Jak stosować witaminę C? Ci, którzy śledzą witrynę Akademii Witalności już z grubsza wiedzą co potrafi witamina C – rzecz jasna musi być podana w odpowiedniej częstotliwości oraz odpowiedniej do zapotrzebowania dawce. Większość czytelników wypróbowała na sobie jej dobroczynne działanie.
Nadszedł czas, by poszerzyć dzisiaj naszą wiedzę, uzupełnić ją o nowe fakty i zebrać wszystkie informacje w jednym artykule.
Bohaterem dzisiejszego odcinka będzie lekarz, który na podstawie swoich wieloletnich doświadczeń w pracy w pacjentami opracował protokół doustnego przyjmowania witaminy C w różnych stanach chorobowych: infekcje wirusowe i bakteryjne, oparzenia, urazy, alergie, astma, stany zapalne ostre i przewlekłe, choroby autoimmunologiczne.
Był on zwolennikiem doustnego stosowania witaminy C i uważał, że każdy powinien nauczyć się korzystać z niej.
Podzielał pogląd odkrywcy witaminy C, noblisty Alberta Szent-Gyorgyi: witamina C powinna być dostępna w każdym sklepie spożywczym (istotnie jest ona substancją spożywczą, występującą naturalnie w naszej żywności) równie powszechnie jak dostępna jest obecnie sól czy cukier, zaś w każdym domu obok cukierniczki powinien stać drugi pojemnik z witaminą C, do stosowania „na łyżeczki”, a nie na miligramy w aptecznych pigułkach.
Pozwólcie, że przedstawię Wam tego lekarza: dr Robert Fulton Cathcart III (1932-2007). Można uznać go za kontynuatora spuścizny dra Freda Klennera – prekursora stosowania witaminy C przy infekcjach, donoszącego podczas konferencji AMA w roku 1949 (i zignorowanego wymownym milczeniem przez kolegów lekarzy) o swoich sukcesach w uleczeniu witaminą C w ciągu 72 godzin 60 osób chorych na polio podczas epidemii polio, która wybuchła w Północnej Karolinie w 1948 r. (o czym pisałam tutaj: Raport Klennera) – jemu jednak poświęcony zostanie osobny odcinek witaminowej sagi, powiązany z opracowanym przez niego protokołem terapii witaminowej dla chorych na stwardnienie rozsiane.
Protokół doustnego stosowania witaminy C dra Cathcarta
Dr R.F. Cathcart III praktykował po ukończeniu studiów jako chirurg ortopeda w stanie Kalifornia. Osiągnął więcej niż przeciętny lekarz w swoim fachu – stworzył między innymi ulepszoną wersję protezy stawu biodrowego (Cathcart Elliptical Orthocentric Endoprosthesis), zwaną właśnie „protezą Cathcarta” – od nazwiska wynalazcy.
Raczej nie planował zajmować się medycyną ortomolekularną – sprawił to przypadek.
Pan doktor często cierpiał na uporczywe przeziębienia – dużo i ciężko pracował i miał w związku z tym obniżoną odporność.
Cierpiał też każdej wiosny na katar sienny jak również dokuczały mu różne inne objawy alergiczne.
Po przeczytaniu w 1969 roku książki Linusa Paulinga „Vitamin C and The Common Cold” („Witamina C i przeziębienie”) w której noblista zachęcał Amerykanów by brali zapobiegawczo kilka gramów witaminy C każdego dnia, dr Cathcart stwierdził, że w zasadzie nie ma nic do stracenia i… zaufawszy Paulingowi wziął łyżeczkę witaminy C.
Ku zdziwieniu lekarza symptomy kataru siennego przeszły po piętnastu minutach jak ręką odjął!
Po czterech godzinach powróciły, więc pan doktor zaaplikował sobie kolejną łyżeczkę witaminy C i znowu symptomy ustąpiły, po czym sytuacja po kilku godzinach się powtórzyła – tego pierwszego dnia wziął łącznie 16 g witaminy, po czym położył się spać.
Na drugi dzień czuł się jednak znacznie lepiej – nieporównywalnie lepiej.
I żadnych skutków ubocznych w postaci osławionej biegunki – to było doprawdy niewiarygodne.
