Witam Cię na moim blogu, witrynie dla ludzi przewlekle zdrowych!
Bardzo dziękuję, że odwiedziłeś moją witrynę i zechcesz poświęcić swój czas na zapoznanie się z jej zawartością.
Mam nadzieję, że okaże się ona pomocna w poszukiwaniu prawdy na temat tego czym jest prawdziwe zdrowie, witalność i radość życia pozbawionego rozmaitych dolegliwości.
Jestem przekonana, że jesteśmy zaprojektowani przez Matkę Naturę aby być zdrowi i wyposażyła ona nas we wszystko co nam jest potrzebne aby tak właśnie było – jestem na to żywym chodzącym przykładem (choć kiedyś było zupełnie odwrotnie, zapoznaj się z moją krótką historią).
Czego możesz oczekiwać po lekturze bloga AkademiaWitalnosci.pl i co na nim znajdziesz:
1. Opisuję tu moją drogę do witalności, młodości i zdrowia, począwszy od porządków w kuchennych szafkach i lodówce, wyrzucając z nich wszystko to, co nie ma wartości odżywczych i nie jest prawdziwym jedzeniem: wszystko co „białe” (cukier, biała mąka, sól kuchenna), puszkowane, przetworzone, doprawiane chemikaliami itd. Nauczę Cię też jak zrobić zdrowe zakupy, na co zwracać uwagę i jak czytać etykiety.
2. Obalę powszechnie panujące mity. Tu możesz doznać szoku, a Twój umysł będzie wołał „To niemożliwe!”, jednak przedstawię prace autorytetów, które nie pozostawiają cienia wątpliwości co do tego jakie „paliwo” jest dla nas naturalne i nam służy, a jakie nie jest i może nas długoterminowo po prostu pozbawić zdrowia.
3. Przedstawię Ci sylwetki ludzi, którzy dokonali tego samego co ja: po jakimś okresie życia w matriksie starych wpojonych w dzieciństwie przekonań nawrócili się, odnaleźli drogę do Matki Natury i dzisiaj są wulkanami energii, zdrowia i witalności pomimo upływającego czasu.
4. Pokażę jakie są naturalne sposoby na dolegliwości oraz leki nie z apteki, które pomagają utrzymać zdrowie i witalność na bardzo długo, a nawet cofać zmiany jeśli takowe miały już miejsce poprzez zaniedbania.
5. Powiem Ci gdzie i w jakich pokarmach szukać niezbędnych do zachowania zdrowia, młodości i witalności składników odżywczych (super-foods), a jakich unikać jak ognia (anti-foods) jeśli chcesz być przewlekle zdrowy.
6. Podaję gotowe zdrowe przepisy kulinarne, szybkie i proste – jestem pracującą mamą i nie lubię spędzać czasu w kuchni. Czasochłonne potrawy i wymyślne niezdrowe ciasta i desery zastąpiłam lekkimi posiłkami opartymi jedynie na składnikach czerpanych z natury oraz pełnymi wartości odżywczych deserami bez cukru, mąki i niezdrowego tłuszczu (np. margaryny). Pokażę Ci też jaką wartość mają dla nas świeżo wyciskane soki.
7. Nauczę Cię jak można w domu za grosze wykonać swoje własne pozbawione toksycznych chemikaliów domowe kosmetyki (pastę do zębów, dezodorant), bowiem skóra jest naszym największym organem i równie ważne jak to co jemy jest też to, co kładziemy na skórę. Dowiesz się też jak domowym sposobem skutecznie pozbyć się oprysku pestycydów jeśli nie masz dostępu do warzyw i owoców organicznych.
8. Dowiesz się co spożywać podczas oczyszczania organizmu, jak usunąć metale ciężkie z organizmu i jak chronić się przed efektami wszechobecnego promieniowania (elektrosmog).
9. Zwrócę Twoją uwagę na fakt, jak ważne w zachowaniu lub odzyskaniu witalności jest utrzymanie równowagi nie tylko ciała, ale też i pogody ducha. Stres niszczy naszą witalność nie mniej niż niewłaściwa dieta.
10. Na blogu przygotowałam specjalnie dla Ciebie ciekawe infografiki, dzięki którym możesz dzielić się zdobytą wiedzą ze swoimi znajomymi na Facebooku. Będziesz mógł też obejrzeć filmy jakie polecam oraz dowiedzieć się jakie lektury polecam.
Od czego zacząć czytanie bloga? Jeśli wciąż jeszcze wierzysz, że wyznacznikiem zdrowego odżywiania powinny być opinie typu mleko jest niezbędne, mięso daje siłę i generalnie można jeść i pić „wszystko byle z umiarem” – polecam Ci przeczytanie poniższych artykułów:
- Równowaga kwasowo-zasadowa
- Mit produktów pełnoziarnistych
- Mit białek zwierzęcych
- Cukier już nie krzepi
- Mit brązowego (trzcinowego) cukru
- Wszystko byle z umiarem – dlaczego to nie działa?
A może do tej pory uważałeś, że generalnie prowadzisz zdrowy styl życia, a mimo to trapią Cię jakiekolwiek dolegliwości? W takim razie koniecznie przeczytaj to:
- Czego nie powie Ci Twój własny dietetyk?
- Mit diety zbilansowanej czyli uzależnieni od jedzenia
- 10 mitów na temat zdrowego odżywiania
- Nie daj się spasteryzować!
- Czego możesz nie wiedzieć o słodzikach?
A tu z kolei znajdziesz garść porad odnoszących się do popularnych dolegliwości:
- Jak szybko i naturalnie obniżyć cholesterol?
- Nie jesteś tym co jesz, lecz tym, co przyswajasz
- 10 powodów dlaczego musisz pić wyciskane soki (i od czego zacząć)
- 10 rzeczy pomagających tarczycy zachować równowagę
- 10 oznak, że możesz mieć za mało magnezu w organizmie
- Naturalne leczenie depresji – case study
Mam nadzieję, że porady, artykuły i infografiki okażą się dla Ciebie cenne i wartościowe. Tworzę ten blog z myślą o moich czytelnikach, zatem będzie mi bardzo miło, jeśli po przeczytaniu artykułu zostawisz pod nim swój komentarz.
A może chciałbyś pokazać ten blog komuś, kto ma problemy, komu chciałbyś pomóc lub zwyczajnie brakuje mu wartościowej wiedzy – skorzystaj z przycisku „Drukuj” dostępnego przy każdym artykule.
Zależy mi na tym, aby jak największa ilość osób zdała sobie sprawę, że witalność, pełnia zdrowia i radości życia tak naprawdę są w zasięgu ręki każdego człowieka, nie jestem tutaj w tym sensie kimś specjalnym ani wyjątkowym!
Każdy może być przewlekle zdrowy! ❤️
JAK MOŻESZ UCZYĆ SIĘ ZE MNĄ?
Możesz przeczytać całego bloga, do czego serdecznie zachęcam. A jeśli zamiast czytać całego bloga wolisz pójść na skróty, to zapraszam do zapoznania się z bazą wiedzy (moje książki, szkolenia, webinary, e-booki).
Zachęcam też do skorzystania z mojego kompleksowego programu „7 Kluczy Do Przewlekłego Zdrowia”.
Czeka na Ciebie 21 wartościowych lekcji wraz z materiałami pomocniczymi (np. przepisy kulinarne), podczas szkolenia poznasz wszystkie 7 filarów dbania o zdrowie siłami natury.
Jeśli natomiast potrzebujesz konsultacji indywidualnej w zakresie naturoterapii, kliknij tutaj by poznać szczegóły: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
P.S.
Jeśli masz do mnie jakiekolwiek pytania możesz skorzystać z zakładki „Kontakt” i wysłać mi wiadomość. Nie jestem jednak w stanie niestety odpowiedzieć na wszystkie maile, często też oczekiwanie na odpowiedź może trochę potrwać, z góry dziękuję za cierpliwość.
mira napisał(a):
Cieszę się ,że tu trafiłam. U mnie znowu zaczyna się kolejny detoks, a ostropest posadziłam w doniczce na tarasie, na próbę ale trochę wyrosło, czosnek niedźwiedzi też poszukałam w lesie , a nawet go znalazłam w Parku Zdrojowym i podjęłam kolejną próbę rzucenia palenia. Twoje doświadczenia bardzo pomagają.Pozdrawiam
były palacz napisał(a):
Nie jestem żadnym akwizytorem ale już kilku osobom pomogło to co i mnie wyleczyło z palenia, gdy im to poleciłem. O dziwo nie są to żadne tabletki czy sztuczki tylko książka jakkolwiek dziwnie to brzmi. Ta książka to easyway – przetłumaczona na polski jako „łatwy sposób na rzucenie palenia”, jest też specjalna wersja dla kobiet. Osobiście opierałem się na znalezionym w necie pdfie, ale chyba nie jest to kompletny tekst (chociaż mi się udało), znam też osoby które czytały wersję papierową z takim samym skutkiem. Wiem, ja też nie wierzyłem, jak przeczytanie książki może spowodować, że stracę ochotę – to ważne – stracę ochotę, nie będę się bał palić, czy coś takiego, żadnymi chorobami autor nie straszy bo o tym co powoduje palenie każdy palacz wie, nie będę też się męczył po prostu – odechce mi się palić. Polecam z całego serca przeczytanie tej książki z otwartym umysłem i nastawieniem, że rzeczywiście chce się skończyć z tym nałogiem (z resztą tam wszystko jest opisane) co ciekawe, można palić czytając ją, a jeśli do tej pory się nie rzuciło, jest to nawet wskazane. Jeszcze raz z całego serca polecam bo wierzę, że to działa (choćby z doświadczenia po prostu to WIEM) i życzę udanej reszty życia bez tego szitu 🙂
Marlena napisał(a):
Alen Carr – również polecam jego książki („Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie” oraz wersja dla kobiet), mnie także pomogły w pozbyciu się nałogu.
Edyta121 napisał(a):
Ja również rzuciłam palenie dzięki tej książce;-) i 3 kolegów mojego męża którym ją poleciliśmy!!! To naprawdę działa, ja nie wyobrażałam sobie życia bez palenia, w tej chwili nie pale już chyba ponad 4 lata i nie czuję abym kiedykolwiek była palaczem! nie brakuje mi palenie w ogóle ,czego sobie nie potrafiłam wyobrazić jak paliłam, wydawało mi się że już zawsze będę tęsknić za fajką a tu taka niespodzianka. A samo rzucanie palenia przy tej książce było naprawdę bezbolesne i łatwe.
Artur napisał(a):
Z przykrością stwierdzam opierając się na osobistych doświadczeniach że rewelacyjność metody opisanej w tej książce to mit i marketingowy bełgot. Świadomie pomijam nazwisko autora metody, żeby uniknąć dodatkowej reklamy.
Marlena napisał(a):
Arturze, bardzo mi przykro, że metoda nie sprawdziła się u Ciebie 🙁 Jednak pomogła bardzo wielu osobom poprzez zmianę paradygmatu – czyli tego co najważniejsze. No ale jak to mówią jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził 😉 Spróbuj może innej metody: może e-papieros i zmniejszaj ilość nikotyny w płynach sukcesywnie. E-papieros może nie jest bez wad, ale przynajmniej nie wdychasz tysięcy rakotwórczych związków powstających w procesie spalania, oszczędzasz pieniądze i nie musisz „palić całego”, można gdy włączy się głód nikotynowy pociągnąć raz czy dwa i odłożyć, samemu regulować ilość przyjmowanej nikotyny i obserwować organizm.
antek napisał(a):
e-papieros to dopiero trutka !!!!!
jeszcze nawet nie przebadana
Marlena napisał(a):
No nie taka znowu „nie przebadana” 😉 Poza tym to nie nikotyna w papierosach nawet jest jakoś specjalnie trująca, ale składniki dymu zawierające tysiące kancerogennych substancji będących wynikiem spalania. Nie mówiąc o tym, że „elektronika” nie musisz palić całego, można pociągnąć i odłożyć. Tak czy inaczej wdychanie czegokolwiek zdrowe nie jest i warto uwolnić się od tego nałogu, różnica w jakości życia jest naprawdę znacząca.
mendrol napisał(a):
palenie rzuciłem wiele lat temu wykorzystując metodę działania reklamy podprogowej. Krótko mówiąc na dużym ściennym kalendarzu wiszącym w przedpokoju (miejsce najczęściej uczęszczane) na dacie odległej o 4 tygodnie wielkimi literami napisałem : JUŻ NIE PALĘ ! (dodatkowo na dniu poprzedzającym ten fakt dopisałem : ,,ostatni papieros”) . „Tak się stało i do dzisiaj nie palę, a to już ponad 3o lat.
Ana napisał(a):
Super ,że tu trafiłam,a szukałam informacji o siemieniu lnianym.Sporo tu informacji,więc poczytam.Pozdrawiam 🙂
Paweł napisał(a):
Bardzo pouczające informacje. Poproszę o adres wiarygodnego sklepu oferującego kwas L-askorbinowy, chlorek magnezu i inne zdrowe produkty.
Pozdrawiam, PW
binia napisał(a):
TAK BARDZO CIESZE SIE Z ODNALEZIENIA TEJ STRONY,ZE DECH MI ZAPIERA,PELNA PODZIWU I SZCZACUNKU,prosze o adres jak wszyscy.
Alina Golebiowska napisał(a):
Wiadomosci bardzo pouczajace prosze o adres gdzie mozna zakupic kwas l-askorbinowy.
Barbara napisał(a):
Ja również się cieszę, że trafiłam na ten blog bardzo mądrej i kompetentnej osoby jaką jest Marlenka ale tyle tu ciekawych wiadomości, że jeden wieczór to stanowczo za mało. Dlatego postanowiłam zaglądać tu częściej. Dziękuję i pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Dziękuję Basiu za miłe słowa, pozdrawiam Ciebie wzajemnie bardzo serdecznie!
andrzej napisał(a):
bardzo dobra strona, takiej szukałem
edward napisał(a):
Dziękuję za kolejne poszerzenie moich horyzontów na temat nie tylko zdrowia ale i życia.Myślę ze moje dorosłe dzieci gdyby chociaż połowę tej wiedzy miały nie ode mnie tylko z tej strony żyłyby zdrowiej i lepiej ,
gosik napisał(a):
migrena -nie wiem jak mam zyć czy jest jakieś lekarstwo oprócz leków z apteki proszę o pomoc.
Marlena napisał(a):
Tak, musisz oczyścić organizm. Proponowałabym przejść na dietę warzywno-owocową Dr Dąbrowskiej, jest to rodzaj postu przywracającego organizmowi prawidłowe funkcjonowanie. Więcej informacji w wykładzie pani doktor na stronie: https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/
bluangel napisał(a):
Witam ,ja wyleczyłam się z migren dzięki Pani Marlenie ,mogę Ci opowiedzieć swój przypadek .Pozdrawiam
bluangel@o2.pl
Zofia napisał(a):
Dziekuje za piekna i ciekawa strone.Bede wracala, bo jest tutaj duzo ciekawych informacji.Pozdrawiam serdecznie.
Marlena napisał(a):
Dziękuję za odwiedziny i za komentarz, Zofio! Cieszę się, że moje artykuły są użyteczne dla Ciebie. Pozdrawiam serdecznie z wzajemnością! 🙂
teresa napisał(a):
Jestem szczesliwa ,ze trafilam na te strone..Mam ogromne klopoty z brakiem magnezu uzupelniam go tabletkami niestety koliduje to z Warfinem ,ktory musze brac codziennie i robic wyniki co tydzien w celu dostosowywania dozowania tego specyfiku.Ponadto biore tabletki na odwodnienie co dodatkowo wyplukuje pierwiastki.Nie ukrywam ,ze lubie kawe chociaz obecnie pije juz tylko 2 male (z 1 lyzeczki) w ciagu dnia.Kurcze w nogach i rekach a czasem i w miesniach plecow nie pozwalaja mi przespac spokojnie nocy.Czekolada czy kakao odpada z wiadomych przyczyn.Jestem Ci bardzo wdzieczna za to co robisz.Polece te strone wszystkim moim znajomym. Dziekuje Ci bardzo goraco mam nadzieje ,ze sie pozbieram. Serdecznie pozdrawiam.
otka napisał(a):
witam , kupiłam olej lniany na targowisku , gdzie sprzedają też olej rzepakowy , mmmmm pachnie i smakuje wyśmienicie , i nie czuć rybą oleju lnianego -tak jak w tym zakupionym w aptece
lila napisał(a):
Droga Pani Marleno.
Co Pani najlepszego zrobiła? Ja, zamiast w pracy kończyć rok budżetowy, to nie mogę oderwać się od lektury Pani strony.
To się nie musi skończyć, to tylko zostanie odłożone na chwilę.
Pozdrawiam
Karolina napisał(a):
Wciąż bładze, wciąż szukam. Jak każdy czasem choruję, czasem nie. staram sie jeść zdrowo, ale różnie to wychodzi.
Na szczeście trafiłam tu – już nie błądze 😀
Przeanalizowałam wszystkie artykuły o jakich tu wspominasz i jestem pod wrażeniem i zaczynam zmiany 😀
Dziękuję 🙂
Marlena napisał(a):
Cieszę się, że jesteś z nami, Karolino. Wszystkiego najzdrowszego na nowej drodze życia! 🙂
Izabela napisał(a):
Jestem pełna podziwu, naprawdę..czytam artykuły z tej witryny od kilku godzin i nie mogę przestać (pomimo, że owa tematyka nie jest mi obca). Dietę dr Dąbrowskiej znam i stosuję od 7 lat, oczywiście o skutkach zapewne nie muszę zapewniać, czasem zabawne były tylko miny lekarzy, którzy wcześniej kierowali mnie na różne operacje czy przepisywali „leki-chemię” aż do czasu kiedy stwierdziłam, że coś jest nie tak skoro czym więcej biorę „lakarstw” tym bardziej jestem chora i dostaję skierowania do kolejnych specjalistów..oj, dużo by opowiadać…(a wręcz można fajną książkę napisać ;)).
Pozdrawiam gorąco Prowadzącą i życzę dużo dużo dobrego..
Marlena napisał(a):
Witaj, Izabelo! Bardzo dziękuję za odwiedzenie witryny i za komentarz, będący jednocześnie świadectwem Twojego sukcesu – szczerze gratuluję powrotu do zdrowia, tak trzymaj! 🙂 Pozdrawiam Cię gorąco i życzę najzdrowszego Nowego Roku!
