Jak pozbyć się trądziku? Trądzik (acne vulgaris) całymi latami starałam się traktować zewnętrznie i wewnętrznie wieloma specyfikami, ale efekty były mizerne i wypryski powracały jak bumerang.
Gdy byłam nastolatką wszystkim wydawało się to „normalne” mieć trądzik, w tym mnie samej. W zasadzie ciężko było znaleźć kogoś w moim wieku, kto by trądziku nie miał, więc zjawisko wydawało się być czymś całkowicie na miejscu.
Jednak latka mijały, a problemy ze skórą mnie nie opuszczały, w dniach poprzedzających menstruację było najgorzej: właściwie miałam wtedy pewność, że zaraz mi wyskoczy kolejny niechciany „wulkan” w najmniej odpowiednim miejscu albo całe stada wyprysków.
Brzmi znajomo? A co gdybym Ci powiedziała, że Twój trądzik nie jest problemem?
Ale jak to, trądzik nie jest problemem, zapytasz? Ano dokładnie tak.
Trądzik nie jest problemem, jest rozwiązaniem.
Wiedz o tym, że skóra jest nie tylko naszym największym organem, ale jest również pierwszym organem, który sygnalizuje nieprawidłowe traktowanie całego systemu. Niektórym ludziom trądzik zaostrza stres emocjonalny, a innym kosmetyk, czekolada czy alkohol, jednak istota sprawy pozostaje ta sama: gdy ustrój zetknie się z czynnikiem dla niego stresogennym (pamiętaj, że mamy 3 rodzaje stresu) – może zasygnalizować to wybuchem zmian na skórze.
Skóra jest też jednocześnie ostatnim organem, który dostaje składniki odżywcze jakie dostarczasz do swojego wnętrza, ponieważ system hierarchicznie je rozdziela i najpierw idą one na odżywienie dużo ważniejszych, żywotnych organów wewnętrznych, które utrzymują cały system przy życiu.
Pokaż mi więc swoją skórę, a powiem Ci jak bardzo masz organizm zatruty przetworzonym jedzeniem i rozmaitymi toksynami i/lub niedożywiony potrzebnymi mu składnikami odżywczymi. Wystarczy jeden rzut oka na skórę danej osoby aby domyśleć się jej stylu życia: zdrowego, radosnego, wypełnionego bogactwem świeżych naturalnych pokarmów, czy też pełnego wszelkich toksyn z jednej i niedoborów ważnych substancji z drugiej strony.
Skóra nie kłamie, skóra prawdę Ci powie.
Skóra zadbana „od środka” będzie zawsze piękna, promienna, gładka, czysta i zdrowa. Nie potrzebuje drogich zabiegów kosmetycznych, najnowszych kremów, drastycznych peelingów, wymyślnych toników.
Ona promienieje zdrowiem od środka i to bez względu na wiek.
Trądzik jest rozwiązaniem na toksyczny styl życia, tak to zaprojektowała Matka Natura, która woli wyrzucić brzydkie rzeczy na skórę niż upchać je w ważniejszych dla funkcjonowania całego systemu tkankach.
To dotyczy zresztą wszystkich chorób: one nigdy nie są problemem, zawsze są dla Twojego organizmu rozwiązaniem. Są sygnałem, że coś robisz źle.
Takim językiem przemawia do nas nasze ciało. Jeśli nie nauczysz się porozumiewać ze swoim ciałem w jego języku, to masz problem. Zaczyna się wtedy „walkę z… (tu nazwa choroby)” zamiast zwyczajnie zastanowić się co zawaliliśmy my sami.
Możemy więc „walczyć” z trądzikiem i dalej sobie nakładać na nasze krosty trądzikowe różne kremy i maści, faszerować się antybiotykami itd., ale cały czas nie dosięgamy istoty rzeczy. Każdy lekarz Ci powie, że dokładnie rzecz ujmując konkretna przyczyna trądziku nie jest znana.
Dlatego jest on taki trudny do leczenia i bardzo często powraca. Wiemy jak trądzik się tworzy (nawet z detalami wiemy), ale nie wiemy dlaczego się tworzy.
A pytanie „dlaczego?” jest zasadnicze, bo jedynie znając na to właśnie pytanie odpowiedź jesteśmy w stanie usunąć przyczynę i pożegnać się z problemem raz a dobrze, zamiast traktować jedynie symptomy.
Na każdą przewlekłą chorobę wywoływaną przez nasz styl życia (m.in. także przez to co wsadzamy całe życie do gęby) współczesna medycyna nie zna odpowiedzi na pytanie „dlaczego” i w związku z tym ma jedną możliwą etykietkę: „dokładna przyczyna nieznana”.
To samo dotyczy nie tylko trądziku ale też np. cellulitu, chorób autoimmunologicznych, cukrzycy typu 2, chorób nowotworowych itd.
Wiemy jak się tworzy, ale ponoć nie wiemy dlaczego.
Są jednak naukowcy, którym pytanie „dlaczego?” nie daje spokoju.
Tak się składa, że kilka dni temu przeczytałam badanie opublikowane na pubmedzie: „Acne vulgaris: a disease of Western civilization” (Loren Cordain et al. Arch Dermatol. 2002 Dec;138(12):1591-2), co zainspirowało mnie do napisania tego artykułu.
Z zebranych w badaniu danych wynika, że 79-95% młodzieży w krajach zachodnich boryka się z trądzikiem, a nawet wśród osób powyżej 25 roku życia odsetek ten wynosi 40-54%. Można zatem stwierdzić, że trądzik jest chorobą przewlekłą i przybrał rozmiary epidemii.
Nie oszczędza ani młodszych, ani starszych, nie patrzy na wykształcenie, urodę czy status majątkowy. Ba! Dotyka nawet słynne gwiazdy znane z telewizji, które na okładkach kolorowych czasopism mają cerę poprawianą programem graficznym, jednak w rzeczywistości stan ich skóry wcale nie jest idealny: dokładnie odzwierciedla styl ich życia.
Jak wyleczyć trądzik naturalnie i czy jest to w ogóle możliwe?
Moje osobiste doświadczenia wskazują, że jak najbardziej możliwe jest wy-leczenie (a nie jedynie za-leczenie) trądziku metodami naturalnymi, pod warunkiem, że zaczniemy drążyć bardzo głęboko aż do samej przyczyny.
Ciało nigdy nie daje niepokojących sygnałów bezsensownie.
Czy to będzie krosta na brodzie czy ból stawów.
Ale gdy sygnał daje, to oczekuje od nas działania polegającego na usunięciu przyczyny, a nie na przyklepaniu symptomów.
Dzisiaj mam całkowicie zdrową, promienną skórę. Pozbawioną trądziku, który towarzyszył mi od wieku dojrzewania.
Nareszcie, po tylu latach męczarni! I po tylu pieniądzach wydanych na „antybakteryjne” kosmetyki, „przeciwtrądzikowe” maści i rozmaite medykamenty.
Po przeczytaniu badania dra Cordaina otworzyła mi się po prostu klapka i zapaliło światełko: on ma całkowitą rację! Tak właśnie było ze mną: całkowita zmiana stylu życia zaowocowała u mnie pożegnaniem trądziku i to raz na zawsze.
To czego osobiście doświadczyłam jak się okazuje również potwierdzają badania naukowe. Jeśli więc Twój lekarz mówi, że dieta ma mały lub żaden wpływ na trądzik, to wiedz, że się zwyczajnie myli.
Autorzy badania odwiedzili dwa zupełnie odmienne od siebie miejsca na tej planecie, mające jedną tylko wspólną cechę: nie były skażone współczesną cywilizacją (Papua Nowa Gwinea, gdzie badano plemię kitawańczyków oraz Paragwaj gdzie badano społeczność zbieracko-myśliwską Ache).
Na 1200 kitawańczyków (z czego 300 młodych osób w wieku 15-25 lat) nie stwierdzono ani jednego przypadku zaburzeń trądzikowych, podobnie jak pośród 115 (z czego 15 w wieku 15-25 lat) osób pochodzących z plemienia Ache, badanych przez 843 dni.
W konkluzji badania autorzy stwierdzają, że przyczyną trądziku bardziej niż różnice genetyczne pomiędzy populacjami mogą być czynniki środowiskowe, odpowiedzialne za epidemię trądziku wśród społeczeństw cywilizowanych.
Przy czym dla jasności: czynniki środowiskowe to nie tylko świeże i pozbawione zanieczyszczeń powietrze (bo to akurat od nas mało zależy). To cały nasz styl życia. Między innymi wszystko to, co wkładamy do naszego wnętrza. I to nie tylko doustnie. Bo ważne jest również i to, co nakładamy na nasz największy organ – skórę.
Poprzez skórę również bowiem możemy dostarczać do naszego krwiobiegu różne rzeczy, a nie zawsze są one dla nas dobre: współczesne drogeryjne kosmetyki to czysta chemia z maluteńkim dodatkiem składników pochodzących bezpośrednio z natury, podczas gdy powinno być akurat odwrotnie, w najgorszym przypadku. A w najlepszym przypadku na skórę powinno się nakładać jedynie to, co bez szkody dla zdrowia można zjeść.
Dlatego jeśli cały czas borykasz się ze zmianami skórnymi to wiedz, że one nie są tak naprawdę problemem. One stanowią dla Twojego organizmu rozwiązanie na wszystkie złe rzeczy, które mu robisz i jednocześnie stanowią ważny dla Ciebie sygnał.
Wysłuchaj tego i zareaguj odpowiednio. Zastanów się, co może organizmowi przeszkadzać w wytwarzaniu dla Ciebie nieskazitelnie gładkiej skóry? Czego może mu brakować?
Przestań jednym słowem „walczyć” z trądzikiem. Walka to jest takie zjawisko, że na atak następuje kontratak. Tak się nie rozwiązuje problemów na dłuższą metę, to nie jest tak naprawdę dobra droga.
Co możesz dla siebie zrobić?
Pewnie, że najłatwiej by było wziąć magiczną pigułkę i rano obudzić się z cerą jak u niemowlęcia. Niestety takiej pigułki nie ma, a przywracanie systemu do stanu równowagi zabierze co najmniej parę tygodni, zmiany nie będą widoczne z dnia na dzień.
Jeśli natomiast nie jesteś w stanie zrobić rewolucji z dnia na dzień tak jak ja to zrobiłam, to przynajmniej postaraj się dodawać do każdego swojego posiłku te dobre i naturalne pokarmy na tyle, na ile możesz, wyrzucając jednocześnie z diety te sprzyjające zapaleniom, przetworzone (przy czym nie ma znaczenia czy zostały przetworzone w fabryce czy też w domu).
Wtedy jednak na pojawienie się poprawy trzeba będzie poczekać odpowiednio dłużej. Dlatego polecam metodę zastosować od razu, a nie stopniowo, bowiem gdy ją stosujemy stopniowo (a jeszcze damy się nabrać na gadki o tak zwanym umiarze), to będziemy bardziej skłonni do (coraz częstszych) odstępstw od raz przyjętych założeń.
Oto 10 zasad jakie pomogły mi w wypracowaniu pięknej i zdrowej skóry, stosując ten reżim regularnie i z odpowiednią dozą determinacji w ciągu zaledwie kilku tygodni pozbyłam się ciągnącego się latami trądzikowego problemu, a z lustra popatrzyła na mnie całkiem inna osoba: bez cienia pryszczy!
1. Odżywiaj organizm jedynie nieprzetworzonym naturalnym pokarmem czerpanym wprost z rąk Matki Natury: warzywa, owoce, pestki, orzechy, strączkowe, ryż brązowy, pokarmy naturalnie fermentowane (kapusta, ogórki, buraki, ocet jabłkowy, domowy jogurt z wiejskiego mleka) itd.. Czyli pokarmy, które nie mają w sklepie etykiet wymagających uważnego studiowania w poszukiwaniu składników szkodliwych. Te pokarmy bez etykiet to jest właśnie PRAWDZIWE JEDZENIE: na pewno zawiera tylko to, co jest dla nas dobre. Możesz jeść bez obaw. Tam gdzie jest to możliwe wybieraj wersje bio.
2. Jeśli sięgasz po produkty pochodzenia zwierzęcego, to wybieraj jedynie takie, co do których pochodzenia masz pewność: wiejskie jajka, prawdziwe mleko prosto od krowy (jeszcze lepiej kozy) czy też mięso (kupuj najlepiej bezpośrednio na wsi od hodowców, którzy karmią zwierzęta naturalnie, czyli hodują „dla siebie”).
3. Zapomnij o ubogich w wartości odżywcze pokarmach będących tworem cywilizacji: słodycze, napoje, wypieki, przekąski, dania gotowe, makarony, ulepszane albo białe pieczywo, przetworzone przemysłowo wędliny i nabiały. Takich rzeczy nie jedzą w oddalonych od cywilizacji miejscach na naszej planecie, gdzie ludzie skórę mają nieskazitelnie zdrową. Nie jedzą pokarmów smażonych na rafinowanym oleju, nie jedzą ciast, margaryn ani sztucznie dosmaczanych i sztucznie barwionych lodów. Generalnie przyjmij zasadę: jeśli stworzyła to natura – jem to, jeśli stworzył to człowiek – nie jem tego. Twoja skóra Ci za to podziękuje!
4. Wyrzuć z łazienki napakowane chemią konwencjonalne kosmetyki: płyny do kąpieli, żele, mleczka, dezodoranty, pasty do zębów z fluorem, balsamy, kremy antysłoneczne, wszelkie „antytrądzikowe” specyfiki, konwencjonalne kosmetyki upiększające itd.. Taki rzeczami mieszkańcy Ziemi będący w posiadaniu pięknej zdrowej skóry nie zatruwają swojego systemu. Wybieraj kosmetyki organiczne, o jak najprostszym składzie, z jak najkrótszą listą składników. Bez obaw możesz kłaść na skórę to, co możesz zjeść.
5. Zmień tłuszcze z przetworzonych na nieprzetworzone! Koniec z tłuszczami trans, a więc do widzenia mówimy margarynom, rafinowanym olejom i potrawom smażonym. Możesz w niewielkich ilościach spożywać tłuszcze naturalnie wyciskane i nierafinowane: olej kokosowy, oliwę, olej lniany, tran, jeść awokado, kokos, siemię lniane (dobre także z uwagi na błonnik), orzechy i migdały – tam są dobre tłuszcze. Jeśli od dziecka Twoja dieta oparta była o pokarmy przetworzone sięgnij po olej z wiesiołka lub z ogórecznika: zawarte w nich kwasy tłuszczowe GLA pomagają przywrócić równowagę, dzięki czemu skóra wraca do zdrowia. Olej z wiesiołka czy ogórecznika można też stosować na skórę.
6. Dla zdrowej skóry bardzo potrzebne są witaminy i minerały. Im bardziej przetworzone jemy jedzenie tym bardziej nasza skóra będzie cierpieć na niedobory tych ważnych substancji, ponieważ nie dość, że takie pokarmy są zubożone w składniki odżywcze, to jeszcze te mierne ilości dostaną się naszej skórze w ostatniej kolejności. Postaraj się aby nie zabrakło w Twojej diecie naturalnych pokarmów we wszystkich kolorach, obfitujących w witaminy A, C i E oraz witaminy z grupy B, kwasy Omega-3, żelazo, magnez, cynk, selen i jod.
Słońce także leczy trądzik, ponieważ powoduje wzrost poziomu witaminy D we krwi.
Zanim sięgniesz po suplementy w kapsułkach wypróbuj świeżo wyciskane w domu soki. Bardzo dobrze na moją cerę (i na dziesiątki innych rzeczy przy okazji) wpłynęło właśnie regularne picie świeżych soków warzywnych (szczególnie tych na bazie marchewki), mogę z czystym sumieniem soki polecić. Dlaczego warto je pić pisałam obszernie tutaj.
7. Pamiętaj, że nie jesteś tym co jesz, lecz tym co wchłaniasz. Zdrowie zaczyna się w jelitach. Możesz jeść najwspanialsze jedzenie lub przyjmować najdroższe suplementy, lecz jeśli ich nie wchłaniasz to jedynie tracisz czas i pieniądze. Nie jedz w stresie ani w pośpiechu, postaraj się dobrze przeżuwać pokarmy, pamiętaj by dbać o prawidłową florę bakteryjną jelit (probiotyki i prebiotyki), jedz też dużo pokarmów bogatych w wymiatający śmieci z jelit błonnik i unikaj jak ognia pokarmów kradnących witaminy lub minerały z organizmu (kawa, alkohol, napoje energetyzujące, rozmaite słodkości, wypieki z białej mąki i generalnie wszelkie pokarmy przetworzone).
8. Dbaj o sen i wypoczynek. Skóra też odczuwa stres, przepracowanie, niedospanie. Gdy śpimy skóra się regeneruje i wypoczywa. Niektóre procesy metaboliczne zachodzą właśnie podczas snu. Przestań zamiast snu sięgać po kawę czy napój energetyczny, tego skóra naprawdę nie lubi. Możesz je jednak spożywać jeśli chcesz dodać energii swoim pryszczom, które zaatakują ze zdwojonym wigorem, bo one te rzeczy uwielbiają pasjami 😉
9. Dbaj o ruch na świeżym powietrzu. Ruch dotlenia i alkalizuje cały organizm, a słońce sprzyja tworzeniu się ważnej witaminy D. Siedzenie w zamkniętych pomieszczeniach pozbawionych słońca nie pomoże w pozbyciu się trądziku. Spacer lub gimnastyka na świeżym powietrzu – jak najbardziej.
10. Do momentu poprawy stanu cery możesz wspomagać się naturalnymi sposobami, aplikując zewnętrznie naturalne substancje o działaniu antybakteryjnym. Bardzo dobrze sprawdzają się ocet jabłkowy lub sok z cytryny (zmieszany pół na pół wodą, można używać jak tonik) i olejek z drzewa herbacianego (punktowo na wypryski). Raz na jakiś czas można zrobić maseczkę z sody oczyszczonej wymieszanej na papkę z odrobiną wody lub zielonej herbaty.
Czy to lepsze niż izotretynoina?
Na pewno o niebo bezpieczniejsze. Nikt jeszcze nie zatruł się marchewką, nie rozwalił sobie nią wątroby ani jelit (jak już to wyleczył!), nie urodził z jej powodu potworka ani nie popełnił pod jej wpływem samobójstwa. Natomiast izotretynoina to sztuczna (zsyntetyzowana w latach 70-tych) pochodna witaminy A.
Niestety jak każdy lek syntetyczny posiada dosyć sporo skutków ubocznych: suchość skóry i oczu, działanie taratogenne (uszkadza płód), hepatotoksyczne (uszkadza wątrobę), powoduje depresję i myśli samobójcze, uszkodzenie jelit, trzustki i nerek, upośledzenie słuchu i wzroku.
Po prostu ciarki przechodzą gdy się czyta tę litanię możliwych skutków ubocznych. Czy naprawdę pozbycie się wykwitów na skórze musi być okupione takim ryzykiem?
Lepiej mieć zdrowe oczy, uszy, nerki, wątrobę i jelita czy ładną skórę? A może jednak można mieć i jedno i drugie?
