
Witamina C w ciąży to ciągle temat nieco kontrowersyjny – nie wiedzieć czemu, skoro jest to jedna z najmniej toksycznych substancji na planecie Ziemia!
Wiedział od tym dr F. Klenner, który podawał swoim ciężarnym pacjentkom witaminę C w gramowych ilościach co przynosiło same benefity dla zdrowia zarówno matki jak i jej maleństwa.
Od naszej czytelniczki Heleny dostałam list, w którym opisuje ona korzyści płynące ze stosowania witaminy C w czasie ciąży – dokładnie jak opisywał je dr Fred Klenner MD.
Czyli krótszy i lżejszy poród, błyskawiczne dochodzenie do siebie po porodzie i oczywiście wyjątkowo zdrowie dzieciątko: urodzone nieco przed terminem, lecz bez jakichkolwiek oznak wcześniactwa.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że dr Fred Klenner osobiście opiekował się „czworaczkami Fultz” – pierwszymi amerykańskimi czworaczkami, z których wszystkie co do jednego przeżyły (dzisiaj to żaden wyczyn, ale to był rok 1946!).
Oczywiście matce podawał nic innego jak duże dawki witaminy C, witaminę tę podawał też czterem urodzonym z tej ciąży dziewczynkom.
A oto i historia Heleny:
Treść wiadomości:
„Pani Marleno,
jestem wielką fanką Pani portalu. Od dawna śledzę wszelkie Pani wpisy, a szczególnie te, o witaminie C. Już kilka lat temu po raz pierwszy kupiłam tę cudotwórczą witaminę w czystej postaci kwasu l-askorbinowego. Stosuję ją i rozpowszechniam wiedzę o jej dobrodziejstwie.
Przed zajściem w ciążę przeczytałam artykuł o badaniach przeprowadzonych przez dra Klennera na 300 pacjentkach w ciąży, które stosowały w zależności od trymestru 4,6,8 gramów tej witaminy i w jak fantastyczny sposób wpłynęło to na przebieg porodu i na stan zdrowia noworodka. Wiedziałam, że gdy zajdę w ciążę, również regularnie będę przyjmowała witaminę C, by przekonać się o tym na własnej skórze.
W pierwszym trymestrze ciąży, każdego dnia, przyjmowałam 4 gramy witaminy. W drugim i trzecim trymestrze przyjmowałam 6 gramów. Czułam się świetnie, całą ciąże miałam mnóstwo energii, poza trzema, początkowymi tygodniami, kiedy towarzyszyły mi mdłości.
Urodziłam wcześniaka (36,5 tygodnia) z wagą prawie 3 kg. Lekarze nie wiedzą z jakiego powodu urodziłam wcześniej, gdyż ani mi, ani Dziecku nic nie dolegało. Dodatkowo mówiono mi, że Dziecko urodziło się przed terminem, ale nie ma Ono jakichkolwiek oznak wcześniactwa.
Waga świetna jak na tydzień, w którym urodziłam, stan zdrowia również. Przyszła mi taka myśl do głowy, że skoro dzieci, co do zasady, mogą urodzić się w 38-40 tygodniu ciąży, w zależności od tego, jak szybko płód się rozwinie, to może dzięki przyjmowaniu przeze mnie witaminy C, moje Dziecko rozwinęło się jeszcze szybciej niż zazwyczaj i z tego powodu, gotowe było do przyjścia na świat przed ukończeniem 37 tygodnia.
Poród? Na porodówkę trafiłam, gdyż odeszły mi wody, mimo braku czynności skurczowej. Leżałam tak przez kilka godzin, wcześniej informując położną, że zależy mi na otrzymaniu znieczulenia.
Niespełna 2 godziny po rozpoczęciu czynności skurczowej, położna postanowiła po raz pierwszy zbadać rozwarcie (była to moja pierwsza ciąża więc spodziewano się, że może to trwać nawet kilkanaście godzin). Wtedy okazało się, że poród odbywa się w takim tempie, że na znieczulenie jest już po prostu za późno.
Po 2 godzinach i 10 minutach od pierwszego skurczu, urodziłam zdrową Córkę. Dwie godziny później, podczas których leżałam z Dzieckiem przy piersi, wstałam umyłam się i byłam gotowa by dalej zajmować się dzieckiem, bez jakiekolwiek pomocy.
Nie ulega wątpliwości, że skurcze porodowe to ogromny ból, jednak ja, będąc drobną osobą, wierzę, że siłę na tak szybkie urodzenie dziecka, zawdzięczam głównie zdrowemu odżywianiu i przyjmowaniu codziennie witaminy C.
Szczerze polecam wszystkim kobietom w ciąży, aby regularnie przyjmowały tę witaminę. Wprawdzie, ja nie przyjmowałam jej w takich dawkach, jakie zalecał dr Klenner (większe dawki powodowały dyskomfort związany z żołądkiem), ale już 4 gramy w 1 trymestrze i 6 gramów dziennie w kolejnych, w moim przypadku zdziałały cuda.
W tej chwili jestem matką karmiącą piersią i nadal kontynuuję ustalone w ciąży dawki przyjmowania witaminy C (6 gramów dziennie). Wierzę, że moje Vitamin C Baby będzie dzięki temu szczególnie odporne i zdrowe.
Pozdrawiam serdecznie,
Helena”
Bardzo dziękuję, Heleno, że zechciałaś podzielić się ze mną oraz z czytelnikami Twoją historią.
Wszystkim zaś czytelniczkom planującym ciążę lub będącym już przy nadziei polecam też wyjątkowo przydatną książkę „Ciąża i witaminy. Przewodnik ortomolekularny dla matki i dziecka”, napisaną przez Helen Saul Case (córka dra Andrew Saul’a) przeznaczoną specjalnie dla ciężarnych i rozwiewającą wiele witaminowych mitów związanych z okresem ciąży i karmienia, a także pielęgnacji malucha.
Tę książkę można zakupić tutaj [klik].

Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, edukatorka, niestrudzona promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Od 2012 r. prowadzi poczytny blog Akademia Witalności, poświęcony tematyce profilaktyki zdrowotnej. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Krystyna napisał(a):
Wspaniała historia i oby ją przeczytało jak najwięcej młodych dziewczyn i kobiet.
Te stosuję witaminę C zainspirowana Akademią Witalności i tym co pisze Pani Marlena .
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za bloga.
Patrycja napisał(a):
Ciekawe, czy faktycznie to zasługa wit. C…Moja historia jest podobna. Mam za sobą pierwszy poród. Trafiłam do szpitala w 39 t.c. Wszystko zaczęło się odejściem wód. Niemniej w szpitalu powiedziano mi, że jako pierworódka mogę rodzić nawet całą dobę. Okazało się jednak, że rozwarcie następowało błyskawicznie – przyjęto mnie z rozwarcie na 1 palec a po oj 3-4 godz. było już na 4. Do szpitala dotarłam ok 1 w nocy a po 8 już witalam synka. Może faktycznie zdrowe odżywianie przyczyniło się do tego, że ten poród wspominam jako niesamowite, cudowne przeżycie. Każda z nas powinna mieć tylko takie wspomnienia z tych wyjątkowych chwil.
Kasz napisał(a):
Jako aktualnie ciężarna po prostu nie mogę nie skomentować tego wpisu! 🙂 Bardzo się cieszę, że jako pierwsza „na tapetę” trafiła historia Heleny, która tylko upewniła mnie w przekonaniu, że robię dobrze przyjmując witaminę C. Z tego co pamiętam, Saul zalecał ciężarnym 5,10 i 15 g witaminy C na każdy kolejny trymestr (Wylecz się sam), ale wiadomo, każdy ma swój próg – ja w pierwszym trymestrze przyjmowałam około 5 g, ale teraz, w drugim, więcej niż 7g to już dla mnie za dużo (możliwe po prostu, że następuje kumulacja witaminy z pożywienia i suplementu). I powiem tyle – kiedy w grudniu panowała grypa u nas, nie zaraziłam się nawet katarem, kiedy mój pierworodny przyniósł z przedszkola ospę w styczniu, nie zaraziłam się. Mimo błogosławionego stanu i co tu kryć, przesilenia wiosennego, czuję się najlepiej w rodzinie – wszyscy chodzą ospali i poddenerwowani, ja jedna tryskam energią. Potwierdzam również to, o czym pisze Helena, sam początek ciąży ( u mnie około półtora miesiąca) towarzyszyły mi mdłości, zgaga i inne „typowe” dolegliwości – te ustąpiły jednak, kiedy przestałam jeść mięso (ot, z dnia na dzień). Nie twierdzę, że wegetarianką zostanę, ale póki co tak jak jest jest mi dobrze więc po co to zmieniać 🙂
Naprawdę mam nadzieję, że suplementacja witaminą C „ułatwi” mój poród – pierwszy, po niemal dobie od odejścia wód, niestety zakończył się cesarką (to było 4 lata temu, czyli całe wieki wiedzy wcześniej…). Pamiętam jeszcze z pierwszej ciąży, że w I trymestrze miałam tzw. „smaka” na cytrusy – potrafiłam ich zjeść do 2 kilogramów dziennie, popijając sokiem z cytryny itp. bez żadnych dolegliwości ze strony żołądka itp. Dziś już wiem, z czego to wynikało :))
Serdeczne pozdrowienia dla Heleny i jej Vitamin C Baby!
