Jesteś tu pierwszy raz i nie wiesz od czego zacząć? Kliknij Tutaj

Porażka nowoczesnej medycyny


Sytuacja jaka jest każdy widzi. Cały czas nerwowo szuka się „leku na wirusa”. Wmawia się nam, że póki co jedynie szczepionka może nas zbawić. Niezwykle zaawansowana medycyna współczesna potrafi już robić niesamowite rzeczy w celu ratowania życia i zdrowia jak np. przeszczepiać narządy czy nawet robić operacje dzieciom jeszcze w łonie matki.

Wszystko pięknie! A wirusy? Cóż, tutaj pełna porażka: wirusy (szczególnie jeden, ale skoro można z jednym to czemu nie ma być ich całe mnóstwo?) robią za ogólnoświatowy straszak – co widać obecnie. Na tej właśnie narracji („wirusy są nieuleczalne i grożą śmiercią”) opiera się wszystko co teraz widzimy. Podobnym straszakiem był wcześniej rak, dzisiaj przyszła moda na zastraszanie wirusami, a szczególnie jednym.

Wiele osób nie jest świadomych tego, że sposób na pokonanie wirusów (wszystkich bez wyjątku) istnieje tymczasem od dawna, że został po raz pierwszy zastosowany ponad 7 dekad temu i że nadal jest stosowany przez tych, którzy o tym wiedzą. Nie ma skutków ubocznych z wyjątkiem zdrowia. Posiada historycznie potwierdzoną skuteczność.  Został zastosowany z sukcesem także u pacjentów z „nowym” koronawirusem w Chinach czy Stanach Zjednoczonych. Jest śmiesznie tani i nie można go opatentować.

To witamina C. Tak, ta obśmiana i w powszechnym mniemaniu „nic nie znacząca” witamina C.

Jeśli o niej wspomnisz w nieodpowiednim towarzystwie, to możesz nawet usłyszeć obelgi w rodzaju „idź leczyć się witaminą C, szurku/foliarzu/płaskoziemcze” – niepotrzebne skreślić.

Ale – jak powiedział swego czasu Talleyrand:

„Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to PRAWDA.”.

Dzisiaj przetłumaczyłam dla czytelników kolejny list z serwisu informacyjnego medycyny ortomolekularnej.  Autorem listu jest wiekowy lekarz, który niejedno widział i przeżył, dr W. Gifford-Jones, lat 97.

Wcześniej wykształcony został w harvardzkiej szkole medycznej na typowego zwolennika miłościwie nam obecnie wciąż panującej tzw. EBM (Evidence Based Medicine czyli „medycyny opartej na dowodach”, które jak wiadomo można sobie w dzisiejszych czasach zamówić dowolne, wystarczy tylko dysponować odpowiednim budżetem i koneksjami). A dzisiaj już od 22 lat jest zwolennikiem i aktywistą nowej medycyny czyli Medycyny Opartej na Prawdzie. I tylko taka medycyna powinna nas interesować, jeśli nie chcemy by ta cywilizacja upadła.

Zapraszam do lektury – czytajcie i przekazujcie dalej do znajomych! (więcej…)