Jaka wyciskarka wolnoobrotowa jest najlepsza i czy w ogóle musisz ją mieć w domu?
Cóż… Jeśli pijesz soki sklepowe, to wiedz, że poddane one zostały pasteryzacji aby mogły miesiącami leżeć na sklepowej półce (z wyjątkiem tych z napisem „jednodniowe”, ale są one droższe od pasteryzowanych).
Wysoka temperatura podczas pasteryzacji pozbawia sok większości jego odżywczych wartości. Do tego często są rozwadniane wodą, produkowane z soków zagęszczonych, dodawany jest cukier lub chemiczne słodziki.
Za te pieniądze to jest żywieniowy śmieć i zdecydowanie nie warto ich kupować.
Z kolei świeżo wyciskane w domu soki to prawdziwe naturalne bomby witaminowo-minerałowe, takiego suplementu na pewno nie znajdziesz w żadnej aptece, za żadne pieniądze.
To suplement pierwszego gatunku, wykonany ręką Matki Natury, tu nie ma lipy!
Dlaczego należy jak najszybciej zacząć wyciskać w domu własne świeże soki (warzywne, owocowe, mieszane warzywno-owocowe, z trawą pszeniczną, kiełkami itd.)?
Oto 10 powodów:
1. Świeżo wyciskane soki to ekspres do zdrowia.
Do każdego celu można dojść wolno lub szybko. Z Gdańska do Warszawy można iść pieszo co zajmie parę dni, lub wybrać pociąg – najlepiej nowoczesny ekspresowy, dzięki któremu będziemy u celu w kilka godzin.
Soki wyciskane na świeżo to taki ekspresowy rodzaj transportu dla witamin, minerałów i żywych enzymów. W ciągu 15 minut już znajdują się w Twoim krwiobiegu.
Od tego momentu organizm może używać zawartych w soku cennych substancji jako budulca dla odtworzenia nowych zdrowych komórek.
Każdego bowiem dnia nasze ciało usuwa stare „zużyte” komórki i na ich miejsce tworzy nowe. Dotyczy to każdego narządu.
Oczywiście nie wszystkie naraz. Skóra np. odnawia się co 4 tygodnie, ale już kości potrzebują na pełną odnowę ok. 10 lat.
2. Świeżo wyciskane soki to jedyna droga by dostarczyć organizmowi budulca w wystarczającej ilości.
Na 1 litr soku wyciskanego w wyciskarce potrzeba ok. 1,5-2 kg surowca. Czy łatwo jest zjeść 1,5 kg marchewek lub jabłek?
Nie dość na tym, organizm będzie musiał zużyć energię by wszystko to strawić i pozbyć się mnóstwa resztek. Zatem wypić warzywa jest dużo szybciej i efektywniej niż je zjeść.
Ale co z błonnikiem? Spokojnie, błonnik dostarczysz w innych formach, np. w zupach, świeżych koktajlach, sałatkach itd. Soki nie służą dostarczaniu wielkich ilości błonnika, lecz świeżego budulca w dużych ilościach i szybko.
Ludzie odżywiający się „tradycyjną dietą” i pijący jedynie przetworzone kartonowe soki z reguły cierpią na olbrzymie jego niedobory. Gdy zaś budowniczy zamiast najwyższej jakości cegieł dostaje na plac budowy gruz lub śmieci to… cóż, ciężko (o ile wcale) będzie mu z tego zbudować coś wartościowego.
3. Świeżo wyciskane soki pozwolą na dostarczanie do organizmu większej różnorodności warzyw, ziół, traw, kiełków czy owoców.
Z reguły jadamy te same warzywa, robimy te same ulubione sałatki lub zupy.
Niektórzy nie jadają warzyw niemal wcale (bo „nie lubią”, bo cierpią po nich na niestrawność itd.), a dzieci lubią wybierać np. pietruszkę czy seler z zupy itd.
W wyciskanych sokach można przemycić nawet takie warzywa, zioła czy przyprawy, których normalnie się nie lubi. Dodane w niewielkich ilościach w wyciskanym soku nie są nawet wyczuwalne ani widoczne.
Ileż to razy moje dziecko nie miało pojęcia, że właśnie dostało pełną witaminy C i żelaza zieloną pietruszkę, którą… zwyczajowo wydłubuje z rosołu! 😉
4. Świeżo wyciskane soki pozwolą na dostarczenie organizmowi budulca w niezmienionej formie czyli o najwyższej jakości.
Nie wiem jak Wam, ale mnie babcia i mama od dziecka wmawiały, że „trzeba dla zdrowia zjeść coś gotowanego przynajmniej raz dziennie”. Efekt był taki, że świeże, żywe pokarmy (warzywa i owoce) lądowały w moim żołądku raczej rzadko.
Większość tego co wkładałam do ciała było termicznie przetworzone. No bo przecież „gotowane zdrowsze”. Tymczasem – jest całkowicie ODWROTNIE!
Jemy dzisiaj niemal wszystko gotowane, kupujemy książki kucharskie, śledzimy blogi i serwisy kulinarne w poszukiwaniu nowych przepisów na gotowane jedzenie. Im bardziej przepis jest wymyślny tym lepiej. A to błąd i nie tędy droga do witalności prowadzi.
W obecności wysokiej temperatury straty cennych substancji odżywczych w które natura wyposażyła warzywa i owoce potrafią być znaczne.
Pod tym kątem świeżo wyciskane soki to produkt najwyższej jakości. Mojemu synowi nie przekazuję już zdegenerowanego i nadgryzionego zębem czasu mitu o konieczności jedzenia czegoś gotowanego przynajmniej raz dziennie (jako przykład: witarianie niczego nie przetwarzają termicznie i jak się wydaje mają się znacznie lepiej od tych, którzy namiętnie przetwarzają – dieta witariańska jest dietą leczniczą, to takie „surowe lekarstwo).
Gotowane jemy gdy mamy ochotę (zimą więcej, latem prawie wcale), a nie bo „trzeba”. Natomiast od małego uczę syna, że dla zdrowia idealnie jest przynajmniej raz dziennie wypić świeżo wyciskany sok.
5. Świeżo wyciskane soki wspaniale alkalizują organizm.
To bardzo ważne dla każdego, a w szczególności dla osób żywiących się tradycyjnie (pieczywo, nabiał, mięso, cukier i podobne pokarmy zakwaszające), palących, prowadzących siedzący tryb życia, biorących leki lub żyjących w stresie.
Czyli dla każdego z nas praktycznie rzecz biorąc.