Monika napisał(a):
Na temat wit C znalazłam taki artykuł, co Pani o nim sądzi?
https://niezdrowybiznes.pl/witamina-c-nie-dziala-ale-producentom-suplementow-to-nie-przeszkadza/
Marlena napisał(a):
Mam to w nosie – tak zwyczajnie i po ludzku! 🙂
A teraz na poważnie. Pan doktor ma rację: witamina C nie działa. Przyjęta za mało i za rzadko, mówię to z ręką na sercu – ona wtedy NIE DZIAŁA. Więc częściowo pan doktor mówi prawdę. Ale tylko częściowo.
Druga strona medalu jest taka: witamina C owszem DZIAŁA – gdy jest przyjęta w odpowiedniej ilości i częstotliwości (tak, są na to doniesienia od lekarzy). Gdyby twórca tego tekstu polizał tabletkę aspiryny, to taką ilością aspiryny sobie gorączki z pewnością by nie zbił, a takiego rzędu mniej więcej ilości witaminy C używano w badaniach na które się powołuje, a w których wyszło, że witamina C „nie działa”.
Oczywiście głupi lud to kupi, bo „nie działa” padło z ust „pana doktora”, a jak doktor to „pewnie wie”. Tymczasem nie przekonamy się, że to fałsz dopóki nie sprawdzimy sami na sobie, że ktoś twierdzący „witamina C nie działa” zwyczajnie żyje w świecie ignorancji, owładnięty sztywnymi zasadami „Evidence Based Medicine” i wierzący w nie ślepo.
Nie mówię przy tym, że badania czy nauka ogólnie nic nie jest warta, ale… może nas ona zapędzić w kozi róg gdy zapomnimy, że naukowcy też ludzie i że tak naprawdę nie tworzą oni nowych praw natury, ale mogą jedynie odkrywać te już istniejące. Lub zakrywać/ukrywać/pokazywać półprawdy – gdy się im dobrze za to zapłaci. 😉
Edyta napisał(a):
Ostatnio słyszałam jak farmaceutka powiedziała klientce że może spokojnie wziąć większą (czyli nadal niską) ilość witaminy C gdyż albowiem ta witamina ma takie właściwości że bardzo słabo się wchłania. Zgroza! Weszłam tam żeby zapytać o kubki magnetyczne ale po tym co usłyszałam czym prędzej uciekłam😊
gajowy napisał(a):
Marleno i Drodzy Czytelnicy,
Gwoli wyjaśnienia: Lekarze nie są ignorantami bo tak nakazuje im nauka ale tak zostali ukształtowani przez biznes farmaceutyczny.
Po pierwsze: Medycyna nie jest nauką ścisłą a takim wypadku proste (w tym osobiste) doświadczenie ma zawsze większe znaczenie od jakiegokolwiek teoretyzowania czy odgórnych wytycznych.
Po drugie: W naukach NIE ścisłych (ekonomia, medycyna) zamiast twardych praw nauki (jak w fizyce) mamy do czynienia zaledwie z metodologiami, którymi w dość UMOWNY sposób oddzielamy to co jest zweryfikowane „naukowo” a co jest zaledwie przypuszczeniem.
I teraz kluczowa sprawa: Metodologia współczesnej medycyny została napisana w znacznej mierze przez firmy farmaceutyczne pod ich potrzeby!
W tej metodologii nie uwzględnia się wogóle doświadczenia historycznego gdyż firmy farmaceutyczne zainteresowane są jedynie wprowadzaniem na rynek patentowalnych susbtacji obcych (ksenobiotyków), dopiero co powstałych w laboratorium. Każdą substancję którą lekarze chcieliby leczyć, należy, według narzuconej metodologii, zbadać od początku, wydając na to minimum 50 mln dolarów. Nikt nie wyda takich pieniędzy na badanie rzeczy oczywistych lub jeśli te pieniądza się nie zwrócą.
Jednocześnie farmacja narzuciła restrykcyjne prawo według którego nie wolno nawet wspominać o korzystnym działaniu substancji, które nie zostały formalnie zarejestrowane jako leki. Jak by ktoś myślał że wydanie minimum 50 mln dolarów to gwarancja bezpiecznego produktu medycznego to jest bardzo naiwny, W badaniach porównawczych – podwójnie ślepa próba z użyciem placebo – jako placebo stosowana jest referencja zaprojektowana przez tą samą firmę farmaceutyczną która jest zainteresowana wprowadzaniem nowego leku. Skład i właściwości referencji – placebo – to tajemnicą firmy której się nie ujawnia w raportach. Po wydania obrzymich sum na badania nie wiadomo do czego działanie leku było porównywane! Jedynym twardym kryterium wprowadzenia nowego leku jest kryterium finansowe!
Suma sumarum, prawo narzucone przez firmy farmaceutyczne zakazuje medycznego stosowania subtancji, które nie mają potencjału biznesowego jednoczesnie nakazuje stosowanie szkodliwych substacji w które zainwestowano olbrzymie pieniądze. Lekarze działając w zakresie ustanowionych reguł są w coraz większym stopniu przedstawicielami biznesu a w coraz mniejszym – nauki.
Marlena napisał(a):
Gajowy, zgadza się – medycyna przestała być sztuką, a stała się biznesem (o tempora, o mores!).
Angelika napisał(a):
Kupiłam sobie witaminkę C 200 mg (z CavetPharmy) i codziennie biorę po jednej tabletce. Teraz stopniowo zacznę zwiększać dawkę. Ale mam zapytanie odnośnie jakości tego suplementu – tabletki kosztowały mnie kilka złotych, a gdzieś wyczytałam, że najlepiej kupować suplementy dobrej jakości, a mój ze względu na cenę raczej taki nie jest. Czy mogę bez obaw przyjmować najtańsze? Czy faktycznie tańsze są gorsze od tych droższych i czy zawierają więcej zanieczyszczeń?
Marlena napisał(a):
Najtaniej wychodzi czysta (nie posiadająca substancji pomocniczych) witamina C w proszku, a nie kapsułkowana czy tabletkowana (choć taka jest owszem wygodna np. podczas podróży, ale za to posiada substancje pomocnicze potrzebne podczas procesu produkcyjnego). Odnośnie substancji pomocniczych to trzeba czytać etykiety i zobaczyć co tam jest.
dorota napisał(a):
A w jakim wieku rodziła bohaterka historii?
Marleno a czy słyszałaś o takiej chorobie jak tężyczka? Może udałoby Ci się dotrzeć do jakiś materiałów, jak sobie radzić z tą chorobą.W Polsce lekarze albo nie mają pojęcia z czym sie to je, lub nie mają ochoty w ogóle słuchać o jej istnieniu.
Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Nie wiem, nie napisała w jakim wieku. Tężyczkę użytkownicy donosili, iż udało się opanować jej objawy intensywną suplementacją magnezu (doustnie + przez skórę). Ponieważ magnez jest mało groźny warto spróbować, podpierając się dodatkowo zdrowym żywieniem i wyciszeniem emocjonalnym (bo to też nieszkodliwe, a pomóc może – bowiem jak wiadomo złe żywienie i stres jeszcze nikomu w niczym nie pomogły, ani nikogo z niczego nie wyleczyły). 😉
Gosia napisał(a):
Świetne doświadczenie:). Czytając przypomniałam sobie moją ciążę 20 lat temu i to, że codziennie latałam do sklepu po kilogram pomarańczy i można powiedzieć, że wciągałam je nosem, tak szybko znikały. Organizm sam się upominał o to czego potrzebował. To była moja pierwsza ciąża (i jedyna) i tak jak piszą wyżej dziewczyny poród też nie był długi. Owszem bolesny i męczący ale uwinęłam się szybko. Córcia urodziła się żółta, od razu robili badania na żółtaczkę ale wszytko było w normie. Po prostu była cytrusowa:-) Ha ha.
A teraz mała zmiana tematu. Kilka dni temu trafiłam na artykuł o wit. C i przypomniało i się o tym co czytałam na AW. Pomyślałam , że w poniedziałek rano sprawdzę czy nadal w sklepie jest do dostania, wchodzę na AW a tu taki fajny artykuł.
I na koniec muszę napisać, że żadne znane mi słowa nie są w stanie wyrazić mojej wdzięczność dla Ciebie Marleno za otworzenie moje umysłu, poszerzenie światopoglądu w kwestiach zdrowego odżywiania i ogólnie życia!!!!! Dziękuję:-))
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę, Gosiu, dziękuję za ten użyteczny oraz niezmiernie sympatyczny komentarz i pozdrawiam cieplutko, życząc przewlekłego zdrówka Tobie i córci! 🙂
Kamila napisał(a):
Marlena czy profilaktycznie powinniśmy też zażywać kwas L-askorbinowy? Od początku roku mam ciągle katar, przechodzi mi na kilka dni i wraca, po raz pierwszy miałam też epizod zatokowy , robię sobie płukanie olejem kokosowym , ale pomyślałam , że może brakuje mi witaminy C
Marlena napisał(a):
Profilaktycznie powinniśmy przede wszystkim odżywiać się najdoskonalej jak to możliwe, dbać o higieniczny tryb życia, wysypiać się, nauczyć się jak radzić sobie ze stresem, chodzić na słońce (a zimą gdy słońca nie ma brać suplementy wit. D), unikać toksyn, używek i pokarmów na które nasz ustrój reaguje źle (np. zaśluzowaniem) – jednym słowem utrzymywać nasz układ odpornościowy w doskonałym stanie.