Przez 9 kolejnych miesięcy kiedy przyjmował duże dawki witaminy C eksperymentując z nimi na własnej osobie, nie zachorował ani jednego razu na żadne przeziębienie (a więc Pauling miał rację…) i pozbył się nie tylko kataru siennego, ale i wszystkich swoich alergii: to było jeszcze bardziej niewiarygodne, ale to się działo – działo się naprawdę!
A co by się stało, gdyby wszyscy alergicy o tym wiedzieli?
Upadłby cały przemysł skierowany na ich potrzeby: leki antyhistaminowe, sterydowe i inne antyalergiczne (z których żaden bezpieczeństwem stosowania witaminie C do pięt nie dorasta), antyalergiczne materace i pościel, antyalergiczne ciuchy, biżuteria i bielizna, antyalergiczne kosmetyki i środki czystości, filtry, specjalne odkurzacze, meble i inne sprzęty AGD, inhalatory, nawilżacze i oczyszczacze powietrza itd.
Ilu specjalistów musiałoby się przekwalifikować, ile antyalergicznych gadżetów straciłoby rację bytu, ilu cierpiących ludzi (w tym dzieci) odzyskałoby normalny przynależny im z natury komfort życia.
Koniec świata! 😉
Ale po co, skoro my mamy się skupić na symptomach i tak gonić króliczka aby go czasem nie złapać…
To co dodatkowo zrozumiał Cathcart to był fakt, że brać witaminy C należy zawsze na tyle wystarczającą ilość, aby poczuć różnicę w symptomach, ale nie na tyle dużą aby doprowadzić do biegunki, czyli – jak oceniał – ok. 75-80% tej ilości, która biegunkę by mogła wywołać.
Jeśli weźmiemy mniej nie uzyskamy satysfakcjonujących efektów.
Więc należy wziąć tyle aby owe satysfakcjonujące efekty uzyskać bez doprowadzania do biegunki (aczkolwiek dopuszczalne są gazy, lekkie nudności, odgłosy przelewania itp.). Proste i klarowne zasady.
Możemy dowolnie włączać i wyłączać swoje symptomy regulując dawkę i jej częstotliwość!
Później Cathcart zalecał brać w ten sposób witaminę przy różnych okazjach również członkom swojej rodziny i wszystkim przyjaciołom, a kiedy i oni potwierdzali znakomite efekty i brak skutków ubocznych, zaczął wkrótce podawać ją również swoim pacjentom.
W ciągu niemal 40 lat swojej praktyki lekarskiej dr Cathcart zalecił megadawki witaminy C ponad dwudziestu pięciu tysiącom swoich pacjentów ze znakomitymi rezultatami i bez żadnych skutków ubocznych.
Hej, a słynne kamienie nerkowe? Przyznacie chyba, że jeśli ktokolwiek mógł je u pacjentów zaobserwować, to mógł to być niechybnie dr Cathcart – miał na to sporo czasu i olbrzymią rzeszę pacjentów przekładającą się na poważną ilość tzw. pacjentolat.
Nic z tego! Żadnych kamieni w nerkach.
Przy podawaniu zalecanych dawek żadnego z pacjentów dra Cathcarta przez te wszystkie długie lata praktyki nigdy nie dopadła żadna kamica nerkowa.
Wręcz przeciwnie – gdy w ciągu tych wszystkich lat praktyki dwóch jego pacjentów samowolnie obniżyło dawkę do miernych 500 mg dziennie, zaobserwowano objawy kamicy szczawianowo-wapniowej, które ustąpiły jednak za każdym razem, gdy dr Cathcart zaordynował niesubordynowanym nieszczęśnikom spore dawki magnezu w połączeniu z witaminą B6 oraz kategorycznie przykazał im trzymanie się przepisanych (dużych, większych nawet niż poprzednio) ilości witaminy C oraz zwiększenie nawodnienia ustroju.
Nie była to zresztą żadna nowość ani nawet odkrycie samego Cathcarta: to, że ZA MAŁA podaż (a nie ZA DUŻA!) witaminy C (jak również za mała podaż magnezu i witamin z grupy B, szczególnie B6) tworzy ryzyko kamicy, oraz że witamina C nie TWORZY lecz ROZPUSZCZA kamienie odkrył i opisywał w swoich pracach już w połowie lat 40-tych kanadyjski lekarz praktykujący w Toronto (i skutecznie swoją metodą leczący swoich pacjentów z kamicy) , dr William McCormick, o czym pisałam już wcześniej tutaj.
