Najbardziej rozpowszechnione obecnie nałogi to te szkodzące ludzkiemu ciału jak używki (kofeina, tytoń, alkohol), fast food czy słodycze. To nie jest zbyt mądre.

Jeśli wpaść w nałóg – to tylko korzystny zdrowotnie. Wtedy to się opłaca! 😉

A ponieważ zielone koktajle to krynica zdrowia – takim zdrowym nałogiem może być codzienna solidna porcja świeżych warzyw i owoców.

Jest ona nam nawet teraz bardziej potrzebna niż naszym przodkom, ponieważ nasze pokolenie obecnie nie ma szczęścia żyć w czystym środowisku, ciesząc się sielskim spokojem.

Taplamy się każdego dnia w toksycznej zupie rozmaitych związków chemicznych (które w dużej części jeszcze sto lat temu nawet nie istniały), żyjąc w wiecznym pośpiechu i w stresie.

A jak wiadomo w takich warunkach zapotrzebowanie organizmu na składniki odżywcze wzrasta, a nie maleje.

Z pomocą przychodzą nam wtedy świeżo wyciskane soki warzywno-owocowe (więcej o nich dowiesz się tutaj: [klik]) oraz miksowane z zieleniną owoce czyli zielone koktajle zwane smoothies, które w XXI wieku zawojowały świat i zastąpiły tradycyjne „koktajle mleczne”, wysokoenergetyczne napoje napakowane cukrem i krowim mlekiem.

Świeżo wyciskane soki oraz zielone koktajle to prawdziwe bomby zdrowia!

Uwolnione z przestrzeni międzykomórkowych substancje odżywcze stają się bowiem o wiele bardziej przyswajalne.

Ze zjedzenia marchewki czy szpinaku (choćbyśmy nawet starali się je jak najdokładniej przeżuwać) nie wyciągniemy jednym słowem tyle beta-karotenu ile z wyciśnięcia ich w wyciskarce lub upłynnienia w blenderze.

Co jest lepsze: świeżo wyciskane warzywno-owocowe soki czy blendowane koktajle?

Jedno i drugie ma swoje zalety, dlatego warto sięgać po jedno i drugie.

Podczas gdy soki warzywno-owocowe można traktować jak swoisty „suplement diety” (składniki odżywcze są wchłaniane bardzo szybko bowiem usuwamy błonnik nierozpuszczalny, zaś w soku zostaje jedynie błonnik rozpuszczalny, nie hamujący przyswajalności substancji odżywczych), o tyle koktajl to już po prostu posiłek.

Można przyrównać go do gotowanej zupy-kremu z tą jednak różnicą, że tutaj mamy zmiksowane jedynie surowe warzywa i owoce. Niczego nie musimy gotować.

Lecz podobnie jak zupa-krem w wersji gotowanej, koktajl ze świeżych warzyw i owoców jest bardzo sycący (i przy okazji zawiera też mnóstwo witamin, składników mineralnych, enzymów oraz obydwie frakcje błonnika: rozpuszczalną i nierozpuszczalną).

Od czego zacząć swoją przygodę z koktajlami?

Od zakupu odpowiedniego sprzętu.

Do wykonania koktajlu potrzebny nam będzie sprzęt w postaci blendera.

Może to być tradycyjny blender kielichowy (wtedy możemy wykonać większą porcję koktajlu na zapas) lub w opcji nieco tańszej mały blender tzw. osobisty, miksujący jedną porcję na raz (zazwyczaj wyposażony jest on też w butelkę zakręcaną szczelną zakrętką z dzióbkiem, aby móc koktajl zabrać ze sobą np. na trening).

 

Jeśli chcemy zainwestować więcej w nasz sprzęt, możemy skusić się na blender szybkoobrotowy (ponad 24.000 tys obr./min. czyli typu Vitamix), miksuje on jeszcze lepiej i szybciej niż pozostałe, można w nim też więcej rzeczy zrobić (nawet masło orzechowe ukręcić), ale jednocześnie też bardziej niż tradycyjne blendery nagrzewa on miksowany płyn, toteż niezbędny jest dodatek lodu do miksowanego koktajlu (lub użycie owoców mrożonych).

