Dzisiaj przedstawię wam olejki eteryczne na kleszcze czyli będzie obiecany jakiś czas temu przepis na domowy spray antykleszczowy.
Gdy tylko bowiem przyświeciło słoneczko i zaćwierkały ptaszki – chce nam się na świeże powietrze! I wszystko fajnie, ale co robić gdy zewsząd dochodzą nas głosy o niebezpiecznych kleszczach czyhających na nas w plenerze?
Najprościej iść do sklepu i zakupić jakiś chemiczny środek odstraszający kleszcze (najczęściej będzie zawierał on N,N-Dietylo-m-toluamid czyli DEET, skuteczny, choć niestety kontrowersyjny składnik).
Oczywiście producenci środków opartych na DEET zapewniają nas, że tylko i wyłącznie chemiczne środki ochronią nas przed kleszczami. Czy to prawda – któż to wie.
Faktem jest, że badając skuteczność środków odstraszających kleszcze, to właśnie DEET jest dla naukowców „złotym standardem” i to do niego porównują wszystko inne.
Niewykluczone jednak, że jak w każdym przypadku, tak i tutaj – natura potrafi sama o siebie zadbać. Otóż naukowcy badali tę sprawę i okazało się, że kleszcze nie znoszą pewnych zapachów!
Stworzenia te są ślepe i głuche, natomiast mają doskonały zmysł węchu. Pewne zapachy lubią i do nich lgną (jak np. zapach potu), a pewnych nie znoszą i od nich uciekają.
I właśnie dlatego naukowcy tę sprawę zaczęli badać, by znaleźć odpowiedź na pytanie: jakich zapachów nie znoszą kleszcze?
Okazało się, że jednym z najlepszych odstraszaczy dla kleszczy jest (miły skądinąd dla nas, ludzi) zapach olejku eterycznego z geranium [to badanie naukowe znajdziesz tutaj: klik].
Na bazie tego odkrycia powstał nawet w USA ekologiczny repelent (odstraszacz), lotion „Bite Blocker”, w których składnikiem aktywnym jest właśnie eteryczny olejek geraniowy (5%) rozpuszczony w oleju sojowym i kokosowym (plus kilka innych dodatków typu lecytyna w roli emulgatora itd.).
Ten odstraszacz dostał bardzo wysokie noty w badaniach naukowych, okazując się niewiele gorszy od środków na bazie DEET jeśli chodzi o skuteczność.
U nas ten amerykański lotion nie jest co prawda dostępny, ale jeśli chcemy uniknąć styczności ze środkami chemicznych, to możemy pokusić się o zrobienie w domu własnego ekologicznego odstraszacza z olejkiem eterycznym geraniowym w roli głównej – w wygodnej formie z rozpylaczem, czyli formuła wodna.
Co prawda wodna formuła będzie wymagała częstszych aplikacji niż olejowa, lecz za to na pewno nie brudzi.
Przepis znalazłam bodajże z rok temu na którymś z blogów zagranicznych i od razu wypróbowałam.
Jest bardzo prosty i szybki do wykonania i chyba faktycznie działa – po przyjściu np. z wycieczki do lasu wynik oględzin jest taki, iż nie mam z kleszczami najmniejszych problemów – jak do tej pory zostawiają mnie zawsze w spokoju.
Czego będziemy potrzebować?
Tylko trzech składników:
– 40 kropli naturalnego olejku eterycznego geraniowego,
– 1/3 szklanki wody (ok. 50 ml),
– 1-2 łyżki wódki 40% (aczkolwiek spirytus będzie jeszcze lepszy).
Potrzebna będzie też szklana buteleczka ze spryskiwaczem. Dlaczego szklana? Ponieważ olejek eteryczny lub alkohol mogą wchodzić w reakcje z plastikiem, szkło zatem będzie dużo bezpieczniejsze.
Ta łyżka wódki służy temu, aby nasze olejki eteryczne na kleszcze lepiej rozpuściły się – jak wiadomo tłuszcz z wodą nie łączą się, dlatego najpierw do butelki typu spray wlewamy alkohol (wódkę, aczkolwiek jeszcze lepszy będzie spirytus).