Ale wróćmy do dra Cathcarta i tego co on z kolei odkrył….
[koniec fragmentu]
Chcesz dostać na maila cały artykuł w pliku PDF wraz z tabelką dozowania?
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Natka napisał(a):
Zastanawia mnie dlaczego przy konkretnym przeziebieniu (severe cold) powinno przyjmowac sie od 60 do 100g wit C w ciagu doby, a przy raku 15-100g, watpie aby sekret tkwil w czestotliwosci przyjmowanych dawek, gdyz ta kolejno wynosi 8-15 razy na dobe dla colda, a przy raku 4-15? Stad konkluzja iz min dawki wit C razy minmalna czestotliwosc stanowi, ze przy przeziebieniu przyjmie sie wiecej wit C niz jak sie ma raka?
Marlena napisał(a):
Natko, chodzi o to, że guz rozpadając się zbyt szybko mógłby pacjenta po prostu zabić swoimi toksynami. Dlatego nie należy dopuszczać do tego. Rak to nie katar – hoduje się latami i tak samo nie ma sposobu by się go tak ekspresowo pozbyć jak kataru 😉
Maja napisał(a):
Marlenko jak zwykle świetny artykuł choć przyznam szczerze, że dopiero przekonałam się do brania dużych dawek wit C i aplikuje je także dzieciom. Szczerze mówiąc wolałam wypróbować na sobie. Ja jestem bardzo zadowolona ale cały czas mam w podświadomośći, że to naprawdę duże dawki, a mam „wyprany mózg” bo jestem związana ze służbą zdrowia i to chyba niedobrze. Od półtora roku jestem na zdrowym odżywianiu, mięso i ryby jem raz w tygodniu, staram się dużo zielonego, ale teraz w zimie to ciężko o zieleninę. Zrobiłam sobie poz. Ferrytyny tak z ciekawości bo mało mięsa jem i mam 5 mikrogramów gdzie norma jest od 15 do 100. I jestem rozczarowana bo myślałam że przy sokach zielonych wyciskanych zmagazynuje tego żelaza, a tu kicha. Mam pytanie do ciebie jak ty to robisz, że masz dobry poziom żelaza gdzie w ogóle nie jadasz mięsa?
Marlena napisał(a):
Większość ludzi u których wykrywa się niskie poziomy żelaza to ludzie zjadający „normalną” dietę czyli mięsożerni. A dlaczego tak jest? Bo nie jesteś tym co jesz, tylko tym co wchłaniasz. Kto wchłania żelazo ten je ma – nawet z pokarmu roślinnego, a kto nie wchłania ten nie będzie miał choćby się wołami codzienne obżerał. 😉
Ola napisał(a):
Ja już od bardzo dawna na chorobę stosuję duże dawki witaminy C wraz z antybiotykiem i naprawdę to działa i każdemu polecam
Alina napisał(a):
Zamiast antybiotyku polecam nalewkę propolisową. Zwłaszcza przy przeziębieniu czy anginie (płukać gardło i wypijać). Do kupienia w aptekach i sklepach zielarskich. Propolis jest co najmniej tak samo bakteriobójczy jak antybiotyk, a do tego nie tylko nie ma szkodliwego działania ubocznego, ale wręcz jest wspaniałym suplementem.
Alina napisał(a):
Dodam, że propolis to inaczej kit pszczeli. Produkt naturalny.
sdf napisał(a):
Faszerujesz się antybiotykami? To gratuluję. Jesteś inwalidą pod względem flory jelitowej. Kup probiotyk vivomixx i zajadaj się ogromnymi ilościami kiszonych ogórków lub kiszonej kapusty. Inaczej zostaniesz inwalidą do końca życia. Probiotyk jako baza, kiszonki jako uzupełnianie.
EMILIA napisał(a):
Prosze o podpowiedz, córka czesto choruje raczej na infekcje wirusowe. Pierwszy rok w przrdszkolu daje sie we znaki …tydzien w przedszkolu tydzien w domu…jak dawkowac vit C przeziebionemu, zakatarzonemu maluchowi , a jak zdrowemu ? Prosze o pomoc
Wiola napisał(a):
Witam serdecznie.!
