Jedzmy maliny – są szalenie zdrowe, a akurat jest na nie sezon!
Owoce (wszystkie!) są zdrowe i jak do tej pory nauka nie potwierdza antyowocowych rewelacji jakoby miały one szkodliwy wpływ na ludzkie zdrowie, raczej wręcz przeciwnie: w badaniach Global Burden of Disease (czyli globalne obciążenie chorobami, gdzie naukowcy analizują jakie populacje i gdzie i na co chorują, z jakiego powodu i na jakie choroby umierają, jakie są trendy globalne w zachorowalności i umieralności i z jakich powodów itd. ) badacze stwierdzili, że aż ponad 4,9 miliona istot ludzkich żegna się z życiem na tej planecie każdego roku PRZEDWCZEŚNIE, a antidotum na to mogły być dla nich wcale nie leki czy szczepionki lecz… owoce.
Jednym słowem: osoby unikające owoców żyją krócej.
Kto da się uwieść antyowocowej propagandzie ten czyni to na swoją zgubę. 😉
Ja tymczasem sięgam po owoce – tym razem maliny, będące doskonałym składnikiem każdej antyzapalnej diety.
Jest 10 powodów dla których warto się nimi w sezonie (a i poza nim) zajadać. Oto one:
P.S. Jedenasty powód jest taki, że są przesmaczne i nie sposób się im oprzeć 🙂
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Justyna napisał(a):
I mają cudowny zapach 🙂
Marlena napisał(a):
O tak! Uwielbiam i mogę wąchać godzinami! 😀
Monika napisał(a):
Moje ukochane owoce! Teraz będę jeść jeszcze więcej skoro tyle w nich cudowności! Pani Marleno, bardzo dziękuję za ekspresowo dostarczone zamówienie 🙂 W żadnym sklepie nie ma takiego tempa jak u Pani! Do tego wszystko zapakowane z najwyższą starannością! Polecam wszystkim zakupy w Akademia Witalności. Pozdrawiam serdecznie z pięknego Wrocławia 🙂
Marlena napisał(a):
Bardzo dziękuję i pozdrawiam cieplutko wzajemnie! 🙂
Krzysiek napisał(a):
Ponieważ zauważyłem, iż dodawanie komentarzy o witaminie C, jest wyłączone, ( uważam to nie za dobry pomysł, ponieważ, te osoby które chciałyby podzielić się swoimi opiniami na jej temat, są tego pozbawione. No chyba, że będą umieszczać je pod innymi artykułami co jednak spowoduje pewien bałagan ) wobec tego podzielę się znalezioną ciekawostką pod tym artykułem.
Przykład gdzie witamina C, może znaleźć jeszcze zastosowanie:
Szybki, prosty i tani sposób na zażelazioną, brązową wodę w basenie
Po napełnieniu basenu i pierwszym chlorowaniu woda stała się żółtawo-brązowa. Zaczęliśmy szukać rozwiązania i na jakimś forum natknęliśmy się na sposób z witaminą C. Pierwszą próbę zrobiliśmy na troszkę większym basenie i trochę bardziej zanieczyszczonym, druga próba po sąsiedzku – ta nagrana – obie udane. Na 1m3 wody wsypujemy jakieś 50-75g witaminy C, mieszamy a woda po chwili się krystalizuje.
Marlena napisał(a):
Dodawanie dalszych komentarzy jest wyłączone jedynie dla bardzo starych artykułów, z roku 2012 oraz 2013. Jest jednak sporo nowszych artykułów dotyczących witaminy C i tam można dodawać nadal komentarze.
Krystyna napisał(a):
Moje ulubione owoce w dzieciństwie i obecnie 🙂
A zapach malin to zapach dzieciństwa …
gajowy napisał(a):
Niestety ale maliny ze sklepu a nawet z targowiska są bez smaku. Co innego z własnego ogródka albo dziko rosnące. Ale te nie zawsze są dostępne.
