Jaka wyciskarka wolnoobrotowa jest najlepsza i czy w ogóle musisz ją mieć w domu?
Cóż… Jeśli pijesz soki sklepowe, to wiedz, że poddane one zostały pasteryzacji aby mogły miesiącami leżeć na sklepowej półce (z wyjątkiem tych z napisem „jednodniowe”, ale są one droższe od pasteryzowanych).
Wysoka temperatura podczas pasteryzacji pozbawia sok większości jego odżywczych wartości. Do tego często są rozwadniane wodą, produkowane z soków zagęszczonych, dodawany jest cukier lub chemiczne słodziki.
Za te pieniądze to jest żywieniowy śmieć i zdecydowanie nie warto ich kupować.
Z kolei świeżo wyciskane w domu soki to prawdziwe naturalne bomby witaminowo-minerałowe, takiego suplementu na pewno nie znajdziesz w żadnej aptece, za żadne pieniądze.
To suplement pierwszego gatunku, wykonany ręką Matki Natury, tu nie ma lipy!
Dlaczego należy jak najszybciej zacząć wyciskać w domu własne świeże soki (warzywne, owocowe, mieszane warzywno-owocowe, z trawą pszeniczną, kiełkami itd.)?
Oto 10 powodów:
1. Świeżo wyciskane soki to ekspres do zdrowia.
Do każdego celu można dojść wolno lub szybko. Z Gdańska do Warszawy można iść pieszo co zajmie parę dni, lub wybrać pociąg – najlepiej nowoczesny ekspresowy, dzięki któremu będziemy u celu w kilka godzin.
Soki wyciskane na świeżo to taki ekspresowy rodzaj transportu dla witamin, minerałów i żywych enzymów. W ciągu 15 minut już znajdują się w Twoim krwiobiegu.
Od tego momentu organizm może używać zawartych w soku cennych substancji jako budulca dla odtworzenia nowych zdrowych komórek.
Każdego bowiem dnia nasze ciało usuwa stare „zużyte” komórki i na ich miejsce tworzy nowe. Dotyczy to każdego narządu.
Oczywiście nie wszystkie naraz. Skóra np. odnawia się co 4 tygodnie, ale już kości potrzebują na pełną odnowę ok. 10 lat.
2. Świeżo wyciskane soki to jedyna droga by dostarczyć organizmowi budulca w wystarczającej ilości.
Na 1 litr soku wyciskanego w wyciskarce potrzeba ok. 1,5-2 kg surowca. Czy łatwo jest zjeść 1,5 kg marchewek lub jabłek?
Nie dość na tym, organizm będzie musiał zużyć energię by wszystko to strawić i pozbyć się mnóstwa resztek. Zatem wypić warzywa jest dużo szybciej i efektywniej niż je zjeść.
Ale co z błonnikiem? Spokojnie, błonnik dostarczysz w innych formach, np. w zupach, świeżych koktajlach, sałatkach itd. Soki nie służą dostarczaniu wielkich ilości błonnika, lecz świeżego budulca w dużych ilościach i szybko.
Ludzie odżywiający się „tradycyjną dietą” i pijący jedynie przetworzone kartonowe soki z reguły cierpią na olbrzymie jego niedobory. Gdy zaś budowniczy zamiast najwyższej jakości cegieł dostaje na plac budowy gruz lub śmieci to… cóż, ciężko (o ile wcale) będzie mu z tego zbudować coś wartościowego.
3. Świeżo wyciskane soki pozwolą na dostarczanie do organizmu większej różnorodności warzyw, ziół, traw, kiełków czy owoców.
Z reguły jadamy te same warzywa, robimy te same ulubione sałatki lub zupy.
Niektórzy nie jadają warzyw niemal wcale (bo „nie lubią”, bo cierpią po nich na niestrawność itd.), a dzieci lubią wybierać np. pietruszkę czy seler z zupy itd.
W wyciskanych sokach można przemycić nawet takie warzywa, zioła czy przyprawy, których normalnie się nie lubi. Dodane w niewielkich ilościach w wyciskanym soku nie są nawet wyczuwalne ani widoczne.
Ileż to razy moje dziecko nie miało pojęcia, że właśnie dostało pełną witaminy C i żelaza zieloną pietruszkę, którą… zwyczajowo wydłubuje z rosołu! 😉
4. Świeżo wyciskane soki pozwolą na dostarczenie organizmowi budulca w niezmienionej formie czyli o najwyższej jakości.
Nie wiem jak Wam, ale mnie babcia i mama od dziecka wmawiały, że „trzeba dla zdrowia zjeść coś gotowanego przynajmniej raz dziennie”. Efekt był taki, że świeże, żywe pokarmy (warzywa i owoce) lądowały w moim żołądku raczej rzadko.
Większość tego co wkładałam do ciała było termicznie przetworzone. No bo przecież „gotowane zdrowsze”. Tymczasem – jest całkowicie ODWROTNIE!
Jemy dzisiaj niemal wszystko gotowane, kupujemy książki kucharskie, śledzimy blogi i serwisy kulinarne w poszukiwaniu nowych przepisów na gotowane jedzenie. Im bardziej przepis jest wymyślny tym lepiej. A to błąd i nie tędy droga do witalności prowadzi.
W obecności wysokiej temperatury straty cennych substancji odżywczych w które natura wyposażyła warzywa i owoce potrafią być znaczne.
Pod tym kątem świeżo wyciskane soki to produkt najwyższej jakości. Mojemu synowi nie przekazuję już zdegenerowanego i nadgryzionego zębem czasu mitu o konieczności jedzenia czegoś gotowanego przynajmniej raz dziennie (jako przykład: witarianie niczego nie przetwarzają termicznie i jak się wydaje mają się znacznie lepiej od tych, którzy namiętnie przetwarzają – dieta witariańska jest dietą leczniczą, to takie „surowe lekarstwo).
Gotowane jemy gdy mamy ochotę (zimą więcej, latem prawie wcale), a nie bo „trzeba”. Natomiast od małego uczę syna, że dla zdrowia idealnie jest przynajmniej raz dziennie wypić świeżo wyciskany sok.
5. Świeżo wyciskane soki wspaniale alkalizują organizm.
To bardzo ważne dla każdego, a w szczególności dla osób żywiących się tradycyjnie (pieczywo, nabiał, mięso, cukier i podobne pokarmy zakwaszające), palących, prowadzących siedzący tryb życia, biorących leki lub żyjących w stresie.
Czyli dla każdego z nas praktycznie rzecz biorąc.
Przywrócenie równowagi kwasowo-zasadowej organizmu działa cuda: daje energetycznego kopa (lepszego niż kawa), poprawia się nam jasność umysłu, potrzebujemy mniej snu i budzimy się rześcy jak skowronki nawet gdy śpimy krócej, poprawia się wygląd skóry (odmładza lepiej niż najdroższy krem), stopniowo nie mamy już takiej ochoty na śmieciowe jedzenie.
Przechodzi też ochota na substancje uzależniające (słodycze, piwko, papieroski itd.) oraz ogólnie wzrasta nam poziom optymizmu i radości z życia!
Tak, wiem, że to wszystko brzmi jak „cuda na kiju” lecz kto tego nie spróbował i sam nie doświadczył, ten nie ma skali porównawczej jak można się czuć przed i po zmianie pH w ciele, z dotychczasowego kwaśnego na prawidłowe czyli lekko alkaliczne.
Można też łatwo to sprawdzić za pomocą najzwyklejszych papierków wskaźnikowych (lakmusowych). Są dostępne w naszym sklepiku Akademii, niestety w aptece „nie prowadzą TAKICH rzeczy”. 😉
6. Świeżo wyciskane soki niewiarygodnie wzmacniają nasz system immunologiczny.
Problem z odpornością jest taki, że ludzie podchodzą do niego wybiórczo, myśląc, że wystarczy pić tran albo jeść czosnek. To wszystko nie jest oczywiście takie złe, ale nie wyczerpuje tematu.
Prawda jest taka, że znakomitej odporności nie można nabyć stosując jedną rzecz. Ani nawet dwie nie wystarczą. To nie ból głowy, że weźmiesz pigułkę i po krzyku.
Gdy regularnie pijesz świeżo wyciskane soki organizm dostaje najlepsze z możliwych, kompletne i niechrzczone niczym paliwo i dopiero wtedy zaczyna chodzić jak dobrze nakręcony i naoliwiony szwajcarski zegarek.
Dobrze jest gdy z biegiem czasu do soków warzywno-owocowych zaczniesz dodawać nieco kiełków lub młodych traw. To prawdziwa bomba odżywcza.
Jak hodować kiełki w domu (i dlaczego warto!) – napisałam o tym cały artykuł.
Przykładowo sok z młodej trawy lucerny czy pszenicy zawiera kilkaset aktywnych biologicznie substancji (enzymów, fitohormonów, minerałów, witamin). Nie ma i nie znajdziesz wzmacniającego organizm farmaceutycznego specyfiku o podobnych parametrach w żadnej aptece.
Recepturę na to cudo zna bowiem tylko… sam Wszechmogący.
Zwiększony dopływ nie zniszczonych ludzkim działaniem witamin, minerałów i żywych enzymów robi swoje. Odchodzą w siną dal przeziębienia, grypy, katary, kaszle, ataki opryszczki wargowej, zapalenia spojówek, zatok, znika krwawienie dziąseł przy myciu zębów itd.
Gdy zatniesz się w kuchni nożem ranka zagoi się niewiarygodnie błyskawicznie. Nareszcie zmiany sezonu przestaną wzbudzać Twój niepokój bo wiesz, że możesz bez żadnych konsekwencji przebywać wśród ludzi chorych np. na grypę, albo zmoknąć w strugach jesiennego deszczu gdy zapomnisz parasola.
Medialne wrzawy na temat kolejnego ataku grypy ptasiej, świńskiej czy jakiejkolwiek innej skwitujesz wzruszeniem ramion. Od tej pory to nie jest już Twój problem. 🙂
7. Świeżo wyciskane soki są świetne w celu oczyszczenia organizmu.
Na wiosnę jest zwyczaj robienia wiosennych porządków w szafkach z ciuchami i przydomowych ogródkach. Wszystko lśni czystością na zewnątrz, a co w środku?
Jeśli robisz raz do roku wiosenne porządki w swoim domu zrób je również w środku swojego ciała. Niektórzy nie robią tego nigdy, a jest to wielki błąd i ma potężne skutki.
Nasze wnętrzności codziennie tworzą własną „inside story”, codziennie są poddawane olbrzymiej pracy: trawią pięć posiłków (składających się ze stałych pokarmów) dziennie, przetwarzają, syntetyzują, odkładają co potrzebne, a co niepotrzebne wydalają.
To z czym nie wiadomo co zrobić ani jak wydalić jest magazynowane tu i tam. Profesor Denham Harman, biogerontolog z uniwersytetu w Nebrasce już w 1956 r. odkrył, że uboczne produkty przemiany materii odkładają się z biegiem czasu w organizmie w postaci złogów wywierających na niego szkodliwe silne działanie utleniające.
To po prostu trucizny odbierające Ci systematycznie zdrowie, jasność umysłu, witalność, młodość. Im mniej ich w sobie nosimy tym lepiej dla nas.
Oczyszczanie organizmu nie jest ani szaleństwem ani dziwactwem lecz wymogiem czasów w jakich żyjemy. Funkcjonujemy bowiem w rzeczywistości pełnej chemikaliów, stresu, promieniowania, leków, metali ciężkich, kosmetyków, pestycydów i chemicznych środków czystości.
Nie mamy już tak czystego środowiska (powietrza, wody, pożywienia) jak to przed wiekami bywało. Dlatego nasi pradziadkowie mogli w zdrowiu i dobrej kondycji dożywać późnych lat bez oczyszczania organizmu, lecz nam się to może już nie udać.
Dziś oblicza się, że co drugiego z nas dotknie któraś z chorób „cywilizacyjnych” będących ceną, jaką należy zapłacić za beztroskie życie w owej szybko rozwijającej się cywilizacji.
Jeden dzień w tygodniu (np. podczas weekendu) na samych świeżo wyciskanych warzywno-owocowych sokach (lub w połączeniu z jedzonymi w całości surowymi warzywami i owocami) to dobry sposób aby zacząć w końcu oczyszczać organizm.
8. Soki warzywne świeżo wyciskane wchodzą w skład wielu protokołów naturalnie leczących i zapobiegających chorobom cywilizacyjnym
Tak, w tym również nowotworom (m.in. Gerson, Budwig, Breuss, Ornish, Kelley, Moerman, Mitsuo Koda, u nas w Polsce dr Ewa Dąbrowska).
Lekarze ci doszli do wniosku, że to nie brak farmaceutyków w organizmie wywołuje degenerację komórek, zatem powrót do stanu wyjściowego nie nastąpi w wyniku podawania organizmowi chemikaliów.
Jeśli boli Cię głowa możesz wziąć aspirynę, lecz ból głowy nie został spowodowany brakiem aspiryny w organizmie. Gdy działanie tabletki minie ból głowy z reguły powraca.
Leki farmaceutyczne w większości nie powodują przywrócenia komórkom stanu wyjściowego (stanu zdrowia), choć maskując objawy mogą sprawiać takie wrażenie.
Założenia wszystkich naturalnych protokołów prewencyjnych i leczniczych opierają się na zaufaniu naturalnym siłom obronnym organizmu, który jest przez naturę zaprojektowany aby być zdrowy (oraz by utrzymać nas przy życiu za wszelką cenę dopóki tylko to możliwe, nawet kosztem choroby).
Należy mu jedynie stworzyć odpowiednie warunki do tego bycia zdrowym. Niedobory składników odżywczych i toksemia organizmu powodują, że organizm tych warunków już nie ma.
Przywracając równowagę organizmowi i dostarczając mu budulca do odtworzenia nowych, zdrowych komórek – stan zdrowia może zostać naturalnie przywrócony.
Raz przywrócony może zostać zachowany na stałe pod warunkiem dalszego utrzymywania optymalnych do tego warunków.
Świeżo wyciskane soki to dzisiaj konieczność w zapobieganiu chorobom cywilizacyjnym ponieważ jesteśmy narażeni na coraz więcej czynników zaburzających równowagę organizmu coraz agresywniej.
Soki zaś stoją na jej straży.
7. Świeżo wyciskane soki przeciwdziałają tyciu spowodowanemu obżarstwem i napadami wilczego głodu.
Organizm często daje nam znać, że chce coś zjeść nie dlatego, że jest głodny, lecz dlatego, że ma nadzieję, iż w końcu dostanie to, czego potrzebuje. Często ludzie z nadwagą jedzą całymi dniami i są to naprawdę wielkie ilości jedzenia (sama do takich osób swego czasu się zaliczałam), ale nie mają pojęcia, że ich organizmy pozostają w stanie… permanentnego niedożywienia.
Dzieje się tak dlatego, ponieważ ich organizmy otrzymują akurat nie to co jest potrzebne, lecz to, co smakuje kubkom smakowym osobnika wkładającego pożywienie poprzez otwór gębowy do środka.
Czyli typowy konflikt interesów. 🙂
Twój samochód nie wybaczyłby Ci, gdybyś wlał mu złe paliwo tylko dlatego że ładnie pachniało albo miało apetyczny wygląd. Twój organizm znosi to, bo jest zaprojektowany by utrzymać Cię przy życiu. Nawet za cenę nadwagi, otyłości czy innej nabytej choroby.
Najpierw nieśmiało, a potem coraz głośniej upomina się o WŁAŚCIWE jedzenie, a dostaje wciąż jakiś wybrakowany towar drugiego gatunku: słodycze, wędliny, czipsy, gumy, lody, zapiekanki, parówki, gorące kubki, dosładzane serki, dania gotowe, soki z kartonu, paluszki, bułki, ciastka itd. – a wszystko to najczęściej jeszcze dodatkowo wzbogacone przez producentów owej „żywności” ogromem chemicznego śmiecia.
Gdy jednak w końcu organizm dostanie to co zaspokoi jego (a nie kubków smakowych) potrzeby, przestanie dopominać się o cokolwiek innego.
Dotarło to do mnie dopiero gdy zaczęłam regularnie pić świeżo wyciskane soki.
10. Cenowo wychodzi taniocha jak za tyle dobrodziejstw.
Podstawowe składniki (marchewka, jabłka, buraki czy kapusta) – są tanie cały rok (1-4 zł/kg). Dodatkowe składniki jakie możemy wrzucać do wyciskanego soku są nieco droższe i podlegają czasem sezonowym zmianom cen, ale też i schodzą w nieco mniejszej ilości (cytryna, imbir, zielenina, ogórki, brokuły, pomidory itp.).
Jeśli do tego doliczysz oszczędność na: kremie przeciwzmarszczkowym, samoopalaczu, zabiegach na twarz i ciało, środkach na odchudzanie, kosmetykach na porost włosów i odżywkach do paznokci, sztucznych witaminach i suplementach diety, tabletkach na przeziębienie i bóle głowy, maściach na opryszczkę, kroplach na katar, napojach energetyzujących, słodyczach, kawie i gadżetowym jedzeniu – okazuje się, że jesteś po jakimś czasie finansowo sporo do przodu!
Dodatkowo masz wielokrotnie więcej witalności co wcześniej, więc zamiast padać na twarz po przyjściu z pracy możesz:
A) oddać się przyjemnościom, które do tej pory pozostawały z braku sił w sferze marzeń lub
B) pojawią się siły na podjęcie dodatkowej (lub w ogóle innej) pracy, co pozwoli być jeszcze bardziej finansowo do przodu np. po to, by móc pozwolić sobie na punkt A, na który oprócz sił brakowało Ci również pieniędzy.
Już teraz pomyśl nad tym i opracuj sobie plan co by to mogło być, bo napływ energii dopada po sokach (szczególnie zielonych) dość nagle i niespodziewanie, bez planu skończy się na tym, że będziesz (podobnie jak ja na samym początku) bez celu tłuc się po nocach po domu, zamiast wykorzystać dar witalności w bardziej konstruktywny sposób. 😉
Od czego zacząć picie świeżo wyciskanych soków?
Oczywiście od zaopatrzenia się w odpowiednie urządzenie do wyciskania. Można robić to ręcznie, ale nie polecam. O ile nie jest problemem starcie na drobnej tarce kilku marchewek i wyciśnięcie ich przez gazę w celu podania soku dzidziusiowi, o tyle przyrządzenie w ten sposób całego dzbanka soku z 1,5-2 kg surowca dla całej rodziny może być nie lada wyzwaniem.
W większości polskich domów znajdują się sokowirówki. Jest to rozwiązanie starszego typu, urządzenia są dosyć tanie i łatwo dostępne. Jeśli masz w domu jedynie sokowirówkę – zacznij od dziś używać jej codziennie!
W międzyczasie jednak koniecznie i absolutnie bezapelacyjnie zacznij odkładać fundusze na nowocześniejsze urządzenie, czyli wolnoobrotową wyciskarkę. Różnica w jakości soku jest jak niebo a ziemia.
Sokowirówki tną surowiec bardzo szybko ostrymi ostrzami, przez co nieefektywnie wydobywają substancje z wnętrza komórek roślinnych, pojawia się przy tym tlen i wysoka temperatura przez co giną cenne enzymy i witaminy. Odpadu jest bardzo dużo i jest mokry. Sok jest napowietrzony, ma mnóstwo piany i bardzo szybko się rozwarstwia i utlenia. Lepszy póki co taki niż żaden ale…
Wolnoobrotowe wyciskarki miażdżą surowiec mocnym ślimakiem, a następnie powoli przecierają pulpę przez sito. Wszystkie życiodajne substancje pozostają w soku nieuszkodzone, ma on mało piany i nie rozwarstwia się szybko.
Najlepiej spożyć go od razu, jednak gdy nie jest to możliwe można przechowywać w lodówce 12-72 godzin (w zależności od użytego surowca). Można go zabrać ze sobą w termosie do pracy i dać dziecku do szkoły.
Kupując zwróćmy zatem uwagę na ilość obrotów, ponieważ niektórzy sprzedawcy (szczególnie na aukcjach internetowych) używają określenia „sokowirówka” nawet w stosunku do wyciskarek wolnoobrotowych.
Obroty 70-90/min wskazują na wolnoobrotową wyciskarkę. Wyciskarki wolnoobrotowe są coraz bardziej popularne w wersji kompaktowej (pionowe) z uwagi na zajmowanie w kuchni stosunkowo niewielkiej ilości miejsca. Zmieści się nawet w małej kuchni.
Czy to jest drogie?
Wyciskarka wolnoobrotowa jest do nabycia okresowo nawet w sieciówkach typu Lidl czy Biedronka (koszt ok. 300 zł).
Oczywiście za taką cenę jej wydajność czy jakość plastików nie będzie powalająca, ale jest od czego zacząć.
Podobnie zbudowana jak wyciskarki markowe, ale mająca niestety gorszej jakości plastiki i sita wyciskarka pionowa nieznanej (albo marketowej) marki kosztuje w granicach już 250-400 zł.
