Mam dla Was nową porcję cennej wiedzy. Jestem świeżo po wykładach na temat zdrowia psychicznego jakie prowadził online dr Andrew Saul, współautor książki „Niacin – The Real Story” (wydana w Polsce pod tytułem „Niacyna w leczeniu”, napisanej razem z kanadyjskim biochemikiem, doktorem Abramem Hofferem (1917-2009), psychiatrą, który z sukcesem przez ponad pół wieku praktyki lekarskiej leczył swoich pacjentów witaminami m.in. z depresji i uzależnień.
Podawanie pacjentom farmaceutyków może się pochwalić wskaźnikiem sukcesu ok. 10 %, podczas gdy terapia witaminowa opracowana przez dra Hoffera – aż 75-80%.
A to już nie są żarty.
Co zatem zaleca dr Hoffer?
Dr Hoffer doszedł do wniosku, że to co nazywamy depresją jest de facto spowodowane w większości przypadków brakiem witamin w ustroju, głównie niacyny (wit. B3). Poprawnie przeprowadzona kuracja witaminowa powodowała ustąpienie symptomów. Dr Abram Hoffer skutecznie pomagał pacjentom przez ponad 55 lat, jest autorem ponad 20 książek i ponad 600 prac naukowych, z których bardzo wiele poświęcił właśnie niacynie.
Jeśli chodzi o pokonanie depresji, to pierwszym wnioskiem do jakiego doszedł dr Abram Hoffer był taki, który ja sama podzielam, ponieważ doświadczyłam tego na własnej skórze:
1. ŻADNEGO CUKRU!
Wyrzuć cukier i wszelkie słodkości ze swojego życia, ponieważ pogarszają one Twój stan, a nie polepszają (choć na pierwszy rzut oka może tak się wydawać, ale to jest złudne: słodki łakoć poprawia humor jedynie na parę minut, za który każe sobie zapłacić kolejnym „dołem”). Pozbycie się z życia cukru jest na serio bardzo ważne. Pamiętać warto o tym, że na cokolwiek byś zresztą nie cierpiał – cukier to jedynie pogarsza. Zawsze! Od tej reguły nie ma wyjątków.
Cukier to złodziej minerałów i witamin oraz cichy zabójca naszych najlepszych przyjaciół: stojących na straży zdrowia naszych jelit laktobakterii. A zdrowie jelit jest niezbędne by na nic nie chorować. Jelita stanowią bardzo ważną część naszego systemu odpornościowego. W jelitach z aminokwasu egzogennego, tryptofanu, produkowana jest większość „hormonu szczęścia” serotoniny.
W jelitach również z tryptofanu nasz organizm jest w stanie wytworzyć sobie też pewne ilości niacyny (wit. B3). Bez zdrowych jelit nie ma zdrowia, a cukier jest wrogiem numer 1 zdrowych jelit. Pożegnaj zatem cukier na zawsze i bez pardonu, a wkrótce odczujesz jak jakość Twojego życia się zmieni na lepsze.
2. Zmień dietę na naturalne pożywienie – głównie roślinne.
Żadnego śmieciowego jedzenia, napojów gazowanych i „energetycznych”, żadnego pokarmu przetworzonego, (rafinowanego, oczyszczonego, homogenizowanego, smażonego, konserwowanego, polepszanego chemicznie) itd.
Tylko naturalne pokarmy: dużo świeżych warzyw i owoców, pełnoziarniste zboża, rozmaite kiełki, oleje nierafinowane tłoczone na zimno (w tym lniany), nasiona i orzechy, soki warzywno-owocowe na świeżo wyciskane (minimum 350 ml dziennie typu marchewka, marchewka-jabłko, marchewka-jabłko-burak itd.), rośliny strączkowe oraz pokarmy fermentowane (kiszone).
Na tyle na ile to możliwe zwiększ spożycie pokarmów roślinnych (zwłaszcza świeżych, nieprzetworzonych termicznie) zamiast tych pochodzenia odzwierzęcego. Zamiast mięsa wybieraj raczej tłuste ryby.
Jeśli masz wybór pomiędzy produktem konwencjonalnym a bio – postaraj się wybierać ten drugi.
Unikaj przy tym jak ognia alkoholu, który jest takim samym złodziejem witamin i minerałów jak cukier i tak samo (jak nie gorzej) ogałaca system z wszelkich zapasów cennych substancji. Ma też podobnie jak cukier działanie silnie uzależniające.
Od wszystkiego tego co może Cię osłabić, ograbić, niszczyć Twoje zasoby lub uzależnić – trzymaj się z daleka.
3. Rozpocznij jak najszybciej suplementację B-complex i niacyny
Niezbędne minimum jeśli chodzi o B-complex zalecane przez dra Hoffera to 1 kapsułka lub tabletka 3-5 razy dziennie przy posiłkach. Najważniejsza i najbardziej fundamentalna dla zdrowia psychicznego jest przy tym niacyna (witamina PP lub inaczej B3), której – jak wykazał dr Hoffer w roku 1953 – osobom z zaburzoną sferą psychiczną zawsze brakuje.
Niektórym mniej, innym więcej, ale zawsze mają niedobory niacyny (plus innych witamin z grupy B), często także magnezu, cynku oraz chromu.
Dr Hoffer zalecał pacjentom terapeutyczną dawkę niacyny wynoszącą przeciętnie 3 gramy niacyny dziennie (podzielone na 3 dawki w ciągu dnia po gramie lub częstsze dawki ale mniejsze). Owszem, to dużo w stosunku do RDA, ale z wszelkimi witaminami tak jest jeśli mają działać terapeutycznie: czasem witamina musi być podana w wysokiej dawce aby ustąpiły symptomy.
Tak jak w przypadku witaminy C czy jakiejkolwiek innej witaminy – nie ma bowiem jednej dawki niacyny dobrej dla wszystkich. Twój organizm sam wie ile mu potrzeba aby poczuć się lepiej.
U niektórych ludzi poprawa nastroju następowała już przy kilkuset miligramach na dobę, u innych zaś przy dawkach dużo większych niż przeciętnie przepisywane 3 gramy.
Dr Hoffer określał to w ten sposób, że ta pierwsza grupa ludzi cierpi na niedobór niacyny, podczas gdy ta druga na „niacynozależność” (ang. niacin dependency), czyli potrzebują o wiele większych dawek przyjmowanych przez czas dłuższy niż grupa pierwsza aby uzyskać ustąpienie symptomów.
Niacyna ma dwie postacie: kwas nikotynowy (nazwa jest myląca, ponieważ nie ma nic wspólnego z nikotyną w papierosach) oraz amid kwasu nikotynowego (nikotynamid).
Ten pierwszy związek powoduje przy większych dawkach (szczególnie wziętych na pusty żołądek) tzw. flush (czyt. flasz), czyli uczucie ciepła (podobne do tego jaki odczuwamy gdy wygrzewamy się latem na słonecznej plaży – skóra lekko piecze i robi się czerwona), a ten drugi nie wywołuje go, ale za to jest bardziej obciążający dla wątroby.
Generalnie flush jest niegroźny, dla wielu osób nawet przyjemny. Idealnie jest gdy dawka niacyny powoduje lekki flush (zaczerwienienie na buzi, szyi, przedramionach i może ewentualnie gdzieś jeszcze), trwający 15-30 minut, co oznacza chwilowe nasycenie niacyną na dany moment.
Jeśli flush trwa dłużej, swędzi Cię lub piecze całe ciało, jesteś czerwony jak burak a do tego czujesz się dziwnie – oznacza to, iż przesadziłeś z dawką.
Niektóre osoby nie lubią flusha, a inne go uwielbiają (szczególnie zimą). Tym którym nie przypadł on do gustu dr Hoffer polecał zmienić kwas nikotynowy na nikotynamid, choć konieczne były wtedy np. raz na 6 miesięcy badania kontrolne funkcji wątroby (czasem trzeba było zrobić chwilową przerwę w podawaniu, wtedy funkcje wątroby wracały do normy).
Działanie terapeutyczne w zaburzeniach psychicznych (depresja, schizofrenia) wykazywał zarówno kwas nikotynowy jak i nikotynamid. Jednak ten pierwszy jest nieco zdrowszy niż ten drugi, który nie powoduje co prawda flusha, ale – coś za coś – wymaga od lekarza większej kontroli nad pacjentem z uwagi na większe obciążenie dla wątroby.
Dr Hoffer badał też bardzo dokładnie wpływ niacyny na inne przewlekłe choroby cywilizacyjne, np. zapobieganie chorobom serca: w tym przypadku genialnie obniżała „zły” cholesterol jedynie niacyna w formie kwasu nikotynowego, natomiast nikotynamid nie miał żadnego terapeutycznego wpływu. Przy leczeniu chorób stawów sprawdzały się zaś obydwie formy.
Aby uniknąć flusha tym, którzy z pewnych względów wolą unikać nikotynamidu, dr Hoffer polecał przyjmować niacynę w oryginalnej formie (czyli kwasu nikotynowego) zawsze na pełny żołądek, po jedzeniu.
Równoczesne zażycie witaminy C również redukuje flusha jak też i polepsza wchłanianie niacyny. Na jego intensywność ma zresztą wpływ wiele zmiennych, w tym rodzaj spożytego posiłku, wypitego płynu (zimny czy gorący), przyjmowane równocześnie leki (np. pewne antypsychotyczne lub aspiryna redukują flusha).
Skłonność do flusha mija po pewnym czasie przyjmowania zalecanej dawki dziennej (najczęściej była to dawka 3 g/dobę, rozbita na mniejsze), jeśli zaś przyjmowanie niacyny zostanie przerwane, to skłonność do flusha pojawia się z powrotem.
Założyciel AA (Anonimowych Alkoholików) Bill W. czyli William Griffith Wilson był również pacjentem dra Hoffera. Pozbywszy się choroby alkoholowej cierpiał na głęboką depresję, z której wyleczył go skutecznie dr Hoffer kuracją niacynową.
W grupie AA zrobiono taką oto próbę: wybrano 30 ochotników i podawano im 3 gramy niacyny dziennie. Efekty były następujące:
– 10 osób doświadczyło powrotu do zdrowia w około tydzień
– 10 osób na powrót do zdrowia czekało ok. miesiąc
– pozostałe 10 osób nie odczuło wyraźnej poprawy zdrowia.
Podając tanią witaminę aż 2/3 osób odczuło zdecydowaną poprawę bez skutków ubocznych. Jest to odsetek jakim nie może się pochwalić żaden komercyjny farmaceutyk obecnie dostępny na rynku. I przypuszczalnie nigdy nie będzie mógł. Dlaczego? To proste: składnik odżywczy czasem może mieć działanie jak lek, ale żaden lek nigdy nie będzie mieć działania jak składnik odżywczy.
A Twój organizm potrzebuje składników odżywczych i sygnalizuje ich braki takim czy innym zaburzeniem. Choroba nie powstaje jednym słowem z braku leku w ustroju, chyba że jest nim składnik odżywczy 🙂
Nota bene Bill W. napisał w latach 1965-1971 trzy niewielkie książeczki opisujące wiele przypadków (już późniejszych) i rozesłał je do wszystkich ośrodków AA z prośbą o propagację tej wiedzy wśród potrzebujących.
Ostatecznie jednak współdziałający ze wspólnotami ortodoksyjni lekarze nie mieli na to zbytniej ochoty i pozostano przy metodzie 12 kroków, a o niacynie wie tylko mała grupka wtajemniczonych.
Jak bezpieczna jest niacyna i gdzie ją kupić?
W porównaniu z lekami syntetycznymi jest dużo bezpieczniejsza. W ciągu ostatnich 30 lat nie odnotowano ani jednego przypadku śmierci z powodu niacyny. Trzymając się zalecanych dawek nie sposób wyrządzić sobie niacyną krzywdy. Najlepiej kurację przeprowadzić z lekarzem, pod jego okiem (szczególnie gdy korzystasz z niacynamidu).