Nasz organizm sam potrafi przecież wyprodukować sobie tę substancję w potrzebnej jemu ilości, z dostarczonej mu wraz z pokarmem witaminy A. Popijając codziennie sok z marchewki (najchętniej moje ulubione imbirowe carottini) i wcinając zdrowe surówki i dużo zielonych warzyw (szpinak, brokuły itd.) oraz różnych owoców, z pewnością dostarczałam do swego wnętrza dosyć spore jej ilości. Więc przypuszczam, że na brak izotretynoiny mój system pewnie nie mógł narzekać 😉
Dodam, że odkąd moja skóra uległa regeneracji to potrzebuję bardzo mało kosmetyków, wystarcza mi naprawdę podstawowa pielęgnacja (używam przy tym jedynie kosmetyków naturalnych, wszystkie drogeryjne poszły do kosza), nie muszę już też oczywiście nakładać tony wypełnionego chemią podkładu by maskować niedoskonałości (bo poznikały!), wystarczy w zupełności pielęgnacyjny krem tonujący z karotką jeśli już.
Nie są mi już potrzebne kremy matujące, przeciwzmarszczkowe czy też korektory. Skóra unormowała się i promienieje naturalnym blaskiem, nie wymagając „poprawiaczy”. Tak po prostu. 🙂
Czy nie zdarzają mi się już wypryski? Owszem, pojedynczo (!) raz na parę miesięcy coś się mi skórze niewielkiego pokaże, lecz za parę dni znika samo. Te wypryski dla mnie są barometrem tego co włożyłam do środka (czytaj: popełnionych grzeszków kulinarnych) i najczęściej pojawiają się jako efekt np. świątecznego poluzowania diety lub przypadkowego spożycia (np. w gościach) czegoś, na co mój ustrój zareagował przemawiając do mnie swoim językiem.
Przyjmuję te oznaki z całkowitym spokojem, a wejście z powrotem na właściwą ścieżkę w ciągu paru dni likwiduje symptom, bez używania żadnych specyfików.
P.S. Całkowicie przypadkowo po zmianie stylu życia odkryłam któregoś dnia ze zdumieniem, że z ud i pośladków zniknął mi też dręczący mnie od urodzenia pierwszego dziecka cellulit – tak sam z siebie. Po prostu zniknął i już. Jak pomyślę ile pieniędzy wydałam na „antycellulitowe” zabiegi i kosmetyki…
W każdym razie jeśli Twoim problemem jest cellulit, a nie trądzik to zastosuj śmiało powyższe 10 zasad. Gwarantowane, że w parę tygodni skóra na udach i pośladkach stanie się gładka i napięta, bez śladu obrzydliwego cellulitu! 🙂
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Dominika napisał(a):
no cóż przestrzegam powyższych zasad od paru miesięcy, a niektórych nawet od paru lat, a trądzik się pojawił (gdzie wcześniej nie miałam z tym problemu).. ale myślę, że po prostu mój organizm się oczyszcza i jestem dobrej myśli ;), bo moja dieta w 80% składa się z nieprzetworzonej żywności roślinnej (owoce i warzywa +nie jem mięsa, regularnie ćwiczę i dużo przebywam na świeżym powietrzu) 🙂
Marlena napisał(a):
Zgadza się, zanim trądzik zniknie najpierw może się podczas oczyszczania nasilić. Jeśli mogę coś doradzić: załóż dziennik zdrowia. Bo często okazuje się, że „zapominamy” o skubniętym tu i ówdzie „małym” kawałeczku czegoś, czego nasza skóra nie lubi. I polka zaczyna się od nowa.
Marcun napisał(a):
Bardzo polecam stosować się do powyższego artykułu. Dodam jedną ważna rzecz: organizm należy oczyścić, ja min 2 razy w miesiącu chodzę na 2h na saunę i w trakcie wypijam min 1.5l wody mineralnej (najlepiej wysokozmineralizowanej). Pomyśl też o odkwaszeniu organizmu i będziesz się cieszyć piękną skórą.
Dominika napisał(a):
wow, dziękuję za pomysł ;), tak też zrobię 😉
Monika napisał(a):
Witaj:) A możesz polecić jakieś kosmetyki naturalne? Albo post o tym napisać?:) I podasz namiar na dobry olej z wiesiołka/ogórecznika? Ps czy olejek migdałowy nadaje się do demakijażu oczu? Pozdrawiam:* Ps Super wpis!
Inka napisał(a):
Używałam olejku migdałowego do demakijażu oczu i był ok, ale dla mnie osobiście najlepszy był awokado.
L napisał(a):
jeżeli chodzi o naturalny demakijaż to tylko metoda OCM, zgoogluj sobie 🙂 może nawet pani Marlena coś o tym tutaj pisała, nie pamiętam, szczerze mówiąc.
Aneta napisał(a):
Super artykuł, powiedz mi proszę, czy masz jakiś sprawdzony sposób na żylaki?
Pozdrawiam
Patrycja napisał(a):
Bardzo ciekawy wpis.Powoli staram się wprowadzać te zasady, ale jak wspomniałaś – zdarzają się grzeszki. Do tego ostatnio, po okresie ciężkiej „orki” (kończenie zlecenia na gwałt, czyli praca po 14h) męczy mnie nawrót rozrostu Candidy, więc znowu toczę upartą walkę o równowagę. Zastanawia mnie czy jako białą mąkę rozumiesz również np. mąkę pszenną razową bądź mąkę żytnią razową? Robię chleb na zakwasie głównie w oparciu o żytnią mąkę typ 2000, ale dorzucam do niej czasem trochę mąki pszennej albo żytniej bardziej zmielonej. Zastanawiam się więc, czy sama się tym sposobem nie podtruwam :/
lila napisał(a):
Nigdy nie miałam trądziku, ale od grudnia stosując Pani sugestie pozbyłam się cellulitu, parę kilogramów i wiele niepotrzebnych artykułów ze spiżarni, łazienki i apteczki. Wcale przez to nie czuję się staroświecka.
magda napisał(a):
Temat bardzo na czasie. Podam swoje doświadczenia na skórze – przez ponad tydzień zabierałam do pracy zrobiony raniutko sok z paru marchewek oraz buraka (jednego, podłużnego) i jakie było moje zdziwienie, gdy odkryłam, że (już po tygodniu) przestałam się świecić na buzi jak choinka! Zawsze miałam problem z wydzielaniem sebum, a teraz jest fantastycznie. Liczę, że może zmniejszą mi się również otwarte pory i całkowicie zniknie reszta trądziku. Pani Marlena ma rację, trochę trzeba wyczekać, ale warto dojść do tego naturalnymi metodami, bezpiecznymi dla nas. Uciekłam od lekarza jak usłyszałam o izotretynoinie, branie tak silnych leków nie pozostaje bez echa w naszym organiźmie.
Agnieszka napisał(a):
Nie ma jak działanie na psychikę. Ledwo ktoś napisał żeby pić sok z marchewki już widzicie poprawę. Trądzik też się może pojawić w dojrzałym wieku który nie ma nic wspólnego z jedzeniem a ze zmianami hormonalnymi. Pewnie ze zdrowe jedzenie jest ważne ale bez przesady żeby czasem nie zjeść ciastka raz na tydzien, nie napić się czerwonego wina czy wypić kawę jedną dziennie. Trzeba umieć pić a nie chlac, jeść a nie żreć. To samo z kosmetykami. Jednemu bedzie sprzyjało to co organiczne a innego beda uczulaly. Najlepiej to jak każdy sam będzie słuchał swojego ciała, masz problem zrób badania bo nie wszystko da się wyleczyć jedzeniem. To co jednemu pomoże drugiemu może zaszkodzić. Nie dajmy się zwariować. Wszystko można tylko z umiarem.
Marlena napisał(a):
Biorąc pod uwagę, że skóra to nasza „trzecia nerka” byłabym ostrożna z tym „umiarem”, bo umiar to bardzo podstępne i śliskie „słowo-klucz” – podrabiany klucz do zdrowia https://akademiawitalnosci.pl/tag/umiar/ – osobiście wolę ten prawdziwy. 😉
Trądzik to typowa choroba cywilizacyjna (ludy prymitywne nie znają tej „choroby” – ani w czasie dojrzewania, ani w wieku dorosłym), najczęściej bezpowrotnie mija ona gdy przywrócimy prawidłową pracę gruczołów oraz kluczowych organów (głównie wątroby i nerek), przywrócimy też prawidłowy skład płynowi śródtkankowemu, który obmywa wszystkie organy odbierając z nich produkty przemiany materii (zapchana, zamulona „kanalizacja” powoduje wyrzut „śmieci” na skórę). Magda ma rację jeśli chodzi o soki warzywne: jak podaje dr Morse – szczególnie burak jest potężnym stymulatorem układu limfatycznego: https://www.youtube.com/watch?v=LfC0re9KJrE
Jeśli chodzi o kosmetyki, to najbezpieczniej jest stosować zasadę, iż to co możemy bezpiecznie jeść – możemy równie bezpiecznie położyć na skórę.
Wojciech napisał(a):
Nigdy nie uwierzę w to, że dieta ma jakikolwiek wpływ na trądzik jeżeli sam się o tym nie przekonam. Robię praktycznie wszystko co w tym artykule i nadal żadnej poprawy. Nie wiem jak w zaledwie kilka tygodni można pozbyć się trądziku. Ja jestem w 28 tygodniu, rygorystyczna dieta od samego początku bez zachcianek. I nic.
Marlena napisał(a):
To że robisz to jest mało ważne. Ważne jest JAK robisz. I widocznie nad tym powinieneś popracować.
Wojciech napisał(a):
Robię to wręcz PODRĘCZNIKOWO.
Marlena napisał(a):
Tylko głupiec uważa, że zna już wszystkie odpowiedzi. Drąż dalej, Wojciechu – oto moja rada.
Wojciech napisał(a):
Nikt nie zna odpowiedzi, na trądzik nie ma po prostu sposobu. Żadna dieta, żadne kremy. Każdy prędzej czy później to sobie uświadomi. Ten artykuł to tylko piękna teoria, praktyka jest zupełnie inna.
Marlena napisał(a):
Ten artykuł to są moje osobiste doświadczenia i moja osobista praktyka. Przykro mi, że Twoja teoria i praktyka są inne. Ja mam swój opisany powyżej w artykule sposób na trądzik i pożegnałam tę niemiłą przypadłość z sukcesem, na wieki wieków. Amen.
ola napisał(a):
trądzik może być również na podłożu bakteryjnym, polecam srebro koloidalne do picia i nacierania skóry (zabije bakterie) + kontynuacja diety
powodzenia
Franka napisał(a):
Wojtek a mleko? Według mojej wiedzy należny je bezwzględnie odstawić, nie ma znaczenia czy jest prosto od krowy, to po prostu nie jest jedzenie dla ludzi. Mleko jest prawie w każdym produkcie sklepowym, więc trzeba być czujnym. Ja jestem ponad rok na surówce i wiesz kiedy naszedł na mnie detoks? Po roku. Teraz jest poprawa, ale muszę kupować warzywa organiczne. Po pomidorach z marketu, mam straszny wysyp. Życzę wytrwałości i nie poddawaj się.
Wojciech napisał(a):
Mleka nie piję od 2 lat, wcześniej jedynie sporadycznie z płatkami.
Ania napisał(a):
mnie również powyższe zasady nie pomagają z trądzikiem. Nigdy nie jadłam przetworzonej żywności. Pochodzę ze wsi, więc produkty świeże, dobrej jakości i z pewnego źródła mam na co dzień. Jestem osobą aktywną, lubię ruch. Właściwie to stosowałam się do tych reguł od zawsze. Hormony nieomalże w porządku, to co odbiega od normy jest już od dłuższego czasu leczone. Lekarz w końcu powiedział, że jeśli chcę wyglądać jak człowiek (oczywście nie użył takich słów – to moje podsumowanie), powinnam poddać się terapii izotretynoiną. Jestem wewnętrznie rozdarta, gdyż wiem z czym to się wiąże, a dodam, że nie miałam jeszcze dzieci, a chcę mieć w przyszłości. Postanowiłam, że zanim się zdecyduję na terapię, spróbuję ostatniej rzeczy (bo próbowałąm już nieomalże wszystkiego) – przeszłąm na dietę niskowęglowodanową – optymalną. Ma to związek z ograniczeniem wydzielania insuliny, która też ma wpływ na naszą skórę. Wiem, że to dieta dość obciążająca m.in. wątrobę, ale sądzę, że spustoszenie organizmu jest i tak znacząco mniejsze niż po stosowaniu tego leku. Zazdroszczę szczęściażom, którzy odnaleźli w tych „10 przykazaniach” swój złoty środek na ten szpecący ciało i duszę problem…Wszyscy mówią: „daj spokój! ludzie mają większe problemy!”… Ludzie są różni i każdy ma jakiś problem, mniejszej lub większej wagi, ale to jest kwestia, której nie poddaje się obiektywnej ocenie…
Diana napisał(a):
Spróbujcie suplementacji witaminy D3 – ja właśnie zaczynam. Zmagam się z trądzikiem od 11 lat (mam 23). Od 2 lat jestem weganką. Po odstawieniu produktów odzwierzęcych zniknęły mi pryszcze ropne. Teraz usiłuję pozbyć się zaskórników z całej twarzy i nadmiaru sebum. Staram się jeść większość rzeczy na surowo, w sumie jedynie ryż/ziemniaki/fasolkę na obiad jem gotowane. W wakacje kupię wyciskarkę, bo wydaje mi się, że w moim przypadku problem stanowi jednak niedobór substancji odżywczych w związku z tym, że często nie mam czasu zjeść i żyję w dużym stresie. Zauważyłam, że najlepiej na skórę do tej pory działają u mnie marchewki – im więcej ich zjem tym skóra wygląda lepiej. Już nie mogę się doczekać picia po 2 litry soku z marchewek dziennie, efekt pewnie będzie wtedy błyskawiczny 🙂
Paulina napisał(a):
Masz może jakiś pomysł jak pozbyć się blizn potrądzikowych i przebarwień? Kiedy coś mi się pojawi, zawsze po sobie zostawia ślad, nawet jeśli nie było ruszane.
L napisał(a):
polecam krem z masy perłowej, nie pamiętam nazwy.
Klara napisał(a):
Trądzik kiedy się pojawił był tłumaczony właśnie przez złą dietę, przez chorobę cywilizacyjną, stres. No bo czułam się dobrze, jadłam dobrze. Tylko ten trądzik…
Stosowałam te 10 punktów, biegałam, jadłam prawie samą surowiznę w hurtowych ilościach, eko drogie – samo zdrowie i liczne wypryski i gule nie znikały. Lekarze mówili „taka Pani uroda”, ale ja czułam że to jest alarm, że choruję.
Wydałam ogromne pieniądze na badania hormonów, krzywe insulinowe, endokrynologów. Okazało się po 3 miesiącach 20 konsultacji z przeróżnymi ludźmi, którzy raz mnie bagatelizowali, a raz nie, raz mówili bzdury, a raz dawali dobry trop… i udowadniania, że nie wymyślam sobie problemów wyszło!
Mam początki cukrzycy 2 typu – insulinooporność, pcos i niedoczynność tarczycy. Lekkie wykroczenia poza normami, które wcześniej były ignorowane po zgłębieniu okazały się tykającym zegarem.
Gdybym nadal chodziła z trądzikiem i liczyła, że sama dieta mi go wyrówna pewnie choroby by się pogłębiły do tragicznego poziomu. Teraz łykam leki, które działają, jem nadal zdrowo i trądziku nie ma – po lekach zniknął po miesiącu, ślady po nim również. Dzięki diecie i ustabilizowaniu tarczycy prawdopodobnie za rok będę mogła odstawić leki, tak wróżą lekarze, a organizm sam nauczy się poprawnie pracować.
Dziękuję Bogu, że dostałam trądziku. Gdybym tego nie miała i nie leczyła byłoby za późno – za kilka lat pewnie bym się dowiedziała, że nie będę nigdy mogła mieć dzieci, bo zignorowałam sygnały mojego ciała.
Mój trądzik uratował mi tyłek 😉 ale nie tęsknię za nim!
Marlena napisał(a):
Wzruszyła mnie Twoja historia. Brzmi ona mniej więcej w dużym skrócie tak: bardzo zdrowy styl życia (prawie-witariańska dieta, ruch itd.) spowodował u mnie oprócz trądziku również cukrzycę typu drugiego, cysty na jajnikach oraz niedoczynność tarczycy, ale całe szczęście, że są leki i po nich od razu poczułam się lepiej.
Zrewiduj swoje przekonania, Klaro. To chyba nie do końca tak jak myślisz, w szczególności powinnaś zredefiniować swoje pojmowanie „zdrowego stylu życia”. Ten prawdziwie zdrowy może produkować dla nas jedynie pełnię zdrowia od narodzin aż do naturalnej śmierci, a nie zaburzenia w funkcjonowaniu systemu. Nie sztuką jest sięgnąć po lekarstwa. Sztuką jest wiedzieć jak żyć aby ich zwyczajnie nigdy w swoim życiu nie potrzebować.
Karolina napisał(a):
Witam
Tez mam te przypadłości tylko bez tarczycy chciałabym się dowiedzieć jakie leki i jaka dieta pomogły. Proszę o kontakt jakieś informacje. Pozdrawiam
Karolina napisał(a):
Pani Marleno i po co taki sarkazm – „wzruszyła mnie twoja historia”? Aż przykro to czytać… Prowadzi Pani ciekawą, ważną i pożyteczną stronę. Tylko jak czytam taki komentarz to mam poczucie, że trochę życzliwości brakuje.
A propos merytoryki – trądzik u kobiet po 30 roku życia jest często związany z zaburzeniami hormonalnymi, PCOS, odstawieniem pigułki antykoncepcyjnej itp. Dieta jest bardzo ważna (szczególnie odstawienie cukru i mleka), ale sama nie rozwiązuje całego problemu.
Marlena napisał(a):
Wybacz, Karolino, jeśli urażone zostały Twoje uczucia, nie było moim zamiarem nikogo obrażać. Przykro mi, że tak to odebrałaś. Nigdzie ponadto nie napisałam, że dieta sama rozwiązuje trądzikowy problem.
Dominika napisał(a):
Dzięki za ten post, właśnie mi przypomniałaś (bo chwilowo żarcie mi mózg pożarło), dlaczego mam na czole dwa wulkany 🙂
Anami napisał(a):
Świetny artykuł, zastosuje się do tych zasad i mam nadzieję że szybko pozbędę się problemu. Czy jeśli będę jeść same nieprzetworzone warzywa i owoce, spędzać dużo czasu na dworze i ćwiczyć, ale palić papierosy to czy efekt będzie taki sam jak bez papierosów? Niestety jeszcze nie potrafię porzucić nałogu.
Marlena napisał(a):
Nie, to nie będzie ten sam efekt. Może spróbuj przerzucić się na elektronicznego? Dostarczasz co prawda nikotyny która Cię uzależniła, ale nie dostarczasz tysięcy rakotwórczych związków zawartych w dymie. A to już coś. Duże coś 😉
kamil950 napisał(a):
W sprawie rzucania palenie niektórzy m.in. na tym blogu polecali tę książkę „Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie” Allena Carra. Ja sam nie mam z tym problemu jakby co. 🙂
L napisał(a):
ehhh, potwierdzam, wszystko to prawda w 100%… sama z powodzeniem od 2 lat stosuję się do zasad opisanych tu przez panią Marlenę. ale od siebie dodam jeszcze: ZERO NABIAŁU I GLUTENU. dopiero wtedy moja cera naprawdę się wyleczyła. potrzeba na to kilku (nawet kilkunastu) miesięcy, ale warto. pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich użerających się z tym ***, bo wiem jaki to koszmar i jak potrafi zrujnować życie.