Blendery szybkoobrotowe są opcją najdroższą, ale nie niezbędną.

Ja mam uniwersalny blender kielichowy za ok. 350 zł, o dużej mocy silnika (1200 W), ma opcję rozkruszania lodu, max. 13.000 obrotów/min. i robi znakomite koktajle w 2 minuty.

Do podawania koktajlu można wykorzystać każdą szklankę czy nawet ozdobny słoik, praktyczne są też szklanki koktajlowe z uchem wykonane w grubego szkła, zaopatrzone w pokrywkę z dziurką, w którą wkładamy dołączoną do zestawu grubą słomkę.

Efektowne i niedrogie naczynia do smoothies są obecnie bez problemu dostępne w marketach jak i sklepach internetowych.

Butelki, zakręcane fikuśne słoiczki oraz szklanki ze słomką lub bez – do wyboru, do koloru.

 

Zobaczmy teraz 10 głównych powodów, dla których warto pić zielone koktajle:

1. Zielone koktajle to najzdrowszy fast-food.

Przyjemne z pożytecznym czyli mamy i fast-food i zdrowie w jednym pakiecie. Wykonanie zdrowego posiłku w formie koktajlu nie zajmuje więcej niż zaledwie kilka minut.

Koniec z wymówkami, że zdrowe odżywianie jest czasochłonne, nie mam czasu, a kto to wszystko będzie gotował itd.

Tu niczego nie gotujemy, wrzucamy składniki do blendera (z czego większość nawet bez obierania), a po dwóch minutach cieszymy się gotowym, sycącym jedzonkiem. 😉

Zielony koktajl jest zdecydowanie szybszą opcją niż przygotowanie sałatki z tych samych lub podobnych składników. Najczęściej wybierany jest jako posiłek poranny z uwagi na to, że jego przygotowanie (i posprzątanie po nim) zabiera tak mało czasu.

Nie ma jednak przeszkód, aby delektować się nim o każdej porze dnia.

2. Zielone koktajle to smaczny sposób na włączenie do rodzinnego menu „nielubianych” zielonych warzyw liściastych oraz owoców.

Badacze nie mają już wątpliwości: pokarmami najgęstszymi odżywczo są warzywa, szczególnie liściaste warzywa zielone. W przeliczeniu na każdą spożywaną kalorię mają najwięcej składników odżywczych – dużo więcej niż zboża, mięso, jaja czy nabiał.

Z kolei owoce (wszystkie, a szczególnie te o ciemnym zabarwieniu) są nośnikiem ochronnych antyutleniaczy i różnych cennych fitozwiązków.

Zielone koktajle to znakomity sposób na włączenie surowych zielonych warzyw liściastych i świeżych owoców do rodzinnego menu.

Często matki małych dzieci mają ten problem, pisząc do mnie: moje dziecko nie lubi warzyw, a w szczególności niczego co ma zielone liście, jada tylko wybrane owoce i to jeśli dokładnie obrane ze skórki, a warzywa muszę przemycać mu w zupie, inaczej nie zje: nie wiem co mam robić – moje dziecko wiecznie choruje, ale nie chce jeść praktycznie żadnych warzyw i owoców.

Żony mężów też mają ten problem: mąż oświadcza, że nie jest kozą ani królikiem i zdecydowanie odmawia konsumpcji warzyw liściastych. Od biedy zje szpinak zakamuflowany gdzieś w pierogach czy lasagni.

Ale umówmy się: tak silnie przetworzony termicznie szpinak nie ma już zbyt wielu wartości odżywczych i surowemu nawet do pięt nie dorasta.

Co robić?

 

Oto i sposób! W formie smakowitego koktajlu podanego w fantazyjnej szklance ze słomką zielenina (i to surowa!) zostanie z przyjemnością skonsumowana. Słodycz owoców neutralizuje smak zieleniny – nie jest ona w koktajlu wyczuwalna.

Jeśli chcemy mieć koktajl jeszcze bardziej kuszący możemy dodać karobu lub kakao i zrobić „czekoladowy”.