Marysia napisał(a):
Witam,
Trafiłam na tego bloga szukając wiarygodnych informacji na temat ziaren chia i mam problem, żeby się oderwać… Fantastyczny blog, którego autorka ma ogromną wiedzę. Bardzo się cieszę, że istnieją ludzie, którzy tak chętnie dzielą się czymś tak wartościowym, jak informacje tutaj zawarte.
Pozdrawiam, Marysia
Marlena napisał(a):
Cieszę się bardzo, Marysiu! A najlepszą nagrodą za trud włożony w rozwój witryny jest gdy czytelnicy polecają ją innym. Zależy mi bowiem na tym, aby dotrzeć z treściami na blogu do jak największej liczby osób. Dużo wspaniałości w Nowym Roku życzę z całego serca Tobie i Twoim bliskim 🙂
Barbara napisał(a):
Niesamowita wiedza i życzliwość dzielenia się nią to jest to, co mnie ujęło… Gratuluję pani Marleno i serdecznie pozdrawiam 🙂
Marlena napisał(a):
Dziękuję, Barbaro i pozdrawiam wzajemnie bardzo serdecznie!
Łowicka Aurelia napisał(a):
dziękuję ,że trafiłam na ta stronkę
Jadwiga Chojecka napisał(a):
Witaj! Szukałam wiadomości o ostropeście plamistym i tak trafiłam na Twoją stronę – blog. Jest tu tyle różnych wiadomości. Dziękuję za ogrom włożonej pracy, będzie to moja ulubiona i często odwiedzana strona. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo, dużo zdrowia Tobie Marlenko i wszystkim odwiedzającym ten blog. Jadwiga
Marlena napisał(a):
Dziękuję, Jadwigo i wzajemnie życzę samych wspaniałości! Pozdrawiam cieplutko 🙂
Barbara napisał(a):
Marlenko mam problem z moją dorosłą córką. Ma sporo podwyższony poziom żelaza, i nie wiem co z tym zrobić , ciągle czuje się słabo, zmęczona nawet po przespanej nocy, pomyślałam o wit.C co ty na to. Z góry dziękuję za odpowiedż.
.Barbara
Marlena napisał(a):
Barbaro niestety nie jestem lekarzem, nie znam historii choroby Twojej córki, zatem nie czuję się na siłach odpowiadać na Twoje pytanie.
marta napisał(a):
Barbaro, witamina C byłaby złym rozwiązaniem, bowiem sprzyja wchłanianiu żelaza. Należy się zastanowić, co jest przyczyną takiego wysokiego żelaza, zmienić dietę, ograniczyć żelazo hemowe, żadne też chlorelle, kiedyś w takich sytuacjach upuszczano krew.
Barbara napisał(a):
dziękuję za szczerość Marlenko, problem zostaje ze mną, pozdrawiam cieplutko
Sylwia29 napisał(a):
Jak ja się ciesze, ze tu trafiłam 🙂
julka napisał(a):
Dzisiaj przypadkiem trafiłam na twój blog i siedzę już trochę…bardzo mi się podoba. Nie rozejrzałam się jeszcze wszędzie, może gdzieś o tym pisałaś to przekieruj mnie.
Moim problemem są wzdęcia. Dwa lata temu usunięto mi woreczek żółciowy, może ma to znaczenie. Od kilku miesięcy mam wzdęty brzuch, nawyków żywieniowych nie zmieniłam, nie wiem o co chodzi. Od 3 lat jestem wegetarianką. Zaparcia mam od zawsze, ale wcześniej wzdęć nie miałam. Jestem szczupła ale pewnie to wynik błędów żywieniowych. Będę wdzięczna za radę i na pewno zostanę tu na dłużej.
Pozdrawiam serdecznie.
Marlena napisał(a):
Nie jesteś tym co jesz tylko tym co przyswajasz. Czy codziennie dbasz o swoją florę jelitową? To ma olbrzymie znaczenie. Przeczytaj ten artykuł: https://akademiawitalnosci.pl/probiotyki-i-prebiotyki-czyli-zycie-karmi-sie-zyciem/
Jeśli masz zaparcia to przejdź z produktów przetworzonych (w tym nabiałowych) na naturalne, pełne błonnika pokarmy roślinne.
elżbieta napisał(a):
Witam!Trafiłam na stronę gdy szukałam opinii na temat wyciskarek do soku.Jestem zachwycona wiadomościami na jakie tu trafiłam.Mam 47 lat i ostatnio walczę z nowotworem piersi.Swoje życie na zdrowsze zmieniałam od kilku lat ale chyba niezbyt skutecznie.Dziękuję za cudowne informacje.Nie mogę się oderwać od czytania i realizuję w swoim życiu bardzo wiele z tego co przeczytałam u Ciebie Marleno.Życzę dużo zdrówka i dalszych chęci do dzielenia się z nami Twoimi cennymi wiadomościami.
Marlena napisał(a):
Bardzo dziękuję, Elżbieto za Twój komentarz i życzę przewlekłego zdrowia i nieustającej witalności! 🙂
mitek napisał(a):
łał, chyba znalazłam kolejną mentorkę 🙂
maria popiel napisał(a):
bardzo dziekuje za praktyczne rady dla zdrowia i nie tylko zawsze ich szukalam ciesze sie ze znalazlam wasza strone jescze raz bardzo dziekuje za te cenne informacje
Jagoda.bretner napisał(a):
Gratuluje i dziekuje za utworzenie takiej strony, z ktorej moze korzystac duzo ludzi z korzyscia dla zdrowia. Ja chetnie z niej korzystam Jagoda z Chicago
Justyna N. napisał(a):
Rozgoszczę się tu u Ciebie 😉
Wprowadziłam już sporo zmian w swoim życiu. Kiełki są na porządku dziennym, na parapetach rosną zioła, kostki rosołowe, sól i cukier już dawno wywalone…. Jest to jakiś początek 🙂
Pozdrawiam! 🙂
Marlena napisał(a):
Witaj, Justyno 🙂 Dziękuję, że odwiedziłaś moją witrynę i zostawiłaś komentarz. Najtrudniej zacząć, potem już górki. Jak to mówią nawet najdłuższa podróż musi się zacząć od pierwszego kroku.
AGA napisał(a):
Witam,
Blog – super, ciekawy itd 😉 Sporo informacji o żywności naturalnej. Co Pani myśli o spirulinie(proszek), sok z młodego jęczmienia(proszek), chlorella(proszek), mleczko pszczele….?? Wieczory mam z Pani Blogiem 🙂 Oczywiście wprowadzam w życie… Chodz praktykuje Tombaka to informacje u Pani sa SUPER!!
Teresa Wojtowicz napisał(a):
Jestem zachwycona wiadomosciami oraz checia pomocy drugiemu czlowiekowi w budowaniu zdrowia Wielkie dzieki dla Pani Marlenki
Zwracam sie z prosba ,gdyz ciagle poszukuje informacji na temat przyczyn oraz metod zwalczanie nieoczekiwanych omdlen ijak i szumow w uszach .Bardzo cziekuje za kazda odpowiedz .Pozdrawiam cieplutko Teresa
Marlena napisał(a):
A czy badał to lekarz? Przyczyna może leżeć przecież nie tylko w żywieniu. Moim zdaniem skonsultuj sprawę ze specjalistą, zrób odpowiednie badania.
Jaras napisał(a):
Witam serdecznie, pania Marlene i drogie panie-korespondentki!
Odkrylem przypadkowo te, tak interesujaca strone i zauwazylem, ze chyba jest ona wylacznie dla pan?! Czy moglbym na niej pozostac/
Pozdrawiam,
Jaras, Wilno
Marlena napisał(a):
Jaras dla wszystkich jest ta strona i witamy serdecznie. Możesz się rozgościć 🙂
Ivy-Eve napisał(a):
Witam serdecznie. Chciałabym Ci Marleno ogromnie podziękować za ogrom pracy włożonej w stworzenie tego bloga. Znalazłam tu ( i wciąż znajduję) całe mnóstwo ciekawych, ważnych, inspirujących i niekiedy wręcz niezbędnych mi informacji.
Od kilku dni noszę się z zamiarem przeprowadzenia detoksu za pomocą postu Daniela. W ubiegłym roku leczyłam się z pomocą chemio- i radioterapii z nowotworu. Na szczęście skutecznie 🙂 . Dodatkowo wciąż przechodzę badania typu TK i RM, podczas których wlewają we mnie różne świństwa. Mój organizm zaczął to wszystko na potęgę wyrzucać. Ostatnio wyrzucił nawet poranną kawę i to był dla mnie ostateczny sygnał, że muszę się „odchemić”.
Dotychczas żyłam w sposób, który nazywasz „zbilansowaną dietą”, czyli czymś, co pozwala mieć „zbilansowane zdrowie”. Pora z tym skończyć, bo mnie ta równowaga zdrowia i choroby wykończy 😀 .
Czytając Twojego bloga znalazłam kilka sporów o mięso i niedobory witaminy B12. Myślę, że może Cię zainteresować informacja, że tą witaminkę znaleźć możemy w żywokoście lekarskim. źródło-> https://www.ema.europa.eu/docs/en_GB/document_library/Herbal_-_HMPC_assessment_report/2011/08/WC500110648.pdf
Jeszcze raz dziękuję za wszystko.
Marlena napisał(a):
Dzięki, poczytam w wolnym czasie. Na pewno B12 jest w naturalnie fermentowanej żywności, znaleźli ją tam koreańscy naukowcy przypadkiem, gdy badali przyczyny długowieczności swoich stulatków. Wspólnym mianownikiem było codzienne spożywanie przez stulatków domowo fermentowanych przetworów sojowych oraz ichniej kiszonej kapusty – kimchi.
Renata napisał(a):
Tak, zajrzałam tu z ciekawości i chęci zasięgnięcia informacji o zapobieganiu rozwoju raka. Moja babcia, mój tato… i wiele osób, które wcale nie były jeszcze w zaawansowanym wieku – zmarły z powodu tej strasznej choroby. Mój tato miał tylko 67 lat… . Pił bardzo dużo kawy, bo miał niskie ciśnienie. Był człowiekiem pomimo pogodnego usposobienia… – nerwowym. (…). Ja nie dałam się złowić na wędkę farmaceutycznej manii (mafii…) leczenia objawów „pigułami”, których działanie zagłusza przede wszystkim sygnały organizmu o „występującym” problemie… . (…) . Miałam problemy z wysokim ciśnieniem tętniczym (rano często budziłam się z bólem głowy), rzekomo za wysokie cholesterole… , stany zapalne stawów kolanowych (bóle… ciągłe wizyty u ortopedy, zagrożenie blokadami stawów kolanowych).. etc. Już dawno odrzuciłam wszystkie „białe” artykuły żywnościowe – na sam początek głównie zrezygnowałam z używania soli – nie solę , nie dosalam (ziemniaki i inne warzywa gotuję bez soli)… , nie używam cukru, ograniczyłam białą mąkę… . Staram się dużo ruszać, jeżdżę do pracy rowerem, na zakupy, wszędzie…, medytuję rano i wieczorem… . Schudłam 20 kilogramów (…). Wiele rzeczy zrobiłam dla siebie dobrego… (…) . Unikam towarzystwa toksycznych ludzi. Staram się ich przekonać do zmian w myśleniu i postępowaniu… (…) . Tworzenie szczęśliwego, zdrowego otoczenia jest w interesie każdego… . Bóg jest miłością w naszych sercach. Serce jest świątynią Boga…. . Bóg z Wami . Namaste _/\_
martucha180 napisał(a):
Trafiłam do Ciebie dzięki przyjaciółce z dzieciństwa. Bardzo się z tego cieszę. Jeszcze dużo lektury Twoich postów przede mną, ale dzięki Tobie wierzę, że zwalczę RZS (mam jeszcze niedoczynność tarczycy i łuszczycę w niewielkim stopniu). Bardzo zainteresowała mnie niacyna. Od miesiąca jestem na diecie zgodnej z grupą krwi A na stawy. Radzę sobie różnie – w sobotę było super, a niedziela i poniedziałek niewesoło. Tylko mam pytanie – czy jest szansa przytyć? Strasznie schudłam przez sterydy (już 3 miesiące nie biorę) i przez dietę z kilogram mi uciekł… Źle się czuję z niską wagą.
Pozdrawiam serdecznie
Marta
Marlena napisał(a):
Martucha, niacyna na stawy jak najbardziej (malutkie ale b. częste daweczki, rozłożone na cały dzień) koniecznie przeczytaj ten artykuł i zmierz poziom swojej witaminy D, bo jest na pewno tragiczny: https://akademiawitalnosci.pl/witamina-d-brakujacy-kawalek-twojej-ukladanki-zdrowia/ do tych wiadomości mogę dorzucić jeszcze jedną: sterydy potwornie kradną witaminę D z ustroju. I dlatego do kompletu nieszczęść przyplątała Ci się łuszczyca. Więc zmierz tą D koniecznie i uzupełnij swoje poziomy przynajmniej do 50-100 ng/ml korzystając ze sprawdzonego w praktyce schematu dawkowania opracowanego przez dra Zaidi. Budowanie takiego poziomu witaminy D może zająć Ci nawet kilka-kilkanaście miesięcy, więc bądź cierpliwa. Jednak bądź pewna, że będzie warto.
A co przytycia przeczytaj ten artykuł, to Ci się rozjaśni: https://akademiawitalnosci.pl/nie-jestes-tym-co-jesz-lecz-tym-co-przyswajasz/
kamil950@gmail.com napisał(a):
Jakby ktoś szukał, to można tu też np. tanio dostać e-booka za 27 zł z przepisami pt. „Kuchnia Szybka i Zdrowa” w dziale „Do pobrania”.
Poza tym może się przydać inny, który dostaje się za darmo po zapisaniu się na newsletter (w prawym górnym rogu tej strony) oraz m.in. artykuły, które się pojawią tutaj po kliknięciu na przycisk „KLIKNIJ TUTAJ” obok napisu „Jesteś tu pierwszy raz i nie wiesz od czego zacząć?” ) – np. o porządkach w kuchennych szafkach i lodówce czy jak zrobić zdrowe zakupy?
Jednak mam pytanie – czy potrawy z przepisów z tego opracowania „Kuchnia Szybka i Zdrowa” będą wystarczające dla kilkuletnich dzieci (6 i 8 lat)? Czy wystarczą dla mnie (dziewiętnastolatka) zwłaszcza, jeślibym w końcu robił trening dla początkujących –
Czy będą dobre też dla rodziców (mama chyba ok. 40 i tata chyba ok. 50 lat)?
Czy trzeba jeść coś jeszcze więcej?
Mam jeszcze tę książkę dr Joela Fuhrmana – „Jeść, by żyć – zdrowo”, ale zanim ją całą przeczytam to minie trochę czasu, a chyba można by już zacząć stosować te przepisy (jeśli przekonałbym do tego rodziców). Natomiast przepisy z tej książki Fuhrmana nie są zbyt dobre na polskie warunki z powodu koniecznych drogich lub trudno dostępnych składników oraz często długiego czasu przygotowania (pani opracowanie i inne receptury wydają się być lepsze). Czy muszę ją koniecznie przeczytać?
Wiem jeszcze, że jest np. książka tego autora „Zdrowe dzieciaki. Jak odżywiać dzieci, aby były odporne na choroby”, ale czy nie wystarczą dla dzieci właśnie te pani przepisy („Kuchnia szybka i zdrowa” oraz ze strony internetowej)?
Marlena napisał(a):
Moje przepisy są dla całej rodziny, Kamilu. Również przepisy dra Fuhrmana są niczego sobie, choć moje są szybsze w wykonaniu i można je w większości po swojemu modyfikować według gustu.
Grazyna napisał(a):
Droga pani Marleno. Jestem pod dużym wrazeniem Pani bloga. Wlasciwie od wczoraj nieustannie czytam. W tym dziale pojawilo się pytanie: czy zamiast tego kwasu nie wystarczyloby po prostu jesc dużo cytryn, skoro chcemy być tak bardzo zgodni z natura? Jednak proszek to proszek, cos chemicznego, a przecież sa owoce z ogromna iloscia witaminy c. I drugie pytanie: czy produkty, które sa w Pani sklepiku sa przez Pania sprawdzone przetestowane? Czy sama ich \pani używa?|
Marlena napisał(a):
Grażyno, jedynie sprawdzone produkty mam w sklepiku. Mam ich niewiele, ale wszystkie przetestowane osobiście 🙂
Odnośnie witamin to pamiętajmy, że dieta to podstawa. Każdy dzień zaczynam wodą z sokiem z cytryny. Proszek to owszem coś „chemicznego” ale de facto zawiera tę samą cząsteczkę co cytryna(choć nie ma tam rzecz jasna wielu innych ważnych substancji, które cytryna zawiera). W warunkach całkowitego zdrowia witaminy C czerpanej z diety nie powinno nam zabraknąć jeśli mamy dietę opartą na nieprzetworzonych termicznie produktach roślinnych (sałatki, surówki, świeżo wyciskane w domu soki, zielone koktajle itd.). Jeśli jednak jemy gotowane jedzenie to tracimy C i możemy mieć niedobory, które pogłębiają się gdy palimy, jemy słodycze lub fast foody, stresujemy się, mieszkamy w zanieczyszczonym spalinami mieście lub gdy doznamy urazu albo dopadnie nas infekcja. A w takich warunkach już witamina C z diety nie wystarczy, ponieważ w takich warunkach zapotrzebowanie na nią gwałtownie wzrasta, a my w przeciwieństwie do zwierząt nie mamy możliwości produkowania jej w organizmie.
Ponieważ ciężko jest dzisiaj znaleźć niepracującego witarianina mieszkającego bezstresowo niczym pustelnik w pozbawionej zanieczyszczeń środowiskowych leśnej głuszy – obawiam się, że suplementacja witaminy C jest nam potrzebna bardziej niż nam się wydaje 🙂
Kamil napisał(a):
Witam. Chciałbym zapytać się jeszcze o kilka spraw.
1. Czy można gdzieś znaleźć jakieś przykładowe zdrowe jadłospisy (przydałyby się też takie oparte na pani przepisach)? Mam te ebooki z Pani przepisami i chciałem się zapytać czy są jakieś zasady dotyczące, które potrawy bardziej pasują np. na śniadanie, które na obiad czy kolację etc.? Czy są jakieś przepisy, które powinno się stosować częściej, a które rzadziej etc?
Czy po prostu jeść wg tych przepisów i tego co jest w liście zakupów na pani stronie to na co ma się ochotę bez jakichś większych planów?
