Siemię lniane to super food czyli „superpożywienie” i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. A do tego kosztuje dosłownie grosze!
Każdy kto się dowie o właściwościach siemienia lnianego takich jak niebywale wysoka zawartość Omega-3, zdrowego błonnika i wielu minerałów i witamin (w tym witaminy młodości czy wit. E), to zazwyczaj prędzej czy później idzie do sklepu i kupuje torebkę tych cudownych ziarenek.
Torebka 400 g to wydatek ok. 4-5 zł. Len uprawiany ekologicznie jest nieco droższy, ale za to mamy pewność, że nie był przed zbiorami traktowany glifosatem jako desykantem.
Po przyniesieniu ziarenek do domu mamy dylemat: jak to stosować?
Czy przechowywać w lodówce?
Ziarenka spożywać całe czy mielone? Gotowane czy na surowo?
Siemię lnianie się pije czy się je?
Siemię lniane jest oleiste – z nasion wyciska się olej lniany. Jest to jedyny olej, który doktor Max Gerson określił jako bezpieczny nawet dla pacjentów chorych na ciężkie schorzenia jak np. nowotwory (nie powoduje nawrotów po wyleczeniu), ma on zastosowanie lecznicze w protokołach leczniczych zarówno doktora Gersona jak i doktor Budwig dla osób chorych na raka.
Olej na zimno wyciskany z nasion jest bardzo cenny: należy przechowywać go w lodówce, ma on bardzo krótki termin ważności (kilka tygodni), wolno spożywać go jedynie na zimno (nie nadaje się do smażenia).
Olej lniany gdy stanie się gorzki nie nadaje się już do spożycia, ale nie wyrzucajcie go: przyda się w domu do celów technicznych (konserwacja drewna, naoliwienie skrzypiących zawiasów itd.).
Jakie siemię kupić – całe czy mielone?
Związki zawarte w siemieniu łatwo się utleniają, toteż nie warto kupować siemienia mielonego fabrycznie, najlepiej kupować siemię w całych ziarenkach i na bieżąco mielić tuż przed spożyciem w zwykłym młynku do kawy.
Siemię całe przechowujemy w temperaturze pokojowej w zamkniętym pojemniku. Nie wymaga warunków chłodniczych. Zmielone należy spożyć możliwie szybko ponieważ zawarte w nim tłuszcze szybko jełczeją.
Ile spożywać siemienia lnianego?
Jeśli chodzi o dzienne spożycie to ja czuję się witalnie spożywając 2-3 łyżki mielonego siemienia dziennie. Możecie spożywać na początek nieco mniej a potem nieco więcej, jest to kwestia indywidualna i zawsze zalecam słuchać swojego organizmu. Dla mnie optymalna ilość to 2-3 łyżki dziennie.
Kiedy mój organizm nudzi się siemieniem to nie naciskam – robię przerwę, czekając aż mu się znowu zachce 🙂
Jak mielić siemię lniane?
Najlepiej zrobić to tuż przed spożyciem w elektrycznym udarowym młynku do kawy lub mocnym blenderze (typu Vitamix). Jeśli będzie to młynek do kawy to warto zwrócić uwagę na to, aby nie służył on jednocześnie do mielenia i kawy i siemienia z uwagi na to, iż kawa posiada bardzo silny aromat, którego ciężko się z młynka pozbyć.
Wystarczy zatem kupić nawet najtańszy młynek za ok. 25-30 zł byle osobny. Podczas mielenia w młynku udarowym produkty się nagrzewają. Dlatego mielenia siemienia w młynku należy dokonać krótkimi pulsacyjnymi przyciśnięciami guzika aby nie rozgrzewać cennej zawartości.
Jak spożywać siemię lniane?
Na pewno nie polecam jeść ziaren na sucho ponieważ mogą nam zatkać przewód pokarmowy. Najpierw ziarenka jak wspomniałam mielimy. Po zmieleniu można sypać je (dosłownie!) gdzie popadnie, co z chęcią czynię każdego dnia!
Do porannego musli, do jogurtu, do szejka owocowego, do sosu, do posypania kanapki lub sałatki, do zupy, do pieczenia chleba lub ciasteczek owsianych.
