Mózg to zaledwie 3% masy naszego ciała, jednakże zużywa on 25 % energii. Podobnie jak samochód, nasz mózg potrzebuje dobrego paliwa. Na złym paliwie samochód żaden daleko nie zajedzie, a nawet jak będzie się jakoś toczył do przodu, to będzie rzęził, jęczał, wzdychał i generalnie dawał nam znać, że jest mu źle!
Podobnie nasz mózg – na dobrym paliwie jedzie doskonale, na złym zaczyna wariować.
Na przykładzie znanej mi młodej dziewczyny pragnę pokazać, w jaki sposób to co wkładamy do buzi ma kluczowe znaczenie dla zdrowia mózgu, dobrego samopoczucia i sprawności intelektu.
Generalnie od dziecka dziewczyna była zdrowa i wesoła, miała dobre wyniki w szkole, dobre stopnie z zachowania itd.
Coś jednak zaczęło psuć się gdy wyjechała z domu na studia. Zauważyła na drugim roku studiów zmniejszenie zdolności intelektualnych, ciężko jej było skupić uwagę na dłużej, ciężko było wieczorem zasnąć, a rano wstać na wykłady, pogorszyły się wyniki w nauce, na nic nie miała ochoty.
Ogólnie życie jakby przestało sprawiać jej radość i pojawiły się stany depresyjne. Oczywiście nie wiązała tego z odżywianiem.
Lekarz przepisał jakieś prochy, ale po nich nie odczuwała żadnej poprawy, a może nawet wręcz przeciwnie, było tylko gorzej.
Kiedy ją po jakimś czasie spotkałam wyglądała niefajnie. Była dość zdesperowana i prosiła o poradę, nie wiedząc co dalej robić. Zaczęłyśmy rozmowę, od słowa do słowa dowiedziałam się jaki tryb życia prowadziła na studiach.
Zapytałam co jadła i co się okazało… Oszczędzała na jedzeniu, jadła byle co, jakieś chińskie zupki, słodkie bułki, gotowe dania, gorące kubki, konserwy, pasztety itd. byle najtaniej.
Do tego hektolitry kawy, napoje energetyzujące typu Red Bull, słodycze, czipsy i prawie paczka papierosów dziennie. Obraz zakwaszającej i wypełnionej chemią nędzy i rozpaczy!
Spróbowała zgodnie z moją sugestią dokonać zmian w diecie: na dobry początek krótki weekendowy detoks na surowych świeżo wyciskanych sokach, potem dieta alkalizująca JOKON 80/20 (80% pokarmy alkalizujące JOKON czyli Jarzyny Owoce Kiełki Orzechy Nasiona, wszystko najlepiej na surowo + 20% pokarmy zakwaszające ale możliwie jak najmniej przetworzone).
Kawę, białe pieczywo i pokarmy zawierające biały cukier lub sztuczne słodziki odstawiła niemal od razu, z papierosami było już ciężej, ale ograniczyła ilość o połowę.
W codziennym menu znalazła się obowiązkowo kopiasta łyżka świeżo zmielonego siemienia lnianego oraz olej lniany do sałatek w celu uzupełnienia niedoborów Omega-3, a jeśli chodzi o suplemety – chelatowany suplement magnezowy z wit. B6.
Zamiast kawy pijała rano wodę z sokiem wyciśniętym z połówki cytryny, potem w ciągu dnia Yerba Mate, zieloną herbatę oraz herbatki ziołowe w różnych smakach.
Pokazałam jej też artykuły amerykańskiego biologa (dr Andrew Saul), w których opisywał, jak skutecznie Abram Hoffer (znany amerykański psychiatra) leczył chorych na zaburzenia psychiczne megadawkami niacyny. Robił to z powodzeniem inny lekarz jeszcze w latach 60-tych ubiegłego wieku.
