
UWAGA! W roku 2020 książka ta ukazała się w nowym wydaniu i z nowym tytułem: „Wirusowe choroby zakaźne. Skuteczne leczenie i profilaktyka”
Jak ten czas szybko mija i jak duże przynosi zmiany!
Wszystko zaczęło się 4 lata temu: pewnego styczniowego wieczoru opublikowałam na witrynie bloga artykuł na temat niewiarygodnych efektów terapeutycznych witaminy C, jakie uzyskiwał w latach 30-tych i 40-tych ubiegłego wieku pewien lekarz, dr Fred Klenner, praktykujący w niewielkim, małomiasteczkowym szpitalu w Reidsville (Północna Karolina, USA).
Artykuł ten zatytułowany „Raport Klennera czyli czego (prawie) nikt nie wie o witaminie C” wywołał prawdziwą burzę w polskim internecie: zawierał między innymi gotowy do pobrania dokument autorstwa pana doktora (tytułowy „Raport Klennera”), który specjalnie dla naszych czytelników przetłumaczyłam z języka angielskiego.
W swoim raporcie dr Klenner szczegółowo przedstawiał w jaki sposób jego pacjenci chorzy np. na polio czy inne „nieuleczalne” choroby (szczególnie wirusowe jak świnka, odra, różyczka, półpasiec, opryszczka, wirusowe zapalenie płuc itd.) wracali do zdrowia w ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin po podaniu odpowiednich dawek witaminy C (to były lata 40-te, wtedy lekarzowi wolno było „takie rzeczy” robić bez pytania się kogokolwiek o cokolwiek, bez skrępowania sztywnymi procedurami czy też zasadami tzw. „medycyny opartej na dowodach”).
I wtedy się zaczęło!
Raport Klennera pobrało z witryny tego bloga kilkadziesiąt tysięcy użytkowników z całej Polski, przekazywano sobie jego treść z ust do ust, rozmawiano o nim wszędzie.
Moja skrzynka mailowa pękała w szwach, na blogu i w komentarzach na Facebooku zaroiło się od niedowiarków i zwykłych hejterów, a także bardzo miłych, choć kompletnie zdezorientowanych ludzi (w tym lekarzy), niezmiernie zaciekawionych całą tą sprawą.
Dlaczego nikt (z wyjątkiem garstki wtajemniczonych) nic o tym do tej pory nie wiedział?
To była prawdziwa rewolucja! Ludzie dowiedzieli się, że jest „coś” na wirusy. Do tej pory uważane za niepokonane, bo powodujące choroby nieuleczalne medycznie.
Na bakterie medycyna ma broń w postaci antybiotyków. Na wirusy nie ma do zaproponowania w zasadzie nic – z wyjątkiem szczepień w ramach profilaktyki, a w razie zachorowania łagodzenia objawów chorobowych metodami tradycyjnymi (odpoczynek w łóżku, dużo snu, spożywanie dużej ilości płynów i specyfiki przeciwgorączkowe lub przeciwbólowe w razie potrzeby).
Ostatnie 4 lata przyniosły w Polsce w tym względzie ogromne zmiany: teraz wielu o działaniu witaminy C już wie, a każdego dnia coraz więcej osób nie tylko dowiaduje się o tym ale i przekonuje się na własnej skórze, że stary dr Klenner miał rację: witamina C podana w odpowiedniej dawce i częstotliwości działa skutecznie jako czynnik antywirusowy, antybakteryjny, antyhistaminowy, przeciwgorączkowy, przeciwbólowy, antytoksyczny.
W ciągu tych ostatnich kilkudziesięciu miesięcy od publikacji Raportu Klennera zdarzenia potoczyły się lawinowo i przyniosły szybko i niespodziewanie „skok kwantowy” w świadomości wielu Polaków, dzięki działaniom wielu ludzi dobrej woli: jeszcze tego samego roku na fali popularności tematu autor Jerzy Zięba błyskawicznie napisał i wydał (latem 2014) książkę „Ukryte terapie”, w której poświęcił sporo miejsca witaminie C.
Kto zatem nie dowiedział się o terapiach witaminą C i pracach Klennera z bloga Akademii Witalności, ten z pewnością dowiedział się o tym nieco później z tej właśnie książki, która szybko zyskała popularność , otrzymując przy tym w niektórych gremiach etykietkę „kontrowersyjnej” (autorowi zarzucano np. że nie wie o czym pisze, skoro nie jest lekarzem, a inżynierem), co tylko przyniosło jej większą popularność i zachęcało do lektury.
Kilkanaście miesięcy później pojawiła się w przekładzie na język polski bezprecedensowa książka obalająca wiele witaminowych mitów, „Wylecz się sam. Megadawki witamin”, której autorem jest dr Andrew Saul (biolog, nauczyciel, redaktor naczelny Orthomolecular Medicine News Service, niestrudzony propagator dokonań medycyny ortomolekularnej).
Wiedza na temat skuteczności witamin stosowanych w dużych dawkach (a w szczególności witaminy C) zaczęła wtedy wartkim strumieniem rozlewać się po całym kraju, zataczając coraz szersze kręgi – od strzech aż po salony.
Aczkolwiek wciąż jeszcze czasem była przyjmowana przez niektórych dosyć nieufnie i z pewną dozą niedowierzania, bo przecież cały czas mówimy o doniesieniach przekazywanych przez osoby nie będące naukowcami czy praktykującymi lekarzami.
Rodzić się zatem mogły pewne wątpliwości: skoro witamina C ma taki potencjał, to wszyscy lekarze na pewno by o tym wiedzieli!
Książka o witaminie C napisana przez… fachowca?
Tak, w końcu doczekaliśmy się!
Oto teraz polscy czytelnicy mogą zagłębić się w lekturę książki całkowicie fachowej, napisanej tym razem już przez praktykującego lekarza, naukowca, doktora nauk medycznych i niekwestionowany autorytet w dziedzinie stosowania witaminy C – zarówno w profilaktyce jak i leczeniu szeregu chorób.
Mowa o książce „Wyleczyć nieuleczalne. Witamina C: choroby, infekcje, toksyny” – jej autorem jest doktor nauk medycznych Thomas E. Levy.
UWAGA! W roku 2020 książka ta ukazała się w nowym wydaniu i z nowym tytułem: „Wirusowe choroby zakaźne. Skuteczne leczenie i profilaktyka”.
Pierwsze wydanie tej pozycji w Stanach Zjednoczonych miało miejsce w 2002 roku. Niektórzy mogą już być zaznajomieni z postacią tego lekarza: dr Levy gościł w Polsce w zeszłym roku, jego wykładu można było wysłuchać na żywo na zeszłorocznej „Wiośnie Zdrowia” w Katowicach.
Dr nauk medycznych Thomas E. Levy jest absolwentem biologii na jednej z najlepszych wyższych uczelni w Stanach Zjednoczonych — Uniwersytecie Johna Hopkinsa w Baltimore w stanie Maryland (tytuł magistra uzyskał w 1972 roku). W 1976 roku ukończył studia medyczne w Tulane University School of Medicine w Nowym Orleanie (stan Luizjana), gdzie specjalizował się kolejno w medycynie wewnętrznej i kardiologii. Po zakończeniu studiów podyplomowych habilitował się i pracował na tej uczelni przez kolejne trzy lata.
Po okresie prywatnej praktyki w dziedzinie kardiologii osób dorosłych dr Levy rozpoczął w 1994 roku, wspólnie z dr. Halem Hugginsem, badania medycznego wpływu czynników toksycznych w stomatologii. W 1998 roku ukończył też studia prawnicze na Uniwersytecie w Denver, a następnie prowadził praktykę prawną w Kolorado i w Dystrykcie Kolumbii. Jest autorem licznych publikacji naukowych, artykułów oraz książek, jego witryna internetowa znajduje się pod adresem: https://www.peakenergy.com/
Jak przystało na dzieło stworzone przez lekarza medycyny – w książce „Wyleczyć nieuleczalne” na każde stwierdzenie znajdziemy odniesienie do badań naukowych, z zaznaczeniem czy chodzi o badania in vitro czy in vivo, na zwierzętach czy na ludziach.
Ogółem w swojej książce dr Levy przytacza imponującą ilość badań naukowych dotyczących witaminy C wykonanych na przestrzeni ostatnich dekad – jest ich w tej książce ponad 1200!
Mamy tu czarno na białym podane fakty na temat tego co witamina C potrafi gdy jest stosowana w odpowiedniej dawce i odpowiednio długo, przy czym dr Levy podał je czytelnikowi w sposób nie tylko fachowy, ale i wyczerpujący: przekopywanie się przez sterty danych aby zebrać je w jednej wartościowej książce zajęło autorowi ponad cztery lata.
„Wyleczyć nieuleczalne” napisana została przystępnym językiem, który mimo wszystko dla przeciętnego zjadacza chleba może wydać się miejscami być może nieco zbyt oschły, naukowy, zbyt profesjonalny. Jednak intencją autora było napisanie książki wypełnionej informacjami o wysokim poziomie wiarygodności: początkowo w zamierzeniu miała to być książka skierowana głównie do jego kolegów po fachu – do lekarzy.
Stało się jednak inaczej: informacje zawarte w książce okazały się na tyle przełomowe dla szerokiej publiczności, że książka ta odniosła wkrótce międzynarodowy sukces.
Bardzo się cieszę, że została wydana również w Polsce. Kilka lat temu czytałam ją w oryginale i zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, poszerzyłam też dzięki niej znacznie swoją wiedzę.