Smak siemienia jest tak łagodny i neutralny, że z niczym się nie „gryzie”. Dlatego Twoja rodzina często nawet nie będzie mieć pojęcia, że jada codziennie bardzo zdrowe siemię, na które „tak normalnie” to pewnie spojrzeć by nawet nie chciała (jakieś dziwne, drobne, mało apetyczne, brązowe ziarenka!?). Siemię lniane możne też pić, a nie tylko jeść.
Kisiel z siemienia dobry na schorzenia!
Gdy dopadnie Cię biegunka dobrym naturalnym remedium jest kisiel z siemienia lnianego, które oprócz Omega-3 i błonnika zawiera więcej lignanów niż jakakolwiek inna roślina na naszej planecie. Należy 2-3 łyżki siemienia zalać szklanką dobrze ciepłej wody i pozostawić na minimum godzinę, a następnie odcedzić i pić powstały kisiel 2 lub 3 razy dziennie aż biegunka ustąpi.
Natomiast dodatek naturalnego pszczelego miodu do kisielu będzie pomocny przy chorobach górnych dróg oddechowych. Taki kisielek spożywamy wtedy z całymi ziarenkami, nawilży on śluzówki i wzmocni układ immunologiczny, ułatwiając szybki powrót do zdrowia.
Siemię lniane na włosy
Wywar z siemienia to znakomita maseczka na włosy. 2-3 łyżki siemienia (całe ziarenka) zalewamy szklanką wody i gotujemy kilka minut. Powstały preparat odcedzamy i nakładamy na umyte, jeszcze wilgotne włosy, wmasowujemy i trzymamy taką maseczkę przez 30-40 minut, po czym dokładnie spłukujemy. Taką maseczkę warto powtarzać przez kilka kolejnych myć głowy.
Już po pierwszym użyciu jest różnica, ale po kilku użyciach włosy stają się po prostu boskie: lśniące, puszyste, zdrowe i błyszczące jak u modelek z reklam szamponu do włosów. Jeśli jednocześnie z maseczką spożywasz siemię mielone codziennie, to włosy również dużo szybciej rosną!
Siemię lniane na paznokcie
Jeśli zostanie trochę kisielu warto wlać go do małej miseczki i pomoczyć w nim przez ok. 10-15 minut paznokcie.
Po kilku takich zabiegach stają się mocne, twarde, a mam wrażenie jakoby nawet i szybciej rosły podobnie jak włosy (choć nie mam pewności czy spożywanie siemienia nie przyczyniło się do tego bardziej).
Ale jak by nie było to naprawdę nie warto wydawać pieniędzy na drogie odżywki do paznokci lub zabiegi wzmacniające paznokcie w gabinetach kosmetycznych, skoro ten sam efekt można bardzo tanim kosztem osiągnąć w zaciszu własnego domu. I dużo zdrowiej, bo naturalnie!
Jakie siemię kupić?
To, że w całych ziarenkach, a nie mielone- to już wiemy. A co z odmianą? Najbardziej popularne w sprzedaży jest siemię lniane brązowe.
Czasem jednak można dostać złociste siemię lniane. Jest ono ponoć bogatsze w składniki aktywne od brązowego (co nie jest tak do końca prawdą: ma trochę więcej białka niż brązowe, ale za to ma mniej kwasów Omega-3).
Z pewnością ma nieco delikatniejszy smak. Jest jednak nieco od niego droższe. Najczęściej bywa w sklepach ze zdrową żywnością.
Niebezpieczne związki
Czy siemię zawiera niebezpieczne związki? I tak, i nie.
Na przykład fitoestrogeny zawarte w siemieniu regulują kobiece sprawy, są nieocenione przy oznakach menopauzy (także tej przedwczesnej) i mogą nawet być stosowane zamiast tak zwanej HTZ (coraz bardziej kontrowersyjnej „hormonalnej terapii zastępczej”, która jest niczym innym niż nieudolną próbą sztucznego poprawiania natury farmaceutykami).
Z drugiej jednak strony właśnie z powodu fitoestrogenów siemienia spożywanego w większych ilościach powinny raczej unikać kobiety ciężarne i karmiące oraz dzieci – podobnie jak powinny one unikać dużych ilości soi i innych pokarmów lub ziół bogatych w fitoestrogeny.
