10 powodów dla których warto jeść siemię lniane codziennie? Siemię lniane to prawdziwy super-food! Odmładza, alkalizuje, przywraca równowagę i chroni zdrowie. Czy koniecznie trzeba jeść ryby w celu pozyskania kwasów Omega-3? Nie zawsze jest to konieczne: wystarczy łyżka nasion siemienia dziennie aby zapewnić sobie dzienną dawkę kwasów Omega-3 (ALA).
Jak czerpać ze spożywania siemienia maksymalne korzyści? Należy spożywać je zmielone, wtedy z łupinek uwalniają się wszystkie dobroczynne substancje.
Teraz mała powtórka z lekcja chemii. Siemię lniane jest najbogatszym roślinnym źródłem kwasu alfa-linolenowego (ALA, wzór sumaryczny C18H30O2). Jest on prekursorem dla pozostałych dwóch rodzajów kwasów Omega-3, które nasz organizm potrafi wytworzyć sam według bieżącego zapotrzebowania: EPA czyli kwas eikozapentaenowy, (wzór sumaryczny C19H29COOH) oraz DHA czyli kwas dekozaheksaenowy, wzór sumaryczny C22H32O2.
Jak widać do prekursora ALA nasz ustrój musi dodać atomy wodoru i węgla w celu wyprodukowania pozostałych (bardzo nam potrzebnych) form kwasów Omega-3 czyli EPA i DHA. Aby to uczynić będzie on potrzebował do tego celu:
– specyficznego enzymu (delta-6-desaturaza)
– witaminy C,
– witamin z grupy B (głównie B3 oraz B6)
– minerałów : magnez i cynk (oba obficie występują m.in. w siemieniu lnianym).
Aby zatem czerpać maksymalne korzyści ze spożywania siemienia lnianego należy jednocześnie dbać o dietę bogatą w świeże warzywa i owoce, zawierające mnóstwo witamin i minerałów. To sprawi, że nie będziemy musieli martwić się o niedobór jakiejkolwiek formy Omega-3 w naszym systemie i unikniemy ryzyka wielu groźnych, a bardzo ostatnio popularnych schorzeń!
Oto 10 powodów dla których warto jeść siemię lniane codziennie.
Kliknij w obrazek aby powiększyć.
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
molooko napisał(a):
A może coś o tym, który wybrać? Bo na rynku jest dostępnych mnóstwo. Pomijam kwestie, że jest mielone i niemielone, bo wybieramy oczywiście to drugie. Ale jest len złoty, brązowy, bio, z Czech, Chin itd. Ostatnio np. chciałem wziąć dość popularny len złoty BIO, ale zobaczyłem, że z Chin, więc zdecydowałem się wziąć zwykły brązowy z Czech..
Marlena napisał(a):
Najlepiej kupować len polski, jesteśmy w europejskiej czołówce jeśli chodzi o jego produkcję (czwarte miejsce, po Francji, Holandii i Belgii). Na Allegro można czasem dostać bezpośrednio od hodowców.
yarosh napisał(a):
Jeśli kupujemy siemię lniane, to najlepiej BIO, szczególnie jeśli chcemy złoty len. Bo inaczej może nam się trafić niskolinolenowa odmiana zwana Solin, w której bardzo malutko omega-3. Pytałem się sprzedawcy na allegro czy jego len złoty BIO jest odmiany Solin (lub nazwa handlowa Linola). Pani powiedziała że na opakowaniu nie ma nazwy odmiany, ale z tego co wie, odmiana Solin jest odmianą modyfikowaną, a uprawy certyfikowane nie mogą być w żaden sposób modyfikowane. Z tego wychodzi że lepiej kupować len z certyfikatem. Chiny odstraszają, ale taki z Kanady?