Założę się, że nawet najbardziej zatwardziałe niejadki warzywno-owocowe poproszą o dokładkę, a mąż ze zdumieniem stwierdzi, że w sumie to wcale nie takie złe, choć nie smakuje jak piwo. 😉

W dodatku koktajl, podobnie jak świeżo wyciskane soki, można wlać do foremek na lody na patyku i zamrozić – takie lody są wyborne!

A nie widziałam jeszcze dziecka, które odmówiłoby zjedzenia lodów. 🙂

 

3. Dołączenie zielonych koktajli do diety wzmacnia odporność.

To nie szamanizm, tylko nauka: im więcej porcji warzyw i owoców w codziennej diecie, tym mniejsze ryzyko zachorowania na szereg różnych chorób.

Większość populacji w krajach uprzemysłowionych nie spożywa nawet minimalnej zalecanej ilości pięciu porcji (ok. 400 g) warzyw i owoców dziennie.

Jakie są tego efekty widzimy wszyscy: chyba każdy z nas ma w rodzinie lub wśród znajomych kogoś cierpiącego na choroby cywilizacyjne, od alergii aż po raka. A można by było tego bardzo łatwo uniknąć.

Po przeanalizowaniu danych z 95 różnych badań brytyjscy naukowcy przygotowali metaanalizę, z której wnioski są jednoznaczne: pięć porcji warzyw i owoców jest dobre, ale podwojenie tej ilości jeszcze lepsze.

Spożywanie 10 porcji warzyw i owoców dziennie daje efekty w postaci zwiększonej odporności, ochrony przed chorobami i zminimalizowania ryzyka przedwczesnej śmierci.

Jeśli więc rodzina nie chce warzyw i owoców jeść, to może zechce je wypić?

Zapewne tak: koktajle są bardzo smaczne, podobnie jak świeżo wyciskane soki.

Przypomnijmy sobie wykład dr Dąbrowskiej, która chciała ratować zdrowie pacjentki odmawiającej spożywania warzyw, a wtedy pani doktor pomyślała, że  skoro nie chce warzyw jeść to nic nie szkodzi, byle tylko je… piła.

I na soku z marchwi ta ciężko chora kobieta powoli wróciła do pełni zdrowia!

Zielone koktajle to znakomity sposób by zwiększyć spożycie warzyw i owoców, a szczególnie sprawdzi się dla tych, którzy warzyw jeść nie chcą, „nie lubią” lub unikają ich ponieważ np. nie są w stanie ich dobrze przeżuć (jak osoby starsze).

Naszą codzienną porcję warzyw i owoców można zjeść, a można też ją wypić.

Forma przyjmowania naszego eliksiru zdrowia jest dowolna, ważne by trafiło do środka. 🙂

4. Regularne picie zielonych koktajli zmniejsza zachcianki na niezdrowe pokarmy

To nie są żadne cuda, to się dzieje naprawdę!

Oglądałam niedawno film dokumentalny „Powered By Green Smoothies”, w którym dziesięciu sportowcom polecono wypijać codziennie litr zielonego koktajlu, niczego poza tym nie zmieniając ani w diecie ani w planie treningowym.

Okazało się, że po sześciu tygodniach:

  • poprawiły się ich wyniki sportowe,
  • parametry fizjologiczne wykazały również poprawę,
  • spadł CRP, wskaźnik stanu zapalnego organizmu,
  • wszyscy zgodnie stwierdzili, że pijąc codziennie przez te 6 tygodni zielony koktajl stracili magicznie w pewnym momencie apetyt na niezdrowe pokarmy, a za to nabrali ochoty na spożywanie większej ilości tych zdrowych!

Potwierdzam to z własnego doświadczenia: im więcej na talerzu tych dobrych rzeczy, tym naturalnie zmniejsza się łaknienie tych złych.

Przypomnijmy sobie ponadto raz jeszcze co mówiła dr Dąbrowska na wykładzie: ludzkie ciało posiada wrodzoną mądrość, wie co jest dla niego dobre i tego właśnie będzie od nas żądać.

Pod warunkiem, że nie zdusimy tego głosu swoimi złymi wyborami dietetycznymi.