Siemię zawiera też w składzie 0,5-1,5% glikozydów cyjanogennych (linustatyna i neolinustatyna) z których po roztarciu lub namoczeniu nasion może się uwalniać kwas cyjanowodorowy (kwas pruski) i aceton.
Jednak nie ma czego się obawiać, ponieważ jest to ilość tak niewielka, że należałoby chyba po prostu nie jeść kompletnie nic innego jak tylko mielone lub namoczone siemię aby doszło do zatrucia.
W tak małej dawce jak 1-2 a nawet 3 łyżki dziennie substancje te działają na nasz organizm wręcz dobroczynnie – przeciwzapalnie i odkażająco.
Wszystko w nadmiarze jest szkodliwe, można zatruć się również innym superpożywieniem jak na przykład czekoladą gdyby nie jeść nic oprócz niej na śniadanie, obiad i kolację, prawda?
Na korzyść siemienia przemawia też to, że siemię lniane spożywane regularnie powoduje naturalne odmładzanie ponieważ jednocześnie alkalizuje organizm zamiast go zakwaszać jak czyni to czekolada.
Siemię lniane zamiast suplementów B12?
Najlepszym dowodem na to, że siemię nie tylko nie jest toksyczne ale wręcz leczy, jest antynowotworowa dieta Dr Budwig dzięki której powróciło do zdrowia wielu terminalnych pacjentów, którym tradycyjna medycyna odmówiła już pomocy.
Dieta ta jest oparta na mnóstwie warzyw i owoców, a oprócz tego oczywiście mielonym siemieniu i oleju wyciskanym na zimno z ziaren lnu.
Siemię nie jest przy tym nigdy podawane samodzielnie lecz w połączeniu z sokami owocowymi, miodem, owocami lub nabiałem (surowe mleko lub wykonany z niego w domu twaróg), co powoduje że potencjalnie niebezpieczne reakcje chemiczne nie mają miejsca, a zamiast tego siemię obdarza nas korzyściami zdrowotnymi.
Dlaczego tak się dzieje?
Otóż Dr Budwig odkryła, że obecny w tkankach (oraz w naszej wątrobie) enzym rodanaza w obecności związków siarki przekształca cyjanki w cyjanokobalaminę czyli witaminę B12.
Czy może to być ważna informacja dla wegan i witarian? Być może nie ma potrzeby przyjmować syntetycznej B12 w tabletkach, po prostu wystarczy spożywać zmielone siemię w owocowych sokach lub posypać nim sałatkę w której są cebula i czosnek? Jak twierdzi dr Budwig, organizm sam wyprodukuje B12 w wystarczającej ilości.
Na świecie w każdym razie jak do tej pory nie odnotowano ani jednego przypadku śmierci z powodu przedawkowania siemienia lnianego, więc wcinajcie śmiało.
Na zdrowie! 🙂
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Krzysztof napisał(a):
Siemię lniane od setek lat wykorzystuje się leczeniu różnych dolegliwości. W postaci nasion korzystnie wpływa na trawienie,wzdęcia ,zaparcia Mielone siemię lniane zalecane jest w leczeniu dróg oddechowych ,z kolei olej lniany ma zastosowanie w oparzeniach odmrożeniach,w europie zachodniej stosowany jest jako lek i występuje w lekospisie.
Alexa napisał(a):
A czy tę maseczkę można jakoś przechowywać przez kilka dni? Bo mam dość krótkie włosy i zawsze mi jej zostaje
Marlena napisał(a):
Alexa, nie wiem – nigdy nie chowałam do lodówki. Może rób połowę porcji?
ewa napisał(a):
Czy to źle, jeśli do surówki lub sałatki wsypuję 1-2 łyżki niemielonego siemienia? Sałatkę robię codziennie wieczorem do pracy na drugi dzień, siemię jest rano trochę napęczniałe.
Marlena napisał(a):
Witaj, Ewo! Z mielonego siemienia odniesiesz większe korzyści niż z całych ziarenek. Podczas mielenia uwalniają się bowiem te wszystkie cenne substancje, na których nam zależy. Do posypywania sałatek polecam też rewelacyjny przysmak sól sezamową czyli gomasio: delikatnie na patelni należy na sucho podprażyć niełuskane ziarenka sezamu z odrobiną soli morskiej lub himalajskiej. Fajnie chrupie, super smakuje i bardzo efektownie dekoruje sałatki 🙂 Ja robię zawsze zapas gomasio i trzymam w słoiczku.