Izabela Julia napisał(a):
Dokladnie tak…sposob w jaki potrafi wykorzystac organizm „zwykle”siemie lniane jest niesamowicie precyzyjny,a dodatkowo dziala jak balsam na caly przewod pokarmowy:)Ja jem codziennie 2 lyzeczki (z tzw.górka).swiezo mielonego siemienia ze szczypta kurkumy i popijam woda z cytryna/limonka,ot taki codzienny rytual,ktory z czasem „wchodzi w krew”i to z niesamowitymi rezultatami.Poza tym jesli chce sie dac czas organizmowy do poludnia(do okolo 11-12)na totalny „zrzut”toksyn i byc do tej godziny na sokach i owocach/szejkach i odczekac z tzw.solidnym jedzeniem to jest doskonaly sposob by uspokoic glod i w tzw,miedzyczasie zjesc po lyzeczce tego cudu,czyli siemienia:)Oczywiscie nie u wszystkich to sie sprawdzi(odczekanie z jedzeniem pare godzin rano) bo kazdy jest cudownie niepowtarzalny ale z wlasnego doswiadczenia wiem ze poranne godziny sa wrecz doskonale na mini post owocowo-warzywny czasem tylko wodny,jesli sie jest na tzw.drodze witarianskiej i pragnie sie oczywscic i zregenerowac dogłebnie organizm.Mysle ze kiedy sie czuje intuicyjnie wymiar i sens ozywionego pozywienia i holistycznego stylu zycia to sie rosjasnia sens porannego oczyszczania a truizm o tzw solidnym (??)sniadaniu zaczyna sie doslownie postrzegac jako mainstreamowy mit.Juz nie wspomne o mega micie,pozyskiwanie Omegi 3 z ryb!!Toz dopiero przepraszam za slowo,”gniot”powtarzany bez jakiej kolwiek podstawy biochemicznej,o aspekcie zanieczyszczenia i etycznym nie wspominajac.Pozyskanie Omegi 3 w przypadku ryb w jaki kolwiek sposob przetwarzanych termicznie nie jest mozliwe,z prostego powodu,jest to jedna z najwrazliwszych na swiatlo i temperature substancji,jakie uznaje sie za niezbedne czlowiekowi dla prawidlowego metabolizmu.Zawsze zadziwial mnie ten klepany wszem i wbec mit ryb jako zrodlo tej substancji a juz obecnie przy takim skazeniu,to trudno sie doszukiwac,jakiegokowliek sensu spozywania miesa rybiego,a jesli sie do tego ma swiadomosc ogromnego zagrozenia konkretnych gatunkow,odlawianych bez jakiejkolwiek atencji,ktore wchodza w sklad dlugich lacuchow pokarmowych dla utrzymania rownowagi zycia na naszej pieknej blekitnej planecie…to juz calkiem stawia na glowie wszelkie truizmy,powtarzalne bez szczerszego kontekstu zycia na Ziemi…
zofia napisał(a):
piekny komentarz!
Robert napisał(a):
Przy wyborze ziaren dobrze jest też przeprowadzić test na ich kiełkowanie . Podaje za https://bioslone.pl/kb: „W celu sprawdzenia zdolności kiełkowania, należy na spodku położyć wacik, na nim umieścić 10 ziaren i wlać nieco wody, którą należy uzupełniać, by wacik nie wysechł. Jeśli po tygodniu co najmniej 7 (70%) ziaren puści kiełki, to całą partię ziaren możemy uznać za nadającą się do koktajli, jeśli mniej, to partia nadaje się do wyrzucenia.”
Marlena napisał(a):
Do informacji zawartych akurat na tej witrynie podchodziłabym z przymrużeniem oka. Nie ma bowiem czegoś takiego jak „błonnik martwy” i „błonnik żywy”, jest to kuriozalny wymysł pana prowadzącego witrynę, nie istnieje taka terminologia w literaturze światowej. Jest jedynie błonnik rozpuszczalny i nierozpuszczalny.
stop nwo napisał(a):
A jak oczyścić siemię lniane w ziarkach przed zmieleniem i spożyciem? Sparzyć? Ale wtedy traci właściwości. A opłukać z kurzów to z kolei za mało – przywr ani innych groźnych pasożytów płukanie ciepłą wodą nie usunie. Pozostaje chyba tylko wymoczyć w occie – ale też nie za długo, żeby się kisiel nie zrobił.
Marlena napisał(a):
Nie musisz – ziarenka zamknięte są w strączku (fachowo w torebce nasiennej) znajdującej się na końcu łodygi, len się młóci i ziarenka wypadają z torebki. Nie leżą więc w ziemi, gdzie mogłyby zarazić się czymś.
stop nwo napisał(a):
Kto tam wie w jakich warunkach te ziarna są przechowywane. Zanim trafią do torebek mogą być trzymane w workach i przetransportowywane. Mnóstwo pasożytów, cyst i jajeczek jest już w kurzu.
Marlena napisał(a):
Siemię sprzyja przywróceniu równowagi przewodu pokarmowego (i nie tylko) oraz wzmacnia system immunologiczny. Zamiast martwić się co jest w kurzu martwmy się o silny organizm. Najlepiej kupować siemię bio, a gdy jest możliwość kupować bezpośrednio od rolnika. A kurz? Kurz osiada na wszystkim z czym się stykamy każdego dnia, ale po to Stwórca dał nam coś takiego jak system immunologiczny aby nam zawartość kurzu nie szkodziła. Pierwszą barierą jest kwas solny w żołądku, jednak wiele osób żywiących się przetworzonym i pełnym chemikaliów jedzeniem tego kwasu produkuje za mało lub ma za wysoki odczyn (np. pH 3 zamiast 1,5), w związku z czym pierwsza bariera ochronna chroni ich za mało lub czasem wcale. O ile nadkwasotę jest łatwo stwierdzić samemu to z niedokwaśnością już nie jest to tak oczywiste. Ludzie żyją z tym całymi latami i nawet o tym nie wiedzą, po prostu chorują na różne choroby, nie przyswajając składników odżywczych i nie będąc właściwie chronieni przed inwazją „obcych” z zewnątrz.
