Dzisiaj przepis na zakwas na barszcz, czyli zakwas buraczany. Prawdziwy barszcz jest jak prawdziwy chleb – jest na zakwasie i jest robiony w domu.
Żadne tam gotowe torebki, koncentraty czy szybkie kubki, do pięt nie dorastające oryginałowi i podrasowane sporą dawką chemii i cukru (albo syropu glukozowo-fruktozowego).
Takim pseudobarszczykom podziękujemy 😉
Zakwas buraczany to prawdziwe błogosławieństwo dla naszych jelit, które szalenie się przyjaźnią z laktobakteriami (i to aż tak bardzo, że zwyczajnie nie wyobrażają sobie bez nich życia!).
Zrobić w domu zakwas buraczany jest tak łatwo, że może je przygotować nawet ktoś, kto nie ma pojęcia zielonego o kucharzeniu. Nie wymaga też naszego wielkiego zaangażowania czasowego.
On się po prostu robi sam!
Od czego zacząć?
Oczywiście od kupienia buraków (5-6 ładnych sztuk). Jeśli są to zwykłe buraki z warzywniaka (bo do niepryskanych nie mamy chwilowo dostępu), to będą one wymagały usuwającej pestycydy kąpieli.
Skórkę na burakach możemy zostawić (co jest zdrowsze) lub obrać (co jest mniej zdrowe choć dopuszczalne, ale mocno brudzi ręce – więc w sumie się nie opłaca), jeśli zaś chcemy skórkę zostawić to dobrze ją wyszorujmy szczotką do warzyw.
Końcówki z obu stron ucinamy i kroimy buraki na niezbyt duże kawałki.
Jak zrobić zakwas z buraków?
Do kiszenia buraków możemy użyć dowolnego naczynia, które nie będzie reagowało z kwasem: tradycyjnej kamionki, dużego szklanego słoja lub naczynia z ceramiki. Naczynie należy sparzyć wrzątkiem i już można kisić.
Kawałki buraków wkładamy do naczynia, dodajemy kilka ząbków czosnku obranego i przekrojonego wzdłuż na pół, szczyptę lub dwie ziaren kminku, 2-3 listki laurowe, kilka ziaren ziela angielskiego, jak mamy pod ręką to kawałek korzenia chrzanu.
Następnie robimy zalewę: na litr wody dajemy płaską łyżkę soli kamiennej (tej z napisem „do przetworów” na opakowaniu). Wodę można użyć ostudzoną przegotowaną, ale zwykła kranówka też się sprawdza. Dobrze mieszamy zalewę aby rozpuścić sól i zalewamy całość tak aby woda przykryła całą zawartość.
Naczynie przykrywamy gazą lub ściereczką, przytrzymujemy gumką recepturką, stawiamy w ciepłym, nieprzewiewnym miejscu (nasze babcie stawiały na górze szafek kuchennych, tam zawsze panuje wyższa temperatura niż na dole, bo ciepłe powietrze jak wiadomo idzie zawsze do góry) i uzbrajamy się w cierpliwość.
To trochę potrwa, jakiś tydzień, czasem krócej 😉
Jeśli chcemy przyspieszyć proces kiszenia to przyda się nam jako starter coś, co już zawiera laktobakterie, możemy użyć następujących trików:
– do zalewy dodać łyżkę kwasu z ogórków lub kapusty
– do zalewy dodać łyżkę serwatki (wystarczy mieć pod ręką kubek naturalnego jogurtu lub zsiadłego mleka oraz pieluszkę, gęstą gazę lub nawet zwykłą lnianą ściereczkę: wiążemy rogi pieluszki razem u góry, do środka wlewamy jogurt, całość na noc wieszamy na kuchennym kranie pod spód podstawiając miskę, a rano w misce mamy odsączoną serwatkę, zaś w ściereczce gęsty smarowny serek, który przyda się do pieczywa lub do dipów).
– na wierzch naczynia położyć skórkę chleba na zakwasie (niestety często pleśnieje).
Raz dziennie dobrze jest zajrzeć do naszego zakwasu, przemieszać go sparzoną wrzątkiem drewnianą łyżką i zebrać zbierającą się na powierzchni piankę.
Zakwas lubi czuć się zadbany i dopieszczany! 😉
Jeśli na powierzchni pojawią się podejrzane białe plamki, po prostu zbieramy je łyżką i wyrzucamy.
Po tygodniu (lub nieco krócej) nasz zakwas jest gotowy, odcedzamy go przez sitko, przelewamy do szczelnie zamykanych butelek (np. po Frugo lub takich z klipsem), stawiamy do lodówki i gotowe!
Można go śmiało przechowywać w lodówce nawet do kilku tygodni. Mamy w ten sposób zawsze pod ręką doskonały probiotyczny napój, nie gorszy (a może nawet i lepszy) niż te modne obecnie zagraniczne – kombucha czy rejuvelac.
Buraki są szczególnie cenne w porze jesienno-zimowej, kiedy sezonowych warzyw i owoców mamy mało.
Z reguły warzywa i owoce przechowywane w chłodniach tracą większość walorów odżywczych, jednak burak jest tu chlubnym wyjątkiem.
Bogactwo dobroczynnych związków może przyprawić o zawrót głowy: potas, magnez, wapń, fosfor, żelazo, cynk, antocyjany, betanina, rzadkie mikroelementy (rubid, cez, lit, stront, kobalt), kwas foliowy, witamina C (jej zawartość podczas kiszenia wybitnie rośnie) jak również witaminy z grupy B.
Pół szklaneczki zakwasu dziennie trzyma lekarza z dala ode mnie. 🙂
A to dlatego, że ma on pełno związków działających:
– oczyszczająco,
– antynowotworowo,
– antyanemicznie,
– krwiotwórczo,
– regulujących ciśnienie krwi, przemianę materii, pracę wątroby i nerek,
– odbudowujących florę jelit (uszczelniając tym samym jelita),
– antybakteryjnych i antywirusowych (ważne podczas przeziębienia),
– odmładzających (dzięki przyspieszeniu syntezy kolagenu) co zainteresuje panie,
– dla panów zaś dodatkowo może być cenna informacja, że zakwas bardzo korzystnie wpływa na ich sprawność seksualną i ogólnie wytrzymałość (także w sporcie).
To wszystko możesz mieć kosztem jakichś 2 złociszy!
Nieprawdopodobne, a jednak – w zakwasie siła! 🙂
Taki zakwas można pić taki jak jest, albo też w roli czystego barszczyku: leciutko podgrzany z dodatkiem odrobiny majeranku, sosu sojowego, soku z cytryny i zmiażdżonego czosnku.
Można też na jego bazie przyrządzić bogatszą wersję świąteczną czyli barszcz wigilijny (podstawą jest wywar z włoszczyzny i buraków do którego dodajemy nieodzowne grzyby suszone, majeranek, zmiażdżony czosnek oraz, już po wyłączeniu gazu, zakwas).
A kiszonych buraków nie wyrzucamy w żadnym wypadku! To samo zdrowie i grzech cokolwiek wyrzucać.
Ja najczęściej kroję je w drobną kosteczkę lub rozdrabniam na wiórki z użyciem malaksera, dodaję czerwonej cebulki, oliwy (lub jogurtu greckiego), posiekanej zieleniny, szczyptę czarnego pieprzu, kurkumy i pieprzu cayenne i mam w parę minut gotową wspaniałą probiotyczną sałatkę.
Czasem kroję te buraczki w kostkę i używam jako składnik zupy typu barszcz ukraiński, smakują wybornie w każdej wersji!
Smacznego! 🙂
——————————————–
Potrzebujesz więcej zdrowych inspiracji kulinarnych?
Na prośbę czytelników – oto zbiór moich ulubionych zdrowych przepisów, sprawdzonych przeze mnie i stosowanych w moim codziennym żywieniu (soki, szejki, sałatki, zupy, warzywne dania na ciepło, desery bez cukru, lody, sosy i dressingi itd.) wraz z małymi sekretami mojej kuchni.
Najnowsze wydanie Anno Domini 2021!
Moje zdrowe przepisy nie zawierają białej mąki, białego cukru, nadmiaru soli i nadmiernej ilości dodanego tłuszczu i cukrów prostych tam gdzie to zbyteczne.
Nie zawierają mleka krowiego ani pszenicy (tam gdzie to możliwe stosuję ziarna bezglutenowe lub niskoglutenowe).
Potrawy nadają się dla całej rodziny, w tym również dla dzieci w wieku szkolnym. Oparte są w dużej mierze na filozofii nutritariańskiej (czerpania maksimum korzyści zdrowotnych z każdej spożywanej kalorii).
Ponieważ sama jestem mamą pracującą i nie mam czasu na długie przebywanie w kuchni, wszystkie moje przepisy kulinarne są niezmiernie szybkie i łatwe do wykonania, czas wykonania (czasowego osobistego zaangażowania w kuchenne prace) większości z nich nie przekracza kwadransa.
Opracowanie „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej” w formie e-booka (książki elektronicznej) zawiera 99 przepisów podzielonych na 10 rozdziałów.
Oto co się w nich znajduje:
– Moja spiżarnia
– Śniadania
– Sałatki
– Zupy
– Dania na ciepło
– Sosy i dressingi
– Dodatki i przekąski
– Świeżo wyciskane soki
– Koktajle (smoothies)
– Desery i lody
Smacznego! 🙂
Cena opracowania to 37,00 zł.
Jak zapłacić za opracowanie? Można zrobić to na 4 sposoby:
1. Zamówienia na e-booka można składać klikając tutaj [klik] – po włożeniu produktu do koszyka dostępne formy płatności to przelew bankowy, PayPal lub płatność online (kartą, przelewem elektronicznym). Ważne! Jeśli masz adres e-mail w domenie yahoo, to podaj proszę adres do wysyłki pliku w jakiejkolwiek innej domenie, ponieważ yahoo nie dostarcza wiadomości z załącznikami i wracają one do mnie z powrotem jako niedostarczone!
2. NAJSZYBCIEJ: Zapłać szybko i bez wypełniania długich formularzy online poprzez bezpieczną platformę płatniczą Dotpay – szybkim przelewem elektronicznym lub kartą płatniczą klikając tutaj (wpisz proszę w okienku ID sprzedawcy 33105, wpisz kwotę 37,00 zł oraz opis transakcji „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej”, plik z materiałami zostanie wysłany na adres e-mail wpisany przez Ciebie podczas dokonywania płatności. Dostęp do pliku zostanie wysłany na Twój adres e-mail w ciągu 24 godzin po zaksięgowaniu wpłaty.
3. ALBO: Zapłać klasycznym przelewem na konto autorki: Marlena Bhandari
50102055581111151408300033 wpisując w tytule przelewu nazwę pliku „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej” oraz (koniecznie!) Twój adres mailowy na jaki mam Ci wysłać plik. Dostęp do pliku zostanie wysłany na Twój adres e-mail w ciągu 24 godzin po zaksięgowaniu wpłaty.
4. ALBO: Zapłać PayPalem, wysyłając należność ze swojego konta PayPal na adres mailowy kontakt[małpa]AkademiaWitalnosci.pl, kwota transakcji 37,00 zł, opis transakcji „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej”.
Opracowanie niniejsze w formie pliku elektronicznego (e-booka) w formacie PDF zostanie wysłane na Twój adres mailowy. Jeśli chcesz możesz wydrukować treść pliku na swojej drukarce – bowiem plik elektroniczny nie jest wysyłany w formie papierowej.
