Na dobry początek roku – dobre wiadomości! Przez ostatnie dekady byliśmy bombardowani głównie złymi wiadomościami na temat witamin: bardzo niewiele czyta lub słyszy się w mediach dobrych wiadomości na ten temat, przeważają natomiast informacje brzmiące złowieszczo i to płynące zarówno z ust utytułowanych ekspertów alopatycznej medycyny jak i tzw. naturopatów przezywanych złośliwie znachorami.
Słyszeliśmy już od nich wszystko: „witaminy są szkodliwe”, „nigdy nie dowiedziono, że witaminy zapobiegają chorobom”, „witaminy niczego nie leczą”, „nie bierzcie za dużo witamin, a najlepiej wcale”, „sztuczne witaminy w ogóle nie są przyswajalne”, „witaminy? Szkoda pieniędzy, to tylko drogie siki!”, „witamina taka lub owaka niszczy wątrobę, żołądek, nerki, płuca, serce, układ nerwowy, powoduje raka, stwardnienie tętnic, zwapnienia, kamicę, otępienie mózgowe” (niepotrzebne skreślić), czy w końcu „witaminy mogą zabić”.
Już nie mówiąc o warzywno-owocowych sokach świeżo wyciskanych, które jak wieść gminna niesie są bardzo niezdrowe, ponieważ podobno podnoszą niesamowicie poziom insuliny, nie mają błonnika i mogą być szkodliwe w nadmiarze (powiem szczerze, że dostaję nawet zapytania od użytkowników czy piciem świeżo wyciskanych soków można nabawić się hiperwitaminozy).
Tak bardzo ludzie boją się witamin!
Jeśli jednak witaminy zabijają to zadajmy sobie jedno podstawowe pytanie: gdzie są trupy? Z pewnością znajdziemy je w statystykach. Zaglądając jednak do statystyk choćby za 2014 rok opublikowanych przez AAPC (American Association of Poison Control Centers) dotyczących USA (kraj mający 8-9 razy tyle ludności co Polska) – nie widać ani jednego przypadku śmierci spowodowanej witaminami. W takim ludnym i dużym kraju.
To już kolejny rok, trzydziesty drugi, gwoli ścisłości. Od 32 lat statystyki nie odnotowały tam ani jednego przypadku zgonu z powodu zażywania witamin, czy to bezpośrednio czy pośrednio. Ani z powodu multiwitaminy, ani z powodu witaminy A, niacyny, witaminy B6 lub innej witaminy z grupy B, tudzież witaminy C, D, E lub w ogóle jakiejkolwiek.
Ale co tam statystyki. Kto dzisiaj czyta statystyki? To takie nudne! Dzisiaj wiedzę nabywa się z mediów. A gazety i telewizja byłyby niezmiernie uszczęśliwione taką sensacją, że oto ktoś zażywający witaminy zrobił sobie nimi śmiertelną krzywdę. Co jak co, ale z mediów na pewno wiedzielibyśmy o tym, gdyby to miało miejsce. Ale nie ma! I raczej mało prawdopodobne, że kiedykolwiek będzie miało.
Zaraz, ale może jednak jak nie teraz to KIEDYŚ KTOŚ jednak zabił się tymi witaminami? Bo przecież skoro tyle się o tym pisze wszędzie i ostrzega przed szkodliwością, to coś w tym musi być? Owszem – jest.
Oto wyrywkowa lista wielbicieli megadawek witaminowych, znanych publicznie osób, które zabiły się zjadaniem masowych ilości witamin. Aczkolwiek należy obiektywnie przyznać, iż zajęło im to zdecydowanie trochę czasu (w nawiasie lata ich życia). Lista dotyczy wielbicieli megadawek pochodzących tak z soków jak i z kapsułek, więc zarówno witamin naturalnych jak i syntetycznych:
1. Linus Pauling (1901-1994) – amerykański biochemik, dwukrotny laureat Nagrody Nobla, zmarł na raka prostaty mając 93 lata, ponad 20 lat po usłyszeniu diagnozy. Daj Boże każdemu choremu na raka przeżyć z chorobą 20 lat (oprócz tego Pauling cierpiał na niewydolność nerek, co odkryto gdy dobijał 40-stki) i każdemu dożyć podeszłego wieku 93 lat będąc dodatkowo facetem (dzisiejsza średnia maksymalna długość życia dla panów to 80 lat pod warunkiem, że są Japończykami, w Polsce to tylko ok. 73 lata).
2. Abram Hoffer (1917-2009) – kanadyjski biochemik i lekarz, założyciel czasopisma „Journal of Orthomolecular Medicine”, do dzisiaj zbanowanego na PubMedzie.
3. Albert Szent-Gyorgyi (1893-1986) – węgierski biochemik, odkrywca witaminy C, laureat Nagrody Nobla
4. Norman Walker (1886-1985) – amerykański inżynier, witarianin, autor książek – z których ostatnią napisał w wieku 95 lat, konstruktor pierwszej wyciskarki soków stworzonej dla niemieckiego lekarza dra Maxa Gersona 1881-1959, ten ostatni również bardzo długo i namiętnie truł się witaminami (w postaci wyciskanych soków i jarskiego jadła) i żyłby dłużej gdyby nie został otruty arszenikiem przez adwersarzy przerażonych wydaniem jego książki „A Cancer Therapy: Results of 50 Cases”, ponieważ picie świeżo wyciskanego soku z marchwi i jedzenie warzyw w celu pozbycia się raka było w tym czasie nielegalne (i dzięki wysiłkowi wielu ludzi oraz miliardom wydanych w tym celu dolarów pozostało tak do dziś: nielegalne jest wybranie możliwości zabicia się witaminami, nawet gdy pochodzą z soku i jarzyn, natomiast całkowicie legalne jest zabicie się uzgodnionymi działaniami i środkami medycznymi).
5. Ruth Flinn Harrell (1900-1991) – amerykańska badaczka na Uniwersytecie Columbia, psycholog dziecięcy, leczeniem żywieniowym przywracała zdrowie dzieciom z problemami mentalnymi. Na temat tego jak udawało jej się żywieniem i suplementami podnieść IQ u dzieci pisałam tutaj [klik]
6. Roger J. Williams (1893-1988) – amerykański biochemik, odkrywca witaminy B5.
7. Denham Harman (1916-2014) – amerykański gerontolog, twórca wolnorodnikowej teorii starzenia się.
8. Ernst Mayr (1904-2005) – niemiecko-amerykański biolog, brał witaminę E w dużych dawkach przez wiele lat, swoją ostatnią książkę „What Makes Biology Unique?” napisał w 2004 r, czyli w wieku 100 lat.
Więc owszem, jak widać spożywanymi w masowych ilościach witaminami można się jak najbardziej zabić, ale zabiera to cholernie dużo czasu! 🙂
Oczywiście pod warunkiem, że nie zaczniesz przyjmować ich naraz wiadrami (szczególnie te rozpuszczalne w tłuszczach) albo nie będziesz przyjmować ich w złej formie (np. syntetyczny beta-karoten) lub nie będą kolidować z aktualnie przyjmowanymi lekami.
Można oczywiście nabawić się kłopotów nawet i od jednej z najmniej toksycznych substancji na naszej planecie czyli witaminy C, jeśli dana osoba cierpi na genetyczną chorobę (fawizm), niedobór enzymu dehydrogenazy glukozo-6-fosforanu (G6PD w skrócie), choć dotyczy to jedynie 0,1% populacji; inni z kolei mogą mieć uszkodzenia genu MTHFR, przez co mają problemy z metylacją i muszą wybierać preparaty metylowane.
Jednym słowem to nie do końca jest tak, że każdy może sobie uprawiać samowolkę i wrzucać w siebie bez opamiętania wszystkie suplementy jak leci, w ilościach lub formach dowolnych – abyśmy się dobrze zrozumieli. I wcale do tego nie zachęcam aby działać bezmyślnie i na oślep.
Jeśli jednak wiesz co robisz (lub pozostajesz w stałym kontakcie z mądrym lekarzem, który wie co robi), to nie ma możliwości aby zrobić sobie witaminami śmiertelnej krzywdy.
W mediach ani w statystykach nie zobaczymy jako się rzekło witaminowych trupów: pewna (większa zapewne) część ludzi boi się witamin tak bardzo, że przyjmuje ich za mało (lub zbyt rzadko) aby sobie nimi zaszkodzić, zaś ta część, która wie, że aby sobie pomóc należy ich brać dużo więcej, zdobyła wcześniej wiedzę na ten temat (co, jak, ile itd.) lub też jest prowadzona przez mądrego lekarza, który wiedzę tę posiada.
I ci drudzy cieszą się lepszym zdrowiem, ponieważ ciało zawsze wie co robi, choć większości z nas nie chce się to mieścić w głowie. 🙂
A jak radzą sobie ci, co uważają witaminy za rzecz w ogóle szkodliwą i całkowicie zbędną jeśli podaną w dawce powyżej RDA („zalecane dzienne spożycie” będące w istocie spożyciem minimalnym aby nie umrzeć i to w dodatku zalecaną dla osoby perfekcyjnie zdrowej, o co dzisiaj niezmiernie trudno)?
Przypomnę przy okazji, że znakomita większość preparatów aptecznych zawiera właśnie ilości RDA w jednej tabletce/kapsułce – dzieje się tak z mocy prawa (decydenci bardzo dbają o to, byśmy nie przyjmowali czasem za dużo tych wstrętnych i jakże groźnych witamin), więc tym bardziej raczej trudno byłoby się nimi zatruć.