A co jeśli nie będzie chciał? Andrew Saul mówi: zwolnij go i zrób to sam. Bardzo powoli wprowadzaj suplement w postaci kwasu nikotynowego, codziennie stopniowo zwiększając dawki.
Dr Saul proponuje schemat następujący: zaczynamy od 25 mg przy każdym posiłku (czyli 3 razy dziennie po 25 mg), każdego dnia powiększając dzienną dawkę o 25 mg. Czyli np.
– pierwszego dnia 25 mg przy śniadaniu, 25 mg przy obiedzie i 25 mg przy kolacji,
– drugiego dnia 25+25=50 mg przy śniadaniu, 25 mg przy obiedzie i 25 mg przy kolacji,
– trzeciego dnia 25+25=50 mg przy śniadaniu, 25+25=50 mg przy obiedzie i 25 mg przy kolacji
i tak dalej.
W ten sposób zanim dojdziesz do dawki na jaką organizm zareaguje polepszeniem samopoczucia minie sporo czasu, jednocześnie jednak jest to sposób bezpieczny i mało kłopotliwy pod kątem flusha.
Na pogorszenie absorpcji witaminy B3 wpływają: alkohol, kawa, herbata, cukier, azotan sodu (saletra, powszechny składnik każdej wędliny), leki (sulfonamidy, tabletki nasenne, estrogeny, antybiotyki, środki antykoncepcyjne),
Na polepszenie wchłaniania witaminy B3 wpływają: kompleks witamin B (szczególnie witamina B1, witamina B2, i B6), witamina C, chrom.
Jak widać na depresję nie ma pojedynczego cudownego sposobu, nie ma monodiety, monoterapii ani magicznej pigułki. Można jednak szeroko pojętą terapią naturalną ( w tym terapią żywieniową i zmianą stylu życia) nakłonić organizm, aby wznowił produkcję neuroprzekaźników.
Wtedy nie będzie potrzeby sięgania po sztuczne medykamenty, które blokują lub naśladują naturalne neurotransmitery, wywołując przy tym prędzej czy później szereg efektów ubocznych.
Jesteśmy tym co jemy, a nasz system nerwowy pracuje poprawnie jeśli jest poprawnie zasilany dobrym paliwem. I tu właśnie leży olbrzymi potencjał aby móc spowodować ustąpienie symptomów, które są przecież nabyte w ciągu naszego życia. Niemowlęta nie rodzą się z depresją 😉
Gdzie kupić niacynę? O ile z dostaniem w aptece witaminy B complex nie ma nigdy problemu, o tyle samej niacyny nie mają, a jak już zapytacie to najczęściej usłyszycie, że „możemy sprowadzić, ale to i tak tylko na receptę”. Pozostają zatem firmy specjalizujące się w produkcji suplementów: Swanson, Now, Puritan’s Pride itd., sprzedające niacynę (zarówno kwas nikotynowy jak i niacynamid) kapsułkowaną.
To jest wersja wygodna, choć nieco kosztowna. Wersja super ekonomiczna: kupujemy kwas nikotynowy 100 g luzem w sklepie z odczynnikami (koszt: dwadzieścia parę zł), do tego wagę jubilerską z dokładnością do 1 mg (koszt: dwadzieścia parę zł) i odmierzamy samodzielnie dawki.
Zrób sobie norepinefrynę!
Wyczerpanie się w ustroju neuroprzekaźnika norepinefryny zwanej inaczej noradrenaliną (znajduje się ona w nadnerczach) powoduje szereg symptomów: osłabienie pamięci, utrata jasności myślenia, kliniczne objawy depresji. Jak nasze ciało produkuje tę substancję? Łańcuch przemian jest następujący:
L-fenyloalanina (z pożywienia wysokobiałkowego) —> L-tyrozyna (produkowana przez wątrobę) —> L-dopa —> dopamina —> norepinefryna —> epinefryna.
Może się to wydawać skomplikowane, ale w istocie tak nie jest, ciało robi to bez większego wysiłku pod warunkiem, że ma wystarczającą ilość witaminy C.
A z tą jest dzisiaj w diecie wielu ludzi krucho: podczas gdy na wysokobiałkowe pożywienie typu mięso czy nabiał rzucają się z przyjemnością, i owszem (a co poniektórzy to nawet 3 razy dziennie ), ale cóż z tego, skoro przy jednoczesnym niedostatku spożycia świeżych warzyw i owoców (czyli witaminy C) potencjał dostarczonej L-fenyloalaniny nigdy nie będzie właściwie wykorzystany.
Z pustego i Salomon nie naleje.
Z tego powodu lekarze ortomolekularni potrafili osiągać oszałamiające sukcesy w leczeniu depresji podając duże dawki witaminy C (wystarczy 5 g witaminy C aby osiągnąć zadowalający poziom stężenia witaminy C w plazmie czyli ok. 80mg/dl), jako że jest to sposób zarówno bezpieczny i mało toksyczny (w porównaniu z lekami farmaceutycznymi) jak i po prostu tani.
Jednak jeśli wraz z kuracją pacjent nie zmieni diety (czyli więcej warzyw i owoców, zero śmieci, zero cukru itd. – patrz wskazania dra Hoffera) i generalnie stylu życia jako takiego, to depresja powróci. Tu nie ma dróg na skróty.
Jeśli nie będziesz całe życie uwiązany do farmaceutyków, to będziesz musiał być uwiązany do suplementów witaminowych. A przecież nie na tym rzecz polega (choć niewątpliwie przyjmowanie witamin jest zdecydowanie mniej toksyczne niż leków).
Chcąc na zawsze pożegnać depresję należy zatem działać kompleksowo.
Twój organizm pamięta jak był zdrowy, chce być zdrowy i wie jak to zrobić, ale potrzebuje dobrego surowca do odbudowy i regeneracji tego, co zostało zniszczone od czasu gdy byłeś wesolutkim niemowlęciem bez najmniejszych oznak depresji. Ten surowiec znajduje się w jedzeniu stworzonym przez Matkę Naturę. I stamtąd właśnie najlepiej (docelowo) go czerpać, a nie z suplementów.
Zrób sobie acetylocholinę
Acetylocholina to neuroprzekaźnik Twojego układu parasympatycznego (inaczej przywspółczulnego lub cholinergicznego). Odpowiada między innymi za dobre trawienie i wydalanie, głębokie oddychanie, obniżanie ciśnienia krwi i zwalnianie akcji serca. Czyli określając ogólnie wszystko to, co odczuwamy jako poczucie zrelaksowania, dobrostanu i odprężenia.
Nasze ciało potrafi samo wyprodukować tę substancję mając do dyspozycji cholinę, zawartą np. w lecytynie. Jej źródłem jest nasze pożywienie: ziarna (np. słonecznika, soi) żółtka jaj itp. Mózg człowieka de facto w jednej trzeciej suchej masy składa się z lecytyny. Jeśli tak to słusznym wydaje się karmić go tym, z czego jest zbudowany! Niedobory lecytyny można uzupełniać stosując suplementację.
Najtaniej wychodzi zakupić ją luzem, kapsułkowana wychodzi drogo, ponadto aby odczuć efekty należałoby kapsułek zjeść bardzo dużo. Taniej i skuteczniej jest zatem używać lecytyny w płynie, proszku lub granulkach, 3 łyżki dziennie granulowanej lub proszkowanej lecytyny dostarczają średnio 5 g choliny.
Lecytyna generalnie nie jest szkodliwa i nie ma przeciwwskazań ani skutków ubocznych. Jedynym jej mankamentem jest niezbyt ciekawy smak, który jednak można zatuszować mieszając lecytynę z jogurtem czy sokiem i popijając czymś od razu.
Kupując lecytynę sojową wybierzmy dobrą markę z soi nie-GMO, ewentualnie można zakupić słonecznikową (należy jedynie patrzeć na skład, aby nie zawierała dodatkowego nośnika w postaci maltodekstryny czy mąki – taka lecytyna przeznaczona jest dla gastronomii i przemysłu spożywczego generalnie).
Jeśli jemy jajka to gotujmy je nie na twardo lecz na miękko, aby w pełni wykorzystać bogactwo zawarte w żółtku.
Zrób sobie serotoninę
Serotoninę zwaną „hormonem szczęścia” nasz ustrój albo dostaje czasami w pożywieniu (pokrzywa, banany) albo najczęściej wytwarza ją sobie sam (głównie w jelitach, pod warunkiem, że są zdrowe) z tryptofanu. Tryptofan jest bardzo chętnie przyjmowanym suplementem w przypadku bezsenności.
Nasze ciało dostarczony tryptofan umie też przerobić na bardzo kojącą, relaksującą i wyciszającą nas substancję – niacynę, czyli witaminę B3. Generalnie bez tryptofanu ciężko byłoby żyć, bo do wielu rzeczy jest potrzebny 😉
Jest jednym z dziecięciu aminokwasów potrzebnych naszemu systemowi do prawidłowego funkcjonowania. Na szczęście znajduje się on w wielu pokarmach, poniżej najbogatsze źródła tryptofanu (w mg na 100 g produktu):
Orzechy i nasiona:
Orzechy brazylijskie 185
Orzechy nerkowca 470
Laskowe 210
Orzeszki ziemne 340
Nasiona słonecznika 340
Nasiona dyni! 560
Nasiona sezamu 330 (ale tahina aż 575)
Rośliny strączkowe:
Soczewica 215
Suszony groch 250
Fasola 200 – 215 (w zależności od odmiany)
Soja 525
Ziarna
Kiełków pszenicy 265
Sery
Cheddar 340
Parmezan 490
Szwajcarski 375
Inne sery wydają się być uboższe w tryptofan, ale nadal są bardzo dobrym źródłem.
Jaja 210
Drób 250
Drożdże piwowarskie 700
Warto zauważyć, że roślinne źródła tryptofanu są przynajmniej tak dobre, a często lepsze niż odzwierzęce 🙂
Aby jednak tryptofan mógł pokonać barierę krew-mózg potrzebne są węglowodany, bez nich ani rusz. To węglowodany pomogą dostarczyć substancję tam, gdzie jest najbardziej potrzebna: do mózgu. Dlatego jeśli sięgamy po pokarm bogaty w tryptofan ale ubogi w węglowodany (np. sery), to uzupełnijmy posiłek np. pełnoziarnistym krakersem czy odrobiną brązowego ryżu.
Można przyjąć, że pięć porcji fasolki, kilka garści nerkowców lub kilka porcji sera dostarczy nam 1.000–2.000 mg tryptofanu, co będzie miało taki sam efekt jak zażycie pigułki antydepresanta (Prozac, Paxil itp.).
Jedynym efektem ubocznym przedawkowania mogą być silne wiatry po fasolce, na więcej raczej nie ma co liczyć 😉
I na tym właśnie polega różnica. Nie jest też znany ani jeden przypadek śmierci z powodu przedawkowania sera, nerkowców czy pestek dyni. Natomiast leki używane w psychiatrii są odpowiedzialne za setki przypadków śmierci rocznie.
Ważna witamina B6
Oprócz niacyny jedną z ważniejszych witamin z grupy B dla naszego dobrego humoru jest pirydoksyna czyli witamina B 6. Jest ona ważnym kofaktorem dla przemian występujących w szlaku metabolicznym tryptofan-serotonina.
Na szczęście witamina ta znajduje się zarówno w suplementach (B-complex czy B-complex Forte) jak i w pożywieniu (zarodki pszenne, banany, rośliny strączkowe, ryby).
Co oprócz jedzenia potrzebujesz by mieć dobry nastrój?
Niewątpliwie światła słonecznego! Nawet zdrowi ludzie, nie cierpiący na depresję są weselsi gdy jest piękna pogoda, a przygaszeni gdy jest mglisto, dżdżysto i ciemno. Każdy człowiek dla prawidłowych przemian biochemicznych potrzebuje witaminy D. Dlatego łap słoneczko ile się da (zimą możesz uciec się do suplementu witaminy D, pić tran i korzystać ze światłoterapii) .
