
Jak zrobić domowe mleko migdałowe przepis – prostszy niż myślisz!
Nie wszyscy pewnie wiedzą, że krowie mleko nie jest biologicznie kompatybilne z ludzkim organizmem. Oficjalnie mleko jest przedstawiane jako samo zdrowie, a firmy mleczarskie fundują szkołom akcje “Szklanka mleka w każdej szkole”, w TV zaś lecą reklamy produktów nabiałowych oraz masowe akcje z udziałem gwiazd typu “Pij mleko będziesz większy”.
Jest to bezczelne wprowadzanie społeczeństwa w błąd.
Krowie mleko jako poporodowa wydzielina gruczołów mlecznych przeznaczona dla potomstwa zawiera wszystkie hormony jakie krążyły w ciele przemysłowo hodowanego zwierzęcia, antybiotyki jakimi było karmione, a jakość mleka zależy od tego co krowa jadła (naturalny wypas odchodzi dziś niestety do lamusa).
Kilka słów nagiej prawdy o tym jak działa na nasz organizm krowie mleko.
Przede wszystkim dostępne obecnie w handlu pasteryzowane krowie mleko zakwasza ustrój, przez co wypłukuje z naszych tkanek cenne minerały (wapń, magnez, potas i fosfor). Zaś tak gloryfikowany wapń, który zawiera jest słabo przyswajalny.
Nie bez powodu poziom zachorowań na osteoporozę jest największy w krajach, gdzie spożycie pasteryzowanego mleka i nabiału jest największe!
Zawiera “niedobry” cholesterol, stanowczo zbyt dużo fosforu, laktozę i kazeinę, generalnie skład jego jest przez naturę przewidziany aby cielęciu zapewnić szybki rozwój do 200 kg wagi, mocne rogi i kopyta.
Cielęciu, a nie istocie ludzkiej!
Mleko należy spożywać z dużym umiarkowaniem i tylko naturalne, surowe, prosto od krowy, a nie to sklepowe, przetworzone przemysłowo. Najlepiej fermentowane (zsiadłe, kefir, jogurt itp.), a nie słodkie.
Od sklepowego krowiego pasteryzowanego mleka i jego przemysłowych dosładzanych cukrem przetworów należy zdecydowanie stronić.
Jak również od wszelkich przetworzonych, powszechnie dostępnych w sklepach produktów nabiałowych pasteryzowanych i oznaczanych UHT, poddanych wysokiej temperaturze.
Najlepsze jest wspomniane surowe mleko zarówno krowie jaki i kozie – niestety to ostatnie jest trudno dostępne (kozie mleko jest do kupienia tylko w wersji UHT, więc odpada).
Jedynym nieroślinnym mlekiem alkalizującym ludzki organizm jest mleko kobiece.
Nie łammy praw natury i nie pijmy mleka przeznaczonego przez Matkę Naturę dla innego ssaka.
Szczególnie mleka poddanego pasteryzacji i innym przemysłowym procesom. Na dłuższą metę będzie to dla nas zabójcze.
Proces pasteryzacji wprowadzono przymusowo, a jako oficjalny powód podano dbałość o zdrowie ludzi. Owszem pasteryzacja zabija zarazki (zresztą od krów hodowanych przemysłowo trudno spodziewać się innego mleka niż wypełnione zarazkami! To mleko MUSI być pasteryzowane!).
Jednak pasteryzacja ma też drugą stronę medalu: w związku z działaniem wysokiej temperatury następuje denaturyzacja białek – to już nie jest mleko lecz trujący biały mlekopodobny płyn!
Nikomu z nas nie przyszedłby przecież do głowy pomysł aby niemowlę nakarmić mlekiem kobiecym poddanym wysokiej temperaturze!
Wszelkie wspaniałe właściwości mleka matki zostałyby w ten sposób utracone poprzez zmianę struktury białek – są one jak wiadomo bardzo wrażliwe na wysoką temperaturę.
Dlaczego więc pijemy takie zmienione strukturalnie mleko pochodzące od krowy? Jeśli już, to wybierajmy świeże, surowe mleko niepasteryzowane.
Poddawanie mleka zwierzęcego wysokiej temperaturze (czyli pasteryzacja lub technologia UHT) co prawda pozwala na dłuższe przechowywanie produktu na sklepowej półce, lecz pamiętajmy, że takie przetworzone mleko nie ma już nic wspólnego z mlekiem “prosto od krowy”.
Takie mleko surowe i świeże można zakupić u rolnika bezpośrednio albo w mlekomatach.
Można je w naturalny sposób ukwasić stawiając w temperaturze pokojowej na kilka dni, robić z niego jogurt, twaróg lub kefir (mleko poddane naturalnej fermentacji staje się łaskawsze dla naszego organizmu i staje się probiotykiem).
Nawet jednak sfermentowane, robione domowym sposobem produkty z krowiego mleka należy spożywać z umiarkowaniem.
Co zatem pić zamiast przemysłowo przetworzonego mleka dostępnego w sklepach?
Natura dała nam mnóstwo składników roślinnych, z których można uzyskać coś, co nam godnie zastąpi krowie mleko.
Mleko migdałowe przepis
Dzisiaj podam przepis na mleko migdałowe, które w smaku nie jest wcale takie gorsze od krowiego, nadaje się świetnie do porannego musli jak również do przyrządzania koktajli mleczno-owocowych czyli milkshake’ów.
Od krowiego różni się może nieco smakiem, ale za to kolosalnie różni się składem i działaniem na nasz organizm, ponieważ mleko roślinne działa alkalizująco i jest biologicznie łatwo przyswajalne.
Mleko migdałowe zawiera dużo białka, minerałów (w tym dobrze przyswajalnego wapnia) i witamin (E, B2), błonnik oraz niezbędne organizmowi kwasy Omega-3.
Oto przepis na mleko migdałowe:
Garść migdałów (ze skórką) namoczyć na noc. Rano zlać wodę, wypłukać migdały na sitku, obrać cierpliwie ze skórek.
Migdały hiszpańskie niepasteryzowane obierają się po namoczeniu łatwo, migdały kalifornijskie są niestety (przymusowo) pasteryzowane i skórka schodzi z nich dosyć trudno.
Co zrobić z migdałami po mleku?
To zależy. Najważniejsze to nie wyrzucać, bo wiele tam jeszcze dobroci!
