Najzdrowszy ryż to jaki? Po ostatnim artykule na temat ryżowej diety dra Kempnera użytkownicy prosili mnie w listach o artykuł na temat różnych odmian ryżu – jest ich wiele i czasem nie wiadomo który wybrać.
Wiadomo, że najmniej wartościowy odżywczo jest biały ryż (oczyszczony, rafinowany), a brązowy jest zdrowszy, lecz co z innymi kolorami?
I czym się różnią?
Czy warto jeść ryż dziki? A czarny?
Oto krótki przewodnik po ryżu, który pomoże dokonać zdrowych wyborów.
Generalnie ryżu jest kilkadziesiąt tysięcy odmian, co faktycznie może przyprawić o zawrót głowy! Ocenia się, że ryż stanowi podstawowe i codzienne pożywienie dla imponującej liczby ok. 3,5 miliarda ludzi na naszej planecie (na wszystkich kontynentach, lecz najwięcej w Azji), będąc źródłem ok. 20% wszystkich pobieranych przez nich kalorii.
Niestety w większości jest zjadany ten najmniej odżywczy ryż, czyli biały.
Biały ryż
Nie da się ukryć, że jest to spożywczy kastrat, którego pozbawiono tego co najcenniejsze, czyli bogatej w mikroskładniki odżywcze łuski oraz zarodka, pozostawiając jedynie wypolerowane bielmo zawierające głównie skrobię.
Biały ryż w związku z tym posiada jedynie niewielkie ilości błonnika, witamin z grupy B oraz związków mineralnych takich jak potas, cynk, magnez, mangan, jod, żelazo, wapń czy fosfor.
Ocenia się, że proces oczyszczania i polerowania ziaren zabiera z nich ok. 67% niacyny (witamina B3), 80% tiaminy (witamina B1), 90% pirydoksyny (witamina B6) więcej niż połowę manganu, fosforu, żelaza i niemal cały błonnik.
Żywienie się wyłącznie samym białym ryżem to pewna droga do choroby beri-beri (choroba z niedoboru tiaminy): bez dostatecznej ilości witaminy B1 prawidłowy metabolizm węglowodanów (spalanie glukozy) zostaje zaburzony. To może prowadzić w dłuższej perspektywie tylko do kłopotów.
Jak donoszą badacze spożywanie białego oczyszczonego ryżu może też w długiej perspektywie bardziej sprzyjać powstawaniu cukrzycy typu drugiego niż jedzenie odmian pełnoziarnistych.
Biały ryż ma wyższy indeks glikemiczny i śmiesznie mało mikroskładników odżywczych w porównaniu z jego pełnoziarnistym kuzynem.
Na pewno atutem ryżu białego jest krótki czas gotowania (10-15 minut) oraz jego niewątpliwie kusząco niska cena. Jest najtańszym ryżem ze wszystkich, ponieważ może stać na półce bardzo długo nie psując się (nie posiada już części ziarna zawierających cenne kwasy tłuszczowe, które mogłyby ulec zjełczeniu z biegiem czasu).
Tani i bardzo popularny zapychacz jednym słowem.
Lecz ponieważ nic nie jest nigdy tylko białe albo czarne, dlatego nawet ryż biały może okazać się pomocny w pewnych sytuacjach. Może być na przykład przydatny w leczeniu biegunek (ma własności zapierające) czy też jako pierwszy ryż dla niemowląt (jest lekkostrawny).
Brązowy ryż czyli pełnoziarnisty
Można go kupić podobnie jak biały – w różnych odmianach różniących się długością ziarna: ziarna długie są bardziej sypkie po ugotowaniu, a ziarna krótkie bardziej kleiste.
W pełnoziarnistym ryżu usunięto jedynie niejadalne plewy, a całą resztę zawierającą cenne mikroskładniki odżywcze pozostawiono.
Skutkuje to tym, że ryż pełnoziarnisty ma krótszy okres przydatności do spożycia niż silniej oczyszczony biały (kwasy tłuszczowe zawarte w ryżu pełnoziarnistym mogą jełczeć) przez co jego cena jest wyższa niż białego, jak również zwiększa się czas gotowania (od 30 do nawet 60 minut).
Zmienia się też konsystencja (jest bardziej „chrupki”) oraz smak – z nijakiego na bardziej konkretny. Smak ten zawdzięczamy właśnie obecności licznych zawartych w łusce oraz w zarodku cennych zdrowotnie mikroskładników odżywczych, których brązowy ryż ma o wiele więcej niż biały [1].
Wiele osób uważa, że pełnoziarnisty ryż nie jest tak smaczny jak biały. Jeśli jednak przyzwyczaimy nasze kubki smakowe do pełnoziarnistego ryżu, to ten biały wyda nam się w smaku kompletnie bez wyrazu.
Poza tym smak smakiem, ale do dopieszczenia, odżywienia i utrzymania w zdrowiu mamy oprócz kubków smakowych dużo innych, o wiele ważniejszych do przeżycia organów naszego ciała. 😉
Na uwagę zasługuje zatem w ryżu pełnoziarnistym między innymi ilość błonnika – brązowy ryż ma go ok. 3,5 raza więcej od swojego wykastrowanego białego braciszka.
Między innymi dzięki większej zawartości błonnika ma pozytywny wpływ na zmniejszenie insulinooporności (i sprzyja utracie zbędnych kilogramów oraz zmniejsza ryzyko zapadnięcia na cukrzycę).
Ma też ponad 2 razy więcej witaminy E, 2 razy więcej wapnia, 3 razy więcej potasu, aż 8,5 raza więcej magnezu (którego w dobie wszechobecnej mody na żywienie się białymi rafinatami tak bardzo nam wszystkim brakuje) i nawet do dziesięciu razy więcej witamin z grupy B (których również notorycznie brakuje wielu ludziom dokładnie z tego samego powodu).
Jednym słowem w warstwie zewnętrznej oraz w zarodku ziarenka natura umieściła wszystko co jest nam potrzebne aby poprawnie strawić i przyswoić to, co znajduje się wewnątrz ziarna.
Jedząc ryż biały pozbawiamy się tego wszystkiego na własne życzenie.
Brązowy pełnoziarnisty ryż to zatem zdecydowanie lepszy wybór niż biały, oczyszczony ryż.
A co z kwasem fitynowym?
Oczywiście niektórzy będą w osłonce ryżu widzieć jedynie fityny, które zostały ostatnio ochrzczone jako „coś bardzo szkodliwego”, hamującego przyswajanie niektórych związków mineralnych i nadającego się jedynie do wywalenia z diety.
Jednak sprawa ze związkami kwasu fitowego nie jest taka prosta.
Kwas fitowy służy roślinom jako magazyn fosforu. Zbudowany jest z pierścienia inozytolu (witamina B8), do którego dołączonych jest sześć reszt fosforanowych.
Przypuszcza się, że kwas fitowy może owszem ograniczać w pewnym stopniu przyswajanie niektórych pierwiastków (głównie wapń i żelazo), lecz nie jest to powód dla którego mielibyśmy całkowicie rezygnować z konsumowania pełnego ziarna ryżu (a już na pewno nie na rzecz tego oczyszczonego, białego), nasion, orzechów albo fasoli (a nawet kawy czy kakao, bo tam wszędzie ten kwas występuje, tak naprawdę jest go w przyrodzie pełno i na pewno nie po to by nas ograbić czy zabić!
Dlaczego?