Weź to wszystko pod uwagę, dokonaj korekt tam gdzie możliwe, zbadaj sobie poziom witaminy D, bierz witaminę C (antywirusowo działa też witamina A – codzienny soczek świeżo wyciskany z marchewki nie zaszkodzi, może być nawet taki kupny jednodniowy).
Katarzyna napisał(a):
Moi znajomi zainspirowani witaminowym trendem łykania końskich dawek wit. C nabawili się kamicy nerkowej
Marlena napisał(a):
Tworzenie się kamieni to pod wpływem witaminy C to mit – nauka nigdy tego nie dowiodła. Ale za to dowiodła, że nie jest to wina zbyt dużej ilości witaminy C, lecz za małej ilości magnezu i witaminy B6. Polecam artykuł: https://orthomolecular.org/resources/omns/v09n05.shtml
zuzaBE napisał(a):
Dzieki Tobie Marleno zaczelam stosowac witamine C juz ponad roku temu, dziekuje!
Mam jednak pare pytan, na ktore nie znalazlam dotad odpowiedzi, tez u A. Saula.
1)W jaki sposob przyjmowac wit c w duzych dawkach? Tj. np. na kandydoze powinno sie przyjmowac do 200 gr dziennie podzielone na 25 dawek. Czyli na raz 8gr. Zalozmy, ze wstane o 6 rano, a pojde spac o 23h, to wychodzi mi 17h aktywnosci. Czyli, ze powinnam przyjmowac co ok 40 minut 8gr wit C. Ciezko mi będzie co 40 minut pic szklanke wody z rozpuszczonym kwasem L-askorbinowym, a tym bardziej za kazdym razem przeplukiwac zeby woda bedac w pracy. Co robic? Ile takiej witaminy c rozpuszczonej w wodzie na dobe to nie za duzo dla naszych zebow? No i rozumiem, ze taka duza dawke wit c mam brac tak dlugo, az mój organizm będzie mi dawal znaki, ze już potrzebuje jej coraz mniej, prawda? I ostatnia kwestia z tym zwiazana, czy przyjmujac duze dawki wit c powinnam tez wlaczyc suplementacje magnezu i B6 jak piszesz wyzej, czy niedobor tych 2 substancji nie ma nic wspolnego z wit c?
2) A jak podawac wit c malym dzieciom(3, 5 i 7 lat)? Przy braku choroby dodaje im raz dziennie zbuforowanej witaminy C do swiezo wyciskanego soku, a drugi raz dziennie daje krople(20) Juvit C, wiem, ze te krople nie sa idealne, bo maja dodatkowe substancje, ale nie mam pomyslu, jak inaczej im 'sprzedac’ witamine c. Podpowiesz mi cos proszę? A co robic, gdy sa chore i trzeba podawac duuzo wiecej wit c? One nie chca wtedy pic duzo plynow na ogol. Wiec zostaja mi krople… Marlena czy możesz polecic wit c w kroplach dla dzieci, ale jak najbardziej naturalna?
3) Punkt trzeci dotyczy mojej starszej cioci, ktora zaczela pic duzo kwasu L-askorbinowego i zaczely jej puchnac nogi… I teraz mowi, ze to wszystko przez ten kwas… Czy masz pomysl jaka może być przyczyna takiej opuchlizny?
Pozdrawiam serdecznie
Marlena napisał(a):
Nie znam się niestety na kroplach dla małych dzieci, ponieważ żadnych nie używam. Gdy mój syn (12 l.) jest niewyraźny i mam podejrzenia, że coś go bierze, to wyciskam sok (z pomarańczy albo marchwi z pomarańczą) i w nim rozpuszczam witaminę (sok jest na tyle słodki, że nawet pomimo dodania łyżeczki witaminy na szklankę soku wciąż smakuje to całkiem dobrze), podaję mu szklankę takiego soku co 30-60 minut. No ale mój już duży i oporów przed piciem płynów nie ma – wie, że musi i wie, że to zawsze działa, więc bez gadania pije. 😉
Dr Saul doradza, by małym dzieciom podawać w ten sposób, że dodajemy witaminę do niewielkiej ilości soku (to będzie kwaśne), po czym szybko dajemy popić/zagryźć czymś bardzo słodkim: https://www.doctoryourself.com/megakid.html
Oczywiście wiemy, że cukier zdrowy nie jest, ale w tym przypadku korzyści przeważają nad szkodami. Jakimś wyjściem są tabletki do żucia dla dzieci, ale te są drogie. Ostatnią propozycją jest przyjmowanie witaminy C w kapsułkach: gotowe kapsułki są drogie, ale można zakupić puste kapsułki i samemu powkładać w nie witaminę (jest z tym trochę zabawy i będzie niezbędna waga jubilerska, koszt ok. 10-20 zł na Allegro).
Jeśli ciocia twierdzi, że nogi puchną jej właśnie od suplementacji, to jedynym sposobem na przekonanie się czy ma to związek jest odstawienie suplementacji. Starsi ludzie są w większości bardzo przebiałczeni (szczególnie gdy ich dieta była całe życie „tradycyjna” czyli raczej dość mocno mięsna) i na starość mają bardzo czesto problem z nerkami – wtedy dochodzi do zatrzymania wody w ustroju i obrzęków, jednak to nie witamina to powoduje, ona tylko może czasami uwypuklić coś, co osoba robiła całe życie i w związku z tym jej ciało jest w takiej, a nie innej kondycji. Podobnie jak z ludźmi, którzy nawet na maleńką dawkę witaminy C reagują biegunką – ale to nie witamina C jest winna, tylko opłakany stan ich układu pokarmowego. Problem polega na tym, że niektórzy nic nie zmieniają w swoim życiu, tylko zaczynają intensywną suplementację uważając ją za panaceum, ale tak nie jest. Żadne suplementy nie są w stanie zastąpić zrównoważonej diety, umiarkowanej aktywności fizycznej, słońca i ogólnie zdrowego stylu życia.
MAJA napisał(a):
MARLENKO, CÓRKA MOJEJ ZNAJOMEJ MA PADACZKĘ. CZY MYŚLISZ, ŻE TO DA SIĘ WYLECZYĆ? I CO MOŻE BYĆ PRZYCZYNĄ PADACZKI U DZIECI? DZIEWCZYNKA MA OK. 12 LAT. NA DIECIE TRADYCYJNEJ OCZYWIŚCIE JEST…
Marlena napisał(a):
Dr Andrew Saul pisze w książce „Wylecz się sam”, że przy padaczce pomocne mogą być magnez (przezskórnie jako kąpiele, oliwka magnezowa itd. oraz doustnie w połączeniu z witaminą B6) jak również witamina E.
Tradycyjna dieta niezmiernie ograbia z magnezu.
julita napisał(a):
Droga Pani Marleno. Mam ogromna prosbe. Tak bardzo,zafascynowalam sie Pani blogiem,ze czytam wszystko od paru dni. Pomyslalam,ze Pani jest ta osoba,na ktora tak dlugo czekalam. Wniosek taki po przeczytaniu odp.na komentarze. Bylam tak zdeterminowana,ze zamiescilam moj komentarz z prosba o pomoc,pod postem . Nie jestes,tym co jesz….Czy Pani nie odpowiada na komentarze,gdy post ukazal sie dosc dawno? Pozdrawiam :-).
Marlena napisał(a):
Julito, na temat refluksu znajdziesz informacje np. tutaj o tym pisałam: https://akademiawitalnosci.pl/przepuklina-rozworu-przelykowego-co-to-jest-i-jak-sobie-radzic/ – być może dolegliwość wynika z przyczyny mechanicznej?
Ponadto użytkownicy naszej witryny donosili, iż w przypadku gdy refluks był wywołany nieprawidłową dietą udało im się pokonać tę dolegliwość za pomocą diety warzywno-owocowej dr Dąbrowskiej i następującej po niej zmianie modelu odżywiania. Dużą rolę gra też radzenie sobie ze stresem. Sama musisz zobaczyć co przyniesie Ci jakąkolwiek ulgę, należy dojść przyczyny, bo samo przyjmowanie leków na zgagę (np. zobojętniających kwasy czy IPP) aczkolwiek też ulgę przynosi, to niestety jedynie chwilową, ponieważ nie sięga przyczyny (z tego względu objawy wracają gdy leku nie weźmiemy). Przyczyna jest albo w stylu życia (dieta, stres) albo mechaniczna, albo połączenie obydwu.
Kamil napisał(a):
Pani Marleno,
Przepraszam za zadawanie pytań nie na temat, ale ma duży problem przez który wycofuję się z życia społecznego.
