Zbadano reakcje zachodzące w mózgu (szczególnie w rejonie nucleus accumbens czyli jądra półleżącego, odpowiedzialnego za nagrodę, przyjemność i uzależnienie) osób po spożyciu pokarmu zawierającego cukier i porównano z reakcjami tych, którzy używają kokainę.
Nie mam dla Was dobrych wieści, drodzy cukrożercy: cukier okazał się być substancją bardzo wredną – obliczono, iż uzależnia on aż osiem razy silniej niż kokaina.
Jak donosi dr Mark Hyman na łamach The Huffington Post, eksperyment wyglądał następująco: podano dwa koktajle, jeden o niskim indeksie glikemicznym (ok. 37) oraz drugi (po kilku dniach przerwy) identyczny w smaku i wyglądzie, posiadający taką samą ilość kalorii, białka, tłuszczu i węglowodanów, ale słodzony cukrem i w związku z tym posiadający indeks glikemiczny ok. 87.
Tylko ten drugi wywołał wyraźną biologiczną reakcję w mózgu każdego z uczestników. Choć oba smakowały i wyglądały dokładnie tak samo. Uczestnicy eksperymentu nie wyczuli absolutnie żadnej różnicy pomiędzy jednym koktajlem a drugim. Jednak ich mózgi doskonale tę różnicę wyczuły!
Przypuszczalnie tak samo uzależniająco działają na nasz mózg również inne przetworzone pokarmy o wysokim indeksie glikemicznym: białe chrupiące bułeczki, krakersiki, drożdżóweczki, pączuszki, czipsiki czy fryteczki.
Jak się człowiek do nich dorwie to trudno przestać, prawda?
Z drugiej strony równie wysoki indeks glikemiczny mają suszone daktyle (IG=103), banany są niewiele lepsze (IG=72). Niewinna fasolka szparagowa ma IG=71, a pasternak (często dodawany do kupnej włoszczyzny zamiast korzenia pietruszki) aż 95. Miód ma IG=87.
Czy znasz jednak kogoś uzależnionego od daktyli, miodu lub bananów ? Śliniącego się na widok fasolki szparagowej? Przeszukującego w podnieceniu lodówkę w środku nocy w poszukiwaniu choćby marnego zasuszonego kawałka pasternaku?
No właśnie.
Tak myślałam.
Jak widać cukier cukrowi nie jest równy. Uzależniające działanie ma głównie cukier dodany. Ten wytworzony ludzką ręką. Dary natury jakkolwiek słodkie by nie były i ilekolwiek naturalnie występujących cukrów by nie zawierały – nie mają na nas działania uzależniającego.
O niebo zdrowiej i bezpieczniej jest wykorzystywać do słodzenia swoich deserów daktyle (np. zmielone na pastę) czy (tam gdzie się nie da użyć daktyli) należący do występujących w naturze polioli, erytrytol (który ma zerowy indeks glikemiczny, nie uzależnia, nie karmi candidy, nie psuje zębów itd.).
Jeśli zaś tkwisz w szponach cukrowego nałogu zaplanuj definitywne pożegnanie z cukrem czyli cukrowy detoks.
Zrób to od ręki, od razu: zdrowie i witalność czekają! 🙂
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Dominika napisał(a):
Widziałam te badania. Niestety sama walczę z tym nałogiem. Nie jest łatwo 🙂 Kurde, tylko kiedy zacznie się o tym mówić głośno? Cukier, a co za tym idzie otyłość i choroby z nią związane zabijają więcej ludzi na świecie, niż kokaina…
Alchemia Kobiecości napisał(a):
Tyle szumu o marihuanę, a równie niebezpieczny uzależniacz jest ogólnie dostępny w każdym sklepie.
Guit napisał(a):
Porównujesz marihuanę uzależniającą psychicznie w niewielkim stopniu do cukru, osiem razy mocniej fizycznie uzależniającego od kokainy? Brawo.
Beata napisał(a):
Brawo! Jasno, krótko i na temat! Cukrowi mówimy; nie 🙂 Naturze mówimy: TAK 😀
hardaska napisał(a):
Co gorsza rak zywi sie cukrem. Niestety cukru jemy coraz wiecej, a tymczasem w czasach kiedy ksztaltowaly sie nasze geny czlowiek zjadal 2kg cukru na rok. Pod koniec XX w bylo to 70 kg cukru na glowe na rok. A co dzis? Az strach pomyslec. No i jeszcze cukier zakwasza organizm, a to tez problem naszych czasow i przyczyna wielu wspolczesnych dolegliwosci; Pozdrawiam Hardaska
d napisał(a):
a znasz kogoś, kto po odstawieniu cukru ma takie objawy, jak po odstawieniu kokainy? widziałaś objawy uzależnienia od kokainy?
osobiście, owszem ślinię się na myśl o daktylach, orzechach, rodzynkach, kalarepie, czy kremie z awokado i karobu.. przeszukuję zawzięcie szafki itd.. wedle mojego doświadczenia, wszystko co polubimy, pobudza ośrodki nagrody i w ten sposób lekko, psychicznie uzależnia. nie widzę różnicy między cukrem, a innymi smakołykami.
wierzę w teorię, że cukier bardzo szkodzi, ale ten artykuł już trąci paranoją
Marlena napisał(a):
Artykuł nie miał na celu porównania symptomów obydwu uzależnień, bowiem te jak wiadomo są inne. To na co naukowcy chcieli zwrócić naszą uwagę to fakt, że ośrodki w mózgu są bardziej pobudzane przez cukier niż przez kokainę. W tym celu został podany kontrast i wykonany PET-scan mózgu. W przypadku podania cukru obszary nucleus accumbens świeciły się niczym lampki na choince. Przeczytaj proszę artykuł dra Hymana do którego zalinkowałam.
Wiele rzeczy można polubić, ale jedynie niektóre z nich działają neurotoksycznie na ludzki mózg powodując uzależnienie. Nie ma w tym żadnej paranoi. Tak się składa, że jestem byłym cukroholikiem, udało mi się uwolnić od nałogu, wiem jak bardzo niebezpieczną i wciągającą substancją jest cukier. Nie ten zawarty w darach natury, lecz ten przetworzony, rafinowany (i jemu pokrewne jak np. syrop fruktozowo-glukozowy). Rzecz jasna pisząc „cukier” mam na myśli także wszystko co go zawiera: słodycze, ciasta, przetwory itd.
Cukier uzależnia choć nie różniący się wiele od niego w smaku poliol (ksylitol czy erytrytol) nie czyni tego, mając inną budowę chemiczną. Jeśli zatem masz do wyboru dwie identyczne w smaku substancje z których jedna jest neurotoksyną a druga nie – sięgnij po tę drugą. Ty nie odczujesz żadnej różnicy, ale Twój mózg tak.
derekche napisał(a):
Marlena spróbuj kiedyś kokainy i sama sprawdź co bardziej pobudza ośrodki w mózgu. Życzę miłych doświadczeń 🙂
Marlena napisał(a):
Właśnie po to warto czytać literaturę medyczną aby NIE MUSIEĆ próbować kokainy. Życzę miłego czytania 🙂
derekche napisał(a):
Według mnie ten artykuł jest szkodliwy, dla ludzi którzy na serio pomyślą że cukier jest bardziej szkodliwy od kokainy. Rozumiem że „jakieś badania naukowe dla zwierzętach” są tego wyznacznikiem ale
dr Mark Hyman nie podał żadnych odnośników co do tych badań ( może za słabo szukałem). Uzależnienie od twardych narkotyków jest dużym problemem a jakiekolwiek twierdzenia w stylu ” cukier osiem razy bardziej uzależnia i mocniej stymuluje mózg niż kokaina” są po prosu bzdurne. Nie bronię cukru i wiem że jest szkodliwy. Marlena, jeśli dalej twierdzisz że bardziej od kokainy to radzę zmienić autorów literatury medycznej z dr Marka Hymana na kogoś z większym doświadczeniem.