W każdym momencie możemy przywrócić równowagę biochemiczną naszego systemu i pozwolić mu się wypowiadać. Wtedy okazuje się, że w naturalny i zupełnie niewymuszony sposób odpycha nas od pokarmów, które naszemu zdrowiu nie służą, a ciągnie nas do tych, które nasze zdrowie utrzymują w dobrym stanie.

Na tym polega wrodzona naturalna mądrość naszego ciała.

Potwierdzają to również nasi czytelnicy.

Każdy kto przeszedł na „zieloną stronę mocy” stwierdza, że niezdrowe jedzenie nie ma już nad nim żadnej władzy.

Odechciało się! 🙂

Okazuje się wtedy, że niczego nie straciliśmy, za to zyskaliśmy bardzo wiele.

Wystarczy zmienić chemię ciała, a ono odzyska swoją wrodzoną mądrość i przestanie łaknąć niezdrowych pokarmów.

Ciało karmione ubogim odżywczo pokarmem było na poziomie komórkowym zwyczajnie niedożywione, w poszukiwaniu wartości odżywczych ciągnęło go do jedzenia przetworzonego, zaś ciało dobrze odżywione bogatym odżywczo pokarmem nie wykazuje takich tendencji, ponieważ już dostało wszystko to, co jest mu potrzebne do prawidłowego, zdrowego funkcjonowania.

Zielone koktajle po brzegi napakowane składnikami odżywczymi z pewnością pomagają zmienić chemię ciała i ten stan wrodzonej mądrości osiągnąć.

5. Zielone koktajle to znakomity sposób na utratę zbędnych kilogramów

Swego czasu furorę robiły nieco kontrowersyjne, choć bardzo skuteczne produkty odchudzające w proszku: wystarczyło zastąpić jeden posiłek dziennie zrobionym z tego proszku sycącym koktajlem aby uzyskać kaloryczny dzienny debet i upragnioną utratę masy ciała.

Koktajle w proszku oczywiście mają różne kuszące smaki (a to czekoladowy, a to waniliowy, a to wiśniowy), a zadbały o to odpowiednie chemiczne dodatki.

Jednak jeśli naszym celem jest nie tylko utrata kilogramów, ale w bonusie jeszcze witalność, zdrowie, uroda, wysoka odporność na choroby i przedłużenie życia – tutaj żadne sztuczne proszki nie zdadzą się na nic.

Nie ma takich proszków, które mogłyby nam to zagwarantować!

 

Koktajl ze świeżych warzyw i owoców wypijany zamiast sztucznego ma bowiem tę przewagę, że jest prawdziwym jedzeniem, a nie tylko czymś, co je udaje.

Może i wsypanie proszku do szklanki z wodą zajmuje nieco mniej czasu niż wykonanie prawdziwego koktajlu ze świeżych produktów, ale nie bądźmy drobiazgowi: te dodatkowe dwie minuty zainwestowane w przygotowanie prawdziwego koktajlu zwróci się nie tylko w postaci szczuplejszej sylwetki, ale i zwiększonej odporności, piękniejszej skóry, mocniejszych paznokci i włosów.

Prawdziwe jedzenie spowoduje jeszcze jedną rzecz, której żaden proszek nam nie zapewni: ciągoty do słodyczy czy niezdrowego jedzenia samoistnie znikną, a nadmierne łaknienie zostanie w naturalny sposób zredukowane – patrz punkt 4.

Tym szybciej to się stanie, im więcej w diecie będzie bogatych odżywczo warzyw i owoców, które nakarmią wreszcie nasze wygłodniałe tkanki. Podjadanie i przejadanie się przestanie być problemem.

6. Zielone koktajle pomagają w utrzymaniu prawidłowej równowagi kwasowo-zasadowej.

Człowiek z natury jest istotą lekko zasadową. Są oczywiście w naszym ciele miejsca bardziej kwasowe (jak choćby żołądek czy u kobiet pochwa), jednak ogólnie jesteśmy istotami lekko zasadowymi.