Postanowiła spróbować. Saturacja organizmu witaminą B3 następuje w momencie wystąpienia uczucia gorąca (tzw. niacin flush), ustępującego zazwyczaj po kilkunastu minutach. Nie sposób witaminy tej przedawkować – prędzej zwymiotujemy.
Jakie wyniki po czterech miesiącach naturalnej kuracji: po depresji nie ma śladu, dziewczyna z wigorem i nowymi chęciami do życia rozpocznie właśnie trzeci rok studiów.
Wypiękniała i cudnie rozpromieniła jej się cera, poznikały pryszcze i cellulit, wzmocniły się włosy i paznokcie, oczy rozbłysnęły zdrowym blaskiem.
Schudła 5 kilo, jej sylwetka nabrała lekkości. Zniknęły też przy okazji inne nękające ją dolegliwości jak na przykład comiesięczne napięcie przedmiesiączkowe.
Jednym słowem dziewczyna teraz wygląda i czuje się po prostu rewelacyjnie. Oczywiście nie bierze już żadnych psychotropów. Zamierza dalej stosować dietę alkalizującą opartą na proporcjach 80/20.
Reasumując – czego potrzebuje nasz mózg aby nam dobrze służył?
1. Kwasów Omega-3 (najcenniejszym ich źródłem są nasiona lnu, wcale nie ryby!)
2. Witamin (z grupy B szczególnie niacyna czyli B3 i kobalamina czyli B12, również witaminy C i E oraz kwas foliowy)
3. Minerałów (kluczową rolę odgrywa magnez, ważne są też żelazo, selen, wapń oraz cynk)
4. Alkalizującego pożywienia. Przy zakwaszonym pH organizm traci równowagę, również nasz mózg!
5. Umiarkowanego ruchu na świeżym powietrzu: spacer minimum 30 minut żwawym krokiem potrafi czynić cuda, poprawia nastrój, dotlenia i alkalizuje.
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
zwolenniczka sportu napisał(a):
Warto zwrócić uwagę szczególnie na punkt 5., czyli regularną aktywność fizyczną. Niewielu niestety ma świadomość jak niezwykle skutecznym sposobem leczenia depresji może być systematyczny ruch na świeżym powietrz. Jest to zarównie efektywna profilaktyka jak i ważna część leczenia depresji. Warto więc pamietać, iż aktywność fizyczna przynosi świetne efekty nie tylko dla ciała ale i dla umysłu.
Anielica:-) napisał(a):
Ja również podobna metoda wspomagałam się po ciekawym doświadczeniu w swoim życiu,,,jeszcze dodała bym do tego produkty pszczele!!Mleczko pszczele rewelacja bardzo mi pomogło!! I cała reszta o której wspominasz wyżej,,,, warto wspomnieć, ze Niacyna rewelacyjnie działa na grzyba Candidę w naszym organizmie,można ułożyć wspaniała naturalna receptę na wszystko z namacalna korzyścią:-) sprawdzone potwierdzone po dwóch tygodniach poprawa niesamowita!! Z tym, ze dieta lekko zmodyfikowana lecz na zdrowej ścieżce oparta,,jak zawsze;-)… w wolnej chwili zapraszam na film…jedzenie ma znaczenie
chyba, ze już oglądałaś…
Michał Bartkowiak napisał(a):
Świetnie, że mleczko też pomogło! Mleczko pszczele zawiera pakiet witamin z grupy B: kwas pantotenowy (średnio: 24,1mg/100g mleczka pszczelego), kwas nikotynowy (śr. 10,90mg/100g) oraz niacynę(śr. 7,5mg/100g). W stosunkowo dużych ilościach występują również pirydoksyna (1,85mg/100g), ryboflawina (śr. 1,5mg/100g), tiamina (śr.0,95mg/100g), a w mniejszych: kwas foliowy (0,04ml/100g) oraz cyjanokobalamina (0,03mg/100g). (dane pochodzą z książki „Mleczko pszczele” Bogdan Kędzia i Elżbieta Hołderna-Kędzia, 2013).