Do tego wkraplamy olejek eteryczny geraniowy i dobrze mieszamy wstrząsając.
Następnie dopełniamy wodą i ponownie dobrze mieszamy wstrząsając.
Sposób użycia: wstrząsnąć i aplikować na ubrania i ciało. Ponawiać aplikację jak tylko zapach zacznie być słabiej wyczuwalny.
Nie trzeba przechowywać w lodówce.
Jeśli chcemy mieć dłużej trzymający się na skórze repelent – wybierzmy formułę olejową.
Olejek eteryczny geraniowy (40 kropel) zmieszajmy z 50 ml oleju nośnikowego (w formule „Bite Blockera” użyto sojowy i kokosowy, ale jeśli nie mamy, to możemy użyć innego czy nawet oliwę z oliwek, którą zazwyczaj mamy pod ręką.
Niestety taki repelent na bazie oleju może mniej czy bardziej zatłuścić nam ubranie (chyba najmniej tłuści olejek jojoba – przynajmniej z tych, które do tej pory wypróbowałam).
Co jeszcze na te kleszcze? 😉
Z innowacyjnych „niechemicznych” produktów, które w ramach zmniejszania ryzyka ukąszenia przez kleszcze (jak również komary) wypróbowałam ja sama czy moja rodzina, są jeszcze ciekawe i unikalne skarpetki Mosquito Stop, które działają niczym odstraszacz na komary, kleszcze i inne owady.
W dodatku wcale nie są one zagraniczne, lecz produkowane przez naszą polską firmę (JJW).
Specjalna apretura szwajcarskiej firmy Sanitized® zastosowana w tych skarpetkach zapewnia trwałe (odporne na wielokrotne pranie) i skuteczne działanie przeciw kleszczom, komarom i innym gryzącym owadom: odstrasza owady w odległości kilku centymetrów od dzianiny i – jak zapewnia producent- zmniejsza liczbę ukąszeń o ponad 90%.
Te właśnie skarpetki to mój wybór jeśli chodzi o sezonowe wycieczki w plener, są poza tym niesamowicie wygodne w każdej wersji, zarówno Mosquito Stop® (skarpetki cienkie, z bardzo przyjemnej przędzy bambusowej) jak i w wersji trekkingowej o nazwie Outdoor Mosquito Stop® (to z kolei skarpetki grubsze, np. do butów trekkingowych).
Pamiętajmy na koniec, że wszelkie antykleszczowe środki (czy to przemysłowej, czy też domowej produkcji) mogą w taki czy inny sposób zmniejszyć ryzyko, iż kleszcz się nami zainteresuje, lecz pewności stuprocentowej nie daje nam w zasadzie nic (no może z wyjątkiem… pozostania w domu).
Dlatego zawsze bądźmy czujni – tak czy inaczej nic nie zwalnia nas z obowiązku oględzin ciała i noszenia odpowiedniej odzieży na wycieczki w plener!
Najnowsze badania z kolei sugerują, że kleszcze (szczególnie te zarażone chorobotwórczymi patogenami) chętnie ciągnie tam, gdzie wyczują promieniowanie elektromagnetyczne 900 MHz (używane przez nasze telefony komórkowe), dlatego kiedy idziesz na łono natury – telefon lepiej zostaw w domu.
Przeczytaj więcej o tym jak chronić się przed kleszczami.
Zobacz też najnowsze doniesienia naukowców, którzy ustalili które olejki eteryczne na kleszcze dorównują DEET jeśli chodzi o skuteczność ochrony (podaję też przepis na użytą w badaniu miksturę).
Na zakończenie taka jeszcze porada: jeśli zamierzać zakupić (lub już masz w domu) olejki eteryczne, to musisz wiedzieć, że olejki eteryczne tracą moc i nie działają kiedy są utlenione, dlatego należy je umiejętnie przechowywać i właściwie się z nimi obchodzić.