Oprócz tego przydałby się jakiś poradnik krok po kroku w punktach – jak zacząć, dla „zielonych”. 🙂 Doceniam Pani pracę, może bardzo przydać się w życiu i gdyby tylko był taki samouczek krok po kroku, bo teraz ebooki z przepisami są osobno, zakupy gdzie indziej, ebook o odmładzaniu też gdzieś z boku, nie wiadomo ile czego jeść (albo może za słabo szukałem).
Chociaż i tak już się zapewne wiele Pani napracowała i oczywiście nie chcę Pani urazić, jednak wydaje mi się, że dużo jest takich artykułów dla tych nieprzekonanych czy tych co już zaczęli, a mało dla tych co chcą zacząć. A, może po prostu powinno się jakoś zacząć samemu, a nie tak to odkładać. 🙂
W sumie np. w książce „Jeść by żyć – zdrowo” dr Fuhrmana są jakieś jadłospisy (tylko, że raczej z trudniejszymi, bardziej czasochłonnymi przepisami z trudno dostępnymi składnikami).
Nie wiem jak jest w przypadku np. książek różnych Campbellów – „Nowoczesne zasady odżywiania. Przełomowe badanie wpływu żywienia na zdrowie” czy „Nowoczesne zasady odżywiania w praktyce”. Czy tam już są prostsze, szybsze przepisy z łatwiej dostępnymi w Polsce składnikami? Czy w tych trzech książkach jest mowa o np. witaminie B12?
3. Poza tym właśnie co z witaminą B12 w pani przepisach, która (przynajmniej wg polskiej Wikipedii) „występuje głównie w produktach pochodzenia zwierzęcego”? „Do źródeł witaminy B12 w pożywieniu człowieka należą produkty mięsne, ryby, jajka, mleko i jego przetwory, pieczarki.” Poza tym są nią wzbogacane często płatki śniadaniowe, produkty sojowe, są też z nią suplementy diety.
4. Jak zachęcić dzieci do zdrowej diety (a jakie najskuteczniejsze są argumenty dla starszych czy już dorosłych osób)?
5.Poza tym jaki w zasadzie jest tutaj prezentowany rodzaj diety? Nutritarianizm czy weganizm czy co?
Kamil napisał(a):
Właśnie myślę, że może po prostu zrobić listę zakupów (i je kupić) i po prostu robić już te przepisy np. na obiad, a na śniadanie może musli czy też jakaś sałatka…
Marlena napisał(a):
Kamilu, po co komplikować sobie życie? Ja od małego byłam uczona, że „na śniadanie jemy to, na obiad to, a na kolację to”. A teraz jem intuicyjnie i jestem przeszczęśliwa – pozbyłam się ograniczeń! Oczywiście, że na śniadanie najczęściej jem „mój poranny śmietnik” = płatki z owocami i masą innych rzeczy, ale gdy rano ich nie zjem (bo mam ochotę np. na koktajl z mango) to gdy przyjdzie mi na płatki z owocami ochota po południu – nie robię sobie z tego powodu wyrzutów, tylko po prostu je sobie ze smakiem zjadam (no i co z tego, że jest „pora obiadu/podwieczorku/kolacji?) 🙂
Ja myślę jedynie o tym, ile to właśnie dobroci dostał mój system, a nie czy pora na to jest „właściwa”. Właściwa przepraszam z uwagi na co? Na mój system (byłych) wierzeń i przekonań? 😉 Nigdy nie chodzę głodna, a moje ciało dostaje paliwo najlepsze z możliwych, to jest najważniejsze, a nie jadłospisy – co, gdzie, ile i o której godzinie (zresztą nie jestem dietetyczką i nie mogę ich nikomu układać).
Odnośnie artykułów szkalujących osoby niejedzące mięsa to zwróćmy uwagę na taki oto fakt: nigdzie nie znajdziesz artykułów przedstawiających szkodliwość JEDZENIA mięsa. Wyobraź sobie artykuł zatytułowany „Rodzice wszystkożercy zatruli dziecko: dostało alergii/ADHD/autyzmu” albo „Rodzicu, nie katuj dziecka jedzeniem martwych tkanek obcego gatunku, zwiększasz mu szansę na szereg chorób!”. Wyobrażasz sobie? Po prostu poziom świadomości jest taki a nie inny, nie oczekujmy więc, że gazety będą pisały takie artykuły, a nawet jak napiszą to się zaraz podniesie żywa dyskusja (typu „ja jem mięso i żyję” albo „no jak można nie lubić mięsa” itd.). Ludzie tak zostali urobieni przez koncept „mięso jest niezbędne do życia”, że nie idzie im przetłumaczyć, że wcale tak nie jest.
Odnośnie zaś „matki weganki” to zwróćmy uwagę, że to nie sam weganizm jako taki jest kluczem do zdrowia nas samych i naszych dzieci. Można żywić się Colą, ciastkami, czipsami i cukierkami i być weganinem, a jakże! Albo smażonymi placuszkami, naleśnikami, racuszkami, chlebem, makaronami i kaszami (po przecież „ZBOŻA TO PODSTAWA”). Jakie wartości jednak ma taki przetworzony pokarm i czy naprawdę nasze ciało uszczęśliwiamy nim, dając mu wszystko czego potrzebuje, zapewniając mu przewlekłe zdrowie, odporność na choroby i długowieczność?
Jola napisał(a):
Nie będę oryginalna i też zachwycam się Twoją wiedzą, umiejętnościami, organizacją czasu i chęcią podzielenia się nimi z czytelnikami.
Aktualnie mam dużo czasu, bo leżę sobie połamana:) i czytam, czytam, czytam oraz odbieram telefony od natrętnego znajomego, który koniecznie chce mnie uzdrowić kolagenem. Już dawno byłabym zdrowa, a tak to… Sprawdzałam Twoje tagi nie ma kolagenu. Bardzom ciekawa jakie masz zdanie o tym „coraz modniejszym” specyfiku.
Serdecznie pozdrawiam i życzę duuużo zdrowia całej rodzinie.
Marlena napisał(a):
Jolu, nie wiem, nie używam kolagenu. Mój ustrój sam sobie wytworzy ile mu będzie potrzebne, o ile dostanie wystarczającą ilość budulca (w tym wystarczającej ilości witaminy C, która w procesie tworzenia kolagenu gra kluczową rolę).
Jola napisał(a):
Mądrego to i przyjemnie poczytać 🙂
Andrzej napisał(a):
Popieram ten punkt widzenia na świat jedzenia…
czystaodzłego napisał(a):
Ja osobiście stosuje dwa razy w roku 6 tyg. posty dr Dąbrowskiej a potem zdrowe żywienie. Kiedyś byłam mięsożercą do potęgi a teraz nawet jakbym chciała mięso mnie odrzuca. Czyli zobaczcie oczyszczony organizm potrafi do nas mówić tylko trzeba nauczyć się go słuchać. Niestety warto pamiętać o dostarczeniu orgazmowi po takim poście dokarmienia mikroelementami – ja teraz zaczęłam stosować diatomit bo mam zastrzeżenia do kondycji moich włosów i cynk bo po nim przestały wypadać mi włosy. Sama robie przetwory i staram się z natury pozyskiwać dużo ziół jest taki fajny blog gdzie laska podaje fajne przepisy na zioła zioladobrenawszystko.blogspot.com . Polecam wrotycz i jaskółcze ziele bo na choroby jak znalazł. Poza tym na oczyszczaniu zaczeły robić się mi afty w buzi i wrotycz pomógł rewelacyjnie a mój mąż ma okresowe opryszczki na ustach i żadne tak apteczne cuda nie pomagają a jaskółcze ziele z wrotyczem od razu. Zimno mu znika po 2 dniach – sama jestem świadkiem. Warto się oczyszczać i wykorzystac to co matka natura nam oferuje bo to jedyne lekarstwo tylko trzeba mądrze je wykorzystywać!!!! A AUTORCE BLOGA SKŁADAM WIELKIE GRATULACJE!!!!DOBRA ROBOTA
Ania napisał(a):
Witam serdecznie,
znalazłam się na Pani blogu dzięki radiowej „Trójce”, mimo, że audycja Grażyny Dobroń nie dotyczyła Pani działalności. Była mowa o książce Jerzego Zięby „Ukryte terapie” i jego rewolucyjnych informacjach na temat przyczyn chorób i ich leczenia. Chcąc kupić książkę zadzwoniłam do księgarni, tam dowiedziałam się, że p. Zięba będzie miał wykład w moim mieście, na wykładzie dowiedziałam się , że prowadzi bloga, a na jego blogu jeden z uczestników wskazał Akademię Witalności jako skarbnicę uporządkowanej i wyczerpującej wiedzy na tematy związane z naszym zdrowiem. Tak oto znalazłam się na Pani blogu i faktycznie widzę, że w jednym miejscu zebrała Pani rzeczy, które docierały do mnie z różnych źródeł przez ostatnich kilka lat. Bardzo chętnie odświeżę sobie i pogłębię moją wiedzę jak dbać o siebie i nie dać się zwieść oficjalnej medycynie, producentom masowej żywności, dietetykom i innym, którzy swoimi działaniami czerpią profity z zatruwania ludzi. Trzeba mieć wielkie serce i nieprzeciętny dar dzielenia się z innymi, żeby stworzyć taki blog. Jestem pod wrażeniem i cieszę się, że udało mi się tu trafić.
Ania
Marlena napisał(a):
Witaj, Aniu! Cieszę się, że witryna jest dla Ciebie użyteczna. Rozgość się i zostań z nami, będzie nam bardzo miło 🙂
iza napisał(a):
Witaj, po przeczytaniu jednego z Twoich artykulow przestalam objadac sie slodyczami, bylo ciezo ale dzis … mija miesiac. Jakie plusy ? 3 kg mniej i caly pazdziernik bez zadnej infekcji!! a musze dodac, iz wczesniej antybiotyki „poamagaly” mi kilka, a nawet kilkanascie razy w roku! plany? dalej bez slodyczy, z mleczkiem prosto od krowy(mniej wiecej raz w miesiacu,bo tylko tak mam dostep,ale zawsze cos). dziekuje po stokroc!! pozdrawiam 🙂
Hanka napisał(a):
Witam serdecznie,
Od kilku dni siedze przed komputerem na tej stonie i zaluje tylko ze nie trafilam na nia wczesniej. A wszystko zaczelo u mnie sie od nie szczepienia mojego drugiego dziecka wiec szukam jak najwiecej informacji jak byc odpornym. Uwazam ze stronka jest naprawde super! Zaczynam jednak malymi kroczkami, juz jemy wiecej owocow i warzyw, ograniczylam uzywki, zmienilam make itp. Dziekuje Pani Marleno za ta stronke.
Sławek napisał(a):
Poczytamy, zobaczymy… Siedzę w tych tematach od dawna i fajnie że istnieją takie źródła.
Jak na razie podoba mi się podejście autorki do tematu.
Tylko proszę Cię o jedno – nie wpadaj zbyt łatwo w pułapkę „zachwytu” i wyważaj…
Prawda zawsze jest gdzieś pośrodku. 🙂
Tombaka też można przeczytać w jedną noc, ale nie wszystko musi być prawdą do końca i tak, jak twierdzi. Inaczej świat byłby zbyt prosty 🙂
Pozdrawiam i życzę sukcesów. Będę Cię pilnie obserwował 😉
Marlena napisał(a):
Sławku, to jest mój osobisty blog i jak mnie coś zachwyci (coś, czego sama doświadczyłam) to nie ma „wyważaj” tylko piszę o tym z zachwytem czyli tak jak mi serce dyktuje. 😛
aniafilipaidawida napisał(a):
Witam, jestem matką karmiącą. Co powinnam jeść a czego nie by nie mieć niedoborów? Zaznaczam, że nie jem cukru od miesiąca, ani glutenu,bo przypuszczam, że mam przerost drożdży. Codziennie jem kaszę jaglaną bądź gryczaną do tego mięso, ryby i sporą ilość warzyw. Nie unikam też owoców, orzechy jem w sporych ilościach. Nabiału prawie w cale z wyjątkiem biojogurtów. Mój pięciomiesięczny syn rośnie jak na drożdżach. Nie wiem także jakie pożywienie mu wprowadzić. Na razie podałam marchew z jabłkiem przygotowanym przez babcię. A jakie kaszki kupić, czy może samemu gotować?
Marlena napisał(a):
Kupne kaszki zawierają cukier i sztuczne aromaty. Jedzenie gotowców typu instant jest dobre awaryjnie jak jedziemy z dzieckiem pod namiot na przykład.
W domu jednak odpuść sobie gotowce: dawaj małemu dużo świeżych warzyw i owoców oraz domowe naturalne kasze bez cukru i innych śmieci.
Ula napisał(a):
O jakiegość czasu zdrowo się odżywiam. Jem dużo kasz, głównie jaglaną.Zamiast słodyczy jem suszone owoce, głównie żurawinę. Wyeliminowałam całkowicie mąkę i cukier. Od niedawna zaczęłam pić czystek. Wtedy zaczęły się kłopoty z wypróżnianiem. Nie dowierzałam , że może to być przyczyną. Przerwałam picie czystka i metabolizm wrócił do normy. Ponownie rozpoczęłam picie czystka i problem się powtórzył. Proszę o informację czy ktoś miał podobny problem.Dziękuję i pozdrawiam wszystkich dbających o zdrowie.
krystyna napisał(a):
Witam wszystkich przewlekle zdrowych,
Moge sie tylko odniesc do komentarza Ani z 16 listopada 2014 ,bo trafilam tutaj w bardzo podobny sposob,z czego sie ogromnie ciesze.Ta droga bardzo dziekuje takim ludziom jak Jerzy Zieba,Marlena/i pewno jeszcze wielu innym/,ktorzy szukajac/ciezka praca/czegos dla siebie,potrafia jeszcze dzielic sie ta wiedza z innymi.Super jest w jednym miejscu miec taka skarbnice wiedzy,poparta wlasnym doswiadczeniem.
Osesiak napisał(a):
Witam, przede wszystkim chciałabym podziękować za multum informacji jakie tu przeczytałam ponieważ sama dopiero od nie dawna zaczęłam poszukiwać odpowiedzi na dręczące mnie pytania. A to wszystko z powodu mojej córki której chce zapewnić lepsze i bardziej świadome życie. Ma jedno pytanie Pani Marleno, w jaki sposób uratowała Pani migdałki swego dziecka? Wszyscy lekarze do których sie zgłosiliśmy proponują jedno wyjście czyli usunięcie trzeciego migdala czego ja bardzo chciałabym oszczędzić mojej małej córeczce ponieważ zdaje sobie sprawę ze to nie jest wyjście z sytuacji. Będę wdzięczna za odpowiedz.
Pozdrawiam, Sylwia.
Marlena napisał(a):
Po prostu wzmocniłam mu odporność i przestał mieć problemy z migdałkami. Zmiana diety, odstawienie cukru i suplementacja niedoborów witaminowo-minerałowych. Inspiracją dla mnie była książka dr Joela Fuhrmana „Zdrowe dzieciaki. Jak odżywiać dzieci by były odporne na choroby”: https://akademiawitalnosci.pl/dr-joel-fuhrman-zdrowe-dzieciaki-jak-odzywiac-dzieci-by-byly-odporne-na-choroby/
Polecam lekturę i jak najszybsze wdrożenie w życie.
jola napisał(a):
Bardzo ciekawa strona, zwłaszcza info o wit. c. Ja jestem chora na SLA – stwardnienie zanikowe boczne. Nie ma na to świństwo leku więc przekopuję internet, żeby chociaż trochę wzmocnić swój organizm. Ostatnio przyjmuję orthanol dla sportowców i mam wrażenie , że jestem nieco silniejsza ale cena mnie wykończy.Szukam zamienników. Nie mam pomysłu na dietę, bo już jestem częściowo unieruchomiona, może od Pani uzyskam jakąś podpowiedź. Czy orthanol mogę uzupełnić wit. c?
Marlena napisał(a):
Powiem tak: nie ma szans aby człowiek sobie wyprodukował witaminę C od zera w swoim ustroju. Więc jakby masz już odpowiedź. 😉
Osesiak napisał(a):
Witam, co Pani ma na myśli pisząc suplementacja niedoborów witaminowo-mineralowych? Od małego podaje jej tran, czy to za mało? Co do diety i cukru wiem ze tu popełnialam błędy i staram sie to nadrobić. Pozdrawiam, Sylwia.
Marlena napisał(a):
Sylwio, najwyraźniej za mało, skoro system odpornościowy nie spełnia prawidłowo swojej funkcji. Wiadomo, że dzieci mają jeszcze ten układ niedojrzały, ale po co jeszcze dodatkowo utrudniać jego pracę podawaniem szkodliwej substancji – naprawdę nie warto! Cukier zakwasza organizm, powoduje straty w witaminach i minerałach, paraliżuje pracę układu immunologicznego. Kto je cukier ten jest mniej odporny na choroby niż ten co go nie je. Kto je cukier ten potrzebuje sporo więcej witamin i minerałów niż ten co go nie je. I nie zawsze wtedy wystarcza to co z diety pobierze. W tranie jest A, D i E. A gdzie reszta? Gdzie witamina C, witaminy grupy B, magnez, cynk itd. – jak nie dostarczymy budowniczemu cegieł na plac budowy tylko gruz, to on nie ma z czego nam solidnego domu budować – z pustego i Salomon nie naleje.
Grzegorz napisał(a):
Im więcej czytam ten blog,to mam wrażenie ,że znalazłem prawdę o prawidłowym żywieniu.Na kilku forach już poleciłem Twoją stronę,bo naprawdę warto zapoznać się z przedstawionymi tu informacjami.
Bardzo się cieszę ,że w śmietniku zwanym internetem znalazłem taką perełkę.
lucyna napisał(a):
kocham byc tu na tej stronie ,czesto ja odwiedzam :),duzo interesujacych ciekawych wiadomosci mozna tu przeczytac.
raf11 napisał(a):
Bardzo fajna strona, tego szukalem. Takie informacje to nieoceniony skarb. Od dziecka zarlem garsciami witamine C (teraz juz wiem dlaczego). Nie zgadzam sie tylko z jednym. Nie wszystkie dzieci rodza sie bez depresji. Ja urodzilem sie z depresja endogenną. Probowalem przez pol zycia roznych medykamentow na depresje, łacznie z prozacem i nie dosc ze mi nie pomagaly to jeszcze mielem paskudne efekty uboczne. Rok temu uslyszalem o leczeniu witaminą PP i zaczalem lykac dawki od 5 do 10 tabletek dziennie witaminy B compleks (bo tylko to jest dostepne bez recepty). Efekty byly natychmiastowe ! Po zażyciu wieczorem 5 tabletek, rano budzilem sie bez stanów lękowych, ktore wczesniej byly po prostu normą. Teraz łykam 5 rano i 5 wieczorem. Dodatkowo 1 g witaminy C, rowniez rozlozone na dawki 5 tab. rano i 5 przed snem, razem z B complex. Pozdrawiam i zachecam do tego typu terapii.