Nie mogę sobie poradzić z problemem potliwości. Pocę się praktycznie cały czas – problemem nie jest zapach, ale mokre plamy pod pachami. W momencie stresu jest to kompletnie nie do opanowania. Stosowałęm przeróżne antyperspiranty, włącznie z Etiaxilem i nic nie pomaga. Ostatnio znalazłem informacje, że skutecznym sposobem jest jonoforeza i chyba spróbuję, a jak nie to chyba zostaje jad kiełbasiany co pół roku. Chyba, że Pani zna skuteczne sposoby?
Pozdrawiam, K.
Marlena napisał(a):
Jeśli występuje wzmożona potliwość to należy szukać przyczyny, a nie maskować objawy zatykając sobie pory antyperspirantami czy innymi sposobami. Czasem nadmierna potliwość (szczególnie w nocy) może być spowodowana niedoborem witaminy D. Częściej jednak przyczyna jest bardzo prozaiczna: zanieczyszczenie organizmu, przeciążenie niechcianymi metabolitami.
Gruczoły potowe to nasz przyjaciel, a nie wróg. Zadaniem potu jest między innymi usuwanie toksyn z ustroju, bowiem oczyszcza się nasz organizm z produktów przemiany materii czterema drogami: poprzez układ oddechowy (wydalanie toksycznego dla nas dwutlenku węgla), układ pokarmowy (wydalanie stolca), układ moczowy (wydalanie moczu) i właśnie skóra (wydalanie potu). Jeśli ktoś dużo się poci, to znaczy, że jego ustrój ma dużo śmieci do wydalenia i korzysta właśnie z tej drogi pozbycia się toksycznego balastu.
Lepiej więc nie złościć się na ten fakt, lecz przyjąć go ze zrozumieniem – to jest sygnał alarmowy od organizmu: mam za dużo śmieci metabolicznych, potrzebuję oczyszczenia, zrób coś z tym!
Dławienie sygnałów alarmowych jakie płyną od organizmu chemikaliami czy zabiegami zamiast usunięcie przyczyny jest na dłuższą metę zgubne dla nas: śmieci zbierają się nadal, a system przechodzi z czasem w stan awaryjny – z biegiem lat pojawiają się kolejne dolegliwości (z rakiem włącznie) tylko dlatego, że zlekceważyliśmy ten pierwszy sygnał i nic z tym mądrego nie zrobiliśmy, tylko szukaliśmy szybkiego rozwiązania aby się pozbyć problemu. Niestety nie tędy droga. Jeśli chodzi o zdrowie to nie ma szybkich rozwiązań – należy po prostu zmienić styl życia, bycia i myślenia 😉
Jeśli nigdy nie oczyszczałeś swojego organizmu to niewykluczone, że czas najwyższy rozważyć podjęcie takiego kroku (np. dieta warzywno-owocowa dr Dąbrowskiej). Artykuły związane z oczyszczaniem organizmu znajdziesz tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/tag/oczyszczanie-organizmu/
Aneta napisał(a):
Bez przesady. Porod nie ma zwiazku z witamina C. Sa kobiety, ktore pierwsze dziecko rodza praktycznei bez bolu i takie, u ktorych trwa on kilkanascie lub kilkadziesiat godzin. To, ze ta pani zdrowo sie odzywiala i brala witamine C to fajnie ale przypisywanie szybkiego porodu akurat temu to gruba przesada.
Marlena napisał(a):
Poród nie ma związku z witaminę C bo Ty tak twierdzisz? 😉
Dr Klenner jako praktykujący lekarz ma jednak inne zdanie na ten temat i nie ma powodu aby mu nie ufać. Witamina C jest niezbędnym składnikiem w procesie kolagenogenezy, a jak wiemy za elastyczność naszej tkanki łącznej odpowiada właśnie kolagen.
Oprócz lżejszego porodu jest jeszcze jedna korzyść: brak rozstępów po porodzie (co prawda też nie wszystkie panie je mają, ale większość jednak tak).
Ewelina napisał(a):
co lepiej zazywac w ciazy – askorbinian sodu czy lwas l-askorbinowy. Mam askorbinian i jak dowiedzialam sie, ze jestem w ciazy przestalalm go zazywac, ale po przeczytaniu artykulu wroce do wit. C
Marlena napisał(a):
Nie ma to znaczenia – zażywaj taką formę witaminy C jaka Ci odpowiada.
Małgorzata napisał(a):
Witam,
Temat akurat bardzo na czasie dla mnie, bo właśnie okazało się, że jestem w ciąży. Jakiś rok temu pod wpływem Pani bloga zupełnie przestawiłam swoje życie- nie jem produktów odzwierzęcych, cukru, białej mąki, nie używam kupnych środków kosmetycznych czy piorących. W związku z problemami z zajściem w ciążę przeszłam dwa 6tyg posty Daniela. Bardzo wierzę, że to wszystko pomogło w uzyskaniu stanu obecnego.
Czy mogłabym prosić o kilka tytułów książek na temat ciąży, jeśli natknęła się Pani na jakieś wartościowe pozycje(mogą być anglojęzyczne). Bardzo zależy mi na budowaniu zdrowia i odporności dziecka w sposób naturalny.
Będę wdzięczna za wszelkie wskazówki, namuary na książki czy strony internetowe.
Marlena napisał(a):
Rodzenie dzieci mam już za sobą, więc mówiąc tak zupełnie szczerze niespecjalnie na obecnym etapie życia interesuje mnie literatura dla przyszłych matek i nie mam rozeznania w tym temacie. 😉
Jednak mogę polecić książkę, którą na pewno warto przeczytać: „Ciąża i witaminy. Przewodnik ortomolekularny dla matki i dziecka” – autorka Helen Saul Case https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/ciaza-i-witaminy-przewodnik-ortomolekularny-dla-matki-i-dziecka-helen-saul-case
Ania napisał(a):
MARLENO, MARLENKO KOCHANA!!!
Jestem tu by Ci podziękować za ten wspaniały blog, dzieki któremu udało mi się kilka wspaniałych rzeczy.
Trafiłam tu kilka miesięcy temu, szukając informacji na temat „zdrowego” brązowego cukru i tak zafascynowana wiedzą i sposobem przekazu zostałam na dobre 😉.
Czytając informacje o witaminach z każdym artykułem byłam w większym „szoku” ze są nieszkodliwe w dużych dawkach, gdzie od dziecka miałam mówione, że przewitaminizowanie jest GORSZE od niedowitaminizowania. Więc z lekkim strachem rozpoczęłam „przygode samobójcy witaminizowego”. Zaczęłam suplementacje wit. D3 i K2, bo za twoją radą zarzadzilam badania rodzinne. I co się okazało… ja miałam jej marne 13, mama ledwo 9, a małżonek poniżej normy do odczytu. Dzieciom(2 i 4lata)oszczędziłam kłucia wychodząc z założenia ze przy naszych wynikach oni rewelacji mieć nie będą. Więc każdy kropelkował zgodnie z zaleceniami zamieszczonymi w artukule o tej wit.
Następnie przyszła kolej na wit.C zakupiłam i wielkie rodzinne miareczkowanie-śmiechu było co nie miara, bo z rodzicami wydzwanialismy do siebie z zapytaniem którą dawkę juz pijemy i czy ktoś już grzeje miejsce w kibelku 😁 A że brzuchy rosły od tego picia każdy chciał to mieć już za sobą to prosił Boga o zesłanie….wiadomo czego.
Tym sposobem moja mama pozbyła sie bólu pleców, nabrała energii i wydłużyła dzień o zbędną drzemke popołudniową, a także schudła bo nie miała potrzeby podjadania. Ja natomiast miałam przebarwienia na czole, które „tajemniczo”zniknęły i zaczęłam się lepiej czuć oraz przestałam łapać infekcje od dzieci, co nie jest łatwe przy 2latku , któremu trzeba opróżnić nos fridą. Małżonek dostał energii i lepszego samopoczucia. I TERAZ CO NAJWAŻNIEJSZE-MOJA NAJWIEKSZA DUMA-ZWALCZYŁAM STAN ZAPALNY U MOJEGO 4LATKA. A było to tak…. 2gi tydzien infekcji u dzieci-katar, kaszel. Starszy gorączkuje do ponad 39 stopni, na co mu POZWALAM bez podawania ibuprofenu czy paracetamolu, chyba ze już zbliża się do 40. Faszeruje go wodą z ogórków i witaminami. Przyznam że również C ale bez podtrzymania odpowiedniej ilości na stałym poziomie. Idziemy do lekarza by sie osłuchac czy coś nie gra w oskrzelach. Dzieci osłuchowo czyste, gardełka blade, zalecenie- kontynuować to co do tej pory. Ja postanawiam poprosić o skierowania na badania krwi z myślą o wit.D, która jak sie okazuje i tak jest płatna nawet dla dzieci, ale miła pani doktor wyposuje przy okazji kłucia morfologie żelazo i mocz.
Wracamy do domu starszy znów dostaje gorączki z wielkim płaczem ze go boli rączka, nóżka. Śladu żadnego nie ma, więc wyszlam z założenia że to może jakiś stan zapalny i postanawiam owe badania krwi wzbogacić o CRP.