Bardzo ciekawy artykuł, wszystkie czytam z ciekawością:)
Co do witaminy C to będę musiała chyba poczekać z tym przyjmowaniem doustnym, ponieważ jelita często mnie bolą, mam wzdęcia itp,więc najpierw muszę doprowadzić je do porządku. Chyba że mogłabym spróbować przyjmować dożylnie? Wie Pani może skąd wziąć taką witaminę do zastrzyków?:)
Marlena napisał(a):
Nie musisz dożylnie – dr Cathcart sugerował albo formy buforowane albo liposomalne. Napisałam o tym w artykule.
Ania napisał(a):
Marlena, od kilku miesięcy (odkąd przeczytałam Twoje streszczenie wykładu dr Klennera) przyjmuję około 12 g witaminy C dziennie. Choruję na zespół Sjogrena i chorobę Hashimoto. Niedawno miałam badania i okazało się, że jest gorzej, że autoagresja się posuwa i niszczy mi tarczycę. Zastanawiam się, czy to nie przypadkiem wina tych sporych dawek witaminy C, która wzmocniła mi system odpornościowy, a on z kolei zaczął mocniej mnie atakować. Lekarze mówią, że w chorobach z autoagresji nie powinno się wzmacniać systemu immunologicznego (tylko go wyciszać), bo może to skutkować autoagresją. Co o tym myślisz?
PS Swoją drogą chętnie bym zapoznała się z protokołem witaminowym dla chorych autoimmunologicznie. Mnóstwo ludzi zmaga się z tego typu chorobami.
Marlena napisał(a):
Przestudiuj uważnie proszę tę oto infografikę: https://akademiawitalnosci.pl/jak-dbac-o-tarczyce/
Jak widać witamina C nie jest jedynym składnikiem jakiego tarczyca potrzebuje aby prawidłowo działać. Zespół Sjorgena i Hashimoto ustępuje po wdrożeniu programu warzywno-owocowego postu Daniela w/g dr Ewy Dąbrowskiej (internista i immunolog z Gdańska). Polecam wysłuchać jej wykładu, gdzie omawiała przypadki pacjentek: https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/
olo napisał(a):
Pozwolę sobie dodać, że większość ludzi chorych na choroby autoagresywne to ludzie z nietolerancją na mleko i gluten. Podstawą leczenia jest odrzucenie glutenu, mleka i jego przetworów oraz wszystkich pokarmów nietolerowanych (należy zrobić test). Do tego suplementacja. Jestem osobą na takiej właśnie diecie ( Hashimoto) od 9 miesięcy i już dwa razy obniżono mi dawkę leku. Zaznaczam, ze moja tarczyca ma pojemność 4ml ( norma dla kobiet 18-20ml), a więc resztka narządu, została pobudzona do energicznej prazy dzięki diecie eliminacyjnej, rotacyjnej, warzywnej, surowej, nieprzetworzonej z niewielkim dodatkiem mięsa i ryb.
Liwia napisał(a):
Rowniez mam te choroby immunologiczne.Przyjmuje przez okres 2 miesiecy – dawke Witaminy C 15 mg dziennie , niestety ale nagle wszystkie stawy odmowily mi posluszenstwa. Bole mam niewobrazalne od kilku miesiecy. Rozsypalam sie totalnie. Nic wczesniej nie trzeszczalo w stawach a teraz bol i trzaski wszedzie mam okropne. Nie moge wstac z lozka nawet. Wydaje mi sie, ze podkrecanie ukladu immunologocznego nie bylo wskazane. Moczylam nogi tez w chlorku magnezu ale tylko jest gorzej…Jestem na diecie bezglutenowej. Poziom witaminy D mam zaskakujaco dobry. Co robic z tymi stawami`? .. Witamina C nie dziala jak sadzilam. Prosze o porade co robic w sytuacji gdy sugeruja, ze nalezy obnizac a nie podnosic uklad immunologiczny?Jesc nadal ta Witamine C?
Marlena napisał(a):
Być może ten artykuł będzie dla Ciebie pomocny: https://akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-5-choroba-zwyrodnieniowa-stawow-dr-william-kaufman/
Ewe napisał(a):
Chciałabym potwierdzić informację, że dla osób, ktore mają problemy ze stawami, RZS, duże dawki witaminy C nie są wskazane i mogą szkodzić.