Przywrócenie równowagi kwasowo-zasadowej organizmu działa cuda: daje energetycznego kopa (lepszego niż kawa), poprawia się nam jasność umysłu, potrzebujemy mniej snu i budzimy się rześcy jak skowronki nawet gdy śpimy krócej, poprawia się wygląd skóry (odmładza lepiej niż najdroższy krem), stopniowo nie mamy już takiej ochoty na śmieciowe jedzenie.
Przechodzi też ochota na substancje uzależniające (słodycze, piwko, papieroski itd.) oraz ogólnie wzrasta nam poziom optymizmu i radości z życia!
Tak, wiem, że to wszystko brzmi jak „cuda na kiju” lecz kto tego nie spróbował i sam nie doświadczył, ten nie ma skali porównawczej jak można się czuć przed i po zmianie pH w ciele, z dotychczasowego kwaśnego na prawidłowe czyli lekko alkaliczne.
Można też łatwo to sprawdzić za pomocą najzwyklejszych papierków wskaźnikowych (lakmusowych). Są dostępne w naszym sklepiku Akademii, niestety w aptece „nie prowadzą TAKICH rzeczy”. 😉
6. Świeżo wyciskane soki niewiarygodnie wzmacniają nasz system immunologiczny.
Problem z odpornością jest taki, że ludzie podchodzą do niego wybiórczo, myśląc, że wystarczy pić tran albo jeść czosnek. To wszystko nie jest oczywiście takie złe, ale nie wyczerpuje tematu.
Prawda jest taka, że znakomitej odporności nie można nabyć stosując jedną rzecz. Ani nawet dwie nie wystarczą. To nie ból głowy, że weźmiesz pigułkę i po krzyku.
Gdy regularnie pijesz świeżo wyciskane soki organizm dostaje najlepsze z możliwych, kompletne i niechrzczone niczym paliwo i dopiero wtedy zaczyna chodzić jak dobrze nakręcony i naoliwiony szwajcarski zegarek.
Dobrze jest gdy z biegiem czasu do soków warzywno-owocowych zaczniesz dodawać nieco kiełków lub młodych traw. To prawdziwa bomba odżywcza.
Jak hodować kiełki w domu (i dlaczego warto!) – napisałam o tym cały artykuł.
Przykładowo sok z młodej trawy lucerny czy pszenicy zawiera kilkaset aktywnych biologicznie substancji (enzymów, fitohormonów, minerałów, witamin). Nie ma i nie znajdziesz wzmacniającego organizm farmaceutycznego specyfiku o podobnych parametrach w żadnej aptece.
Recepturę na to cudo zna bowiem tylko… sam Wszechmogący.
Zwiększony dopływ nie zniszczonych ludzkim działaniem witamin, minerałów i żywych enzymów robi swoje. Odchodzą w siną dal przeziębienia, grypy, katary, kaszle, ataki opryszczki wargowej, zapalenia spojówek, zatok, znika krwawienie dziąseł przy myciu zębów itd.
Gdy zatniesz się w kuchni nożem ranka zagoi się niewiarygodnie błyskawicznie. Nareszcie zmiany sezonu przestaną wzbudzać Twój niepokój bo wiesz, że możesz bez żadnych konsekwencji przebywać wśród ludzi chorych np. na grypę, albo zmoknąć w strugach jesiennego deszczu gdy zapomnisz parasola.
Medialne wrzawy na temat kolejnego ataku grypy ptasiej, świńskiej czy jakiejkolwiek innej skwitujesz wzruszeniem ramion. Od tej pory to nie jest już Twój problem. 🙂
7. Świeżo wyciskane soki są świetne w celu oczyszczenia organizmu.
Na wiosnę jest zwyczaj robienia wiosennych porządków w szafkach z ciuchami i przydomowych ogródkach. Wszystko lśni czystością na zewnątrz, a co w środku?
Jeśli robisz raz do roku wiosenne porządki w swoim domu zrób je również w środku swojego ciała. Niektórzy nie robią tego nigdy, a jest to wielki błąd i ma potężne skutki.
Nasze wnętrzności codziennie tworzą własną „inside story”, codziennie są poddawane olbrzymiej pracy: trawią pięć posiłków (składających się ze stałych pokarmów) dziennie, przetwarzają, syntetyzują, odkładają co potrzebne, a co niepotrzebne wydalają.
To z czym nie wiadomo co zrobić ani jak wydalić jest magazynowane tu i tam. Profesor Denham Harman, biogerontolog z uniwersytetu w Nebrasce już w 1956 r. odkrył, że uboczne produkty przemiany materii odkładają się z biegiem czasu w organizmie w postaci złogów wywierających na niego szkodliwe silne działanie utleniające.
To po prostu trucizny odbierające Ci systematycznie zdrowie, jasność umysłu, witalność, młodość. Im mniej ich w sobie nosimy tym lepiej dla nas.
Oczyszczanie organizmu nie jest ani szaleństwem ani dziwactwem lecz wymogiem czasów w jakich żyjemy. Funkcjonujemy bowiem w rzeczywistości pełnej chemikaliów, stresu, promieniowania, leków, metali ciężkich, kosmetyków, pestycydów i chemicznych środków czystości.
Nie mamy już tak czystego środowiska (powietrza, wody, pożywienia) jak to przed wiekami bywało. Dlatego nasi pradziadkowie mogli w zdrowiu i dobrej kondycji dożywać późnych lat bez oczyszczania organizmu, lecz nam się to może już nie udać.
Dziś oblicza się, że co drugiego z nas dotknie któraś z chorób „cywilizacyjnych” będących ceną, jaką należy zapłacić za beztroskie życie w owej szybko rozwijającej się cywilizacji.
Jeden dzień w tygodniu (np. podczas weekendu) na samych świeżo wyciskanych warzywno-owocowych sokach (lub w połączeniu z jedzonymi w całości surowymi warzywami i owocami) to dobry sposób aby zacząć w końcu oczyszczać organizm.
8. Soki warzywne świeżo wyciskane wchodzą w skład wielu protokołów naturalnie leczących i zapobiegających chorobom cywilizacyjnym
Tak, w tym również nowotworom (m.in. Gerson, Budwig, Breuss, Ornish, Kelley, Moerman, Mitsuo Koda, u nas w Polsce dr Ewa Dąbrowska).
Lekarze ci doszli do wniosku, że to nie brak farmaceutyków w organizmie wywołuje degenerację komórek, zatem powrót do stanu wyjściowego nie nastąpi w wyniku podawania organizmowi chemikaliów.
Jeśli boli Cię głowa możesz wziąć aspirynę, lecz ból głowy nie został spowodowany brakiem aspiryny w organizmie. Gdy działanie tabletki minie ból głowy z reguły powraca.