Optymalny zakres pH naszych płynów ustrojowych zawartych w komórkach i przestrzeniach pozakomórkowych jest lekko zasadowe: pH zdrowej krwi wynosi 7,35-7,45, zdrowej limfy 7,5, zaś płynu pozakomórkowego 7,4.

Prawidłowy przebieg wszystkich procesów życiowych zależy w znacznym stopniu od utrzymania równowagi kwasowo-zasadowej, na którą wpływ ma między innymi spożywana żywność.

Stąd też niebagatelne znaczenie ma co (i w jakich proporcjach) wkładamy do ust.

Pokarmy zasadotwórcze powinny stanowić naszą bazę, a kwasotwórcze dodatek. Tymczasem jest niestety odwrotnie: większość produktów na których bazuje dieta przeciętnego obywatela w krajach uprzemysłowionych ma działanie kwasotwórcze (zboża, produkty odzwierzęce, cukier).

Natomiast pokarmy zasadotwórcze to właśnie warzywa i owoce, szczególnie spożywane na surowo.

W koktajlach spożywamy te produkty nie tylko na surowo, ale w dodatku w bardzo przyjemnej formie! 🙂

Niektórzy naturopaci są w ogóle zdania, że niemal każda nabyta choroba to efekt zaburzenia równowagi kwasowo-zasadowej.

Jako terapię pierwszego rzutu zalecają często silnie odkwaszającą dietę witariańską (raw food) przez okres od kilku tygodni do kilku miesięcy.

Nie tylko zresztą naturopaci to robią: jeśli pamiętacie, również konwencjonalnie kształcony lekarz, dr Joseph Evers leczył dietą witariańską stwardnienie rozsiane uzyskując znakomite rezultaty przez ponad 30 lat swojej praktyki lekarskiej.

Coś w tym niewątpliwie jest: gdy się porządnie „odkwasimy” to zawsze jakimś cudem magicznie znikają nam z pola widzenia różne dolegliwości, czy to fizyczne czy psychiczne.

A ponieważ zielenina należy do najintensywniej alkalizujących pokarmów na tej planecie – picie zielonych koktajli będzie działać w tym względzie wybitnie na naszą korzyść.

7. Zielone koktajle są świetnym składnikiem diety oczyszczającej

Jak wspomniałam na początku tego artykułu, nie mamy komfortu życia w nieskażonym środowisku – w przeciwieństwie do naszych przodków okresowe oczyszczenie ustroju z toksyn wchłanianych wraz z pożywieniem, kosmetykami, lekami, wodą i powietrzem, to dzisiaj rzecz bardzo wskazana.

Nasi czytelnicy wiedzą już, że pięknie oczyszcza organizm dieta warzywno-owocowa dr Dąbrowskiej, ale co zrobić jeśli nie wchodzi ona w grę z jakichkolwiek względów?

Możemy się wtedy uciec do trwającego kilka-kilkanaście dni koktajlowego detoksu.

Jest on bardziej znośny i pozwala na większe urozmaicenie niż postna dieta (większy wybór w dopuszczalnych do stosowania produktach, szczególnie owocach).

W zielonych koktajlach rolę główną gra chlorofil – zielony barwnik roślin o silnych własnościach antyoksydacyjnych i antyzapalnych.

Chlorofil ma własności odtruwające i oczyszczające, usuwające metale ciężkie, wzmacniające odporność i chroniące DNA.

Jest on dla roślin tym samym, co dla nas krew.

Różnica w budowie pomiędzy cząsteczką naszej krwi (hemoglobina, barwnik czerwony krwi) a cząsteczką chlorofilu, roślinnej „krwi”, zawiera się w jednym tylko atomie: w centralnej części u nas jest atom żelaza, a u roślin atom magnezu.

chlorofil2

Pijąc zielone soki czy koktajle robimy sobie dosłownie „transfuzję krwi”, jak określiła ten proces założycielka Hippocrates Health Institute, dr Ann Wigmore, przez kilka dekad skutecznie przywracająca zdrowie pacjentom sokiem z trawy pszenicznej i kiełkami.

Przy okazji spożywamy też wraz z chlorofilem najlepszy i najbardziej przyswajalny suplement magnezu jaki można sobie wyobrazić.