karosnac napisał(a):
Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem, to co Pani pisze i chciałabym zapytać o witaminę B3 i B12, bo w aptekach dość sporo tego, jaka Pani poleca?pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Używane były obie z Puritan’s Pride, są dostępne w większości aptek lub przez internet (aukcje, sklepy). Niacynę jeśli nie przepadasz za efektem „uderzenia gorąca” jako oznaki nasycenia organizmu witaminą, możesz zakupić wersję „flush free” (choć działa ona nieco słabiej). Bardzo ważne jest uzupełnianie magnezu, zamiast tego w tabletkach można uzupełniać go wydajniej transdermalnie, w kąpielach solankowych (kupić chlorek magnezu ok. 20 zł/kg, na wannę rozpuścić sobie ok. 1-2 szklanki tych płatków, relaksować się minimum 20-30 minut – świetna sprawa!). Dostarczany przez skórę magnez jest dużo lepiej wchłaniany niż ten dostarczany drogą pokarmową w tabletkach.
karosnac napisał(a):
dziękuje Pani za odpowiedź, a proszę mi jeszcze podpowiedzieć, czy chlorek magnezu farmaceutyczny będzie odpowiedni?pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Na maila wysłałam odpowiedź. CZDA = czystość farmaceutyczna. Jest jeszcze spożywczy i „ogólnego zastosowania” (np. jako odladzacz zimą). Ten CZDA jest pozbawiony jednak charakterystycznych dla niego zanieczyszczeń.
Trank napisał(a):
Witam.
Czytam pani stronę i jako, że tutaj znalazłem pierwszą wzmiankę dot. zalecanego charakteru aktywności fizycznej, pozwolę sobie tutaj właśnie zapytać:
Wszędzie podkreśla pani wagę alkalizowania organizmu. Jaki wpływ na organizm ma w takim razie silnie zakwaszający (na moją logikę) intensywny trening anaerobowy? Trenuję podnoszenie ciężarów, w tej dyscyplinie jest to po prostu nieuniknione. Byłbym wdzięczny za wszelkie informacje.
P.s: Chociaż strona skupia się na zagadnieniach żywieniowych, wydaje mi się, że artykuł dotyczący zagadnień uprawiania sportu, aktywności fizycznej etc. wpisałby się w tematykę „Akademii”. Osobiście brakuje mi u Pani takiego artykułu.
Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Witaj, Trank! Nie napisałam jeszcze o intensywnych treningach artykułu, ponieważ moja wiedza na ten temat nie jest zbyt wielka. Sama też nie uprawiam jakiejś aktywności wyczynowo, stąd też nie odczułam wewnętrznej potrzeby zagłębienia się w ten temat. Na pewno jednak intensywny wysiłek zakwasza nasz organizm, a lekki (czyli taki rekreacyjny) wręcz przeciwnie, czyli alkalizuje. Być może tak nas natura stworzyła: to co dla nas dobre ZAWSZE alkalizuje, zaś to czego powinniśmy stosować z umiarem – zakwasza. Przy intensywnych treningach pamiętaj o dbaniu o poziom magnezu: mogę polecić Ci oliwkę magnezową znakomitą na zakwasy mięśni https://akademiawitalnosci.pl/jak-tanio-i-skutecznie-uzupelnic-magnez-w-organizmie-robiac-z-niego-dezodorant-za-2-zl/
Trank napisał(a):
Dziękuję 🙂
Dla mnie temat dość istotny, a nie trafiłem dotąd na rzetelne opracowanie w tym zakresie. Trening anaerobowy, z ciężarami lub po prostu o wysokiej intensywności, powyżej progów tlenowych, stosowali już starożytni niezależnie od kultury – Grecy, Rzymianie, Hindusi. Co pozwala mniemać, że ich organizmy dobrze sobie radziły z zakwaszeniem. Wiedzę z zakresu fizjologii wysiłku mam niestety podstawową, dlatego mogę wyłącznie typować, że w grę wchodzi odpowiedź hormonalna lub któreś z ogniw mechanizmu bilansu azotowego.