Z niezrównaną maestrią, rozdział po rozdziale, autor wprowadza czytelników w kolejne tajniki stosowania witaminy C w wysokich dawkach. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że stoi za owymi tajnikami nauka oraz całe dekady doświadczenia lekarzy praktyków (w tym samego autora) w pracy klinicznej z pacjentami.
Właściwości witaminy C ani jej potencjał terapeutyczny nie zostały zatem wyssane z palca, jak niektórzy sceptycy chcieliby to widzieć.
Problemem nie jest to, że ona nie działa, bowiem działa doskonale. Problemem nie jest też to, że powoduje skutki uboczne, ponieważ nie powoduje najczęściej żadnych (z wyjątkiem powrotu zdrowia) lub bardzo minimalne (w porównaniu z terapiami farmakologicznymi).
Problemem jest natomiast to, że zbyt mało jeszcze mamy światłych lekarzy, którzy o jej zastosowaniu posiadają odpowiednią wiedzę. Ta książka daje szansę by to zmienić.
Dla kogo jest ta książka?
Tę fenomenalnie napisaną książkę powinien przeczytać każdy – zarówno pacjent jak i lekarz: stanowi ona dla każdego pacjenta doskonały powód by porozmawiać o niej ze swoim lekarzem, a dla każdego lekarza doskonałą okazję, aby uzupełnić i wzbogacić swoją wiedzę.
Gdyby przeczytał ją każdy pacjent (szczególnie cierpiący na jakąkolwiek chorobę przewlekłą, infekcję uznawaną za medycznie nieuleczalną, tudzież ostre lub przewlekłe zatrucie jakąkolwiek toksyną), to wiedziałby, że jego stan może ulec poprawie dzięki odpowiedniemu zastosowaniu witaminy C.
Gdyby przeczytał ją każdy lekarz, to wiedziałby, że nieuleczalność pewnych stanów jest w zasadzie umowna: dzięki witaminie C wielu ludzi można ocalić od cierpień, od poddawania ich terapiom farmakologicznym (o wiele bardziej toksycznym niż witamina C), a nawet od niepotrzebnej śmierci.
Najważniejszym ponadto aspektem kiedy chcemy pragniemy skutecznego stosowania witaminy C jest jej odpowiednie do aktualnych potrzeb dawkowanie: w książce znajdziemy bardzo precyzyjne dane dotyczące skutecznego dawkowania jakie było przez lekarzy stosowane na przestrzeni ostatnich kilku dekad.
W wielu sytuacjach witaminę C można wykorzystać zamiast farmakologii, w innych zaś skorzystać z niej aby wspomóc działanie terapii farmakologicznej, zmniejszyć ryzyko powikłań jak również uczynić terapię farmakologiczną o wiele bardziej skuteczną i/lub zmniejszyć jej skutki uboczne.
Dotyczy to również szczepień i tzw. NOP-ów, niepożądanych odczynów poszczepiennych: z książki doktora Levy’ego dowiemy się jak uchronić się przed NOP-em znacząco minimalizując ryzyko jego wystąpienia jeśli zdecydujemy się na szczepienie.
Sześć rozdziałów pełnych wiedzy.
Książka „Wyleczyć nieuleczalne. Witamina C: choroby, infekcje, toksyny” (tytuł w nowym wydaniu z 2020 r.: „Wirusowe choroby zakaźne. Skuteczne leczenie i profilaktyka”) składa się z sześciu rozdziałów. W rozdziale pierwszym możemy zapoznać się z podstawowymi teoriami oraz tłem historycznym. Rozdział drugi jest bardzo rozbudowany i dotyczy leczenia, remisji i profilaktyki chorób zakaźnych (wirusowych i niewirusowych), zarówno w stanach ostrych jak i przewlekłych.
Chorób tych jest cała masa, w tym tzw. choroby wieku dziecięcego: odra, świnka, ospa wietrzna i infekcje herpeswirusami, wirusowe zapalenia wątroby, płuc i mózgu, przeziębienie i grypa, aż do wścieklizny, AIDS i wirusa Ebola.
Z chorób niewirusowych omówione zostały krztusiec (postrach każdego rodzica i każdego pediatry), błonica, tężec, gruźlica, paciorkowce, trąd, dur brzuszny, malaria oraz choroby odzwierzęce: trychinoza i bruceloza.
Z innych chorób zakaźnych lub mikroorganizmów patogennych dr Levy opisuje czerwonkę bakteryjną, infekcje bakteriami pseudomonas (pałeczka ropy błękitnej), zakażenie gronkowcem, a także bardziej „egzotyczne” jak ameboza, gorączka plamista Gór Skalistych (powodowana przez bakterie Rikettsia choroba odkleszczowa przenoszona przez kleszcze zamieszkujące głównie Amerykę Północną) czy trypanosomoza (tropikalna choroba wywoływana przez świdrowce).
Ważne jest tutaj precyzyjne rozgraniczenie pomiędzy wyleczeniem, a remisją dokonane na bazie dostępnych materiałów naukowych przez autora.
Jak pisze dr Levy: „Przez remisję choroby zakaźnej – w odróżnieniu od jej wyleczenia – rozumieć będziemy sytuację, w której optymalne dawkowanie powoduje wyraźne cofanie się niektórych bądź wszystkich oznak i objawów oraz poprawę nieprawidłowych wyników badań. Kiedy rezultat taki jest pełny i trwały, wówczas mówimy o wyleczeniu”.
I dodaje: „Unikanie terminów „wyleczenie” i „uzdrowienie” jest równie niewłaściwe i szkodliwe, jak ich nieprawidłowe użycie. Brak wiedzy o nadzwyczajnych właściwościach leczniczych witaminy C w przypadkach chorób zakaźnych sprzyja stosowaniu w nieskończoność wielu niepotrzebnych, a nawet toksycznych leków pogarszających stan kliniczny. Jeśli but pasuje do stopy, to trzeba go nosić, a skuteczne terapie propagować”.
Nie sposób nie zgodzić się z ostatnim zdaniem i warto wziąć je sobie poważnie do serca.
Z rozdziału drugiego dowiemy się też o niektórych mechanizmach przeciwzakaźnego działania witaminy C – autor wylicza tutaj dwadzieścia najważniejszych z nich. Wedle stanu dzisiejszej wiedzy nie są znane choroby zakaźne, w których podawanie witaminy C byłoby niebezpieczne lub niepożądane.
Warto bowiem wiedzieć, iż infekcje metabolizują nasze zapasy witaminy C w ustroju jak burza, dlatego ich uzupełnienie jest niezbędne jeśli chcemy szybko poprawić stan kliniczny pacjenta, a nawet w poważnych przypadkach uratować mu życie.
To samo dotyczy zresztą różnego rodzaju zatruć, o czym autor pisze w następnym rozdziale.
Rozdział trzeci nosi tytuł „Ostateczne antidotum” i jest poświęcony działaniu witaminy C jako antytoksyny.
Dowiemy się tutaj o leczeniu nią zatruć spowodowanych przez takie czynniki jak m.in. alkohol (etanol), barbituraty, tlenek węgla (zaczadzenie) i methemoglobinemia, endotoksyny (przy czym pamiętać należy, iż wielu infekcjom towarzyszy masywne powstawanie właściwych dla nich toksyn), zatrucia grzybami, zatrucia strychniną i toksyną tężcową, rozmaite jady (ukąszenia przez jadowite zwierzęta, insekty, pająki, węże), zatrucia dziewięcioma toksycznymi pierwiastkami, w tym metalami ciężkimi (rtęć, ołów, chrom, fluor i fluorki, kadm, arsen, wanad, nikiel oraz aluminium), zatrucia przez pestycydy (omówiono sześć rodzajów powszechnie używanych we współczesnym rolnictwie), przez promieniowanie (to też toksyna!) oraz przez pięćdziesiąt jeden toksycznych dla człowieka substancji, w tym m.in. wiele leków (np. niektóre antybiotyki, niektóre leki używane w onkologii, leki nasercowe i inne), aflatoksyny (rodzaj mykotoksyn), akroleinę, azotany i azotyny, metanol (alkohol metylowy), nikotynę, ozon, porfiryny, PCB (polichlorowane bifenyle), kilka pierwiastków (rubid, selen, stront, tal), sulfonamidy, węglowodory aromatyczne.
Ogrom wiedzy!
Rozdział czwarty zainteresuje zapewne wielu czytelników, bowiem dotyczy tak często krytykowanego przez sceptyków bezpieczeństwa wysokich dawek witaminy C: dr T. Levy podpierając się wszelkimi dostępnymi na dzień dzisiejszy danymi naukowymi rozwiewa tutaj wątpliwości i mity dotyczące przyczyniania się do kamicy nerkowej.
Pisze też jak uniknąć „efektu odbicia” po przerwaniu suplementacji, omawia poza tym takie zagadnienia jak działanie antyoksydacyjne i prooksydacyjne, stosowanie witaminy C u pacjentów z niedoborem enzymu G6PD, przy hemochromatozie czy też stosowanie jej w chorobach nowotworowych i po przeszczepach.
Bezcenne informacje!
Rozdział piąty poświęcony jest nowoczesnej technologii pozwalającej na uzyskanie liposomalnej postaci witaminy C, która poprzez swoją wysoką bioaktywność jest równie skuteczna jak dawniejsze podawanie pozajelitowe, od którego kilkadziesiąt lat temu zaczynał pionier, dr Fred Klenner.
Dzisiaj dzięki owej nowoczesnej technologii pozajelitowe stosowanie witaminy C można zastąpić doustnym przyjmowaniem form liposomalnych, niekiedy wskazane jest łączenie jej z podawaniem pozajelitowym.