Leki farmaceutyczne w większości nie powodują przywrócenia komórkom stanu wyjściowego (stanu zdrowia), choć maskując objawy mogą sprawiać takie wrażenie.
Założenia wszystkich naturalnych protokołów prewencyjnych i leczniczych opierają się na zaufaniu naturalnym siłom obronnym organizmu, który jest przez naturę zaprojektowany aby być zdrowy (oraz by utrzymać nas przy życiu za wszelką cenę dopóki tylko to możliwe, nawet kosztem choroby).
Należy mu jedynie stworzyć odpowiednie warunki do tego bycia zdrowym. Niedobory składników odżywczych i toksemia organizmu powodują, że organizm tych warunków już nie ma.
Przywracając równowagę organizmowi i dostarczając mu budulca do odtworzenia nowych, zdrowych komórek – stan zdrowia może zostać naturalnie przywrócony.
Raz przywrócony może zostać zachowany na stałe pod warunkiem dalszego utrzymywania optymalnych do tego warunków.
Świeżo wyciskane soki to dzisiaj konieczność w zapobieganiu chorobom cywilizacyjnym ponieważ jesteśmy narażeni na coraz więcej czynników zaburzających równowagę organizmu coraz agresywniej.
Soki zaś stoją na jej straży.
7. Świeżo wyciskane soki przeciwdziałają tyciu spowodowanemu obżarstwem i napadami wilczego głodu.
Organizm często daje nam znać, że chce coś zjeść nie dlatego, że jest głodny, lecz dlatego, że ma nadzieję, iż w końcu dostanie to, czego potrzebuje. Często ludzie z nadwagą jedzą całymi dniami i są to naprawdę wielkie ilości jedzenia (sama do takich osób swego czasu się zaliczałam), ale nie mają pojęcia, że ich organizmy pozostają w stanie… permanentnego niedożywienia.
Dzieje się tak dlatego, ponieważ ich organizmy otrzymują akurat nie to co jest potrzebne, lecz to, co smakuje kubkom smakowym osobnika wkładającego pożywienie poprzez otwór gębowy do środka.
Czyli typowy konflikt interesów. 🙂
Twój samochód nie wybaczyłby Ci, gdybyś wlał mu złe paliwo tylko dlatego że ładnie pachniało albo miało apetyczny wygląd. Twój organizm znosi to, bo jest zaprojektowany by utrzymać Cię przy życiu. Nawet za cenę nadwagi, otyłości czy innej nabytej choroby.
Najpierw nieśmiało, a potem coraz głośniej upomina się o WŁAŚCIWE jedzenie, a dostaje wciąż jakiś wybrakowany towar drugiego gatunku: słodycze, wędliny, czipsy, gumy, lody, zapiekanki, parówki, gorące kubki, dosładzane serki, dania gotowe, soki z kartonu, paluszki, bułki, ciastka itd. – a wszystko to najczęściej jeszcze dodatkowo wzbogacone przez producentów owej „żywności” ogromem chemicznego śmiecia.
Gdy jednak w końcu organizm dostanie to co zaspokoi jego (a nie kubków smakowych) potrzeby, przestanie dopominać się o cokolwiek innego.
Dotarło to do mnie dopiero gdy zaczęłam regularnie pić świeżo wyciskane soki.
10. Cenowo wychodzi taniocha jak za tyle dobrodziejstw.
Podstawowe składniki (marchewka, jabłka, buraki czy kapusta) – są tanie cały rok (1-4 zł/kg). Dodatkowe składniki jakie możemy wrzucać do wyciskanego soku są nieco droższe i podlegają czasem sezonowym zmianom cen, ale też i schodzą w nieco mniejszej ilości (cytryna, imbir, zielenina, ogórki, brokuły, pomidory itp.).
Jeśli do tego doliczysz oszczędność na: kremie przeciwzmarszczkowym, samoopalaczu, zabiegach na twarz i ciało, środkach na odchudzanie, kosmetykach na porost włosów i odżywkach do paznokci, sztucznych witaminach i suplementach diety, tabletkach na przeziębienie i bóle głowy, maściach na opryszczkę, kroplach na katar, napojach energetyzujących, słodyczach, kawie i gadżetowym jedzeniu – okazuje się, że jesteś po jakimś czasie finansowo sporo do przodu!
Dodatkowo masz wielokrotnie więcej witalności co wcześniej, więc zamiast padać na twarz po przyjściu z pracy możesz:
A) oddać się przyjemnościom, które do tej pory pozostawały z braku sił w sferze marzeń lub
B) pojawią się siły na podjęcie dodatkowej (lub w ogóle innej) pracy, co pozwoli być jeszcze bardziej finansowo do przodu np. po to, by móc pozwolić sobie na punkt A, na który oprócz sił brakowało Ci również pieniędzy.
Już teraz pomyśl nad tym i opracuj sobie plan co by to mogło być, bo napływ energii dopada po sokach (szczególnie zielonych) dość nagle i niespodziewanie, bez planu skończy się na tym, że będziesz (podobnie jak ja na samym początku) bez celu tłuc się po nocach po domu, zamiast wykorzystać dar witalności w bardziej konstruktywny sposób. 😉
Od czego zacząć picie świeżo wyciskanych soków?
Oczywiście od zaopatrzenia się w odpowiednie urządzenie do wyciskania. Można robić to ręcznie, ale nie polecam. O ile nie jest problemem starcie na drobnej tarce kilku marchewek i wyciśnięcie ich przez gazę w celu podania soku dzidziusiowi, o tyle przyrządzenie w ten sposób całego dzbanka soku z 1,5-2 kg surowca dla całej rodziny może być nie lada wyzwaniem.
W większości polskich domów znajdują się sokowirówki. Jest to rozwiązanie starszego typu, urządzenia są dosyć tanie i łatwo dostępne. Jeśli masz w domu jedynie sokowirówkę – zacznij od dziś używać jej codziennie!
W międzyczasie jednak koniecznie i absolutnie bezapelacyjnie zacznij odkładać fundusze na nowocześniejsze urządzenie, czyli wolnoobrotową wyciskarkę. Różnica w jakości soku jest jak niebo a ziemia.
Sokowirówki tną surowiec bardzo szybko ostrymi ostrzami, przez co nieefektywnie wydobywają substancje z wnętrza komórek roślinnych, pojawia się przy tym tlen i wysoka temperatura przez co giną cenne enzymy i witaminy. Odpadu jest bardzo dużo i jest mokry. Sok jest napowietrzony, ma mnóstwo piany i bardzo szybko się rozwarstwia i utlenia. Lepszy póki co taki niż żaden ale…
Wolnoobrotowe wyciskarki miażdżą surowiec mocnym ślimakiem, a następnie powoli przecierają pulpę przez sito. Wszystkie życiodajne substancje pozostają w soku nieuszkodzone, ma on mało piany i nie rozwarstwia się szybko.