Marlena napisał(a):
To zależy chyba od odmiany tych kupnych malin – raz są bez smaku, a innym razem cudownie pachnące, soczyste, słodkie i aromatyczne. Jak się trafi, jednym słowem. Na pewno jednak nie warto kupować malin importowanych z drugiej półkuli w okresie zimowym – są kompletnie do kitu i kwaśne. Ja mam w ogródku w tej chwili 3 odmiany malin i każda ma swój odmienny charakter (smak, zapach, wygląd), więc przy zakupie po prostu wąchajmy, spytajmy czy można spróbować, bo z pewnością dużo tutaj zależy od odmiany malin.
Adam napisał(a):
Faktycznie z tym smakiem i zapachem jest coś nie tak. Wróciłem przed tygodniem ze Lwowa, gdzie wokół Targu Halickiego sprzedawane są ogromne ilości malin o smaku, jakiego nie spotkałem nigdy w Polsce. Zresztą nie tyko maliny – sprzedaję się tam też czarne jagody, porzeczki i… poziomki! Takich ilości poziomek, jak tam nie widziałem w Polsce przez całe swoje życie.
Marlena napisał(a):
Adam, super! Zazdroszczę tych poziomek, całe wieki ich nie jadłam 🙂
marianna napisał(a):
Marlenko w jakiej postaci zajadać się malinami poza sezonem .Czy tylko mrożone, a co z porzeczką czarną i czerwoną mam ich trochę w mini ogródku .Część zamroziłam , część w koktajlach i tu pomysł mi się kończy ,one pięknie pachną ale są dość kwaśne. pozdrawiam Marianna
Marlena napisał(a):
Tak, można mrozić i to jest najlepsze wyjście. Zimą jak znalazł. Można też zrobić konfiturę z malin pomocną przy pierwszych objawach przeziębienia (ja robię ją na ksylitolu). Niektórzy robią też z malin domową nalewkę, ale tutaj już wchodzi w grę cukier i alkohol, więc niezbyt zdrowe to jest.
Kasia napisał(a):
Owoce są zdrowe i warto je jeść – bezapelacyjnie się do tej części podłączam. Ale też zwrócę uwagę, że jak ze wszystkim, tak i z owocami, nie można przesadzać, i czynić ich – nawet teraz latem – zbyt dużą częścią codziennych posiłków. Sama doświadczyłam na sobie, że owoce jedzone w bardzo dużych ilościach też zaburzają równowagę flory jelitowej, na korzyść kiepsko służących naszemu zdrowiu bakterii. W ciągu 2 miesięcy jedzenia dużej liczby owoców zaczęły mi powracać objawy „sprzed” zdrowego żywienia, co prawda drobne, ale były dla mnie sygnałem, że przesadzam ze słodkimi owocami. Bynajmniej w mojej sytuacji. Pojawiły się drobne „mroczki przed oczami”, lekkie zawroty głowy przy wstawaniu, i inne, charakterystyczne dla zmiany w jelitach na korzyść tych z rodzaju candida. Także owoce – TAK, ale podstawą – nadal WARZYWA, nawet latem! Pozdrawiam Marlenę i wszystkich czytających.
Marlena napisał(a):
Przeanalizuj czy czasem nie było tak, że jadłaś owoce ale też i spożywałaś potrawy zawierające jakiś tłuszcz? Same owoce bowiem nie powodują nawrotu problemów ze zmianami flory w jelitach, a nawet wręcz przeciwnie – leczą je, dopóki jednocześnie nie dostarczymy w diecie wraz z owocami tłuszczu. Jeśli w diecie oprócz owoców był obecny również tłuszcz to możemy mieć problem z nawrotem symptomów. Gdybyś jadła tylko same owoce to nie byłoby nawrotu. Warto bowiem zauważyć, że owoce gdy są słodkie, to nigdy jednocześnie nie są tłuste, a gdy są tłuste (jak np. awokado czy oliwki) to nigdy nie są jednocześnie słodkie. Natura wie co robi 🙂 Połączenie węglowodanów i tłuszczu w zasadzie nie występuje w naturze, to człowiek wymyślił ciasteczka, pizzę, czekoladki czy chleb smarowany tłuszczem. Zaburzenia jelitowe powstają wtedy, gdy łamiemy odwieczne prawa natury, pozostajemy zaś w zdrowiu gdy je szanujemy.