Marlena napisał(a):
To nie były badania na zwierzętach, badano reakcje ludzkiego mózgu. Uzależnienie od cukru jest jeszcze większym problemem niż to od kokainy. Bo cukier kosztuje 3 zeta za kilo i mogą kupić go nawet dzieci. Jest sypany bez opamiętania wszędzie i do wszystkiego. Bez recepty, bez licencji, bez specjalnych pozwoleń na sprzedaż 😉
Cukier RÓWNIEŻ powoduje degradację narządów wewnętrznych, flory bakteryjnej jelit (będących częścią układu immunologicznego), zębów, kośćca, niedobory witamin i minerałów itd. To trucizna i złodziej zdrowia. Czyni to nieco inaczej i bardziej przewrotnie niż kokaina rzecz jasna, ale koszty opieki zdrowotnej nad milionami chorych na raka, cukrzycę czy otyłość są jak sądzę większe niż koszty leczenia nielicznych narkomanów kokainowych.
Mylisz mam wrażenie trudność w odejściu od nałogu z łatwością wpadania w niego. Chodzi o to, że cukier silnie i szybko uzależnia. Nie o to, że trudno od nałogu cukrowego się uwolnić (tak naprawdę w 3 tygodnie można być wolnym od nałogu pożerania cukru/słodyczy).
derekche napisał(a):
„Nikt nie chce być gruby lub stać się narkomanem. Nikt nie chce ich życie zniszczone przez niepełnosprawności i choroby. Mamy zasady i prawa, które chronią ludzi od alkoholu, tytoniu i nielegalnych substancji odurzających. Cukru i mąki (i zbyt dużo skrobi białe ziemniaki i biały ryż) lub produktów zawierających te wydają się nie różni. W rzeczywistości, niektóre badania na zwierzętach wykazały, że cukier jest osiem razy uzależniające jak kokaina.” cytat z pracy dr Marka Hymana, sorki tłumacz google. Żaden naukowiec nie będzie porównywał cukru i kokainy na ludziach. Przeczytałaś ten artykuł dokładnie? Obecnie jedna „kreska” koki w Wielkiej Brytanii kosztuje koło 10 zł ile w Polsce to nie wiem. Kokaina od pierwszego użycia zwiększa dziesięciokrotnie ryzyko zawału serca oraz udaru mózgu. Widziałem wywiad z osiemnastolatkiem z rozrusznikiem serca po przygodzie z kokainą, ciekawe ile musiałby cukru zażyć by mieć podobne problemy ze zdrowiem? Co do uzależnienia to kokaina uzależnia psychicznie i choć nie ma problemów z odstawieniem tego narkotyku to jednak uzależnienie psychiczne jest ogromne. Miałem paru kumpli uzależnionych psychicznie od amfy więc wiem co piszę. Kokaina uzależnia psychicznie mocniej od amfy a Ty ją porównujesz z cukrem. Polecam obejrzenie filmu: https://video.anyfiles.pl/Jak+dzia%C5%82aj%C4%85+narkotyki.Kokaina/Ludzie/video/41413
Mi chodzi o jedno: aby nikt po przeczytaniu tego artykułu nie sięgną po kokainę bo przecież cukier gorszy.
Marlena napisał(a):
Chodziło o to badanie na ludziach: https://ajcn.nutrition.org/content/early/2013/06/26/ajcn.113.064113.abstract i dotyczyło podania uczestnikom słodzonego (lub nie) koktajlu, nie różniącego się smakiem (mózgi i trzustki uczestników zareagowały, choć kubki smakowe nie). Wnioski badaczy mogą nas wyprowadzać z naszej strefy komfortu, ale to nie zmienia faktu, że cukier jest (jednak!) bardziej uzależniający od kokainy. A mnie chodzi o to, by po przeczytaniu w/w wniosków nikt nie sięgał po cukier myśląc, że jest niewinną substancją, bo przecież są na świecie gorsze nałogi (jak choćby kokaina). Wielu ludzi nawet nie ma bladego, że są uzależnieni! Cukrem bowiem karmi się dzieci od maleńkiego, jest nawet w kaszkach typu Bobovita, w dziecięcych soczkach, gumach, lodach itd. Pudełko pralinek to zawsze mile widziany prezent. Mikołaj całe życie przenosi pod choinkę słodycze. I tak dalej, i tym podobne. A pomyśleć, że nie dalej jak wiek temu ludzie (i to jedynie ci bardziej materialnie ustawieni) cukru używali jedynie od święta. Był po prostu wściekle drogi, bo państwo nie dotowało cukru jak czyni to dzisiaj, pomagając w produkowaniu rzeszy ludzi cierpiących na rozmaite choroby, do powstania których codzienne, uporczywe (narkotyczne wręcz!) spożywanie słodkości niechlubnie się przyczynia!
Jak słusznie wspomina dr Hyman: narkomani czy alkoholicy mają instytucje wsparcia. Ludzie uzależnieni od słodyczy, tłustego smażonego żarcia czy napoju gazowanego na „C” (lub innych zawierających kofeinę – kawa, Redbulle itd.) takiego wsparcia nie mają. Bo przecież „to nie są poważne nałogi”. Otóż są! Szkoda tylko, że większość uzależnionych dowiaduje się o tym gdy już jest za późno (choroba w toku), część nie dowie się nigdy i umrze schorowana w swej niewiedzy (czy muszę dodawać, że niepotrzebnie i przedwcześnie?) wcześniej będąc długoletnim dawcą ciepłej żywej gotówki dla przemysłu farmaceutyczno-zdrowotnego.
I daruj sobie proszę osobiste wycieczki: ja niczego nie porównuję, nie ja przecież te badania naukowe robiłam, ja jedynie informuję o doniesieniach badaczy. Czy się to komuś podoba czy nie – nadal będę z całych sił przestrzegać czytelników tej witryny przed spożywaniem „białej śmierci” czyli cukru. Od przestrzegania i pilnowania ludzi przed spożywaniem kokainy są już odpowiednie instytucje.
Dziękuję Ci za udział w dyskusji i pozdrawiam serdecznie.
derekche napisał(a):
„Artykuł nie miał na celu porównania symptomów obydwu uzależnień, bowiem te jak wiadomo są inne. To na co naukowcy chcieli zwrócić naszą uwagę to fakt, że ośrodki w mózgu są bardziej pobudzane przez cukier niż przez kokainę. W tym celu został podany kontrast i wykonany PET-scan mózgu. W przypadku podania cukru obszary nucleus accumbens świeciły się niczym lampki na choince. Przeczytaj proszę artykuł dra Hymana do którego zalinkowałam.” Zacytowałem Twoją wypowiedź. Wszystko ok tylko porównanie PET skanu dotyczyło cukru i produktów bez cukrowych więc zamieszczone zdjęcie kłamie. Dr. Hyman nic nie wspomina o testach na ludziach a „niektóre testy na zwierzętach’ są dla mnie nieprzekonujące. Co do ośrodków pomocy to poradni dla narkomanów w dolnośląskim jest 18 a poradni diabetologicznych 120 więc ludzie nie są skazani na samych siebie. Cieszę się że problem narkomanii nie dotkną Ciebie ani Twoich znajomych, ja miałem więcej doświadczenia w tej kwestii. Co do cukru to uważam że jest szkodliwy i od dzisiaj przechodzę na detoks. Dzięki
Marlena napisał(a):
No niestety, cukrzyca zbiera większe żniwo nawet od kokainy. Odnośnie badań reakcji na uzależniacze (np. sacharoza vs kokaina) właśnie u ludzi, to polecam prace naukowców z Uniwersytetu w Bordeaux, którzy opublikowali już dość dużo bardzo ciekawych wyników, tytuły wszystkich ich prac tutaj: https://www.inb.u-bordeaux2.fr/dev/EN/publication.php?auteur_p=Guillem%20K jak również bardzo ciekawy artykuł napisał dr Fuhrman: https://www.drfuhrman.com/library/what_does_sugar_do_to_the_brain.aspx
MaMaMi napisał(a):
staram się wyrugować z mojej diety cukier,rzadko kupuję żywność przetworzoną ,ale jak odezwie się nałóg to nie ma mocnych.