Najlepiej spożyć go od razu, jednak gdy nie jest to możliwe można przechowywać w lodówce 12-72 godzin (w zależności od użytego surowca). Można go zabrać ze sobą w termosie do pracy i dać dziecku do szkoły.
Kupując zwróćmy zatem uwagę na ilość obrotów, ponieważ niektórzy sprzedawcy (szczególnie na aukcjach internetowych) używają określenia „sokowirówka” nawet w stosunku do wyciskarek wolnoobrotowych.
Obroty 70-90/min wskazują na wolnoobrotową wyciskarkę. Wyciskarki wolnoobrotowe są coraz bardziej popularne w wersji kompaktowej (pionowe) z uwagi na zajmowanie w kuchni stosunkowo niewielkiej ilości miejsca. Zmieści się nawet w małej kuchni.
Czy to jest drogie?
Wyciskarka wolnoobrotowa jest do nabycia okresowo nawet w sieciówkach typu Lidl czy Biedronka (koszt ok. 300 zł).
Oczywiście za taką cenę jej wydajność czy jakość plastików nie będzie powalająca, ale jest od czego zacząć.
Podobnie zbudowana jak wyciskarki markowe, ale mająca niestety gorszej jakości plastiki i sita wyciskarka pionowa nieznanej (albo marketowej) marki kosztuje w granicach już 250-400 zł.
Pionowa dosyć łatwo dostępna w sklepach AGD kompaktowa wyciskarka kosztuje w granicach 300-2500 zł w zależności od modelu i marki.
Markowe wyciskarki zagraniczne pionowe są już dużo lepsze gatunkowo i zdecydowanie bardziej wydajne (tutaj pulpa jest naprawdę sucha, więc płacimy więcej za urządzenie, ale długoterminowo oszczędzamy na surowcu).
Dobra i wydajna wyciskarka markowa to już wydatek od 1200 zł w górę, ale też i dostajemy na nią długoletnią gwarancję.
Jednym słowem cenowo każdy znajdzie coś dla siebie.
Jaka wyciskarka wolnoobrotowa jest najlepsza?
Często dostaję takie zapytania od czytelników. Jaką wyciskarkę kupić? Która wyciskarka do soków jest najlepsza i jaką bym poleciła?
Odpowiedź jest banalnie prosta. Najlepsza wyciskarka to taka, która będzie przez Ciebie chętnie i często używana (oprócz tego, że w zasięgu Twojego budżetu).
Najdroższe są wyciskarki poziome dwuślimakowe (bardzo mało odpadu, bo co dwa ślimaki to nie jeden), trwałe bo wykonane z nierdzewnej stali lecz przez to drogie (3700-4900zł – czyli 10 razy tyle co najtańsze modele).
Dwuślimakowe wyciskarki są idealne jeśli masz zamiar wyciskać dużo soków z zielonych liści czy np. trawy pszenicznej.
Jednoślimakowa też sobie poradzi z liśćmi, ale nie jest w tym tak wydajna jak wyciskarka dwuślimakowa.
Z kolei do wyciskania soków z owoców czy warzyw lepiej sprawdzi się właśnie jednoślimakowa, kompaktowa wyciskarka pionowa, która też jest najczęściej tańsza od dwuślimakowej, poziomej wyciskarki.
Zatem jak widać cenowo dla każdego coś dobrego, cena urządzenia nie powinna być wymówką.
Ja po prostu sprzedałam na aukcjach internetowych trochę niepotrzebnych gratów z domu i przeczytanych książek – tym sposobem uzbierałam na moją pierwszą w życiu wyciskarkę (była to wyciskarka pionowa).
Wyciskarka, którą obecnie posiadam jest już dużo lepsza jakościowo niż moja pierwsza, a także jest już nowszej generacji, więc i dużo więcej potrafi: mogę wyciskać w niej wszystko co tylko przyjdzie mi do głowy, a także robić w niej pyszne domowe i niskokaloryczne lody bez cukru i śmietany, koktajle (smoothies) mleko roślinne, tofu, hummus a nawet placki (ziemniaczane, z cukinii itp).
Praca z dobrą wyciskarką to czysta frajda i moc zdrowia!
Wyciskarek używanych szukajcie z kolei w serwisie aukcyjnym lub w ogłoszeniach (czasem ktoś się przesiada na lepszy model i sprzedaje).
Na początek wcale nie musi być ani najdroższa ani nawet nieużywana.
Najważniejsze to zacząć, zatem… do dzieła – witalność, młodość i odporność czekają! 🙂
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Anielica:-) napisał(a):
Super informacje:-) Od paru lat już soki wyciskamy i wyciskarki dwu ślimakowej używamy;-)..Pozdrowienia
Elzbieta napisał(a):
Ja wolę jednoślimakowe. Do dwuślimakowych trzeba mieć gosposie do mycia wyciskarek. Warto kupować nowej generacji wyciskarki pionowe.
Mafefka napisał(a):
Znalazłam jeszcze takie wyciskarki 2 ślimakowe. Co o nich sądzisz?
[link]
Marlena napisał(a):
Wyglądają porządnie. Ja mam niestety małą kuchnię, więc u mnie wchodzą w grę tylko kompaktowe pionowe. Dwuślimakowe są o tyle fajne, że są wydajniejsze (mniej odpadu), więc wyższa cena zwraca się po jakimś czasie używania. Zajrzyj też na kanał https://www.youtube.com/user/Eujuicerspl tam są fajne filmiki porównujące różne wyciskarki.
Arek napisał(a):
Droga Marleno
Potencjał oksydacyjno-redukcyjny zwany czynnikiem Eh lub potencjałem redoks.
Parametr Eh wskazuje na stosunek stężeń w roztworze wodnym substancji utleniającej lub
redukującej. Eh jest zdefiniowane w następujący sposób:
Eh = Eo – RT/(nF) ln (red/oxy) (4)
gdzie:
Eh – oznacza potencjał redoks
R – stała gazowa
T – temperatura absolutna
n – liczba elektronów wymienianych w procesie utleniania i redukcji
F – stała Faraday’a
ln – symbol logarytmu naturalnego
red – stężenie formy zredukowanejej
oxy – stężenie formy utlenionej
Eo – potencjał standardowy
Jeżeli w rozworze obecnych jest wiele substancji utleniających i redukujących wtedy
mierzony potencjał jest tzw. potencjałem mieszanym.