Pionowa dosyć łatwo dostępna w sklepach AGD kompaktowa wyciskarka kosztuje w granicach 300-2500 zł w zależności od modelu i marki.
Markowe wyciskarki zagraniczne pionowe są już dużo lepsze gatunkowo i zdecydowanie bardziej wydajne (tutaj pulpa jest naprawdę sucha, więc płacimy więcej za urządzenie, ale długoterminowo oszczędzamy na surowcu).
Dobra i wydajna wyciskarka markowa to już wydatek od 1200 zł w górę, ale też i dostajemy na nią długoletnią gwarancję.
Jednym słowem cenowo każdy znajdzie coś dla siebie.
Jaka wyciskarka wolnoobrotowa jest najlepsza?
Często dostaję takie zapytania od czytelników. Jaką wyciskarkę kupić? Która wyciskarka do soków jest najlepsza i jaką bym poleciła?
Odpowiedź jest banalnie prosta. Najlepsza wyciskarka to taka, która będzie przez Ciebie chętnie i często używana (oprócz tego, że w zasięgu Twojego budżetu).
Najdroższe są wyciskarki poziome dwuślimakowe (bardzo mało odpadu, bo co dwa ślimaki to nie jeden), trwałe bo wykonane z nierdzewnej stali lecz przez to drogie (3700-4900zł – czyli 10 razy tyle co najtańsze modele).
Dwuślimakowe wyciskarki są idealne jeśli masz zamiar wyciskać dużo soków z zielonych liści czy np. trawy pszenicznej.
Jednoślimakowa też sobie poradzi z liśćmi, ale nie jest w tym tak wydajna jak wyciskarka dwuślimakowa.
Z kolei do wyciskania soków z owoców czy warzyw lepiej sprawdzi się właśnie jednoślimakowa, kompaktowa wyciskarka pionowa, która też jest najczęściej tańsza od dwuślimakowej, poziomej wyciskarki.
Zatem jak widać cenowo dla każdego coś dobrego, cena urządzenia nie powinna być wymówką.
Ja po prostu sprzedałam na aukcjach internetowych trochę niepotrzebnych gratów z domu i przeczytanych książek – tym sposobem uzbierałam na moją pierwszą w życiu wyciskarkę (była to wyciskarka pionowa).
Wyciskarka, którą obecnie posiadam jest już dużo lepsza jakościowo niż moja pierwsza, a także jest już nowszej generacji, więc i dużo więcej potrafi: mogę wyciskać w niej wszystko co tylko przyjdzie mi do głowy, a także robić w niej pyszne domowe i niskokaloryczne lody bez cukru i śmietany, koktajle (smoothies) mleko roślinne, tofu, hummus a nawet placki (ziemniaczane, z cukinii itp).
Praca z dobrą wyciskarką to czysta frajda i moc zdrowia!
Wyciskarek używanych szukajcie z kolei w serwisie aukcyjnym lub w ogłoszeniach (czasem ktoś się przesiada na lepszy model i sprzedaje).
Na początek wcale nie musi być ani najdroższa ani nawet nieużywana.
Najważniejsze to zacząć, zatem… do dzieła – witalność, młodość i odporność czekają! 🙂

Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Anielica:-) napisał(a):
Super informacje:-) Od paru lat już soki wyciskamy i wyciskarki dwu ślimakowej używamy;-)..Pozdrowienia
Elzbieta napisał(a):
Ja wolę jednoślimakowe. Do dwuślimakowych trzeba mieć gosposie do mycia wyciskarek. Warto kupować nowej generacji wyciskarki pionowe.
Mafefka napisał(a):
Znalazłam jeszcze takie wyciskarki 2 ślimakowe. Co o nich sądzisz?
[link]
Marlena napisał(a):
Wyglądają porządnie. Ja mam niestety małą kuchnię, więc u mnie wchodzą w grę tylko kompaktowe pionowe. Dwuślimakowe są o tyle fajne, że są wydajniejsze (mniej odpadu), więc wyższa cena zwraca się po jakimś czasie używania. Zajrzyj też na kanał https://www.youtube.com/user/Eujuicerspl tam są fajne filmiki porównujące różne wyciskarki.
Arek napisał(a):
Droga Marleno
Potencjał oksydacyjno-redukcyjny zwany czynnikiem Eh lub potencjałem redoks.
Parametr Eh wskazuje na stosunek stężeń w roztworze wodnym substancji utleniającej lub
redukującej. Eh jest zdefiniowane w następujący sposób:
Eh = Eo – RT/(nF) ln (red/oxy) (4)
gdzie:
Eh – oznacza potencjał redoks
R – stała gazowa
T – temperatura absolutna
n – liczba elektronów wymienianych w procesie utleniania i redukcji
F – stała Faraday’a
ln – symbol logarytmu naturalnego
red – stężenie formy zredukowanejej
oxy – stężenie formy utlenionej
Eo – potencjał standardowy
Jeżeli w rozworze obecnych jest wiele substancji utleniających i redukujących wtedy
mierzony potencjał jest tzw. potencjałem mieszanym.
Potencjał Eh wyraża się w mV lub w V i mierzy się go zawsze w stosunku do jakieś
elektrody odniesienia, którą może być elektroda wodorowa lub np. elektroda kalomelowa.
Dlatego podając wartość potencjału redoks należy podać jaką elektrodę użyto jako elektrody
odniesienia.
Z powyższego opisu widać, że parametr Eh jest bardziej skomplikowanym
czynnikiem niż pH, a w dodatku zależy on także od pH roztworu, gdyż stężenie form
zredukowanych i utlenionych substancji zależy od pH.
Marlena napisał(a):
Dzięki, Arek, dobrze sobie odświeżyć wiadomości z lekcji chemii po ponad 30 latach 😀
Maciek napisał(a):
Pasteryzacja nie zabija niczego z soku. Najbardziej szkodliwe dla zdrowia są złe nawyki mentalne. Jednym z nich jest powtarzanie nonsensów i naciąganie faktów do tezy. Istnieje od lat metoda pasteryzacji, która stosowana poniżej 60 stopni przez ułamek sekundy nic nie zabija. To nie jest tak, że odkryłeś dzisiaj zdrowe odżywiania, a reszta ludzi to przygłupy co teraz się obudziły. Komunikat jest taki: sprawa pasteryzacji jest znana od dawna i dawno rozwiązana. Jednak bardziej tu chodzi o reklamę urządzeń do wyciskania.
Marlena napisał(a):
Maćku nie reklamuję w artykule żadnej konkretnej marki urządzeń do wyciskania, jest ich tyle, że każdy coś dla siebie znajdzie. I nie musi być nawet nowe, wystarczy używane na początek. Jeśli chodzi o pasteryzację to w temperaturze 45-50 stopni Celsjusza zachodzi rozkład enzymów, nie uważałeś na lekcjach biologii 😉
Jakub napisał(a):
Marlena a ty nie uważałaś na lekcjach chemii 😉
Pasteryzacja właśnie ma zabijać enzymy i drobnoustroje właśnie po to się ją stosuje. Minerałów ,witamin (poza witaminą C która bardzo łatwo się utlenia) pasteryzacja nie zabija!!!! I możesz zaklinać rzeczywistość jak pewien poseł na M. i mówić że pasteryzacja to „zamach” na nasze zdrowie ale prawda jest inna.
Co do punktu na temat alkalizacji, to niestety ale produkcja soków z świeżych warzyw przy pomocy sokowirówek czy tych urządzeń które przedstawiłaś niestety powoduje szybkie utlenianie takiego soku (czyli wzrost Eh), najlepiej jest przyrządzać soki wyciskane z cytrusów (na prostej wyciskarce najlepiej ręcznej – tak aby czas od wytłoczenia do wypicia był najkrótszy powietrze to utleniacz), a najlepiej to spożywać duże ilości świeżych warzyw i owoców
Marlena napisał(a):
Witaj, Jakubie! Kiedy piję soki świeże to na enzymach zależy mi jak najbardziej i to w ilościach masowych. Stąd też pasteryzowane soki ze sklepu są i zawsze pozostaną zubożoną namiastką oryginału wychodzącego z mojej domowej wyciskarki, który od razu po wyciśnięciu ląduje w moim organizmie. Politycy nie stanowią przedmiotu moich zainteresowań i nie mam pojęcia co jaki poseł mówi. Soki z cytrusów są OK, jednak to soki zielone lub warzywno-owocowe są bardziej odżywcze i oczyszczające organizm. Soki wyciskane w wolnoobrotowej wyciskarce nie utleniają się tak szybko jak te z sokowirówek. Miałam oba urządzenia i jakość soku z sokowirówki jest bardzo nędzna w porównaniu z tym z wyciskarki. A Ty miałeś możliwość porównania jakości soku z obydwu urządzeń? Jeśli nie to polecam. Można to sprawdzić nawet nie dysponując urządzeniami. Soki z sokowirówek podają w restauracjach Green Way, zaś te wyciskane można kupić jako jednodniowe (np. z Marwita, są do nabycia w marketach), porównaj jakikolwiek np. marchwiowy, jest szalona różnica.
Jakub napisał(a):
Napisałaś w artykule: „Wysoka temperatura podczas pasteryzacji pozbawia sok większości jego odżywczych wartości”. Wartości odżywcze to również witaminy i minerały i ja sok (pasteryzowany czy świeży) właśnie tak traktuje jako źródło witamin i mikroelementów. I to powinnaś napisać tylko oto mi chodzi. Ludzie, którzy przeczytali lub przeczytają maja, będą mieć mylne pojęcie że w soku pasteryzowanym nie ma witamin i mikroelementów przez pasteryzacje (a są !!!).
Ja do uzupełniania flory bakteryjnej stosuje kefir, ale każdy ma swoje upodobania ;).
Eh to potencjał redoks w skrócie mówi w jakim stopniu w danym roztworze panują warunki utleniające (dodatnie Eh) czy redukcyjne (ujemne Eh) Przy piciu świeżych soków (ujemne Eh) bardziej istotne jest, że zawierają mnóstwo przeciwutleniaczy dlatego warto je od razu wypić a nie robić „na zapas” bo się utlenią w kontakcie z powietrzem i Eh wzrasta (niestety proces ten bardzo szybko zachodzi, kiedyś sprawdzałem przy pomocy elektrody ORP i po ok 15 min sok miał już dodatnie Eh). Dlatego spożywanie dużych ilości warzyw i owoców (surowych) uważam za bardziej korzystne, niż produkowanie z nich soków z tego punktu widzenia (z jednej zjedzonej pomarańczy dostarczamy więcej przeciwutleniaczy niż z soku wyciśniętego z tej pomarańczy).
Marlena napisał(a):
Przykro mi Jakubie ale nigdzie nie znalazłam w całym internecie wyjaśnienia pojęcia Eh. Nota bene w najlepszych klinikach holistycznych nie leczy się raka sokiem z pomarańczy więc te jakieś „redoks” są w nim najwidoczniej marne.
Jeśli zamiast Eh chodziło Tobie o pH https://pl.wikipedia.org/wiki/Skala_pH, to wiedz, że wyjściowe pH pokarmu nijak się ma do tego co robi z nim nasze ciało. Np. kwaśny sok z cytryny metabolizuje ono zasadowo, a słodki cukier jest metabolizowany do pH kwasowego.
Pasteryzowany sok ma mniej wartości odżywczych niż świeży. To co najcenniejsze (enzymy, witamina C i inne) ulega rozkładowi i pijemy jakby zubożoną namiastkę. Enzymy w soku nie mają nic wspólnego z kefirem i florą bakteryjną: https://pl.wikipedia.org/wiki/Enzymy
Ponadto PONOWNIE sugeruję Tobie zainteresować się PRAWDZIWYMI sokami a nie zakichanym pomarańczowym sokiem! 😉 Weź: buraka, marchew, jabłko, szpinak, cytrynę, brokuła, wsadź je razem do wyciskarki i RAZ W ŻYCIU zobacz jak smakuje PRAWDZIWE JEDZENIE. 🙂
Julia napisał(a):
Marleno, od ponad godziny z zainteresowaniem czytam Twojego bloga. Jednak jeśli osoba, która hołduje zdrowemu odżywianiu i mająca na ten temat wiedzę pisze o soku pomarańczowym, że jest „zakichany”, to ja nabieram podejrzeń.. Nie porównuję go do wartości odżywczej mieszanki warzywnej, jaką przedstawiłas w poście poniżej, chodzi mi po prostu o sok pomarańczowy jako taki. Dodam, że nie każdy leczy raka, więc niech skuteczność soku w leczeniu raka nie będzie jedynym wyznacznikiem tego, czy ten sok jest dobry czy zły. I zgadzam się z Jakubem, że lepiej zjeść owoc, warzywo, niż wkładać go do najlepszej wyciskarki. Ponownie – nie nawiązuję tu do terapii antyrakowej, bo faktycznie, taka osoba musiałaby zjeść tonę warzyw, aby dostarczyć organizmowi tyle enzymów, ile ma sok wyciśnięty prasą norwalk. Mówię o przeciętnym konsumencie, który, oprócz samego soku potrzebuje też błonnika. Zresztą, parafrazując twój komentarz pod innym postem – widziałaś soki rosnące na drzewie?;) Ps. wyszukanie informacji nt. „jakiegoś tam redoksu” zajęło mi 5 sek – łącznie ze znalezieniem info nt jego miary, czyli Eh.
Marlena napisał(a):
Dziękuję, Julio, bardzo cenne uwagi. Pozdrawiam serdecznie!
LouisQ napisał(a):
Jeśli pasteryzacja nic nie zabija to po co ją stosować?
Leila napisał(a):
Pasteryzacja NA PEWNO niszczy flawonoidy zawarte w owocach i warzywach. A co to jest, to min. tu można przeczytać:
https://www.flawonoidy.ibg.pl/bioflawonoidy/
Na którejś ze stron znalazłam, że przy tradycyjnych sokowirówkach większość flawonoidów zostaje w pulpie. W wyciskarkach nie ma takiego problemu. I bardzo dziękuję autorce wpisu, bo wcześniej nie zwróciłam uwagi, że sokowirówka i wyciskarka to nie to samo. Dla mnie było to tylko inne nazewnictwo.
Tadeusz napisał(a):
🙂 Jeżeli pasteryzacja nic nie zabija, to po jest stosowana?
Michał napisał(a):
Witam,
świetny artykułu – przede wszystkim praktyczny a jednocześnie dobrze przedstawiony teoretycznie. Jestem zwolennikiem picia świeżych, naturalnych soków – niestety stworzonych przy użyciu maszyny do wyciskania, sądzę, jednak, że nie jest wcale to takie zło. Najważniejsze jest zdrowie i człowiek dopiero to zaczyna rozumieć, jak zaczynają pojawiać się pierwsze objawy chorób. Polecam zapobiegać, zamiast leczyć – pic świeżo wyciskane soki. Dla dusigroszów, warto przypomnieć o tym, jak wiele oszczędzamy tworząc własnego rodzaju mikstury ! Pozdrawiam i dziękuje za miła, dopracowaną, lekką lekturę przed popołudniową, leniwą drzemką !
iza napisał(a):
No w koncu ktos normalnie skomentowal post, czepianie sie kogos jest najprostsze i lapanie za slowka …
Faktycznie artykul napisany bardzo obrazowo,jak slusznie zauwazyl Pan Michal i z przyjemnoscia go przeczytalam, z usmiechem na twarzy , belkot naukowy nudzi mnie strasznie i zwykle nie jestem w stanie dotrwac do konca 🙂
Pozdrawiam Pania , Pani Marleno i dziekuje za post 🙂
Marlena napisał(a):
To ja Tobie, Izo, dziękuję za miły komentarz i pozdrawiam wzajemnie bardzo serdecznie! 🙂
ja;) napisał(a):
A moze podaj przykłady soków (tj z jakich składników), które polecasz? Mniam ślinka leci 😉
Marlena napisał(a):
Tu wszystko na temat soków + garść przepisów (można modyfikować po swojemu, zmieniając składniki): https://akademiawitalnosci.pl/tag/soki-wyciskane/
bohandas napisał(a):
Na początek przygody z surowymi sokami polecam: marchew + jabłko + seler naciowy + cykoria + imbir.
Proporcje w zależności od upodobań smakowych – im mniej marchewki i jabłek, tym smak bardziej „wytrawny”.
AK napisał(a):
Mam watpliwości czy przy cięciu powstaje wyższa temp. od zgniatania. I czy poszatkowany owoc wypity w całości nie jest zdrowszy od soku wyciśniętego pozbawionego „suchej masy”?
Marlena napisał(a):
Przy cięciu (szybkie obroty tarcz tnących) powstaje tarcie i stąd temperatura. Ślimak powoli zgniatający surowiec nie wytwarza jej (albo na tyle minimalnie, że nie niszczy surowca). W suchej masie zostają skórki, pestki i błonnik. Cała esencja z przestrzeni międzykomórkowych jest w soku. Wypijając szklankę soku dostarczasz tyle składników odżywczych ile musiałbyś dostarczyć zjadając cały ten surowiec z którego szklanka soku powstała. Dodatkowo organizm oprócz esencji dostałby do trawienia również skórki, błonnik itd. i surowiec w kawałkach do rozbicia, na co musiałby przeznaczyć energię (chyba że żułbyś w buzi na papkę, czyli zrobiłbyś sobie w ustach własną zgniatarko-wyciskarkę, ale weź zjedz tak pół kilo warzyw…). Odnośnie błonnika to owszem on jest ważny (można go dostarczyć przy okazji innego posiłku), ale też pamiętajmy że ogranicza on wchłanianie cennych substancji.
AK napisał(a):
Dzięki za odpowiedź, faktycznie zjedzenie tylu warzyw troche by wymagało gryzienia i żucia, za to z owocami na pewno łatwiej byłoby. W soku dodatkowo można robic mix smaków.
hajduczek napisał(a):
A gdyby tak je zmiksować, tworząc koktajl/smoothie? Wtedy odpada gryzienie:-)
Marlena napisał(a):
I jedno i drugie ma swoje zalety: https://akademiawitalnosci.pl/co-jest-lepsze-koktajle-czy-wyciskane-soki/
molooko napisał(a):
A co z ręcznymi wyciskarkami ślimakowymi?
Wpadłem na coś takiego
https://www.youtube.com/watch?v=l8D24nu5W8g koszt to 200zł więc dużo taniej niż te elektryczne. Nadaje się?
Marlena napisał(a):
Można i ręcznie, jak się chce komuś kręcić korbką. Ale jak już to wybrałabym tradycyjną z metalu, ta plastikowa jakoś mało solidna, nie wiem czy się nie połamie.
molooko napisał(a):
Grunt, że tanie, bo jestem studentem i 1000pln na elektryczną, to spory wydatek 😛 Chodzi mi głównie o to, jak się majo te ręczne do tych elektrycznych, oprócz tego, że przy ręcznej trzeba się nakręcić, czy jest jakaś różnica w soku, czy enzymy się nie niszczą itp itd I jak sobie taka ręczna radzi z twardszymi rzeczami jak marchew, czy jabłko?
Marlena napisał(a):
W soku różnicy nie powinno być, bo ona miażdży wyciskając potem surowiec i w niskiej temperaturze to zachodzi. Nie tnie surowca jak sokowirówki ale miażdży jak wyciskarka elektryczna. I o to chodzi. Marchewki chyba na filmiku pokazywali, więc zapewne można wyciskać.
Czarny napisał(a):
Kupiłem ręczną wyciskarkę do soków i warzyw i z powodzeniem wciskam soki z warzyw na razie z buraczków i marchewki jak i z owoców pomarańczy, cytryn, jabłek. Nie stać mnie teraz na elektryczną więc ręczna musi wystarczyć. Jest trochę zabawy z rozkręcaniem i myciem, ale czego nie robi się dla zdrowia.
BETTI napisał(a):
witam marleno!w zupelnosci sie z toba zgadzam jesli chodzi o jakosc sokow z sokowirowki.duzo piany,sok szybko sie rozdziela.dopiero od pol roku jestem zwolenniczka zdrowego zywienia i picia swiezych sokow.wpadla mi wtedy do reki przypadkiem ksiazka michala tombaka-„jak zyc dlugo i zdrowo”.przezylam szok!dopiero wtedy uswiadomilam sobie jaki smietnik robimy ze swojego organizmu!!!ja zagorzala zjadaczka miesa przestalam je jesc!!!teraztylko swieze soki suszone owoce,roznego typu pestki.no i jakos nie tesknie za miesem!!!schudlam lepiej sie czuje etc.jestem juz grubo po 40-ce a wogole na tyle nie wygladam!!!ale do rzeczy.o tych wyciskarkach to pierwszy raz slysze!!!zaciekawilo mnie to bo z mojej sokowirowki nie jestem zadowolona!!!chodzi mi o jakosc soku.a czy te wyciskarki to mozna zamowic za granice?bo ja w grecji mieszkam a jeszcze w zadnym AGDnie widzialam tego urzadzenia.pozdrawiam serdecznie z goracej krety.