Wynik straszny -CRP na poziemie 27 gdzie norma to 0-5. Powrót do lekarza, ponowne badanie i BRAK JAKICHKOLWIEK OZNAK infekcji: osłuchowo ok, gardło ok, węzły chłonne ok, a stan zapalny wykazany. Co robi pani doktor? Wyposuje ANTYBIOTYK! Ja pytam na co? Ona :na wszelki wypadek. Sugeruję, że ten poziom może z zęba, który często jest pod ropą. Ona: nie nie CRP nie byłoby na tym poziomie A PRZY OKAZJI i ząb sie podleczy.
W szoku z receptą w ręku oraz kolejnym skierowaniem na badania wychodzę z gabinetu. Lekko rozbita bo niby zdrowy a chory i jeszcze mam mu organizm zatruć. Jadę do apteki „inwestuje „18zł w atybiotyk jakbym jednak nie dała rady inaczej. W tej samej chwili informacja że dostarczono mi książkę WYLECZ SIE SAM. Otwieram i ku mojemu zdziwieniu jeden z rozdziałów napisany „SPECJALNIE DLA MNIE” alternatywa dla antybiotyku!
Czytam i odpowiedź banalna -wit. C MEGADAWKI
Tym razem skrupulatniej pilnując czasu i równych dawek, jak przy antybiotuku, podaję wit.C do tego jeszcze magnez i wit.A oraz B complex no i D z K
Cukier, biała mąka oraz nabiał wycofane dawno. Wiec synek pije co 30min wit. C w tym 3x w soku z marchewki. Nadal ogorki kiszone obowiązkowo i owoce. Dania bezmięsne. Mija 5 dni idziemy sprawdzić krew czy „antybiotyk” zadziałał.
Wyniki konsultuję telefonicznie z inną pediatrą, która nie znając stanu poprzedniego zaczyna od informacji ze wymaz krwi jest WSPANIAŁY, widac że to zdrowe dziecko i przechodzi do CRP że jest na poziomie 1,2!!! W 5 dni witaminizowamia z 27 na 1,2 !!!
I to właśnie szczególnie za to chciałam CI podziękować. Bo gdyby nie AW to bym witaminki podawała w mikroskopijnych ilosciach-dzieciom szczególnie i „wierzyła” że tylko apteczna chemia może uzdrowić. Książka kt3ora przybyła w super odpowiednim momencie też dzięki TOBIE znalazła się w moich rękach. Dzięki,że dzielisz sie tym wszystkim i że mogłam z tego skorzystać.
Teraz jestem na poście Daniela i powiem szczerze jest ciężko, gdy reszta rodziny zajada się chlebkiem, orzeszkami czy innymi dobrodziejstwami mi zakazanymi. Ale wierze że wytrwam by sie przekonać o jej dobroczynnych skutkach i chętnie powrócę.
POZDRAWIAM Cie Marleno
Ps. Po suplementacji syn ma wit.D na poziomie 77 😄
Marlena napisał(a):
Aniu, bardzo się cieszę, serdecznie dziękuję Ci za ten komentarz i życzę nieustającego zdrowia Tobie i Twoim bliskim ! 🙂
Axel Tulup napisał(a):
Naprawdę fajna historia, wielu może Ci pozazdrościć tak reformowalnej rodziny, bo z opowieści innych osób wynika, że w zmianie stylu życia są osamotnieni i poddani ostracyzmowi.
Chyba wielu po raz pierwszy trafiło na ten blog przypadkowo przez wyszukiwarkę szukając pojedynczej informacji, mysląc, że są tu tylko na chwilę i zaraz lecą dalej. A zostali tu już na stałe. Bo ten blog najpierw otwiera buzię (która się rozdziawia ze zdziwienia :)), następnie oczy, a na koniec umysł 🙂
Bea napisał(a):
Ja również chcę Pani podziękować za post o Wit. C. lewoskretnej. Pije ją od tygodnia ze względu na chorobsko, z którego od wielu dni nie mogę wyjść. Przy okazji wydarzyło się coś fajnego o czym w ogóle nie pomyślałam, że może się kiedykolwiek zdarzyć. Mianowicie od 8 lat mam na prawym oku bardzo poszerzone czerwone naczynko, które sprawiało wrażenie jakbym była niewyspana. Krople na zmęczone oczy sobie dawno odpuściłam bo nic nie pomagały. A teraz, Po kilku dniach picia witaminy moje naczynko tak się rozjaśniło, że jest niemal niewidoczne! W ogóle białka oczu mam bardziej jasne niż przedtem. Czy to znaczy, że od tylu lat tak bardzo brakowało mi Wit C, której sądziłam że zjadam wystarczająco dużo w owocach? Nie mogę wyjść ze zdumienia, jak nasz organizm potrafi się regenerowac, łatac wszelkie dziury, jeśli oczywiście damy mu do tego odpowiednie narzędzia… Pozdrawiam. Beata.
Marlena napisał(a):
Bea, oczywiście – ustrój jest samouzdrawiającym się systemem (oczywiście z pewnymi ograniczeniami – wiadomo, że jak komuś piła utnie rękę to mu nie odrośnie). 😉
My ludzie mamy niestety wszyscy to do siebie, że często przeceniamy nasze wysiłki i działania. Najczęściej myślimy, że bardzo dobrze, wręcz perfekcynie się odżywiamy, że wcale nie brakuje nam witamin itd.. Dopiero gdy robimy np. kalibrację witaminy C to wychodzi szydło z worka jacy to my zdrowi 😉
Samo życie! 🙂
julita napisał(a):
Droga Marleno. Prosze o kolejna porade. Dzisiaj gastroskopia wykazala-Przelyk z nadzerkami typ A. Blona sluzowa zoladka zaczerwieniona z nadzerkami w czesci odzwiernikowej. Odzwiernik drozny. Dwunastnica prawidlowa. Rozpoznanie-Zapalenie przelyku typ A. Zapalenie blony sluzowej z nadzerkami. ICD 10 zapalenie zoladka i dwunastnicy. Badanie his.pat.za 3 tygodnie. Jak sadzisz,czy ten wynik wskazuje na chorobe poprzez leki IPP,czy po ich nalglym odstawieniu i braniu przez tydzien betainy? Lekarz zalecil leki IPP. Znajomy dwumiesieczna diete warzywna. Owoce podrazniaja mi watrabe i pecherzyk,bo mam zlogi. Boje sie,ze na tej diecie bede miala refluks i zgage,bo na ten czas jest silny. I czy mozna dodawac cos do tych warzyw. Co pic? Czy mozna brac w tym czasie witaminy D3,B12 i zelazo? Dla mnie jest dziwne to,dlaczego po siemieniu lnianym nasila mi sie zgaga? Oj duzo tych pytan. Ale przyznam szczerze,ze jestes jedyna osoba ktorej ufam i slucham Twoich rad. Pisalam na wiele blogow,ale to wlasnie tutaj dostalam wyczerpujaca odp. Dodam,ze moj znajomy,ktory probuje tych porad naturoterapeutycznych,nie wierzyl,ze jeszcze istnieja tak oswiecone osoby jak Ty i chcesz pomagac innym. Tez jest ciekawy,co odp.na to co mi doradzil,czyli diete warzywna. Goraco sciskam i dziekuje za to co robisz.
Marlena napisał(a):
Julito, w książce dr Dąbrowskiej „Ciało i ducha ratować żywieniem” znajdziesz opis jak radziła sobie ona z pacjentami gastrycznymi, którzy nie byli w stanie tolerować jedzenia warzyw: najpierw poddawała ich diecie płynnej przez kilka dni, dopiero potem już bez problemu mogli przejść na dietę warzywną. Raczej żadnych suplementów się w tym czasie nie bierze (pani doktor nic nie pisze aby były konieczne) – tu chodzi o to aby układowi pokarmowemu dać czas odpoczynku.
zagatka napisał(a):
Kurczę, trochę późno o tym przeczytałam, ale lepiej późno niż wcale. Niedługo zacznę 6 miesiąć ciąży. Witaminę C pokochałam już dawno i razem z mężem pijemy conajmniej raz dziennie, ale dawki ciążowe są ogromne. Postaram się jednak pić tyle, ile zalecają i dam wam znac, jak u mnie porób przebiegał. Pierwszy mam za sobą, czekałam na córcię 2 tygodnie od terminu i z powodu braku skurczów zrobili mi cięcie. Tym razem chce urodzic naturalnie, więc od dzisiaj zażywam witaminkę 😉
Dziękuję za ten artykuł i historię Heleny!
Ada napisał(a):
Jestem obecnie w 3 mc ciąży i pierwszy raz się zetknęłam z informacją, że w ciąży warto brać tak duże ilości wit. C, muszę to wdrożyć 🙂 Mam spore mdłości, niechęć do jedzenia i żywię się bardzo monotematycznie i ubogo. Chcę to zmienić.