Ale do rzeczy: jak radzą sobie ci, co uważają witaminy za rzecz w ogóle szkodliwą i całkowicie zbędną jeśli dostarczaną w ilościach powyżej RDA? Prześledźmy to na przykładzie wyśmiewania się z Linusa Paulinga i oskarżania go, iż cierpi na „chorobę noblistów„.
Kto się z niego śmiał, kto go zwalczał i jak i kiedy pożegnał się z życiem? Przyjrzyjmy się historycznym faktom.
Największy oponent Linusa Paulinga, dr Charles G. Moertel, badacz chorób nowotworowych w Klinice Mayo (bastion medycyny alopatycznej) również w tym samym mniej więcej czasie co Pauling (1994r.) zmarł na raka (chłoniak), z tym że w wieku 66 lat.
Nie wiemy ile by żył gdyby poszedł w ślady Paulinga, bo nigdy nie poszedł.
Moertel jako badacz tematu doskonale przy tym wiedział (tak jak wiedział to Pauling i my teraz też to wiemy), że u chorych na raka poziomy witaminy C są niezwykle niskie jak również im są niższe tym czas przeżywalności jest statystycznie krótszy, pomimo to do końca życia stanowczo krytykował zarówno Paulinga jak i samą witaminę C, odmawiając jej jakiejkolwiek roli zarówno w powstawaniu nowotworów jak i w późniejszym rozwoju choroby i radzeniu sobie z nią.
Moertel jako wierny sługa Mayo Clinic święcie wierzył tylko w chemioterapię, radioterapię i chirurgię, czyli 3 filary niezmiennie do dziś obowiązujące w onkologii i konsekwentnie zaprzeczał roli czegokolwiek innego.
Padł w końcu ofiarą swoich przekonań i szybko umarł dla idei.
Podobnie jak dr William DeWys z Narodowego Instytutu Raka, od którego cała akcja dyskredytowania Linusa Paulinga się zaczęła (przeżył lat 58, zabiła go w 1998 r. cukrzyca: jak dzisiaj wiadomo poziom kwasu askorbinowego we krwi diabetyków jest niższy niż u osób zdrowych, zaś suplementacja znacząco poprawia parametry biochemiczne pacjentów z cukrzycą).
DeWys zaciekle walczył z „bzdurami” głoszonymi przez Paulinga (to właśnie on na cześć Paulinga ukuł termin „choroba noblistów”) i nie brał witamin bo uważał, że go zabiją.
No cóż, ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.
Chyba jednak wolałabym zachorować na „chorobę noblistów” po czym ciesząc się życiem i służąc innym dożyć w przyzwoitej formie fizycznej i jasności umysłu 93 lat biorąc przy tym witaminy, niż zachorować na jakąkolwiek chorobę cywilizacyjną i umrzeć z jej powodu zdecydowanie przedwcześnie z powodu lęku przed przyjmowaniem witamin.
Popularnie panuje obecnie pogląd, że teraz dłużej żyjemy. Lecz cóż z tego, że dłużej żyjemy, skoro najczęściej również przy tym dłużej umieramy?
Żadna z przewlekłych chorób cywilizacyjnych do przyjemności jak wiadomo nie należy i potrafi solidnie uprzykrzyć życie – często do tego stopnia, że człowiek przypomina chodzące zombie, dbające jedynie o to, aby „jakoś” przeżyć kolejny dzień (w czym pomagają mu uśmierzające symptomy leki).
Tymczasem jak pokazuje praktyka lekarzy ortomolekularnych zmiany żywienia i stylu życia połączone z odpowiednią suplementacją mogą zniwelować, a nawet na zawsze przenieść w niebyt takie zjawiska jak astma, alergie, ADHD/ADD, artretyzm, Alzheimer, AIDS/HIV, autyzm, angina pectoris (choroba niedokrwienna serca), anemia, alkoholizm – i to tylko na literę A!
Oprócz tego depresja, bezsenność, niepokój, zaburzenia afektywne dwubiegunowe, cukrzyca, stwardnienie rozsiane, kamice, zwyrodnienie plamki żółtej, starczowzroczność i inne osłabienia wzroku, katarakta, kardiomiopatie, endometrioza, bielactwo nabyte, trądzik, padaczka, nadciśnienie tętnicze, problemy z przewodem pokarmowym (refluks, wrzody, uchyłkowatość, Crohn, jelito drażliwe, hemoroidy itp.), problemy z płodnością i utrzymaniem ciąży, impotencja, przewlekłe choroby serca i układu krążenia, przewlekłe choroby układu oddechowego, choroby autoimmunologiczne rozmaitego typu oraz w końcu nowotwory.
Czy przez przypadek czasem nie wymieniłam wśród nich największych zabójców współczesnych społeczeństw? Również Polaków: ze statystyk GUS (Stan zdrowia ludności Polski w 2009 r., Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 2011) wynika, że na przewlekłe choroby cierpi ponad 55% polskiego społeczeństwa (dane za 2009 rok, teraz pewnie jest tego więcej) a po 50. roku życia aż 82% Polaków cierpi przynajmniej na jedną chorobę przewlekłą!
Wynika z tego, że praktycznie wśród czytających te słowa nie ma nikogo, kto nie miałby w rodzinie lub wśród przyjaciół i/lub znajomych kogoś przewlekle na coś chorego, i to od lat pięciu do stu pięciu, bo dzisiaj borykają się z chorobami przewlekłymi nawet małe dzieci, co jeszcze całkiem niedawno było w ogóle nie do pomyślenia.
Właśnie dlatego chcę czytelników zaprosić dzisiaj do obejrzenia pierwszego filmu dokumentalnego „That Vitamin Movie”, na temat wpływu substancji odżywczych na nasze zdrowie (witaminy, minerały, kwasy tłuszczowe, błonnik, enzymy, aminokwasy).
„That Vitamin Movie” jest filmem dokumentalnym opartym o wywiady z lekarzami i adwokatami zdrowia oraz na osobistych doświadczeniach pacjentów.
Film został sfinansowany siłami internautów z całego świata (dzięki aktywności czytelników swój udział miała w tym również Akademia Witalności), projekt nie miał zatem żadnych sponsorów z zewnątrz (typu firmy farmaceutyczne czy też producenci witamin).
Ponieważ film zrobili ludzie dla ludzi, nie ma tam reklam ani ukrytego lokowania produktów – królują za to fakty.
W filmie wypowiadają się lekarze z całego świata (nie szamani czy pseudonaturopaci, tylko prawdziwi dyplomowani lekarze) mówiąc między innymi o tym, w jaki sposób przywracali zdrowie swoim pacjentom megadawkami witamin i innych substancji odżywczych.
Tak, również tych syntetycznych, żeby była jasność.
Naturalne, pochodzące z pożywienia są oczywiście najlepsze, najdoskonalsze, i co do tego nie ma wątpliwości, ale to nie znaczy, że syntetyczne nie działają (z pewnymi wyjątkami, których należy unikać jak syntetyczna witamina E czy syntetyczny beta-karoten). Na filmie zobaczycie jak działają!
Myślę, że dzisiaj potrzebujemy tego typu edukacji bardziej niż kiedykolwiek. Potrzeba nam więcej dobrych wiadomości na temat witamin zamiast tych złych, którymi codziennie jesteśmy zewsząd bombardowani. 🙂
Pierwsze 30 minut filmu można bezpłatnie obejrzeć tutaj, po wpisaniu w okienko swojego adresu mailowego: https://thatvitaminmovie.com (wersja językowa angielska).
Na prośbę czytelników opracowałam streszczenie filmu dla osób nie znających języka angielskiego.
Przeczytaj część 1 [FILM O WITAMINACH]
Przeczytaj część 2 [FILM O WITAMINACH]
Pobierz darmowy fragment mojej książki “10 Najpotężniejszych protokołów witaminowych”, rozdział 3 – protokół doustnego stosowania witaminy C, opracowany przez doktora R. Cathcarta ?
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
kamcia napisał(a):
Witam Pania Marleno. potrzebuje informacji jak złagodzic chorobe Alzheimer? Opiekuje sie babcia która ma poczatkowa faze tej choroby. przyjmuje exselon. czytałam na jednym blogu ze mozna zrobic mieszanke witaminowa.
1. Zbadaj krzepliwość krwi i weź receptę od rodzinnego na jakiś lek w przypadku konieczności, a prawdopodobnie tak będzie. Wybór leku pozostawiam tobie chociaż moim zdaniem pradaxa ma zbyt wiele działań niepożądanych więc może lepiej zastosować lek poprzez iniekcje.
2. Kup witaminę B12 po 5000mcg, witaminę B-50, kwas foliowy 800mcg, witaminę B1 100mg, witamina B3 niacyna nie niacynamida 500mg. Witamina D3 10 000 IU lub 5000 IU, kwas L-askorbinowy 1kg, MSM 1kg, lecytyna sojowa 1kg, ekstrakt z jagód acai chyba jest po 400g, ekstrakt z pestek winogron 400g, ekstrakt ze skórek czerwonych winogron 100g, cytrynian magnezu 250g. Kwas alfa liponowy 300mg, betainę HCL o składzie około 650 mg betainy i 150mg pepsyny, super enzymy trawienne między innymi są takie – Super Enzymes Now Foods.
Na początku terapii podawaj mamie 6 – 7 razy dziennie 1 tabl kwasu foliowego i pod język 1 tabl wit B12 po kilku tygodniach zmniejsz na 3×1.