Jeśli obierzemy migdały ze skórek, to pulpę będzie można wykorzystać do produkcji deserów, krakersów, ciasteczek amaretti (tu przepis na domowe amaretti) itd., a nawet tak po prostu zjeść z jogurtem i owocami itd.
Natomiast jeśli nie chce nam się obierać migdałów, to mleko wyjdzie w smaku niemal takie samo, ale pulpa nie będzie tak smakowita i delikatna jak z migdałów obranych.
Wrzucamy zatem do blendera obrane namoczone migdały, kilka (2-4) suszonych moreli (lub daktyli, ale z morelkami smaczniejsze) również namoczonych w tej samej miseczce co moczyliśmy migdały.
Opcjonalnie w celu wzbogacenia smaku dodajemy do blendera garść wiórków kokosowych oraz 1,5-2 szklanki wody.
Można dodać łyżeczkę słodzidła: ksylitolu, erytrytolu lub odrobinę stewii. Można też dodać odrobinę domowej esencji waniliowej.
Miksujemy jakieś 2 minuty. Przecedzamy do dzbanka lub miseczki przez sitko, dobrze wyciskając i pomagając sobie łyżką (jak mamy pod ręką woreczek z gęstej organzy to nawet lepiej, bo nie musimy robić tego na raty, aczkolwiek za pomocą łyżki i sitka pulpa wyciska się nieco dokładniej).
Pulpa na sitku może zostać częściowo przetarta do płynu – można tym regulować konsystencję mleka (niektóre przepisy wymagają gęstego, na co dzień wystarczy do użytku średnio rzadkie).
Pycha!
Garść migdałów (ok. 28 gram, czyli ok. 24 sztuki) zawiera:
Kalorie: 164 cal.
Proteiny (białko): 6,0g
węglowodany: 5,6g
tłuszcz: 14,3g
błonnik: 3,3g
Witamina E: 7.4 IU
Witamina B2: 0.23 mg
Magnez: 78 mg
Smacznego, zdrowego picia! 😋
P.S. Czy wiesz, że przepis na domowe mleko migdałowe można wykonać dużo szybciej z użyciem wyciskarki wolnoobrotowej? Przepis na mleko migdałowe oraz na pyszny koktajl podałam w tym artykule: https://akademiawitalnosci.pl/wyciskarka-jr-ultra-8000-s2-test-i-rabat-dla-czytelnikow/
——————————————————
Potrzebujesz więcej zdrowych inspiracji kulinarnych?
Na prośbę czytelników – oto zbiór moich ulubionych zdrowych przepisów, sprawdzonych przeze mnie i stosowanych w moim codziennym żywieniu (soki, szejki, sałatki, zupy, warzywne dania na ciepło, desery bez cukru, lody, sosy i dressingi itd.) wraz z małymi sekretami mojej kuchni.
Moje zdrowe przepisy nie zawierają białej mąki, białego cukru, nadmiaru soli i nadmiernej ilości dodanego tłuszczu i cukrów prostych tam gdzie to zbyteczne.
Nie zawierają mleka krowiego ani pszenicy (tam gdzie to możliwe stosuję ziarna bezglutenowe lub niskoglutenowe).
Potrawy nadają się dla całej rodziny, w tym również dla dzieci w wieku szkolnym.
Oparte są w dużej mierze na filozofii nutritariańskiej (czerpania maksimum korzyści zdrowotnych z każdej spożywanej kalorii).
Ponieważ sama jestem mamą pracującą i nie mam czasu na długie przebywanie w kuchni, wszystkie moje przepisy kulinarne są niezmiernie szybkie i łatwe do wykonania, czas wykonania (czasowego osobistego zaangażowania w kuchenne prace) większości z nich nie przekracza kwadransa.
Opracowanie „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej” w formie e-booka (książki elektronicznej) zawiera 99 przepisów podzielonych na 10 rozdziałów.
Oto co się w nich znajduje:
– Moja spiżarnia
– Śniadania
– Sałatki
– Zupy
– Dania na ciepło
– Sosy i dressingi
– Dodatki i przekąski
– Świeżo wyciskane soki
– Koktajle (smoothies)
– Desery i lody
Smacznego! 🙂
Cena opracowania to 27,00 zł.
Jak zapłacić za opracowanie? Można zrobić to na 4 sposoby:
1. Zamówienia na e-booka można składać klikając tutaj [klik] – po włożeniu produktu do koszyka dostępne formy płatności to przelew bankowy lub płatność online (kartą, przelewem elektronicznym) albo za pobraniem (płatne przy odbiorze) jeśli wraz z e-bookiem nabywasz również produkty fizyczne.
2. NAJSZYBCIEJ: Zapłać szybko i bez wypełniania długich formularzy online poprzez bezpieczną platformę płatniczą Dotpay – szybkim przelewem elektronicznym lub kartą płatniczą klikając tutaj (wpisz proszę w okienku ID sprzedawcy 33105, wpisz kwotę 27,00 zł oraz opis transakcji „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej”, plik z materiałami zostanie wysłany na adres e-mail wpisany przez Ciebie podczas dokonywania płatności. Dostęp do pliku zostanie wysłany na Twój adres e-mail w ciągu 24 godzin po zaksięgowaniu wpłaty.
3. ALBO: Zapłać klasycznym przelewem na konto autorki: Marlena Bhandari
50102055581111151408300033 wpisując w tytule przelewu nazwę pliku „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej” oraz (koniecznie!) Twój adres mailowy na jaki mam Ci wysłać plik. Dostęp do pliku zostanie wysłany na Twój adres e-mail w ciągu 24 godzin po zaksięgowaniu wpłaty.
4. ALBO: Zapłać PayPalem, wysyłając należność ze swojego konta PayPal na adres mailowy kontakt[małpa]AkademiaWitalnosci.pl, kwota transakcji 27,00 zł, opis transakcji „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej”.
Opracowanie niniejsze w formie pliku elektronicznego (e-booka) w formacie PDF zostanie wysłane na Twój adres mailowy. Jeśli chcesz możesz wydrukować treść pliku na swojej drukarce – bowiem plik elektroniczny nie jest wysyłany w formie papierowej.
Ważne! Jeśli masz adres e-mail w domenie yahoo, to podaj proszę adres do wysyłki pliku w jakiejkolwiek innej domenie, ponieważ yahoo nie dostarcza wiadomości z załącznikami i wracają one do mnie z powrotem jako niedostarczone!
magda matraszek napisał(a):
czy migdały obiera sie robiąc to mleko?