Hesia napisał(a):
Uzależnienie od cukru jest bardzo silne. Z powodów zdrowotnych w jeden dzień musiałam odstawić kawę, mięso, mleko, wszystko z białej mąki i właśnie cukier. Myślałam, że od braku kawy będę umierać, przeszło po dwóch dniach. Cukier śni mi się po nocach mimo, że minęło już kilka miesięcy od odstawki, erytrol smakuje obrzydliwie i boli mnie po nim głowa. Nieszczęśliwie nie mogę jeść też miodu, syropu klonowego, suszonych owoców, ani nawet bananów czy innych słodkich owoców i jest mi beznadziejnie. Nie wiem jak wygląda detoks narkotykowy/ alkoholowy/ nikotynowy ale ja na prawdę chciałabym się zamknąć w jakiejś skorupie i przespać to wszystko. Marzę o chwili kiedy poczuję, że to już za mną i na widok domowego ciasta nie wytrysnę potokami łez.
O.laz napisał(a):
Ciekawa jestem jak działałby np utarty albo ugotowany burak cukrowy? czy w nim samym jest sacharoza czy ona powstaje dopiero w cukrowni? A melasa buraczana? Zresztą samo przetworzenei i rafinowanie też nie jest równoznaczne ze „złą” naturą cukru – w końcu erytrytol czy ksylitol też nie rosną na krzakach ;).
To takie rozważania ciekawskiej byłej cukroholiczki. Sama przekonałam się jakie to świństwo a dzięki AW i Tobie Marleno już wiem że nigdy więcej po nie nie sięgnę!
Paula napisał(a):
Jak zwykle ciekawy post. Ale i tak nikt z moich znajomych nie chce słuchać i wyśmiewa takie „nowinki”.
A ja mam pytanie na zupełnie inny temat. Czy yerba mate może źle oddziaływać na organizm człowieka? Zawsze, gdy ją piję, po kilku godzinach zaczyna boleć mnie głowa. Niezależnie od dawki. Czy jest to niebezpieczne, czy mogę nadal ją pić?
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Marlena napisał(a):
Może coś w tej herbatce jest takiego, że Twój ustrój tego nie toleruje, po prostu wybieraj inne herbatki, jest ich mnóstwo. Nie pij czegoś, po czym boli Cię głowa 🙂
dddd napisał(a):
Czy,płukanie ust olejem 15 minut usuwa toskyny z organizmu dzisiaj usłyszałem o tej metodzie poleca ja pani ?
Marlena napisał(a):
Z pewnością warto to robić za pomocą oleju kokosowego, który ma działanie antybakteryjne. Na temat ajurwedyjskiej praktyki ssania oleju napiszę więcej wkrótce.
Tomasz Wydra napisał(a):
Ja mam problem z czekoladą. Nie mam dnia bym przynajmniej nie zjadł pół tabliczki czekolady albo i więcej
Marlena napisał(a):
Tomaszu, w sumie to czekolada ma dwa neurotoksyczne uzależniacze w sobie: kofeina, teobromina i anandamid zawarte w ziarnach kakaowca + cukier nieszczęsny jako dodatek (bo samo ziarno gorzkie jak pies). Zrób sobie swoją czekoladę z oleju kokosowego zmieszanego z karobem i stewią lub erytrytolem (no w ostateczności z odrobiną kakao dla podkręcenia goryczki, bo sam karob słodkawy jest), wstaw do lodówki do zastygnięcia i masz nieuzależniający smakołyk. Całkiem czekoladowy. Rozpływa się w buzi 🙂
Karolina napisał(a):
Co raz bardziej ten cukier mnie przeraża, jak zaczęłam słodzić herbatkę miodem to litowy słoik poszedł w 2 tygodnie:P Trochę to boli moją kieszeń, ale raczej warto. Próbuję powoli wogóle odzwyczaic się od smaku słodyczy w herbacie. Ale nalóg jest, jak ktoś postawi przede mną słodkie to ciężko się oprzeć, choć już nie wpycham w siebie tyle co kiedyś… Robimy postępy małymi krokami ale mam nadzieję do przodu. Zakupiłam sokowirówkę Zelmera i już nie mogę się doczekać aż przyjdzie:) Po za tym mój mięsożerny mąż zgodził się na uwaga: 2 obiady mięsne, 1 rybny, 1 zupka bez mięska i 3 (aż 3) wegetariańskie!! Jupi!! Oby tak dalej. Do tej pory praktycznie codziennie jadaliśmy jakieś mięso:/ Już mi zbrzydło, choć nie powiem, bo lubię. Teraz jednak mam ochotę na coś zdrowszego i muszę urozmaicić jadłospis w dania wege, bo w moim notesie z przepisami wszystko mięsne:/ Aaaa i przeprosiłam się z parowarem 🙂
Marta napisał(a):
Ja mam zachcianki na daktyle, banany. Ogólnie ciężko mi się oderwać od suszonych owoców (cukru na co dzień w ogóle nie używam). Nie miałam też nigdy problemu z odstawieniem cukru na rzecz słodkich owoców, ale żeby odstawić słodkie w ogóle to by wymagało u mnie sporo silnej woli 🙂
Gosia napisał(a):
Mogę zaświadczyć że jest to prawda, bo sama jestem cukroholikiem na odwyku 😉 Dzięki książce Marleny CUKROWY DETOKS jestem na dobrej drodze do wyzwolenia 🙂 Od 3 tyg nie jem cukru i na razie zwycięstwo:)
A takie jeszcze pytanie: co z Kawą? wiadomo, że uzależnia, ale czy jest szkodliwa na tyle, by jej w ogóle nie pić? Będzie możena ten temat jakiś artykuł? Bo w necie można naczytać się dużo sprzecznych info.
Pozdrawiam:)
Marlena napisał(a):
Okazjonalnie lub w razie potrzeby (np. jazda nocą) można kawę pić, ale na pewno nie jako codzienny rytuał, bowiem uzależnia i jest typowym złodziejem witamin i minerałów. Mała porcja antyoksydantów jakie posiada nie jest moim zdaniem wystarczającym plusem mogącym zrównoważyć wiele minusów tego napoju, który jest zwyczajnie przereklamowany (pamiętacie swój pierwszy łyk kawy, jaki był gorzki i obrzydliwy?) i ma za sobą olbrzymie i bogate lobby producentów i dystrybutorów, gotowych opłacić nawet odpowiednie „badania” typu „kawa chroni przez rakiem piersi” (o tym, że ułatwia wyhodowanie sobie raka żołądka niech się sam domyśli ten, kto ma rozum w głowie i zdolność logicznego myślenia). 😉 Polecam znakomity artykuł: https://www.eioba.pl/a/46gq/kawa-kawka-kawusia-kawucha-kawizna-trucizna
Polecam na co dzień jak już to kawę z uprażonych ziaren zbóż, cykorii, buraków, żołędzi itd. Kawy zbożowe nie mają kofeiny ani innych neurotoksyn, a zamiast wypłukiwać minerały z ustroju dostarczają ich (magnez, potas, witaminy z grupy B itd.). Są też bogatym źródłem błonnika, chroniącego naszego zdrowie przed degradacją. Polisacharydy (np. inulina) natomiast mają działanie prebiotyczne karmiąc naszą „dobrą” florę jelitową, zaś polifenole działają antyoksydacyjnie pomagając w zachowaniu zdrowia i młodości. Można przyrządzić kawę zbożową na wiele smacznych sposobów (z przyprawami np. cejlońskim cynamonem itp., miodem, mlekiem, kakao, karobem itd.). Osobiście uwielbiam i polecam! 🙂
hajduczek napisał(a):
Bardzo lubię kawę zbożową, zawsze lubiłam. Nie namawiam też nikogo do picia kawy, bo chyba naprawdę uzależnia, choć pewnie nie każdego. Ja od paru lat pijam kawę naturalną, „prawdziwą”, zrobioną w dobrym ekspresie ciśnieniowym. Nie traktuję jej jednak jak poranny „budzik”, bo nie działa na mnie pobudzająco, nocą też. Nawet wtedy, gdy ją osłodzę (słodka podobno pobudza bardziej – ja słodkiej nie lubię i nie pijam, jeśli jednak chcę się obudzić nocą w podróży – czasem słodzę, skutek jest jednak żaden…) Od jakiegoś czasu traktuję więc kawę jak smakołyk, pity dość często, ale nie codziennie. Po prostu sięgam po kawkę wtedy, gdy najdzie mnie ochota na ten smak. Jestem pewna, że nigdy się od kawy nie uzależniłam (uwielbiam za to zapach takiej świeżo palonej), a uzależnienie cukrowe też dawno mam już za sobą (choć czasami jadam i cukier). Witaminę C piję na przykład zupełnie bez osładzaczy i mi smakuje:-)
Marlena napisał(a):
Jeśli ktoś chce wiedzieć czy jest/nie jest uzależniony od kawy to zrobić należy sobie miesiąc „kawowego postu”. Zero kawy. Przez cztery tygodnie. I zanotować swoje myśli i spostrzeżenia. Słodzona cukrem kawa nie tyle pobudza bardziej, ile nakłada się efekt działania dwóch neurotoksyn: sacharozy i kofeiny, stąd można uzyskać wrażenie większego „haju”.