Kasia napisał(a):
Oczywiście masz rację, Marleno!
W tamtym okresie nagminnie jadłam posiłki typu: kasza jaglana + owoce (banany, nektarynki, suszone figi, daktyle, wiśnie, borówki) + olej kokosowy lub lniany, także zawsze był tłuszcz razem z owocami.
Jeżeli połączenie węglowodanów i tłuszczu jest niewłaściwe, to czy dotyczy to także warzyw, tj. połączenie kasza jaglana + warzywa (marchew, cukinia) + łyżka oleju lnianego też jest niewłaściwe czy dotyczy to tylko cukrów prostych zawartych w owocach?
I czy podawanie dziecku kaszy jaglanej z awokado to dobry pomysł?
Dziękuję za otworzenie oczu!
Marlena napisał(a):
Ja do kasz czy ryżu stosuję sosy/dressingi na bazie produktów całościowych, nie polewam ich olejem. Dressing czy sos bez oleju, ale zamiast niego z dodatkiem np. nerkowców, roślin strączkowych czy nawet awokado jest OK. Awokado choć zaliczane do tłustych tak naprawdę ma tylko 15 g tłuszczu na 100 g (dla porównania: olej ma 100 g tłuszczu na 100g, a przecież niczego o takim składzie ziemia nie rodzi – sami żeśmy sobie to wymyślili, ku radości podniebienia). Jedząc zamiast izolatów prawdziwe jedzenie w stanie w jakim go natura stworzyła nie ryzykujemy przy urozmaiconej diecie przedawkowania ani tłuszczu ani żadnego innego makroskładnika (cukrów, białek), a dodatkowo dressing czy sos wykonany na bazie produktów całościowych ma niebotycznie więcej korzystnych dla zdrowia mikroskładników (witaminy, minerały, rozmaite dobroczynne fitozwiązki i oczywiście niezbędne kwasy tłuszczowe) niż wyizolowany z nich sam olej, który de facto składa się głównie z kwasów tłuszczowych (witamin i minerałów olej zawiera dużo mniej niż surowiec z którego powstał). Przepisy na moje ulubione sosy i dressingi (a nawet na doskonały „majonez” – bez oleju, na bazie nerkowców) znajdziesz w moim e-booku „99 przepisów kuchni Szybkiej i Zdrowej”: https://akademiawitalnosci.pl/99-przepisow-kuchni-szybkiej-i-zdrowej/ Przepisy na dania śniadaniowe (na ciepło lub na zimno) również tam są. 🙂
Kasia napisał(a):
Dzięki:) Książkę zamówiłam, z chęcią zobaczę jak łączysz potrawy, bo jak widać, ma to duże znaczenie!
Pozdrawiam
Paweł napisał(a):
Marleno,
Jak się odniesiesz do opinii, że owoce zawierają dużo cukrów, więc duże ich ilości nie są dla człowieka zdrowe? 🙂
Marlena napisał(a):
Żarełko wyprodukowane przez naturę to towar pierwszego sortu, tu nie ma lipy. Kto żywi się tylko i wyłącznie nim w oryginalnej formie (nieprzetworzonej), ten będzie zdrów. Czy owoce mają w sobie dużo cukru? Tak, ale to nie jest ani cukier stołowy (nawet ten „zdrowy” brązowy), ani syrop kukurydziany fruktozowo-glukozowy. Chyba, że go tam własnoręcznie dodamy i upichcimy z tego dżem, czyli zrobimy przetwory (jak sama nazwa wskazuje – produkty przetworzone). Ale mówmy o owocach w stanie oryginalnym. Owoce zawierają przede wszystkim dużo wody. Zawarty w nich cukier nie jest groźny ponieważ został inteligentnie wpleciony pomiędzy setki, a może i tysiące innych substancji znanych nam oraz jeszcze nawet dotąd niepoznanych i nienazwanych (w tym błonnik zapewniający wchłanianie cukrów w odpowiednim tempie). Nie jest znana żadna jednostka chorobowa wywołana u zdrowego człowieka spożywaniem owoców w dużej ilości, więc możemy spać spokojnie. Nawet badania odnośnie szkodliwości fruktozy dowiodły owszem jej szkodliwość ale tylko wtedy gdy podawana była w formie izolatu, natomiast szkodliwego efektu nie stwierdzono w przypadku spożywania owoców.