Marlena napisał(a):
Tak, obieramy migdałki, mleko jest wtedy delikatne w smaku i śnieżnobiałe, jak również można wykorzystać potem odsączoną pulpę. Taka pulpa migdałowo-kokosowa jest boska jako deser gdy się doń wkroi owoce (kiwi, truskawki – co kto lubi), można posypać mielonym cynamonem, mielonym siemieniem, posiekanymi orzechami, zależnie co do danego owocka nam pasuje.
Czasem (ale to naprawdę awaryjnie, gdy nie mam czasu), to wrzucam migdały nieobrane, jednak pulpa nie nadaje się wtedy do spożycia (jest niesmaczna), a samo mleko też ma już inny, nie tak szlachetny smak i lekko beżowawy kolor. Zatem polecam obierać. Zaraz poprawię ten przepis i uzupełnię go o ten szczegół. Dziękuję Ci, Magdo za zwrócenie mi na to uwagi swoim zapytaniem.
bysiek napisał(a):
jak długo mleko może stać w lodówce?
Marlena napisał(a):
Pojęcia nie mam, ja piję od razu po uszykowaniu, czasem jak coś zostanie to na drugi dzień. Ale dłużej nie trzymałam w lodówce szczerze mówiąc.
kamamilka napisał(a):
moje mleko czwartego dnia było kwaśne, dlatego lepiej nie czekać i skonsumować max. w 3 dni
Deva napisał(a):
Marleno, co sadzisz o mleku z platkow owsianych, ryzowym i sojowym?
mieszkam w wielce przetworzonym kraju (Norwegia) tu z natury nic nie zostalo, ale takie oto napoje sa tu dostepne (jesli dodane cos to woda i sól morska)
teraz bede szukac czegos co zastapi mi mleko do kawy, bo wiem ze niezdrowe ale bez mleka nie smakuje mi wcale a amak kawy uwielbiam (stosuje wymiennie z inką, jestem na etapie powolnego przechodzenia do samych zdrowych produktów)
.
Marlena napisał(a):
Mnie osobiście najbardziej smakuje migdałowe, świeżo robione w domu. Kupując gotowe należy zwracać uwagę na skład. Czasem nie mamy do czynienia z mlekiem roślinnym lecz z “napojem o smaku” (szczególnie sojowe – czekoladowe, waniliowe napoje).
DietetykHobbysta napisał(a):
Unikałbym produktów sojowych, według niektórych badań soja nie jest do końca trawiona i jakieś jej elementy odkładają sie na stałe w organizmie. Soja jest b.popularna i się o tym nie mówi ale nie jest raczej zdrowa. Lepiej płatki owsiane, gryczane, jaglane. Te są najzdrowsze przy czym gryka/kasza gryczana ma najniższy poziom cukrów i dużą wartość odżywczą, nie tuczy! Zalecana cukrzykom.
Pozdrawiam!
inż. zootechniki napisał(a):
Co za głupoty!!! Mo, że mleko nie jest, jak to ujęłaś, kompatybilne z ludzkim organizmem, oznacza tyle, że nie jest wystarczającym pokarmem do odkarmiania ludzkich noworodków, bo cielaki potrzebują innego składu.
2) Karmy przemysłowe mają często lepszy skład niż rośliny, które krowa znajdłaby podczas “naturalnego wypasu”. Pozwalają dokladnie kontrolować sklad paszy, co bezpośrednio przenosi się na skład produktów pochodzenia zwierzęcego. W sklepach dostępne jest juz np. mleko krowie dodatkowo wzbogacone w kwasy omega3 – wypicie jednej szklanki dziennie praktycznie zaspokaja dawkę tego niezbędnego nienasyconego kwasu tłuszczowego, którego niedobór dotyczy ogromnej ilości społeczeństwa – w dużych ilościach znajdziemy go tak naprawdę tylko w tłustych rybach morskich, sporo jest w jagnięcinie, wołowinie, trochę w wieprzowinie.
W “zwykłym” krowim mleku też znajdziemy omega 3. Wpływają one m.in. na obniżenie poziomu “złego” cholesterolu (cząsteczki tych tłuszczy mają budowę podobną do cholesterulu i dlatego jakby “zajmują jego miejsce”, co uniemożliwia wchłonięce go przez nasz organizm) i ogólnie wpływa bardzo pozytywnie na nasz organizm, są niezbędne do prawidłowej pracy mózgu i wielu narządów.
3) Stosowanie antybiotyków i hormonów jest od dawna zakazane
4) Badania pokazują, że wypicie litra mleka krowiego dziennie zaspakaja ok 70% zapotrzebowania na bialko dobrej jakości, a pasteryzacja nieznacznie obniża jakość mleka
PODSUMOWUJĄC: Mleko krowie jest zdrowe. Antybiotyki i hormony może zawierać tylko, jeśli ktoś komuś dał sporą łapówkę, a jeśli weźmiemy pod uwagę oszustów to nawet w worku z orzechami mozemy kupic kamienie (była kiedyś taka afera, że zamówiono z Chin transport orzeszków a przywieziono im zapakowane ładnie kamienie).
Jakość mleka zależy od tego, czym się je karmi i wcale niekoniecznie od tego, czy zwierzęta są chowane “ekologicznie”, tylko od tego, czy są karmione “z głową”.
NIE PISZCIE PROSZĘ TAKICH BZDUR I NIE WPROWADZAJCIE LUDZI W BŁĄD.
Mam nadzieję, że wynika to z niewiedzy (a raczej tego, że autorke ktoś wcześniej wprowadził w błąd) a nie jest celowym dzialaniem mającym za zadanie zwiększenie sprzedaży produktów sprzedawanych przez autorkę.
Śmierdzi to niefachowym artykułem sponsorowanym.
Marlena napisał(a):
Jak sądzisz kto miałby sponsorować mój artykuł: hodowcy drzewek migdałowych czy producenci wiórków kokosowych?
Gdybyśmy stawiali na ilość białka w mleku to powinniśmy pić mleko nie krowy nawet, ale całkiem innego ssaka, a mianowicie szczura. Mleko szczura jest jeszcze bogatsze w białko. Jednak na samą myśl każdy człowiek odczuwa dreszcz obrzydzenia. 😉 Argument białkowy nie jest zatem najważniejszy.