hajduczek napisał(a):
Naprawdę, nie uzyskuję wrażenia większego „haju”, tym bardziej, że nigdy nie lubiłam słodkiej kawy. I ponadto wcale na mnie nie działa pobudzająco, więc już nie słodzę wcale. A czterotygodniowy „detox” kawowy też mam za sobą kilkukrotny, choćby podczas postu Daniela (a robiłam go parę razy, czasem 6, a czasem 3 tygodnie). Tylko podczas wycieczek do Włoch pijam kawę kilka razy dziennie, właściwie bez ograniczeń i jednocześnie bez wyrzutów sumienia. Może tam mogłabym się uzależnić? Ale ich kawa, oczywiście espresso, bije na głowę wszystkie kawy świata:-)
Agata napisał(a):
Od ponad roku nie używam cukru i unikam rzeczy z wysokim indeksem glikemicznym i żadne zdrowie mnie nie spotkało. Wkurzają mnie takie teksty typu: „wywal cukier, zdrowie i witalność czekają”. Śmieszne to jest..
Marlena napisał(a):
Śmieszne nie jest wpisać cukier/słodycze na swoją czarną listę, natomiast błędem jest uważać, iż po roku organizm zapomniał co mu się robiło przez ostatnie -dzieści(a) czy -dziesiąt lat. Zdrowie to nie tylko brak choroby. To stan na jaki należy wytrwale pracować (kompleksowo, nie na wyrywki) przez czas wystarczająco długi aby przywrócić pełnię równowagi zarówno Ciała jak i Umysłu oraz Ducha. Jeśli reagujesz wkurzeniem (frustracją) to rozważ czy nie warto bardziej nad którąś z tych sfer (może nad wszystkimi) jeszcze popracować.
Justyna napisał(a):
Witam Marlenko. A ja mam pytanie odnośnie tych suszonych owoców. Cukru nie jem zupełnie. Za to ciągnie mnie do suszonych daktyli. Jak już je zacznę jeść, to trudno mi poprzestać na kilku sztukach…. I zastanawiam się, czy taka porcja daktylowych słodyczy nie jest niezdrowa, nie powoduje wyrzutu cukru do krwi itp.?
Poza tym mam wrażenie, że jak włączyłam daktyle do diety, to zaczęło mnie ciągnąć na słodką przekąskę (czyli daktyle) zaraz po zjedzeniu obiadu – a tak miałam, kiedy jadłam „tradycyjny” cukier.
Będę wdzięczna za jakąś podpowiedź :))
Pozdrawiam ciepło, Justyna.
Marlena napisał(a):
Wszystko w nadmiarze może szkodzić. Po prostu wyznacz sobie jakiś limit, ponieważ nawet tak zdrowa rzecz jak daktyle mają dużo kalorii. Popracuj też nad zmianą przyzwyczajeń. Osobiście przez wiele lat obiad musiał się u mnie zakończyć „czymś słodkim” i obowiązkowo kawą. Teraz „coś słodkiego” przesunęłam do kategorii „od święta”, kawa zaś wyeliminowała się sama odkąd jem posiłki alkalizujące. Po prostu już mi się nie chce, organizm już nie woła. Kwestia zmiany nawyków.
Janusz napisał(a):
Tylko a propos uzależnień: narkotyki, alkohol, nikotyna, cukier SAME W SOBIE nie mają właściwości uzależniających – gdyby tak było, wszyscy bylibyśmy np. alkoholikami, bo chyba wszyscy wypiliśmy kiedyś kieliszek wina ; one uzależniają tylko NIEKTÓRE osoby… Pytanie: co narkotyki (alkohol, cukier…) „załatwiają” osobom uzależnionym?…
Marlena napisał(a):
Owszem, mają same w sobie. Natomiast mechanizm tworzenia się uzależnień choć jest dla nas wszystkich wspólny, to może różnić się w zależności od predyspozycji genetycznych. Niektórzy ulegają uzależnieniom bardzo szybko i łatwo, a inni już nie tak łatwo. Niezależnie od tego Matka Natura wyposażyła nas w mechanizmy obronne przed substancjami szkodliwymi. Każdy z nas gdy przypomni sobie pierwszy w życiu raz (pierwszy kieliszek wódki, pierwszy łyk mocnej kawy, pierwsze zaciągnięcie dymem papierosowym itd.) to stwierdzi: to nie było miłe doświadczenie, wręcz obrzydlistwo. Jednak gdy przełamiemy naturalne bariery obronne (najczęściej robimy to z powodów głupich, jak np. przypodobanie się reszcie społeczeństwa, chęć „bycia dorosłym” itd.) to zwiększamy swoje szanse by trafić w szpony nałogu. Nic nas już nie chroni, droga wolna.
Cukier (mam na myśli ten przetworzony i zawierające go wyroby przemysłu spożywczego) jest o tyle niebezpieczny, że nie śmierdzi, nie kopci, nie zostawia niedopałków ani fusów, nie ma obrzydliwego smaku i nie zaburza świadomości. Cichaczem ograbia nas z witalnych substancji i zaburza przemiany biochemiczne w ustroju. Jest wszędzie i przybiera różne twarze, różne nazwy na etykietkach. Jedynie żywność nie posiadająca etykiet jest tak naprawdę bezpieczna. Nie znam nikogo uzależnionego od jabłek, pomarańczy czy truskawek, choć są słodkie. Słodycz zawarta w darach natury nie uzależnia.