Najlepiej po prostu zażyj nieco ruchu na świeżym powietrzu, by połączyć przyjemne z pożytecznym. Nieruchawy tryb życia w zamkniętych i pozbawionych słońca pomieszczeniach to znakomita pożywka dla depresyjnych nastrojów, choćbyś nie wiem jak cudownie się odżywiał.
Znajdź sobie taką formę aktywności jaka sprawia Ci autentyczną frajdę: spacery, rower, jogging, wrotki, rolki, pływanie, trampolina – cokolwiek co sprawi przyjemność i nie będzie wymuszane na siłę. Zażywać codziennie do pojawienia się uczucia radości 😉
Ruch to doskonały antydepresant!
Jedz dobrze, baw się świetnie i zdrowiej szybko! 🙂
P. S. Poniżej jeszcze mały bonus od A. Saul’a w formie infografiki.
7 zasad dla zdrowia psychicznego:
1. Żadnego cukru
To ma same zalety. Twój dentysta też to pokocha. Jak również zaoszczędzisz pieniądze.
2. Jedz nieprzetworzone pokarmy bez śmieci
Jedz fasole, złożone węglowodany i świeże warzywa.
3. Witamina B-complex
Bierz jedną do każdego posiłku. Niacyna (B3) jest najważniejszą z nich (patrz zasada nr 6)
4. Bierz chrom
Pomaga zachować dobry nastrój utrzymując na wodzy wahania poziomu cukru we krwi
5. Pij świeżo wyciskane warzywne soki
Sokuj wszystko co można jadać na surowo. Niepryskane są najlepsze, jeśli masz do nich dostęp.
6. Niacyna
To jest WAŻNE. Niektórzy ludzie potrzebują DUŻO niacyny. Niacyna powoduje „flush”. Współpracuj ze swoim lekarzem w miarę możności. Niacyna jest bezpieczna: nie odnotowano ani jednego przypadku śmierci spowodowanego niacyną. Potrzebujesz indywidualnego podejścia, można zacząć od małych częstych dawek i stopniowo je zwiększać.
7. Nerkowce
Jedna duża garść nerkowców zawiera od jednego do dwóch tysięcy miligramów tryptofanu, co może mieć takie działanie jak antydepresant wydawany na receptę.

Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Ola GS napisał(a):
Ponownie świetny artykuł! Czy zapobiegawczo wystarczy wit B complex? I ile jej wtedy brać? Bo nie jest to czysta wit B 3..
Marlena napisał(a):
Zapobiegawczo proponuję dbać o dobrą nieprzetworzoną i możliwie jak najwięcej opartą na produktach roślinnych dietę, zdrowe jelita wypełnione dobrą florą, dużo słońca i ruchu na świeżym powietrzu. Wtedy nie trzeba nic brać, bo dobry humorek, energia i witalność nigdy nas nie będą opuszczały. Serio! 🙂
Ola GS napisał(a):
Racja…
Magdalena napisał(a):
Witam,
zaczytuję się w Pani wiedzy i jestem pod wrażeniem. Mam pytanie, ponieważ póki co nie znalazłam informacji na temat: jak się mają wysokie dawki witamin (głównie C, B i D) do Hashimoto (przy zażywaniu syntetycznych hormonów). W tej chwili suplementuję się wit. C (2g/dziennie – od wczoraj mam kwas L-askorbinowy z AW, więc zaczynam zwiększać dawki – w weekend spróbuję 2g co 2godz.), wit D 2g, magnez + B6, wit.E i żelazo. Będę wdzięczna za odpowiedź! Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Magdaleno, czy organizm chory będzie potrzebował mniej mikroskładników odżywczych niż zdrowy? Przecież to nielogiczne. Będzie zawsze potrzebował ich więcej, tym bardziej, że większość chorób może się rozwijać tylko w sytuacji niedoborów. Ludzie nie mający niedoborów nie zapadają na choroby tylko są po prostu zdrowi 🙂
wisienka napisał(a):
przez 10 lat z przerwami brałam antydepresanty,kiedy lekarz przepisał mi je po raz czwarty ,powiedziałam nie!!! Mam dość one i tak nie pomagają ,ewentualnie na krótką mete a do tego uzależniają ,dlatego depresja po czasie i tak wraca ,zaczęłam kuracje na własną rękę czyli magnez z b6 ,b-complex i z dnia na dzień była poprawa ! po tygodniu kupiłam lek ziołowy scull cap ,choroba odeszła w zapomnienie ,warto próbować w naturalny sposób zwalczyć nerwice czy depresję i leczyć przyczyny a nie zacierać je i to tylko na krótki czas
Marlena napisał(a):
Wisienko, bardzo się cieszę! I pamiętaj też o dobrej diecie, pełnej witamin i minerałów, pij świeżo wyciskane soki warzywne i jedz sałatki, a dobry humor i radość życia nigdy Cię nie opuści 🙂
Grace napisał(a):
Witam a co sądzicie o triamit-b mse dr Enzmana bo innej niacyny nigdzie nie potrafie kupić.
Marlena napisał(a):
Triamit to niacynamid (amid kwasu nikotynowego). Jeśli Twoim celem jest cokolwiek innego niż kontrola cholesterolu, to niacynamid się powinien nadać jak najbardziej.
Miranda napisał(a):
witaminy B kompleks,których używa mąz zawierają po 50 mg witamin z gr B.plus niacyna 500 mg.Czy wystarczy jedna tab.dziennie witamin B kompleks? w artykule jest mowa o 3 tabletkach podczas posilkow witamin z gr B-kompleks,ale nie podano w jakich dawkach je stosować.
Marlena napisał(a):
Może to być B-complex typu B-50. W suplementach B-complex używany jest niacynamid.
Hanna napisał(a):
Jak zwykle ciekawy artykuł, a ja znów mam dylemat. Po chorobie nowotworowej jaką przeszłam lekarz powiedział, że nie wolno mi zażywać witamin z grupy B. Potem to samo w paru miejscach przeczytałam. Gdy zrobiłam analizę pierwiastkową z włosów również po wywiadzie lekarz nie zalecił witaminy B. Czy wiesz coś na ten temat Marleno? Mam ochotę pozażywać trochę tej niacyny, ale sama nie wiem jak postąpić. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Marlena napisał(a):
Mamy ok. 20 badań, że przyjmowanie witamin to samo zło skracające ludziom życie, podczas gdy mamy TYSIĄCE badań o tym, że tak naprawdę witaminy je ludziom wydłużają. Przy czym przeciętny lekarz tych drugich nie czytał, bo nie dostąpiły one zaszczytu znalezienia się w bibliotece do której ortodoksyjni lekarze sięgają: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/ jest to biblioteka badań publikowanych w czasopismach medycznych, znajdujących podstawę do stosowania tak zwanej Evidence Based Medicine czyli medycyny opartej na faktach. Jak się jednak okazuje fakty z zakresu badań nad wpływem witamin publikowane w wydawanym od 1967 roku czasopismie medycznym „Journal of Orthomolecular Medicine” są tak szalenie niewygodne, że nie znalazły się w oficjalnej bibliotece z której korzystają ortodoksyjni lekarze (więc oficjalnie pies z kulawą nogą nie zaliczy ich do Evidence Based Medicine, choć „evidence’ów” na temat witamin zebranych na przestrzeni ostatnich 80-ciu lat jest tyle, że głowa mała, ale widocznie są fakty lepsze i fakty gorsze we współczesnej medycynie).
Niestety władze biblioteki unikają odpowiedzi kiedy to może nastąpić i kiedy artykuły te znajdą się w oficjalnej bibliotece. Obawiam się, że możemy poczekać kolejne 47 lat albo i dłużej. Póki co można zajrzeć i zapoznać się z publikowanymi artykułami tutaj: https://orthomolecular.org/library/jom/ – ja osobiście zetknęłam się z wieloma badaniami wskazującymi na to, że witaminy mają wpływ antynowotworowy i ochronny, ale nie odwrotnie. Jeśli Twój lekarz sądzi, że mogą szkodzić zapytaj go ile przypadków śmiertelnych spowodowały witaminy w ciągu ostatnich powiedzmy 20 czy 30 lat, co na ten temat mówią statystyki i czy on takowe w ogóle zna. Przeciętny konował nie zna. Dobry lekarz zna: ilość śmierci z powodu witamin to ZERO rocznie, czyli ile to jest w porównaniu z ilością śmierci spowodowanych zażywaniem przepisanych przez lekarzy farmaceutyków, wraz z ich efektami ubocznymi? Jeśli Twój lekarz powie, że nie wierzy w witaminy uznaj, że trafiłaś do szamana, a nie do lekarza i… zmień lekarza na kumatego. Cmentarze są pełne ludzi, który uwierzyli lekarzom, którzy nie wierzyli w coś tam. Najlepiej polegać na własnej wiedzy. Pytać, czytać i nie przestawać drążyć.
Polecam artykuł dra Andrew Saula na temat witamin w przypadku raka: https://www.doctoryourself.com/cancer.html (jeśli chodzi o B-complex to zaleca się jedną przy każdym posiłku) oraz jego książkę „I Have Cancer. What Should I Do?” (niestety nie została wydana w jęz. polskim). Recenzja książki znajduje się tutaj: https://www.doctoryourself.com/cancereviews.html
margaritum napisał(a):
Każdy Twój post to solidna dawka wiedzy:) Zawsze gdy Cię czytam widzę ile mam jeszcze do zrobienia w kwestii zdrowego odżywiania, choć na co dzień staram się o to dbać. To mnie motywuje. Dzięki! 🙂
Tomasz Trawienny napisał(a):
Powstające problemy zdrowotne są wynikiem niedoboru odpowiednich witamin, minerałów, bądź substancji. Tak więc, wpływ na nasze zdrowie ma nasz sposób życia.
Karolina napisał(a):
Bardzo dobry artykuł, strasznie się cieszę, ze trafiłam na twoją stronę. Choroby, które mnie kiedyś przerażały teraz wydają się niczym, bo wiem, że można je skutecznie pokonać, a co najważniejsze dzisiaj już mogę zacząć im przeciwdziałać profilaktycznie przez dobre odżywianie! Wielkie dzięki:)
Marlena napisał(a):
To ja Tobie dziękuję, Karolino, że odwiedziłaś moją witrynę i zostawiłaś ten inspirujący komentarz. Pozdrawiam gorąco! 🙂
stop nwo napisał(a):
Hej, a będzie kiedyś coś o wodach i filtrach? Np. o wodzie filtrowanej metodą odwróconej osmozy, jonizowanej czy w ińszy sposób oczyszczonej?
Odnośnie witamin, to chodzi Ci Marlena o te relatywnie dobrej jakości czy wszystkie generalnie? Co np. z witaminami z GMO składzie – szkodzą czy pomagają?
Marlena napisał(a):
Nie ma czegoś takiego jak witaminy GMO. Witamina to nic innego jak substancja, czyli cząsteczki, te składają się z atomów, a atomów nie można genetycznie zmodyfikować. Witaminy pozyskane drogą wyłącznie syntezy chemicznej są Ok, te pozyskane ze źródeł naturalnych są jeszcze lepsze, choć nieporównywalnie droższe. O wodach i filtrach zbieram info, napiszę wkrótce.
stop nwo napisał(a):
aha, ale tak czy owak ”nośniki” tych witamin są często zaśmiecane różnymi rakotwórczymi substancjami. Ostatnio np. widziałem kapsułki z witaminą A i z dodatkiem soi genetycznie modyfikowanej.
Marlena napisał(a):
O wiele zdrowiej walnąć sobie szklanicę soku z marchewki. 🙂
Czorny Rzep napisał(a):
Prawda taka, wszystkie witaminy sa potrzebne, nie da sie powiedziec ze jedna bardziej niz druga. Kazdy cos tam je, ale malo kto ma taki lifestyle ze malo sie stresuje i malo pije alkoholu.