Omega-3 naturalnie występujące w mleku nie biorą się z niebytu, one są jak myślisz gdzie? w tym, co Bozia dla krów przeznaczyła jako pokarm: w zielonych roślinach i stamtąd krowa je pobiera, przecież nie jada tłustych ryb morskich, ocknij się 😉 Nie musimy pobierać Omega-3 z mleka krowy, mamy rośliny zielone, mamy olej lniany, mamy ryby w końcu.
Pasteryzacja przebiega w takiej temperaturze, w której białka ulegają denaturacji, podobnie utleniają się niektóre inne cenne związki (enzymy, witaminy), więc nie wiem jak Ty, ale ja widzę diametralną różnicę pomiędzy mlekiem będącym ongiś w sprzedaży w polskich sklepach (naturalnym, które kiśniało jak Pan Bóg przykazał) a mlekopodobnym pasteryzowanym ścierwem, które kupujemy teraz (które śmiardnie obrzydliwie, ale za żadne skarby nie ukiśnie). Pasteryzując pozbywamy się cennych laktobakterii czyli wylewamy dziecko razem z kąpielą. O denaturacji białek uczyłam się w liceum, całe szczęście nie poszłam na studia (np. zootechniczne) by następnie dowiedzieć się, że tak naprawdę to one tak tylko… “nieznacznie” się denaturują 😀 Pozwól, że pozostanę przy tym czego mnie nauczono.
Pasteryzacja mleka polega na ogrzaniu go do temperatury 100 °C w ciągu 1 minuty lub do 85 °C w ciągu 30 minut w zamkniętym urządzeniu nazywanym pasteryzatorem. Zaproponuj wykładowcy, który wsadził Ci do głowy mit o “nieznacznej” utracie właściwości mleka poprzez pasteryzację, aby potrzymał swój (również zawierający białka) czcigodny profesorski palec w temperaturze 100 stopni przez jedną minutę lub posiedział przez 3 minuty w pasteryzatorze w temp. 85 stopni. Jeśli wyjdzie stamtąd żywy i/lub w stanie tylko “nieznacznie” odbiegającym od tego w jakim tam wszedł – mogę podjąć z Tobą dalszą dyskusję o “nieznaczności” różnicy między mlekiem naturalnym, a tym pasteryzowanym. Ostatecznie możesz eksperyment wykonać sam, co w pierwszej wersji jest całkiem do zrobienia samodzielnie w domu. Zgoda?
REASUMUJĄC: MLEKO MLEKU NIERÓWNE, mleko krowie jest zdrowe (choć znam dużo zdrowsze pokarmy) tylko gdy jest w stanie naturalnym jak je krowa stworzyła. Gdy już człowiek zacznie grzebać przy tym cudzie natury i je po swojemu “ulepszać” przetwarzając, to przestaje to być cudem natury. Nasz organizm z kolei (będący tudzież cudem natury jak najbardziej) nie rozpoznaje takiego przetworzonego paskudztwa i nie będzie czerpać z niego żadnych korzyści, choćby nawet było ono uszlachetniane sztucznym dodatkiem wszelkich możliwych witamin, minerałów lub kwasów tłuszczowych tej planety. Nie i już. Zapytaj jakiegokolwiek biochemika.
Co do antybiotyków i hormonów to chyba nie jesteś na bieżąco, nie dalej jak 4 miesiące temu dziennikarze śledczy polskiej telewizji pokazywali przecież kolejną ogólnokrajową aferę “z branży” – każdy hodowca w tym kraju może BEZ łapówki zakupić antybiotyki jakie chce, pokątny handel nimi kwitnie, choć oficjalnie owszem zabronione. Dokumentację produkuje się na bieżąco, bo kontrole i tak są zazwyczaj… zapowiedziane. Papier wszystko przyjmie.
Jako ciekawostkę dodam, że w zeszłym tygodniu zaniosłam koleżance po raz pierwszy na spróbowanie butelkę mleka z mlekomatu (naturalne, nieprzetwarzane). Koleżanka w lodówce miała końcówkę sklepowego mleka, butelkowanego pasteryzowanego bodajże z Mlekovity, z napisem (a jakże!) “świeże” (LOL). Z ciekawości koleżanka powąchała mlekomatowe naturalne mleko i stwierdziła, że ładnie delikatnie pachnie, że ona nawet nie miała pojęcia, że mleko tak ładnie pachnieć może! To z kolei mnie samą zaciekawiło, bo ja mleka pasteryzowanego (nie mówiąc o UHT) nie pijam od lat, a nawet jak piłam to zapachu nie pomnę. Zaczęłyśmy wąchać i co się okazało: sklepowe mleko obleśnie śmierdziało nie zgadniecie czym: starą, brudną oborą. Gnojowicą normalnie! Mleko z mlekomatu natomiast miało słodkawy, delikatny zapach, zapach mleka po prostu.
Więc nikt mi nie powie, że sklepowe pasteryzowane mleko jest ZDROWE, skoro tak cuchnie gnojem, po prostu oni MUSZĄ je pasteryzować bo inaczej pół Polski by dostało s*aczki (jak nie gorzej!) gdyby nie pasteryzacja. A tak wilk syty i owca cała: mleko obleśnej jakości się elegancko spasteryzuje i za ciężką kasę się sprzeda ten cuchnący pseudomleczny biały płyn niczego nieświadomym ludziom za 3 zł/butelka z napisem “świeże” 🙂 Litr mleka AUTENTYCZNIE ŚWIEŻEGO z mlekomatu kosztuje RÓWNIEŻ 3 zł, więc niech sobie mleczarnie w… buty wsadzą ten swój śmierdzący gnojowicą mlekopodobny syf 😉
To czego was uczą na studiach na temat “zdrowego mleka”, panie inżynierze, dotyczy PRAWDZIWEGO mleka, a nie mlekopodobnego białego spasteryzowanego śmierdzącego płynu UDAJĄCEGO mleko. To są jednak dwie różne substancje, zarówno w smaku jak i dla naszego ustroju, który musi to co wkładamy do środka zmetabolizować.
Ja.Mariusz napisał(a):
Nadęty bufonie właśnie wystawiłeś o sobie świadectwo. Pij to mleko i umieraj w pokoju, a ludziom, którzy są uświadomieni pozwól żyć w zdrowiu i szczęściu wiecznie.