Wit napisał(a):
Cukier uzależnia 8 razy silniej niż kokaina? – jakoś to stwierdzenie wzbudza we mnie wielki sceptycyzm – zwłaszcza, że wielu ludzi potrafi zrezygnować z cukru, ale z kokainy już jakby trochę mniej…
Marlena napisał(a):
Tak to jakoś sobie naukowcy wyliczyli, że osiem razy. Jako była cukroholiczka powiem, że łatwo to dziadostwo rzucić wcale nie było. Wcale nie łatwiej niż fajki, a wiadomym jest faktem, że nikotyna jest jedną z najsilniej uzależniających ludzki organizm neurotoksyn 🙁
SokPomaranczowy napisał(a):
To ja Ci odpowiem: z kokainy o wiele łatwiej zrezygnować niż z cukru.
daktyloholiczka napisał(a):
Zapewniam Cię, że można być uzależnionym od suszonych owoców, to owoce ale PRZETWORZONE. Ich indeks glikemiczny wzrósł po tym jak poddano je procesie suszenia i są tak samo uzależniające jak cukier (bo to cukier w rzeczy samej). Nie zaczynajcie przygody z suszonymi owocami, ich jedzenie też może przerodzić się w nałóg 🙁
Marlena napisał(a):
Jeśli ktoś owoce suszone będzie traktował jako zastępnik przemysłowych słodyczy, to nawet jeśli będzie „uzależniony” od nich – wciąż osiągnie zdrowotne korzyści większe niż pożeranie nie posiadających ŻADNYCH wartości zdrowotnych ciasteczek i batonów ze sklepu. Oprócz „cukru” jest w owocach suszonych bowiem cała masa innych cennych rzeczy, m.in. pokaźne ilości błonnika (np. w daktylach aż 9%), witaminy, minerały, polifenole, sterole, kwasy organiczne czy w końcu enzymy niezbędne do strawienia całości. Gdy mówimy o „cukrach” w suszonych owocach to bynajmniej nie jest to uzależniająca rafinowana sacharoza obecna w przemysłowych słodyczach, bo np. w takich daktylach sacharozy jest tyle co kot napłakał, większość to fruktoza, glukoza, maltoza, więc co ma tam uzależniać? 😉
Owoce suszone nie są ponadto „przetworzone”, one po prostu wyschły 😉 Morela świeża czy suszona ma cukrów tyle samo, z tym że w tej suszonej nie ma już wody. Dlatego wydaje się słodsza. Ale cukrów w niej magicznie nie przybywa, bo nie ma skąd. Wypicie szklanki wody posłodzonej dwiema łyżeczkami będzie wydawać się mniej słodkie niż spożycie tych samych dwóch łyżeczek cukru rozpuszczonych w 1/4 szklanki wody.
Faktem jest przy tym, że mainstreamowe porady typu „masz ochotę na słodycze to zjedz sobie rodzynki” są do kitu. Tak się NIE robi słodyczowego detoksu: nie zastępujemy sobie jednej węglowodanowej przyjemności automatycznie drugą, choćby ta druga pochodziła wprost z rąk Matki Natury.
Lidka napisał(a):
A ja mam do Pani pytanie 😉 Jak rozumiem, słodzidła naturalne są jak najbardziej dozwolone (typu miód, syrop klonowy, erytrytol itd..), tak? nie jestem pewna , bo wciąż jeszcze czytam Pani artykuły 🙂 Interesuje mnie natomiast Pani opinia nt cukru z kwiatu kokosa. Czy można by go było używać? Czy niestety można go wrzucić do jednego worka z cukrem trzcinowym i buraczanym?
Marlena napisał(a):
Do jednego worka nie, zawiera dużo więcej dobroczynnych substancji (witaminy, minerały) niż przereklamowany cukier brązowy trzcinowy (tabelkę porównującą masz tutaj: https://realrawfood.com/coconut-nectar-and-sugar), ale jednak jest to produkt też przetworzony o dużej zawartości sacharozy. Najmniej przetworzone są melasy (karobowa, trzcinowa).
tola_jan napisał(a):
Odnoszę takie wrażenie, Marlena, że zmieniasz swoje zdanie jak chorągiewka na wietrze. Najpierw doradzasz, żeby zastąpić cukier suszonymi owocami, bo cukier uzależnia, a owoce są naturalne. A jak ludzie twierdzą, że po porzuceniu cukru uzależnili się od suszonych owoców, to im odpowiadasz, że wszystko w nadmiarze szkodzi. A przecież w artykule sama zapewniałaś, że przecież nikt nie słyszał o osobach uzależnionych od suszonych daktyli. Denerwująca jest ta Twoja niekonsekwencja. Powołujesz się na naukowe badania porównujące reakcję mózgu na kokainę i cukier, a badania nad wpływem picia kawy w celu ustrzeżenia się przed rakiem piersi traktujesz z ironią. Dlaczego? Bo tak Ci jest wygodniej? Zapewniasz, że wyjście z cukrowego nałogu jest piekielnie trudne, ale obiecujesz, ze jak się kupi „cukrowy detoks” Twojego autorstwa, to jest to bardzo proste i trwa tylko trzy tygodnie. To jeśli coś jest bardzo trudne, to jak może być bardzo łatwe? A tak nawiasem mówiąc, czy na pewno jesteśmy uzależnieni od cukru czy może jednak od słodkiego smaku? Czy ktoś z Was jak go najdzie chętka na słodkie rzuci się na torebkę z cukrem i będzie się nim zajadał łyżeczkami? Bo ja nie. Ale po batony, wafelki, ciastka, czekoladę sięgnie każdy, kto lubi słodycze. Jak ja nie mam w domu żadnych słodyczy, a mam fazę na słodkie, wymiatam wszystko co słodkie, czyli owoce, słodzone musli, albo w ostateczności chleb z masłem i z miodem. Ale czystego cukru nie ruszam. Więc jak to jest ? Cukier uzależnia? Bo moja kilogramowa paczka kupiona dawno temu zdążyła się już przeterminować. Nigdy nie brałam narkotyków, ale wydaje mi się, że kokainista postara się o czysty towar, a nie zamiennik. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Więc jak to jest, pytasz? Powiem Ci jak to jest: różnica między Tobą a mną polega na tym, że ja już nie mam „faz na słodkie”. Bez względu na dzień cyklu, porę roku i pogodę za oknem. I na tym polega cukrowy detoks, a nie na zastępowaniu w momencie „fazy” jednego czegoś słodkiego drugim czymś słodkim i obżeraniu się tym drugim czymś bez opamiętania. Bo jak się ma „fazę” to opamiętanie przychodzi dopiero po: wiem, znam to, byłam w tym miejscu, ale już tam nie powrócę, nie ma takiej możliwości. I nigdzie nie powiedziałam, że wyjście z nałogu jest „piekielnie trudne”. Jest do zrobienia, choć nie jest łatwe i na pewno nie zrobi się bez wysiłku (np. tylko dlatego że ktoś przeczyta na ten temat e-booka).
Annes napisał(a):
A ja mam pytanie , chce kupić maliny i zrobić z nich przetwory na zimę do słoików i jeśli nie cukier to co do nich dodać ??? Jeśli było już takie pytanie to przepraszam ale nie zawsze mam czas przeczytać wszystko.
Marlena napisał(a):
Ja robiłam konfitury malinowe i dałam poliole (ksylitol lub erytrytol) zamiast cukru.
Emilia napisał(a):
Podbijam sprawę nieszczęsnych suszonych daktyli! Marleno walczę z uzależnieniem od cukru i daktyle suszone działają dokładnie jak cukier…. Powodują napad i dają te same „emocje”, które towarzyszą zajadaniu się tradycyjnymi słodyczami. Nie da się zjeść jednego. Radziłabym wszystkim na detoksie cukrowym omijać je szerokim łukiem.
Marlena napisał(a):
Opychanie się daktylami zamiast „zwykłymi” słodyczami zapewne ma większe „działanie prozdrowotne”, ale w ten sposób nie wychodzi się z nałogu cukrowego. To tak jakby ktoś palący papierosy przerzucił się na cygaro lub fajkę „bo zdrowsza”. Daktyle mogą być słodzidłem (bezapelacyjnie najzdrowszym zresztą) używanym do wyrobu różnych domowych przysmaków (ciasta, trufle itd.), ale to nie znaczy, że mamy sobie serwować te słodkie przysmaki dzień w dzień lub traktować suszone owoce jako prosty zamiennik przemysłowo przetworzonych słodyczy, którym możemy się do woli objadać „bo zdrowszy”. Ani podczas cukrowego detoksu ani jak już wyjdziemy z nałogu.