Witaminę D3 50 000 IU rano przez dwa tygodnie, a później zmniejsz na 20 000 IU dziennie.
B1 2×1, B3 2×1 ale ta ostatnia tylko podczas posiłków aby mama nie wystraszyła się mrowienia i zaczerwienienia. Po dwóch tygodniach zmniejsz B1 i B3 na 1×1.
Super enzymy do każdego posiłku (na początku posiłku nie popijać) razem z betainą HCL. 1 kaps super enzymy i 2 kaps betainy.
Kwas alfa liponowy robić trzeba cykle po 3 doby. Pierwszy cykl w porze dziennej co 3 godziny po 150mg, a w porze nocnej co 4 godziny 150mg. Trzeba pilnować aby chory dużo popijał by uniknąć podrażnienia przełyku. Kolejne cykle podobnie ale można już zwiększyć dawki do 300mg chociaż nie jest to konieczne. Przerwa między cyklami powinna trwać minimum 4 doby ale taka optymalna to 5 dób.
Wreszcie napój.
Do naczynia zbiorczego wsyp 600g wit C (kwas L-askorbinowy), 300g lecytyna sojowa, MSM 200g, cytrynian magnezu 150g, 50g ekstrakt z acai, 50g ekstrakt z pestek, 20g ekstrakt ze skórek winogron, wszystko dokładnie wymieszaj. Chora powinna wypijać 3 łyżeczki dziennie. Rozpuść 3 łyżeczki w wodzie i niech sobie popija przez cały dzień.
Trzeba dbać o odpowiednie nawodnienie. Kilka szklanek wody ze szczyptą soli np himalajskiej oprócz innych napojów.
Czytałam tez ze rewelacyjnie sprawdza sie tez spozywanie oleju kokosowego, ale co do tego to nie jestem przekonana.
Bardzo zalezy mi na Pani opini i bede wdzieczna za odpowiedz, albo podpowiedz jak zabrac sie za ten temat. Wspomne ze babcia jest kochana i chciałabym tej rodzinie jakos pomoc.
Z pozdrowieniami Kamila
Marlena napisał(a):
Nie wiem, nie znam autora tego protokołu, na pewno mogę polecić artykuł dra Andrew Saula: https://www.doctoryourself.com/alzheimer.html
Jeśli chodzi o witaminę B12 to zaleca albo zastrzyki albo drogę przezśluzówkową (wchłanianie przez śluzówkę nosa) ponieważ absorpcja doustna (nawet podjęzykowa) nie będzie w stanie osiągnąć poziomu terapeutycznego. A ponieważ 3/4 pacjentów z oznakami Alzheimera ma również znaczący niedobór B12 to jest ważna witamina dla nich. Bardzo często niedobór B12 bywa nawet wręcz mylony z chorobą Alzheimera.
myku napisał(a):
pyłek pszczeli plus b-12
Jacek napisał(a):
Pani Marleno, z racji pierwszego wpisu w nowym roku, bardzo dziękuję za wiedzę równie łatwo przyswajalną jak witamina. 🙂
Proszę poprawić datę urodzenia Normana Walkera (1986-1985), bo krytycy witaminy mogą użyć tego, jako argumentu na swoją korzyść. 😉
Zainteresowało mnie wspomnienie o „wolnorodnikowej teorii starzenia się”, jednak polski Internet milczy o jej autorze (są tylko publikacje anglojęzyczne). Czy planuje Pani artykuł szerzej opisujący ten temat?
Marlena napisał(a):
Dziękuję za zwrócenie uwagi, literówka została poprawiona.
O teorii wolnorodnikowej starzenia się w dużym skrócie tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Proces_starzenia_si%C4%99#Wolnorodnikowa_teoria_starzenia
Co prawda od czasu do czasu pojawiają się publikacje szkalujące i ośmieszające tę teorię (szczególnie w mediach głównego nurtu) jednak większość naukowców ją uznaje zaś to, jakiego wieku dożył Harman ufający całe życie swojej teorii również świadczy samo za siebie – po owocach ich poznacie. 😉
Podobnie szkaluje się w środowiskach diet „tłustych” innego badacza, Ancela Keysa (1904-2004), który pierwszy zwrócił uwagę na zależność pomiędzy chorobami serca i układu krążenia, a ilością spożywanych tłuszczów (szczególnie nasyconych) – hipoteza lipidowa. Obecnie furorę robią tymczasem diety „tłuste”, a cholesterol to ponoć bzdura i wymysł mafiozów z BigPharmy – tak się jednak składa, że biorąc pod lupę fakty historyczne, to Ancel Keys dożył setki hołdując swoim zasadom dietetycznym (dieta niskotłuszczowa, oparta głównie o pokarmy roślinne + okresowe ograniczenia kaloryczne czyli posty, jako że był również długie lata badaczem wpływu ograniczeń kalorycznych na ludzki ustrój i długość życia). Dalsze badania jednak wydają się wskazywać, że zarówno Harman jak i Keys czuli pismo nosem: jeśli w diecie brakuje antytutleniaczy (jak wit. C czy E), to komórki śródbłonka faktycznie na długie godziny tracą elastyczność po tłustym posiłku, nawet jeśli była to „zdrowa” oliwa z oliwek: https://www.pritikin.com/your-health/healthy-living/eating-right/1103-whats-wrong-with-olive-oil.html
Nie wykluczam, że napiszę wkrótce szerzej na temat tych dwóch badaczy. 🙂
KasiaBe napisał(a):
Witaj Marlenko,
Wlasnie ogladam od kilku dni ten film:) mialam Cie zapytac co o nim myslisz, a tu prosze od razu odpowiedz. Naprawde jest dobrze zrobiony i przyjemnie sie go oglada.
Pozdrawiam serdecznie
Kasie napisał(a):
Witaj. Czy dobrze zrozumiałam, że witaminami można wyleczyć cukrzycę, możesz wyjaśnić? Albo podać jakiś link? Przy okazji masz błąd przy Normanie Walkerze, pan, który jak mniemam żył 99 lat, według podanych danych nie został nawet poczęty 😉
Marlena napisał(a):
Tak, są naturalne sposoby na przywrócenie stanu pełnego zdrowia w cukrzycy typu 2 oraz polepszenie samopoczucia w przypadku cukrzycy typu 1. Dr Ian Brighthope, lekarz ortomolekularny z długoletnią praktyką, napisał na ten temat bardzo dobrą książkę, bazuje ona zarówno na doniesieniach badaczy jak i na jego własnej praktyce lekarskiej. Książka nosi tytuł „The Vitamin Cure for Diabetes”, można ją zakupić również jako e-book (wersja w jęz. ang.), dr Andrew Saul jest współautorem tej książki. Można ją zakupić w księgarni Amazon: https://www.amazon.com/Vitamin-Cure-Diabetes-Ian-Brighthope-ebook/dp/B007SO8AVC/ref=sr_1_2?ie=UTF8&qid=1452475846&sr=8-2&keywords=The+Vitamin+Cure+for+Diabetes
Polecam też artykuły na witrynie dra Saula:
https://www.doctoryourself.com/diabetes.html
https://www.doctoryourself.com/metabolic_gerson.html (oprócz zmodyfikowanej terapii Gersona również dr Gabriel Cousens leczył cukrzyków po prostu surówkową dietą wegańską, wracali do zdrowia w ciągu miesiąca, jest na ten temat film dokumentalny tutaj, z napisami po polsku: https://www.youtube.com/watch?v=t46FhQTYpxM, z kolei u nas w Polsce dr Ewa Dąbrowska odnosi sukcesy opracowaną przez siebie dietą warzywno-owocową, o czym można przeczytać w jej książkach https://akademiawitalnosci.pl/ewa-dabrowska-cialo-i-ducha-ratowac-zywieniem-oraz-przywracac-zdrowie-zywieniem/). Wszystkie te diety są typu niskotłuszczowego, wegańskiego, opartego na naturalnych produktach całościowych.
Kamcia napisał(a):
Dziekuje Pani Marleno za.informacje I za bardzo przydatna strone. Bylabym wdzieczna za inne strony ktore sa poswiecone tej tematyce. Rodzina chetnie sprobowalaby podawania terapeutycznych dawek wit. B12 ale do kogo sie udac z taka prosba? Czy lekarz rodzinny przepisalby zastrzyki? Bardzo prosze o podanie wiecej informacji, moga byc w j. Angielskim. Z gory bardzo Pani dziekuje. Ps. Rodzina jest w satnie zrobic wszystko zeby tylko pomoc babci 🙂
Marlena napisał(a):
Zapytaj rodzinnego. Niedobór B12 najlepiej sprawdzać badając płyn mózgowo-rdzeniowy, jak pisze Saul, a nie krew. Czasem krew pokazuje wynik w normie, dopiero płyn mózgowo rdzeniowy pokazuje prawdę czyli niedobór.
Jeśli będzie problem z zastrzykami, to tak jak opisuje Saul zawsze można rozgnieść na pył tabletkę B12, rozpuścić ją w małej ilości wody i wlać do pojemniczka spray, takiego jakiego używa się do psikania kropli do nosa (np. kupić w aptece wodę morską w spray donosowym, ale buteleczka musi być odkręcana, opróżnić buteleczkę i wlać tam roztwór B12), niestety nie ma chyba na polskim rynku donosowego preparatu B12 w spray’u, trzeba się ratować samodziełką. U ludzi w podeszłym wieku przyswajanie B12 doustne (z pożywienia lub suplementów) nie jest już wydajne. Aplikacja do nosa nieco szczypie, no ale zastrzyki też nie są przecież bezbolesne. Saul donosił o starszej pani, która po kilku tygodniach psikania sobie B12 do nosa zaczęła samodzielnie chodzić znowu na zakupy i przypominać sobie różne rzeczy, które już zapomniała – jej demencja zaczęła ustępować. B12 jest nieszkodliwa, więc warto spróbować.