Koniecznie pobierz mój bezpłatny poradnik o trwałości olejków eterycznych oraz sztuce ich przechowywania. 👇
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Paulina napisał(a):
Dzień dobry! A czy zamiast olejku z geranium może być olejek z drzewa herbacianego użyty w tym sprayu? Zgodnie z tym artykułem 🙂 https://akademiawitalnosci.pl/olejki-eteryczne-skutecznie-odstraszajace-owady/
Marlena napisał(a):
Paulino, może być, a nawet można mieszać te olejki i robić swoje mieszanki. Jednak ten podany sposób (tylko 3 składniki) jest po prostu najszybszy jak również w przytoczonym badaniu wygrywał właśnie geraniowy, więc nie warto go pomijać robiąc mieszankę.
Emilia napisał(a):
Super pomysł! Szczególnie podoba mi się to, że takim olejkiem mogę też popsikać psa, bo przecież tymi chemicznymi cudami nie da rady! Dzięki wielkie.
Marcin napisał(a):
Tak, tylko uwaga z iloscia, jak pies mały. I ejszcze na psy zasłyszałem, ze obroże z bursztynu elektruzuja sierść jak pies biega i owady dostają *ZAP* prądem i spadają!
grzegorzadam napisał(a):
Zwierzęta można śmiało pryskać również nalewką z wrotyczu, zebrać kwiatki
żółte, zalać wódką, po 10-14 dniach gotowe.
Kasia napisał(a):
Dzień dobry. Czy tym sprayem można też psikać zwierzęta?
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Psy znoszą go dobrze, z kotami różnie bywa (moje znoszą dobrze, ale nie wszystkie tak reagują).
Marcin napisał(a):
Jest na necie blog takiej amerykanki, tam duzo komentarzy i ludzie donoszą zby uważać z małymi psami, bo potrafią dostac epilepski jakiejś od tego.
sówka napisał(a):
Witajcie
od conajmiej 3lat kupuje w sklepie weterynaryjnym dla koni mieszanke olejków różnorodnych
stosujemy to sami wchodzac do lasu a takze opsikujemy psa amstafa
popatrzcie na skład repelentu; ( glikol propylenowy stanowi niewielki skład ale – może wywoływać podrażnienie, świąd i alergiczne zapalenie skóry oraz przesuszać naskórek , stanowi także zagrożenie pokarmowe dla liżacych sierśc kotów)
* Olejek z drzewa herbacianego
* Olejek citronella
* Olejek eukaliptusowy
* Olejek lawendowy
* Olejek pomarańczowy
* Olejek miętowy
* Olejek cedrowy
* Aloes ekstrakt
* Olej jojoba
* Olej avokado
* Olej migdałowy
* Nano silikony utrwalające
* Glikol polipropylenowy -( robiąc własny preparat mozna go pominąć !?)
Preparat do odstraszania i zwalczania wszystkich owadów latających i biegających w tym kleszczy, do stosowania na koniach, psach (nie stosować na kotach) Efekt działania utrzymuje się nawet do 6-12 godzin.
Wyprodukowany w nanotechnologii poprawiającej rozprowadzenie preparatu i przedłużającej jego działanie, na bazie wodnej z naturalnych olejków eterycznych, aloesu i olei pielęgnujących sierść i skórę konia. Dodatkowo ma właściwości przeciwzapalne, dezynfekujące, przeciwgrzybicze oraz antybakteryjne. Pielęgnuje konia, zapach jego skóry jest przyjemny, a sama sierść zadbana i wolna od szkodliwych drobnoustrojów i grzybów. Dzięki zawartości naturalnych substancji jest preparatem bezpiecznym, nie jest toksyczny, nie wywołuje reakcji alergicznych, nie powoduje podrażnień skóry.Spryskać niewielką ilością płynu partie ciała narażone na działanie owadów. Unikać przedostania się preparatu do oczu i nozdrzy. Na głowę nakładać np. gąbką. Płyn jest skoncentrowany, można go rozcieńczyć wodą 1:1 lub stosować nierozcieńczony w niewielkiej ilości.
