Często dostaję od Was zapytania w jaki sposób przyjmować witaminę C w proszku. Jak stosować witaminę C poprawnie? Robić roztwór? Brać na sucho ten proszek do buzi i szybko popijać wodą?
Czy można zrobić sobie samemu w domu askorbinian gdy kupiliśmy sobie witaminę C w formie kwasu L-askorbinowego, a potem okazało się, że potrzebujemy jakiejś łagodniejszej dla naszego układu pokarmowego formy?
W dzisiejszym artykule zbiorę w całość informacje dotyczące sposobów na przyjmowanie sproszkowanej witaminy C.
Oczywiście mowa będzie jedynie o doustnym jej przyjmowaniu, nie zapominając przy tym, że najlepszą formą przyjmowania witaminy C doustnie tak na co dzień jest po prostu spożywanie mnóstwa świeżych warzyw i owoców (w formie stałej lub płynnej) i tego nie zastąpi żaden suplement! 🙂
Czasem jednak w życiu pojawiają się takie sytuacje (jak np. infekcja, uraz, stres itp.), w których dowóz witaminy C pochodzącej z pokarmów nie będzie wystarczający i potrzebna jest suplementacja.
Co wtedy można zrobić? Jak wykorzystać krystaliczną witaminę C?
Oto 5 sposobów jakie ja osobiście stosuję.
1. Dodajemy witaminę C do soku.
Najpierw dla przypomnienia: płaska łyżeczka od herbaty to ok. 3 g (3000 mg) kwasu L-askorbinowego, zaś czubata to ok. 5 g (5000 mg).
W naturze razem z witaminą C występuje też obecność bioflawonoidów, co poprawia wchłanialność witaminy C. Najlepsza zatem forma przyjmowania witaminy C to rozpuszczenie jej w jakimś płynie będącym źródłem bioflawonoidów jak np. sok (warzywny, owocowy lub mieszany warzywno-owocowy, najlepiej wyciśnięty na świeżo) – łączymy wtedy dwie korzyści w jednej szklance, czyli zarówno witaminę jak i poprawiające jej wchłanialność flawonoidy.
Dla dzieci dobrze sprawdza się sok słodki, np. świeżo wyciśnięty z pomarańczy: jeśli owoce są wystarczająco słodkie, to nie musimy dodatkowo dosładzać napoju – słodycz pomarańczy naturalnie zrównoważy kwaskowatość witaminy C.
Przy okazji wspomnę, że mały trik jeśli chodzi o witaminę C dla dzieci zasugerował też dr Andrew Saul – oto jak stosować witaminę C u maluchów: rozpuść maksymalną ilość proszku witaminy C w minimalnej ilości soku, powiada, a następnie podaj dziecku witaminę (to będzie dosyć kwaśne, niestety), jednocześnie szybko dając do buzi coś bardzo słodkiego, co zniweluje niemiłe doznania smakowe i będzie stanowiło dla malucha „nagrodę” czy też taką małą „łapówkę”, jeśli wolimy to tak nazwać. 😉
Oczywiście wszyscy wiemy, że cukier zdrowy nie jest, ale w tym przypadku mamy znaczącą przewagę korzyści nad szkodliwością i to jest w tym wszystkim najważniejsze: dziecko ma wziąć witaminę, nieważne jakiego użyjemy podstępu czy sposobu. Jak to mówią – w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone.
2. Rozpuszczamy witaminę w wodzie lub herbatce.
A co jeśli akurat nie mamy dostępu do żadnego soku pod ręką? W przypadku braku jakiegokolwiek soku naszym płynem służącym do rozpuszczenia witaminy C może być herbatka (ziołowa, owocowa, zielona), a w ostateczności nawet zwykła woda. Herbatki przy tym mają tę przewagę, iż zawierają bioflawonoidy, a woda nie.
Ważne jest to, aby płyn, w którym rozpuszczamy witaminę C nie był gorący. Może być w temperaturze pokojowej lub w temperaturze ciała (letni). Jeśli będzie zbyt gorący, to witamina C natychmiastowo w takich warunkach utlenia się. Możecie z ciekawości zrobić sobie ten eksperyment w domu: dodajcie witaminę C do bardzo gorącej wody i lekko zamieszajcie – utlenianie będzie od razu widoczne w postaci uchodzących licznych bąbelków (to zjawisko nie zachodzi gdy witaminę rozpuścimy w płynie chłodnym lub letnim).
Roztwór witaminy C można ewentualnie lekko dosłodzić miodem lub poliolami (erytrytolem lub ksylitolem), można za każdym razem przygotować sobie świeżą porcję napoju w szklance, ale nie jest to konieczne. Jak sugerował bowiem dr Jaffe można sobie nawet w celach suplementacyjnych przygotować cały dzbanek czy termos takiego napoju i powoli sączyć przez cały dzień (małe i często przyjmowane ilości witaminy C wchłoną się o wiele lepiej niż ilości duże przyjmowane rzadziej).
Dobrze będzie, jeśli nasz dzbanek czy butelka będzie w jak najmniejszym stopniu przepuszczać światło (witamina C w proszku jest odporna na utlenianie w stanie krystalicznym, ale gdy już jest rozpuszczona podlegać będzie utlenianiu pod wpływem światła i tlenu, choć proces ten w porównaniu z działaniem wysokiej temperatury jest dużo wolniejszy).
Wracając do polioli: spożyte w dużej ilości mogą podobnie jak witamina C wywołać efekt osmotyczny (zwiążą wodę w jelitach, przy czym ksylitol robi to szybciej niż erytrytol, który jest łagodniejszy). Efekt osmotyczny brzmi bardzo uczenie, ale objawia się bardzo przyziemnie czyli biegunką. 😉
Szczególnie niska tolerancja na poliole jest u osób, które nie używały przedtem tego typu substancji słodzących lub osób ze zmianami jakościowymi i ilościowymi flory jelitowej. Dlatego picie dużych ilości „sprajta” (rozpuszczonej w wodzie witaminy C osłodzonej poliolami – smak takiego napoju przypomina „Sprite”, stąd nazwa) może skończyć się w toalecie zapewne szybciej niż gdybyśmy tego środka słodzącego nie dodali.
Z tego względu „sprajt” słodzony ksylitolem (i w mniejszym stopniu erytrytolem) nie będzie najlepszym rozwiązaniem w czasie infekcji, gdy trzeba przyjmować gramowe dawki bardzo często (nawet co kilka-kilkanaście minut).
Z tego samego powodu nie jest zalecane łączenie witaminy C z poliolami kiedy musimy przyjmować witaminę co kilkanaście minut w celu dokonania kalibracji poprzedzającej ustalenie dawki potrzebnej nam do codziennej suplementacji: gdy polecimy do toalety nie będziemy pewni co wywołało efekt osmotyczny – witamina C czy środek słodzący?
3. Zamiast dosładzać – neutralizujemy kwas zasadą.
To kolejny sposób aby sprawić by roztwór witaminy C był przyjemniejszy w smaku: zamiast kwas słodzić dodamy do niego zasady by roztwór stracił swoje kwasowe pH – w całości lub częściowo.
Najprościej roztwór kwasowy możemy zneutralizować dodatkiem zasady, która powinna być w każdym domu pod ręką: wodorowęglanu sodu czyli popularna soda kuchenna.
Na każdą miarkę witaminy C możemy do naszego roztworu dodać max. pół miarki sody (można i mniej jeśli lubimy, wtedy będziemy buforować kwas tylko częściowo) i ostrożnie pomieszać (reakcja jest burzliwa, uwalnia się dwutlenek węgla i powstają bąbelki – lepiej wziąć nieco większą szklankę jeśli nie chcemy by nam mikstura uciekła).
Otrzymany napój przypomina w smaku zdrojową wodę mineralną (taki słonawo-kwaskowaty) i jest całkiem przyjemny do picia.
Jak pamiętamy z lekcji chemii w reakcji tego typu tworzą się substancje określane solami. Jeśli sole te stworzymy z kwasu askorbinowego będą one nosiły nazwę askorbinianów, tak więc w reakcji kwasu askorbinowego z wodorowęglanem sodu powstanie sól sodowa kwasu askorbinowego, określana jako askorbinian sodu – jest to bardzo dobrze przyswajalna forma witamina C oraz łagodna dla żołądka.
Można zakupić również gotowy askorbinian sodu w formie proszku i użyć go do sporządzania roztworu. Askorbinian sodu jest nieco słonawy w smaku (nic dziwnego, w końcu chemicznie jest to sól), o neutralnym pH i nieco mniejszej mocy w przeliczeniu na gram (zawiera w jednym gramie 889 mg witaminy C oraz 111 mg sodu).
4. Bierzemy „na sucho”.
Nic nie stoi na przeszkodzie by proszek z witaminą C spożywać na sucho popijając wodą: w tym celu potrzebne będą nam puste kapsułki (żelatynowe lub celulozowe) oraz waga jubilerska elektroniczna ważąca z dokładnością do 1 mg (koszt ok. 20 zł).
Kapsułki są bardzo praktyczne gdy np. jesteśmy poza domem i nie mamy możliwości sporządzenia witaminowego napoju w formie roztworu. Jest to też opcja bardzo przydatna jeśli chodzi o podawanie witaminy C dzieciom.
Do jednej kapsułki w rozmiarze „00” mieści się bez problemu 1000 mg (1 gram) witaminy C w postaci kwasu L-askorbinowego. Kapsułki można napełnić ręcznie (z czym jest trochę zabawy) lub zaopatrzyć się w prostą kapsułkownicę (koszt ok. 100-120 zł), którą można nabyć online (np. na Allegro).
Samodzielne wykonanie kapsułek jest opcją dużo tańszą niż kupowanie gotowej kapsułkowanej witaminy. Policzmy: koszt 1 g witaminy w proszku to ok. 4-5 groszy, a koszt 1 pustej kapsułki to ok. 10-12 groszy, razem 14-17 groszy za każdy gram kapsułkowanej witaminy.
Nie znajdziemy niczego w tej cenie w żadnym sklepie z suplementami czy aptece, ponieważ suplementy gotowe oscylują w granicach kilkudziesięciu groszy za gramową kapsułkę (płacimy również za blister, pudełeczko, ulotkę, reklamę, marketing, dystrybucję itd.), a w składzie jako bonus dostaniemy jeszcze najczęściej substancje pomocnicze (dwutlenek tytanu, stearynian magnezu itp.).
Więc można? Można! 🙂
Proszek witaminy C (w dowolnej postaci – czy to jako kwas, askorbinian lub mieszanka obydwu) można przed nałożeniem do kapsułek wymieszać opcjonalnie z jakimś źródłem bioflawonoidów w celu dodatkowego zwiększenia przyswajalności, np. ze sproszkowanymi owocami (malina, porzeczka, bez czarny, róża, rokitnik, acerola, acai, camu-camu itp.).
Owoce sproszkowane można kupić gotowe albo zmielić w młynku do kawy niewielką ilość suszonych (szczególnie jagodowych jak aronia, malina, rokitnik itp.) jeśli takie mamy.
Czy można ominąć w ogóle kapsułki i zwyczajnie brać proszek z kwasem askorbinowym prosto do buzi szybko popijając wodą? Teoretycznie tak (niektórzy z naszych użytkowników pisali, że tak robią i to im odpowiada). Jednak spożywanie witaminy C w ten „hardcorowy” sposób może szybko spowodować uczucie ciężkości w żołądku – to nie jest moim zdaniem najlepszy sposób i nie polecałabym go mimo wszystko do codziennego stosowania.
5. Robimy domową witaminę liposomalną
Domowa wersja liposomalnej witaminy C z pewnością nie jest tej samej jakości co komercyjna (niektórzy nawet są zdania, że to wcale nie jest liposomalna), jednak jednego nie można jej odmówić: jest z pewnością skuteczna i ma wiele zalet.
Gdy nie mamy ochoty na wlewanie w siebie szklanek roztworu i wolimy bardziej skoncentrowaną formę (przyjmowaną w łyżeczkach lub łyżkach), to jest to wyjście znakomite. Tak przygotowana witamina odznacza się też większą wchłanialnością.
Do jej wykonania niezbędna jest wanienka (tzw. myjka) ultradźwiękowa oraz źródło fosfolipidów czyli lecytyna (np. słonecznikowa – 100%, bez dodatków). Dokładny przepis (a nawet dwa przepisy) jak ją wykonać podawałam tutaj [klik] – opisując jednocześnie zalety i wady domowej liposomalnej witaminy C.
Przy okazji wyjaśnię sprawę metalu ponieważ często dostaję na ten temat zapytania od czytelników: witamina C jest kwasem i dlatego musimy zadbać o to, by zarówno wanienka jak i łyżeczka do mieszania nie były z metalu (np. aluminium) reagującego z kwasami. Natomiast większość wanienek jak i łyżeczek wykonuje się dzisiaj ze stali nierdzewnej.
Stal nie jest metalem – jest stopem. Jest w związku z tym odporna na działanie kwasów. Wanienka posiadająca wnętrze ze stali oraz łyżeczka ze stali nierdzewnej są więc jak najbardziej odpowiednie jako nasz ekwipunek.
Oto 5 sposobów na przyjmowanie witaminy C w proszku. Jeśli znacie inne (szczególnie sposoby przemycania witaminy C dzieciom) – podzielcie się proszę w komentarzach.
Odnośnie dawkowania (ilość, częstotliwość) witaminy C i ogólnych zasad stosowania doustnego, to informacje na ten temat znajdują się w tym artykule: [klik].
Najczęściej zadawane pytania na temat witaminy C znajdują się zaś tutaj: [klik].
Warto też zapoznać się z obalającym wiele mitów materiałem opracowanym przez lekarza, Freda Klennera, który wszelkie choroby wirusowe i bakteryjne z powodzeniem leczył dużymi dawkami witaminy C: https://akademiawitalnosci.pl/raport-klennera-czyli-czego-prawie-nikt-nie-wie-o-witaminie-c/

Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Rupert Pupkin napisał(a):
Jest Pani wielka, dziękuję za wszystko co Pani tutaj robi, taka świadomość żywieniowa w dzisiejszych czasach powinna być podstawą funkcjonowania, uświadamia nas Pani, pozdrawiam ;P
Marlena napisał(a):
Cieszę się, że moje artykuły są dla Ciebie przydatne, Rupercie. Pozdrawiam wzajemnie bardzo serdecznie! 🙂
mARTa napisał(a):
Witamina C wyciąga całą moją rodzinę z każdej infekcji 🙂 polecam 🙂 zastanawiam się tylko czy aby na pewno można łączyć z cukrem… (informacja w pierwszym punkcie) z tego co pamiętam Jerzy Zięba twierdzi, że cukier od razu zabija witaminę
Marlena napisał(a):
Dr Andrew Saul wychował dwoje swoich dzieci nie podając im ani grama antybiotyku: w przypadku jakichkolwiek problemów podawał im jedynie witaminy – głównie witaminę C. Tak więc sugestia dra Saula oparta jest na doświadczeniach własnych ze swoimi dziećmi. Właśnie w ten sposób podawał witaminę C swoim dzieciom przy infekcjach: za pomocą słodkiej „łapówki”. 🙂
O dzieciach pana Zięby nie wiem nic – poza tym, że (jak wspominał w jednej z audycji) karmi on je pasztetem uważając to za szczyt wyrafinowania zdrowotnego. 😉 Tak więc proszę z góry o wybaczenie, ale do tego co mówi lub pisze pan Zięba podchodzę z duuuużym dystansem.
To co mówi i pisze natomiast dr Saul jest dla mnie bardziej wiarygodne jeszcze z jednego względu: edukuje on społeczeństwo odnośnie witamin, ale sam nie sprzedał nigdy nikomu ani grama suplementów – on się tym po prostu nie zajmuje, dlatego informacje pochodzące od niego nie są preparowane pod kątem sprzedaży swoich własnych produktów. Nie sprzedaje żadnych witamin ani nawet nie reklamuje jak również nie poleca konkretnych marek suplementów, koncentrując się jedynie na nabywaniu wiedzy i przekazywaniu jej dalej w świat.
aga napisał(a):
Czy można podawać z wodą gazowane?
Aleksandra napisał(a):
Ale ale, co ze szkliwem? Przecież takie „popijanie” najbardziej zniszczy nam ząbki, rurki też nie zawsze zdają egzamin (dzieci np. i tak trzymają płyn w buzi)
Marlena napisał(a):
Tak jak Colę, która też ma kwasowe pH – wszelkie kwasowe napoje pijemy przez słomkę.
Michalina napisał(a):
Czy z antybiotykiem mozna przyjmowac te witamine?
Stosuje ja od bardzo dawna profilaktycznie,,tak samo moja córka(5lat) i teraz z powodu ucha mam antybiotyk i nie wiem czy nie bedzie jakiejs reakcji?
pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Można razem, ale najczęściej podana w odpowiedniej dawce i częstotliwości witamina C radzi sobie ze wszystkimi patogenami (zarówno bakterie jak i wirusy) – działa zatem jak antybiotyk (a także antypiretyk i antyhistaminik) i nawet ponad to.