Marlena napisał(a):
Witaj, Betti! Pewnie można zamówić za granicę, zapytaj sprzedawcę. Ew. w Grecji zapytaj w sklepach o wyciskarkę MOULINEX Infiny Press ZU5008, przypuszczam że Moulinex w Grecji jest dostępny.
Ag. napisał(a):
Mam pytanie, niedawno zaczęłam pić wyciskane soki i wszystko super…..tylko zastanawia mnie, czy to „taka moja uroda” czy typowe jest, doświadczanie innych doznań w jelitach, więcej gazów itd…..w końcu zmienia to zapewne przemianę materii i te enzymy itd, tak sobie tłumaczę, mam nadzieję, że to sensacje początkującego i przejdą, ale dajcie znać proszę, czy u was też nastąpiły takie sensacje i jak sobie z tym radzić-jeśli ktoś wie 🙂 Na mnie to zdrowe odżywianie jak widzę tak działa -jak razowe chleby, kasze, warzywa w wiekszej ilości i teraz soki…i od razu ciekawostki jelitowe w postaci wzmożonych gazów….to akurat średnio mi się podoba i nie bardzo wiem co z tym fantem począć:) Za wszelkie rady będę ogromnie wdzięczna.
mamadama napisał(a):
Wg dr Leonarda Coldwella, im więcej toksyn w organizmie, tym większe sensacje żołądkowe od rozpoczęcia picia soków – organizm z tak wielką siłą pragnie się oczyścić. Z czasem przechodzi.
Julitka napisał(a):
Witam wszystkich, do soku warzywnego – jako dodatek polecam – wycisnąć sok z jarmużu albo młodego jęczmienia lub selera naciowego.
polecam także książkę Dr Sandra Cabot świeże soki z warzyw i owoców mogą uratować twoje życie.
Ale mam pytanko do Ciebie Marlenko i do innych Czytających – ostatnio moda jest na wodę alkaliczną z jonizatorów – zastanawiam się czy to faktycznie działa??? – Mamy wodę alkaliczną ale jednak „z kranu” ??- – czy może to dalej przegotować???
Czy ma ktoś doświadczenia w tym temacie – czy ta woda alkaliczna faktycznie oczyści organizm?
pozdrawiam i liczę na pomoc i cenne uwagi.
Marlena napisał(a):
Julitko, sama nie wiem – ostatnio Markus Rothkranz obwieścił, że woda alkalizowana nie jest tak znowu bardzo zdrowa bo dostając się do żołądka obniża nam pH kwasu solnego znajdującego się w żołądku, a to jest dla nas niezbyt dobre, bo za mocny system immunologiczny częściowo odpowiedzialny jest właściwe stężenie kwasu solnego – jego niski i bardzo kwaśny roztwór niszczy drobnoustroje, które dostają się do naszego organizmu z pożywienia, wody lub powietrza – wszak wiadomo, że nie żyjemy w sterylnym świecie, nie pijemy sterylizowanej wody, nie jemy sterylnego pokarmu, nie oddychamy pozbawionym drobnoustrojów powietrzem. Jestem na etapie rozkminki kto ma rację: adwokaci alkalicznej wody czy Markus 😉
Julitka napisał(a):
pytam nie bez powodu, wyczytałam iż ” ujemny potencjał wody alkalicznej potrafi „obudzić komórki ” trzustki . Sok trzustkowy jest jednym z najbardziej zasadowych płynów ustrojowych , jego ph = 8,8. dla skutecznej pracy trzustki w organizmie musi znajdować się wystarczająco dużo jonów alkalicznych zwłaszcza jonów wapnia. Gdy zakwasza się organizm, a kwaśne pozostałości gromadzą się wokół trzustki, zmniejsza się skuteczność funkcjonowania. …(” woda zjonizowana – życie bez chorób” T. Laucevicius.
To co piszesz o sokach rewelacja – i działa , insulina zmniejszona zero chleba, zero mięsa , dawki insuliny zmniejszone do minimum 1 jednostka lub 1,5 – gdzie powinno być około 10 lub więcej (do jednego posiłku)- ale jeszcze jest – i szukam dalej aby to słowo „jeszcze” całkowicie usunąć i napisać „nie ma” . Wszystkie nasze komórki potrafią się odbudować i zregenerować ale potrzeba – żywych komórek „chlorofil” – oraz spokoju i czasu – to trwa.
Byłam kiedyś u irydologa – i też powiedziała o zakwaszeniu organizmu i przepisała jakieś herbatki, obecnie jest coraz więcej informacji na temat zakwaszania organizmu – więc jakby to co wyczytała z „oczu” to się potwierdza. Teraz na topie jest właśnie żywa woda, woda alkaliczna, woda re-dox itp – generalnie chodzi o wodę alkaliczną
Zaczęłam ten temat bo zastanawiam się nad jonizatorem – gdzieś tam wspomniałaś o championie – można przy okazji usuwać zanieczyszczenia z owoców itp, – te inne maja słabsze parametry.
Ale czy ta woda alkaliczna – ale prosto z kranu? – nie daj mi to spokoju, mam pic wodę alkaliczną, a herbatę gotować na kranówce?
Na pewno coś w tym jest – ale ten temat trzeba bardziej rozpracować.
Z mojego doświadczenia wiem jedno, wszystko co „żywe i zielone” – to leczy a i owszem mogą patrzeć na ciebie jak na „wariata” – mój mąż śmiał się z tego przez rok – ale jak zobaczył efekty i wyniki to zmienił zdanie.
Jeszcze parę lat temu 8-9 w necie nic nie pisali – teraz już piszą iż cukrzyce typu II – można wyleczyć – generalnie chodzi o brzydko mówiąc „żarcie” – trudniej jest z I typem – bo tu układ odpornościowy ” ponoć” atakuje własne komórki i je niszczy – ale jak jest na prawdę?
– gdzie indziej przeczytałam że komórki są zaatakowane przez przywry
(H.Clark ) – więc jakby to wszytko razem zebrać to – może faktycznie ta woda alkaliczna zadziała i wyniszczy przywry, złogi wokół trzustki i komórki będą się mogły zregenerować???
Ta trzustka póki pracuje – jest uszkodzona , uśpiona (różnie o tym się pisze) ale pracuje – nie umie wytworzyć tylko odpowiedniej ilości insuliny – wiec trzeb jej pomóc.
Marlena napisał(a):
Julitko z tego co mi wiadomo to woda z jonizatora nadaje się do robienia herbaty itd. Ja jonizatora nie mam, mam za to filtr dzbankowy Biocera, więcej info o nim tutaj: https://www.biocera.co.kr/products/applicable-products/a-a-jug.html – woda bardzo smakowita z niego i do wszystkiego jej w kuchni używam. Mierzyłam pH tej wody w porównaniu z filtrem Brita. Po włożeniu do obydwu dzbanków nowych filtrów pH wody z Brity = 7,5 zaś pH wody z Biocery = 8. Do obydwu dzbanków wlałam do przefiltrowania kranówkę (ph 7). W tych urządzeniach alkalizujących wodę za kilka tysięcy zł zagustuję jak wygram w Totka 😉
Ewa napisał(a):
Z tego co kiedyś czytałam, to przegotowana woda ma zasadowe pH (bodajże pH 9), aczkolwiek gotowanie wody nie usuwa z niej zanieczyszczeń (choć wiadomo pewnie są różne w zależności od miejsca skąd się tę wodę czerpię).
Z wód alkalicznych, to znam wodę JAVA i przymierzam się zaopatrzenia się w nią (najlepiej wychodzi 19litrowy baniak z pompką, który można uzupełniać, na szczęście w moim mieście jest sklepik ekologiczny, gdzie można to zrobić, i nie musiałabym bawić się w sklepy online i koszty związane z transportem).
Julitka napisał(a):
– dla mnie to też kosmiczne pieniądze ale cały czas o tym myślę i czytam i czytam , szperam – ta kwaśna woda też użyteczna.
i właśnie wczoraj znalazłam twoja stronę – jest super – nikt ” nie nawija makaronu na uszy, ” – tylko pisze jak faktycznie jest.
Czy ten filtr o którym piszesz można dostać w Polsce? ja szukam różnych rzeczy brite mam – ale tego nie kojarzę.
Marlena napisał(a):
Nie, Biocera nie jest dostępna w Polsce, można ją zakupić np. na brytyjskim Amazonie.
zaanka napisał(a):
Hi,
1. zaczynam pić soki od dziś. 🙂 Nie mam jeszcze potrzebnego sprzętu ani warzyw. Więc idę do sklepu po sok marchewkowy (wiedziałam w TESCO jednodniowe) jakiej firmy polecasz. Czy to w ogóle ma sens.?
2. mam 20 miesięczną córkę. Czy soki takie mogę jej tez podawać tak małemu dziecku?
3. widziałam w przepisach imbir mam być świeży (ile cm dodać do soku)
tymczasem, dzięki
Marlena napisał(a):
Kup dwa jednodniowe: sok marchewkowy i jabłkowy, mieszaj razem. Jabłko ma w swoim składzie substancje potęgujące zdrowotne działanie marchewki. Soki jednodniowe są OK, ale zbieraj na własny sprzęt bo pójdziesz z torbami płacąc kilka zł za małą buteleczkę soku. Dziecku jak najbardziej dawaj. Przecież od małego daje się maluszkom np. surowe tarte jabłko a tam soku co niemiara. Jak nie masz sprzętu to możesz nawet utrzeć marchew i jabłko na tarce i wyciśnij przez gazę – tyle co dla dziecka to da radę zrobić, ale większe ilości tą metodą to się umęczysz, dlatego sprzęt będzie nieodzowny prędzej czy później.
zaanka napisał(a):
jeszcze jedno mi się nasunęło …. Czy teraz kiedy idzie zima i brak jest świeżych warzyw to warto pić soki warzywne? W marketach dostępne są tylko szklarniowe holenderskie ogórki Kapusta też nie ta, Marchew – czymś ją chyba „traktują” że wygląda tak rześko w grudniu? Warto czy może narażam się na połykanie zwiększonej ilości chemii?
Marlena napisał(a):
Pozostałości pestycydów nie ma co się bać, tylko należy je usunąć. Po prostu kup ocet lub kwasek cytrynowy oraz sodę kuchenną. Dokładny przepis na usuwanie pozostałości pestycydów z powierzchni warzyw jest tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/jak-szybko-i-tanio-usunac-pestycydy-z-warzyw-i-owocow/
zaanka napisał(a):
Przeczytałam dziś coś takiego „Nigdy nie mieszaj soków owocowych z warzywnymi, by uniknąć sensacji żołądkowych. Wyjątkiem tutaj jest marchew i jabłko”., żródło https://www.soki-naturalne.com/kilka-praktycznych-porad.htm Co o tym sądzisz?
Marlena napisał(a):
Być może jest to porada dla ludzi mających trakt jelitowy nie w porządku? Mój organizm (i całej rodziny bo soki pijemy wspólnie) nie ma nic przeciwko łączeniu warzyw i owoców. Zarówno w sokach wyciskanych (np. marchew, cytryna, jabłko, imbir, mandarynka, kilka winogron i co tam jeszcze mi w lodówce zalega) jak i w koktajlach robionych w blenderze (zawsze miksując szejka dodaję do niego garść np. szpinaku i tego absolutnie w smaku nie czuć, a ustrój dostaje porcję kwasu foliowego i zbawiennego chlorofilu).
Julitka napisał(a):
do Zaanka:
w zimie: polecam hodowle jęczmienia i wyciskać z niego sok lub dodawać do kotailii – bomba witaminowa , można też dostać włoską kapustę lub natkę selera – też możesz hodować cała zimę na parapecie.
zaanka napisał(a):
Droga Marlenko,
Czy warto, czy ma sens mrozić szpinak aby zimą dodawać do soków warzywnych Co myślisz o mrożeniu jarmużu ? A …koleżanka „poleciła” mi aby do soków dodawać kropelkę oleju Podobno bez tłuszczu nie wartości odżywcze z warzyw nie może się wchłonąć Co o tym myślisz?
Marlena napisał(a):
Ja nie mrożę szpinaku, teraz w zasadzie cały rok dostępny jest w sklepach (nawet w Biedrze). Jarmużu nigdy nie mroziłam. Co do dodawania tłuszczu: ja go nie dodaję do wyciskanych soków. Warto zwrócić uwagę, że kompletnie beztłuszczowa dieta Dr Dąbrowskiej działa (oczyszcza, odmładza, przywraca zdrowie) choć nie ma w niej ani kropelki dodanego tłuszczu, same warzywa. Podobnie dieta Gersona. Więc przekonanie o konieczności dodawania tłuszczu do soków jest błędne, widocznie wcale nie musimy „tuningować” tego co natura stworzyła. 😉
natka napisał(a):
Ale przecież podobno np. Vit. A lepiej jest przyswajalna w obecności tłuszczu…
ana napisał(a):
tylko trzeba zaznaczyć ze dieta dąbrowskiej jest na 6 tyg. oczyszczania ze śmieci w organiźmie, gerson podobnie. a zdrowy organizm potrzebuje tłuszczu ,niektóre witaminy dzięki niemu się wchłaniają.
Marlena napisał(a):
Zgadza się, ale nie widzę potrzeby dodawania tłuszczu do wyciskanego soku, skoro tak czy inaczej w moim menu znajduje się tłuszcz (w innych potrawach). Soki akurat wolę naturalne, bez „tuningowania” dodawanymi z zewnątrz olejami. Natura poza tym sama uważała za stosowne by odpowiednie ilości tłuszczu umieścić już w samych warzywach i owocach i zrobiła to perfekcyjnie! Śladowe ilości tłuszczu, akurat na tyle na ile są potrzebne aby prawidłowo zmetabolizować zawarte w pokarmie rozpuszczalne w tłuszczu witaminy, znajdują się we wszystkich warzywach i owocach zawierających witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, nawet w takich truskawkach, jabłkach, zielonej sałacie, szpinaku czy marchewce (tak, wiem, że to dziwnie brzmi: tłuszcz w… zielonej sałacie??), więc nie ma powodu aby poprawiać Matkę Naturę. Ona naprawdę tworzy rzeczy na wskroś idealne, czy się to ludziom podoba czy nie 😉
Ewa napisał(a):
Jak na razie mam tylko sokowirówkę – miąższ z owoców jest suchy i nie robi się dużo piany, ale będę starała się o kupno wyciskarki:)) Lepiej mieć porządną wyciskarkę i samemu komponować sobie przyrządzane soki, niż kupować gotowe z soków zagęszczonych…Cenowo też wychodzi taniej, jeśli będziemy sami wyciskać owoce na sok:))
Aga napisał(a):
Dla mnie dawanie dzieciom do picia soków (nawet tych świeżo wyciskanych) to również kształtowanie złych nawyków żywieniowych. Owoce i warzywa powinno się JEŚĆ.Na tym przecież polega spożywanie produktów jak najmniej przetworzonych, więc po co tak lansować wyciskanie soków.Jest to marnotrawstwo zarówno surowca jak i substancji odżywczych.Ponadto nadmierne spożywanie owoców jest równie niezdrowe jak ich brak.Dzieci powinny być uczone,że do picia jest woda. Tego, czego moje dzieci nie lubią, potrafię świetnie przemycić w pożywieniu. Skoro wygrzebują coś z zupy można zawsze zrobić zupę-krem:)
Marlena napisał(a):
Aga soków nie robię owocowych, lecz warzywne, do których dodaję jabłko, cytrynę lub imbir jedynie jako smakowy dodatek. Soki nie są marnotrawstwem jeśli pulpę zamiast wyrzucać do śmieci zużywamy (na zupę, na ciasto np. marchwiowe). Natomiast soki są koncentratem wszystkich cennych substancji zawartych w warzywach.
Aga napisał(a):
Co nie zmienia jednak faktu,że te same cenne witaminy można dostarczyć organizmowi bez konieczności wyciskania ich z owoców czy też warzyw.
Więc nie rozumiem, dlaczego „powinnam pić wyciskane soki”
Marlena napisał(a):
Podałam aż 10 powodów. Nie zmuszam – nie chcesz, nie pij. Ja piję bo lubię i mi służą 🙂
beth77 napisał(a):
Marleno,
Piszesz w komentarzach, że używasz filtra Biocera. A ja mam pytanie, czy ten filtr tylko alkalizuje wodę, czy także oczyszcza ją jak np. Brita?
Jak długo działa taki filtr, ile tygodni?
Czytałam gdzieś na forach, że w tych filtrach namnażają się bakterie, gdy się ich używa kilka tygodni, bo przecież filtr zanużony jest cały czas w wodzie…
Marlena napisał(a):
Oczyszcza i alkalizuje. Na stronie producenta jest więcej info. https://www.biocera.co.kr/products/applicable-products/a-a-jug.html
Na razie magiczne filtry z bioceramiką mi się skończyły i wsadziłam tam Dafi AquaMag z magnezem.
aga_76 napisał(a):
Witam, mam pytanie odnośnie picia soków warzywno-owocowych. Owoce i warzywa maja różne ph i gdy się jej połączy zachodzą reakcje chemiczne, które powodują neutralizowanie składników odżywczych wytrącają się witaminy więc automatycznie tracą na wartości. Oczywiście szkodliwe nie są ale nie są tez pełnowartościowe. Wiesz coś na ten temat? Pozdrowienia.
Marlena napisał(a):
Nie znam niepełnowartościowych warzyw i owoców lub ich połączeń. 😉 A tak na serio: gdy robisz sok warzywny dodajesz owoce o niskim indeksie glikemicznym i to jedynie dla polepszenia smaku. Takimi najczęściej stosowanymi owocami są cytryna oraz jabłko (proporcje mniej więcej 80% warzywa i 20% owoce). Powiem więcej – sam sok marchewkowy nie jest tak potężny jak marchewka-jabłko. Mówiła o tym swego czasu Charlotte Gerson: jabłko zawiera substancje idealnie wspierające zdrowotne działanie marchwi.
simetran napisał(a):
Chciałam zapytać o szpinak i o szczawiany. Czy posiadasz informacje na ten temat//źródła. Nie wiem czy moge codzinnie jesc szpinak ( jak dodaje sobie garsc do koktajlu)
Marlena napisał(a):
Spokojnie możesz jeść codziennie garść szpinaku o ile nie masz przeciwwskazań lekarskich.
wiesiek napisał(a):
Witam czemu z sokowirówek jest tak mało soku a może coś źle robię bo naprawdę wychodzi tego bardzo mało
iza napisał(a):
Ile wychodzi w wyciskarce soku z kg marchwi?
bmokosa@gmail.com napisał(a):
Pani Marleno właśnie dziś doszła do mnie wyciskarka do soków Hurom HU700 ijest genialna. Z 2 bananów, 3 jabłek, 3 kiwi, 1 awokado, 1 brzoskwini i 1 dużej miski jarmuzu wyszło mi ponad litr soku. Dodałam do 0,5l szklanki 1 płaską łyżkę spiruliny i gotowe. Pychotka. Wdrążam powoli pani rady, książki zakupiłam i są świetne. Tyle informacji, że w pewnym momencie poczułam się jakby mi ktoś kubeł wody waylał na głowę i powiedział obudź się i panuj nad swoim życiem, nie pozwól, aby ktoś Tobą rządził. Dziękuję za wszystkie rady i oby było ich jeszcze więcej. Nawet mój mąż zapalony „mięsiarz” i „słodkoholik” powoli przekonuje się do owoców i warzyw.
Szymon napisał(a):
Od kilku miesięcy zacząłem z 4 letnią córcią robić soki. Generalnie ze wszystkiego. Jabłka, marchew, korzeń pietruszki, buraki, imbir, pomarańcze, cytryny itp. Soki robimy raz z warzyw , raz z owoców zwykłą sokowirówką. Pijała je również moja ciężarna żona. Wszystko zaczęło się od tego, że córka nie lubi warzyw więc postanowiłem spróbować soków. Robimy je co 2 dzień, bo system pracy nie pozwala mi częściej. Córka była do tej pory chorowita, często na antybiotykach. Zdziwiło mnie, że od 2 miesięcy przestała chorować, zapomnieliśmy co to katar i grypa pomimo zimowego sezonu. Ma lepszy apetyt, rośnie „jak na drożdżach”. Z ciekawości zacząłem czytać informacje o sokach i ich wpływie na system odpornościowy, potwierdzam empirycznie ich działanie i gorąco polecam. ps Tydzień temu urodził mi się syn waży prawie 3800, 10 apgar, zdrowy jak ryba.
Marlena napisał(a):
Gratulacje, Szymonie i wszystkiego dobrego dla żonki i dzieciaczków! 🙂
Iza napisał(a):
Bardzo zależy mi na odpowiedzi, jeśli ktoś sprawdzał ile soku wychodzi z konkretnej ilości owoców lub warzyw. Np. z kilograma jabłek bądź marchwi.