Potencjał Eh wyraża się w mV lub w V i mierzy się go zawsze w stosunku do jakieś
elektrody odniesienia, którą może być elektroda wodorowa lub np. elektroda kalomelowa.
Dlatego podając wartość potencjału redoks należy podać jaką elektrodę użyto jako elektrody
odniesienia.
Z powyższego opisu widać, że parametr Eh jest bardziej skomplikowanym
czynnikiem niż pH, a w dodatku zależy on także od pH roztworu, gdyż stężenie form
zredukowanych i utlenionych substancji zależy od pH.
Marlena napisał(a):
Dzięki, Arek, dobrze sobie odświeżyć wiadomości z lekcji chemii po ponad 30 latach 😀
Maciek napisał(a):
Pasteryzacja nie zabija niczego z soku. Najbardziej szkodliwe dla zdrowia są złe nawyki mentalne. Jednym z nich jest powtarzanie nonsensów i naciąganie faktów do tezy. Istnieje od lat metoda pasteryzacji, która stosowana poniżej 60 stopni przez ułamek sekundy nic nie zabija. To nie jest tak, że odkryłeś dzisiaj zdrowe odżywiania, a reszta ludzi to przygłupy co teraz się obudziły. Komunikat jest taki: sprawa pasteryzacji jest znana od dawna i dawno rozwiązana. Jednak bardziej tu chodzi o reklamę urządzeń do wyciskania.
Marlena napisał(a):
Maćku nie reklamuję w artykule żadnej konkretnej marki urządzeń do wyciskania, jest ich tyle, że każdy coś dla siebie znajdzie. I nie musi być nawet nowe, wystarczy używane na początek. Jeśli chodzi o pasteryzację to w temperaturze 45-50 stopni Celsjusza zachodzi rozkład enzymów, nie uważałeś na lekcjach biologii 😉
Jakub napisał(a):
Marlena a ty nie uważałaś na lekcjach chemii 😉
Pasteryzacja właśnie ma zabijać enzymy i drobnoustroje właśnie po to się ją stosuje. Minerałów ,witamin (poza witaminą C która bardzo łatwo się utlenia) pasteryzacja nie zabija!!!! I możesz zaklinać rzeczywistość jak pewien poseł na M. i mówić że pasteryzacja to „zamach” na nasze zdrowie ale prawda jest inna.
Co do punktu na temat alkalizacji, to niestety ale produkcja soków z świeżych warzyw przy pomocy sokowirówek czy tych urządzeń które przedstawiłaś niestety powoduje szybkie utlenianie takiego soku (czyli wzrost Eh), najlepiej jest przyrządzać soki wyciskane z cytrusów (na prostej wyciskarce najlepiej ręcznej – tak aby czas od wytłoczenia do wypicia był najkrótszy powietrze to utleniacz), a najlepiej to spożywać duże ilości świeżych warzyw i owoców
Marlena napisał(a):
Witaj, Jakubie! Kiedy piję soki świeże to na enzymach zależy mi jak najbardziej i to w ilościach masowych. Stąd też pasteryzowane soki ze sklepu są i zawsze pozostaną zubożoną namiastką oryginału wychodzącego z mojej domowej wyciskarki, który od razu po wyciśnięciu ląduje w moim organizmie. Politycy nie stanowią przedmiotu moich zainteresowań i nie mam pojęcia co jaki poseł mówi. Soki z cytrusów są OK, jednak to soki zielone lub warzywno-owocowe są bardziej odżywcze i oczyszczające organizm. Soki wyciskane w wolnoobrotowej wyciskarce nie utleniają się tak szybko jak te z sokowirówek. Miałam oba urządzenia i jakość soku z sokowirówki jest bardzo nędzna w porównaniu z tym z wyciskarki. A Ty miałeś możliwość porównania jakości soku z obydwu urządzeń? Jeśli nie to polecam. Można to sprawdzić nawet nie dysponując urządzeniami. Soki z sokowirówek podają w restauracjach Green Way, zaś te wyciskane można kupić jako jednodniowe (np. z Marwita, są do nabycia w marketach), porównaj jakikolwiek np. marchwiowy, jest szalona różnica.
Jakub napisał(a):
Napisałaś w artykule: „Wysoka temperatura podczas pasteryzacji pozbawia sok większości jego odżywczych wartości”. Wartości odżywcze to również witaminy i minerały i ja sok (pasteryzowany czy świeży) właśnie tak traktuje jako źródło witamin i mikroelementów. I to powinnaś napisać tylko oto mi chodzi. Ludzie, którzy przeczytali lub przeczytają maja, będą mieć mylne pojęcie że w soku pasteryzowanym nie ma witamin i mikroelementów przez pasteryzacje (a są !!!).
Ja do uzupełniania flory bakteryjnej stosuje kefir, ale każdy ma swoje upodobania ;).
Eh to potencjał redoks w skrócie mówi w jakim stopniu w danym roztworze panują warunki utleniające (dodatnie Eh) czy redukcyjne (ujemne Eh) Przy piciu świeżych soków (ujemne Eh) bardziej istotne jest, że zawierają mnóstwo przeciwutleniaczy dlatego warto je od razu wypić a nie robić „na zapas” bo się utlenią w kontakcie z powietrzem i Eh wzrasta (niestety proces ten bardzo szybko zachodzi, kiedyś sprawdzałem przy pomocy elektrody ORP i po ok 15 min sok miał już dodatnie Eh). Dlatego spożywanie dużych ilości warzyw i owoców (surowych) uważam za bardziej korzystne, niż produkowanie z nich soków z tego punktu widzenia (z jednej zjedzonej pomarańczy dostarczamy więcej przeciwutleniaczy niż z soku wyciśniętego z tej pomarańczy).
Marlena napisał(a):
Przykro mi Jakubie ale nigdzie nie znalazłam w całym internecie wyjaśnienia pojęcia Eh. Nota bene w najlepszych klinikach holistycznych nie leczy się raka sokiem z pomarańczy więc te jakieś „redoks” są w nim najwidoczniej marne.
Jeśli zamiast Eh chodziło Tobie o pH https://pl.wikipedia.org/wiki/Skala_pH, to wiedz, że wyjściowe pH pokarmu nijak się ma do tego co robi z nim nasze ciało. Np. kwaśny sok z cytryny metabolizuje ono zasadowo, a słodki cukier jest metabolizowany do pH kwasowego.