Szczegolnie w Polsce. Kogo nie stresuja male zarobki, duze wydatki , glupi szefowie, jeszcze glupsi klienci? Oczekiwania rodzicow , wziete z poprzedniej epoki?
Alkohol? Sprobujcie prowadzic normalne zycie towarzyskie bez alko. Ju noł 😉
Oczywiscie witamina D tez, w naszym przepieknym klimacie jesli nie polecimy w cieple kraje w zimie oraz w trakcie czegos co kiedys nazywalo sie wiosna a teraz jest przerazliwym zimnem z arktyki trwajacym przez caly marzec i kwiecien….
A do tego kazdy luka w ekrany tv, kompa lub smartfona naladowane ledami i ma o 50-80% nizsza produkcje melatoniny, a bez niej deprecha latwo przychodzi.
Ludzkosc w krajach zachodu po prostu taki lifestyle kocha , i wyzwolic sie z niego jest baaardzo trudno. Chyba ze emigracja do Wloch, brazylii lub na Kube 😉
Marlena napisał(a):
Uczeń zapytał mistrza: „Jak długo trzeba oczekiwać zmiany na lepsze?”. Mistrz odpowiedział: „Jeśli chcesz czekać – to długo.” Panowania nad stresem oraz nad programami nadawanymi przez własny umysł można nauczyć się z taką łatwością jak robienia szalików na drutach, obsługi komputera czy gry na gitarze. Zatem zamiast narzekać i wynajdywać swoim umysłem kolejne usprawiedliwienia po prostu przemyśl jeszcze raz to co napisałeś. Nie czekaj na zmianę, sam stań się zmianą, a zobaczysz jakie cuda zaczną się dziać w Twoim życiu. Zapewniam Cię, że znieczulanie się alkoholem czy smartfonem stanie się całkowicie zbędne.
Kasia napisał(a):
„Alkohol? Sprobujcie prowadzic normalne zycie towarzyskie bez alko” – ja prowadze takie życie i nikomu to nie przeszkadza 🙂 Nie potrzebuję wspomagaczy w postaci procentów, żeby się dobrze bawić. Nie jestem też ani nawiedzona, ani przesadnie religijnie uduchowiona (cokolwiek to znaczy). Po prostu stymulacja alkoholowa nigdy nie była mi potrzebna 🙂
Goś napisał(a):
Marlena z pewnością za całokształt ale zwłaszcza za ostatni komentarz Nobel Ci się należy 🙂
stop nwo napisał(a):
Hej, a będzie wpis o jogurtownicach i robieniu jogurtów probiotycznych? Też niegłupi temat, jako że wielu ludzi ma rozstrojony układ pokarmowy.
Marlena napisał(a):
Artykuł o probiotykach i prebiotykach znajduje się tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/probiotyki-i-prebiotyki-czyli-zycie-karmi-sie-zyciem/
Basia napisał(a):
Chcę rozpocząć kurację niacynową. Obecnie biorę antydepresanty (fluoksetynę), które chcę odstawić. Czy po odstawieniu powinnam odczekać kilka tygodni żeby mój organizm się oczyścił czy od razu mogę zacząć przyjmować lecznicze dawki niacyny?
Dziękuję, pozdrawiam 🙂
Marlena napisał(a):
Możesz od razu z marszu zacząć powoli z niacyną 3 razy dziennie przy każdym posiłku (np. 25+25+25 mg, następnego dnia dorzucić kolejne 25 mg itd. ważne aby sukcesywnie te dawki zwiększać i stopniowo). Te 25+25+25 to jedynie propozycja. Im ktoś ma większe niedobory tym większą jednorazową dawkę jego system jest w stanie zmetabolizować zanim zasygnalizuje chwilowe nasycenie flushem. Może więc śmiało znieść w pierwszym dniu dawki rzędu na przykład 50mg+50mg+50mg albo 100+100+100 albo i wyższe. Tak jak napisałam w artykule – nie ma jednej dawki dobrej dla wszystkich.
Dr Hoffer z reguły zalecał swoim pacjentom docelowo 3x dziennie po 1 g. Jeśli nie robisz kuracji pod okiem lekarza to lepiej budować nasycenie stopniowo. W przeciwnym razie gdy weźmiesz od razu za dużo naraz to dostaniesz ostrego flusha i się zniechęcisz. Łagodny flush jest miły jak wygrzewanie się na egzotycznej plaży. Ostry flush natomiast jest nie bardzo miły: ma się ochotę jak najszybciej wleźć pod lodowaty prysznic. 😉 Więc chodzi o to, by delikatnie i stopniowo budować nasycenie, a nie by zniechęcić się od razu na początku. No i cierpliwości też trzeba, bo to jest witamina. Sięga więc do przyczyn, a nie od razu po połknięciu maskuje objawy tak jak czyni to apteczny lek. Jeśli wyprodukowanie przyczyny trwało zaś całymi latami (bo się źle odżywialiśmy, daliśmy się zeżreć stresom itd.) to nie ma co liczyć, że przywrócimy wyjściową równowagę systemu w ciągu paru dni. Potrzebne będzie parę tygodni.
Najważniejsze jest jednak to, że natura nigdy nie jest mściwa. Zawsze nam wybacza! Choćbyśmy nie wiem jakie głupie rzeczy sobie wyrządzili złym odżywianiem i niedbaniem o swoje ciało, ducha lub umysł, to ona zawsze nam wybaczy jeśli tylko odnajdziemy drogę do niej. Gdy zatniemy się w palec natura dba o to byśmy się nie wykrwawili i nie umarli z wykrwawienia, lecz zaraz do pomocy wysyła płytki krwi aby zalepiły ranę. Z witaminami, minerałami, hormonami itd. jednak jest nieco inaczej, mamy je we krwi tylko wtedy gdy je dostarczymy (lub dostarczymy budulca do ich wytworzenia). Jak nie dostarczymy to z pustego i Salomon nie naleje. Ale natura się długo nie gniewa na naszą głupotę 😉 Gdy tylko zrozumiemy nasz błąd i zaczniemy dostarczać dobrego budulca, ona od razu weźmie się ochoczo do roboty aby sprawić dla nas, byśmy byli znów zdrowi i radośni. Bo to zdrowie i radość jest naszym naturalnym stanem, a nie choroba i smutek.
Pozdrawiam Cię, Basiu wzajemnie bardzo serdecznie i życzę owocnej współpracy z siłami natury. Ona nigdy nas nie zawiedzie 🙂
Asia napisał(a):
Jakiś czas temu znalazłam tą stronę przypadkiem, szukając jak mierzyć pH w celu odkwaszenia organizmu (dla mamy chorej na nowotwór-ufff starsi ludzie niechętnie przyjmują wiedzę, niestety).Przeczytałam trochę artykułów, wydrukowałam rodzinie i koleżance, i zainspirowana wcześniejszym o depresji nabyłam sobie niacynę. Flush pojawił się od pierwszego zażycia tabletki 100 mg-tysiące igiełek kłuło mnie pod skórą, twarz jak burak, reszta ciała z czerwonymi plamami, na ramionach jakby uczuleniowe pryszczyki. Nie przestraszyłam się, bo wiedziałam ,że tak może być-tym bardziej że właściwie potem nastąpiło wspaniałe samopoczucie-przypływ sił, optymizmu i energii(na 2-3 godziny). Zażyłam jeszcze kilka tabletek, za każdym razem flush się pojawiał, ale samopoczucie potem fajne. Przepołowiłam tabletkę i już nie było zaczerwienienia ale też nie czułam efektów.Na razie odstawiłam wszystkie witaminy i suplementy bo się chyba zatrułam-miałam mdłości. Ale na pewno wrócę do niacyny-tylko podzielę tabletkę na 4 po 25 mg.W popularnej B complex jest 40 mg niacyny i zażywanie nawet 5 dziennie nie powoduje żadnych skutków ubocznych.Prawdopodobnie w towarzystwie innych wit. z grupy B niacyna nie działa tak ostro.
Dziękuję Marleno za wspaniałą stronę z wartościowymi informacjami!
Piotr napisał(a):
Popularna B complex (producent TEVA) z apteki zawiera witaminę B3 nie w postaci niacyny (kwas nikotynowy), ale nikotynamidu (amid kwasu nikotynowego), dlatego nie powoduje opisywanych jako flush efektów ubocznych, o czym pisze autorka artykułu.
Marta napisał(a):
Asiu, czy mogłabyś proszę powiedzieć gdzie kupiłaś te tabletki 100mg kwasu nikotynowego po których pojawił się flush? Będę wdzięczna za informację.
Marcin napisał(a):
Właśnie wyleczylem rwe kulszową biorac mega B calivity. W tym zestawie są bardzo duże dawki tych witamin. Dostępne niestety tylko w Holandii ale w dobie internetu to zaden problem 🙂 ciekawe, że u nas nie można sprzedawać a tam tak, pewnie czlowiek z Holandii jest inny niż my. Pozdrawiam a jeśli chodzi o cukier to polecam badania dr Coy,a . On wiele wyjaśnia. ..
Marlena napisał(a):
Można dostać w Polsce, ale dobre B-complex w aptece jest ciężko dostępne. Z mojej strony mogę polecić Swanson B-complex, ten preparat ma wszystko czego potrzebne do szczęścia czyli cały kompleks witamin B łącznie z konieczną do ich przyswojenia dawką 500 mg witaminy C.
Calivita jest o połowę droższa, a ma mniejsze dawki w jednej porcji.
Monika napisał(a):
Sprawdzałam na stronie Swansona preparat, który pani poleca i nie mają go na stanie, napisałam do nich maila i właśnie odpisali, że nie będzie on na razie dostępny bo nie mają na niego pozwolenia…. Aż ręce mi opadły… 🙁
Marlena napisał(a):
Moniko, szukaj czegoś podobnego z innych firm typu Puritan’s Pride, Now Foods itd.
joanna napisał(a):
bardzo ciekawy artykuł, dziękuję! nie omieszkam spróbować kuracji witaminami, bo mimo długotrwałej depresji boję się uzależnienia i ew. szkód wywołanych przez antydepresanty.
Ula napisał(a):
Antydepresanty nie uzależniają. To są błędne mity krążące wśród ludzi. Owszem istnieją psychotropowe leki, które uzależniają fizycznie i psychicznie, na przykład benzodiazepiny – leki uspokajające, natomiast obecne leki przeciwdepresyjne z grup SSRI i SNRI nie powodują uzależnienia.
Nie wiem jak można się leczyć i nic nie wiedzieć na temat choroby i branych leków.
Aneta11 napisał(a):
Nie sądziłam że zażywanie wit. D jest tak istotne, Po przeczytaniu artykułu poszłam do apteki. Kupiłam, ale musiała w wyborze pomóc mi aptekarka, bo nie miałam bladego pojęcia co kupić, bo tyle tego jest…. Zdecydowała się na D-vitum forte. Zobaczmy czy mój nastrój będzie lepszy .
Pawel napisał(a):
Hej,
mała rada – nigdy nie idź do apteki bez wiedzy, zdana na poradę farmaceutki. Z moich obserwacji wynika, że są to zazwyczaj ludzie:
1) spełniający się jako dystrybutorzy pewnych marek i producentów
2) niekompetentni i z zabetonowaną wiedzą sprzed x lat.
Piszesz, że w aptece jest duży wybór preparatów z D. Jest to nieprawda – zazwyczaj dawki, które zawierają są komicznie małe. Na receptę jest nielepiej – najlepszy – vigantoletten ma bodaj 1000 iu (tak, jak ten, który kupiłaś, o ile dobrze pamiętam). Może się okazać, że te dawki to będzie dla Ciebie za mało, zrób zatem research i przyjrzyj się produktowi Puritan’s Pride z większymi dawkami.