Marlena napisał(a):
Izo, bardzo dużo zależy od modelu urządzenia jak również od odmiany warzyw czy owoców.
ewa hubert napisał(a):
Hallo….właśnie siadam przed praca pijąc kawę do internetu i natrafiłem na wasze informacje…..od paru lat mam wycisarke do warzyw i owoców jaka nie mam pojęcia ..nie korzystałam z niej…..ale po przeczytaniu ty h informacji kupie dziś warzywa i przez miesiąc zacznę produkować sama soki….jakie efekty wyjdą napisze w przyszłym miesiącu…postaram się by moja córka razem ze mną intensywnie raz dziennie wypija soki…….pozdrawiam…ewa
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę, Ewo. Napisz koniecznie, soki to samo zdrowie. Pozdrawiam serdecznie! 🙂
monka napisał(a):
witam … jak przeczytam pani kom.nie mogę się powstrzymać od napisania 🙂 ja od wczoraj właśnie robię taki że test razem z córką… ja 33 ona 13 latka 🙂
tyle że na sokowirówce, wyciskarki za drogie;)
kupiłyśmy z córką wczoraj właśnie zelmera duża na całe warzywa,owoce za 299zł nie najgorsza swoją drogą chyba 😉 i od razu test na : buraczki marchewki jabłka gruszki a nawet pomidor 🙂 cierpię na chroniczną senność nawet na stojąco przysypiam 😉 pracuję 7dni w tyg.co powoduje ciągłe zmęczenie ido tego mam okroooooopną pamięć :)coraz gorszą niestety :/ kiepskie też włosy…mam wrażenie że coraz mniej ich mam ;/ worki pod oczami:(
mam wielką nadzieję że świeże soczki pomogą 🙂 bo kapsułki witaminowe to ciężko już mi przechodzą .. a i moja pani doktor też radziła świeży soczek zamiast tabletek.. dziś o 6 rano też już robiłam soczek. po miesiącu zobaczymy czy się coś zmieni jak nie zapomnę to napiszę 😉 czy są efekty i będę czekała na pani również wpis 🙂 pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Monka, na 100% się zmieni, tylko regularność należy zachować oraz różnorodność. Soki w różnych kolorach mają być, np. pomarańczowe na bazie marchewki, zielone z dodatkiem zielska (garść szpinaku, jarmużu, rzymskiej sałaty itp.), bordowe z dodatkiem buraka. Powodzenia i czekamy na relację! 🙂
Gosia napisał(a):
Marleno, mam pytanie o warzywa i owoce. Nie mam dostępu do eko, więc używamy tych powszechnie dostępnych. Kilka godzin temu zrobilam sok z marchwi duzej ilosci, 2 jablek i 2 pietruszek -korzeni, wypiłam 3 szklanki. Po chwili czulam jak mi mrowieje cala twarz, język, podniebienie, gardło. Uczucie jak po spożyciu jakiegos leku slilnie znieczulającego. Trochę się przestraszyłam… ale przeszło… czy to może być efekt tego, że warzywa te są traktowane chemią?
Marlena napisał(a):
Nie wiem, nigdy nie przytrafiła mi się taka sytuacja. A też jak nie mam organicznych to myję je w occie i potem w sodzie i wyciskam. Może masz uczulenie np. na pietruszkę czy coś?
Plombinka napisał(a):
Też poproszę o tę informację. Czy dolewając wodę do namoczonych orzechów i wyciskając mieszankę? Robiłam mleko migdałowe rozdrabniając w thermomiksie, ale odsączanie to był oszmar, wolałabym w wyciskarce. Czy i np mleko owsiane można w ten sposób robić?
Tomasz napisał(a):
A co myślisz o zastosowaniu do przygotowywania soków Termomix-a?
Oczywiście na zimno bez podgrzewania. Czy takie urządzenie jest w stanie zastąpić wyciskarkę, czy jednak wyciskarka również powinna być w domu?
Marlena napisał(a):
Tomaszu nic nie zastąpi wyciskarki. Teoretycznie możesz zmiksować np. marchew i wycisnąć przez gazę sok, ale po pierwsze sok będzie przypominał ten z sokowirówki (wyciskarka miażdży warzywo, a sokowirówka rozdrabnia szybko wirującymi ostrzami), a po drugie to więcej roboty niż po prostu wrzucić warzywa do urządzenia i cieszyć się od razu gotowym sokiem.
Jacek Paker napisał(a):
ręczną wyciskarkę do warzyw i owoców można nabyć, za kilkadziesiąt złoty na allegro.
Przymierzam się do jej kupna, więc jeszcze nie wiem jak się będzie sprawować, ale wygląda solidnie i nie znalazłem na jej temat negatywnych opinii w necie.
Podsyłam link:
https://allegro.pl/reczna-wyciskarka-do-warzyw-i-owocow-zeliwna-i4324447683.html
świetnie znaleźć ludzi podobnie zakręconych 🙂
pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Jacku, to jest wyciskarka to warzyw i owoców miękkich. Nie uda się zrobić w niej np. soku z marchwi czy buraka.
Katarzyna napisał(a):
Bardzo dziękuję za odpowiedź dotyczącą siemienia. Uspokoiła mnie, gdyż, od jakiegoś czasu wszystko, co napiszesz, Marleno, jest święte. 🙂 Dziś jednak kolejna dawka niepokoju, ciekawa jestem Twojej opinii. Znalazłam informację o tym, by nie łączyć w sokach owoców z warzywami (tu się zmawrtwiłam bo uznałam wcześniej właśnie to łączenie za świetny sbosób przemycenia dziecku do diety niektórych warzyw których pod inną postacią nie zdzierży), a najlepiej jednych i drugich dobrodziejstw wcale nie wirować (pytanie czy wolnoobrotowa wyciskarka to też wirowanie? chyba nie..) Nadto – nie dodawać oliwy do sałatek – tutaj, przyznam, zgłupiałam najbardziej. Więcej o przyczynach tychże zaleceń: https://hipokrates2012.wordpress.com/2014/07/28/na-jagody/
Marlena napisał(a):
Jeśli u Gersona łączy się marchewkę z jabłkiem w jednym soku i podaje się to ludziom chorym na raka i oni dochodzą do zdrowia to jakie są przesłanki do tego by wmawiać ludziom, iż połączenie warzywo+owoc jest niezdrowe? O oliwie do sałatek „tworzącej osłonkę” nieczułą na działanie soków trawiennych nie wspominając. Ja poproszę dr Kempisty o publikacje potwierdzające prawdziwość tych jej „rewelacji”. Ja rozumiem, że pani doktor chce jak najwięcej sprzedawać te swoje importowane bodajże z Niemiec mieszanki bakterii jogurtowych i dlatego obsmarowała stosowaną w wielu kulturach od tysiącleci oliwę jako szkodliwą (bo do sałatek to jej zdaniem tylko jogurt), ale wszystko ma swoje granice. Z drugiej strony czego można się spodziewać od pani doktor, która zabrania robić koktajle w blenderze albo mrozić żywność „bo się zmienia struktura molekularna” ale za to na zimę poleca owoce trzykrotnie GOTOWAĆ, zapewniając, że są świetne jako „lek odpornościowy” bo jakoby są pełne witamin (widocznie pod wpływem temperatury nic a nic nie zmienia się jej zdaniem struktura molekularna, a zawartość witamin nic a nic nie ulega zmianie!). Wolne żarty, no comment 😉
Wolnooborotowa wyciskarka miażdży surowiec, nic nie wiruje.
Katarzyna napisał(a):
Jesteś wspaniała i działasz na mnie jak balsam 🙂 Grunt to wiedzieć, gdzie szukać informacji.
Markus napisał(a):
Witaj,
A jak to się ma odnośnie pestycydów, nawozów, metali ciężkich i innych toksycznych różności które mogą znajdować się z warzywach, owocach. Nie każdy ma dostęp do ekologicznej marchewki czy jabłka. Czy takie „cuda” przechodzą do soku, czy też pozostają w miazdze…
Marlena napisał(a):
Markus, można polepszyć jakość konwencjonalnie uprawianych warzyw: https://akademiawitalnosci.pl/jak-szybko-i-tanio-usunac-pestycydy-z-warzyw-i-owocow/
yackar napisał(a):
Witam,
W temacie pestycydów, metali ciężkich to chciałbym dodać, że sama
technologia wolnoobrotowego wyciskania soku wpływa na separację toksyn w taki sposób, że spora część „dodatków” pozostaje w pulpie.
Kiedyś natknąłem się w necie na wyniki badań gdzie wyciskane były surowce traktowane różnymi pestycydami. Wyniki pokazywały, że w przypadku niektórych pestycydów nawet 80% pozostaje w pulpie (najgorszy wynik to 40%).
Jeśli chodzi o wyciskanie soków ja robię to już od kilku ładnych lat. Efekty picia są jednoznaczne. Odporność jak żyleta, lekarza na oczy widzę tylko jak podbijam kolejne badania okresowe do pracy.
Soki są świetne podczas ciąży. Rozwój płodu – oczywista sprawa dzieciak zasysa zwłaszcza w 3 trymestrze ogromne ilości składników. Wiadomo co jest zmorą ciężarnych – efekty uboczne typu rozstępy. Soki doskonale odżywiają organizm i zawarte flawonoidy, witaminy, enzymy bo tylko w takiej postaci to działa na zasadzie synergii zapobiegają tym efektom ubocznym (synteza kolagenu wymaga dużych ilości wit. C i wielu mikroelementów, których na próżno szukać w przetworzonej żywności). I nie trzeba płacić setek pln za cud kremy – wystarczy litr dziennie mieszanki warzywno-owocowej. Tak było w przypadku mojej żony.
Ja sam jestem aktywny fizycznie, biegam maratony. Przed każdym ciężkim treningiem/zawodami a także po aplikuje soki. Wtedy duży nacisk kładę na soki zielone z moją ulubioną natką pietruszki chociaż też idzie sałata, kapusta (dużo mikroelementów, substancji przeciwzapalnych) bo w moim odczuciu przyśpieszają regenerację i co ważne zapobiegają kontuzjom. Efekt jest taki, że nigdy żadnej kontuzji nie miałem. Ale oczywiście soki to nie wszystko. TRzeba jeszcze coś się ruszać, jeśli jemy mięso to nie przesadzajmy z ilościami a każdą porcję okraśmy porządną dawką surówki (tak z 2-3:1 wagowo w stosunku do mięcha). Jedzmy zdrowe tłuszcze, unikajmy za wszelką cenę margarnyn typu mix (tam aż się roi od tłuszczy trans).
Jeszcze apropo pasteryzacji. Nawet jeśli ta super pasteryzacja poniżej 60C zachowuje większość enzymów, witamin, minerałów to ja pytam – co się z tym dzieje gdy taki sok postoi sobie na półce sklepowej powiedzmy miesiąc, dwa czy więcej (bo data ważności jest chyba stosunkowo długa) tym bardzej jeśli jest to sok przechowywany w opakowaniu szklanym (światło UV dokończy dzieła).
zaanka1 napisał(a):
Marlenko,
Robię tak jednorazowo robię 3-4 litry soku polowę wypijamy z mężem od razu a 2 połowa zostawiam w lodówce na drugi dzień Czy taki sposób ma sens Czy sok posiada jeszcze swoje wartosc? Najbardziej lubię burak, marchew, jarmuż jabłko i cytryna Sok jest boski w smaku
Marlena napisał(a):
Najlepiej rzecz jasna jest wypijać sok od razu, jednak gdy nie ma takiej możliwości, to można go przechowywać w lodówce ok. 24 godziny. Ja dodaję wtedy łyżeczkę witaminy C aby zapobiec procesom utleniania i zachować świeżość soku.
yackar napisał(a):
Za piciem soków przemawia jeszcze jeden fakt, a mianowicie to, że żywność w dzisiejszych czasach jest zubożona w stosunku do tego co było dostępne 20-30 lat temu. Intensyfikacja rolnictwa, hodowla na zubożnych glebach doprowadziło do tego, że w przypadku niektórych mikroelementów ważnych dla układu odpornościowego jak np. selen zawartość w stosunku do tego co było 20-30 lat temu sięga ledwie 10 %. W przysłowiowym przeciętnym jabłku zawartość wapnia stanowi ledwo 40 %. Dlatego dzisiaj żeby dostarczyć do organizmu odpowiednią dawkę składników odżywczych trzeba zjeść towaru odpowiednio więcej. Stare powiedzenie – one apple a day and the doctor go away- jest już raczej nieaktualne. Bardziej aktualne – one liter of juice a day….
gosc napisał(a):
Zamiast pić soki owocowe, jakiekolwiek, nawet te świeżo wyciskane, dużo lepiej owoce jeść. Soki owocowe to skoncentrowane źródło szkodliwych cukrów, których naturalnie człowiek nie dałby rady zjeść w takich ilościach. Dodatkowo dochodzi kwestia utleniania tak przetworzonych owoców.
Jeśli chodzi o soki warzywne lub warzywno-owocowe, jako urozmaicenie można rozważać od czasu do czasu picie takich soków. jednak tutaj też zdecydowanie lepiej jest jeść je w ich naturalnej postaci.
Tworzenie z soków podstawy diety to jakieś nieporozumienie.
Marlena napisał(a):
Przeczytaj proszę uważnie jeszcze raz cały artykuł. Nie napisałam nigdzie (a nawet nie dałam do zrozumienia), aby soki (a już tym bardziej czysto owocowe) stanowiły PODSTAWĘ diety. Aczkolwiek to właśnie soki stanowią jej podstawę gdy odbywamy post sokowy, ale to sytuacja wyjątkowa. Natomiast z własnego doświadczenia napisałam, iż może TYLKO wyjść na zdrowie zastąpienie szklanką soku z mieszanych warzyw i owoców naszego klasycznego polskiego napoju towarzyszącego nam dzień w dzień od rana do wieczora w każdej polskiej rodzinie czyli słodzonej cukrem czarnej herbaty i/lub wszędobylskiej codziennej lecz niestety uzależniającej i robiącej dziury w żołądku kawusi albo równie mało zdrowotnej usilnie promowanej w TV Coca-coli pitej przez młodzież aby znaleźć się po radosnej stronie życia. O kartonowych „soczkach”, napojach „energetyzujących” oraz „izotonicznych” we wściekle niebieskim kolorze nie wspominając. Bo właśnie tym dzisiaj ludzie zaspokajają dzisiaj pragnienie. W tym małe dzieci.
Zacznij zamiast się wymądrzać na temat soków pić CODZIENNIE szklankę lub dwie soku świeżo wyciskanego mieszanego soku, a wkrótce poczujesz różnicę w jakości życia. Wtedy przestaniesz snuć dywagacje na temat soków, a zaczniesz je stosować jako element codziennej diety nie potrafiąc się już bez nich obejść – tak dobrze będziesz się czuć. Szczególnego kopa witalnościowego dają zielone soki, oparte na zielonych częściach roślin. Więc nie „jako urozmaicenie” tylko codziennie trzeba pić aby poczuć różnicę czyli zamiast tej nieszczęsnej kawki, czarnej herbaty z cukrem albo napoju gazowanego, energetyzującego albo pseudosoczku z kartonu. Czyli ZAMIAST tego wszystkiego, w co obfitują dzisiaj sklepy spożywcze i co kupują nasze dzieci w szkolnych sklepikach.
To tak jakby codziennie łykać mutliwitaminę i to nawet w wersji forte – też nie poczujesz różnicy w samopoczuciu jeśli będziesz ją łykać „jako urozmaicenie”. Zamiast łykać apteczne cacka NAPRAWDĘ wyjdziesz jednak na tym ZNACZNIE lepiej gdy zaczniesz ZAMIAST tego po prostu pić codziennie szklankę świeżego soku. To taka naturalna, skoncentrowana multiwitamina. Po prostu spróbuj – nie masz nic do stracenia, a jedynie do zyskania.
Odnośnie zaś soków OWOCOWYCH to wybierać należy owoce niskoglikemiczne (pomidor, ogórek, cytryna, jabłko, grejfrut) i można śmiało pić nawet i same, można je też mieszać z warzywami. Aby spowolnić utlenianie dodaję na litr soku łyżeczkę kwasu L-askorbinowego (witaminy C), który jest bardzo skutecznym, występującym naturalnie przeciwutleniaczem.
Błażej napisał(a):
Witam dziś dowiedziałem się bardzo cennej informacji.Chodzi o to ,że warzywą ,owoce , mleko maja ujemny potencjał redox jeżeli są prosto z drzewa lub prosto od krowy a jeżeli już są przechowywane lub przetwarzane zmieniają potencjał na dodatni przez co nasz organizm gorzej sobie z nimi radzi.Wydaje mi się ,że w tym leży problem iż uważamy ,że np. mleko szkodzi ale zapewne nie mleko szkodzi tylko potencjał które ono ma.Czy ktoś już miał styczność z takimi opiniami?
Błazej napisał(a):
Witam wydaje mi się ,że to nie chodzi o owoce ,warzywa ,czy mleko tylko o potencjał jaki dany produkt ma.Świerze mleko od krowy ,czy owoc prosto z drzewa ma potencjał ujemny natomiast produkty przechowywane maja potencjał dodatni.
Moim zdaniem problemem współczesnej dietetyki i medycyny jest to ,że nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć tej zależności i dlatego mamy problemy zdrowotne.
Beata napisał(a):
Znalazłam dziś na fb,na stronie „Wiemy co jemy” tabelkę w której jest napisane ,że powinniśmy ograniczać picie soków do 150 ml dziennie.Ja ostatnio kupiłam wyciskarkę i tak nabrałam ochoty na soki ,że pewnie piję trzy razy tyle…wszystkie tylko owocowe…Przesadzam?Czy można z soków owocowych korzystać do woli?Jak to właściwie jest?
Marlena napisał(a):
Zależy jakich soków. Jeśli czysto owocowych i w dodatku z owoców o wysokim indeksie glikemicznym to nie – takich soków nie pijemy w dużych ilościach, a najlepiej w ogóle ich raczej unikać. Przynoszący korzyści zdrowotne sok to sok warzywny, a jeśli mieszany to powinien mieć proporcje 80/20 czyli 80% warzyw i 20 % owoców dla poprawienia smaku (najlepiej niskoglikemicznych owoców jak cytryna, owoce jagodowe, grejfrut czy jabłko). Takich soków warzywnych lub warzywno-owocowych można pić nawet do 13 szklanek dziennie (leczniczo przy chorobach cywilizacyjnych – terapia Gersona) lub 1 szkl. w ramach prewencji.
Beata napisał(a):
Bardzo dziękuję za odpowiedź.Od trzech tygodni zaglądam na Twojego bloga Marleno i bardzo się cieszę ,że tu trafiłam.Kawał dobrej wiedzy tu odnajduję.Moje gratulacje!Pozdrawiam serdecznie 🙂
Hanna napisał(a):
Witaj Marleno 🙂 Mam do Ciebie pytanie. Otóż jedna sprawa jest taka, że po sokach zawsze mam nieprzyjemne gazy, ZAWSZE. Co to może oznaczać? druga sprawa jest taka, że właśnie zaczęłam dietę dr. Ewy Dąbrowskiej, ale jestem osobą chudą. Chcę przeprowadzić post ponieważ mam chorą tarczycę, trądzik i ogólnie problemy hormonalne. Boję się jednak, że bardzo schudnę a tego nie chcę 🙁 Myślisz, że mogę spokojnie prowadzić tę dietę? ważę ok 52 kg przy 165 cm wzrostu. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Gazy po sokach oznaczają, że może być coś z przewodem pokarmowym nie tak, np z jego florą bakteryjną. Zdrowi ludzie nie mają problemów tego typu. Może pomocny będzie ten artykuł: https://akademiawitalnosci.pl/przepuklina-rozworu-przelykowego-co-to-jest-i-jak-sobie-radzic/
Gdybyś czytała książki pani doktor przed rozpoczęciem postu to nie zadawałabyś pytania o masę ciała. Pani doktor mówiła też na ten temat podczas wykładu: https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/
anna-22 napisał(a):
Pani Marleno,
tak jak Hanna mam podobne problemy z gazami po wypiciu świeżo wyciskanych soków, szczególnie gdy dodam kapustę. Mam je zawsze. I zastanawiam się czy z moją wątrobą jest wszystko w porządku.
Od ok. miesiąca mam wyciskarkę i mam dużo pytań. Czy można łączyć wszystkie owoce z wszystkimi warzywami, tylko żeby zachować proporcje 20/80. Czy można robić soki wieloskładnikowe, czasem robię sok z 6 – 7 składników.
Pozdrawiam Anna
Marlena napisał(a):
Można robić soki wielowarzywne. Niektóre warzywa mają naturalne własności wiatropędne i nic na to nie poradzimy.
Tomasz napisał(a):
Witam!