Z kolei rozdział szósty zawiera coś, co ucieszy każdego czytelnika po zapoznaniu się z obszernym materiałem teoretycznym, a mianowicie sugestie praktyczne: jak optymalnie dawkować witaminę C (to zainteresuje wszystkich pacjentów), jak sporządzić roztwór do wlewów dożylnych (co zainteresuje z kolei lekarzy) czy też jak postępować w przypadku pacjentów z chorobami nerek.
Poniżej szczegółowy spis treści całej książki:
PODZIĘKOWANIA . . . . . 13
SŁOWO WSTĘPNE . . . . . . 15
PRZEDMOWA . . . . . . . . 19
WSTĘP . . . . . . . . 25
Rozdział I NIEKTÓRE PODSTAWOWE IDEE I TŁO HISTORYCZNE. . . . . . . . . 41
Teoria życia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 41
Ugruntowane błędne przekonania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43
Ludzka ułomność genetyczna. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46
Tło historyczne. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 53
Podsumowanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55
Rozdział II LECZENIE, REMISJA I PROFILAKTYKA CHORÓB
ZAKAŹNYCH . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59
Wytyczenie drogi: dr Frederick R. Klenner . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59
Choroba Heinego-Medina (skuteczne leczenie i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . 60
Witamina C w leczeniu choroby Heinego-Medina: badania wspierające . . . . . . 67
Inne wirusowe choroby zakaźne i witamina C . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 69
Wirusowe zapalenie wątroby (skuteczne leczenie i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . 69
Odra (skuteczne leczenie i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 76
Świnka (skuteczne leczenie i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81
Wirusowe zapalenie mózgu (skuteczne leczenie i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . 83
Ospa wietrzna i infekcje herpeswirusami (skuteczne leczenie i profilaktyka). . 91
Grypa (skuteczne leczenie i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 99
Wścieklizna (skuteczne leczenie?, remisja?, profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . 102
AIDS (skuteczne leczenie?, remisja, profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 104
Przeziębienie (skuteczne leczenie?, remisja, profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . 115
Wirus Ebola (skuteczne leczenie?, remisja?, profilaktyka?) . . . . . . . . . . . . . . . 120
Choroby zakaźne niewirusowe i witamina C . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 124
Błonica (skuteczne leczenie i profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 124
Krztusiec (skuteczne leczenie?, remisja i profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129
Tężec (skuteczne leczenie i profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 132
Gruźlica (skuteczne leczenie?, remisja i profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 138
Infekcje powodowane przez paciorkowce (skuteczne leczenie
i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 153
Trąd (skuteczne leczenie?, remisja i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 167
Dur brzuszny (skuteczne leczenie?, remisja i profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . 170
Malaria (skuteczne leczenie?, remisja, profilaktyka?). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .172
Bruceloza (skuteczne leczenie?, remisja, profilaktyka?) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 176
Trychinoza (skuteczne leczenie?, remisja, profilaktyka?). . . . . . . . . . . . . . . . . . 178
Inne choroby zakaźne lub mikroorganizmy
patogenne i witamina C . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 180
Ameboza (skuteczne leczenie?, remisja, profilaktyka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 180
Czerwonka bakteryjna (skuteczne leczenie i profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . . . . 183
Infekcje bakteriami pseudomonas (skuteczne leczenie i profilaktyka). . . . . . . 184
Gorączka plamista Gór Skalistych (skuteczne leczenie, profilaktyka?). . . . . . . 186
Infekcje powodowane przez gronkowce (skuteczne leczenie i profilaktyka). . 188
Trypanosomoza (skuteczne leczenie?, remisja i profilaktyka). . . . . . . . . . . . . . 190
Niektóre mechanizmy przeciwzakaźnego działania
witaminy C. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 191
Podsumowanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 195
Rozdział III OSTATECZNE ANTIDOTUM . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 224
Przegląd tematów. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 224
Specyficzne toksyny i witamina C . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 228
Alkohol (etanol). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 228
Barbituraty. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 234
Tlenek węgla. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 235
Endotoksyny. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 236
Methemoglobinemia. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 239
Pięćdziesiąt jeden różnych toksyn. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 242
Zatrucia grzybami . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 273
Sześć typów pestycydów. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 275
Promieniowanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 279
Strychnina i toksyna tężcowa. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 286
Dziewięć toksycznych pierwiastków. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 288
Jady. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 320
Podsumowanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 325
Rozdział IV BEZPIECZEŃSTWO WYSOKICH DAWEK
WITAMINY C . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 370
Wprowadzenie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 370
Długookresowa suplementacja wysokich dawek. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 370
Czy witamina C może być przyczyną kamicy nerkowej? . . . . . . . . . . . . . . . . . . 374
Typowy opis badań związku witaminy C z patogenezą kamicy nerkowej. . . . 384
Witamina C jako przeciwutleniacz i proutleniacz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 389
Witamina C i niedobór dehydrogenazy glukozo-6-fosforanowej (G6PD). . . . 396
Witamina C w chorobach nowotworowych. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .399
Witamina C i celowe hamowanie funkcji układu odpornościowego. . . . . . . . 403
Witamina C i efekt odbicia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 405
Podsumowanie. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 406
Rozdział V TECHNOLOGIA LIPOSOMOWA I BIODOSTĘPNOŚĆ
WEWNĄTRZKOMÓRKOWA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 430
Przegląd tematów. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 430
Liposomy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 431
Cechy liposomów (opis konwencjonalny). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 431
Unikalne połączenie: liposomy i przeciwutleniacze. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 434
Doustna suplementacja skuteczna jak wlewy dożylne. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 435
Podsumowanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 437
Rozdział VI SUGESTIE PRAKTYCZNE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 444
Równoważenie suplementacji przeciwutleniaczy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 444
Optymalne dawkowanie witaminy C . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 445
Leczenie infekcji i zatruć . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 447
Pacjenci z chorobami nerek . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 448
Podsumowanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 450
BIBLIOGRAFIA NAUKOWA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 452
Książki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 452
Pozostałe. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 453
Poniżej oficjalny opis książki udostępniony przez wydawcę:
Opis:
Wyleczyć nieuleczalne to kolejna publikacja podejmująca temat niedocenianej możliwości wykorzystania witaminy C w leczeniu różnych dolegliwości.
Dr Thomas Levy dokonał dogłębnej analizy i syntezy ponad tysiąca dwustu opracowań naukowych, które dowodzą niezbicie, że witamina C podawana w dawkach 5000–20000 mg (doustnie) oraz 20–200 g dożylnie ratowała ludzkie życie w wielu przypadkach, gdy pozostałe metody zawiodły.
Badania potwierdzają skuteczność tego przeciwutleniacza w neutralizacji większości toksyn. Ich kumulacja w organizmie człowieka może wywołać choroby, które konwencjonalna medycyna uznaje za nieuleczalne.
Zatrucia alkoholem, barbituratami, kadmem, ołowiem, a nawet czadem powodują intensywne zużywanie zasobów witaminy C. Jej suplementacja w megadawkach staje się konieczna, ponieważ ludzki organizm nie jest w stanie sam jej wyprodukować.
Witamina C podana dożylnie lub domięśniowo powinna być stosowana we wszystkich formach zatruć: ostrych i przewlekłych. W sytuacjach krytycznych szybka aplikacja dożylna w formie iniekcji lub kroplówki może być jedynym sposobem ratowania życia i opanowania destruktywnego działania toksyny.
Ważnym źródłem inspiracji były dla autora badania doktora Fredericka R. Klennera, który zastosowawszy optymalne dawki witaminy C, uzyskał spektakularne wyniki w leczeniu sześćdziesięciu pacjentów cierpiących na chorobę Heinego-Medina, którą uznaje się za nieuleczalną.
Co istotne, powrót do zdrowia nastąpił bez powszechnie znanych powikłań w postaci kalectwa.
Podobne rezultaty osiągnięto w terapii wirusowego zapalenia wątroby, zatruć chorobotwórczymi bakteriami i grzybami, terminalnych postaci nowotworów oraz wielu innych schorzeń.
Wyleczyć nieuleczalne dostarcza informacji, jak najskuteczniej wykorzystać witaminę C w leczeniu. Jednocześnie uświadamia czytelnika, że substancja ta jest jednym z najbezpieczniejszych i najmniej toksycznych środków terapeutycznych, który można podawać pacjentom bez względu na diagnozę. Badania dowodzą, że w większości przypadków rezultaty kuracji były imponujące, a jedynym efektem ubocznym okazywał się „chroniczny dobry stan zdrowia”.
Książka dostępna jest tutaj: [klik].
Od siebie dodam, że tak po mistrzowsku napisana i udokumentowana książka na temat witaminy C musi obowiązkowo znaleźć się w domowej biblioteczce każdego świadomie dbającego o zdrowie!
Czas definitywnie odłożyć do lamusa przestarzały mit „niebezpiecznych witamin”, a już na pewno w odniesieniu do witaminy C, która przez ostatnie 85 lat (odkąd ją odkryto w 1933 roku) była niezliczoną ilość razy skutecznie używana przez lekarzy i samych pacjentów w celach terapeutycznych nie wywołując przy tym szkód, nawet gdy była podawana pacjentom w bardzo dużych dawkach, zarówno doustnie jak i parenteralnie (pozajelitowo – dożylnie, domięśniowo).
Jeśli by była tylko jedna książka o witaminie C, którą dla własnego dobra powinno się koniecznie przeczytać, to jest nią z pewnością „Wyleczyć nieuleczalne” doktora Levy’ego.
Ta lektura zawiera informacje mogące dosłownie uratować zdrowie i życie – twoje, twoich bliskich lub twojego pacjenta.