stop nwo napisał(a):
No i właśnie – czy ktoś z niewyrobioną odpornością powinien tak ryzykować i dodatkowo się zarobaczać? Cysty przywr pękają pod wpływem kwasów żołądkowych i uwalniają robale do organizmu, gdzie mogą nas zatruwać w nieskończoność. PS Sprawiłem sobie polecaną przez Ciebie maszynkę Boscha do mielenia, kapitalna, a jaka ładna 🙂
Marlena napisał(a):
Nie bardzo rozumiem problemu z przywrami. Czy obawiasz się ich kupując suszone strączkowe (fasola, groch itp.)? One też oryginalnie były w torebce nasiennej tak jak nasiona lnu. Nie ma co wpadać w panikę: weź jakiegoś robaczka i zalej go na kilka minut kwasem o pH 1,5 – ja naprawdę wątpię czy przeżyje po takiej kąpieli. Ale jak przeżyje to daj znać – będziemy dalej dumać czy odkażać siemię przed spożyciem czy nie. 😉 Poza tym kupuj siemię bio z dobrej firmy i tyle. 🙂 A Bosch faktycznie super młynek, silny, pojemny i bezawaryjny.
stop nwo napisał(a):
Marlena, producent nie zagwarantuje, że w siemieniu nie ma robaczków, a jeśli są, to ich nie usunie – bo jak? Żaden pasożyt nie przeżyje kąpieli w occie lub wodzie z octem, dlatego jest idealny do płukania., tak też robię z prawie wszystkim. Rozchodzi się tylko o mniejszy komfort z przygotowywania takiego siemienia – te parę minut czasu więcej trzeba poświęcić, a mokre siemię ciężej wyszorować z młynka, chociaż wobec perspektywy użerania się do końca życia z trudnymi do usunięcia robalami wielkiego wyboru się raczej nie ma.
Marlena napisał(a):
Jeśli sprawia Ci to komfort psychiczny to rób ze swoim siemieniem na co tylko masz ochotę 🙂 Pisząc o eksperymencie z kąpielą robaczków w kwasie o pH 1,5 miałam na myśli stworzenie warunków takich jakie są w naszym wnętrzu (kwas solny w żołądku), a nie płukanie siemienia octem przed spożyciem.
yarosh napisał(a):
stop nwo – nie przejmuj się, że musisz odkażać siemię octem. Ja każdą paczkę siemienia lnianego muszę dziubać pęsetą, żeby oczyścić je z masy różnych śmieci (niepożądanych kawałków roślin, obcych nasion itp). Na paczkę lnu 400g jest to jakieś 45 minut przebierania. I to bez względu czy bio czy nie bio.
Pat napisał(a):
Tyle tu interesujących mnie informacji…dziękuję i będę na pewno zaglądać i korzystać..na razie czytam i czytam bo jestem na początku drogi jak zdrowo jeść:)
nuxy napisał(a):
warto dodać, że siemię powinno się zjeść w ciągu max 30min od zmielenia, i nie powinno się dodawać do potraw gorących. słyszałam też że przy mieleniu w młynku się nagrzewa i cenne omegi uciekają, ale kurczę, mam tłuc moździerzem? 😉
Marlena napisał(a):
Nuxy, nic z tego co powiedziałaś 🙂 W stosunku do siemienia krąży wiele mitów. Siemię zmielone w nadmiarze można schować do lodówki, ale należy zjeść je w miarę szybko z uwagi na oksydację kwasów tłuszczowych. Można dodawać do gorących potraw, rzecz jasna licząc się z tym, że cenne kwasy się utlenią: jak chcemy Omega-3 to zjadamy siemię na zimno co jest oczywiste, czasem jednak zależy nam na innych właściwościach siemienia (np. śluzy) i wtedy można użyć na ciepło (robimy budyń, zagęszczamy zupę zamiast zasmażką to zdrowszym siemieniem itd.). Mielenie w młynku trwa 2 sekundy (na grubsze drobinki) lub dwa naciśnięcia guzika młynka po 2 sekundy, razem cztery sekundy (na drobne drobinki). Zatem nic tu się nie nagrzeje podczas tych sekund na tyle, aby Omega-3 nam zniszczyć. Moździerzem się umęczysz 😉
yarosh napisał(a):
ale drobno zmielone siemię dla niektórych lepiej się zjada niż takie z grubymi kawałkami, ja też wolę konsystencję mąki;) Dopiero takie oddaje pełnię smaku. Kiedyś jak mieliłem siemię na sucho i chciałem zrobić maksymalnie drobne i jednolite, to już po minucie stawało się GORĄCE od mielenia. Dlatego już nie mielę suchego ziarna. Zalewam len wodą, na drugi dzień wrzucam do jogurtu i mielę w blenderze. Woda i jogurt są tu chłodziwem i nie ma szans aby len się przegrzał (choć osobiście pasuje mi gdy mikstura staje się lekko ciepła od mielenia – nie lubię jeść na zimno). Poza tym aminokwasy siarczkowe z nabiału stabilizują wiązania nienasycone kwasów tłuszczowych, a „zatopienie” siemienia w cieczy blokuje dostęp powietrza. To zapobiega zbyt szybkiemu utlenianiu się omega-3. Ale jest też inny powód. Moczone ziarno jest lepiej przyswajalne, ma zwiększone wartości odżywcze i jest wyzbyte inhibitorów enzymowych.