Moja sytuacja jest troche bardziej „trudna”. Jestem w trakcie chemioterapii ktora to zreszta jest terapia zwana „paliatywna” Poza kilkoma dniami po wlewach czuje sie dobrze i jestem w miare aktywny fizycznie (gimnastyka, rower czasem jogging). Mam prawie 40 lat. Czy dieta oczyszczajaca oparta na sokach w moim przypadku ma sens? Jestem gotow na ten czas zrezygnowac z chemioterapii bo raczej bardziej mi ona szkodzi niz pomaga. Jestem po operacji usuniecia czesci jelita grubego.
Marlena napisał(a):
Tomaszu, nie jestem lekarzem więc nie mogę doradzać w tym względzie, ale mogę polecić do poczytania bloga Chrisa: gdy miał 26 lat wycięto mu kawałek jelita grubego z rozpoznaniem rak stopień 3. Z tym że on odmówił chemii, zmienił za to z dnia na dzień styl życia, w tym dietę (jadł wszystko na surowo i wegańsko). Dzisiaj jest w pełni zdrowym człowiekiem, założył rodzinę, ma dzieci i pisze bloga o tym jak on to robi, że jest zdrowy. https://www.chrisbeatcancer.com/
Na blogu znajdziesz też historie jego czytelników, którzy zaufali sile własnego organizmu i postanowili zrobić wszystko by wbrew rakowi normalnie i zdrowo żyć i udało im się to: https://www.chrisbeatcancer.com/category/natural-survivor-stories/
Tomasz napisał(a):
Dziekuje za odpowiedz. Zdaje sobie sprawe ze nikt za mnie niemoze podjac decyzji ale jest to w rzeczywistosci tak trudne ze tylko ludzie w podobnej sytuacji zdaja sobie z tego sprawe. Dlatego tez szuka sie kazdego mozliwego argumentu ktory moze cokolwiek pomoc w podjeciu decyzji o „wzieciu spraw w swoje rece” pomimo presji medycyny na rozwiazania farmakologiczne o ktorych niskiej
skutecznosci oficjalnie wiadomo. Serdecznie pozdrawiam i dziekuje za kopalnie interesujacych informacji na stronie.
Jacek napisał(a):
Nie ma nic lepszego od świeżo wyciskanych soków. Szkoda, że w sklepach są tylko napoje, nektary albo soki z koncentratów.
Miałem zawsze problemy z czerwoną twarzą (nadciśnienie), codziennie szklaneczka soku i skóra o wiele ładniejsza. Szanujcie się ludzie, omijajcie sztuczność z półek marketów!
jadwiga napisał(a):
Soki są świetne. Od ponad 3 miesięcy mam wyciskarkę ELDOM i szalałam do niedawna , kombinując różne mieszanki. Wymyśliłam ,żeby zmielić pestki winogron( które sobie wysuszyłam) i zepsułam sprzęt! Że też oleju mi się zachciało z niesamowicie twardych pestek winogron! Oddałam do serwisu i czekam z utęsknieniem na moją wyciskareczkę.
Czekam też na świeży mlecz i pokrzywę.
Najbardziej przypadł mi do smaku sok z marchewki, selera naciowego, natki pietruszki , buraka i jabłka.
pawel kedzierski napisał(a):
Witaj Marleno.
Mozesz napisac cos w kontekscie wyciskanych sokow z owocow i fruktozie. Naczytalem sie, ze fruktoza to tez cholerstwo podobnie jak zwykly cukier.
Marlena napisał(a):
Prawidłowo powinno się wyciskać soki 80% warzyw i 20% owoców, a nie same owoce.
ona napisał(a):
Własnie tydzien temu kupiłam sokowirówke….a dopiero dziś natrafiłam na tego bloga. Wygląda na to ze nie dobrze zrobiłam że kupiłam sokowirówke….niestety , na wyciskarke ze tem bede musiała poczekac az sokowirówka sie zepsuje….prosze o JAKIEŚ POZYTyWY nt SOKOWIRÓWKI.
dzikękuje
Marlena napisał(a):
Tutaj masz infografikę porównującą wady i zalety sprzętowe: https://akademiawitalnosci.pl/sokowirowka-czy-wyciskarka/
robert krak napisał(a):
Witam.Mam takie pytanie
Posiadam sokowirowke z ponizszego linka i mam pytanie czy te sokowirowki moga szkodzic zdrowiu. Wyciskam co dwa dni sok z burakow i selera dla siebie (38 lat m) od okolo miesiaca. Mam 8 miesieczne dziecko ,ktoremu rowniez chcialbym soki z owocow robic ,ale czy ona moze miec ten szkodliwy bisfenol ?Juz sam nei wiem czy pic sok z burakow robiac ta sokowirowka i czy dziecku tez robic z owocow
pozdrawiam i prosze o wiadomosc
[link]
Marlena napisał(a):
Wydaje mi się, że tego typu techniczne pytania powinno kierować się do producenta lub ew. do sprzedawcy – z pewnością będą znać odpowiedź.
Nie polecam picia soków czysto owocowych, idealnie jest gdy łączymy warzywa ok. 80% i owoce ok. 20% (tyle aby polepszyć smak i dodać słodyczy). Owoce należy jadać w całości, razem z błonnikiem (lub miksować na koktajl w blenderze).
agos napisał(a):
Witam, jakiś czas temu przewijał się temat jonizatorów. Mam pytanie – czy ktoś posiadł może wiedzę praktyczną na ten temat ? Z tego co czytałam to woda pozyskiwana z warzyw i owoców jest wodą strukturalną / heksogenną – jak płatek śniegu/ i ma napięcie powierzchniowe jak krew. To dlatego soki tak szybko się wchłaniają do krwi. Podobne właściwości ma woda jonizowana. Interesuję się tym tematem gdyż pozbywam się kwasu moczowego na razie za pomocą wyciskanych w Green Star zielonym selerze i ananasie z jabłkiem ( nawiasem mówiąc pychotka
ania* napisał(a):
Witaj Marleno, podpowiedz mi proszę, w jakiej postaci dodajesz imbir do soków, wiem, że powinien być świeży, ale czy ze skórką?
Marlena napisał(a):
Tak, normalnie wrzucam. Wyciskarka oddziela skórki, więc nie ma potrzeby obierać.
ania* napisał(a):
Wczoraj wieczorem czytałam sobie zapronumerowaną niedawno – pocztę zdrowia – newsletter z poradami o zdrowiu.
Rzecz dotyczyła walki z grzybicami. Otóż wg autora należy wypijać dziennie rano szklankę wody z prebiotykami. Dlaczego rano? dlatego, że przed śniadaniem odźwiernik jest jeszcze otwarty i dobroczynna zupka prebiotyczna ląduje od razu w jelitach. Pomyślałam sobie, że moje soki wypijane na czczo również od razu tam lądują i poczynią tam tyle dobrego ile zupka z drogim prebiotykiem. Na pewno jest to lepsza pora niż np po obiedzie. Chociaż…..
Mój dylemat: może po posiłkach z białkiem zwierzęcym w celu wsparcia trawienia lepiej pić … właśnie – jaki rodzaj soków? jakie połączenie warzyw? może tu właśnie należy wcisnąć szklankę soku z kapusty.
A rankiem zapodać sobie marchewkę z jabłkiem? jestem pewna, że jakieś znaczenie ma to w jakiej porze dnia pijemy dany sok, z jakich warzyw ( generalnie trzymając się proporcji 80/20)- inny by zapodać energetycznego kopa na cały dzień, a inny by się wieczorem wyciszyć.
Wieczorkiem na przykład do skoku z marchewki dodam pół zmielonej łyżeczki sypkiego, zmielonego zioła melisy. Popiję to lub rozpuszczę i wypiję. taka meliska powinna podziałać wyciszająco i uspakajająco.
Co o tym myślisz Marleno?
Popróbuję takich mieszongów z ziołami i dam znać co z tego wyszło.
Dodam, że jestem przeciętnie zdrowa, na przewlekłością pracuję. 🙂 Pozdrawiam wszystkich ciepło. Marleno dzięki za odp.:)
Dorota napisał(a):
Przyjemnie przeczytać tak oczywiste rzeczy od świadomej kobiety jaką Pani jest Marleno. Zgadzam się z Panią w całej rozciągłości 🙂
Od 19 lat mieszkam poza granicami kraju i kiedy czytam tego bloga to nie mogę uwierzyć jak bardzo zacofani np. w temacie pasteryzacji potrafią być jeszcze Rodacy. Na zachodzie nikomu nie musiałaby Pani tłumaczyć takich oczywistości. Temat zaufania jakim nadal darzy się polskich lekarzy jest nad wyraz komiczny. Zastanawia mnie dlaczego prawdziwa medycyna po tylu latach od upadku komuny nadal nie wyparła jeszcze mafii farmaceutycznej w tym kraju. Życzę Pani dużo zdrowia i cierpliwości dla mniej rozgarniętych ….. Może co niektórzy ogarną najpierw podstawy żywej żywności zanim w najmniejszy sposób ośmielą się Panią krytykować .
Wiemy przecież, że …..” Człowieka nie powinniśmy leczyć tylko odpowiednio odżywiać „…..
Pozdrawiam serdecznie
Joanna napisał(a):
Podoba mi się ten artykuł, jest pomocny i na pewno zastosuję się do niektórych rad. Nie podoba mi się tylko niegrzeczny sposób, w jaki czasem odpowiada Pani, Pani Marleno, gościom swojej witryny. Kilka cytatów: „nie uważałeś na lekcjach biologii”; „W związku z tym dalszą dyskusję z Tobą uważam za bezprzedmiotową” ; „Zacznij zamiast się wymądrzać na temat soków (…)”. Mnie osobiście ta niepotrzebna arogancja nieco zniechęca do dalszego czytania Pani strony. Pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Jest na to proste remedium (pewnie też aroganckie, ale co mi tam, łatka arogantki już i tak została mi przypięta): proszę nie czytać. Serio! I oszczędzić sobie frustracji spowodowanej czytaniem tej witryny.
Jak to mówią jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził 😉
Pozdrawiam wzajemnie!
Jaro napisał(a):
Witam, podobno organizm wykorzystuje z soku tyle witamin ile potrzebuje w danym dniu a nadmiar wydala, jeżeli to prawda , to ile osoba zdrowa powinna profilaktycznie spożywać tego soku dziennie ( plus posiłki warzywne ) aby zapewnić sobie 100 % dziennego zapotrzebowania na witaminy itd. a nie zostawiać pieniędzy w toalecie ?
Przy okazji : co się stanie jeżeli olej lniany będzie stał w temperaturze pokojowej a nie w lodówce ?
pozdrawiam Jaro.
Marlena napisał(a):
To zależy jak duże dana osoba ma niedobory, bo jeśli są one spore, to ustrój każdą potrzebną mu ilość mikroskładników odżywczych wchłonie jak gąbka. Dlatego np. w diecie Gersona podaje się pacjentom z nowotworami 13 szklanek różnych soków dziennie, pacjentom z innymi chorobami (np. autoimmunologicznymi) nieco mniej. Wszystko jednym słowem zależy od stanu organizmu. Jeśli chcesz włączyć soki profilaktycznie to szklaneczka czy dwie dziennie nie zaszkodziła jeszcze nikomu.
Olej lniany jeśli nie będzie przechowywany właściwie to bardzo szybko utlenią mu się kwasy tłuszczowe (czyli zjełczeje). Na proces ten ma bowiem wpływ kilka czynników: dostęp tlenu, światło i temperatura.
Jaro napisał(a):
1. A co z dość dużą zawartością cukru w sokach owocowych zwłaszcza jabłkowych jak sądzę , przecież cukier jest niezdrowy ?
2. W markecie stoi olej lniany z pierwszego tłoczenia rafinowany , oraz olej
z orzechów włoskich na zimno tłoczony nierafinowany , co sądzisz Marleno
o tych olejach np.o zastąpieniu nimi oleju lnianego i kokosowego z BIOOIL , są dostępne na miejscu , bez przesyłek itd. no i cena niższa.
pozdrawiam Jaro.
Marlena napisał(a):
Prawidłowe proporcje w soku to 80% warzywa i 20% owoce, które dodajemy dla poprawy smaku lub zbilansowania aminokwasów. Same soki owocowe nie są za zdrowe. Olej lniany ten prawdziwy stoi zawsze w warunkach chłodniczych, jeśli stoi zwyczajnie na półce to lepiej nie kupować. Olejem z orzechów włoskich nie zastąpisz kokosowego, mają inny skład i właściwości.
Jaro napisał(a):
Witam, dzięki za przesłany plik „Kuchnia zdrowa i szybka” – Marleno na blogu
propagujesz olej kokosowy natomiast w przepisach czytam wyłącznie o dodatku oleju z oliwek , jak mam to rozumieć ?
– soki – a co się robi z tą całą pulpą ( 1/3 jak nie więcej w 1L to pulpa !?)
pozdrawiam Jaro.
Marlena napisał(a):
Do sałatek dodaję oliwę, zaś do deserów stosuję olej kokosowy. Pulpę możesz zużyć w różnych celach: dodać do zupy, zrobić ciasto (np. marchewkowe), dać zwierzakom domowym, wrzucić do kompostownika itd.
michał napisał(a):
„zmielić” pierwsze-lepsze warzywa, czy owoce to nie sposób, ale żeby to smakowało…. korzystasz z jakiś przepisów, czy dodajesz je na „wyczucie”? – na początek jakiś zestaw przepisów by się przydał….
pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Wszystko co jest soczyste nadaje się na sok 🙂
Wystarczy trzymać się proporcji 80% warzyw (korzeniowych, liściastych) i 20% owoców dla słodyczy i poprawienia smaku. Kombinuj i eksperymentuj, jest w tym dużo frajdy!
grazia66 napisał(a):
a moja wyciskarka ma w końcu, po ponad 2 tygodniach, dotrzeć do mnie w środę, już nie moge się doczekać bo póki co jade na zwykłej sokowirówce, zależy mi szczególnie dlatego że od dzisiaj jestem na WO Dabrowskiej i zależy mi na sokach z zielonych warzyw, których w sokowirówce nie wycisnę 🙁 spisałam sobie twoje przepisy na soki, nadają się idealnie na WO bo zawieraja jedynie dozwolone warzywa i owoce 🙂
pozdrawaiam i dziękuje za tak ciekawy blog 🙂
dariusz napisał(a):
witam
tylko że jak ktoś nie ma własnej uprawy owoców i warzyw których nie będzie nawoził, ani opryskiwał to będzie musiał wyciskać z uprawianych na szybko,opryskiwanych nawet kilkanascie razy i silnie nawożonych warzyw i owoców co raczej zbytnio na zdrowie nie wychodzi.
Nawet te z targu np.marchewki są tak silnie nawożone że aż wyglądają często nienaturalnie.
znam osobe od której na targu ludzie kupują ważywa myśląc że ekologiczne,a widziałem tą uprawe ,od nawozów aż ziemia była biała.
Ostatnio kupiłem młode ziemniaczki w sklepie bo swoich jeszcze nie mam, to były takie niedobre że myślałem że się porzygam i wywaliłem je.
Marlena napisał(a):
Ja odzyskałam zdrowie na normalnych, ogólnie dostępnych warzywach z warzywniaka, więc nie widziałabym tej kwestii aż tak czarno 😉
A tutaj masz przepis na to jak je usunąć domowym sposobem: https://akademiawitalnosci.pl/jak-szybko-i-tanio-usunac-pestycydy-z-warzyw-i-owocow/
dariusz napisał(a):
ciekawy artykuł ; ) , ja zawsze jak jest możliwość to usuwam łupkę.
Zgadzam się z tym co tam było napisane że co jest już w środku to już się nie usunie.
Dziś zjadłem sobie własne niepryskane czereśnie i nawet jakby się tam trafił jakiś robaczek co jest bardzo możliwe :),to samo zdrowie skoro jemu nic nie jest to znaczy że owoc zdrowy ; )
klubokawiarnia napisał(a):
a co myslicie o sokach ekologicznych typu Rabenhorst? Stawiacie je ponad swiezo wyciskanymi z sokowirowki na przyklad czy uwazacie, ze sa gorsze?
Marlena napisał(a):
Nic nie zastąpi świeżego soku, który właśnie spłynął z dzióbka wyciskarki. Żadne butelkowane soki, nawet ekologiczne. Ostatecznie mogą być w razie biedy soki jednodniowe typu Marvit, które się kupuje z lodówki. Ale nie ma to jak własny wyrób spożywany tuż po wyciśnięciu.
Radosław napisał(a):
Pani Marleno,
Mam do Pani dwa pytania
1) Chciałem zapytać czy można wyciskać sok z naci marchwi? Znalazłem sprzeczne opinie (Gerson nie poleca)
Wypijam dziennie około 800g soku z zielonych części roślin tj.jarmuż, nać marchwi, botwina, nać pietruszki, kapusta, nać kalarepy, generalnie wszystkie zielone części (surowca wyjściowo jest ok 1,5kg) Zielone części roślin mają dużo białka, przez co obliczając na koniec dnia moje spożycie białka dużo przekracza normę (za sprawą tych roślin z soków, bo wliczam surowiec, czyli te 1,5kg)
2) Czy powinienem ograniczyć spożycie tych zielonych roślin w soku, żeby nie przekraczać spożycia białka?
Marlena napisał(a):
Ja osobiście nie wyciskam naci marchwi, jej smak jest jak dla mnie nieszczególny, że tak powiem delikatnie. Ale szkodliwa jak sądzę nie jest, niektórzy spożywają (np. robiąc z niej pesto). Odnośnie białka w soku z zielonych części roślin to u Gersona pacjenci piją 13 szklanek rozmaitych soków (w tym zielonych) na dobę i jest OK, z tym, że oni już nie spożywają białka z innych źródeł (np. zwierzęcych).
Julita napisał(a):
Witam Pani Marleno,
Mam pytanie Gerson zalecał picie 13 szklanek soków organicznych i do tego lewatywy z kawy .
Jak to się ma do picia soków z nieorganicznych warzyw i owoców i nie robienie lewatyw. Czy przypadkiem to nie samozatrucie?
Tak mnie nurtuje problem.
Dziękuję z góry za odpowiedx
Marlena napisał(a):
Jeśli nie ma guza w ciele który się rozpada zatruwając ustrój trującymi metabolitami to nie, nie dojdzie do samozatrucia. Nieorganiczne warzywa i owoce polecam myć w/g tej metody (jest skuteczna i w praktyce sprawdzona przez mnie): https://akademiawitalnosci.pl/jak-szybko-i-tanio-usunac-pestycydy-z-warzyw-i-owocow/
Ania napisał(a):
Witam, mam pytanie co do olejów z pestek dyni słyszałam że dodając krople do soku świeżo wycisnietego można spowodować to że produkty które są użyte do tego soku są lepiej przyswajalne. Jak to działa ?
Marlena napisał(a):
Nie jest to konieczne. W Instytucie Gersona podają pacjentom same soki, bez dodatku żadnego tłuszczu i ludzie z raka zdrowieją. Czyli wszystko się wchłania jak należy bez żadnego oleju, nie jest wcale potrzebny dodatek jakiegokolwiek oleju do świeżo wyciskanego warzywnego soku.
Ewelina napisał(a):
Witam,
Czy te soki jednodniowe co są dostępne w sklepach,możemy tez zaliczyć do tych zdrowych soków o których jest ten artykuł?
Marlena napisał(a):
Ostatecznie tak, złe nie są, sama z nich jakiś czas korzystałam dopóki nie kupiłam wyciskarki a i teraz z braku czasu są chwile, że po nie jestem zmuszona sięgać, aczkolwiek już okazjonalnie, bo wolę swoje. To są soki na świeżo wyciskane, choć wiadomo, że jak się samemu zrobi, da się do środka to co się lubi i od razu wypije, to innego jakby kopa ma 😉 Jednak nie pijmy soków czysto owocowych, warto mieszać marchew z jabłkiem na przykład albo burak z jabłkiem i marchwią itd. Boleję nad tym, że nie ma w ogólnie dostępnej sprzedaży soków zielonych, najbardziej wartościowych (np. wieloskładnikowych: z jarmużem, szpinakiem, ogórkiem, jabłkiem, imbirem i cytryną). Może dlatego, że szybko by się rozwarstwiły albo psuły?
witaminka napisał(a):
Witam,czy wrzuca Pani do wyciskarki cale warzywa ze skorka czy jednak lepiej jest obrac ze wzgledu na chemie?(marchew,buraki)
Oczywiscie Pani przepis na mycie w occie i sodzie jest bardzo praktyczny,ale czy to wystarczy???
Pozdrawiam,
Marlena napisał(a):
Nie obieram skórek, wyciskarka sama oddziela je i wypluwa sam sok. Laboratorium nie mam aby stwierdzić autorytatywnie „czy to wystarczy”, ale wychodzę z założenia, że lepiej wypić sok z warzyw „zwykłych”, dostępnych w warzywniaku niż żaden. Jak do tej pory filozofia ta mnie nie zawiodła. Oczywiście tam gdzie tylko pojawia się okazja stosuję warzywa i owoce niepryskane. Nie wszystko jednak mam możliwość dostać zawsze niepryskane.