Wojtek napisał(a):
Pani Marleno,
mam pytanie na trochę inny temat, interesują mnie kwestie związane z dietą naszych przodków sto i więcej lat temu. Czy możesz polecić jakieś ciekawe źródła na temat diety na polskiej wsi przed erą żywności wytwarzanej przemysłowo (jako cezurę chyba można przyjąć upowszechnienie się cukru z trzciny cukrowej ok 1900 r.).
Pozdrawiam serdecznie
Wojtek napisał(a):
Oczywiście z buraka cukrowego 🙂
Marlena napisał(a):
Nie wiem, pewnie znajdziesz coś szukając przez wyszukiwarkę Google.
Beata Suchodolska napisał(a):
Wojtek,
moze te 2 artykuly podpwiedza, gdzie szukac odpowiedzi? Zwlaszcza drugi. Smacznej i zdrowej lektury 🙂
https://culture.pl/pl/artykul/kuchnia-jarska-i-rajska-o-heroicznych-poczatkach-polskiego-wegetarianizmu
https://wyborcza.pl/magazyn/1,149897,19447219,kuchnia-polska-jarstwem-stoi.html
Oliwia napisał(a):
Pani Marleno jak się pani odniesie do sporu panów prof. Tombaka a Zięby o witaminę c lewoskrętną . Bo ja szczerze mówiąc się już pogubiłam…..
Marlena napisał(a):
Już się odniosłam – przeczytaj proszę uważnie komentowany artykuł. Gdyby Tombak miał rację to oznaczałoby, że lekarze ortomolekularni, którzy używali witamin w leczeniu ludzi przez ostatnie 70 lat nie mieli racji. I zabijali ludzi zamiast ich leczyć. Tylko że jakoś trupów od witamin nie ma w statystykach, więc jeśli gdzieś są to chyba tylko w głowie u pana Tombaka, który w dodatku nie jest lekarzem, nie ma wynikających z własnej praktyki lekarskiej doświadczeń ze stosowaniem substancji odżywczych w leczeniu ludzi i nie powinien w związku z tym zajmować stanowiska w sprawach, w których jest kompletnym ignorantem.
Dziwnym trafem pan Tombak opublikował na Facebooku swój wpis szkalujący witaminę C 6 stycznia, czyli dzień po tym jak ja opublikowałam na Facebooku informację o filmie „That Vitamin Movie”. Może się przestraszył, że jak ludzie zaczną brać witaminy to nie będą im potrzebne jego „zdrowotne” książki? Znamienne jest bowiem to, że przedstawia całe zjawisko jako „modę na witaminę C” podczas gdy mamy całe dekady pracy wielu znakomitych lekarzy i całe tomy literatury medycznej na ten temat, a nawet w encyklopedii można wyczytać że NIE STWIERDZONO toksyczności witaminy C a jedyne co może nam zrobić to wylot w kierunku toalety: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kwas_askorbinowy
Nie istnieje też nic takiego jak hiperwitaminoza (nadmiar) witaminy C w ustroju, do tej pory żadne badania naukowe nie są w stanie jej ustalić: https://pl.wikipedia.org/wiki/Hiperwitaminoza#Nadmiar_witaminy_C
Więc jeśli kogoś boli że ktoś inny bierze witaminę C (gdzie nie ma trupów, nie ma toksyczności, nie ma hiperwitaminozy), to uważnie przeanalizujmy co go tak naprawdę boli? Chyba tylko jego własne ego albo własna kieszeń, albo… jedno i drugie 😉
iwona napisał(a):
Witam,
Ponieważ zbliża się Dzień Babci i Dziadka chciałabym sprezentować dobry zestaw witamin. Czy może Pani coś polecić?
Marlena napisał(a):
Niestety nie używam takowych ani nie kupuję, bo już nie mam dla kogo. Więc nic nie doradzę. Jedyne co mogę doradzić to uważne czytanie etykiet, zwracanie uwagi np. na to czy nie ma w preparacie witaminy E w postaci DL lub syntetycznego beta-karotenu.
Kamcia napisał(a):
Super dziekuje wraz z rodzina babci. A prosze mi napisac jak czesto w ciagu dnia stosowac ta witamine I najlepiej jaka kupic? Jak.mocna ma byc ta witamina? Oby tylko babcia to dobrze znosila I pozwalala.sobie ta witamine aplikowac.
Jedna tabletke zozgniesc czy wiecj?
Jeszcze raz bardzo dziekujemy
Marlena napisał(a):
Podałam linki, poczytaj proszę.
moni napisał(a):
Pani Marleno. Czy można zaryzykować leczenie jednostronnego zapalenia płuc witaminą C i zaczekać z podaniem antybiotyku dziecku, lat 14 , duży kaszel i gorączka trzecia noc do 39 stopni czy przy takiej chorobie lepiej nie ryzykować i podać antybiotyk. Nie oczekuję gotowej recepty ale proszę o radę.
Marlena napisał(a):
Witaminę C należy brać najlepiej przy pierwszym kichnięciu czy kaszlnięciu, a nie po 3 dniach wysokiej gorączki gdy już choroba się rozgościła na dobre. Co prawda dr Klenner leczył nawet i zaniedbane zapalenia płuc z sukcesem witaminą C, ale on stosował wtedy ją dożylnie, ponieważ z uwagi na tolerancję jelitową podawaniem doustnym na takim zaawansowanym etapie choroby nie byłby już w stanie osiągnąć pożądanego wysokiego poziomu witaminy C w osoczu. Niektórzy lekarze stosowali antybiotyk razem z witaminą C i probiotykiem osłonowo. Jedno z drugim jak wiadomo się nie gryzie.
Również dr Saul opowiadał o swoim silnym zapaleniu płuc, stosując się do zasady utrzymania tzw. dynamicznego przepływu (dynamic flow) – a więc względnie stałego poziomu C we krwi, przyjmował wtedy doustnie 2 gramy C co 3 minuty z zegarkiem w ręku przez kilka pierwszych godzin, potem nieco rzadziej i wyszedł w końcu z tego choróbska bez antybiotyków w ciągu 2 dni, plus kolejne 2 na doleczenie się (ale gorączki, kaszlu itd. już nie było, jedynie pewne osłabienie).
Tak więc informacje masz podane, a co z nim zrobisz to musisz już sama zdecydować.
Grażyna napisał(a):
Pani Marleno mam pytanie dot. bezsenności.Jakie witaminy są pomocne w walce z tą przypadłością. Aktualnie łykam wit.C lewoskrętną 500, wit K2 D3 1000 i B complex,Od grudnia mam przerwę w piciu oleju lnianego i soków warzywno owocowych z dod. siemienia lnianego, nasion chia i ostropestu i mój problem się pogorszył. Co mi Pani może polecić, do kogo się udać, co przeczytać.Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Może lepiej zacząć robić z powrotem to, co Ci pomagało, czyli wrócić do picia warzywnych soków itd.? Może pomóc też magnez, L-tryptofan (aminokwas) 1,000-1,500 mg na 2 h przed snem, witamina B3, B-complex, kwasy Omega-3, ruch na świeżym powietrzu. Jeśli problem jest nie tylko natury fizycznej ale i psychicznej to warto rozważyć wizytę u terapeuty. W ramach samopomocy większość osób wskazuje na książki Eckharta Tolle czy prof. Jon Kabat-Zinna, które są o tyle pomocne, iż uczą przebywania w chwili obecnej, zamiast ciągłego nawyku chłostania się tym co już było lub tym co dopiero będzie.
Ewa napisał(a):
Bardzo skutecznie pomaga usuniecie zrodel pol i fal elektromagnetycznych (telefon komorkowy nalezy wylaczyc na noc i odsunac od lozka, wyjac z sieci wszystkie nie uzywane urzadzenia elektryczne,np. kuchenke mikrofalowa, telewizor,itp). Jesli w poblizu jest antena telefonii komorkowej, to niezbedne sa inne zabezpieczenia. Smog elektromagnetyczny pochodzi tez od sasiadow, ale tu potrzeba dyplomacji. Obecnie wszyscy jestesmy otoczeni smogiem elektromagnetycznym, ktory jest w istocie falami o niskiej i wysokiej czestotliwosci dzialajacymi jak fale uderzeniowe. Jest to zrodlo stresu dla organizmu pobudzanego do wydzielania duzej ilosci cortyzolu i adrenaliny. Z kolei poziom „hormonu snu”, melatoniny – spada.
Ania napisał(a):
Czy można doustny spray z witaminą C zastosować donosowo? Po prostu psikając do nosa zamiast do ust? Da się zrobić – przelewając zawartość z jednego do donosowego dozownika?
Marlena napisał(a):
Pojęcia nie mam, nigdy nie próbowałam.
Rita napisał(a):
Witaj Marleno
Od dłuższego już czasu odwiedzam Twój blog i muszę powiedzieć, że dla mnie jest prawdziwym odkryciem…dziękuję Ci bardzo.
Obejrzałam film „That Vitamine Movie”… wstrząsające. Mój ojciec niedawno zmarł, miał ponoć Alzheimera, Jego lekarz rodzinny tak mawiał, dodając że choroba jest nieuleczalna i nic nie można zrobić.”Bo przecież nawet Reagana nie umieli wyleczyć, choć prezydentem był” .