Mechanizm jej działania jest inny niż antybiotyku, ponieważ witamina C nie atakuje bakterii sama w sobie (ani tych złych, ani tych potrzebnych nam, dobrych bakterii) tak jak czyni to antybiotyk, lecz aktywizuje układ odpornościowy, a ten rusza do ataku i rozprawia się ze złymi drobnoustrojami, te dobre zostawiając w spokoju. Jak powiedział swego czasu dr Klenner – nasze leukocyty (komórki odpornościowe) bez witaminy C są jak żołnierze bez karabinu. Są leniwe i nie mają sił walczyć. 😉
Monika napisał(a):
Mam wit C 1000 w kapsułkach firmy Olimp Labs. Czy mogę brać jedna co godzinę. Jest napisane, ze maja dlugi okres uwalniania…no i jest napisane, ze przyjmować jedna dziennie
Marlena napisał(a):
Nie, apteczna witamina C o wolnym uwalnianiu będzie zachowywać się inaczej w ustroju. Ta forma nie nadaje się z tego względu do zastosowań terapeutycznych.
1000 mg dziennie to niewielka ilość – raczej przy profilaktyce (zakładając, że pochłaniamy tony świeżych warzyw i owoców do tego), czyli na czas pokoju jest OK, ale nie na czas wojny. 😉
gajowy napisał(a):
Monika,
ja już dawno przestałem się sugerować zaleceniami producenta co do ilosci przyjmowania tabletek/porcji. Jest w tym bowiem dużo marketingu. Producent pisze że zalecana porcja to 1 tabletka żeby użytkownik sobie przeliczył że preparat starczy mu na 1 miesiąc więc może sobie na niego pozwolić. Spotkałem się z przypadkiem produktu „olej z kryla” gdzie producent dużymi literami pisał: zalecana procja 1 kapsułka, naukowo udowodnione działanie; a małymi: działanie udowonione przy przyjmowaniu minimum xxxmg dziennnie – co po przeliczeniu było bodajże 6 kapsułek. Nawiasem mówiąc był to bardzo dobry produkt, ale wychodziło drogo.
Porcję trzeba sobie samemu ustalić korzystając z dostępnej wiedzy lub z tego co producent pisze między wierszami. Nic nie stoi na przeszkodzie brać więcej również preparat powoli uwalniany – nie ma trzeba czekać aż poprzednia tabletka się całkowicie zaabsorbuje. Gold Vit C czasami biorę do 4 jak mnie coś bierze.
user1 napisał(a):
Uwaga – 1 miarka witaminy C zneutralizowana połową miarki sody nie jest tak samo skuteczna jak 1 miarka witaminy C nie zneutralizowana niczym! Prawdopodobnie chodzi o ilość wolnych elektronów w cząsteczce związku:
„…it was not entirely clear that the dramatic effects are always with ascorbic acid orally and sodium ascorbate intravenously. I have not been able to achieve the ascorbate effect with mineral ascorbates orally. Mineral ascorbates are fine forms of vitamin C but when you are really sick, the mitochondria are failing in their refueling of the free radical scavengers with electrons. The ascorbic acid carries 2 extra electrons per molecule where the mineral ascorbates seem to carry only one (plus per molecule the mineral ascorbates are heavier due to the mineral weighing more than the hydrogen the mineral replaces). So the mineral ascorbates are not potent enough to accomplish the ascorbate effect. There may be other reasons that we do not appreciate additionally.” Robert Cathcart, III, MD
(Teraz już wiem, czemu przy zwalczaniu wirusów musiałem się wspomagać witaminą D, a dr Cathcart nie musiał)
Jak już tu było mówione, nazywanie „liposomalną” domowej emulsji wit. C i lecytyny wprowadza w błąd – tam po prostu nie ma liposomów (wg dra Levy’ego). Może i jest łagodniejsza dla żołądka (nie ma tak kwaśnego odczynu), ale działa w inny sposób niż liposomalna i nie ma tak wysokiej skuteczności w przeliczeniu na 1 gram.
Marlena napisał(a):
Ja zwał tak zwał – niech zostanie domowa liposomalna, nie zamierzam zmieniać teraz na „emulsja” skoro cały świat nazywa to „home-made liposomal vitamin C”. A dr Levy tak mówi, ale niestety on współpracował z Livonem i… kto go tam wie, ma być może powód by tak mówić? 😉
Tam gdzie w grę wchodzą pieniądze nie możemy zdawać się moim zdaniem na jedną opinię pochodzącą od jednej firmy. Właścicielka Livonu kiedyś w wywiadzie powiedziała, że nie da rady zamknąć liposomalnej w kapsułce, tymczasem dr Joseph Mercola (mercola.com) ma taki suplement w ofercie (w kapsułce jest 500 mg) podważając tym produktem to, co mówi Livon, a w końcu jakby nie było wdrażając taki suplement do swojej oferty kładzie on na szali swoją budowaną latami reputację – nie sądzę aby tego formatu i sławy lekarz (noblesse oblige) świadomie wciskał ludziom kit, czyli coś o nazwie „liposomalna witamina C”, co wcale liposomalną nie jest. On ma poza tym tak wielu hejterów, że gdyby znalazł się jakiś z dużą kasą, który zrobiłby na własny koszt niezależne badania wykazując, iż np. nie ma w tym produkcie żadnych liposomów, to dr Mercola straciłby twarz i wiarygodność w oczach milionów użytkowników.
Ale w Polsce to nie ta liga – tu nie mamy takich problemów i każdy może nazwać swój produkt jak chce, np. firma Colyfine sprzedaje jako liposomalną zwykłą proszkowaną witaminę C, o czym wystarczy się przekonać otwierając kapsułkę, z której wysypie się nam proszek, a kosztuje to cudo kusząco tanio w porównaniu z Livonem czy Mercolą, bo tylko kilkadziesiąt zł za 100 sztuk gramowych kapsułek (skład na opakowaniu: witamina C, żelatyna, rutyna, substancja przeciwzbrylająca – sole magnezowe kwasów tłuszczowych czyli innymi słowy stearynian magnezu), można je obejrzeć np. tutaj https://allegro.pl/liposomalna-witamina-c-1000mg-od-colyfine-i6753536072.html albo tutaj https://colyfine.com/produkty/suplementy/liposomalna-witamina-c/. Nie polecam Colyfine – szkoda pieniędzy, to już lepiej zrobić swoją w domu.
user1 napisał(a):
Jak zwał tak zwał, tylko ja się pytam, na jaki adres mam wysłać rachunek za – jak się okazuje – zupełnie niepotrzebną mi myjkę ultradźwiękową, którą kupiłem pod wpływem zamieszczonych tutaj błędnych informacji, jakoby „domowa liposomalna” była tańszym odpowiednikiem „livonowej liposomalnej” 🙂 A tak nie jest, bo ta z LivOnu ma (podobno) skuteczność lepszą od dożylnej, natomiast 1 gram wit. C z lecytyną ma taką samą skuteczność jak 1 gram wit. C bez lecytyny. To ja dziękuję za ślęczenie nad tą myjką, tym bardziej że ta „liposomowana” witamina smak ma okropny – już wolę pozostać przy czystym kwasie askorbinowym. Ale lecytyna się przydała jako suplement, a że podobno poprawia jakość pieczywa, więc dosypuję ją do domowego chleba na zakwasie 🙂
Marlena napisał(a):
Wyślij na swój adres domowy – tam znajduje się osoba podejmująca decyzje. 😉
Nigdzie nie napisałam, jakoby „domowa liposomalna” była tańszym odpowiednikiem „livonowej liposomalnej” – jest to Twoja nadinterpretacja.
Wręcz przeciwnie – zaznaczyłam, że – cytuję: „jedną z przemysłowych metod produkcji liposomów jest sonikacja, zatem użyjemy ultradźwięków na dużo mniejszą skalę w domowym zaciszu, w postaci wanienki ultradźwiękowej, takiej do domowego użytku, przeznaczonej zazwyczaj do czyszczenia biżuterii. Rzecz jasna jakość domowego specyfiku nie będzie tak idealna jak w przypadku produktu LivOn Labs i jemu podobnych. W warunkach domowych nie mamy bowiem maszyn pracujących pod ciśnieniem, kontrolowanych przez czułe komputery drobiazgowo sprawdzające parametry produktu końcowego.”
Nie można więc traktować domowego specyfiku wprost jako „tańszy odpowiednik” komercyjnego. W moim artykule nie była mowa jedynie o kosztach – podkreślałam też różnice w jakości (o smaku nieciekawym też pisałam – uprzedzając, iż ambrozja to smakowo na pewno nie jest). 😉
user1 napisał(a):
No właśnie ta różnica w jakości (że „nie będzie tak idealna”) miała polegać rzekomo na tym, że nie wszystkie cząsteczki uda się „zliposomować” (ale większość się jednak uda, czyli otrzymujemy coś na kształt produktu z LivOn), bo gdybyśmy mieli lepszy sprzęt „kontrolowany przez czułe komputery drobiazgowo sprawdzające parametry produktu końcowego”, to by się udało. Tymczasem okazuje się, że robimy zupełnie inny produkt, który z liposomalnym ma tyle wspólnego, co np. drzewo herbaciane z herbatą. To tak, jakby powiedzieć, że jakość doustnej wit. C „nie jest aż tak idealna” jak dożylnej, ale jakby ktoś złapał wirusa Ebola, to może sobie łyknąć wiaderko proszku i zobaczyć, czy mu się uda wyzdrowieć 🙂
user1 napisał(a):
Co do Mercoli, to wygląda na to, że on też nabrał się na te liposomy i nieźle naraził swoją reputację:
„Hi,
Someone asked me about Mercola’s cheap liposomal vit C and if they could use it for their cancer treatment and save money.
If you peruse Mercola’s info it seems to imply he thinks a mixture of ascorbic acid and phospolipid in a capsule magically becomes liposomes when water is added.
There is a small possibility that he has some proprietary partially „freeze dried” formulation but I doubt it.
Amazon.com and other sites selling this stuff has people disbelieving that it can be genuine and another supplier, Livon, also states doubts (attached).”
„Hi Dr. Hickey,
Thank you for sending the record of your chat with Mercola’s staff. I have written a summary of our history with Mercola’s Liposomal Vitamin C (see below), and attached the referenced documents. I hope this email provides you with the information you need to make an informed decision about Mercola’s Liposomal Vitamin C.
We became aware of Mercola’s Liposomal Vitamin C in January 2013 and immediately purchased 2 bottles for analysis (see Receipt for Mercola Liposome Vitamin C 012913.pdf). The product was analyzed in February 2013 and a report was issued to LivOn (see Final Report Mercola lipo C 022113 Confidential.pdf). We contacted Dr. Mercola in April 2013 with a summary of our findings in order to give him the opportunity to correct the false and misleading statements about the product (see 4.1.13 Letter to Dr. Mercola from LivOn attorneys Confidential.pdf). We did not receive any response from Dr. Mercola, or anyone from his company.
As we promised in our letter to Dr. Mercola, we took action by releasing a review of the product, which can be found at [linki to zuo]. Since the release of this review, Mercola’s staff has admitted there are no liposomes in the product, and they continue to insist that liposomes are formed when the product is taken with water (see Email response from Mercola CS 091313.pdf as one example). They have even gone as far as testing the product to see if liposomes are formed when in contact with a solution (see Mercola Test on Liposomal Vitamin C.docx). Our comments on the absurdity of this test can be read in “LivOn Comments Blue Stream Assay Mercola Liposomal Vitamin C.pdf.”
If you have any questions about the attached documents, or our dealings with Mercola, please let me know.
Best regards,
Shari Paulsen
Project Manager
LivOn Laboratories Inc. ”
„When I saw Mercola was offering liposomal vitamin C encapsulated with sunflower lecithin instead of soy lecithin at such a low price I went for it, ignoring my mind’s muffled voice that wondered how come it’s so cheap?
After a couple of auto-ship orders, it dawned on me that my wife and I weren’t getting the response from one or two grams liposomal C that we should be getting. So I looked for reviews and came across one from LivOn Labs, which manufactures Lypo-Spheric, the original liposomal C product that restored Alan Smith’s health.(…)
After paying all due respect to Mercola’s informative site, LivOn made it clear that Mercola’s liposomal C was not liposomal at all. What was crammed into the small red capsules, which in pairs provided one gram of C, was a small amount of firmly pasty material that LivOn claimed was at best an emulsion.
You can read LivOn’s complete critique from here.
Personal Reactions, Including Mine
Only a handful of customer reviews panned Mercola’s product, most of them citing LivOn’s review. But I was convinced. So I contacted Mercola’s liposomal C customer service and canceled my auto-ship subscription explaining why. The explanation I got back was to simply drink lots of water to create the liposomes.
Yeah sure, then I could just add water to some lecithin and vitamin C powder to produce my own liposomal C. Besides, other than the normal instruction to take the pills with water, that explanation wasn’t in the directions.
Other reviewers, many posting in the Cure Zone forum, also mentioned how they queried and got goofy answers or no responses at all. Finally, some started posting on Cure Zone that the Mercola marketing group was admitting it is not liposomal after all, but the ingredients of liposomal C are there. Sorry, ingredients alone don’t make up the LET process. There’s expensive machinery to create”
Komentarze na Amazonie mają takie tytuły:
„WARNING! This is NOT true liposomal vitamin C”
„Useful, but not as good as homemade liposomal C”
„Lack of information”
„Not as effective as LivOn – may not be Liposomal after all”
„Seriously folks…don’t waste your money on this product…it does NOTHING!”
Kopiowałem wszystkie jak leci, tylko tyle się wyświetliło na głównej stronie produktu.
A więc owszem, „tego formatu i sławy lekarz (noblesse oblige) wciska ludziom kit, czyli coś o nazwie „liposomalna witamina C”, co wcale liposomalną nie jest”. I „znalazł się jakiś z dużą kasą, który zrobił na własny koszt niezależne badania wykazując, iż nie ma w tym produkcie żadnych liposomów”, więc „dr Mercola stracił twarz i wiarygodność w oczach użytkowników”.
Marlena napisał(a):
Daj spokój, przecież to jest wojna, nie widzisz tego? Jedna firma chce mieć w umysłach konsumentów wyłączność na tę formę witaminy C i będzie robić wszystko by utrzymać swój status jedynego wiarygodnego dostawcy tej jedynej „original” liposomalnej (i pośrednio uzasadnić niezwykle wysoką cenę swojego produktu). Wejdą w układy z lekarzami, zastosują astroturfing, a pani z zarządu autorytatywnie stwierdzi w wywiadzie, że każda inna „liposomal” to zwykła emulsja – zrobią po prostu cokolwiek by utrzymać status quo. To jest wojna! 😉
Witamina od Mercoli wcale nie jest poza tym taka znowu bardzo cheap.
Miałam przyjemność testowania jednej i drugiej i nie widzę różnicy. Mówiąc uczciwie nie widzę różnicy pomiędzy nimi a moją domową, która podobnie jak tamte pozwala na większe spożycie (gram do grama) niż krystaliczna, zanim wywoła reakcję jelitową. No, ok – Livonova jest smaczna, a domowa nie. Ale to da się przeżyć.
Nie wiem czy w domowej albo Mercolowej tworzą się liposomy, nie mam laboratorium by to zbadać – mówię jedynie, że nie widzę różnicy w skuteczności i działaniu (u osoby zdrowej czy przy początkach infekcji). Dlatego z dużą rezerwą podchodzę do tego co mówi Livon lub powiązani z nimi ludzie. Być może ich suplement jest najlepszy na świecie i jedyny w swoim rodzaju, a może nie. Być może tylko ich produkt jako jedyny na świecie działa przy raku, a inne nie. Ja nie mam raka aby to sprawdzać. Nie znam osobiście nikogo, kto sprawdzał – nic nie mogę na ten temat powiedzieć. Jeśli ktoś ma raka i używa LIVON – OK, firma bierze na siebie odpowiedzialność za swój produkt i związane z nim oświadczenia. Do zastosowań profilaktycznych lub przy sezonowych infekcjach wystarczy domowa, co jest już sprawdzone i mogę ze swej strony jako szary użytkownik polecić – działa tak jak ma działać i robi to, co ma robić.
Domowa sprawdziła się też przy czymś większym niż sezonowa infekcja: przy kokluszu (u dziecka sąsiadki) – po podaniu jej kilku dawek dziecko po raz pierwszy od wielu dni przespało noc bez duszenia się kaszlem (niestety antybiotyki od lekarza nie poprawiały stanu tego dzieciaka, rozważana była hospitalizacja, której uniknięto). Czy ten sam efekt by był przy zwykłej krystalicznej? Odpowiedź brzmi: nie wiem. Dostawał liposomalną. Czy lepszy efekt by był dając „original” Livon? A Mercolę? Może LifeOsome? Może Swanson? LipoNaturals? Aurora? Odpowiedź znów brzmi – nie wiem: dawaliśmy domową.