Marlena napisał(a):
Nie spotkałam się z tym w literaturze. Wręcz przeciwnie – badacze wskazują, że witamina C jest pomocna do kontrolowania chorób autoimmunologicznych oraz alergii: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7919130
AS napisał(a):
Polecam zapoznać się z wykładem dr Zięby:
https://www.youtube.com/watch?v=wOSNzZs2i7A&t=5s
Podaje tam również jakie witaminy i w jakiej ilości powinny być suplementowane przez osoby cierpiące na”Hashimoto”.
Tomek napisał(a):
O zbawiennym działaniu witaminy C przekonałem się osobiście już dawno. Podczas przeziębienia przyjmuje duże dawki i zwykle pomaga. A jako ciekawostę podam że weteryniarz polecił mi podawać chomikowi Cebion gdy było z nim kiepsko i pomogło.
magda napisał(a):
Czy będzie miała pani w sklepiku wit. c buforowaną albo liposomalną, czytałam że można zrobić samemu ale ja nie chcę się za to brać. Taką czystą kiedyś kupiłam ale mam problemy z jelitami i nie chcę się narażać żeby sobie nie zaszkodzić.
Marlena napisał(a):
Tak – jest dostępny askorbinian sodu.
Zbuforowanie C jest jednak nadzwyczaj proste w domowych warunkach, żadna filozofia. Na każdą miarkę C dajemy pół miarki sody kuchennej i czekamy aż się wygazuje. Koniec przepisu. Otrzymaliśmy askorbinian sodu o neutralnym odczynie pH. 🙂
Można się jeszcze ewentualnie jak ktoś lubi pobawić w dodawanie po szczypcie sody lub witaminy aby wyrównać smak, by nam nie przeszkadzała ani zbytnia kwaskowatość ani zbyt natrętny „mydlany” smak sody kuchennej. Ogólnie po zbalansowaniu smaku otrzymujemy płyn smakiem zbliżony do mineralnych wód zdrojowych typu „Zuber” czy „Jan” – jest to smak lekko słonawy z delikatnie wyczuwalnymi bąbelkami dwutlenku węgla. Całkiem znośny do picia.
oli-vka napisał(a):
A czy w takim wypadku nie dostarczymy sobie nadmiaru sodu?
Marlena napisał(a):
Jeden gram askorbinianu sodu zawiera 889 mg kwasu L-askorbinowego (witamina C) i 111 mg sodu.
Iza napisał(a):
Ja również mam problemy z jelitami i z własnego doświadczenia wiem, że przystosowaniu wit. C trzeba uważać. Wystarczyło mi trochę więcej niz pół łyżeczki na szklankę i po godzinie – rozwolnienie.
CHORZY NA JELITA – UWAŻAJCIE!!!
Rafał Mu. napisał(a):
Witam serdecznie. Osobiście z przeziębienia leczę się czosnkiem i herbatami ziołowymi z miodem, zresztą bardzo skutecznie. Następnym razem mam zamiar z czystej ciekawości spróbować dużych dawek wit C. Pani Marleno, widzę, że utożsamia Pani wit. C z kwasem L-askorbinowym, choć według wielu naturopatów jest to błędem. Wit. C nie jest bowiem jedną substancją, jak wiele witamin, i choć kwas askorbinowy jest tutaj głównym bohaterem to do prawidłowego działania potrzebuje jeszcze innych. Jak przypuszczam, witamina C w proszku, o której Pani pisze jest czystym kwasem askorbinowym, który sam w sobie również przynosi wiele korzyści. Interesuje mnie jednak to, z czego składa się „pełna” witamina C i czy istnieją suplementy ją zawierające. Czy ma Pani może jakieś informacje na ten temat? Czy chodzi może o bioflawanoidy?
Marlena napisał(a):
Bioflawonoidy poprawiają wchłanianie doustnie przyjmowanej witaminy C (czy to w formie czystej czy buforowanej) działając synergicznie razem z samą witaminą C (kwasem L-askorbinowym), jednak jak wskazuje praktyka kliniczna z powodzeniem można je podać osobno i będzie to równie skuteczne jak podanie razem. I to może być cokolwiek (sok, owoc, herbatka itp.). Naturalna żywność (warzywa, owoce, zioła) jest przebogata w te związki. Więcej pisałam na ten temat tutaj (pytanie nr 9): https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
Antonina napisał(a):
Chciałabym podpowiedzieć Mai, która pyta o poziom żelaza. Ja także miałam z tym problem, a tabletki pomagały na krótko. Od kiedy zaczęłam pić glinę poziom żelaza podniósł się i od dwóch lat utrzymuje się na wysokim poziomie. Okazuje się, że kiedy brakuje nam żelaza to także krzemu i wielu innych minerałów. A te występują właśnie w glinie. Polecam zatem picie glinki zielonej.