Nigdy nie podobało mi się takie podejście do chorego, wkurzało mnie wręcz. Ale…kiedy mieszkasz na wsi (wiejscy lekarze rodzinni…), gdy rodzina uznaje cię za wariatkę, bo… nie wierzysz w tabletki „na wszystko” z apteki, a raczej w zdrowy tryb życia…. niewiele masz do powiedzenia. Tak więc, mam wpływ tylko na siebie i swoje dzieci. A tu jest wiele do zrobienia: córka ma łuszczycę, a mój ośmioletni syn alergię na pyłki, roztocza, grzyby, pleśnie i Bóg wie co jeszcze. Robię wszystko, co mogę, żeby Im pomóc. Ale to za mało, więc szukam nadal…
Te witaminy dają nadzieję, tylko skąd wziąć info, jakie konkretnie witaminy brać w przypadku alergii czy łuszczycy ? Czy coś mogłabyś mi doradzić ? Byłabym bardzo wdzięczna 🙂
Marlena napisał(a):
Na dniach wyjdzie po polsku książka dra Saula, więc znajdziesz tam interesujące Cię informacje. To co możesz zrobić od ręki i na pewno bez szkody dla zdrowia to odstawić cukier, wszelką przetworzoną, rafinowaną karmę sklepową i zacząć jeść dużo warzyw, sałatek czy surówek oraz codziennie pić świeżo wyciskane warzywne soki, pomocna będzie też dodatkowa witamina C i D (lub D+K), szczególnie o tej porze roku.
Damian napisał(a):
Czy książka ta jest już dostepna? Jak się będzie nazywać ?
Marlena napisał(a):
Powinna być w sprzedaży już wkrótce, jestem w kontakcie z wydawcą – na pewno będzie do kupienia w naszym sklepiku Akademii Witalności.
Asia napisał(a):
Szkoda , że tych „mądrych lekarzy” jakich polecasz poszukać, którzy dobrze poprowadzą i zalecą brać odpowiednie witaminy po prostu nie ma. Taki lekarz to yeti. Jedyne co można spotkać to lekarzy, którzy na każdą dolegliwość nie wypisują antybiotyku, taki lekarz to 'skarb” normalnie w naszych czasach 😉 ze świecą go szukać.
Joanna napisał(a):
Świetny artykuł jak zawsze. Bardzo dziękuje, znalazłam odpowiedzi których szukałam.Pozdrawiam serdecznie .
Marlena napisał(a):
Cieszę się, że artykuł był dla Ciebie przydatny, Joanno. Pozdrawiam wzajemnie! 🙂
Magda napisał(a):
Witam Pani Marleno, jestem na etapie wymiany miksera/blendera. Jaki sprzęt Pani poleca? Kupiłam właśnie 99 przepisów i chce zabrać się za ich przygotowywanie. niestety ostatnio zepsułam blender mieszając suszone śliwki. Dziękuje
Marlena napisał(a):
Mam Brauna mikser Multiquick 7, oprócz tego mam kielichowy Profi Cook. W sumie nie narzekam, dobrze się sprawują 🙂
Kamcia napisał(a):
Pani Marleno prosze o pomoc. Dr. Saul pisze:inekcja lub podanie donosowe B-12 jest to zalecane, gdyż absorpcja przy podawaniu doustnym jest niska. Nie jest znane szkodliwe działanie na witaminy B-12. Minimalna dzienna dawka terapeutyczna wynosi prawdopodobnie 100 mikrogramów, i bliżej 1000 mcg dzienna może być bardziej skuteczna. 1.000 mcg brzmi jak dużo, ale jest taki sam jak jednego miligrama, czyli około jednej tysięcznej ćwierć łyżeczki.
Jak to mam zrobic? Ile tej witaminy rozpuscic I podawac babci przez.sluzowke nosa I jak.czesto w.ciagu dnia? Bardzo prosze o pomoc. Ja to widze tak: jedna tabletke witaminy b12 (1000mcg) w niewielkiej ilosci wody I podawac w ciagu dnia do konca plynu w buteleczce. Dobrze.rozumie?
Marlena napisał(a):
Tutaj dr Saul opisuje jak wykonać sobie taką nosową witaminę B12: https://www.doctoryourself.com/nasal.html, zamiast atomizera jak się go nie ma to można ją też wykonać jako gęstą pastę, nabrać na patyczek (taki do uszu, z watką na końcu) i wprowadzić delikatnie do nosa, bez wpychania zbyt głęboko, ale na głębokość komfortową dla danej osoby. Jeśli będzie bardzo podrażniać można spróbować inny preparat: sama w sobie B12 nie podrażania, ale składniki dodatkowe danej tabletki mogą to robić. Ponieważ B12 nie jest toksyczna, a niedobory są pewnie spore, to tabletka 1000 mcg wydaje się być OK. Nie trzeba chyba rozkładać na dawki w ciągu dnia, bo ona jest rozpuszczalna w tłuszczach. Tylko witaminy rozpuszczalne w wodzie wymagają podawania częstego w małych dawkach rozłożonych na cały dzień (jak np. wit. C czy witaminy z grupy B).
W filmie „That Vitamin Movie” dr Brownstein mówił, że pacjentce z Alzheimerem podawał dużo B12 oraz m.in. koenzym Q10: po 3-4 tygodniach zaczęła jej wracać pamięć, a w ciągu 3-4 miesięcy była już w stanie w zasadzie normalnie z powrotem funkcjonować. Można było jej odstawić wszystkie stosowane dotychczas leki farmakologiczne.
Kamcia napisał(a):
Dziekuje Pani Marleno za.pomoc I cierpliwosc w udzielaniu odpowiedzi. Jest Pani niezastapiona I ciesze.sie bardzo ze moge korzystac z Pani rad I wiedzy. Pomaga Pani tak wielu ludziom 🙂 Stokrotne dziekuje 🙂 A prosze napisac mi w jakich terapeutycznych dawkach podawac Q10 I co Pani mysli o lecytynie sojowej w granulacie? Jest sens suplementowac bo czytalam ze nie.jest ona przyswajalna I nie daje zadnych korzysci. Natomiast dr. Saul pisze, ze.sam stosuje. Za duzo sprzecznych wiadomosci w internecie. Wszystkiego dobrego dla Pani I Pani rodziny zycze. Z pozdrowieniami Kamila
Marlena napisał(a):
Lecytyny śmiało możesz 3-4 łyżki, ona nie ma żadnej toksyczności. Jeśli nie chcesz sojowej wybierz słonecznikową.
Co do Q10 to nie jestem pewna dawek. Koenzym Q10 jest jednak również podobnie jak lecytyna praktycznie nietoksyczny i to zarówno w ocenie toksyczności ostrej, jak i przewlekłej.
Kamcia napisał(a):
Pani Marleno udalo sie babcia bedzie dostawac zastrzyki z wit. B12, rodzina szczesliwa, ja zreszta tez 🙂 I juz ostatnie pytanie ktora witamine Q10 Pani by polecila bo za duzo tego I juz sama nie wiem. Jedni pisza ze ma.byc taka drudzy calkiem cos innego. No I tak jak pytalam po wyzej czy mozna dodatkowo jeszcze podawac ta lecytyne sojowa?
Marlena napisał(a):
Z tego co kojarzę Saul mówił o ubichinonie.
sylvia napisał(a):
Jesteś wegetarianką.Ja również za sprawą Twojego bloga. pisałaś, że witamina B12 syntetyczna jest słabo przyswajalna przez organizm. w jaki sposób więc dostarczyć ją organizmowi, skoro tylko mięso ma wit B12?
Marlena napisał(a):
Nie, mięso jest stanowczo przereklamowane i nie jest wcale najlepszym pokarmowym źródłem witaminy B12. Są nim ryby, przodują sardynki i łosoś (najlepszy jest jednak łosoś dziki, a nie ten hodowlany). Od czasu do czasu pozwalam sobie na dobrą rybę. Oprócz tego niewielkie ilości B12 są w każdym pokarmie odzwierzęcym (nabiał, jaja itd.)
Kamcia napisał(a):
To moze zdecydujemy sie na Q10 swansona 1000mg trzy razy dziennie (czy moze za malo przy Alzheimera?), plus lecytyna sojowa 1×3 lyzki, plus Swanson Ultra Full Vitamin E (zaczyna sie od malych dawek az dojdzie sie do 800 IU dziennie), plus zastrzyki z witaminy b12 🙂
Jestem pelna nadzieji na poprawe pamieci u babci. Napewno napisze jak ida postepy. Jeszcze raz dziekuje I prosze trzymac kciuki 🙂
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę! Trzymam kciuki mocno!
Klaudia napisał(a):
Pani Marleno jaka dawka wit C przy epilepsji? Tylko wit C czy moze jeszcze mieszanka innych witamin? Nic sie nie stanie gdybym nagle przerwala kuracje?
Marlena napisał(a):
Nie ma określonej dawki, witaminę C zawsze należy brać aż do progu jelitowego. Cierpiący na epilepsję mają zawsze niedobory magnezu, więc na pewno magnez będzie przydatny. Oprócz tego dobre wyniki może dać witamina E. Tutaj masz więcej na ten temat: https://www.doctoryourself.com/epilepsy.html
Kasia napisał(a):
Czy ma Pani jakieś zdanie na temat suplementów z formy Amway?