Mirek napisał(a):
Bardzo dobry artykuł i portal. Dziękuję Pani Marleno za dzielenie się z nami swoim doświadczeniem.
Mirek napisał(a):
Chciałbym zrobić sobie taki surowy barszczyk z buraka z dodatkiem czosnku. Pytanie czy jest sens do wyciskarki wrzucać burak z czosnkiem, czy może lepiej najpierw zrobić sok z buraka a czosnek dodać do soku uprzednio czosnek przeciskając przez praskę ? Jak lepiej będą wykorzystane zalety zdrowotne czosnku ? Nigdzie nie widziałem przepisu na jakiś sok z dodatkiem czosnku 😉
Marlena napisał(a):
Ja czasem dodaję czosnek, ale nie do wyciskarki. Aby z czosnku mieć to co najlepsze dla naszego zdrowia należy najpierw uwolnić substancję aktywną czyli allicynę z czosnku, w tym celu należy go zmiażdżyć/rozdrobnić i pozostawić w kontakcie z powietrzem na parę minut aby zaszła pewna reakcja: zgniatanie otwiera błony komórkowe i uwalnia enzym allinazę, pod którego wpływem powstają związki działające zdrowotnie, z których najbardziej aktywnymi są właśnie allicyna i tiosulfinat.
Ada napisał(a):
Opisałam, ile dobrego dla mojego zdrowia zrobił sok z buraka: https://www.dobrzewydanepieniadze.pl/2015/11/22/soki-swiezo-wyciskane-by-matka-natura/
Ada konczalska napisał(a):
Marlene,
Dzięki Tobie od jakiegos czasu cieszę sie sokami z domowej wyciskarki.
Zależy mi na zdrowiu wiec inwestuje w warzywa 🙂
Czy mieszając wiele warzyw (marchew, burak, topinambur, jarmuz, pietruszka, seler itp z jednym owocem – kiwi, jabłko) robię źle? Czy lepsze efekty osiągnę dla organizmu stosując tylko zielone albo tylko czerwone itp… Czy mój mix nie eliminuje sie nawzajem?
Marlena napisał(a):
Śmiało możesz mieszać tak jak Ci pasuje 🙂
Magda napisał(a):
Marleno, chciałabym zapytać Ciebie oraz innych tu obecnych, czy ktoś tez miał takie sensacje podczas picia soku, że w brzuchu mu się przelewało i miał wzmożone wzdęcia i gazy? Próbowałam już kilkakrotnie pić świeże soki, ale niestety zawsze się to kończyło tak samo…Gdzieś w necie przeczytałam, że świeżo wyciśnięty sok to sam cukier pozbawiony błonnika i często wywołuje takie właśnie reakcje, zwłaszcza, jeśli ktoś ma candida 🙁 Sama nie wiem co robić?
Marlena napisał(a):
Jeśli nigdy nie piłaś świeżych soków to rozwadniaj je na początku z wodą, sensacje mogą wynikać m.in. z braku odpowiedniej flory bakteryjnej. Jeśli chodzi o błonnik, to do soku nie dostaje się błonnik nierozpuszczalny (zostaje w pulpie), ale dostaje się błonnik rozpuszczalny. Mitem jest więc, że soki nie zawierają żadnego błonnika.
limee napisał(a):
PIEKNA WIEDZA POZDRAWIAM
zibi napisał(a):
Witam wszystkich serdecznie.Moze cos doradze w kwestiach soczkow.4 miesiace temu,kiedy zakupilem wyciskarke wolnoobrotowa dwuslimakowa,nie sadzilem,ze sposob odzywiania jest tak wazny a nawet najwazniejszy!!!! Wnapadzie „szalu „robilem soki z wszystkiego co pod reka mialem,,,wypicie 0.5 l soku ze swiezego buraka na raz tez nie stanowilo problemu,,gorzej pozniej z zoladkiem hehe,,,wracajac,,po dwoch dniach przestaly mnie bolec tluszczaki na ciele,,a bolaly bardzo mocno,,gorzej niz moj chory kregoslup—lekarka stwierdzila,,ze jak Bola to rosna stad ten bol——-dwa dni soczkow z buraka przede wszystkim,,bol ustapil !!!!! Wypijalem 4-6 szklanek dziennie roznych sokow,,ale zawsze z burakiem,,,mnie pomoglo.Po tych 4 miesiacach,,zauwazylem powolne zanikanie moich tluszczakow !!!! Mam je w okolicach brzucha,z przodu,po bokach i z tylu,kilkanascie,,wieksze podzielily sie na pol i jakby o polowe mniejsze sie zrobily !!!! Mniej boli mnie kregoslup,,,Nadcisnienie,ktore mialem,,i bralem na nie tabletki,,,zanika,,zmuszony jestem do ich odstawiania ,poniewaz cisnienie spadlo mi do 100/110—-na 60/70 !!! Gryp,,przeziebien i innych nie mam ,tak jak mialem to przy kazdej okazji zmiany pogody,por roku,,deszczu,,spocenia sie na dworze i innych.Zaznaczam wam,,ze nie prowadze „JESZCZE ” jakies extra diety,,ale jem coraz mniej tego smieciowego jedzenia,,popijajac soczki !!!! Na poczatku pilem soczki i jadlem jak jadlem,,bialy chleb,,cukier,,slodkosci,miesko na obiadek jak „kazdy typowy polski zjadacz chleba ” Efekty byly rewelacyjne ,jak wyzej pisalem .Czlowiek ,jak zobaczy ,ze mu pomaga,,,ma nadzieje,,nadzieje,ze lepsze dni przyjda,,ze wroci dawne zycie,,ja mam !!! Coraz mniej smakuje mi ´ta „toksyczna „zywnosc,,przestalo mnie powoli ruszac,jak patrze na te produkty typu slodkosci ,schabowe i inne badziewie!!! Tryb zycia zmienil mi sie niesamowicie!! Na dzien dzisiejszy zaczynam od sniadania —platki owsiane + swiezo wycisniety sokm z pomaranczy + b complex(lecze sie tez z depresji i bezsennosci),drugie sniadanie banan+ciemne pieczywo+pomidor+ser ,niestety obiad jeszcze jem po staremu (hehe)ziemniaki + miesko+sos)+sok marchwiowo-jablkowy swierzo wycisniety(350 ml) podwieczorek ryba z puszki (sledz w oleju)+sok z marchwi+burak+jablko+natka pietruszki+plaster imbiru 1cm+cytryna na kolacje kefir + banan i jeszcze przed snem soczek jak punkt wyzej tyle ze juz z lodowki ! Z klopotow ze snem po miesiacach prob i bledow ,czestego budzenia sie w nocy,,,jestem na etapie wspomagania snu preparatem SEDONIUM—kozlek lekarski,,,i dzis spalem pierwszy raz cala noc bez przebudzenia,,badz nie pamietam takowego——1 tabletke zafundowalem sobie cos o 17-18 ,,druga o 20-21 i nastepna tuz przed spaniem,,zaznaczam,,ze mam depresje i jestem po kuracji doxepinem.Wiec mam nadzieje ´ze komus tu pomoge ,tylko jak moge ,i zycze z calego serca wszystkim tu powrotu do zdrowia,pozdrawiam Ciebie Marlenko i dziekuje Ci ze jestes i nam pomagasz wszystkim zmienic swoje zycie —Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę, Zibi- pij dalej swoje soki i postaraj się uzdrowić swoją dietę. Naprawdę nie ma potrzeby zjadać pokarmów odzwierzęcych na śniadanie, obiad i kolację: za dużo białka pochodzenia odzwierzęcego nie jest pozytywne dla naszego zdrowia.
Barbara napisał(a):
Witaj Zi-bi
Ja również borykam się z depresją i bezsennością. Fajnie jest wiedzieć, że coś komuś pomaga. też zaczynam pić soki wyciskane i zdrowiej się odżywiać. Mam nadzieję, że powoli zobaczę efekty. Proszę, daj znać o postępach.Tak trzymaj!
pozdrawiam!
Barbara napisał(a):
Witaj Marlenko!
Mam takie banalne pytanie, które jednocześnie bardzo mnie nurtuje:
Czy z wyciskarki może się wydostawać sok z miąższem, czy też musi być klarowny i czy jeśli wychodzi z miąższem to przeciskać go przez gazę bądź sitko?
Kupiłam wyciskarkę za 300 zł to mam teraz efekty. Ale póki co nie stać mnie na droższą. Proszę, rozwiej moje wątpliwości. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Zależy jaki kto chce mieć ten sok: z większą ilością błonnika czy z mniejszą. To niestety wielki przemysł nas przyzwyczaił do „klarownych soków”, w rzeczywistości wcale takie być nie muszą, w domu możemy sobie zrobić jaki nam się żywnie podoba. 😉
Anna Maria napisał(a):
@Zi-bi super!!! Gratuluje i tak trzymaj…. bo to dłuższy proces!
Mięsko jedz tylko eko i nie ssaków i mało. W mięsie ssaków znajduje się kwas sialowy (my go nie wytwarzamy), jest to wielocukr,a jego molekuła Neu5Gc jest wykrywana w ludzkich komórkach zdegenerowanych nowotworowo i przyjmuje się że to ona je karmi.
U mnie bardzo były pomocne też koktajle zielone (kop energetyczny!)oraz pyłek pszczeli lub pierzga.
Barsia napisał(a):
Witam serdecznie,
Do Barbary mam słówko, że ja kupiłam wyciskarkę za 1 190,00 cooksense i także soki nie są klarowne. Przecedzałam je dodatkowo przez sitko.
Pani Marleno, nurtuje mnie jedna rzecz. Przeszłam w lecie post Daniela. Z uwagi na mój problem z brzuchem przez pierwsze 3 dni byłam tylko na soku z marchewki. Ale niestety nie było biegunki i mój nabłonek w żołądku chyba się nie zregenerował. Po diecie miałam okropnie wzdęty brzuch jak bym była w ciąży. Gdzie popełniłam błąd?Moja lekarz ciągle nie powala mi jeść nic surowego tylko zupki przecierowe jak dla niemowląt. Podobno mój żołądek nie trawi potraw zimnych i surowych. Piłam soki a teraz odstawiłam tą wyciskarkę w kąt i tylko mleko migdałowe robię za jej pomocą. Chciałabym ponownie spróbować pić soki. Zastanawiam się, czy w moim przypadku może rozcięczone z wodą i z imbirem?
A jeśli teraz chciałabym ponownie przejść posta Daniela to jak długo trzeba by pić sok z marchewki i potem gotowane warzywa jeść? Mówiąc potocznie czy sygnałem naprawy brzucha jest wystąpienie biegunki?
Jak Państwo sądzicie czy dzieciom podczas infekcji także nie można podawać nic surowego? Bardzo dziękuję za pomoc. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Spróbuj więcej dni, post sokowy można prowadzić nawet i tydzień bez szkody dla zdrowia a wręcz przeciwnie – z pożytkiem. Rozcieńczaj soki i leciutko je podgrzewaj jeśli czujesz, że tak będzie lepiej. Zabranianie zaś pacjentowi spożywania świeżych warzyw i owoców (czyli tzw. „dieta lekkostrawna”) jest „leczeniem” objawowym. Nie tędy droga do powrotu prawdziwego zdrowia.
Barsia napisał(a):
Witam,
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Spróbuję powrócić do produkcji sokowej. Czy wytłoki po sokowe można jakość jeszcze wykorzystać?
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Można, ja już komuś wyżej opisywałam w jaki sposób.
Ewa napisał(a):
Witam Jak to dobrze ,ze jestes Marlenko…. trafilam na Ciebie szukajac info o zdrowym jedzeniu… od jakiegos czasu bolal mnie zoladek.. lekarka zlecila badania , miedzy innymi na ,amylaze i szok , wartosc podwyzszona USG brzucha prawidlowe.. Prosze poradz co jesc i jak ,zeby pomoc trzusce? dzieki pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Na stany zapalne trzustki ostre lekarze biorą pacjenta do szpitala i tam ordynują pacjentom kilkudniowy ścisły post (można pić tylko wodę). Jeden z członków mojej rodziny w stanie zapalnym trzustki okresowo przez całą dobę pościł pijąc tylko wodę z rozpuszczoną witaminą C, następne badanie wykazało powrót enzymów do normy. Póki co choroba nie wróciła (ale zmienił też dietę z przetworzonej, tłustej i słodkiej na naturalną, taką w typie zdrowego odżywiania jak mamy u dr Dąbrowskiej).
Ja nie wiem jaki jest u Ciebie stan i co powiedział lekarz (to w sumie on lub wskazany przez niego dietetyk powinien doradzić Ci w sprawie diety tak w ogóle), ale 24-godzinny post można nawet w domu zrobić (np. wieczorem jemy kolację i następnego dnia pijemy tylko wodę aż do kolacji, którą jemy, ew. można pościć od śniadania do śniadania lub od obiadu do obiadu). Dzięki temu trzustka i cały przewód pokarmowy zostają odciążone i poprawiają swoje funkcjonowanie. Ogólnie nie wolno się przejadać (żołądek wypełniamy na 80%, a nie na 100%), a posiłki należy jeść powoli, dokładnie przeżuwając każdy kęs.
fanka zielonej herbaty napisał(a):
O zaletach wyciskarek wolnoobrotowych czytalam juz jakis czas temu. Poki co mam w domu sokowirowke, do tego tak stara i skomplikowana, ze nie chce mi sie jej wyciagac, potem rozkladac, myc i znow skladac. No i mokrego odpadu jest tyle, ze az sie nie oplaca jej uruchamiac. Dlatego zaczne zbierac na wyciskarke.
Osobiscie uwazam, ze zjadanie owocow i warzyw w ich pierwotnej formie jest jednak zdrowsze. Niestety, tego pogladu nie podziela moj maz, ktory zawsze podejrzliwie oglada kazda salatke i kazda zupe (bo przeciez warzywa zabijaja!). Wiec soki w roznych wariantach to dla mnie jedyna opcja, by przedwczesnie nie owdowiec. Sokami moj maz nie gardzi.
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Niekoniecznie zjadanie warzyw i owoców jest dla nas zdrowsze w każdym przypadku. Jeśli zjadamy je w całości to zjadamy również błonnik nierozpuszczalny, który choć zbawienny dla „szczotkowania” jelit, to jednak znacznie hamuje wchłanianie cennych substancji odżywczych. W przypadku soku ten rodzaj błonnika zostaje w pulpie, do soku przechodzi tylko błonnik rozpuszczalny (na marginesie: znakomita pożywka dla naszych „dobrych bakterii” jelitowych), mamy wtedy do czynienia z przyswojeniem witamin i minerałów dużo większym niż po zjedzeniu warzywa w całości. Jednym słowem soki to bomba witaminowo-minerałowa, która znajduje się w krwiobiegu już w 15 minut po spożyciu soku. Jedyne co to należy wystrzegać się regularnego picia dużych ilości słodkich soków czysto owocowych. Najlepsze połączenie to 80:20 czyli 80% warzyw + 20% owoców (dla osłody i poprawienia smaku).
A propos przedwczesnego owdowienia: w którejś ze swoich książek prof. Kinga Wiśniewska-Roszkowska przytoczyła taką oto kryminalno-kulinarką dykteryjkę. Młoda kobieta była przesłuchiwana przez komisarza policji tytułem zagadkowej śmierci swojego sporo starszego od niej małżonka, człowieka bardzo majętnego, którego poślubiła krótki czas przed jego śmiercią. Zwierza się: Tak, panie komisarzu, to ja zabiłam męża…”. Komisarz wybałuszył oczy niezmiernie zdziwiony szczerością młodej damy, która ciągnęła dalej: „…chciałam jak najszybciej posiąść majątek męża, a był on jak każdy mężczyzna ogromnym smakoszem, co bardzo ułatwiło mi zadanie: każdego dnia na śniadanie, obiad i kolację dostawał syte porcje najulubieńszego jedzenia, spełniającego jego wszelkie apetyty i zachcianki. Stół był zastawiony zawsze wykwintnym wyborem pieczystego, półgęskami, ukochaną golonką i najwytworniejszymi rodzajami francuskiego sera, a do tego piwa i wina ze wszystkich stron świata. Mąż był zachwycony moimi zdolnościami kulinarnymi i zapewniam pana, panie inspektorze, że moje wysiłki w zapewnieniu mu rozkoszy stołu nie szły na marne: wciąż tył, a jego oddech stawał się coraz krótszy. A jeśli chodzi o rozkosze innego rodzaju, to i tego mu nie skąpiłam, dodatkowo podsuwając mu jeszcze moje najładniejsze przyjaciółki. No i w końcu stało się to co było nieuniknione, a przyszło szybciej niż się spodziewałam”.
Komisarz zaniemówił oszołomiony, po czym schylił się ku pięknej damie i składając długi, wymowny pocałunek na jej dłoni wyszeptał w rozmarzeniu: „Pragnę umrzeć”… 😀
fanka zielonej herbaty napisał(a):
Znam i ja te historie 🙂 Powtarzana jako dowcip, ale nic tu do smiechu…
Przy okazji spytam o te 80% do 20%. Z sokami nie mam problemu, ale ogolnie jedzenie alkaliczne i kwasowe. Jak to konkretnie rozpracowac? Chodzi o gramature, o kalorycznosc, o objetosc, czy jeszcze o cos innego? Bardzo prosze o pomoc w zrozumieniu.
Marlena napisał(a):
Chodzi o kaloryczność. Czyli 70-80% kalorii pochodzących z pokarmów zasadotwórczych, a 20-30% z kwasotwórczych. Nie mamy jednym słowem innego wyjścia jak postawić warzywa i owoce na pierwszym miejscu w naszym menu jeśli chcemy mieć zdrowe i szczęśliwe tkanki. Cała reszta jest również OK, ale jako niewielki dodatek smakowy 🙂
MagdaLena napisał(a):
Witam
Droga Marleno, od dłuższego czasu piję z dziećmi codziennie soki warzywne z dodatkiem jabłka, (około szklaneczki na głowę). Kilka osób, a nawet lekarz stwierdził, że to niezdrowe dla wątroby i trzustki. Jeśli mamy pić soki to niecodziennie i rozcieńczane z wodą. Wiem doskonale, że pijesz soki codziennie wraz z całą rodziną. Bardzo proszę o jakieś linki do artykułów, które obalają, że robię dzieciom krzywdę 🙁
Marlena napisał(a):
Następnym razem zamiast wysłuchiwać mitów żywieniowych poproś lekarza o konkrety: ja nie znam badań, które wykazałyby szkodliwość soków warzywnych i wywoływanie przez nie JAKICHKOLWIEK chorób. Twój lekarz pewnie też nie zna, ponieważ nie istnieją! Wręcz przeciwnie, ostatnie badania ujawniły, że spożywanie 7 porcji warzyw i owoców dziennie chroni przed chorobami cywilizacyjnymi zdecydowanie lepiej niż zalecane do tej pory pięć porcji: https://jech.bmj.com/content/early/2014/03/03/jech-2013-203500.abstract
Charlotte Gerson, córka dra Maxa Gersona, twórcy opartej na sokach diety, dzięki której ludzie pozbywają się różnych chorób zwyrodnieniowych, pije sok z marchwi codziennie od dziecka, ma się dobrze fizycznie i jasność umysłu ma świetną, choć jest w podeszłym wieku. Ile ma lat? W 2013 r. obchodziła 91 urodziny (relacja tutaj: https://gerson.org/gerpress/happy-91st-birthday-to-our-beloved-founder-charlotte-gerson/), więc teraz będzie miała 94. Jak widać soki nie zabiły jej przedwcześnie, to NIE picie soków warzywnych to robi. Przychodnie, szpitale i hospicja raczej nie są przepełnione wielbicielami soków warzywnych, tylko wręcz przeciwnie. Nie dajmy sobie robić wody z mózgu! 😉
Z kolei pewien przedsiębiorca z Australii imieniem Joe nakręcił film o sobie samym, jak przez 40 dni nic nie jadł, pił tylko soki warzywne, dzięki czemu mógł przestać w końcu brać stertę leków na różne swoje choroby, do tego jeździł w czasie tych 40 dni z kamerą po całych Stanach i ludzie szli za jego przykładem, co jest pokazane na filmie, zaś ostatecznie założył witrynę internetową i tam można zaleźć świadectwa użytkowników z całego świata pijących warzywne soki: https://www.rebootwithjoe.com/author/reboot-profiles/, można sobie poczytać jakie im się różniste choroby dzięki temu cofają i jakie leki przestali dzięki temu brać. Więc raczej nie liczmy na to, że jakiś konwencjonalny lekarz będzie polecał soki, bo on jest wykształcony na takiego, co ma wspierać i polecać leki, a nie soki z warzyw 😉
mat napisał(a):
Aby dodać błonnik do wyciskanych soków ja mielę w młynku (takim jak do mielenia kawy) nasiona, pestki lub orzechy i dosypuje sobie do soku 1-2 łyżki. W zależności od humoru i co mam. Nasiona słonecznika (ważne żeby nie były solone czy smażone itp.) pestki dyni, siemię lniane, orzechy włoskie, orzechy laskowe, arachidowe itd. Co akurat mam pod ręką i komponuje mi się ze smakiem soku jaki zrobiłem.