Chyba nie warto emocjonować się wojnami pomiędzy markami. Obecnie w sprzedaży jest już dużo marek liposomalnej witaminy C – w butelce, saszetce czy kapsułkach https://www.amazon.com/s/ref=nb_sb_ss_c_1_14?url=search-alias%3Daps&field-keywords=liposomal+vitamin+c&sprefix=liposomal+vita%2Caps%2C316&crid=H35XY7HIAYDK, przy czym tylko Livon prowadzi bardzo agresywną politykę wobec innych marek, na siłę udowadniając, że tylko ich produkt jest cacy, jest „original”, a wszystkie inne to marna podróbka i nie działa. Nie rozumieją praw rynku: że każdy i tak wybierze taką, jaka mu odpowiada i która po prostu mu się sprawdziła w praktyce.
user1 napisał(a):
Wygląda na to, że ludzie (włącznie z Mercolą) często nazywają różnego rodzaju substancje „liposomalnymi” nie dlatego, że potrzebna im była jakaś ładna nazwa, tylko dlatego, że myślą, że tam rzeczywiście tworzą się jakieś liposomy. Ale są w błędzie. Czy to, że ludzie na całym świecie ludzie są nieświadomi jest powodem, żeby szerzyć dezinformację? Ludzie na całym świecie myślą, że witamina C w ilości > 2g powoduje kamienie nerkowe a za to nie leczy przeziębienia, ale to nie jest żaden powód, żeby to powielać.
Marlena napisał(a):
Dlaczego uważasz, że to dezinformacja? Bo ludzie z Livonu (lub być może opłaceni przez nich?) tak mówią?
Spójrz proszę nieco wyżej: jedna z naszych użytkowniczek napisała o swoim synu, który brał kilka razy dziennie kapsułki witaminy liposomalnej marki Mercola i pozbył się alergii na pyłki, a gdy zapomni wziąć liposomalną to katar się znowu pojawia.
Zorientowani w temacie wiedzą, że raczej nie pozbędziemy się reakcji alergicznych za pomocą kilku marnych gramów krystalicznej (pomocne lektury: „Wylecz się sam” oraz „Witaminy w leczeniu alergii”). Więc jeszcze raz: to, że w danym produkcie nie ma liposomów czy że one są – tego konsument nie wie i stwierdzić nie może, bo gołym okiem nikt ich nie zobaczy, konsument tylko może powiedzieć czy dany produkt działa we właściwy sposób czy nie, czy był skuteczny czy nie.
user1 napisał(a):
To nie chodzi tylko o to, co mówią ludzie z LivOnu, tylko o to co mówią ludzie od Mercoli i to, że nie trzyma się to kupy (podobno w końcu sami przyznali, że nie sprzedają żadnych liposomów, tylko że liposomy same się tworzą jak się popije wodą czy cuś). Więc dla mnie jest oczywiste kto jest zwycięzcą tej „wojny”.
Co do alergii, to mnie w zasadzie wystarczało ok. 10-12 gramów dziennie i to buforowanej plus 2 kapsułki 500 mg o spowolnionym uwalnianiu na noc (Rutinoscorbin Active – uwaga na inne wit. C o spowolnionym uwalnianiu, spróbowałem inną i powoduje bardzo nieprzyjemne uczucie w żołądku, widocznie w nocy tam zostaje zamiast iść dalej). I dokładnie tak było – gdy zapomniałem dawki, to katar zwykle znowu wracał. Gdy spróbowałem niebuforowaną, to okazało się, że potrzebuję jej 2-3 razy mniej, aczkolwiek ja biorę też inne suplementy równoważące Th1 i Th2 plus zdrowa dieta itp. Pewnie trzeba będzie pójść na jakiś kompromis typu częściowe buforowanie, żeby uniknąć zakwaszenia organizmu.
Marlena napisał(a):
Zwycięzcą jest zawsze konsument, bo to dla niego firmy produkują rzeczy. Rynkiem rządzimy my, konsumenci, a nie producenci. Oni dobrze o tym wiedzą.
Wiedzą też, że produkując bubel czy podróbkę producent sam dla siebie szykuje trumnę – prędzej czy później konsument zawsze zagłosuje portfelem: nie kupi drugi raz niczego co nie spełniło obietnic lub pozostawia wiele do życzenia jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny.
Patrycja napisał(a):
Ja przyjmuję witaminę C z MSM 🙂 10g witaminy C i 10g MSM rozpuszczam w litrze wody, przelewam do szklanej butelki i popijam małymi łykami przez cały dzień.
Paweł napisał(a):
Tez tak robie z małym dodatkiem roztworu boru… moje kolana juz mi dziekują 😀
Piotr napisał(a):
Istnieje teoria, która mówi, ze nie należy przyjmować w czasie infekcji żadnych suplementów ani witamin. Należy dać się organizmowi wychorować i pozbyć wadliwych komórek, które są w czasie infekcji usuwane. Jeżeli człowiek jest chory, to nie myśli o jedzeniu, więc przyjmowanie dużych dawek witaminy C nie jest naturalne. Takie blokowanie chorób witaminą może prowadzić po wielu latach do poważnych chorób jak nowotwór.
Marlena napisał(a):
Piotrze, ale my niczego nie blokujemy. Działanie witaminy C nie polega na blokowaniu tylko wręcz przeciwnie – ona jest jak paliwo dla komórek odpornościowych. Oczywiście możesz ich nie nakarmić i pokonanie choroby zajmie im wtedy sporo czasu – wiele dni. A możesz dać im papu i uwiną się w ciągu godzin, przywracając prawidłową pracę systemu.
Zwierzęta podczas choroby same produkują zwiększone ilości witaminy C. My nie produkujemy ani pikograma – czy to w zdrowiu czy w chorobie, a zapotrzebowanie w chorobie na nią się zwiększa (nawet kilkadziesiąt razy).
gajowy napisał(a):
W tej teorii chodziło o nie przyjmowanie leków – przede wszystkim środków przeciwbólowych, przeciwgorączkowych.
Iwona napisał(a):
Moj sposób: na 1,5 litra letniej wody(szklany dzbanek na napoje) wrzucam 10 gram czyli 2 łyżeczki witaminy C( kwachotki, jak nazywam kwas askorbinowy;) i dodaje 4 łyżki miodu(naturalnego ze sprawdzonego źródła) lub wiecej jak kto lubi, mozna pic cały dzień cała rodzina 4 osobowa i profilaktyka zapewniona:) oczywiscie przede wszystkim pamiętamy o piciu wody cały dzień min 1,5 litra (mój napój nie wlicza sie do tego). Zimą jeszcze wit D 4000-8000IU i zero infekcji, sprawdzone przeze mnie, rodzinę mojej siostry i znajomych:)
Marian napisał(a):
1) Gdzie kupujesz kapsułki celulozowe za 1-2gr sztuka?
Wszędzie widze 1000szt w okolicach 100-120zł, także za 10-12gr
2) Pan z polecanej przez Ciebie stronki odkrył, że można bez myjki, co potwierdza jakiś patent w USA, którego to sposób on udostępnił na https://qualityliposomalc.com/process/index.html
Marlena napisał(a):
Marianie, dziękuję za zwrócenie uwagi, poprawiłam już, miało być oczywiście 10-12 a nie 1-2 😉
Odnośnie podanej strony – ja nie dodaję alkoholu do liposomalnej witaminy. Nie sądzę też aby zwykłe zmieszanie blenderem lecytyny i witaminy bez użycia myjki spowodowało stworzenie liposomów, nawet jeśli podgrzejemy to. Temperatura ani mieszanie nie powoduje tworzenia liposomów, można tego dokonać poprzez sonikację lub wstrząsanie (ale w tym przepisie nie widzę sugestii wstrząsania jeśli ktoś nie ma myjki, zaś blender nie wstrząsa, albo przynajmniej nie tak rozumiem wstrząsanie). 😉
Marian napisał(a):
No i Marlenko kłuć się teraz z nim, on twierdzi że sprawdzał labolatoryjnie i że czytał miliony badań i że te liposomy się jednak tworzą, na dowód wskazuje dodatkowo na zastrzeżony patent, kto ma racje…
Marlena napisał(a):
Nieważne kto ma rację, może wszyscy? Może nikt? Miara prawdy pozostaje niezmienna: po owocach ich poznacie. Ta robiona moim sposobem sprawdza mi się w praktyce, więc zmieniać niczego nie odczuwam potrzeby. 😉
Domiszka napisał(a):
A czy witamina c w postaci kwasu nie zakwasza żołądka ? Czy należałoby ją mieszać z sodą aby otrzymać lekko zasadowy odczyn ? Oczywiście wtedy nie mozna pic tego przed jedzeniem gdyz do poprawnego trawienia pokarmu potrzebujemy kwaśnego środowiska w żołądku, a rozumiem ze taka witamina c z soda nie ułatwi rozkładu pokarmu?
Pozdrawiam serdecznie!
Marlena napisał(a):
Dodanie sody w takiej ilości jak napisałam nie spowoduje powstania roztworu o odczynie zasadowym. Przeczytaj proszę jeszcze raz uważnie: możemy zrobić neutralizację kwasu całkowicie dając pół miarki sody na miarkę witaminy (płyn w całości stanie się wtedy roztworem zawierającym tylko cząsteczki askorbinianu i przyjmie neutralne pH) lub buforować jedynie częściowo (zbuforujemy tylko część cząsteczek kwasu gdy damy mniej sody niż pół miarki – wtedy roztwór nadal będzie mieć lekko kwasowy odczyn, bo nie wszystkie cząsteczki kwasu stworzą askorbinian).
Nati napisał(a):
Witam. Czytam Panią od dłuższego czasu. Czerpię z tej witryny bardzo wiele za co jestem ogromnie wdzięczna. Nigdy nie udzielałam się w komentarzach, ale może Pani i inni czytelnicy mi pomożecie. Borykam się z ogromnym problemem hiperhydrozy czyli nadpotliwość stóp, dłoni. Nie będę się nad tym wiele rozpisywać, napisze tylko, że jest to strasznie krępujące i uprzykrzające życie. Moja nadpotliwość jest bardzo duża. Czy ktoś z Państwa miał podobny problem i zdołał sobie z nim poradzić? Dodam tylko, że tarczycę miałam badaną i jest ok. Lekarze twierdzą, że taka moja uroda, nic nadzwyczajnego. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Nati, właśnie dzisiaj pytał o to samo jeden z naszych czytelników, któremu nawet silne antyperspiranty mało co pomagają, pozwól, że wkleję co mu napisałam, może i Tobie się przyda (zakładam, że potliwość nie jest spowodowana okazjonalnie np. stresem itp., lecz występuje stale).
Oto ten komentarz:
„Jeśli występuje wzmożona potliwość to należy szukać przyczyny, a nie maskować objawy zatykając sobie pory antyperspirantami czy innymi sposobami. Czasem nadmierna potliwość (szczególnie w nocy) może być spowodowana niedoborem witaminy D. Częściej jednak przyczyna jest bardzo prozaiczna: zanieczyszczenie organizmu, przeciążenie niechcianymi metabolitami.
Gruczoły potowe to nasz przyjaciel, a nie wróg. Zadaniem potu jest między innymi usuwanie toksyn z ustroju, bowiem oczyszcza się nasz organizm z produktów przemiany materii czterema drogami: poprzez układ oddechowy (wydalanie toksycznego dla nas dwutlenku węgla), układ pokarmowy (wydalanie stolca), układ moczowy (wydalanie moczu) i właśnie skóra (wydalanie potu). Jeśli ktoś dużo się poci, to znaczy, że jego ustrój ma dużo śmieci do wydalenia i korzysta właśnie z tej drogi pozbycia się toksycznego balastu.
Lepiej więc nie złościć się na ten fakt, lecz przyjąć go ze zrozumieniem – to jest sygnał alarmowy od organizmu: mam za dużo śmieci metabolicznych, potrzebuję oczyszczenia, zrób coś z tym!
Dławienie sygnałów alarmowych jakie płyną od organizmu chemikaliami czy zabiegami zamiast usunięcie przyczyny jest na dłuższą metę zgubne dla nas: śmieci zbierają się nadal, a system przechodzi z czasem w stan awaryjny – z biegiem lat pojawiają się kolejne dolegliwości (z rakiem włącznie) tylko dlatego, że zlekceważyliśmy ten pierwszy sygnał i nic z tym mądrego nie zrobiliśmy, tylko szukaliśmy szybkiego rozwiązania aby się pozbyć problemu. Niestety nie tędy droga. Jeśli chodzi o zdrowie to nie ma szybkich rozwiązań – należy po prostu zmienić styl życia, bycia i myślenia ?
Jeśli nigdy nie oczyszczałeś swojego organizmu to niewykluczone, że czas najwyższy rozważyć podjęcie takiego kroku (np. dieta warzywno-owocowa dr Dąbrowskiej). Artykuły związane z oczyszczaniem organizmu znajdziesz tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/tag/oczyszczanie-organizmu/
Co można zrobić na początek: zbadać sobie poziom witaminy D, zrobić badanie pierwiastkowe włosów by zobaczyć czy przyczyna nie leży w nadmiernej kumulacji metali ciężkich w ustroju, zastanowić się czy czasem nie brakuje nam witamin z grupy B (szczególnie jeśli w naszej diecie mamy pokarmy przetworzone kradnące nam je, m.in. cukier, alkohol, biała mąka) oraz minerałów (uciekają nam one wraz z potem i możemy mieć niedobory).
irena napisał(a):
Pani Marleno czytam öd dluzszego czasu pani bloga ,moj. podziw nie ma granic
Czytam rowniesz Poczte zdrowia ,.
Musze przyznac ze wole jednak pani Bloga, czytac .
Jest tu czysto i wyraznie pisane..
Pozdrawiam serdecznie i zycze wszystkiego najlepszego.?
Ewa napisał(a):
Pani Marleno,
Bardzo dziękuję za kolejny wspaniały i praktyczny artykuł.
Mam pytanie czy kapsułkuje Pani witaminę? Jaką kapsułkarkę najlepiej kupić?
Serdecznie pozdrawiam
Ewa
Marlena napisał(a):
Ewo, czasem kapsułkuję gdy jest mi potrzebna np. na wyjazd. Ponieważ nie są to wielkie ilości, robię to ręcznie, nie mam kapsułkownicy. W tych urządzeniach wyboru wielkiego nie ma, jest to proste pudełeczko z dziurkami w odpowiednim rozmiarze oraz przykrywką. Należy wybrać kapsułkownicę rozmiar dziurek „00” aby kapsułki w tym rozmiarze nam pasowały do otworów w urządzeniu.
Ania napisał(a):
Fajny i bardzo przydatny artykuł. Wszystko zebrane w jednym miejscu. Marleno – jesteś wielka! Muszę koniecznie wypróbować sposób z sodą oczyszczoną. Moja 4-latka od co najmniej pół roku codziennie rano pije „eliksir”. Eliksir to mieszanka wody, miodu lub syropu klonowego, probiotyku JoyDay i oczywiście 2 g wit. C. Kiedyś bardzo chętnie piła, teraz już nieco mniej chętnie, ale dzielnie pije codziennie. Ale koniecznie muszę spróbować sposobu z sodą oczyszczoną. Przy okazji pytanie – czy taki zalkalizowany sodą roztwór wit. C można dodawać do soku albo herbaty?
Sama zaś w czasie infekcji często robię sobie takie małe „kombo” – bazą jest herbata z kwiatu bzu czarnego, do tego sok z owoców czarnego bzu, maliny ze słoika no i oczywiście wit. C na łyżeczki. A słodzę wszystko najczęściej syropem z mniszka lekarskiego, czasami miodem. I zauważyłam, że taka mikstura jest dużo smaczniejsza, a poza tym nie powoduje u mnie gazów 🙂
Marlena napisał(a):
Aniu, nie ma przeszkód by połączyć zneutralizowany płyn z jakimś sokiem czy herbatką. Mamy z tego dodatkową korzyść w postaci bioflawonoidów ułatwiających przyswajanie witaminy C.
Iza napisał(a):
Mam pytanie: kiedy jestem przeziębiona pijam wit. C w pracy. Nie mam tu specjalnie możliwości wyciskania soków, więc wpadłam na pomysł, że rozpuszczam w zimnej wodzie musujące wapno Calcium (dodatkowo jest słodkie i ma wpływ na układ odpornościowy) i w tym rozpuszczam łyżeczkę wit. C. Taką miksturę wypijam powiedzmy 4 razy. W domu mam więcej możliwości zabawy np. z miodem. Czy wapno w jakiś sposób osłabia działanie wit. C? Czy ten sposób jest dobry?
Marlena napisał(a):
Nie wiem czy osłabia, ale z musującymi tabletkami trzeba uważać ponieważ zawierają mnóstwo substancji wypełniających i sztucznych substancji słodzących, które nie są obojętne dla zdrowia (np. aspartam, cyklamininiany, sukraloza, sacharyna i inne).
momo napisał(a):
Ja daję dzieciom wit. C z bananem – blenduję banana na papkę, wsypuję witaminę i „przykrywam” bananem, żeby nie było kwaśne. Nie wiem, czy o dobry sposób, ale dzieci chętnie to jedzą.