Martin napisał(a):
Słyszałem że omega3 z siemia lnianego jest bardzo słabe przyswajalne… I że dużo dużo lepszym rozwiązaniem są tłuste ryby, tran itd.
Marlena napisał(a):
Niestety to kolejna miejska legenda nie mająca poparcia w przemianach biochemicznych. Za kosztującym grosze siemieniem nie stoi nic i nikt, podczas gdy za rybami stoją potężne koncerny przetwórstwa rybnego dysponujące sporymi kwotami pieniędzy przeznaczonymi na marketing i PR, które są w stanie nam wmówić rozmaite rzeczy.
Kwasów Omega-3 mamy 3 rodzaje (ALA, EPA i DHA). Siemię ma ALA (prekursor pozostałych) a ryby mają EPA i DHA (ale oprócz tego niestety również rtęć i/lub antybiotyki i dioksyny w swoich tkankach). Nasz organizm aby z zawartego w siemieniu ALA wyprodukować sobie EPA i DHA musi tak jak wspomniałam w artykule kolejno przyłączyć doń atomy węgla i wodoru. I on to robi! Organizm ryby potrafi wyprodukować sobie EPA i DHA to tym bardziej organizm wyżej postawionego w ewolucji człowieka. Przy współudziale pewnych minerałów (magnez, cynk) i witamin (z grupy B oraz C) dołącza sobie te atomy i spokojnie produkuje sobie z ALA tyle pozostałych kwasów ile w danym momencie jest mu to do szczęścia potrzeba. Bo potrzebujemy wszystkich trzech rodzajów Omega-3 aby być zdrowym. Wystarczająca ilość ALA aby pokryć dzienne zapotrzebowanie na Omega-3 jest już w 1 łyżce nasion. Znajdź mi rybę, która w 1 łyżce ma tyle Omega-3?
Z przykrością stwierdzam, że w porównaniu z siemieniem w rybach nie ma za dużo czegoś, co mogłoby mi specjalnie zaimponować. Białko? Siemię ma ok. 25% białka i to ze wszystkimi ośmioma aminokwasami egzogennymi. Ma też antyutleniacze, fitosterole, flawonoidy, lecytynę, lignany zapobiegające nowotworom oraz mnóstwo witamin (szczególnie z grupy B, a także C, E, K, karoten itd.) i minerałów (magnez, cynk, fosfor, selen itd.). Że o błonniku (27%!) nie wspomnę. Ryby zwyczajnie są… przereklamowane. Ich zaletą może być chyba tylko znacząca ilość witaminy B12 (większa niż w mięsie, ogólnie zdrowsze są od mięsa pod wieloma względami). Dlatego zjadam ryby od czasu do czasu, ale nie za często. Nasza wątroba umie bowiem przechowywać B12. A na siemię mam takie „ciągi”, iż jem praktycznie codziennie i uważam, że warto 🙂
zofia napisał(a):
Codziennie staram sie zjesc lyzke siemienia lnianego lub chia.To prawda, ze ryby i olej rybny jest przereklamowane.Kazdy ma prawo odzywiac sie jak chce, bo kazdy z nas jest inny i nasza swiadomosc oraz czas decyduje o zmianie naszego odzywiania…i zachowania…
Dorota napisał(a):
Dopiero zaczęłam czytać Pani stronę i bardzo mnie zainteresowała. Piję codziennie siemię ze względy na problemy z żołądkiem. Czy gotowe siemię mielone ma jakiekolwiek właściwości?