Elżbieta napisał(a):
Witam Panią bardzo serdecznie.
Od niedawna interesuję się zdrowym odżywianiem, tak naprawdę tylko dla tego bo córka mi często choruje. Jest alergikiem, podaje jej lek jovesto codziennie 5ml, a teraz ma zapisany jeszcze ribomunyl. Chcę jej to odstawić, ale co robić gdy znowu dostanie kataru zielonego. Nie radze sobie u niej z katarem i kaszlem. Zaczęłam ją zdrowo odżywiać, ale od niedawna. Kupiliśmy wyciskarkę dostaje 2 razy dziennie soczek z witaminą c. Jak jest ze mną w domu wszystko jest ok, jeśli pójdzie do przedszkola to wraca z katarem i kaszlem. Kupiłam książkę dr Furhmana zaleca podawanie orzechów włoskich, a jej alergolog kategorycznie odradza bo wzrasta poziom histaminy w organizmie. Nie wiem co robić. Podaje jej za radę Furhmana 1 łyżkę zmielonego siemienia lnianego i kwasy DHA i witaminę D.. Proszę o jakieś wskazówki jak w naturalny sposób walczyć z zielonym katarem.
Mam jeszcze pytanie zawsze babcia mi powtarzała że sałaty powinno się rwać nie kroić, bo niszczymy witaminy nożem, a jak jest z wyciskaniem sałat czy soki są wtedy bez witamin? A może sałaty tylko rwać i jeść. Mam w ogródku oregano, tymianek, miętę, melisę czy mogę do soków je dodawać i podawać 4 letniej córce? Bardzo Pani dziękuję za bloga, dzięki Pani robię pierwsze kroki ku zdrowiu.
Pozdrawiam, Elżbieta
Marlena napisał(a):
Jeśli dziecko ma nietolerancję orzechów to nie należy ich podawać póki co. Przede wszystkim dawaj dużo warzyw i soków warzywnych, zapewnij kontakt ze słońcem i ruch na świeżym powietrzu, zadbaj o mikroflorę jelit (probiotyki i prebiotyki), odstaw wszystko co może wpływać szkodliwie: obniżać odporność lub działać śluzotwórczo (cukier, biała mąka, nabiał, produkty przetworzone).
Sałaty najlepiej dzielić ręką, nie nożem. Soki najlepiej wypijać od razu po wyciśnięciu. Zioła można też dodawać do soków.
Elżbieta napisał(a):
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Jestem bardzo wdzięczna. Pozdrawiam serdecznie.
ewa napisał(a):
Pani Marleno dzięki Pani moje życie zmienia się na lepsze od roku piję kiszonki jelito mam szczelne właśnie wczoraj robiłam test.Piję też soki b.lubię sok z marchwi selera i jabłka ten pijemy już całą zimę przebarwień nie mamy ale mam pytanie czy taki sok z marchwi nie szkodzi palaczowi coś mi gadano że może w połączeniu z dymem powodować choroby płuc i wątroby proszę rozwiać moje wątpliwości.Dzięki Pani za tak ogromną wiedzę zarywam noce i ciągle coś nowego wyczytam zwłaszcza te zaległe jak dobrze że dzieli się Pani z nami
Serdecznie pozdrawiam ewa
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę, Ewo i gratuluję poprawy zdrowia. 🙂
Z tymi palaczami i beta-karotenem sprawa ma się tak: zrobiono badania na palaczach czy beta-karoten chroni ich przed chorobami (np. rakiem płuc). Więc grupie palących podawano ten beta-karoten, ale oni zamiast być zdrowi to wręcz przeciwnie ich zdrowie się pogarszało i to na tyle, że aż musiano przerwać eksperyment. Poszła potem fama w świat, że „beta-karoten jest szkodliwy dla palaczy”. Mass media, które się tym newsem zachłysnęły nie były jednak uprzejme podać do wiadomości publicznej jednego małego szczegółu z tego badania: tym palaczom podawano syntetyczny beta-karoten. Gdyby pili sok marchwiowy, jedli szpinak, bataty czy dynię, to z pewnością żadna krzywda by ich nie spotkała. Dlatego darujmy sobie beta-karoten w formie syntetycznej, bo nic dobrego z tego nie będzie. Natomiast sok z marchwi można pić bezpiecznie – jak do tej pory nie ma żadnych doniesień aby był dla kogokolwiek szkodliwy, czy to dla palaczy czy to dla niepalących.
ewa napisał(a):
Pani Marleno dziękuję za odpowiedz ,więc soki nadal będziemy pić (książka Allen Carr w czytaniu może uda się skończyć z tym nałogiem).
Dodam jeszcze że chleb na zakwasie zawsze się udaje,mąki i cukru nie używamy,za to czystek i ostropest co dzień i to dzięki Pani jeszcze raz dziękuję że dzieli się Pani z nami swoją wiedzą
Pozdrawiam cieplutko ewa
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę i życzę przewlekłego zdrówka! 🙂 Pozdrawiam wzajemnie bardzo serdecznie.
Asia napisał(a):
Dziękuję za wiele cennych informacji na blogu 🙂
Od kilku tygodni piję codziennie 1-2 szklanki soków z wyciskarki, głównie marchewkowych, jako dodatków używam jabłka, kiwi, natkę pietruszki, itp. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że moje dłonie i stopy mają żółtawy lub pomarańczowy odcień. Czytałam, że tak się dzieje, jeśli spożywa się dużą ilość marchewki. Czym to jest spowodowane i czy powinnam ograniczyć picie soków marchewkowych?
Marlena napisał(a):
Karotenoza jest kompletnie nieszkodliwa, oznacza jedynie chwilowe nasycenie ustroju karotenoidami, ale jeśli nie podoba Ci się taki opalony odcień skóry to na jakiś czas przestań pić soki zawierające karotenoidy, a odcień sam zniknie.
Sylwia napisał(a):
Jak już pić soki to tylko wyciskane samemu, w tych kupowanych nigdy nie wiadomo z jakich owoców są robione i czego jeszcze dodali.
Marlena napisał(a):
Generalnie soki należy pić warzywne, a owoce jadać w całości. Owoce można jednak dodać do soku warzywnego w niewielkiej ilości, w celu poprawy atrakcyjności smaku.
Edyta napisał(a):
Pani Marleno jakie ilości soku wyciskanego moge podawać dwu letniemu dziecku? Są jakieś ograniczenia ilości?
Marlena napisał(a):
Soki wyciskane z warzyw (lub 80% warzyw+20% owoców) to dla malucha nie tylko picie ale i jedzenie. Jeśli „na siłę” wypije zbyt dużo soku, to często nie będzie chciało potem jeść, więc dawaj tyle na ile ma ochotę (dzieci w tym względzie kierują się swoją intuicją: jak mają danego pokarmu dosyć to po prostu odwracają główkę albo mówią, że nie chcą), zwracając uwagę aby oprócz tego zjadało stałe posiłki.
Elżbieta napisał(a):
Witam Panią ponownie po 2 miesiącach. Mam nadal problem z córeczką 4 letnią. W ostatnim czasie często bolał ją brzuszek zrobiliśmy badania na grzyby i wyszła candida. Jestem przerażona. Bardzo proszę o pomoc. Czy mogłaby Pani mi podpowiedzieć jaką dietę zastosować. I mam jeszcze jedną prośbę a ni ja a ni lekarze do których się udajemy nie radzą sobie u córki z zielonym katarem i kaszlem, a to już trochę trwa może mogłaby Pani polecić mi jakiegoś dobre lekarza. Staram się ją odżywiać w domu zdrowo na ile jestem w stanie , ale w przedszkolu zdarzają się niestety wpadki mimo że proszę żeby jej pewnych rzeczy nie podawać. Myślimy o zmianie przedszkola. Chcemy dla niej jak najlepiej, zrobię wszystko aby była zdrowa, dlatego proszę o pomoc. Będę wdzięczna za każdą informację. Pozdrawiam serdecznie. Elżbieta
Marlena napisał(a):
Candida jest w ustroju każdego człowieka i jest potrzebna jako składnik zdrowej flory jelitowej, problem zaczyna się wtedy gdy zdobywa ona przewagę nad innymi drobnoustrojami. Dzieje się tak wtedy, gdy nasze pożywienie jest bogate w węglowodany proste (np. słodycze, lody, ciastka, cukier i wszystko co go zawiera, biała mąka i wyroby z niej, soki czysto owocowe itp.), będące pożywieniem dla tego mikroba. Być może dziecko za dużo spożywało takiego pokarmu, należy usunąć taki z diety. Nierównowadze flory jelit sprzyjają też częste kuracje antybiotykowe. Na zaśluzowanie ustroju wpływa ponadto wybitnie spożywanie mleka i jego przetworów. Polecam książkę dra Joela Fuhrmana „Zdrowe dzieciaki. Jak odżywiać dzieci by były odporne na choroby”.
Niestety to co się dzieje w przedszkolach woła o pomstę do nieba i nie ma dnia bez mleka i jego przetworów bo przecież „to takie zdrowe dla dzieci”. Do tego wyroby z białej mąki, cukier i zapewne rafinowane oleje roślinne lane do potraw przez panie kucharki. Oczywiście na talerzu nie może każdego dnia zabraknąć mięsa i jego przetworów, a na deser ciasteczek, drożdżówki czy kukurydzianych chrupeczek. Przykładowy przedszkolny jadłospis znaleziony w internecie na stronie jednego z polskich przedszkoli wygląda tak: https://www.przedszkole401.edu.pl/dla-rodzicow/jadlospis
Wkleję menu poniżej, bo może stać się potem niedostępny na tej witrynie, a warto wiedzieć jak się karmi polskie dzieci w placówkach edukacyjnych. Od stycznia mamy nową piramidę IŻŻ opartą na warzywach i owocach, ilość ich w menu się zatem zwiększyła (jest lepiej niż ja to pamiętam z czasów gdy moje chodziły do przedszkola), ale nadal nie jest dobrze – większość kalorii dzieci czerpią z innych źródeł niż warzywa i owoce, zamiast soków warzywnych dostają owocowe, w niemal każdym posiłku zjadają pokarmy odzwierzęce (jak nie nabiałowe to jajeczne, rybne albo mięsne) oraz całą masę mleka i jego przetworów.
Poniedziałek 6.06.2016
Śniadanie: Owsianka na mleku,
Kanapka; chleb z mąki mieszanej, masło, szynka włoska, sałata, pomidor
Herbata z róży
Obiad: Kapuśniak z kapusty słodkiej z ziemniakami
Pierogi z serem polane jogurtem, truskawki, morele suszone, marchewka do gryzienia
Naturalny sok jabłkowo-aroniowy
Podwieczorek: Chleb pytlowy, masło, pasta z tuńczyka, jajko, szczypiorek, ogórek kalarepa
Herbata
Wtorek 7.06.2016
Śniadanie: Płatki jęczmienne na mleku
Chleb z mąki mieszanej, masło, ser żółty, papryka
Herbata malinowa
Obiad: Rosół z makaronem
Pieczeń wieprzowa w sosie własnym, ziemniaki młode, mizeria z jogurtem i koperkiem, banan
Woda z miętą
Podwieczorek: Kakao na mleku
Bułka kukurydziana, masło, serek kanapkowy, rzodkiewka, arbuz
Środa 8.06.2016
Śniadanie: Zacierki na mleku
Chleb wieloziarnisty, masło, pasta mięsna, pomidor, kiełki
Herbata owocowa
Obiad: Zupa fasolowa z ziemniakami
Ryż paraboliczny z truskawkami z serem białym półtłustym , jogurt naturalny, marchewka do gryzienia
Naturalny sok jabłkowo-gruszkowy
Podwieczorek: Chleb orkiszowy, masło, pasta z makreli wędzonej, papryka, szczypiorek
Rumianek
Czwartek 9.06.2016
Śniadanie: Kakao na mleku
Bułka grahamka, masło, twarożek, rzodkiewka, żurawina
Herbata leśna
Obiad: Krupnik z kaszy jęczmiennej b/z
Kotlet mielony drobiowy, ziemniaki młode, sałata, pomidor, dymka, pestki dyni z jogurtem naturalnym, ser mozzarella
Woda z cytryną
Podwieczorek: Koktajl maślankowo-truskawkowy
Chrupki kukurydziane kręcone
Piątek 10.06.2016
Śniadanie: Płatki wielozbożowe na mleku
Chleb wieloziarnisty, masło, jajko na twardo, szczypiorek, pestki dyni
Herbata miętowa
Obiad: Krem selerowy z ziemniakami i grzankami
Kolorowy kociołek /marchew, pietruszka, seler naciowy, papryka, przecier pomidorowy/, makaron penne, ogórek
Kompot, mus owocowy
Podwieczorek: Kawa na mleku
Bułka dyniowa, serek almette, arbuz
Poniedziałek 13.06.2016
Śniadanie: Makaron na mleku
Kanapka; chleb wieloziarnisty, masło, ser żółty, papryka, sałata
Herbata z róży
Obiad: Zupa jarzynowa z ziemniakami
Pulpet drobiowy gotowany w sosie własnym, kasza jaglana, surówka z kapusty młodej z jabłkiem, marchewką, olejem, banan
Kompot truskawkowy
Podwieczorek: Bułka orkiszowa, masło, pomidor, szczypiorek, arbuz
Kawa mleczna
Wtorek 14.06.2016
Śniadanie: Kakao na mleku
Bułka grahamka, masło, twarożek, rzodkiewka, rodzynki
Herbata owocowa
Obiad: Zupa zacierkowa
Kotlet z piersi indyka, ziemniaki młode, sałata z jogurtem
Woda z miętą, mus owocowy
Podwieczorek: Koktajl truskawkowo-jogurtowy
ciasto drożdżowe
Środa 15.06.2016
Śniadanie: Płatki żytnie na mleku
Chleb z mąki mieszanej, masło, szynka, sałata, pomidor, banan
Herbata malinowa
Obiad: Zupa soczewicowa z ziemniakami
Naleśniki z serem, polewa truskawkowo-jogurtowa, marchewka do gryzienia
Sok naturalny jabłkowy
Podwieczorek: Herbata
Chleb razowy, masło, pasta z makreli, jajko, papryka, koperek
Czwartek 16.06.2016
Śniadanie: Kasza manna na mleku
Chleb wieloziarnisty, masło, pasta z jajek, szczypiorek, pestki dyni
Herbata miętowa
Obiad: Zupa koperkowa z ziemniakami
Spaghetti z mięsem, makaron penne, ser żółty, ser mozarella, ogórek świeży
Woda z cytryną
Podwieczorek: Kisiel z truskawek, jogurt naturalny, biszkopty
Piątek 17.06.2016
Śniadanie: Płatki jęczmienne na mleku
Chleb mieszany, masło, szynka wiejska, ser żółty, ogórek
Herbata z aronii
Obiad: Zupa pomidorowa z ryżem
Kotlet z ryby pieczony, ziemniaki młode, sałatka wiosenna (sałata, pomidor, rzodkiewka, dymka)
Kompot truskawkowy
Podwieczorek: Kakao na mleku
Bułka grahamka, masło, serek śmietankowy, arbuz
Poniedziałek 20.06.2016
Śniadanie: Zacierki na mleku
Chleb wielozbożowy, masło, pasta jajeczna, szczypiorek, rzodkiewka
Herbata miętowa
Obiad: Zupa brokułowa z ziemniakami
Potrawka drobiowa, kasza pęczak, sałata z jogurtem
Kompot z owoców mieszanych
Podwieczorek: Budyń na mleku
truskawki, maliny, wafle kukurydziane
soczek naturalnie tłoczony
Wtorek 21.06.2016
Śniadanie: Kasza jaglana na mleku
Chleb mieszany, masło, polędwica drobiowa, sałata, kalarepa
Herbata owocowa
Obiad: Żurek z jajkiem i ziemniakami
Kluski leniwe polane masłem, truskawki, borówki
Naturalnie tłoczony sok jabłkowy
Podwieczorek: Chleb razowy, masło, pasta z łososia, ser żółty, papryka, koperek
Herbata
Środa 22.06.2016
Śniadanie: Kakao na mleku
Bułka grahamka, masło, twarożek, rzodkiewka, maliny
Herbata poziomkowa
Obiad: Zupa pomidorowa z makaronem
Kotlet schabowy, ziemniaki młode, warzywa gotowane na parze (kalafior, marchewka, fasolka szparagowa żółta), banan
Woda z cytryną
Podwieczorek: Koktajl maślankowo-truskawkowy
biszkopty
Już nie chce mi się dalej zaśmiecać mojej witryny i wklejać całej reszty (jadłospis podany był do lipca włącznie), ale zapewniam, że dalej było w tym samym stylu: owszem, jest sporo warzyw i owoców ale jest też nieprawdopodobna wręcz fura mleka i wszelkiego nabiału (nawet 2-3 razy dziennie dzieci są tym atakowane), jaj, mięsa i jego przetworów, wyrobów mącznych (w tym biszkopcików, chrupek, wafli, drożdżówek, klusek) czyli jednym słowem tak zwane „tradycyjne żywienie”, nadal stojące mocno mlekiem, mięsem i pszenicą pomimo większej ilości pokarmów roślinnych – to jest przepis na chorobę, a nie na zdrowie. Przepis na zdrowie dla dzieci który przynajmniej u mnie się sprawdził znajduje się w książce dra Fuhrmana (od razu powiem: dr Fuhrman nie narzuca nikomu diety całkowicie pozbawionej wszelkich produktów odzwierzęcych, pozostawia to do uznania dla rodziców dziecka). Dzięki tej książce moje dziecko uniknęło usuwania migdałków, za co jestem panu doktorowi bardzo wdzięczna. Z tym, że moje nie miało problemów z Candidą, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.
Justyna napisał(a):
To menu jeszcze nie jest takie złe, spodziewałam się znacznie gorszego 😉 A podejrzewam, że większość dzieci, które uczęszczają do tego przedszkola w domu ma podobną dietkę (albo z dużo większą ilością słodyczy).
Mnie bardziej przeraża menu w szpitalach, gdzie teoretycznie ludzie trafiają po to żeby się wyleczyć a nie jeszcze bardziej rozchorować.
Justyna napisał(a):
Zobacz to:
https://www.mp42.pl/dekadowe-menu/
Dramat!
Marlena napisał(a):
Ale za to uczciwie informują, iż każdego dnia w posiłkach dzieci znajdują się alergeny 😀
Zboża zawierające gluten, mleko i produkty pochodne oraz seler – każdego dnia! Atakując ustrój każdego dnia jednakowym pokarmem (wszędzie bowiem króluje obok fury mięcha również mleko i pszenica) można naprawdę nabawić się problemów zdrowotnych. To nie jest zróżnicowana dieta: kręci się wokół tych samych składników tylko inaczej podanych. Za takie chorobotwórcze menu dla dzieci powinni sadzać, serio, nóż się w kieszeni otwiera. 🙁
Elżbieta napisał(a):
Witam, dziękuję za odpowiedź. Powiem szczerze, że Pani przepisy mam i książkę dr Fuhrmana mam. Korzystam z niektórych rad dr Furhmana. Tylko córka jest alergikiem. Uczulona jest na seler, kurz i roztocza, pleśnie, grzyby. Alergolog każe unikać kiwi, cytrusów, orzechów, czekolady, kakao, produktów kiszonych i serów. Za radą Furhmana podaję jej zmielone siemię lniane, kwasy DHA. Od siebie witaminę C do soków, witaminę D i probiotyk skoro nie może kiszonek. Dr Fuhrman radzi podawać orzechy włoskie a alergolog nie. Więc mam dylemat. Rano dostaję soczek najczęściej marchew-jabłko 50/50 inaczej nie chcę pić, ostatnio lubi placuszki z kaszy jaglanej z jabłkiem, niestety smażone! mimo że na oleju kokosowym nierafinowanym. Potem idzie do przedszkola gdzie jest tak jak Pani to przedstawiła. I tak uważam za sukces że nie dostaje słodyczy w przedszkolu za małymi wpadkami, dostaje za to owoc. W poprzednim przedszkolu tego w ogóle tego nie przestrzegano. Z innymi produktami panie sobie nie radzą i je tak jak pozostałe dzieci. W drodze powrotnej dostaje jakieś sezonowe owoce np. truskawki, czereśnie, jabłko czasem banana. W domu zupę warzywną na wodzie lub sałatkę z kaszą i soczek zielony z jarmużem, natką, szpinakiem i tu też najczęściej z jabłkiem lub gruszką. Wczoraj popołudniu bolał ją znowu brzuszek. Pojechałam do pediatry i zapisał nystatynę na candidę. nie wspomniał nic o diecie. Na moje pytanie co z dietą? opowiedział że mogę ograniczyć słodycze. Załamka. Czy przy candidzie taka ilość owoców nie jest za duża? i czy ta nystatyna jest konieczna? Może zna Pani dobrego lekarza, który by mi pomógł zwalczyć tego grzyba. Będę wdzięczna za odpowiedź. Elżbieta
Marlena napisał(a):
Niestety nie znam żadnego lekarza.