Głównie dlatego, że kwas fitowy (inna nazwa: kwas fitynowy, heksafosforan inozytolu, skrót IP6, ang. inositol hexaphospate) oprócz swojej antyodżywczej twarzy o której mówi się głośno ma przede wszystkim drugą, zbawienną i korzystną dla zdrowia ludzkiego – o tej mówi się rzadziej i zdecydowanie ciszej.
Otóż ten sam mechanizm, który powoduje wiązanie cennych minerałów, może jak wskazują badacze przyczyniać się do wyłapywania i unieszkodliwiania metali ciężkich oraz wolnych rodników będących przyczyną rozwoju chorób cywilizacyjnych.
Coraz więcej badań naukowych dowodzi, że IP6 jest silnym antyutleniaczem, który ma właściwości antyrakowe, zmniejsza tendencję do tworzenia się kamieni nerkowych i żółciowych, redukuje ryzyko rozwoju chorób sercowo-naczyniowych (zabójcy numer jeden współczesnych społeczeństw), neurodegeneracyjnych (związanych z układem nerwowym), osteoporozy, cukrzycy oraz wielu innych chorób, przy okazji mając bardzo pozytywny wpływ na naszą odporność i zapobiegając uszkodzeniom DNA.
To doprawdy niesamowite korzyści jak za cenę niewielkiego ograniczenia wchłaniania niektórych pierwiastków, które tak czy inaczej przecież można pozyskać z innych pokarmów niż te zawierające kwas fitynowy.
Ponadto kwas fitynowy jest fizjologiczną częścią ludzkiego ciała – jest on podobnie jak u innych ssaków obecny w niemal każdej naszej komórce i pełni bardzo ważną rolę w regulowaniu życiowych funkcji komórki (transdukcja sygnału, proliferacja i dyferencjacja komórkowa), więc dlaczego mielibyśmy się bać substancji naturalnie zawartej w komórkach naszego ciała?
Zresztą z powodu swojego prozdrowotnego działania znalazła ona zastosowanie również w medycynie.
Suplementację IP6 oraz inozytolem stosuje się w przypadku leczenia nadciśnienia tętniczego, depresji, nerwicy, schizofrenii, łuszczycy, nowotworów czy też zespołu policystycznych jajników.
Nie ma jednym słowem powodu, by przed kwasem fitowym jakoś nazbyt obsesyjnie się bronić.
Należy jedynie unikać jego nadmiaru, bo jak każdy nadmiar – tak i ten może być szkodliwy.
Ludzie tymczasem wolą stronić od „szkodliwego” kwasu fitynowego niczym od ognia, naczytawszy się w internetach strasznych rzeczy na jego temat, a potem kupować go w roli suplementu za ciężkie pieniądze, gdy już podupadną na zdrowiu.
Jak bardzo to jest nierozsądne? Bardzo!
Stronienie od naturalnych pokarmów tylko dlatego, że zawierają jakąś substancję antyodżywczą może się obrócić przeciwko nam tak naprawdę.
O każdym pokarmie można bowiem napisać rzeczy dobre i rzeczy złe.
Gloryfikować go lub demonizować.
Na przykład taki szpinak czy zielona pietruszka, mimo tego, że znajdują się w czołówce najgęstszych odżywczo zielonolistnych warzyw – zawierają związki kwasu szczawiowego czyli szczawiany (podobne zresztą jak… czekolada!) mogące w pewnych okolicznościach sprzyjać kamicy nerkowej, zaś potężny antyrakowo brokuł zawiera z kolei goitrogeny ograniczające przyswajanie jodu tak potrzebnego tarczycy, jajnikom, prostacie czy piersiom.
Lecz to wszystko nie jest powodem aby wykluczyć te produkty całkowicie z menu, ponieważ prawda jest taka, że musielibyśmy w bardzo dużych ilościach (kilogramami) jadać te produkty każdego dnia przez 365 dni w roku i przez wiele kolejnych lat nie jedząc przy tym zbyt wiele czegoś innego, aby nam zawarte w nich substancje antyodżywcze zaszkodziły i doprowadziły do niedoborów.
Natura poza tym nas sama zabezpiecza przed tym, abyśmy nie mieli zbytnio jednostajnej diety: po dłuższym okresie jedzenia jakiegoś jednego określonego pokarmu w dużych ilościach (np. podczas monodiety, wszystko jedno na czym by nie była oparta) po prostu nam się ten dany pokarm dość szybko nudzi i szukamy intuicyjnie jakiejś odmiany lub urozmaicenia.
Reasumując – w odpowiednich ilościach (czyli jako składnik rozsądnej, urozmaiconej i prawidłowo zbilansowanej diety) kwas fitowy jest dobroczynny, zaś w nadmiarze (jak każda rzecz w nadmiarze!) może być szkodliwy i „wypłukiwać” pewne minerały, co jednak nie jest powodem aby całkowicie usuwać z menu wszelkie pokarmy zawierające tę substancję (ziarna, orzechy, nasiona i pestki) lub też obsesyjnie za każdym razem przed spożyciem namaczać je w obawie przed rzekomą olbrzymią szkodliwością kwasu fitowego.
Wręcz przeciwnie – kwas fitowy będąc silnym antyutleniaczem oraz naturalną, fizjologiczną częścią niemal każdej komórki naszego ciała – działa również na naszą korzyść.
Jeśli masz jednym słowem ochotę na schrupanie sobie czasami kilku smacznych orzeszków prosto ze skorupki czy też garści zdrowych pestek z dyni, to po prostu zrób to – tak czy inaczej wyjdzie ci to na zdrowie! 🙂
Ryż czerwony
Ten rodzaj ryżu to również ryż pełnoziarnisty, a kolor jego ziarenek wynika ze związków zawartych w osłonce, należące do szerszej grupy związków zwanej flawonoidami (są to polifenolowe związki organiczne).
Związki te to antocyjany, naturalne czerwono-fioletowe barwniki roślinne (te same nadają barwę np. jagodom, jeżynom, malinom, śliwkom, winogronom, bakłażanom czy czerwonej kapuście) mające działanie ochronne, antyzapalne i antyrodnikowe.
Współczesna medycyna zainteresowała się farmakologicznymi właściwościami antocyjanów stosunkowo niedawno. Jak do tej pory badania sugerują, że mogą one mieć własności chroniące przez cukrzycą, nowotworami, otyłością, chorobami układu krążenia oraz utratą ostrości widzenia [2].
Podczas gdy zawartość błonnika, witamin i minerałów jest w brązowym i czerwonym ryżu porównywalna (z wyjątkiem żelaza, którego czerwony ryż zawiera więcej niż inne odmiany), to głównie z uwagi właśnie na zawartość antocyjanów ryż czerwony ma niewątpliwą przewagę zdrowotną nad ryżem brązowym (o białym już nie wspominając).
Największą jednak zawartość antocyjanów posiada najciemniej ubarwiony rodzaj ryżu czyli ryż czarny, o którym za chwilę.
Czerwony ryż gotuję się dosyć długo (ok. 35- 40 minut) i ma bardzo przyjemny, lekko słodkawy i delikatnie orzechowy smak oraz miłą chrupkość.
Ryż czarny – zwycięzca rankingu!
Podobnie jak ryż brązowy i czerwony jest to również ryż pełnoziarnisty. Swego czasu przeznaczony był tylko dla wybrańców (np. w Chinach jedynie dla władców i wysoko urodzonej szlachty), stąd też jego historyczna nazwa to „zakazany ryż” – biedocie nie wolno było go uprawiać ani konsumować, a za złamanie zakazu groziła śmierć.