Marlena napisał(a):
Dorotko, gotowe siemię mielone jest najczęściej odtłuszczone, czyli nie zawiera już cennych kwasów Omega-3, dlatego najlepiej kupować całe siemię i mielić je na bieżąco przed spożyciem w domu.
aga napisał(a):
A propos kwasów Omega -3 z siemienia czy tłuszczu rybiego, to po zobaczeniu tego filmu jestem za naszym rodzimym, poczciwym siemieniem lnianym. Choćby i je(kapsułki) za darmo dawali – nie dziękuję. Polecam, zobaczcie koniecznie: https://www.youtube.com/watch?v=LCW7-4p26Fg#t=2882
djien napisał(a):
uwielbiam siemie lniane, znacznie przyspiesza u mnie wzrost wlosow i najlepiej smakuje zmiksowane z owocami, jest tylko jeden problem, za kazdym razem kiedy zaczynam je regularnie spozywac tj. 1-2 lyzki dziennie to zatrzymuje mi sie okres (sprawdzalam to juz conajmniej ze 4 razy), wiem ze zawiera ono fitohormony i zapewne to ich zasluga, ale nie znalazlam informacji na ten temat, troche mnie to martwi, bo wiekszosc dziewczyn pisze ze wlasnie im sie uregulowuje okres, a ja go zwyczajnie nie mam 🙁 czy ktos sie orietuje dlaczego tak sie moze dziac?
Marlena napisał(a):
Siemię działa jak adaptogen, regulując równowagę pomiędzy estrogenem i progesteronem. Działa w obie strony, czyli jeśli występują nieregularne miesiączki lub ich brak (ammenorhea), to zawarte w siemieniu fitozwiązki regulują cykle. Z drugiej jednak strony zawarte w siemieniu lignany podnoszą poziom prolaktyny, a to może u niektórych kobiet powodować zatrzymanie owulacji i miesiączek w sytuacji gdy ich własna przysadka już produkuje duże ilości prolaktyny lub gdy zażywają one pewne leki powodujące wzrost prolaktyny. Zazwyczaj dodatkowo kobiety takie mają jednocześnie niedobory cynku i witamin z grupy B (szczególnie B6). Wydaje mi się, że powinnaś skonsultować z lekarzem zaistniałą sytuację, bo podwyższone poziomy prolaktyny mogą zwiastować pewne problemy zdrowotne.
olga napisał(a):
przeraziłam się tą ostatnią informacją, że siemię podwyższa prolaktynę! ja próbuję znaleźć sposób na obniżenie jej naturalnie a siemię zalewać gorącą wodą, czekam aż powstanie żelik i piję- na zwiększenie ilosci płodnego śluzu. i co ja mam teraz zrobić?!
Ewa napisał(a):
Ja tez mialam problem z wysoka prolaktyna (hiperprolaktynemia) ktora wyleczylam lekiem norprolac ( bardzo drogi ale warto bo dziala!) mam dzieki niemu 2 dzieci. Niedawno (przed tym jak zaczelam jesc siemie 2 lyzki dziennie) zrobilam sobie badanie na prl i wyszla mi w normie 🙂
Ja mimo,iz jak wczensiej pisalam prl jest w porzadku to moj cykl jest baaardzo dlugi , nawet 45 dni a jak zaczelam jesc siemie skrocil sie do 26… Czy to mozliwe? Jak myslisz powinnam isc do lekarza? Zdarzylo mi sie tak dopiero raz.
djien napisał(a):
Czy jeżeli faktycznie poziom prolaktyny jest u mnie zbyt wysoki, to czy myśli Pani, że jest szansa przywrócenia normy poprzez post np. Daniela?
Ponad to, czy przypadkiem przy wysokim poziomie prolaktyny nie powiększają się piersi? ja mam baaaaaardzo małe, w dodatku zanim zaczęłam pić siemię to miałam bardzo regularnie miesiączki.
Marlena napisał(a):
Bardzo możliwe, bowiem post Daniela reguluje całą gospodarkę hormonalną. Reguluje na plus, a nie że kobietom rosną wąsy a facetom piersi 😉 Nic z tych rzeczy. Wręcz przeciwnie. A co do wpływu prolaktyny na rozmiar biustu to zapytaj swojego gina.
