
Ogólne pranie mózgu stosowane w środkach masowego przekazu sprawiło, że gdy zapytasz pierwszego napotkanego człowieka w jakim celu żuje się gumę do żucia, to zapewne otrzymasz odpowiedź jak od zaprogramowanego komputera, iż jest to niezbędne po posiłku – by mieć zdrowe i czyste zęby.
Dlaczego?
Bo spada pH w ustach.
A jak pożujesz sobie gumę to Ci wzrośnie.
Czyżby?
No to weźmy sobie pod lupę te drogocenne, przywracające pH w ustach skarby zawarte w dostępnej w każdym kiosku gumie do żucia.
Oczy wywrócą nam się dzisiaj z… Orbit!
I to bez cukru.
Zaczynamy.
Producent na swojej stronie internetowej cierpliwie jak otępiałym przygłupom tłumaczy, że rzecz rozbija się o… ślinę.
Ślina w istocie alkalizuje i to jest akurat prawda.
Żucie (np. gumy) powoduje, że śliny mamy więcej, a ta nas chroni przed próchnicą.
Tzn. wrrrróć – zdaniem producenta to guma pomaga neutralizować kwasy zwiększające ryzyko rozwoju próchnicy bo pomaga zwiększać wydzielanie śliny.
Nie zapomnij wziąć do gęby po każdym posiłku, bo: „bezcukrowa guma do żucia Orbit przywraca optymalny poziom pH w ustach!”.
Pogięte? Też tak myślę.
Oto dosyć popularna guma o smaku łagodnej mięty (Spearmint). Zobaczmy co my tu mamy:
SKŁADNIKI: SUBSTANCJE SŁODZĄCE SORBITOL, IZOLMAT, MALTITOL, ASPARTAM, SÓL ASPARTAMU – ACESULFAM, ACESULFAM K; BAZA GUMOWA (ZAWIERA LECYTYNĘ SOJOWĄ), AROMATY, SUBSTANCJA GLAZURUJĄCA WĘGLAN WAPNIA, SUBSTANCJA UTRZYMUJĄCA WILGOTNOŚĆ GLICEROL, ZAGĘSTNIK GUMA ARABSKA, BARWNIK E171, SUBSTANCJA GLAZURUJĄCA WOSK CARNAUBA, PRZECIWUTLENIACZ BHA.
W składzie mamy niemal same chemikalia – substancje silnie zakwaszające ustrój. Tu nic nie podnosi pH ani w ustach ani w dalszej części przewodu pokarmowego.
Podnosi to mi się jedynie ciśnienie jak czytam jakie trucizny guma do żucia zawiera, a ślina zbiera mi się odruchowo, by splunąć z obrzydzeniem na cały ten koktajl chemikaliów podrasowanych dla niepoznaki poliolami oraz na tych, którzy takie coś sprzedają istotom ludzkim.
Ale po kolei.
Substancje słodzące: sorbitol (E420), mannitol (E421) i izomalt (E953): w miarę niegroźne poliole. Nie są toksyczne, choć w większych ilościach mogą spowodować rozwolnienie jako że wiążą wodę w jelitach.
Aspartam (E951), sól aspartamu – Acesulfam (E962), Acesulfam K (E950): toksyczne syntetyczne słodziki powiązane z uszkodzeniami DNA, wadami płodu i nowotworami.
Długoterminowe oddziaływanie na organizm ludzki – nieznane.
Substancje te odkryto bowiem przypadkiem w latach 80-tych, a ponieważ okazało się, że są diabelnie słodkie – biegusiem zaczęto trzepać na tym fakcie kasę.
Wcale nie miały nawet służyć jako słodzik i nie w takim celu je w laboratorium otrzymano.
Niemniej jednak zaczęto masowo dosypywać je gdzie się da, bo akurat wybuchła moda na odchudzanie i „zero kalorii” oraz „bez cukru”.
Do dziś nikt nie schudł na nich ani grama, wręcz przeciwnie – grubasów przybywa.
Aspartam jest źródłem fenyloalaniny. Kumuluje się w ludzkim organizmie, w wątrobie metabolizuje do formaldehydu. Oczywiście jest „dopuszczony” przez odpowiednie instytucje i oficjalnie figuruje jako nieszkodliwy.
Nasze dzienne zapotrzebowanie na te substancje wynosi jednak 0,000 gramów na dobę. Więcej o tych chemikaliach pisałam tutaj.
Baza gumowa: domyślnie ropopochodne polimery. Na dokładkę lecytyna sojowa. Czy z soi GMO tego producent nie pisze.
Możemy się jedynie domyślać, że raczej NIE z tej uprawianej organicznie 🙂
Aromaty: nawet nie silą się dopisać czy naturalne. Należy rozwiązać w tym celu mały rebus i sobie wydedukować. Mięty tam nie ma ani grama. Nie widnieje w składzie „miętowej gumy”. Zatem syntetyczne chemikalia.
Substancja glazurująca węglan wapnia (E170) : pomimo nazwy nie licz na źródło wapnia. To kreda. W większych ilościach powoduje zaparcia i bóle brzucha.
Substancja utrzymująca wilgotność: glicerol (E422): czyli inaczej gliceryna, metabolizowany do postaci tłuszczu, niewskazany dla diabetyków, długotrwałe zażywanie w nadmiarze może powodować zaburzenia pracy serca, może obniżać koncentrację i negatywnie wpływać na jasność umysłu.
Zagęstnik guma arabska (E414): zasadniczo nieszkodliwa, choć może powodować alergie.
Barwnik E171 czyli dwutlenek tytanu: podejrzewany o rakotwórcze działanie. Zakazany w wielu krajach.
W Polsce zabroniony do lat 90-tych, figurował na liście jako „podejrzany”.
Potem nastąpił cud nad Wisłą i oto nasz „podejrzany” zostaje nagle „dopuszczony” i oficjalnie wpisany na listę jako „nieszkodliwy”!
Nie chce mi się grzebać na podstawie jakich badań i który urzędas to podpisał.
Jeśli chodzi o mnie osobiście, to E171 figuruje u mnie na liście tych, których ma się w d*pie, czyli nie spożywam ani nie kładę na skórę niczego co go zawiera (jest uwielbianym przez producentów kosmetyków „filtrem UV” we wszelakich kremach i lotionach przeciwsłonecznych, szukajcie Titanium Dioxide w składzie INCI).
Substancja glazurująca wosk carnauba zasadniczo nieszkodliwy, choć może powodować alergie.
Przeciwutleniacz BHA (E320): czyli butylowany hydroksyanizol. Toksyczny związek uszkadzający wątrobę i podwyższający poziom cholesterolu.
Podobnie jak E171 zabroniony do lat 90-tych w Polsce. Potem jednak uznany za „dopuszczony”.
Nawet bardzo „poprawna politycznie” czyli będąca niezmiernie „po linii i na bazie” Wikipedia stwierdza co następuje: „Wykazuje działanie kancerogenne, ulega przekształceniu w pochodne chinonowe. Może wywierać toksyczny wpływ na nerki, wywoływać wysypkę, pokrzywkę, rzadko duszność.”
W wielu krajach obowiązuje zakaz dodawania go do żywności przeznaczonej dla dzieci.
To może choć guma dla dzieci ma bezpieczniejszy skład? A gdzież tam!
SKŁADNIKI: SUBSTANCJE SŁODZĄCE SORBITOL, KSYLITOL, MANNITOL, ACESULFAM K, ASPARTAM; BAZA GUMOWA (ZAWIERA LECYTYNĘ SOJOWĄ), REGULATOR KWASOWOŚCI MLECZAN WAPNIA, SUBSTANCJA UTRZYMUJĄCA WILGOTNOŚĆ GLICEROL, AROMATY, PRZECIWUTLENIACZ BHA. ZAWIERA LUKRECJĘ.