Dzisiaj czarny ryż trafił pod strzechy, jednak nadal nie jest zbyt popularny.
A szkoda – jest to najgęstszy odżywczo gatunek ryżu (czyli ma największą ilość cennych mikroskładników odżywczych przypadających na każdą spożywaną kalorię) i spokojnie zasługuje na miano superfood czyli super pożywienia!
Ma przede wszystkim jak donoszą badacze najwyższą zdolność antyoksydacyjną i największe działanie antyzapalne spośród wszystkich odmian ryżu.
Wiele lat palmę pierwszeństwa dzierżył w tym temacie ryż czerwony, jednak ostatnie badania przechyliły szalę zwycięstwa w stronę właśnie ryżu czarnego.
A już w porównaniu z ryżem brązowym czarny ryż to niewątpliwie żywieniowa perełka (imperatorzy chińscy nawet i bez badań naukowych dobrze wiedzieli co w trawie piszczy!).
Naukowcy z Uniwersytetu w Luizjanie (USA) wyliczyli, że jedna łyżka otrębów z czarnego ryżu (odpowiednik 10 łyżek ugotowanego ryżu) posiada dzięki antocyjanom zdolność antyoksydacyjną większą niż 1 łyżka borówek amerykańskich, jednocześnie zapewniając więcej witaminy E, błonnika, zaś mniej cukru.
Na uwagę w czarnym ryżu zasługuje obecność pełnego spektrum witaminy E (zawiera wszystkie osiem związków czyli cztery tokoferole i cztery tokotrienole) oraz fitosteroli występujących pod zbiorczą nazwą gamma-oryzanolu [3].
Do czego potrzebujemy witaminy E i jak wielki może mieć ona potencjał ochronny i leczniczy (antyzapalny, antyoksydacyjny) pisałam tutaj oraz tutaj.
Ale to jeszcze nic w porównaniu z potencjałem gamma-oryzanolu!
Oryzanol bowiem jak donoszą badacze ma działanie antyoksydacyjne ok. 10 razy silniejsze niż witamina E.
Ten unikalny rozpuszczalny w tłuszczach kompleks fitosteroli znaleźć można tylko w pełnoziarnistym ryżu (głównie właśnie w czarnym i nieco mniej w czerwonym i brązowym).
W medycynie oryzanol był używany przy różnych przypadłościach, m.in. aby zredukować lęki i depresję (stymuluje bowiem wydzielanie endorfin – naturalnych hormonów szczęścia), przy menopauzie (jako substancja wykazująca pozytywny wpływ na prawidłowy poziom hormonów płciowych: zmniejsza uderzenia gorąca i inne nieprzyjemne menopauzalne objawy), przy terapiach obniżających zbyt wysoki poziom cholesterolu i trójglicerydów, przy terapiach odmładzających (antystarzeniowych), terapiach antynowotworowych czy w końcu jako suplement dla sportowców (jako naturalny zamiennik syntetycznych sterydów oryzanol wzmaga siłę i wydajność mięśni, przyspiesza regenerację oraz pomaga obniżać poziom tkanki tłuszczowej).
Jednym słowem wszędzie tam, gdzie pojawia się zapalenie oryzanol jako silny antyutleniacz przychodzi z pomocą.
Najlepiej jednak (tak na logikę) jadać po prostu pełnoziarnisty (optymalnie czarny, ewentualnie czerwony lub brązowy) ryż, w którym rzeczony oryzanol natura dla nas obficie umieściła, zamiast czekać, aż rozwiną się u nas jakieś dolegliwości wymagające zakupu drogiego suplementu z wyizolowanym oryzanolem.
Owszem, czarny ryż jest nieco droższy niż inne jego kolory, jednak na dłuższą metę to się i tak opłaca. Zdrowie jest zawsze tańsze niż choroba.
Tak czy inaczej jeść przecież trzeba, więc czemu nie sięgać od razu po najlepszy rodzaj ryżu (i ogólnie każdego pożywienia) by pozyskać zeń jak najwięcej dla siebie zdrowotnych korzyści? 😉
Czas gotowania czarnego ryżu to podobnie jak w przypadku ryżu czerwonego ok. 35-40 minut. Smak ma nieco bardziej wytrawny od ryżu czerwonego (choć wciąż przyjemnie słodkawy), podobną chrupkość, lekko orzechowy posmak.
Ryż dziki
Dziki ryż jest spokrewniony z ryżem (należy również do rodziny wiechlinowatych), ale nie jest do końca ryżem. Często jest mylony z czarnym ryżem z uwagi na kolor, jednak jego ziarenka są wyraźnie podłużne, jak igiełki, oraz sporo dłuższe.
Ziarenka ryżu dzikiego pochodzą z rośliny o nazwie zizania wodna (inna nazwa: owies wodny, ostruda wodna, ryż indiański). Pierwotnie zizania rosła dziko na mokradłach, później uprawiana była w stawach rybnych. Obecnie uprawiana jest w USA, Australii i na Węgrzech.
To najdroższy gatunek ryżu i jednocześnie najbogatszy w smaku (smak nieco podobny do karczochów). Ze wszystkich odmian dziki ryż ma najwięcej białka (aż 15%), a najmniej węglowodanów. Jeśli chodzi o wartości odżywcze to plasuje się swoją gęstością odżywczą gdzieś pomiędzy ryżem brązowym, a kolorowymi odmianami (czerwonym, czarnym).
Jest niezłym źródłem manganu, magnezu, cynku oraz witamin z grupy B. W marketach spotykany jest czasami w gotowych mieszankach ryżowych (np. ryż długoziarnisty biały z ryżem dzikim).
Dziki ryż gotuje się najdłużej ze wszystkich: 45-60 minut.
Może stanowić miłe i ciekawe uzupełnienie posiłku od czasu do czasu (trudno byłoby go włączyć częściej do diety choćby z uwagi na wysoką cenę), jednak i tak nic nie przebije wartościami odżywczymi „zakazanego ryżu” czyli czarnego! 🙂
Poniżej graficzne zestawienie gęstości odżywczej poszczególnych rodzajów ryżu:
I jeszcze kilka informacji o różnicach pomiędzy poszczególnymi kolorami ryżu (podaję za doktorem Axe) w gramach na każde 100 g:
- Biały ryż – białko 6.8, żelazo 1.2, błonnik 0.6.
- Brązowy ryż – białko 7.9, żelazo 2.2, błonnik 2.8.
- Czerwony ryż – białko 7.0, żelazo 5.5, błonnik 2.0.
- Czarny ryż – białko 8.5, żelazo 3.5, błonnik 4.9 oraz najwięcej antyutleniaczy spośród wszystkich rodzajów ryżu.
Arsen w ryżu: co robić?
Kilka lat temu świat obiegła mrożąca krew w żyłach wiadomość: w ryżu wykryto arsen! Oczywiście w dzisiejszych czasach to żadna niby nowina, ponieważ metalami ciężkimi mamy skażone dokumentnie wszystko: powietrze, wodę, glebę i oczywiście co za tym idzie również nasze pożywienie (bez względu na to czy jemy rośliny czy też jemy zwierzęta spożywające te rośliny).
Naukowcy jednak tak czy inaczej rzucili się do wyjaśniania i badania zjawiska arsenu w ryżu.