Monika napisał(a):
Tluszcze omega 3 a w miesie wolowina, jagniecina ale tylko gdy krowy, owce byly karmione trawa – czyli naturalnie, gdy jest inaczej to mieso zawiera duzo kwasow omega 6, ktorych my i tak mamy za duzo .Tluszcze omega 6 wystepuja obficie w nasionach roslin (zbozach i orzechach). Natomiast tl. omega 3 znajduja sie w lisciach roslin, trawach i glonach. Omega 3 zeby byly przyswajane przez organizm ludzki, musza byc spozywane z duza iloscia wit C – antyoksydanty gdyz sa bardzo wrazliwe na dzialanie wolnych rodnikow. Zrodlo: Stephen Ilardi – Pokonaj depresje – polecam ksiazke, bardzo dobra.
Co do picia mleka czytalam o jego szkodliwosci ze wzgledu na slabo przyswajalna przez nasze oranizmy kazeine ktora powoduje przebialkowanie (pisal o tym Tombak) ale w sumie to nie wiem, ja nie lubie i nie pije.
Marlena napisał(a):
Nie każde orzechy są pełne Omega-6. Orzechy włoskie są bogatym źródłem Omega-3. Nie każde nasiona są źródłem Omega-6. Nasiona lnu są najbogatszym roślinnym źródłem Omega-3 znanym na tej planecie. Żadna ryba ani inne ukatrupione żywe stworzenie boże nie posiada w swoim (poddanym przed spożyciem obróbce cieplnej) mięsie tyle Omega-3 co nasiona lnu. Do tego bardzo stabilne Omega-3, bo do momentu rozłupania skorupki takiego nasionka nic się tym kwasom tłuszczowym przez długi czas nie dzieje.
renata napisał(a):
Co do “zdrowotności” mleka,to krowa w okresie ciąży,czy jak to się u krów nazywa,nie daje mleka.Takie krowy były zanim ktoś postanowił zrobić duże pieniądze na mleku i jego przetworach.Teraz sam odpowiedz sobie czy mleko jest zdrowe.
majka napisał(a):
Cóż pan za bzdury plecie panie zootechniku. Wcale sie nie dziwię, no coż tak pana ”wyedukowano” tak nauczono i tego sie pan trzyma. Żadna ale to żadna sztuczna karma nie dorówna naturalnemu żywieniu zwierząt, pan puknie się nieco może w konwencjonalnie i sztywno rozumująca główkę …
Oczywiście że jest kolosalna różnica między mlekiem krowy żywionej ekologicznie, wypasanej na pastwisku, która sama intuicyjnie wybiera sobie korzystne dla siebie rośliny jakich potrzebuje jej organizm, która chodzi po słońcu wchłaniając wit D w naturalnej postaci, oddycha świeżym powietrzem a nie stoi całymi dniami bez ruchu w stłoczonej oborze bez dostępu do słońca, od takiej własnie przemysłowej, hodowanej w nienaturalny sposób, karmionej paszami zamiast wartościową świeżą biologicznie czynną zieleniną. To jest tak ogromna różnica że chyba nie będę panu nawet próbować tłumaczyć tego …
Marlena napisał(a):
Ja myślę, że oprócz kwestii czy krowa była żywiona ekologicznie czy nie, jest jeszcze coś, na co zwracamy niewielką uwagę: na to by pić tylko mleko A2. Tymczasem rasy krów żyjących w Europie (w tym w Polsce) niestety w dużej mierze produkują mleko A1/A1 lub A1/A2. Peptydy A1 zostały powiązane z przyczynianiem się do wielu chorób u ludzi (choroby serca, rak, cukrzyca, depresja itp.)
Sposób karmienia krowy nie ma na to wpływu, jedynie jej genetyka ma. Krowy “starego typu” żyjące np. w Afryce i Indiach mają genotyp A2/A2, te natomiast żyjące w USA i Europie (z małymi wyjątkami jak np. Francja) mają A1/A1, czasem mieszane A1/A2. Dlatego dopóki nie wiemy od jakiej krowy mamy mleko (nie miała robionego testu genetycznego) to lepiej go w ogóle raczej unikać, ew. przerzucić się na kozie lub owcze mleko i sery.
Aga napisał(a):
Pani Marleno, czy konieczne jest moczenie migdałów przez całą noc ?Z moich skórka pięknie schodzi już po ok. 2 godzinach. Co ma na celu tak długie moczenie moreli – czy morele ekologiczne również należy moczyć?.
pozdrawiam serdecznie
Agnieszka
Marlena napisał(a):
Nie wiem, ja z przyzwyczajenia wieczorem namaczam i rano mleko robię.
Ola napisał(a):
Zgadzam się z Panią Marleną- nie pijmy mleka jakby to była woda, nie jesteśmy cielakami. Obecnie przemysł mleczarski ( i nie tylko) oraz wszystkie powiązania biznesowe między organizacjami różnego typu są tak silne, że my jako garstka uświadomionych mieszkańców Ziemi nie jesteśmy w stanie walczyć z tak silnie ugruntowanymi przedsiębiorstwami i z ich przekonaniami. To są ogromne pieniądze, jakich nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Mniejsza o to- jedzmy zdrowo, nie dajmy się ogłupiać, bo producenci nie będą po nas płakać…
IPJM napisał(a):
A co Pani sądzi o migdałach blanszowanych? Kupiłam migdały w skórkach, zamoczyłam na cały dzień i noc, obrałam ze skórki (bardzo czasochłonne szczególnie przy małym dziecku) i zrobiłam mleko, smakowało i pachniało drożdżami, było niesmaczne. Albo to wina tego, że migdały były ze zwykłego sklepu i niestety pochodziły z USA albo może dlatego że za długo je moczyłam.
Marlena napisał(a):
Blanszowanie odbywa się w wysokiej temperaturze, więc nie polecam.
bratek napisał(a):
Właśnie zrobiłam z mężem mleko migdałowe. Dodaliśmy odrobinkę manuki. Wyszło genialne. Po prostu pyszne. A pulpa też się nie zmarnowała. Mąż dodał banana,cynamon,nieco jogurtu i zblendowaliśmy. Niebo w gębie! Rano dodamy jeszcze do pulpy trochę płatków owsianych i będziemy mieć zdrowe i sycące śniadanie. Dziekuję za przepis.
izabela napisał(a):
wracajac do blanszowania migdalow : czy przez ta czynnosc traci sie cenne skladniki (bo przeciez migdaly sa w skorce), ja osobiscie testowalam taki przepis kiedy zalewa sie brazowe migdaly wrzatkiem i juz po kilkunastu minutach skorka latwo odchodzi; i jeszcze jedno – czy nadaja sie gotowe zmielone migdaly ? pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Przeczytaj ponownie artykuł wraz z komentarzami a znajdziesz odpowiedzi na swoje zapytania.
hajduczek napisał(a):
Marleno, to mleko jest genialne! Od dawna robię mleko roślinne z różnych różności, ale to ma wyjątkowo harmonijny smak. Dziękuję za przepis!