Nystatyna jest grzybobójcza, jest pomocna, ale nie zawsze się tak do końca sprawdza gdy rygorystycznie nie przestrzega się diety. Niestety należy odstawić każdą formę cukru, w tym mleko (tam jest cukier mleczny laktoza, którą candida bardzo lubi) i mleczne przetwory, większość produktów skrobiowych (zboża, ziemniaki), bardzo słodkie owoce oraz soki owocowe. Sporo przydatnych informacji na temat leczenia dysbiozy i przywracania prawidłowej mikroflory jelit (dietą, ziołami, probiotykami itd.) znajduje się w książce „Dobre bakterie”, autorka dr Robynne Chutkan, gastroenterolog. W książce są również przepisy kulinarne.
Elżbieta napisał(a):
Oczywiście chcę z grzybem candidą walczyć naturalnymi metodami tak jak Pani proponuje. Tylko mam tyle pytań, że nie chcę ich wszystkich tu wpisywać. Nie wiem czy znalazła by Pani tyle czasu aby na nie odpowiedzieć. Dlatego lekarz byłby mi bardzo pomocny. Czytam bloga po nocach i cały czas coś zmieniam. Jestem bardzo przemęczona nie jest to dobre ale dla dobra córki wszystko.Potrzebuję jeszcze sporo czasu aby to wszystko przeczytać i zastosować. Życzę dużo zdrówka i długich lat życia aby Pani dzieliła się z nami swoją wiedzą. Pozdrawiam, Elżbieta
Elżbieta napisał(a):
Bardzo Pani dziękuję za szybką i bardzo cenną dla mnie odpowiedź. Szkoda tylko, że nie ma tej książki u Pani w sklepiku, ale idę dziś do empiku może tak będzie. Serdecznie pozdrawiam, Elżbieta
Marlena napisał(a):
Na pewno Empik ma w sprzedaży tę książkę również w formie e-booka: https://www.empik.com/dobre-bakterie-chutkan-robynne,p1119933335,ebooki-i-mp3-p?gclid=CI_4weLuwM0CFYdAGwodwHoJqQ&gclsrc=aw.ds
Jeśli w danej placówce zabrakło papierowych, to zawsze można podratować się wersją elektroniczną.
Alina napisał(a):
Dla mnie najważniejszym powodem jest to że soki naturalne z warzyw i owoców są zdrowe i zwyczajnie mi smakują. W dodatku jak się ma dobrą wyciskarkę a ja mam firmową to nie ma z ich uzyskaniem żadnych kłopotów.
shatex napisał(a):
Znalazłem taki artykuł na temat „surowizny”. Powiem szczerze że waham się czy zwiększyć ilość surowych warzyw
https://wanada.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=187&Itemid=40
Marlena napisał(a):
Zapraszam do naszej Galerii Witalnych w takim razie (niektórzy z witalnych są stuprocentowymi długoletnimi witarianami i jak widać wychodzi im to tylko na dobre, inni oprócz sporej ilości surowizny jedzą też, rzadziej lub częściej, jakieś pokarmy gotowane i również mają się doskonale): https://akademiawitalnosci.pl/category/galeria-witalnych/
shatex napisał(a):
🙂 no są to argumenty. Czyli spokojnie można szklankę dziennie wypić soku wyciskanego ze świeżych warzyw i owoców bez robienia jakiś przerw ?
A tak jeszcze na marginesie, czy był jakiś artykuł na temat wód mineralnych ?
Tu też są kontrowersje czy składniki mineralne w nich zawarte są dobrze przyswajalne czy wręcz przeciwnie 🙂
Marlena napisał(a):
Można i warto szklaneczkę dziennie z uwagi na to, że żyjemy w dużo bardziej zanieczyszczonym środowisku niż nasi przodkowie, nasze zapotrzebowanie na ochronne mikroskładniki odżywcze wzrosło w związku z tym. O wodach mineralnych nie było osobnego artykułu, ale może kiedyś będzie.
Marzena napisał(a):
Ja staram się codziennie pić takie soki, chociaż czasami brakuje mi czasu na ich przygotowanie. To samo zdrowie, ale smaki też są obłędne. Czasami w drodze do pracy kupuję sobie w Paulu, tam smakuje mi każdy i mają ciekawe połączenia.
Arleta napisał(a):
Kiedyś kupowałam soki jednodniowe ale na dłuższą metę wychodziło to zdecydowanie za drogo. Dlatego poddałam się jednorazowemu większemu wydatkowi w postaci wyciskarki i teraz mam kontrole nad tym jaki z czego i ile soku piję. Opcja zdecydowanie lepsza. Polecam
aga napisał(a):
Hej. Kochani mam pewien pomysł ale zanim rusze potrzebuje konsultacji… jestem szczesliwą posiadaczka wyciskarki wolnobrotowej i przyszło mi do głowy żeby przepuścić przez nia maliny wlac do butelek i zapasteryzowac? dobrze czy niekoniecznie? słodzić czy zostawić bez cukru ? plizzz help
Elżbieta napisał(a):
Witam Panią bardzo serdecznie. Dziś chcę z całych sił Pani podziękować za każdą odpowiedź na moje pytania, za bloga, za to że Pani jest i tworzy dla nas przepisy na zdrowie. Dzięki Pani moja córeczka od kilku dni zaczęła normalnie oddychać ostatnio tak oddychała jakieś 1,5 roku temu. Z ogromną radością wieczorem siadam obok niej jak śpi i słucham jak oddycha, a oddycha bez chrapania, sapania z zamkniętą buźką. Dzięki Pani. Nie ma Pani pojęcia jak ogromnie jestem wdzięczna. Trochę to trwało za nim doszła do takiego stanu, wiele wysiłku to mnie kosztowało, ale warto zacząć odżywiać się zdrowo i warto czytać i wdrażać w życie Pani rady i przepisy. Jeszcze raz gorąco dziękuję. Pozdrawiam cieplutko, życzę zdrówka i długich lat życia aby prowadziła Pani dla nas bloga jak najdłużej. Elżbieta
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę, Elżbieto i gratuluję poprawy zdrowia małej! 🙂 Ale to nie moja zasługa lecz Twoja, ja tylko zasugerowałam kierunek działań, a całą robotę wykonujesz Ty sama. Zmiana nawyków to JEST duży wysiłek, ale zawsze się opłaca, bo zdrowie jest tylko jedno. Pozdrawiam cieplutko i uściski dla małej i wszystkich Twoich bliskich. <3
Łukasz napisał(a):
Dzień dobry 🙂
Od jakiegoś miesiąca chłonę bloga/stronę wraz z komentarzami – kawał genialnej roboty! 🙂 Dzięki stronie natrafiłem na diete dr Dąbrowskiej, który stosuję już tydzien i mam jedno pytanie: czy wiekszość warzyw można zastąpić sokami? Zamiast suruwki z kapusty wypijać np sok z kapusty i tak samo z innymi warzywami? Zdecydowanie prościej jest wypić sok z kapusty niz ją zjeść nie czując głodu 😉
Marlena napisał(a):
Soki warzywne są dozwolone na diecie Daniela.
Parazgara napisał(a):
Jak żona była w ciąży to dość długo szukaliśmy wyciskarki. Po to aby suplementować ją witaminami i jak mała się urodzi to też podsuwać jej świeże soki (oczywiście nie od razu :P). Kupiliśmy Huroma z 2014 roku i ciśniemy w nim raczej warzywa – owoce mniej. Korzystamy też z termomixa więc mamy całkiem przyjemny komplet do przygotowywania zdrowych posiłków. Fajnie smakuje seler wyciśniety i drinki z pietruszką : )
Edyta napisał(a):
Marlenko spożywamy z dwu letnim synkiem tak pol litra soku na glowe czy to nie jest za duzo jak na dwu latka . Tygodniowo na 3 osobowa rodzine wyciskam 30 kg marchwii. I pytanie bo dodatkowo spożywamy wit d w kropelkach czy powinnam je odstawic przy takiej ilosci soku? Niestety w szedzie w internecie jest napisane ze duza ilosc soku z marchwii jest szkodliwa
Marlena napisał(a):
W nadmiarze wszystko jest szkodliwe – nawet woda i powietrze, ale w przypadku warzyw powinniśmy raczej martwić się o ich niedobór w diecie, a nie nadmiar. Nie są mi znane przypadki śmierci z powodu nadmiaru warzyw w diecie.
Jeśli zjemy za dużo beta-karotenu, to nasz organizm sam daje znać, że mamy zwolnić – pojawia się wtedy żółtawe zabarwienie skóry świadczące o chwilowym nasyceniu beta-karotenem, co jest sygnałem dla nas, aby jego źródła odstawić dopóki barwa skóry nie wróci do normy, co trwa ok. 2-3 dni. Zjawisko jest znane jako karotenemia i zdaniem lekarzy jest nieszkodliwe.
Edyta napisał(a):
Marlenko a czy marchew obciaza watrobe?
Marlena napisał(a):
Nic mi na ten temat nie wiadomo. Gdyby marchew „obciążała wątrobę” (cokolwiek to nie znaczy), to pacjenci z kliniki Gersona pijący 13 szklanek soku z marchwi na dobę wychodziliby z kliniki ciężko chorzy na „obciążoną wątrobę”, tymczasem oni na tych sokach zdrowieją z raka. Podobne doświadczenia opisuje w swojej książce amerykańska autorka Ann Cameron („Curing Cancer With Carrots”) – sokując 2,5 kg marchwi dziennie jej rak jelita grubego (z przerzutami i ponoć „beznadziejny”) po prostu zniknął z obrazu diagnostycznego. Innych skutków ubocznych picia soku z marchwi nie doświadczyła. Ani odnośnie wątroby ani odnośnie żadnego innego organu.
Więc nie – moim zdaniem marchew nie obciąża wątroby, raczej wręcz przeciwnie 😉
Barabra napisał(a):
Marleno,
nie wiem jak spożytkować pulpę z wyciskarki. Dziś robiłam sporo soku z marchwi i buraka. Pomyślałam o … zakiszeniu. dodałabym jeszcze czosnek. Czy to wykonalne w takiej formie?
Marlena napisał(a):
Spróbuj, ja nigdy nie próbowałam, całkiem możliwe, że wyjdzie z tego coś ciekawego. 🙂
Ania napisał(a):
Ja robię z niej ciasta 🙂
Buraczana-jabłkowo-marchwiowe 🙂
Mania napisał(a):
Od kiedy mąż kupił mi na urodziny wytłaczarkę do soków ronica wielkim łukiem omijam półki w sklepie, gdzie znajdują się napoje, które w żaden sposób nie przypominają soków. W składzie często można przeczytać, że dany owoc w soku równa się 2 czy 3 procentom. A co z pozostałymi procentami? Zresztą kupne soki diametralnie różnią się od tych robionych w domu. Dlatego ja też jestem za piciem świeżo wyciskanych soków.
freshandeco napisał(a):
Ciekawy post i dyskusja pod nim. Uwielbiam świeże soki i koktajle, nie wyobrażam sobie bez nich dnia. Od kiedy piję świeże soki czuję się o wiele lepiej, mam znacznie więcej energii i nie tykam śmieciowego jedzenia. Wyciskarka nie była tania, ale kiedy podliczy się wydatki na wszystkie suplementy diety, leki, kawę i jedzenie, które mojemu organizmowi nie służyło, to okazuje się, że była to jedna z najlepszych inwestycji w moim życiu 🙂
Kupiłam wyciskarkę razem z młodym jęczmieniem, który też często dodaję do koktajli. Pyszne 🙂
ela napisał(a):
Witam Panią bardzo serdecznie. Mam ogromną prośbę o pomoc. Pojawił się u mnie dość intensywny żółty katar, ból czoła i sine worki pod oczami i oczywiście ból pod oczami i ból oczu. Czym może to być spowodowane i jak mogę sobie pomóc? Czy to może być oznaka oczyszczania się organizmu? Będą wdzięczna za każdą poradę. Pozdrawiam,
Elżbieta
Marlena napisał(a):
Jeśli jesteś obecnie na diecie warzywno-owocowej (post Daniela) to może to być kryzysem ozdrowieńczym, wtedy dosyć szybko minie (najdalej w ciągu 2 dni) bez stosowania leków czy innych środków.
W przeciwnym razie to po prostu infekcja spowodowana niską odpornością organizmu. Pomocna może być witamina C.
Milena napisał(a):
Czy można podawać soki świezo wyciskane podczas goraczki dzieciom ( 3 latka)
Marlena napisał(a):
Tak. Na pożywienie stałe człowiek (mały czy duży) nie ma ochoty przy gorączce, ale sok wypije. To zresztą doskonały sposób na przemycenie witaminy C: na przykład sok świeżo wyciśnięty z pomarańczy jest na tyle słodki, że dodatek witaminy C (powiedzmy 1/2-1 płaskiej łyżeczki) nie zmienia za bardzo smaku. Przy okazji wraz z witaminą C w soku znajdują się bioflawonoidy ułatwiające jej przyswajanie.
tomasz matwij napisał(a):
Witam wszystkich serdecznie,osobiscie polecilbym kazdemu wyciskarke wolnoobrotowa OSCAR DA-1000 rewelacja
Marlena napisał(a):
To jest pozioma, wymaga zatem sporo miejsca w kuchni.
Adam napisał(a):
Witaj
Jestem bardzo zainspirowany tym blogiem przede wszystkim do zdrowego trybu odżywiania i życia , natomiast nurtuje mnie jedna kwestia , mianowicie urządzeń . Kupiłem sokowirówke zelmera jeszcze kupiłem z przedłużoną gwarancją na 5 lat a tu wychodzi iz te wyciskarki są lepsze , lekko mówiąc naprawde jest tak potężna różnica po między tymi urządzeniami ?
Czy po prostu wiecej soku na razie wyciskać dopóki nie nazbieram na wyciskarkę ?
Jestem odciążony genetycznie nowotworami ze strony taty i dziadków , natomiast od mamy cukrzyca. Badam się raz w roku w miare sportowy tryb zycia prowadzę nie palę papierosów
od czasu do czasu spożyję alkohol ( jak większość polaków ) jakie soki były by ku temu najlepsze. Z góry dziekuje za odpowiedż i serdecznie pozdrawiam !!
Marlena napisał(a):
Adamie, każdy świeży sok będzie lepszy niż żaden, albo niż taki z kartonika, przetworzony. Ciesz się póki co sokami z sokowirówki skoro w nią zainwestowałeś, a jak się przesiądziesz z biegiem czasu na wyciskarkę to sam ocenisz różnicę, zarówno w smaku jak i konsystencji.
Najlepsze proporcje soku warzywno-owocowego to 80% warzyw i 20% owoców i do takiej powinniśmy dążyć (choć początkującym sokowiczom będą lepiej zapewne smakować nieco słodsze soki, czyli z nieco większą ilością owoców), bo to głównie warzywa mają właśnie mnóstwo związków chroniących przed nowotworami. Ochronne działanie mają np. marchew, warzywa zielonolistne, warzywa krzyżowe, buraki czy pomidory.
eweqwe napisał(a):
Wszystko fajnie tylko…w sokach jest więcej kalorii niż w owocach
Marlena napisał(a):
Owocowych soków nikt tutaj nie proponuje. Owoce należy zjadać głównie w całości.
Artykuł jest na temat soków warzywno-owocowych (80% warzyw + 20% owoców niskoglikemicznych, jak jabłko czy cytryna, dla poprawy smaku).
TeresaP napisał(a):
Witam Panią serdecznie,
Od ponad 20 lat w mojej rodzinie nie jemy żywności przetworzonej, cukru a od kilku lat chleba ( sporadycznie pieczony w domu bezglutenowy). Jest 'przyzwoicie’ ,zadnych leków farmakologicznych jeżeli zdarzy się jakieś przeziebienie potrafimy sobie z nim jak narazie sami poradzić.
Jemy mięso ( indyk, kurczak,krolik – staramy się bio ale nie zawsze), jajka, warzywa od rolnika .Pesel mój ma na poczatku 54 a męża 50. Mąż jest cukrzykiem aktualnie nie bierze żadnych lekarstw ,nigdy nie brał insuliny, z tym że minimalizuje posiłki .
Stosujemy podejście – minimalna ilość surowych warzyw i owoców, sporo ziół suszonych i świeżych.
Czytam teraz Pani bloga, ksiązki dra Fuhrmana i zastanawiam się jak połaczyć dotychczasową dietę ( z minimalizacją mięsa , im się jest starszym tym w diecie powinno go być mniej lub wcale)z możliwościami np. soków warzywnych czy warzywno-owocowych.
Paul Pitchford w swojej książce Odżywianie dla zdrowia zaleca owoce czy to surowe czy gotowane jeść osobno jako odświeżającą przekąskę lub mały posiłek, ewentualnie w małych ilościach na końcu posiłku jeżeli spożywa się posiłek złożony ze skrobi lub bialka.
Dobre połaczenia według Paula Pitchford’a min.to :
– cytryny, limonki, pomidory ( kwaśne) dobrze łaczą się z zielonymi i nieskrobiowymi warzywami
– seler naciowy , sałata moga byc jedzone z owocami , wzmacniaja trawienie owocow i cukrow prostych
– melony nalezy jesc osobno
– orzechy, nasiona oleiste dobrze łacza sie z wszystkimi kwasnymi owocami
– zielone warzywa lisciaste lacza sie z wszystkimi innymi warzywami i trzema kwasnymi owocami cytryna, limonka,pomidorem
– owoce kwasne (pomarancza,cytryna,limonka,grejfrut,ananas,porzeczka, granat, truskawka, kiwi,kwasne jablko,pomidor ) łaczą sie z owocami półkwaśnymi ( jabłko, jagody, morela,brzoskwinia,winogrona,śliwka,gruszka,wiśnia,papaja,mango,nektaryna)
– owoce pólkwaśne łączą się z owocami słodkimi ( banan, świeża figa, daktyl, persymona, wszystkie suszone owoce)
Należy zestawiać tylko dwa lub trzy owoce naraz. Myślę że moża się tym podzialem kierować tworząc 'zestawy’ warzyw i owoców do wykonania soku.
Przymierzam się do robienia soków oraz kupna wyciskarki mam prośbę o rade,
jaka pora jest najlepsza do pica soków warzywno-owocowych ( 20% owoców dla smaku lub mniej) i jak je łączyć z posiłkiem śniadaniem, obiadem…. – czy pić np. przed posiłkiem 15 minut lub wcześniej czy po posiłku , jak to wygląda w praktyce u Pani. Jak w przypadku kiedy w posiłku występuje mięso lub jajko lub kasze, ziemniaki . Praktycznie je się posiłki z warzywami gotowanymi, surowymi więc sok z warzyw też powiniem być ok, tylko czy nie powiniem najpierw się wchłonąć żeby nie zaburzyć trawienia posiłku.
Marlena napisał(a):
Soki piję najczęściej przed posiłkiem albo pomiędzy, bardzo rzadko piję do posiłku. Nie zaprzątam sobie głowy specjalnym dobieraniem warzyw i owoców. Jeśli dr Furman o tym nie pisze to znaczy, że dowodów naukowych na to brak. Może to funkcjonować gdzieś być może w tak zwanej tradycyjnej medycynie chińskiej (której zwolennikiem jest Pitchford), jednak ja nie jestem jej jakąś gorącą zwolenniczką generalnie rzecz biorąc.
Dodam też, iż z systemów medycyny tradycyjnej (ludowej) jedynie ajurweda jest uznana przez WHO, medycyna chińska nie (być może dlatego, że jest tam zbyt wiele sugestii mimo wszystko niezgodnych z doniesieniami współczesnej nauki jak np. odradzanie spożywania świeżych warzyw i owoców – zamiast tego zaleca się niemal wszystko gotować, niepotwierdzona naukowo jest też koncepcja „wychładzania organizmu” pokarmami itd.). Być może dlatego jestem do tego modelu odżywiania nastawiona sceptycznie (nie odczuwam „wyziębiania” jedząc banany na przykład) – osobiście go nie stosuję, ale jak komuś pomaga to OK.
Natalia Sławek napisał(a):
Marleno, a powiedz proszę co z blendowaniem owoców i warzyw. Czy np. Blender kielichowy się sprawdzi?