Pasteryzowany sok ma mniej wartości odżywczych niż świeży. To co najcenniejsze (enzymy, witamina C i inne) ulega rozkładowi i pijemy jakby zubożoną namiastkę. Enzymy w soku nie mają nic wspólnego z kefirem i florą bakteryjną: https://pl.wikipedia.org/wiki/Enzymy
Ponadto PONOWNIE sugeruję Tobie zainteresować się PRAWDZIWYMI sokami a nie zakichanym pomarańczowym sokiem! 😉 Weź: buraka, marchew, jabłko, szpinak, cytrynę, brokuła, wsadź je razem do wyciskarki i RAZ W ŻYCIU zobacz jak smakuje PRAWDZIWE JEDZENIE. 🙂
Julia napisał(a):
Marleno, od ponad godziny z zainteresowaniem czytam Twojego bloga. Jednak jeśli osoba, która hołduje zdrowemu odżywianiu i mająca na ten temat wiedzę pisze o soku pomarańczowym, że jest „zakichany”, to ja nabieram podejrzeń.. Nie porównuję go do wartości odżywczej mieszanki warzywnej, jaką przedstawiłas w poście poniżej, chodzi mi po prostu o sok pomarańczowy jako taki. Dodam, że nie każdy leczy raka, więc niech skuteczność soku w leczeniu raka nie będzie jedynym wyznacznikiem tego, czy ten sok jest dobry czy zły. I zgadzam się z Jakubem, że lepiej zjeść owoc, warzywo, niż wkładać go do najlepszej wyciskarki. Ponownie – nie nawiązuję tu do terapii antyrakowej, bo faktycznie, taka osoba musiałaby zjeść tonę warzyw, aby dostarczyć organizmowi tyle enzymów, ile ma sok wyciśnięty prasą norwalk. Mówię o przeciętnym konsumencie, który, oprócz samego soku potrzebuje też błonnika. Zresztą, parafrazując twój komentarz pod innym postem – widziałaś soki rosnące na drzewie?;) Ps. wyszukanie informacji nt. „jakiegoś tam redoksu” zajęło mi 5 sek – łącznie ze znalezieniem info nt jego miary, czyli Eh.
Marlena napisał(a):
Dziękuję, Julio, bardzo cenne uwagi. Pozdrawiam serdecznie!
LouisQ napisał(a):
Jeśli pasteryzacja nic nie zabija to po co ją stosować?
Leila napisał(a):
Pasteryzacja NA PEWNO niszczy flawonoidy zawarte w owocach i warzywach. A co to jest, to min. tu można przeczytać:
https://www.flawonoidy.ibg.pl/bioflawonoidy/
Na którejś ze stron znalazłam, że przy tradycyjnych sokowirówkach większość flawonoidów zostaje w pulpie. W wyciskarkach nie ma takiego problemu. I bardzo dziękuję autorce wpisu, bo wcześniej nie zwróciłam uwagi, że sokowirówka i wyciskarka to nie to samo. Dla mnie było to tylko inne nazewnictwo.
Tadeusz napisał(a):
🙂 Jeżeli pasteryzacja nic nie zabija, to po jest stosowana?
Michał napisał(a):
Witam,
świetny artykułu – przede wszystkim praktyczny a jednocześnie dobrze przedstawiony teoretycznie. Jestem zwolennikiem picia świeżych, naturalnych soków – niestety stworzonych przy użyciu maszyny do wyciskania, sądzę, jednak, że nie jest wcale to takie zło. Najważniejsze jest zdrowie i człowiek dopiero to zaczyna rozumieć, jak zaczynają pojawiać się pierwsze objawy chorób. Polecam zapobiegać, zamiast leczyć – pic świeżo wyciskane soki. Dla dusigroszów, warto przypomnieć o tym, jak wiele oszczędzamy tworząc własnego rodzaju mikstury ! Pozdrawiam i dziękuje za miła, dopracowaną, lekką lekturę przed popołudniową, leniwą drzemką !
iza napisał(a):
No w koncu ktos normalnie skomentowal post, czepianie sie kogos jest najprostsze i lapanie za slowka …
Faktycznie artykul napisany bardzo obrazowo,jak slusznie zauwazyl Pan Michal i z przyjemnoscia go przeczytalam, z usmiechem na twarzy , belkot naukowy nudzi mnie strasznie i zwykle nie jestem w stanie dotrwac do konca 🙂
Pozdrawiam Pania , Pani Marleno i dziekuje za post 🙂
Marlena napisał(a):
To ja Tobie, Izo, dziękuję za miły komentarz i pozdrawiam wzajemnie bardzo serdecznie! 🙂
ja;) napisał(a):
A moze podaj przykłady soków (tj z jakich składników), które polecasz? Mniam ślinka leci 😉
Marlena napisał(a):
Tu wszystko na temat soków + garść przepisów (można modyfikować po swojemu, zmieniając składniki): https://akademiawitalnosci.pl/tag/soki-wyciskane/
bohandas napisał(a):
Na początek przygody z surowymi sokami polecam: marchew + jabłko + seler naciowy + cykoria + imbir.
Proporcje w zależności od upodobań smakowych – im mniej marchewki i jabłek, tym smak bardziej „wytrawny”.
AK napisał(a):
Mam watpliwości czy przy cięciu powstaje wyższa temp. od zgniatania. I czy poszatkowany owoc wypity w całości nie jest zdrowszy od soku wyciśniętego pozbawionego „suchej masy”?
Marlena napisał(a):
Przy cięciu (szybkie obroty tarcz tnących) powstaje tarcie i stąd temperatura. Ślimak powoli zgniatający surowiec nie wytwarza jej (albo na tyle minimalnie, że nie niszczy surowca). W suchej masie zostają skórki, pestki i błonnik. Cała esencja z przestrzeni międzykomórkowych jest w soku. Wypijając szklankę soku dostarczasz tyle składników odżywczych ile musiałbyś dostarczyć zjadając cały ten surowiec z którego szklanka soku powstała. Dodatkowo organizm oprócz esencji dostałby do trawienia również skórki, błonnik itd. i surowiec w kawałkach do rozbicia, na co musiałby przeznaczyć energię (chyba że żułbyś w buzi na papkę, czyli zrobiłbyś sobie w ustach własną zgniatarko-wyciskarkę, ale weź zjedz tak pół kilo warzyw…). Odnośnie błonnika to owszem on jest ważny (można go dostarczyć przy okazji innego posiłku), ale też pamiętajmy że ogranicza on wchłanianie cennych substancji.
AK napisał(a):
Dzięki za odpowiedź, faktycznie zjedzenie tylu warzyw troche by wymagało gryzienia i żucia, za to z owocami na pewno łatwiej byłoby. W soku dodatkowo można robic mix smaków.
hajduczek napisał(a):
A gdyby tak je zmiksować, tworząc koktajl/smoothie? Wtedy odpada gryzienie:-)
Marlena napisał(a):
I jedno i drugie ma swoje zalety: https://akademiawitalnosci.pl/co-jest-lepsze-koktajle-czy-wyciskane-soki/
molooko napisał(a):
A co z ręcznymi wyciskarkami ślimakowymi?