Uwaga: W trakcie intensywnego wysiłku konia (pocenia się), preparat wykazuje krótszy okres działania. W razie potrzeby oprysk można powtórzyć.
zaanka napisał(a):
Sówka jak nazywa się ten preparat Rozważam jego zastosowanie w mojej rodzinie Chcę go zastosować i dzieci 3 latka co myślisz Masz jakieś doświadczenie
Sergio napisał(a):
A nie lepiej po prostu spożywać czosnek i kleszcze są odstraszane przez sam zapach skóry? To naprawdę działa, proszę spróbować. Do tego czosnek odkwasza organizm, oczyszcza z metali ciężkich i dodaje witalności. A zapach!? Kiedyś ludzie tym nie martwili, preferencje się zmieniły i choroby oblepiły…
Anna Witania napisał(a):
Swojemu psu kupiłam reklamowaną jako niezwykle skuteczną obrożę przeciwkleszczową. Zresztą koleżanka mi ją rekomendowała. Po 2 tygodniach noszenia pies zaczął się mocno drapać. Sprawdziłam, co jest w tej obroży – 2 pestycydy, z czego jeden z grupy neonikotynoidów. To są środki, które działają na układ nerwowy pasożyta, paraliżują go. Podobno na człowieka nie działają, ale gdzieś tam doszukałam się badań, że wpływają na dziecięcy system nerwowy, powodują guzy wątroby u myszy, itd. Nic przyjemnego. Obrożę zdjęłam. Kupiłam nasączoną olejami eterycznymi. Bardzo mocno pachnie miętą. Mnie ten zapach drażni, psa zdaje się też, ale dzielnie znosił niewygodę. W końcu obrożę zdjęłam w ogóle. Kleszczy nie ma od paru tygodni. Psa po prostu oglądam. Ma jasną sierść, więc jest łatwiej. Nie chodzę w miejsca, gdzie mogą być kleszcze. Może wypróbuję ten przepis. Dzięki.
Marlena napisał(a):
Zgadza się, mięta też jest silnie odpychająca dla owadów, po prostu nie znoszą jej zapachu. Komary, meszki, kleszcze….
Kiedyś jakiś internauta sfilmował moment jak wgryzł mu się w skórę kleszcz, wtedy on wziął olejek miętowy, dał kroplę na kleszcza, a kleszcz od razu zaczął zwiewać. Więc owszem, mięty też kleszcze nie lubią i uciekają od niej gdzie pieprz rośnie.
Mariola napisał(a):
Gdzie można zakupić szklaną buteleczkę ze spryskiwaczem? wszędzie tylko plastikowe….pozdrawiam serdecznie Mariola
Marlena napisał(a):
Ja mam z odzysku, że tak powiem, czyli po organicznym dezodorancie ALTERRA zakupionym w Rossmanie.
Paweł napisał(a):
Gdzieś pisała Pani, że najlepsze paliwo dla nas to glukoza ponieważ w przyrodzie mamy łatwy dostęp do niej, a dlaczego za poczucie sytości nie odpowiada żaden hormon związany z węglowodanami, a leptyna (zwana hormonem sytości) związana z tłuszczami?
Marlena napisał(a):
Leptyna jest w tym sensie „związana z tłuszczami”, że wydzielana jest u człowieka głównie przez adipocyty (tkankę tłuszczową).
Co do poczucia sytości to wyjaśnijmy sobie, że w opracowanym przez badaczy Satiety Index (Indeksie Sytości) pierwsze miejsce zajmują BEZAPELACYJNIE gotowane ziemniaki i to one sycą dłużej niż cokolwiek innego na tej planecie – dużo dłużej niż zawierające więcej tłuszczu pokarmy jak frytki (czyli też ziemniaki, ale ociekające tłuszczem), jaja, ser czy mięso.