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Patrycja napisał(a):
Jejku jaki piękny wpis. Serio, wzruszyłam się, bo jest nadzieja, że zrobię smaczny barszcz przy okazji robienia pożywnego zakwasu. Po 3 nieudanych próbach mąż zabronił mi robienia barszczu, stąd moje wzruszenie 🙂 Dopisuję więc buraczki do listy zakupowej! Dzięki!
Marlena napisał(a):
Sporo przy robieniu barszczu zależy od przypraw (ja np. lubię dużo czosnku) i od wyczucia balansu pomiędzy smakiem słonym, słodkawym i kwaskowatym. Bo barszczyk to taka nietypowa potrawa, gdzie wszystkie te smaki występują. 🙂
magda napisał(a):
Mam pytanie 🙂 Dlaczego to musi być sól do przetworów? A nie np. himalajska czy o obniżonej zawartości sodu? Pozdrawiam serdecznie
Marlena napisał(a):
Na tej do przetworów ja osobiście robię kiszonki i dlatego mogę polecić jako sprawdzoną w boju 🙂
lgd napisał(a):
ja np. w zeszłym roku dodałam do kiszenia ogórków soli himalajskiej i są równie dobre jak te z solą zwykłą
Ela napisał(a):
Powiem szczerze, ze ta sol do przetworow jest smierdzaca i doslownie syfiasta! Smierdzi chlorem i jakimis chemikaliami! Nie dodawajcie jej, zniszczycie swoja prace……….Zwykla sol, uzywana na codzien, morska lub himalajska 😉
Marlena napisał(a):
Ela ja mam nieśmierdzącą, taką szarą. Niejodowana. Ale na himalajskiej też robiłam i wychodzi. Tylko że ta nasza szara tańsza jest jednak. Ale z drugiej strony dużo się jej nie dodaje do zakwasu.
Barbara napisał(a):
Witam, gorąco polecam takie kiszenie buraczków, smak jest niezapomniany, ale ja polecam także kiszony sok z warzyw. Robię go wielokrotnie co roku w tym chłodnym, bezogródkowym czasie. Ucieram na tarce buraki (najwięcej – u mnie 1 kg), marchew, pietruszkę, seler, dodaję czosnek, cebulę, kminek i sól, dobrą wodę (w moim przepisie 3 l) i, tak jak przy barszczyku, odstawiam, mieszam codziennie i czekam. A czekając podjadam, bo nie mogę się doczekać ;-). Po kilku dniach jest gotowy i pyszny. I kiszony sok i warzywa z niego. Podobno wystarczy wypić 1/2 szklanki na dzień, ale ja zużywam to znacznie szybciej, bo zbyt to dobre żeby się ograniczać. Polecam! 🙂
Marlena napisał(a):
Dzięki, Barbaro! Jako kiszonkowy skrytożerca piszę się na ten przepis 🙂
Barbara napisał(a):
Cieszę się, że mogłam się czymś podzielić z Tobą, bo jak do tej pory to ja czerpię garściami wiedzę od Ciebie 🙂
Podaję więc dokładny przepis: 1 kg buraczków, 2 marchwie, po 1 szt pietruszki, selera i cebuli (wszystko duże), 2 ząbki czosnku (ja daję całą główkę), 3 łyżki kminku i 3 łyżki soli (wiadomo, tej dobrej) i 3 litry wody.
Smacznego i serdecznie Cię pozdrawiam 🙂
Marlena napisał(a):
Dziękuję, Barbaro, z całego serca i pozdrawiam wzajemnie bardzo serdecznie! 🙂
Kamila Kama napisał(a):
Wow dziękuję za ten wpis! Mieszkam za granicą gdzie niestety przetwarzone na maksa jedzenie jest na kazdej półce sklepowej, na razie mam blender i sokowirówke, ale przymierzam się do kupna wyciskarki ; ) czy sól morska nadaje się do zakwasu??? Bo tylko takiej i himalajskiej, dzieki tobie, w domu używamy.
Marlena napisał(a):
Myślę, że nie ma przeszkód aby zamiast kamiennej soli zastosować inną naturalną, nierafinowaną i pełną minerałów sól. Sama wkrótce spróbuję, bo do tej pory tylko tej kamiennej używałam do kiszonek.
Beata napisał(a):
sól.morska.jest.ok.sprawdziłam
Marlena napisał(a):
Dzięki, Beato!
Anja napisał(a):
Marleno
Od misiąca czesto do Ciebie zaglądam i znalazłam to czego szukałam: proste, wyczerpujące informacje, konkretny ton i charakter i „nie owijanie w bawełnę”. Dzieki mojej Przyjaciółce, którą zainspirowałaś na całego( często słychać: Marlena twierdzi, Marlena piszę, Marlena to Marlena tamto- jakbyście się znały od dawna :-)staram się i nie wcinam ” padliny”. Czuję się lepiej niż kilka tygodni czy miesięcy temu( ciągłe zmęczenie, nerwowość, haos w głowie- mam ADHD, itp). Stanęłam niestety w miejscu!! Powinnam zrobić post- pewnie tak mi doradzisz, ale ja na tym etapie nie czuje się na siłach. Fakt, że wyeliminowałam mięso , zajadam się kiełkami, piekę chleb na zakwasie i wcinam więcej zielonego to chyba za mało by poczuć się zdrowym….Rozsyłam info o Twoim blogu innym, inspiruję ich w wielu dziedzinch życia, jestem, spełnioną żoną i matką, ale brak mi sił i pomysłu jak dalej działać by być konsekwentną i „ozdrowieć” bo czuję się jak ” stara baba”!!!!!!! Doradzisz?? Pomożesz?? Mojej Przyjaciółce pomogłaś i to nawet nie wiesz jak bardzo!!!!!
Marlena napisał(a):
Czasem jest tak, że my już chcemy coś mieć „na już” a tu ani rusz, zawiecha tak zwana. Ale to trochę tak jak z programem komputerowym: czasem się zawiesi i nam się wydaje że stagnacja i marazm, podczas gdy komputer w tym czasie wykonuje szereg obliczeń. Nam się wydaje, że „nic się nie dzieje” gdy tymczasem dzieje się bardzo dużo. Dlatego nie ma co się przejmować momentami takiej pozornej stagnacji. Każdy gest dobroci w kierunku organizmu będzie w swoim czasie doceniony, bo dobre uczynki zawsze się kumulują – taka jest naturalna kolej rzeczy, ta zasada dotyczy również złych uczynków – np. raka nie dostaje się jak kataru, tylko ludzie na niego pracują latami całymi dokonując codziennie swoich wyborów.
Jeśli pomału, po kolei, krok po kroku będziesz eliminować to co szkodliwe zastępując to czymś dobroczynnym, to dojdziesz w końcu do upragnionego celu. Ale to nie będzie jutro, ani za tydzień. Przywracanie równowagi systemu to praca, która się opłaca, ale nie sposób wykonać jej na zawołanie: mamy 50 bilionów komórek, a gdy niemal każda z nich wymaga pomocy (wymiany, naprawy lub regeneracji) to musi trochę potrwać. Kilkadziesiąt tysięcy komórek w Twoim ciele, umrze i zostanie zastąpionych nowymi komórkami w trakcie kiedy czytasz to zdanie. To dużo czy mało? Zależy jak na to patrzeć, prawda?
Oczywiście posty są bardzo pomocne, wręcz powiedziałabym nieodzowne jeśli chce się przyspieszyć powrót zdrowia, ale wszystko w swoim czasie. Daj sobie (i swojemu organizmowi) czas. Ten czas zwyczajnie wam się należy, to jest wasze naturalne prawo. Wszystko co najpiękniejsze dla nas przeznaczone, zawsze zostaje nam dane w najwłaściwszym do tego momencie. Będziesz gotowa – podejmiesz post. A gotowość wyczuwa się sercem, po prostu wewnętrznie się tego bardzo ale to bardzo chce doświadczyć i wkroczyć na tę ścieżkę. I wtedy post jest radosny, mało kłopotliwy, nie jest drogą przez mękę tylko wspaniałym wyzwaniem. To trochę tak jak z małżeństwem: pójście do ołtarza z sercem wypełnionym miłością jest radosnym wydarzeniem, a kiedy robi się to z rozsądku (pod wpływem nakazów tego co mówi nam nasz umysł lub inni ludzie, a nie nasze serce), to jest to wydarzenie raniące nas i nikomu żadnego dobra nie przynosi.
Anja napisał(a):
Marleno!!Dziękuję za odpowiedź i zachętę do konsekwencji w działaniu……..wierzę, ze się uda 🙂 Idę robić zakwas buraczany 🙂
Marlena napisał(a):
I tak, trzymać, Aniu! 🙂 Pozdrowionka i serdeczności przesyłam!
daria napisał(a):
witam, ja ci polecam odstaw cukier biały pod każdą postacią, żadnych ciasteczek. placka , słodzonych sokow, coli itp. a po drugie koniecznie odstaw wszystko co zawiera pszenice, zyto czy jęczmień, dlaczego? poniewaz zawiwraja glutem, dlugo by o tym pisać, kup sobie książkę dieta bez pszenicy a włosy dęba ci stana , pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Zgadza się, wszystko „białe” czyli rafinowane i przetworzone, a w szczególności rafinowany cukier i wszystko co go (lub jego odmiany) zawiera to pierwsza rzecz do odstawki.
aurel napisał(a):
Pozwolę sobie i ja dorzucić drobną radę. Jeśli już zmodyfikowałaś jadłospis i wyelimonowałaś z niego śmieci, teraz najlepiej by było trochę się poruszać. Toksyny zbierają się w komórkach tłuszczowych, dlatego póki mamy oponkę, póty jeszcze nie jesteśmy do końca zdrowi. Trzeba tłuszczyk spalić, toksyny się uwolnią i wydalą 🙂
Także rozruszaj się 🙂 Pogoda co prawda nienajlepsza, na wiosnę bym zaproponowała spacery i bieganie po parku (ja się w tym zakochałam), ale zawsze można w domu poskakać z jakimś treningiem na youtube. Chyba nic tak nie odmładza jak aktywność fizyczna 🙂
Anja napisał(a):
Oczywiście wieeeelkie dzieki za przepis na barszczyk 🙂
Marlena napisał(a):
Na zdrówko, Aniu! 🙂
elka napisał(a):
Dziekuje-wlasnie o takim zakwasie myslalam: prosty, szybki, smakowity! A „kiszonka buraczano- warzywna” stale gosci w naszym menu. Pozdrawiam goraco i dziekuje za prozdrowotna wiedze i ciagla inspiracje !
Wojtek napisał(a):
Czy mozesz podawac pod spodem swoich artykulow zrodlo z ktorego czerpiesz wiadomosci. Np. tu wymieniasz bogactwo zwiazkow buraka i wlasciwosci zakwasu. Nie zebym sie czepial i zarzucal nieprawde ale sam jestem ciekaw takich informacji. Wiele stron o zdrowym zywieniu przepisuja takie tresci jedna od drugiej bez podawania linkow lub tytulow publikacji na podstawie ktorych powstal ich artykol, przez co staja sie malo wiarygodne. Buraki bez watpienia sa zdrowe ale skad mam wiedziec czy na pewno zawieraja to co Wymienilas?
Marlena napisał(a):
No nie wiem jak Ty, ale ja chodziłam do szkoły i stąd wiem. 😉
O działaniu kiszonek bardzo dużo mówiła też Dr Dąbrowska na swoim wykładzie. https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/
P.S. Artykuł piszemy przez „u” 😉
Wojtek napisał(a):
Nie studiowalem kierunku zywienia czlowieka. Ze szkoly sredniej tez nie pamietam podrecznikow w ktorych wymienione by byly warzywa, owoce, nasiona itp oraz zawarte w nich substancje odzywcze. Jesli takie posiadasz to podaj- o to Cie prosilem. Nie chcialem Cie urazic, ale z Twojego postu czuje ze tak sie stalo. Nie bede wiec drazyl tematu. Twoja strona.. Pozdrawiam. P.S Byki stawiam od zawsze, juz tak mam. 🙂
aurel napisał(a):
„Buraki bez watpienia sa zdrowe ale skad mam wiedziec czy na pewno zawieraja to co Wymienilas?”