Marlena napisał(a):
Fajny pomysł! 🙂
Ada napisał(a):
a ja trę miękkie jabłko na najmniejszej tarce, i do tego trochę wit c, ew jak daję więcej wit to trochę syropu klonowego. ale najczęściej piją w soku.
user1 napisał(a):
Jeszcze jedna ważna informacja, która może oszczędzić pęknięcia od nadmiaru gazów i niepotrzebnych wizyt w toalecie w czasie przeziębienia, a z która jest dostępna chyba praktycznie tylko na forach internetowych. Otóż witaminę C najlepiej jest przyjmować… na pusty żołądek:
„So, I have noticed that the best way for me to take vit.C (sodium ascorbate, ascorbic acid) is on an empty stomach. Whenever I take it during or after a meal I get bloated and gassy. Now my theory is that perhaps with a full stomach the vit.C is more effectively absorbed, because it passes much slower trough the intestinal tract, thus you get symptoms of excess vit.C with smaller amounts.”
„I would agree. I can delay bowel tolerance for a considerable dose on an empty stomach. With food, starts happening within 5-10grams. Empty tract, less chemistry at work expecially as the bowels are a hive of activity adding in a potential sensitve gut and kapow. I dont agree with less absorbancy on a full stomach. I would suggest it is the opposite. The advice is to ideally take c on an empty stomach not a full one.”
Również przychylałbym się do teorii, że gdy wit. C zmiesza się z jedzeniem, to gorzej się wchłania i zostaje w jelitach, gdzie robi kupę zamieszania 😉
Dawniej aby zmniejszyć problemy żołądkowe, brałem nie czystą witaminę C, tylko buforowaną i nie przed posiłkami, tylko po. Wszystko na opak, więc efekt był… no taki sobie 🙂
Kamila napisał(a):
Marlena uwielbiam Twoje powiedzonka – w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone – muszę zapamiętać 🙂 Fajny artykuł, akurat kilka dni temu sama pisałam do Ciebie, czy powinniśmy profilaktycznie przyjmować wit C, a Ty mi na to – profilaktycznie to trzeba dbać o siebie 🙂 tak w skrócie:) Teraz już wszystko wiem. Pozdrawiam
Kamila napisał(a):
Marlena chcę kupić wyciskarkę, przejrzałam już trochę stron i nie wiem co wybrać , to będzie moja pierwsza wyciskarka, nie chcę kupować byle czego , chcę żeby służyła mojej 4 osobowej rodzinnie codziennie. Poczytałam trochę u Ciebie, komentarze również , widziałam, że zaczynałaś od zwykłej wyciskarki a teraz masz Huroma. Zadowolona jesteś? Doradzisz coś?
Marlena napisał(a):
Jestem zadowolona, ma jakość części i plastików lepszą niż tańszy model mój poprzedni, ma inną budowę – ułatwiającą składanie, rozkładanie, mycie i czyszczenie oraz ma też lepsze wyposażenie (szczoteczki do czyszczenia na przykład). Z poprzednią umęczyłam się bo nie dostałam szczoteczki, a sprzedawca mnie olał – obiecał dosłać i nie dosłał.
Ewa napisał(a):
Polecam również wyciskarkę Hurom, używamy codziennie od ponad 3 lat, ale przestrzegam przed myciem pokrywy w goracej wodzie lub zmywarce. Ze względów bezpieczeństwa znajduje sie tam magnes – po złożeniu, a przed uruchomieniem sprzetu, usłyszymy „klik” (drugi magnes jest gdzieś w obudowie silnika) – a goraca kapiela łatwo rozmagnesować.. Ja teraz będę właśnie musiała zamówić nowa pokrywe, wyciskarka pięknie działa, ale musimy mocno docisnać, aby „kliknęło” i zadziałało.
Nina Frycz napisał(a):
A ja biore na sucho Pol lyzeczki lub cala i co godzine.Popic szklanka wody i gotowe.W ostatniej infekci grypowej baaaardzo pomoglo
Monika napisał(a):
Jak wolny jest proces utleniania wit C? Kiedy trzymamy rozpuszczoną witaminę w dzbanku i pijemy przez cały dzień, dużo jej już raczej nie dostarczamy. Ja daję synowi do szkoły do świeżo wyciśniętego soku 2000-3000 mg (ma ciemną butelkę 800ml) i cały czas mam obawy czy w ogóle trochę jej przyjmuje, ponieważ pije ją pół dnia…
Muszę ale napisać, że naszą całą rodzinę leczę wit C, synowi pierwszy raz od jego urodzenia (10 lat) odstawiłam leki antyhistaminowe i samą liposomalną witaminą od Mercoli usunęłąm wszystkie objawy alergii na pylenie drzew – bierze 3-4g dziennie od początku marca, czasami 2g kiedy zapomnimy bo objawów już nie ma, kiedy jednak przerwałyśmy na 1 dzień katar powrócił, dodatkowo sypię mu tę w kryształkach do soku od 4 miesięcy. Sobie wyleczyłam ropną anginę w 2 dni (wysoka gorączka, duży migdał z ropnymi naciekami – sama nie mogłam w to uwierzyć.
Marlena napisał(a):
Ciemna butelka jest OK.
Witamina C utleniona (do kwasu dehydroaskorbinowego) też jest wykorzystywana przez nasz organizm, ale ma słabsze działanie. Dopiero całkowity rozpad cząsteczki powoduje, że zupełnie traci ona aktywność biologiczną.
Ewa napisał(a):
Dla Kamili. Ja i moja córka mamy wyciskarki Hurom już od 2 – 3 lat i jesteśmy bardzo z nich zadowolone. Córka przygotowuje soki dla całej rodziny (dwójka dzieci).
Ania napisał(a):
A mogłaby Pani napisać jakie dawki i jak często przyjmowała Pani podczas anginy?
Monika napisał(a):
ANIU, o anginie za chwilę, muszę tylko sprostować swój poprzedni wpis o dawkach, które przyjmuje syn przy alergii – są o połowę mniejsze! porządnie przeczytałam sobie dawkę na opakowaniu tej mojej ulubionej witaminki C liposomalnej (lepiej późno niż wcale) i 1000mg nie jest w jednej kapsułce ale „per serving” co są u nich 2 kapsułki. Jak zamawiałam, spieszyłam się, widziałam 1000mg i przeoczyłam:) o to jestem pod większym wrażeniem tej witaminy bo przy anginie, która dopadła mnie w dniu rozpoczęcia ferii podczas jazdy na nartach kiedy cały dzień nie miałam na stoku witaminę pod ręką i czułam rosnący ból w gardle, byłam po dwóch słabo przespanych nocach, wieczorem czułam już wyraźnie ból migdałka i wysoką temperaturę, zaczęłam brać przed północą 1000mg co 1,5 godziny i po dwóch dawkach (trochę ponad 2 godz.) gorączka obniżyła się z ponad 39stopni na 37,4. Potem zrobiłam przerwę, chciałam się nareszcie wyspać i rano czułam się na tyle dobrze, że dałam się namówić na biegówki biorąc co 1,5 godz. 1000mg, były to „tylko” biegówki, myślałam można spróbować (kocham wszystkie narty:)), no wytrzymałam tylko pół godziny i czułam że ryzykuję, odpuściłam. Mogłam brać więcej witaminy albo częściej, ale bałam się jak zareagują jelita, wiedziałam, że nasycenie tak szybko nie nastąpi ale choroba też robi swoje rewolucje, nie miałam doświadczenia z większymi dawkami i WC w pobliżu nie było:) Tak przeszedł cały dzień i samopoczucie było cały czas takie same, kiedy temperatura wieczorem wzrosła do 37,8 powiedziałam sobie już czas podnieść dawkę i pozbyć się tej anginy, żebym coś „nie przechodziła” . Przez 2 godziny brałam każdych 30 minut 500mg (w mniemaniu, iż biorę 1000mg:-)) i potem przez 4 godziny co godzinę po 1000mg (2kaps). Nad ranem o 4godz. byłam zmęczona tym co godzinnym budzeniem się i do 8 nie wzięłam nic, po przebudzeniu poczułam wyraźną ulgę w gardle, migdałek zmniejszył się o połowę , ropa była już słabo widoczna, temperatura 36,6 i samopoczucie dużo lepsze od tego po chorobie z antybiotykami, wiedziałam, że już będzie OK,czułam jak to organizm walczy z chorobą i nie jakiś lek, po których jest człowiek cały rozbity i dochodzi długo do siebie, miałam komfort w żołądku, poczucie siły – byłam naprawdę zdziwiona. Potem jeszcze parę dni brałam 3 razy dziennie po 1000mg chociaż czułam się już dobrze.
Zdziwiłam się dlaczego zachorowałam, już parę miesięcy dobrze się odżywiałam, byłam 2 miesiące po diecie dr Dąbrowskiej i anginę nie miałam dobrych 10 lat. Byłam jednak żywym przykładem dla przyjaciół, z którymi byliśmy na feriach ( było nas 13 dorosłych i 17 dzieci) i wszystkim opowiadałam czym się leczę i dlaczego – z początku niektórzy nie wierzyli i czekali kiedy będę szukała antybiotyku, ale potem byli też zdziwieni , niektórzy o leczeniu wit C już słyszeli ale nie widzieli a inni nie słyszeli ani nie widzieli, wynik był taki, iż parę osób poszło do domu z zakupioną zwykłą wit. C i pani magistra w miejscowej aptece zdziwiona czemu turyści kupują tyle tej witaminy 🙂
Myślę, że każdy kto spróbuje leczyć infekcję liposomalną witaminą C będzie wyraźnie czuł jak ją używać, efekty są szybkie i nie trzeba brać super dużych dawek, lepiej mniej ale często. To jest moje doświadczenie z liposomalną witaminą, ją się w ogóle nie czuje w żołądku nawet kiedy się z powodu choroby nie je. Ze zwykłą krystaliczną było by mi pewnie trudniej, mnie bardziej zakwasza a przy większych dawkach i słabym jedzeniu mam poczucie ciężkości w żołądku.
Monika napisał(a):
DLA KAMILI: też nie wiedziałam jaką wyciskarkę kupić, dużo przeglądałam stron internetowych aż głowa bolała, nie chciałam za drogą ale też za słabą – jest moją pierwszą, doszłam do wniosku, że za parę set złotych nie da się kupić na tyle dobrą, aby wytrzymała wyciskać bez zarzutu 2-3 litry dziennie owoce i warzywa różnej twardości, ważne było jeszcze żeby nie była za duża i mogłam ją zabierać ze sobą naprz. na urlop – i myślę, że znalazłam kompromis – PANASONIC MJ-L500 – mam ją od parę tygodni i jest świetna, chyba jest to już min. 2 letni model – teraz kosztuje około 700zł w zależności od kogo kupujemy, składna, łatwo jej umyć, nie hałasuje zbytnio, robi też sorbet – syn uwielbia, ślimak jest częściowo z metalu / usztywniony/. Była jedyną, o której nie znalazłam żadnej negatywnej opinii oprócz ceny. Zobaczę później, ale na teraz jestem maksymalnie zadowolona i robię soki codziennie, radzi sobie i z twardymi warzywami i zieleniną tak samo dobrze, kroić na mniejsze kawałki trzeba, ale to mi akurat nie przeszkadza. Pozdrawiam
Kamila napisał(a):
Monika dziękuję za podpowiedź , rozważę i Twoją wyciskarkę 🙂
MartaC napisał(a):
Czy askorbinian sodu mozna brac w takich samych ilosciach jak czysta witamine C? Chodzi mi o wplyw sodu na organizm. Czy sod w tej formie nie jest szkodliwy? Czy w przypadku infekcji, ktora wymaga powiedzmy 20 g witaminy C moge bez obaw przyjac odpowiadajaca tej ilosci dawke askorbinianu sodu czy raczej jest to postac do profilikatycznego stosowana na codzien, raczej w mniejszych dawkach, a przy powazniejszych problemach zdrowotnych powinnam postawic na czysta witamine C?
Marlena napisał(a):
Sód jest nam potrzebny każdego dnia. Nie chodzi zatem o to by go całkiem unikać, lecz o unikanie nadmiaru (szczególnie pochodzącego z chlorku sodu, soli kuchennej). Zaleca się dzienną dawkę 1500 mg sodu dla dorosłej zdrowej osoby (w przypadkach chorobowych lekarz może zalecić zmniejszenie tej ilości), lecz większość ludzi w krajach uprzemysłowionych i tak spożywa go więcej (co nie jest trudne przy diecie opartej na pieczywie, serach, wędlinach, mięsach i daniach gotowych) – co gorsza nie równoważąc tego wystarczającym spożyciem potasu (warzywa i owoce).
Krótkotrwałe lekko zwiększone spożycie sodu nie spowoduje jakichś ciężkich implikacji zdrowotnych – to czego należy unikać, to stały nadmiar sodu w diecie przy niewystarczającym dowozie potasu.
Ela napisał(a):
Soda oczyszczona jest cudownym antybiotykiem. Owszem, okropnie przetrzebia naszą florę bakteryjną w jelitach, całkiem jak farmaceutyczne antybiotyki, ale w infekcjach działa rewelacyjnie!
Jesienią ubiegłego roku z powodu długotrwałego stresu i lekkiego przemarznięcia dostałam jakiejś superinfekcji. Miesiąc kaszel nie ustępował. Okazało się też, że mam coś takiego jak „trzeci migdał”. Mając całkowicie sucho w nosie nie mogłam normalnie mówić – mówiłam jak przy okropnym katarze. Medycyna mówi, że u dorosłych trzeci migdał zanika, a tu proszę – pracuje gdy jest potrzebny!
Już myślałam, że nigdy się nie wyleczę. Witaminy C, D, tran z dorsza, olej z wątroby rekina, tynktura z propolisu – zawsze pomagały tylko witaminy C i D, a tu nic. Myślałam już że powinnam się udać na prześwietlenie płuc, że to gruźlica ;-). Jednego wieczoru, w akcie desperacji, dwie czubate łyżeczki sody oczyszczonej rozpuściłam w szklance wody. Wypiłam tylko pół szklanki, bo takiego paskudztwa w życiu nie piłam. Po kwadransie poczułam coś przedziwnego. Nie umiem tego nawet opisać. Jakaś dobroć rozlewała się po moim ciele. Zastanawiam się, czy to nie był efekt rozklejania się zrulonowanych krwinek czerwonych (?).
Poszłam do kuchni dopić resztę mikstury. I jeszcze dwa dni brałam sodę zmniejszając ilość i choróbsko przeszło. Po dwóch dniach brzuch wzdęty jak po prawdziwym antybiotyku. Więc kiszonki plus probiotyk z apteki i cóż, pozostaje cieszyć się zdrowiem i pracować nad ogródkiem w jelitach.
Z infekcją wygrałam i nie poddałam się kuracji antybiotykowej.
Krynia napisał(a):
Pani Marleno. Może dla mnie ma Pani radę. Mam 60 lat. Ostatnio przez dwa dni miałam nadciśnienie. 160/95. Brałam krople z jemioły. Ciśnienie spadło a le na trzeci dzień rano obudziłam się z siniakiem pod okiem. Białko oka było białe, tylko wylew siny pod okiem. Nigdzie sie nie uderzyłam. Czy to możliwe? Może mam słabe naczyńka krwionośne bo mam dużo pajączków na nogach, szumy w głowie. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Kryniu, a co Ty jesz, że tak kiepsko z Tobą? Zabierz się za swoje odżywianie, to wspaniała możliwość by polepszyć swoją jakość życia w każdym wieku, bowiem każda komórka naszego ciała przez całe nasze życie składa się z tego co jemy i pijemy – nie inaczej.
Na problemy z ciśnieniem polecana jest dieta oparta na mnóstwie warzyw i owoców, pisałam o tym tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/sposob-na-nadcisnienie-oraz-choroby-serca-i-ukladu-krazenia/
Polecam książkę „Jak nie umrzeć przedwcześnie”, autorem jest lekarz, dr Michael Greger. Tam wszystkiego się dowiesz: co jeść aby mieć zdrowe naczynia krwionośne, aby uniknąć raka, chorób serca czy starczych chorób otępiennych jak Alzheimer i tym podobne wątpliwego gatunku życiowe przyjemności dręczące przeciętnych ludzi w procesie starzenia się. 🙂
Krynia napisał(a):
Bardzo dziękuję za odpowiedź kochana Marlenko. Wystraszyłaś mnie pisząc , że kiepsko ze mną. Ale właściwie masz rację. Cztery lata temu umarł mój mąż i od tamtej pory jedzenie nie szczególnie smakuje. Staram się stosować dietę niełączenia, Tylko jakoś mi nie wychodzi skoro mam takie problemy ze zdrowiem. Dużo czytam u ciebie na blogu, słucham wykładów Pana Zięby, Nie potrafię skomponować jadłospisu odpowiedniego dla siebie. Polecaną książkę na pewno kupię i zaraz biorę się za czytanie twojego postu. Jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję.