Niemniej – temat warto drążyć. Pokutuje bowiem przekonanie, które rzesze ludzi skutecznie odstrasza od zmiany sposobu żywienia, że bez olbrzymich ilości nabiału i mięsa nie będzie żadnych wyników – w sportach walki, siłowych, a zwłaszcza kulturystyce.
Marlena napisał(a):
Nabiał i mięso są… przereklamowane. I to dosłownie! W tych 2 branżach wpompowano mnóstwo pieniędzy na promocję. Od podstawówki dzieci są pojone „szklanką mleka w każdej szkole”, a na zajęciach dzieciaczki uczą się w II kl. robić kanapki, przy czym (wydarzenie autentyczne!) pani im mówi, że „mięsko TRZEBA jeść dla zdrowia”. Mój syn przyszedł tego dnia bardzo zbulwersowany ze szkoły. 🙂 Na temat białka którego jadamy obecnie O WIELE ZA DUŻO polecam filmik z Charlotte Gerson: https://www.youtube.com/watch?v=vDzTPLdW1CU
Tykkoni napisał(a):
A co sądzi Pani o tym?
„Nasze mięśnie buduje się z białka. By następował przyrost masy, musi
wystąpić dodatni bilans kaloryczny. Proces budowy mięśni przebiega w dużym
uproszczeniu w taki sposób, że wskutek treningu dochodzi do uszkodzeń
włókien mięśniowych a poprzez dostarczenie dostatecznych ilości białek
wysokiej jakości
następuje proces regeneracji i odbudowy z nadmiarem
(superkompensacja) co skutkuje powiększeniem się objętości mięśni.
Warto zwrócić uwagę na to, że jedynie produkty pochodzenia zwierzęcego
dostarczają białka pełnowartościowe.
Źródła białek pełnowartościowych
można podzielić na 5 grup:
1.mięso
2.drób
3.jaja
4.ryby
5.mleko i produkty mleczne
Tylko w tych produktach są aminokwasy egzogenne, czyli takie, których
organizm nasz nie jest w stanie wyprodukować i muszą być dostarczone z
zewnątrz. Białka pochodzenia roślinnego mają zatem marginalne znaczenie dla
kulturysty (mogą jedynie stanowić dodatek do podstawowych
produktów).”
Marlena napisał(a):
Witaj, nie ma białek „lepszych” i białek „gorszych”, w przyrodzie nie występuje takie zjawisko 🙂 To jest mit uporczywie podtrzymywany przez rozmaite podręczniki (nawet uniwersyteckie, niestety) i nie mający nic wspólnego z rzeczywistością! Cieciorka na przykład ma w 100 gramach wartość odżywczą piersi kurczaka jeśli chodzi o białka. Wczoraj dyskutowaliśmy o tym z uczestnikami Akademii na naszym profilu na FB: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=445205118900135&set=a.431889863564994.1073741826.431751713578809&type=1&theater i popatrz na indeks strongmanów NIE biorących białek zwierzęcych do ust https://www.greatveganathletes.com/taxonomy/term/35
Tykkoni napisał(a):
Można gdzieś na internecie „dorwać” jakąś stronę z tabelami podobnymi do tej zamieszczonej na fejsbuku o aminokwasach?
Beata napisał(a):
Witam!