Adam napisał(a):
Jeśli nie mielisz siemienia to odniesiesz tylko korzyść mechaniczną (także istotną, zwłaszcza na początku zmiany sposobu żywienia) – niewielkie nasionka przelecą (i przeczyszczą) przez układ pokarmowy, a soki trawienne nie zdążą naruszyć okrywy nasionek. Przez to stracisz bardzo cenne źródło świetnie zbilansowanych kwasów Omega 3 i 6.
dorota napisał(a):
Witam, proszę o radę: o jakiej porze dnia najlepiej pić siemię? na czczo? czy to bez znacznia?
Marlena napisał(a):
Ja je spożywam mielone na bieżąco i przez cały dzień.
edyta napisał(a):
Witam. Wg. mnie pora dnia nie ma znaczenia, ważne jest tylko by robić odstępy czasowe dotyczące posiłków, a mianowicie siemię należy pić przynajmniej 0,5-1 godz. przed lub po jedzeniu, gdyż uszczelnia ścianki żołądka i wtedy składniki z żywności mogą być nie wchłaniane , podobnie jak i leki.
L napisał(a):
dzieki za info!!!
Anna 540 napisał(a):
Siemię lniane na włosy – pytanie: co nakładamy na włosy, wywar po odcedzeniu siemienia czy odcedzone siemię?
Marlena napisał(a):
Tak jak opisałam, cytuję: „Wywar z siemienia to znakomita maseczka na włosy”.
wayra napisał(a):
a nie lepiej zrobić wywar ze zmielonych ziarenek? Pewnie trochę więcej roboty z przecedzeniem, ale może warto się pofatygować?
Marlena napisał(a):
Ze zmielonymi nie próbowałam, nie wiem czy by się klajster nie zrobił.
milenka napisał(a):
Nie lepiej:) Nie przecedzisz. Dla koni najcześciej zalewam wrzątkiem siemię mielone na świeżo i czekam aż ostygnie do podania. Robi się jednolity glut:)) Nie chciałabym mieć tego na włosach… Ale całe ziarenka gotują się bardzo ładnie i glut przejrzysty da się łatwo oddzielić od ziarenek. Mój wujo pił codziennie siemię na wrzody a ja najbardziej lubiłam wyjadać ziarenka:) Siemię dobra rzecz! I len można sobie zasadzić….i kwitnie ładnie…:)
Marcinek napisał(a):
Właśnie zmieliłem sobie trochę brązowego siemienia lnianego w blenderze, z końcówką 0,5 L, taką do shejków i dobrze się mieli, wychodzą takie płatki delikatne niczym mielone otreby przenne co są w sklepach, i nawet smaczne. Mógłbym to jeść tak bez niczego, ktoś też tak ma?
milenka napisał(a):
Też tak mam:) Jak zmielę to zawsze podjadam:))
Artur Z. napisał(a):
To może ja zmiele 0,5kg żeby zostało po podjadaniu?
piotrek napisał(a):
Czy zamiast mielenia można je ugniatać w moździerzu?
Marlena napisał(a):
Nie wiem, nigdy nie próbowałam. Najtańszy młynek do kawy kosztuje dwadzieścia parę złotych, a przyda się także do wielu innych rzeczy (m.in. ostropest, cynamon, orzechy itd.), więc polecam młynek.
L napisał(a):
200 zl?! bez przesady! 🙂 ja mam mlynek clatronica, kupiony za ok. 60 zl i jestem bardzo z niego zadowolona.
L napisał(a):
ehh, przepraszam, przeczytalam „200” zamiast „20” 😛
milenka napisał(a):
Kupuję siemię dla koni. Cena 5 zł za 400 gram jest dla mnie kosmiczna:) Na rynku 1 kilogram kosztuje 4 zł:)
Marlena napisał(a):
Ja kupuję siemię dla ludzi, organiczne w miarę możności. Cena 5 zł za opakowanie to średnia cena opakowania w sklepie spożywczym (marka, Sante, Kresto itd).
lea napisał(a):
ja kupuje na targu. 5 zł za kilogram 🙂
Pat napisał(a):
Cześć,
Czy prażenie siemienia na patelni (tak jak sezamu) zubaża jego wartości? Jest wtedy smaczniejszy.