Ola napisał(a):
Witaj Marleno, wspaniały artykuł, jak i cały Twój blog, odkąd na niego przypadkiem wpadłam (choć wierzę, że nie był to przypadek :)), zaczęłam powoli wdrażać Twoje rady w życie i odnoszę przez to coraz większe korzyści – zdrowotne i nie tylko 🙂 Jestem Ci za to bardzo wdzięczna i dziękuję! Pomyślałam, że może zechciałabyś kiedyś przygotować wpis o tym, jak wygląda Twój dzień, czy tydzień, chodzi mi o to, jak udaje Ci się łączyć wszystkie te mądre (i zbawienne!) zasady oraz stosować je w życiu codziennym. Myślę, że wiesz, co mam na myśli – ponieważ Ty jesteś specjalistką od takiej wiedzy, a 'zwykły śmiertelnik’, jak ja i myślę, że część Twoich czytelników, może pogubić się w tym wszystkim. Zapewne wiele osób byłoby Ci wdzięcznych za taki wpis 🙂
Pozdrawiam Cię serdecznie oraz życzę wszystkiego dobrego Tobie i Twoim bliskim 🙂
Marlena napisał(a):
Pogubić się nie sposób, zwyczajnie jedne czynności zastępowane są innymi. Kwestia wyrobienia sobie nawyków. Po prostu przestałam stać godzinami przy garach, oglądać głupie seriale w TV czy tracić czas na dysputy o polityce, modzie lub pogodzie. Przygotowanie posiłku (sałatki czy koktajlu) to teraz kwestia 15 minut, a czas spędzam teraz na bardziej konstruktywnych czynnościach. Na przykład piszę dla Was artykuły 🙂
Adrian napisał(a):
Czy ktoś wie, gdzie można dostać kwas nikotynowy? Nie mogę go znaleźć w internecie.
Marlena napisał(a):
Poszukaj na portalu aukcyjnym.
Pawel napisał(a):
Ja zazwyczaj kupuję w aptece tabletki 200mg. Nie zgodzę się z Marleną, że w aptekach nie mają. Jest absolutnie w każdej, ale jest na receptę (50mg też jest na receptę – śmiech na sali).
Wystarczy jednak być przyzwoicie ubranym, wyglądać 'kompetentnie’, być uprzejmym, ale zdecydowanym i zazwyczaj dostaję owo opakowanie 20 tabl. 200 mg za 1,70 zł. bez recepty.
Marleno:
masz jakieś doświadczenie albo opinię nt. niacyny i sauny?
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Właśnie o tym pisałam: jak mają (lub chwilowo brak ale mogą sprowadzić) to jedynie na receptę. Niestety nie spotkałam w żadnej aptece będącego w wolnej sprzedaży preparatu, o którym piszesz. Czy możesz podać jego nazwę oraz producenta? Więcej artykułów na temat niacyny będzie w najbliższym czasie.
Pawel napisał(a):
Marleno, piszę o preparacie na receptę. Ale bywają jeszcze rozsądni farmaceuci i przy odrobinie szczęścia i wymienionych wcześniej cech można dostać niacynę za 1,80. Pewność siebie, uśmiech, farmaceuta przeciwnej płci 🙂 i jest duża szansa, że się uda.
stop nwo napisał(a):
Hej, Marlena, będzie coś kiedyś o oczyszczaniu z metali ciężkich, takich przykładowo jak aluminium czy rtęć?
Marlena napisał(a):
Materiały na temat oczyszczania z metali znajdują się tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/odtruwajace-dzialanie-witaminy-c/
Monika napisał(a):
Mam pytanie odnośnie witaminy C. Przeczytałam, że dawki powyżej 1000mg oddziałowują ze środkami hormonalnymi, podwyższając znacznie ich stężenie w organiźmie. Niestety, stosuję takie środki ze względu na zaburzenia, brak miesiączki, złe wyniki cytologii. Zamierzam zakończyć tą kurację i sprawdzić, czy zmiana diety i stylu życia pozwolą hormonom się ustabilizować, jednak chciałabym zrobić to pod okiem ginekologa, a niestety wizytę mam dopiero za kilka tygodni. Czy w związku z tym Pani zdaniem, sensowne byłoby spróbować stosować większe dawki witaminy C podczas przerwy w blistrze? Niestety już podczas suplementacji ok 500mg dziennie, zaczęłam już odczuwać negatywne skutki rozstroju hormonalnego (trądzik, którego nigdy wcześniej nie było, męczące bóle piersi, rozdrażnienie). Jednocześnie nie chcę tak długo czekać na wprowadzenie jakichkolwiek zmian w kwestii suplementacji. Wiem, że nie jest Pani lekarzem, ale mam nadzieję, że będzie Pani w stanie się wypowiedzieć.
Pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Symptomy o których piszesz to nie jest wina witaminy C. Witamina C nie podwyższa niczego, ona bierze po prostu udział w produkcji hormonów jako niezbędny kofaktor. Jeśli masz zaburzenia hormonalne czy też brak miesiączki, to nie powstały takie zaburzenia z powodu nadmiaru C w ustroju, lecz raczej wręcz przeciwnie: zabrakło C w ustroju i nie mógł on wyprodukować odpowiedniej ilości hormonów (lub ich prekursorów). Jeśli zaczniesz suplementować C to nakłonisz ustrój do wznowienia produkcji, ale jeśli w tym samym czasie połączysz to z podawaniem dodatkowych syntetycznych hormonów z tabletek, to skończyć się to może nadmiarem pewnych hormonów (Twoje naturalne + te podane sztucznie) co możesz odczuć jako niemiłe symptomy. Więc albo albo. Albo polegasz na ścieżkach natury czyli na swojej własnej fabryczce, którą Matka Matura wbudowała w Twój system, albo polegasz na syntetycznych rozwiązaniach, stworzonych przez człowieka, dostarczanych z zewnątrz.
Estera napisał(a):
Zdrowe odzywianie i natura jak najbardziej, ale jakim trzeba byc nieodpowiedzialnym czlowiekiem zeby radzic komus, ze albo odstawi leki i podazy droga natury, albo musi tolerowac rozstroj organizmu? Sama uwazam, ze dobrze zbilansowana, zdrowa dieta potrafi wiele zdzialac, ale to jest juz powazne naduzycie i pokazuje , ze poczytac na tej stronie mozna, ale absolutnie nie ufac takim pseudofachowym radom. Zadnen specjalista w jakiejkolwiek dzidzienie nie daje tak radykalnych rad nie znajac calej historii choroby, wynikow badan, a tu prosze – pani Marlena wszechwiedzaca. Brak odpowiedzialnosci i pycha.
Marlena napisał(a):
Wyczuwalne jest w Twoim komentarzu silne uprzedzenie i wrogość, droga Estero. Chyba nie przeczytałaś ze zrozumieniem mojej wypowiedzi. Ja nie dałam Monice ŻADNEJ rady, jedynie udzieliłam pewnej informacji odnośnie witaminy C. Nigdy nikomu nie mówię czy ma brać leki czy nie – od tego są lekarze. Ja nie jestem lekarzem.
Grzegorz napisał(a):
Witam
Bardzo dobry i ciekawy artykuł, podobne informacje podane były w tym roku na Dniach Mózgu (Uniwersytet Gdański, wykłady o mózgu). Poza tym, że trudno namówić lekarza na taką kurację (a zwolnić lekarza pierwszego kontaktu zwolnić trudno :)))), mam pytanie o sezam- o jakim piszesz: biały czy czarny i jak podany? Dobrego zdrowia na wiosnę wszystkim :)) i duuuuużo zdrowych witamin.
Marlena napisał(a):
Sezam biały, najlepiej naturalny (niełuskany).
Aga napisał(a):
To pewnie warto też częściej sięgać po drożdże, oczywiscie dobrze sparzone, tak profilaktycznie. Bo kiedy jest już stan zaawansowany to suplementacja syntetyczna.
Już kolejny raz czytam kiedy witaminy okazuja sie lepszym rozwiazaniem niz drogie skomplikowane leczenie, juz mnie to nie dziwi, przecież juz dawno padło zdanie „Aby Twoje pożywienie było lekarstwem…” Pozdrawiam gorąco i czekam na kolejne artykuły
Magdalena napisał(a):
Bardzo Ci dziękuję za tę stronę. Jest dla mnie plastrem na rany zadane przez irracjonalne pseudo mądrości wygłaszane w necie. Niestety tzw. „zrównoważona” dieta jest usilnie promowana (ze szczególnym naciskiem na mięso), przy czym o warzywach i owocach mówi się, że uczulają! Tzw. „wiedza” nazwana „wiedzą” dzięki tzw. „badaniom naukowym” wciąż zdobywa swoich wyznawców. Dziś myślałam, że padnę po oglądnięciu tego: https://www.youtube.com/watch?v=dj28Lfc8Ocw Na szczęście chwilę pomedytowałam i mi przeszło. Pozdrawiam ciepło!
P.S. Publikacja z łatwymi i zdrowymi przepisami na dania oraz soki jest cudowna!
Marlena napisał(a):
Martwa tkanka zwana popularnie „mięsem” uzależnia tak silnie, że każdy argument zostanie użyty aby usprawiedliwić jej pożeranie, a kim jest ten nieuk występujący w filmiku to nie wiem, ale… hmm.. bredzi jak potłuczony 😀
Gdyby dieta oparta jedynie o warzywa i owoce była toksyczna dla nas, to protokół Gersona zabijałby chorych na raka, a nie leczył. Niestety nie znam żadnego protokołu leczącego raka opartego na mięsie. Ten pan chyba też nie.
Estera napisał(a):
Kobieto, to Ty bredzisz jak potluczona, jeste stak pelna pychy i ignoracji, ze az boli. Jak najdalej od takich fanatykow jak Ty. Film obejrzalam i nie dosc, ze nie jest zadnym skrajnym pogladem, to zawiera konkrene argumenty poparte badaniami naukowymi i naukowa wiedza, a nie wyssane z palca na zasadzie „bo ak mi sie podoba”. Mieszasz na tej stronie fakty z mitami a to prawda nie jest i nie bedzie nigdy, robisz rzeczy szkodliwe dla innych udajac ekseprta, a jestes zwyklym szamanem i na tym polega caly problem. Publikowac moich komentarzy nie musisz, mnie wystarczy, ze to przeczytasz. Moze cos w tej zadufanej glowie zaswieci, choc watpie. Fanatycy zazwyczaj ida w zaparte, argumenty do nich nie trafiaja.
Marlena napisał(a):
Twoja ofensywna wypowiedź jest niezgodna z netykietą i w zasadzie nie powinna być publikowana, ale owszem opublikuję ją choć tego nie chciałaś. Uświadom sobie, że to co (i w jaki sposób) mówisz na temat innych osób nie świadczy o nich – świadczy o Tobie, Estero.
kola napisał(a):
Witam. Zainteresowałam się Swanson B-complex, ale jak się okazuje preparat jest praktycznie nie do zdobycia w Polsce. Główny dystrybutor nie ma pozwolenia na obrót tym preparatem , bo z uwagi na dawki poszczególnych składników kwalifikowany jest jako lek. Gdzie to można kupić?