Kasia napisał(a):
Prawie 4 lata walczyłam z wypadającymi włosami, próbowałam wszystkiego oprócz zdrowego odżywiania. Po przeczytaniu Twojego bloga odstawiłam mięso, pieczywo, zużywam straszne ilości owoców, warzyw, orzechów, pestek. Dziś na mojej bluzce po kilku godzinach pracy nie znalazłam ani jednego włosa – cud!
Dzięki za wskazanie właściwego kierunku.
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę, Kasiu! Pozdrawiam serdecznie 🙂
Julka napisał(a):
Witam bardzo serdecznie.
Również przyłączam się do bardzo zadowolonych osób z racji na znalezienie tego bloga.
Osobiście od lat zmagam się z wieloma dolegliwościami typu : niedoczynność, kosmiczny cholesterol, nadwaga pomimo zdrowego żywienia i ćwiczeń itd…..
Potwierdzam skuteczność diety dr Ewy Dąbrowskiej. W zeszłym roku przetestowałam ją na sobie w jednym z ośrodków Pani doktor. Cudowna sprawa i wspaniała kobieta. Będąc tam miałam przyjemność dłużej porozmawiać z Panią doktor.
Chciałam zrobić zakupy na stronie Akademii, ale nie mogę tam znaleźć kwasu L-askorbinowego. Szukałam również siedmiowodnego siarczanu cynku.
Bardzo proszę o informacje czy powyższe substancje są dostępne w sklepie Akademii.
Pani Marleno słowa uznania za wiele cennych informacji zgromadzonych w jednym miejscu.
Proszę również o informację w jaki sposób zarejestrować się na stronie aby móc cokolwiek napisać czy zapytać.
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Siarczanu cynku nie ma, ale witamina jest. Nie trzeba się rejestrować.
Maja napisał(a):
W koncu udalo mi sie dac znac,ze i ja tu jestem ,bystrzacha nie wiedzialam tych pol na dole do wpisow. No dobrze ale nie o tym. Jestem ,bylam od jakiegos czasu tutaj i bede, napewno , skonczyly sie odmozdzajace strony internetowe, teraz spedzam tutaj wieczory z notesem w reku. Dziekuje!!!!!
bluangel napisał(a):
Witam
Chciałam podziękować 🙂 Dzięki Pani sugestią wyleczyłam nadwrażliwe jelito ( postać biegunkowa) i przy okazji pozbyłam się migren które męczyły mnie 3 razy w tygodniu. Suplementacja witaminy D rozwiązała mój problem przez przypadek. Żaden z lekarzy nie wpadł na pomysł że być może bóle głowy, nadwrażliwe jelito są spowodowane brakiem witaminy D. Dziś mogę przenosić góry! A tak niedawno czułam osłabienie które trwało przez 5 lat. Dziękuję za wszystko 🙂 Pozdrawiam 🙂
wanda napisał(a):
Marlena proszę mi podac link na proszek witamiy C
Marlena napisał(a):
Wando, możesz zakupić ją w sklepiku Akademii, to jest ta, której ja sama używam: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/witamina-c-suplement-diety-1-kg-kwas-l-askorbinowy
renifer napisał(a):
Bardzo ciekawa strona. Trafiłam tu niestety dopiero wczoraj i już dzisiaj mam „depresję”:), od rana ryczę jak bóbr, że taka ze mnie zła osoba:( Jestem w dziewiątym miesiącu ciąży i przez całą ciążę popełniałam wszystkie grzechy wymienione na blogu, począwszy od żywieniowych, skończywszy na kosmetykach. Wyniki niby mam dobre, ale od wczoraj nie potrafię się pozbierać, bo naczytawszy się tych wszystkich wskazówek i artykułów na blogu, wkręciłam sobie, że i tak nie ma już szans na urodzenie zdrowiutkiego maleństwa. I wszystko to przez moje beznadziejne nawyki żywieniowe. Co prawda nie zajadałam się nie wiadomo czym i nie pracowałam w nie wiadomo jakich warunkach, ale i słodycze, i herbata, i wędliny, i pasta do zębów z fluorem, ba! Aż wstyd pisać, co jeszcze. Czy jest szansa na to, że moja mała nie będzie miała problemów zdrowotnych? Jestem przerażona!!! Czy ktoś z czytających bloga w ciąży żył według dzisiejszych zasad społeczeństwa konsumenckiego, czy tylko ja jestem / będę tak okrutną matką?
Marlena napisał(a):
Natura tak to urządziła, że to raczej matce odbierze aby dziecku dać. To dlatego po ciąży wychodzą u kobiet różne kwiatki, a to zęby się sypią, a to niedoczynność tarczycy nagle nie wiadomo skąd, a to depresja itp. itd. Ciąża stanowi dla kobiecego organizmu duże wyzwanie. Ale to raczej matka zapłaci zdrowiem niż małe. Małe według planów natury jest priorytetem – ma się urodzić tak zdrowe jak to tylko w danych warunkach możliwe.
A to, że ostatnie pokolenia rodzą się coraz mniej zdrowe, to wina środowiska w jakim żyjemy (+ dodatkowe trucizny z urzędu wtłaczane prosto do krwiobiegu tuż po narodzeniu). We krwi pępowinowej dzisiejszych noworodków opuszczających łono matki stwierdza się ponad 200 związków chemicznych, których jeszcze 100 lat temu w środowisku albo nie było w takich ilościach albo w ogóle jeszcze nie istniały (m.in. metale ciężkie, PCB, dioksyny, PFOA pochodzące z Teflonu, bisfenol A z plastików i paragonów kasowych itd.). To dlatego dzisiaj potrzebujemy żyć mądrzej: unikać toksyn środowiskowych ile się da, a za to dostarczać wraz z pożywieniem i suplementami diety maksymalną ilość witamin, minerałów i wszelkiego typu chroniących i naprawiających nasze DNA fitozwiązków.
Andrzej Rutkowski napisał(a):
Ja w sprawie przepukliny rozworu przełyku : Obserwując siebie i swoja rodzinę dochodzę do wniosku że w moim przypadku to upośledzenie musi być wynikiem jakichś nieprawidłowości genetycznych . Prababka ,babcia .moja mama , moja siostra ,ja ,mój brat i moja córka dotknięci jesteśmy ta okropna dolegliwością .Syn natomiast -nie . Z dzieciństwa pamiętam jak mama i babcia beczały jak „barany ” i bez przerwy sięgały po „sodkę”. U mnie na domiar złego
zdiagnozowano najpierw chorobę wrzodową żołądka i dwunastnicy . Leczono mnie bezskutecznie ambulatoryjnie (dr.Chmiel ) w Szpitalu MSW przez 2 lata lekiem 'Ulkosylwanil ” i w tym czasie wykonano u mnie 32 !!!!!!!!!!!! gasrtoskopie . . W 1986 roku zoperowano mi te wrzody ( jaki byłem głupi ) . Bezmyślnie lekarze mnie okaleczyli ( wagotomia i atretomia ) bo w tym czasie nie wiedzieli że na świecie jest coś takiego jak bakteria ” Hyperbacterpyrolis” . Dziś już na szczęście tego nie czynią . Przecięty nerw błędny upośledza wydzielanie kwasu solnego -skutki to niesamowite wzdęcia . Ponadto po 11 latach po operacji , podczas 33 gastroskopii stwierdzono w zespoleniu nie wchłonięte nici chirurgiczne . Lepiej było by gdyby, pozszywano mój żołądek z dwunastnica jakimś żelaznym drutem – do dziś pewnie by skorodował bez śladu . Operował dr. Sławski
gg napisał(a):
Witam. Mam pytanie skoro nie jestes lekarzem to jak wybierasz art. na temat chorob. Z kad wiesz , ze akurat ten specjalista ktorego mat. publikujesz jest wiarygodny ?
Marlena napisał(a):
Najczęściej nie publikuję cudzych materiałów, tworzę własne.
Agnieszka napisał(a):
Jestem oczarowana Pani stroną! Dziękuje,że poświecą Pani tyle czasu na dzielenie się ta bezcenna wiedzą. Staram się wprowadzać w życie niektóre z Pani metod, cześć już wprowadziłam :-)Otwiera Pani oczy na wiele rzeczy.
Przed mną pozostaje najtrudniejsza walka, walka z papierosem. Będę walczyć o swoje zdrowie wszystkimi siłami!
Pozdrawiam z Wrocławia!
Marlena napisał(a):
Nie opłaca się palić – trzymam kciuki! Pij dużo wyciskanych warzywnych soków i jedz dużo surówek, wtedy nie chce się palić, ani kawy ani nic z używek w ogóle 🙂
JANINA napisał(a):
Od wielu lat ,z różnym nasileniem , mam problem z równowagą podczas poruszania się . Obecnie /mam 72 lata/ i problem ten bardzo poważnie się rozwinął, mimo stosowania lekarstw.
Małgorzata napisał(a):
Marlenko
jestem stałą czytelniczką i wielbicielką twojej twórczości.
Cenię twój dar popularyzowania,wyjaśniania i motywowania.Trzymaj tak dalej.Czy pisałaś coś o cukrzycy insulinozależnej?Ja będąc po 40tce trafiłam do szpitala na oddział diabetologii i usłyszałam wyrok: insulina do końca życia.A ja nie chcę choć biorę już kilka lat.Masz jakieś pomysły?Źródła?
Pozdrawiam
Małgorzata
Marlena napisał(a):
Polecam książkę dra Joela Fuhrmana „Wylecz cukrzycę”. Ten lekarz swoją metodą dietetyczną wyleczył ponad 10 tysięcy pacjentów podczas ponad dwudziestu lat swojej praktyki lekarskiej (cukrzyca typu 1 i 2). Nie wierz nikomu, kto będzie chciał Ci wmówić, że „cukrzyca jest nieuleczalna”. Z powodzeniem da się ją kontrolować i żyć normalnie. Szczegóły w książce pana doktora. 🙂
Yvonne napisał(a):
Jestem tu pierwszy raz i stronka bardzo mi sie podoba Serdecznie pozdrawiam.
monika napisał(a):
Witam,
Pani Marleno, ostatnio furore robi postac P. Jerzego Zieby – chcialam zapytac co Pani sadzi o jego pogladach i poradach w dziedzinie zywienia, zdrowia i metod leczenia naturalnego ? Widze duzo zbieznosci w tym co Pani pisze, z tym co zaleca P. Zieba, jednak nie sposob nie zauwazyc tez roznic – np. w podejsciu do tluszczu. Pani twierdzi, ze tylko roslinne sa zdrowe, P. Zieba zaleca zwierzece (do smazenia lub innej obrobki cieplnej), a roslinne wylacznie na zimno – z wyjatkiem kokosowego, ktory jako jedyny roslinny nadaje sie do smazenia. Poza tym, roznicie sie Panstwo tez podejsciem do owocow i warzyw – Pani pisze, ze po usunieciu pestycydow sa zdrowe i zaleca Pani zjadanie ich w jak najwiekszych ilosciach, P. Zieba natomiast twierdzi, ze jednak zdrowsze dla nas sa produkty pochodzenia zwierzecego, poniewaz zwierzeta (tak jak i ludzie), dzieki watrobie „unieszkodliwiaja” i wydalaja toksyny (rosliny tego nie „potrafia” i w efekcie zjadamy wszelkie szkodliwe substancje, ktore wchlona z ziemi). Przyznam, ze te sprzecznosci mnie przerastaja – gubie sie i nie umiem sama ich rozstrzygnac, mimo ze czytam mnostwo artykulow nt zdrowego odzywiania – dlatego prosze o Pani opinie.
Pozdrawiam serdecznie,
Monika
Marlena napisał(a):
Moniko, jeśli chodzi o ścisłość, to witryna Akademii Witalności jako pierwsza udostępniła publicznie fakty związane z np. z Witaminą C, tutaj JZ nie wymyślił ani nie ujawnił niczego nowego.
Ja nie zalecam ani żywienia się tłustymi pokarmami, ani rakotwórczego smażenia, na jakim oleju by to nie było. Naiwnością jest również twierdzić, że zwierzęta są czyste i bezpieczne „bo mają wątrobę”. My też mamy wątrobę i co z tego? Jesteśmy chorzy i zatruci, a nasza wątroba ledwo dyszy.
A z tego co mi wiadomo żaden hodowca nie karmi zwierząt rzeźnych organiczną paszą ani nie poddaje ich procesom oczyszczania organizmu, tymczasem te stworzenia tak samo jak ludzie wchłaniają szereg toksyn ze środowiska, kumulują rozpuszczalne w tłuszczu toksyny w swojej tkance tłuszczowej (smacznego!), metale ciężkie itd.
Natomiast to co MAJĄ rośliny w sobie to z pewnością fitozwiązki oraz błonnik, które sprzyjają opuszczaniu przez ustrój tego co dla nas może być szkodliwe, np. błonnik działa jak szczotka, witamina C wiąże metale ciężkie itd.
Tego wszystkiego w pokarmach odzwierzęcych po prostu nie ma i nie oszukujmy się. Jest ponadto wiele badań naukowych wskazujących na szkodliwość diety obfitującej w tłuszcze zwierzęce, a nie ma żadnych wskazujących na szkodliwość spożywania diety obfitującej w warzywa i owoce.
Wręcz przeciwnie – dieta taka (dieta dra Ornisha) została oficjalnie dopuszczona w USA jako dieta lecznicza: rząd USA pokrywa z ichniejszego NFZ-tu kurację dietetyczną każdemu pacjentowi przeznaczonemu do bypassów czy angioplastyki. Ludzie jedzą warzywa i owoce i zdrowieją. Jak do tej pory jest to jedyna naukowo udowodniona metoda dietetyczna na leczenie chorób, która działa lepiej niż leki ponieważ usuwa przyczynę.
Ostatnią sprawą jaką należałoby poruszyć są również kwestie związane z logiką i moralnością: aby żywić się tłuszczem zwierząt należy kraść (np. krowie ukraść jej mleko przeznaczone dla potomstwa, kurze ukraść jej jajka przeznaczone do rozrodu itd.), a jak nie to… zabijać. Nie sądzę aby najwyższa inteligencją i posiadająca najwyżej rozwiniętą duszę istota na tej planecie jaką jest człowiek musiała uciekać się do czynów niegodnych aby się najeść. Dlatego ja się nie gubię, ja po prostu intuicyjnie wyczuwam co jest dobre i słuszne a co takim nie jest, choć może być jako takowe reklamowane przez samozwańcze autorytety.
ervena napisał(a):
Jestem pod wrażeniem ogromnej wiedzy Pani Marleno ! Napisałam do Pani pytanie pod innym tematem . Cieszę się,że tu trafiłam !!! ervena
Yarpen napisał(a):
Witam, fajna strona, znajoma mi poleciła. Zainteresowała mnie witamina C. zastanawiam się czy może pomóc przy nieoperacyjnym nowotworze płuc. Lekarze rozkładają ręce. Czy coś można tu poradzić . . .
Marlena napisał(a):
Nie ma wątpliwości, że nawet mając nowotwór ustrój żadnego człowieka na tej planecie tak czy inaczej nie wyprodukuje sobie witaminy C sam z siebie. Więc jakby masz już odpowiedź. 🙂 Warto też zbadać sobie poziom witaminy D, najczęściej pacjenci mają dramatycznie niskie poziomy tej witaminy we krwi. Naukowcy podkreślają potencjał witaminy D nie tylko w zapobieganiu rakowi płuc, ale również w jego leczeniu: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22213310
I ZAWSZE można coś poradzić, bo nasze ciała z założenia zostały przez naturę stworzone jako samouzdrawiająca się maszyneria, bardzo polecam tę oto książkę: https://akademiawitalnosci.pl/andreas-moritz-rak-nie-jest-choroba/
Od ręki mogę też zasugerować odstawienie używek, żywności przetworzonej i smażonej, mięsa oraz cukru i słodyczy, a zamiast tego jeść dużo świeżych warzyw (szczególnie krzyżowych: wszelkie kapusty zarówno świeże jak i kiszone, brukselka, brokuły, kalafiory, rzodkiewki, rukola, rzeżucha itp.) i owoców, czyli pokarmów dostarczających wzmacniające system odpornościowy substancje odżywcze. Zła i uboga w antyutleniacze dieta jeszcze nikomu na nic bowiem nigdy nie pomogła.
Zofka napisał(a):
Jestem zachwycona tym, co przeczytałam. Weszłam na tę stronę przypadkiem. i nie mogłam przestać czytać. Będę tu stale wracać. Oczywiście skorzystam z Pani rad. Są nieocenione. Jestem w wieku 60+ i wiem, że człowiek uczy się do końca życia. Serdecznie pozdrawiam.
KASIA2015 napisał(a):
Dzień Dobry,
mam 38 lat i ważę około 75 kg.
W dniu 5 czerwca 2015 r. zrobiłam sobie prywatne badanie Witaminy D3 metabolit 25 (OH).
Jestem przerażona wynikiem !
10,40 ng / ml przy normie dla dorosłych 35 – 80 ng / ml.
Zastanawiam się nad kupieniem suplementu i nie wiem, który najlepiej wybrać.
Interesuje mnie taki, który jest bardzo dobrze przyswajalny i wchłanialny przez organizm oraz nie zawiera sztucznych barwników, konserwantów i cukru.
Bardzo proszę o informacje w jakiej postaci, z iloma jednostkami i z jakiej firmy powinnam kupić suplement, by uzupełnić moje ogromne braki Witaminy D3 w moim organizmie.
Z góry bardzo Dziękuję za informację i Pozdrawiam !
Marlena napisał(a):
Kasiu, ja używam w kroplach: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/witamina-d3-k2-forte-krople-20-ml gdzie 1 kropla ma 2000 IU.
Jednak przy dużych niedoborach można zakupić mocniejszy preparat. Są takie, które mają 5000 czy 10000 IU w jednej kapsułce. Można je zakupić w sklepach z suplementami.