Marlena napisał(a):
Nie, nie używam. Najczęściej sięgam po suplementy firm takich jak Solgar, Swanson, Puritan’s Pride, Now Foods, Olimp.
Dannka napisał(a):
Witam serdecznie,
Droga Marlenko, czy masz może wiedzę ( na pewno masz, mam wrażenie ,że wiesz prawie wszystko:)) na temat zaleceń lub wskazówek, w jakiej porze dnia powinno się brać określone witaminy , np. magnez,kwas foliowy , Wit. D3 K2MK7,witaminę E, A, witaminy B6, B12, etc? Czytałam ,że nie powinno się brać wszystkich witamin naraz, że wit. D3 najlepiej wchłania się wieczorem, że magnez powinno się brać rankiem.
Pozdrawiam serdecznie jak zwykle dziekuję:)
Marlena napisał(a):
Brałam udział w seminarium u dr Saula i padło takie pytanie. Odpowiedź brzmiała: nie ma znaczenia pora dnia (tzn. nie mamy wystarczających badań, które mogłyby na to wskazywać, że jedna witamina lepiej się wchłania wieczorem a inna rano). Jedynie jest sugestia aby przyjmować je razem z posiłkami – tak jakby stanowiły jego naturalną część, wtedy zostaną podczas procesu trawienia posiłku razem z pokarmem zasymilowane.
Grażyna napisał(a):
Witam serdecznie
Moze p.Ricie pomocne byłyby wskazania p.Zieby aby zakwasić żołądek
bo po tym ustepowały łuszczyce i alergie.
pozdrawiam
Stanisław napisał(a):
Dzięki Pani Marleno za tak dobre wiadomości.Pozdrawiam..
kamcia napisał(a):
Witam pani Marleno. Chciałabym się pochwalić, że wit b12 w zastrzykać już pomalutku zaczyna działać. Babcia jest bardziej przemyślana i żywa. Nawet odpowiedzi ma takie bardziej trafne. Martwi mnie to, że lekarz przepisał tylko 500 mg, a na 1000 nie chce sie zgodzic bo badanie krwi wykazało wit b12 w normie. Zadne tłumaczenia, ze trzeba sprawdzic płyn mozgowo rdzeniowy nie przekonuja. I moje pytanie brzmi czy w takim razie można drugie 500 mg suplementować przez sluzówkę nosa tak jak radzi dr Saul? Dzieki Pani może uda nam się pomóc babci. Jeszcze raz dziękuję i wyczekuję odp.
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę z poprawy zdrowia! Można oczywiście suplementować przez śluzówkę.
Marek M napisał(a):
Szanowna Pani Witaminko C
Bardzo sobie cenie Pani odpowiedzi na temat wit.C liposomalnej a szczególnie jej produkcji we własnym zakresie. Potrzeba mi Pani opinii na następujący sposób produkcji wit.C. Mam pod dostatkiem suszonych owoców róży nie dzikiej ale z plantacji /taka róża zawiera w zależności od gatunku 2-3 razy więcej wit.C
a jeden gatunek nawet 5-6 razy czyli z porównywalną ilość z acerolą/. Jak dotychczas zażywaliśmy spore ilości sproszkowanej róży /kilka łyżeczek czyli jak orientacyjnie wyliczyłem możliwe ,że 1000 mg/ ale gdy dowiedzieliśmy się, że nie jest do zbyt duża dawka /nawet jako naturalna/ po lekturze różnych artykułów wzmocniliśmy dawkę w postaci askorbinianu sodu do na początek 30 g do momentu tolerancji. Dawkę zmniejszyliśmy do 15-20 g. Następnie dodaliśmy różę w proszku aby ta mieszanka stała się bardziej przyswajalna. Obecnie z tego artykułu dowiedzieliśmy się, że istnieje forma liposomalna ,prawdopodobnie przyswajalna na poziomie z proszku różanego. Postanowiliśmy w uzupełnieniu róży dodawać taką formę liposomalną ale wcześniej trzeba ja wyprodukować ? Tutaj chcemy zaproponować specyficzny sposób produkcji mieszanki „witamin C”. Produkcja polegałaby na tym, że roztwarzam askorbinian sodu w wodzie i albo spryskuję/rozpylam suszone owoce albo moczę róże w roztworze a następnie wysuszę jak dawniej.
A potem wysuszoną już zmielę w młynku i będę zażywać z płynem.
Pytanie czy taka forma dorówna formie liposomalnej a może ją „przerasta” ?
Proszę o krytyczną odpowiedz na moją wiedzę i niewiedzę.
Ukłony Marek /proszę nawet o odpowiedz „nie wiem”.
Marlena napisał(a):
Już raz odpowiadałam na Twoje wątpliwości, Marku, bardzo bym prosiła nie powielać pytań. Odpowiedź znajduje się pod tym artykułem: https://akademiawitalnosci.pl/liposomalna-witamina-c-jak-zrobic-w-domu-i-do-czego-sluzy/
„Witamina C liposomalna nie jest przyswajalna na poziomie proszku różanego lecz porównuje się jej przyswajalność do podania dożylnego witaminy C. Spryskując owoce róży roztworem askorbinianu nie uzyskasz niestety liposomalnej witaminy C.”
Marek M napisał(a):
Bardzo przepraszam ale wzięło się to stąd, że tutaj pierwotnie zadałem to pytanie które za parę dni zniknęło bez odpowiedzi a ponieważ jesteś chodzącą wiedzą zależało mi na Twojej opinii. Jakoś muszę przeżyć tę informację. Jednak zmienię technologię suszenia róży poprzez zanurzenie jej w kwasie askorbinowym dla utrwalenia zawartości witaminy C przed suszeniem. Róża jest mi ważna bo zawiera glikolipid mający znaczy wpływ na odbudowę chrząstki /tak przynajmniej jest reklamowany duński Litozyn/. Ukłony.
ella napisał(a):
Marlenko, po przeczytaniu Twojego artykułu o wit.E zażywam często Tokovit E, bo nie stać mnie na droższe formy tej witaminy ani na regularne spożywanie avocado (a tak je lubię, jednak ogranicza mnie niska emerytura). Ostatnio kupiłam też Tokovit A+E, w którym wit.A jest w formie retinolu palmitynianu. Czy to jest naturalna forma wit.A, czy też sztuczna, przed którą przestrzegasz?
Wiem, że najlepszą formą jest ta pochodząca z natury, więc nie mam zamiaru zdać się tylko na suplementację, bo prawie codziennie spożywam coś z marchwii lub buraka, ale czasami są takie dni, że nie mam czasu na zrobienie surówki czy soku, dlatego pytam.
I drugie pytanie, czy suszone daktyle lub rodzynki mają w sobie witaminy? (jak dobrze, że w końcu można kupić w Polsce również świeże daktyle, są w netto, to dopiero rarytas dla łasuchów).
Na koniec chcę Ci podziękować za bloga, którego odkryłam prawie dwa lata temu, a który zmienił moje podejście do odżywiania do tego stopnia, że wyleczyłam się z dwóch poważnych, podobno nieuleczalnych chorób dzięki postowi, diecie i suplementacji, a właściwie dzięki Tobie. Jesteś wspaniała i nieoceniona.
Pozdrawiam
Beata napisał(a):
Pani Marleno, od dłuższego czasu śledzę Pani stronę. Świetna! Chciałam zasięgnąć Pani opinii w pewnej kwestii. Przeszłam na zdrowe jedzenie, wykluczyłam cukier, praktycznie do zera ograniczyłam białą mąkę i mleko ze sklepu, jem warzywa duszone, pieczone, surowe, strączkowe, owoce, mało mięsa (nie mam dostępu do super zdrowego mięsa niestety), zdrowe oleje, zażywam tez od czasu do czasu syntetyczne witaminy, chlorellę i spirulinę i to pojawiają się moje pytania z prośbą aby Pani podzieliła się swoją opinią. Po zmianie diety oczywiście schudłam ale schudłam chyba za bardzo bo zaburzył mi się okres:/ nie wiem co zrobić żeby zdrowo przytyć bo nie chodzi mi o zjedzenie pizzy i popiciu jej colą żeby szybko nadrobić straty, poza tym nie wiem co zrobiłam nie tak że zatrzymał mi się okres przy zdrowym jedzeniu? za mało jadłam? głodna nie chodziłam:/ tym bardziej jest to dla mnie istotne bo chciałam zacząć starac się z mężem o dziecko?
Moje drugie pytanie dotyczy zażywania wiatminy E jako suplement w postaci tabletki (wygląda jak typowa żółta tabletka w której w srodku jest olej) – nie powinno się suplementowac witamina E z nienaturalnego pochodzenia?
Propo ciąży i planowania ciaży – myśli Pani że skoro prowadzi się zbilansowaną dietę to nie trzeba już suplementowac się kwasem foliowym o którym przypominają mi wszystkie kobiety którym mówię o ciązy?
I najbardziej nurtujące mnie pytanie – skoro odstawiłam złe/nieodżywcze jedzenie.. czemu dalej nie mogę pozbyć się trądziku, zaskorników?:( czasmai brak mi sił a niedługo 30 i trądzik gości już 16 lat:( Bardzo będę wdzięczna za odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Witamina E jest nielicznym wyjątkiem wśród witamin: ta syntetyczna ma słabe działanie, jeśli to ma więc przynieść spodziewane efekty, to musi być naturalna, niestety człowiekowi nie udało się jej uzyskać drogą syntezy, wciąż nie wiemy jak to zrobić, a to co nam się udało pozyskać do tej pory jest po prostu kiepskawe (ok. 20% aktywności tej naturalnej). Dlatego w witaminę E warto zainwestować i zakupić naturalną, a na multiwitaminach sprawdzać jaki izomer tam wsadzili (najczęściej jest to racemat DL, czyli syntetyk).