Wpadłem na coś takiego
https://www.youtube.com/watch?v=l8D24nu5W8g koszt to 200zł więc dużo taniej niż te elektryczne. Nadaje się?
Marlena napisał(a):
Można i ręcznie, jak się chce komuś kręcić korbką. Ale jak już to wybrałabym tradycyjną z metalu, ta plastikowa jakoś mało solidna, nie wiem czy się nie połamie.
molooko napisał(a):
Grunt, że tanie, bo jestem studentem i 1000pln na elektryczną, to spory wydatek 😛 Chodzi mi głównie o to, jak się majo te ręczne do tych elektrycznych, oprócz tego, że przy ręcznej trzeba się nakręcić, czy jest jakaś różnica w soku, czy enzymy się nie niszczą itp itd I jak sobie taka ręczna radzi z twardszymi rzeczami jak marchew, czy jabłko?
Marlena napisał(a):
W soku różnicy nie powinno być, bo ona miażdży wyciskając potem surowiec i w niskiej temperaturze to zachodzi. Nie tnie surowca jak sokowirówki ale miażdży jak wyciskarka elektryczna. I o to chodzi. Marchewki chyba na filmiku pokazywali, więc zapewne można wyciskać.
Czarny napisał(a):
Kupiłem ręczną wyciskarkę do soków i warzyw i z powodzeniem wciskam soki z warzyw na razie z buraczków i marchewki jak i z owoców pomarańczy, cytryn, jabłek. Nie stać mnie teraz na elektryczną więc ręczna musi wystarczyć. Jest trochę zabawy z rozkręcaniem i myciem, ale czego nie robi się dla zdrowia.
BETTI napisał(a):
witam marleno!w zupelnosci sie z toba zgadzam jesli chodzi o jakosc sokow z sokowirowki.duzo piany,sok szybko sie rozdziela.dopiero od pol roku jestem zwolenniczka zdrowego zywienia i picia swiezych sokow.wpadla mi wtedy do reki przypadkiem ksiazka michala tombaka-„jak zyc dlugo i zdrowo”.przezylam szok!dopiero wtedy uswiadomilam sobie jaki smietnik robimy ze swojego organizmu!!!ja zagorzala zjadaczka miesa przestalam je jesc!!!teraztylko swieze soki suszone owoce,roznego typu pestki.no i jakos nie tesknie za miesem!!!schudlam lepiej sie czuje etc.jestem juz grubo po 40-ce a wogole na tyle nie wygladam!!!ale do rzeczy.o tych wyciskarkach to pierwszy raz slysze!!!zaciekawilo mnie to bo z mojej sokowirowki nie jestem zadowolona!!!chodzi mi o jakosc soku.a czy te wyciskarki to mozna zamowic za granice?bo ja w grecji mieszkam a jeszcze w zadnym AGDnie widzialam tego urzadzenia.pozdrawiam serdecznie z goracej krety.
Marlena napisał(a):
Witaj, Betti! Pewnie można zamówić za granicę, zapytaj sprzedawcę. Ew. w Grecji zapytaj w sklepach o wyciskarkę MOULINEX Infiny Press ZU5008, przypuszczam że Moulinex w Grecji jest dostępny.
Ag. napisał(a):
Mam pytanie, niedawno zaczęłam pić wyciskane soki i wszystko super…..tylko zastanawia mnie, czy to „taka moja uroda” czy typowe jest, doświadczanie innych doznań w jelitach, więcej gazów itd…..w końcu zmienia to zapewne przemianę materii i te enzymy itd, tak sobie tłumaczę, mam nadzieję, że to sensacje początkującego i przejdą, ale dajcie znać proszę, czy u was też nastąpiły takie sensacje i jak sobie z tym radzić-jeśli ktoś wie 🙂 Na mnie to zdrowe odżywianie jak widzę tak działa -jak razowe chleby, kasze, warzywa w wiekszej ilości i teraz soki…i od razu ciekawostki jelitowe w postaci wzmożonych gazów….to akurat średnio mi się podoba i nie bardzo wiem co z tym fantem począć:) Za wszelkie rady będę ogromnie wdzięczna.
mamadama napisał(a):
Wg dr Leonarda Coldwella, im więcej toksyn w organizmie, tym większe sensacje żołądkowe od rozpoczęcia picia soków – organizm z tak wielką siłą pragnie się oczyścić. Z czasem przechodzi.
Julitka napisał(a):
Witam wszystkich, do soku warzywnego – jako dodatek polecam – wycisnąć sok z jarmużu albo młodego jęczmienia lub selera naciowego.
polecam także książkę Dr Sandra Cabot świeże soki z warzyw i owoców mogą uratować twoje życie.
Ale mam pytanko do Ciebie Marlenko i do innych Czytających – ostatnio moda jest na wodę alkaliczną z jonizatorów – zastanawiam się czy to faktycznie działa??? – Mamy wodę alkaliczną ale jednak „z kranu” ??- – czy może to dalej przegotować???
Czy ma ktoś doświadczenia w tym temacie – czy ta woda alkaliczna faktycznie oczyści organizm?
pozdrawiam i liczę na pomoc i cenne uwagi.
Marlena napisał(a):
Julitko, sama nie wiem – ostatnio Markus Rothkranz obwieścił, że woda alkalizowana nie jest tak znowu bardzo zdrowa bo dostając się do żołądka obniża nam pH kwasu solnego znajdującego się w żołądku, a to jest dla nas niezbyt dobre, bo za mocny system immunologiczny częściowo odpowiedzialny jest właściwe stężenie kwasu solnego – jego niski i bardzo kwaśny roztwór niszczy drobnoustroje, które dostają się do naszego organizmu z pożywienia, wody lub powietrza – wszak wiadomo, że nie żyjemy w sterylnym świecie, nie pijemy sterylizowanej wody, nie jemy sterylnego pokarmu, nie oddychamy pozbawionym drobnoustrojów powietrzem. Jestem na etapie rozkminki kto ma rację: adwokaci alkalicznej wody czy Markus 😉
Julitka napisał(a):
pytam nie bez powodu, wyczytałam iż ” ujemny potencjał wody alkalicznej potrafi „obudzić komórki ” trzustki . Sok trzustkowy jest jednym z najbardziej zasadowych płynów ustrojowych , jego ph = 8,8. dla skutecznej pracy trzustki w organizmie musi znajdować się wystarczająco dużo jonów alkalicznych zwłaszcza jonów wapnia. Gdy zakwasza się organizm, a kwaśne pozostałości gromadzą się wokół trzustki, zmniejsza się skuteczność funkcjonowania. …(” woda zjonizowana – życie bez chorób” T. Laucevicius.