Jestem ciekawa jak zakończył się Twój drugi poród? Pierwszy mój poród odbył się przez cc (spadek tętna dziecka) i obawiam się drugiego porodu. Martwię się, że jak tylko coś będzie się przeciągać, to lekarze od razu zadecydują o cc, a chciałabym w miarę możliwości tego uniknąć. Jakie dawki udało się Tobie wprowadzić i czy zauważyłaś ich efekt? Będę wdzięczna za odpowiedź 🙂
Michał napisał(a):
Miałbym pytanie. Otóż, dalsza znajoma kobieta jest w ciąży i ma jakiegoś wirusa narządów rodnych. Podobno jest ryzyko, że ten wirus może zagrażać dziecku. W książce Saula 'Wylecz sie sam’ autor pisał, że w podobnym przypadku pomogła witamina C. Czy znają państwo lekarza który podjąłby sie prowadzenia ciąży z witaminą C? (najlepiej woj. świętokrzyskie, ale gdzieś dojeżdżać to nie powinien być problem). Dziękuję i pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Czy w książce jest zalecenie, że do tego by brać witaminę C potrzebny jest lekarz? Ja jakoś nie kojarzę. Polecam ponadto kupić w prezencie przyszłej matce tę oto książkę, napisała ją córka dra Saula będąc w drugiej ciąży, tam jest wszystko podane jak na tacy, ile, czego i czy potrzebny jest lekarz: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/ciaza-i-witaminy-przewodnik-ortomolekularny-dla-matki-i-dziecka-helen-saul-case
Monika napisał(a):
Witam, potwierdzam wszystko co jest napisane o cudownej witaminie C. Ja też biorę jej duże ilości i czuję się świetnie. Zero mdłości, dużo energii, nie jestem senna, bez omdleń jak to się zdarzało w pierwszej ciąży kiedy nie była jeszcze tak świadoma. Ja biorę jeszcze wit. D i K2 MK7 też w dużych ilościach. No i przestawiłam się na jedzenie bardziej „zielone”, dużo kasz a mniej mięsa, nie piję kawy i herbaty. Chodzę jeszcze do pracy i mam tyle energii w tej ciąży, że dziewczyny aż dziwnie na mnie patrzą i pukają się w głowę – co ja tu jeszcze robię, powinnaś iść na zwolnienie lekarskie …. Jestem teraz w 3 trymestrze i dopadły mnie skurcze łydek, głownie w nocy – czegoś mi brakuje, dziecko ciągnie jakieś minerały lub witaminy. Żyły na nogach też nie wyglądają najlepiej. Szukam informacji na ten temat, może ktoś coś wie, jak sobie pomóc ….
Marlena napisał(a):
Moniko, może brakować Ci magnezu i witaminy E.
Tutaj artykuły na ten temat: https://akademiawitalnosci.pl/tag/magnez/ oraz https://akademiawitalnosci.pl/tag/witamina-e/
zagatka napisał(a):
Ja robiłam sobie kąpiele magnezowe w ciaży i ani jednego skurczu łydek nie miałam 🙂
Lisek Sznupek napisał(a):
Pani Marleno, BARDZO PROSZĘ O SZYBKĄ ODPOWIEDŹ!!!
Przecież przyjmowanie wit. C w czasie ciąży może skutkować poronieniem!!!
Marlena napisał(a):
Z danych naukowych jakimi obecnie dysponujemy nie wynika aby witamina C mogła być środkiem aborcyjnym: https://sciencebasedmedicine.org/can-vitamin-c-induce-abortion/
Jeśli więc kobieta chciałaby się pozbyć ciąży po prostu zażywając megadawki witaminy C to jest to niestety niewykonalne.
Kokosanka11 napisał(a):
Szkoda,ze dopiero teraz trafiłam na ten wpis,termin rozwiązania tuż tuż także troszkę już za późno na suplementację wit.C ,przed zajściem w ciąże walczyłam z grzybami,pasożytami,zakwaszenie itp,nic nie skutkowało ,pani Marlena doradziła mono dietę i post dr zdabrowskiej i w końcu coś ruszyło do przodu,jednak kiedy dowiedziałam sie,ze jestem w ciazy nie było mowy o kontynuowaniu diety,organizm domagał sie wszystkiego i duzo,nie mogłam patrzeć na ciemne pieczywo,warzywa za to tony słodyczy i bigos,makarony jadłam bez umiaru,dzis jestem już +25kg na wadze 🙁 dlaczego to tak jest i jak teraz z tego wybrnąć ? A tak dobrze już mi szło
Marlena napisał(a):
Myślę, że pozwoliłaś sobie na zasadzie „teraz jestem w ciąży, to mi wolno jeść to, na co mam ochotę”. Kolejna wymówka to „organizm żąda”, jednak prawda jest taka, że zdrowy organizm nie pożąda ton słodyczy czy innych przetworzonych pokarmów. Jeśli „słuchanie organizmu” polega na jedzeniu ton słodyczy, to potem są takie, a nie inne efekty. 😉
Piotrek napisał(a):
Witam,
Zacząłem czytać o tej witaminie C i zainspirowało mnie to do dalszych poszukiwań w sieci i oto znalazlem stronę blog prof. Michała Tombaka, właśnie o wit. C. Tam znalazłem taki tekst: „NALEŻY ZACHOWAĆ OSTROŻNOŚĆ PRZY REGULARNYM STOSOWANIU DUŻYCH DAWEK WITAMINY C, PONIEWAŻ U ZDROWYCH DOROSŁYCH OSÓB, KTÓRE REGULARNIE PRZYJMUJĄ DUŻE DAWKI WIT.C, MOŻE WYSTAPIĆ NISKI POZIOM WITAMINY C WE KRWI JUŻ PO ZAPRZESTANIU SUPLEMENTACJI I POWROCIE DO NORMALNEGO SPOŻYCIA TEJ WITAMINY ZAWARTEJ W POŻYWIENIU”
Po drugie, czy nie lepiej suplementować się herbatą z owoców z dzikiej róży? która jest 100% natruralna? a kwas L-askorbinowy jest jednak syntetyczny i jak jest napisane na ww. blogu ma wiele wad
Marlena napisał(a):
Jako główne źródło witaminy C polecam na tym blogu warzywa i owoce: wkładamy do wyciskarki i po chwili mamy najzdrowszy suplement na świecie. I to właśnie polecam: https://akademiawitalnosci.pl/10-powodow-dlaczego-musisz-pic-swiezo-wyciskane-soki-i-od-czego-zaczac/
Zimą witaminizuję taki sok dodatkiem witaminy C, bowiem zimowe warzywa i owoce mogą być w nią mniej zasobne niż sezonowe. Oprócz tego sięgam po megadawki C w przypadkach gdy zapotrzebowanie organizmu na ten składnik odżywczy rośnie: uraz, stres, początki infekcji itp. Gdybym była w ciąży – również bym sięgnęła po dodatkową C, ponieważ zapotrzebowanie na WSZYSTKIE składniki odżywcze w tym czasie rośnie, a nie maleje. 🙂
Witamina C pod wpływem temperatury się rozkłada, więc wielkiej pociechy z różanej herbatki chyba nie ma.
Oleandra napisał(a):
Czy ja dobrze rozumiem? Jeśli kupię witaminę C 1000 to przyjmować 6 tabletek żeby było 6 gramów?
Na opakowaniach jest od jednej do 2 tabletek dziennie!
Marlena napisał(a):
Jeśli ktoś ma dobrą dietę (dużo świeżych warzyw i owoców), nie pali, nie stresuje się, nie jest w ciąży i nie karmi piersią, nie ma infekcji, nie jest po operacji lub urazie itd., to 1-2 g dziennie będą OK.
Kasia napisał(a):
Witam,
nie mogłam znaleść odpowiedniego wątku…
mam 41 lat i niedawno (w maju) poroniłam moją pierwszą ciąże – serce staneło. Mam zaburzenia hormonalne, niewielką niedoczynność tarczycy i … dużo stresu.
Miałam kłopot z zajściem w ciąże, nie było żadnych przyczyn tylko rozjazd hormamonalny, torbiele. lekarze nie dawali szans pomimo braku konkretnej diagnozy.
chciałabym przygotować organizm na zapłodnienie i utrzymanie (wiem że szanse są niewielkie z powodu wieku i zaburzeń ale są ).
czy możecie mnie jakoś pokierować? chcę radykalnie zmienić dietę, dosyć zdrowo się odżywiam ale widocznie jeszcze nie dość zdrowo. nie jestem otyła, uprawiam sporty, wyglądam 5-10 lat młodziej – myślałam że to przekłada też się na wnętrze organizmu ale jak widać raczej nie;)
uczę się o równowadze hormonalnej z książek i jestem pełna nadziei
będę wdzięczna za kazda sugestie i z góry bardzo dziękuję
Marlena napisał(a):
Na pewno warto zmienić dietę bowiem zła dieta jeszcze nikomu w niczym nie pomogła. Jeśli masz stresy, to tym bardziej dieta powinna być oparta na filozofii nutritariańskiej. Nauka radzenia sobie ze stresem również może być korzystna, polecam książki, które napisał profesor Jon Kabatt-Zinn, założyciel Kliniki Redukcji Stresu (np. „Praktyka uważności dla początkujących” – polecam, bardzo dobra lektura).