Pobierz darmowy fragment mojej książki “10 Najpotężniejszych protokołów witaminowych”, rozdział 3 – protokół doustnego stosowania witaminy C, opracowany przez doktora R. Cathcarta ?

Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Bożena napisał(a):
Pani Marleno, dziękuję za tak szczegółową i przydatną recenzję oraz podanie spisu treści. Bardzo mnie Pani zachęciła i zmotywowała do przeczytania, przed chwilą zamówiłam książkę i przy okazji kilka zdrowych rzeczy i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła zajrzeć do środka i wyczytać te wszystkie pasjonujące informacje pochodzące tym razem od praktykującego lekarza i naukowca, a zarazem potwierdzające wcześniejsze doniesienia o bezcennej roli witaminy C, przekazywane przez „znachorów?”, „szarlatanów?”. Są tacy, którzy myślą, że mogą bezkarnie rujnować swoje zdrowie, a w razie problemów służba zdrowia im pomoże. Oraz tacy, którzy myślą. Dobrze, że do tych myślących dołącza coraz więcej lekarzy o otwartych umysłach. Pozdrawiam serdecznie.
Marlena napisał(a):
Zgadza się, najważniejszym atutem tej książki jest to, że napisał ją tym razem praktykujący lekarz. I to naprawdę świetny, doskonale wykształcony lekarz, który jako jedyny zadał sobie trud skompilowania w jednej książce wszystkich dostępnych danych (pochodzących zarówno z praktyki lekarskiej swojej i kolegów oraz licznych badań naukowych) na temat stosowania witaminy C, które przez ostatnie 85 lat się uzbierały. Nie sposób chować głowę w piasek udając, że te fakty i te dane nie istnieją.
Książka jest więc absolutnie unikalna, jedyna w swoim rodzaju i doprawdy kapelusze z głów dla doktora Levy’ego za tę olbrzymią pracę na rzecz poprawy zdrowia ludzkości!
Ania napisał(a):
Dziękuję za artykuł, teraz wiem, że ta książka musi pojawić się u mnie na półce ? zna Pani jakiś sposób na naprawienie uszkodzonego szkliwa przez kwasy z soków? Zjedzenie, wypicie czegokolwiek kwaśnego powoduje teeaz nadwrażliwość zębów, choć kiedyś nie miałam z tym problemów.
Marlena napisał(a):
Aniu, soki tak jak Colę (która też ma kwasowe pH) pije się przez słomkę, a na koniec warto przepłukać usta czystą wodą. No i dbać o prawidłowe nawodnienie (czyli dowóz wody i produkcję śliny). To najprostszy sposób by nie dopuścić do problemów ze szkliwem, bowiem nasza ślina jest zasadowa i obmywa zęby cały czas. Zbadaj sobie poziom witaminy D, a z nadwrażliwością skonsultuj się z lekarzem stomatologiem, niech obejrzy zęby i zobaczy co da się zrobić.
Luki napisał(a):
A jeśli chodzi o profilaktykę, co jadasz by mieć stały wysoki poziom wit. C w organizmie? Bo podejrzewam że nie kotlety mielone czy jajka albo nabiał 😉
Marlena napisał(a):
Witamina C jest w pokarmach roślinnych – warzywach i owocach. Szczególnie sporo zawierają jej papryka, rukiew wodna i inne zielonolistne (nać pietruszki, kapusta, jarmuż, sałata itp.), kiwi, papaja, mango, cytrusy, owoce jagodowe, a z bardziej „egzotycznych” pokarmów: acai, acerola, camu camu czy nasz krajowy owoc róży (czarna porzeczka też jest niezła).
Pokarmy odzwierzęce nie zawierają witaminy C (wyjątkiem jest wątróbka, ale ileż można jej zjeść? Codzienne pakowanie w siebie wątróbki to ponadto rychły nadmiar witaminy A w postaci retinoidów, czyli nie jest to raczej dla człowieka optymalne źródło witaminy C).
POWER napisał(a):
Czy w przypadku przejścia na wegetarianizm należałoby coś suplementowac? ☺
Czy są jednak osoby które powinny jeść mięso bo bez tego zdrowotnie sobie zaszkodzą?
Marlena napisał(a):
Nie są znane choroby z braku mięsa w diecie. Raczej wręcz przeciwnie – wszelkie badania wskazują, że populacje długowiecznych ludzi nie spożywają go dużo o ile wcale, częściej spożywają ryby i owoce morza. Jeśli chodzi o suplementację, to często wskazuje się witaminę D i B12, choć mówiąc szczerze z uwagi na chemizację rolnictwa i strach przed słońcem wszyscy cierpią na ich niedobory, więc bez względu na dietę powinni suplementować te dwie witaminy (szczególnie D zimą).
Witaminę B12 w największej ilości zawierają ryby i owoce morza, a nie mięso, jaja czy nabiał.
POWER napisał(a):
A omega 3 należałoby suplementowac?
Marlena napisał(a):
Skąd brać Omega-3 pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/10-sygnalow-ciala-mowiacych-o-niedoborze-kwasow-omega-3/
POWER napisał(a):
Mam pytanie jak mogę poprawić stan swojej skóry na twarzy ☺
Co jest najważniejsze?
Marlena napisał(a):
Warzywa i owoce. Przykro mi, to nie ja wymyśliłam, ale Matka Natura. Bardzo bym chciała aby zdrowie (w tym piękną skórę) zapewniały nam takie rzeczy jak czekolada, kawka, winko, chrupiący chlebek, smażone mięsko, frytki i serek. Niestety jest jak jest i to my się musimy dostosować, bo natura do nas nie dostosuje się – to mamy pewne jak w banku. 🙂
Sylwia napisał(a):
Pani Marleno, dziękuje za kolejny ciekawy artykuł ? Mam jednak pytanie, czy autor książki omawia jakiekolwiek badania kliniczne nad działaniem witaminy c? Gdy namawiam ludzi na leczenie wysokimi dawkami witamin, niektórzy twierdzą, ze wszystko to brzmi pięknie, ale jest brak potwierdzenia „najwyższej próby” czyli badań klinicznych nad witaminami. Są obserwacje lekarzy stosujących witaminy etc, ale nie ma żadnych badań typu podwójnie ślepa próba, czyli tych, które jak rozumiem, są najbardziej cenione w świecie medycyny. Te badania są drogie, wiec nie dziwiłabym się bardzo, ze takich badań jest mało, ale przyznam, ze budziłoby moja nieufność, gdyby takich badań nie było w ogóle. Czy Pani coś o tym wie?
I jeszcze taka myśl mi przyszła do głowy, ze dr Levy ma dziwna drogę kariery… biolog, lekarz i nagle prawo? No coz, nie mozna, widac, mieć wszystkiego… ?
Marlena napisał(a):
Tak, znajdziemy w jego książce wszystkie 1200 w tym badania kliniczne. Dr Levy jest trochę „nietypowym” prawnikiem z tego co mi wiadomo: jest adwokatem i zajmuje się głównie sprawami związanymi z naruszeniem praw pacjenta.
Iwona napisał(a):
Pani Marleno, mam pytanie odnośnie stosowania witaminy C u niemowląt. Moje dziecko ma 7 tygodni, katar, kaszel, marudzi podczas karmienia piersią i bardzo się boję że może dojść do zapalenia oskrzeli. Czy takiemu maluszkowi mogę dość witaminę C? A jeżeli tak to w jakiej postaci? Sama suplementuję kwas l-ascorbinowy w proszku, ale dla niemowlęcia to za kwaśne przecież, a nie podam soku ani miodu. A apteczne krople typu Cebion? Mogłaby Pani coś poradzić?
Marlena napisał(a):
Cebion zawiera głównie glicerynę. Podaj formę buforowaną, wcale nie musi być kwaśna. Zerknij do książki „Choroby dzieci. Leczenie megadawkami witamin”: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/choroby-dzieci-leczenie-megadawkami-witamin
Monika napisał(a):
Dzień dobry, chciałam zapytać, co sądzisz o obróbce pożywienia jaką jest wędzenie? Bardzo lubię ekologiczne wędzone na dymie bukowym tofu, czy Twoim zdaniem może być ono składnikiem diety, czy raczej warto zrezygnować z wędzonych produktów, nawet tych ekologicznych?
Marlena napisał(a):
Dym zawiera związki rakotwórcze, więc wędzone jedzenie do najzdrowszych nie należy. Raz na ruski rok można zjeść, ale ogólnie najlepiej unikać.
Patryk napisał(a):
Witam Pani Marleno ..jestem tu po raz pierwszy i jestem pod niesamowitym wrazeniem Pani wiedzy i zaangazowania .. mialbym pytanie do pani bo nigdzie nie moge tego znalesc a do naszej sluzby zdrowia nie za bardzo po drodze 🙂 co oznacza ze codziennie rano po przebudzeniu wypluwam sline flegme ktora doslownie ma smrod wieprzowej nerki…kilka razy wyplulem to do sloiczka i po calym dniu smierdzialo to jakby zaczelo sie rozkladac i odkad nie pamietam pulsuje mi w glowie…mniej lub wiecej ale caly czas..jest to tak uciazliwe ze doslownie wszelka ochota do zycia zanika
Marlena napisał(a):
Zaplanuj sobie wiosenne oczyszczanie organizmu. Jeśli robimy wiosenne porządki w garażu czy piwnicy, to w swoim ustroju tym bardziej powinniśmy. 😉
Piotr napisał(a):
Niestety ostatnio strona zamienia się w reklamę witamin. Jakie to one są super i chyba żyć bez nich nie można. A gdzie zdrowe odżywianie? To chyba strona dla chorych ludzi, bo zdrowi nie potrzebują łykać sztucznych witamin.