8. Zielone koktajle poprawią zapach ciała i jego wydzielin

Po czym poznać regularnego chlorofilożercę?

Po tym, że jest przewlekle zdrowy, to oczywiste.

Ale po czym jeszcze?

Otóż po zapachu.

Regularne spożywanie żywności bogatej w chlorofil redukuje praktycznie do zera wszelkie niemiłe zapachy cielesne (pot, mocz, stolec, nasienie u mężczyzn i krew miesięczna u kobiet).

Gdyby to ludzie wiedzieli i stosowali, to producenci dezodorantów, odświeżaczy powietrza do toalet, perfumowanych podpasek i tym podobnych wynalazków poszliby z torbami!

A ich konsumenci mieliby  w końcu więcej pieniędzy na bardziej pożyteczne i przyjemniejsze rzeczy niż walka z olfaktorycznymi efektami swoich złych nawyków żywieniowych. 😉

9. Zielone koktajle podnoszą poziom energii

Zapomnijmy o kawie – ten kusząco pachnący napój to zwykła używka.

Kto pije regularnie zielone koktajle, ten kawy zwyczajnie nie będzie potrzebował.

Może ją czasem sobie wypić, owszem, ale dla przyjemności, a nie z codziennej potrzeby cielesnej jako niezbędny do funkcjonowania pobudzacz.

Prawdziwa witalność i energia życiowa nie bierze się z kofeiny, tylko z prawidłowo pracujących mitochondriów.

Aby pracowały radośnie dla nas przez cały dzień – od momentu otworzenia rano oczu do momentu pójścia wieczorem spać – potrzebują odpowiedniej dawki substancji odżywczych z prawdziwego, świeżego, nieprzetworzonego pożywienia.

Spójrzmy prawdzie w oczy: zdrowy człowiek tryska energią przez cały dzień – bez udziału kofeinowych wspomagaczy.

10. Zielone koktajle są lekkostrawne i odciążają układ pokarmowy

Wiele osób cierpi dzisiaj na zaburzenia pracy przewodu pokarmowego, do czego przyczynia się nieodpowiednia dieta (ciężka, tłusta, słodka i zbyt obfita).

Refluks, zgaga, nadwrażliwe lub objęte stanem zapalnym jelita – to najczęstsze dolegliwości.

Bardzo często naturopaci zalecają pacjentom post sokowy, który pozwala odpocząć układowi trawiennemu i przywrócić równowagę.

Sesje koktajlowe mogą mieć podobny efekt, choć nie tak szybki jak sokowe.

Trawienie zielonych koktajli nie wymaga wytężonej pracy ze strony układu pokarmowego, ponieważ składniki zostały rozdrobione do postaci niemal płynnej (nasze własne szczęki musiałyby się nieźle napracować aby doprowadzić kęs pokarmowy do takiego stopnia rozdrobnienia).

Błonnik zawarty w zielonych koktajlach stanowi doskonałe pożywienie dla naszych dobrych bakterii, uwielbiają one też chlorofil (za to drożdżaki Candida go nie znoszą).

Jak zrobić zielony koktajl?

Co potrzebujemy (oprócz blendera oczywiście):

– 2-3 duże garście dowolnego zielska (jednorodnego lub mieszanki: szpinak, sałata rzymska, roszponka, rukola, bok-choy, rukiew wodna, bazylia, pietruszka, botwina, mangold, liście rzodkiewki, liście mniszka lekarskiego, jarmuż itp.) – używajmy różnych i rotujmy je, swobodnie używając liści słodkich, zaś uważnie dodając te o bardziej pikantnym smaku (jak rukola, jarmuż czy mniszek) aby nie zepsuć smaku całości;

– jakiś owoc zapewniający nam kremowość koktajlu (1 dojrzały banan lub brzoskwinia, ew. pół dojrzałego mango lub pół awokado będzie wystarczające),

– 2 szklanki innych owoców: jeden, dwa lub trzy inne dowolne owoce do smaku (kiwi, gruszka, winogrona, ananas, jabłko, pomarańcza, brzoskwinia, ciemne owoce jagodowe typu borówki, maliny, truskawki też wchodzą w grę i są super smaczne, ale wtedy koktajl z zielonego zmieni kolor na beżowy – jak widać nazwa „zielone koktajle” jest bardzo umowna).