Karol napisał(a):
A czy moglaby pani doradzic osobie ktora potrzebuje duzo kalorii ,jestem takim ekstremalnym ektomorfikiem ,w kij wysoki ponad 2 metry ,bardzo szybki metabolizm ,trzymam moja aktywnosc bardzo nisko a i tak moje zapotrzebowanie wynosi 4000kcal ,jem juz duzo owocow warzyw ,ale jak wiadomo sa to produkty o malych ilosciach kalorii ,czesto poprostu ide do sklepu i biore tabliczke czekolady aby tylko nabic te kalorie,a gdy zjem mniej niz moje zapotrzebowanie,waga mi spada, czuje sie taki slaby ,wyszuszony,bez energi i koncentracji, za pare miesiecy wyjezdzam na studia wiec moj czas bedzie ograniczony na siedzenia przy garkach 🙂 ,zastanawialem sie nad plackami tortilli,ktore mozna dostac gotowe w sklepie i tanio ,na ktore szybko w blenderze bym zmielil groch ,fasole lub cokolwiek i zrobil taka paste ,nasmarowal ,zawinal i zrobione takie 4 nalesniki do szkoly ,sam juz niewiem ,niemam pomyslu ,moglaby pani podac jakis przepis na tzw bombe kaloryczna(1000-1500 kcal) ,ktora mozna zabrac ze soba do np szkoly,bylbym bardzo wdzieczny za taka złotą rade 😉
Marlena napisał(a):
Można przytyć jedząc cukier albo schudnąć zażywając amfetaminę, jednak przyznać należy, iż to nie są najzdrowsze sposoby na rozwiązanie problemów z masą ciała. Lepiej „nabij kalorie” naturalnymi pokarmami o wysokiej gęstości odżywczej, a nie przetworzoną przemysłowo czekoladą. Spośród naturalnych pokarmów większość warzyw i owoców (z wyjątkiem awokado, oliwek, kokosa oraz suszonych owoców) ma raczej niewielką kaloryczność, bardziej kaloryczne są orzechy, rośliny strączkowe (soczewica, groch, fasola, ciecierzyca, bób), tradycyjne źródła skrobi (banany, ziemniaki, bataty, kukurydza, ryż), pestki, nasiona i ziarna.
Teresa napisał(a):
Bardzo proszę o przepis na konfitury z malin z ksilitolem. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Tereso, ja tak trochę na oko robiłam, tzn. na ok. litr malin dałam niecałą szklankę ksylitolu, powoli podgrzewałam na dużej patelni (chodzi o to aby była duża powierzchnia parowania wody), gdy doprowadziłam do parowania to wyłączałam gaz i mieszałam konfiturę przez co parowało więcej wody z niej, potem znowu ją podgrzewałam jak już ostygło i tak parę razy z rzędu przez 2 dni, aż większość wody odparowała i się stworzyła gęsta konfitura, wtedy gorącą do słoiczków tyle, koniec przepisu 😉 Bez pasteryzacji wszystko się pięknie uchowało przez zimę i nic nie zapleśniało (ksylitol jest antybakteryjny). Z erytrytolem też wychodzi i też nie pleśnieje, można użyć zamiennie.
Bartek napisał(a):
Co robić gdy chcesz żyć długo i przestrzegać diety, ale masz maniakalną ochotę na coś słodkiego lub tłustego. Chęć jest tak silna jak w przypadku uzależnienia od papierosów?