Wojciech napisał(a):
Tą stronę też znam i to przez nią przeszedłem na dietę. Nie jem glutenu i nabiału łącznie z jajkami. I ogólnie stosuję się do wszystkiego co zawarte w tym artykule i nic. Dla Ciebie jest to 100% prawda, ale z własnego doświadczenia wiem wiem, że to ściema. Śmieszy mnie to, że ktoś już po kilku dniach albo tygodniach widzi efekty. Też tak na początku myślałem, taki nagły hura optymizm. Ale potem nastąpiło zderzenie z rzeczywistością. Nadal trzymam się tej diety, nadal nic… Prawda jest taka, że tylko nielicznym taka dieta może pomóc.
Marlena napisał(a):
Po kilku dniach diety to na pewno nie. To faktycznie ściema. Natomiast po kilku tygodniach zauważenie pierwszych pozytywnych zmian jest jak najbardziej możliwe. Zwróć uwagę jeszcze na jedną sprawę: nie jest ważne to co jesz ale to co wchłaniasz. Możesz więc mieć najwspanialszą dietę świata, ale jeśli NIE WCHŁANIASZ to efektów mieć nie będziesz. Ponadto nie ma jednej diety dobrej dla wszystkich, bo co jest do wszystkiego jest… do niczego.
Zrób sobie może Wojciechu test na nietolerancje pokarmowe? Myślę, że to też mogłoby być bardzo przydatne i dużo rzeczy wyjaśnić.
nuxy napisał(a):
parę lat temu przeszłam kurację izotretynoiną, bo moje problemy skórne po prostu dobijały mnie do reszty, były takie dni że miałam ochotę zedrzeć sobie skórę z twarzy…makabra po prostu. Po badaniach, rozmowach i podpisaniu „cyrografu” [oświadczenia, że zapoznałam się z litanią skutków ubocznych, że zobowiązuję się do regularnych prób wątrobowych i stosowania antykoncepcji hormonalnej] zaczęłam kurację. Po ośmiu miesiącach łykania strasznie drogich proszków [ok. 200pln/miesiąc] efekt był fantastyczny! Skóra co prawda bardzo mi się łuszczyła, ale inne skutki uboczne się nie pojawiły. Byłam zachwycona! A teraz.. problem wrócił. Nie mam zamiaru wracać do leków, stosuję OCM i przestałam jeść odpady, zbieram się w sobie do przeprowadzenia diety oczyszczającej wg. Dąbrowskiej.. życzcie mi powodzenia 😉
Marlena napisał(a):
Powodzenia, Nuxy, na pewno Ci się uda!
zagatka napisał(a):
Hej, mi w grudniu dermatolog powiedział, ze w moim przypadku stosuje się izotek właśnie. Miałam straszny trądzik, takie nacieki ropne. Poczytałam o tym paskudztwie i trawiłam to długo, załamana stanem swojej twarzy. W międzyczasie czytałam o maseczce z cebuli (forum na kafeterii) i stosowałam praktycznie codziennie. Cebula uratowała moją twarz (mieszanka cebuli i zielonej glinki). Krosty prawie zniknęły. Stosowałam wtedy też ścisłą dietę, jak mi się wtedy wydawało, czyli bez mięsa, nabiału, alkoholu i słodyczy of kors. Byłam zachwycona cebulą, bo wreszcie wyglądałam jak człowiek 🙂 Ale coś tam mi wyskakiwało nadal, więc wytoczyłam kolejne działo i zaczęłam usuwać dziada od wewnątrz właśnie dietą dr Dąbrowskiej 🙂 Zrobiłam 40 dni diety, jestem już 3 tygodnie po i ani jednej krostki (podczas diety była tragedia, ale z pomocą i wsparciem męża dałam radę). Polecam Ci jak najbardziej dietę i do tego, w trakcie wysypu wzmożonego, maseczkę z cebuli – działa cuda! 🙂 Pomaga też na blizny (wiele kremów na blizny, ma w składzie cebulę)
Teraz też staram się jeść naturalne nieprzetworzone jedzenie i czuję się świetnie i staram się słuchać swojego organizmu.
Razem z mężem się śmiejemy, ze dzięki moim krostom teraz zdrowo się odżywiamy i że one odmieniły nasze życie 🙂
L napisał(a):
@nuxy: dzięki za info o tej cebuli, już kiedyś gdzieś czytałam, że jest bardzo skuteczna w walce z trądzikiem, muszę to rozpropagować 🙂
Ewa napisał(a):
Tez bylam na diecie Dabrowkiej, ale tylko 2tygodnie, skora pıekna, zdrowa, ani sladu pryszczy po diecie, ani sladu cellulitu. Polecam kazdemu taka kuracje oczyszczajaca. Jest cıezko podczas diety, bo to tylko warzywa i owoce(jablka,grejfruty i cytryny) ale warto!
Teraz mam male problemy z tradzikiem, ale to dlatego ze ostatnio jadlam duzo slodzonych cukrem deserow i prawdopodobnie problemy hormonalne, ktore cukier moze powodowac. No i musze wrocic do biegania 🙂
IA napisał(a):
Czy możesz coś więcej napisać na temat oleju z wiesiołka i z ogórecznika?
Marlena napisał(a):
Napiszę może o tych olejach osobny artykuł, bo są tego warte z uwagi na zawartość GLA 🙂
koko napisał(a):
Z własnego doświadczenia dodam, ze oprócz tego co podała Autorka ważne jest 1. Niedotykanie twarzy 2. Używanie papierowych ręczników do twarzy 3. Częsta zmiana poszewki od poduszki
Goś napisał(a):
Właśnie problem pryszczy mnie poruszył ponieważ momentami nawet bardzo mnie dotyczy. Od ponad 3 lat mam stwierdzoną niedoczynność tarczycy, 3 guzki sobie na niej siedzą, zostałam skazana na dożywotnie branie leków… Początkowo jak zaczęłam je brać spadła waga, unormowało się to i owo ale postanowiłam zmienić diametralnie moje życie i mniej więcej od roku i 2 miesięcy jestem na ściśle wegańskiej diecie (wcześniej 3 lata byłam na wegetariańskiej) bez cukru, kawy i czarnej herbaty (spełniam prawie wszystkie powyższe 10 punktów – może poza sokami z wyciskarki bo tej jeszcze nie posiadam ale wkrótce nabędę, miałam jednak okazję być na 5-tygodniowej terapii sokami), suplementuję się jedynie wit.B-12. Jako, że dieta ta w cudowny sposób zmieniła na plus moje życie bo od czasu zmiany nie złapałam nawet kataru to jednak pryszcze lubią pokazać się na mojej twarzy, przy czym momentami są tak dorodne, że chciałabym gdzieś się zakopać i nie wystawiać na widok publiczny. Dodam, że widząc wspaniałe działanie diety postanowiłam jakieś 6 miesięcy temu odstawić leki tarczycowe do lamusa. I teraz nie wiem czy pryszcze są wynikiem oczyszczania się ciągłego czy też tego, że mi się cosik nie wchłania? O ile można kontrolować to co się do paszczy wkłada to już na wchłanianie nie mamy za bardzo chyba wpływu no bo skąd mogę wiedzieć czy to co włożyłam do paszczy wchłonęło się czy nie? Ja wiem, że dzięki tej diecie młodnieję ale mam 30-parę lat a mam problem nastolatki więc trochę durnieję bo nie wiem jak długo taki proces oczyszczania może trwać? Jeszcze tylko mam nadzieję w tych sokach…
L napisał(a):
zbadaj hormony! bo oprócz chorej tarczycy możesz też mieć PCO! a z tego się bierze trądzik – trądzik hormonalny.
dddd napisał(a):
jak zwalczyc tradzik, tak samo jak wszystko inne i na tym powinien sie artykuł skonczyc, zdrowy tryb zycia +zdrowe odzywianie temat zamkniety 🙂 sam miałem pare razy „syfy ” i wiem z czym to sie wiaze: przetworzone żarcie, słodycze itd .
Anna napisał(a):
Sama się przekonałam, że negatywny wpływ na cerę ma cukier. Wystarczyło go mocno ograniczyć i już jest dużo lepiej.
Kinga napisał(a):
Na dniach dowiedziałam się o istnieniu „cukru” kokosowego. Zastanawiałam się czy słyszała Pani o tym wynalazku i czy w ogóle to jest cukier czy tak jak ksylitol cukrem jest tylko z nazwy? Czy to zdrowy słodzik?
Marlena napisał(a):
Cukier kokosowy to cukier, niestety. W dużej mierze uzależniająca sacharoza. Różnica między nim a białym cukrem jest jak pomiędzy papierosami z filtrem i bez. Czyli w zasadzie żadna. Zawiera co prawda minerały, ale polecam czerpać minerały ze źródeł nieuzależniających i nie będących neurotoksyną dla mózgu.
Kinga napisał(a):
Dziękuję, jest Pani nieoceniona za odpowiedzi na różne pytania!
hardaska napisał(a):
Zmiana diety potrafi czynic cuda. Niewiarygodne, ale są ludy ktore trądziku nie znają. Niestety w naszych rozwinętych krajach trądzik dotyka rownież kobiety po 35 roku życia. Nowe zjawisko czy cena za „jakosc” naszego życia. Pozdrawiam Hardaska
krystyna napisał(a):
Wiara w to o robimy ma kolosalne znaczenie.
Jesli myslisz, że Twój problem/choroba jest nieuleczalna, masz rację.;
jesli myslisz, że Twój problem/choroba jest Uleczalna masz rację.
Rita napisał(a):
Jak pięknie powiedziane… 😀
marli napisał(a):
Marleno a ile tego oleju z ogórecznika, czy wiesiołka spozywać? tyle ile radzą na opakownaniu czyli 2,5ml dziennie? czy jakoś więcej może?
Poza tym swietny artykuł jak zawsze u Ciebie 🙂
pozdrawiam serdecznie
Marlena napisał(a):
Dziennie 1/2-1 łyżeczki, czyli 2,5-5 ml. Można np. wmieszać do dressingu, którym przyprawiamy sałatkę.
MartitaNowa napisał(a):
witam, czy czytała Pani tą książke sposób na candidę? reklama zawarta u góry.
Marlena napisał(a):
Nie. Ja nie widzę takiej reklamy. Google wyświetla reklamy dopasowując je do zainteresowań użytkownika. Widocznie odwiedzałaś wcześniej witryny poświęcone tematowi to i odpowiednią reklamę Ci wyświetlił 🙂
MartitaNowa napisał(a):
Naprawdę?Ale to śmieszne…:) [wymoderowano odnośnik] coś takiego:)…nie wiem co o tym myśleć,wszędzie naciągacze!
Marlena napisał(a):
Cóż, kto chce niech spróbuje magicznym sposobem pozbyć się raz na zawsze Candidy w 48 godzin. Naiwnych pewnie nie brakuje 😉
MartitaNowa napisał(a):
…tak też myślałam:) Poza tym za 100 zł wole kupić olej kokosowy i inne smakowitości:)…ale to prawda naiwnych nie brakuje:)
MartitaNowa napisał(a):
….muszę to napisać, bo nie wytrzymam inaczej!!! Pani Marleno czy jest Pani w stanie zrozumieć, że wszyscy są na mnie źli, że nie daje słodyczy dzieciom? Komentują to w niesamowity głupi sposób!….Próbowałam ale naprawdę nie da im się to w żaden sposób wytłumaczyć, że to jest złe!…I mówię dlaczego niby ja mam ŚWIADOMIE! truć dzieci?…odpowiedź jest oczywiście głupia…sama wpieprzałaś dziecku nie dasz!…najgorsze jest to, że go podjudzają: weź, weź…..
Marlena napisał(a):
Ja rozumieć rozumiem, ale to chyba Rodzic ma prawo decydować o tym co jest dobre dla jego dziecka, a nie „wszyscy”? A dziecko które pozna wiedzę na ten temat samo nie weźmie. Mój syn już wie i nie je słodyczy nawet jak go częstują, mówi wprost, że słodycze są niezdrowe i dostaje pochwały że jest mądrym malcem. Bo każdy normalny człowiek wie, że zdrowe nie są, prawda?
Mannaa napisał(a):
Witam 🙂 Zażywałam izotretynoine przez około 8 miesięcy …poprawa była już w czasie leczenia . Po jakiś 4-5 miesiącach trądzik wrócił i żałuję że brałam to dziadostwo.Miałam przesuszoną skórę,oczy i usta . Teraz moja skóra bardzo się czerwieni i jest wrażliwa mimo że minęły już jakieś 2 lata od zakończenia kuracji …oprócz tego dermatolog wysłała mnie do swojej córki(kosmetyczki) na zabiegi kwasem migdałowym po których zauważyłam większy wysyp . Byłam już u wielu dermatologów …i zrobiłam sobie przerwę ,ale po pewnym czasie postanowiłam znów złożyć wizytę lekarzowi .. powiedzialam jej że bralam izotretynoine a ona określiła ją ”sikierą” która szkodzi i uznała że powinnam spróbować leczenia naturalnymi sposobami . Wymieniła szare mydło i ciepłą wodę . No ale już na kolejnej wizycie chciała mi przepisać antybiotyki ale nie chcialam gdyz mi one w ogole nie pomagaly .Zgłosiłam też problem suchych dłoni . Powiedziała żebym odstawiła mydło w płynie i myła ręce mydłem bambino i przepisała mi maść robioną w aptece na ręce . Jeśli chodzi o zmianę mydła to faktycznie był to strzał w dziesiątkę -pomogło . . Zastanawia mnie jednak fakt …mam znajomych którzy mają piekną cerę a jedzą słodycze,piją kawę,alkohol,nie ćwiczą …jedzą przetworzone jedzenie , ale mają inne problemy z organizmem …więc może każdemu inaczej organizm ”mówi” że jest coś nie tak z tym co jemy…?
Agata napisał(a):
Dokladnie tak jest. Jednemu siada na trzustke, innemu na watrobe, jelita, a nam na skórę. Organ jak każdy inny. To chyba zależy od genów, co mamy najslabsze. Tu pocieszenie dla trądzikowcow: nasza skóra to nasz barometr. Inni dowiadują się często za późno bo ich najsłabszych narządów nie widac. Np. Babcia mojego męża zmarla na trzustke z buzia jak u niemowlaczka. Z reszta podobnie Anna Przybylska.
Kinga napisał(a):
Świetny artykuł, wyczerpująco opisane zasady dla zdrowej skóry. Miałabym jednak pytanie jakie potrawy są najlepsze w takiej diecie, jakieś propozycje jeśli chodzi o dania obiadowe, które nie zaszkodziłyby naszej skórze. Dopiero zaczynam moją przygodę ze zmiana diety i byłabym wdzięczna za jakieś propozycje posiłków.;)
Międzyrzec napisał(a):
Ja też po rygorystycznej zmianie diety mam ciągle problemy z trądzikiem. Nie są to już tak poważne problemy jak wcześniej, ale nadal moja twarz wygląda jak u nastolatka… Z powyższych komentarzy wyciągnąłem wniosek, że przemiana materii u mężczyzn jest zupełnie inna niż u kobiet, dlatego efekty są zupełnie inne. U mnie jest duże zakwaszenie organizmu i braki witamin. Bardzo niski poziom wit D. I to właśnie może być, a nawte pewnie jest powodem problemów ze skórą. Czy znacie jakiś uniwersalny sposób na zakwaszenie organizmu, który działa tak samo u obu płci?
laura napisał(a):
Miedzyrzec, organizm zakwaszony to organizm chory albo podatny na chorobe. Trzeba spozywac zasadowe jedzenie, ja wybieram te szczegolnie zasadowe i dostepne, jak kasza jaglana, cytrusy (szczegolnie cyrtyna), ciemnozielone warzywa, warzywny wywar, pije tez ziolowe napary. Tu jest przejrzysta tabelka o tym: https://www.alkaline-alkaline.com/ph_food_chart.html
Międzyrzec napisał(a):
To ze mną jest chyba źle, bo od kilku miesięcy odżywiam się bardzo zdrowo, a efekty polegają na tym, że dolegliwości są mocno przytłumione, czy to alergii, refluksu czy trądziku, ale problem nadal istnieje. Dzięki diecie nie muszę brać leków na refluks. Jednak o pełne wyleczenie się z tego można się tylko modlić, bo współczesna medycyna nie zna leku na alergie, nie wie jak leczyć nadkwasotę żołądka i wiele, wiele innych, zdawało by się nie ciężkich i nie śmiertelnych chorób i dolegliwości.
Marlena napisał(a):
Współczesna medycyna nie zna, ale to nie znaczy, że sposoby takowe nie istnieją. Istnieją od tysięcy lat, zostały z powodzeniem wypróbowane przez naszych przodków i są bardzo skuteczne. Zachęcam do zapoznania się z wykładem na ten temat: https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/
Międzyrzec napisał(a):
Tak Marlena, jak jedzenie nie pomaga to najlepiej nic nie jeść. Spoko, świetna rada. A od następnego tygodnia przechodzę na pobór prany z kosmosu :p
Marlena napisał(a):
Jednak nie wysłuchałeś wykładu pani doktor, bo gdybyś go wysłuchał to Twój sarkazm rychło by Cię opuścił. Podobnie jak uprzedzenia.
Ta lekarka jest autorką metody zwanej postem Daniela (post warzywno-owocowy), pracuje z pacjentami jakieś 30 lat tą metodą i ma udokumentowane liczne przypadki pacjentów, którzy przyszli chorzy, a wyszli do domu po paru tygodniach zdrowi. I nie ona jedna, bo rodzajów postu jest kilka i każdy terapeuta stosuje swój (posty ścisłe wodne, posty sokowe, surówkowe, warzywno-owocowe itd.). W Polsce prekursorką badań mechanizmów postu jest prof. Kinga Wiśniewska-Roszkowska. Na świecie istnieje sporo literatury w tym temacie, działają ośrodki gdzie pod okiem doświadczonych fastoterapeutów ludzie dochodzą do zdrowia, bez względu na rodzaj choroby. Po prostu ciało gdy wraca do zdrowia to wraca całe, naprawia wszystkie zniszczenia i przywraca do normy wszystkie parametry całego systemu.
To zrozumiałe, że wbudowane w Twoją podświadomość przekonania nie pozwalają Tobie pogodzić się z faktem, iż post leczniczy jest najstarszą procedurą medyczną na tej planecie. Ale tak już po prostu jest. Współcześnie panuje jednak ślepa wiara w leki i kompletny brak wiedzy na temat mechanizmu postu. Dla jasności: nie żyjesz praną podczas postu, lecz Twój system żywi się w ściśle hierarchicznej kolejności tym co jest mu niepotrzebne i zbędne (tkanka tłuszczowa, niepotrzebne metabolity poutykane w tkankach, „nonsensowne” białko złogowe, komórki stare, chore, zwyrodniałe, polipy, narośla, złogi, guzy itd.). Na miejsce tkanek starych i chorych tworzy nowe i zdrowe (np. zniszczone tkanki traktu jelitowego zostają usunięte wraz z biegunką i w ciągu następnych kilkudziesięciu godzin ustrój tworzy nowe i zdrowe komórki).