Wywnioskowano, że głównym winowajcą są złe praktyki rolnicze: często uprawiano ryż na polach, na których wcześniej uprawiano bawełnę obficie spryskiwaną środkami ochrony roślin zawierającymi związki arsenu.
Na domiar złego ryż jest rośliną, która lubi arsen pobierać z gleby i potrafi go wchłonąć kilka razy więcej niż inne rośliny.
Niestrudzeni badacze zadali sobie pytanie: czy można coś z tym fantem zrobić?
Przecież miliardy ludzi zjada ryż, niektórzy nawet codziennie.
Okazało się, że na zmniejszenie poziomu arsenu w ryżu mają wpływ dwie rzeczy, które możemy zrobić sami w domu:
– namoczenie ryżu na co najmniej 30 minut przed gotowaniem (nota bene skraca to również czas gotowania) i odlanie wody,
– gotowanie ryżu „w dużej wodzie” (6 razy więcej wody niż ryżu) oraz odcedzenie wody po ugotowaniu [4].
Poza tym okazało się, że nie każdy ryż jest w jednakowym stopniu zanieczyszczony arsenem. Ten rosnący w Kalifornii, Indiach i Pakistanie okazał się dużo czystszy niż ten uprawiany w USA (szczególnie zanieczyszczony był ryż pochodzący ze stanów Teksas, Arkansas oraz Luizjana) [5].
Dlatego warto zwracać uwagę na pochodzenie ryżu i kupować go z krajów wyżej wyżej wymienionych (omijać ryż z USA, o ile nie jest wyraźnie opisany jako pochodzący z Kalifornii). Dodatkowo bezpieczniejsze będą zapewne produkty organiczne (bio) niż konwencjonalne.
Ważna uwaga praktyczna: podobnie jak makaron również ryż gotujemy „al dente” czyli nie dopuszczamy do rozgotowania, ponieważ indeks glikemiczny zarówno makaronu jak i ryżu rośnie z każdą minutą gotowania ponad wymagany czas.
Poza tym rozgotowany ryż jest zwyczajnie mało smaczny. 🙂
Ryż kupujmy zawsze sypki, nie ten w torebkach plastikowych.
Jeśli kupimy torebkowany, to dla bezpieczeństwa dobrze jest go tak czy inaczej wysypać z torebki i gotować luzem, chyba, że razem z ryżem pragniemy spożywać związki chemiczne zawarte w plastikowej torebce, które uwolnią się z plastiku pod wpływem gotowania! 😉
Jak często jadać ryż?
Ryż (szczególnie czarny) warto jak najbardziej włączyć do menu, szczególnie w diecie jesienno-zimowej kiedy to dostępność świeżych źródeł antocyjanów w postaci sezonowych warzyw i owoców jest mniejsza.
Jednak w diecie nutritariańskiej zwracamy uwagę na urozmaicenie, stąd dr Fuhrman zaleca sięganie po różnorodne źródła skrobi, np. z warzyw może to być marchew, buraki, bataty, pasternak czy dynia (warzywa w przeciwieństwie do ziaren zbóż i pseudozbóż posiadają jeszcze między innymi ogromnie ważną witaminę C).
Natomiast z produktów pełnoziarnistych raz na jakiś czas może pojawiać się na stole oprócz ryżu także gryka, jęczmień, proso, płaskurka lub orkisz, bulgur, amarantus czy quinoa.
Chodzi o to, aby nie koncentrować się jedynie na ryżu, ponieważ każdy stworzony dla nas przez naturę pokarm oferuje nam inny, całkowicie unikalny zestaw atrakcji. 🙂
A jeśli już ryż to najlepiej jaki?
Tutaj odpowiedź jest dosyć oczywista: z uwagi na wyjątkową gęstość odżywczą najkorzystniej jest jadać ryż czarny – „zakazany ryż” chińskich imperatorów (nie mylić z ryżem dzikim!).
Od siebie dodam, że ze względu na ciekawy wygląd czarnego ryżu osobiście lubię używać go również na zimno – jako składnik sałatek.
Skrobia gdy zostanie ugotowana i następnie schłodzona, staje się skrobią oporną czyli taką, która stanowi pożywienie prebiotyczne (dokarmiające kolonie dobroczynnych bakterii naszego mikrobiomu jelitowego), a dodatkowo ma mniejszą wartość kaloryczną i bardziej syci.
To jest dokładnie to co lubię, czyli przyjemne z pożytecznym. 🙂
Pomocne linki:
1. Porównanie wartości odżywczych ryżu białego i brązowego: https://cojesc.net/czy-brazowe-znaczy-lepsze/
2. Własności zdrowotne czerwonego ryżu: https://www.healthbenefitstimes.com/health-benefits-of-red-rice/
3. Goufo P, Trindade H. Rice antioxidants: phenolic acids, flavonoids, anthocyanins, proanthocyanidins, tocopherols, tocotrienols, y-oryzanol, and phytic acid. Food Sci Nutr. 2014 Mar; 2(2): 75-104.
4. Gotowanie ryżu w dużej ilości wody zmniejsza ekspozycję na arsen: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19137137
5. Dr Fuhrman na temat ryżu: https://www.drfuhrman.com/learn/library/articles/26/arsenic-the-dark-side-of-rice
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Sylwia napisał(a):
Super artykuł z reszta jak zawsze 🙂
A co z ryżem basmati? Bardzo go lubię i dodaje do niego kurkumy wtedy ma fajny kolorek
Marlena napisał(a):
Basmati to określenie na ryż długoziarnisty o bardzo cienkich ziarnach. Jest dostępny w sklepach biały albo pełnoziarnisty.
Krystian napisał(a):
Witam,
Bardzo ciekawy i rzeczowy artykuł, chociaż do pełnej satysfakcji zabrakło mi opisu jeszcze dwóch popularnych odmian jak np: ryż jaśminowy, czy też basmati.
Osobiście bardzo często włączam do swojej diety ryż który został tutaj pominięty – ryż paraboliczny. Zastanawiam się na której pozycji się plasuje i jaki wpływ na niego ma obróbka termiczna.
Byłbym wdzięczny gdyby pojawiła się wzmianka na wyżej wymienione odmiany.
Dziękuję za informację i pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Jaśminowy tak jak i basmati to ryż długoziarnisty, różnią się zapachem wydzielanym podczas gotowania i nieco wyglądem oraz minimalnie smakiem. Ryż parboiled jest wstępnie gotowany pod ciśnieniem, od czasu do czasu go używam (np. gdy robię nadzienie do papryki nadziewanej ryżem) lecz tylko w wersji pełnoziarnistej (ma na opakowaniu informację iż jest to ryż pełnoziarnisty parboiled naturalny, o takie coś to jest: https://kupiec.pl/product_pl/69/ryz_pelnoziarnisty_parboiled_naturalny). Jeśli chodzi o wartości odżywcze to nic nie przebije ryżu czarnego.
Marlena napisał(a):
Bardzo fajny artykuł. Miło się czyta. Jak lepiej gotować ryż na sypko czy w dużej ilości wody i odcedzony? Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
W artykule jest odpowiedź 🙂
Luca napisał(a):
Ciesze sie, ze moj ulubiony ryz wypadl najlepiej w Twoim rankingu, Marleno 🙂
Czarny ryz jest przepyszny, wyjatkowo latwo sie go gotuje, nigdy sie nie skleja, jest pieknie chrupki, orzechowy i sypki. Przez dlugi czas nie przyrzadzalam ryzu w ogole – bialy ze wzgledu na niska odzywczosc, a brazowy mi wszegolnie niesmakowal. Teraz jak odkrylam czarny ryz i zaopatrzylam sie w kilka kg (bo taniej), to moge kazdemu polecic wyprobowanie go.