Ada napisał(a):
Witaj Marleno,
dzięki Tobie stosuję wit C na co dzień, najczęściej dodając do soków. Tak samo i dzieci. Mam książkę dr Saula, świetna, wiele w niej informacji właśnie o stosowaniu wit C, ale także i innyc wit i suplemwntów. I teraz mam pytanie, cytuję artykuł z ostatniego Gościa Niedzielnego pt. Nabici w suplementy: Tomasza Rożka: „…Kilka lat temu specjaliści z amerykańskiego ośrodka Memorial Sloan Kettering Cancer w Nowym Jorku udowodnili, że suplementy diety zawierające wit C mogą osłabić działanie niektórych leków stosowanych w onkologii. Badania podzielone były na dwa etapy. pierwszy – laboratoryjny, in vitro. Tutaj wykazano, że kwas askorbinowy (wit C) zmniejsza skuteczność niektórych leków antynowotworowych od 30 do 70%. W drugim etapie eksperymentu wpływ suplementów z witaminą C sprawdzono na chorych na raka myszach. U tych osobników, którym przed chemioterapią podawano witaminę C, guzy nowotworowe powiększały się szybciej (?????????? – to ode mnie).” totylko fragment, akurat o wit C, którą najczęściej chyba używamy. Proszę czy możesz się odnieść do tych informacji? Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Ado, nie wiemy ile oraz w jakiej formie ta witamina była tym myszom podawana w badaniu na które powołuje się autor. Może doustnie jakieś śmieszne miligramy? Wtedy nic dziwnego, że guzy się powiększały. Tego typu badania jedynie co mogą potwierdzić to to, że podana doustnie w miernych ilościach witamina C „powoduje” zwiększanie się guzów.
Tymczasem mamy szereg innych badań, w których witamina C podana w odpowiedniej dawce (megadawce) i częstotliwości, w stosowaniu dożylnym (połączonym najczęściej z doustnym pomiędzy wlewami aby utrzymać stale wysoki poziom witaminy C w surowicy) działa u pacjentów onkologicznych antyrakowo (zmniejsza guzy, zapobiega występowaniu przerzutów), a do tego zmniejsza negatywne skutki chemioterapii i radioterapii jednocześnie wzmagając ich efektywność.
Wszystko to wraz z wyjaśnieniami mechanizmów działania oraz odnośnikami do badań jest dokładnie opisane w książce „Rak. Leczenie megadawkami witamin”, autorzy Michael J. Gonzalez, Jorge R. Miranda-Massari, Andrew W. Saul: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/rak-leczenie-megadawkami-witamin-michael-j-gonzalez-jorge-r-miranda-massari-andrew-w-saul
Jola napisał(a):
Witam! Szukam pomocy dla mojej koleżanki, której- po chemio- i radioterapii- nie dość , że niesamowicie przerzedziły się włosy, to jeszcze na domiar złego- zrobiły się wielkie „zakola”. Czy Ty lub ktoś z czytelników możecie coś podpowiedzieć? Dziękuję za bloga, pozdrawiam- Jola 🙂
Marlena napisał(a):
Polecam tę książkę, z niej można dowiedzieć się jak zapobiec niepożądanym skutkom konwencjonalnego leczenia i zwiększyć jego skuteczność: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/rak-leczenie-megadawkami-witamin-michael-j-gonzalez-jorge-r-miranda-massari-andrew-w-saul
Jola napisał(a):
Serdecznie dziękuję za podpowiedź, książka zamówiona 🙂 Pozdrawiam- Jola 🙂
Emma napisał(a):
Czy kapsułkowanie wit. C nie zmniejsza/ogranicza jej wchłanialności? Przy założeniu, że kapsułki rozpuszczają się w żołądku to chyba dobrze, ale jeśli się rozpuszczą np. w jelitach to czy jej skuteczność będzie taka sama?
Zamiast kapsułek można również użyć tzw. opłatków skrobiowych używanych w aptekach do rozsypywania leków, wydaje mi się, że szybciej się rozpuszczają niż kapsułki i nie wiem czy nie są trochę bardziej naturalne. Koszt 19gr/szt. Moje dzieci chętniej je połykają.
Marlena napisał(a):
Najwięcej problemów z wchłanialnością może być gdy stosujemy tabletki, ponieważ są zbite. W przypadku problemów z układem trawiennym niektórzy nawet wydalają z siebie całe tabletki lub tylko częściowo nadtrawione. Tabletki mają w sobie substancje wiążące – tego w kapsułkach nie ma, kapsułkę gdy nawet w buzi potrzymamy dłużej, to się nam rozpuści uwalniając zawartość.
Matys napisał(a):
Witam, dziękuje za ciekawy artykuł bo w sumie po części zawiera odpowiedź na pytanie, które ostatnio trapi ma duszę 😀 Chce opracować sok ze świeżo wyciskanych owoców-warzyw z dodatkiem witamin. Z racji tego, że uważam iż mało w owocach i warzywach jest dobrych rzeczy, chciałbym podrasować ów soczek. I do zestawu 250ml. np. jabłko, pomarańcz, marchewka dodaje 1 gram witc, mam kwas askorbinowy ale zastanawiam się nad kupnem camu-camu w proszku, ponoć ma tez w składzie wit z grupy B. I czy można do takiego soku dodać magnez ? Czy to w formie chlorku magnezu czy np. cytrynianu ? Co jeszcze ewentualnie mógłbym dodać pomogło i nie „gryzło” się ze sobą? BLESS! 😀
Marlena napisał(a):
Tak, można dodać. Soki i koktajle to są takie suplementy, które są w stanie przyjąć w siebie inne suplementy. 😉
Diana napisał(a):
czy kobiety karmiące piersią mogą bezpiecznie stosować duże dawki wit. C?
Marlena napisał(a):
Witamina C przechodzi do mleka matki. Przyjęcie sporej ilości witaminy C (np. w ramach kalibracji) może więc spowodować u dziecka biegunkę, ponieważ mleko będzie silnie nasycone witaminą C. Nasze użytkowniczki tutaj już donosiły o tym: nie róbcie drogie mamy kalibracji gdy karmicie, ponieważ maluch dostanie tak mocno „zwitaminizowane” mleko, że dostanie biegunki razem z wami. 😉
Będzie to jednak mniej prawdopodobne gdy matka przyjmie tę samą dawkę witaminy C podczas infekcji: wtedy jej organizm zużyje tę witaminę na walkę z infekcją, a do mleka przejdzie tylko niewielka część witaminy.
Kasia napisał(a):
Czy jako dodatek bioflawonoidów do wody z rozpuszczonym kwasem L-askorbinowym można dodać soku z cytryny?
Marlena napisał(a):
Można, ale względy smakowe nie przemawiają za tego typu rozwiązaniem: cytryna ma smak kwaśny, jeśli zatem chcemy zrównoważyć kwaśny smak witaminy C, to lepiej dodać sok pomarańczowy, a nie cytrynowy.
Aktywnie na Plus napisał(a):
Powiem szczerze, że nie miałam pojęcia o zasadach przyjmowania witaminy C.
Jednak jak to mówią, człowiek całe życie się uczy i jednak czasem warto przeczytać wartościowe artykuły w sieci:)
Kasia napisał(a):
Czy źródłem bioflawonoidów dodanym do rozpuszczonego w wodzie kwasu L-askorbinowego może być sok z cytryny? Jeśli, tak to ile soku dodawać na szklankę wody i łyżeczkę kwasu?
Marlena napisał(a):
Już odpowiadałam komuś na to pytanie, zobacz powyżej. Sok z pomarańczy smaczniejszy.
Ala napisał(a):
Droga Marleno, mam pytanie troche z innej beczki, a mianowicie skrobii opornej. Wraz z mężem całą zimę zajadamy się topinamburem. Raz w tygodniu robię z niego „chipsy” w piekarniku, gotowe przesypuję do miseczki i tak codziennie sobie podjadamy. Są przepyszne! Ale mają jedną wielką wadę, jak zjem ich za dużo ( najczęściej więcej niż garść dziennie) rozpoczyna się koncert gazów. Poważnie, zamieniamy się w rodzinę shreków! Niestety, niezależnie od tego jakie przyprawy dodadm.
I teraz pytanie. Z racji tego, że pochłonęłam większą ilość skrobi opornej, bo to o to tu chyba chodzi, niż mogłam przetrawić ( bo ona się nie trawi – więc więcej niż moje dobre bakteryjki mogą zjeść) dokarmiam swoje bakterie gnilne, z którymi walczę ? Większość odczuwalnych skutków przerostu flory bakteryjnej pokonałam, ale przede mną jeszcze długa droga. Ten drań tam siedzi i jeszcze dużo czosnku do zjedzenia przede mną. I czy oby topinambur tutaj przez nieuwagę nie pogarszał sprawy?
Marlena napisał(a):
Jeśli masz sensacje to nie jedz tyle topinamburu. Jedz tyle by nie wywoływało to problemu. Nawet rzeczy bardzo zdrowe w nadmiarze nie są wskazane – natura lubi równowagę i harmonię.
edyta napisał(a):
Marlenko Kochana, napisz jakiś nowy artykuł, proooooooooooooszę:)
Marlena napisał(a):
Będzie wkrótce 🙂
Piotr napisał(a):
REFLUKS a WITAMINDA C
Szanowna Pani Marleno!
Jak się ma przyjmowanie takiej czystej wit. C do refluksu?
Cierpię na refluks oraz (już drugi rok..) na zapalenie dziąseł.
Na zapalenie dziąseł zalecono mi suplementację witaminą C, ale z kolei laryngolog powiedział mi, że przy refluksie to niewskazane brać witaminę C… Zarówno laryngolog i lekarz rodzinny wspomnieli, że wg najnowszych badań doustne zażywanie wit. C jest nieskuteczne. Można najwyżej robić zastrzyki, ale „przecież nie ma Pan raka…”.
Co zatem mi począć? Brać witaminę C czy nie? Jeśli tak to w jakiej formie? Czy wit. C + soda sprawdzi się w moim przypadku?
Ponadto: czy jeśli sam zmieszam sodę z wit. C to czy ma to jakąś przewagę nad kupnem gotowego askorbinianu sodu czy może kupny to lepsze rozwiązanie?
Z poważaniem,
Piotr
Marlena napisał(a):
Najlepsza forma przyjmowania witaminy C to taka, jaką dla nas zaplanowała Matka Natura: jeść i pić dużo świeżych warzyw i owoców. Dr Dąbrowska dla pacjentów gastrycznych przewiduje krótki okres diety płynnej (sokowej, na świeżych sokach warzywnych, herbatkach ziołowych i wodzie) i potem okres diety warzywno-owocowej. Szczegóły w książkach pani doktor.
Użytkownicy naszej witryny donosili również, że po zastosowaniu diety wegańskiej pożegnali refluks. Gdy tylko wracali do „normalnego” jedzenia – refluks powracał. Coś w tym jest 🙂
Piotr napisał(a):
Dziękuję. Zapoznam się, bo już mam dość łażenia po lekarzach bez skutku (poza wydanymi już tysiącami PLN…).
Dużo czytałem odnośnie refluksu na stronach anglojęzycznych i wychodzi na to, że de facto jedynymi w pełni skutecznymi sposobami, jaki ludzie relacjonowali, to diety: niskowęglowodanowa lub alkaliczna lub bezglutenowa.
Ania napisał(a):
Witaj Marleno, dziękuję za kolejny artykuł. Od dłuższego czasu skomplementuję wit. C i teraz dowiedziałam się, że obecność bioflawonoidów wpływa na jej lepszą przyswajalność. Czy np. Przyjmując wit. C rozpuszczoną w wodzie (tak robię od początku suplementacji) i zjadając porcję owoców i warzyw, efekt będzie podobny? Czy jednak muszę wycisnąć sok?
Marlena napisał(a):
Może być osobno – to nie ma znaczenia. Dr Klenner podawał osobno C i osobno sok owocowy (cały owoc też może być, albo miksowany koktajl warzywno-owocowy).
Agnieszka napisał(a):
Witam serdecznie
Przyjmuję witaminę C 1 gram (do ziołowych herbatek, lub warzyw) co godzinę. Mam pytane dotyczące spożywania płynów potem: czy po przyjęciu wit C można zaraz pić, czy odczekać i ile czasu? Czy wypicie np. herbaty zaraz po przyjęciu wit C jej nie wypłukuje. Dziękuję za odp. Pozdrawiam wiosennie 🙂
Anna napisał(a):
Marleno, mam mega wielką opryszczkę na ustach, niestety dopiero dziś zamówię witaminę C, właśnie jaką? Kiedyś zamawiałam od Ciebie w 1 litrowym opakowaniu… Póki co mam zwykłą witaminę C 1000 mg ile mogę jej wziąć? Czy mogę czymś jeszcze się wesprzeć? Robi mi się prawdopodobnie znów jęczmień na oku, czy mogę czymś szybko zadziałać?
Marlena napisał(a):
Witamina C przy infekcjach powinna być brana często i w niewielkich porcjach, obserwując symptomy. Polecam ten artykuł https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
franio napisał(a):
Witaj Marleno – od dłuższego czasu biorę witaminę c, w postaci askorbinianu sodu, ze względu na żołądek./zgaga .ból,w najbliższej rodzinie rak żołądka,u mnie zanikowe zapalenie śluzówki żołądka/. robiłam test na zakwaszenie żołądka z sodą, i wskazuje on niedokwaszenie,, odbicie niewielkie po godz. Wiadomo że do trawienia potrzebne są kwasy żołądkowe. Bardzo Cię proszę o poradę, czy poprzez branie askorbinianu sodu, jeszcze bardziej nie obniżam kwasowości żołądka,i czy mogę co brać bez szkodliwości na to ,co mam, i czy mogę go brać przez cały czas i nie narobię sobie jakiegoś bałaganu w moim organizmie.
Marlena napisał(a):
Askorbinian sodu nie ma wpływu na zakwaszenie żołądka.
geek napisał(a):
Bardzo dobry artykuł. Moim zdaniem żadna sztuczna forma przyjmowania jakiejkolwiek witaminy nie zastąpi tej występującej w naturze. Chemicznie pozyskiwane witaminy mają zupełnie inną przyswajalność, do tego idą w parze z całym mnóstwem średnio zdrowych składników, żeby je zamknąć np. do tabletki…
Marlena napisał(a):
Zgadza się, naszym podstawowym źródłem składników odżywczych powinno być pożywienie. Dodatkowa suplementacja tylko w razie potrzeby jak infekcja, stres itp. (i nie ma wtedy nawet znaczenia czy będzie to „sztuczna” witamina C, liczy się potrzebna do uzyskania efektu terapeutycznego ilość i częstotliwość podawania).
Zosia napisał(a):
Witaj Marleno ,dwa tygodnie temu zbierałam pokrzywę i poparzyłam sobie rękę ,z upływem dni zrobiły mi się pęcherzyki i było bardzo czerwone.Piłam wapno i smarowałam się aloesem,Po tygodniu w aptece pani dała mi leki na alergie -nie pomogły .Dwa dni temu byłam u lekarza i powiedziała że to mógł być barszcz Sosnowskiego i zapisała mi maść elo can,(sterydy)i drugą maść fucidin.Nie wiadomo czy nie zostanie mi blizna.We wrześniu planuję post Dąbrowskiej(6 – tygodniowy),jeśli teraz mi nie zginie blizna to może post zadziałan na bliznę .Piszę do Ciebie bo może ty masz pomysł na moją bliznę.
Marlena napisał(a):
Na wszelkie urazy, ukąszenia, oparzenia itd. należy brać duże dawki witaminy C (do progu tolerancji jelitowej).
husajka napisał(a):
Witam. Mm pytanie. Cała nasza rodzinka zaczęła korzystac z Pani porad i przyjmujemy w kwas l-askrobinowy. Podaje córeczkom 2 i 4 lata. U starszej walczymy z dysbakteriozą jelit, celiakią i róznymi alergiami. Oprócz wiaminy C robie jej zielone soki i podaje wit d ok 2000 j.w na dobe. Poprawa jest znaczna, dostaje równiez silne probiotyki , z których pomału mamy wychodzić. Problem pojawił się dzisiaj. Najwięcej wit c przyjmuje w sumie moja 4 latka bo codziennie od kilku miesięcy od 3 do nawet kilkunastu g ze względu na problemy zdrowotne. Myślałam że jestesmy na prostej a tu rano wstała z opuchnięta lewą stroną twarzy , twarz jest wsciekle czerwona. Zaczęłam podawać wit C traktując ja jako lek antyhistaminowy, podałam wit. D i opuchlizna zmalała ale powiekszył sie czerwony obszar na twarzy, po kolejnej dawce wit C ta sama reakcja. Pani Marleno, wiem że nie jest Pani lekarzem ale czy w literaturze spotkała się Pani z jakaś adnotacja na temat uczulenia na wit c? Jak będę ją musiała odstawic to czeka mnie powrót do leków antyhistaminowych. Podejrzewam jeszcze ziemniaczki, które moja mama wczoraj córce podała i mimo, były eko ale troche zielonkawe gdy dzisiaj sie im przyjrzałam. Nie zmienia to jednak faktu, że po 3 dawkach kwasu l askrobinowego czerwień na twarzy się rozprzestrzeniła i nie schodzi:(
Marlena napisał(a):
Zielonkawych ziemniaczków nie jemy nawet jak są eko – zawierają w zielonych miejscach solaninę, szkodliwy alkaloid. Witamina C nie ma związku z powstaniem opuchlizny, jeśli ktoś ma „uczulenie” na witaminę C to ujawnia się po pierwszej dawce, a nie po dłuższym przyjmowaniu, więc winna nie jest witamina C – ona leczy, a nie powoduje choroby!