Marlena napisał(a):
Chcenie nie jest równoznaczne z działaniem. A może to nie osoba ma chęć na słodkie lub tłuste tylko np. lokatorzy którzy sobie w nim zamieszkali (pasożyty, grzyby, bakterie, wirusy)? A może chęć na czekoladki jest tak naprawdę wołaniem organizmu o magnez, którego mu brakuje? Zdrowy człowiek posiadający oczyszczony i zadbany organizm nie ma takich chęci, wręcz przeciwnie – odrzuca go instynktownie od szkodliwych i nienaturalnych pokarmów, a w najgorszym ich razie widok lub zapach jest dla niego neutralny: stają się dla niego jakby niewidoczne, przezroczyste niczym powietrze 😉
Ala napisał(a):
Witam. W wyniku dlugiego gotowania dzemy traca podobno duzo witamin. Czy dodanie pektyny jablkowej, tej nieamidowanej, rozwiazaloby problem ? Czy w ten sposob uzyskam dzem z witaminami i zdrowy ? Dodam tylko ze dosladzam ksylolitem badz suszonymi daktylami.
Marlena napisał(a):
Alu, no niestety tracą 🙁 Ale dodanie pektyny jabłkowej poprawi jedynie konsystencję, nie spowoduje odzyskania utraconych pod wpływem działania wysokiej temperatury witaminek. Pektyny to bowiem frakcja błonnika rozpuszczalnego (niezwykle dobroczynnego dla naszego zdrowia): https://pl.wikipedia.org/wiki/Pektyny
Kasia napisał(a):
Chcialam sie odniesc do polaczenia kasz i olejow. Dr Dabrowska na wykladzie w Golubiu mowila ze nalezy do kasz dodawac olej poniewaz w taki sposob zmniejszamy jej indeks glikemiczny (zwlaszcza jaglanki, ktora ma niestety dosyc wysoki)
Marlena napisał(a):
Oczywiście, że dodanie do kasz tłuszczu obniży indeks glikemiczny całej potrawy, jednak IG to jeszcze nie wszystko. To, że tłuszcz sam w sobie ma IG=0 nie oznacza jeszcze, że nie powoduje wzrostu produkcji insuliny. Ludzki organizm ma w nosie taką matematykę 😉 Tzn. podany samodzielnie nie powoduje, ale już łączenie tłuszczu z węglowodanami powoduje olbrzymi bałagan: receptory insulinowe ulegają „zapchaniu” tłuszczem, w związku z czym indeks insulinowy ulegnie zwiększeniu (insulina jest „kluczem” otwierającym receptor i pozwalającym glukozie dostać się do niego, ale gdy ten będzie „zapchany”, to trzustka zwiększy produkcję insuliny kiedy otrzyma sygnał, że glukoza nie może dostać się do receptora – taki jest mechanizm powstawiania insulinooporności czy cukrzycy typu 2, przy czym kwasy nasycone są dużo bardziej „zapychające” niż inne, dr Gregger tłumaczył ten mechanizm tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=fRZduVxlP_U).
Dlatego lepszym sposobem na obniżenie IG całej potrawy będzie po prostu dodanie sporej ilości warzyw, owoców lub nawet odrobiny orzechów do tej naszej jaglanki/owsianki/ryżu, ale NIE poprawianie składu poprzez dodawanie wyizolowanego od całości tłuszczu czyli oleju. W naturze nie ma niczego co by było jednocześnie tłuste i słodkie, więc nie poprawiajmy natury dodając wyizolowanego tłuszczu do pokarmów bogatych w węglowodany. Jaglanka z olejem mało się różni od chleba z masłem, ziemniaków z tłustym sosem, pizzy z serem i tym podobnych żywieniowych dziwolągów wymyślonych przez człowieka 😉
Gość napisał(a):
Dlaczego śpię nawet po 12 godzin na dobę? Czy przyczyna tego może być w nieodpowiednim żywieniu? Od dawna tak mam.
Mam również stany depresyjne,
życie w marazmie.
Ale nawet przed tymi problemami psychicznymi długo musiałam spać. Czy jeśli będę się zdrowiej odżywiać, może się to zmienić i organizm może mniej potrzebować snu?