Marlena napisał(a):
To również mój ulubiony 🙂
iljanah napisał(a):
A co z ryżem parboiled? Jest polecany jako lepszy od białego, dlatego tylko taki jadam, co o nim sądzisz?
Marlena napisał(a):
Najlepszy jest czarny – napisałam dlaczego 🙂
Ela napisał(a):
Witam
Ja uważam ryż parboiled za gorszą odmianę ryżu białego długoziarnistego – to po prostu półprodukt dla ludzi zaganianych i zabieganych. Po podgotowaniu tkanka ziarna jest już martwa, niekiełkująca. To zupełnie taka sama bzdura jak blanszowanie warzyw do sklepowych mrożonek. Surowa zamrożona roślina, nawet pokrojona, wciąż żyje, nadal wytwarza np. witaminę C w zamrażarce. (I błagam nie używajcie błędnej nazwy paraboliczny, jak ktoś w komentarzu wyżej – równie dobrze byłoby parafrazowy albo paralaksowy.)
Pozdrawiam
Nina napisał(a):
Mam pytanie o przechowywanie ryżu po ugotowaniu. Z kilku źródeł słyszałam informację (podobno były poważne badania), że nie można jeść go następnego dnia, ponieważ bardzo szybko wytwarzają się toksyczne substancje, niestety nie wiem dokładnie o co chodzi. Czy coś Pani słyszała na ten temat (albo może ktoś z czytelników)?
Marlena napisał(a):
Nic mi o tym nie wiadomo. Normalnie wrzucam ryż do szklanego pojemnika ze szczelną pokrywką (pojemnik typu Pyrex) zamykaną na zatrzaski i wkładam do lodówki, dzięki czemu ryż (czy inne ziarno jak np. quinoa, gryka, proso) zachowuje świeżość, smak i konsystencję co najmniej przez najbliższe 24 godziny. Nie można czytać w internetach tylu bzdur, Nino, bo wyjdzie na to, że należałoby żyć powietrzem i miłością, bo wszystko jest szkodliwe 😉
Marlena napisał(a):
Szczerze i uczciwie mówię: nigdy nie spotkało mnie żadne zatrucie pokarmowe spowodowane ryżem przechowywanym w lodówce. Wiadomo, że nie trzymamy go w temp. pokojowej, bo ryż tak jak każdy inny gotowany produkt zbożowy (np. makaron) na drugi dzień skwaśnieje. Natomiast ryż czy makaron przechowywane w warunkach chłodniczych śmiało wytrzymują u mnie 24 godziny.
ryż schłodzony napisał(a):
A inne źródła podają, że najzdrowszy jest schłodzony, bo wytwarza się skrobia oporna, ta dobrze wpływa na jelita a jelita na odporność (tak w skrócie). W każdym razie też czytałam, ze należy spożyć od razu po przygotowaniu, co jednak uznaję za bzdurę i nie znam badań potwierdzających tę tezę. Praktyka też jej nie potwierdza, :).
ela napisał(a):
Witam, czy ryż po odcedzeniu powinno się hartować zimną wodą, aby przerwać proces gotowania? Na przykład gdy chcę ryż do sałatki na zimno. Artykuł super! Fajnie by było gdyby pojawił się podobny ale o kaszach. Jak gotować? na sypko czy w dużej ilości wody. Wiem że królową kasz jest jaglana i gotować powinno się ją na sypko. Artykuł o kaszy jaglanej przeczytałam, ale o innych kaszach chętnie więcej bym się dowiedziała i o pseudozbożach również. Mam nadzieję że za jakiś czas pojawi się jakiś chociaż krótki tekst. Pozdrawiam serdecznie, Ela
Marlena napisał(a):
Jeśli na szybko chcemy mieć zimny ryż do sałatki to jak najbardziej schładzamy strumieniem zimnej wody.
Beta napisał(a):
witam Pani Marleno.moje pyt nie ma zwiazku z artykulem.jak dlugo sie czeka na Pani przepisy? zamowilam placac przelewem i jak dotat(okolo tygodnia) nic nie otrzymalam.w tytule podalam adres e-mail.pozdrawiam i oczywiscie artykul pierwsza klasa:)
Marlena napisał(a):
Wysłałam raz jeszcze, mam nadzieję, że tym razem mail dotarł.
Agnieszka napisał(a):
Witam serdecznie.
Bardzo ciekawy artykuł :-). Cieszę się, że tak wyczerpująco Pani opisała zagadnienie kwasu fitynowego, rozwiewając wątpliwości. Pozdrawiam
józef napisał(a):
Dzień dobry Pani Marleno, czy zna może Pani jakieś naturalne sposoby na pluskwy domowe? W tym roku to jakaś plaga. Chciałbym się jeszcze zapytać czy wie Pani jaka powinna być dieta przeciwpasożytnicza (ludzkie pasożyty), gdyż to też częsty powód różnych chorób, a lekarze o tym zapominają, o grzybach tak samo.
Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Chyba najlepszy sposób na owady domowe to wytwornica pary. Bez chemii i skuteczny.
Nie ma w moim pojęciu czegoś takiego jak jakaś specjalna „dieta antypasożytnicza” 😉 Kiedy żywimy się tym co dla nas ziemia rodzi i nie sięgamy po przemysłowo przetworzone pseudojedzenie, to nie potrzebujemy osobnej diety do obrony przed pasożytami i jeszcze osobnej do obrony przed grzybami.
gajowy napisał(a):
Dobrym rozwiązaniem jest też gotowanie ryżu białego (tak tego niezdrowego!) razem z soczewicą w stosunku około 1:1. Da to nam podobne (raczej lepsze) właściwości odżywcze od ryżu brązowego, jest prostsze i smaczniejsze – przynajmniej jak użyjemy jaśminowego lub basmati. Soczewica czerwona ma ten sam czas gotowania co ryż biały. W przypadku brązowej, czerwonej, czarnej trzeba samą soczewicę pogotować przez czas będący różnicą czasu gotowania soczewicy i ryżu a później dodać ryż i gotować razem.
Ryż i strączkowe mają uzupełniający się profil aminokwasowy dlatego korzystnie jest je łączyć. Strączkowe generalnie mają dużo błonnika, białka i minerałów.
Kiedyś bawiłem się w robienie ryżu brązowego, dzikiego (trzeba je długo gotować). Dzisiaj wolę łączyć ryż jaśminowy z soczewicą bo jest to prostsze i smaczniejsze. Mniam :).
Wioletta napisał(a):
Witaj, przepraszam, że pod tym artykułem, ale nie wiem, co robić. Wykryto u mnie w pochwie gronkowca i paciorkowca. Wiem, że pewnie przepiszą mi na to antybiotyki a ja nie chce ich brać. Czy znasz naturalne sposoby na pozbycie się tych bakterii?
Marlena napisał(a):
Najlepszym sposobem jest posiadanie silnego układu odpornościowego, który odeprze atak każdej gadziny (wirusa, bakterii) i będzie trzymał te drobnoustroje pod kontrolą (czyli nawet gdy one sobie w nas są, to nie robią nam krzywdy).