Fizjologicznie post może bez szkody dla zdrowia trwać do 40 dni. Ludzki organizm jest naturalnie przystosowany do postu, ponieważ wszystkie eukarionty posiadają zdolność autofagocytozy. Proces ten przybiera na sile właśnie podczas postu. Więc jeśli chcesz się pozbyć uzbieranych całymi latami śmieciochów z ustroju i dokonać odnowy biologicznej (czyli być z powrotem zdrów jak za dawnych dobrych czasów), to po prostu należy odstawić żarełko i trochę popościć. Akurat post warzywno-owocowy w/g metody dr Dąbrowskiej jest mało upierdliwy: jeść można do wypęku, ale tylko warzywa i owoce z listy dozwolonych. Po kilku dniach ośrodek głodu w podwzgórzu sam się wyłączy i nie chce się jeść fizjologicznie (ale i tak trzeba, nawet mniejsze porcje). Post Daniela można robić samemu w domu, chyba że ktoś jest pod stałą opieką lekarza i stale przyjmuje leki na receptę, wtedy zaleca się pościć pod okiem lekarza (leki te w miarę jak ustrój dochodzi do siebie lekarz sukcesywnie odstawia, bo stają się zbędne). Szczegóły w wykładzie dr Dąbrowskiej oraz na jej witrynie jak i w jej książkach.
Figula napisał(a):
Ja się nie zw wszystkim zgodzę.
Po pierwsze weźmy pod lupę pojęcie 'jedzenie przetworzone’ to również to podgrzewane, smażone, gotowane, pieczone, jedzenie w ogóle nieprzetworzone to po prostu surowa dieta. Nie twierdzę, że wszystko, co przetworzone jest złe, ale na pewno jest gorsze niż surowe, ale nie zabije i nie zaszkodzi w wielkim stopniu.
Po drugie ogólnie to co można i czego nie można jeść. Każdemu może szkodzić co innego. Ja miałam styczność z mięsem ze zwierząt niefaszerowanych chemią, z takimi jajkami również (w sumie jajka mam tylko takie), a mimo wszystko mi każde mięso i jajka szkodzą, za wyjątkiem ryb.
Oleje rafinowane… To zależy, mi osobiście takie smażenie na rzepakowym nie pogarsza trądziku.
Nabiał natomiast… Podobnie jak mięso, szkodzi mi każdy, ale nabiał szkodzi mi w znacznie mniejszym stopniu niżeli mięso. No chyba, że chodzi o żółty ser, który postawiłabym na równi z mięsem.
No i jeszcze gluten. Ja osobiście zauważyłam, że kiedy jadam gluten to mam niedobory cynku – białe plamki na paznokciach.
No i z tym oczyszczaniem to też jest różnie, jednak naprawdę uważam, że surowa dieta działa najlepiej. Zrobiłam sobie tylko kilka takich dni, że jadłam same surowe warzywa i owoce (ale ani kropelki tłuszczów) i już po jednym dniu cera była nie do poznania. Jednak tłuszcze trzeba jeść, poza tym bardzo ciężki mi tak wytrzymać. I choć i tak już wielu rzeczy nie jem, bądź znacznie ograniczam to trądzik mam nadal. I uważam, ze odżywianie to niestety nie zawsze jest droga do pełnego sukcesu, nie w każdym przypadku.
Bo jednak są też grzyby, które mogą powodować trądzik, takie helicobacter, czy gronkowiec, a może i coś jeszcze. Dieta może trochę pomóc, jeśli chodzi o radzenie sobie z nimi, ale są tak ciężkie przypadki, że sama dieta nie doprowadzi człowieka do zdrowia. I nie mówię, że trzeba lecieć do lekarzy po antybiotyki, ale można próbować ze srebrem koloidalnym, z olejkiem oregano, czy z drzewa herbacianego, albo z liściem oliwnym, bądź betuliną.
jowitka napisał(a):
pare lat temu udało mi się uporać z trądzikiem dzięki pewnej pani dermatolog która poleciła mi naświetlanie twarzy niebieskim światłem led. Z tego co widze teraz można sobie kupić takie domowe urządzenia naświetlające niebieskim światłem led
Marlena napisał(a):
Najlepsze wyniki osiąga się naświetlając zatrądzikowaną twarz całkowicie darmowym światłem, którego nie trzeba kupować. Słonecznym 🙂
Sirca napisał(a):
Marleno – Skarbnico Zdrowotności 🙂
mam pytanie dotyczące witaminy A – w artykule, w którym pisałaś o suplementacji i zapotrzebowaniu na witaminy (tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/witaminy-zamiast-lekow-prawda-czy-mit/) nie pojawiła się informacja na temat ilości faktycznie niezbędnej dla naszego organizmu witaminy A, a ostatnio w aptece usłyszałam, że jej przedawkowanie może doprowadzić do ślepoty! Czy Twoim zdaniem, jest to jedna z tych witamin, których nie powinniśmy uzupełniać w organizmie w formie sztucznych suplementów i czerpać tylko i wyłącznie z natury? Jeśli tak, to dlaczego ta witamina jest aż tak niebezpieczna?
Marlena napisał(a):
To brak witaminy A sprzyja ślepocie, nie jej nadmiar. Przedawkować można jedynie retinol (pochodzenia zwierzęcego, np. z tranu, wątroby) ale nie zawarty w roślinach beta-karoten, który jest prowitaminą (nasz ustrój sam z niej produkuje retinol tyle ile mu na dany moment potrzeba). Objawy przedawkowania witaminy A jak np. mdłości wystąpić mogą już po przyjęciu dawki 100 tys. IU witaminy A (tyle zawiera np. 170 g wątroby wołowej), jednak dawka śmiertelna to dopiero miliony IU. Czyli trzeba by się było doprawdy bardzo mocno starać aby w normalnych warunkach witaminę A przedawkować. Gdy opieramy się na prowitaminie zawartej w roślinach – przedawkowanie nie wchodzi w ogóle w grę. Suplementy multiwitaminowe zawierają raczej umiarkowane ilości witaminy A.
Sirca napisał(a):
Bardzo dziękuję za informację
swanlake napisał(a):
Napisała pani, że słońce leczy trądzik. Przyznam szczerze, zdziwiło mnie to, bo kilkanaście lat temu lekarze zalecali chorym opalanie (oczywiście nie trzaskanie się na heban 😉 ), a nawet solarium, jednak teraz od tego się odchodzi, gdyż słońce wysusza skórę, w wyniku czego w obronie zaczyna się ona przetłuszczać. Może też nasilać aktywność gruczołów łojowych. W obu przypadkach skutek jest ten sam – pogorszenie trądziku. Wiele moich „trądzikowych” znajomych próbowało leczyć skórę słońcem i w ich opowieściach zawsze powtarzało się jedno – najpierw było super, paskudztwa same znikały, a na jesieni znów wysyp. Więc czy słońce nie jest też „przyklepaniem”, „za-leczeniem” problemu trądziku? Zwłaszcza, że do leczniczej witaminy D ze słońca mamy dostęp jedynie przez wiosnę i lato, więc czy leczenie skóry słońcem w tym miesiącach ma sens, skoro później i tak problem wróci?
Dodam, że dermatolog odradził mi na moją dość lekką postać trądziku (zmiany tylko na brodzie i boku twarzy) terapię słońcem (nie, nie był sponsorowany przez firmy produkujące filtry 😉 ) ze względu na moją bardzo jasną, biało-różową karnację i piegi. Stwierdził, że prędzej się poparzę, niż opalę, a poza tym piegi mogą zlać się pod wpływem słońca w jedno i przebarwienia gotowe.
Marlena napisał(a):
Słońce wpływa pozytywnie na trądzik (i inne zmiany skórne jak egzemy czy łuszczyce) z dwóch powodów: jest produkowana witamina D oraz promienie słoneczne są antybakteryjne (to dlatego nasze babcie wywalały latem pościel codziennie na słońce, aby się przewietrzyła i przy okazji zdezynfekowała pod wpływem słońca). Dlatego ze słońca warto korzystać kiedy tylko mamy możliwość. Jednak generalnie zmiany skórne to sygnał od organizmu. To właśnie skóra jest wskaźnikiem tego jak czyste i zdrowe jest wnętrze naszego ustroju. Trądzik należy potraktować od środka. Samo słońce nie wystarczy jeśli ustrój jest nadal zanieczyszczony śmieciami i ma braki witaminowo-minerałowe. To co latem wyleczy słońce na jesieni powróci, ponieważ styl życia jest nadal taki sam i nic się nie zmieniło.
Ola napisał(a):
No chyba, że ktoś ma uczulenie na słoneczko… Jak ja. I żadne smarowanie się „piędziesiątkami” nie pomogło, wręcz pogorszyło sprawę.
Ale, ale! Jest ratunek! Dzięki pani artukułom o bezpiecznym opalaniu (skąd dowiedziałam się o fantastycznym oleju z pestek malin oraz o ostropeście plamistym) o męczącym, swędzącym i okropnie wyglądającym uczuleniu zapomniałam niesamowicie szybko! Oczywiście nie przesiaduje na słońcu godzinami, ale kiedyś 15 minut skutkowało kilkoma dniami męki. Teraz dzień nad wodą jest w końcu przyjemnością! DZIĘKUJĘ!
z> napisał(a):
zgadzam się z autorką artykułu – w zasadzie wszystko o czym napisała jest zgodne z prawdą
jednak mimo zastosowania tych wskazówek trądzik atakuje w obliczu nasilonego stresu – i okresowo będzie się w takich sytuacjach pojawiał
optimum to odpowiednia dieta i psychiczny spokój (optymalnie radosny nastrój) – skutek : całkowity brak trądziku
Małgorzata napisał(a):
Witam, a jak to jest z kosmetykami kolorowymi (podkłady, pomadki itp.)? Chodzi mi o kosmetyki mineralne, takie 100% ( np. podkłady w proszku składające się m. in. z tlenków, sterynianu magnezu oraz dwutlenku tytanu lub pomadki składające się z miki i olejów roślinnych). Ostatnio czytałam artykuł w którym Prof. Maria D. Majewska napisała, że dwutlenek tytanu, który dodawany jest do leków, żywności i kosmetyków jest rakotwórczy.
Marlena napisał(a):
Zgadza się, dwutlenek tytanu jest półprzewodnikiem, pod wpływem światła produkuje się masę wolnych rodników. Tu ciekawy artykuł na ten temat: https://hoga.pl/wiedza/Filtr-grozniejszy-od-slonca/
Małgorzata napisał(a):
Dziękuję bardzo za odpowiedź 🙂 Czy w takim razie mogę spróbować zastąpić dwutlenek tytanu – tlenkiem cynku?
bawa31 napisał(a):
Witaj Marleno. Ja też miałam problem ze nawracającymi zmianami skórnymi i mimo ich upierdliwości pogodziłam się z nimi. Jako, że moja rodzina miała problemy ze spadkiem odporności i częstymi infekcjami za twoją radą zastosowałam kurację L-ascorbiną. Mieliśmy strasznie zakwaszone organizmy przed tą kuracją. Dowodem niech będzie fakt, że za pierwszym razem dopiero po czwartym kubku napoju mnie ruszyło, a teraz w wypadku kataru jeden to aż nadto. Uwolniłam naszą rodzinę od zakwaszających potraw i choć jest jeszcze wiele do zrobienia poprawa jest zdumiewająca. Jednym ze skutków ubocznych, o których nie myślałam wcale zaczynając kurację L-ascorbiną był fakt pozbycia się nawracających zmian trądzikowych. Pozbyłam się nawet tych starych, przypominających drzemiący w uśpieniu wulkan po skórą. Po prostu gdzieś je wsysło i nie ma. Pojedyncze krosty pojawiają się, gdy dam się namówić dzieciom na słodkości, które jak wiadomo zakwaszają organizm, ale jeden czy dwa dni z L-ascorbiną usuwa paskudztwa. Być może dla niektórych taka kuracja będzie lekarstwem jak dla mnie. Co ty na to? Pozdrawiam serdecznie
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę z wprowadzonych zmian, ale nie dawaj się namówić na słodycze ani nie pozwalaj ich jadać dzieciom na co dzień. Cukier to złodziej minerałów i witamin (a co za tym idzie odporności, witalności i zdrowia). Już nie mówiąc o tym, że uzależnia niczym narkotyk. Warto robić dzieciom domowe słodkości, dosmaczane jak już to naturalnymi owocami np. daktylami czy odrobiną miodu, a nie cukrem.
bawa31 napisał(a):
Pewnie cię to ucieszy Marleno, że mój młodszy syn w ogóle nie je słodyczy, jeśli nie liczyć „słodkości” zawartej w bananach i innych owocach. Starszy jest bardziej oporny, ale ostatnio udało mi się namówić go na batoniki zrobione w domu na bazie płatków owsianych, rodzynek, orzechów i syropu klonowego. Być może po jakimś czasie zapomni o słodkościach ze sklepu i będzie dzięki temu zdrowszy. Sam ostatnio zgłosił chęć przetestowania domowych czipsów i miejmy nadzieję, że też się przyjmą. Mamy ci wiele do zawdzięczenia w kwestii zdrowia i pewnie jeszcze wiele od ciebie podpatrzę, Dzięki serdeczne.
Olka napisał(a):
Witam 🙂 Cieszę się, że trafiłam na tę stronę, szkoda, że dopiero teraz 😉 Wszystko ładnie, pięknie, ale… Gdyby tak sobie szczerze pomyśleć i podliczyć, to niestety ten zdrowy tryb życia jest przynajmniej dwukrotnie droższy niż „zwykły”, „przeciętny”. Taki mamy chory system. Jako studentka nie mogę sobie na to pozwolić, mimo najszczerszych chęci, również z powodu braku czasu 🙁 Tak więc znalazłam jedyny minus tego stylu życia 😀
Marlena napisał(a):
Nie, nie jest. Wręcz przeciwnie – wydaję teraz sporo mniej, a to co zostaje przeznaczam na przyjemności. Jak to robię? Przeczytaj proszę ten artykuł https://akademiawitalnosci.pl/jak-oszczedzac-na-jedzeniu-czyli-optymalizacja-eksploatacji/
Patrycja napisał(a):
Dziękuję! ! Odzyskałam ponownie wiarę, że mogę pozbyć się trądziku. Czytałam to na wielu portalach, ale tutaj przekonałam się ,ze może to zadziałać. Od dzisiaj będę się do tego stosowała. Jeszcze raz dziękuję! 😉
Ala napisał(a):
Mam 24 lata i tragiczną cerę. Większośc ludzi wokół mnie odżywia się
fatalnie, jednak większośc z nich ma taką skórę jakiej ja nie miałam od czasu kiedy byłam dzieckiem. W porównaniu z tzw. przeciętną odżywiam się w miarę zdrowo. Problemów z hormonami nie mam.
Marlena napisał(a):
A jednak coś tym trądzikiem organizm chce Tobie zasygnalizować. Są dwie możliwości: albo musi się zmagać ze śmietniskiem substancji zbędnych i zatruwających go, albo ma niedobory substancji które mogłyby zneutralizować działanie śmietniska. Najczęściej jedno z drugim jest powiązane.
gosia napisał(a):
Witam,
Zastanawia mnie czy może wie Pani jak walczyć z łupieżem. Od paru miesięcy zmieniłam nawyki żywieniowe wg Pani zaleceń. Jem ważywa i owoce, suplementuję się wit D, C, na codzień piję soki dodając też młody jęczmień, kiełki, jem siemie lniane lub olej lniany, olej z czarnuszki … dokonałam rewolucji w diecie całej rodziny. Czy jest coś specjalnego na łupież bo nie mogę się go jeszcze pozbyć zawsze miałam z tym problem. Używałam szamponów przeciwłupieżowych. przestałam ich używać bo łupież nawraca po dłuższej przerwie nieużywania. Może moj nowy styl odżywiania po jakimś czasie doprowadzi organizm do ładu i łupież też zniknie…?
Marlena napisał(a):
Stan skóry głowy związany jest ze stanem jelit. Popracuj nad florą bakteryjną jelit, dołącz do diety produkty bogate w witaminę E, B-complex i cynk. Wyeliminuj produkty na które możesz mieć nietolerancje pokarmowe. Po myciu głowy spłucz ją wodą z octem jabłkowym. Można też dodać do szamponu olejek z drzewa herbacianego mający działanie antyseptyczne i antygrzybicze. Ale przede wszystkim traktujemy to „od środka”.
gosia napisał(a):
mam jeszcze pytanko.. kupuję delikatne liściaste roszponkę, rukolę,pietruszkę, sałaty, kapusty pekinskie w marketach typu lidl, biedronka itp Niektórzy mówią że też nie są pozbawione chemii szczególnie w okresie zimowym. czy można je traktować octem i sodą jak marchewki, jabłka i inne?
Marlena napisał(a):
Tak, można śmiało. Co do oprysków to niektóre firmy (np. „Nowalijka” z Piotrkowa Trybunalskiego) odeszły od tego na rzecz hydroponicznych upraw, gdzie opryski są zbędne. Jak to wygląda i na czym polega można obejrzeć tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=N6KKnq9FaSY
monika napisał(a):
Od 6 m-cy leczę się izotretynoiną z powodu rozpoznanego trądziku różowatego. Nie mam wyprysków i nigdy nie miałam tylko właściwie permanentne wypieki na twarzy.
Po tych kilku miesiącach leczenia nie widzę zasadniczej różnicy 🙁
Rano twarz wygląda przyzwoicie w trakcie dnia robi się coraz bardziej czerwona:(
Nie wiem co powinnam zbadać? Lekarze do których trafiałam nie zlecali badań.
Może Pani, Pani Marleno ma jakiś pomysł?
Marlena napisał(a):
Zbadaj poziom witaminy D i zacznij codziennie pić świeżo wyciskany sok z marchwi (jeśli kupny to taki z napisem „jednodniowy”). Po co Ci nieobojętna dla zdrowia syntetyczna pochodna witaminy A, skoro Twoje ciało samo potrafi zrobić sobie produkować swoją naturalną izotretynoinę z witaminy A? Jedyne czego mu brakuje to surowca. Czyli witaminy A (lub jej prekursora karotenu)! 🙂
Bardzo możliwe, że brakuje Ci również innych witamin: (C, E oraz z grupy B) a także cynku.