Dawkowanie zalecane przez dra Zaidi znajduje się w tym artykule: https://akademiawitalnosci.pl/witamina-d-brakujacy-kawalek-twojej-ukladanki-zdrowia/
Basia napisał(a):
Witam serdecznie. Czytam tą stronę już od dłuższego czasu i mam pytanie, bo chciałabym usłyszeć odpowiedź konkretną a każdy ma swoją rację 😉 Otóż wiem, co należy jeść, co jest zdrowe a co nie, aczkolwiek jestem póki co studentką i to na utrzymaniu rodziców, teraz są wakacje jestem cały czas z nimi.. Mamy działke, swoją małą farmę wsyztsko zdrowe i bez oprysków. Jak ja mam schudnąć? Jeść to co mama mi da, nabiały i ta cała reszta, bo przecież jestem na ich kuchni, jeść to i ograniczać kalorie, stosować posty, czy właśnie jesc do oporu owoców i warzyw (w miare możliwości) i nie przejmować się kaloriami? Poprostu nie wiem już co mam myślec, a bardzo potrzebuje się wziąć za siebie.
Marlena napisał(a):
Jeśli zmienisz proporcje na swoim talerzu i zaczniesz jeść głównie warzywa i owoce traktując resztę jako niewielki dodatek, to myślę, że dość szybko poczujesz różnicę.
Basia napisał(a):
Ale moge jeść do woli owoców? nie liczac kalorii? czy to w fazie chudnięcia nie jest dobre?
Marlena napisał(a):
Najwięcej ze wszystkiego możesz zjadać warzyw, bo są jeszcze mniej kaloryczne. Owoce mają średnio nieco więcej kalorii niż warzywa, ale i tak dużo mniej niż nabiał, pieczywo, słodycze, tłuszcze czy mięso. Najmniej kaloryczne owoce to jagodowe (czerwone porzeczki, maliny), truskawki, arbuz, cytrusy (grejfrut, pomarańcza, cytryna), jabłko.
Axel Tulup napisał(a):
Właśnie zamieniłem sobie stronę startową na kompie z „Onetu” na „Akademię”. Już po pobieżnym zapoznaniu się z zawartością Pani bloga, dochodzi się do wniosku, że ludzie nie tylko tracą zdrowie jedząc bezwartościowy pokarm, ale marnują życie czytając bezwartościowe artykuły…
Toni napisał(a):
Cieszę się , że znalazłem Twoją stronę , gdyż już skorzystałem z wielu fachowych porad zdrowotnych , o których nie wiedziałem. Mam nadzieję , że z wielu z nich nadal będę korzystał wraz z moją rodziną – dążąc do poprawy zdrowia.
Proszę o odpowiedź , jak to jest z tym siemieniem lnianym? Są opinie ,że zmielone i zalane zimną wodą powoduje powstanie szkodliwych dla organizmu substancji?! Zalane , natomiast gorącą woda , powoduje niszczenie pewnych korzystnych substancji?! Jak najkorzystniej spożywać te nasiona?
Czy połączenie zmielonego siemienia lnianego z ostropestem ( mielone ) i zalanie zimną woda np. mineralną to w sumie oszukiwanie oranizmu gdyż nie przyniesie oczekiwanych rezultatów (poprawy zdrowia ) czy jednak ma korzystny wpływ na jego poprawę. Pytam ponieważ czytam tak różne opinie w zakresie sposobu przyrządzania tych nasion, że już doprawdy nie wiem, który sposób szkodzi a który pomaga??!
Marlena napisał(a):
Tutaj masz wyjaśnione z siemieniem: https://www.primanatura.pl/czy-siemie-lniane-jest-toksyczne/
Toni napisał(a):
Marlena, bardzo dziękuję za szybką odpowiedź . Informacje zawarte w przywołanej przez Ciebie wypowiedzi są mocno wyczerpujące temat. Zauważ proszę jednak ,że te informacje są zwrócone bardziej do grona profesjonalistów w rozważanej dziedzinie niż do różnych grup społecznych będących daleko ( w zakresie swojego wykształcenia,wykonywanej pracy czy wiedzy na szczegóły poruszanych zagadnień, które wynikają z ich pytań do Ciebie). Z wypowiedzi pod treścią precyzyjnej informacji wnioskuję ,że są nadal wątpliwości wynikające z niezrozumienia treści lub zawartych w nich fachowych określeniach , co do zadanych pytań.Zaliczam się do tego grona ponieważ po przeczytaniu szeroko rozwiniętych wyjaśnień na zadane pytanie nadal mam problem z ostatecznym stwierdzeniem …Czy można zmielone siemię lniane zalewać zimną np.mineralną wodą i wypijać(co jest bardzo wygodne) nie szkodząc swojemu zdrowiu czy raczej zalewać różnymi sokami zawierającymi głównie siarkę(jak zrozumiałem ze szczegółowych opisów) , która przekształca cyjanowodór w coś tam? co szkodzi 200 razy mniej niż ten śmiercionośny związek?. Wybacz proszę ale zupełnie nie znam się na przechodzących zmianach chemicznych czy fizycznych w różnych związkach i bardziej będę zadowolony z odpowiedzi bardziej ” nieprofesjonalnej ” w oparciu o 100% profesjonalizmu. Proszę jeszcze raz ,Zauważ ,że pytają Ciebie osoby mające ” Super Zdrowie I Chcące je utrzymać ZA TWOJĄ POMOCĄ.
Marlena napisał(a):
Toni, ale ten artykuł nie jest wcale skomplikowany tak naprawdę. Enzymy które powodują cyjanogenezę (tworzenie się cyjanowodoru) są białkami, więc podziała na nie gorąca woda aby je unieszkodliwić. Więc nie zalewamy rozdrobnionego siemienia zimną – logiczne. Całe można zalać zimną wodą, ale nie już zmielone (białka powodujące cyjanogenezę są niegroźne dopóki nie zostaną uwolnione ze skorupki siemienia podczas rozdrabniania).
Natomiast w obecności związków siarki (nabiał, owoce) można skorzystać z niskiej temperatury (i zalać mielone siemię zimnym sokiem , zimnym mlekiem), ponieważ związki siarki spożywane razem z mielonym siemieniem powodują, że cyjanowodór zostanie zneutralizowany.
Toni napisał(a):
Marlena, bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedź.
Masz rację ten artykuł jest naprawdę zupełnie nieskomplikowany.
Krystyna napisał(a):
Dobry wieczór, na stronę trafiłam przez przypadek, szukając informacji o czystku. Jestem pod wrażeniem, jest rewelacyjna! A to dopiero początek, widzę, że dużo lektury – bardzo ciekawej – mam przed sobą. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Anna napisał(a):
Ide jutro do pracy na caly dzien. Czy moglabym dostac jakies porady jak przetrwac. Czuje sie dobrze jestem slaba
Marek napisał(a):
Witam bardzo gorąco. Szukałem kiedyś sposobu na suplementację magnezu i od paru miesięcy stosuję dzięki pani, Marleno, oliwkę magnezową. Szukałem informacji o czystku i znowu trafiłem do pani, więc czas najwyższy się przywitać :). Dziękuję za tę stronę. Mam problemy ze stawami : młodzieńcze kontuzje i jak podejrzewam złogi które uzbierałem przez lata traktując ciało pożywieniem na które nie zasłużyło. Czeka mnie, dzięki pani, dużo ciekawej lektury na tej stronie w poszukiwaniu rozwiązania mojego problemu. Jeżeli znajdzie pani czas na jakieś sugestie to …. . I tak już jestem bezgranicznie wdzięczny. Pełen podziwu dla pani pracy pozdrawiam gorąco.
Marlena napisał(a):
Marku, zacznij codziennie pić świeżo wyciskane soki warzywne, a szybko zobaczysz różnicę. Złogi można usunąć, skuteczna i bezpieczna jest metoda dr Dąbrowskiej (post Daniela).
Darm napisał(a):
Witaj, co polecasz przy przeziębieniu na wyleczenie oraz ból gardła?
Marlena napisał(a):
Ja przy najmniejszych objawach gdy czuję jakby „coś” mnie brało – natychmiast sięgam po witaminę C w dawkach „do nasycenia”. W ciągu kilku-kilkunastu godzin wracam do normy. To działa też gdy infekcja się w pełni rozwinie, ale już niestety słabiej (złagodzimy przebieg i skrócimy czas zdrowienia). Bardzo ważna jest zatem natychmiastowa reakcja. Szczegóły znajdziesz w artykułach otagowanych „witamina C” – lista tagów po lewej stronie witryny.
Beata napisał(a):
Witam,
Pani Marleno moja mama choruje na zwyrodnienia stawów biodrowych. Dostała skierowanie na operacje,ale termin 13.12.2029 rok. Mama ma 66 lat i coraz gorzej chodzi , proszę o porade w jaki sposób jej pomóc.Jaka dieta ,witaminy itp mogą jej pomóc.
Marlena napisał(a):
Metoda dr Dąbrowskiej sprawdzona jest przy chorobach zwyrodnieniowych. Wysłuchaj proszę wykładu pani doktor: https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/ jak również warto zaopatrzyć się w jej książki zanim przystąpi się do dzieła: https://akademiawitalnosci.pl/ewa-dabrowska-cialo-i-ducha-ratowac-zywieniem-oraz-przywracac-zdrowie-zywieniem/
Iza napisał(a):
Witam Panią, czy mogłaby Pani poruszyć temat dotyczący zwiększenia stężenia i ilości kwasu solnego i enzymów trawiennych w żołądku? Znane mi produkty to: ocet jabłkowy (rozcieńczony), betaina hcl i oczywiście kwas solny. Czy sok z cytryny, również podnosi poziom kwasu?
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję.
Marlena napisał(a):
Przede wszystkim żucie: natura zaplanowała dla nas wszystko nadzwyczaj inteligentnie. Gdy bierzemy do ust kęs pokarmu to jeszcze zanim go wsadzimy do środka zaczynają nam pracować ślinianki. Zwiększone wydzielanie śliny ma za zadanie ułatwić nam proces przeżuwania tego co będziemy jeść.
Sam zaś akt przeżuwania wyzwala z kolei intensywne wydzielanie się soków żołądkowych. Bardzo często okazuje się, że po wdrożeniu w życie nawyku bardzo dokładnego powolnego przeżuwania wszystkiego co bierzemy do buzi – nie potrzebujemy żadnych interwencji z zewnątrz w postaci łykania takich czy innych substancji: mamy przecież osobistą maszynkę do produkcji odpowiedniej ilości soków żołądkowych już wbudowaną w swój system, tylko żeśmy z niej nie korzystali we właściwy sposób.
Większość ludzi je szybko, łapczywie, nieuważnie (np. oglądając telewizję lub zajmując się w tym czasie rozmową), w nerwach lub w pośpiechu przełykając kolejne, byle jak pogryzione kęsy. Nie mają nawyku dokładnego żucia swojego pożywienia, a czas posiłku nie jest dla nich czasem świętym. Stąd biorą się często wzdęcia, kolki, bóle brzucha lub cofanie treści pokarmowej (błędnie poczytywane za nadkwasotę i tłumione lekami „na zgagę”).
Oprócz dokładnego żucia mogą być pomocne zioła szwedzkie (lub inne mające gorzkawy smak np. ziele piołunu, krwawnik, bylica i wiele innych). Owoce cytrusowe, pikantne przyprawy (musztarda, papryka, chrzan), używki (kofeina, alkohol, tytoń) również podnoszą wzmagają soków żołądkowych (aczkolwiek tego ostatniego sposobu zdecydowanie nie polecam).
Zaburzenia w pracy układu pokarmowego mogą też czasami wynikać z przyczyn mechanicznych (ucisku na nerw błędny). To najdłuższy nerw czaszkowy (biegnący od czaszki) w naszym ustroju, mający wpływ na pracę wielu narządów położonych w klatce piersiowej i jamie brzusznej: serce, przełyk, płuca, żołądek, jelita, wątroba, trzustka, śledziona, nerki, nadnercza. Podrażniony nerw błędny może więc sporo „namieszać” w pracy całego systemu. Wtedy nie pomaga ani picie ziół, łykanie suplementów czy dokładne przeżuwanie, należy znaleźć przyczynę ucisku i ją usunąć.
Iza napisał(a):
Bardzo Pani dziękuję za odpowiedź i wskazówkę. Szukam dalszym informacji n/t nerwu błędnego. Pozdrawiam serdecznie.
Bożena napisał(a):
Witaj Marleno, potrzebuję rady w związku z problemami mojej mamy. Kilka miesięcy temu pękły jej wrzody i po hospitalizacji zalecono leki na obniżenie kwasowości żołądka i dietę. Ja słyszałam, że takie leki są zabójstwem dla żołądka i trawienia. Prawda to ?Jej kardiolog stwierdził, że leki na rozrzedzenie krwi, które zażywa od ładnych kilku lat, spowodowały te wrzody. Mama jest po wszczepieniu sztucznej zastawki serca i musi brać te leki cały czas (w szpitalu nie brała). Poza tym ma problem z wysokim ciśnieniem i jest też po operacji na jaskrę. Ja się juz powoli w tym gubię, a mama prosi mnie o radę, bo nie chce się truć tyloma lekami i czuje się coraz gorzej. Osłabienie , brak apetytu, żołądek jakby w ogóle nie trawił , do tego zaparcia, puchnące nogi. A kiedy była w klinice chorób serca w Zabrzu, to miała idealne wyniki badań. Aha, jeszcze bierze jakieś żelazo, bo po pęknięciu wrzodów drastycznie spadła hemoglobina i do tej pory nie może sobie z tym poradzić. Poradziłam jej kiszone buraki, ale lekarz zabronił jeść cokolwiek kiszonego. Ja na to powiedziałam mamie, że odstawiłabym wszystkie leki i zrobiła totalne oczyszczanie organizmu , ale wiem też, że mama boi się tak radykalnego działania i ja to rozumiem. Gdybym znalazła jej jakiegoś mądrego lekarza, który poprowadził by ją przez to, byłoby świetnie, ale jak takiego znaleźć ? Masz jakiś pomysł ? Myślę jeszcze o jakimś naturopacie/zielarzu. Znam dwóch u których sama siebie doprowadzałam do ładu. Pomogli mi, ale w przypadku mojej mamy sprawa jest bardziej skomplikowana, bo ma mus przyjmowania wielu leków.
Czy jakikolwiek post/dieta na te wrzody jest możliwa , żeby jednocześnie brać te leki ?
Co o tym myślisz ?
PS. dzięki Tobie kupiłam wyciskarką do soków !!! Dziękuję za świetne rady!
Marlena napisał(a):
Krew można rozrzedzać lekami albo siłami natury. Witamina E, kwasy Omega-3, magnez, witamina C – jednym słowem więcej produktów nieprzetworzonych pochodzenia roślinnego na talerzu, zamiast sklepowej paszy.
Pomocna mogłaby być dieta owocowo-warzywna (ponieważ są przyjmowane leki, to pod kontrolą lekarza czyli w ośrodku, ponieważ w miarę zdrowienia lekarz decyduje o zmniejszaniu a nawet odstawieniu leków).
Daria napisał(a):
Witam,
znalazłam ten blog kilka godzin temu i nie mogę się wprost od niego oderwać! Spadła mi Pani z nieba ! Dziękuję <3
Pierwsza rzecz to cukrowy detoks, właśnie zakupiony i czuję, że moje życie właśnie wkracza na odpowiedni tor 🙂 Wiedziałam że muszę ograniczyć słodycze i w końcu wziąć się za siebie. Ale nie wiedziałam jak.. Pani blog mi pomógł! 🙂
Mam do Pani pytanie, co sądzi Pani o szczepieniach? Jestem mamą 2 i 4 latka i coraz więcej czytam o szczepionkach i ich wpływie na zdrowie / odporność itd.. Czy jest Pani zwolenniczką szczepień ( w tym również tych "obowiązkowych" w Polsce ) ?
Marlena napisał(a):
O szczepionkach pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/nie-szczepimy-pokaz-mi-swoj-plan-b/
Grzegorz napisał(a):
Witam ,chciałbym zapytać ,czy kwas askorbinowy pomaga na dnę moczanową i jak go stosować .Z góry dziękuję za pomoc.
Stanisław napisał(a):
Witam Pani Marleno,serdeczne dzięki że tu trawiłem przypadkiem widzę że bardzo dużo skorzystam .
Serdecznie pozdrawiam Stanisław
Kamil950 napisał(a):
Która książka, terapia etc. jest lepsza w pomocy w wyjściu z uzależnień (np. od alkoholu, narkotyków, papierosów, ale także z uzależnienień behawioralnych jak od hazardu, seksu w tym np. masturbacji, erotyki, pornografii etc.), depresji, może nerwicy, nerwicy natręctw etc.? [Ja nie twierdzę, że to wszystko mam, co wymieniłem powyżej. :)]
– „Cud Terapii Gersona” (Gerson Charlotte, dr med. Walker Morton) – z np. artykułu „10 najpotężniejszych protokołów witaminowych – cz. 9 terapia dra Maxa Gersona” z tej strony akademiawitalnosci.pl;
– coś od doktora, który nazywa się Andrew Saul i/lub dr Hoffera np. „Niacin – The Real Story” (z tekstu „Depresja? Nie, to tylko brak witamin!”),
czy także od nich „The Vitamin Cure for Alcoholism: How to Protect Against and Fight Alcoholism Using Nutrition and Vitamin Supplementation” [z artykułu „10 najpotężniejszych protokołów witaminowych – cz. 1: protokół dla nadużywających alkoholu (dr Roger J. Williams)”]
– albo inne książki z serii(?) „The Vitamin Cure for…”
– ewentualnie też coś z tekstów „6 udowodnionych sposobów na polepszenie zdrowia”, „Naturalne leczenie depresji – case study” etc.?
Póki co, to na razie np. przeczytałem większość (ale jeszcze nie do końca) książki „Jeść, by żyć zdrowo!” dr Joela Fuhrmana (chociaż tam chyba nie ma nic czy prawie nic o uzależnieniach, depresjach czy nerwicach, a przynajmniej nie bezpośrednio) oraz mam też kupione przepisy z tej strony z ebooka „Kuchnia Szybka i Zdrowa” (z działu „Do pobrania”).