A co do witaminy C. Zakupiłam w sklepie AW i już kilka osób skorzystało, by zapobiec rozwojowi przeziębienia. To naprawdę działa!
Beata napisał(a):
Do Antoniny,
możesz napisać coś więcej o zażywaniu glinki (w jakich dawkach, czy łączyłaś z innymi suplementami)? Czy po tak długim stosowaniu nie masz niedoborów wit, z grupy B (wpływ krzemu)? Gdzie kupujesz glinkę? Możesz polecić jakieś źródło? Borykam się z przewlekłą niedokrwistością, niedoborem kwasu foliowego i B12. Przeszłam leczenie szpitalne. Niestety problem powraca… Będę wdzięczna za odpowiedź.
Justyna napisał(a):
Pani Marleno. Od kilku miesięcy z zapartym tchem śledzę pani blog. Oczywiście zaopatrzyłam się w wit. C jednak praktykowanie jej na dzieciach sprawia mi trochę kłopot. Moje dzieci generalnie cierpią na alergię. Środkowy syn jest w trakcie terapii odczulającej, która po każdej dawce daje się we znaki katarem lub ogromną wysypką. podawanie dużych dawek wit. c nie sprawiło większych zmian… może to wina szczepionki odczulającej? Mam jeszcze najmłodszego pięciomiesięcznego synka. przez miesiąc starałam sie uporać z nękającym katarem, kaszlem aż w końcu trzeba było podać antybiotyk choć bardzo niechętnie… Infekcja prawie przeszła. Ale martwi mnie, ze na ostatnich badaniach wyszedł mu bardzo mały poziom hemoglobiny i tak się zastanawiam czy to nie wina podawania wit c? dodam, że ja sama ją zażywam w sporych dawkach a karmie piersią i dodatkowo podawałam małemu doustnie… Czy pomimo zdrowego (również wyciskane soki warzywno owocowe) żywienia mogłam spustoszyć swój organizm z magnezu żelaza bo sama bardzo źle się czułam i dopiero duże dawki syntetycznych witamin i minerałów postawiły mnie na nogi?
Marlena napisał(a):
Witamina C nie zmniejsza poziomu hemoglobiny.
magda napisał(a):
Znalazłam artykuł o wit c pisało to samo co i Pani opisuje ale na końcu ostrzeżenie o przyjmowaniu sztucznie wyprodukowanej wit c cytuje „WSZYSTKIE SFORMUŁOWANIA ODNOŚNIE WITAMINY C MIAŁY
MIEJSCE JEDYNIE W ODNIESIENIU DO WITAMINY C
POCHODZĄCEJ Z NATURALNYCH ŹRÓDEŁ. WITAMINA C
EKSTRACHOWANA Z NATURALNYCH PRODUKTÓW MA
PRAKTYCZNIE 100% PRZYSWAJALNOŚĆ I NIE WYKAZUJE
SKUTKÓW UBOCZNYCH NATOMIAST SYNTETYCZNE PRODUKTY
PRZEMYSŁU FARMACEUTYCZNEGO NAZYWANE POTOCZNIE
„WITAMINĄ C” PRZYSWAJAJĄ SIĘ JEDYNIE W OKOŁO 7%
I MOGĄ POWODOWAĆ SKUTKI UBOCZNE.
PRZED ZAKUPIENIEM WITAMINY C PROSZĘ SIĘ KONIECZNIE
UPEWNIĆ IŻ MACIE PAŃSTWO DO CZYNIENIA Z PRODUKTEM
NATURALNYM. WITAMINA C SPRZEDAWANA W APTEKACH
ZWYKLE JEST SYNTETYCZNA !!! W PRAWDZIWĄ WITAMINE C
POCHODZENIA NATURALNEGO MOŻNA SIĘ PÓKI CO JESZCZE
LEGALNIE ZOPATRZYĆ W SKLEPACH ZIELARSKICH
I TYCH ZE ZDROWA ŻYWNOŚCIĄ.” a ja akurat mam tą wit c ze stanlabu ktura jest sztuczna czy faktycznie tak słabo się wchłania.