Na pewno to będziesz wiedział, jak sam sobie sprawdzisz. Internety stoją otworem – czy tak ciężko wpisać w google „burak +składniki odżywcze”? To jest blog, a nie praca naukowa…
NM napisał(a):
Uwielbiam barszcz na zakwasie. Jednak przeważnie dodawałem z wygody jednak do soku z surowego soku z buraków i dodatku cytryny + ewentualnie przypraw do smaku 🙂 Mam pytanie dotyczące tego, jak długo można taki zakwas przechowywać w lodówce? Tydzień, dwa tygodnie, czy dłużej… I oczywiście gratuluję interesującego bloga, z którego porad można wiele pożytecznych rzeczy wynieść i wprowadzić w życie 🙂
Marlena napisał(a):
Kilka tygodni wytrzymuje, u mnie najdłużej 3 bo potem jest łapczywie wypijany 😀 Ale myślę że i dłużej by postał.
Gosia napisał(a):
Przecedzony ( z zachowaniem zasad higieny) zakwas w zakręconych butelkach lub słoikach stał u mnie w lodówce ok 5 miesięcy i był jak najbardziej OK.
Maria napisał(a):
Zgadzam się, ten zakwas jest najwspanialszy. Ja od 30 lat robię go bez soli i tez jest smaczny. Korzystam z zakwasu cały rok. Barszcz wigilijny ma piękny klarowny kolor i niepowtarzalny smak. Samo zdrowie. Już starożytni Grecy znali buraki jako lekarstwo.
Eva napisał(a):
Ale jak zrobić, żeby barszcz podawany na stół był i pięknie czerwony i gorący? Bo skoro zakwas dodaje się na końcu, już po zestawieniu garnka z barszczem z ognia, to przecież ten barszcz będzie chłodny, bo zakwas jest chłodny. Jak to robicie?
Marlena napisał(a):
Zakwas należy dodać po lekkim przestudzeniu, nie do wrzątku. Zupa i tak będzie ciepła. I sam zakwas też można pić jako barszczyk, nawet lekko podgrzać (ale nie gotować) i przypraw dowolnych dodać po swojemu.
Wiktoria napisał(a):
Marleno,
czy moglabys sie odniesc do tego o co z tymi zbozami?
Rozumiem , ze pszenica nie jest dobrej jakosci ( moze byc modyfikowana?) ale myslalam, ze inne zboza sa ok.
Sama robie chleb na zakwasie zytnim z dodatkiem maki pszennej razowej ( kupionej w eko sklepie) , bo taki mi najlepiej wychodzi i smakuje.
Doktor Dabrowska podkresla znaczenie ziaren jako naturalnego pozywienia. Czy to nie dotyczy zboz? Ja juz ograniczylam mieso, dokonuje swiadomych wyborow przy zakupach , staram sie kupowac i jesc rzeczy jak najmniej przetworzone ale jestem ciagle gdzies na poczatku. Korci mnie post ale nie czuje sie na silach jak jest tak zimno. Powoli czuje sie zagubiona i rozpaczliwie pytam :
” Co jesc Marleno , co jesc ? ” 🙂
Marlena napisał(a):
Zgadza się, Dr Dąbrowska podkreśla znaczenie ziaren, ale należy dobrze się wsłuchać w jej wykład: używa ona tego sformułowania nie tylko w tym bardzo wąskim zakresie (same zboża), ale również w stosunku do warzyw i owoców będących nosicielami ziaren (jabłko, marchewka czy orzechy też noszą ziarna, Pan dał nam ziarno do jedzenia, ale nie oznacza to jedynie zbóż, lecz WSZYSTKO co nosi w sobie ziarno). I powinniśmy ten pokarm w całości spożywać, a nie przetworzone, podrasowane dla urody czy smaku chemikaliami, pozbawione np. naturalnej łuski czy skórki. Bo całe dzieło stworzenia jest nieskończenie idealne i żadna ludzka ręka tego niech nie waży się poprawiać bo polegnie na całej linii płacąc za to utratą zdrowia, które też w zamierzeniu jest idealne, tylko my swoją głupotą lub przyziemnym łakomstwem sami sobie je psujemy.
Pogoda za oknem nie ma najmniejszego wpływu na post. W tradycji mamy dwa dłuższe posty: jeden na wiosnę (Wielki Post), a drugi późną jesienią (Adwent, zaczął się właśnie wczoraj). Latem można jeść chłodnik, a zimą gorącą zupę, żadnego problemu nie ma. Zastanów się może prędzej czy Twój umysł nie szuka wymówek. Nie przystępuj do postu póki serce Ci nie powie, że jesteś gotowa i z radością i wielką ciekawością podejmujesz to wyzwanie. A co jeść? Wszystko co nam Matka Natura w swej nieskończonej hojności dała 🙂
Monika napisał(a):
Mój post kończy się 23 Grudnia i najbardziej mi się marzy makaron penne pełnoziarnisty ze szpinakiem, fetą i czosnkiem. To będzie moje Wigilijne śniadanie po 6 tygodniach 🙂 Czasem jest ciężko jak zapachy do których do tej pory byliśmy przyzwyczajeni, przewijają się po kuchni 🙂 Ale dziewczyny warto! mam teraz tyle energii jak nigdy dotąd, więc jak ktoś ma jakieś wątpliwości co do postu to niepotrzebnie. Polecam 🙂
I to wszystko dzięki Marlenie. Dziękuję
Marlena napisał(a):
A nie na darmo w Biblii napisane aby swój post odbywać w odosobnieniu 😉 Coś w tym jest…
Renata napisał(a):
Barszczyk z solą himalajską też wychodzi. Sprawdziłam to. Stoi sobie na półce w mojej kuchni już trzy tygodnie i ma się dobrze. Właśnie się zastanawiałam co z buraczkami zrobić i dziękuję za inspirację. Też jestem przed decyzją o poście i wiem, że trzeba do niego dojrzeć. Psychicznie i czasowo. Może ten moment nadejdzie. Pozdrawiam wszystkich poszukujących nowej drogi ku zdrowiu i witalności. Oby nam się udało.
kasia napisał(a):
A co myślicie o dodatku octu jabłkowego jako zakwaszacza?
Oczywiście będę dodawać sól kamienną ale jakoś tak pomyślałam, że ocet też może by pasował.
kalkunia napisał(a):
Witam, robiłam zakwas według przepisu ale zrobił mi się meczek i pleśń, jaka może być tego przyczyna? Może zła temperatura? A tak bardzo chciałam żeby się udało bo nigdy takiego barszczyku na Święta nie było..
Marlena napisał(a):
Nastaw nowy zakwas, do świąt jest czas. Dobrze wyparz wrzątkiem naczynie, zbieraj codziennie mgiełkę z wierzchu. Z godziny na godzinę pleśń przecież nie rośnie 😉
nuxy napisał(a):
ooooale świetnie, akurat mam buraki chętne do eksperymentu 😀 zastanawiam się, czy można dać np. kaputkę zakwasu na chleb [mam w lodówce, własna hodowla ;)] żeby podkręcić fermentację?
Marlena napisał(a):
Nie wiem czy nie zmętnieje od zbożowego zakwasu, nie próbowałam nigdy. Ja najczęściej dodaję kwas z kapusty lub ogórków. Dosłownie łyżkę. Może wypróbuj na jakiejś małej partii i daj znać jak poszło 🙂
paweł napisał(a):
a co z ukiszonymi burakami? jak długo i w jakiej postaci mozna je przechowywać? zalać czymś, czy bez płynu?
Marlena napisał(a):
U mnie w domu szybko znikają bo mam na nie sporo chętnych 😉 Najdłużej w lodówce miałam je 2 dni, odsączone z zalewy, włożone do słoiczka zakręcanego. Później nie wiem bo zostały pochłonięte przez buraczkowych skrytożerców 😀
iza napisał(a):
cześć! muszę Ci podziękować za przepis – udał się wybornie – jeść nie umierać! 🙂 chciałam też zapytać, czy w ten sam sposób można ukisić również inne warzywa? pozdrawiam zielono 🙂
Marlena napisał(a):
Izo, można kisić śmiało 🙂
Iza napisał(a):
Marleno,
nastawiłam buraczki i 5 dnia nie było mnie w domu, szóstego dnia zaglądam a tam nie tylko białe kropki, ale zielone, czyli pleśń:( czy te buraczki jeszcze się nadają czy muszę je wyrzucić?
Marlena napisał(a):
Izo nie mam pojęcia, mnie się nigdy tak nie zdarzyło. Chyba bym wyrzuciła jak zielone 🙁
lili napisał(a):
no ja mam to samo, sloiki staly przykryte i splesnialy potwornie !, cala robota na marne.Chyba cos jest nie tak!
Marlena napisał(a):
Lili, nie mam pojęcia, naczynie musi być wyparzone, a zbierająca się na wierzchu pianka/mgiełka codziennie zebrana i nic mi nigdy nie spleśniało. Naczynie nie może być zamknięte na amen, musi być dopływ powietrza.
Dorota napisał(a):
Należy często mieszac drewnianą łyżką
kimchi napisał(a):
Ja z kolei nie mieszam, ale dbam o to, żeby warzywa zawsze były całkowicie przykryte zalewą. Najczęściej obciążam małym talerzykiem i czystym, zakręconym słoikiem z wodą. Nic nigdy nie spleśniało. Moja mama też robiła w ten sposób kiszonki i zawsze wychodziły, więc warto spróbować.
Magda napisał(a):
My (czyli 2+2) już wypiliśmy nasz pierwszy własny litr zakwasu. Drugi jeszcze nie gotowy, a ślinka już cieknie. W tym coś jest.
A z buraczków kiszonych na reszcie rosołu wyszedł przepyszny barszcz!
Pozdrawiam i dziękuję za przepis.
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę Magdo i życzenia zdrówka posyłam dla Was wszystkich! 🙂
ata napisał(a):
Wyszły mi 4 duże słoiki zakwasu – duże buraki miałam ;D Jutro kończę barszcz – wywar już dziś zrobiłam. Nie mogę się doczekać 🙂 Wesołych Świąt życzę!!!