Z substancji słodzących dodano działający antybakteryjnie na zęby ksylitol zamiast izomaltu.
Ksylitol ma przekonać mamusie jaka guma jest zdrowa dla ząbków ich pociech.
Wywalono sól aspartamu acesulfam (też mi ulga!) ale zostawiono aspartam, acelsulfam K i rakotwórczy przeciwutleniacz BHA!
Kompletne draństwo!
Dodatkowo na niektórych opakowaniach widnieje napis „zawiera wapń”.
Oj, no proszę jakiż to zdrowy produkt dla dzieci. 🙂
Owszem zawierać zawiera – dodano mleczan wapnia ale… nie wiadomo jaki.
Tymczasem D- i L- mleczany (izomery przestrzenne) nie powinny by podawane małym dzieciom, ponieważ nie produkują one jeszcze odpowiednich enzymów w wątrobie potrzebnych w prawidłowym metabolizmie tych form mleczanów.
Zawiera lukrecję. Lukrecja oprócz dobroczynnych właściwości ma też drugą twarz: wypłukuje z organizmu drogocenny potas i podnosi ciśnienie krwi ponieważ zawiera glicyryzynę.
Zawiera też fitoestrogeny, które są pomocne przy zaburzeniach miesiączkowania oraz w menopauzie, podnoszą też libido, lecz niekoniecznie są wskazane dla małych dzieci.
Jeśli zbyt często spożywa się produkty, w których skład wchodzi lukrecja, zwiększa się ryzyko wystąpienia nadciśnienia.
Na wszystkich herbatkach ziołowych gdzie jest lukrecja w składzie widnieje zawsze ostrzeżenie typu „Zawiera lukrecję – nie może być spożywane w nadmiarze przez osoby cierpiące na nadciśnienie”.
Na gumie dla dzieci ostrzeżenia nie ma żadnego.
Dzieci z reguły nie mają nadciśnienia. Ani chorej wątroby. Ani raka.
Ale zawsze mogą mieć, czy coś stoi na przeszkodzie?
Pacjenta trzeba sobie wyhodować od małego, takie czasy. Niech zachoruje na cokolwiek.
Zatrważające jest to, jak agresywnie producent promuje swoje wyroby: już nie tylko w TV czy internecie.
Gumy rozdają też gratis (!) w dobrych restauracjach (są ZA DARMO dołączane do rachunku klientowi), poleca je też Polskie Towarzystwo Stomatologiczne (z drugiej strony czego spodziewać się po ludziach, którym udało się wmówić, że toksyczny dla ludzkiego organizmu fluor jest nam jakoby pilnie niezbędny w masowych ilościach „dla zdrowych zębów”? – co to za gagatek z tego fluoru napiszę wkrótce).
Czy jak coś jest dobre to rozdają nam to gratis?
Czy producenci warzyw, owoców, prawdziwych miodów, soli morskiej, ksylitolu czy orzechów włoskich muszą nam rozdawać ZA DARMO swoje produkty, wmawiając nam „jakie to dla nas dobre”?
W tym szaleństwie jest metoda.
To co żuć?
Na przykład goździki – paczka goździków to w porównaniu z bajońską (jak na taki skład) ceną chemicznej gumy do żucia koszt zdecydowanie niewielki.
Do tego goździki napakowane są zbawczymi antyrakowymi naturalnymi przeciwutleniaczami, mają największą moc antyoksydacyjną w porównaniu do innych przypraw.
W Indiach po posiłku zwyczajowo stawia się na stole ziarenka kopru włoskiego aby sobie pożuć i odświeżyć usta. Rewelacja!
Opakowanie herbatki ekspresowej kopru włoskiego 25 torebek (a w każdej całe mnóstwo odświeżających ziarenek) kosztuje jakieś 3 zł. Najpraktyczniej jest uciąć rożek w herbatce, po użyciu zawinąć i nosić przy sobie w kieszeni lub torebce.
Jeśli uda wam się dostać zielony kardamon (ale cały, nie zmielony) to również polecam.
Jeśli masz pod ręką doniczkę z miętą urwij listek i pożuj. Dobra jest też świeża pietruszka i bazylia.
Jeśli natomiast po prostu lubicie żuć gumę i nic innego nie wchodzi w rachubę – wybierzcie się do sklepu zdrowotnego (naziemnego lub internetowego) i zakupcie gumę słodzoną tylko samym ksylitolem.
Te gumy nie zawierają chemikaliów i również mają fajne smaki: mięta, cynamon, różne owoce, zielona herbata itd. Kosztują drożej niż chemiczne (ok. 6 zł opakowanie 10 szt.), ale tych chemicznych nie polecam brać do ust pod żadnym pozorem – nawet gdyby to ich producenci Wam za to płacili, a nie vice versa.
Przykładowy skład: Ksylitol (67%), naturalny aromat zielonej herbaty, gliceryna pochodzenia roślinnego (substancja utrzymująca wilgotność), guma arabska (texturizer), niezmodyfikowana genetycznie lecytyna sojowa (emulgator), wosk pszczeli (substancja glazurująca).
Matka Natura dała nam mnóstwo dobrych i alkalizujących organizm rzeczy, abyśmy mogli je sobie żuć wydzielając przy tym dużo przywracającej pH w ustach śliny.
Nie dajmy sobie wmówić, że syntetyczny badziew skomponowany z rakotwórczych chemikaliów jest zbawienny „dla zdrowia naszych zębów”.
Nie bierzmy do buzi niczego, co organizmowi jest niepotrzebne i obce naturze.
Cała ta chemia gdy dostanie się do przewodu pokarmowego zakwasi organizm, a ten by wyrównać pH płynów ustrojowych będzie musiał pobrać alkalizujące minerały z naszych tkanek, kości i zębów (m.in. magnez i wapń!).
Chemiczna guma do żucia zamiast chronić może sprzyjać powstawaniu próchnicy, a także osteoporozy, cukrzycy i nowotworów. Czyli przewlekłych chorób o podłoży zapalnym.
I nawet nie potrzeba do tego żadnych wielkich badań naukowych, lecz wystarczy zdrowy rozsądek i podstawowa wiedza z zakresu fizjologii ludzkiego organizmu. Jak do tej pory to co na pewno wiemy, to to, że sztuczne słodziki na pewno niszczą nasze dobre bakterie w jelitach, stojące na straży naszej odporności. [1]
Podobnie niszczycielskie działanie na florę jelit mają rozmaite emulgatory używane w przemyśle spożywczym. [2]
Nic jednym słowem co zawiera substancje syntetyczne nie jest dla naszego ustroju dobre.
Przydatne linki:
1. https://www.sciencedaily.com/releases/2014/09/140917131634.htm
2. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/25731162

Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, edukatorka, niestrudzona promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Od 2012 r. prowadzi poczytny blog Akademia Witalności, poświęcony tematyce profilaktyki zdrowotnej. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Anielica:-) napisał(a):
Dziękuje za tak cenne informacje, Ja nie żuje gum i nikt z mojej rodziny także!!..Mój Joszko nie wie co to są gumy…Z zakupów wraca ze świeżym zielonym groszkiem i nie może się doczekać kiedy będzie mógł go sobie zjeść! 🙂 Czym skorupka za młodu….Dbajmy o nawyki żywieniowe naszych dzieci!!
MK napisał(a):
A co z tic-tacami? Bezpieczne?