Iza napisał(a):
Powiedz, co sądzisz o witaminie C w drażetkach, ale dokładnie chodzi mi o acerola c 500mg z sanbiosu? Ta w proszku, którą stosujesz to jest CZDA czy jakaś inna, czysta w 100%?
Jeszcze w sprawach szczepień, bo komentarze zamknięte: jeśli mój mąż jest nosicielem zapalenia wątroby typu C, to czy wg Ciebie powinnam zaszczepić dziecko zaraz po urodzeniu na to? Zdaje się, że w szpitalu szczepią na wzw w pierwszych godzinach życia?
Marlena napisał(a):
Ta, której ja od lat używam to CZDA w proszku. Wspomnianych drażetek nie znam – nic na ich temat nie jestem w stanie powiedzieć. Sprawdź skład i zobacz co tam jest.
A czy wybrać immunizację sztuczną czy też nauczyć się jak siłami natury zachować przewlekłe zdrowie to jest wybór każdego człowieka. Nie mogę decydować w czyimś imieniu, Izo.
HCV (czyli wirus zapalenia wątroby typu C) przenosi się tylko podczas kontaktu krwi własnej z krwią nosiciela, a nie przez plemniki. 😉
Możliwość okołoporodowej transmisji wirusa z matki na noworodka wynosi około 5-6%, ale to mąż ma wirusa, nie ty. Jak dotąd nie znaleziono skutecznej szczepionki przeciw HCV: https://pl.wikipedia.org/wiki/Wirus_zapalenia_w%C4%85troby_typu_C
Noworodki szczepi się na WZW typu B, wywołuje je wirus HBV. Wirus przenoszony jest poprzez kontakt z zakażoną krwią. Wirusowe zapalenie wątroby typu B, podobnie jak WZW typu C, to choroba specyficznych grup ryzyka – narkomanów stosujących wspólne strzykawki, prostytutek, homoseksualistów lub pacjentów otrzymujących w trakcie leczenia transfuzję krwi lub jej frakcji, w mniejszym stopniu – choroba dorosłych uprawiających niebezpieczny seks. Grupą ryzyka jest też w jakimś stopniu personel medyczny mający styczność z krwią.
Nie wiadomo dlaczego szczepi się rutynowo dzieci przeciwko WZW typu B nie badając najpierw matek, bo noworodek w łonie matki nie jest kimś z grupy ryzyka sam w sobie. Pewnie jak zwykle gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. 😉 https://prawdaoszczepionkach.pl/wirusowe-zapalenie-watroby-typu-b,35,132.htm
Iza napisał(a):
Teraz widzę dopiero skład mojej wit C: Składniki: W przeliczeniu na 3 tabletki: Ekstrakt z owoców aceroli (Malpighia) – 1488 mg, substancja wiążąca – dwutlenek krzemu – 6 mg, substancja przeciwzbrylająca – sole magnezowe kwasów tłuszczowych – 6 mg. Jeśli chodzi o CZDA, straszą, że tam mogą być niby jakieś śladowe zanieczyszczenia?
Tak, czytałam, że WZW C przez plemniki nie przechodzi, ale lepiej zapytać kogoś mądrzejszego, żeby być spokojną. Staramy się z partnerem o dziecko, już przeszło pół roku, co zaczyna mnie niepokoić, mimo, że mam hormony w normie, więc jeśli temat płodnosci pojawi się u Ciebie, będę mega szczęsliwa. Być może to tylko moja panika,ale czas goni a tu nic. Postanowiłam, że jak będę miała dzieci, nie będę ich szczepić i dzięki Twoim poradom na blogu, opracowuję powoli swój plan „B” 🙂
Mój partner prawdopodobnie w szpitalu zaraził się wzw C, bo nie miał do tego innych sposobności (chyba, że u fryzjera?). Ostatnio, jak się dowiedział, że prawdopodobnie ma wzw c, przy okazji wizyty u stomatologa (nomen-omen renomowany gabinet) poinformował o tym fakcie a lekarz…kazał przyszykować inny fotel dla niego ! Totalna hipokryzja 😉
T.K. napisał(a):
Dla mojej 3,5 latki robiłam papkę podczas infekcji – miód i wit. C, mniej więcej pół na pół. Córka zjada, szybko czymś popijając. Większy problem mam z synkiem (1,5 roku), nie da się namówić na częste podawanie, raz na jakiś czas ok, ale w infekcji to za mało. Także przegraliśmy ostatnio podczas anginy i antybol musiał być (akurat nie miałam srebra koloidalnego, z resztą nie mam z nim doświadczenia).
Moje dzieci lubią też tak: witamina C wysypana na talerzyk i paluszkami ją wyjadają, popijając co jakiś czas np. sokiem. Moje dzieci kochają kwaśne i często same się domagają 'mama daj witaminkę na talerzyk’.
Marleno, masz doświadczenia ze srebrem koloidalnym?
Marlena napisał(a):
Nie używam srebra koloidalnego. Co do podawania witaminy C maluchom podczas infekcji, to wypróbuj sposób dra Saula ze „słodką łapówką”, może akurat się sprawdzi! 😉
T.K. napisał(a):
Nawet najfajniejsza łapówka podawana co godzinę, żeby zgodzić się na wit. C przestaje być kusząca… To jeszcze nie ten wiek, żeby negocjować. Łatwiej na siłę wcisnąć dwa razy na dzień antybiotyk niż co godzinę wit. C, ale jeśli ktoś ma jakiś patent chętnie się dowiem. Najlepiej byłoby uniknąć problemu, ale jak już jest, to niestety… Dlatego rozważam srebro, choć mało o nim wiem…
Marlena napisał(a):
No nie wiem, jakoś tam dr Saul swoim dzieciom jednak sposób znalazł i podawał tę C. Jak sam wielokrotnie powtarzał – jego dzieciaki wychowały się bez jednej dawki antybiotyku przez całe swoje dziecięce życie. Wystarczyły kuracje witaminowe. On swój patent podał w książce, a ja go opisałam w niniejszym artykule – jeśli już to wypróbowałaś i wciąż nie pomogło, to spróbuj robić to, co w przypadku Twojego dziecka będzie dobre.
zagatka napisał(a):
Kochana Marleno, w Tobie nadzieja 🙂
Od dawna dla mnie sposobem na dosłownie wszystko jest wit c, ale teraz mam inny problem. Mąż przyjaciółki jest ciężko chory, podejrzewali borelioze, dostawał przez kilka tyg antybiotyki. Ma na pewno deficyt ogromny wit c, ale po każdym wypiciu wody z kwasem l-askorbinowym przeczysza go 🙁 Już nie wiem co mam jej doradzić. Poprawy u niego w samopoczuciu brak, ciagle coś nowego sie przyplątuje, pewnie z obniżonej odporności po antybiotykach. Może Ty masz jakis pomysł dlaczego tak na niego ta wit c działa i jaki inny sposób przyjmowania może warto było by zastosowac?
Marlena napisał(a):
Zakwaszony organizm tak będzie reagował, trzeba przywrócić równowagę kwasowo-zasadową, a problem zniknie. Pewną ulgę może przynieść stosowanie askorbinianów, niekwasowych form witaminy C.
Jednak odkwaszenie ustroju przede wszystkim. Tu pisałam na ten temat: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
Ewelina napisał(a):
Może niech spróbuje w pełni naturalnej witaminy C w kapsułkach.
Też miewałam częste problemy po witaminie C w proszku, ale po tej czuję się znakomicie i jeszcze nie miałam żadnych nieprzyjemności
Marlena napisał(a):
Witamina C z proszku z dzikiej róży jest OK, ale jej wadą jest niestety cena. W przypadku infekcji gdy potrzebne są dawki gramowe przyjmowane co kilkanaście-kilkadziesiąt minut po prostu zbankrutujemy. 😉
Jeśli ktoś nie toleruje witaminy C w proszku i leci do toalety nawet po małej dawce, to jest najczęściej oznaka zakwaszenia organizmu (lub wybitnego zdrowia, ale mało kto je dzisiaj ma, więc bezpieczniej jest przyjąć tę pierwszą opcję, szczególnie jeśli nasza dieta jest raczej z gatunku „tradycyjnych”), zatem to nie jest wina samej witaminy. Więcej na ten temat tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
Damian napisał(a):
Czy kwas cytrynowy i kwas l-askorbinowy to to samo? Patrząc na wzor jest drobna różnica, pytanie czy można stosować wymiennie?
Marlena napisał(a):
Nie, to nie jest to samo i nie można używać zamiennie.
Joasia napisał(a):
Ja dodaję zawsze do herbaty rano 🙂
malwacool napisał(a):
Mam pytanie jesi chodzi o swiezo wyciskane soki: jakiej wyciskarki pani uzywa? Chce kupic dobra wyciskarke ale jest tego tyle na rynku, ze juz oglupialam…
Marlena napisał(a):
Obecnie mam wyciskarkę Hurom HF2G.
Ewa napisał(a):
Marleno, czy można witaminę C rozpuszczać w wodzie razem z łyżką octu jabłkowego (zamiast herbaty lub soku) i łyżeczką sody? Czy dwa kwasy to za dużo na raz?
Marlena napisał(a):
Ocet jabłkowy używaj normalnie do sałatek. To nie jest napój do picia.
M napisał(a):
Marleno leczę się na zapalenie żołądka i dwunastnicy, teraz już jest trochę lepiej. Jesienią i zimą bardzo często łapię infekcje. Niestety słyszałam od kilku lekarzy że od takiej czystej witaminy C można nabawić się wrzodów żołądka (w końcu to kwas). Myślałam więc aby przyjmować ją właśnie z sodą żeby była łagodniejsza dla żołądka, jednak trochę się obawiam że i tak ,,siądzie” mi na żołądku i pogorszy mi się ten stan zapalny. Doradzisz mi coś?
Marlena napisał(a):
W przypadku problemów gastrycznych lub zakwaszonych jelit ubogich we florę jelitową warto stosować łagodniejsze sole kwasu czyli askorbiniany zamiast czystego kwasu. Dodając sodę kuchenną do roztworu z kwasem tworzymy właśnie askorbinian (askorbinian sodu). Jest on łagodniejszy dla przewodu pokarmowego niż kwas.
Monika napisał(a):
Witam. Marleno mam pytanie. Zauważyłam, że nie potrafię nasycić swojego organizmu wit. C. Mam wrażenie, że potrzebuję jej coraz więcej (taki worek bez dna). Na początku przy bardzo małych ilościach miałam biegunkę, teraz nie, mimo, że ilość przyjmowanej wit. jest coraz większa. Czy jest to normalne zjawisko, a może jakieś uzależnienie witaminowe? 🙂 Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Jest normalne w takim sensie, że zapotrzebowanie nie jest stałe. Wpływ na nie może mieć bardzo wiele czynników: zatrute powietrze, dieta, używki, niedospanie, stres, infekcja, wzrost jakiegoś stanu zapalnego gdzieś w ustroju itd. Biegunka przy bardzo małej ilości niekoniecznie musi oznaczać dobre zdrowie, bowiem u niektórych osób oznacza po prostu kompletne zakwaszenie i zły stan układu pokarmowego. Wtedy po nawet małej ilości ktoś leci do toalety. Mówił o tym dr Jaffe na wykładzie. Dopiero odkwaszenie, poprawa flory jelitowej, uzupełnienie pierwiastków zasadotwórczych itd. powoduje, że osoba zaczyna reagować na witaminę C tak jak powinna.
Monika napisał(a):
Marleno bardzo dziękuję za odpowiedź. W Twojej odpowiedzi zaciekawiło mnie bardzo, dlaczego, jak organizm jest zakwaszony reaguje na wit . C w taki sposób czyli biegunką (czyli tak jakby organizm szybko pozbywał się czegoś co może go „odkwasić?). Jestem nowicjuszem i jestem pod wrażeniem ogromu Twojej wiedzy. Staram się ją chłonąć, ale mogło mi coś umknąć. Dziękuję i pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Nie, chodzi o to, że jeśli mamy jelita w złym stanie to nie będą one w stanie wchłonąć tej witaminy tak jak to robią jelita zdrowe. Wszystko jest wyjaśnione w wykładzie dra Jaffe, Moniko. Bardzo polecam ten wykład: https://akademiawitalnosci.pl/odtruwajace-dzialanie-witaminy-c/
Aga napisał(a):
Witam! Mam pytanie kwestii praktycznej. Czy można kapsułki po witaminach (z których wcześniej korzystałam i podawałam dziecku zawartość z kapsułki) wykorzystać po raz drugi i napełnić je witaminą C?
Pozdrawiam Aga
ayla napisał(a):
Witajcie! proszę o radę – dawno temu przeczytałam na Twoim forum o wit C i zaczęłam stosować. Od 3 lat używam: piję rano wit C- 1 łyżeczę, niekiedy zobojętniałam szczyptą sody, ale tylko szczyptą. Efekt jest finalnie taki, że mam nieco podrażniony przełyk i żołądek (żołądek bolesny przy ucisku), mimo, że zawsze sporo popijałam wodą. Dostałam w tej chwili jakiś łagodny lek IPP, ale wolałabym tego uniknąć. Czy można leczniczo pić sodę zakwaszoną octem? Czy ma sens popijanie osłonowo siemienia lnianego, czy soda pomoże bardziej i wyleczy stan zapalny? Czy mogę nadal pić wit c, ale z dużą ilością sody?
Marlena napisał(a):
A dlaczego „tylko szczyptą” i to w dodatku „niekiedy”? Jeśli występują problemy z układem pokarmowym to należy kwas zobojętnić dokładnie, a nie tylko częściowo.
ayla napisał(a):
No właśnie… teraz już sypię sody do momentu, kiedy przestaje bąbelkować. Jednak tą mieszankę podaję dzieciom. Sama na razie zrezygnowałam, bo nie wiem, czy w przypadku kiedy już się ma podrażniony żołądek można pić tę dokładnie zobojętnioną wit C, czy lepiej nie…
Marlena napisał(a):
To zależy od samopoczucia i od reakcji Twojego żołądka na ile zobojętniony chcesz mieć ten roztwór. Poeksperymentuj aby dojść do optymalnej wartości dla Ciebie.
user1 napisał(a):
Dodam 6. sposób na przyjmowanie witaminy C – hit, który ostatnio odkryłem.
Bo może zdarzyć się tak, że zażyje się za mało/zbyt późno, a potem gdy się próbuje to nadrobić to objawy się co prawda zmniejszają, ale dalej zostaje taka „nadwrażliwość” w nosie, człowiek jest osłabiony, następnego dnia rano trzeba się znowu męczyć itd. Jest jeszcze wit. D, ale co jeśli megadawki brało się niedawno i wirus wrócił?
W takim przypadku zostają KROPLE DO NOSA Z WITAMINĄ C. Za vitamincfoundation.org:
At the onset of a cold, mix 3.1 grams (3100 mg or about 1 teaspoon sodium ascorbate or ascorbic acid crystals) in 100 milliliters (ml) water or saline ( just enough to dissolve all the vitamin.)
– dropper: Use dropper and place 20 drops in each nostril,
– nasal spray: Place solution in clean, sterile nasal spray device and apply several fine sprays of the ascorbate solution in each nostril.
– ascorbate soaked cotton balls: See this post in our forum for this alternate nasal approach for chronic sinusitis.
Repeat often, perhaps every 15 to 30 minutes for several hours, and then once per hour for 24 hours after all symptoms are gone (to prevent recurrences.) Take Irwin Stone’s 2 g dose orally.
The idea behind this technique comes from page 19 of Linus Pauling’s book HOW TO LIVE LONGER AND FEEL BETTER (1986 paperback).
„Braenden (1973) reports that administering vitamin C directly into the nasal passage increases the ascorbate concentration in the sinuses to 1000 times that which can be achieved orally. From this we surmise that, 3.1 g (3100 mg) times 1000 might mean that the spray or drops nasally is equivalent to 3 Million milligrams or „units” of Vitamin C orally!
W takim przypadku lepiej sprawdza się askorbinian sodu niż kwas – nie podrażnia nosa, a stężenie jest i tak wystarczające. Dodatkowo w celu uniknięcia podrażnień najlepiej użyć przynajmniej izotonicznego (0,9%) roztworu chlorku sodu w wodzie destylowanej (wody z kranu raczej nie powinno się umieszczać w nosie ze względu na zanieczyszczenia).