Cykoria napisał(a):
Jutro robię zakwas 🙂 właśnie tego szukałam 🙂 dziękuję
Aneta napisał(a):
Też się muszę w końcu skusić bo buraczki od teściowej czekają. Słyszałam jednak, że są na górze listy lubiących chłonąć zanieczyszczenia więc warto wybierać te eko
Paulina napisał(a):
Witaj Marleno, z przyjemnością czytam Twoje artykuły, uważam, że jest to cenna i przydatna wiedza 🙂 mam pytanie o zakwas buraczany. Nastawiłam go 6 dni temu i dziś zamierzałam wypić pierwszą porcję. Wczoraj na powierzchni zakwasu były te podejrzane białe plamki, które zebrałam, ale dziś już zakwas pokrył się białym kożuszkiem i przypuszczam, że po prost spleśniał 🙁 czy taki zakwas można jakoś uratować? Czy pałeczki kwasu mlekowego w jakiś sposób neutralizują może działanie toksyn pleśni? Jeśli nie to zakwas pójdzie w kanalizację 🙁
Mam jeszcze jedno pytanie. W sieci natknęłam się na informację, że kiszący się zakwas powinien przybrać konsystencję syropu (już w 2 – 3 dobie) i ma to świadczyć o tym, że zaczynają go zasiedlać nasze kochane bakteryjki mlekowe. Natomiast jak zakwas jest lekko podkolorowany na czerwono (nie wiem o jaką intensywność chodzi, nie było zdjęcia) i ma gęstość wody to procesy gnilne przeważyły nad procesami kiszenia. Mój się gęściejszy nie zrobił, ale kolorek chyba miał dobry. Jak go próbowałam jeszcze przed spleśnieniem, tp smak miał przyjemnie kwaśny, a zapach taki hmmm… jak w takjjiej kamiennej piwnicy i sama już nie wiem czy był dobry 🙁
Ale i tak podejdę do drugiej próby kiszenia 😉 pozdrawiam serdecznie i czekam na odpowiedź 🙂
Marlena napisał(a):
Paulino, mój nie gęstnieje, nabiera koloru, smaku i zapachu kwaszonki. Taka pianka czy nalocik co się zbiera to wywalam i tyle.
ata napisał(a):
Hmmm… mój też nie zgęstniał a pyszny jest! Już 3 barszczyki zrobiłam 🙂 Właśnie idę kroić buraczki na następny 😀 Mąż i dzieci zachwyceni smakiem – ja też. Już nigdy nie zrobię innego.
Paulina napisał(a):
jednak zakwas wyrzuciłam, bo to nie był nalocik niestety tylko pleśń, ale już nastawiam drugi 😉 oby się udał 🙂 dziękuję za odpowiedź wiele szczęścia i zdrowia w Nowym Roku 🙂
adam napisał(a):
Nastawiłem ten zakwas, stoi już 5 dni, ale nie wiem po czym poznać, że jest już gotowy? Prośba o jakieś wskazówki…
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Adamie, zapach będzie jak kiszonka a smak też jak kiszonka. Powąchaj i popróbuj. To tak jak z kiszeniem ogóreczków albo kapusty. Trzeba wąchać i próbować. 😉
Ania napisał(a):
Niesamowity!!!! Właśnie pochłonęlam szklaneczke mojego dopiero co zrobionego zakwasu ( moj potrzebował 9 dni) . Zawsze uwielbialam sok z kapusty czy ogórków kiszonych . Ale buraczkowy jest jest od teraz moim ulubionym, a buraczki wykorzystam jutro do surówki. Czemu nie ma kiszonych buraków w sklepach..? Marleno dziekuje Ci 🙂
Liliana napisał(a):
Taki barszcz kiszony jest wspaniały; ja nie dodaję do kiszenia soli (spowalnia proces fermentacji). Buraki (nie obieram) przed kiszeniem kroję na plasterki w krajalnicy (szybko i bez wysiłku). Pozostałe po kiszeniu buraczki wrzucam do woreczków foliowych i zamrażam; jak mam ochotę na barszczyk czerwony – wrzucam zamrożoną paczuszkę do wrzącego wywaru warzywnego lub na gorący rosół – pychotka. Pozdrawiam serdecznie Marlenę – dla mnie rewelacyjna kobieta – dziś zamiast robić zaplanowane rzeczy siedzę i czytam 😉
Marlena napisał(a):
Dziękuję, Liliano. Świetny pomysł z tym mrożeniem 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
Genowefa napisał(a):
z praktyki wiem, że zakwas buraczany trzeba minimum raz dziennie przemieszac drewnianym narzędziem, wtedy nie spleśnieje. Ja nawet białej piany nie zbieram, przeważnie po około 4 – 5 dniach zakwas jest mocno czerwony bez piany, ale dalej go mieszam. Proces fermentacji zależy od temperatury otoczenia.
Czasami robię wg tego przepisu
1 kg buraków
1 marchew
1 pietruszka
seler mały kawałek
2 twarde jabłka
1, 2 ( lub wg uznania) ząbki czosnku
3 łyżki soli
3 litry wody
Warzywa i jabłka szatkuję, po ukiszeniu odcedzam, pozostałośc miksuję, daję do słoików i do lodówki. Spożywam wg potrzeby, pycha.
lila napisał(a):
Mam swój zakwas! Jest rewelacyjny. Dziękuję. Pozdrawiam
mamuśka napisał(a):
Witam, ja zawsze robię barszcz sama i zazwyczaj mi wychodzi smaczny , akurat u mnie preferują zabielany
Chętnie spróbuję zrobić ten z zakwasu, aż mi ślinka cieknie….
Marlena napisał(a):
Zamiast śmietany wypróbuj zabielanie naturalnym jogurtem, już po zakończeniu gotowania, nawet na talerzu. Dużo zdrowsze!
Asia napisał(a):
Witaj Marlenko! Jestem twoją fanką od niedawna więc dopiero nadrabiam wszystkie artykuły które napisałaś ;-). Blog jest wyjątkowy i bardzo się cieszę że poświęcasz swój prywatny czas na pisanie tak obszernych artykułów.
Chlebek na zakwasie piekę już od dwóch tygodni, dzisiaj po raz pierwszy będę robić buraczki. Zastanawia mnie tylko temperatura wody ponieważ ogórki, zgodnie z tym jak mnie uczyła moja mama, zalewam zawsze wrzątkiem. Czyżby to był nieprawidłowy sposób i ogórki również powinny być zalane ostudzoną wodą? Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Asiu jeśli nie chcesz zniszczyć witamin to nie używaj wrzątku. Ciepła/letnia woda jest OK, ale wrzątek jest szkodliwy dla witamin wrażliwych na wysoką temperaturę, po prostu je utlenia i czyni nieprzyswajalnymi dla nas.
Ania.fr napisał(a):
Witajcie! Wlasnie sie u mnie sezon burakowy zaczal, a wujek google zaprowadzil mnie do Twojeg bloga! Wegetarianka nie jestem, ale z przepisow na kwaszenie skorzystam chetnie!
a propos kiszenia ogorkow, moja mama tez zalewa wrzatkiem, wtedy nie trzeba pasteryzowac i mozna trzymac do zimy. Jest tez inna szkola, zalewania zimna woda, ale wtedy jest ryzyko, ze splesnieja i dobrze jest zapasteryzowac zamkniete sloiki, jesli sie ogorkow nie konsumuje od razu.
Pozdrawiam!
teresa napisał(a):
Ile buraków trzeba pokroić dla 4 osobowej rodziny? Przecież to się szybko wypija i co nastawiać od nowa? Pozostawiać coś z istniejącej juz kiszonki? Czy wszystko na nowo kroić. Ile trzeba tego zakwasu na barszyk? Sam zakwas czy zmieszany z wodą? Ja dopiero zaczynam przygodę z zakwasem ale jestem jak najbardziej ZA.
POZDRAWIAM WSZYSTKICH SMAKOSZY.
Teresa
Marta napisał(a):
Witam. Dziękuję za wspaniały przepis, korzystam z niego od jakiegoś czasu i wychodzi mi pyszny barszcz. Mam pytanie. Jeden z domowników miał „rewolucję żołądkową po takim zakwaszonym barszczu. O czym to świadczy? Czy to zdrowy objaw? Czy może lepiej zrezygnować z zakwaszonego barszczu? Z góry dziękuję za odpowiedź i za całego bloga 🙂
Marlena napisał(a):
Marto, zdrowy człowiek trawi produkty fermentowane bez żadnych sensacji. Wręcz przeciwnie – codziennie (!) powinno się je spożywać by mieć zawsze 1,5 kg „dobrych” bakterii w jelitach, zapewniających perfekcyjne zdrowie i długowieczność. Kto ich tyle nie ma, ten leci do kibelka 😉 Więc przydałoby się oczyścić jelita np. postem, a potem już dbać zawsze o prawidłową ich florę: produkty fermentowane nie będą wtedy sprawiać żadnego problemu, organizm sam wręcz się będzie o nie dopraszał.
Violetta napisał(a):
Od pewnego czasu jestem Pani stala czytelniczka i z iecierpliwoscia wyczekuje nowych wpisow. Kupilam rowniez Pani ebooka „Cukrowy detoks” i juz trzeci tydzien!! udalo mi sie przezyc bez cukru!! Szczegolnie pomocna dla mnie byla rada wyobrazania sobie z czego zrobione sa slodycze. Bardzo mnie Pani rady motywuja do dzialania.
Ostatnio zrobilam zakwas buraczany wg Pani przepisu. Dosc dlugo sie nie zakiszal, ok 10 dni. W tej chwili pachnie kwasno, ale pokryl sie bialym nalotem. Nalot nie wyglada na plesn, podobny widzialam na kiszonych ogorkach, nie jestem jednak tego pewna. Czy zakwas nadaje sie do picia, czy lepiej go wylac i nastawic nowy? Pozdrawiam serdecznie.
Marlena napisał(a):
To nie jest pleśń ten białawy film na powierzchni lecz jest to tzw. „matka” czyli kolonia „dobrych” bakterii. A sam zakwas jest dobry, ja filtruję przez sitko wyłożone gazą i po kłopocie.
Johny napisał(a):
Drugi raz zrobiłem ten wspaniały zakwas i jest genialny. Za pierwszym razem tez zrobił się biały nalot i go usunąłem zgodnie z zaleceniem tyle ile się dało, reszte wymieszałem i w sumie po tygodniu był gotowy. Teraz zrobiłem drugi raz dodając do niego mniej niż pół szklanki poprzedniego zakwasu i po 4 dniach mam idealny zakwas bez cienia białych plamek czy czegokolwiek. jest klarowny i już bałem się, że coś z nim nie tak bo nie ma nalotu (filmu) jak poprzedni, a tu niespodzianka bo pachnie i smakuje rewelacyjnie. Przyznam też, ze zapomniałem go codziennie mieszać, może raz mi sie przypomniało przez cały okres kiszenia, a i tak jest genialny, szkoda, ze nie mogę do komentarza dodać zdjęcia to byście zobaczyli:)
Pozdrawiam serdecznie
Marlena napisał(a):
Oj Johny narobiłeś smaku! 😉 Chyba barszczyk wkrótce zrobię na zakwasie, akurat mam jeszcze kwasu sporo w lodówce 🙂
Rozanna napisał(a):
Witam Pani Marleno!
Dziękuję za wit. C oraz magnez. Będą stosowane na okrągło.
Jak chodzi o barszcz, to nie robi się żaden nalot, jeżeli się da dużo czosnku. Im więcej tym lepiej i jeszcze zdrowiej.
Cieszę się, że znalazłam się w Waszym gronie.
Pozdrawiam Panią i dziękuję za Pani pracę.
Marlena napisał(a):
Dobrze wiedzieć, Rozanno, przydatna porada z tym czosnkiem. Dzięki! Pozdrawiam wzajemnie bardzo serdecznie. 🙂
Edyta napisał(a):
Droga Marlenko
Jestem w 28 tygodniu ciąży i od świąt niestety musze leżeć z obawy przed stracenia dziecka. Nie będę opisywać całej historii ale powiem tylko tyle że lekarze nie dawali mi szans. Używam olejków terapeutycznych bo jestem aromaterapeutka i sama określiła sobie cały protokół związany z zatrzymaniem ciszy, ale też pije dość dużo zakwasu buraczanego ale tylko z czosnkiem…ani soli ani innych przypraw. Szaleje na punkcie tego smaku poza tym ze mam chroniczny niedobór żelaza. Więc moje pytanie jest następujące: czy nie jest on szkodliwy dla kobiet w ciąży i czy ten bądź inny zakwas może mi pomóc w podniesieniu żelaza w organizmie. Jestem na etapie ze praktycznie nie jem mięsa tylko ryby i owoce morza – mieszkam w Hiszpanii. Wiec rady mojej Mamy typu dobra wołowina nie wchodzi za bardzo w grę. Jeśli znasz inne przepisy dla kobiet w ciąży bądź kobiet karmiących piersią byłabym Tobie niezmiernie wdzięczna. Dzisiaj po raz pierwszy zobaczyłam Twojego bloga.