Gosia napisał(a):
Witam,
mijają dwa lata odkąd zdiagnozowano u mnie CU-wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Jeśli sięgnę pamięcią, to właśnie wtedy zaczęły się problemy ze skórą – trądzik. W tej chwili stosuję terapię kwasem salicylowym, tj. peelingi. Jednak przekopując internet w poszukiwaniu przyczyny trądziku, stwierdziłam, że to jelita po prostu źle działają. Mam 22 lata, 165cm wzrostu i ważę tylko 46kg (ciężko jest mi przytyć). Zastanawiam się nad postem Daniela, ale bardzo boję się schudnąć, bo pomimo że hormony są w normie, to okresu czasami nie mam pół roku (oczywiście lekarz nie wiedział czemu, dostałam hormony na 3 miesiące, po których moja twarz wyglądała okropnie (rok temu i do teraz nie mogę się tego pozbyć) a na dodatek wylądowałam w szpitalu na oddziale ginekologicznym z ropniakiem wargi sromowej (gruczoł Bartolina) który powstał z niewiadomych powodów (moim zdaniem przez te hormony)), więc pozbycie się kilku kilogramów byłoby w moim przypadku problemem. Jem zdrowo, tj. (przeważnie sezonowe) warzywa, owoce, kasze (jaglaną mogłabym jeść trzy razy dziennie, ale staram się różnicować), orzechy, nie jem mięsa(nie smakuje mi już). Gdy wchodzę do marketu typu Lidl, Biedronka czy inny nie mam tam, co kupić, jedynie wodę, czasami mrożone warzywa czy seler naciowy. Kupuje na bazarku. Teraz odstawiłam też nabiał (od kilku dni). Zastanawiam się, czy ten nabiał właśnie mi tak szkodził. W dzieciństwie nie piłam mleka, po karmieniu piersią podobno tylko kilka tygodni piłam mleko krowie, a potem, jak tata mówi wywaliłam butelkę z mlekiem i nie chciałam pić. W wieku szkolnym co najwyżej jadłam jakieś jogurty czy serki, nawet sera żółtego nie lubiłam, o mleku zapomnij! miałam odruch wymiotny od samego zapachu. Chyba jako dziecko po prostu słuchałam swojego organizmu. Niestety ok. 16 roku życia zaczęłam jeść twaróg, dużo jogurtów, serków, sera itp.(bo to przecież takie zdrowe mówili dookoła), ale samego mleka nie byłam w stanie. I potem pojawiły się objawy ze strony jelit – krew. Stąd moje pytanie do Pani: Czy Post Daniela wyleczy mnie z CU, czy może na razie dać sobie czas i poczekać, jak organizm zareaguje na całkowity brak nabiału? Co Pani o tym sądzi? Dodam, że zaczęłam codziennie pić sok z kiszonej kapusty, jeść ogórki kiszone, kapustę kiszoną oraz zamówiłam jogurtownicę oraz bakterie probiotyczne do zrobienia domowego roślinnego jogurtu na bazie migdałów albo nerkowców. Codziennie rano praktykuję również ssanie oleju.
Jeszcze czy mogłaby Pani mi powiedzieć, kiedy najlepiej pić taki sok z kiszonej kapusty, tzn. rano czy w trakcie dnia? Czy to nie ma różnicy? Jak długo powinnam czekać na efekty (tj, lepszy stan jelit)? Czy może lepiej zastosować post Daniela?
I jeszcze jedno: BARDZO DZIĘKUJĘ za ten blog. Ma Pani fantastyczną energię i cieszę się, że odkryłam to miejsce.
W sumie to chyba myślałam, że odżywiam się zdrowo, bo często korzystałam z przepisów Marty z Jadłonomii, piekłam jakieś ciasta (co prawda z samych dobrych składników, np. kasza jaglana, daktyle, ale jednak to obróbka termiczna, więc jak Pani pisze – czasami, ale nie codziennie), różne superfoods: spirulina, chia. Teraz staram się jeść tak po prostu, zdrowo i bardzo prosto, 15 minut przygotowania i już. Chociaż zdrowe, ale bardziej kombinowane jedzenie sprawiło, że całkowicie nie tęsknię za słodyczami, mięsem czy nawet teraz nabiałem. Po prostu nie ma się na to ochoty.
Będę bardzo wdzięczna, jeśli odpowie Pani na mój komentarz. Wiem, że nie jest Pani lekarzem, ale wiedzę ma Pani przeogromną w tej materii. Pozdrawiam i życzę samych sukcesów!
Marlena napisał(a):
Gosiu, wydaje mi się, że masz obniżoną odporność – to tak przede wszystkim. Całkiem możliwe, że nabiał Ci nie służy. Odstaw i zobacz czy Twoje samopoczucie się poprawi. Post Daniela mógłby oczyścić organizm ze zwyrodniałych komórek, jednak zanim się go podejmiesz przemyśl czy nie dałoby rady zwiększyć nieco masę ciała, np. dodając do diety większą ilość orzechów i migdałów, nasion, awokado, kokosa (również olej kokosowy), dobrych tłuszczów generalnie.
Marysia napisał(a):
Pani Marleno,
mam problemy hormonalne, ale jestem jeszcze przed wizyta u lekarza. Czy są jakies sposoby na powstrzymanie nadmiernego łojotoku skory głowy? Musze mys włosy codziennie, a i tak maja nieprzyjemny zapach. Nie chce brac leków, jestem przeciwna szczególnie tabletkom hormonalny. Prosze o poradę.
Ania napisał(a):
A co by tu na trądzik różowaty???? odstawienie pszenicy, dobre kosmetyki, dobre jedzenie a syf się przyplątał w wersji gigantycznej.
bozena napisał(a):
Witam Pani Marlenko.
W odroznieniu od innych tu piszacych ,mam piekna ,gladka cere ,za to „pypcie ” pod pachami i na szyi .Czy to wina watroby?Przez lata cale lykalam srodki przeciwbolowe (migrena ).Zdesperowana pozeram -od tygodnia-lyzkami ostropest plamisty,tak po prostu intuicyjnie.Czym jeszcze moge wykurzyc to swinstwo.
Pod wplywem Pani bloga kupilam sobie wyciskarke i mlynek do mielenia ostropestu i siemienia:) uwielbiam tego bloga.
Marlena napisał(a):
Nie wiem czy to wina wątroby, ale wiem, że ustrój bardzo często likwiduje („zjada”) te narośla podczas postu Daniela, mówiła o tym dr Dąbrowska na wykładzie: https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/
Czorny Rzep napisał(a):
To bardzo glupio, ze nie napisalas o #1 przyczynie tego g…a: produktach z mleka.
Zaprawde bowiem li tylko one posiadaja taka wredna kombinacje hormonow, tluszczy nasyconych oraz duzych bialek a takze laktozy ze skutkuje to wulkanami. Po krotce co w mleku a takze tak kochanych m.in. przez doktor Jadwisie Kempisty (plecie 5te przez 10te) jogurcikow i masełeczka.
1. Kazeina. Niestrawialne duze g..o latajace w naszych jelitach i dostajace sie w postaci peptydow do mozgu. Gdzie slowly but surely zrobi z ciebie aspergera a potem autystyka. Totalne spustoszenie
2.Laktoza. Wzdecia, niestrawnosc, biegunki odwodnienie, masakra. Niektorzy niby trawia ale co z tego jak galaktozy nikt (polecam Walter Veith wyklad)
3. Stront. Radioaktywny. A czemu nie..
4. Hormony plciowe. Rozp…. wszystko u kobiet i facetow.
5. Supersilny Hormon IGF-1. I rak rosnie jak na drozdzach. Do tego trzustka w ogniu.
6. Wirusy bakterie i pasozyty z ktorych wiele NIE ginie po pasteryzacji
7. Odchody krowek taplajace sie w mleczku (tak)
8. O WIELE ZA DUZO metioniny i glutaminy, z czego skacze homocysteina
9. Te wielkie bialka oraz aminokwasy blokuja dostep tryptofanu do mozgu i mamy coraz mniej serotoniny. A jak malo serotoniny to malo melatoniny a melatonina wprost podwyzsza glutation.
10. Skora, kosci, serce, naczynia, mozg, watroba, trzustka i genitalia to wszystko dostaje wpi…ol po spozyciu mleka.
Totalna rozpi….. ucha czlowieka.
No ale w naturze przeciez ludzi wskakiwali pod krowki i ssali ich cyce, prawda? 70 latki tez! Piekny widok, nieprawdaz?
Got milk?
martyna napisał(a):
Witam serdecznie
Pani Marlenko piszę z zapytaniem bo już nie wiem co mogę zrobić:
pomimo niemłodego wieku (powyżej 30lat) od około 2 miesięcy borykam się z wysypem zaskórników zarówno na twarzy, plecach, ramionach, dekolcie nawet szyi. Zauważyłam, że dzieje się to przeważnie w rok rocznie w podobnym przedziale czasowym. Od dwóch miesięcy po przejściach z zatokami pije ocet jabłkowy na czczo, przyjmuję wit C, a siemie lniane i ostropest już wcześniej. Ocet jabłkowy dodatkowo jeszcze jako tonik. Kremy tylko samodzielnie robione a nie te sklepowe. Jedzenie z jak najkrótszą listą składników, zero gotowych produktów o fast foodach nawet nie myślę. Mimo wszystko męczę się z wysypem niechcianych „gości”. Na co jeszcze powinnam zwrócić uwagę, co wyeliminować lub co dodać aby sobie poradzić z problemem.
Przy okazji życzę wesołych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych 🙂
Marlena napisał(a):
Martyno,może zrób sobie test nietolerancje pokarmowe (Food Detective). I warto zrobić sobie post Daniela na oczyszczenie od czasu do czasu.
martyna napisał(a):
i nie dodałam jeszcze informacji o przesuszonej cerze (odstawiłam olejek arganowy po tym jak wyczytałam że może wysuszać) i strasznie przetłuszczających się włosach u nasady (a stosuje kosmetyki altery bez SLSów i parabenów). Wiem, że nie ma gotowych rozwiązań, ale ja już nie wiem co robić…
Marsip12 napisał(a):
Witam Pani Marleno!
Proszę o radę w kwestii brodawek płaskich z którymi borykam się już kilkanaście lat. Mam je niestety na twarzy, a teraz zaczynają schodzić również na kark i plecy. Stosowałam już kilka razy post Daniela, niestety nie pełne 6 tygodni tylko czasami 2 a najdłużej 4,5 tygodnia.
Zabiegi kosmetyczne typu wypalanie tylko pogorszyły sprawę.
Czy może mi Pani polecić jakiś program przeciwwirusowy?
Marlena napisał(a):
Spróbuj potraktować je papką z witaminy C i wody. Plus oczywiście aby to miało ręce i nogi potrzebne są też długofalowe działania „od środka” czyli pełna świeżych warzyw i owoców nutritariańska dieta pozwalająca na uzupełnienie ewentualnych niedoborów witamin działających antyoksydacyjnie (A, C, E) i mikroelementów, nie zaszkodzi też sprawdzić sobie poziom witamin D mający wpływ na pracę układu odpornościowego. Rób wszystko aby podnosić odporność organizmu i odstaw wszystko co może osłabiać pracę komórek układu odpornościowego (cukier, rafinowane pokarmy, alkohol, używki, leki, niedosypianie, stresy, promieniowanie), pomocne mogą być artykuły oznaczone tagiem „odporność organizmu”: https://akademiawitalnosci.pl/tag/odpornosc-organizmu/
Marsip12 napisał(a):
Witamina C właśnie przyszła:) wiec bedą papki.
Jestem 10 dzień na lekko zmodyfikowanej diecie WO. 95 % jem na surowo, zielone soki, biorę tez padmę. Mam zamiar zacząć suplementację witaminy C.
Dziękuję pięknie za radę, całą Twoją stronę już prawie przeczytałam, teraz powoli zacznę wdrażać.
Potrzebuje jeszcze zmiany pracy, bo obecna jest ściśle związana ze złym żywieniem ;D
Pozdrawiam
Marzena
user1 napisał(a):
Widzę, że ludzie strasznie się z tym męczą, a mnie w wieku ok. 20 lat trądzik bardzo łatwo przeszedł i to całkiem przez przypadek (nie w 100%, ale na moje potrzeby wystarcza).
Usłyszałem raz, że jeśli je się witaminę B, to komary tak nie gryzą, więc postanowiłem spróbować. Trudno mi powiedzieć, czy to podziałało, ale w każdym razie zauważyłem, że stan skóry na rękach mi się poprawia. W czasie mrozów miałem czasem ręce wręcz pokrwawione „jak u starca” (pomimo stosowania rękawiczek i różnych maści), a ślady były widoczne przez cały rok. Więc doszedłem do wniosku, że warto brać tą witaminę również poza sezonem „komarowym”.
I wracając do tematu – zauważyłem też, że po tej witaminie (B-Complex) trądzik mi znika (a skórę na twarzy miałem w nie lepszym stanie niż na rękach). I nie po żadnych tam tygodniach stosowania, tylko efekt jest prawie natychmiastowy, po ok. 2 dniach. Niestety, równie natychmiastowy efekt jest wtedy, gdy zapomnę sobie wziąć kilka dawek z rzędu tej witaminy. Ale przynajmniej wiadomo, że działa właśnie ona a nie co innego. Tą metodą mogę też sprawdzać, czy np. w suplementach diety jest faktycznie tyle witaminy B, ile deklaruje producent 🙂
Tak więc w moim przypadku pozbycie się trądziku i innych problemów skórnych było bardzo łatwe – robiłem to wiele razy 🙂 Wiem, że najlepiej byłoby dostarczyć odpowiednią ilość wit. B w diecie, ale jeszcze nie odkryłem, czego musiałbym się najeść i ile, żeby osiągnąć taki efekt.
Marlena napisał(a):
Co jeść to jest jedna strona medalu, a czego NIE jeść to druga. Cukier na przykład bardzo ograbia nasze zasoby witamin z grupy B, podobnie jak alkohol, pokarmy rafinowane, przetworzone, wybielane, oczyszczone itd. Czyli większość z tego co znajduje się w przeciętnym spożywczaku, niestety.
user1 napisał(a):
No właśnie wtedy jeszcze te rzeczy spożywałem raczej na przeciętnym poziomie (tylko alkoholu w zasadzie nie piłem). I mimo to, bez zmiany diety i stylu życia, udało się coś, co zazwyczaj się nie udaje, tzn. łyknąć „magiczną pigułkę” i po problemie. Stało się to kilka lat temu, ale dopiero niedawno przeczytałem w internecie, że witaminy z grupy B regulują działanie gruczołów łojowych. Jeśli więc u kogoś trądzik jest spowodowany nadmiernym wydzielaniem łoju (a tak zwykle jest przynajmniej u młodzieży), to rozwiązaniem może być właśnie witamina B-Complex.
Dodam też, że na trądzik w moim przypadku raczej nie działają witaminy A, D, E. Gdyby działały, to jadłbym sam tran, a tak to muszę jeszcze łykać witaminę B. I odwrotnie – same witaminy gr. B raczej nie działają na przeziębienie, podczas zażywania jej przeziębiałem się zazwyczaj 3-4 razy do roku. Tran zacząłem jeść od niedawna – zobaczymy, czy pomoże 🙂 Przy czym teraz jeszcze dodałem do tego zmianę diety i wyrzucanie chemii z żywności.
Natomiast konwencjonalne dawki witaminy C nie pomogły mi chyba jeszcze na nic 🙂
Marlena napisał(a):
Konwencjonalne dawki witamin nie mają działania naprawczego, lecz służą temu abyśmy nie umarli na choroby wywołane ich wyczerpaniem się w ustroju (szkorbut, pelagra, beri-beri, krzywica itd.)
AnnaS napisał(a):
Marleno. Dziekuje za ten blog, przez ktory nie moge spac, tak jest wciagajacy 🙂
A propos problemow skornych – chcialam zapytac o tradzik rozowaty. Mam go od roku, zaczal sie jak zaczelam jesc calkowicie surowo. Przestalam, ale nie zniknal. Czytam o przyczynach – od krazenia, genetyki, pasozytow, bakterii, helicobacter, wirusow do zaburzen hormonalnych. Co zrobic, krok po kroku, zeby sobie poradzic z tym? Wg. lekarzy to leczenie na wiele lat, bez gwarancji efektu, w dodatku antybiotyki i inne swinstwa. Jak zaczac i skutecznie pozbyc sie tego?
domina napisał(a):
Witaj Marleno, trafiłam na Twoją stronę niedawno, dużo fajnych artykułów, wiele uświadamiających i dających kopa do działania. Nie zgadzam się jednak z tym artykułem, uważam że troche w nim przesadziłaś, że zdrowe odżywianie, ruch i to wszystko zapewnią Ci ładną cerę. Dziewczyny też tu wypisywały że stosowały te zasady, ale nic im nie dają. A Ty jeszcze bardziej tym jakby rozdrażniona jesteś (Twoja odpowiedź do wpisu Klary z marca 2014). Uważam że nie ma nic złego w lekach. Wiedz że chodziłam po różnych dermatologach z moim trądzikiem, który wyskoczył mi w wieku 22 lat, wyleczyłam go niedawno w wieku 29 lat właśnie tą straszną izotretinoiną, którą malują jako największe zło (są przeprowadzane badania krwi przed, w trakcie i po). Czasem odnosisz się do Boga i Matki Natury, pomyśl sobie więc że lekarstwa na hormony, trądzik stworzył Bóg poprzez człowieka. I jeszcze jedna nieprawda (wybacz ale też się troche rozemocjonowałam tym artykułem bo problemy skórne były dla mnie przygnębiające) to to że izotr. powoduje depresje, lęki. Konsultowałam to z psychiatrą, nie ma to wpływu. Zwłaszcza że to trądzik może powodować depresje, lęki społeczne, myśli samobójcze. Oczywiście izo nie jest doskonałe – bardzo wysusza, ale warto przecierpieć dla czystej skóry, którą teraz ja się mogę cieszyć po przebytej kuracji. Jedzenie prawie nie ma żadnego wpływu na cerę, czekolada, keczup biała mąka nie ma to znaczenia!! Pikantne przyprawy alcohol szkodzą bo rozszerzają naczynia krwionośne i to może powodować kolejne wykwity. Ale tak naprawdę jeżeli posiadasz gen który powoduje nierównomierne łuszczenie się naskórka, pojawiają się bakterie beztlenowe, i tak powstaje trądzik. Zauważ że otyli ludzie cieszą się gładką skórą. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Domina, czy uważasz, że ja sobie wymyśliłam objawy uboczne izotretynoiny aby tutaj kogoś straszyć? No proszę Cię: https://pl.wikipedia.org/wiki/Izotretynoina#Objawy_uboczne_przyjmowania_izotretynoiny
Owszem, to co wkładasz do środka (drogą doustną, wziewną lub przez skórę) ma jak najbardziej wpływ na stan skóry, ponieważ z grubsza rzecz biorąc ma wpływ na stan ogólnie wszystkiego co się dzieje w Twoim organizmie. Organizm jest żywy i non stop komunikuje się z otoczeniem. Toksyczny styl życia (w tym kiepska dieta) może powodować przewlekłe stany zapalne (niektóre widoczne, niektóre ukryte, toczące się w tle), na co zwracał uwagę np. dr Mark Hyman: https://www.youtube.com/watch?v=BMnparqmJ5I. I nie ma co się zasłaniać tutaj „genami” i szukać wymówek. Wszyscy cierpią na trądzik: otyli i chudzi, niscy i wysocy, biali, azjaci i czarnoskórzy, nastolatki i dorośli. Trądzik nie wybiera, ja byłam otyła i miałam trądzik 😉
A jednak… Może i wybiera? Oto naukowcy z Uniwersytetu w Kolorado stwierdzili, że tam gdzie zachodnia „cywilizowana” dieta ze swoimi rafinowanymi i chemicznie doprawianymi „pokarmami” nie dotarła, tam nawet młodzież w wieku pokwitania ma skórę gładką i pozbawioną owych upiornych trądzikowych wykwitów tak charakterystycznych dla młodzieży „cywilizowanej”, o dorosłych nie mówiąc: https://www.news.colostate.edu/Release/1531
Na zaostrzenie się symptomów wpływ może mieć też stres (niedosypianie, przepracowanie), przyjmowane leki, nietolerancje pokarmowe i wszelkie inne czynniki pogłębiające w ustroju stan zapalny i stres oksydacyjny – trądzik jest chorobą wywołaną zapaleniem: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3780801/ a to co robi izotretynoina to obniża markery stanu zapalnego: https://informahealthcare.com/doi/abs/10.3109/15569527.2015.1021927. Ktoś kto ma trądzik znajduje się w warunkach stresu oksydacyjnego: https://jddonline.com/articles/dermatology/S1545961612P0742X/1#close
Dlatego nic nie pomoże na dłuższą metę jeśli ktoś będzie nadal prowadził prozapalny i toksyczny styl życia. Organizm da znać ponownie (niekoniecznie trądzikiem), że robimy coś źle. Kiedy stres oksydacyjny i stan zapalny znowu wezmą górę, my znowu zjawimy się u lekarza po kolejną diagnozę i kolejną „magiczną pigułkę”, nieświadomi tego, że to my własnymi rękami sami się wrąbaliśmy w to bagno i że w pierwszej kolejności powinniśmy przestać robić to co nam szkodzi. Dlatego należałoby się zastanowić nad słusznością sztucznego uciszania trądziku Roaccutanem czy innymi magicznymi wynalazkami. Czy doprawdy oprócz skutków ubocznych nie ma nic złego w lekach? Kto chce niech łyka. Tyle tylko, że prędzej czy później trzeba będzie się tak czy inaczej zająć swoim prozapalnym stylem życia. Jak nie dziś to jutro.