Jeśli weźmiemy pod uwagę iż zawartość kaloryczna kwasów tłuszczowych w gotowanych ziemniakach to zaledwie 1% (podczas gdy węglowodanów 88% i białek 11%), to raczej ciężko w tym momencie dalej spekulować na temat rzekomych mega sycących właściwości tłuszczu.
Paweł napisał(a):
Dziękuję bardzo za ciekawostkę – nawet bym się nie spodziewał 🙂 To może wśród węglowodanów to skrobia jest jedynie sycąca, ponieważ jeśli jem owoce to one wręcz pobudzają mój apetyt, a nie go zaspokajają. Chodzi o to, że im więcej owoców jem tym bardziej głodny jestem – nie wiem czy to normalne 🙂
A co do samej sytości i leptyny, to chodziło mi nie tyle o to co najdłużej nas syci, ale co odpowiada za samo poczucie sytości i wysyła sygnał do mózgu, że już nie chce nam się jeść. I wyczytałem, że to właśnie leptyna za to odpowiada. Grelina jako hormon głodu a leptyna jako hormon sytości. Im więcej leptyny, tym mniejszy sygnał jest wysyłany do mózgu, że jesteśmy głodni – no a wysoki poziom leptyny jest związany chyba ze spożyciem tłuszczu – i stąd mój wniosek, że to tłuszcze odpowiadają za poczucie sytości a nie węglowodany.
Marlena napisał(a):
Wydaje mi się, że jest to kwestia ilości: jeśli zjemy sobie pojedynczą pomarańczę to być może pobudzi ona apetyt, ale gdy ich zjemy na tyle, żeby się najeść (nie wiem – dwa kilo na przykład?), to odczujemy sytość. Oczywiście nie będzie ona trwać tak długi czas jak zapewniają to nam ziemniaki gotowane, ponieważ pomarańcze mają niższy indeks sytości. Skrobia to długie łańcuchy glukozy i organizm potrzebuje więcej czasu by je rozbić na poszczególne molekuły nadające się jako paliwo.
Paweł napisał(a):
No u mnie nie do końca to działa, kiedyś zjadałem półtora do dwóch kilogramów pomarańczy, a sytości i tak nie czułem.
A czy uważa Pani, że słodzenie glukozą krystaliczną, dostępną jako produkt spożywczy w sklepie, jest lepsze jak zwykły cukier? Z jednej strony jest to produkt wyizolowany tak jak tłuszcz w olejach, smalcach, masłach itp. a z drugiej strony jest to gotowe podstawowe paliwo organizmu. Czytałem też, że glukoza jest zdrowsza niż fruktoza.
Marlena napisał(a):
Jedyna glukoza jaka jest naprawdę dla nas bezpieczna to ta, którą znajdziemy w darach natury, np. miód czy owoce.
Ela napisał(a):
A czy można jakos zaparzyć ta anginke ( geranium) i z tego zrobić spray na kleszcze, probowalas moze ??
Marlena napisał(a):
Nie, Elu, w ten sposób nie próbowałam, zawsze używam olejku eterycznego.
Dorota napisał(a):
Marleno, przepraszam ale muszę zadać pytanie nie na temat.
Zrobiłam dzieciom i przy okazji sobie wymaz z gardła. Właściwie bez powodu, bo nie chorujemy. Ale robiłam szczegółowe okresowe badania krwii więc i wymaz zrobiłam. U dzieci flora bakteryjna zróżnicowana. U mnie kolonizacja klebsiella pneumonia. Organizm sobie z tym poradzi? Ewentualnie jak z tym dziadostwem walczyć
Marlena napisał(a):
Ten rodzaj bakterii nosi w sobie większość ludzi, którzy byli w szpitalu leczeni antybiotykami, ale ona siedzi cicho dopóki układ odpornościowy trzyma go w ryzach. Najważniejsze, że jesteś zdrowa i tak trzymaj!