Kasia napisał(a):
a nikt nie pisze o witaminie B17, ponoc siemie ja zawiera tak jak np. pestki moreli,
Kasia napisał(a):
https://www.ferretta.pl/zdrowie/apteczka/siemie-lniane/ polecam poczytac
Marlena napisał(a):
Co prawda dotyczy hodowli fretek, ale ma dużo danych odnośnie samego siemienia. 🙂
JULIA napisał(a):
Czy siemie lniane złociste budwigowe firmy oleofarm jest tak samo wartościowe czy lepiej zainwestować w specjalne z certyfikatem? 🙂
Ewa napisał(a):
Bardzo polecam jesc siemie lniane przede wszytskim kobioetom ktore maja problemy hormonalne. Ja od stycznia biore codziennie 2 lyzki siemienia lnianego do porannej owsianki. Dzialanie dobroczynne u mnie to:
*nareszcie uregulowal mi sie cykl miesieczny trwa dokladnie 32 dni
*wlosy rosna jak szalone
*na przedramionach od zawsze mialam tradzik po tym jak biore siemie ZNIKNAL a skora jest gladka i sprezysta. Cud.
*cera zrobila mi sie gladka i swietlista – odmlodnialam :]
*pomaga mi zachowac szczupla sylwetke po odchudzaniu
Rada dla tych ktorzy dopiero zaczynaja :] nie spodziewajcie sie natychmiastowych efektow poniewaz mnie tradzik na przedramionach zszedl dopiero po pol roku jego spozywania.
Katarzyna napisał(a):
Marleno, jestem o krok od kupienia młynka i mielenia codziennie siemienia lnianego. Dziś jednak trafiłam w sieci na taki artykuł:
https://hipokrates2012.wordpress.com/2014/07/26/nitrylozydy-siemienia-lnianego-i-jeszcze-kilka-faktow-o-lnie/
który trochę mnie przestraszył w kontekście cyjanowodoru. Nie jestem biochemikiem i musiałabym sobie ten tekst najpierw przetłumaczyć z polskiego na polski, ale czy dobrze zrozumiałam, że siemię zmielone na zimno i zalane chłodną wodą (jogurtem?) jest bezpieczne? Pytam, ponieważ chciałam je podawać również dzieciom, a na nich nie chciałabym eksperymentować. A może w ich przypadku bezpieczniejszy będzie olej lniany lub z wiesiołka? Nie przeczytałam jeszcze całej Twojej strony (choć jestem na dobrej drodze ku temu gdyż jest fascynująca 🙂 ), więc przepraszam, jeśli już kiedyś odpowiadałaś na to pytanie.
Marlena napisał(a):
Katarzyno, zdaję sobie sprawę, że „cyjanowodór” brzmi groźnie, ale całe pokolenia naszych przodków przetestowały już na sobie siemię lniane, więc my tego robić nie musimy. Na pewno JEST bezpieczne w ilościach jakie normalnie zdrowy na umyśle człowiek je spożywa
🙂
Gdyby siemię było trujące, to dr Budwig nie leczyłaby nim chorych na raka. Kwestią jest dawka: jeśli pożresz kilo mielonego siemienia na raz to pewnie się zatrujesz (nie mówiąc o tym, że dostaniesz potężnego zatwardzenia z uwagi na błonnik), ale łyżka lub dwie dziennie świeżo mielonego siemienia wręcz działają zbawiennie na nasze zdrowie. Dlaczego? Polecam przeczytanie artykułu: https://www.primanatura.pl/czy-siemie-lniane-jest-toksyczne/
Barbara napisał(a):
Dr Budwig dodawała siemię lniane do soków owocowych , warzywnych, kefirów, jogurtów , ponieważ w tym środowisku cyjanek wodoru przechodzi w cyjanokobalominę a to jest witamina B 12 i dlatego wykorzystywała ten fakt w leczeniu chorych na raka. Sama to odkryła. Także nie trzeba bać się cyjanku wodoru., którego jest tam niewiele.
ula napisał(a):
Pani Marleno, mam pytanie czy gotowane siemię, np z owsianką jest tak samo wartościowe jak to spożyte na zimno – świeżo zmielone ?
Marlena napisał(a):
Podczas obróbki termicznej pewne związki ulegną zniszczeniu (kwasy tłuszczowe, niektóre witaminy). Pozostanie jednak na pewno błonnik, więc jakaś korzyść z gotowanego jest 😉
Elżbieta napisał(a):
Kupuję w Herbapolu siemię mielone odtłuszczone.Rozsypuję do opatków recepturowych nr 6 i zażywam 2 proszki dziennie.Omijam w ten sposób picie „ciągnących się flaczków” i ewentualne zaduszanie się proszkowanym siemieniem.Pozdrawiam z Krakowa
Marlena napisał(a):
Siemię odtłuszczone zostało jednak pozbawione tego co w nim najcenniejsze: kwasów tłuszczowych Omega-3. Najlepiej zatem mielić siemię na świeżo samemu w domu, tuż przed spożyciem,
Janek napisał(a):
Witam,
A mogłaby pani polecić jakiś dobry młynek do siemienia lnianego? Bez szaleństwa cenowego oczywiście 🙂
Czym dłużej czytam o młynkach tym mam większy mętlik w głosie, a planuję zakup takiego urządzenia.