Dziękuję bardzo i życzę dużo sukcesów i zdrowia.
Marlena napisał(a):
Edyto dużo świeżych warzyw i owoców oprócz kiszonek polecam. Badacze stwierdzili, że podając dużo witaminy C udało im się cofnąć anemię nawet bez podawania żelaza.
Patrycja napisał(a):
zrobiłam jest przepyszny! najlepszy jaki kiedykolwiek piłam! rewelacja:) bardzo dziękuję za cenne wskazówki i pyszne przepisy. Robiłam już kilka „dań” z przepisów które zamieściła Pani na blogu i wszystkie był udane i pyszne, teraz czekam aż zrobi mi się ocet z jabłek:)
Alicja Stoppa napisał(a):
Witam
Jest noc 0130 a ja czytam i czytam oderwać się nie mogę
Jutro kupie buraki i zrobię zakwas slinka mi leci.pozdrawiam
Grzesiek napisał(a):
Dziś spróbowałem moich pierwszych kwaśnych buraczków. Zakwas wyszedł przedni. Początkowo zbierało się sporo białej piany, ale ostatnie trzy dni był już pięknie czerwonoczysty. Świetny przepis.
Sześć buraków, przyprawy, szklany duży słoik, woda z solą, cierpliwość i dostajemy w zamian coś cudownego. Jestem taki zadowolony 🙂
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę. Na zdrówko, Grześku! 🙂
Gosia napisał(a):
Mam pytanie, co z tymi burakami z zakwasu. Dodać je do barszczu, zrobić surówkę z jakimś dodatkiem, czy są jeszcze inne pomysły?
Właśnie go sobie nastawiłam. Dzisiaj kończę czternaście dni na postnej kaszy jaglanej, a od jutra WO. Nie mogę się doczekać rana, bo po raz pierwszy zrobię sok w wyciskarce. Na pierwszy ogień pójdzie ten polecany z ogórków, jabłek, szpinaku i pietruszki. miłego wieczoru:)
jagoda napisał(a):
Witam.Korzystam z twoich przepisów są super. Mam przepis na smaczną i zdrową pastę do chleba. 20dkg słonecznika 20dkg pomidorów suszonych w oliwie 5 łyżek oleju może być z pomidorów 2 ząbki czosnku bazylia oregano papryka słodka sól pieprz szczypta chili 2 łyżki przecieru pomidorowego. Wszystko dobrze zmiksować blenderem na pastę.
Życzę smacznego.
Piotr napisał(a):
Moja pierwsza próba zrobienia zakwasu okazała sie niestety porażką. Zakwas stał już 4 dni, wszystko przebiegało zgodnie z planem: nabrał ładnej barwy, ładnie pachniał, na powierzchni pojawiała się piana. Dziś myślę sobie, że zakwas być może już w pełni gotowy, biorę więc słoik, ściągam ściereczkę, a tam przykra niespodzianka! Na powierzchni pływa parę lekko kożuszkowatych, biało-zielonkawych „wysepek”, słowem: pleśń :/ Wszystko poszło do kosza.
Piotr napisał(a):
Zastanawiam się, czy powodem spleśnienia mogły być te rzeczy, które zrobiłem trochę niezgodnie z zaleceniami: 1. najpierw dałem do słoika buraki, a dopiero potem przyprawy, sól i czosnek, wszystko więc pływało po powierzchni; dałem za dużo wody – niby trzeba zalać wodą tak, żeby nic nie wystawało ponad powierzchnię, ja jej dałem więcej; użyłem soli morskiej, ale takiej „sklepowej” – jodowanej i z antyzbrylaczem.
Marlena napisał(a):
Piotrze sól najlepiej kamienna, taka szara, oznaczona jako „do przetworów”.
Karolina napisał(a):
Jadłam kiedyś przepyszny barszcz na zakwasie u mojej teściowej. Tak się nakręciłam, że koniecznie chciałam zrobić swój i wzięłam od niej przepis. Pięknie się ukisiło, ale jak doszło do robienia barszczu to nie mogłam nadać mu tego unikalnego smaku co u teściowej. W końcu odważyłam się do niej zadzwonić i jeszcze podpytać, a ona na to: Dodaj łyżkę lub dwie barszczu instant Winiary!
Czar prysł… Zniechęcona jednak chciałam uratować obiad więc poleciałam po ten Winiary i dodałam… W końcu aby uzyskać „ten smak” co u teściowej skończyło się na całej torebce! I tak moja przygoda z barszczem się skończyła, ale dzisiaj nabrałam ochoty na podjęcie nowej próby! Dzięki za ten blog jestem pozytywnie nakręcona! Wiele zasad już wprowadziłam w swoim jedzeniu, jednak ciągle za mało warzyw i owoców, a mięso codziennie:/ Ciężko mi się przestawić bo mąż protestuje, a nie chce mi się gotować osobno dla niego i dla mnie 🙁 Ale w końcu chyba będzie trzeba!
Marlena napisał(a):
A pewnie, że barszcz Winiary jest postrzegany jako „dobry” ponieważ chemicy z Winiar nieźle się natrudzili nad recepturą aby tak właśnie był postrzegany: jako „dobry”.
Składniki: cukier, koncentrat buraka czerwonego suszony (23,8%), sól, tłuszcz roślinny utwardzony, substancje wzmacniające smak i zapach (glutaminian sodu, E635), regulator kwasowości: kwas cytrynowy; ekstrakt drożdżowy, aromat, warzywa suszone (cebula, czosnek), pieprz czarny.
Jedyne jadalne rzeczy tutaj to susz warzywny i pieprz. Reszta to wymysły rodem z kuchni Frankensteina.
Karolina napisał(a):
No właśnie, niestety… :/
Ania.fr napisał(a):
za smak barszczu Winiary odpowiada glownie Glutaminian sodu, ktory to oszukuje nasze kubki smakowe.
Smak tradycyjnego pusznego barszczu mozna uzyskac dodajac majeranek, czosnek, lisc laurowy i ziele angielskie w odpowiednich proporcjach. Te proporcje trzeba sobie samemu ustawic „na smak”. Nie za duzo, nie za malo, tak w sam raz…
Ania napisał(a):
o tak tak kiszone buraki to jest to! ja odkryłam je niedawno, wtedy jak odkryłam dietę dr Dąbrowskiej, ja moje robię w słoikach i normalnie zakręcam zakrętką, nie dodaję skórki tylko czosnek i solankę…
a dziś za-eksperymentowałam i nastawiłam buraki nieobrane tylko oczyszczone z pestycydów wg Twojego pomysłu Marleno 🙂 Nie wiem czy wyjdą bo już kwiecień i te buraki takie sobie, ale może akurat 🙂 trzeba się jakoś wzmacniać na wiosnę 🙂
Chodzi mi po głowie jeszcze kiszonka z ogryzków jabłek (takich ob-ciachanych oczywiście nie obgryzionych 😉 że z całych można to wiem, ale ja bym chciała w mniejsze słoiki, i tak się zastanawiam co z tego wyjdzie, jak nie spleśnieje to chyba się nie otruję 😉 – może zaryzykuję i spróbuję 🙂
Pasia napisał(a):
Z jedną uwagą. Właśnie ze względu na ową pleśń zakwas czyni więcej szkody niż pożytku. A wystarczy przed wlożeniem do gara buraki upiec w piecyku i dalej postępować wg przepisu. Sprawdzona znana od wieków na wschodzie metoda.
Marlena napisał(a):
Niestety w pieczonym buraku już nie znajdziemy tych samych enzymów i witamin co w buraku, który nie był poddany obróbce termicznej. Nie wszystkie pleśnie są szkodliwe czy toksyczne (patrz sery pleśniowe).
Nina napisał(a):
5 dni temu nastawilam buraki na zakwas i caly czas bylo ok,dzisiaj zauwazylam na powierzchni takie biale naloty ,trudno zebrac je lyzka ,rozpadaja sie na mniejsze kawalki.musialabym je chyba przelac przez geste sitko.
Myslisz Marlena ,ze zakwas jest do wyrzucenia?
Marlena napisał(a):
Taka biała woalka na powierzchni może być, ale nie może być czarnej/zielonej pleśni, bo wtedy należy nastaw wywalić.
efka206 napisał(a):
Mój zakwas zrobił się szybko i bez problemu (dodałam ze 2 łyżki soku z kiszonych ogórków). Natomiast po przelaniu do butelek zrobił się gazowany. Nadal jest smaczny i piję go codziennie, jednak zastanawia mnie czy tak być powinno?
Marlena napisał(a):
Pojęcia nie mam, ja swój za szybko wypijam i chyba nie zdąży zrobić bąbelków 🙂
mati napisał(a):
Witam, może podpowiem niedoświadczonym, że trzeba bardzo zwracać uwagę na temperaturę otoczenia, jak mam chłodno w domu , nie kwaszę, zrezygnowałam z chleba, bo tylko pleśni mi dodaje, zalewam cieplutką wodą, by szybciej wszystko się zadziało, wolę mieć bardziej skondensowany smak, więc wody wlewam mniej niż w przepisie, daję moc swoich ulubionych ziół, liść laurowy, to co ja lubię. Parę razy zepsułam robotę, aż w końcu załapałam. Mi smakują warzywa kwaszone i dziękuję Barbarze, że zaczęła ten wątek, już pochwaliłam się znajomym i namawiam do sensownego życia. Dziękuję za te wpisy
Asia napisał(a):
Marleno, robię zakwas buraczany i trochę mnie męczy myśl czy wszystko dobrze się z nim dzieje. Na początku było trochę pianki którą zebrałam, za dwa dni pojawiła się biała plamka, zebrałam ją, na kolejny dzień też była nowa plamka biała, znowu ją zebrałam, kolejnego dnia zaczą pojawiać się cienki kożuszek, który okrył całą powierzchnię, jakby zakrył to co jest w środku, ma kolor lekko szary. Czy tak ma być czy wszystko nadaje się do wyrzucenia? ogólnie wszystko pachnie bardzo smakowicie.
Proszę Cię o radę
Słonecznego dnia!
Marlena napisał(a):
Taki nalocik na wierzchu to normalne.
Grazyna napisał(a):
Czy te buraki należy obrac ze skory? W przepisie nie ma tez proporcji ile burakow na ile wody. BEDE WDZIECZNA ZA ODPOWIEDZ.
Marlena napisał(a):
Możesz, ale nie jest to konieczne. Wody daję „na oko”, aby przykryła buraki.
Kasia napisał(a):
Czy mozna go pić karmiac piersią? Bo nigdzie nie mogę znaleźć.
grazyna napisał(a):
Dziekuje za odpowiedz, Marlenko, doczytałam później, w przepisie jest wyraźnie napisane ze można ale nie trzeba obierać, przepraszam…ale tu jest tyle wiedzy i tak lapczywie czytam, ze wszystko mi się miesza 🙂 Postanowilam zaprowadzic porządek i zaprowadziłam sobie zeszyt, w którym notuje wszystko co mnie interesuje i wszystkie pytania, które mi się nasuwają…i najpierw szukam odpowiedzi zanim zaczne zawracać Ci glowe. Milo, ze znajdujesz czas na odpisywanie. Strasznie mi się ten blog podoba. Dziekuje.
basia napisał(a):
Droga Marlenko! Robiłam już zakwas wiele razy i zawsze miał piękny kolor i wspaniały smak. Teraz jest inaczej… Po dwóch, trzech dniach buraki straciły swoją barwę i przybrały odcień „starej szmaty”:( Sam zakwas też ma taki odcień… Zastanawiam się, czy przyczyną może być za duża ilość wody?? Nie ma pleśni, czuć kwaskowaty smak… ale ten kolor „szmatowaty” mnie jakoś stresuje… Czy wszystko z nim ok? Co robić?