A tak przy okazji – co robisz z pozostałą na sitku pulpą? Może podpowiesz jakieś ciekawe rozwiązania?
Marlena napisał(a):
Cieszę się, że Ci smakuje 🙂 A z pulpy robię ciasto, podam niedługo przepis. Witariańskie. Smaczne bardzo!
Monika napisał(a):
Marlenko, a co sadzisz o mleku pasteryzowanym na zimno- Robico? zabija bakterie a nie jest jak pozostale uht. ja po takim mleku czulam sie o wiele lepiej niz po zwyklym
Marlena napisał(a):
Nie wiem, ja nie używam niczego przetworzonego, pasteryzowanego, homogenizowanego itd. a jeśli mleko to dla mnie jedynym mlekiem zasługującym na nazwę “świeże” jest tylko i wyłącznie mleko w stanie oryginalnym, tak jak je Matka Natura stworzyła, czyli z mlekomatu albo od rolnika. Takie mleko nie śmiardnie lecz kwaśnieje naturalnie jak Pan Bóg przykazał, można nastawić je na zsiadłe, zrobić z niego jogurt itd. Bakterii się nie muszę jakoś panicznie bać, mój kwas żołądkowy mnie chroni, mój system immunologiczny mnie chroni, a bakterii mamy (w sobie i na sobie) więcej niż komórek w ciele. 😉
Natomiast pasteryzacja zabija wszystkie bakterie w mleku, nawet laktobakterie zbawienne dla naszego zdrowia, te odpowiedzialne za proces naturalnej fermentacji mleka. I dlatego to mleko nigdy nie kwaśnieje naturalnie tylko psuje się na śmierdząco. Jeśli chcesz przekonać się czy Robico jest “mlekiem świeżym” – nastaw je na zsiadłe. Jak skwaśnieje -jest świeże, jak ześmiardnie się to jest to podróbka świeżego mleka ( aczkolwiek zgodna z przepisami Unii Europejskiej, która za nas zadecydowała co “mlekiem świeżym” według niej jest i finał jest taki, że pasteryzowany syf też jest “świeży” – taki żarcik).
Karolina napisał(a):
Ja własnie też kupiłam ostatnio Robico w szklanej butelce, poddane mikrofiltracji i pasteryzacji do 73stC, jak dodam do niego jogurt naturalny bio z Lidla to wychodzi mi litr jogurtu, ale samego jeszcze nie nastawiałam, długo sie czeka aż skwaśnieje takie mleko? I jak to zrobić, jaka jest różnica między jogurtem, kefirem a zsiadłym mlekiem?
Magmarjo napisał(a):
Nie żebym polecała ale robiłam już kwaśne mleko z pasteryzowanego dodając grzybki kefirowe…ukisiło się normalnie bez smrodku.
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Ukisić się ukisi, ale nie zmienia to faktu, że pewne cenne składniki w pasteryzowanym mleku (ukiszonym czy nie) już są nieobecne, bowiem zostały zniszczone działaniem wysokiej temperatury.
Magmarjo napisał(a):
Masz rację 🙂
Magmarjo napisał(a):
Ale i tak się zastanawiam czy grzybek kefirowy nie spowoduje iż będzie z tego jakiś pożytek.
Marleno mieszkam na wsi i mleka nie uświadczę :/ cieszę się tylko jajkami od wybieganych kurek.Paręnaście lat temu owszem były krowy ale teraz…a i tak nie wyprowadzę się do miasta 😉
Beretta napisał(a):
Takie pytanie w kwestii formalnej: zalewamy migdały wrzątkiem czy wodą o temp. pokojowej?
Ten blog jest dla mnie nieustającym morzem inspiracji – dziękuję!
Ola napisał(a):
Mam pytanie – czy mleko kokosowe (oczywiście takie domowej roboty) także działa alkaizująco?
Z góry dziękuję za odpowiedź!
Marlena napisał(a):
Tak, i same migdały i mleko też.
Rafał napisał(a):
Znalazłem kilka przepisów na mleko roślinne – może się komuś przyda 🙂
https://kuchnia.wp.pl/gid,16592153,kat,1037879,page,1,title,Mleko-roslinne-ktore-wybrac,galeria.html?ticaid=112c80
Agata napisał(a):
Marlenko, pisałaś, że masz wyciskarkę do soków.
Myslę, że tak jak moja ma mozliowosć robienia masła midałowego. Czy robiłaś kiedykolwiek takie masło.? Ja do tej pory robiłam w malakserku ale padł
bo miał małą moc i dziś spróbowałam w wyciskarce
i niestety nie zrobiło się masło tylko suche wiórki
A podobno można robić, nawet w instrukcji jest napisane. Nie wiem czy coś zrobiłam zle?
Mam wyciskarkę firmy Omega model Sana
Marlena napisał(a):
Agato nie, nie robiłam masła jeszcze w mojej wyciskarce. Może ktoś robił i może podzielić się doświadczeniem?
IPJM napisał(a):
bardzo dużo czasu zajmuje mi obieranie migdałów. pół szklanki dobre pół godziny, nie mam tyle czasu więc zrezygnowałam z robienia mleka. migdały kupuje bio planet. a jak wygląda to u Pani?
Marlena napisał(a):
Mocz dłużej migdały, wtedy skórka odchodzi sama, wystarczy urwać czubek, dobrze nacisnąć i pstryk – odchodzi.
IPJM napisał(a):
Moczyłam nawet 12 godzin i nie odcedzałam żeby nie wyschły i też był duży problem. Może to od migdałów zależy… spróbuję jeszcze dłużej zostawić w wodzie.
katka napisał(a):
Zrobiłam swoje pierwsze mleko kokosowo-migdałowe i wyszło niesmaczne – miało dziwny sztuczny posmak. Dziwiłam się czym wszyscy tak się zachwycają, ja nie byłam w stanie tego pić.
Dziś mnie olśniło, spojrzałam na opakowanie wiórek kokosowych i co? Oczywiście siarka. Piszę to ku przestrodze, bo ja w życiu bym nie pomyślała, że wiórki też siarczkują, myślałam, że tylko suszone owoce.
Kupiłam płatki kokosowe bio i cieszę się już wybornym mleczkiem i fantastyczną pulpą. Dziękuję!!