Marlena napisał(a):
Skład Tic-taców to tzw. „mniejsze zło” ale też niestety do najzdrowszych nie należy. Oto skład: Cukier, maltodekstryny, fruktoza, zagęstnik (guma arabska), skrobia ryżowa, substancja przeciwzbrylająca (sole magnezowe kwasów tłuszczowych), aromaty, olejek miętowy, substancja glazurująca (wosk karnauba).
(Źródło: https://www.ferrero.pl/produkty/tic-tac/)
januszwykidajlo napisał(a):
Proszę poprawić fragment zdania: 'Tymczasem D- i DL- mleczany[…]’ na poprawną formę, bo pierwsze słyszę o izomerze optycznym DL.
Poza tym przydałyby się źródła (chociaż wyszukanie informacji to nie problem) ew. karty charakterystyk danych czystych substancji.
'Cała ta chemia gdy dostanie się do przewodu pokarmowego zakwasi organizm, a ten by wyrównać pH płynów ustrojowych będzie musiał pobrać alkalizujące minerały z naszych tkanek, kości i zębów (m.in. magnez i wapń!)’
Strasznie ogólnikowo i miernie pod kątem merytorycznym. Dla przypomnienia: sok żoładkowy jest substancją działającą w bardzo niskim pH: 0.9-1.5. Tak więc nadmierne zakwaszenie organizmu nie wpłynie na pobieranie jonów wapnia i magnezu, a przez to alkalizację treści pokarmowej lecz wpłynie na powstanie wrzodów. Jak zapewne Pani wie ścianę żołądkowa wyścieła mucyna i to ona chroni przed samostrawieniem żołądka.
Z kolei alkalizacja treści pokarmowej następuje za żoładkiem – w dwunastnicy – dzięki działaniu soku trzustkowego i obecnego w nim wodorowęglanu sodu. (źródło: Biochemia. Ćwiczenia laboratoryjne. J. Walory, M. Pilarek. OWPW Warszawa 2003. [62-63])
Marlena napisał(a):
W istocie chodzi o D- i L-, nie DL- (już poprawiłam). Informacja, iż nie powinny one być w produktach dla dzieci znajduje się w odpowiednim rozporządzeniu ministra zdrowia, o czym informuje https://www.hortimex.com.pl/?art=463
Co do „karty charakterystyk danych czystych substancji”: mój artykuł nie jest publikacją naukową. Ma za zadanie zwrócić uwagę konsumentów na szkodliwość gum do żucia i pokazać, że można je zastąpić bliższymi naturze i bezpieczniejszymi dla zdrowia rozwiązaniami.
Odnośnie zakwaszania organizmu nie przekonują mnie zacytowane argumenty zawarte w obowiązujących obecnie podręcznikach biochemii. Pozwól zatem, że zostanę przy moich dotychczasowych poglądach na ten temat, będących efektem poznawania wiedzy również z innych źródeł niż oficjalne podręczniki, a przedstawiających sprawę z punktu widzenia również przedstawicieli medycyny holistycznej i ortomolekularnej, a nie jedynie tej konwencjonalnej – oficjalnie nauczanej obecnie na uczelniach medycznych.
technolożka żywności i dietetyczka napisał(a):
Wciąż jest nieprawidłowo: organizm człowieka posiada tylko enzymy rozkładające izomery L (w organizmie człowieka większość enancjomeró występuje tylko w tej formie), które są BEZPIECZNE. Dzieci nie powinny spożywać izomeru D, natomiast dla dorosłych dopuszcza się ilosci do 60 mg/kg masy ciała/doba.
Dodam, że izomery D kwasu mlekowego (mleczan wapnia to jego sól wapniowa) występują naturalnie w niektórych produktach fermentowanych – są produkowane przez niektóre szczepy bakteryjne.
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Dziękuję Moniko za komentarz, jednak mleczan wapnia z produktów naturalnie fermentowanych nie ma nic wspólnego z syntetycznym mleczanem wapnia (E327) użytym w gumie jako regulator kwasowości.
AQ napisał(a):
pH soków żołądkowych nie ma tu nic do rzeczy. Nie jest też prawdą, że produkty kwaśne w smaku zakwaszają organizm – np cytryny, itp.
To czy produkt spożywczy jest kwaso- czy zasadotwórczy, zależy od jego składu mineralnego – czyli jaki odczyn otrzymamy po rozpuszczeniu popiołu otrzymanego ze spalania tego produktu.
oshin napisał(a):
Rozumiem, że to właśnie medycyna niekonwencjonalna przekonała Cię, że chemikalia są złe? To jak teraz żyć z tym złożonym z chemii światem dookoła?
Ja rozumiem uproszczenia, ale fi donc, nie w takim artykule. A podanie źródeł, że substancje są szkodliwe, jeśli chce się do tego przekonać interlokutorów wydaje się być dobrym pomysłem.
Słaba jestem z tej tematyki, ale jeszcze jedna rzecz wzbudziła moje zdziwienie. Piszesz, że niektóre z substancji zawartych w gumie są szkodliwe w dużej ilości. Ale już nie dodajesz, że niektóre zioła, czy warzywa są szkodliwe w dużej ilości.
Marlena napisał(a):
Nie, niestety źle rozumiesz. To nie chemia jako taka jest zła, lecz fakt wkładania jej do naszego organizmu wtedy gdy nie jest mu to do niczego potrzebne, jak również zły jest fakt, że na naszej niewiedzy producenci bezczelnie zarabiają grubą kasę wmawiając nam w reklamach nieprawdę lub półprawdę, tylko po to by nam opchnąć swój wątpliwej przydatności produkt za bajońskie ceny. Artykuł nie został napisany aby przekonywać (kto chce niech dalej wkłada chemikalia do buzi i nic mi do tego), lecz głównie po to, by informować. Jeśli zaś informacje zawarte tutaj nie są dla Ciebie wystarczające możesz poszukać dodatkowych gdzie indziej. Wszystkie artykuły są wyrażeniem moich osobistych opinii i nie muszą pokrywać się ani z Twoimi opiniami ani z oficjalnym stanowiskiem producentów, mass mediów czy instytucji „dopuszczających”. Problem wytwarzania w ustach alkalizującej śliny można rozwiązać inaczej (bez wymyślonej w laboratorium kompozycji chemikaliów obcych naturze) i o tym informuję. Masz zatem podaną receptę jak uniknąć „złożonego z chemii świata”, przynajmniej w Twoich ustach. Niestety nadmiar sarkazmu przesłonił Twą jasność myślenia.
Nie mam informacji aby zanotowano z tytułu przesadnego jedzenia warzyw choćby jeden przypadek śmiertelny. Natomiast mam potwierdzone informacje, że spożywaniem samych warzyw i świeżo wyciskanych z nich soków ratuje się ludzi z rozmaitych „nieuleczalnych” chorób m.in. cywilizacyjnych. Jak do tej pory zatem od nadmiernego spożycia warzyw jeszcze nikt nie umarł, jeśli masz informacje obalające tę tezę podziel się nią – chętnie napiszę sensacyjny artykuł o śmierci czającej się w nadmiernym spożywaniu warzyw. Z ziołami natomiast owszem trzeba umiejętnie postępować, o czym również wspominam w artykule (w kontekście lukrecji). Dzisiaj jednak mamy taki problem, że o dobrego zielarza bardzo trudno. Za to farmaceutów mamy coraz więcej. 🙁
fionka napisał(a):
Ja mogę podać przykład śmierci z powodu przedawkowania warzyw – a mianowicie soku z marchwi. I to nie takiego z kartonu, a robionego samemu w sokowirówce. Niejeden taki przypadek był już przytaczany w różnych witrynach internetowych i nie tylko.