Martyna napisał(a):
Nic im nie dały ponieważ te zasady nie są do końca zdrowe a dodatkowo nie wolno robic wyjątków oraz leczenie tego co się nawaliło latami nie potrwa miesiąc ale minimum 4 by zobaczyc efekty, dodatkowo wazna jest suplementacja niedoborów, oczyszczenie jelit, wątroby, ustabilizowanie hormonów, przywrócenie stanu równowagi nie trwa chwile skoro wykańczalo się organizm latami. Zazywając izotretinoine maskujesz tylko skutki tego w czym twój organizm nawalał. Mozesz miec inne problemy, ktorych nie łączysz, poniewaz na organizm trzeba patrzec całosciowo a nie leczyc bezposrenio tradzik, ktory jest tylko efektem. Dzialanie tego leku powoduje niszczenie gruczołow lojowych przez co mozesz patrzec na siebie w lustrze ale to nie oznacza ze twój organizm powrocil do stanu rownowagi(tym bardziej po izo) a to oznacza ze jeszcze kiedys moze dac o sobie znac. Gdyby lekarze tak chętnie przystali do naturalncyh metod leczenia to koncerny farmaceutyczne przestalyby zarabiac. Niby dlaczego lekarz przepisuje akurat ten lek ktorego marka widnieje na kalendarzu na scianie np ?
ewa napisał(a):
Ja nie jem mięsa, nabiału, mleka, produktów przetworzonych od kilku lat. Odżywiam się bardzo zdrowo, głównie warzywami, owocami i kaszami. W mojej diecie jest dużo kiszonek. Ruch umiarkowany, ze stresem różnie. Odporność wysoka – nie choruję, nie przeziębiam się. Dbam o sen. Mimo diety i wieku ponad 30 lat nadal mam problem z trądzikiem. Problemy hormonalne wykluczone. Próbowałam wielu naturalnych metod, które skutkowały niewiele lub wcale. Dietę modyfikowałam, też bez skutku. Bardzo się wzbraniałam przed leczeniem dermatologicznym, ale już byłam u kresu wytrzymałości, moja twarz była okropna 🙁 Po wykonaniu antybiogramu dostałam tetracyklinę i maści przeciwgrzybicze. Dopiero taki miks podziałął na moją skórę. W kilka dni stał się cud i twarz zaczeła wyglądać jak wcześniej. Proszę nie generalizować. Trądzik nie zawsze jest uzależniony od naszej diety czy stylu życia. Czasem to po prostu nadkażenia baktreryjne, grzybicze albo mieszane. Dietą tego się nie zwalczy. Najważniejsza dobra diagnostyka czyli antybiogram i dobry dermatolog. Dieta jest również ważna, bo ma wplyw na wszytkie nasze organy, ogólne zdrowie, samopoczucie..ale czasem warto iść do tych „złych lekarzy”, którzy jednak przez wiele lat uczą się zawodu i wiedzę posiadają ogromną.
Marlena napisał(a):
Skóra zawsze dostaje składniki odżywcze jako ostatnia i jest na szarym końcu w hierarchii ważności dla naszego organizmu, ponieważ najpierw dostarczane składniki muszą być dostarczone do ważniejszych dla funkcjonowania całego systemu organów. Bez pięknej skóry można żyć, a bez zdrowych narządów wewnętrznych nie bardzo i nasz mądry organizm dobrze o tym wie! 😉
Dlatego stan skóry zawsze będzie odzwierciedlał stan tego, co jest w środku: jeśli jest ona nieskazitelna, to znaczy, że z naszymi narządami jest wszystko OK. Problematyczna skóra oznacza problem w środku. Likwidacja problemu z zewnątrz antybiotykiem oczywiście będzie działać, ale co z tym co dzieje się w środku?
Nadkażenie to inaczej superinfekcja: do aktualnie trwającej infekcji dołącza inna, wywołana innym patogenem, a ustrój nie jest w stanie się nim zająć i go pokonać, bo zajęty jest walką z pierwszym agresorem. Najczęściej skórę zostawia swojemu losowi, bo tak jak wspomniałam jest ona na końcu listy rzeczy ważnych i ustrój zajmuje się skórą dopiero jak się upora z ważniejszymi dla naszego funkcjonowania problemami.
Kasia napisał(a):
Witam.
Pani Marleno czy te sposoby mogłyby uleczyć trądzik różowaty?
Może post dr Dąbrowskiej pomógłby?
Czy wie Pani coś na ten temat?
Mówi się, że to nieuleczalne…
Marlena napisał(a):
Nieuleczalni są pacjenci, ale nie ich choroby (chyba, że się z nimi już urodzili). 😉
Tak, choroby skórne poddają się leczeniu postem warzywno-owocowym. Czasem potrzebna jest więcej niż 1 runda, ale w końcu najczęściej się udaje.
Kasia napisał(a):
Tak myślałam, tak czułam :), że to jest to co mogłoby mi pomóc, zamierzam zastosować post dr. Dąbrowskiej, nie będzie to dla mnie wielki wyczyn, ponieważ od dłuższego czasu jestem wegetarianką, ale niekoniecznie jedzącą zdrowo :).
Jestem bardzo zmotywowana i podekscytowana, mam nadzieję, że moje oczekiwania wobec uzdrowienia trądziku różowatego i nie tylko zostaną spełnione.
I wiem też, że dużo daje wiara w swoje poczynania, a takową posiadam coraz większą.
Słowa ostatnich kosmetyczek dały mi niezłego kopa do udowodnienia sobie, że są przypadki uleczalne.
Dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam 🙂
I dziękują za tak wspaniałego bloga 🙂
Martyna napisał(a):
Witam, do tych zasad wprowadziłabym pewną modyfikację, często borykający się z trądzikiem muszą odstawic na zawsze gluten oraz nabiał całkowicie ze względu na zawartosc kazeiny, alergenu który cięzko się w naszych jelitach rozkłada. Dodatkowo minimalizacja cukrów oraz nie przesadzałabym w początkowej fazie z owocami, bo są toksyczne dla naszego organizmu w większej ilosci, potem gdy wątroba zostanie oczyszczona mozna zwiekszyc ich ilosc. Ogólnie problem może byc nie tylko w jelitach, trzeba szukac wszedzie, tarczyca, wątroba, problemy z metabolizmem cukrów, alergie na pokarmy o ktorych nie wiemy
Ela12 napisał(a):
Też przez wiele lat miałam problem z trądzikiem. Na szczęście już się go pozbyłam 🙂 Większość zależało właśnie od diety (odstawienie cukru, niezdrowej żywności), przestałam także palić i zrobiłam sobie peeling medyczny w klinice dr. Kaliszewskiej. Już po miesiącu (przy stosowaniu diety i po pierwszym zabiegu) mój trądzik znacznie się zmniejszył. Na prawdę polecam, jestem zachwycona!
Ewka napisał(a):
Stosowałam się prawie do wszystkich tych zasad i powiem szczerze, że jestem zachwycona efektem. Proponuję do nawilżania twarzy krem na dzień i na noc niszcz pryszcz. I dieta, dieta, dieta. Efekt murowany. Pozdrawiam
anika napisał(a):
Stosowałam się do waszych rad i mnie też nagle wyskoczyło parę pryszczy.. Mam nadzieję, że jest to efekt oczyszczania skóry. A co sądzisz o oczyszczaniu twarzy aloesem lub pastą do zębów? Na innym blogu: https://jakpozbycsiepryszczy.pl/porady/kolejne-metody-na-tradzik/ piszą, że pasta do zębów może pomóc ale czy to nie jest „głupie”?
Marlena napisał(a):
Nic nie sądzę ponieważ nie próbowałam takich metod. Trądzik wyleczyłam „od środka” i dopiero wtedy pożegnałam go już na zawsze. Amen. 😉
Beata napisał(a):
Marleno…radzisz by zrobić testy na nietolerancje pokarmowe,jeśli pomimo wprowadzenia zdrowego odżywiania,nadal organizm wysyła sygnały ,że coś dzieje się nie tak jak powinno(np .trądzik).Ja zrobiłam testy dwa razy w ciągu pół roku.I muszę powiedzieć ,że zastanawiam się nad sensem robienia tych badań.Z obu wynika co innego.Są sprzeczne.I teraz mam dylemat co jeść ,a czego nie?Czy miał ktoś podobne doświadczenie?Co o tym myślisz Marleno?Pozdrawiam serdecznie:)
Marlena napisał(a):
Może zrób sobie post oczyszczający? Np. post warzywno-owocowy. Trądzik bardzo często wynika ponadto z zaburzonej flory jelitowej, która może być uboga albo mieć nieprawidłowy skład, albo jedno i drugie. Najgorszą rzeczą jaką można sobie zrobić to „leczyć” trądzik ANTYbiotykami zamiast PRObiotykami, jak twierdzi dr Chutkan w swojej książce „Dobre bakterie”.
Beata napisał(a):
Post był robiony trzy razy w ciągu półtora roku…Pierwszy post był tygodniowy,następne po 2 tygodnie.W tym samym czasie całkowita zmiana odżywiania …tylko zdrowe,nieprzetworzone produkty.Raz w tyg. ryba,raz kurczak od rolnika.Zero smażenia,cukru …itp.Dodatkowo wit.D….Testy na nietolerancje zrobione dwa razy i za każdym razem wykazują nietolerancje na inne produkty…Wygląda na to ze te testy, to po prostu naciąganie na kasę…
Marlena napisał(a):
Myślę, że zamiast zwalać winę na testy należałoby przeanalizować stan swojego mikrobiomu jelitowego. Jeśli bariery jelitowe są nieszczelne, to nietolerancji w takiej czy innej formie nie pozbędziemy się nigdy i będą się objawiać za każdym razem pod inną postacią: zawsze bowiem jakieś cząsteczki pokarmowe będą się dostawać do krwiobiegu powodując produkcję przeciwciał przez nasz organizm.
A w menu kiszonek nie widzę – tak na marginesie 😉 Oprócz pokarmów probiotycznych (kiszonki) konieczne są też konieczne pokarmy prebiotyczne (fruktany i skrobia oporna), o czym pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/tag/flora-jelitowa/
Piotr napisał(a):
Witam Pani Marleno,
Od jakiegoś czasu czytam Pani bloga i jestem pod naprawdę wielkim wrażeniem. Od jakiegoś czasu interesuje się zdrowym trybem życia i zdrowym odżywianiem. Pod wpływem Pani blogu musiałem zmienić swoje myślenie na temat żywienia jak również piramidę żywienia. Część Pani porad zacząłem stosować (m.in kupiłem wolnoobrotową wyciskarkę do soków. Część rzeczy dopiero przede mną 😉 Również powoli i systematycznie próbuję namówić moją żonę i dzieci. Czytając powyższy artykuł jak również komentarze mam następujące pytanie….czy również stosując Pani zasady jesteśmy w stanie pozbyć się przebarwień skóry na twarzy? I jeżeli tak to w jaki sposób? Przebarwienia na twarzy ma moja żona. Po raz pierwszy dostała przebarwień po urodzeniu pierwszego dziecka, ale po jakimś czasie zniknęły. 1,5 roku temu przyszło na świat nasze drugie dziecko i żona dostała przebarwień jeszcze większych i w kilku miejscach na twarzy. Żona jest tym faktem załamana. Czytaliśmy wiele artykułów w internecie i nie znaleźliśmy nic….Czy przebarwienia na twarzy mogą sugerować że coś nie tak się dzieje w jej organizmie? I jeszcze jedno pytanie…..oczywiście przeczytaliśmy w kilku artykułach że promienie słoneczne w tym przypadku mogą zaszkodzić, że przebarwienia też ściemnieją wraz z opalaniem albo się jeszcze powiększą. Dodam że próbuję namówić moją żonę na stosowanie zasad z Pani bloga aczkolwiek w niektórych kwestiach ciężko ją przekonać. Myślę że jak pomógłbym jej pozbyć się tych przebarwień to sprawa by była otwarta 😉
Pozdrawiam Piotrek
Marlena napisał(a):
Kiedy kobieta jest w ciąży to natura umyśliła to tak, że dziecku najpierw ma się dostać to, co jest potrzebne do jego rozwoju, a mamusia? No cóż, będzie musiała sobie jakoś poradzić 😉 Dlatego bardzo często ciąża jest wyzwalaczem różnych problemów zdrowotnych u kobiet. Dziecko „wysysa” składniki odżywcze z ciała matki (bo skąd ma je niby brać?), a ta zostaje się z niedoborami. Właśnie dlatego tak ważna jest właściwa suplementacja i dobra dieta (dużo świeżych warzyw i owoców, warzywne soki itd.) przed ciążą, w czasie ciąży i w czasie karmienia. Nie można jednym słowem dopuścić do witaminowo-minerałowego debetu, ponieważ wtedy nawet niezbyt intensywnie działający zewnętrzny czynnik środowiskowy (np. słońce czy inny stresor) jest w stanie narobić nam bigosu: mamy zbyt mały poziom antyoksydantów we krwi aby nas chroniły przed stresem oksydacyjnym. To co musi zrobić małżonka to przywrócenie równowagi, co można osiągnąć suplementacją (najlepszy suplement to warzywne świeżo wyciskane soki – bomby witaminowe). Pomocne mogą być też inne substancje o działaniu antyoksydacyjnym (np. OPC czyli wyciąg z pestek winogron – w jednym z badań z ich pomocą udało się naukowcom powstrzymać a nawet cofnąć objawy ostudy, bo tak się fachowo nazywają „przebarwienia”, które wywołuje m.in. ciąża). https://pl.wikipedia.org/wiki/Ostuda
betelgeuse napisał(a):
no wlasnie nie jest tak oczywiste to co piszesz, ogolnie zgadzam sie ale….no wlasnie ja jestem zdrowa, od lat nie choruje nawet na grype, jem zdrowo, ogolnie zdrowo zyje, nie uzywam duzo kosmetykow ale moze jednak za duzo niemniej od lat mam problemy z cera…natomiast osoba z rodziny mojego meza od zawsze miala idealna cere a rok temu okazalo sie ze ma raka w wieku 37 lat…??? no to czemu jej chory i zatruty organizm ma tak piekna cere?
Marlena napisał(a):
Nie wiem, może spała z komórką pod poduszką? Rak może mieć wiele przyczyn. Zaś problemy z cerą mogą wynikać również z zaburzeń hormonalnych.
Dominika napisał(a):
Osobiście polecam Mydło laurowe 😉 Idealne na skórę trądzikową. Niestety tylko do zamówienia przez internet :< Ale warto. Naturalne mydło produkowane w Indiach ( takie orginalne z Indii mają pieczątkę) Pół roku i trądzik powoli zaczyna znikać. Mi bardzo pomógł. Lepiej niż te wszystkie antybiotyki i inne świństwa 😉
Aleksandra napisał(a):
Ja mam 27 lat, od 17 lat zmagam się z trądzikiem , ale po porodzie (4 lata temu) to jakis obłęd. Mam całe ciało w pryszczach, przebarwieniach, zapalenie mieszków, pekajace naczynka. Mam silną depresję przez to. Próbowałam wszystkiego, w sumie od 2 lat nie jem śmieci (no może raz w miesiącu się skuszę), suplementuję i wit. D i C, i B w duzych dawkach, niacyna +cynk, minerały, krzem, chlorella, wit . E. Przeszłam 2 tygodniowy post Daniela. I co? I nic.
Hormonalnie jestem bardzo OK (mam podwyższona 19 razy prolatyne po MTC, ale gin i endo mówia, że z tym nic sie nie robi, to samo z małą ilością estradiolu), nie wiem juz czego mam sie chwycić. Smaraowałam się maściami róznego typu, retinoidami także, stosowałam peelingi chemiczne, ale moja skóra już sie uodorniła i NIC nie działa. Izotretynoina?
Marlena napisał(a):
Idź do innego lekarza po tzw. drugą opinię. A jak będzie trzeba to do trzeciego po trzecią. Prawidłową reakcją organizmu na podanie MTC powinien być wzrost stężenia prolaktyny około 2–6 razy w stosunku do stężenia prolaktyny przed podaniem leku.
Odnośnie postu Daniela: wiele osób nie rozumie całej metody dr Dąbrowskiej i uważa, że tydzień, dwa czy trzy postu Daniela jednorazowo załatwi ich problemy zdrowotne i są rozczarowane, gdy tak się nie dzieje. To jest tymczasem metoda kompleksowa (leczenie żywieniem i zmianą stylu życia) i stosowana w taki sposób przynosi zadowalające efekty. Należy ją dobrze zrozumieć i stosować według zaleceń dr Dąbrowskiej, wybieranie sobie z tej metody tylko takich wisienek jakie nam pasują może nie przynieść spodziewanych sukcesów.
Co mogę jeszcze doradzić: spróbuj żywienia – to często przynosi zaskakujące efekty. Kuracja w której przez kilka tygodni z rzędu codziennie jest do każdego posiłku dołączona szklanka świeżo wyciskanego soku z marchwi i wielka micha zielonej sałatki (z kiełkami i kolorowymi warzywami) przynosi często rezultaty, których nie da nam żaden sztuczny suplement.
Ponadto warto zainteresować się stanem swojego mikrobiomu jelitowego: zbadać sobie nietolerancje pokarmowe, wyciąć z menu wszystko co może nam szkodzić (konwencjonalnie uprawiane zboża i jego przetwory, konwencjonalne mleko i jego przetwory, konwencjonalne mięso ze sklepu, konwencjonalnie uprawiana kawa, sztuczne słodziki, niekorzystnie na mikrobiom działają też leki – szczególnie antybiotyki, leki hormonalne i antydepresyjne) i zastąpić tym, co zwiększa populacje dobrych bakterii (żywność działająca prebiotycznie i probiotycznie, organiczna, świeża). Sporo informacji na ten temat można znaleźć w książce dr Robynne Chutkan „Dobre bakterie” – również w kwestii pięknej skóry.