Marlenko, pisałaś przy okazji suszonych owoców siarczkowanych, że można je wymoczyć, ale na wiórki to już chyba nie ma ratunku, prawda?
Marlena napisał(a):
Wiórki też można moczyć.
Kasia J. napisał(a):
Morele moczysz Marleno razem z migdałami? A co z kwasem fitynowym w skórce migdałów nie przechodzi on do moreli? Już się gubię w tym wszystkim powoli….
Marlena napisał(a):
Nie zaprzątam sobie tym głowy. W końcu kwas fitowy to przeciwutleniacz, a nie trucizna. Kwas ten i jego sole (fityniany) są w przyrodzie dosyć powszechnie. Kwas ten tak jak wszystko inne na tej planecie szkodzi w nadmiarze, czyli zjadany codziennie w dużych ilościach, natomiast jego niewielkie ilości spożyte raz na jakiś czas nie są moim zdaniem szkodliwe na tyle, aby sobie włosy z głowy wyrywać z tego powodu.
jadwiga napisał(a):
polecam mleko owsiane, które jest bardziej geste ale też smaczne.
Iza napisał(a):
Pani Marleno,
Jestem początkującą “przewlekle zdrową” i mam kilka pytań. Zacznę z tego miejsca bo sprawa dotyczy m.in. alergii na migdały. Jest szereg pokarmów (głównie są to świeże owoce i warzywa) po których puchnie mi warga i swędzi/drapie mnie w gardle. Uczucie jest niezbyt przyjemne ale przechodzi po 10-15 minutach. Próbowałam leczyć się u kilku alergologów ale zaprzestałam tego procederu około 2 lata temu bo tylko faszerowali mnie lekami a nic to nie dawało (leczono mnie około 3 lata a odczulić się mnie nie dało ponieważ mam cały pakiet alergii od 10ciu lat). Oczywiście wszyscy lekarze straszyli mnie, że po pierwsze nie powinnam jeść tych produktów a po drugie nieleczona alergia się pogłębi i mnie zabije. Rzeczywiście pogłębiała się bo produktów niedozwolonych przybywało ale chyba ten proces zatrzymał się kilka lat temu. Obecnie nie jem surowych marchwi, jabłka, brzoskwini, wiśni, czereśni, figi (tyle pamiętam ale kilka by się znalazło jeszcze), orzechów (nie uczulają mnie chyba tylko włoskie i ziemne) i właśnie migdałów. Te alergie nie należą do bardzo gwałtownych i niebezpiecznych ale są wystarczająco uciążliwe żeby przekonać mnie do nie jedzenia tych produktów. Liczę na to, że ten problem minie z biegiem czasu ale póki co może ma Pani dla mnie jakieś wskazówki. Niestety lubimy bardzo nabiał z partnerem więc zejście do kilku razy w tygodniu jest dla nas przykre. Dodatkowo ja nie mogę mleka zastąpić mlekiem migdałowym. Sojowe ze sklepu podobno jest słodzone. Co Pani radzi w tej sytuacji? Pani Jadwiga powyżej napisała o mleku owsianym ale dość skąpo.
Pozdrawiam
Iza
Ps. Pewnie będę miała jeszcze okazję Pani podziękować i pogratulować jeszcze wielokrotnie ale chciałabym już na wstępie to zrobić. Dokonała Pani niezwykłej rzeczy i pomaga Pani większej ilości osób niż sądzi. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Izo, nie ma nic prostszego niż zrobienie mleka roślinnego. Mleko roślinne można wykonać z rozmaitych surowców (ziarna, orzechy, pestki). Technika jest zawsze taka sama: namaczasz, miksujesz, dowolnie dosmaczasz, odcedzasz. Namaczasz surowiec np. płatki owsiane na noc i rano wrzucasz je do blendera, dodajesz jeszcze więcej wody, ulubione dodatki smakowe (wanilia, odrobina słodzidełka, szczypta soli), po zmiksowaniu odcedzasz i w parę minut masz mleko owsiane. Tak samo mleko kokosowe: wiórki namaczasz (są delikatne, więc nawet na noc nie trzeba, wystarczy pół godzinki), do blendera, dodajesz wodę i dodatki smakowe, miksujesz, odcedzasz i już. 🙂
Odnośnie alergii: bardzo pomocna jest z pewnością witamina C, zwiększając jej spożycie wielu naszych czytelników odczuło olbrzymią ulgę w symptomach. Witamina C jest naturalnym antyhistaminikiem, podnosi też odporność organizmu, dzięki czemu wcześniej “szkodliwe” dla nas rzeczy stają się normalne tak jak to jest u ludzi całkowicie zdrowych. Generalnie to nad odpornością przy alergiach należy właśnie pracować, dostarczając wielu naprawiających system antyoksydantów wraz z dietą lub dołączając nawet na początku dodatkową suplementację składników odżywczych: witaminy C, A, D, E, z grupy B, selen, cynk, magnez, krzem, kwasy tłuszczowe Omega-3, probiotyki i prebiotyki – tych składników najczęściej brakuje alergikom.
Iza napisał(a):
dodam jeszcze, że w zeszłym roku skosztowałam jabłka z mojego niepryskanego drzewka. Nie uczuliło mnie…
Mam już od dawna podejrzenie, że to jakiś rodzaj pestycydów mnie uczula. Po jakimkolwiek przetworzeniu mogę jeść to wszystko co wymieniłam.
Iza napisał(a):
Dziękuję 🙂 Zastosuję się.
Darumaa napisał(a):
WItam, czy mleko kokosowe moża podać już 8miesięcznemu dziecku ?
Marlena napisał(a):
Takie zrobione w domu (np z wiórków kokosowych ekologicznych), bez dodatku cukru czy innych śmieci- pewnie można. Na wszelki wypadek zapytaj pediatry.
Grzegorz napisał(a):
W artykule wspomniano,że mleko roślinne działa alkalizująco .
Natomiast poniższy link sugeruje,że jest ,to produkt zakwaszający(ph 6)
https://akademiawitalnosci.pl/wp-content/uploads/2013/06/tabela-alkalizuj%C4%85cych-i-zakwaszaj%C4%85cych.jpg
Czy ,to znaczy ,że wkradł się błąd?