Blog – nie powiem nic oryginalnego – genialny!!!!!
Serdeczności, Basia
Marlena napisał(a):
Basiu nie wiem, może to zależy od odmiany buraków?
basia napisał(a):
Marlenko! Już wiem:) Spytałam rolnika, od którego kupowałam, dlaczego tak się stało i powiedział, że… była susza przez dwa tygodnie i stąd ten „niedorobiony” kolor! Uffff! Dobrze, że nie wylałam, tylko w ufności piję:))
Uściski! Basia
Marlena napisał(a):
Dobrze wiedzieć, Basiu – dziękuję za tę informację! Cieszę się bardzo 🙂
Beata K. napisał(a):
Czy moge zrobic te buraczki tak jak ogorki kiszone na zime? Nie mieszkam w Polsce i nestety nie posiadam wielkiego sloja, a bardzo bym chciala zrobic ten zakwas.
Jan napisał(a):
Marlenko dzięki za przepis 🙂
Zrobiłem już w sumie 3 zakwasy. Pierwszy i trzeci z samych buraków a drugi był z marchewką i pietruszką (korzeniem). Wszystkie trzy były bez skórki z chleba ale z dużą ilością czosnku (5 – 8 ząbków) no i oczywiście z chrzanem. Wszystkie pyszne 🙂 i nigdy nic mi nie pleśniało.
Zastanawiam się tylko czy takie codzienne picie go przez 365 dni w roku to nie będzie troszkę za dużo ?
Może czasami jakaś przerwa by się przydała ?
Marlena napisał(a):
Ludzie jedzą codziennie chleb albo i ziemniaki i raczej nie rozkminiają „czy to aby nie za dużo”. Raczej nie ma powodów sądzić aby kiszonki zjadane codziennie mogłyby szkodzić. Ten pan codziennie wcina na śniadanko coś kiszonego i ma się dobrze 😉 https://akademiawitalnosci.pl/antoni-huczynski-lat-91-sposob-na-witalnosc-made-in-poland/
Jan napisał(a):
Droga Marlenko, chodziło mi nie tyle o kiszonki (jeden dzień kapustka, na drugi ogóreczki, na trzeci buraczki, na czwarty … ? ) a konkretnie o buraki… Słyszałem taką opowieść o gęstniejącej krwi… Ile w tym prawdy ? nie znam się na tym więc zapytałem 🙂
Zastanawiam się więc czy dalej tak sobie mam po szklaneczce dziennie czy też może co drugi dzionek ?
W najbliższy poniedziałek pewnie zrobię następny 🙂 a co mi tam… Spróbuję tym razem dodać do kiszenia majeranek… a może jeszcze coś mi wpadnie do słoiczka ( tymianek ? , bazylia ? )
Psychol napisał(a):
Nie będę zaskakujący i napiszę to co napisali inni, czyli ja również dziękuję za przepis. Jeszcze nie robiłem barszczu w tym rok, ale chyba czas najwyższy i wszytko przez ciebie. Dziękuję i pozdrawiam.
Jan napisał(a):
Troszkę sobie chciałem poczytać o buraczkach i trafiłem m.in. na stronę pewnrgo osobnika który ma „dr” przed nazwiskiem… prowadzi kosultacje dotyczące medycyny komórkowej dr Ratha…
Podaje przepisy na różności z burakami… (to nie przepis tylko kawałki z różnych) :
– buraki obrać ze skóry …
– dodać mąkę …
– dodać cukru…
– dodać soli…
– dodać kwasku cytrynowego …
– buraki potrzeć na tarce ( dopisek mój : pewnie na metalowej i dobrze pordzewiałej aby zwiększyć ilość żelaza) i pod przykryciem gotować…
i jeszcze na dodatek reklamuje na tej swojej stronie żarło w puszkach… – „niech żyje Bisfenol A”
Skąd oni się biorą … i jeszcze pewnie za 3 minutową kosultację bez 200 PLN nie podchodź …
Marlena napisał(a):
No niestety, lekarze nie są uczeni kompletnie niczego odnośnie odżywiania i wpływu jakości tego co bierzemy do gęby (nie mówię przy tym o lekach) na nasze zdrowie, witalność i długowieczność. To nie jest ich wina, to wina systemu kształcenia, który ma co roku wypuszczać w świat nie „adeptów sztuki lekarskiej” (bo medycyna sztuką już od czasu gdy stała się biznesem – nie jest), lecz raczej wiernych systemowi robotników pracujących na rzecz przemysłu produkującego leki. Gdyby lekarze natomiast byli uczeni (i uczyli pacjentów) jak żyć, co jeść i jak generalnie dbać o swój system by nie chorować, to gdzie tu by był interes? Dlatego ta wiedza nie jest im przekazywana i generalnie uznawana jest za niepotrzebną i głupią (czyli dieta nie ma na nic wpływu, jedz wszystko byle z umiarem i takie tam…)
Jan napisał(a):
Marlenko, wszystko się zgadza. Wiem to już od jakiegoś czasu ale zauważ co napisałem, przeprowadza „konsultacje dotyczące medycyny komórkowej dr Ratha” czyli leczenia witaminą C czyli teoretycznie rzecz biorąc powinien to być osobnik choć trochę obeznany z tematem i POWINIEN wiedzieć, że to co serwuje swoim pacjentom i ludziskom czytającym jego stronę, że sól i cukier to trucizny a kwasek cytrynowy to chemiczny rakotwórczy syf…
W jego przypadku to raczej ignorancja i chęć wypełnienia po brzegi własnej sakiewki a nie koncernom farmaceutycznym.
Czyli dawać kasę a później sobie zdychajcie, na Wasze miejsce i tak za chwilę pojawi się 10 następnych jeleni.
Marlena napisał(a):
Handlarz drogimi suplementami to jak widać jeszcze nie lekarz, pomimo formalnych tytułów przez nazwiskiem. Gdyby to był z prawdziwego zdarzenia specjalista ortomolekularny, to cukier byłby u niego wpisany jako pierwszy na czarną listę pokarmów szkodliwych. Taki np. dr Hoffer oprócz terapii suplementacją zawsze pacjentom jednocześnie przepisywał bogatą odżywczo dietę, w której cukier był skreślony na wieki wieków, podobnie jak wszelkie pokarmy przetworzone (puszkowane, białe, smażone itd.). I to jest dla mnie kumaty lekarz.
aga napisał(a):
Czy jak wycisne sok z burakow badz kapusty to kisze taki czysty sok z przyprawami etc?czy tylko z czesci warzywnej zalanej woda trzeba go zrobic?
Od poczatku sierpnia,jestem na powolnej drodze zmian,ktorymi zostalam zainspirowana Twoim blogiem.Staram sie zarazac innych,ale ciezko jest zmienic ludzkie przyzwyczajenia.Tyle wymowek.To prawda,trzeba mocno chciec byc zdrowym w naturalny sposob a nie szukac latwych lecz jakze zludnych metod leczenia. Marleno,w koncu zrzucilam swoje nadciazowe pozostalosci 6kg,i waga ciagle leci w dol.Spodnie rozmiar 10 przelatuja przez biodra. przestaly mi krwawic dziasla po dwoch tygodniach picia sokow.Wczoraj zrobilam batoniki musli-o moj boze-co za rozkosz!Nie mowiac juz o tym ze moja 3 letnia corcia,zajada sie czekolada z avocado.Na ”szczescie” przy jej alergii na proteiny mleka krowiego od poczatku udawalo mi sie uniknac slodkiej dla niej diety.Niestety faszerowana byla sztucznym mlekiem przez bardzo dlugi czas I dieta jej byla dosc uboga w warzywa i owoce. Nie dalo sie jej ublagac aby cokolwiek wziela do buzi. Juz jako 6-8 mies dziecko nie zjadlaby niczego ze sloiczka( tu wielkie szczescie) badz zmielonego przeze mnie przygotowanego jedzenia.Surowych czy parowanych warzyw badz samych jakze pysznych owocow.Malutkimi kroczkami teraz Tosia zajada rzeczy,ktore choc goscily w moim domu, zazwyczaj przechodzila obok nich z obojetna mina.Lektura na nastepny caly rok bedzie ksiazka,ktora polecilas ”Concious Eating”,co za biblia.!!! Jesli zas chodzi o ”Dissolving Illusions: Disease, Vaccines, and The Forgotten History ” szkoda ze przeczytalam ja po dwoch seriach szczepionek.ktore pozwolilam dac swojemu dziecku,przeklinana przez lekarzy z mojej rodziny jak to przeciez narazam swoje dziecko na czychajace na nia niebezieczenstwa.Prosze,tak trzymaj,pisz i dziel sie swoimi doswiadczeniami,spostrzezeniami oraz lekkoscia slowa w przekazywaniu nam tej wiedzy,ktora przeciez gdzies tam jest,tylko jakos ciezko jej poszukac i wyciagnac madre wnioski.
Mam ogromna prosbe.Gdzies po drodze czytajac wpisy wspomnialas o ksiazce zywienia dzieci dieta owocowo-warzywna.Czy moglabyc podac co to byla za ksiazka,nie moge tego nigdzie znalezc.Dziekuje
Pozdrawiam serdecznie.
Marlena napisał(a):
Ago, ta książka o żywieniu dzieci to książka dra Fuhrmana: https://akademiawitalnosci.pl/dr-joel-fuhrman-zdrowe-dzieciaki-jak-odzywiac-dzieci-by-byly-odporne-na-choroby/
Devachan napisał(a):
…faktycznie po dodaniu kilku ząbków czosnku do każdego słoja (zazwyczaj robię 3 litrowe słoje naraz) nic białego mi po wierzchu nie pływa, zakwas szybko przyjmuje piękny kolor i jest gotowy w kilka dni – robię go na solance z soli morskiej i dodaję łyżkę soku z kiszonych ogórków.
PS.po drugim poście Daniela mój mocz po zjedzeniu buraczków/barszczu nie ma zabarwienia buraczkowego – to chyba znak, że jelitka się uszczelniły?
Marlena napisał(a):
Zdecydowanie się uszczelniły jeśli mocz nie farbuje. To dobry znak 🙂
Paulina napisał(a):
Dzięki Marleno za super blog. Kiszonki górą. Dawniej po zjedzeniu ogórka kiszonego nie wiedziałam jak szybko do toalety biec. Teraz piję wodę z ogórków kiszonych; sok z kapusty kiszonej; kapustę kiszona i bardzczyk i jest ok. Tylko trochę zęby wrażliwe 😉 Pozdrawiam 🙂
Kasia J. napisał(a):
Nasza skarbnico wiedzy od dawna nurtuje mnie pytanie czy żurek też jest zdrowy, czy gotowanie nie zabija naszych dobroczynnych przyjaciół bakterii, i czy ogórkowa i kapuśniak to bogactwo tego co w kiszonkach???
Marlena napisał(a):
Jeśli chcemy zrobić zupę o własnościach probiotycznych, to fermenty (soki, zakwasy) dodajemy po wyłączeniu gazu i przestudzeniu zupy do temperatury, która nie zabije naszych przyjaciół. W przeciwnym razie smak będzie jedynie, ale probiotycznych własności zupa mieć już nie będzie.