A jeśli chcesz przytyć to jest jedna droga: spożywaj więcej kalorii. W książkach dra Fuhrmana jest o tym informacja. Możesz podnieść spożycie pełnego ziarna, warzyw strączkowych, orzechów i nasion – tam jest naprawdę dużo kalorii. Nie wolno ani chodzić głodnym ani zjechać z wagą do poziomu kościotrupa żywiąc się przysłowiową sałatą. Natura nam nie poskąpiła dobrego i pożywnego jedzonka, zatem wszystko musi mieć ręce i nogi oraz odpowiednie proporcje 🙂
Jeśli chodzi o kwas foliowy to występuje on bardzo hojnie w naturze we wszystkich świeżych roślinach, a lekarze dlatego go zapisują ciężarnym, bo nie przyjdzie im do głowy aby im powiedzieć, że mają zjadać CO NAJMNIEJ 5-10 porcji świeżych warzyw (szczególnie zielonolistnych oraz strączkowych) i owoców. Ja gdy byłam w ciąży to na wizycie (najlepszy i najdroższy gin w moim mieście) dostałam zalecenie spożywania serka wiejskiego Grani na śniadanie, ale o warzywach i owocach nic nie mówił. Zapisał kwas foliowy i kazał brać Falvit. No ale lekarz jest w końcu od zapisywania leków, a nie od diety. 😉
Beata napisał(a):
Dziękuję bardzo za pomocną odpowiedź, zaczynam rozumieć że pewnie dopóki nie ureguluje się gospodarka hormonalna, nie wypracuję optymalnego dla mnie zdrowego żywienia dopóty zaskórniki i krostki nie znikną:( strasznie mnie to przybija kiedy już jest dobrze, twarz wyciszona i nagle wstaję rano i dostrzegam jak wykluwają się na policzkach nowe krosty. Nie potrafię tego opanować. Czy zupełnie powinnam odstawić mąkę pszenną? czuję że po niej często zaostrza się sprawa. Czyli ten kwas foliowy to trochę taki wyuczony wierszyk, który niekoniecznie jest potrzebny jeśli dieta jest wystarczająca w tą witaminę.
Zastanawiam się czy jeśli będzie stosować się do zasad prawdziwie zdrowego jedzenia takiego o którym mówi się na tej stronie to czy powinny zniknąć problemy z psuciem się zębów? Lub czy pasożyty (robaki i inne stworki niepotrzebne) będą miały do nas wstęp? czy to jest niezależne od nas i jak w rodzinie ktoś ma pasożyty to leczyć musi się cała rodzina? Jeśli jest artykuł o poasożytach u dzieci lub dorosłych to bardzo prosiłabym o linka, musiałam przeoczyć go. Jeszcze raz bardzo dziękuje za wszelkie wiadomości jakimi nas Pani obdarowuje. Są bardzo bardzo cenne!! Mam wrażenie że mam już sporo wiedzy tylko muszę nauczyć się umiejętnie nią zarządzać.
Marlena napisał(a):
Jeśli masz podejrzenia co do pszenicy to odstaw ją na kilka tygodni i zobacz jak będzie.
Znakomite efekty daje też beztłuszczowa dieta dra McDougalla, zobacz tutaj: https://www.drmcdougall.com/health/education/health-science/stars/stars-video/nina-randa/
Tu na czas kuracji wyłączamy WSZELKIE źródła obfitujące w tłuszcze, nawet orzechy, pestki, produkty sojowe, oliwki, awokado, kokosa, tahinę czy masła orzechowe oraz oczywiście oleje i produkty odzwierzęce. Pierwsze efekty poprawy widoczne są już w ciągu 4-7 dni diety. Nie tylko skóra wraca do równowagi, ale też układ hormonalny jeśli ściśle trzymamy się zaleceń diety ograniczając się do zjadania warzyw, owoców i produktów skrobiowych (ryż, ziemniaki, kasze, strączki) ale bez MINIMALNEGO dodatku produktów bogatych w tłuszcze, o czym pan doktor pisze tutaj: https://www.nealhendrickson.com/mcdougall/031100puacne.htm Nie ma się co bać, że podczas diety „zabraknie nam tłuszczu” – każdy produkt spożywczy zawiera pewne ilości kwasów tłuszczowych, nawet takie produkty, których byśmy o to nie podejrzewali (np. sałata czy truskawki). Są to wystarczające ilości do zdrowego życia.
Polecam książkę tego lekarza, tytuł „Zdrowie bez recepty czyli skrobia, która leczy”. Są tam nawet przepisy kulinarne. Przepisy na dania beztłuszczowe lub niskotłuszczowe są również w moim e-booku „99 przepisów kuchni szybkiej i zdrowej”.
demandis napisał(a):
Ot, taka drobna uwaga.
„That Vitamin Movie” – skoro zrobiony przez ludzi dla ludzi, bez sponsoringu brzydkich koncernow, to powinien byc do obejzenia calkowicie za darmo bez utrudnien, dystrybuowany jak system komputerowy GNU/Linux, a tak lipa. Delikatnie mowiac – dziwne, w jaki sposob ma to sluzyc szerokiej edukacji publiki?
Co do choroby Alzheimera. Pod niniejszymi linkami jest troche ciekawostek:
Rtęć a choroba Alzheimera https://www.bioautyzm.pl/39/
Toksyczność Rtęci https://toxichg.pl/
Lipoic Acid https://lpi.oregonstate.edu/mic/dietary-factors/lipoic-acid
Pozdrawiam wszystkich,
trzymajcie sie zdrowo i madrze, i jedzcie duzo warzyw i witamin, jak juz bedziemy wszyscy zdrowi i madrzy to bedziemy wybierac madrych politykow i bedzie sie nam zylo lepiej, a nie tylko kolesiom 🙂
Marlena napisał(a):
Przez 3 tygodnie można było oglądać za darmo online. Obecnie można zakupić DVD z filmem i dodatkami. Niestety nie udało się przez portal crowfundingowy (Indiegogo) zebrać całej kwoty potrzebnej na wyprodukowanie filmu i stąd nie ma chwilowo możliwości udostępnienia całości filmu nieodpłatnie. Być może taka opcja pojawi się jednak w przyszłości.
Małgorzata Bialucha napisał(a):
Witaj Marleno
Od około 2 lat odwiedzam Twojego bloga i jest dla mnie źródłem cennej wiedzy.
Zmieniłam nawyki żywieniowe u siebie jak i u swojej najbliższej rodziny.Pijemy każdego dnia szklankę świeżo wyciskanego soku (jednego dnia jest to sok marchewkowy, a kolejnego zielony sok na bazie jarmużu lub szpinaku) zjadamy dużo więcej surowych sałatek, sporadycznie ryba i jajka.Wydawało mi się że wszystko jest ok. ponieważ podniosła się odporność organizmu, syn miał na buzi pryszcze, które znikły bez śladu, ale po badaniu kropli krwi okazało się ze zarówno ja jak i syn mamy niedobory wit. A.
Czy możesz mi doradzić jak naturalnie podnieść poziom tej witaminy, czy wystarczy np. pić więcej soku marchewkowego( jest to o tyle istotne bo syn ma wadę wzroku i nosi okulary)?
Czy muszę jednak zacząć wprowadzać do jadłospisu wątróbkę, bądź większe ilości gotowanej marchewki(takie zalecenia dostałam)
Będę wdzięczna za poradę,pozdrawiam serdecznie
Gosia
Marlena napisał(a):
Tak jak robią to organizmy zwierząt tak i nasz ustrój potrafi (przy udziale enzymu o nazwie dioksygenaza β-karotenowa) produkować samodzielnie witaminę A, pod warunkiem dostarczenia surowca – prowitaminy A, z których najlepiej poznany jest beta-karoten. Jest to o tyle bezpieczne rozwiązanie, że dostarczając beta-karoten nie mamy możliwości przedawkowania witaminy A, które mogłoby się pojawić spożywając już gotową witaminę A (np. mamy ją w wątróbce, tranie i innych produktach pochodzących od zwierząt, choć oczywiście jedzenie standardowych porcji wątróbki raz na jakiś czas nie skutkuje od razu przedawkowaniem witaminy A). Po prostu ustrój człowieka sobie wyprodukuje z beta-karotenu tylko tyle witaminy A, ile aktualnie potrzebuje, jakąś część zachowa sobie „na później” w wątrobie (tak samo my przechowujemy witaminę A w wątrobie i tak samo zwierzęta), a ewentualny nadmiar prowitaminy A wydali.
Duże ilości prowitaminy A znajdują się w szpinaku, jarmużu, marchwi, batatach, dyni. Jedna szklaneczka soku warzywnego jest OK jako profilaktyka, natomiast przy niedoborach warto sięgać po więcej, również bataty, zupa marchwiowa i dyniowa, wszelka zielenina pod każdą postacią.
Gosia napisał(a):
Bardzo dziękuję za odpowiedź, mam jeszcze pytania 😉
Czy możliwa jest taka sytuacja, że organizm nie jest w stanie wyprodukować odpowiedniej ilości witaminy A z uwagi na zbyt małą ilość enzymu dioksygenaza β-karotenowa?