Marlena napisał(a):
Nie sądzę by strona się w cokolwiek „zamieniała”, skoro o witaminach piszę nieprzerwanie od pięciu lat. Każdy kiedyś może być chory, nawet jeśli dzisiaj jest zdrowy. Trochę więcej pokory i zrozumienia nie zaszkodzi. 😉
Marek napisał(a):
Czy dla stanów przeziębienia mniej lub bardziej dokuczliwego np katar, kaszel, ból gardła, podstawowych zapaleń np. ucha jest w tej książce coś nowego poza metodą: dawkuj często, maksymalnie dużo do momentu ,bulgotania, w jelitach?
Vivi napisał(a):
Pani Marleno,
moj maz mial przez dlugi okres czasu (ponad rok) cewnik. Od roku juz go nie potrzebuje. Niestety zostala mu po tym okresie E.coli, ktora ciagle sie pojawia. Stosowalam juz wszyskie mi znane sposob: d-mannose, wysokie dawki zurawiny, zakwaszanie moczu itp. Niestey nic nie pomaga. najdluzszy okres bez antybiotyku to byly 3 tygodnie. Zapalenie pecherza ciagle wraca. Czuje sie bezradna, bo nie wiem jak mezowi pomoc. On prawie bez przetwy bierze antybiotyki!! Chce nadmienic, ze zywimy sie tak jak Pani zaleca, wiec tu juz tez zrobilam wszysko. Suplementujemy Vit C, D3+K2, magnez , cynk, co 6 tygodni zastrzyk z Vit B12. Raz w roku robimy badania krwi na niedobory witamin i mineralow. Czy ma Pani jakis poysl co robic?
Pozdrawiam serdecznie
Marlena napisał(a):
Branie non stop antybiotyków osłabia układ odpornościowy, można spróbować witaminy C (duże dawki, terapeutyczne) i/lub ziół. Bardzo dobra jest uva-ursi czyli liść mącznicy lekarskiej. Kup w zielarskim i stosuj tak jak dr Różański na swej stronie sugeruje: https://rozanski.li/239/arctostapylos-uva-ursi-macznica-lekarska-niedzwiedzie-uszko-grono/
Oprócz tego na wszelkie sposoby należy wzmacniać układ odpornościowy aby zapobiec nawrotom.
Vivi napisał(a):
Dziekuje bardzo za odpowiedz.
Niestety doskonale zdaje sobie sprawe ze szkodliwosci antybiotykow. Sytuacja, w ktorej znajduje sie mojmaz, to bledne kolo. Nie trace nadziei. Pozdrawiam serdecznie.
POWER napisał(a):
Ile jesz posiłków dziennie? Czy zgodzisz się z tym że jeśli jemy rzadziej to lepiej bo organizm ma czas się „oczyścić „? ☺
A jeśli jemy zbyt często to nie dobrze bo doprowadzamy do częstego wyrzutu insuliny i ciężej zgubić kilogramy bo dopiero po 3-4h po posiłku organizm zaczyna spalać tkankę tłuszczowa.
Marlena napisał(a):
Jem gdy jestem głodna – proste. Czasem jest to dwa razy, najczęściej trzy, bywa jednak, że latem w ogródku non stop cały dzień coś podjadam.
Porządki na poziomie komórkowym ustrój ma możliwość zacząć tylko wtedy gdy nie jest zajęty trawieniem, przyswajaniem, eliminacją. Czyli przetwarzaniem tego, co w niego wkładamy. Dlatego im dłużej trwa przerwa tym więcej roboty będzie on w stanie wykonać. Ludzie osiągają dobre wyniki nawet stosując intermittent fasting tzn. jedząc w tzw. „oknie żywieniowym”, czyli spożywają wszystkie swoje kalorie w sześciogodzinnym przedziale między godziną np. 13 a 19, w pozostałych godzinach niczego nie spożywają, dając swej maszynie szansę na robienie porządków.
POWER napisał(a):
Czy zgodzisz się z poglądem że mięso przyczynia się do powstania nowotworów?
Marlena napisał(a):
Badacze nie mają co do tego wątpliwości, szczególnie przetworzone czerwone mięso to syf.
POWER napisał(a):
Czy jajka ze swojego chowu są zdrowsze niż mięso?
Czy trzeba na nie uważać ze względu na cholesterol?
Marlena napisał(a):
Jajka czy cokolwiek innego od zwierząt będzie tak zdrowe jak zdrowe były te zwierzęta. Również i tutaj obowiązuje zasada „jesteś tym co jesz”: jeśli zwierzę karmione jest byle czym i żyje byle jak tzn. zupełnie niezgodnie z tym co natura chciała (np. kury karmione paszami GMO, nie widzące słońca na oczy, żyjące w ciasnych klatkach i częstowane antybiotykami) to jakie będzie ich mięso czy jajka można się przecież domyślać.
To samo tyczy się ssaków hodowlanych jak również ryb. Pestycydy, antybiotyki, sztuczne pasze, zwierzęta stłoczone niemożliwie, nie widzące słońca ani zielonej trawy, rodzące się tylko po to by zostać sztucznie utuczone i zabite, wykorzystane jako dojna krowa albo nośna kura, tony zwierzęcych odchodów wylewanych na pola, do rzek, jezior i mórz. Szkoda słów co człowiek wymyślił aby móc zarobić na sprzedawaniu zwierząt dużo i tanio: tak aby by każdy mógł w siebie po 3 razy dziennie przez cały boży rok po taniości wkładać tkanki tych stworzeń, ich wydzielinę poporodową zwaną mlekiem lub ich komórki rozrodcze.
Takiego wynaturzenia jeszcze w dziejach ludzkości nie było. Nigdy w dziejach ludzkości nie spożywaliśmy tyle produktów odzwierzęcych i to tak kiepskiej jakości.
POWER napisał(a):
Często podjadalem coś między posiłkami, teraz kiedy jem 2 posiłki mam wrażenie że brakuje mi energii.
Może to przez długa przerwę w dostawie glukozy do mózgu, ale mam wrażenie że trudno bez podjadania np czegoś intensywnie się uczyć i to jeszcze przez dłuższy czas.
Marlena napisał(a):
Do pogryzania podczas wysiłku umysłowego postaw sobie na biurku dwie miseczki: jedną z mieszanymi nasionami dyni i słonecznika, a w drugiej zrób sobie tzw. mieszankę studencką: zmieszaj orzechy włoskie, migdały i inne orzechy jakie lubisz (ziemne, nerkowce, laskowe, pekan, piniowe) razem z rodzynkami i innymi suszonymi owocami jakie lubisz (morele, wiśnie, daktyle). Są też gotowe mieszanki tego typu, ale mają tę wadę, że to nie Ty decydujesz o składnikach i nie Ty ustalasz proporcje między nimi, dlatego najlepiej zrobić sobie swoją własną.
POWER napisał(a):
Czy posiłek wysoko węglowodanowy np składający się z daktyli i bananów jest dobry?
Chodzi mi tu o wyrzut insuliny, czy jest się czego bać, czy jednak nie bo błonnik pokarmowy hamuje i spowalnia wzrost insuliny?
Marlena napisał(a):
Jeśli jesteś zdrowy to nie ma się czego bać. Banany (szczególnie jeśli nie są przejrzałe) i daktyle zdrowy człowiek może jeść bez obaw. To produkcja inteligentnej Matki Natury, wyszła spod Jej ręki i bynajmniej nie po to by nas zabić. 😉
Nie kieruj się jedynie Indeksem Glikemicznym, bo on nie mówi nam wszystkiego. Mówi nam tylko ogólnie on o tempie wzrostu poziomu cukru po spożyciu produktów węglowodanowych w porównaniu do czegoś, a mianowicie do spożycia takiej samej ilości węglowodanów pod postacią 50 g czystej glukozy, przyjmując IG czystej glukozy jako wartość 100.
Jest jeszcze coś takiego jak Ładunek Glikemiczny (bierze pod uwagę wielkość porcji pokarmu). Niektóre produkty mogą mieć wysoki IG, ale niski ładunek glikemiczny. Przykładem jest arbuz, którego IG wynosi 72, natomiast ładunek glikemiczny porcji 170 g (połowa dużego plastra) wynosi zaledwie 9. Ładunek glikemiczny jest jak widać wskaźnikiem dokładniejszym niż sam IG.
I w końcu mamy najnowszy indeks, czyli Indeks Insulinowy: ten ostatni pokazuje ile insuliny trzustka wytwarza po spożyciu danego pokarmu. Najbardziej insulinogenne pokarmy to te śmieciowe (lody, żelki, batony, wafle ryżowe, chipsy, popcorn) oraz odzwierzęce, białkowo-tłuszczowe (szczególnie nabiał, ale również mięso, sery, ryby): powodują niekiedy większy wyrzut insuliny niż nawet biały makaron, pomimo iż niektóre mają niski IG.
POWER napisał(a):
Nie wiem czego to może być oznaką, ale kilka razy zdarzyło mi się że puls znacznie przyspieszył mi na kilka sekund i serce zaczęło bić szybciej.
Spożywam duzo bananów; daktyli a jak wiadomo są pełne potasu.
Wyczytałem że może być to hiperkaliemia.
Czy lekarz rodzinny może zlecić zbadanie potasu?