Marlena napisał(a):
Możesz podać ale nie podajesz? Czy dysponujesz danymi ile takich śmierci rocznie zanotowano? I czy na pewno sok z marchwi oraz w jakiej ilości dobowej był jedynym powodem zejścia? I czy ta osoba nie cierpiała na jakąś niedoczynność? Nie masz konkretów – nie pisz. W klinikach Gersona pije się szklankę świeżego soku co godzina, łącznie 13 szklanek. Ludzie od tego zdrowieją. Zdrowa osoba nie musi pić aż tyle, profilaktyka to szklanka świeżego soku dziennie i zapewniam Cię, że wystarczy.
igor napisał(a):
A Ty podajesz ile osób zginęło od gum do żucia?
Marlena napisał(a):
Nie napisałam że ktokolwiek od gumy do życia padł trupem. Jednak nie licz na to, że toksyczne substancje cudem wyparują z Twojego organizmu. Wraz z krwiobiegiem docierają do rozmaitych organów, kumulują się, a efekty w postaci choróbska widać dopiero po wielu latach. Choroby cywilizacyjne nie przenoszą się drogą kropelkową. Hodujemy je z uporem maniaka przez wiele lat.
Alina napisał(a):
Oshin:
Piszesz: „niektóre zioła, czy warzywa są szkodliwe w dużej ilości.”
Na opakowaniach takich ziół podaje się odpowiednie ostrzeżenie. Na opakowaniach gumy do żucia takiego ostrzeżenia nie ma.
Nie wiem, jakie warzywa są szkodliwe w dużej ilości i przede wszystkim co to jest ta duża ilość.
Karol Szyguła napisał(a):
Cenna wiedza lecz niestety
mało popularna. Ale wielu ludzi woli umrzeć niż zmienić swoje przekonania. Przecież guma do żucia jest taka zdrowa, lekarze nie mogą się mylić 😉 .
Meu napisał(a):
tak, lekarze nie mogą się mylić. … Także 200 miliardów much tez się nie myli. Uwielbiają gówna. To my też mamy je jeść??
Adam napisał(a):
Muchy to nie ludzie, ale…i tak są narażeni na spożywanie g… pochodzącego ze sklepów, McDonald’s, kuchenek mikrofalowych. Wejdź do pierwszego lepszego sklepu spożywczego. 3/4 to g… opakowane w błyszczący papierek, nasączone konserwantami i sztucznymi aromatami.
Sanatore napisał(a):
Uwazam,ze informacje tu przedstawione sa jak najbardziej wystarczajace do wyrobienia sobie wlasnej opinii. Kto szuka zdrowia ten je znajdzie, jednak wymaga to poswiecen oraz dzialania wbrew ogolnym koncepcjom. Wszystkim niedowiarkom, krytykom zdrowego przekazu i tym, ktorzy za wszelka cene probuja znalezc cudzy blad ,mowie : Na zdrowie Panowie i Panie,niech wam nigdy nie zabraknie czasu na wlasne poszukiwanie.
Swietna robota z cala strona. Niebawem prowadzil bede wlasna edukacje w tematyce zdrowego odzywiania i uwazam, ze istnieje potrzeba zdecydowanego uswiadamiania ciemnych mas w jakim swiecie niestety zyja.
karo napisał(a):
co za bzdury, śmiać mi się chcę czym „faszerujesz” ludzi, twoja wiedza pochodzi- no właśnie skąd? chyba nie z oficjalnych badań tylko z internetu(pierwszej lepszej stronki) gdzie jeden za drugim powtarza jakieś idiotyzmy przy okazji podsycając groźnymi powikłaniami oczywiście nigdy nie stwierdzonymi w oficjalnych badaniach. wiec zanim zaczniesz tak jak miliony innych osób powtarzać brednie i rozgłaszać je zastanów się czy to ty nie dałaś się omamić głupotą internetu! już na wstępne jak przeczytałam „W składzie mamy niemal same chemikalia ” tak jakby to składniki chemiczne nie były… no tak we wszystkim. . Czytając kolejne bzdury dotyczące Aspartamu zastanawiałam się czy jest sens tracić czas na dalsze czytanie tego tekstu. Skąd do cholery wzięłaś te informacje? Która oficjalna jednostka badawcza potwierdziła takie działanie? jestem bardzo ciekawa skąd czerpiesz jakże rozległą wiedzę, tylko że nieprawdziwą. Proponuję przestudiować chemię, przejrzeć sporo(nie jedne czy dwa) oficjalne wyniki badań dotyczące każdej z tych jakże bardzo niebezpiecznych substancji, może poczytaj sobie składy chemiczne podstawowych produktów spożywczych( tak! tam tez są substancje chemiczne). I proszę nie karm ludzi idiotyzmami, weź trochę odpowiedzialności zanim podasz na tacy gotową ( nieprawdziwą) wiedzę ludziom tak żeby przeczytali i już byli pewni ze tak jest. Większość czerpie wiedzę niestety z takich źródeł jak to i potem rozgłasza takie idiotyzmy. Nie wspominając o programach w tv promujących zdrowe odżywianie- a zastanawiał się kiedyś ktoś skąd oni czerpali tą wiedzę? tak, podają wam takie informacji które chcecie usłyszeć- na tym polega telewizja.
Marlena napisał(a):
Witaj, Karo! A można wiedzieć skąd TY czerpiesz swoją „wiedzę” na temat aspartamu? Skąd MOŻESZ mieć taką wiedzę skoro jest to substancja będąca w użyciu ludzkości na tej planecie ZALEDWIE kilkadziesiąt lat, więc nie mamy ŻADNYCH danych jak działa ona na kolejne pokolenia? Tak naprawdę TO TY jesteś królikiem doświadczalnym. Ja nie – ponieważ wkładam do mojego ciała TYLKO NAPRAWDĘ BEZPIECZNE (czytaj z moich ust: sprawdzone przez dziesiątki pokoleń naszych przodków) substancje. I tylko wtedy mogą być one uznane za tak naprawdę bezpieczne, a nie dla tego, że jakaś instytucja, „oficjalne” badania, telewizja lub ktokolwiek inny ZA MNIE ma decydować, iż oto nowy „wynalazek cywilizacyjny” jest dla mnie „BEZPIECZNY”. On jest tymczasowo uznany za bezpieczny aby można go było sprzedać. Pomyśl o tym zamiast mnie atakować.
Agata napisał(a):
Brawo Marlena, szkoda w ogóle komentować to co napisała osoba powyżej a widać że została bez słowa po Twojej ripoście 😉 pozdrawiam Cię gorąco i zabieram się za kolejne Twoje artykuły 🙂
AQ napisał(a):
Oficjalne wyniki badan…. naprawdę? A wiesz, kto za nie zapłacił? Bo ja się domyślam…
Jak słyszę „oficjalne wynik badań” to od razu przychodzą mi do głowy skojarzenia „amerykańscy naukowcy odkryli…”, „eksperci alarmują…”, „szczepię, bo kocham…” ,itp. Długo by wymieniać.
monsterApples napisał(a):
Super! piszesz naprawdę super,
Marlena napisał(a):
Dzięki! 🙂
PR2 napisał(a):
Dzięki! Tak właśnie patrzyłem kupiłem sobie napoj aloesowy a tam : Acesulfam K , co się dziwić kraj pochodzenia :Tajwan a tam pewnie jest też dopuszczalny, teraz tego nie pije wypiłem cały napój i w nocy bolał mnie brzuch i nie mogłem spać poszłem spać o 4 w nocy a wstałem o 6 bez jaj…
caveman89 napisał(a):
Coraz więcej chemii dookoła, a średnia długość życia? jak się wydłużała tak się wydłuża.