Monika napisał(a):
Chciałabym zapytać, czy warto jeść orzeszki ziemne( choć tak naprawdę to rośliny strączkowe)? Niestety są dość tanie, ja kupuję prażone, bez żadnych dodatków. Wyczytałam, że zawierają mykotoksony, ale z drugiej strony są też bogactwem białka, jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, błonnika, flawonoidów. Co sądzisz Marleno na ten temat? Nie wspomninając już o tym, że są po prostu bardzo smaczne 🙂
Marlena napisał(a):
Niekoniecznie te aflatoksyny zawierają, ale MOGĄ je zawierać – wszystko zależy od jakości i sposobu przechowywania po zbiorze. W każdym razie z wyjątkiem imponującej ilości niacyny niczym specjalnie więcej na tle innych orzechów fistaszki się raczej nie wyróżniają, mają sporo Omega-6 (a za mało Omega-3) i zdecydowanie gęstsze odżywczo są inne orzechy (prawdziwe orzechy, a nie uprażone nasiona rośliny strączkowej, udające orzechy).
Raz na jakiś czas ziemne można zjeść, ale raczej warto częściej wybierać prawdziwe orzechy (włoskie, pistacjowe, nerkowce, migdały, laskowe).
Karolina napisał(a):
Droga Marlenko wyjezdzamy na wakacje z rocznym dzieckiem za granice. Czym mam je smarowac, zeby ochronic przed poparzeniem slonecznym? Troche u Ciebie poczytalam, ze te srodki chemiczne ( kremy z filtrem) tylko powoduja choroby.
Pozdrawiam najmocniej.
Marlena napisał(a):
Tutaj pisałam na ten temat: https://akademiawitalnosci.pl/bezpieczne-opalanie-jak-produkowac-witamine-d-bez-szkod/
Anna napisał(a):
Droga Pani Marlenko.
Zainspirowana Pani poradą wykonałam olejek z użyciem olejku z geranium. W moim przypadku forma olejowa jest lepsza niż wodna. Zastosowałam jako bazę olejek dla dzieci „Bambino”. Wg producenta w składzie jest 89% oleju roślinnego. Mam nadzieję, że dzieciom „od pierwszych dni życia” nie aplikuje się niczego złego.
Wzięłam 40 kropli olejku z geranium i 60 ml „Bambino” – proporcje analogiczne jak w Pani spray-u.
Oba olejki świetnie się wymieszały, nie potrzebny był żaden emulgator.
Raz zastosowałam już olejek, kleszcza na sobie nie znalazłam. Byłam ujarzmiać najdziksze chaszcze mojego ogrodu. Dodam, że kleszcze dziwnie mnie lubią. Mam je niestety w swoim ogrodzie, również w rejonach „ujarzmionych”. Olejek ten zamierzam stosować u moich wnuków.
Kupiłam również skarpety „przeciwkleszczowe”. Za 4 dni jadę na wyprawę rowerową w dzikie plenery. Jestem chyba zaopatrzona. Dziękuję 🙂
Marlena napisał(a):
Super, cieszę się niezmiernie! 🙂
Marta napisał(a):
Czy próbowała pani łączyć olejek+woda+%+olej (kokos, jojoba) – do stosowania w sprayu,ale trwalszy niż na samej wodzie? Czy alkohol/olejek eteryczny nie podrażni skóry dziecka 18 miesięcznego? Bo ośmiolatek pewnie bez obaw może stosować?
Marlena napisał(a):
Nie, nie próbowałam. Olejek eteryczny nie zawiera alkoholu.
Krysia napisał(a):
Dostałam od lekarza skierowanie na badanie Western Blot na wykrycie czy mam boreliozę(oczywiście płatne) . Ugryzł mnie kleszcz 4 lata temu i drugi raz tydzień temu. Zastanawiam się czy robić ten test. Moje objawy to ból stawów ( obecnie kciuk, to kolano, to łokieć) oraz mam problemy z za wysokim ciśnieniem, 2 miesiące normalne 130×85 a przez tydzień wysokie 150×95. Co radzisz Marlenko?
Marlena napisał(a):
Test zrobić nie zaszkodzi.