Klaudia napisał(a):
Chciałabym zastosować post dr Ewy Dąbrowskiej. Czy jest szansa wyleczenia zatok po zastosowaniu postu? Czy musiałabym przeprowadzić 6tyg?
Pozdrawiam 🙂
Marlena napisał(a):
Owszem, jest szansa. A ile czasu to potrwa to wie tylko Twój organizm 😉
Justyna napisał(a):
Bardzo przydatny artykuł! Dziękuję Marleno 🙂 Nareszcie ktoś rozjaśnił mi temat odmian ryżu – zwłaszcza od strony zdrowotnej. Pozdrawiam ciepło.
Marlena napisał(a):
Cieszę się, że artykuł jest dla Ciebie użyteczny i przydatny, Justyno.
Pozdrawiam cieplutko wzajemnie! 🙂
Adam napisał(a):
Witaj Marleno.
Czy możesz mi polecić witaminy B + jaka B12 (ile jednostek) do suplementacji? Od ponad dwóch lat nie jem mięsa /ryby czas od czasu/ i chciałbym dla bezpieczeństwa uzupełnić B /głównie B12/ w org.
Pozdrawiam
A.
Marlena napisał(a):
Adamie, akurat B12 jest ciężka do przedawkowania 😉
Ilości polecane to 500 mcg raz w tygodniu (najlepiej metylkobalamina).
ela napisał(a):
Witam Panią bardzo serdecznie. Mam pytanie do Pani, ale nie w kwestii zdrowego odżywiania, a zanieczyszczonego powietrza oparami od hodowli zwierząt. Mam córeczkę 5 letnią, jest alergikiem, staram się odżywiać najzdrowiej jak tylko umiem i widzę efekty – zaczęła w końcu oddychać w nocy przez nos. Niestety sąsiad jeden z najbliższych, mieszka po drugiej stronie drogi asfaltowej powiększył hodowlę świń, ma teraz olbrzymią oborę. Dom mamy na przeciwko jego obory i obornika. Jak wiatr wieje z jego strony to dla mnie smród jest nie do wytrzymania. Innym sąsiadom to nie przeszkadza, wietrzą domy, suszą pranie, ja zamykam dom aby jak najmniej smrodu wpadło do domu. Mnie śmierdzi nawet jeśli nie ma wiatru. Ten zapach po prostu się roznosi. Mieszkamy tu od niedawna, nigdy nie sądziłam, że na wsi może tak śmierdzieć. Chcieliśmy aby córka miała świeże wiejskie powietrze, a tu taka pomyłka. Czy może mi Pani powiedzieć jak szkodliwy może być taki smród (inaczej nie umiem tego nazwać) szczególnie dla dziecka alergika? Czy to może być przyczyna wielu objawów alergicznych u córki? Wstydliwy i śmierdządzy problem, ale wolę wiedzieć jak naprawdę to wpływa na nasze zdrowie. Będę wdzięczna za każdą odpowiedź. Pozdrawiam gorąco. Ela
Marlena napisał(a):
Pojęcia nie mam na ile to szkodliwe. Polecam książkę „Witaminy w leczeniu alergii”, autor dr Damien Downing. Tam dowiesz się jak sobie radzić z takimi problemami.
Puma napisał(a):
Pani Marlenko, biorąc pod uwagę Pani wiedzę i wnikliwość pozwoliłam sobie Panią zapytać. Czy woda, którą zamrozimy i odmrozimy przed wypiciem jest zdrowsza i dodatkowo odchudza.
Marlena napisał(a):
Nie wiem, nie sprawdzałam tego empirycznie. Odchudza na pewno ujemny bilans energetyczny, a ponieważ woda ma zero kalorii to w jakimś sensie owszem odchudza, czy będzie zamrożona i odmrożona czy też nie.
Adam napisał(a):
Dziekuje za radę. A gdzie kupie najlepszą? W internecie reklamuje sie: https://www.mito-pharma.pl/produkt/witamina-b12-mse.html?gclid=CMPwsaq76c4CFUs6GwodjA8Bkw . Czy ta witamina w takim zestawieniu jest OK?
Czyba, ze mozna kupic cos w aptece
Pozdrawiam
A.
Marlena napisał(a):
Szukaj samej B12 (metyl), po co tutaj sztuczny kwas foliowy https://pl.wikipedia.org/wiki/Kwas_foliowy, skoro foliany najkorzystniej czerpać z zieleniny w naturalnej formie? Jak już się wysilili na metylowaną formę B12, to mogli z tej cenie (150 zł za suplement) chociaż dać w komplecie również metylowany kwas foliowy (5-MTHF), dużo lepiej przyswajalną biologicznie aktywną formę. Są w literaturze niekorzystne doniesienia na temat kwasu foliowego syntetycznego i nie ignorowałabym tych doniesień. Kwas foliowy to nie jest to samo co naturalne foliany zawarte w żywności. Ktoś kto ma problemy z metylacją nie odniesie ponadto korzyści w przyjmowania sztucznego kwasu foliowego (pomóc mu może tylko 5-MTHF).
Karol napisał(a):
Osobiście lubię sobie przyrządzać biały ryż z dodatkiem jajka i tuńczyka. Jest pycha. Ryż przez Polaków jest raczej niedocenianym produktem, a szkoda 😉
Marlena napisał(a):
Przetworzone węglowodany w połączeniu z produktami odzwierzęcymi to chyba najgorszy i najbardziej chorobotwórczy rodzaj odżywiania.
Piotr napisał(a):
Cytat z wikipedii wo kwasie fitynowym:
„W przeszłości uważano, że wykazuje właściwości przeciwnowotworowe, jednak badania jednoznacznie zaprzeczyły[2].”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kwas_fitowy#cite_note-2
Marlena napisał(a):
Nie radzę brać na poważnie Wikipedii jako źródła wiarygodnych informacji. Cyferka [2] przy cytacie odnosi się do zalinkowanej stronki FDA, gdzie wcale nie ma owego rzekomego zaprzeczenia przez naukę antynowotworowych własności IP6, lecz po prostu wymienione są firmy sprzedające suplementy diety potencjalnie pomocne przy nowotworach, przed którymi FDA jakoby ostrzega. Być może nawet część z nich to faktycznie zwykłe naciągactwo, ale akurat jeśli chodzi o IP6 (kwas fitynowy) oraz inozytol (prekursor IP6) to akurat badania nie tylko nie wykluczyły jego pozytywnej roli w prewencji antynowotworowej, apoptozie i zapobieganiu przerzutom, ale wręcz zdają się ją potwierdzać – zarówno w badaniach in vitro jak i in vivo (na myszach oraz w pierwszych próbach klinicznych na ludziach).
Na przykład tutaj: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17044765 „A striking anticancer action of IP(6) was demonstrated in different experimental models. In addition to reducing cell proliferation, IP(6) also induces differentiation of malignant cells. Enhanced immunity and antioxidant properties also contribute to tumor cell destruction. Preliminary studies in humans show that IP(6) and inositol, the precursor molecule of IP(6), appear to enhance the anticancer effect of conventional chemotherapy, control cancer metastases, and improve quality of life.”