Wychodzenie na słońce w celu produkcji witaminy D (tej prawdziwej, nie z kapsułki) oraz porządne wysypianie się również mają znaczenie. Nie składamy się tylko z przewodu pokarmowego 😉
Ostatnia sprawa to codzienny poziom stresu: przeanalizuj jak bardzo jesteś na niego podatna. Stresu uniknąć się nie da, ale możemy nauczyć się prawidłowo na niego reagować (tzn. z najmniejszą szkodą dla zdrowia) – jest to równie łatwe jak nauczenie się jazdy rowerem czy gry na gitarze, wymaga jedynie częstego ćwiczenia się w tym. Podczas reakcji stresowej uruchamia się cała kaskada reakcji (m.in. hormonalnych), które mogą mieć wpływ na nasze losy (w tym na losy naszej skóry, co oczywiste), przy czym ciało nie rozróżnia czy naprawdę np. zaatakował nas drapieżnik czy też dzieje się to tylko w naszych myślach. Warto o tym pamiętać i nauczyć się obserwować swoje myśli jak również nie wierzyć bezrefleksyjnie w każdą, którą nasz umysł wyprodukuje jak też i pożegnać raz na zawsze stare zadawnione urazy (o coś, za coś, do siebie, do kogoś innego). Stres działa też niekorzystnie na nasz największy skarb jaki jest nasz mikrobiom jelitowy.
Nie lekceważ takich sygnałów jak wieloletni trądzik wysyłanych przez ciało, bo robiąc to znajdziesz się na najlepszej drodze do chorób o wiele mniej przyjemnych niż trądzik. Zatkanie mu gęby kolejnym lekiem (Izotretynoina) naprawdę nie załatwi sprawy. Ciała należy słuchać i z nim współpracować, a nie walczyć z wysyłanymi przez nie sygnałami. Zdrowy człowiek ma zdrową skórę i dokładnie taka Ci się należy, bo przecież nie urodziłaś się z tym trądzikiem. Ciesz się więc, że ten trądzik pojawił się w Twoim życiu, bo może on Cię poprowadzić do całkiem nieoczekiwanych lecz niezmiernie pozytywnych zmian w Twoim życiu. Zmian, które poprawią Twój komfort życia kolosalnie (tylko pamiętaj, że samo się nie zrobi ani magicznej pigułki na to nie ma i nie będzie). 😉
Karolina napisał(a):
Witam serdecznie,
chciałam również poprosić o radę, w miarę możliwości.
Mam prawie 28 lat, od około 3 lat zdrowo się odżywiam, (dieta oparta o nieprzetworzone produkty roślinne, praktycznie bezmięsna- sporadycznie tylko ryby i jaja ekologiczne, bez mleka i przetworów), unikam żywności przetworzonej, choć czasem się coś zdarzy. W zmianie diety bardzo pomogły mi treści zawarte na tej stronie, za co chciałam również serdecznie podziękować 🙂 Zauważam bardzo pozytywne efekty takiego sposobu odżywiania- od 3 lat nie byłam ani razu chora, mam energię, znacznie lżej przechodzę okres, nie potrzebuję już żadnych środków przeciwbólowych. Również u mojego Męża nastąpiła znaczna poprawa stanu zdrowia.
Suplementuję niektóre witaminy i minerały (D+K2, B12, C, cynk, B6). Regularnie również się ruszam (głównie bieganie). Przechodziłam Post Daniela (2 tygodnie), obecnie poszczę w ten sposób raz w tygodniu. Nie stosuję drogeryjnych kosmetyków, część wykonuję sama.
Z trądzikiem miałam problem od czasów nastoletnich, ale ostatnimi czasy (parę miesięcy) mam wrażenie, że się nasilił. Prowadziłam obserwacje i zauważyłam prawidłowość. Trądzik nie nasila mi się bezpośrednio po zjedzeniu jakichś określonych produktów (nawet jeśli zdarzy mi się zjeść coś niezdrowego). Mój trądzik jest za to ewidentnie sprzężony z cyklem miesiączkowym- zaczyna się ok. 7- 8 dnia cyklu i trwa mniej- więcej do owulacji ( w tym czasie jem dokładnie to samo, co zwykle). Potem się uspokaja i aż do kolejnego 7 dnia cyklu mam spokój, moja skóra wygląda ładnie, nie nakładam na nią żadnych kosmetyków. Dodam też, że trądzik pojawia się u mnie głównie na linii żuchwy, brodzie i szyi, a także na plecach. Muszę zaznaczyć, że hormony mam generalnie w normie, oprócz prolaktyny, która skacze mi po MTC. Dodatkowo leczę się na niepłodność- wskazane wyżej suplementy i LDN (Low Dose Naltrexone), wszystko z zalecenia lekarza. Stwierdzono u mnie również niewielką torbiel endometrialną, ale co ciekawe kilka miesięcy po zmianie diety i rozpoczęciu suplementacji okazało się, że torbiel się zmniejsza.
Mam jednak wrażenie, że obecny lekarz bagatelizuje objaw, jakim jest trądzik nasilający się w konkretnych fazach cyklu miesiączkowego. Byłam już u wielu lekarzy, ten obecny i tak wydaje się najlepszy (zaleca suplementację witaminową i badania poziomu witamin), pozostali proponowali mi głównie antybiotyki i maści, co moim zdaniem nie ma sensu i nie rozwiązuje problemu.
Bardzo proszę o jakieś wskazówki, bo jestem już wykończona tymi zmaganiami i ciągłymi niepowodzeniami. Być może są jeszcze jakieś badania, które warto wykonać? Nie wiem już co robić, widzę, że mój organizm ma jakiś problem, ale nie mam pojęcia, jak go zlokalizować i jak interpretować sygnały mojego ciała.
Pozdrawiam
Karolina
Marlena napisał(a):
Gratulacje odnośnie torbieli, Karolino! Ja nie jestem co prawda lekarzem, ale okresowe problemy trądzikowe w tym przypadku są spowodowane jak się wydaje sprawami hormonalnymi. Skoki prolaktyny po MTC dopuszcza się, ale w bardzo wąskim zakresie. Może potrafiłaby Ci pomóc holistycznie traktująca pacjentki dr Preeti Agrawal, lekarka ginekolog z Wrocławia? Zawsze dobrze jest zasięgnąć tak zwanej „drugiej opinii”, a nawet i trzeciej jeśli czujemy, że jest taka potrzeba.
Karolina napisał(a):
Bardzo dziękuję, to w dużej mierze zasługa treści zawartych na tej stronie, które zmotywowały mnie do zmiany trybu życia.
A czy kojarzysz może jakiegoś lekarza patrzącego całościowo na pacjenta, ale z Warszawy bądź okolic? Jeśli będzie potrzeba to pojadę i do Wrocławia, ale zawsze fajnie mieć kogoś pod ręką bliżej.
Pozdrawiam serdecznie.
Marlena napisał(a):
Karolino, jacyś pewnie są, bo to duże miasto. Z tego co kojarzę dr Agrawal przyjmuje (przyjmowała?) też w Warszawie, ale to by się trzeba było dowiedzieć. Taką przydatną listę „lekarzy przyjaznych” jeśli idzie o holistyczne podejście znalazłam tutaj: https://www.ekomama.pl/2015/06/16/dominika/
i pewnie jest więcej takich lekarzy. Trzeba pytać, szukać. Szukajcie aż znajdziecie. 😉
mija napisał(a):
witam nie wiem gdzie napisac swoje parę słów więc pozwolę sobie tutaj ,Marlenko doradz jak wzmocnic własy u dziewczynki 7 letniej wydaje mi sie ze nadmiernie jej wypadają chociaż moze jestem przewrazliwiona, chciałam spróbowac płukanek np. z pokrzywy i skrzypu ale czy to nie będzie dla dziecka zamocne, ewentualnie jakąs dobrą multiwitaminę bym zaczęła jej podawać ale jaką poradz cos proszę podrawiam
Marlena napisał(a):
A próbowałaś żywienia? Może dzieciak po prostu ma kiepskawą dietę. Należy zacząć od szukania przyczyny, a nie tylko redukować symptomy.
mija napisał(a):
dzieki za odpowiedz no własnie z dietą dopiero od dwuch miesiecy prubuje wiec to poczatki, multiwit Solgar ta do ssania była by dobra?
Ania napisał(a):
A co z rybami? Chyba powinno się je jeść, ale niestety powszechnie dostępne są hodowlane lub z obszarów zanieczyszczonych. Ja na przykład chętnie bym kupiła dzikiego łososia, nawet jeśli byłby droższy, niestety nie za bardzo wiem gdzie… I co z rybami w puszkach, czy są ok jeśli są na przykład bez żadnych sosów i oleju, tylko w wodzie z solą morską?
Marlena napisał(a):
Można dostać dzikie (łowione w morzu, a nie hodowane), ale trzeba czytać etykiety i trochę się naszukać (tak jak piszesz większość to ryby hodowlane). Dziki łosoś wędzony bywa nawet w Biedrze, widziałam też dzikiego niby-świeżego, ale po dokładnym wczytaniu się w etykietę okazało się, że on był świeżo odmrożony, a nie świeży. 😉
Łowiony dorsz czy mintaj bywa na dziale z mrożonkami. Musimy jednak poszukiwać informacji „złowiono” a nie „wyhodowano” i nie kupować mrożonek przetworzonych (jakieś paluszki panierowane, ryby w sosie itp.) tylko czyste ryby, które sami przyrządzimy (np. na parze lub w piekarniku, nie polecam smażenia). Okazjonalne spożycie niewielkiej ilości ryby z puszki (np. gdzieś tam w sałatce) raz na ruski miesiąc będzie średnio szkodliwe, najlepiej jednak wybierać wersje BIO (dostępne w sklepach ze zdrową żywnością) i w wodzie, a nie „w oleju roślinnym” czyli „niewiadomojakim”. 😉
Aga napisał(a):
Witajcie!
Córka moja po wzięciu leków na robaki dostała trądziku (ma 17 lat) i już druga seria na owsiki i lamblie. Robaki chyba jeszcze są i wypryski też ;( A wcześniej miała śliczną buzię. Jest w trudnym wieku i ma kompleksy. Im więcej się stara tym gorzej.
Agnes napisał(a):
bardzo fajny artykuł! większość zasad stosuję ale o kilku nie wiedziałam 🙂 na szczęście nie mam dużego problemu z cerą ale zawsze może być lepiej, no nie? Takie pytanie gdzie kupujecie oleje o których mowa w punkcie 5? W sklepie [] jest mnóstwo do wyboru, kilka razy zamawialam i jestem zadowolona 🙂 W jakiś stacjonarnych jest mega drogo!
Oleńka18 napisał(a):
Artykuł bardzo fajny, szczegółowo wyjaśniony, dziwne ze dopiero teraz na niego trafiłam 🙂
Ja zmagam się z trądzikiem ok 4 lata. Chodzę regularnie do dermatologa, na początku miałam kauracje antybiotykową, rózne masci. Po długim okresie leczenia wyleczyłam prawie całkowicie twarz. Oczywiscie starałam się jesc zdrowo ( i dalej sie staram ). Byłam juz zadowolona. Do tej pory używam maści Clindacne i papki na noc. Tyle że w ostatnich miesiącach moja cera zaczyna wracac do stanu początkowego, a ja zupełnie nie znam przyczyny dlaczego nagle trądzik powraca !!! Moja mama nigdy nie miała tradziku, tata tez , z rodziny malo kto miał i ma. Czuję sie okropnie ! Kiedys jak leczyłam buzię zupełnie nic nie wiedziałam o pielęgancji, nie miałam zadnych zelów, toników, nic ! Myłam twarz zwykła wodą z kranu. I twarz była w 100 razy lepszym stanie niz jest teraz. Teraz jest cała czerwona a raczej rózowa, wągry na nosie, mnóstwo wyprysków, zaskórników, rozszerzone pory..ja juz się nie mogę w lustro patrzec .Chce mi się płakac jak widzę inne dziewczyny z pięknymi twarzami 🙁 Czy jestem skazana na ten trądzik do konca zycia? Staram się jesć zdrowo- dlaczego staram? Otóz w moim domu nikt nie rozumie tego ze jedzenie szkodzi! Mama ciągle powtarza ze jedzenie nie ma nic wspólnego z trądzikiem! Ale ja wiem ze ona gada głupoty, bo jej łatwo mówic jak nigdy nie miała takiego problemu 🙁 I przez to muszę w domu jesć w domu to co jesc,a czesto są potrawy smażone i potrawy których wogóle nie chce jesc bo wiem ze mi zaszkodzą, ale muszę je jesc 🙁 jestem bezsilna, bo nikt mnie nie rozumie jak ja się czuje z taką twarzą. Całe szczescie ze mama robi potrawy niedoprawiane, przynajmniej jem własnie nie słone i nieostre. Zdaję sobie sprawę ze stres tez bardzo szkodzi cerze. Ja się bardzo bardzo stresuję, od kilku lat. W szkole w szczególnosci. Niewiem juz co mam robic? Ostatnio biorę EPIDUO żel ale nic nie pomaga, jest tylko gorzej, skóra jest jakas wysuszona, ma dziwny koloryt..wiem ze nalezy nawilzac ale ja od pani dermatolog nie dostałam zadego kremu nawilzającego a sama niewiem jaki kupić … przypisany mi został rozniez antybiotyk ale ja postanowiłam ze nie bede sie faszerowac jakimis tabletkami..nie chce miec jakis skutków ubocznych, a poza tym zawsze jest mozliwosc taka ze po odstawieniu problemy są jeszcze gorsze niz były przedtem 🙁 Bardzo proszę o radę, ja juz niewiem co robić naprawdę, trądzik mnie przytłacza ( znowu) 🙁
Marlena napisał(a):
Jedzenie ma dużo wspólnego z trądzikiem bez względu na to co na ten temat uważa mama albo lekarze. Traktowanie trądziku jedynie po wierzchu nie przyniesie satysfakcjonujących długoterminowo efektów, ponieważ jest to tylko zaleczanie objawów, a problem jest w środku (zła flora jelitowa, niedobory, zanieczyszczenia, nietolerancje pokarmowe itp.). Przywracając równowagę temu co w środku – otrzymamy w efekcie nieskazitelnie piękną skórę. Odwrotnie niestety to nie działa 😉
Zosia napisał(a):
Moje rodzice sa mega zachwyceni wogole, nie tylko tym artykułem ale wszystkimi innymi , i wszyscy w mama moja wprowadza te wszystkie metody czego sie nauczyła od tat i naprawde czujemy sie „zdrowiej”
Wracajac do tego tematu mam pytanie, co by Pani sugerowała na temat zaskórnikow? Czy uwaza pani ze rozne „peeling ” maski na nos działaja? Czy jest jakaś maseczka? Ponieważ ja bardzo zmieniła swoja diety od czasu co zaczelismy czytac Pani artykuły i moja cery nie ma żadnych krost ani wypryskow lecz mam zaskorniki na nosie i na brodzie i bardzo one mnie dokuczaja i chcialam po prostu wiedziec czy pani by miala jakies suggestje na jak sie ich „pozbyć”
Marlena napisał(a):
Zosiu, może po prostu wybierz się do dobrej kosmetyczki na oczyszczanie cery. Dalej już powinna sobie poradzić po usunięciu starych „pamiątek”.
Laleczka napisał(a):
Widzę, że wiele osób ma problemy z nawracającym trądzikiem i nic im nie pomaga. Sama też byłam jedną z tych osób i dopiero po konsultacji z kosmetyczką (którą zasugerowała Marlena) wybrałam zabiegi w klinice DrLegrand, ponieważ słyszałam, że są bardzo skuteczne. Tam do zabiegu używają peelingu na bazie kwasy salicylowego i ze swojego doświadczenia mogę zapewnić, że są skuteczne. Warto spróbować!
Marlena napisał(a):
Pamiętajmy jednocześnie, że od skórę należy dbać NAJPIERW od środka.
Malina napisał(a):
Co za bzdura! Mam dietę dobraną przed dietetyka, od zawszę prowadzę aktywny tryb życia, a trądzik jak był tak jest. Był już leczony na wszystkie możliwe sposoby, a i tak do mnie wraca. Jedzenie nie ma na to żadnego wpływu. Tak samo źle wyglądam odżywiając się zdrowo, jak i wtedy gdy jem przetworzone 'śmieci’. Więc nie ma uniwersalnego sposobu, w Twoim przypadku się to sprawdziło, gratuluję i szczerze mówiąc zazdroszczę, ale nie zawsze to zadziała.
Marlena napisał(a):
To nie trądzik ma być leczony, to Twój organizm ma sam powrócić do takiej równowagi, w której nie będzie musiał wyrzucać sygnałów zaburzenia tej równowagi na skórę w postaci pryszczy i ropniaków. Dieta dobrana przez najlepszego nawet na świecie dietetyka jest zawsze dietą dobraną przez kogoś (czymś narzuconym z zewnątrz), sztuka zdrowienia polega zaś na samodzielnej obserwacji swojego organizmu. Pycha nie leczy – jedynie pokora wobec praw natury.
Renata napisał(a):
Marlenko a może następny artykuł poświecisz trądzikowi różowatemu .Będe czekać.
Beata napisał(a):
Trudno mi się z tym zgodzić.
Ja mając trzynaście lat obecnie pięćdziesiąt zaczęłam dojrzewać,moja twarz i plecy były obsypane trądzikiem a mieszkałam na wsi i nie jadłam żadnych przetworzonych pokarmów.
Swojske jaja mięso warzywa i owoce.
Marlena napisał(a):
Twoje problemy mogły wynikać z insulinooporności, a nie z pokarmów przetworzonych przemysłowo.
m. napisał(a):
Moje „niespodzianki” to wynik głównie nadmiaru testosteronu, a wzmagają się przy okresowych zaburzeniach miesiączkowania. Hormony, i tyle.
Zosia napisał(a):
Droga Marleno moja koleżanka ma 45lat i kilka miesięcy temu pojawiły się na jej twarzy krostki.Miesiąc temu poszła do lekarza i powiedział jej że jest to trądzik różowaty ,zapisał jej maść rozex ,z że ma myć twarz zwykłą wodą i nie jeść cytrusów i pikantnych rzeczy.Od dziś jest na poście dr Dąbrowskiej .Wyczytała że jest to choroba niewyleczalna i się przeraziła .Czy myślisz że post mógłby jej pomóc i jaki miał by być długi i czy w poście ma smarować tą maścią .Co byś jej doradziła .Z góry dziękuję za podpowiedź.Pozdrawiam 😉
Marlena napisał(a):
Trzeba była zapytać czy to dlatego pojawił się trądzik na starość, bo organizmowi zabrakło metronidazolu? Tym właśnie jest rozex – chemioterapeutykiem: https://pl.wikipedia.org/wiki/Metronidazol.