To co można zjadać ze skórką zostawiamy ze skórką.

Gotowe mieszanki owoców można też porcjami na zapas mrozić, na sam koniec dodajemy tylko świeże zielsko, płyn i opcjonalne dodatki.

Jednak w przypadku mrożonych owoców niezbędny będzie bardzo mocny blender, taki zwykły może sobie poradzić lub też nie;

– płyn do miksowania (szklanka, dwie): ilość płynu dobieramy dowolnie, do wyboru jednorodny lub mieszany – czysta woda, mleko roślinne, ostudzony napar zielonej lub ziołowej herbaty, a dla chcących przytyć świeżo wyciśnięty sok z warzywa lub owocu (pomarańczy, jabłka, marchwi czy co nam tam w rękę wpadnie),

– opcjonalne dodatki smakowo-zdrowotne: źródło błonnika i jednocześnie zdrowego tłuszczu (wiórki kokosowe, masło orzechowe lub migdałowe, łyżka mielonego siemienia lnianego, ostropestu plamistego, nasionek konopii łuskanych, nasionek chia itd.), sam błonnik (witalny, otręby), dowolne witaminy, magnez, algi w proszku (chlorella, spirulina), probiotyki z kapsułki, proszek owocowy (sproszkowane suszone owoce), sproszkowany korzeń maca, ewentualnie także przyprawy jak kurkuma, cynamon, imbir, skórka cytryny, domowa esencja waniliowa czy też opcjonalnie łyżka karobu lub kakao jeśli chcemy wersję „czekoladową”).

Dla początkujących zalecane są proporcje 60% owoców i 40% warzyw, w miarę upływu czasu można przesuwać się z proporcjami w kierunku warzyw.
Nic nie stoi też na przeszkodzie, aby koktajle robić w ogóle w wersji zupełnie wytrawnej i całkowicie warzywnej (mój ulubiony to Krwawa Mary).
Tak czy siak nie dodajemy cukru, choć opcjonalnie można dodać 2-3 daktyle w razie potrzeby. Lepiej jednak nie dosładzać – owoce są z reguły już i tak wystarczająco słodkie.

Dążymy ogólnie do tego, że koktajl ma nam smakować i sprawiać przyjemność, dlatego na początku lepiej zrobić go z mniejszej ilości składników (zielsko i 1-2  owoce) niż bezsensownie namieszać tworząc coś niesmacznego.

To ma być poezja smaku!

Gdy nabędziemy już wprawy, sami po pewnym czasie intuicyjnie będziemy wiedzieć ile czego wrzucić do blendera.

Po zrobieniu koktajlu przelać można niezużytą część do dużego zakręcanego szklanego słoja i schować resztę do lodówki – sięgamy po koktajl w ciągu dnia rozbijając na porcje i sączymy sobie łyczkami przez słomkę.

Jeśli dojdzie do rozwarstwienia wystarczy przemieszać. Koktajlu nie pija się szybko, lecz sączy powoli i z godnością. 😉

Wtedy też lepiej (i na dłużej) syci.

Zielone koktajle i świeżo wyciskane soki warzywno-owocowe to najzdrowsza forma dostarczania witamin i minerałów, najlepiej przyswajalny „naturalny suplement”.
Po kilku tygodniach regularnego codziennego picia zielonych koktajli każdy (a szczególnie osoby będące dotąd na diecie „tradycyjnej”) zauważy szaloną różnicę samopoczucia, bez względu na to co mu dolega (fizycznie czy psychicznie).
Zabawa z koktajlami jest tak przednia, że codziennie możemy mieć własną, autorską wersję napoju, przez co dostarczanie zdrowia nigdy się nie nudzi! 🙂
Koktajlowe inspiracje znajdziecie też w moim e-booku „99 Przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej” [klik].
Miksujcie i pijcie na zdrowie! 🙂