Albo ostatni przegląd (z czerwca 2016 r.) tych wszystkich niby „złych wiadomości” na temat IP6, które okazały się jednak nadzwyczaj dobre: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/27272247 i pełna treść tutaj: https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/1750-3841.13320/full. Jak się okazuje IP6 nie tylko owszem zdaje się posiadać własności antynowotworowe, lecz może być potencjalnie pomocny w leczeniu multum innych wrednych choróbsk (metabolicznych, zapalnych) z uwagi m.in. na swoje wielokierunkowe działanie antyzapalne.
Tak więc jak wynika z w/w przeglądu póki co nie ma badań „jednoznacznie zaprzeczających” właściwościom przeciwnowotworowych IP6, raczej wręcz przeciwnie, dotychczasowe badania choć nie wydały ostatecznego werdyktu (badań na ludziach jest wciąż zbyt mało) to wskazują na IP6 jako rzecz dla naszego zdrowia korzystną, a nie jedynie wredny „składnik antyodżywczy”: ta ostatnia etykietka kwasu fitowego jest już jak widać przestarzała, podobnie jak tendencyjna informacja w Wikipedii, a już całkiem powaliła mnie na łopatki informacja jakoby wegetarianie cierpieli na niedobory z powodu spożywania kwasu fitowego i podlinkowanie w tym miejscu do oficjalnego stanowiska Stowarzyszenia Dietetyków Amerykańskich https://www.andjrnl.org/article/S0002-8223%2803%2900294-3/abstract w którym dietetycy kategorycznie zapewniają, że dobrze zbilansowana dieta wegetariańska a nawet wegańska jest korzystna zdrowotnie i może być polecana na każdy okres rozwoju człowieka począwszy od ciąży i laktacji, poprzez okres dzieciństwa, dojrzewania aż po wiek podeszły (o rzekomych niedoborach pokarmowych występujących u wegetarian związanych ze spożywaniem kwasu fitowego nie ma w tym stanowisku ani słowa).
Ogólnie chyba dla nikogo nie jest tajemnicą, że Wikipedię „tworzą” internauci 😉 Niestety nie wszyscy potrafią być obiektywni. Dlatego jeszcze raz zachęcam do głębokiego osobistego przekopywania się przez źródła, zamiast na ślepo wierzyć w to co napisali „twórcy” Wikipedii, szczególnie jeśli chodzi o zmanipulowane wpisy na tematy dietetyczne, bo dam sobie rękę uciąć, że twórcami pewnych wpisów są internauci przepojeni ideologią „diety Paleo” (znak towarowy na nazwę „The Paleo Diet” zastrzeżony jest przez twórcę tej diety, L. Cordaina), z tym że z nauką ta ideologia ma mało wspólnego, bo tu nie chodzi częstokroć o to co tak naprawdę mówi nauka, tylko o to, co sobie wymyślił p. Cordain by na swojej diecie zbijać fortunę. A on akurat sobie wymyślił, że kwas fitowy to jedynie szkodliwy ponoć bardzo składnik antyodżywczy i mamy się przed nim bronić rękami i nogami. 😉
Adam napisał(a):
Marleno.
W jakiej formie spożywać owsiankę by była lekkostrawna? Czy dłuższe gotowanie powoduje że jest lżejsza dla żołądka?
Pozdr.
A.
Marlena napisał(a):
Owies z tego co wiem jest podobnie jak ryż zaliczany do pokarmów lekkostrawnych i chyba podobnie jak on – im dłużej gotowany i bardziej rozdrobniony tym lżej strawny (czyli np. płatki błyskawiczne choć mają wyższy IG to będą lżej strawne od zwykłych, a kleik ryżowy lżej niż zwyczajnie ugotowany „al dente” ryż).
Ja osobiście ze strawnością problemów nie mam, więc owsiankę jedynie na parę minut zalewam wrzątkiem, jeśli gotuję to dosłownie minutę-dwie, by się dobrze składniki mojej owsianki połączyły. Latem robię sobie owsiankę na zimno (zalewam na noc, rano dodaję dodatki) czyli coś na kształt słynnej „surówki piękności Heleny Rubinstein” (przepis w/g Ireny Gumowskiej) albo owsiankę do picia (koktajl ze wszystkim co tam akurat mam w lodówce + superfoodsy różniste).
Mariusz napisał(a):
Jesli ktos ma bardzo ciasny grafik i niema czasu spedzac go w kuchni to czy przygotowywanie posilkow dwa razy w tygodniu(w niedziele i czwartek) i wkladanie takich posilkow do plastikowych pojemnikow ,zamykajac je w lodowce ma az tak bardzo negatywny wplyw na jakosc jedzenia ? Ile czasu pani zdaniem jedzenie mozna przechowywac po ugotowaniu w lodowce?
Marlena napisał(a):
Jak najbardziej można – często gotuję większą partię żarełka i trzymam w lodówce, starcza mi na dzień następny i czasem na jeszcze następny. Z tym że proponuję trzymać w szklanych pojemnikach z pokrywką, nie w plastikach (grom jego wie co tam w tych tworzywach może być!). Jeśli wiem, że nie zjem, to wkładam do zamrażalnika, na wypadek braku czasu jak znalazł (aczkolwiek wolę świeże pożywienie niż mrożone, jednak czasem zdarza mi się mrozić, bo lepiej tak zrobić aniżeli wyrzucić, nie lubię marnacji!) 😉
Adam napisał(a):
Marleno.
A studzisz zanim dasz do słoików czy dajesz do słoika gorące, zakręcasz i czekasz aż wystygnie? Ponoć tak jest lepiej /gorące do słoików/
Zawsze mnie to frapowało – np. ugotowałem leczo czy zupe i chciałbym bezpiecznie zjeśc na drugi dzień ale zeby przy okazji jak najmniej straciły warzywa na wartosci.
M.
Marlena napisał(a):
Jeśli chcę zjeść coś na drugi dzień to nie przelewam tego do słoików, tylko to co zostało do mniejszego garnka i na drugi dzień odgrzewam (np. zupę czy leczo).
Kamcia napisał(a):
Wiatam Pani Marleno. Troche nie na temat. Czy może sie Pani wypowiedziec na temat czteroboranu sodu dziesieciowodnego. Czy można go bezpiecznie spozywac w małych dawkach. Czytałam ze siwtbie radzi sobie. z robakami, ale nawet na opakowaniu jest napisane że jest bardzo toksyczny. Mam metlik w głowie. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Jest mniej toksyczny od kuchennej soli, jeśli chodzi o ścisłość. Na pewno są badania o wpływie boru na układ kostny, natomiast co do robaków to nie man pojęcia czy zostały zrobione jakieś badania, czy też jest to „miejska legenda”.
Karol napisał(a):
Czy mogla pani podac nazwe witamina b 12 konkretnej firmy ktora warto kupic? Zawsze bralem najtansza b 12 ,myslalem ze to bez roznicy ,ale widze wyzej w komentarzach ze ma to znaczenie:)
Marlena napisał(a):
Nie jest ważne z jakiej firmy, po prostu zwracaj uwagę na formę związku: metylokobalamina. (metylo-B12) Ta „zwykła” to cyjanokobalamina, ale jeśli ktoś ma problemy z metylacją to z uwagi na uszkodzenie szklaków metabolicznych nie przerobi jej sobie na aktywną formę w swoim ustroju, więc nie będzie miał z niej większego pożytku.
Marcin napisał(a):
Bardzo fajny artykuł, ostatnio szukałem takich informacji. Mam jedno pytanie, czy po ugotowaniu ryżu czerwonego, woda powinna mieć odcień czerwony? Czy jeśli tak się dzieje to jest to jakiś oszukany ryż?