Marlena napisał(a):
Spróbuj kupić na amazon.co.uk: https://www.amazon.co.uk/Swanson-Super-Stress-B-Complex-Capsules/dp/B004472AH6/ref=sr_1_1?ie=UTF8&qid=1398345200&sr=8-1&keywords=swanson+vitamins
stop nwo napisał(a):
https://zielonysklep.com.pl/swanson-super-stress-b-complex-plus-witamina-c-100-kapsulek.html
Marlena napisał(a):
Fajnie ale… minimalne zamówienie u nich to 100 zł 🙁 Jakby co to Swanson robi ten sam preparat pod inną marką: https://www.swansonvitamins.com/doctors-a-z-super-stress-b-complex-120-caps ale też nie wiem czy jest w Polsce dostępny
Marek napisał(a):
W Best Body jest do kupienia za 67,50 zł z wysyłką: https://www.bestbody.com.pl/swanson-stress-super-bcomplex-p-451.html
Kamila napisał(a):
Wlasnie zamowilam sobie swanson super stres. Znalazlam na niemieckim amazon bo tu mieszkam. Pani Marleno mam pytanie ile razy dziennie brac te tabletki? A od poniedzialku zaczynam post daniela. Prosze trzymac kciuki bo bardzo zalezy mi na zmianie swojego odzywiania. Dziekuje za swietny blog jestem juz z Pania od jakiegos czasu i zawsze czekam z niecierpliwoscia na nowe wpisy. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Marlena napisał(a):
Wspieram całym sercem i jestem pewna, że przyniesie same korzyści! Pozdrawiam serdecznie 🙂
Lena napisał(a):
Kochana Marlenko!
Wdzięczność moja sięga zenitu, artykuł jak na specjalne zamówienie…
Walczę z depresją, już powzinam decyzję, żeby pójść do psychiatry, którą w trakcie lektury tego artykułu właśnie zmieniłam!
dzięki, że jesteś…
Mnie również ciekawi, jak sobie układasz dzień, jak planujesz, żeby mieć czas na przyjemności prócz obowiązków. Wiadomo, matka dzieciom, żona mężu, praca, dom, wszystko jest szalenie energożerne i czasochłonne, więc tym bardziej podziwiam Twoje zorganizowanie i zaangażowanie w bloga.
Pozdrawiam Cię i błogosławię <3
Marlena napisał(a):
Pozdrawiam serdecznie wzajemnie i życzę szybkiego powrotu zdrowia, witalności i radości życia! 🙂
hardaska napisał(a):
Czy cukier przyczynia sie do depresji dlatego, ze zakwasza organizm, a wtedy dla zrownowazenia pH cialo pompuje mineraly (zasadowe) skad sie da? Czy to jakis inny mechanizm? Pozdrawiam Hardaska
Marlena napisał(a):
Chodzi o metabolizm cukru. Do jego zmetabolizowania organizm zużywa nasze rezerwy witamin (głównie z grupy B) i minerałów (głównie tych zasadotwórczych jak np. magnez czy wapń). Jednym słowem cukier to pospolity złodziej. Nie wpuszcza się złodzieja do domu. Koniec, kropka. 🙂
przyjaciółka napisał(a):
Chciałam zapytać co w przypadku, kiedy osoba pozostaje na terapii syntetykami? Czy można rozpocząć suplementację niacyny i innych witamin z grupy B przed odstawieniem przeciwdepresantów? Pozdrawiam i dziękuję serdecznie za świetnego bloga!!
Marlena napisał(a):
Dr Hoffer stosował niacynę także u pacjentów przyjmujących leki syntetyczne. Po jakimś czasie terapii niacyną pacjenci już czuli się na tyle dobrze, że nie było konieczności dalszego przyjmowania tych specyfików.
Beata napisał(a):
Zaczęłam kurację niacyną i mam dylemat jak długo ją stosować i kiedy będzie można odstawić. Jeśli poczuję się już dobrze to przecież nie tak od razu. Proszę o podpowiedź jak mądrze rozplanować kurację? Obecnie biorę 300mg w trzech dawkach, czyli 900mg dziennie. Nie miałam flusha w ogóle jeszcze. Biorę też b-complex dwa razy dziennie. Zdrowe żywienie oczywiście już od dawna.
Marlena napisał(a):
Beato, musisz cierpliwie budować podawanie powoli. W/g rozpiski podanej przez dra Saula jest to wtedy bezpieczne i nie ma problemów z flushem, który mógłby znienacka zaatakować po zbyt dużej jednorazowej dawce i zniechęcić do niacyny. Tylko Twój organizm wie ile potrzebuje tej niacyny, jak głębokie są niedobory. Hoffer podaje, że polepszenie zdrowia następowało u większości pacjentów przy dawce 3 g dziennie (3000 mg). Ale byli i tacy, dla których dawka ta była za mała (reakcja ustroju nastąpiła dopiero przy większej) jak też i tacy, którzy pozytywnie reagowali już przy mniejszych dawkach. Po prostu obserwuj, bo z góry nie sposób przewidzieć.
Beata napisał(a):
Dziękuję. Kurację zaczęłam od 25mg jednorazowo, więc powoli. Właśnie chciałam dojść do tych 3g dziennie. Mam nadzieję, że mi to wystarczy. Jeśli nie to poczekam na dawkę przy której zareaguję pozytywnie. Tylko chodzi mi o to – co wtedy? Jeśli już nastąpi poprawa jak długo brać niacynę?
Marlena napisał(a):
Potem będziesz mogła powoli zmniejszać jej ilość, bo jeśli zmieniłaś dietę na prawdziwe jedzenie to tam wszelkie potrzebne nam do wspaniałego samopoczucia substancje już Matka Natura dla nas umieściła. Nie zapominaj też o regularnie spożywanych pokarmach fermentowanych, aby utrzymywać w dobrym stanie florę jelitową, bo to ona dla nas produkuje te szczęściodajne witaminki z grupy B 🙂
Beata napisał(a):
A tak, tak 😉 Nawet kapustę mi się udało zakisić z solą himalajska. Jest pycha!
Przymierzam się do drugiego podejścia.
W ogóle to dzięki – za te wszystkie informację, artykuły, przepisy. Kopalnia wiedzy! Chyle czoła. Myślałam, że jemy zdrowo, że już dużo wiem. Myliłam się.
Zbieram kasę na wyciskarkę, a póki co robię tyle ile mogę na ten moment i widzę już dużo dużo pozytywnych zmian. Ciężko mi tylko z dziećmi idzie. Marudzą. O ile 2-latek w miarę do opanowania, to z 8-latką gorzej.
Pozdrawiam.
Marta napisał(a):
Beato, czy mogłabyś podzielić się informacją gdzie kupiłaś niacynę? rozumiem że bierzesz kwas nikotynowy? będę wdzięczna za informację, bo nie mogę go nigdzie znaleźć, na allegro też nie.
stop nwo napisał(a):
Gdzie można nabyć ten kwas nikotynowy, że nigdzie go (w normalnej cenie) nie mogę znaleźć ?
Marlena napisał(a):
Swego czasu kupowałam w serwisie aukcyjnym Allegro.
Radek napisał(a):
Świetny artykuł (nie jedyny świetny). Zaczynam widzieć „światełko w tunelu”. 🙂
Ale mam pytania:
Czy można rozpuścić kwas nikotynowy, aby go łatwiej dawkować?
Np. w wodzie? Czy będzie stabilny? I jak długo można będzie przechowywać taki roztwór?
Marlena napisał(a):
Można rozpuścić, jest to przecież witamina rozpuszczalna w wodzie, ale na ile jest stabilny roztwór to nie wiem. Chyba lepiej od razu wypić. Mam w planach przeczytać książkę Andrew Saul’a „Niacin: The Real Story”, może tam znajdę jakieś info, to się podzielę.
Aniam napisał(a):
Uwielbiam Twój blog:) Tyle ciekawych wiadomości.Mam pytanko:czy karmiąc piersią mogę przyjmować niacynę?wszędzie pisze,że nie.Będąc w ciąży piłam wit.C od II trym.do nasycenia i czułam się świetnie.Urodziłam największe z trzech dzieci.Oczywiście nie szczepię!!!Pozdrawiam serdecznie!!
Marlena napisał(a):
Dr Hoffer mówi tak: są dwie grupy ludzi. Jedna jest obiektywnie zdrowa (lub prawie) i będzie potrzebować mniej niacyny (od 0,5 do 3 g/dzień). Druga grupa to ludzie będący w stanie stresu fizjologicznego (w tym kobiety ciężarne i karmiące, osoby przewlekle chore, osoby z infekcjami itd.) i ci mogą potrzebować więcej niacyny (od 1 do 10 g /dzień). Taka ciekawostka odnośnie ciężarnych: w ostatnich 3 miesiącach ciąży ustrój kobiety o wiele efektywniej wytwarza sobie niacynkę z tryptofanu niż robi to organizm kobiety nie będącej w ciąży 🙂 Więcej szczegółów w artykule dra A. Saul’a: https://www.doctoryourself.com/hoffer_niacin.html
Aniam napisał(a):
Zakupiłam sobie tą niacynę https://allegro.pl/niacinamide-witamina-b-3-pp-niacyna-1,jako jedyna w dużej dawce.Tylko nie wiem,jak mam ją stosować,skoro nie będzie objawu flusha po niacynamidzie??Biorę 2tabl.dziennie narazie,ale skąd poznać,że to dość??
Marlena napisał(a):
Nie poznasz bo flush’u, poznasz po poprawie samopoczucia rozwijającej się w ciągu kolejnych tygodni.
mateusz20 napisał(a):
Witam, Chciałbym się do informować czy jest możliwe wyjście całkowite z depresjii? Oczywiście naturalnie bez tabletek, czy podczas stosowania dobrej jakości jedzenia nerwy się wzmacniają czy jakoś inaczej działa na układ nerwowy. Przyznam się że Żona ma problem ma różne myśli itp,dawałem jej kiedyś niacyne ,pomogło jej ale jakoś przestała brać,przeszła na tabletki chyba antydepresyjne ale nie jestem pewien. Od tamtej pory ma dalej to samo co miała, tylko ogłupiają a tak naprawde nie leczą bo już by było z nią lepiej,bierze od miesiąca chyba.Trochę mnie to irytuje iż lekarze nic nie wspomną o diecie . Tylko tabletki i tabletki.próbuje jej wmówić o dobroczynnym działaniu witamin i różnych elementów ale jakoś nie chce wierzyć że witaminy mogą pomóc.Za jej przyzwoleniem napisalem do Pani, chciałbym żeby ona doświadczyła pozytywnej zmiany w swoim organizmie. tylko nie do końca wiem jak ją przekonać. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Zadaj Żonie jedno jedyne pytanie: czy jej stan został spowodowany brakiem tabletek w ustroju? Odpowiedź jest oczywista. A jeśli nie to ich branie nie uzupełnia żadnych niedoborów. Sprawia chwilową ulgę likwidując symptomy, ale wszystkie farmaceutyki zakwaszając ustrój powiększają tylko niedobory. To jest kręcenie się wokół własnego ogona. Jeśli jej lekarz „nie wierzy” w działanie witamin to należy przyjąć, że trafiliście do szamana, a nie do lekarza. Działanie witamin i minerałów to bowiem czysta biochemia, nie ma nic wspólnego z wiarą w nie. Dobry lekarz to wie i takiego należy poszukać albo stać się dla siebie samemu lekarzem i zacząć suplementację na własną rękę, niech to będzie multiwitamina do każdego posiłku na początek, jak radzi dr Andrew Saul. Minerały i witaminy są potrzebne do pewnych przemian biochemicznych i tyle. A jak ich nie dostarczysz to z pustego i Salomon nie naleje. 🙂
Mamy tony literatury medycznej opisującej jak w praktyce klinicznej odpowiednie dawki niacyny są w stanie uporać się z depresją, która de facto okazuje się bardzo często po prostu… awitaminozą. Możesz ten stan nazwać jak chcesz (depresja to ładnie brzmiące słowo, choć równie dobrze może być każde inne), ale jest to awitaminoza. Po uzupełnieniu bowiem niedoborów stan mija i wszystko wraca do normy. I to nie jest żadne czary mary tylko zwyczajnie biochemia. Tak działa ludzki organizm. Jestem w trakcie czytania książki dra Hoffera i dra Saula „Niacin – The Real Story”, seria artykułów poświęconych dobroczynnemu działaniu niacyny i innych witamin z grupy B będzie kontynuowana na witrynie. Lekarze nie mają zajęć z dietetyki bo uczą się na wypisywaczy recept, więc nie ma co za bardzo na ich wiedzę w tym zakresie liczyć 😉
mateusz20 napisał(a):
Przekaże żonie. Dziękuje za odpowiedź i jeszcze raz pozdrawiam.