To co piszesz o sokach rewelacja – i działa , insulina zmniejszona zero chleba, zero mięsa , dawki insuliny zmniejszone do minimum 1 jednostka lub 1,5 – gdzie powinno być około 10 lub więcej (do jednego posiłku)- ale jeszcze jest – i szukam dalej aby to słowo „jeszcze” całkowicie usunąć i napisać „nie ma” . Wszystkie nasze komórki potrafią się odbudować i zregenerować ale potrzeba – żywych komórek „chlorofil” – oraz spokoju i czasu – to trwa.
Byłam kiedyś u irydologa – i też powiedziała o zakwaszeniu organizmu i przepisała jakieś herbatki, obecnie jest coraz więcej informacji na temat zakwaszania organizmu – więc jakby to co wyczytała z „oczu” to się potwierdza. Teraz na topie jest właśnie żywa woda, woda alkaliczna, woda re-dox itp – generalnie chodzi o wodę alkaliczną
Zaczęłam ten temat bo zastanawiam się nad jonizatorem – gdzieś tam wspomniałaś o championie – można przy okazji usuwać zanieczyszczenia z owoców itp, – te inne maja słabsze parametry.
Ale czy ta woda alkaliczna – ale prosto z kranu? – nie daj mi to spokoju, mam pic wodę alkaliczną, a herbatę gotować na kranówce?
Na pewno coś w tym jest – ale ten temat trzeba bardziej rozpracować.
Z mojego doświadczenia wiem jedno, wszystko co „żywe i zielone” – to leczy a i owszem mogą patrzeć na ciebie jak na „wariata” – mój mąż śmiał się z tego przez rok – ale jak zobaczył efekty i wyniki to zmienił zdanie.
Jeszcze parę lat temu 8-9 w necie nic nie pisali – teraz już piszą iż cukrzyce typu II – można wyleczyć – generalnie chodzi o brzydko mówiąc „żarcie” – trudniej jest z I typem – bo tu układ odpornościowy ” ponoć” atakuje własne komórki i je niszczy – ale jak jest na prawdę?
– gdzie indziej przeczytałam że komórki są zaatakowane przez przywry
(H.Clark ) – więc jakby to wszytko razem zebrać to – może faktycznie ta woda alkaliczna zadziała i wyniszczy przywry, złogi wokół trzustki i komórki będą się mogły zregenerować???
Ta trzustka póki pracuje – jest uszkodzona , uśpiona (różnie o tym się pisze) ale pracuje – nie umie wytworzyć tylko odpowiedniej ilości insuliny – wiec trzeb jej pomóc.
Marlena napisał(a):
Julitko z tego co mi wiadomo to woda z jonizatora nadaje się do robienia herbaty itd. Ja jonizatora nie mam, mam za to filtr dzbankowy Biocera, więcej info o nim tutaj: https://www.biocera.co.kr/products/applicable-products/a-a-jug.html – woda bardzo smakowita z niego i do wszystkiego jej w kuchni używam. Mierzyłam pH tej wody w porównaniu z filtrem Brita. Po włożeniu do obydwu dzbanków nowych filtrów pH wody z Brity = 7,5 zaś pH wody z Biocery = 8. Do obydwu dzbanków wlałam do przefiltrowania kranówkę (ph 7). W tych urządzeniach alkalizujących wodę za kilka tysięcy zł zagustuję jak wygram w Totka 😉
Ewa napisał(a):
Z tego co kiedyś czytałam, to przegotowana woda ma zasadowe pH (bodajże pH 9), aczkolwiek gotowanie wody nie usuwa z niej zanieczyszczeń (choć wiadomo pewnie są różne w zależności od miejsca skąd się tę wodę czerpię).
Z wód alkalicznych, to znam wodę JAVA i przymierzam się zaopatrzenia się w nią (najlepiej wychodzi 19litrowy baniak z pompką, który można uzupełniać, na szczęście w moim mieście jest sklepik ekologiczny, gdzie można to zrobić, i nie musiałabym bawić się w sklepy online i koszty związane z transportem).
Julitka napisał(a):
– dla mnie to też kosmiczne pieniądze ale cały czas o tym myślę i czytam i czytam , szperam – ta kwaśna woda też użyteczna.
i właśnie wczoraj znalazłam twoja stronę – jest super – nikt ” nie nawija makaronu na uszy, ” – tylko pisze jak faktycznie jest.
Czy ten filtr o którym piszesz można dostać w Polsce? ja szukam różnych rzeczy brite mam – ale tego nie kojarzę.
Marlena napisał(a):
Nie, Biocera nie jest dostępna w Polsce, można ją zakupić np. na brytyjskim Amazonie.
zaanka napisał(a):
Hi,
1. zaczynam pić soki od dziś. 🙂 Nie mam jeszcze potrzebnego sprzętu ani warzyw. Więc idę do sklepu po sok marchewkowy (wiedziałam w TESCO jednodniowe) jakiej firmy polecasz. Czy to w ogóle ma sens.?
2. mam 20 miesięczną córkę. Czy soki takie mogę jej tez podawać tak małemu dziecku?
3. widziałam w przepisach imbir mam być świeży (ile cm dodać do soku)
tymczasem, dzięki
Marlena napisał(a):
Kup dwa jednodniowe: sok marchewkowy i jabłkowy, mieszaj razem. Jabłko ma w swoim składzie substancje potęgujące zdrowotne działanie marchewki. Soki jednodniowe są OK, ale zbieraj na własny sprzęt bo pójdziesz z torbami płacąc kilka zł za małą buteleczkę soku. Dziecku jak najbardziej dawaj. Przecież od małego daje się maluszkom np. surowe tarte jabłko a tam soku co niemiara. Jak nie masz sprzętu to możesz nawet utrzeć marchew i jabłko na tarce i wyciśnij przez gazę – tyle co dla dziecka to da radę zrobić, ale większe ilości tą metodą to się umęczysz, dlatego sprzęt będzie nieodzowny prędzej czy później.
zaanka napisał(a):
jeszcze jedno mi się nasunęło …. Czy teraz kiedy idzie zima i brak jest świeżych warzyw to warto pić soki warzywne? W marketach dostępne są tylko szklarniowe holenderskie ogórki Kapusta też nie ta, Marchew – czymś ją chyba „traktują” że wygląda tak rześko w grudniu? Warto czy może narażam się na połykanie zwiększonej ilości chemii?