Marlena napisał(a):
Tak, ryże kolorowe (czarny i czerwony) barwią wodę. Po prostu część antocyjanów przechodzi do wody.
Aldona napisał(a):
Witaj Marleno,
zanim poproszę Cię o poradę, chciałabym po raz kolejny podziękować Ci za wszystkie dotychczasowe wskazówki i porady-zawsze z nich korzystam. Dziś chciałabym zapytać o rodzaj diety dla osoby, która miała atak kolki nerkowej i wylądowała w szpitalu.Jakie produkty odrzucić przy tego rodzaju dolegliwościach? Proszę podpowiedz mi, co stosować a czego nie aby nie dopuścić do ponownego ataku.
Bardzo dziękuję za pomoc i pozdrawiam. Aldona
Marlena napisał(a):
Witamina C, witaminy z grupy B (szczególnie B6), magnez – tak leczyli kamicę lekarze ortomolekularni. Gdyby to przełożyć na jedzenie to wyszłoby nam, że mamy trzymać się z dala od nabiału (za dużo wapnia i fosforu przy nieobecności magnezu), jeść dużo zieleniny, owoców, ryb i roślin strączkowych. Czyli zdrowa dieta 🙂 A tak dokładnie to rodzajów kamicy jest kilka, więc niektóre pokarmy mogą być wykluczone – nie ma chyba jednej diety dobrej dla wszystkich rodzajów kamicy nerkowej.
Adam napisał(a):
Witaj Marleno
Kupiłem wit. B12 /methylo…/ ale 1 kapsułka = aż 1.000 mikrogramów. Czy to nie jest za duża dawka, czy można np. wziąć pół kapsułki?
Wiem, że w zastrzykach daje się 1.000 ale nie mam pojecia jak to sie ma do dawkowania w formie kapsułki.
Pozdr.
A.
Marlena napisał(a):
Po prostu bierz rzadziej, nie musisz codziennie, bo okres półtrwania B12 w organizmie to 6 dni, w wątrobie nawet 400 dni. Witamina B12 nie jest toksyczna i nie sposób jej w zasadzie przedawkować, choć jej używanie w dużych dawkach codziennych przez długi czas powoduje krwotoki z nosa.
Sylwia napisał(a):
Spotkałam się z opinią, że ryż ciemny jest niewskazany w diecie , ponieważ zawiera arsen. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?
Sylwia
Marlena napisał(a):
Przeczytaj uważnie artykuł, który właśnie komentujesz, a dowiesz się o co chodzi z arsenem w ryżu 🙂
Beata napisał(a):
Marleno, trochę nie na temat, może troszkę…czy taki ryż myślisz że można gotowac w szybkowarze? co w ogóle sądzisz o szybkowarze? czy jest sens w nim gotować np. rosół? zupy? mięso? to zdecydowanie skraca czas w kuchni ale czy nie zabija wszystkich witamin w przygotowanych w ten sposób gulaszach, bigosach, rosołach, zupach, kaszach, ryżach…?
Marlena napisał(a):
Ja nie używam tego urządzenia, natomiast czasami używa go mój mąż kiedy gotuje swoje potrawy z roślin strączkowych, bo wtedy one się szybciej gotują. Ja jestem jednak tradycjonalistką i wolę zwykły garnek. U moich rodziców w domu kiedyś taki szybkowar wybuchł – cała kuchnia do malowania, całe szczęście nikogo nie było w pobliżu, to mnie jednak skutecznie wyleczyło z wszelkich szybkowarów na całe życie. 😉
Joanna napisał(a):
Dziękuję za kolejny bardzo dobry artykuł. Bardzo zaciekawiły mnie otręby z czarnego ryżu, niestety nie mogę znaleźć ich w sieci.
Proszę o podzielenie się informacją gdzie można je dostać 🙂
Marlena napisał(a):
Nie wiem, ja zajadam czarny ryż w całości.
Beata napisał(a):
Odnośnie arsenu: a czy to nie jest tak że należy gotować ryże, kasze w minimalnej ilości wody po to aby ta woda się wchłonęła i nie wylać nadmiaru wody do zlewu razem z wypłukanymi do tej wody witaminami i minerałami?
Marlena napisał(a):
Tak jest najlepiej i jeśli mamy ryż z czystych rejonów (Pakistanu, Indii, Tajlandii) to można, natomiast jeśli mamy wątpliwości co do pochodzenia ryżu to lepiej go gotować w dużej wodzie.
Beata napisał(a):
Marleno, a zastanawiałaś się kiedyś żeby poruszyć temat szczepień u dzieci?
Marlena napisał(a):
Beato, tutaj pisałam na ten temat: https://akademiawitalnosci.pl/nie-szczepimy-pokaz-mi-swoj-plan-b/
Marysia napisał(a):
Odkąd obejrzałam dokument o zanieczyszczeniach powodowanych przez przemysl tekstylny odechcialo mi sie ryżu. W Azji nikt nie dba o to, czy jego pole nie jest nawadniane kolorowym ściekiem z fabryki ubrań. Wiadomo coś w tej sprawie? Czy jest jakiś sposób, by ograniczyć szansę karmienia się ryżem podlewanym toksynami?
W artykul jest mowa tylko o arsenie i gotowaniu w dużej ilości wody. Rozumiem, że zaleca się tę wode potem wylać? W jakim stopniu to wyplucze sub. Odżywcze? Zawsze wszystko staram sie gotować tak, by nie musieć niczego wylewać.
Artykuł bardzo pomocny i jak zwykle świetnie napisany. Twoja strona jest jedną z moich ulubionych o tej tematyce 🙂
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Marysiu, kupuj ekologiczny jeśli masz wątpliwości.
Pola napisał(a):
Witam, wiem,że to nie na temat,ale….Szukam lekarza psychiatry, który oprócz neuroleptyków zaaplikuje niacynę.
Barbara napisał(a):
Pola, obawiam się, że nie znajdziesz takiego psychiatry. Musisz sama się zaopatrzyć w niacynę i stosować ją wg protokołu dr. Hoffera.
Karolina napisał(a):
A co powiecie na temat kiełkującego ryżu Gaba? Jest to dużo zdrowszy odpowiednik ryżu brązowego. Mój mąż,który jest trenerem personalnym zaczął go od niedawna stosować w swojej diecie,bo będąc w Rossmanie zwrócił na niego uwagę ze względu na jego ciekawe smaki i właściwości . Ryż nazywa sie Leogaba i według mojego męża jest super dla takich osób jak on,które są narażone na duży wysiłek fizyczny,
Mat napisał(a):
Witam, na wstępie chciałem napisać, że jest to super strona! Dziękuję za dzielenie się tak pożyteczną wiedzą. Chciałbym zapytać czy jest w planach artykuł o makaronach? Który najlepiej jeść (od czasu do czasu), czy w ogóle go jeść itp.
Pozdrawiam
Anna napisał(a):
Witam,
jeśli ktoś ma zespół jelita drażliwego ta jaki ryż może jeść?
Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Taki jaki najlepiej toleruje.
Malgorzata napisał(a):
Czy jest szansa na umieszczenie fejsbuniowego „f” gdzies w innym miejscu. Drazni oko I czycha na palec. Dobrze wiem ze moge polubic
Marlena napisał(a):
Planuję nowy layout witryny i tam już tego jeżdżącego fejsbunia nie będzie. 🙂