Czy dla procesu przyswajania witaminy A ma znaczenie w jakiej postaci spożywamy warzywa(surowe czy gotowane)?
pozdrawiam
Gosia
azis napisał(a):
wiecie cos na temat raka płuc z krwiopluciem gdzie załatwić sobie możliwość dożylnego podania ascorbinianu sodu jak macie jakieś rady chetnie poczytam mouriawi@gmail.com pozdrawiam
Jola napisał(a):
Marleno,
mam pytanie odnośnie witaminy B-50 kompleks. Używam Swansona 2x dziennie i widzę poprawę samopoczucia (wcześniej chodziłam „nabuzowana”, wszystko mnie wkurzało, itp.). widzę, że jak pominę jakąś dawkę (np. rano), to jest gorzej. Wcześniej używałam b-100 1 x dziennie. Ale nie do końca się to sprawdzało. Wysnułam wniosek, że może zacząć by tego używać 3x, lub częściej, by zapobiec ewentualnym wahaniom nastroju, jak pominę jedną dwakę. Ale jest ograniczenie, że powinno się brać nie więcej niż 2x dziennie? Co o tym sądzisz? dziekuję
Marlena napisał(a):
Witaminy z grupy B są rozpuszczalne w wodzie, czyli podczas dnia je wysikujemy, zatem lepiej się sprawdza brać suplement częściej w ciągu dnia niż większą dawkę raz dziennie.
Marcin napisał(a):
Czy nie lepiej kupić witaminę b12 (albo b-complex) w kroplach i w ten sposób aplikować do nosa ? Rozgniatanie kapsułek wraz z całą resztą wypełniaczy jest chyba nie tylko kłopotliwe, ale i mniej zdrowe.
Marlena napisał(a):
Na iHerb można dostać wit. B12 jako spray donosowy, lecz nie wiem czy dostępna jest u nas. Możesz spróbować ze zwykłymi kroplami, ale one pewnie też mają domieszki (w czymś ta witamina jest rozpuszczona).
Asia napisał(a):
witaj,
Mam pytanie odnośnie wit K2. Lekarka poleciła mi badanie wit D3 i wynik to 31 (nie pamietam jednostki). Niestety nie lykalam K2 bo po prostu nie wiedzialam ze nalezy. Niedawno sprawdzalam poziom wapnia we krwi i wyszlo mi 10,02 – gorna granica to 10,2. Czy mimo to powinnam K2 suplementowac? czy moj organizm ladnie sobie radzi bo wapnia (we krwi) nie brakuje? (jem zielone ale ostatnio z kiszonkami kiepsko)
Marlena napisał(a):
Wapnia nie ma być dużo we krwi czy narządach miękkich, tylko w kościach i zębach. Dołożyłabym na Twoim miejscu K2 i magnez, zmniejszając podaż wapnia w diecie.
Asia napisał(a):
dziękuję:)
dietę mam prawie wegańską – od czasu do czasu kefir z surowego mleka (i jajka)
Odporność napisał(a):
Witam
Dodam jeszcze coś do witaminy C i krztuścia
Witamina C ma definitywny wpływ na skrócenie okresu objawów choroby, jeśli zostaną podane duże dawki na wczesnym etapie zachorowania. Są to wnioski z tego artykułu opublikowanego już w 1937 roku przez Canadian Medical Association Journal.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1562195/pdf/canmedaj00527-0084.pdf
Witamina C w sposób zasadniczy zmienia stan rzeczy. Nie jest cudownym lekiem, nie powoduje, że krztusiec znika, nie zapobiega krztuścowi, ale zmienia go w chorobę, z którą można sobie poradzić w domu bez antybiotyków, bez lekarza i bez wpadania w panikę.
Pozdrawiam
Milka napisał(a):
Witaj, Marleno!
Zakupiłam ostatnio Twoje 99 przepisów poprawionych w wersji PDF. Przejrzałam ją i kilka przepisów mnie zainspirowało. Jednak jestem zawiedziona, bo nie ma w książeczce spisu treści. Jak można w miarę szybko odszukać konkretny przepis?
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Faktycznie nie ma, wyszłam bowiem z założenia, że spis nie jest niezbędny. Jeśli niedogodność z tego powodu zgłosi więcej czytelników (na razie jesteś pierwsza), to dodam spis treści w drugim wydaniu. Aby wyszukać żądane słowo należy po otwarciu pliku użyć skrótu klawiszowego Ctrl+F i w okienku, które się pojawi (wyszukiwarka) wpisać poszukiwane słowo.
Przemysław napisał(a):
„Witamina C w formie syntetycznego suplementu powoduje uszkodzenia DNA nawet przy tak małej dawce, jak 500 mg” – czy to prawda?
Marlena napisał(a):
Odpowiem przekornie, choć zgodnie z prawdą: spożywanymi w masowych ilościach witaminami można się jak najbardziej zabić, ale zabiera to cholernie dużo czasu. Tak jak napisałam w artykule – lista znanych osób, którzy witaminami uszkodzili swoje DNA również znajduje się w artykule, wszyscy niestety umarli (choć jak widać po datach ich narodzin i śmierci – uszkadzanie DNA zabrało im zdecydowanie więcej czasu niż osobie nie biorącej witamin). 🙂
Milka napisał(a):
Czy ssanie oleju usuwa również metale ciężkie? Jeżeli nie, to jaki protokół jest najlepszy w celu ich usunięcia? Witamina C? Kolendra + chlorella? a może jeszcze coś lepszego?
Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Trudno jednoznacznie wskazać, najlepszy będzie zawsze ten, który w naszym przypadku sprawi, że będziemy czuć się lepiej.
Daniel napisał(a):
Problem z analizami statystycznymi polega jednak na tym, że zwykle są one prowadzone na ściśle określonej próbie badawczej w populacji. Badania Chińskie przeprowadzone przez dr Cambella są prawdziwym ewenementem w zakresie statystyki medycznej. W książce pn. Nowoczesne zasady odżywiania możemy zapoznać się ze szczegółowymi danymi, przedstawionymi w czytelny sposób na wykresach i w tabelach. Dla każdej osoby mającej jakiekolwiek pojęcie o statystyce to niewiarygodne, jak wiele istotnych statystycznie korelacji udało się wykazać w tym badaniu. Co istotne dotyczyły one badania realnych próbek krwi, a nie bazowały jedynie na deklaracjach ankietowych.
Nina napisał(a):
Witam,Pani Marleno !
Choruje na hashi i mam problem bo jeden lekarz mowi brac selen drugi zas nie ,,sama juz nie wiem co i jak mam dawkowac i co brac 🙁 zostac tylko przy euthoryxe? bardzo prosze o pomoc jesli jest to mozliwe.Pozdrawiam serdecznie .
Marlena napisał(a):
Selen jak najbardziej jest zalecany w literaturze, np. Dr Brownstein.
Iza napisał(a):
Podobno najlepszym źródłem selenu są orzechy brazylijskie.
Aga napisał(a):
Witam Pani Marleno.
Od paru lat choruję na RZS. Oprócz leków przepisanych od lekarz biorę witaminy d3 4000 ju, K2Mk7 100mcg , magnez, omega 3 i witaminę B complex. Czy nie jest to za dużo witamin, a jeśli nie to jakie jeszcze można przyjmować witaminy i mikroelementy aby choroba nie postępowała.
Z góry dziękuję za informację.
Marlena napisał(a):
Na pewno powinnaś zadbać o dostateczny dowóz witaminy C. Każdy z nas ma na nią indywidualne zapotrzebowanie, które nie jest jednakowe każdego dnia, a w czasie choroby wzrasta. Bardzo ważna jest też dieta, często ulgę przynosi dieta bezglutenowa i beznabiałowa (warto sprawdzić testem na nietolerancje pokarmowe na jakie pokarmy ustrój produkuje przeciwciała). Samopoczucie poprawia wielu chorym dieta warzywno-owocowa dr Ewy Dąbrowskiej. Polecam bloga naszej czytelniczki Alicji, która żyje z tą chorobą trzymając ją w ryzach https://ulecz-sie-sam.blogspot.com/
Jola napisał(a):
To wielka skarbnica wiedzy. Mam chorego syna to jest spektrum autyzmu ale teraz ma depresję i silne lęki , trochę lepiej jest po welanctine ale co jakiś czas dostaje ataku agresji i wtedy musze podawać cloranxen tak zdecydował lekarz, Chciałabym spróbować podawać niacynę czy mogę przy tym leku który podaję czy to synowi nie zaszkodzi? . Proszę o informacje i serdecznie pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Jolu, polecam książkę „Niacyna w leczeniu”, autor dr A. Hoffer, tam dowiesz się szczegółów: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/niacyna-w-leczeniu-dr-abram-hoffer-andrew-w-saul-harold-d-foster
Mirka napisał(a):
Pani Marleno
Brałam wit D plus K2.Jestem po zawale serca,dowiedziałam się,że osoby po zawale nie mogą brać wit.K2.A przecież witD3 trzeba brać łącznie z K2.Proszę o podpowiedź co zrobić w tym przypadku?Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Myślę, że w takim wypadku należy to skonsultować z lekarzem, czy suplementacja nie będzie np. kolidować z przepisanymi po zawale lekami.
Ela napisał(a):
Marlenko co sądzisz o.B12 bo tyle jest juz tego w necie, czytalam ze ciężko ja uzupełnić z pokarmów a jej brak moze byc przyczyną złego przyswajania witamin i minerałow przy odżywianiu wegetariańskim, jak Ty uzupelniasz ja w organizmie ?