Emilia napisał(a):
Marleno zgadzam się, ale myślę, że dobrze byłoby nas cukroholików ostrzegać przed suszonymi zamiennikami… Podeszłam do nich z pewną ufnością, nie wyczuwałam niebezpieczeństwa, bo pisałaś, że właśnie nie da się od nich uzależnić, że są bezpieczne. Na pewno dla człowieka poza zniewoleniem cukrowym tak, jednak dla uzależbinonych, szczególnie w momencie wychodzenia z nałogu są koszmarną pułapką. Przekonałam się na własnej skórze. Cukroholik będzie się zachowywał właśnie jak narkoman, lekoman, czy alkoholik na detoksie- przetrzepie wszystkie szafki w poszukiwaniu czegoś chociażby podobnego do substancji, za którą tęskni, a suszone owoce w szczególności daktyle są słodkie i cudowne jak karmelowe krówki…. Nawet pisząc o nich moje ślinianki zaczynają pracować ze zdwojoną siłą. Pozdrawiam 🙂
Marlena napisał(a):
Zdrowa osoba nie uzależni się od daktyli, podobnie jak nie uzależni się np. od wina. Nie pisałam o tym w kontekście cukroholików. Alkoholikowi na widok wina zaświecą się oczy – zdrowemu nie, zdrowy przejdzie obok sklepu z alkoholem obojętnie, a uzależniony nie. Taka jest różnica. Możesz uznać się za wyleczoną z cukroholizmu kiedy wejdziesz do cukierni albo stoiska ze słodyczami i wrażenia będziesz mieć takie jakbyś weszła do sklepu z gwoździami i śrubkami: ten towar nie wzbudza większych emocji – pooglądałam i wychodzę 😉
fawika napisał(a):
Witam pani Marleno,
znalazłam pani bloga przypadkowo,przy okazji szukania sposobów na walkę z nowotworami(jeszcze nie rakiem) chyba ok pół roku temu,może wcześniej.Chciałam zwiekszyć swoją odporność i przestac jeść cukier,żeby nie dożywiac moich chorych komórek. Praktycznie od sierpnia przestawiłam się na zdrowszy styl życia i żywienia,nie jem słodyczy(co było dla mnie najtrudniejsze),nie jadam białego pieczywa,rzadko razowe.Nigdy nie piłam kawy, ale herbatę czarną w ilości 10 szklanek dziennie!-teraz nie piję wcale,tylko zieloną i czerwoną oraz miętę i rumianek,przymierzam sie do czystka:-). Ale schudłam w ciągu 3,5 miesiąca 11 kilogramów. Czy będę dalej chudnąć nie wracając do poprzednich nawyków żywieniowych? To trochę za dużo w tym tempie. Oczywiście bardzo się cieszę,bo wyglądam teraz jak milion dolarów:-),jednak jeśli schudnę dużo więcej? Dodam,że nawet apetyt mam o wiele mniejszy. Pocieszam się tym,że nie karmię tego badziewia i może za parę miesięcy moje wyniki będą lepsze. A podobno ludzie szczupli gorzej znoszą choroby,zwłaszcza onkologiczne,bo organizm bez zapasu tłuszczu nie ma skąd czerpac energii; tak mówi lekarz. No i muszę zacząć ćwiczyć,bo mam „luźne”ciało. Ale jestem jeszcze przed 40-stką,więc może jeszcze się ujędrnię.
Dziękuję Pani za wszystko,co Pani dla mnie zrobiła. Wesołych Świąt rodzinnych i pełnych miłości!!!
Marlena napisał(a):
Wydaje mi się, że 1 kg na tydzień to jest tempo chudnięcia jakiemu przyklasnąłby każdy dietetyk. Raczej nie ma się czym przejmować bo w nieskończoność chudnąć nie będziesz na pewno, Twój organizm jest mądrzejszy niż Ci się wydaje i sam wie ile ma ważyć. Twoim zadaniem jest jedynie dostarczać mu właściwego paliwa.
Zmniejszenie wybujałego apetytu pochodzi stąd, że nareszcie ustrój zaczął dostawać prawdziwe jedzenie, podczas gdy wcześniej będąc karmiony śmieciami wciąż domagał się więcej jedzenia w nadziei, że w końcu dostanie to co mu jest potrzebne do przemian biochemicznych (a najmniej do tego przydatne mu są słodycze czy białe bułeczki, które są pozbawione składników odżywczych).
MałgośKa napisał(a):
Przepraszam, że zastosuję analogię do moich piesków, ale tak samo to chyba działa. Póki karmiłam je „zbilansowaną i pełnowartościową” suchą karmą, jadły jak odkurzacze, wiecznie nienasycone. Zjadały co znalazły w domu i na dworze. Od kiedy karmię je zgodnie z naturą- jak drapieżniki- surowym mięsem- jedzą połowę tego, co kiedyś. A nawet mniej. Są syte, mają błyszczącą, gładką sierść i mnóstwo energii. Więc z nami jest chyba podobnie- jak zaczynamy jeść a nie zapełniać żołądek, wszystko się zmienia.
fawika napisał(a):
Dziękuję:-)
A swoją drogą jak Pani jeszcze znajduje czas,żeby w tym szale świątecznym znaleźć czas na odpisywanie takim „męczybułom”,jak ja?!
Rzeczywiście tak też odpowiadam wszystkim „życzliwym”,którzy zarzucają mi,że w chorobę się wpędzę takim jedzeniem,że organizm sam będzie wiedzieć kiedy przestać. A ja czuję się świetnie,jak piętnaście lat temu,kiedy to mój organizm jeszcze nie buntował się przeciwko zjedzeniu 10 !!! placków ziemniaczanych na obiad czy kolację-a tak jadałam i nie tyłam.Teraz zjem 3 i mam dość,a w dodatku niezbyt dobrze mi to służy.
Pani Marlenko; jeszcze raz Wesołych Świąt !!!
piotr napisał(a):
Obecnie można kupić cukier trzcinowy nierafinowany – jakie jest Twoje zdanie i czy w niewielkiej ilości np. do ciasta jest dalece szkodliwy.
Marlena napisał(a):
Jako były cukrowy narkoman od cukru trzymam się z daleka, ciast nie piekę, czasem robię witariańskie desery które słodzę daktylami, miodem, czasem dorzucę kapkę erytrytolu lub ksylitolu. Cukier używam kosmetycznie jako peeling 😉
Luiza napisał(a):
miód, daktyle – to są właśnie moje uzależnienia. Nie sacharoza. Nie jem sklepowych słodyczy od dłuższego czasu, cukru unikam jak tylko się da, wędliny kupuję czyste, a musztarde dijon (bez cukru). Pomijajac cukry proste, od raku nie jem pszenicy, i żadko kiedy ww złożone, bo źle na mnie działają. Jednak to wspomnine daktyle i mód nie dają mi spokoju. 2 dni udaje mi je się omijac szerokim łukiem, by pozniej zjesc na raz pół szklanki miodu z pestkami słonecznika. A potem ból brzucha, wzdęcia… wyrzuty sumienia. Tak, czuje sie uzależniona. Wiem ze u mnie to na tle emocjonalnym, ale nie potrafię sobie pomóc 🙁 Możesz mi wskazać jakąś drogę?
Marlena napisał(a):
Skoro to na tle emocjonalnym, to chyba zaczęłabym drążyć w tym kierunku, zbadać co to jest takiego co mi każe wyżreć pół szklanki miodu na raz, czyli starałabym się najpierw dostrzec i wyeliminować źródło problemu. No i nie kupowałabym miodu czy daktyli, nie trzymałabym ich w domu po prostu.
misia napisał(a):
Pani Marleno czytałam,że ksylitol jest cukrem pozyskiwanym z brzozy.Z tego co przeczytałam na Pani stronach jest wytworem chemicznym?
Marlena napisał(a):
Nie da się ukryć, że ksylitol nigdzie nie rośnie. Tak, jest to produkt przetworzony – na skalę przemysłową otrzymywany najczęściej z masy drzewnej. Tak, jest zdrowszy od białego cukru i ma inny metabolizm. Nie, nie znaczy to, że można się nim bezkarnie obżerać ile wlezie – jest to jak by nie było produkt przemysłowo przetworzony, nasza ziemia nie rodzi samodzielnie występującego ksylitolu.