P.
Marlena napisał(a):
Smaczniejszy ale uboższy 🙂
Adam napisał(a):
Prażenie pozbawia Cię kwasów tłuszczowych Omega, bardzo nietrwałych. W wyższej temperaturze po prostu wyłączasz ich biologiczną przydatność. Jeszcze wyższa temperatura powoduje że tłuszcze przekształcają się w związki szkodzące zdrowiu, dlatego oleju lnianego absolutnie nie używa się do smażenia.
iwona napisał(a):
czy mozna podac siemie lniane 4-letniemu dziecku i czy mu nie zaszkodzi
Marlena napisał(a):
Siemię nie ma ograniczeń wiekowych. Śmiało można, lecz oczywiście w mniejszych ilościach niż dla dorosłych. W takim wieku zacznij powiedzmy od 1/2 łyżeczki dziennie. Ponieważ siemię nieco wzmaga pragnienie (zawiera błonnik i lignany) podawaj dziecku więcej wody do picia.
iwona napisał(a):
1/2 lyzeczki zalac 3/4 szkl. wody odcedzic i dawac mu malymi porcjami do picia ,
Gabriela napisał(a):
Genialny artykuł! Tez uzywam siemienia, miele w mlynku i dosypuje do czego sie da. A kisiel stosujemy na biegunke i problemy z gardlem, krtania.
Chyle czola przed twoją wiedza.
Pozwolilam sobie udostępnic na naszej str na fb (multisupermama).
Bede tu zagladac i podsylac art dalej.
Gratuluje!
Marlena napisał(a):
Dziękuję, Gabrielo i pozdrawiam cieplutko! 🙂
Tobi napisał(a):
Z tego co wiem Witaminę B12 produkują bakterie w jelicie grubym, a przyswajanie zachodzi w jelicie cienkim, natomiast Ty piszesz, że jej produkcja zachodzi w tkankach, w których ?
Marlena napisał(a):
Witaj, Tobi! Dokładnie opisuje to Alicja na swojej witrynie poświęconej diecie Dr Budwig: https://www.primanatura.pl/czy-siemie-lniane-jest-toksyczne/
Tobi napisał(a):
Z tego wniosek, że ta którą produkują bakterie jest nieprzyswajalna 🙁
molooko napisał(a):
Kwestia b12.
„Niektóre zwierzęta gospodarskie narażone na działanie cyjanowodoru pochodzącego z roślin (np. koniczyna, liczne trawy), wykształciły ciekawy mechanizm detoksykacji:
CN- + S — enzym rodanaza ——> CNS-
Enzym rodanaza przekształca więc jon cyjankowy w tiocyjanian za pomocą siarki odłączonej od kwasu beta-merkaptopirogronowego HSCH2COO2H.”
Czyli mamy tiocyjanki, a nie b12? 😛
źródło: https://luskiewnik.strefa.pl/biochemia/biochemia_ogolna.htm
Marlena napisał(a):
Tak, mamy tiocyjanki ale na tym nie kończy się proces przemian, bowiem „tiocyjanki służą do kolejnych korzystnych dla zdrowia transformacji”. Działanie siemienia jest podobne do letrilu (amigdaliny) zawartego w pestkach moreli. Poczytaj też tutaj: https://www.cancertutor.com/Cancer/Laetrile.html „One of the good side-effects of laetrile therapy is that more Vitamin B12 is made in the body.”
molooko napisał(a):
A to nie chodzi o witaminę b17? Letrir-enzym opisany przez Krebsa.
Karola napisał(a):
Spotkałam się z opinia ze siemie powinno sie wylacznie zalewac ciepla woda aby uniknac wydzielenia kwasu cyjanowodoru. Jaka dawke powinny przyjmowac male dzieci?
Marlena napisał(a):
To nie do końca tak. Przeczytaj proszę artykuł tutaj: https://www.primanatura.pl/czy-siemie-lniane-jest-toksyczne/
Dzieci bezpiecznie mogą przyjmować dziennie 1/4-1/2 łyżeczki siemienia.
Ola napisał(a):
Czy siemię przed spożyciem trzeba koniecznie mielić czy można wrzucić do owsianki całe ziarenka?