Marlena napisał(a):
Naturalnymi pokarmami przy urozmaiconej diecie zdrowy człowiek nie zatruje się jeśli chodzi o potas czy jakikolwiek inny pierwiastek. Główną przyczyną hiperkalemii jest choroba nerek. Objawy hiperkaliemii pojawiają się najczęściej dopiero w ciężkiej hiperkaliemii gdy stężenie potasu w surowicy wynosi 7 mmol/l. Jeśli nerki masz zdrowe to raczej nie ma się czego obawiać. W razie wątpliwości skonsultuj się z lekarzem.
karolina napisał(a):
Dziekuje za kolejny wspanialy wpis ,dzieki pani informacja nie boje sie lykac duzych dawek sproszkowanej wit C I podaje je tez dzieciom ,ale niestety pilam soki nie przez slomke. I prawdobodobnie to jest przyczyna moich problemow z zebami co wizyta to nowy ubytek a przed zima bylo dobrze I moj detysta dal mi metalowa plombe bo ta jego zdaniem jest lepsza w moim przypadki I przepisal mi 3 opakowania pasty z fluorem (4 razy mocniejsza niz zwykala pasta)powiedzialam mu ze nie uzywam pasty z fluorem ze wzgledu na zdrowie a on mi na to ze wlasnie dlateko tak sie dzieje bo kwas z owocow niszczy mi szkliwo I albo zeby albo reszta. Narazie myje zeby raz dziennie I tu moje pytanie nie chce uzywac tej pasty ale niechce stracic zebyw czy jest jakis inny zdrowy I naturalny sposob na wzmocnienie szkliwa.Bardzo dziekuje I pozdrawiam
Marlena napisał(a):
A witaminy D nie kazał czasami zbadać? Ma wpływ na kości i zęby. Niedobór witaminy D (oraz K2) ma wpływ na osłabione zęby i słabe szkliwo. Większy niż picie soków. Jeśli nie pijesz przez słomkę to przepłucz usta czystą wodą po soku i po problemie. Nasza ślina jest zasadowa właśnie w tym celu: by chronić szkliwo. To dlatego gdy bierzemy do buzi coś kwaśnego, to momentalnie wzrasta wydzielanie śliny: by chronić szkliwo. Nasza ślina poza tym remineralizuje szkliwo – pod warunkiem, że ma ona odpowiedni skład mineralny, a będzie miała taki, jak bogata w składniki mineralne jest nasza dieta. Jednak najlepsza dieta nie zastąpi słońca. Dobrze odżywiające się zombie i tak będzie chore.
Fluor to tylko paćkanie czymś po wierzchu. O zdrowe zęby i mocne szkliwo należy głównie dbać „od środka”: dobra dieta + słońce.
maniulka napisał(a):
Zachecająca recenzja. Śledzę bloga i tak się zastanawiam, co Ty Marleno jesz, czy tylko surowiznę? Pytam zupełnie serio:)
Marlena napisał(a):
Skądże! Okresy całkowicie raw mam jedynie latem – bardzo dobrze mi robią. W pozostałych porach roku jem na surowo 50-80% kalorii. Najwięcej gotowanych posiłków jadam rzecz jasna zimą, wtedy mój organizm więcej o nie prosi. Latem zaś prosi o surowe i sezonowe owoce i warzywa i to właśnie dostaje. 🙂
POWER napisał(a):
Chciałem się spytać, które zboża, strączki są najmniej narażone na opryski?
Marlena napisał(a):
Uprawiane ekologicznie.
POWER napisał(a):
Czy zgodzisz się z tym że cynamonu chińskiego nie warto w ogóle spożywać ze względu na dużą ilość kumaryn?
Marlena napisał(a):
Kumaryny to nie cykuta czy cyjanek, nie umiera się od małych ilości. Jeśli jednak mam dodać nie szczyptę czy dwie, ale pół łyżeczki czy więcej cynamonu do mojej potrawy, to aby nie obciążać wątroby wybieram cejloński= niskokumarynowy.
POWER napisał(a):
Czy jajka według Ciebie są zdrowe?
Widzę, że wiele badań jest sprzecznych jeśli o nie chodzi.
Marlena napisał(a):
Czy to jest zdrowe? To jest pokarm naturalny. Odnośnie zdrowe/niezdrowe, to zgadzam się tutaj z doktorem Ornishem, który w swojej genialnej książce „Spektrum” napisał coś takiego: nie ma jedzenia niezdrowego, jest tylko takie, które służy nam bardziej albo mniej. Więc nawet jeśli kiedyś zjemy coś czasem z grupy „niezdrowej”, to co do tego nawet dr Ornish czy dr Dąbrowska są zgodni: nie jest ważne co zjesz „mniej zdrowego” przez np. 5 dni w roku, ważne jest co zdrowego jesz przez pozostałe 360 dni.
Jajko to komórka rozrodcza ptaka i tak jak inne pokarmy odzwierzęce nie należy do pokarmów wybitnie gęstych odżywczo: https://akademiawitalnosci.pl/jak-zbudowac-zdrowy-talerz-wokol-najgestszych-odzywczo-pokarmow/
Ewa napisał(a):
Jakie zdrowe przekąski oprócz orzechów i bakalii (daję je dzieciom często i trochę im się znudziły )może mi Pani polecić?Czy chrupki krakowskie – kukurydziane i pop corn zrobiony w domu to samo zło?
Marlena napisał(a):
Chrupki kukurydziane do najzdrowszych niestety nie należą. Mało wartości odżywczych, wysoki IG oraz czasem w bonusie bliżej nieokreślony „olej roślinny” czyli najprawdopodobniej rafinowany.
A może chrupki, ale zdrowe, z warzyw lub owoców, zrobione w domu? Można narobić na zapas: https://akademiawitalnosci.pl/zdrowe-czipsy-prosze-bardzo/
Można „zchrupkować” w piekarniku różności: buraki, jarmuż, marchewka, jabłka, gruszki, ciecierzyca, pasternak, pietruszka, seler czy bataty. W sklepach ze zdrową żywnością bywają też chrupki z miąższu kokosa, bardzo smaczne.
Anita33 napisał(a):
Pani Marleno mój syn ma zapalenie ucha czy mogę go leczyć domowymi sposobami czy lepiej nie ryzykować i podać antybiotyk. Żadne kropienie uszu nie wchodzi a grę bo miał jakiś wyciek z ucha.Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Spróbuj witaminy C i D najpierw, spróbuj probiotyków, spróbuj olejku kamforowego, a antybiotyk jako chemioterapeutyk powinien być zostawiony jako ostatnia deska ratunku. Wyciek oznacza, że organizm pracuje nad stanem zapalnym.
POWER napisał(a):
Czy są jakieś ograniczenia odnośnie siemienia lnianego?
Czy prawdą jest, że nie należy parzyć go w gorącej wodzie i najlepiej spożywać na zimno w różnych potrawach?
Marlena napisał(a):
Jak z każdym jedzeniem – siemię może stanowić składnik zróżnicowanej diety. Siemię gdy zamknięte jest w skorupce to można zalać gorącą wodą, ale nie gdy jest już zmielone (wtedy woda ciepła, ale nie wrzątek).
POWER napisał(a):
Jeśli chciałbym zbadać poziom magnezu i Wit D to on dobrze radzi odnośnie badań?
Głównie chodzi mi o magnez bo o Wit D pisałaś tak samo, aby spr 25 OH.
Czy takie badania może zlecić lekarz rodzinny?
W tych podstawowych bylo tylko stężenie potasu we krwi.
To w sumie skandal, że te badania jak i nietolerancjie pokarmowe nie są obowiązkowe, a szczepionki są!
MAŁGORZATA napisał(a):
Badania Kliniki w Mayo prowadzą do innych wniosków, jesli chodzi o suplementację wit.C i skutki uboczne duzychjej dawek.
https://www.mayoclinic.org/drugs-supplements/vitamin-c/safety/hrb-20060322
Oba materiały są imponujące. Który zatem uznać za prawdziwy?
Marlena napisał(a):
Na temat tych badań dr Levy również pisze w swojej książce.
POWER napisał(a):
W przypadku hipermobilnosci mięśni wrodzonej
występuja zaburzenia kolagenu w tkance łącznej.
Czy znasz może badania, które mogłyby w jakikolwiek sposób zwiększyć moją wiedzę w tym temacie?
Marlena napisał(a):
Nie znam, ale może przez Google coś znajdziesz?
POWER napisał(a):
Jakie kosmetyki, żele do mycia są dobre dla naszej skóry?
Myślałem o zwykłym szarym mydle.
Podasz mi swoich faworytów?
Marlena napisał(a):
Wybieram kosmetyki organiczne (Neobio, Lavera, Sante, White Agafia, Alterra itd.), a mydła najlepiej delikatne, roślinne.
POWER napisał(a):
Czy florę bakteryjną lepiej poprawiać naturalnymi czy sztucznymi probiotykami?
Ponoć mamy dużo szczepów bakterii i nie wszystkie będą dostępne w kiszonkach, wiec warto suplementowac po uwczesnym przebadaniu flory jelitowej(co jest zresztą bardzo drogie).
A może oba pomysły są bardzo korzystne dla nas ?
Marlena napisał(a):
Myślę, że warto jednocześnie robić to co robili z powodzeniem nasi przodkowie czyli jadać regularnie kiszonki oraz jednocześnie w razie potrzeby można też skorzystać ze zdobyczy cywilizacji czyli probiotyków. Osobiście wolę pierwsze rozwiązanie, bo jeść i tak trzeba. Probiotyk też jednak w domu, tak „w razie W” posiadam (jakaś infekcja, stres, wyjazd poza domem itp.).
POWER napisał(a):
Czy uważasz że rozdzielnosc pokarmów, czyli np nie łączenie węglowodanów z białkami ma sens?