A jeśli chodzi o składniki odżywczy to może witamina E, strażnik płodności i ciąży? Warto wiedzieć, że jest skuteczna przy tego typu problemach, pisałam o tym tutaj:
https://akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-6-cud-naturalnej-witaminy-e-dr-wilfrid-i-evan-shute/
i tutaj:
https://akademiawitalnosci.pl/witamina-e-straznik-zdrowia-witalnosci-i-mlodosci/
Przy poronieniach pomocne mogą być regularne okłady z oleju rycynowego, napisałam e-booka na temat tego jak je stosować: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/tajemnice-oleju-rycynowego-e-book
Nina napisał(a):
Witam. Pani Marleno piszę aby podzielić się moimi doświadczeniami z witaminą C i prosić o radę.
Obecnie jestem w 33 tyg. Ciąży. Przed ciąża zmagalam się z bardzo groźnymi bakteriami m in. E.coli, gronkowiec złocisty, paciorkowiec kalowy i wiele wiele innych. Zabijały mnie wieczne infekcje intymne i grzybice. Medycyna akademicka po prostu wpedzala mnie do grobu przez antybiotyki i doprowadzala do depresji. 2 lata pseudo leczenia lelarskiego nie zdala soe na nic. Ostatni posiew jaki robilam po prostu ze łzami w oczach odłożyłam do szuflady. Zaczelam interesowac sie medycyna naturalna, zaczelam stosowac diety bezglutenowe, bezcukrowe i bezmleczne oraz wspomagalam się naturalnymi środkami typu Pau Darco wyciąg z czarnego orzecha itd…. pomoglo! Jednak przez niesamowity ból okresowy i lądowanie co miesiąc w szpitalu z tego powodu moja ginekolog zlecila mi badania i okazalo sie ze mam endpmetrioze i cyste na jajniku. Nie wspomne co psychicznie przeżyłam, ale zalecila mi wziąć hormony ( tabletki antykoncepcyjne) które tylko mialy uciszyć wzrost cysty. Kupilam je. Jak wiadomo endpmetrioza dziala na płodność. Ale razem z mężem doszliśmy do wniosku że nie będę sie truć i ryzykować czy w przyszłości zajadę w ciąże. Zaczęliśmy starać się i za pierwszym razem się udało! Od pół roku przed ciążą brałam witaminę C w kapsułkach firmy „now foods” i kontynuowalam dalej!! Kiedy skończyła mi sie ta witamina to zamówiłam sobie lewoskretna z tej wlasnie strony internetowej. Do 3 miesiąca bralam ja, czulam sie swietnie!! Zadnych nudności, potem ludzie zaczęli mnie straszyć, ze krzywdę zrobie dziecku i ze jestem nieodpowiedzialna matka wiec przestałam bo sie przestraszyłam. W 4 miesiącu ciąży okazało sie ze mam łożysko przodujace, zle sie czulam i nie moglam chodzić, później zaczęłam krwawic. Ale na szczescie niewiele. Zaczelam czytac na temat witaminy C bo od kiedy przestałam ja brać zaczęłam sie zle czuc. Trafiłam na ten artykuł i wiele innych. Kupilam ksiazke Jerzego Zieby i postanowilam ze wrócę do witaminy C i dodatkowo wzielam opakowanie k2mk7, którą juz skonczylam. Od tamtego czasu caly czas pije witamine C, magnez i omega 3. Lozysko wróciło na swoje miejsce. Czuje sie świetnie! jestem w 33 tygodniu ciąży i co najważniejsze! Bylam na badaniach GBS których niesamowicie sie bałam! I wyszlo ze nie mam żadnych bakterii!!! Ponadto ani raz nie mialam zapalenia pęcherza czy infekcji intymnych! Synek waży sporo bo około 2400 kg gdzie ja jestem bardzo chuda osobą o duzej niedowadze. Do tej pory przytylam 11 kg. i oczekujemy rozwiązania! Czy i jak pomogla nam witamina C podczas porodu- napiszę po rozwiązaniu!. Tymczasem chcę zapytać czy mogę zwiększyć dawkę witaminy C jeśli do tej pory brałam 4g?
Marlena napisał(a):
Nino, polecam tę książkę https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/ciaza-i-witaminy-przewodnik-ortomolekularny-dla-matki-i-dziecka-helen-saul-case
Mariola napisał(a):
Dzień dobry Marleno.
Marleno od ok. 3 m-c przyjmuję wit. C, D3, niacynę, A+E, B Complex. Czuję się świetnie, lepiej niż kiedyś. Ale trapi mnie jedna rzecz. Kiedyś miałam okresy co do dnia, długość cyklu zawsze 28 dni. A od trzech miesięcy mam „wolną amerykankę”. Czy to powstałe zamieszanie może być związane z przyjmowanymi witaminami? Pozdrawiam Mariola
Marlena napisał(a):
Nie wydaje mi się, stawiam raczej na stres. 😉
Anna napisał(a):
Marleno mam pytanie o książkę Ciąża i witaminy. A czy orientujesz się czy jest to książka tylko dla kobiet w ciąży czy również dla karmiących, tzn czy są tam rozdziały o odżywianiu po ciąży?
Marlena napisał(a):
Książka obejmuje okres zarówno okres samej ciąży jak i wczesnego dzieciństwa naszego malucha.
Kasia napisał(a):
Marleno mam do Ciebie pytanie. Zamówiłam już książkę którą polecałaś Ciąża i witaminy, czekam niecierpliwie na przesyłkę.
Mam jednak do Ciebie pytanie odnośnie witamin podczas karmienia piersią. Czy orientujesz się czy są przeciwwskazania do stosowania witamin z grupy b?
Łykałam w ciąży B-50 oraz niacynę 100mg i nie wiem czy mogłabym to kontynuować. Raz dziennie z rana do posiłku wraz z wit D34000j.m i witaminami dla kobiet karmiących( taki kompleks.)
Nie chciałabym zaszkodzić swojemu dziecku i spowodować kolki czy wzdęcia. To samo tyczy się wit. C Czy mogę normalnie pić Kwas L- askorbinowym jak dotychczas? I w jakich dawkach najbezpieczniej?
Oczywiście zdrowe odżywianie na 1 miejscu ale chciałabym wiedzieć jak wygląda sprawa z dodatkowymi suplementami.
Kolejna sprawa to soki z kapusty kiszonej. Czy mogę pić jak karmię? Ponoć ogórki kiszone absolutnie zabronione a jak z sokami?
Pozdrawiam Kasia
Marlena napisał(a):
W czasie karmienia zapotrzebowanie na składniki odżywcze rośnie, a nie maleje – podobnie jak w czasie ciąży. W książce Helen Saul znajdziesz wszelkie wytyczne. Co do kiszonek to nic mi nie wiadomo aby były zabronione podczas laktacji.
Magda napisał(a):
Witam Marleno!
Piszę na świeżo. Dzisiaj zrobiłam test ciążowy – pozytywny! 🙂 Jeszcze zgłoszę się do ginekologa w celu potwierdzenia, ale czuję że to jest to. Mam 28 lat. Od prawie dwóch lat leczę się na nadczynność tarczycy (biorę thyrozol 10 mg dziennie, choć zaczynałam od dawki 60 mg dziennie). Stało się, zaszłam w ciążę mimo iż pani endokrynolog polecała zaczekać z tym do zakończenia leczenia, tłumacząc że istnieje zwiększone ryzyko poronienia. Dodatkowo mam stwierdzoną chorobę Graves Basedowa (ciągłe zmiany dawek hormonu w tabletkach miały doprowadzić do wyeliminowania choroby-czasem biorę więcej, czasem mniej bo wyniki badań wariują – Trab na początku leczenia = 13; teraz = około 3). Kolejne konsultacje mam pod koniec listopada. Boję się, że będę musiała faszerować się tymi lekami przez całą ciążę, oraz tego co mi grozi po porodzie (jeśli dojdzie szczęśliwie do rozwiązania). Dodatkowo moje obawy dotyczą zdrowia dziecka. Nie chciałabym, żeby mu coś dolegało – wiadomo… Z tego co dowiedziałam się od pani doktor, w trakcie ciąży choroba może się uspokoić, ale po porodzie wróci ze zdwojoną mocą i odegra się na mnie 🙁
Staram odżywiać się zdrowo, piję soki, czasem wspomagam się witaminą C, nie brałam za to kwasu foliowego. Zastanawia mnie fakt, że pani endokrynolog nigdy nie wspomniała o witaminie D, za to kazała unikać słońca i przegrzewania organizmu „by nie pobudzać tarczycy do działania”. Nie był badany poziom jodu, a jak tu wyczytałam nadczynność nie oznacza jego nadmiaru w organizmie. Mam istny mętlik w głowie. Nie mam pojęcia co robić, chcę dla nas jak najlepiej – dla mnie i dla dziecka. Na pewno kupię sobie książkę „Ciąża i witaminy”.
Co o tym wszystkim myślisz Marleno? Co robić, aby doprowadzić siebie i ciążę w zdrowiu do rozwiązania?
Marlena napisał(a):
Magdo, wiele zamieszania wokół jodu wyjaśnia ostatnio wydana w języku polskim książka „Jod leczy”, autorka Lynne Farrow, była pacjentka słynnego dra Brownsteina. Co prawda ona cierpiała na niedoczynność, lecz o chorobie Gravesa-Basedowa też tam jest.