Marlena napisał(a):
Z mielonego jest więcej korzyści, ale całe też można, tylko że przelecą przez przewód pokarmowy i tyle. To co najcenniejsze jest w środku 😉
Roman Torkowski napisał(a):
Ja siemię stosuję na gardło, bo bardzo szybko mi siada (tak jakbym miał przesuszone struny głosowe) i po prostu nie mogę mówić. Kiedy spożywam zaparzone siemię jest lepiej i dłużej to moje gardło wytrzymuje.
Moje pytanie, jak dużo siemię traci po zaparzeniu? (zalewam je wrzątkiem a jak ostygnie zjadam łyżeczką dokładnie przeżuwając) Czy w ogóle takie zaparzone siemię ma jakąkolwiek wartość?
Marlena napisał(a):
Można i tak, na gardło ma taki kleik działanie kojące (ulubiony sposób śpiewaków operowych na zdarte gardło). Natomiast jeśli chcesz wykorzystać całe bogactwo ziarenek (w tym cenne kwasy Omega-3) to stosuj równocześnie jako dodatek do potraw siemię mielone na bieżąco w młynku do kawy, Kwasy Omega-3 są bardzo wrażliwe na temperaturę i łatwo się rozkładają.
Piotr napisał(a):
Witam, bardzo fajny artykul, mam tylko pytanie odnosnie przygotowania „preparatu” do wlosow: jak dlugo trzeba nasiona gotowac? Na oko do momentu kiedy zrobi sie kleik? Oraz jak Pani radzi sobie z odcedzaniem? Ja zrobilem to przez sitko i jest raczej ciezko 😉 pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Garść siemienią zalej szklanką wody i gotuj kilka minut, powiedzmy do 15 minut maksymalnie, dłuższe gotowanie nie jest potrzebne. Odcedzam normalnie przez sitko, pomagam sobie merdając łyżeczką w ziarenkach, kleik spływa na dół, ziarenka zostają na sitku. 🙂
Roman Torkowski napisał(a):
Ja wymiękłem z odcedzaniem kleiku przez sitko (takie duże do herbaty miałem) i dlatego zacząłem po prostu zalewać wrzątkiem i wcinam kleik z nasionami 😉
Mam pewną drobną radę (ten fragment można oczywiście wyciąć z komentarza).
Logując się na gravatar -> https://pl.gravatar.com/ można dodać do swojego konta zdjęcie lub obrazek i na blogu zamiast tego „G” pojawi się ten obrazek. Mała rzecz, a jednak pozwoli to błyskawicznie rozpoznawać Twoje komentarze, a często na blogach filtruje się komentarze i szuka tych autora by zobaczyć np. jak odpisuje i co ciekawego jest w jego odp. 🙂
Gravatar działa na podstawie emaila, czyli jeśli email na blogu to xyz to na podstawie tego emaila w swoim systemie wyświetla zdjęcie, stąd można dodać np. 3 emaile tam i komentując na cudzym blogu można podać inny email by wyświetlił się inny obrazek. W momencie zmiany obrazka na gravatarze zmienia się też obrazek wyświetlany w komentarzach na blogach (własnych i cudzych).
Pozdrawiam
Damian napisał(a):
Siemię lniane jest świetne przy w prowadzaniu zmian w diecie w kierunku redukcji tkanki tłuszczowej. Dzieję się tak z powodów opisanych w artykule i z powodu dużej zawartości aminokwasów rozgałęzionych; waliny, izoleucyny i leucyny. Dzięki temu wszystkiemu, siemię lniane dobrze odżywia organizm i świetnie tłumi głód, pozwalając ograniczyć ilość przyjmowanych kalorii i jednocześnie utrzymać organizm w dobrej formie.
Smacznego 😉
Piotr napisał(a):
No to wychodzi na to ze wszystko robie dobrze, dziekuje za odpowiedz i pozdrawiam 🙂
kasia kwiatkowska napisał(a):
Kiedy stosować (pić) siemię? rano czy wieczorem, czy jest to obojętne?
Roman Torkowski napisał(a):
Z tego co kojarzę kwasy omega najlepiej rano +- do południa, czyli ok. godziny 12.00.
Kasia napisał(a):
Witam !
Proszę o pomoc mam straszne problemy z gardłem.