Marlena napisał(a):
Niekoniecznie, po prostu różni autorzy różnie podają. Soja jest wszędzie zakwaszająca, ale już migdały niektóre źródła podają jako alkalizujące.
ewa napisał(a):
Napisała Pani, że migdały kalifornijskie są pasteryzowane… Na logikę zatem, one też – tak jak krowie pasteryzowane mleko – utraciły swoje pierwotne wartości odżywcze, czy tak? Nie wiem, może czegoś tu nie rozumiem, ale wynika z tego, że wszystko co poddajemy wysokiej temperaturze, traci na wartości (gotowanie na parze – podobno takie zdrowe – też w to się wlicza). A co jeśli mleko roślinne dodam do gorącej kawy (dopiero co zalanej wrzątkiem) albo do ciasta, które zamierzam upiec w temperaturze 180 stopni C?
Paweł napisał(a):
Marleno,
Mam bardzo ważne pytanie nie tylko dla mnie ale pewnie dla Twoich czytelników:
Skoro mleko krowie jest, jak sama piszesz i przytaczasz rzetelne argumenty, przeznaczone dla cielaka a nie dla człowieka, to czemu dopuszczasz picie mleka prosto od krowy, od rolnika czy mlekomatów???
Napisałaś:
“Jedynym nieroślinnym mlekiem alkalizującym ludzki organizm jest mleko kobiece. Nie łammy praw natury i nie pijmy mleka przeznaczonego przez Matkę Naturę dla innego ssaka”
… a potem piszesz, że pijesz to mleko i że można pić.
To jak jest w końcu? 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Marlena napisał(a):
Ja mam lekką nietolerancję na mleko krowie (słabiutka, ale jednak wyszła na teście), więc jego spożycie u mnie jest okazjonalne i w ilościach symbolicznych. No i tylko gdy mam takie prosto od krowy, tego sklepowego w ogóle do ust nie biorę. Jak mam prosto od krowy to wolę z niego zrobić twarożek, zsiadłe lub jogurt domowy, przynajmniej jest więcej korzyści z niego (laktobakterie). A generalnie tak – mleka od innych ssaków nie ma potrzeby spożywać w ogóle. Czynimy to z przyzwyczajenia i tradycji, natomiast rezygnacja z niego może wielu osobom przynieść zdrowotne korzyści.
Paweł napisał(a):
Dziękuję Marleno za odpowiedź. 🙂
Teraz już jest jaśniejsze dla mnie.
Sylwia napisał(a):
Droga Marleno!
Co sądzisz o białku sojowym? Mam ogromne problemy z utrzymaniem prawidłowej wagi ciała, dodam że nie jestem leniuchem, codziennie plywam ale waga uparcie stoi w miejscu.Odżywiam się może nie całkiem zgodnie z Twoimi poradami, ale przewagą w moim menu są warzywa i owoce.Koleżanka poleciła mi niemiecki produkt ALMASED i właśnie on zawiera duże ilości białka sojowego.Nadmienię że latem chciałabym zmieścić się w jakąś kieckę 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Marlena napisał(a):
A czy badałaś może tarczycę? Hormony? Na dietach białkowych się chudnie, ale równie dobrze można chudnąć na amfetaminie. Są sposoby zdrowsze i mniej zdrowe jednym słowem, akurat dieta wysokobiałkowa do zdrowych nie należy. Lepszy moim zdaniem byłby post Daniela w/g dr Ewy Dąbrowskiej, dzięki czemu jednocześnie oczyścisz i “zresetujesz” ustrój, Twoje kubki smakowe zmienią preferencje, a utrata masy ciała będzie miłym bonusem.
Katrioszka napisał(a):
Marleno, proszę napisz czy do zrobienia tego mleka używasz blendera Profi Cook, Brauna czy jakiegoś innego?
Marlena napisał(a):
Profi Cook używam do robienia mleka roślinnego.
flo napisał(a):
też mam Profi Cook 😉
Katrioszka napisał(a):
Dziękuję za odpowiedź. Od niedawna też jestem w posiadaniu Profi Cooka, ale w załączonych instrukcjach znalazłam informację, że nie wolno blendować w nim twardych substancji, takich jak np. orzechy. Poprzedni blender zepsułam, więc tym razem wolę być ostrożna. 😉 Zastanawiam się czy Profi Cook da sobie radę z orzechem kokosowym, ale nie w postaci wiórek, tylko takim rozłupanym.
Marlena napisał(a):
Samych orzechów czy migdałów nie blendowałam, ale razem z płynem (aby wykonać mleko roślinne) tak. I ten blender nie ma najmniejszego problemu z ich blendowaniem ale pod warunkiem, że razem z płynem blendujemy.
flo napisał(a):
polecam domowej roboty mleko sezamowe i gryczane!!! <3
Ola napisał(a):
W szkole mojego syna też programowo dają mleko. Proszę sobie wyobrazić Łaciate. Ale tego mało, większość dzieci pije dodatkowo smakowe mleko. Mój pije białe i jest wyjątkiem. Jak tylko w przedszkolu czy szkole rzucam jakiekolwiek hasła dotyczące zdrowszego odżywiania napotykam wrogość i hasło: “Nie dajmy się zwariować”. Świadomość ludzi jest przerażająca. A moje dzieci dalej jedzą w tych instytucjach słodkie jogurty, przemysłowe batony ziarniste, zupy robione nie wiadomo na czym (ciekawe czy dają kostki rosołowe) i !uwaga! – perełka, 7days dla 3-latków w przedszkolu. Pomijając inne “wartościowe” składniki 7days ma alkohol etylowy w składzie. Pociesza jedno – chociaż nie ma sklepiku w szkole – splajtował. Mam przynajmniej kontrolę nad tym co je syn, oprócz mleczka ze szkoły oczywiście 🙂
Mariola napisał(a):
Witam, Pani Marlenko mam pytanko: Pani blender Profi Cook żyrafę czy kielichowy – ja mam żyrafę i trochę się boję aby nie popsuć przy miksowaniu migdałów, pozdrawiam Panią bardzo serdecznie i dziękuję za to co Pani dla mnie zrobiła; dzięki tej witrynce już od roku jestem zdrowa, a wcześniej brałam antybiotyki jeden po drugim na chore gardło, tchawicę, krtań, oskrzela itd., Wszystkiego naj.. naj… naj… w Nowym (zdrowym) Roku, Mariola
Marlena napisał(a):
Profi Cook mam kielichowy, żyrafę mam z Braun. Nie wiem czy żyrafą uda się zrobić mleko migdałowe, nie próbowałam nigdy. Wzajemnie życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku! 🙂