PiotrŁ napisał(a):
Witaj,
melduję się wśród przewlekle zdrowych!
również jako ambasador tej strony
polecam poranną gimnastykę 30 min [wieczorem za bardzo zmęczony 🙁 ]
-20 kg w ciągu 3 lat
Piotr (55 metrykalnie; fizycznie też 10 lat mniej)
Marlena napisał(a):
Witamy serdecznie, rozgość się i czuj się jak u siebie w domu 🙂
Nikita napisał(a):
Witaj Marlena…Piekna stronka i widac, ze to Twoja pasja i zycie. Ja takze interesuje sie juz od lat medycyna komplementarna i wiele czytam i zmieniam w swoim zyciu. Ostatnio szukalam cos nowego i trafilam tutaj…i pewnie sie rozgoszcze bo jest jeszcze duzo do przeczytania…Pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Witaj, Nikito, rozgość się i czuj się jak u siebie w domu 🙂
Elab napisał(a):
Pani Marleno, bardzo się cieszę, że trafiłam na Pani stronę (za artykułem o korzystnym wpływie wszystkich jarzyn i owoców), widzę, że będę miała sporo do czytania 🙂 Spodziewam się, że wiele Pani rad będę mogła zastosować.
A przy okazji: w przytoczonym przez Panią artykule jest rada, aby osoba, u której stwierdzono raka ma naciskać lekarza prowadzącego w sprawie porad, dotyczących żywienia. To nie jest takie proste. Ja, w takiej sytuacji, kiedy byłam w szoku po diagnozie i próbowałam pytać w jaki sposób mam się przygotować do leczenia, dostałam najpierw odpowiedź, że mam żyć, jak dotychczas i jeść to, co mi smakuje, a kiedy nie ustąpiłam, usłyszałam: ma pani raka złośliwego, co sobie pani wyobraża, że trafiła pani do spa?
Marlena napisał(a):
Czyli jakby nie zwrócił uwagi, że właśnie tak jak żyłaś i jak jadłaś mogło przyczynić się walnie do choroby: wiadomym jest, iż nowotwór jest w przeważającej mierze chorobą stylu życia (dieta, aktywność fizyczna, używki, czynniki środowiskowe jak również czynniki emocjonalne czyli ogólnie podejście do życia) i jak mówią badacze nawet 70 proc. nowotworów można zapobiec poprzez zmianę stylu życia, czyli w dużej mierze nie jest to „kwestia genów” tylko naszych toksycznych życiowych nawyków. Mamy doprawdy wystarczająco wiele badań na ten temat. Do niezłego „lekarza” trafiłaś, nie ma co! 🙁
dekabe napisał(a):
No ładnie, czytam tu, że „lniane gluty” dobre w przypadku biegunki a ja piję żeby lepiej mi poszło w WC …. 😉
N_ka napisał(a):
Witam Marleno, pozwalam sobie na poufałość ponieważ czuję się Twoją starszą (60tka już stuknęła ) bratnią duszą. Trafiłam na Twój blog kilka tygodni temu, „przypadkiem ” (jestem przekonana że nie istnieją) , o ile mnie pamięć nie myli poszukując informacji na temat różnych E. Wiele czytam na temat mądrego odżywiani, holistycznego leczenia i nie tylko. JESTEM POD DUŻYM WRAŻENIEM TWOJEJ WIEDZY, a przede wszystkim WYKONANEJ PRACY. Twój blog wygląda jak encyklopedia pt MĄDROŚĆ ODŻYWIANIA Wiele z informacji które wyczytałam na Twoim blogu jest mi znane (z przeróżnych źródeł), ale jeszcze nie przeczytałam wszystkiego i pewnie wiele nowego się dowiem. Zebrałaś uporządkowałaś ogrom wiedzy w jednym miejscu SZACUNEK,UKŁON i PODZIĘKOWANIE. Robisz coś wspaniałego i chciałabym napisać Ci dlaczego moim zdaniem to tak wspaniałe. Jeśli znajduję coś wartościowego i wiem że np Kowalskiej przyda się informacja o szkodliwości cukru albo Kowalskiemu o chemii w żywności, wysyłam znajomym link do artykułu. Gdy wysyłam link do Twojego bloga to mam nadzieje że może to być tzw wędka lub światełko w tunelu. Ktoś czyta na konkretny temat, ale widzi linki odnośniki i różne pokrewne tematy i może zdarzyć się tak, że „po nitce do kłębka”zmieni swoje (i nie tylko) nawyki żywieniowe. I choćby to była tylko jedna rodzina to będzie aż… Wysłałam już link do Twojego bloga wielu znajomym. Pracuje z dziećmi niepełnosprawnymi przyczyny ich dolegliwości są przeróżne, często widzę że można pomóc zmianą nawyków żywieniowych.Twój blog to coś wspaniałego nie trzeba szukać po całym necie SERDECZNE DZIĘKI. Choć nie wiem czy będę pisać, na pewno będę tu wracać i polecać. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
N-ka bardzo się cieszę, dziękuję za odwiedziny i również bardzo serdecznie pozdrawiam! 🙂
wands napisał(a):
Pani Marleno
Od dluzszego czasu zmagam sie problemem
nadcisnienia.Jestem pod opieka kardiologa
I szukam naturalnego sposobu wspierajacego moja terapie I znalazlam pani bloga. Przyznaje jestem pod wrazeniem.Ciesze sie, ze go znalazlam jednoczesnie prosze o adres sklepu gdzie moge kupic te vitamine C lewoskretna.
Serdecznie pozdrawiam
Wanda
Marlena napisał(a):
Wando, jeśli chcesz możesz zakupić ją w naszym sklepiku Akademii Witalności:
https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/kwas-l-askorbinowy-czda-1-kg-witamina-c
Monika napisał(a):
Witam , bardzo ciekawa strona również, byłabym zainteresowana sklepem internetowym gdzie mogę dostać witaminę C w formie kwasu L-askorbinowy.
Pazdrawiam
Marlena napisał(a):
Moniko jeśli chcesz możesz zakupić ją w naszym sklepiku Akademii: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/kwas-l-askorbinowy-czda-1-kg-witamina-c
nina napisał(a):
Ja ukończył am kalibrację na 9 g (burczenie i przelewanie w brzuchu, nie chciałam doprowadzić do biegunki bo szkoda wit C.Teraz codziennie biorę 4 g.Bardzo proszę czy mam cały czas brać codziennie tę dawkę i jak długo.Zaznaczam że bardzo dobrze się czuję,nie choruje ,nie mam żadnych kłopotów ze zdrowiem.Pozdrawiam.
Mirek napisał(a):
Witam Ciebie Marlena.Obserwuję od jakiegoś czasu ten blog oraz wiele innych o tej tematyce.Ostatnio poczytałem sobie o Twojej propozycji produkcji witamin C liposomal. To dosyć stary przepis . Nowszy jest tutaj [link] z pozdrowieniami dla Ciebie od autora.Niestety jakiś czas temu poinformował ze ten sposób jest także do bani / nieźle się wykosztowałem na myjkę/ Stwierdził że ilość sody potrzebna do zobojętnienia czystej witaminy C oraz jej analogicznej ilości w postaci tego paraliposomu jest dokładnie taka sama. Czyli wnioskuje że nie uzyskało się osłony liposomalnej na cząsteczce witaminy C. Ciekawy jestem tylko czy ten sposób diagnozy jest prawidłowy.Może soda reaguje z kwasem askorbinowym tak samo bez względu czy zastosowaliśmy tą osłonkę. Myślę że mogłabyś zrobić prosty test. Pisałeś że używasz tej „fabrycznej” liposomalnej. Można by było jedną kapsułkę poświęcić i poddać działaniu sody. Jeśli zajdzie reakcja to znaczy że Tomek Mróz myli się .Pozdrawiam Mirek
Marlena napisał(a):
Nie wiem na ile „dobra” jest witamina według przepisu jaki ja stosuję i na ile lepsza jest ta z użyciem alkoholu, lepszej myjki itd. ale… jeśli wykonana przeze mnie witamina liposomalna nie tylko sprawdza się przy pierwszych objawach banalnego kataru, lecz nawet wyciągnęła skutecznie i szybko dzieciaka z krztuśca o ostrym przebiegu, to ja myślę, że taka znowu kiepska to ona nie jest i NAJWYRAŹNIEJ działa całkiem przyzwoicie 😉
Niestety nie stosuję kupnej (fabrycznej) lipo – doprawdy starcza mi ta, którą sobie robię w domu (tak, wiem, że nie można jej mocy porównywać do fabrycznej i nigdzie nie napisałam, że jest inaczej). 😉
Jeśli komuś się podoba inny przepis – to wolna jego wola. Jeśli zaś ktoś jest naprawdę ciężko chory (np. nowotwór itp.) to niech w ogóle lepiej nie kombinuje z samodziełkami (z alkoholem czy bez, z myją gorszą czy lepszą), tylko niech lepiej kupi gwarantowanej jakości – fabryczną (niestety jest droga). Ja już nic nie będę kombinować, wymyślać czy wypróbowywać nowych przepisów, skoro ten jest dla mnie satysfakcjonujący. Autora „ulepszonego” przepisu pozdrawiam również.
Gosia napisał(a):
Witaj Marlenko! Musze powiedziec, ze doskonale znam produkt o ktorym tak duzo piszesz tzn. Kwas askorbinowy L. Biore go juz od dluzszego czasu i musze powiedziec, ze jest doskonaly. Przestalam chorowac, przeziebiac sie, itd. Moim problemem jest tylko, ze kupuje go z „drugiej reki” i domyslam sie ze place podwojnie. W zwiazku z tym prosilabym o adres gdzie moglabym zakupic go bezposrednio. Z gory dziekuje. PS. Super blog. Gratuluje !!!
Ewa Es napisał(a):
Wpadłam na tego bloga za sprawą soli Epson. Widzę teraz ze mam dużo lektury do przeczytania.
Gratulacje za bloga i tak jak inni już wcześniej pisali podziękowania za cierpliwość do zadawanych pytań a przede wszystkim za opisywanie na nie. Ja tez teraz z pytaniem bo trochę się zgubiłam. Rozumiem właściwości soli Epsom ale chcę dopytac a propo dezodorant. Czy zrobić go z tej soli czy lepiej kupić chlorek magnezu bo siarczan zostawia ślady i czy olejek magnezowy może pomóc w zwyrodnieniach np kolana
Marlena napisał(a):
Dezodorant lepiej zrobić z chlorku. Na stawy pomocny jest zarówno chlorek jak i siarczan.
maciek peha napisał(a):
Super…Extra…Bomba…!!!
nienaiwna Kasia napisał(a):
ja ufam Tobie, tak jak napisałaś. Zgadzam sie z Tobą, że spisków nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Ludzie zamiast jeść, gotować, itd. wymyślaja teorie spiskowe, że głowa boli.
Barbara napisał(a):
Witaj Marleno!
Za sprawą Twojego bloga udało mi się powoli wdrożyć dużo dobrych zmian w żywieniu. Niestety, martwi mnie fakt, że mimo jedzenia samych zdrowych rzeczy dużo schudłam (zawsze byłam szczupłą zgrabną osobą mimo 50 lat), czuję się osłabiona i źle wyglądam. Odrzuciłam cukier, białą mąkę, mięso, wędliny zastępując te produkty warzywami, owocami, nasionami, orzechami itp. Palę jeszcze papierosy, ale mam nadzieję że w końcu uda mi się rzucić ten nałóg. W związku z powyższym mam pytanie: czy moje złe samopoczucie i wygląd mogą mieć związek ze zmianą żywienia?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Gorąco Cię pozdrawiam i dziękuję za to co robisz dla innych!!!
Marlena napisał(a):
Nie sądzę by powrót do przetworzonej pseudokarmy sprawił, że odżyjesz, Barbaro. W rafinowanych, oczyszczonych rzeczach, które usunęłaś z menu nie ma niczego, co byłoby niezbędne dla organizmu. Niczego nie straciłaś – mogłaś tylko zyskać. Ja też na początku mojej drogi do zdrowia nie czułam się najlepiej – taka jest cena kryzysu ozdrowieńczego, te wszystkie pochowane w głębi tkanek trucizny wychodzą do krwiobiegu i miłe to nie jest – trudno, nie ma wyjścia, trzeba przez to przetrwać. 😉
Pozdrawiam serdecznie wzajemnie!
Barbara napisał(a):
Nadmienię jeszcze że zdrowe odżywianie wprowadziłam jakieś półtora miesiąca temu.
karol napisał(a):
Witam
Marlena.
Artykuł główny trafiony i to bardzo większości pokrywa się z tematami jakie opisuje prof.I. Nieuwywakin a dociekliwych zachęcam do pogłębienia wiedzy w zawartych informacjach , książkach które sam przeczytałem i które wniosły dużo zmian w odżywianiu i leczeniu naszej rodziny.Poparte przykładami , treści wciągające , potwierdzone liczynymi dowodami z testów klinicznych wykonywanych dla utrzymania życia w warunkach nieważności przy długo trwałych pobytach w kosmosie. W książkach znajdziemy proste i b. skąplikowane receptury na ratowanie własnego zdrowia , niektóre stosuje sam u wszystkich domowników z rezultatem b. dobrym.
Tytuł pierwszy „Woda utleniona -na straży zdrowia”,drugi „Endoekologia zdrowia”
Pozdrawiam i życzę dobrej lektury
Marlena napisał(a):
Ja ze swojej strony mogę polecić także inne lektury: https://akademiawitalnosci.pl/category/lektury/
Autorzy to w większości praktykujący lekarze, którzy odnoszą udokumentowane sukcesy w leczeniu pacjentów żywieniem i zmianą stylu życia, wielu z nich posiada też własne kliniki.
Jerzy Bielewicz napisał(a):
Pani Marleno,
nie jest to komentarz, tylko wielka prośba o pomoc. Moje wiadomości w opcji „kontakt” nie wychodzą (nie wiem dlaczego?). Proszę o ew. pomoc dla mojej córki, która pół roku termu urodziła córkę (cesarka) i przy okazji w szpitalu została zarażona wredną bakterią „klebsiella pnumoniae” Ja od dłuższego czasu stosuję l- askorbinę z bardzo dobrymi wynikami. Czy ta witamina może pomóc mojej córce? Jeżeli tak to proszę o jakieś wskazówki. Będę Pani dozgonnym dłużnikiem jeżeli coś Pani znajdzie na tą „gadzinę”
Marlena napisał(a):
Witamina C sama w sobie nie leczy, ona wzmacnia układ odpornościowy na tyle, że wtedy ten nasz „wewnętrzny lekarz” leczy, rozprawiając się z obcym, który śmiał wtargnąć do systemu i mu zagrażać. To wewnętrzny lekarz (układ immunologiczny) jest w stanie wszystko leczyć – od kataru aż po raka. Nasze leukocyty (komórki układu odpornościowego) bez witaminy C są jak żołnierze bez karabinu, jak mawiał dr F. Klenner. Więc gdy wręczymy im ten karabin to możemy tylko zyskać na tym.
Jerzy Bielewicz napisał(a):
Pani Marleno,
do poprzedniego wpisu zapomniałem dodać, że leczenie szpitalne przy zastosowaniu najsilniejszego antybiotyku ( podawanego przy sepsie) nie pomogło.
Marlena napisał(a):
Klebsiella pneumoniae najczęściej niestety ma w nosie antybiotyki. Pilnować trzeba układu odpornościowego, jego komórki odpowiednio wzmocnione i dysponujące odpowiednim orężem będą w stanie pogonić dziadostwo. Dużo świeżo wyciskanych soków warzywnych oraz warzyw i owoców ogólnie w diecie, dodatkowa suplementacja witaminami, mikroelementami i ziołami wspierającymi układ odpornościowy (witamina C, A, E, D, cynk, magnez, selen, czystek, echinacea, czosnek itd.), słońce, sen i wypoczynek, zero rafinowanego pseudożarcia w diecie i ogólnie wszystkie 10 punktów wymienionych tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/jak-dbac-o-odpornosc/, wielokierunkowy plan należy sobie opracować, wdrożyć i obserwować rezultaty: https://akademiawitalnosci.pl/10-sposobow-na-wzmocnienie-odpornosci/
Barbara napisał(a):
Dziękuję Ci z całego serca. Uspokoiłaś mnie, bo już się bałam że jestem poważnie chora, tym bardziej że znajomi „martwią się” moim złym wyglądem. Ale dam radę. Jeszcze te cholerne papierochy, z nimi jest największy problem.
Raz jeszcze dziękuję i cieszę się niezmiernie że tu trafiłam.
Pozdrawiam!
Jola napisał(a):
Marleno, mój mąż ma na rękach tłuszczaki. Pojawiły mu się po jakichś 15 latach. Czy wiesz może, co to i jak tego się pozbyć? Dziękuję
Marlena napisał(a):
Pamiętam, że na wykładzie dr Dąbrowska mówiła, że podczas regularnie powtarzanych postów organizm pozbywa się wszystkiego tego, co zgromadził wcześniej w postaci polipów, tłuszczaków, guzów, narośli, cyst, włókniaków itp. tworów.
Jerzy Bielewicz napisał(a):
Pani Marleno,
dziękuję za podpowiedź, będziemy próbować i po jakimś czasie napiszę do czego doszliśmy.
Ola pisze napisał(a):
Pani Marleno !
Proszę mi odpowiedzieć, czy można stosować ( używać ) siemienia lnianego również podczas kuracji odkwaszania organizmu i zakwaszania soków żołądkowych? Mam podejrzenie zakwaszenia mojego organizmu. Od jakiegoś czasu piję rano, na czczo, siemię lniane i nie wiem, czy na ten czas mam odłożyć?
Marlena napisał(a):
Olu z tego co mi wiadomo jedno drugiemu nie przeszkadza.
Jadwiga napisał(a):
Szanowna Pani Marleno,
piszę do Pani ponieważ nie umiem sobie poradzić, poradzić z moim problemem złożonym.
3 lata temu po skręceniu kostki ortopeda skierował mnie na zabieg artroskopii stawu skokowego, niestety poddałam się temu „niewinnemu” zabiegowi. Lekarz podczas zabiegu uszkodził mi nerwy i naczynia krwionośne. Noga wyglądała gorzej niż po złamaniu:( Opuchnięta i fioletowa.
Rok po zabiegu zdjagnozowano u mnie chorobę kości stopy – Zespół Sudecka.
Choroba objawia się potwornie silnym bólem, palącym, piekącym, ostrym, żrącym, stałym ciagłym a w konsekwencji zanikiem struktury kostnej i upośledzeniem kończyny.
Mam 27 lat i nie chodze. Na zabieg poszłam jak miałam 24.
Z powodu silnego, chronicznego bólu stopy wpadłam w głęboką depresję. Miałam nawet próbe samobobójczą. Mój świat się załamał. Lekarz mnie okaleczył.
Droga Pani Marleno nie wiem jak pozbyć się tego chronicznego, neuropatycznego bólu stopy?