Kejt napisał(a):
U mnie detoks cukrowy trwa już prawie 3miesiące.Sama nigdy bym na to nie wpadła jednak życie a mianowicie diagnoza cukrzycy ciążowej mnie do tego „zmusiła „. Na początku było to niczym wyrok śmierci, zero cukierków, ciastek, dżemow etc.a do tego ograniczenie węglowodanów prostych jak bułeczki, tosty, białe pieczywko. Dopiero wtedy zrozumiałam jakim narkotyki jest cukier jak jestem uzależniona. Porcję jedzenia były kaloryczne, zbilansowane jednak po każdym posiłku czułam nieopisany głód, głód cukru rzecz jasna.Nigdy bym tego sama nie odkryła, dziś po 3 miesiącach czasami pozwalam sobie na kostkę czekolady, ciastko. świadomość uzależnienia pozwala kontrolować nałóg a diagnozę cukrzycy oceniam jako wybawienie.Tak na prawdę nie ma chyba znaczenia czy cukier jest mniej czy bardziej uzależniający od kokainy, ważne że jest i to bardzo ale nikt o tym nie mówi, od dziecka bombarduje się nas slodkosciami a świadomość ich szkodliwości jest bagatelizowana. Obserwuje bliskich i widzę jak się trują, gdy próbuję ostrzec nikt nie traktuje tego serio.
Julita napisał(a):
Pani Marleno, chciałabym odstawić cukier ale jak wiadomo nie jest to takie łatwe. Obecne karmie piersią i staram sie bardzo ograniczyć słodkości, ale nie udało mi sie całkowicie wyeliminować ich z diety. Mój problem to niskie ciśnienie (ok 95/60) i wieczne zmęczenie. Obecnie nie piję kawy, ograniczam słodkości do minimum i przez to c
Julita napisał(a):
Cd.
Ograniczam słodkości do minimum i przez to brakuje mi na wszystko energii. Ciężko to przyznać, ale przez całe moje życie jadłam dużo słodyczy (pewnie dlatego mam słabą pamięć). Teraz gdy odstawilam słodycze i kawę nie mam na nic siły. Jak tylko zjem ciasteczko energia wraca. W jaki sposób mogłabym zdrowo dodać sobie energii i poczuć że „żyję” unikając cukru? Kiedyś na studiach, nie jedząc sl
Julita napisał(a):
Nie jedząc słodyczy przez kilka godzin trzęsły mi się ręce, czy to normalne ? 🙂 pozdrawiam i proszę o odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Tak, to normalne – alkoholikowi też się trzęsą ręce jak nie wypije, a palaczowi gdy nie zapali. Cukier nie posiada ŻADNYCH wartości odżywczych, witamin czy minerałów, dlatego nie ma najmniejszych powodów aby go wkładać do swojego wnętrza. Nie przynosi to żadnych korzyści.
Oleńka napisał(a):
To ja będę dla Państwa „ciekawym” przypadkiem.Dla mnie słodycze mogą nie istnieć (batony, czekoladki,cukierki),ale niechby brakło cukru w domu! Tak ,od lat objadam się cukrem prosto z cukierniczki.Pochłaniam go w zastraszających ilościach (ok.2 szklanki dziennie!).Teoretycznie świadoma jaką robię sobie przyznałam się swojemu lekarzowi i…spojrzał na moje wówczas 52kg (168cm) z wielkim rozbawieniem i postawił diagnozę-widać brakuje i organizm się domaga!.Diagnozowałam się 4 razy zawsze wywołując uśmiech na twarzy lekarza.Tym sposobem zamiast pomocy uzyskałam na jakiś czas usprawiedliwienie dla pojawiających się wyrzutów sumienia. Mój wniosek: o tym się nie mówi!tego nie uczą!(chyba,lekarzem nie jestem). Tylko co dalej? Moje inne schorzenia to m.in.: nadciśnienie (ponoć samoistne czy dziedziczne),przełyk Barretta,kamica pęcherzyka zółciowego (już usunięty),anemia, zespół jelita draż. ,bóle mięśni.Dlaczego tylko ja łącze to z moim nałogiem?Sobie już chyba nie pomogę ale może zmotywuję i „przestraszę” innych. P.s ciekawostka? cukier w normie,waga bez zmian,sylwetka typu „wieszak”.
Marlena napisał(a):
Jak widać szczupła sylwetka sama w sobie nie jest automatycznie oznaką zdrowia. Przy tak wysokim spożyciu rafinowanego cukru z pewnością masz zaburzoną mikroflorę jelitową, złe drobnoustroje górują w jelitach nad dobrymi, co stanowi zaproszenie dla wszelkiego typu chorób.
Wyrzuty sumienia są tutaj zbędne i niczego nie zmienią, oczywiście, że sama sobie możesz pomóc i powinnaś to uczynić, nikt inny za Ciebie tego nie zrobi, bowiem nikt z wyjątkiem Ciebie nie ma władzy nad tym, co sama sobie wsadzasz do buzi – po prostu PODEJMIJ ŚWIADOMĄ DECYZJĘ (dodatkowo możesz wyznaczyć intencję) i przestań sobie to robić.
Oleńka napisał(a):
Gdyby to było takie proste pewnie bym się tu nie uzewnętrzniała.Wszystko we mnie krzyczy,że dość tego,intencje też były i że od jutra koniec.W efekcie oczywiście pod byle pretekstem ładuje w siebie 3 łychy cukru a potem to już leci :(A to nie trwa rok czy dwa,uwierzcie organizm wrzeszczy o kolejną porcję.Czasami dopada mnie taki głód ,że piszczę z bólu.Trudno to opisać ,zrozumieć pewnie trudniej.Sama tego nie rozumiem,skąd się to wzięło?Może gdyby ktoś mi to wytłumaczył,wsparł,zrozumiał.W porównaniu do innych nałogów,alkoholikowi nikt nie wyrwie butelki z ręki i powie a teraz do pracy.Jeśli wyrazi chęć leczenia ma: opiekę medyczną,odwyk ,terapię ,wsparcie bliskich.Ja co dzień w pracy odbywam klika spotkań biznesowych i co? „kawa,herbata?” i pod nos cukierniczka .Rzucić się na nią nie rzucę ale mogę zapomnieć o skupieniu a nerwowość pojawia się z nikąd i wrażenie jakbym tydzień nic nie jadła.Ma Pani rację,brak mi dyscypliny,motywacji samozaparcia.Niestety świadomość tego nie uzdrawia a raczej przygnębia a każda kolejna nieudana próba woła „jesteś cienka jak Bolka trampki”i „wsuwaj,wsuwaj nikt ci nie żałuje i humor ci się poprawi” oraz „śmiało za to cie przecież nie wsadzą „.
Marlena napisał(a):
No właśnie: od jutra. A potem okazuje się, że „Tomorrow never comes!” 😉
Nie ma jutra ani wczoraj, zajmij się chwilą obecną, bo tylko to istnieje. W każdej chwili naszego życia, w każdym oddechu mamy tylko chwilę obecną. I tylko to jest realne. Projekcje przyszłości lub roztrząsanie przeszłości są tylko w naszej głowie. To co jest realne to „tu i teraz”. Oczywiście, że świadomość uzdrawia, to dzięki świadomości nałogowi alkoholicy z grup AA porzucają nałóg spożywania alkoholu i pozostają od niego wolni. I nie jest im do tego potrzebne zrozumienie ze strony innych czy wyrywanie im butelki z rąk 😉
Zgadza się, że cukroholicy nie mają swoich klubów „AC” (anonimowych cukroholików), ale to nie jest przeszkodą do uwolnienia się od cukrowego nałogu. Nie ma co szukać wymówek (nie mam wsparcia, nikt mnie nie rozumie, nikt mnie nie prowadzi za rączkę, nikt nade mną nie czuwa, wszyscy dookoła żrą ten cukier i mnie też się wtedy chce itd.). Błędnym jest podejście typu „jeśli rzeczywistość by się zmieniła (tzn. nagle ci wspierający i rozumiejący by się pojawili i nikt nie podstawiałby pod nos cukierniczki) to moje życie też by się wtedy zmieniło na lepsze” – to fałsz. Uzależniasz wtedy swoje życie od innych i/lub od zewnętrznych okoliczności. Jednak rozwiązanie nie tkwi na zewnątrz, ono tkwi w nas samych. Zamiast tego należy zatem spojrzeć na sprawę właśnie odwrotnie: jeśli to ja podejmę decyzję o zmianie mojego życia, to cała moja rzeczywistość się zmieni. Uwierz mi – pojawią się wtedy również wszystkie potrzebne czynniki/ludzie wspierający i rozumiejący, bo wszechświat zawsze i bezwarunkowo wspiera tych, którzy wiedzą czego chcą i podjęli świadomą decyzję iż będą kroczyć wybraną przez siebie drogą: są zdeterminowani, zaczynają „nadawać na innej długości fal”.