Marlena napisał(a):
Wydłuża się, czyżby? Przestudiuj sobie życiorysy znanych ludzi żyjących kilkaset lat temu. Pisarzy, malarzy, naukowców, filozofów. Daty ich urodzin i śmieci są znane (bo byli sławni). Zdziwisz się jak długo żyli. 🙂
olek napisał(a):
Bo rozwija się medycyna, która przedłuża/podtrzymuje ludziom życie. Gdyby nie bateria leków na nadciśnienie i kilka pobytów w szpitalu, moja babcia z pewnością od kilku lat by nie żyła. Dziadek został odratowany po wylewie i jeszcze dwa lata pociągnął ze sparaliżowaną połowa ciała. Spadła też śmiertelność dzieci (wypasione inkubatory, szczepionki) – to wszystko podnosi nam średnią.
A już jaka jest jakość tego życia to inna sprawa. I tu właśnie możemy rozmawiać m.in. o naszej diecie:)
szyderca napisał(a):
Uważam, że jedynym poprawnym i prawdziwym źródłem informacji jest telewizja i wszelkie reklamy !
tylko tam dowiemy się jak zdrowo żyć 😉
Pan/Pani z reklamy ma zawsze racje i wie co jest dla nas dobre ! (i jak wyciągnąć od nas kasę 😉
Rozwój cywilizacji musi się opierać tylko na eksperymentach na nas !!!
trzeba sprawdzić czy dana substancja nie jest szkodliwa, jak inaczej to zrobić ? nie ma innego sposobu 😉
[co z tego, że historia pokazuje nam wiele przypadków takich eksperymentów… jak nikt nie chce o tym słyszeć;) ]
Żywność ma być maksymalnie przetworzona, koniecznie ładnie zapakowana, musi być „trendi” !!!
…
Eh, żal ludzi, którzy dadzą sobie robić wodę z mózgu ! :/
Pozdrawiam serdecznie i życzę sukcesów !
szyderca
Krzysiek napisał(a):
Nie rozumiem idei tego artykułu. Oczywiście, że w gumie jest mnóstwo chemii, przecież nie rośnie na drzewach! Producent zaleca gumę po posiłku, a nie zamiast, toteż większość z tych rzekomo trujących własności gumy jest nieistotna!
Aspartam- szkodliwy w ilości kilka tysięcy razy wyższej niż spożywana.
Sorbitol- surowiec farmaceutyczny stosowany przy wyrobie łagodnych środków przeczyszczających. Za słaby aby działać przy spożyciu 3-5 gum dziennie..
lecytyna- bez jaj, jakie znaczenie ma to czy soja jest czy nie jest GMO? W gumie znajduje się lecytyna, a nie całą soja!
Jeżeli zamierzasz straszyć ludzi, podawaj źródła. Poważne, naukowe z autorami, tytułami artykułów i czasopism. Napisałaś tekst oparty na sloganach, dokładnie tak samo jak producenci gum.
Marlena napisał(a):
Krzysiek czego tu można nie rozumieć, przecież tak naprawdę WSZYSTKO ma znaczenie co do buzi bierzesz, zapewniam Cię. Jesteśmy częścią natury, a nie cyborgami. To co zawarte w gumie trafia do Twojego wnętrza, nie ma tu miejsca na „straszenie” kogokolwiek, tylko na uświadomienie pewnych faktów. Aspartam ma potwierdzone działanie karcinogenne, z równą naiwnością możesz kilka razy dziennie brać do buzi w minimalnych i na pierwszy rzut oka nieszkodliwych ilościach arszenik, strychninę czy inną toksynę zamiast gumy słodzonej pestycydem i aromatyzowanej miętą-widmem, czyli syntetyczną i nie występującą w naturze substancją – smacznego!
To co napisałam to nie są slogany, to fakty. Wpisz w wyszukiwarkę „dangers of chewing gum” i znajdziesz źródła. Mnóstwo żródeł. Przecież nie musisz mi wierzyć – to tylko blog, a nie mainstreamowy portal mający obowiązek podawać linki do badań naukowych. Powodzenia w poszukiwaniu prawdy.
Paweł 22 napisał(a):
Ja po przeczytaniu tego artykułu czuję się troszkę (albo nawet mocno) oszukany, bo rozpętałem w domu prawie histerię na temat gumy i potem zostałem uświadomiony, że to wszystko burza w szklance wody.
Te cukry, na przykład, ksylitol, mannitol i tak dalej, które są „zasadniczo nieszkodliwe”, są w rzeczywistości niezbędne organizmowi, np. do prawidłowego funkcjonowania płynu mózgowo-rdzeniowego.
Aspartam jako źródło fenyloalaniny to jest bzdura, bo aspartamu w gumie jest niewyobrażalnie mało. To cholerstwo jest tak słodkie, że w większych ilościach wydaje się gorzkie, bo kubki smakowe wariują, człowiek nie byłby w stanie zjeść nawet miligrama aspartamu.więc tego się dodaje mikroskopijne ilości, stąd „nie zawiera cukru”. No więc utworzy się może mikrogram fenyloalaniny, która jest człowiekowi potrzebna, bo jej sam nie tworzy. Fenyloalaninę mamy z mięsa, wiadomo, że jak człowiek odstawi mięso, to musi mieć inne źródło fenyloalaniny.
Dalej było o glicerolu, który się rozkłada do tłuszczu – otóż jest odwrotnie, tłuszcz się rozkłada do glicerolu i to jest normalny proces, wątroba usuwa resztki.
Przeciwutleniacz BHA jest w roślinach, tych, co to kremy odmładzają.
Węglan wapnia – czyli że kreda (sama natura! :P) – jakby to było coś potwornego. Kredę można zeżreć na surowo. No wiadomo, że jak zjesz taczkę, to umrzesz, ale jak zjesz taczkę soli, to też umrzesz.
Dwutlenek tytanu to jest taki zapychacz, faktycznie nic w nim nie ma, bo to jest jakby analog piasku – i że go zjadasz i wydalasz i on jest po nic, ale jest stosowany we wszystkich lekarstwach jako wypełnienie i jakoś ludzie masowo nie umierają po wyjściu z apteki.
Aha, no i oczywiście „aromaty identyczne z naturalnymi”. No więc aromaty identyczne z naturalnymi SĄ identyczne z naturalnymi – pozostaje aktualne pytanie o to, czy ta substancja była dobrze oczyszczona. Mogła być źle oczyszczona, ale nie zmienia to faktu, że jest identyczna z naturalną, tylko zabrudzona. Jeśli nie nabruździli na etapie produkcji, to żołądek naprawdę nie wie, czy to naturalne, czy identyczne z naturalnym.
to przypomina histerię na temat „benzoesan sodu nas zabije!!!1”, a benzoesan sodu jest w tych wszystkich owocach, które się długo nie psują, np. w jagodach, i właśnie dlatego się nie psują, że mają tę substancję. I ludzie to jedzą i żyją.
Więc summa summarum stosuje się tu złota zasada „nic nie jest trucizną, wszystko jest trucizną” i jak zjesz kilo każdej z tych substancji, to pewnie umrzesz w strasznych męczarniach, ale w gumie jest tego tak mało, że szybciej się tego pozbywasz z organizmu, niż zjadasz.