Marlena napisał(a):
W zdrowiu jak w banku – to co wkładasz to i wyciągasz. Nie wkładając do buzi dobrego jedzonka – nie otrzymasz w zamian zdrowia, witalności i radości życia. Jednym słowem złe jedzenie jeszcze nikomu w niczym nie pomogło, ale dobre – może i robi to. Warto spróbować. 🙂
Joanna napisał(a):
Witam, od dawna przeglądam stronę i mam pytanie: co moge zrobić by zapobiec powstawaniu tluszczakow na ciele. To koszmar, który spędza mi sen z powiek. Pomóżcie.
Marlena napisał(a):
Osobiście nie miałam takich problemów, ale znalazłam coś takiego u Davida Wolfe: https://www.davidwolfe.com/get-rid-lipomas-naturally-3-remedies/
Jest też filmik jak zrobić ten okład z pasty kurkumowej. To na objawy – nie usuwa przyczyn.
A tu jeden pan opowiada jak pozbył się tłuszczaków za pomocą postu: https://www.youtube.com/watch?v=R_LBY4WoQ2g
Można też spróbować diety raw food aby zmniejszyć stan zapalny w ustroju.
Joanna napisał(a):
Pani Marleno bardzo dziękuję…spróbuję diety raw food. Mam przekonanie, że organizm nie funkcjonuje prawidłowo i nie jest w stanie sam się oczyścić prawidłowo i stąd te okropne tłuszczaki.
Pozdrawiam serdecznie
Marlena napisał(a):
Zgadza się – w pełni zdrowy, czysty, prawidłowo odżywiony organizm nie tworzy tłuszczaków bo nie musi tego robić, nie musi tworzyć guzów żadnego typu aby tam w nie upychać cokolwiek.
Joanna napisał(a):
Pani Marleno czy poleca Pani jakąś szczególną suplementacje by oczyścić organizm z toksyn? Wit C, D3..
może olej kokosowy? Może wprowadzić oczyszczenie wątroby. Bardzo dziękuję za poświęcony czas. Uwielbiam Pani stronę. ..bogactwo wiedzy:) Witaminę C stosowalam w stanach przeziebienia i zdzialala cuda. Serdeczne dzieki.
Marlena napisał(a):
Nie stosowałam nigdy suplementów w celu oczyszczenia organizmu z toksyn. U mnie sprawdziła się dieta raw food (surowe warzywa i owoce) oraz post Daniela w/g dr Dąbrowskiej. I to na pewno działa i to mogę polecić.
Iwona napisał(a):
Witam, Jestem tu nowa, ale za to zostanę już na zawsze 🙂 właśnie zaczytuje się informacjami o Witaminie C i chciałabym porobić zapasy na „czas wojny” (liposomalna) i pokoju (zwyczajna lewoskrętna, ale co najmniej 2 kg;) – nie we wszystkich sklepach można znaleźć taką liposomalną (u Pani niestety takiej nie ma), ale przyznam, że w domowych warunkach na razie nie mam odwagi tego robić 🙂 znalazłam o taką ofertę,
https://vitallabs.pl/liposomalna_witamina_c_Altrient_Livon_labs.html
czy to będzie ok? z tą gumą ksantanową w składzie? i czy można podawać to potomstwu w wieku 3 lata i 1 rok?
Jeszcze napisze odnośnie malin, że ich nie lubię, ale jako, że mam mikro ogródeczek a w nim 3 rzędy ekologicznie uprawiane, to jutro pójdę i pojem 🙂
Bardzo się cieszę, że Pani robi to co robi! Dziękuje i uwielbiam, jak wspomniałam już na zawsze
Pozdrawiam serdecznie
Iwona
Marlena napisał(a):
Nie wiem czy można podawać taką dzieciom, zapytaj sprzedawcy. Guma ksantanowa nie jest jakoś szczególnie szkodliwa, ale w składzie jest również etanol (alkohol).
lotos napisał(a):
Wiem od znajomych ogrodników że jest to jeden z najbardziej opryskiwanych owoców.Więc najlepiej nazbierać sobie w lesie.A jak mają być na sok,a sok na przeziębienie,to tylko z lasu.I w ogóle co w lesie rośnie to najzdrowsze.