Marlena napisał(a):
A co powiesz na nasiona roślin strączkowych, namiętnie jadane we wszystkich Niebieskich Strefach? Tam są razem białka i węglowodany, a nawet kwasy tłuszczowe. Jednak natura umieściła je tam w odpowiednich proporcjach i jakości. Natomiast w naturze na pewno nie występuje połączenie węglowodanów prostych i tłuszczu nasyconego, to człowiek wymyślił ciastka maślane z cukrem czy pizzę z białej mąki obłożoną salami i serem. W naturze awokado jest tłuste ale nie jest słodkie, a jabłko jest słodkie, ale nie jest tłuste. Tłuste mięso czy jajko nie są słodkie, a miód nie jest tłusty. Wszystko ma swój porządek. Im prościej jemy, tym zdrowiej jemy.
POWER napisał(a):
O czym świadczy nieznacznie podwyższone ph moczu, P-LCR, MPV?
Cholesterol i trojglicerydy mam odpowiednio 154 I 56,5.
Lepiej się odżywiam, dobrze się czuje, ostatni raz antybiotyki brałem pewnie coś koło 2 lat temu, więc odporność jest ok a tu takie smaczki.
Wiadomo, że skonsultuje to z lekarzem, ale może Ty też coś wiesz?
Czy to może być efektem ograniczenia mięsa, na bialu, jakiejś nietolerancji?
Marlena napisał(a):
Odczyn moczu jest zmienny w ciągu doby, jednorazowy odczyt nie świadczy za bardzo o niczym. Zobacz tutaj jak to tłumaczy (z wykresami) dr M. Jacob: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/redirect/view/13432
Nieznacznie podwyższone P-LCR i MPV mogą wskazywać na infekcję bakteryjną.
Ch i TG masz w zakresie normy: cholesterol całkowity poniżej 100 dopiero jest powodem do niepokoju, a TG poniżej 50.
T napisał(a):
Ciekawa jestem interpretacji wyników lekarza w kwestii „nieznacznie” podniesionego ph. Ja na początku mojej przygody ze zdrowym odżywianiem miałam kwasowość 4,5. Lekarz wyniki oglądnął, zapisał w karcie i na tym koniec. Na moje zapytanie o niskie ph moczu Pani Doktor bo lekarzem była kobieta odparła że mam się cieszyć bo wszystkie stany zapalne są ode mnie z daleka. Po roku na wyniku zleconym przez tegoż lekarza było jak wół i jak byk ph 7. Pani Doktor ponownie nie zareagowała, a mnie już nie chciało się pytać, a następnie słuchać wyjaśnienia.
POWER napisał(a):
Skąd bierze się u ludzi to przekonanie że mięso daje siłę i jest tak potrzebne? ?
Czy to efekt komuny kiedy mięso było mało dostępne i to był towar „luksusowy” a może wpływ mediów lub coś innego?
Marlena napisał(a):
Mit „mięsa dającego siłę” pokutuje od czasów sprzed II wojny światowej, szczególnie cenione było mięso tłuste – synonim luksusu. Podczas II wojny światowej naziści zrobili wiele strasznych rzeczy, ale jest jedna dobra, którą zrobili dla populacji w Norwegii: zabrali Norwegom wszystkie świnie, krowy i kury. Nie było już mięska, masełka, jajeczek i mleczka, nie wspominając o śmietance, boczku i słoninie. Do żarcia zostały się Norwegom tylko rośliny: ziemniaki, warzywa, owoce, zboża. Ciężkie czasy! 😉
Chcesz wiedzieć jak się w związku z tym kształtowała w latach 1940-1945 śmiertelność z powodu chorób serca i układu krążenia w Norwegii? Przeanalizuj sobie ten wykres, wszystko będziesz wiedział: https://hbne.co.il/wp-content/uploads/2015/12/FORKS-OVER-KNIVES-norway_wwii.jpg
Po wojnie produkty odzwierzęce znowu stały się dostępne i śmiertelność sercowa zaczęła rosną jak na drożdżach. Dzisiaj osiągnęła rozmiary epidemiczne – przeciętny obywatel ma powszechny dostęp do tych (tanich już dzisiaj, bo produkowanych przemysłowo na masową skalę) produktów i nie wyobraża sobie bez nich ani jednego posiłku: 3 razy dziennie przez 365 dni w roku.
A mit niezbędnego do życia „dającego siłę” mięska nadal po 100 latach ma się dobrze (dzisiaj przebrany w unowocześnione szatki „diety Paleo”) i niejeden dzieciak pewnie wciąż słyszy od swojej matki to słynne „zostaw ziemniaki, zjedz tylko mięsko, bo nie urośniesz i nie będziesz mieć siły” (ja od swojej słyszałam, niestety zmarła na zawał – młodo, w wieku 53 lat).
POWER napisał(a):
Co sadzisz o rybach puszkowanych, czy tam jakieś omega 3 zachowa się?
Jeśli miałabyś wybrać między puszkowaną a wędzoną to co wolalabys?
Niestety ciężko mi znaleźć całego śledzia lub makrele a w nich jest dużo dha, epa.
Marlena napisał(a):
Okazjonalne spożycie ryby z puszki czy wędzonej nie spowoduje zdrowemu człowiekowi większej krzywdy, ale pamiętać musimy, że jest to żywność wysoko przetworzona (dr Fuhrman nie zaleca czerpać z niej więcej niż 5% kalorii) i nie spodziewajmy się po takowej wysokich wartości odżywczych. Ryba świeża, w ostateczności mrożona jest dużo lepszym wyborem. DHA i EPA można czerpać też ze źródła, z którego czerpią go ryby (czyli z alg morskich) lub z suplementu na bazie alg (doskonały jest ten od dr Jacob’s: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/dha-epa-kwasy-omega-3-z-mikroalg-schizochytrium-60-kaps-)
POWER napisał(a):
Czy gorsze widzenie po zmierzchu to może być oznaka niedoboru wit A czy czegoś jeszcze?
Marlena napisał(a):
Czegoś jeszcze też, np. retinopatii barwnikowej.
POWER napisał(a):
U mnie w rodzinie też panuje to przekonanie odnośnie mięsa, czasami argumenty są absurdalne np od braku mięsa możesz dostać choroby płuc i że Czesław Niemen nie jadł mięsa i z tego powodu umarł na raka.
Jest to tak silnie zakorzenione, że nie ma mowy o jakiś zmianach. Taty ulubione produkty to mięso, mleko, chleb ?
I efektem są statyny, które brał już przed 40 r życia, nadwaga, szumy uszne, kamienie nerkowe.
No, ale na siłe nie zmienisz ?
Marlena napisał(a):
Niemen nie jadł mięsa i zmarł na raka, a inny śpiewak (tym razem operowy), Luciano Pavarotti jadł mięso i też zmarł na raka. Czyli wychodzi na moje: samo jedzenie czy niejedzenie mięsa nie ma znaczenia, liczy się całokształt. Podobnie jest w Niebieskich Strefach – stulatkowie są zarówno wegetarianami (a czasem nawet i nawet weganami) jak też i sporadycznie spożywają mięso (jajka, nabiał, ryby), a tak czy siak każda z populacji w zdrowiu dożywa setki.
Różnica jest taka, że oni nie zaczynają się „sypać” tuż po czterdziestce tak jak my tutaj, wielbiciele menu opartego na pieczywie, nabiale i mięsie (nie wyłączając niżej podpisanej, która, dziękować Najwyższemu, w porę jednak poszła po rozum do głowy i została ocalona od zdrowotnego Armageddonu!). 🙂
Bartosz M. napisał(a):
Uniwersytet Johna Hopkinsa jest tak samo notowany w USA jak w Polsce Uniwersytet Szczeciński – czyli bardzo słabo. Nie należy do lvy League , zrzeszającej najlepsze Uniwersytety w USA. Poprzez takie poprawianie biografii blog staje się mało wiarygodny, a chyba nie o to chodzi?
Marlena napisał(a):
Bez przesady, Uniwersytet Johna Hopkinsa nie jest znowu jakiś tam strasznie zaściankowy, w końcu wydał Woodrowa Wilsona czy Michaela Bloomberga. Oraz oczywiście Thomasa Levy, bez którego świat nie dowiedziałby się prawdy o witaminie C. 🙂
Z kolei w polskich warunkach Uniwersytet Szczeciński jest bodaj jedynym kształcącym lekarzy mających w ogóle JAKIEKOLWIEK pojęcie o tym, na czym polega vis medicatrix naturae: mówię o Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie, który na swoim serwerze dla studentów udostępniał jeszcze do niedawna materiały odnoszące się do tego jak NAPRAWDĘ ludzkie ciało działa czyli jak wykorzystuje swoją naturalną zdolność samouzdrawiania i co w związku z tym może zrobić lekarz, aby pacjentowi pomóc te naturalne zdolności wykorzystać na maksa. Duży plus dla tego uniwersytetu!
POWER napisał(a):
Po pracy w nocy zdarza mi się niedosypiac i czuje się wtedy źle, mam niedobre samopoczucie, także delikatny lęk przed kontaktem z innymi.
Czytałem, że niedosypianie osłabia florę bakteryjną więc probiotyki byłyby wskazane.
A jeśli chodzi o witaminy to myślałem o B-complex.
Czy to dobry pomysł?
Co jeszcze zalecałabyś suplementowac?
Wiadomo dieta na 1 miejscu, ale też dodatkowo chciałbym się wspomóc.
POWER napisał(a):
Chciałem się podzielić, że pomogło mi połączenie awokado, kakao, banan – jeśli chodzi o samopoczucie, a cera też się znacznie poprawiła.
To chyba efekt tego, że te produkty naturalnie podnoszą poziom dopaminy w organizmie.
Mam pytanie: czy fakt, że mam mniej króst na twarzy może być efektem tego, że całkowicie odstawiłem nabiał?