Jest napisane, że ziarenka należy zalać ciepła wodą, gdzie indziej jest napisane, że zimną . Jak to jest ? I czy spożywanie tego kleiku wraz z ziarenkami bez odcedzania nie zaszkodzi?
Dodatkowo chciałabym również stosować siemię na jelita również mam problemy, zgadzam się z tym, że można mielić dodadawać do potraw, a jak ma się sprawa w przypadku picia wywaru?
Należy zalać ziarenka zimną wodą zagotować odcedzić i pić ?
Gdzieś czytałam, że zmielone siemie powinno zalewać się ciepła wodą, a ziarenka tylko zimną.
Będę bardzo wdzięczna za odpowiedz.
Marlena napisał(a):
Kasiu tak – wywar uzyskujemy gotując. Natomiast kisiel zalewając ciepłą wodą. Jak używać i do czego opisałam w artykule.
-kasiarek- napisał(a):
Witam! Gdzies przeczytałam ze picie 2 razy dziennie siemienia lnianego leczy miesniaki macicy(nawet Tombak to zaleca). Czy to prawda i w jaki sposob siemie pomaga??? Dlaczego po zalaniu ziarenek gorącą wodą nic się nie dzieje, nie powstaje zaden kleik ? Po zagotowaniu takie siemie to juz chyba nie ma za duzo walorow leczniczych … Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Bardzo możliwe z tymi mięśniakami, ponieważ siemię lniane reguluje kobiecą gospodarkę hormonalną. Kleik powstaje ale nie od razu, musisz uzbroić się w cierpliwość. Wszystko jest opisane w artykule. Wywar też ma właściwości zdrowotne tak jak opisałam w artykule.
kaśka napisał(a):
A czy mogę mielić siemię przez młynek elektryczny do przypraw?
bo 'aplikuje’ sie tu wystarczajaca porcje na jeden raz i jest wygodniejszy w użyciu 🙂 ?
Marlena napisał(a):
Ja takiego młynka nie mam, więc Ci nie powiem czy możesz. Spróbuj i napisz jak poszło.
-kasiarek- napisał(a):
Dziękuję za odpowiedz. Chyba jednak coś tym moim siemieniem jest nie tak. Parzyłam je juz chyba 3 czy 4 razy z kolei i za kazdym razem jest bardzo płynne, praktycznie sama woda. Za pierwszym razem zalałam
ciepłą wodą (nie gorącą)zeby zachowac jak najwięcej składników odżywczych, przkryłam i po jakimś czasie sama woda. To następnym razem juz dałam gorącej wody, przykryłam i zostawiłam na noc a z rana znowu praktycznie woda tylko na dnie między ziarenkami troszke było kisielkowo ale naprawde nie znacznie. Ostatnio to juz pogotowałam no i było troche gęsciejsze ale i tak bardzo zadkie, wydaje mi sie ze powinien byc taki troche kisiel. Zresztą nie chcę go za każdym razem gotowac bo to troche mija się z celem. Mam to siemię złociste budwigowe (moze trafiłam na jakies stare, pszesuszone i nie ma juz w sobie tylu tch sluzów, nie wiem nie mam pojęcia ale chyba nie powinien byc taki problem z uzyskaniem tej kislowej konsystencji). No nic chyba zakupię nową paczke i będę próbowała dalej 🙂
Przy okazji chciałam pogratulowac i podziękowac za cudownego bloga, „zakochuję” się w nim coraz bardziej :). Mozna wyczytac naprawde duzo cennych ciekawostek, tym bardziej ze większosc wiadomosci popartych jest Pani doswiadczeniem. Od jakiegs czasu intresuję się medycyną naturalną, zdrowym odzywianiem, bardzo cenię sobie rady Tombaka, J. Goreckiej, M. Treben. Staram sę wcielac w zycie te mądrosci i przyznam ze nie raz mi pomogły. Ostatnio to juz nawet zaraziłam mojego Męzusia Pani blogiem (Jego hit to dezodorancik „magnezowy” nie wspomnę o super lodach z bananów i deserku czekoladowym, bylismy w szoku takie proste a tak genijalne! Oby jak najwięcej takich przepisow). Stwierdzilismy ze jak by było takich ludzi jak Pani więcej i takich blogów to swiat był by lepszy bo ludzie zdrowsi a tym samym pewnie szczęśliwsi. Pozdrawiamy!!!