Ponadto tak jak mówisz – nadczynność nie oznacza automatycznie nadmiaru jodu w ustroju lecz może oznaczać również jego… niedobór. Konwencjonalne „leczenie” nadczynności polega na podaniu niszczącego tarczycę jodu radioaktywnego lub wręcz wycinaniu „niegrzecznego” narządu – czyli traktowanie objawów, bez zastanawiania się głębiej nad przyczyną.
Brak jodu w ciąży dla płodu może oznaczać ociężałość umysłową, w ciężkiej postaci kretynizm. Mam nadzieję, że ginekolog o tym Cię poinformował. Sztuczny kwas foliowy nie jest konieczny pod warunkiem, że dostarczysz więcej naturalnego kwasu foliowego (zielenina, soczewica, fasola, cieciorka, pomarańcze, awokado itp.) – najlepsza forma to zielone koktajle oraz sałatki, bowiem jest wrażliwy na wysoką temperaturę (oraz światło słoneczne).
agusia napisał(a):
Dzień dobry,
chciałabym zapytać czy jest w Polsce lekarz, z którym można by skonsultować branie dużych dawek witamin, jakie zaleca autorka książki „Ciąża i witaminy”? Z tego co zauważyłam, większość lekarzy niestety tego nie popiera, a wręcz odradza 🙁 Planuję ciążę w najbliższym czasie i aktualnie przyjmuję witaminy w dużych dawkach (np. D3 7000j.m. , B1 100mg, B6 100mg, K2 100, C 4g) i chciałabym to kontynuować w czasie ciąży. Obawiam się jednak, ze jak pokażę tą listę swojemu lekarzowi to się złapie za głowę 😉 Proszę o rady 🙂
Marlena napisał(a):
Jak dotąd z tego niepopierania i odradzania nie widać efektów w postaci powszechnego wysypu szczęśliwości czyli dzieci super zdrowych, odpornych na NOP-y poszczepienne, na nowotwory dziecięce (jeszcze kilka dekad temu zjawisko o nazwie „hospicjum dla dzieci” było praktycznie nieznane) itd.
Lekarze mówią tylko to, czego ich nauczono. Tego czego nie wiedzą nie powiedzą, częstokroć nie powiedzą też tego, czego im mówić oficjalnie nie wolno, bo zmuszeni są trzymać się z góry ustalonych prawd, inaczej mogliby stracić pracę.
Asia napisał(a):
Marleno rozumiem, że zamiast witaminy C można zażywać acerolę dobrej jakości.Jestem na początku ciąży.
Marlena napisał(a):
Jakiekolwiek źródło witaminy C. Polecam też świeżo wyciskane soki warzywno-owocowe.
Justyna napisał(a):
Pani Marlenko,
bardzo bede wdzieczna jak znajdzie Pani chwilke, w natloku wszystkich wiadomosci , na moje pytanie 😉
Co zrobic jak zoladek i zeby „strajkuja” z nadmiaru kwasu przy regularnym braniu witaminy C zarowno z pozywienia jak i z suplementacji?
Zalezy mi na braniu wit. C, gdyz od 2 lat nie moge zajsc w ciaze (37 lat), zdrowo sie odzywiam, uprawiam Sport, inne witaminy jak cynk, wit E, Omega 3 itp. rowniez zaczelam uzupelniac oraz zamowilam ksiazke „Ciaza i Witaminy” 😉
Pozdrawiam i z gory dziekuje!
Marlena napisał(a):
Justyno, jeśli witamina C w postaci kwasu nie jest za dobrze tolerowana, to należy przejść na niekwasowe formy tej witaminy czyli askorbinian. Jeśli nie możesz zajść w ciążę to sprawdź sobie nietolerancje pokarmowe również.
Asia napisał(a):
Jestem ciekawa czy którakolwiek z kobiet w ciąży stosowała się do zaleceń i przyjmowała witaminy w takich dawkach jak zaleca Helen Saul Case z książki ” Ciąża i witaminy”. Szukałam informacji na ten temat, ale nie znalazłam żadnej opinii kobiety, która zażywała aż tyle witamin. Ja stosuję tylko witaminy dla kobiet w ciąży i wit. D-4000 j. Teraz lekarz zalecił mi magnez i no-spę na skurcze, ale tego magnezu to 2 tabletki po niespełna 50 mg, a wg Helen powinnam brać 350-400 mg dziennie. Rozważam kupić b-complex i cytrynian magnezu i
(ok 360 mg magnezu lepiej przyswajanego), ale w tajemnicy przed lekarzem bo on tego nie popiera . Zamierzam tez przyjmować wit C choćby ze względu na ból pleców, na który ta witamina ma pomóc. Kiedyś przyjmowałam kwas l-askorbinowy, ale nie wiedziałam czy można brać w ciąży więc odstawiłam. Może na Twoim blogu Marleno dowiem się więcej na temat megadawek witamin bo mam mętlik w głowie i po prostu trochę się boję brać aż tyle.
Dziewczyny jakie dawki i jakich witamin przyjmujecie?
Marlena napisał(a):
Szczerze na Twoim miejscu zmieniłabym lekarza. Ktoś kto „boi się” witamin, „nie wierzy” w nie (jakby to był jakiś szamanizm, a nie naukowe fakty) albo uważa je za kaprys, wymysł itd., oznacza to, iż nie ma on wiedzy na ten temat. Zupełnym ignorantem jest zaś taki lekarz, który będzie beształ pacjenta za zażywanie witamin i minerałów chociaż ten czuje się po tym lepiej. Ja bym się nie pytała o nic takiego lekarza, tylko brałabym magnez czy witaminy i tyle, skoro pomaga mi na skurcze czy na cokolwiek innego. Lekarz to nie wyrocznia, mój organizm jest moją wyrocznią i dokładnie mi powie jeśli przesadzę, bo np. gdy człowiek weźmie witaminy C czy magnezu za dużo, to dostaje biegunki, dlatego zwyczajnie nie jest możliwe przedawkować je, więc skąd ten strach? Z NIEWIEDZY! 😉
krzyś napisał(a):
Czy dla 4 miesięcznego dziecka można podawać witaminę C ?
Marlena napisał(a):
Jeśli jest karmione piersią to powinno pobierać witaminę C z mleka matki. W przypadku infekcji można podać jako dodatkowy suplement, ponieważ zapotrzebowanie na C wtedy bardzo szybko wzrasta.
K napisał(a):
Z lekarzami dyskusja o suplementach może prowadzić jedynie do wzrostu ciśnienia 😉 Wychodzą z założenia, ze w ciąży powinno się brać kwas foliowy, potem jakiś preparat typu pregna, nie zabronią też magnezu 🙂 Za to nie dadzą skierowania na zawartość wit. D3 czy B12 we krwi. Jestem w 11 tyg, pierwsza ciąża 32 lata, jak na razie nie mam żadnych objawów, typu mdłości, wymioty, zawroty głowy itp. Suplementuję sobie D3 ok. 5 000 j, k2, betakaroten, wit. E 400, B complex, metafolin, selen , magnez, żuravit, wit. C, 1-3 kropli płyn lugola, od czasu do czasu koenzym q10 i cynk. Właśnie czekam na omega 3 (porządna dawka) i dołączy tez olej lniany jako pasta budwingowa. Jest sezon na warzywa i owoce więc to moje główne pożywienie. Na jesieni wdrożę dodatkowo kiszonki i soki cytrusowe. I oczywiście namiętnie zbieram , suszę i pije pokrzywę 🙂 Mam się dobrze i mam nadzieję, że tak dotrwamy do końca 🙂 Zastanawiam się jeszcze nad probiotykami, ale raczej pojdę w stronę własnoręcznie robionego jogurtu. Pozdrawiam serdecznie wszystkie przyszłe mamy 🙂
Iza napisał(a):
Pani Marleno, czy przyjmowanie witaminy C w proszku CZDA będzie ok? Jest ona na tyle bezpieczna, że mogę śmiało zażywać? Bardzo proszę o odpowiedź, jestem w pierwszym trymestrze i jem taką, ale przypomniałam sobie ten artykuł weszłam czytam wszystko od nowa łącznie z komentarzami i nie widzę odpowiedzi.
Marlena Bhandari napisał(a):
Jakakolwiek witamina C jest zawsze witaminą C.
Urszula napisał(a):
Czy przelicznik 4/6/8 GRAMÓW vit c DZIENNIE jest prawidłowy ? 1 tableta ascorvity do rozpuszczenia w wodzie ma 100 mg vit c a to jest równe 0,1 grama. To oznacza że 10 takich tabletek to 1 gram. Pani Helena pisze że brała vit c począwszy od 4 gramów na dobę czyli np. 40 tabletek musujących… ??? czy to nie jest pomyłka w podaniu dawki dziennej vit c?
Marlena Bhandari napisał(a):
Nie zalecam aptecznych wynalazków typu Ascorvita – witaminy C jest tam tyle co kot napłakał, za to dodane jest mnóstwo śmieci jak np. toksyczny słodzik syntetyczny, aspartam, który niszczy jelita (i nie tylko). Najlepiej kupić czystą witaminę C w sklepie ze zdrową żywnością.