Pozdrawiam:-)
Marlena napisał(a):
Ja mam młynek do kawy BOSCH, a drugi ostatnio dokupiłam Adler (nieco tańszy od Boscha). Oba młynki bardzo dobrze się sprawdzają.
Iwona napisał(a):
W jakiej ilości należy podawać siemię dzieciom w wieku przedszkolnym?
Michał Szydło napisał(a):
Całkiem interesujący artykuł, muszę pomyśleć nad zmianą swojej diety.
M.Mirel napisał(a):
Czyli można zalewać zmielone siemię bez obaw jogurtem czy nie?Proszę o odpowiedź Pani Marleno. Dziękuję.
Dariaaa napisał(a):
Pani Marleno, a ja naturalnie obniżyć prolaktynę, a jednocześnie podwyższyć progesteron? Castagnus jest dość słaby, czy może stosować Vitex? Na stronach anglojęzycznych właśnie czytałam, żeby przyjmować wit. B6 i Mg, jeść pestki dyni i siemię lniane, teraz to już nie wiem. Też jest problem, bo mam zespół jelita drażliwego i za dużo błonnika powoduje u mnie rozstrój organizmu. Przez ponad 3 miesiące jadłam tylko chleb na naturalnym zakwasie żytni i nie niestety moje jelita się buntują, lepiej funkcjonują na zwykłym chlebie.Jak to wszystko pokonać naturalnie, aby przywrócić równowagę hormonalną (prolaktynę)? Co Pani sądzi o Triphali na jelita?
Marlena napisał(a):
Masz dużo rozregulowanych spraw w organizmie. Większość (a może nawet wszystkie) są wynikiem dotychczasowego stylu życia. Na Twoim miejscu rozważyłabym reset systemu czyli post (np. warzywno-owocowy post Daniela), który uregulowałby zarówno jelita jak i system endokrynny. Sięganie po pojedyncze preparaty nie jest tak skuteczne jak reset, który jest najstarszym naturalnym sposobem na pokonanie zaburzeń powstałych jako wynik stylu życia. No i najtańszym 😉
Dariaaa napisał(a):
Chciałam jeszcze dodać, że siemię lniane jest zalecane do leczenia raka piersi, macicy czy endometriozy, a przecież wtedy jest przewaga estrogenów, a to związane jest ze spadkiem progesteronu oraz podwyższoną prolaktyną. Większość torbieli piersi powstaje z podwyższonej prolaktyny. Co to robić z tym siemieniem? Proszę o pomoc, żeby jeszcze bardziej nie pogłębić problemu prolaktyny. Co robić by się zmniejszyła.
Marlena napisał(a):
Samo w sobie siemię nie wyleczy raka. Rak jest bowiem chorobą stylu życia. Siemię może pomóc w przypadku różnych schorzeń, ale należy zrozumieć jedną rzecz: że nie można zastosować myślenia alopatycznego w naturalnych terapiach i oczekiwać cudów, bo to tak nie działa i poniesiemy klęskę. Nie ma takiej pojedynczej naturalnej substancji czy pokarmu, która sama w sobie przywraca tak skomplikowany mechanizm jakim jest ludzkie ciało do całkowitej równowagi, gdy przyjęło ono już do tej pory tyle zniewag z naszej strony.
Iza napisał(a):
Pani Marleno, a ja mam taki problem, moje cykle wahały się od 26-31 dni, przedostatni cykl był 27 dniowy, a 17 listopada zaczęłam pić siemię (2 zmielone łyżeczki) , po czym 21 listopada dostałam okres (cykl był więc 33 dniowy, już troszkę wydłużony), początkowo mało obfity i praktycznie bezbolesny, co było na plus.Po jednym dniu stał się normalny, czyli dosyć obfity, ale później po 3 dniach zaczął się robić bardzo skąpy i trwał ogólnie 12 dni, przy czym ostatnie 5 dni to było bardziej plamienie krwią niż okres typowy, co mi sie wczesniej nie zdarzało. Obecnie mija 38 dzień cyklu i wciąż nie widać okresu, a raczej w ciąży nie jestem, dodam, że biorę Euthyrox 25 bo mam leciutką niedoczynność, ale robiłam w zeszłym miesiącu badania i byłam u endokrynologa, pytałam nawet czy mogę pić siemię, powiedziała że nie ma przeszkód. W dodatku zauwazylam, że lekko powiększył mi się gruczoł Bartholina, który już kiedyś miałam tak samo powiększony, ale było to przy infekcji, teraz jestem na 100 % zdrowa pod tym kątem bo ostatnio robiłam cytologię, ale gruczoł wtedy sam w końcu się zmniejszył i nic nei miałam z nim robionego. Sama nie wiem, o co chodzi, odstawić siemię? Choć bardzo pozytywnie wpływa na moją cerę, paznokcie i włosy, naprawdę dobrze się po nim czuję, wydaje mi się, że pomógł zwlaczyć mi senność. Dwa= trzy dni temu miałam bardzo dużo przezroczystego śluzu, czasami kłuły mnie jajniki, jakbym miała owulację, więc sama już nie wiem co robić, odstawiać, czy nie.