Paulina napisał(a):
Witam, już od dłuższego czasu z przyjemnością czytam Pani blog i czerpię z niego garściami 🙂 mam pytanie, czy witamina B 3 jest w stanie w jakiś sposób złagodzić postęp okropnej choroby, jaką jest stwardnienie rozsiane? Ogólnie witaminy z grupy B wpływają ochronnie na układ nerwowy :/ szukałam informacji na stronie ortomolekularnej medycyny, ale niestety nie znalazłam nic konkretnego. Może Pani coś doradzi?
Marlena napisał(a):
Wejdź na stronę byłego pacjenta dra Hoffera cierpiącego ongiś na SM . Nazywa się on Peter Leeds i dokładnie opisuje swoją drogę do zdrowia trwającą ok. roku czasu: https://www.orthomolecular.com/?ctr=illness&act=show&id=31. Kim dokładnie jest ten człowiek i co robi można doczytać w Wikipedii: https://en.wikipedia.org/wiki/Peter_Leeds_%28financial_analyst%29
Nie, samą niacyną się nie wykaraskał z choróbska, równie ważna jest witamina D (chorzy na SM mają jej zatrważające niedobory) i szereg innych suplementów oraz przykazań dietetycznych (m.in. zero kofeiny, nabiału, coli i syntetycznych słodzików). Miał on przez dra Hoffera przepisane co następuje:
„ Niacin – 500 milligrams, 3 times daily
Vitamin D – 5,000 IU’s, twice daily
Vitamin C – 2 grams, 3 times daily
Vitamin B complex 100s – one daily
Salmon Oil – 1g, 3 per day
Zinc – 50mg per day
Calcium / Magnesium – 3 per day
Folic acid – 5mg per day
Liquid B12, by sub-cutaneous injection – 1mg, 2 injections per week
Avoid milk, caffeine, and aspartame/fake sweeteners.
Avoid colas, soda pop, and keep alchohol in moderation. ”
Najlepiej by było skonsultować to ze swoim lekarzem, co on myśli na temat takiej suplementacji. Należy być jednak przygotowanym na to, że jeśli będzie to lekarz kształcony konwencjonalnie i nie mający pojęcia o terapiach ortomolekularnych, to możesz usłyszeć, że „takie ilości witamin są strasznie szkodliwe!” 😉
Paulina napisał(a):
Bardzo dziękuję Marleno w imieniu moim i mojej pacjentki 😀 (jestem jej fizjoterapeutką) do badań z witaminą D zdążyłam się dokopać, a resztę z radością jutro jej przekażę i mam nadzieję, że wykorzysta tą wiedzę 😀 warto spróbować tym bardziej, że z konwencjonalnym leczeniem jest marnie… Pozdrawiam i jeszcze raz wielkie dziękuję :*
krystyna napisał(a):
Jak zwykle Marlenko super kompetentne informacje. Dzięki!
Jestem w pewnym sensie 'wielbicielką’ B-3.
Serdecznie pozdrawiam.
Podlinkowałam mój ostatni post pod ten Twój.
Marlena napisał(a):
Krysiu, bardzo dziękuję! Nie doczytałam czym spowodowane były Twoje bóle, jednak przy okazji napomknę, że wydolność nerwowo-mięśniową doskonale wzmacnia też witamina D, której większość z nas ma przewlekły niedobór. Już wkrótce opublikuję na witrynie artykuł na temat witaminy D i jej znaczenia dla naszego zdrowia.
krystyna napisał(a):
Moje bóle spowodowane były wystawieniem głowy do wiatru (erkondyszyn) – wspominałam o tym w poscie Rekowalescencja.
Sporo lat temu jadąc w upalny dzień tramwajem, okna były pootwierane, były przeciągi, wiało mi przyjemnie po głowie i szyji, ale na drugi dzień byłam głucha i unieruchomiona. Od tego momentu została mi wrażliwosć, staram się unikać przeciągów.
Dzięki Marlenko, wit. D brałam całą zimę, latem w upalne dni sobie ją odpuszczam, w chłodne dni łykam.
Cieszę się, że napiszesz o wit. D.
Ogólnie nigdy nie byłam zwolenniczką suplementowania, przekonałam się jednak, że nasza dzisiejsza żywnosć nie zaspokaja tego co potrzeba, zwłaszcza żywnosć w USA.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Agata napisał(a):
Czy mogę samodzielnie przeprowadzić suplementację nikotynamidem? Kupiłam nikotynamid, bo nigdzie nie mogłam znaleźć kwasu nikotynowego. Zamierzam wprowadzać go powoli, tak jak pani pisze, ale mam pewne obawy.
Marlena napisał(a):
W większości gotowych suplementów znajdziemy właśnie nikotynamid. Jest on minimalnie bardziej obciążający dla wątroby niż kwas nikotynowy, w zamian mamy brak efektu flusha. O niacynie będę pisać obszerniej wkrótce.
Agata napisał(a):
Dziękuję za odpowiedź 🙂
stop nwo napisał(a):
Depresja to także plomby amalgamatowe.
https://uleszka.uprowadzenia.cba.pl/webacja/medalt/plomby.htm
nieokrzesany napisał(a):
Witam, czy zamiast drożdży piwowarskich można zażywać drożdże zwykłe te piekarskie, babuni, domowe? drożdże owe gotuje przez 3minuty aby „zabić” żywe drożdże a całą resztę dobroci pozostawić i wypijam 🙂
florentyna napisał(a):
narazie uzależniłam sie od Akademi witalnosci i na nic innego nie mam czasu Dziękuje
Beata napisał(a):
znalazłam takie coś na allegro: https://allegro.pl/niacinamide-witamina-b-3-pp-niacyna-1500mg-100t-i4450554686.html
Czy jest ok? Bardzo duża dawka chyba? Na początek nie za duża? 🙂 Bardzo bym chciała wygrzebać się z depresji, antydepresanty działają czasowo… :/
Marlena napisał(a):
Beato, małe dawki częściej wchłaniają się lepiej niż duże rzadziej. Dlatego lepiej wybrać opakowanie z mniejszą dawką w kapsułce.
Ana napisał(a):
https://allegro.pl/niacyna-witamina-b-3-pp-250-tabletek-po-100-mg-i4442522449.html
Czy ta na początek bedzie dobra?? Po jakim czasie zwiększyc dawkę???.
Pozdrawiam. Ana
Marlena napisał(a):
Na pewno masz większe możliwość regulowania dawek przy kapsułkach 100 mg niż przy kapsułkach 1500 mg. Dawkę docelową najlepiej budować powoli, codziennie zwiększając według przykładowego wzorca opisanego przez dr Saula (opisałam to w artykule).
cezary napisał(a):
W artykule była również mowa o L-fenyloalaninie z którego powstaje niezbędna norepinefryna. Czy ten aminokwas warto przyjmować? Wiem, że można nabyć DL-Fenyloalaninę (DLPA). Nie wiem jak do tego podejść, gdyż spotkałem się również z ostrzeżeniem na produktach spożywczych”… zawiera źródło fenyloalaniny”.
Marlena napisał(a):
W pożywieniu wysokobiałkowym jest co niemiara L-fenyloalaniny. Natomiast ostrzeżenia na opakowaniach produktów spożywczych dotyczą osób chorych na fenyloketonurię https://pl.wikipedia.org/wiki/Fenyloketonuria
yoasia napisał(a):
Witaj Marleno,
dzięki za artykuł. Miałam przerwę w przeglądaniu Akademii a tutaj takie wspaniałości. Właśnie odstawiłam leki antydepresyjne (tylko z powodów lękowych bardziej) i jakoś mi tak gorzej (mimo, że było już bardzo dobrze). Całe to odstawianie też sporo kosztuje, więc to pewnie dlatego teraz jest pogorszenie. W pracy i codziennym życiu tyle stresów, że każdy najzdrowszy by nie wytrzymał.
Nie chciałabym już nigdy wracać do tego syfu (chociaż pomógł… albo pewnie prędzej to terapia pomogła a to tylko zagłuszało objawy somatyczne). Ścisk i kręcenie w głowie po lekach – bezcenne i przez parę lat pojawiające się jako skutek uboczny – dziękuję, ale nie chcę powtarzać tego doświadczenia. Wolę flusha;) Kupuję właśnie SWANSON Super Stress B-Complex plus Witamina C przez internet.
DZIĘKI!
Jarek napisał(a):
Witaj Marleno. Tak jak inni tutaj cieszę się ,że Cię mamy i korzystamy z przeogromnej wiedzy,która jest wynikiem dociekliwości.
Sam taki jestem,wiec jeśli można chciałbym rozwiać swoje wątpliwości.
1.Piszesz o lecytynie z soi.
Właśnie czytam książkę „Od lekarza do grabarza ” Jerzego Maslanky (gorąco polecam wszystkim ,bo facet niegłupio pisze). Jest tam m.in. mowa o szkodliwości soi ,że są w niej związki karcynogenne,że ziarno soi jest potężnym alergenem.Pisze,że spożywanie soi może być przyczyną zachorowań na raka tarczycy w wieku młodzieńczym,zatrzymania wzrostu,obniżenia wydajności systemu obronnego,nienormalną stymulacją hormonów,raka piersi u kobiet i osteoporozą. Zawarte w ziarnach soi związki oparte na kwasie inozytolowo-heksofosfatowym posiadają zdolność wiązania jonów metali miedzi,żelaza,cynku oraz magnezu i wapnia przez co utrudniają ich przyswajanie- czyli złodziej. Autor powołuje się na badania przeprowadzane w różnych miejscach na świecie. Proszę skomentuj.
2.Jeśli można , to chciałbym też podjąć temat korzystania z basenów, jacuzzi , bo powszechnie się do tego namawia.
. Powołuję się na opinię praktykującej lekarki-fachowca, która na co dzień przyjmuje pacjentów. Okazuje się ,że te miejsca to jedna wielka wylęgarnia zmutowanych bakterii,grzybów i pleśni. Chemia ,która jest tam stosowana do uzdatniania wody nie radzi sobie z problemem. Każdy kto się tam zanurzy dostaje w prezencie zmutowane szczepy, których bardzo ciężko się pozbyć.
Rodzice przyprowadzają dziewczynki chodzące na basen kilka razy w tygodniu, które mają świadczące o ciężkim stanie chorobowym upławy!!! Wiem to od dobrych lekarzy ,że zdrowa kobieta nie ma takich niespodzianek. Jest to temat raczej wstydliwy i nie każdy oficjalnie o tym mówi stąd tak mało ludzi o tym wie,
Jako ciekawostkę przytoczę badania naukowe ,że podczas jednej godziny pływania w basenie wypijamy mimowolnie 0,4 litra takiej „żywej ” wody. Sam wyleczyłem dolegliwości związane z gardłem jak przestałem tam zaglądać. Proszę znajdźcie swoim pociechom inną aktywność sportową . Przepraszam za wywołanie tak niesympatycznego tematu ale chodzi o świadomość a przez to zdrowie.
Marlena napisał(a):
Jarku, przecież z tej soi zostaje wydobyta jedynie lecytyna (fosfolipidy), więc raczej nie ma czego się obawiać jeśli idzie o jej białka czy jakiekolwiek substancje antyodżywcze zawarte w soi. Odnośnie kąpieli w publicznych basenach, to przy silnym systemie immunologicznym możliwość iż jakieś drobnoustroje sobie w nas zamieszkają jest niewielka, ponieważ terenu odpowiedniego do rozwoju nie znajdą sobie u nas. Natomiast obawiać się i unikać tych miejsc powinni ci, którzy systemu odpornościowego silnego nie mają.