Zosia napisał(a):
Od wielu lat kiszę buraki i mam sposób by uzyskać większą ilość kiszonego soku. Po prostu po ukiszeniu zlewam sok i ponownie te same buraki zalewam ciepłą wodą . Na litr wody, daję płaską łyżkę soli i (niestety) łyżkę cukru.
Za dzień lub dwa powstaje następny kiszony soczek. Robię to tak długo ,aż buraki się odbarwią. Ok 4 razy. Nigdy buraki nie spleśnieją gdyż dodanie wody z kiszonych ogórków lub kapusty powoduje błyskawiczny proces fermentacji. Aha, no i czosnek , bardzo ważny bo zabija bakterie gnilne.
Dzisiaj trafiłam na ten blog. Nie mogę się oderwać od czytania tyle tu mądrości. Będę stałym gościem, Pozdrawiam .
Marlena napisał(a):
Zosiu, dziękuję za przepis, wypróbuję, ale zamiast cukru dodam odrobinę miodu, bo u mnie w domu już cukru niet – od dawna 🙂
Anna napisał(a):
Pani Marleno gratuluje wspanialych ciekawych artykulow! Chcialabym zapytac czy takie buraczki mozna zrobic na zime tak jak ogorki kiszone???
Marlena napisał(a):
Pojęcia nie mam, ja zawsze moje na bieżąco zjadam.
Kasia napisał(a):
Tytuł postu „Jak zrobić prawdziwy barszcz czerwony na zakwasie” a tu przepis tylko na zakwas 🙁 Zakwas mam już, teraz sukam przepisu na barszczyk z niego…
Marlena napisał(a):
Niedokładnie czytasz, Przepis jak skorzystać z zakwasu podałam, cytuję: „Taki zakwas można pić taki jak jest, albo też w roli czystego barszczyku: leciutko podgrzany z dodatkiem odrobiny majeranku, sosu sojowego, soku z cytryny i zmiażdżonego czosnku. Można też na jego bazie przyrządzić bogatszą wersję świąteczną czyli barszcz wigilijny (podstawą jest wywar z włoszczyzny i buraków do którego dodajemy nieodzowne grzyby suszone, majeranek, zmiażdżony czosnek oraz, już po wyłączeniu gazu, zakwas).”
Jeśli barszcz „gotowany” czyli na wywarze ma mieć własności probiotyczne, to nie dodajemy zakwasu do gorącego płynu aby nie zabić naszych cennych przyjaciół czyli laktobakterii 🙂 O tym warto pamiętać także przy robieniu kapuśniaku z kiszonej kapusty (sok z kiszonki dodajemy po przestudzeniu) czy ogórkowej (tam samo – sok dodajemy po przestudzeniu).
Kasia napisał(a):
Dziękuję za rady 🙂 barszczyk już gotowy 🙂
Jadwiga napisał(a):
To jaka powinna byc temperatura wywaru aby nie zabic laktobakterii?
Marlena napisał(a):
Powinien być ciepły ale nie gorący. Można to domowym sposobem sprawdzić: gdy włożysz koniuszek małego palca to powinno dać się wytrzymać licząc do pięciu nie parząc palca.
Jadwiga napisał(a):
Ja robie sobie sałatke z pozostałych ukiszonych buraków po odlaniu zakwasu;
kroje drobno, dodaje ogórka zielony/kiszony a jak nie mam to seler naciowy drobno pokrojony, do tego kawałeczki serka owczego, kilka orzechów cashew albo włoskich, natke pietruszki i łyżke oleju. Bardzo mi to smakuje ale nie wiem czy dietetycznie to jest dobrze skomponowane? Jak pani sądzi?
Maria napisał(a):
A ja mam pytanie, którego jeszcze nikt tutaj nie zadał ale być może z powodu 'nie wystąpienia’ tego zjawiska. Kisze buraczki już od dawna. Do tej pory wychodził znakomicie. Ostatnim razem miał piękny kolor, lekko kwaskowy smak. Ale po 2 kolejnych dniach (nie odlewam do butelek ale robię duży słój i codziennie odlewamy do picia. Stoi aż się skończy) Po kilku dniach stania (już zakwaszony) zrobił się gorzkawy w smaku. Nie splesniał, nie zmienił koloru, po prostu zrobił się gorzkawy. Robię z solą i czosnkiem (bez przypraw). Na początku nie jest. Z czasem robi sie taki. Czy może przyczyną jest fakt, że długo stoi? Temp. otoczenia jest dość wysoka (mieszkamy w gorącym klimacie). Stało sie tak już 2 razy. Czy to może gorzknieje od czosnku? Gdyby był zepsuty myslę, że zmieniłby kolor lub powstałaby pleśń a tak się nie dzieje.
NO i jedno pytanie. Chciałabym zacząć robić fermentowany sok z kapusty. Pisałaś, że zakręcasz słoiki. Czy do procesu fermentacji nie jest potrzebny dostęp powietrza? Będę wdzięczna za radę.
Marlena napisał(a):
Trudno powiedzieć, może zależy to od odmiany buraków? Sok z kapusty zawsze ładnie mi się kisi przy zakręconym słoiku, nie próbowałam przy niezakręconym, zawsze zakręcam. Ale buraczki kisząc tylko gazą przykrywam słój.
JADWIGA napisał(a):
ROBIŁAM KISZONE WARZYWA WG PRZEPISU – BARBARY.
PYCHA! CHYBA SIĘ OD TEGO NAPOJU UZALEŻNIŁAM ALE NIE MARTWIĘ SIĘ TYM – TAKI NAŁÓG MOGĘ SOBIE MIEĆ.
A PRZY OKAZJI – DZIĘKUJĘ MARLENKO ZA TO, ŻE TAK FAJNIE PISZESZ. TRAFIŁAM TU NIEDAWNO I ZNALAZŁAM SKARBNICĘ WIEDZY!!! ZAGLĄDAM CODZIENNIE I DELEKTUJĘ SIĘ CZYTANIEM ,OBALAJĄC PRZY OKAZJI GŁĘBOKO ZAKORZENIONE MYLNE PRZEKONANIA ODNOŚNIE DBANIA O ZDROWIE.
POZDRAWIAM 🙂
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę, Jadwigo i wzajemnie bardzo serdecznie pozdrawiam 🙂
Sylwia napisał(a):
Witam ponownie 😀
mam pytanie odnośnie tego zakwasu, chciałabym sama zrobić bo do tej pory kupuje (taki świeżo robiony niepasteryzowany z bio bazarku 🙂 ):
1. Piszesz Marlenko o tym, że można ze skórką buraczki dać – a potem, że robisz z nich np suróweczkę – a obierasz je wtedy ze skórki czy jesz ze skórką?
2. A czy można także zrobić buraki tak jak ogórki kiszone czy to nie wyjdzie, tzn. normalnie zakręcić słoik zakrętką?
3. Rozumiem, że na dzień można pić więcej niż pół szklaneczki? Pytam, bo od tego kupnego (choć od każdego jest różny w smaku) to się jakoś tak, hmmm uzależniłam i nie mogę powstrzymać i potrafię duuużoo więcej wypić 😀
4. I ostatnie póki co 😉 czy taki zakwas może zastąpić sok z ogórków kiszonych i kapusty czy każdy z nich „wnosi” do organizmu inne dobroczynne bakterie i ma zupełnie inne właściwości? Niestety sok z kupuchy kupuję, z ogórków czasem mam po domowych kiszonych ogórkach ale też często kupuję.
pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję za pomoc 🙂 Sylwia
Asia napisał(a):
Marleno
W warzywniaku odkryłam, że sprzedają w plastikowych butelkach sok z kwaszonej kapusty. Zlewają go z kiszenia kapusty i go sprzedają, ale czy on jest dobry bo to nie z kiszonej ale z kwaszonej kapusty.
Marlena napisał(a):
Asiu, trudno mi powiedzieć, ja robię swój własny na 100% kiszony nie kwaszony, do tego bez brudzenia kuchni, tak jak lubię czyli szybko i wygodnie. 😉
Przepis tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/jak-zrobic-domowy-sok-z-kapusty-swiezy-lub-kiszony/
Anna napisał(a):
Witam, czy jest jakieś ograniczenie dziennej ilości spożycia zakwasu cz można popijać do woli? Zrobiłam zakwas i tak nam zasmakował, że w ciągu trzech dni wypiliśmy z mężem 3 litry w tym ja litr wypiłam jednego dnia po tym jak zabrakło buraczkòw, ktòre zjadłam sama przez pierwsze dwa dni? Już wstawiłam kolejny zakwas i z niecierpliwością czekam aż dojdzie. Jestem w ciąży i chciałabym się upewnić czy nie szkodze sobie i dziecku? Czy zakwas ten można pić podczas karmienia jeśli zrezygnuje się z czosnku?
Marlena napisał(a):
Zaszkodzić raczej nie, to prędzej czegoś co jest w tych buraczkach i w tym zakwasie brakowało w Waszych organizmach, to dlatego tak wybornie smakował Wam.
Anna napisał(a):
Dziękuje bardzo za szybką odpowiedź oraz za wspaniały blog. Odkryłem go niecale dwa tygodnie temu i z niecierpliwością czekam na kolejne artykuły gdyż przeczytałam go od deski do deski- jakiś plus problemów z zasypianiem, których mam nadzieje wkrótce sie pozbęde:) Większość rad wprowadziłam już w życie i z pewnością zrobie kiedyś post wg. Dr. Dąbrowskiej ale niestety/stety nieprędko bo zamierzam karmić piersią minimum 1,5 roku. Jeszcze raz dziękuje Pani za wspaniałego bloga.
Pozdrawiam serdecznie
aniafilipa napisał(a):
Właśnie zlałam 9 dniowy zakwas, a z buraczków i jarmużu za pomocą wyciskarki zrobiłam sok. Coś wspaniałego, polecam!
Alina napisał(a):
Witam serdecznie 🙂
przepraszam, ale chyba się pogubiłam albo coś źle robię ?
w przepisie na kiszone buraki napisała Pani :
„Jeśli na powierzchni pojawią się podejrzane białe plamki, po prostu zbieramy je łyżką i wyrzucamy”
w innym przepisie https://drogidozdrowia.pl/pl/kulinarne/133-burk-to-jest-to
jest napisane :
„Gdyby utworzył się biały nalot, nie można go zebrać i pić pozostały barszcz, bo cały jest już zepsuty.”
nie bardzo rozumiem bo np w słoiku z kiszonymi ogórkami tez bywa biały nalot ale ogórki są płukane i jedzone…
podobnie z kiszoną kapustą, na powierzchni jest taka warstwa do wyrzucenia ale pod spodem zostaje kapusta na surówkę ?
Gratuluję interesującej strony:)
będę bardzo wdzięczna za podpowiedź
Pozdrawiam
Alina
Justa napisał(a):
Czy jeśli się na zakwasie pojawia pleśń to należy go wyrzucić czy ją tylko zebrać?
Maria napisał(a):
Biała cienka warstwa to „matka”
Pleśń to pleśń, do wyrzucenia, tak myślę.
Ostatnie kilka razy wyrzucałam kiszone buraki, bo proces poszedł w drugą stronę:(.Już miałam zrezygnować, gdy pomyślałam,. wycisnę sok w wyciskarce ukiszę go. I tak się stało, sok mam kiszony, pyszny i wreszcie sie powiodło:)).Może teraz spróbować ukisić wytłoki buraczane?Z soku z jabłek zrobiłam świetny ocet balsamiczny, w lecie zrobię malinowy.