Marlena napisał(a):
Wydaje mi się, że skoro lekarz dał zielone światło to raczej nie ma się czym przejmować. Siemię lniane to pożywienie, nie jest przecież wydawanym na receptę (czy nawet bez) farmaceutykiem i przyjmowane w niewielkich ilościach poprawia samopoczucie (co sama zauważyłaś) bowiem ma w sobie dużo dobrych działających prozdrowotnie i antyzapalnie związków. Po prostu obserwuj dalej, po tak krótkim czasie trudno chyba wyciągać jakieś wiążące wnioski, a w razie czego skonsultuj ponownie z lekarzem.
Iza napisał(a):
Tylko nie wiem co z tą prolaktyną… Bo tutaj czytałam, że djien ma taki sam problem, że zatrzymuje jej się okres. Aż zadzwonię jutro do przychodni i zapytam o ten wynik sprzed 2 lat, czy ta prolaktyna była w normie… chyba powinien być w karcie pacjenta. To opóźnienie mnie trochę niepokoi, bo większość osób twierdzi, że im się cykl uregulował, no poczekam jeszcze trochę, i zobaczymy czy ten okres przyjdzie, czy nie. Choć po obserwacji śluzu dochodzę do wniosku, że jestem świeżo po owulacji….
Jadwiga napisał(a):
Kupiłam len złoty Bio z Rossmana ale nie piszą jaka to odmiana,i nie ma info na stronie. Teraz sie zastanawiam bo zalezy mi na dobrej odmianie…. i nie chce trafic na Linola.
agnes napisał(a):
Chciałam pić codziennie siemię lniane w postaci galaretki aby osłaniać żołądek i zarazem przybrać trochę na wadze. Niestety zaniepokoiło mnie zjawisko które zobaczyłam na dnie garnuszka po przelaniu galaretki przez sitko do kubka. Na dnie znajdowały się smugi o kolorze tęczy jakby wylany był olej samochodowy na asfalt. Czy jest to zjawisko normalne od tłuszczu z nasion czy jednak czymś jest ono zanieczyszczone. Może jednak należy kupować siemię bio i tam tego zjawiska nie ma i jakiej firmy jest bezpieczne?
Jadwiga napisał(a):
Znalazłam tutaj w polecanej przez panią strone ;
https://ornishspectrum.com/proven-program/nutrition/
taki o to statement i mnie to troche zdziwiło,że on tak twierdzi;
„Fish Oil
Strict vegetarians may opt to take flaxseed oil capsules or ground flaxseed. However, this is not the general recommendation, as the omega-3 fatty acids in flaxseed are not as bioavailable as those in fish oil. Plankton-based omega-3 fatty acids are another alternative.”
Czy mogłaby pani sie jakoś do tego odnieść, bo ja zupełnie nie mam wiedzy na ten temat.
Marlena napisał(a):
Siemię zawiera kwasy Omega-3 w postaci prekursora czyli ALA (alfa-linolenowy) https://pl.wikipedia.org/wiki/Kwasy_t%C5%82uszczowe_omega-3
Ludzki organizm z nich produkuje EPA oraz DHA tak jak ryba. Jednak pod warunkiem, że posiada odpowiednie enzymy (delta-6-desaturaza). Gdy ktoś ma uszkodzony ten szlak metaboliczny, to nie będzie w stanie przekształcić ALA w EPA czy DHA. Rozwiązać ten problem może spożywanie GLA (np. z wiesiołka lub oleju konopnego)https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8386433, mówiła o tym też dr Dąbrowska na wykładzie.
paulina napisał(a):
Witam. A ja mam znowu całkiem inny problem i nie wiem czy dalej pić siemię. Piłam przez 3 tygodnie i zaraz po okresie na 4 dzień nastąpiło plamienie (1 dzień), a póżniej dostałam miesiączki w 16 ! dzień cyklu. Nie wiem dlaczego tak szybko wystąpił okres, czytałam że siemię może powodować opóźnienie cyklu ale nie odwrotnie…
Marlena napisał(a):
Siemię lniane z tego co mi wiadomo nie zaburza układu hormonalnego, wręcz przeciwnie, działa jak adaptogen, czyli reguluje jego funkcjonowanie.