Marlena napisał(a):
Witaj, Pawle! Osobiście nie zamierzam brać do ust produktu w którym jest sama chemia. Aspartamu w gumie jest mało bo jest niewyobrażalnie słodki. Nie występuje w naturze! Dziwne, że nie przeszkadza Ci że właśnie opychasz się czymś, czego Twój organizm za groma nie będzie w stanie rozpoznać, a na bank nie rozpozna skoro to coś w naturze nie występuje. Podobnie jak syntetyczne aromaty (nie masz racji, one NIE są naturalne, nawet jeśli są ponoć „identyczne”). Te wszystkie chemiczne świństwa zlepione w jeden produkt powodują że przyjmujesz do organizmu sporą dawkę prooksydantów. A masz przyjmować antyoksydanty jeśli chcesz żyć długo, witalnie i zdrowo (np. jagody je zawierają w olbrzymiej ilości OPRÓCZ niewielkiej ilości benzoesanu sodu i dlatego nie trafia nas szlag po ich zjedzeniu, bo jest coś co neutralizuje ew. szkodliwe substancje, nie wiem czy dociera do Ciebie ten fakt). Dlatego polecam sięgnąć po dary natury które zawierają ANTYOKSYDANTY i nimi odświeżać sobie oddech, w dodatku za grosze w porównaniu z chemiczną gumą.
kam napisał(a):
niby ciekawe, ale patrzac na irracjonalne podejscie autora do GMO nie wiem ile z pozostalych opinii jest potwierdzonych naukowo (w powtarzalnych badaniach), a ile wziete od greenpeacolubnych fanatykow…
Marlena napisał(a):
Autor do GMO ma podejście jednoznaczne i nie wkłada do swojego ciała niczego, co nie jest oryginalnym dziełem Matki Natury. Mój organizm nie przewidział grzebania w genach przez naukowców. 😛
Kamil napisał(a):
Twój organizm wielu rzeczy nie przewidział, bo już dawno rozwój cywilizacji go wyprzedził. Co nie oznacza, że powinniśmy żyć jak jaskiniowcy których organizmy de facto mamy. Ewolucja i tak swoje robi, z nią się nie da walczyć, bo jesteśmy jej tworem. Ona nie pozwoli nam przesadzić z niczym w żadną stronę. I to jest fakt niezbywalny i logiczne myślenie.
Marlena napisał(a):
Witaj, Kamilu, zdaje się nie zrozumiałeś o czym była mowa. Co ma mój stosunek do organizmów modyfikowanych genetycznie do tzw. ewolucji? Ewolucja jest dziełem Matki Natury, zaś grzebanie w genach przez człowieka – już nie.
tomek napisał(a):
mam wrażenie że (a widzę to na nie pierwszej stronie dotyczącej zdrowego sposobu życia) wiele osób stara się w komentarzach przekonać wszystkich do tego że nasze dotychczasowe nawyki są OK. Jedzmy dalej chemię, opychajmy się przetworzonym „guano” bo.. do tej pory przeżyliśmy 🙂 a Ci co sądzą inaczej to wariaci :). płaci wam ktoś za to??
fila napisał(a):
Marleno, dziękuję za głos rozsądku w tej kwestii!
.ja napisał(a):
czyli jeden składnik może spowodować rozwolnienia, a drugi zaparcia – więc wszystko się wyrównuje 😉
Marlena napisał(a):
A jeszcze inny może powodować nowotwór 😉 I tu już nic się nie wyrównuje 🙁
dana napisał(a):
marlena ,jesteś doskonała,nie daj się jestem z tobą .pozdrawiam dana
Marlena napisał(a):
Dziękuję, Dano! Pozdrawiam serdecznie 🙂
Arek napisał(a):
Ciekawy artykuł. Powinno być takich więcej, żeby zwrócić uwagę na ogólny problem z żywnością. A gdyby producenci nie lecieli po kosztach i dawali naturalne składniki, to i ludzie mieliby prace, i nie byłoby problemu z nadmierną ilością żywności, bo byłoby tyle ile człowiek potrzebuje i wszystko byłoby lepsze. Ale wracając do tematu artykułu, to moim zdaniem najlepiej jest kierować się zasadą, że wszystko w nadmiarze szkodzi i wszystko jest dla ludzi. Dlatego jezeli człowiek zachowa umiar i zdroworozsądkowe myślenie, to będzie dobrze. Niewielka ilość chemii, nawet jak się odłoży w organizmie to nie wpłynie morderczo na człowieka. Niestety ciężko byłoby cokolwiek jeść, i niewielu stać na 100% ekologiczną żywność. Więc żeby nie umrzeć z głodu to jesteśmy skazania na tą z chemią. Artykuł moim zdaniem bardzo ciekawy i warty zastanowienia. Niestety nawet przyprawa curry zawiera w sobie siarczyny (co jest jakimś idiotycznym kosmosem dla mnie). Pozdrawiam Autorkę 🙂 i dziękuję za poświęcony czas na napisanie artykułu.
MK napisał(a):
to tyle jesli chodzi o nieszkodliwosc slodzikow, nawet populistyczne media zaczynaja o tym pisac:
https://kobieta.wp.pl/kat,26377,title,Napoje-light-tucza-i-powoduja-powstanie-zmarszczek,wid,16246031,wiadomosc.html?ticaid=111d24&_ticrsn=3
lopez napisał(a):
A jak to jest z pastą do zębów?
Przecież to też sama chemia
Marlena napisał(a):
Zależy jaka pasta do zębów, na pewno te wszystkie reklamowane i „polecane przez dentystów” (żyjących z tego, że mamy dziury w zębach) są napakowane toksyczną chemią po brzegi. Najlepiej kupić pastę organiczną bez szkodliwych dodatków albo zrobić w domu własną.
Justyna Pasenkiewicz- Pitera napisał(a):
Już kilka miesięcy temu Polskie Towarzystwo Badań nad Otyłością i Polskie Towarzystwo Diabetologiczne potwierdziło pozytywną opinię Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności i Zespołu ds. Dodatków do Żywności i Składników Pokarmowych, dotyczącą używania 11 najpopularniejszych substancji słodzących. Określono bezpieczną, dzienną dawkę w przeliczeniu na kg. masy ciała. Najwyższy wskaźnik przyznano ASPARTAMOWI (do 40 mg). Wyniki badań preprowadzonych na zwierzętach, dowodzące rzekomego działania rakotwórczego nie zostały potwierdzone w badaniach z udziałem ludzi. Polskie Towarzystwo Badań nad Otyłością i Polskie Towarzystwo Diabetologiczne potwierdziło bezpieczeństwo stosowania niskokalorycznych substancji słodzących i zarekomendowało zastępowanie nimi sacharozy, u osób z nadwagą i otyłością.