Brałam różne leki od których mam szereg efektów ubocznych, głównie otyłość, wzrost prolaktyny. Chodzę do poradni leczenia bólu, ale leki takie jak Oxycontin, Transtec, Bulondol- po wszystkich mam senność i wysypkę.
Wpadłam w błędne koło, z którego nie potrafię wyjść, proszę o pomoc, także osoby które to czytają może wiedzą jak walczyć z Zespołem Sudecka lub z bólem neuropatycznym? Proszę o kontakt na maila: fillotea@wp.pl
Pozdrawiam
Jadwiga
Ania napisał(a):
Witam Pani Marleno,
Po przejrzeniu filmów i publikacji dr Ewy Dąbrowskiej zdecydowałam się na dietę w-o. Po pierwsze dlatego, że ujawniła się u mnie nagle prawdopodobnie alergia pokarmowa. Zaczęło się rok temu, wystąpiła swędząca wysypka w wewnętrznych zgięciach łokci, następnie na nogach. Stosując różne maści tylko zaleczałam objawy nie przyczyny. Po dwóch miesiącach wysypka znowu się pojawiała i tak to trwa do dziś. Odwiedziłam lekarza dermatologa, który stwierdził, że najlepiej jeśli miałabym świerzb, bo da się łatwo wyleczyć ale w moim przypadku na 95% rozpoznał alergię pokarmowa.Testów nie zaproponował bo jak stwierdził nie dają 100% pewności i to ja sama powinnam być najlepszym diagnostą dla siebie, bacznie obserwując siebie po zjedzeniu pokarmów. Doktor był bardzo miły ale niestety nie umiał mi pomóc. Zdałam sobie sprawę, że trafiłam do pięknego gabinetu lek.med.przed nazwiskiem albo raczej do dystrybutora leków koncernów farmaceutycznych. Postanowiłam dostosować się do zaleceń lek.med. i na własną rękę poszukać ratunku dla swojego organizmu niż połykać tabletki lub smarować się maściami zawierającymi w swym składzie sterydy. Otworzyłam wujka googla i zaczęłam swoje poszukiwania. Jest – trafiłam, dr Ewa Dąbrowska i ta stronka, kapitalnie- mimo, że cały czas się drapię widzę światełko w tunelu dla siebie a może i dla całej mojej rodzinki uzależnionej od cukru pod każdą postacią. Zamówiłam już książki, nastawiam się mentalne, Boże jakie to proste przywrócić organizm do ustawień fabrycznych odpowiednią dietą. Dziękuję mojemu ciału, że „przemawia” do mnie poprzez wysypkę, już dość mówi, nie daję rady z toksynami jakie we mnie ładujesz, zrób coś z tym. I zrobię. Pozdrawiam serdecznie. Jeszcze się odezwę.
Kamil950 napisał(a):
Jeśli ktoś szuka jakiejś książki, od której mógłby zacząć, to być może dobra jest np. „Dieta roślinna na co dzień” (tytuł oryginału: „The Complete Idiot’s Guide to Plant-Based Nutrition”) (autorka: Julieanna Hever, dietetyczka, uzyskała np. tytuł magistra żywienia i ukończyła staż dietetyczny na Uniwersytecie Kalifornijskim w North-ridge oraz zajmowała się żywieniem klinicznym w szpitalu etc.).
Jest polecana („Dieta roślinna na co dzień”) m.in. przez takie osoby jak: dr T. Colin Campbell (napisał do niej przedmowę, a poza tym jest m.in. autorem książki „Nowoczesne zasady odżywiania”), dr Neal D. Barnard (Uniwersytet Medyczny Jerzego Waszyngtona, również napisał różne książki o zbliżonej tematyce).
W podziękowaniach jest też np. o tym, że także np. dr Joel Fuhrman (m.in. autor książki „Jeść by żyć zdrowo!”) np. wspomagał ją radą etc. Jest tam też wymieniony np. (dr) John McDougall (np. napisał książkę „Zdrowie bez recepty. Czyli skrobia, która leczy”).
Kamil950 napisał(a):
No, a oprócz „Diety roślinnej na co dzień” J. Hever, to może być przydatna np. ta strona akademiawitalnosci.pl, ebook „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej” Marleny Bhandari z tej witryny, tekst „Depresja? Nie, to tylko brak witamin!” (co też chyba może pomóc np. na uzależnienia czy z uzależnieniami etc., jeśli się nie mylę, chociaż nie jestem pewny czy na wszystkie) z tej strony akademiawitalnosci.pl, jeśli ktoś np. ma z tym problem, a poza tym m.in. artykuły jak myć warzywa i inne etc.
Chociaż w „Diecie roślinnej na co dzień” przynajmniej przy niektórych witaminach też jest napisane, że ich niedobór może powodować m.in. depresję, jeśli dobrze pamiętam, ale chyba akurat nie ma tego wymienionego przy niacynie jak w tym tekście na tej stronie, którego tytuł podałem wcześniej.
Jeszcze np. tutaj można znaleźć polecanych autorów książek o zdrowym odżywianiu się (w tym doktorów) etc.:
https://akademiawitalnosci.pl/lillian-muller-czyli-jak-starzeje-sie-frutarianka/#comment-40586
https://www.drmcdougall.com/misc/2012nl/aug/wars.htm
Monika napisał(a):
Witaj Marleno, od 3 lat bezskutecznie staram się o ciążę. Przetrwałam 6 nieudanych inseminacji ale przed in vitro intuicja kazała powiedzieć stop. Wierzę, że jest inna droga. Oboje z mężem wszystkie wyniki w normie. Oczywiście na ten moment dochodzi podupadła psychika. Dlatego szukam jakiś informacji o niekonwencjonalnych metodach leczenia niepłodności. Czy możesz podsunąć mi jakiś trop, lekarza, książkę, metodę która mogłaby mi pomóc? Jestem zaskoczona, że mimo tego, jak ogromny staje się problem niepłodności mało jest informacji, które mogłyby wskazać inną drogę niż tylko medyczna.
Marlena napisał(a):
Z tego co kojarzę dr Dąbrowska donosiła o sukcesach w leczeniu niepłodności opracowaną przez siebie dietą warzywno-owocową i pacjentki zachodziły w upragnioną ciążę. Od siebie dodam, że nie zaszkodzi sprawdzić sobie niedobory i obciążenie metalami ciężkimi (zrób badanie pierwiastkowe włosów i obrazowanie żywej kropli krwi w ciemnym polu, ponieważ badania medycyny konwencjonalnej jak krew i mocz nie zawsze pokażą wszystko do końca), sprawdź poziom witaminy D we krwi, warto też zacząć pić świeżo wyciskane soki warzywne codziennie i obrać jako swoje „danie główne” do każdego posiłku sałatkę z warzyw zielonolistnych z dodatkiem kolorowych i strączkowych (po daniu głównym można zjeść co się chce), zrezygnować z cukru i używek oraz nauczyć się radzenia sobie ze stresem. Niestety trudno doradzić coś bardzo konkretnie bo nic o Tobie nie wiem, a przyczyn lifestylowych może być wiele. Te jednak rzeczy wymienione na pewno nie zaszkodzą, a mogą pomóc.
Ola napisał(a):
Bardzo się cieszę, że tu trafiłam 😀 od dwóch lat nie mogę schudnąć po porodzie… no i jestem po cztrerdziestce. Zabieram się za detoks wg dr Ewy Dąbrowskiej.
Mam nadzieję znaleźć tu ispirację i ciekawe pomysły na zmianę nie tylko nawyków żywieniowych ale również stylu życia. Trzymajcie kciuki.
pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Witaj, Olu i rozgość się 🙂 Zmiana nawyków stylu życia to „praca u podstaw” i wymaga wyjścia ze swojej dawno okupowanej strefy komfortu, lecz w końcowym efekcie na pewno się opłaca. Trzymam kciuki, na pewno dasz radę, dziewczyno! 🙂
malsza napisał(a):
Uwielbiam Pani stronę i bardzo się cieszę, że istnieje takie miejsce w sieci! Tyle wspaniałych informacji w jednym miejscu.
Dziękuję! 🙂
Marlena napisał(a):
Niezmiernie mi miło i bardzo mnie cieszy, że treści na witrynie są dla Ciebie użyteczne! Rozgość się u nas i czuj się jak u siebie w domu 🙂
Basia napisał(a):
Witam,
Zrobiłam wczoraj te lody. Są całkiem niezłe. Miałam problem z miksowaniem, chyba mam za słaby mikser. Ostatecznie udało się.
Czy po zmiksowaniu można przechowywać taką masę w zamrażarce?
Marlena napisał(a):
Można, ale najlepiej zjadać na świeżo.
Maria napisał(a):
Pan shock, wierzy w badania !!! Jestem lekarzem i interesuje się terapia dr Gesona od 2 lat, , Mam 27 lat praktyki lekarskiej , wiem jak sa wykonywane badania skuteczności lekow , wszystko zależy od tego czy koncern farmaceutyczny produkujący dany lek dysponuje duza kasa żeby dac w lape za badanie pozytywne dla danego leku, mnóstwo razy wyrzucałam przedstawicieli medycznych z mojego gabinetu , którzy usiłowali mi dac dużo pieniędzy za przepisywanie leku . W tej chwili został skrocony czas przezycia po Chemioterapi do 4 lat i raptem skuteczność leczenia tym trującym specyfikiem skoczyla w gore,!! Skandal jak Ludzie sa oszukiwani !!! Skutecznosc leczenia oceniac należy po efektach końcowych działania leku czy diety, a nie opierać się na badaniach fałszowanych dla celów biznesowych , niestety z medycyny zrobiono wielki biznes , gzie rzadzi lobby farmaceutyczne a lekarze jak pieski wykonują ich polecenia za pieniądze, Najpotezniejszym Wladca Swiata jest PIENIADZ. Oto cala tragedia.
Monika napisał(a):
Jestem niezwykle szczęśliwa, że na początku roku odkryłam Pani stronę i miałam możliwość zastosować się do wielu rzeczy aby przygotować się na upragnioną ciążę. Nie udało mi się oczywiście zrobić wszystkiego jak należy, ale myślę, że jestem przygotowana 10000 razy bardziej niż rok temu. Jestem jak się okazało w 5 tyg ciąży. Uzupełniałam sobie wcześniej niedobory witamin suplementami najczęściej firmy Solgar. Mam teraz jedynak straszny dylemat. Kupiłam witaminy prenatalne, ale dawki są niezwykle małe i chcąc się zastosować np. do dawek podanych w polecanej przez Panią książce „Wylecz się sam” powinnam dodatkowo co najmniej brać wit. C, D3, E. Jednak na wszystkich suplemantach poza prenatalnymi jest co najmniej informacja: „nie wskazane dla kobiet w ciąży”. Co zatem brać?
Marlena napisał(a):
Ta informacja została wymuszona ustawowo, ponieważ rząd jakoby lepiej wie co potrzeba każdej ciężarnej – potrzeba jej specjalnych („ciążowych”) suplementów zawierających ilości witamin tyle co RDA, lecz lekko dla niepoznaki podrasowanych w górę – na okoliczność ciąży właśnie. Urocze! 😉
Dlatego na „ciążowych” suplementach nie ma napisu, że dla ciężarnych niewskazane, a na „zwykłych” suplementach ustawowo taki napis być musi.
Wnioski niech czytelnik wyciągnie sam.
Monika napisał(a):
Można zwątpić…. Jakie witaminy i minerały oprócz kwasu foliowego, wapnia, magnezu, wit C, D3, E, K2 warto jeszcze suplemetować? Oczywiście przy założeniu wkładania ogromnego wysiłku w pełnowartościowe posiłki. Unikaniu kawy itp.
Marlena napisał(a):
Takie, których Ci brakuje. 🙂
Kamil950 napisał(a):
Dlaczego ten artykuł z komentarzami nie wyświetla się już na pasku na górze strony (chociaż żeby tak było na stronie głównej może czy w jakimś miejscu strony na stałe)?
Marlena napisał(a):
Informatyk zajmie się tym w swoim czasie.
Aleksandra napisał(a):
Super artykuł.
Krystyna napisał(a):
Myślę, że to nie przypadek, że się tu znalazłam.Swietne artykuły.
Marlena napisał(a):
Nie ma przypadków we wszechświecie!
Witaj i rozgość się u nas, Krystyno. 🙂
Kacha napisał(a):
Witam, od wielu lat cierpię na depresje, na czym polega stosowanie niacyny i gdzie ja kupic,z góry dziekuje za odpowiedz
Marlena napisał(a):
Kacha, wszystkie artykuły związane z depresją znajdują się pod tym linkiem: https://akademiawitalnosci.pl/tag/depresja/
Na pierwszy ogień wyklucz z diety puste węglowodany (cukier, biała mąka i jej przetwory), a zacznij jeść dużo świeżych warzyw i owoców (akurat jest sezon!) i wyciskanych z nich na świeżo soków. Mogę też polecić książkę dra A. Hoffera „Niacyna w leczeniu” gdzie wszystko jest dokładnie opisane i wyjaśnione: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/niacyna-w-leczeniu-dr-abram-hoffer-andrew-w-saul-harold-d-foster
Ania napisał(a):
Kacha, mam prośbę. Mogłabyś mi napisać czy udało ci się kupić niacynę oraz gdzie ją kupić ?
ZOr napisał(a):
Dzień dobry,
Zastosowałem dietę oczyszczającą przez okres 23 dni. Niestety nie mogłem kontynuować dalej, gdyż moja waga spadła za bardzo (68 kg przy wzroście 174 cm) i było mi bardzo zimno z powodu utraty izolacyjnej warstwy tkanki tłuszczowej. Tym niemniej zatrzymała się u mnie łuszczyca stawowa (łuszczyca skórna niestety jeszcze nie) i nie muszę brać destrukcyjnego „leku” (bardziej trucizny) o nazwie Methotrexat, który likwidował jedynie objawy choroby a jednocześnie zabijał moją witalność i narażał mnie na wszelkiego rodzaju infekcje typu „przeziębienie”, „grypa” po jego użyciu.
Dziękuję bardzo za informację o książkach dr Ewy Dąbrowskiej.
Marlena napisał(a):
Gratulacje, ZOr! Nie zapomnij o postnych przypominajkach i ogólnie zasadzie przeplatanki (zdrowe żywienie z dietą postną). Wyklucz gluten i nabiał wszelki – przy chorobach jak Twoja nie są one wskazane.
Jeanette napisał(a):
Witam Pani Marleno,
Suuuuper Blog, duzo informacji !!suuuuuper!
Ja pröbowalam znalesc cos na Temat stanöw zapalnych w intymnej sferze.
Gdzie moge szukac ?? Przepraszam z göry z styl mojego wyslawiania sie. Jezyk polski troche zardzewial mi.
Dziekuje i pozdrawiam
Jeanette
Marlena napisał(a):
Jeanette, ureguluj mikroflofę jelitową, bo jak jest zła w jelitach, to i zła jest ona w pochwie. Jesteśmy jak naczynia połączone. 😉
Prawidłowa dieta (bez cukru i białej mąki) i dużo domowych kiszonek (np. soki z nich), mówiła na ten temat dr Dąbrowska na wykładzie https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/
Jeanette napisał(a):
Dziekuje 👍
Ela napisał(a):
Marlena powiedz proszę czy chlorella ma taki specyficzny dziwny zapach czy coś z nią nie tak, data ważności jest ok 🙂
Marlena napisał(a):
Owszem, chlorella to jest morska alga więc ma specyficzny zapach. Spirulina podobnie.
Ela napisał(a):
Dziękuje 🙂 Skarbnico Wiedzy 🙂
Ela napisał(a):
Marleno, kupiłam Twoje opracowanie o siemieniu lnianym ( super dziękuje) i mam takie pytanie apropo stosowania siemienia na żołądek ( wrzody, refluks, bóle) Czy wg Ciebie lepiej stosować taki kisiel ( czyli wywar z całych ziarenek) czy świeżo mielone zalać wodą i wypić? Pytam bo przeczytałam że taki kisiel stosuje się również na biegunkę a moja mama ma również problemy z zaparciami więc nie chciałabym żeby ją zatkało ze się tak wyrażę. I jeszcze apropo olejów – wiem że lniany na
pewno trzymamy w lodówce, ale czy rzepakowy, rycynowy, sezamowy i z kiełków pszenicy tez – pytam bo czytałam że rycynowy nie wymaga trzymania w lodówce a na opakowaniu pisze że tak. Oczywiście mówię o olejach tłoczonych na zimno.
Marlena napisał(a):
Elu, jeśli osłonowo na układ pokarmowy to wtedy ten „kisielek” pijemy. A jeśli chcemy pobudzić perystaltykę jelit, to ziarenka jemy (zmielone) i dobrze się przy tym nawadniamy (bez nawodnienia błonnik nas „zatka”, czyli uzyskamy efekt odwrotny do zamierzonego). Co do olejów to za wyjątkiem lnianego inne oleje można ale nie trzeba trzymać w lodówce.
anna napisał(a):
Marlena bardzo dobry blog, dziękuje.
Barbara napisał(a):
Dzien dobry, od dawna zerkam na strone Akademii Witalnosci i wszystkim polecam. Dziekuje, ze jest ktos taki ja ty Marleno.
Byc moze juz kiedys o tym pisalas, ale chcialam sie podzielic artykulem, ktory wpadl mi w rece, a dotyczy witaminy C i koneksji z GMO. Czy to moze miec jakis zwiazek z witamina sprzedawana w sklepie. https://www.march-against-monsanto.com/citric-acid-comes-from-gmo-black-mold-not-fruit/
z gory dziekuje, Barbara
Marlena napisał(a):
Pisałam na ten temat tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
Witamina C zawiera nic innego jak molekuły witaminy C. Bez względu na sposób jej pozyskania każda molekuła witaminy C zawsze będzie składa się z sześciu atomów węgla, ośmiu atomów wodoru i sześciu atomów tlenu. Atomów nie można genetycznie zmodyfikować, jak słusznie zauważa dr Andrew Saul!
Arek napisał(a):
Dzień dobry, czy post Daniela można łączyć z lodowatymi prysznicami lub kąpielami w otwartych akwenach w sezonie jesienno-zimowym. Dodam, że jestem już zahartowany, regularnie kąpię się w otwartych akwenach i codziennie biorę zimne prysznice.
Marlena napisał(a):
Arku, raczej nie ma przeciwwskazań jeśli chodzi o hydroterapię.
Ewelina napisał(a):
Witam, czy kąpiele magnezowe i oliwka magnezowa, które opisane są w jednym z postów są bezpieczne w ciąży?