Iwona napisał(a):
mam problem dla mnie niemal nierozwiązywalny- jesli ktos z grupy ma wiedze na ten temat prosze o komentarz. Otoz- od 29 V jestem na poscie Daniela Skonczylabym go, bez zadnych problemow 9 VII..Ale kolo 5 VI musialam rozpoczac naglą kuracje antybiotykową [ 6 tyg , 2x200doxycyklina] z powodu ugryzienia kleszcza, najprawdopodobniej zarazonego borelia.Jestem ogolnie zdrowa, mam dobra odpornosc -ale wiekszosc tego postu bedzie sie nakladala na serie antybiotykow. Nie chcialabym tez przerywac postu.Stad pytanie- czy mozna w poscie Daniela stosowac terapię antyb. bez jakiegos strasznego wplywu na zdrowie?
Marlena napisał(a):
Nie mam pojęcia, nic na ten temat pani doktor nie pisze w swoich książkach.
Marta napisał(a):
Pani Marleno, czym mogę zastąpić alkohol? Chcę zrobić spray dla dzieci (mają wakacje w lesie). Czy zamiast alkoholu mogę użyć witaminy E ( Tokovit)?
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Nie możesz zastąpić niczym w formule wodnej. Ale możesz zrobić olejową. Przepisy na obydwie podałam w artykule.
Ewa napisał(a):
Marleno, dwa pytania:
1) Gdzieś wyczytałam, że zamiast wódki można użyć oczaru wirginijskiego (witch hazel). Co o tym myślisz, Marleno? U nas w Polsce jest dostępny hydrolat na bazie alkoholu. Oczar ma podobno dużo zastosowań, masz z nim jakieś doświadczenie?
2) Napisałaś kiedyś, że internauta sfilmował jak dał kroplę olejku miętowego na kleszcza, który mu się wgryzł i kleszcz od razu zaczął zwiewać. Chętnie bym chciała stosować taki sposób, bo kleszcze uwielbiają moje dzieci. Ale czy nie będzie tak, że kleszcz, zanim się odczepi i zwieje, to zdąży „zwymiotować” i poczęstować boreliozą i co tam jeszcze ma? Podobno tak się dzieje, jak się kleszcza posmaruje tłuszczem…
Marlena napisał(a):
Z oczarem nie próbowałam. Odnośnie olejku eterycznego miętowego to ja tylko napisałam co widziałam, gwarancji internauta nie przedstawił, widać było tylko jak kleszcz zmyka ile sił, a tak w ogóle technicznie rzecz biorąc to każdy olejek eteryczny jest „olejkiem” tylko raczej z nazwy, bowiem nie jest tłuszczem, jest wyciągiem substancji aromatycznych zawartych w danej roślinie.
Ewa napisał(a):
Zapomniałam zaznaczyć, że też używamy olejku geraniowego na buty, czapki, a sprayu z olejkami eterycznymi na twarz, ubranie i skórę, ale już dwa razy się zdarzyło, że znalazłam na dzieciach wbite kleszcze w dniu, kiedy nie były na zewnątrz (może mąż przyniósł na sobie do domu), a nie chcę popaść w paranoję, żeby psikać ich tym nawet w domu. Czasem kleszcze są tak miniaturkowe, że szczypce ich nie mogą dobrze złapać i jest problem, wtedy kropla olejku miętowego byłaby wybawieniem, jeśli bym wiedziała, że kleszcz nie „zwymiotuje”.
Małgorzata napisał(a):
Według mojej wiedzy niestety zwymiotuje.
Też od lat szukam różnych sposobów na kleszcze i ostatnio dowiedziałam się o takim przyrządzie, który zamraża kleszcza. To ma sprawić, że właśnie nie zwymiotuje. Kupiłam sobie taki miesiąc temu na próbę i faktycznie, sprawdza się (tzn.mam mniejszy stres przy wyjmowaniu kleszcza, więc z pewnością sprawdza się antystresowo) 😉
Anna napisał(a):
Dzień dobry. Czy można zamiast wódki dodać po prostu spirytus salicylowy?
Marlena napisał(a):
Możesz spróbować, Anno.