Jeśli tak to może oznaczać to, że jest to oznaką uczulenia?
Marlena napisał(a):
Nabiał ogólnie zaśluzowuje organizm. Może więc wzmagać trądzik. Jeśli występuje nietolerancja na produkty mleczne (mleko innego gatunku jest dla nas jakby nie było silnym alergenem), to wzmagają one procesy zapalne (działają prozapalnie). Coś, co jest pokarmem dla dziecka krowy niekoniecznie jak widać jest korzystnym pokarmem dla człowieka. Ocenia się, że ok. 60% populacji na planecie Ziemia nie toleruje i nie trawi produktów mlecznych.
Robisz dobrze zamieniając nabiał na warzywa i owoce. To jest właściwy kierunek. 🙂
POWER napisał(a):
Mam tą przypadłość od około 15 roku życia.
Czy słyszałaś o możliwości wyleczenia czegoś takiego?https://m.wylecz.to/pl/choroby/okulistyka/mroczki-przed-oczami-jaskie-sa-przyczyny-mroczkow-w-oczach.html
Marlena napisał(a):
A byłeś z tym u okulisty? Poza trym mroczki czy męty? Jeśli chodzi o męty (eye floaters), to dr J. Wright z Tahoma Clinic podaje, iż suplementować należy kombinację 3 składników odżywczych: cholina, inozytol, metionina. Znajdziemy to w jednym preparacie o nazwie „czynniki lipotropowe”(np. Solgar: https://solgar.pl/produkty/suplementy-specjalne/czynniki-lipotropowe). Zajmie to tygodnie czy nawet miesiące, ale w końcu mroczki ustępują – https://www.youtube.com/watch?v=8sGGOUpsP5U
POWER napisał(a):
https://www.crazynauka.pl/czym-sa-dziwne-rzeczy-wciaz-plywajace-oczami/
To opisuje moją przypadłość. U okulisty byłem.
Ale te czarne kropki, nitki, przed oczyma są i widzę je na białym tle.
Już zdążyłem się przyzwyczaić, ale lepiej byłoby się ich pozbyć.
Marlena napisał(a):
Jeśli nitko-kropki, to są eye floaters czyli po polsku męty ciała szklistego. Męty to produkty przemiany materii. Idź za radą doktora J. Wrighta. Cholina, inozytol, metionina. To nie są toksyczne substancje, lecz składniki żywieniowe i krzywdy sobie tym nie zrobisz, a może bardzo prawdopodobnie Tobie pomóc (choć może zająć to trochę czasu, wymagana jest cierpliwość). I popość sobie trochę, co by się ustrój oczyścił poprzez włączenie odżywiania wewnętrznego. 🙂
POWER napisał(a):
Jaki jest mail do Ciebie?
Marlena napisał(a):
Maila do mnie znajdziesz w zakładce kontaktu.
POWER napisał(a):
Czy wiadomo czemu takie męty się pojawiają w tak młodym wieku?
POWER napisał(a):
Którą markę suplementów polecasz najbardziej?
Marlena napisał(a):
Nie ma jednej marki, jest sporo dobrych i zaufanych producentów będących na rynku już od wielu lat i spełniających wysokie standardy: dr Jacobs, Swanson, Solgar, Life Extension by wymienić tylko kilka z nich.
POWER napisał(a):
Czy według Ciebie te połączenie jest dobre?
https://www.apteka-melissa.pl/produkt/now-foods-special-two-240-kaps,26425.html
https://www.apteka-melissa.pl/produkt/swanson-83-cytrynian-magnezu-120-tabl,10214.html
Marlena napisał(a):
Zapytaj proszę sprzedawcy, prawdopodobnie zna produkty, które sprzedaje i będzie w stanie coś podpowiedzieć. Ja u siebie mam tylko produkty osobiście przetestowane na samej sobie i za te mogę ręczyć, a co ktoś sprzedaje to nie wiem. 🙂
POWER napisał(a):
Nie widzę w sklepiku żadnej b-complex. Będzie?
POWER napisał(a):
Jeśli chodzi o te czynniki lipoprotowe to jak dawkować, aby był najlepszy efekt?
Marlena napisał(a):
Po kapsułce do każdego posiłku (razem 3 razy dziennie).
POWER napisał(a):
Bolała mnie głowa po suplementach. Czy to normalny objaw czy po prostu jakosc tego suplementu jest słaba?
POWER napisał(a):
Czego można użyć, aby skóra nie została zniszczona podczas opalania?
Filtrów sztucznych nie chciałbym używać.
Marlena napisał(a):
Może być olej z pestek malin i do tego wciśnij parę kapsułek z witaminą E (może być najtańsza, TOKOVIT z apteki).
POWER napisał(a):
Czytałem, że oleje kokosowe rafinowane są oczyszczane chemicznie z użyciem kwasu fosforowego.
Czy są takie, w których ta rafinacja jest przeprowadzana w sposób bardziej naturalny?
Marlena napisał(a):
Tak, są oleje kokosowe bezwonne, a wytrącenie zapachu odbyło się za pomocą pary wodnej, bez użycia związków chemicznych.
POWER napisał(a):
Jak mogę to poznać czy ten olej jest rafinowany w odpowiedni sposób?
Marlena napisał(a):
Powinno to być zaznaczone na opakowaniu: zapach wytrącono za pomocą pary wodnej.
tch napisał(a):
POWER wchodzisz do sklepu Marleny i masz właściwy olej bezzapachowy
https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/olej-kokosowy-bio-bezzapachowy-organiczny-900-ml
lub
https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/olej-kokosowy-bio-bezzapachowy-organiczny-400-ml
:))
POWER napisał(a):
Nie widziałem czegoś takiego. A samo oznaczenie bio/eko nie gwarantuje tego, że przy produkcji nie używano środków chemicznych?
Marlena napisał(a):
Zielony listek oznacza, że przy uprawie nie stosowano chemii.
POWER napisał(a):
Ostatnio miałem sporo nauki i wspomogłem się kawą, a czy jest coś bardziej naturalnego, co pobudza i nie uzależnia?
Marlena napisał(a):
Może adaptogeny? Żeń-szeń, miłorząb japoński na przykład. Jeśli stosowana okresowo to nawet kofeina nie uzależni.
POWER napisał(a):
A yerba mate byłoby dobre?
Marlena napisał(a):
Pewnie tak.
POWER napisał(a):
https://www.damianparol.com/glutenowa-paranoja/
Zgadzasz się? Jaki masz stosunek do glutenu?
Marlena napisał(a):
Zgadzam się, że nie ma co wpadać w paranoję, nasi przodkowie wcinali gluten przez całe stulecia i przecież jesteśmy tutaj i żyjemy. Brak słońca (witamina D) jest jednym z czynników, który osłabia jelita i wtedy można mieć problemy z trawieniem „trudnych” rzeczy jak gluten. Ale to nie gluten winny, tylko chory styl życia, słońcofobia itp.
POWER napisał(a):
Czy są jakieś naturalne sposoby na pokonanie zapalenia dziąsła?
Marlena napisał(a):
Na wszelkie zapalenia witamina C do oporu.
POWER napisał(a):
Jakie dawki wit C przyjmować?
Marlena napisał(a):
Dawki terapeutyczne to są zawsze dawki niewielkie ale częste, podawane do nasycenia czyli do wystąpienia objawów jelitowych (ale bez doprowadzania do luźnego stolca).
POWER napisał(a):
Wiem, że masz dużą wiedzę i niejedną książkę przeczytałaś. Czy spotkałaś się kiedyś z głodówką 40 dniową? Czy autorzy, których miałaś okazję czytać wspominali coś o tym?
Piszę bo przypadkiem natknąłem się na ten film.
https://www.youtube.com/watch?v=yDUrMcfCroA
Marlena napisał(a):
Nie wiem na co ten człowiek z filmiku jest chory, że musi uciekać się do wodnego postu trwającego 40 dni, bowiem taki post jest zarezerwowany dla naprawdę ciężkich przypadków chorób, w których lżejsze metody poszczenia (jak post warzywno-owocowy lub sokowy) nie zdały egzaminu. Nie mówiąc o tym, że dłuższe posty powinny odbywać się pod okiem fastoterapeuty.
Natomiast tutaj nie można wykluczyć, iż młodzieniec ów robi głodówkę głównie dla swojego ego (a być może również dla poklasku i zebrania wokół siebie publiczności).
Ewangelia wg św. Mateusza 6:16-18 mówi: „Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.”.
Osobiście uważam, że post ma wymiar nie tylko fizyczny, ale również duchowy, dlatego jestem przeciwna robieniu z tego publicznego widowiska, robieniu wyścigów (nawet z samym sobą) kto potrafi dłużej itd. Takie podchodzenie do rzeczy wyrządza więcej szkody niż pożytku. Post powinien być czasem radosnym przynoszącym pozytywne rezultaty, jeśli jest czasem „koszmaru” (jak mówi tytuł tego filmiku) to znaczy, że post nie spełnił swojej roli, chyba że egoistyczną (tak jak młodzieniec powiedział na filmie „udowodniłem sobie to co chciałem udowodnić”).
Jeśli chodzi o literaturę, to jedną z lepszych pozycji na ten temat napisał dr Joel Fuhrman, który sam ongiś wyleczył się głodem. Książka nosi tytuł „Fasting and Eating for Health”.
POWER napisał(a):
Co mogą oznaczać podwyższone wyniki GGTP (norma 31, osoba ma 155) ALAT i ASPAT podwyższone prawie dwukrotnie, ciała ketonowe zbyt wysokie, kreatynina i ph moczu zbyt niskie.
Osoba jest na diecie wegańskiej.