Marlena napisał(a):
W ciąży zapotrzebowanie na wszystkie składniki odżywcze wzrasta, a nie maleje, więc jakby masz już odpowiedź. 🙂
Dodatkowo pilnowanie dobrego poziomu magnezu oddala od ciężarnej groźbę zatrucia ciążowego zmniejszając ryzyko jego wystąpienia co najmniej o połowę, a gdy już nawet wystąpi, to podaje się właśnie wtedy magnez (zastrzyki): https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1116139/
Liliana napisał(a):
Witam, mam prośbę o poradę, nie wiem od czego zacząć, co przeczytać. Od dłuższego czasu źle się czuję. Jestem ciągle zmęczona, śpiąca, często śpię w dzień, wieczorem po 19:00 odczuwam jak gdyby otępienie, otumanienie, ciągle bym coś jadła, tylko zwykle niezdrowego. Ważę 92kg przy 172cm wzrostu i mam problem aby schudnąć. Czy mogę dostać jakieś wskazówki od czego zacząć zdrowienie? Czuję że z moim organizmem dzieje się coś złego ale nie wiem co zrobić aby poczuć się lepiej. Póki co wprowadziłam do diety zielone szejki ale nie odczuwam poprawy. Mam wrażenie że dolega mi coś poważnego co daje w/w objawy. Dziękuję z góry za wszelką pomoc.
Marlena napisał(a):
Zielone szejki są OK, ale jeden dziennie nie przyniesie poprawy gdy zbyt dużo grzeszków popełniłaś. Spróbuj zielony szejk po jednym do każdego posiłku, do każdego szejka dodaj pół łyżeczki witaminy C w proszku. Warto zainwestować w wyciskarkę do soków warzywno-owocowych.
Kup też sobie na początek dwie książki, autorem jest lekarz, dr Joel Fuhrman – to skarbnice wiedzy o zdrowym żywieniu, są tam też menu i przepisy na potrawy:
1. „Jeść by żyć zdrowo”: https://akademiawitalnosci.pl/dr-joel-fuhrman-jesc-by-zyc-zdrowo/
2. „Trzy kroki do zdrowia”: https://akademiawitalnosci.pl/dr-joel-fuhrman-trzy-kroki-do-zdrowia/
Bierz każdego dnia 1000 jm. witaminy D3+K2 na każde 10 kg masy ciała (np. jak ważysz 92 kg to będzie 9000 j.m.). Zaczynaj dzień od szklanki wody z sokiem z połówki cytryny. W ciągu dnia pij dużo wody. I najważniejsze: usuń z szafek i lodówki niezdrowe rzeczy i więcej ich nie kupuj, skoro już teraz wiesz, że nie ma żadnych korzyści z ich spożywania – jak nie ma ich w domu, to ich nie jemy.
Liliana napisał(a):
Dziękuję bardzo za odpowiedź 🙂 Zastosuję podane porady. Mam duże opakowanie wit D3 5000 IU, czy mogę to brać w postaci 2 tabletek? Dokupić K2? Czy powinnam zrobić jakieś badania kontrolne?
Marlena napisał(a):
Najlepiej jest zrobić sobie badanie poziomu witaminy D we krwi oraz wapnia. Tutaj obszerny artykuł na ten temat: https://akademiawitalnosci.pl/witamina-d-brakujacy-kawalek-twojej-ukladanki-zdrowia/
Przeczytaj proszę, a wiele się rozjaśni.
Aga napisał(a):
Witam🤣 jak bardzo się cieszę że Pani jest! Wchodzę w to bezdyskusyjnie …bede czytać,śledzić i pewnie pytać. Póki co nie wiem od czego zacząć bo tyyllleee mam do pogadania ze swoim zdrowiem. Pozdrawiam gorąco.
Marlena napisał(a):
Witaj, Ago i rozgość się u nas – czuj się jak u siebie w domu! 🙂
Aga napisał(a):
A może jednak zapytam …nie o siebie lecz o syna . Niejadek, chudzielec i ostatnio chorowitek , obecnie na antybiotyku 10 dni. Jak wzmocnić go a właściwie jego organizm przy tej antybiotykoterapii?? Ma już 16 lat i mega trudno jest mu podać warzywa bo ich poprostu nie zje ! Troszczę siebie jego zdrowie 😭
Marlena napisał(a):
Jeśli nie jada warzyw to może będzie chciał je pić? Dobrym wyjściem są soki warzywno-owocowe wyciskane w domu. Bez warzyw i owoców niestety będzie miał słabe zdrowie i odporność. Zdrowie nie bierze się z diety zbożowo-mięsno-nabiałowej. Taka dieta jest chorobotwórcza.
Zdrowie nie bierze się też z antybiotyków – one wręcz osłabiają układ odpornościowy bowiem atakują nasze dobre bakterie w jelitach, stojące na straży odporności. Każdy antybiotyk to chemioterapeutyk. Powinien być ostatnią deską ratunku, a nie pierwszą rzeczą po jaką sięgamy.
Aleksandra napisał(a):
Witaj 🙂 Miałam szczęście. Szukając wskazówki dot. uregulowania pracy jelit, co spędza mi od kilku lat sen z powiek, trafiłam do Ciebie Marleno. Nim przeczytałam ten wpis, zapoznałam się z historią Zibi. Brakiem magnezu w jego organizmie i skutkach, jakie od kilkunastu lat również u mnie, z roku na rok, pogłębiają się. Obawa przed podjęciem jakiegokolwiek (!) działania. Zostaję na dłużej. Może wyjdę na prostą.
Marlena napisał(a):
Aleksandro, nasze zdrowie jest w naszych rękach. Trzeba tylko nabyć wiedzy i… przystąpić do działania. Trzymamy kciuki i jesteśmy z Tobą! 🙂
Olena napisał(a):
Witaj! Na twojego bloga trafiłam gdzieś z pół roku temu, kiedy trwałam w poszukiwaniu wskazówek na temat zdrowego odżywiania się. Ta przejrzystość, prostota, twoja przystępność dla innych i chęć niesienia im pomocy… Wow! Wow! Wow! Pochłonęło mnie bez dwóch zdań, a z każdym artykułem moje wrażenia to Niedowierzanie-Szok-Euforia! Zgodnie z tym, czego dowiadywałam sie, zaczęłam stopniowo wprowadzać zmiany. Efekty już powalają, za co z całego serca dziękuję!
Jednak (jako chrześcijanka) nie zgodzę się z Panem Eckhart Tolle i poniższym cyt. „Jezus powiedział “Królestwo Niebios…”, to stary sposób mówienia… Królestwo…Dzisiaj powiedziałby “wymiar”. Innym dziwnym słowem jest “niebo”… Bo kiedy mówimy “niebo” – pierwsze co robimy to patrzymy w tamtym kierunku. Ponieważ niebo jest TAM… tradycyjnie wielu religijnych patrzyło TAM szukając Boga na niebie. A Jezus mówi: “Wymiar duchowy nie objawi się poprzez znaki, które możesz zaobserwować”. Nie będziesz mógł powiedzieć: “O, jest tam!” albo “O, jest tu!”. Jest on pośród was i wewnątrz was.”
Po kolei:
1) [„Królestwo Niebios…”, to stary sposób mówienia… Królestwo…Dzisiaj powiedziałby “wymiar”.] Taka Wikipedia już wie lepiej, co konkretnie oznacza hasło „królestwo”. A jeśli już ktoś tak bardzo pragnie przenieść to na współczesny język, to jest to nic innego jak Rząd/Władza.
2) [Innym dziwnym słowem jest „niebo”…] Dlaczego dziwne? Nic dziwnego w nim nie widać, lecz odwrotnie dobrze ukazuje niewidoczność, niedostępność/nieosiągalność (dla ludzkości), wzniosłość/wyższość…
3) A to, że „nie objawi się poprzez znaki, które możesz zaobserwować” albo „O, jest tam!”/”O, jest tu!”, to stwierdzenie również potwierdza tylko to, iż ten Rząd jest niewidoczny dla ludzkiego oka. Natomiast NIE jest to RÓWNOZNACZNE z tym, że jest on WEWNĄTRZ nas. Powiem więcej, w całej Biblii nie znajdziesz temu potwierdzenia.
Wniosek:
Wystarczy przeczytać choćby nawet same Ewangelie (działalność Jezusa), żeby zauważyć, że twierdzenia Pana Eckharta nie pokrywają się z pozostałymi wersetami o Królestwie, a wręcz im przeczą.
Albo proroctwa…”Bóg nieba ustanowi królestwo, które nigdy nie zostanie obrócone wniwecz”. „Syn został dany. Na jego barkach królewska władza”. Po więcej zachęcam do lektury.
Świadome bądź nie, ale jest to rażące wprowadzanie ludzi w błąd (przez Pana Eckharta). Z tego też urywka wyraźnie wynika, że Pan Eckhart jest daleki od nauk Jezusa (nie zajmie miejsca mojego Mistrza) i najwyraźniej nie wie, o czym on mówił, co jeszcze bardziej smuci fakt popierania Jezusem swojej filozofii, wyrywania słówek z kontekstu, przyklejanie w swoje twierdzenia i przy okazji przyczyniania się do ZNIEKSZTAŁCANIA całej prawdy, jaką niósł Jezus.
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę z efektów zdrowotnych, Olena, brawo! 🙂
Co do Eckharta Tolle, to spróbujmy nie czepiać się słówek, lecz raczej starajmy się zrozumieć co autor tak naprawdę chce nam przekazać (czyli choćby ten komunikat z wszystkimi tego konsekwencjami: życie jest zawsze w TERAZ, to jedyna chwila istniejąca naprawdę i tylko w niej mogę wznieść się ponad gadulstwo „małpiego umysłu” i dosięgnąć ciszy zostawiając za plecami chaos tego świata).
Czasem trudno wyczuć różnicę między religią a duchowością, ale Tolle nie jest związany z żadną konkretną religią ani tradycją. Mówi o prawdach duchowych, które są uniwersalne dla całego rodzaju ludzkiego i są ponad wszystkimi religiami.
Tolle zanim zacytował Biblię zastrzegł, że przekładów Biblii jest wiele, czyli jakby wiele jej wersji. Gdyby ponadto wszyscy zawsze zgadzali się odnośnie interpretacji każdego słówka z Biblii, to nie mielibyśmy tylu natworzonych odłamów religijnych (wyznań), z których każdy ma swoje zdanie i swoją wygodną dla jego celów (tzn. dla celów istnienia danej organizacji) interpretację. Oczywiście jednocześnie każdy z nich uważa swoją za tę „jedynie słuszną”.
To nie jest zresztą „grzech” jedynie chrześcijaństwa, to samo dotyczy pozostałych czterech wielkich religii tego świata: islamu, judaizmu, hinduizmu i buddyzmu. Wszędzie odłamy, schizmy, kłótnie, a nawet wojny. I to jest to, co nas powinno zasmucać najbardziej.
Olena napisał(a):
Hej Marlenko!
Też jestem człowiekiem.)) Rozumiem, że przejęzyczenia się zdarzają (i uważam, że właśnie w takich przypadkach, czepianie się jest udziałem ludzi, którym już nic więcej nie pozostaje, jak chwycić się „ostatniej deski ratunku”). Tu jest natomiast inna sytuacja. Tolle powiedział swoje pochopne „rozważania”, te kilka słówek, na podstawie których przecież później doszedł do (błędnych) WNIOSKÓW. Dlatego nie jest to czepianie się, tylko analiza jego wypowiedzi (fragmentu). Dla mnie to jest tak, jak dla ciebie, gdy ktoś twierdzi, że mięso jest równie zdrowe, co owoce/warzywa i przedstawia ci swoją teorię. W odpowiedzi na te błędne „przeanalizowania” ty pokazujesz krok po kroku, gdzie są nieścisłości, a ten ktoś ci odpowiada, że się czepiasz i nie rozumiesz tego „innego nurtu”.)) I tu jest podobnie. Tolle próbuje wmówić mi niejako, że mięso (coś uniwersalnego) jest zdrowe, kiedy ja wolę pozostać przy skromnych roślinkach (Biblii).
Zrozumiałam też to, że on wrzuca wszystkie religii do jednego worka (i być może właśnie jesteśmy świadkami powstawania kolejnej „nowej” religii albo z czasem będziemy…).
Tolle, zanim zacytował urywki sprytnie zmanipulował myślami ludzi słuchających, mówiąc niejako między wierszami, że jego interpretacja jest (oczywiście) JEGO, ale (żeby czasem nie podkopać przy okazji swojego autorytetu) to trzeba brać (na wszelki) jego przemyślenia za PEWNIK.
Odnośnie Biblii powiem więcej. Przekładów Biblii jest faktycznie dużo. Podkreśla to jednak tylko wyjątkowość tego ŚWIATOWEGO BESTSELLERU. A każdy, kto przeczytał chociaż kilka jej tłumaczeń jest w jeszcze większym zdumieniu, jak wszystkie te tłumaczenia mówią o JEDNYM, chociaż często różnymi słowami (o czym Tolle pewnie nie wiedział). To tak jakby poprosić ciebie, mnie oraz kogoś innego opisać miskę z owocami. Wiadomo, że każdy z nas będzie mówił inaczej, ale mimo wszystko będziemy mówić o jednym. Sens tych przekładów, jak w poszczególnych wersetach, tak i w całości pozostaje jeden. A co do różnych interpretacji Biblii, to różnicy w „przekonaniach” biorą się w podobny sposób, jak z Tolle’m. Sposób prosty. Wyrywamy wersety, interpretujemy, jak nam się podoba i widzimy, że inni to łapią. A wystarczy tylko (a może AŻ) pozwolić Biblii, żeby mówiła sama za siebie, żeby jeden werset tłumaczył drugi, jak puzzle. I tyle, naprawdę AŻ tyle. Dlatego tyle wyznań nie ma praktycznie nic wspólnego z naukami Biblijnymi, poza paroma wersetami. Reszta to WŁASNY bełkot. I tu masz absolutną rację. To jest naprawdę smutne.
Marlena napisał(a):
Ja miałam na myśli raczej to, że każde z wyznań jest przekonane o swojej wyjątkowości tzn. uważa, że to co ONI wybrali czy zinterpretowali jest słuszne, logiczne i 100% prawdziwe, a wszystkie inne wyznania to (cytując Ciebie) własny bełkot. Odnośnie wrzucania wszystkich religii do jednego worka, to mówmy jak jest: wszystkie JUŻ są w jednym worku, bowiem organizacje religijne służą jak widać w dużej mierze kontroli i manipulacji ludzkich umysłów oraz częstokroć realizacji zasady divide et impera (dziel i rządź czy innymi słowy: siej niezgodę, abyś mógł łatwiej rządzić). Polega to na tym: masz myśleć/robić tak i tak, to jesteś wtedy jednym z „naszych”, a jak myślisz/robisz inaczej, to jesteś „wróg”.
No ale w każdym razie – mój blog nie jest na tematy religijne, więc zakończmy może ten wątek. 🙂
Olena napisał(a):
Nie wszystkie Marlenko, nie wszystkie… W takich momentach szczególnie jestem dumna, że znam religię, która nie pasuje do żadnych z przedstawionych wyżej „kryteriów” i tym samym tez nie nadaje się do worka Tolle’go. Jednak ku jego szczęściu i jeszcze bardzo wielu osób już niedługo religie zostaną zniszczone…
Ale w porządku, nie ruszam więcej twojego światopoglądu i przekonań. 😊 Moim celem było wykazać błąd w interpretacji Tolle’go. Zrobiłam to. Mam czyste sumienie.😊
Dziękuję ci serdecznie za cenną wymianę myśli.
Mika napisał(a):
Witam serdecznie, od długiego czasu borykam sie z krwawieniem dziąseł i nieswiezym oddechem . Gdy tylko umyje zeby za 2,3 min czuje slodki posmak krwi i zaraz smrod z ust jakbym miesiac nie myla 🙁 dentysci twierdza ze wszystko w porzadku kamienia nie ma dziasla sie obsunely ale jedyna rada to myc miekka szczoteczka pod katem 45 stopni . Tak tez robie i efektu brak 🙁 Nie wiem co robic to bardzo uprzykrza zycie od okolo tygodnia zaczelam stosowac wit D3+K2 i plukac jame ustna woda utleniona oraz ssac olej kokosowy . Dzis kupilam kwas askorbinowy pije pierwsza dawke (pychota:) )co jeszcze moge zrobic bardzo prosze o rade . Pozdrawiam 🙂
Marlena napisał(a):
Co zrobić? Zajadać (lub wypijać) 8-10 porcji świeżych warzyw dziennie, ze szczególnym naciskiem na wszystko co zielone. Chlorofil zawarty w zielonych liściach działa jak „wewnętrzny dezodorant”: wszelkie niemiłe zapachy ciała po prostu idą precz. Człowiek jest istotą pachnącą o ile tylko właściwe paliwo wkłada do swego wnętrza. Wie o tym każdy, kto spożywa wystarczającą ilość zielonego! 🙂
Wypróbuj kurację opartą np. o zielone koktajle (bezmleczne, bezcukrowe) oparte o soczyste owoce + dowolną zieleninę (szpinak, jarmuż, sałata rzymska itd. lub mix, może nawet kupić gotowe teraz w sklepach) – 1-3 szkl. takiego koktajlu każdego dnia. Do tego oczywiście wykluczenie wszelkiej rafinady (cukier, biała mąka i jej przetwory, oleje rafinowane) i używek okradających nas ze składników odżywczych.
Wszystko ma swoją przyczynę. Dziąsła odżywiane są (tak jak wszystkie inne nasze części ciała) przez krew i przez wszystko co w tej krwi krąży (substancje odżywcze). A z pustego to i Salomon nie naleje.
Jeśli witaminę C odczułaś jako coś bardzo pysznego, to oznacza, że organizm bardzo jej potrzebuje. Zrób najlepiej kalibrację aby ustalić jakie ilości witaminy C aktualnie ustrój jest w stanie wchłonąć.
1Helena napisał(a):
Witaj Marleno od lat jestem Twoją fanką Staram się wprowadzać Twoje cenne rady w życie i wszystkich znajomych próbuję zachęcić do czytania Twojego bloga Dla mnie jesteś autorytetem pozdrawiam Elżbieta
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę, Elżbieto, zdrówka życzę Tobie i Twoim bliskim!
Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Karolina napisał(a):
jesteś cudowna i cudowne jest to co robisz. Kocham takich ludzi.
Marlena napisał(a):
Dziękuję, Karolino! ❤️ 💚 🧡