Marlena napisał(a):
No tak, autorytety powiedziały. Powiedziały co wiedziały! Użyjmy swojej mózgownicy i wyciągnijmy własne wnioski zamiast bezkrytycznie przyjmować cudze. Pomyśl chwilę uważnie, Justyno. Nadal nie mamy badań długoterminowych wykonanych na kolejnych pokoleniach. Nie sztuka pobadać coś rok czy dwa a nawet pięć i powiedzieć „to nie wywołuje raka”. Raka nie dostaje się w kilka miesięcy, hoduje się go całymi latami, jest wykrywalny dostępnymi obecnie metodami diagnostycznymi gdy jest już, delikatnie mówiąc, dosyć duży – miliony komórek rakowych, nie pojedyncze ani nie dziesiątki, setki czy tysiące lecz MILIONY i dopiero wtedy widać, że „masz raka”. Ile lat trwało badanie „nierakotwórczości” aspartamu? Gdzie są badania długoterminowe, na całych pokoleniach, pokazujące jak spożywanie tej syntetycznej substancji wpływa na kolejne pokolenia, na ludzką płodność, na działanie gruczołów, poszczególnych systemów, na zmiany w DNA u ludzi i u ich potomstwa? Skoro nie ma (a nie ma!), to nie mamy do czynienia z nauką tylko z DOGMATEM, a w tym wypadku NIE polecam do gęby brać czegoś tak skromnie przebadanego, nawet gdyby sam papież gwarantował, że to „bezpieczne”, papież jak wiadomo specjalizuje się w dogmatach i jemu by to uchodziło. O kant roztłuc takie badania, to nie są żadne badania, tylko jakaś ich kaleka namiastka, co to w ogóle ma być, dla kogo ma być i… kto za to płacił? 😉
Aspartam nie został stworzony przez Matkę Naturę – miał być pestycydem, ale że był słodki (piekielnie słodki) został przemianowany na „bezpieczny słodzik”, wiadomo że sprzedając go w ten sposób można go sprzedać drożej (dużo drożej!) niż środek na robaki. Oczywiście, że można codziennie wkładać do swojego drogocennego (bo posiadanego w pojedynczym niestety egzemplarzu) wnętrza „do 40 mg” syntetycznego paskudztwa, ale pytanie jest PO CO? Czy ktoś normalny słodziłby herbatę np. słodkim proszkiem do prania, gdyby nagle autorytety orzekły, że szczypta lub dwie dziennie proszku do prania „nie jest szkodliwa”?
Miliony ludzi codziennie kupują Apap (Efferalgan, Tabcin, itd.) czyli paracetamol. On też jest oficjalnie „bezpieczny” bo jakiś URZĄD TAK ORZEKŁ i dopuścił do sprzedaży. I to bez recepty! W każdym spożywczaku znajdziesz, dziecku sprzedadzą nawet. Problem jednak jest taki, że od 1955 r. kiedy to został zsyntetyzowany nikt nie wyjaśnił w jaki sposób działa w ludzkim ustroju. Nie wiemy tego. Nikt nie wie! Miliony ludzi codziennie biorą do gęby coś, o czym nie mamy pojęcia jak działa, ale autorytety mówią, że „bezpieczne”. Miliony ludzi biorą do gęby to syntetyczne „coś”, kompletnie nie mając pojęcia co biorą!
Wszystko wynalezione po wojnie jest OFICJALNIE „bezpieczne” (leki, dodatki do żywności, środki czystości, kosmetyki, słodziki i inne fajne nowoczesności), a krzywa zachorowań na nowotwory rośnie. Przyczyna raka jak była tak dalej jest OFICJALNIE „nieznana” a leku na niego (za ciężkie pieniądze pochodzące z naszych podatków zresztą) oficjalnie nadal „się szuka”. Nie sądzisz, że ktoś nas tu robi ostro w konia? Więc moja skromna rada jest taka: przestańmy słuchać co mówią autorytety, a zacznijmy używać naszych własnych szarych komórek do celu, do jakiego zostały przez Matkę Naturę stworzone. Nie można, nie ma fizycznej możliwości zbadać długoterminowo coś, co jest na rynku od niedawna. Od na tyle niedawna, że nie zostało przebadane na kolejnych pokoleniach. Wbijmy to sobie raz na zawsze głowy zamiast powtarzać, że urząd taki czy śmaki lub też towarzystwo wzajemnej adoracji takiej czy innej POTWIERDZIŁO BEZPIECZEŃSTWO. Takie „potwierdzenia” są nic nie warte. 😉
Alina napisał(a):
Justyno, dawkę wit. C 70 mg na dobę też ustaliły autorytety. I wiele innych idiotyzmów. Tzw. autorytet też człowiek, często omylny albo karierowicz.
Luna napisał(a):
Jeszcze jedna sprawa o której pani nie wspomniała, oczyszczony organizm nie produkuje niemiłego zapachu z ust, więc użycie gumy do żucia przestaje być po prostu potrzebne, podobnie jak i spada częstotliwość mycia zębów. Mówi to osoba, która w młodości myła ząbki 5x dziennie, szczoteczka i pasta zawsze obowiązkowo w torebce! Po zmianie stylu odżywiania na warzywny + chude mięso i nabiał (ja nie jestem wegetarianką, ale moja piramida żywieniowa jest podobna do tej która prezentuje pani Marlena) myję zęby max 2x dziennie, nie wiem co to osad ani niemiły zapach z ust i nadal w wieku 35 lat nie mam ani jednej plomby, ani jednego ubytku !
Marlena napisał(a):
Zgadza się, a jak chcemy sobie dogodzić to mamy nasionka kopru albo listeczki mięty 😉
Nieustraszona napisał(a):
Wlaczam sie z przyjemnoscia na ten blog podany na Wolnej Polsce i z podziwem w pelni popierajac zawarte tu ostrzezenia dotyczace wszechobecnych mieszanek trucizn wokol .
Podane tu porownanie slodkiego aspartamu – pestycydu na robaki w pelni odzwierciedla nieustanne dazenia „rzadzacych” patrzacych tez na nas, jak na szkodzace im „robaki „, ktore masowo roznymi chemikaliami wytruwaja i ktore to nieswiadome „robaki” same za to placa!
To jest WOJNA CHEMICZNO – BIOLOGICZNA prowadzona „niewidocznie”, chociaz coraz to bardziej intensywnie pod plaszczykiem „naukowego” postepu i nowoczesnosci od przeszlo stu lat !!!
Niektore z komentarzy powyzej, to robota troli podstepnie namawiajacych do zlekcewazenia ostrzezen wobec smiercionosnych pulapek zastawionych „niewidzialnie” na pelnych polkach systemowych marketow .
Marlena napisał(a):
Ja myślę, że to bardziej niż „wojna” to awantura o kasę jest. Po prostu na czym się da ostro zarobić to się puszcza na rynek nie patrząc czy to jest zdrowe, tylko czy ludzie to kupią, czy produkt spełnia ich marzenia. I na tym zarabia każdy: od producenta aż po skarb państwa. Reklamuje się to, o czym ludzie marzą. Na pewno nie będą to świeże jarzyny i owoce, choć są bardzo zdrowe, ale nikt o nich nie marzy! Każdy raczej ma je w nosie, mało kto je lubi, każdy traktuje co najwyżej jako dodatek w życiu, nikt za nimi nie lobbuje, VAT na nie niski, ceny śmieszne, i ogólnie kicha. Jeśli jesteś weganinem/witarianinem masz przerąbane, całe życie będziesz postrzegany jako dziwak, który ma nie po kolei w głowie- na pewno cierpisz na ortoreksję i popadniesz w ciężkie choroby tak się żywiąc, bo to się nie godzi tak odstawać od społeczeństwa. Kto to widział żywić się samymi roślinami! 😉
Kiedy marzeń w danym zakresie nie ma, to spece od marketingu je kreują. Na przykład marzenie o obżeraniu się słodkim bez przybierania na wadze i popsutych zębów. Mówisz i masz – jest sztuczny słodzik. Albo kreuje się poczucie strachu, na strachu się też znakomicie zarabia. Boisz się zmarszczek i starego wyglądu? Kup nasz krem, o nazwie „Źródło Wiecznej Młodości”. Nikt nie będzie się wdawał w szczegóły i mówił Ci jakie tam trucizny w tym kremie na Ciebie czyhają. Krem ma spełnić obietnicę młodości a nie zdrowotności. A jak chcesz spełnić marzenie o kremie zdrowym to poszukasz sobie marki organicznej, bez chemii, tak czy inaczej nie zainteresuje Cię chemiczny produkt konwencjonalny. Znakomicie się też zarabia na kreowaniu poczucia przynależności do grupy elitarnych odbiorców. Takim proponuje się krem o składzie bardzo podobnym, ale podpisany inną marką i kosztujący 300 zł a nie 30, sprzedawany w sieci luksusowych perfumerii. Nawet jak obie marki należą do tej samej firmy (marka L’Oreal na przykład i Lancome). Taka socjotechnika, takie prawa rynku 😉 Ale czy wojna? Przecież przymusu kupowania tego badziestwa nie ma. Można „wyjść z matrixa” i się zwyczajnie na niego wypiąć, w każdej chwili. Na reklamy w TV, na przetworzoną żywność, chemiczne kosmetyki, raka przed czterdziestką i na społeczeństwo uważające to wszystko za „normalne”. Po prostu jak śpiewał Wojtek Młynarski – róbmy swoje! 🙂
Alina napisał(a):
Do Nieustraszonej. ja myślę, że ci komentujący to po prostu ludzie, którzy sami żują gumę albo kupują swoim dzieciom i to jest rodzaj ich bronienia się, nie chcą przyjąć do wiadomości, że robią źle. Taka postawa jest dość częsta.