Potwierdzam, że u mnie efekty takich „kropelek do nosa” były jeszcze bardziej spektakularne niż doustnej wit. C.
user1 napisał(a):
Jako 7. sposób – w przypadku zapalenia krtani/tchawicy/oskrzeli/płuc – nasuwa się oczywiście inhalacja witaminą C (oczywiście nie we wrzątku, tylko przy użyciu inhalatora). Na Pubmedzie znalazłem nawet tytuł „Vitamin C aerosol for inhalation therapy of the lungs.”, ale nie zamieścili nawet streszczenia. Tak więc ten sposób „pozostawiono jako przedmiot dalszych badań” 😉
Ela napisał(a):
Marleno, mój chemiczny guru, proszę Cię o wyrażenie opinii. Chodzi o reakcję kwasów ze stalą.
Otóż kilka dni temu przygotowałam miksturę usuwającą blaszki miażdżycowe, składającą się z trzech soków (z cytryny, imbiru, czosnku) oraz octu jabłkowego i miodu. Cztery pierwsze składniki należy gotować pół godziny, miód dodajemy do chłodnej mikstury.
Tak też zrobiłam, używając stalowego garnka. Już w trakcie gotowania płyn nabrał pięknego, szmaragdowego koloru, a stygnąc stał się zielony, o odcieniu agrestu.
Wydaje mi się, że to wina garnka, bo w przepisie nie było mowy o zmianie koloru. Garnek był stalowy, ale żaden firmowy. Zwykły i pewnie chiński.
Mikstury nie wylałam, stosuję codziennie, bo było mi szkoda.
Czy w ten sposób nie robię sobie krzywdy trując się efektem reakcji chemicznej?
Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazisz swoje zdanie na ten temat.
Pozdrowienia
Marlena napisał(a):
Nie mam pojęcia czy zaszła jakaś reakcja, może spróbuj w innym garnku, ja nigdy nie robiłam żadnych magicznych mikstur, wolę świeżo wyciskane warzywne soki – to są moje mikstury zdrowia! 🙂
tj napisał(a):
Przeczytałem w komentarzu że soda niszczy florę bakteryjną w jelitach. Czy to prawda?
Dziękuję bardzo za odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Zależy w jakim kontekście.
O sodę funkcjonującą jako bufor roztworu z kwasem askorbinowym raczej nie mamy się co martwić. Jeśli bowiem dodamy sodę do roztworu witaminy C, to w roztworze już nie będzie sody, ponieważ stworzy się askorbinian sodu + dwutlenek węgla (widać to w szklance jako uchodzące bąbelki)
tj napisał(a):
Pani Marleno trochę źle sformulowalem pytanie.
Chodziło mi o to czy wypicie samej sody rozpuszczonej w wodzie zaburza florę w jelitach.
Jeszcze raz bardzo dziękuję.
Marlena napisał(a):
Na pewno (jak każda substancja zasadowa) spowoduje neutralizację kwasów żołądkowych (co prawda chwilową, ale jednak) – o tym warto pamiętać.
piotr napisał(a):
Dziś całkiem przez przypadek dowiedziałem się że można zbadać poziom witaminy C z osocza krwi za 175zł (na wyniki się czeka 10dni) ponieważ krew wysyłana jest za granicę – wszędzie czytałem, że nie można tego z krwi wykonać więc jak jest na prawdę ?
Marlena napisał(a):
Skoro można to można. 🙂
Joanna napisał(a):
Marleno, od dawna czytam Twój blog z ogromnym zainteresowaniem. Mam pytanie związane ze stosowaniem witaminy C, gdyż nie znalazłam w internecie nic na ten temat. Od ok roku nawiedzają mnie nawracające zapalenia pęcherza. Początkowo leczono mnie antybiotykami, jednak w pewnym momencie powiedziałam dość i zdecydowałam się na metody naturalne. Od ok 2 miesięcy znacznie ograniczyłam cukier, jem dużo więcej warzyw oraz przyjmuję witaminę C w proszku w dawce ok 5g/dziennie, dodatkowo olejek oregano (2×5 kropli roztworu 20%). Ta mikstura działa rewelacyjnie! Ustał ból pęcherza, badanie ogólne moczu jest prawidłowe, wciąż mam bakterię, ale liczę, że i z tym się uporam. Dodatkowo czuję się silniejsza, mniej zmęczona, zauważyłam poprawę wytrzymałości podczas uprawiania sportu. Co ciekawe, znacznie zmniejszyły mi się objawy refluksu (co nie dziwi mnie tak bardzo, bo wcześniej bardzo pomagał mi ocet jabłkowy). Jednak po ok 2 tyg kuracji pojawiła się uporczywa suchość w nosie, wręcz podkrwawianie. Radzę sobie z tym za pomocą oleju kokosowego, jest to jednak trochę uciążliwe. Co ciekawe, podobne efekty zauważałam kiedyś u siebie po dużych dawkach Rutinoscorbinu. Czy spotkałaś się z takim działaniem dużych dawek witaminy C? Oczywiście wolę mieć suchy nos niż chory pęcherz 😉 ale nie znalazłam nic na temat takiego działania witaminy C (raczej ją podejrzewam, ze względu na wcześniejszy podobny efekt po Rutinoscorbinie, nie brałam wtedy olejku oregano). Co o tym myślisz Marleno? Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tyle fantastycznych informacji!
Marlena napisał(a):
Trudno powiedzieć, ja u siebie nie zaobserwowałam niczego takiego, z literatury też nie przypominam sobie. A badałaś sobie może poziom witaminy D we krwi? Zazwyczaj Rutinoscorbin bierzemy w miesiącach gdy „coś” na łapie czyli wtedy gdy poziom witaminy D po lecie się obniża, a wraz z nim spada też drastycznie nasza odporność. Więc być może C nie ma tu nic do rzeczy, a niska D być może tak.
Joanna napisał(a):
Marleno, dziękuję! Podrążyłam jeszcze z ciekawości temat i udało mi się znaleźć jedną (!) wzmiankę. Earl Mindell w książce „Food as medicine” cytuje wyniki badania prowadzonego na Arizona State University, gdzie podawano pacjentom ok 2000 mg witaminy C na dobę przez 2 tygodnie. Zaobserwowano pozytywny wpływ na układ immunologiczny, jednak u badanych dość często pojawiała się biegunka oraz suchość w nosie (a więc nie jestem jedyna..). Dzielę się odkryciem, ale zapewne jest to rzadko spotykane działanie niepożądane. Pozdrawiam serdecznie i będę regularnie wracać na Twojego bloga
Marlena napisał(a):
Jeśli przy tak mizernej ilości witaminy C pojawia się biegunka to znaczy, że osobnik ma jelita w stanie tak opłakanym, iż nie są one w stanie znieść nawet marnych 2 gramów witaminy C. Taki układ pokarmowy jak wspominał dr Jaffe na wykładzie wymaga najpierw solidnego odkwaszenia, uzupełnienia mikroflory, l-glutaminy naprawiającej jelita, minerałów zasadotwórczych itd. – w przeciwnym razie o cudach związanych z megadawkami witaminy C można zapomnieć, bo pojawia się biegunka już przy bardzo małych ilościach rzędu 2-3 gramy. I wtedy klops.
U mnie tak jak wspomniałam żadna suchość w nosie póki co nigdy się nie pojawiła – nie mam pojęcia od czego może ona zależeć. Biegunka już po małych ilościach na pewno jest od zakwaszonego i pozbawionego dobrej mikroflory układu pokarmowego.
Joanna napisał(a):
Czy zdaża sie iz zamiast biegunki mogą pojawić sie wymioty taki mialam przypadek u syna przy stosowaniu wiekszych dawek witaminy C
Marlena napisał(a):
Wymioty to raczej przy niacynie, ale przy witaminie C też się mogą zdarzyć. Warto używać buforowanych form (askorbinianów) aby nie podrażniać za mocno układu pokarmowego, szczególnie gdy jest wrażliwy.
piotr napisał(a):
Witam, dziękuję za pełną dawkę wiedzy jednak mam takie pytanie czy przy piciu kwasu askorbinowego 5g z sokiem z pomarańczy mogą występować „bóle” serca? Po tygodniu takiej kuracji może i szybciej mam dziwne wrażenie odnośnie mojego serca (jakbym bardziej je czuł) nie wiem jak to opisać – czy może być to związane z mała ilością witaminy E w organizmie ?
Marlena napisał(a):
Najlepiej witaminę C podawać rozłożoną na cały dzień, zamiast 5 g na jeden raz. Te „bóle serca” mogą być też spowodowane deficytem witaminy D, która odpowiedzialna jest za siłę mięśni (w tym mięśnia sercowego). Czy znasz swój aktualny poziom witaminy D w ustroju?
piotr napisał(a):
Tak znam suplementuję go i robiłem ostatnio badanie na którym wynik to ponad 65 ng/ml
Mam też zimne stopy (odkąd pamiętam) i obniżoną temperaturę ciała ok. 35,5 (co nigdy się nie zdarzało) i niski puls ok. 46 – wyczytałem że może to być niedotyczność tarczycy i zaleca się badanie stężenie hormonu tyreotropowego we krwi (TSH) więc tak zrobię i sprawdzę czy to o to chodzi
piotr napisał(a):
W sumie biorę wit c 5ml to tam nawet mniej niż 5g wychodzi (bo to płaska łyżeczka)
Kasiaaa napisał(a):
A jaka dawke moge podac swej corce ma 17 miesiecy i atopowe zapalenie skory, do tego ciagly katar i juz poszlo na 3 migdal-zatkany nos od grudnia, mamy w domu kwas L-askorbinowy wszyscy zazywamy i nie chorujemy, chcialabym ja rowniez uodpornic ta wit.tylko czy moge jej juz podac? I jaka dawke wyjsciowa??
Marlena napisał(a):
Tutaj proszę zerknij: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
Polecam też książkę napisaną przez lekarza „Choroby dzieci. Leczenie megadawkami witamin” https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/choroby-dzieci-leczenie-megadawkami-witamin
Ta mama z kolei uzdrowiła swoje dziecko z AZS podając do jedzenia i do picia tylko surowe owoce i warzywa (dużo owoców i trochę zielonych warzyw, głównie w formie zielonych koktajli), potem założyła grupę na Facebooku i napisała książkę o tym jak owoce uzdrawiają: pomogła wielu innym osobom, w tym małym dzieciom, a tutaj są świadectwa tych osób: https://ullenka.com/#testimonials
Joanna napisał(a):
Marleno, czy mogę prosić Cię o komentarz to fragmentu z ulotki dołączonej do rutinoscorbinu:
„Nie zaleca się stosowania dużych dawek witaminy C (powyżej 1 g),
jeśli pacjent ma:
•nadmierne wydalanie kwasu szczawiowego;
•kamicę moczanową (choroba polegająca na powstawaniu w układzie moczowym złogów,
tzw. „kamieni”);
•dnę moczanową (przewlekła choroba związana z zaburzeniem metabolizmu kwasu
moczowego);
•cystynurię (choroba metaboliczna);
•hipokaliemię (zmniejszone stężenie potasu we krwi);
•hiperkalcemię (zwiększone stężenie wapnia we krwi).”
Dzisiaj pochłonęłam ogromne ilości wit. C, z powodu potwornego bólu gardła, białych nalotów na migdałkach, bólu głowy, gorączki. Łyżeczkę rozpuszczałam z niewielką ilością sody w szklance wody albo w soku i tak przez cały dzień, w końcu przestałam liczyć ile było tych łyżeczek. Wszystko wskazuje na to, że jutro idę do pracy. Ale martwi mnie to co przeczytałam, bo ja 1g przekroczyłam już przy pierwszej łyżeczce.
Marlena napisał(a):
Rutinoscorbin jest preparatem aptecznym, więc muszą pisać to, co napisali. Ja ze swojej strony polecam książkę, którą napisał lekarz dr T. Levy „Wyleczyć nieuleczalne. Witamina C: choroby, infekcje, toksyny” https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/wyleczyc-nieuleczalne-witamina-c-choroby-infekcje-toksyny-thomas-e-levy-md-jd, tam jest wszystko na temat dawek jakie do tej pory znajdziemy w literaturze (ajkei stosowali lekarze w leczeniu pacjentów) i jakie mogą być przeciwwskazania do ich stosowania.
Jeden gram to sobie można profilaktycznie zażywać, przy infekcji zapotrzebowanie na C dramatycznie rośnie i 1 g w niczym za bardzo nie pomoże, potrzebne jest dużo więcej by wspomóc układ odpornościowy w zwalczeniu patogenu.
Matylda napisał(a):
Dzień dobry Pani Marleno, miała Pani kiedyś lecytynę słonecznikową w sklepie , ale jej już nie widzę . Czy będzie dostępna ? czy poleca Pani jakąś ? potrzebuję dla nastolatka na problemy skórne , bo ją bardzo poleca Saul w swojej książce. Próbowałam już różności i wszystko działa na chwilę i problem powraca. Już od 4 lat to samo. Pozdrawiam i dziękuje za super bloga
Marlena napisał(a):
Jak najbardziej, będzie w przyszłym tygodniu, słonecznikowa 100% czystości.
Matylda napisał(a):
Dziękuję, a czy myśli Pani ,że podawanie 3 łyżek lecytyny jak radzi Saul 14 latkowi to nie za dużo? Czy lepiej zacząć od 1 łyżki? ale znowu jak za małe dawki to nie ma efektów. Ma problemy skórne i trądzik .
Marlena napisał(a):
Najlepiej zacząć od małych ilości. A tak poza tym to dodanie jednego składnika odżywczego może być niewystarczające. Młodzieniec musi poprawić swoją dietę. Mój syn też ma 14 lat, jest właśnie w wieku dojrzewania razem ze swoimi fochami itd., ale ani śladu problemów skórnych, chyba że… zgrzeszy w postaci cukru lub nabiału (np. jakieś lody z kolegami po kryjomu przed matką) to od razu wyskakuje mu „ślad zbrodni” na buźce, wtedy wiem, że coś podżerał za moimi plecami (hahaha!).
W domu obowiązuje u nas dieta bezcukrowa, oparta w przeważającej mierze na naturalnych i nieprzetworzonych produktach roślinnych.
Matylda napisał(a):
Tak wiem ,że musi lepiej się odżywiać, próbujemy już od 2 lat to zmieniać ,ale jest ciężko on uważa ,że ja przesadzam, i że jego koledzy się dużo gorzej odżywiają piją energetyki,colę jedzę fast foody i żadnego pryszcza nie mają . A syn ma trądzik i dodatkowo zmiany coś jak egzema , która jest zawsze w tych samych miejscach, nawet jak na chwilę ją wyleczymy. To zdrowe odżywianie u nastolatka to strasznie trudna sprawa jak Pani się to udaje?
Marlena napisał(a):
Trudna, oj, wiem! Mój młodzieniec jak był mniejszy to w klasie był edukatorem zdrowia dla kolegów i koleżanek, a teraz podjada śmiecioszki poza moimi plecami, choć przyznam, że nadal bez oporów zjada warzywa i owoce oraz pije soki warzywne, czyli procentują przyzwyczajenia wdrożone w czasach dzieciństwa. 😉
Jeśli jest egzema to może być uszkodzona mikroflora jelitowa (czy czasem nie brał antybiotyków zbyt często? Cukier też niszczy dobre bakterie, a dokarmia te złe), pomocne będą probiotyki (domowe kiszonki oraz apteczne kapsułki), skrobia oporna (zimne ziemniaki, zimny makaron i ryż, czerstwe pieczywo), inulina, soki warzywno-owocowe oraz zielone koktajle i wszystko co ma chlorofil. Problemy skórne to problemy z jelitami i wątrobą tak naprawdę. Skóra jest tylko barometrem wskazującym stan tego co mamy w środku. Zapytaj młodzieńca czy woli polubić codziennie zjadane i wypijane warzywa i owoce czy też woli polubić swoje pryszcze i egzemę? 🙂
A, i jeszcze pokaż mu fotki ludzi (w różnym wieku, zarówno dzieci jak i nastolatków czy dorosłych), którzy jedząc TYLKO owoce (i trochę zielonych warzyw) pozbyli się trądzików, egzem i odzyskali piękną skórę. Te fotki są na blogu Ulleńki, naszej rodaczki, która swoje dzieci wyleczyła dietetycznie, a potem założyła grupę wsparcia na FB i napisała o tym książkę: że owoce leczą! Ludzie podsyłali jej potem fotki – również i u nich zmiany znikały. Wejdź proszę na http://ullenka.com/ i kliknij w „testimonials”. To się dzieje naprawdę! 🙂
Matylda napisał(a):
Strasznie Ci dziękuję Marleno, antybiotyków dużo nie zażywał , probiotyki apteczne mu daję regularnie, wczoraj zrobiłam biorezonans i wyszły pasozyty i nawet jakaś zadawniona borelia z przed 10 lat o której nawet nie wiedzieliśmy. Może stąd też te problemy . Oczywiście bloga Uleńki przestudiuję dokładnie. Trochę sie zmartwiłam wynikiem biorezonansu czy uważasz ta metodę za wiarygodną? Bo nie wiem co o tym mysleć. Jeszcze raz dziękuję .