Mała napisał(a):
Witam
Chciałam kupić niacynę, aby pomóc organizmowi trochę przy depresji. Przeczytałam jednak, że ona rozszerza naczynia krwionośne i zastanawiam się czy można jej używać przy hemoroidach. Kurcze coś mi się wydaje, że jednak nie. Może mogłaby Pani coś doradzić.
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Niacyna rozszerza naczynia krwionośne jedynie przejściowo, nie na stałe. Stąd flush 🙂 Jest jeszcze niacynamid, po którym nie ma flusha.
yoasia napisał(a):
Po zakupie B-complex z firmy Swanson zadałam pytanie firmie, która prowadzi stronę i sprzedaż produktów tego producenta https://swanson.com.pl/ dlaczego nie mają tej witaminy w ofercie i czy będą mieli, na co dostałam odpowiedź, że ten produkt nie będzie dostępny, bo „Na razie nie ma kto zająć się tym produktem (chodzi o instytut do wydania opinii) więc czeka on w kolejce”. Czy ktoś wie o co może chodzić z tym instytutem?
Ania napisał(a):
okropny problem z zakupem tych suplementów swanson b-complex wycofano :/ kwas nikotynowy też ciężko znaleźć… jakby komuś udało się znaleźć dobry suplement to napiszcie tu….
aaa spróbowałam drożdży sparzonych, ale paskudztwo nieziemskie i potem cały dzień mnie mdliło więc słusznie mi Marleno odradzałaś 😉
iwon napisał(a):
Marlenko
Proszę prześlij jakieś namiary na zakup kwasu nikotynowego. W maju skończyłam z lekami na depresję… a teraz nie mam siły żyć, ledwie powłóczę nogami, ociężałość umysłowa, nie ma we mnie grama energii, zmuszam się tylko do wyjścia do pracy.
Marlena napisał(a):
Wpisz proszę w wyszukiwarkę np. „niacyna tabletki” albo „niacyna kapsułki” i pokażą się miejsca gdzie można zakupić ten towar. Nie zapomnij że witaminy grupy B działają najlepiej zespołowo. Dobrze jest równocześnie uzupełniać braki innych witamin z grupy B, np. dobrym preparatem jest Now Foods B-50 https://www.bestbody.com.pl/foods-complex-p-898.html
Pij soki świeżo wyciskane (jeśli sklepowe to te nazywane jako „jednodniowe”), codziennie jedz coś co ma zielone liście (chlorofil!) i nie bierz do buzi żadnego śmiecia. Ta cudowna maszyneria czyli Twoje ciało (absolutnie niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju i w dodatku posiadane w pojedynczym, bardzo cennym egzemplarzu) zasługuje na najjjjjlepszą jakość paliwa. Szybko się odwdzięczy gdy je dostanie! 🙂
iwon napisał(a):
dziękuję za ożywienie nadziei, że może być lepiej, biorę się za siebie i już; zamawiam co trzeba i wytrwam w postanowieniu, będę zdrowo jeść, pić soki, koniec z cukrem ( z tym u mnie najtrudniej), to zobowiązanie ma mi pomóc wytrwać!
Marlena napisał(a):
Cukier pogoń od razu! To wredny złodziej, kradnie witaminy i minerały, nie wpuszczaj go do domu pod żadnym pozorem 😉
radek napisał(a):
Czy jest może jakiś „przepis” podobny dla tego podanego dla SM by Peter Leeds, ale dla depresji?
Ja chciałbym się podzielić sposobem na zażywanie niacyny.
Początkowo próbowałem kwasu nikotynowego. Utworzyłem arkusz kalkulacyjny zwiększania dawek i chciałem ważyć proszek kupiony „na wagę” ale było to uciążliwe i robiłem spore straty w cennym proszku. Po pytaniu o rozpuszczanie w wodzie rozpuszczałem dawkę tygodniową w odpowiedniej ilości wody co dawało łatwe odmierzanie strzykawką co szło bardzo dobrze. Roztwór trzymałem w lodówce dla pewności że się „nie popsuje”. Smak roztworu bardzo mi odpowiada-kwaskowy.
Jako że źródło kwasu nikotynowego w rozsądnej cenie się skończyło, to przeszedłem na nikotynamid na wagę. Mieszam go z kwasem askorbinowym i również mieszam z wodą dla łatwości odmierzania. Mieszanie amidu z witC ma duży plus dla smaku (nikotynamid jest gorzki) no i polepsza wchłanianie wg autora artykułu.
Boję się obciążenia wątroby przez nikotynamid. Wiem że dawka terapeutyczna jest zależna od konkretnego przypadku, ale czy jest górna granica dawki dobowej, powiedzmy-„przewitaminizowanie”=toksyczna, czy jak dla witC organizm się „oczyści” w toalecie? 🙂 Czy może lepiej badać wątrobę co np miesiąc?
Leki antydepresyjne przyjmuję już kilkanaście lat, więc z wątrobą może być kiepskawo.
Kolejna sprawa to zapomniałem zupełnie o pierwszym punkcie czyli o cukrze, i po pewnym czasie wróciłem do przyzwyczajeń „łasucha” co wiążę z ponownym spadkiem nastroju. W diecie muszę sporo nadrobić…
Marlena napisał(a):
Radku, dziękuję za cenny komentarz. Kontrola pracy wątroby raz na kilka miesięcy. „Przewitaminizowanie” mało możliwe – najpierw pojawią się mdłości, a potem dochodzi do wymiotów zanim niacyna Cię zabije: tak oto Matka Natura zaprojektowała dla człowieka wrodzony mechanizm obronny przed zatruciem witaminą B3. A dla C mamy z kolei sr*czkę: tak czy inaczej wizyta w toalecie zawsze uchroni Cię przed przedawkowaniem, bo jak nie jednym końcem ciała to drugim będziesz musiał nadmiar oddać z powrotem do biosfery 😉
Bariery mdłości nie należy przekraczać. I jak napisał kiedyś dr Hoffer „dawka toksyczna dla psa wynosi 5000 mg na kilogram masy ciała, nie jest znana dawka toksyczna dla człowieka ponieważ w historii ludzkości niacyna jeszcze nikogo nie zabiła.”
Kończę czytać „Niacin The Real Story” Hoffera i napiszę obszerniej na temat niacyny.
LOGICZNA i WIEDZĄCA napisał(a):
„Niacyna ma dwie postacie: kwas nikotynowy (nazwa jest myląca, ponieważ nie ma nic wspólnego z nikotyną w papierosach) oraz amid kwasu nikotynowego (nikotynamid). Ten pierwszy związek powoduje przy większych dawkach (szczególnie wziętych na pusty żołądek) tzw. flush (czyt. flasz), czyli uczucie ciepła (podobne do tego jaki odczuwamy gdy wygrzewamy się latem na słonecznej plaży – skóra lekko piecze i robi się czerwona), a ten drugi nie wywołuje go, ale za to jest bardziej obciążający dla wątroby.”
Jest dokładnie ODWROTNIE!
To własnie zwykły kwas nikotynowy (kwas 3 pirydylokarboksylowy, pochodna pirydyny) jest TOKSYCZNY dla watroby.
Natomiast jego forma AMIDOWA (amid kwasu nikotynowego w formie nikotynamidu) jest całkowicie bezpieczna.
Wchłanianie polepsza: witaminy z grupy B (szczególnie B1,B2,B5) wit. C, fosfor, chrom.
Poczytałam kilka Twoich wpisów i z przykrościa stwierdzam, że przekazujesz wiele przekłamań, a nawet informacji, które mogą komus nieobeznanemu z tematem wyrządzic krzywdę, jak chociażby w temacie owej niacyny.
Marlena napisał(a):
Gwoli ścisłości żadna forma niacyny nie jest TOKSYCZNA dla wątroby. Zapoznaj się proszę z artykułem https://orthomolecularvitamincentre.com/vitamins-and-nutrients/nutrients/vitamin-b3/ zwracając szczególną uwagę na kluczowe zdanie: „Niacin is not toxic to the liver.”
W swoich pracach Hoffer niejednokrotnie wspomina o tym, że formy nie wywołujące flusha (flush-free) szybciej doprowadzają stosowane w dużych dawkach terapeutycznych do nudności, dlatego zalecał okresową kontrolę funkcji wątroby. Aczkolwiek przez ponad pół wieku praktyki nie stwierdził żadnej hepatotoksyczności w odniesieniu do żadnej formy niacyny. Po odstawieniu niacyny parametry wracają bowiem zawsze do normy. Spostrzeżenia Hoffera potwierdził potem dr Parsons z kliniki Mayo.
endriu napisał(a):
Witam,
Odnośnie suplementu B-complex, to polecam firmy Trec np.
Dość duże dawki w dobrej cenie, dobrej firmy. Znaleźć je można choćby tutaj:
https://allegro.pl/listing/listing.php?order=m&string=witamina+b+complex+trec&search_scope=wszystkie+dzia%C5%82y&bmatch=seng-v6-1-default-0905
lub
https://www.fbb.pl/trec_nutrition_vitamin_b_complex_60kaps_ids_150_1
Jeżeli chodzi o samą niacynę, to polecam tą z firmy Omega Pharma, nosi nazwę „Vitaminum PP” w paczce znajduje się 20 tabletek, każda tabletka zawiera 200mg nikotynamidu. Dostępna jest w aptece, co prawda na receptę, mi jednak tylko w jednej aptece na cztery nie chcieli jej sprzedać, w pozostałych bez problemu kupiłem ją bez recepty. Ceny zaczynają się od 1,83zł do dwóch złoty z groszami za paczkę, w zależności od apteki. Produkt wygląda tak:
https://omega-pharma.pl/vitaminum-pp-omega-pharma.html
Osobiście znaczącą poprawę nastroju poczułem w trzecim tygodniu suplementacji niacyny.
W pierwszym tygodniu brałem 3×1 tabletka, w drugim 3×2 tabletki, w trzecim natomiast 3×3 tabletki i tutaj już przy pierwszej dawce trzech tabletek poczułem poprawę nastroju. Chcę dojść do dawki zalecanej przez Dr Hoffera tj. do dawki 3g/dzień, czyli w moim przypadku 3 x 5 tabletek, moje pytanie tutaj Marleno do Ciebie – ile czasu powinna trwać suplementacja niacyny i czy można później ją odstawić od razu, czy również powoli piramidalnie tj. zmniejszając dawkę z powrotem do 3×1?
Trochę z innej beczki. Chciałem Cię jeszcze Marleno zapytać o jedną rzecz tj. suplementację krzemu, co o niej myślisz? Może miałaś do czynienia z tymi produktami?
1. Balsam krzemowy LIMBA
https://www.krzemlimba.pl/3.html
2. Ziemia okrzemkowa PERMA GUARD
https://allegro.pl/listing/listing.php?order=m&string=Ziemia+okrzemkowa+PERMA+GUARD&bmatch=seng-v6-1-default-0905
Dziękuję. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Endriu, jak do tej pory krzem „suplementuję” w postaci herbat ziołowych (np. skrzyp), ogórków czy kaszy jaglanej. Odnośnie B complex firmy Trec to tam są raczej małe ilości tych witamin moim zdaniem. Suplementacja niacyną powinna trwać do momentu gdy czujemy jej efekty w postaci zmniejszenia symptomów i poprawy samopoczucia. Jeśli zmniejszymy lub odstawimy witaminę a symptomy powrócą – to znaczy, że za szybko się wycofaliśmy.
Dominik napisał(a):
Witam, jeśli z moim zdrowiem jest wszystko ok. i moja dieta jest bogata w owoce i warzywa, czy mimo wszystko warto zrobić sobie chwilową wspomagającą suplementację z niacyny? Myślałem o zakupie niacyny 100mg i suplementację przez jakiś czas. Dziękuję za odpowiedź.
Alpamayo84 napisał(a):
Witaj, czy niacyn a niacinamide to jest to samo, i czy nie będzie różnicy którą z tych dwóch form kupie? Pozdrawiam.