Oczywiście że medycznie jest ta choroba nieuleczalna bo nie ma przecież tabletek powodujących zmianę stylu życia i diety. Nie ma i nie będzie! 😉 W tym wypadku tylko my sami możemy zmienić swoje przekonania, nawyki i postępowanie. Trzeba oczyścić ustrój ze śmieci i nie wkładać ich tam więcej.
Zosia napisał(a):
Bardzo dziękuję za odpowiedź.Nie wiem czy do końca zrozumiałam twoją odpowiedź.Czy chodzi ci o to ,że zdowym żywieniem można bez leków wyleczyć trądzik różowy i jaki długi post powinna zrobić.I jeszcze jedno czy według Ciebie czy podczas powinna używać maść rozex?Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Na pewno zła dieta jeszcze nikomu w niczym nie pomogła ani nie spowodowała ustąpienia żadnych symptomów chorobowych. Więc tutaj raczej nie ma co rozkminiać.
Trądzik nie powstaje z powodu takiego, że organizmu zabrakło leków. Nie wygra się też z nim smarując go czymś po wierzchu. Skóra jest jedynie barometrem pokazującym stan organów wewnętrznych i stopień zanieczyszczenia całego systemu. Przyczyną nie jest problem ze skórą samą w sobie, lecz z tym co dzieje się w środku w całym systemie. Jeśli skóra jest w stanie zapalnym, to tylko dlatego, że śmieci nie mogły zostać przerobione przez zapchaną wątrobę, wydalone poprzez zapchane nerki i zawalone złogami jelita itd. Jednym słowem trądzik nie jest chorobą skóry tak naprawdę i smarowanie go po wierzchu nic na dłuższą metę nie da ponieważ nie zlikwiduje przyczyn, podobnie jak łykanie antyzapalnych farmaceutyków, które sztucznie zmniejszając stan zapalny działają na symptomy, ale nie oczyszczą nam przecież ani wątroby ani nerek, które przez całe dekady nieprawidłowego stylu życia i „tradycyjnego” sposobu odżywiania się dostały nieźle w kość i teraz ustrój „oczyszczać się” musi przez skórę. Skóra jest ostatnią, awaryjną drogą. I z tej drogi system korzysta gdy już nie ma innego wyjścia.
Agga napisał(a):
A jak uważasz, Marleno, czy retinoid nakładany tylko zewnętrznie, na skórę, także ma na nas tak fatalny wpływ? Generalnie nie mam większych kłopotów z cerą. Lata temu po zmianie odżywiania i nieznacznym tylko schudnięciu zniknęły wszelkie niedoskonałości. Jednak pamiętam jak zafascynowana byłam, gdy wpadł mi w ręce atrederm (gdzieś jakoś skombinowałam receptę) i po intensywnym złuszczeniu skóry cieszyłam się kilka mies. cerą księżniczki, jak nigdy!bez zmarszczek i jędrną, jasną, gładką. Na mazidla.com wyszperałam taki oto retinol:
Hydrogenated Retinol 10%
Caprylic/Capric Triglyceride 90%
D-alpha tocopherol 0,02%
…i dumam, czy położenie sobie tego na twarz(oczywiście w odpowiedniej formulacji) nie pozwoliłoby mi znów podreperować zmarszczkowe problemy (mam 35+, dużo pod oczami, moja mam miała tak samo). ?
Marlena napisał(a):
Zmarszczki to wynik kreciej roboty nadmiernej ilości wolnych rodników, więc jeśli użyjemy jakiegoś „złuszczacza” (np. atredermu) to likwidujemy objawy działania wolnych rodników, ale nie zabieramy się za przyczynę, czyli za zmniejszenie w ustroju nadmiernej ilości wolnych rodników, które dalej sobie grasują w najlepsze odbierając nam młodość. Skóra jest barometrem tego co dzieje się w nas w środku. Jako ostatnia dostaje też składniki odżywcze, bo pierwsze w kolejności są ważniejsze do przeżycia organy.
Nie ma takiego magicznego mazidła, które nas odmłodzi. Tylko stylem życia możemy spowolnić, a nawet do pewnego stopnia odwrócić przyspieszone starzenie – zmianą całego stylu życia. Lista kontrolna czynników dietetycznych przyspieszających procesy starzenia jest tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/10-najwazniejszych-niedoborow-przyspieszajacych-starzenie-sie/
Okresowe ograniczenia kaloryczne (posty sokowe czy nawet warzywno-owocowe jak np. post Daniela) również paradoksalnie należą do broni silnie antyzmarszczkowej (zmniejszają ilość wolnych rodników!), post jest to jeden z najstarszych sposobów odnowy biologicznej stosowany przez rodzaj ludzki.
Z własnego doświadczenia powiem, że najlepiej za zmniejszanie zmarszczek zabierać się „od środka” jeśli to ma mieć ręce i nogi. Samo działanie po wierzchu na objawy to strata czasu i atłasu. Wspomagająco wklepywanie zewnętrznie rozmaitych środków służących piękności jest OK, ale najważniejsze jest zasadniczo to, co robimy właśnie „od środka” – wtedy uzyskamy długotrwałe i zadowalające efekty. Starzejemy się (bo to w końcu nieuniknione), ale starzejemy się po prostu pięknie.
Agga napisał(a):
Jak zwykle jesteś, Marleno, niezawodnym głosem zdrowego rozsądku. 😉
Zgadzam się, to co robimy ogólnie dla swojego ciała często przełoży się na stan naszej skóry… jestem na takim etapie, że czasem nawet nie posmaruję się kremem czy olejem i jest ok. A za młodu – fura kosmetyków, a efektów ciągle mało. Teraz koloryt cery i jej ogólna gładkość jest super, ale te kurze łapki pod oczami, ehhh…
Nurtuje mnie jedna kwestia. mianowicie, powołujesz się często na zasadę, że skóra dostaje składniki odż. jako ostatnia, więc jest barometrem naszego stanu. Otóż wydaje mi się , że niekoniecznie – wg tej zasady możemy zdołać wysycić swoje narządy wewnętrzne wszelkimi dobrociami, i poczujemy się dobrze, a na skórę mogło ciut ciut zabraknąć(no bo jest w kolejce ostatnia) i ona może nie wyglądać jeszcze zadowalająco. Czy to nie ma większego sensu?
Mnie osobiście wydaje się, że jednak zawsze uzupełnianie niedoborów zaowocuje polepszeniem jej stanu.
Pozostaje mi tylko robić swoje – czyli dbać o siebie całościowo, a kurze łapki może jednak czasem maźnę tą olejową formą retinoidu. Pytałam tylko czy ona tez będzie tak kontrowersyjna jak np. kładzenie na skóre parabenów i innych paskudztw…
Tak czy siak, dziękuję za Twoją pracę na najlepszym w sieci blogu 😉
Daria napisał(a):
To jest naprawdę bardzo interesujący artykuł. Przeczytałam jednym tchem. Co dotyczy tych starożytnych plemion, moim zdaniem, to na pewno nie jest zbieg okoliczności, ale też muszę dodać że dla większości z nas to będzie dosyć trudnym wyzwaniem, odrzucić tyle popularnych i czasami bardzo przyjemnych przyzwyczajeń które są częścią naszego współczesnego zycia:) Mówię teraz o słodyczach, słodkich napojach, kosmetykach, itp.
Marlena napisał(a):
Myślę, że jeszcze przyjemniejsze jest żyć w zdrowiu (co obejmuje również życie BEZ trądziku). 🙂
Po prostu trzeba dokonać wyboru.
aganies napisał(a):
Mom Czy samo zdrowe odzywianie oczysci Nam watrobe, jelita czy lepiej jakos je poddac detoxowi+zdrowo sie odzywiac?chodzi mi o jakis radykalny detox np 14 dni na kaszy jaglanej..
Marlena napisał(a):
Popościć od czasu do czasu (w takiej czy innej formie) osobie zdrowej nie zaszkodzi. Nasi przodkowie naturalnie się odtruwali bowiem nie było takiego dostępu jak teraz do jedzenia. Okresy festy były przeplatane z okresami niedoboru pożywienia – taka jest natura rzeczy. To człowiek stworzył sklepy spożywcze całodobowe, a nie natura. 😉
A monodieta? Gdy nie było nic innego jedli to co było, czyli jedno i to samo. Kasza jaglana to jeszcze nie jest wcale żaden radykalny detoks, to w sumie bardzo łagodne oczyszczanie. Owszem, monodieta, ale na gotowanym. Surowe żarełko prawdziwie oczyszcza, a najbardziej dieta płynna.
Piramidę oczyszczania publikowałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/piramida-zdrowego-oczyszczania/
kinga napisał(a):
Witam,Ja mam problem z przebarwieniami na twarzy,zaczeły pojawiać się w marcu i już wyglądam jak dalmateńczyk a lato dopiero przed nami,czy może wiesz Marleno dlaczego one się pojawiają i czy można się ich jakoś naturalnie pozby ,ew.zapobiegać?
Marlena napisał(a):
Kingo, przebarwienia mogą pojawiać się z różnych przyczyn, np. z powodu zaburzeń hormonalnych, stosowania antykoncepcji doustnej, stosowania HTZ (hormonalnej terapii zastępczej) lub nieprawidłowej pracy narządów wewnętrznych i gruczołów (m.in. wątroba, tarczyca, nadnercza, jajniki).
Niemałe znaczenie ma tutaj też dostarczanie odpowiedniej ilości przeciwutleniaczy, ponieważ ekspozycja na promienie słońca powiązana jest ze wzmożoną produkcją wolnych rodników i redukcją przeciwutleniaczy, dlatego pamiętać trzeba by o zabezpieczenie skóry dbać NAJPIERW „od środka”, a smarowanie się po wierzchu traktować jedynie pomocniczo.
Najważniejsza jest więc dieta i zapakowanie się pod korek antyutleniaczami pochodzącymi najlepiej z żywności (z ewentualną dodatkową suplementacją w razie potrzeby).
Weronek napisał(a):
Jestem przeszczęśliwa, że znalazłam Twój blog, bo dzięki temu przyjrzałam się kosmetykom, które używam na twarz i porzuciłam wszystkie podkłady i pudry przeciwtrądizkowe, które zawierały szkodliwe substancje. Od razu cera uległa poprawie 🙂 Nie będę opowiadać całej historii swojej walki z trądzikiem, bo to długa historia, ale w każdym razie zalecenia dietetyczne, o których piszesz, stosuję już od 1,5 roku od kiedy przeszłam na dietę wegetariańską. Moje problemy z trądzikiem wyniknęły pół roku po rzuceniu tabletek antykoncepcyjnych a więc już mija rok czasu i dopiero powoli moja cera zaczyna dochodzić do siebie. Oprócz włączenia naturalnych kosmetyków od niedawna zaczęłam codziennie wcinać marchewki i wydaje mi się, że widać efekty. Jednego weekendu po wypiciu soku z buraka cera też była lepsza, nic mi nie wyskoczyło wtedy przez parę dni, aż sama w szoku byłam, więc aktualnie inwestuję w marchewkę i buraka 🙂 – w mojej diecie skupiłam się na zielonych warzywkach, marchewka pojawiała się sporadycznie a burak to już w ogóle od święta. Jednak oprócz trądziku mój okres dalej nie powrócił do normy – zazwyczaj trwa 2/3 dni i jest on dosyć skąpy. Do tego na twarzy pojawił mi się wąsik i owłosienie na brodzie. Z tymi dwoma problemami dalej walczę i zastanawiam się, czy jesteś w stanie coś doradzić na takie dolegliwości (z badań wyniknął za niski poziom estrogenów) 🙂 Od stycznia chodzę do naturoterapeuty – piłam różne ziółka kobiece, nalewkę z nagietka, robiłam raz oczyszczanie solą epsom, codziennie jem łyżeczkę korzenia macy, miałam akupunkturę, ale na tym polu znaczących zmian nie widzę. Zapomniałam dodać, że dopiero od paru tygodniu zakwaszam żołądek, bo przy swojej zmianie diety porzuciłam nabiał a nie zainwestowałam w kiszonki, więc sądzę, że mogę mieć problemy z wchłanianiem. Teraz mam nadzieję, że ph mojego żołądka jest lepsze, ale pewnie do ideału jeszcze trochę mu brakuje 🙂
Marlena napisał(a):
No właśnie, nie tylko ważne jest co jesz, ale przede wszystkim – co wchłaniasz. Dlatego dobry poziom kwasów żołądkowych to podstawa. Zwracaj też uwagę jak przeżuwasz pokarmy, czy dokładnie? Podczas odruchu żucia wydzielane są soki żołądkowe. Czy badałaś sobie poziom witaminy D? Dieta jest niezmiernie ważna, ale nie składamy się jedynie z samego przewodu pokarmowego, dlatego przeanalizuj proszę takie czynniki jak radzenie sobie ze stresem czy zachowanie rytmów dobowych. Również te czynniki mają wpływ na naszą równowagę hormonalną.
Weronek napisał(a):
Dziekuję za odpowiedź. O ph żołądka dowiedziałam się w zasadzie przypadkowo przeglądając w Biedronce książkę o zdrowym żywieniu. Objawy, jakie miałam przy tym, pasują do opisu. Zrobiłam również test z sodą no i wynik nie był zadowalający 😉 Teraz od momentu zakwaszania żołądka pozbyłam się od razu jednego z problemów jakim było częste chodzienie do toalety (co wcześniej wiązałam ze zmianą diety na wegetariańską i dużą ilością błonnika). Jeżeli chodzi o witaminę D, to nie badałam jej poziomu. Suplementację prowadzę od jakichś 2/3 miesięcy. Teraz, kiedy jest ładna pogoda, staram się wychodzić na słoneczko, żeby naturalnie produkować witamię D. Zastanawiam się, czy przez nieprawidłowe ph żołądka i utrudnione wchłanianie substacji odżywczych z pokarmu, mogły pojawić się również zaburzenia gospodarki hormonalnej. Stresu dużo nie mam a jak pojawia się, to staram się myśleć pozytywnie. Co do pokarmów – zależy gdzie je jem, ponieważ posiłki w domu jem bardzo powoli, w pracy w większym pośpiechu.
Magda napisał(a):
Cześć, a ja mam taką zagwozdkę – od kiedy wprowadziłam zielone koktajle (400/500 ml dziennie) + sok z kapusty (metoda Cheneya), to wysypuje mi plecy. Miałam już czyściutkie kilka lat, od momentu zmiany diety (wcześniej była tragedia), a tu teraz taka niemiła niespodzianka. Tak się zastanawiam dlaczego, czy może źle myję warzywa, czy jednak to jelita dają znać, że coś nie gra, czy jeszcze coś innego.
Marlena napisał(a):
Magdo, może po prostu jelita jeszcze nie są gotowe, nie wygoiły się z tej metaplazji? Może brakuje mikrobów mogących zająć się trawieniem? Albo spróbuj z produktami bio i zobacz czy to robi różnicę. Kapusta bio jest w Lidlu.
Magda napisał(a):
Dzięki Marleno. Właśnie nie sądzę, żeby to była kwestia bio, bo jadam różne warzywa i owoce od lat i nic się nie działo. Czyli wychodziłoby na to, że warzywa mi szkodzą? To też mało prawdopodobne. Może po prostu czegoś za dużo, albo jakiś składnik mi szkodzi. Muszę pokombinować, może częściej zmieniać składniki koktajli. Żołądek pewnie nadal chory, nie badałam póki co, ale nigdy z warzywami i owocami nie miałam kłopotów. Czy możliwe, że to byłby efekt oczyszczania organizmu? Pozdrawiam cieplutko.
Marlena napisał(a):
Magdo, oczywiście, to też jest możliwe.
Magda napisał(a):
Dziękuję 🙂 Gdzieś w komentarzach napisałaś, że myjesz warzywa od razu po zakupie, to wydaje się super wygodne, ale czy one nie psują/gniją przez to szybciej?
Marlena napisał(a):
Tak, myję od razu po zakupie bo co z głowy to z myśli, wkładam do lodówki i wyciągam wiedząc, że są gotowe i umyte. Te umyte faktycznie jakby miały troszkę skrócony ten swój „termin ważności”, ale rozwiązanie jest takie, że kupuję na bieżąco.
Najzdrowsze są warzywa świeże, w miarę upływu czasu tracą witaminy, więc nie warto robić dużych zapasów (chyba że ziemniaki, bataty, różne warzywa korzeniowe – te zostawiam gdy wiem, że nie są do spożycia „na dziś” i wtedy myję je dopiero przed kucharzeniem).
Magda napisał(a):
Dziękuję Kochana, zacznę tak robić. Przy Maluszka każda sekunda jest na wagę złota 😉
Aga napisał(a):
Dzień dobry. Zastanawiam się, czy można umyć warzywa w wodzie do której dodana jest i soda i ocet. Powstanie musująca mieszanka-w niej wymoczy się/umyje warzywa-opłucze-i gotowe. Aga.
Marlena Bhandari napisał(a):
Nie, ponieważ chodzi o to, aby jedna kąpiel była o pH kwasowym, a druga o pH zasadowym. Każda z nich ma swoje funkcje. Kwasowa zatłucze bakterie i wirusy, a zasadowa rozpuści pozostałości środków ochrony roślin.
Anna napisał(a):
Dobry wieczór, minęły dwa lata odkąd skończyłam terapię pochodną witaminy A. Moje problemy z trądzikiem zaczęły powracać jesienią 2020. Wybrałam także Tetralysal (w grudniu). Moja twarz jest pełna zaskórników zamkniętych a teraz pojawiają się także krosty ropne. Dermatolog zleciła mi terapię EpiduoForte. Zrobiłam wszystkie możliwe badania. Jedynie mam bardzo niski poziom białych krwinek: 2.9 a norma w laboratorium to 4,5. Hematologicznie wszystko jest w porządku. Codziennie biorę probiotyk, witaminę C,D i K. Do tego selen, cynk i magnez. Także biorę tran norweski. Odżywiam się bardzo zdrowo. Piję ponad 2l wody dziennie, regularnie ćwiczę i jem dużo warzyw z własnego ogródka. Co może być przyczyną nawrotu problemów ze skóra? Co mogę zrobić żeby poznać przyczynę? Jak walczyć z nieskonalosciami? Proszę o radę 🙂
Marlena Bhandari napisał(a):
Skóra to nasza trzecia nerka, gdy coś nie może zostać wydalone przez nerki, jelita lub płuca, to pozostaje jedynie ostatnia droga pozbywania się trucizn z ustroju czyli skóra.
Czy kiedykolwiek robiłaś jakieś oczyszczanie? Nie mam na myśli zabiegów u kosmetyczki, lecz oczyszczanie organizmu „od środka”.
Nie jest ważne co bierzesz albo co jesz, leczy czy (i ile) wchłaniasz. Jak pracuje układ pokarmowy? Czy częściej jesteś w stanie dominacji układu współczulnego czy przywspółczulnego? Jakie jest poziom witaminy D? Jaki jest odczyn OB i CRP? Dopiero gdy popatrzymy na całość obrazu, to będzie wiedzieć co można naprawić. Nie ma sensu masakrować sobie wątroby pochodnymi witaminy A ani mikrobiomu jelitowego antybiotykami.
Jan napisał(a):
Może przeoczyłem, ale jaki olej/tłuszcz nadawałby sie do twarzy po myciu albo po goleniu?
Marlena Bhandari napisał(a):
Taki jaki Tobie pasuje.