Ja też jestem byłą ofiarą własnego cukroholizmu. Jestem byłą cukroholiczką! Wyszłam z nałogu. Porzuciłam też nałóg nikotynowy, a paliłam 30 lat – do dwóch paczek dziennie. Zarówno sacharoza jak i nikotyna są substancjami fizycznie uzależniającymi (tak jak alkohol, kawa, mięso, pszenica czy nabiał), ale największe uzależnienie tkwi w naszym umyśle, uzależnienie fizyczne to pestka.
Tu nie więc chodzi o samozaparcie, silną wolę czy dyscyplinę. To jedynie kwestia podjęcia świadomej decyzji. Decyzje świadome nie wypływają jednak z umysłu (bo mogę godzinami mówić o tym jakiż to cukier jest szkodliwy, ale nikogo tym gadaniem z nałogu nie wydobędę), tylko z serca.
Z Twojego serca, nie cudzego. 😉
Kiedy podjęłaś taką decyzję, to żadna podstawiona pod nos cukierniczka nie robi na Tobie wrażenia. Po prostu bez obaw mówisz „dziękuję, nie słodzę”, a kiedy ktoś częstuje słodyczami „dziękuję, nie jem słodyczy”. Bo teraz to jest ta Twoja nowa rzeczywistość, w której zdecydowałaś się być. Nie słodzisz. Tak jak ktoś częstuje papierosami i mówi się „dziękuję, nie palę”. Przecież nie ma w tym nic dziwnego, że ktoś nie słodzi lub nie pali. Są tacy co palą i co nie palą, tacy co słodzą i nie słodzą. Nikt nie ukrzyżuje nikogo za niepalenie lub niesłodzenie. Wręcz przeciwnie – nie słodząc i nie paląc jesteś wyróżniona, należysz do elitarnej grupy ludzi świadomych – pozbawionych nałogów szkodzących zdrowiu.
Możesz sięgnąć po mojego e-booka „Cukrowy detoks” jeśli chcesz. Ta książka pomogła wielu użytkownikom tej witryny pozbyć się cukrowego nałogu. Jestem pewna, że i Tobie pomoże w zrozumieniu jak tego dokonać – raz, a dobrze: https://akademiawitalnosci.pl/cukrowy-detoks/
Oleńka napisał(a):
Dziękuję 🙂
Sarna napisał(a):
Podpisuję się rękami i nogami pod tym, że cukier uzależnia, nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego jak silnie. U mnie były to drożdżówki, zwłaszcza z rodzaju pączkowatych smażonych na głębokim oleju. Więc nie tylko cukier był tu bodźcem uzależniającym. I miałam też problem z ilością spożywanego jedzenia. Jadłam dopóki nie rozbolał mnie brzuch, zwłaszcza wieczorami. Tylko wtedy miałam wrażenie sytości, jedzenie zwykłego posiłku tego nie zapewniało. Trwało to długie miesiące, aż do momentu kiedy zdałam sobie sprawę jak wielkim problemem to dla mnie jest. A stało się to dlatego że z niewiadomego powodu zatrzymał mi się okres. Sama spowodowałam sobie jakieś zawirowania hormonalne niewiadomego pochodzenia. Jestem na etapie robienia badań, choć póki co nic nie wychodzi. Ale to był mój „kopniak”. Szkoda, że często zaczynamy ratować zdrowie dopiero gdy zaczyna nam szwankować.
Zauważyłam, że zaburzenia sytości powoduje u mnie spożywanie glutenu. Odstawiłam wszystkie jego źródła, a razem z tym przeszła ochota na słodkie. Z czego to może wynikać? Nie wiem, ale miło jest widzieć przed sobą ciasto czy drożdżówkę i nie mieć na nie ochoty 😉
Pomogło mi też ustalenie tzw „progu sytości’. Jest to moment, kiedy czujemy się syci, ale nie przejedzeni. I w tym momencie odkładamy widelec! Wyjście poza ten próg sprawiało (przynajmniej u mnie) utratę barier jeśli chodzi o ilość.
I tak ciągnę już przeszło 2 tygodnie, wiem, że to niedużo, ale dla mnie jest to olbrzymi sukces, bo wcześniej codziennie jadłam dużo słodkiego i mnóstwo pieczywa. A teraz nie mam na to w ogóle ochoty, i mimo tego że zbliżają się wielkanocne ciasta, to wiem, że je może co najwyżej powącham bez bólu i uczucia straty 😉
Ale najbardziej ze wszystkiego pomógł mi e-book Marlenki 😉 Jest w nim kilka fantastycznych sposobów jak odrzucić słodkie, i w świetny sposób wytłumaczone dlaczego ten cukier sieje spustoszenie w naszych organizmach. Dziękuję Ci za to Marlenko z całego serca 🙂
Marlena napisał(a):
Na zdrówko, kochana i wielkie brawa dla Ciebie, bowiem największa praca to ta mentalna, kiedy to musimy zyskać świadomość tego, iż żegnając cukier niczego nie tracimy, możemy tylko zyskać. A potem to już z górki! 😉
Gosiek napisał(a):
Witam. Mam 36 lat,od 4 tygodni stosuję detoks cukrowy. Pochłaniałam cukier w bardzo dużych ilościach ( podejrzewam też u siebie kandydozę). Przez pierwszy tydzień było ok, nawet mnie nie ciągnęło za bardzo w stronę słodyczy, ale od 2 tygodnia, aż do teraz jest jakiś dramat – strasznie mnie wysypało na twarzy – policzki i broda ( na brodzie wręcz wulkany podskórne), już gdy wstaję to jestem strasznie zmęczona, śpiąca i tak caly dzień…. gdy patrzę na siebie w lustrze to wydaje mi się ze postarzałam się o 10 lat, nie mam na nic energii… Staram się dużo pic i zdrowo odżywiać,robię sobie koktajle warzywno – owocowe i czasem zjem jakieś ciasto ( tylko w weekend) – uznałam bowiem, ze nie mogę tak całkiem gwałtownie chyba zrezygnować ze wszystkiego co słodkie, gdyż mój organizm przeżywa szok i nie dam rady tak funkcjonować w pracy. Czy te wszystkie objawy to efekt oczyszczania?
Marlena napisał(a):
Gosiu, jeśli doszłaś do wniosku, że trapiące Cię objawy są skutkiem braku słodyczy i ponownie musisz je jeść by wyzdrowieć, to jesteś w błędzie.
Nie są medycynie znane choroby spowodowane niedostatkiem ciast i słodyczy w diecie.
Owszem, po odstawieniu słodyczy, mięsa, mąki mogą pojawić się objawy grypopodobne, osłabienie, senność, najpierw musi być gorzej aby było lepiej.
Gosiek napisał(a):
a czy ten fatalny stan cery tez moze byc tego skutkiem?
Marlena napisał(a):
Zamiast się nad tym zastanawiać lepiej po prostu przestać go całkowicie jeść. Piękną cerę zapewniają warzywa i owoce, a nie cukier stołowy.