Garuuchu napisał(a):
Czy można używać wody z kaszy jaglanej lub samej kaszy jaglanej do l askorbinowego żeby nie podrażniało tak żołądka?
Marlena napisał(a):
Nigdy nie próbowałam, ale najlepiej moim zdaniem zneutralizować kwasowość robiąc sobie z kwasu l-askorbinowego związek o neutralnym pH (askorbinian) czyli np. dodając odrobinę sody kuchennej do roztworu z kwasem l-askorbinowym. Powstaje nam askorbinian sodu – również bardzo dobrze przyswajalna postać witaminy C.
Jessica napisał(a):
Nie potrafie zrozumiec dlaczego biorac liposomalna wit C w ilosci nie caly 1g rozdzielony na 3 dawki w ciagu dnia,codziennie mam duze ilosci kwasu askorbinowego w moczu.Czy to oznacza ze ta witamina mi sie zwyczajnie marnuje?Moze organizm nie wchlania takich ilosci?Nie wiem na czym to polega.Mialo sie wchlaniac stopniowo.A jesli tak sie nie dzieje, to rownie dobrze moglabym spozywac kwas askorbinowy za pare zlotych.Druga rzecz jaka zauwazylam od kiedy biore te witamine to kolor moczu.Zawsze mocno pomaranczowy i na dodatek metny w kolorze.I dzieje sie tak pomimo,ze zwiekszylam ilosc wypijanych plynow.Kiedy przestaje brac witamine,wszystko wraca do normy.Czy duza ilosc kwasu askorbinowego w moczu oznacza przedawkowanie wit C?
Marlena napisał(a):
Trudno powiedzieć, nie miałam nigdy takich symptomów. Nie możesz stwierdzić czy wydalasz witaminę C w moczu dopóki nie wykonasz badań moczu. Robiłaś takie badania?
A jeśli nawet trafia coś do moczu, to znaczy, że wcześniej znajdowało się we krwi, bo to nerki krew filtrują.
Jessica napisał(a):
Tak codziennie przez miesiac badalam mocz paskami do analizy moczu bo bylam na diecie ketogenicznej ale tylko przez 3 tygodnie(bez jedzenia nabialu i miesa.)Wszystkie wyniki zawsze mialam negatywne oprocz 4-ech-tj ketony,ph moczu ,grawitacja(zmienna) i wlasnie kwas askorbinowy.Teraz przeszlam na wieksza ilosc weglowodanow ale wyniki codziennie pokazuja kwas askorbinowy 6 mmol/L.Chyba dla doswiadczenia przestane brac i sprawdze wyniki.
Wojsław napisał(a):
Zastanawia mnie użycie taniej zapewne chińskiej myjki ultradźwiękowej do wytwarzania liposomów. Chodzi o materiał z jakiego zrobiona jest wanienka (możliwość przenikania pierwiastków szkodliwych np aluminium do produktu) i jakość generatora ultradźwięków co może wpływać na jakość witaminy. Ceny to 300 a nawet 700 zł za 0,7 – 1 Litra.
Trudno mi uwierzyć w tą samą jakość co tańsze a tym bardziej „lidlowy” badziew. Może to być kluczowa kwestia , a chodzi przecież o zdrowie ….
Marlena napisał(a):
Najlepiej zapytać sprzedawcy z jakiego materiału zrobiono wnętrze wanienki. Powinno być ze stali, a nie z aluminium. Mój lidlowy badziew ma stalowe wnętrze i wiernie mi służy od paru już lat.
Mieczysław napisał(a):
przeczytałem wszystkie komentarze i nie znalazłem odpowiedzi na nurtujący mnie problem. Po przygotowaniu wlewu 25g z askorbinianu sodu okazało się , że nie da założyć się wenflonu ( 7 prób na nic, a pielęgniarka doświadczona). Czy w takiej sytuacji wypicie askorbinianu jest możliwe , no bo strata finansowa byłaby oczywista. Na próbę wypiłem go 3 łyżki stołowe z sokiem z 1 pomarańczy i jest wszystko OK. Proszę o jakąś poradę, czy pomysł w tej materii.
Marlena napisał(a):
Co konkretnie wywołuje Twój niepokój odnośnie askorbinianu? Nie do końca rozumiem.
Askorbinian jest jedną z form witaminy C, występuje zarówno w żywności jak i w formie suplementu.
Mieczysław napisał(a):
To była butelka 25g askorbinianu sodu z przeznaczeniem do wlewu dożylnego ( zakup w Niemczech). Wypiłem kolejne 3 łyżki z sokiem z pomarańczy i nic złego nie dzieje się, więc mam nadzieję pozostałość jutro w ten sposób doustny spożytkować. Chciałem upewnić się, czy askorbinian do wlewów dożylnych można po prostu wypić. Mam 70 lat i żyły na tyle zniszczone, że problem z założeniem wenflonu to główna przeszkoda w dalszej kuracji. Może to rozwiązać na przyszłość założenie centralnego portu. Jeszcze 8 wlewów czeka. A może znasz jakiś sposób na zwiększenie elastyczności żył ?
Marlena napisał(a):
Znam, nawet dwa. Dieta oparta na roślinach + umiarkowana aktywność fizyczna. Sprawdzone: taki styl życia zapewnia dożycie w zdrowiu trzycyfrowych urodzin (o Niebieskich Strefach pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/jak-dozyc-setki-w-pieknym-stylu-lekcje-dlugowiecznosci-z-niebieskich-stref/).
AWA napisał(a):
Witam. Czy mieszanie witaminy C z wodą mineralną dobrej jakości(Muszyńskie Zdroje) ma sens? Przyznam, że ten sposób mi odpowiada ze względu na smak(witamina C nie jest już wtedy taka kwaśna) oraz połączenie uzupełniania witaminy C i magnezu jednocześnie. Nie wiem natomiast czy to jakoś negatywnie wpływa na samą witaminę C(zauważalne jest bąbelkowanie)? Zdarza mi się również często coś do takiego napoju dodawać, a to dodatkowego cytrynianu magnezu, a to spiruliny/chlorelli, lecytyny itp. Czy zachodzi tutaj niejako po części sposób nr 3, czy jednak to nie do końca tak(w końcu to nie soda)? Proszę o odpowiedź i pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
To nie soda, ale również zawiera jony wodorowęglanowe (sprawdź na etykiecie) i dlatego musuje (tworzy się askorbinian).
Marta napisał(a):
Czy są jakieś ograniczenia wiekowe związane z przyjmowaniem sproszkowanej wit. C. Czy mogłabym ją stosować u 2,5 latka? Jaka zastosować dawkę i jak często należy ją podawać.
Marlena napisał(a):
Witamina C jest potrzebna od urodzenia aż do śmierci, bo nie produkujemy jej w ustroju, więc odpowiedź jest jakby oczywista.
Według zaleceń dra Klennera 1 gram dziennie na każdy rok życia dziecka. Dawki podzielone rozłożone na cały dzień (nie jedna duża, tylko wiele małych porcji).
Jednak przede wszystkim dziecko musi spożywać świeże warzywa i owoce, a jeśli nie chce ich jeść, to można je podawać do picia (jako świeżo wyciskany w domu sok warzywno-owocowy lub jako zmiksowany gęsty koktajl ze słomką do picia, przy czym soki i koktajle można też dodatkowo witaminizować właśnie sproszkowaną witaminą C).
Można też soki i koktajle mrozić i podawać jako lody, dzieci uwielbiają lody. Lody z zamrożonych owoców można też robić w wyciskarce do soków o ile sprzęt posiada odpowiednie sito (bez dziurek, tzw. mincer).
Jest sporo sposobów by podać dziecku warzywa i owoce, nawet jeśli mówi, że ich „nie lubi” (a niestety większość dzieci tak ma, bo są chowane głównie na Danonkach i innych serkach, wędlinkach i paróweczkach „dla dzieci” oraz białych bułkach i różnych słodyczach).
Aby dziecko polubiło świeże warzywa i owoce, to sposób jest tylko jeden: trzeba po prostu je podawać, a także ma to być rodzinny zwyczaj (np. picia soków i koktajli), bo to nie może być tak, że reszta rodziny pije np. słodzone sklepowe napoje i je niezdrowo, a dziecku „każe się” pić naturalne soki i zjadać warzywa.
Nawyki żywieniowe wynosi się z domu! 🙂
stell napisał(a):
Dzień dobry,
Pani Marleno zakupiłam z Pani sklepu witaminę C. Jedną płaską łyżeczkę podzielilam sobie na 5-6 części co ok godzinę.. Już po obiedzie jak bylam w domu brzuch robił mi się jak balon wręcz był ogromny i twardy, a jestem szczupłą osobą i przed braniem nie mialam takiej sytuacji. Co robić i jak brać? Dziękuje za porade,
Marlena napisał(a):
Jeśli przy tak malutkich dawkach już się pojawiają problemy z gazami jelitowymi, to bardzo jest prawdopodobne. że należałoby się pochylić nad składem flory jelitowej.
Polecam ten artykuł, pisałam tam jak dr Jaffe poruszał ten temat, mówiąc, że witamina C nas informuje o różnych rzeczach, w tym o stanie naszych jelit: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
Beata napisał(a):
Witam,
Proszę o pomoc. Po kilku dniach picia witaminy c rozpuszczonej w miodzie ma okropnie wrażliwe zęby. Nie mogę jeść już nic kwaśnego bo jest ból. Co zrobić? Jak się uchronić przed takim problemem?
Marlena napisał(a):
Zasada numer jeden: to co ma kwasowe pH pijemy przez słomkę w celu ochrony szkliwa przed działaniem kwasów.
Dotyczy to napojów typu Coca-cola, drinków z alkoholem, witaminy C, wody z cytryną itd.
pav napisał(a):
Mieczyslaw. dieta roslinna na zdrowe zyly, nie daj sobie wcisnac bzdur! kolagenu nie ma w roslinach!
Marlena napisał(a):
Kolagenu nie musi być w roślinach, bo my sami potrafimy produkować sobie kolagen z tego co jest w roślinach.
Natomiast bzdurą jest sądzić, że jedynie zjadając kolagen jakiegoś zwierzęcia będziemy sami mieć kolagen.
Kolagen zjedzony zostanie bowiem rozbity na aminokwasy tak jak wszystko inne co jemy. Z tych aminokwasów ustrój człowieka tworzy sobie swój własny kolagen – przy założeniu, że dysponuje też witaminami i minerałami niezbędnymi w procesie kolagenogenezy.
Ważną witaminą biorącą udział w tym procesie jest witamina C – jest ona zawarta w świeżych warzywach i owocach. Tak więc zdrowych żył bez zjadania roślin mieć nie będziemy. 🙂
marcin napisał(a):
niestety ale większość z was, źle przyjmuje witaminę c, jakieś soki, miód itp 🙂 niestety ale cukier zawarty w nich blokuje wchłanianie witaminy c. Z grubsza witamina c i cukier dla organizmu są bardzo chemicznie podobne. Także niestety trzeba brać bez cukru.
Marlena napisał(a):
To jest pewna teoria, natomiast spójrzmy jak to funkcjonuje w naturze: owoce (np. cytrusy) mają w sobie witaminę C występującą przecież obok cukrów.
Witaminę C doustnie w towarzystwie soków owocowych stosował już dr Klenner w latach 40-tych. Jak do tej pory nikt nie dowiódł, że podawanie jej w ten sposób jest mniej korzystne niż podanie jej samodzielnie.
AnG napisał(a):
Czytałam o napoju składającego się z rozpuszczoną w wodzie z miodem wit.c z dodatkiem owoców róży i rutyny dla lepszego przyswojenia. Taki napój zalecano, aby wypić w ciągu dnia małymi łyczkami – wiadomo – kwestia wydalenia nadmiaru przez organizm. Co Pani sądzi na ten temat? Czy w przypadku, gdy się nie wypije zalecanej ilości tego napoju w ciągu dnia (tj. ok. 1litra) czy na następny dzień można go wypić, czy jest on równie wartościowy?
Będę wdzięczna za odpowiedź.
Pozdrawiam serdecznie.
Marlena Bhandari napisał(a):
Witamina C jest rozpuszczalna w wodzie, dlatego rozbicie na mniejsze dawki w ciągu dnia mają sens, ponieważ nadmiar jest wydalany. Aczkolwiek pojęcie „nadmiar” jest względne, bo człowiek chory będzie wchłaniał C jak gąbka, podczas gdy dla zdrowego przy tej samej ilości powstanie nadmiar i zostanie wydalony.
Witamina C jest wrażliwa na tlen, światło i temperaturę, stąd też najlepiej jest wypijać czy zjadać pokarmy z witaminą C gdy są świeże, na bieżąco, bowiem podczas przechowywania witaminy C ubywa (dotyczy to zarówno świeżych warzyw i owoców jak i świeżo wyciskanych soków warzywno-owocowych czy innych napojów z witaminą C).
Ewa napisał(a):
Marleno, czy można zmielić całe suszone owoce róży, czy można tylko skórki, bo środek jest szkodliwy?
Marlena Bhandari napisał(a):
Można suszyć i mielić całe owoce. Można też wyjąć pestki i zrobić z nich peeling kosmetyczny.
Ewa napisał(a):
Dziękuję za odpowiedź. A czy dzieci ze słabym układem trawiennym i nietolerancjami też mogą całe owoce róży? Spotykam się z informacją, że nasiona i włoski w środku są ciężkie dla układu trawiennego. I czy takim dzieciom można witaminę C mieszać z jakąś herbatą ziołową (jaka najlepsza, żeby zwiększyć wchłanialność?) I RÓWNOCZEŚNIE dodać do tego trochę sody dla zmniejszenia kwasowości?
Marlena Bhandari napisał(a):
Raczej takie dziecko nie będzie dobrze tolerować, zaś jeśli chodzi o herbatki to każda owocowa lub ziołowa. Przy słabym układzie trawiennym polecam napary z rumianku i mięty, aby pobudzać wątrobę (produkcja żółci).
dobramaruda napisał(a):
Dzień dobry. Mam pytanie, które mnie nurtuje od dłuższego czasu.
Czy można dodawać kwas askorbinowy do domowych nalewek? Czy alkohol zabija witaminę C?
Bardzo byłbym wdzięczny za odpowiedz.
Pozdr. Paweł.
Marlena Bhandari napisał(a):
W jakim celu chciałbyś to robić? W celu konserwacji nalewki nie musisz, bo alkohol sam w sobie jest konserwantem.
dobramaruda napisał(a):
Dziękuję ślicznie za odpowiedz. Etam…. bez alkoholu to wtedy nie będzie nalewka 🙂
W takim celu chcę dodać , że nalewka byłaby jeszcze bardziej cenna. Niektórym nalewkom brakuje tzw kwasku, więc przy okazji oprócz przyjmowania witaminy C można by było wzbogacić walory smakowe (tym które tego potrzebują) Dwie pieczenie na jednym ogniu.
Zastanawiam się tylko jak alkohol wpływa na witaminę C, czy jej nie niszczy w jakiś sposób?
Czy pijąc nalewki to dobry sposób na przyjmowanie witaminy C, tak samo jak w przypadku soków? Mam na myśli nalewki niskoprocentowe takie do 25%
Nalewki jak i soki także mają swoją witaminę, ale tak na dokładkę jeszcze 🙂
Pozdr. Paweł.
Marlena Bhandari napisał(a):
Biorąc witaminę C z alkoholem będzie z pewnością jedna korzyść: kac będzie mniejszy, ponieważ witamina C zneutralizuje szkody wywołane alkoholem. Co do reszty to nie mam pojęcia.
dobramaruda napisał(a):
Kac to sprawa bardzo złożona, osobiście uważam, że mamy go głownie od kiepskiej jakości alkoholu, no ale nie po tym mowa…….
Szkoda, że Pani nie potrafi mi odpowiedzieć, nurtuje mnie pytanie czy tracę dużo witaminy C robiąc nalewki i czy można bez obaw dodawać kwas askorbinowy.
Pozdr. Paweł.
ps. A może Pani mogłaby zasięgnąć gdzieś języka?
Marlena Bhandari napisał(a):
Nalewek nigdy nie traktowałam jako mojego źródła witaminy C , więc nie wiem, nie drążyłam tematu. 🙂
Dam znać jak zasięgnę języka.
dobramaruda napisał(a):
I jak tam języczek? Zasięgnięty? 🙂
Pozdr.
M napisał(a):
Czy suszone owoce dzikiej róży można zaparzać lub gotować w garnku emaliowanym? Czy takie przygotowanie nie przyczynia się do reakcji chemicznych szkodliwych dla zdrowia?
Marlena Bhandari napisał(a):
Emalia jest bezpieczna.
Ola napisał(a):
Rewelacyjnie podana dawka przydatnej wiedzy. Ja dopiero zaczynam przygodę mając 44lata a powinno się tego uczyć dzieciaki w szkole.