Tajemnice Natury napisał(a):
Witaj Marlenko. Twój artykuł ukazał się właśnie na wolna-polska.pl pozdrawiam serdecznie.
shadowman napisał(a):
Trafiłem na ten artykuł z wolnej-polski.pl
Czegoś takiego szukałem od dawna, alternatywy na świeży oddech, żadnej pasty do zębów z fluorem czy gum z aspartamem.
Mam pytanie: czy goździk trzeba żuć w pojedynczych ilościach czy więcej trzeba wziąść do ust?
Marlena napisał(a):
Jeden wystarczy 🙂
Ewa napisał(a):
Marleno pozwoliłam sobie podlinkować Twój artykuł 🙂 w moim o naturalnej higienie jamy ustnej https://zielonyzagonek.pl/naturalnie-piekne-zeby/ . Dzięki za niego!
Marlena napisał(a):
Dzięki, Ewo! Pozdrawiam serdecznie 🙂
Krzychu napisał(a):
Ciekawa treść, ale jeśli tak będziemy podchodzić do każdego produktu to skończy się tym, że nic nie będziemy jedli..
Marlena napisał(a):
W kwestii jedzenia najlepiej zaufać Matce Naturze, bo tylko ona tworzy to oryginalne, prawdziwe jedzenie, a nie przemysłowi spożywczemu produkującemu z chęci zysku pseudojedzenie.
Kicia Kocia napisał(a):
Marlenko, zaluje z ♡ ze nie trafilam na ten artykul wczesniej..jestem flagowa ofiara naduzywania slodzikow..z..niewiedzy co wyprawiaja z naszym cialem:( nie bede opisywac szczegolow, mam za to pytanie-a nawet dwa:
1.czy chemia ze slodzikow etc. Uzaleznia chemicznie mozg? Czy moze dojsc do zaburzen w funkcjonowaniu mozgu, bez zmian w jego budowie lub raka?
2.w jaki sposob najlepiej podejsc do „detoksu”organizmu-oprocz calkowitej eliminacji tego „badziewia”z diety I jedzenia mozliwie w zgodzie z natura-co szczegolnie wspomaga detox?..
mam ochote pozwac autorow roznych diet, w tym dr D. do sadu..dlaczego NIE UCZY SIE TEGO w szkole? Czemu TAK MALO o tym sie mowi..
jak mawiaja-„jak nie wiesz o co chodzi, to chodzi o pieniadze”..
Masz 1000% racji 😉
Wielkie DZIEKUJE I pozdrowienia z Niemiec;)
Marlena napisał(a):
Wydaje się, że np. aspartam, ten najpopularniejszy słodzik jest owszem uzależniający https://www.naturalnews.com/035126_aspartame_side_effects_withdrawal.html
Post (np. warzywno-owocowy lub sokowy) fizjologicznie i metodycznie usuwa złogi śmieci z ustroju: https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/
aroniak napisał(a):
Witam serdecznie…Opierając się na Pani artykule postanowiłam zwrócić się do Pani ( i czytelników z pytaniem ).Przez dłuższy czas żułam naprawdę dużą ilość gum do żucia . zaczęłam czytać na temat aspartamu i postanowiłam zerwać z nałogiem.. udało się ale nadal martwie się skutkami. Wszędzie jednak można przeczytać ,że ilośći dodawane do gum są znikome, ( biorąc pod uwage ze jest to słodzik okolo 160-200razy słodszy od cukru,a mamy w gumach także sporo innych słodzików czy można się obawiać,że nawet żując gume paczkami przekroczylo sie dzienny limit ? ( nie zażywałam aspartamu z innych źródeł nie piję ani napoji ani nie spożywam innych produktów które mogłyby go zawierać)…bardzo zależy mi na odpowiedzi kogoś kto orientuję się w temacie..
Marlena napisał(a):
Nie wiem czy można przekroczyć żując gumę paczkami. Pytanie raczej po co w ogóle nawet w ilości pikograma wkładać coś takiego świadomie do wnętrza swojego ciała. Gdy ludzie mi mówią „ale to tylko maciupeńka ilość słodzika jest w takiej gumie” zawsze pytam jak maciupeńka ilość jakiejkolwiek innej innej toksycznej lub choćby obrzydliwej substancji np. szczurzego moczu byłaby przez nich do zaakceptowania dodana do ich pokarmu lub napoju. Bardzo się cieszę, że zarzuciłaś ten szkodliwy nałóg jakim jest żucie gumy. Sama kiedyś żułam namiętnie, też byłam uzależniona przez dobrych kilka miesięcy od tego badziewia.
aroniak napisał(a):
Oczywiście ,że każda ilość takiej substancji nie jest korzystna dla naszego zdrowia, i zdecydowanie przyznaję Pani rację,ale istotny dla mnie też jest to czy ” przekroczyłam dopuszczalną granicę”. I dlatego też pojawiłam się tutaj z takim pytaniem. Jestem świadoma ,że każda ilość jest szkodliwa czy też niekorzystna,ale to już niestety wiem .Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odpowiedź.
Oczywiście jeżeli ktoś chciałby wypowiedzieć się jeszcze na ten temat bardzo proszę o opinię.
Gosia napisał(a):
Gumy do żucia owszem, ale te słodzone ksylitolem. Dokładnie czytam etykietki , jakość to podstawa, ceny niewygórowane, po posiłku taka guma na bazie ksylitolu odświeża i korzystnie wpływa na jamę ustną.
Iwona napisał(a):
Witam.
Czy to możliwe ze nabawiłam się wrzodów żołądka od TicTac’ow? Jadam od paczki do 2 paczek dziennie. Kiedy powiedziałam lekarzowi powiedział ze jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
Marlena napisał(a):
Zmień korporacyjne Tic-Taki na naturalne goździki (żuj powoli jednego parę razy dziennie). Zawarte w goździku substancje jak podaje literatura zielarska działają właśnie między innymi przy wrzodach żołądka.
Bartek napisał(a):
Tak trzymaj! Nic już nie dodam bo temat „wypunktowałaś” doskonale. Jedynym co mnie zdziwiło to to, że dopiero na 4 stronie wyników z Google znalazłem pierwszy artykuł który nie okazał się bredniami w stylu: gumy, ślina i pH, jakby człowiek sam nie dawał rady wyprodukować odpowiedniej ilosci śliny … pisz dalej bo masz talent!