Marcin napisał(a):
Witam serdecznie,
od niedawna jestem maniakiem (za)kwasowym,ale jakoze dopiero zaczynam,moze znajdzie sie ktos,kto umie odpowiedziec na pytania:
1)dodalem dosc duzo czosnku,ale mniej,niz Pani Gosia pisala,a mianowicie 1 glowke na ok 2 kg burakow I 4l wody,niestey zakwas sfermentowal raczej niz sie ukwasil-ja winie za to wlasnie zbyt duzo czosnku,ktory nie pozwolil na odpowiedni rozwoj bakrerii LAB?Ale chyba sie myle,skoro z 2-och glowek wychodzi?CO w takim razie moze powodowac „nieukiszenie” a fermentacje?Wyszlo mi takie toche winko buraczane:)
2)co powoduje,ze kwas jest taki gesty,leisty,troche jak syrop?Kolejny taki mi wyszedl,choc w smaku jest bardzo dobry.
3)pisze Pani o przykrycie gaza lub pielucha,ale przeciez LABy rozwijaja sie w srodowisku beztlenowym(jak kisimy ogorki,nie moze byc dostepu powietrza,a tu dzialaja przeciez te same bakterie?
Oglenie,temat arcyciekway:)
pieknie dziekuje I pozdrawiam,
md
Marlena napisał(a):
Marcinie nie wiem, jak robię zawsze tak jak opisałam i zawsze mi wychodzi.
Adrian napisał(a):
Marleno, pytanie troche z innej beczki, mianowicie, został mi w domu ostatni słoik z kiszonymi ogórkami(swojskie) , pytanie czy jak rozciencze tą wodę ze słoika np na 2 słoiki(rozleje po pół i doleje zwyklej wody) to czy bakterie sie namnożą do takiego samego stopnia ? jeśli tak to po jakim czasie ? : ) dzieki!
Marlena napisał(a):
Pojęcia nie mam, nigdy tego nie robiłam. Aczkolwiek dodanie kilku łyżek kwasu z ogórków do nowego nastawu przyspiesza fermentację, więc coś tam pewnie się namnaża 😉
Kamila napisał(a):
Dzięki Tobie prawie 2 lata temu zaczęłam swoją przygodę z kiszonkami – dziękuję.
Jeść lubiłam je od zawsze, ale teraz sama nauczyłam się kisić, więc nie muszę już polegać na innych.
Ale o ile kapusta wychodzi mi zawsze tak z burakami wychodzi różnie. Kilka porcji było niestety do wyrzucenia, bo zrobiły się śluzowate i śmierdzące. Ale ostatnia próba zakończona sukcesem. Wyszło przepysznie. Dodałam duuużo przypraw, zdecydowanie więcej niż w Twoim przepisie. I prawie główkę czosnku. Do tego zalewa z solą himalajską. Mam nadzieję, że ten sukces uda mi się powtórzyć, bo dziś będę robiła znowu tym samym sposobem.
A z buraczków skomponowałam ciekawą surówkę z jabłkiem i pomarańczą.
Pozdrawiam.
Prk napisał(a):
Witam
kwasy buraczane robię od jakiegoś roku prawie non stop sprawdzam różne konfiguracje itp. Mam pytanie trzymam je od 9 do nawet 14 dni na ogół zawsze zbiera się pleśń, ja ją ściągam i trzymam dalej później odcedzam i piję. W smaku są idealne ale teraz się przestraszyłem. Czy rzeczywiście jest to szkodliwe? Nawet jak się całe ściągnie? Czasem jest biała mgiełka czasem robi się bardziej zielone.
W smaku są idealne ale teraz mi to gwoździa zabiło?
Proszę o odpowiedź?
Marlena napisał(a):
Ja to robię tak, że zanim rozwinie się pleśń to przelewam zakwas do butelek i do lodówki. W lodówce nadal fermentacja się toczy ale już dużo wolniej i pleśń się nie rozwija.
Prk napisał(a):
W sumie rzeczywiście mogę trzymać krócej 5-7 dni i też robią są troszkę lżejsze w smaku ale i tak zdrowe. Chyba jednak nie będę kombinował z długim leżakowaniem.
Ja jeszcze dodaję na litr wody płaską łyżeczkę cukru ale widzę, że nie ma w większości przepisów i też zrezygnuję tym bardziej, że cukier nie jest za zdrowy 🙂
ola napisał(a):
Witam po raz 4 ty nastawiałam zakwas buraczany. Dwa razy wyszedł mi super raz za słony a teraz jakby słodki? Spieszyłam się i zalałam lekko przestygnięta przegotowaną wodą i jeszcze dodałam starego zakwasu dopiero drugiego dnia po nastawieniu wtedy już woda miała dziwny słodki smak i był dziwny zapach. Przełamał się na kwaśny smak i jest piękny aromet w szafce ale nadal jest wyczuwalny słodki i kwaśny. Wyjątkowo dużo czosnku teraz dałam. Dodałam teraz (5ty dzień kiszenia) nieco więcej soli. Zastanawiam się czy wylać wszystko czy mogę jeszcze chwilę pokisić? Pleśni nie widziałam było tylko wyjątkowo dużo piany. Zakwas pije moja 15 miesięczna córeczka m.in na anemie i nie chciałabym jej podawać nic niedobregoe a z drugiej strony szkoda mi wylać 2 litry zakwasu tym bardziej że zapas poprzedniego się kończy.
Marlena napisał(a):
Jeśli nie ma pleśni, to znaczy, że jest OK. Smak może zależeć od odmiany buraków, pory roku, dodatków itd.
ola napisał(a):
Faktycznie kisiłam nieco dłużej i wyszedł pyszny i bardzo mocny zakwas – dałam dość dużo buraków i całą główkę czosnku, rozcieńczam i pijemy ze smakiem. Dziękuję za odpowiedź.
Misia napisał(a):
T o wszystko co Pani Marlena robi dla naszego zdrowia jest wspaniałe!!!!!!!!!
Ania napisał(a):
Marleno, mam pytanie odnośnie stosowania metalowych narzędzi. Wiem, że zakwas powinno się mieszać drewnianą lub plastikową łyżką. Jednak co potem? Jeśli chcę wykorzystać buraki z zakwasu do sałatkim to przecież muszę je pokroić nożem (stalowym!), a potem wrzucić do garnka z sałatką (stalowego!). Czy wtedy nie tracą one swoich właściwości? A jeśli tak, masz sposób, żeby to obejść?
Marlena napisał(a):
Stal nie jest metalem, jest stopem i jest odporna na działanie kwasów.
Ania napisał(a):
I jeszcze drugie pytanie o kiszone ogórki i kapustę: czy w ich przypadku też unikać metalowych narzędzi? I znowu, jest to trudne – pokroić kiszonego ogórka czymś innym niż stalowych nożem. Chyba że zaopatrzyłabym się w ceramiczny…
Możesz to skomentować?
Marlena napisał(a):
Już skomentowałam: stal nie jest metalem!
Joanna napisał(a):
Pani Marleno, właśnie zrobiłam zakwas według przepisu. Jest idealny. Tylko nie wiem, kiedy najlepiej go spożywać i w jakich ilościach? Czy na czczo? (Czytałam komentarze, być może umknęło mi to) Z powodu stanu zapalnego jelit rano piję siemię lniane, czy do tego mogę pić zakwas? Jest to dla mnie ważne, gdyż muszę odbudować żelazo, mam silną anemię 🙁
Dziękuję za wspaniałe artykuły, porady. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Można do śniadania, obiadu i kolacji, to jest w końcu nie lek (choć może tak działać), a zwyczajnie jedzenie 🙂
Joanna napisał(a):
Dziękuję za odpowiedź. Zaczęłam dozować pół szklanki rano do śniadania. Myślę, że teraz dodam do obiadu i tak stopniowo 🙂 Mam ogromną nadzieję, że moc buraków będzie ze mną 🙂 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Wojtek napisał(a):
Cześć!
Mała porada: w nawet najlepszym chlebie na zakwasie bakterie fermentacji mlekowej zostały „zamordowane” podczas pieczenia!
Dlatego albo zupełnie bez „startera” (bakterie fermentacji mlekowej są powszechne w powietrzu) – byle czysto przygotować ingrediencje i zasłonić słoik gazą. Najwyżej potrwa dzień, czy dwa dłużej.
A jeśli już koniecznie starter – to na pewno nie chleb!
Lepiej odrobina wody z ogórków/kapusty (wyłącznie własnej roboty!), bardzo niewiele jogurtu, czy kwaśnego mleka (ale probiotycznych).
Zakwas na chleb (przed pieczeniem!) – odrobinka.
Ale i tak zupełnie bez starterów powinno się udać, jeśli dochowaliśmy warunków czystości.
Jolenkab napisał(a):
Witam, zrobiłam zakwas buraczany już kolejny raz, ale pierwszy raz spotkałam sie z tym, że zakwas ma konsystencję kiślu… ciągnie się dziwnie… smakuje bardzo dobrze, ale źle się pije 🙁
czy coś zrobiłam nie tak? czy mogę pić ten zakwas czy lepiej to wylać?
nie wiem, co zrobić….
Marlena napisał(a):
Raczej nie powinno tak być, przynajmniej u mnie kisiel nigdy nie powstał jak do tej pory.
Eva napisał(a):
Nastawiłam dziś buraczki wg tego przepisu, ale po przeczytaniu wszystkich komentarzy strasznie się boję, że mi się nie uda 🙂 No, i chyba za późno, żeby zdążyć na Wigilię, tym bardziej, że w domu nie jest za ciepło.
Niemniej dodałam blog do zakładek i mam zamiar tutaj często wracać 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Anna Maria napisał(a):
@Eva ; to daj mu troche startera i przysuń do kaloryfera; powinien zdążyć na wigilię… Ja zrobiłam tak 2 dni temu i już mi pięknie pachnie.
Maja napisał(a):
Marlenko jedna rzecz nie daje mi spokoju, ja kupuję sól kamienną kłodawską „doskonała do przetworów”tak na niej pisze i wszystkie kiszonkimi mi wychodzą,ale ona jest jodowana, bo nie znalazłam kamiennej niejodowanej. I mam pytanie jaki wpływ ma jod na kiszenie, bo jeżeli je utrudnia? to chyba tak bardzo nie ma wpływu skoro przetwory wychodzą.
Marlena napisał(a):
Może jest jodowana ale mniej niż „normalna” sól. To już by trzeba było producenta spytać.
Marek napisał(a):
Maju, tą sól kłodawską „doskonałą do przetworów” można dostać w 3kg workach w 'kerfurze’ i w tym opakowaniu jest już niejodowana.
Mój pierwszy zakwas troszkę przetrzymałem i zaniedbałem, zrobił się kożuch zielonkawej pleśni, który wywaliłem, a zakwas wypiłem nie bez obaw, ale ze smakiem. Pycha. Obecny jest trochę zgęstniały, jakby kisielowaty i gazowany. Przy piciu jednak mnie nie odrzuca, więc go nie wyleję tylko zużyję. Ktoś wie o czym świadczy ta glutowatość i zgazowanie zakwasu?
janna napisał(a):
Hmm, zrobilam zakwas, wg przepisu ale nie wiem czy mi wyszedl. Smakuje jak posolona woda o smaku burakow z czosnkiem i przyprawami w tle, ale jednak woda o smaku burakow. Nie czuje kwasu/zakwasu. Nigdy nie probowalam zakwasu buraczanego wiec moze tak wlasnie powinien smakowac? Ale spodziewalam sie, ze bedzie jednak w smaku przypominac cos kiszonego…
Ktos moze pomoc? komus wyszlo podobnie?