A czy zna Pani jakieś dobre metody (ewentulanie linki do artykułów) na ataki paniki? Byłabym wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tak wspaniałego bloga 🙂
Marlena napisał(a):
Zanim wytoczysz przeciwko atakom paniki ciężkie działa (leki na receptę) sprawdź proszę czy to nie brak niacyny. https://foodmatters.tv/articles-1/how-to-take-niacin-vitamin-b3-for-depression-and-anxiety
Może też brakować magnezu, można go łatwo, tanio i skutecznie uzupełnić: https://akademiawitalnosci.pl/jak-tanio-i-skutecznie-uzupelnic-w-organizmie-magnez-robiac-z-niego-dezodorant-za-2-zl/
Beata napisał(a):
Dziękuję – właśnie chcę uniknąć leków na receptę, bronię się przed tym rękami i nogami 🙂
Magnez już uzupełniam, na razie popijam zakupiony właśnie w proszku chlorek magnezu – kilka razy dziennie w małych dawkach – dla lepszej przyswajalności. Ale zastosowałam też moczenie nóg i rzeczywiście działa…
O niacynie też czytałam, ale dopiero ostatnio pomyślałam o suplementacji. Na pewno spróbuję.
Dziękuję za pomoc i jeśli jeszcze coś Pani znajdzie, to proszę pisać 🙂
Marlena napisał(a):
Pomyśl też Beato o Omega-3 i spożywaj codziennie siemię lniane zmielone na świeżo (ok. 2-3 łyżki) oraz olej lniany wyciskany na zimno (zwróć uwagę by w sklepie lub aptece był przechowywany w warunkach chłodniczych, w domu też trzymamy go w lodówce). Warto do siemienia zakupić osobny młynek taki do mielenia kawy, nawet taki najtańszy za dwadzieścia kilka zł. Odstaw też jednocześnie w miarę możliwości wszystko co ma toksyczne chemikalia: konwencjonalne kosmetyki, żywność przetworzona (rafinowana, paczkowana, stabilizowana, pasteryzowana, konserwowana, dosładzana itd.), środki higieny jamy ustnej zawierające fluor. Wszystkie te trucizny bardzo wpływają na nasze samopoczucie, kradną nam z ustroju cenne substancje i generalnie powodują dużo zakłóceń, z którymi organizm musi niepotrzebnie walczyć zużywając zasoby. Dr Andrew Saul poleca zażywać 500- 3.000 mg niacyny dziennie w przypadku depresji. Na temat niacyny napisał razem z Drem Hofferem wspaniałą książkę https://www.amazon.com/Niacin-Story-Wonderful-Healing-Properties/dp/1591202752
Beata napisał(a):
Dziękuję serdecznie za rady 🙂 Jeśli chodzi o Omega3 pod postacią siemienia (mielonego oczywiście tuż przed spożyciem) i oleju lnianego – to już od jakiegoś czasu stosuję. Żywność przetworzoną odstawiłam już pół roku temu 🙂 z czego jestem dumna. Czasowo też nie spożywam nabiału. Do cukru już nigdy nie wrócę 🙂 Chleb tylko pieczony w domu na zakwasie i prawie zero mięsa. Muszę jednak jeszcze popracować nad kosmetykami, które stosuję – narazie zamieniłam krem i balsam na olej kokosowy (ten nierafinowany i tłoczony na zimno), ale zostaje jeszcze szampon i właśnie zastąpienie żelu pod prysznic mydłem. Niestety z włosami mam problem, bo szybko się przetłuszczają i dodatkowo mam łupież tłusy. Czytałam Pani artykuł o tarczycy i spróbuję mycia sodą – pewnie włosy będą musiały się przyzwyczaić. Octem już płuczę 🙂 takim domowej roboty. No właśnie – może zna Pani jeszcze inne metody na mycie włosów? Dziękuję za pomoc, zwłaszcza w kwestii pozbycia się ataków paniki, nie ukrywam że jest to dla mnie bardzo ważne teraz… Pozdrawiam!
Momo napisał(a):
Witaj Marleno,
ja od prawie ponad roku jestem weganka. Niestety zostal u mnie ostatnio stwierdzony brak zelaza, a scislej mowiac magazynu zelaza czyli ferritin.
Czuje ogromne pogorszenie mojego samopoczucia i sa to objawy typu: bardzo szybkie zmeczenie (mimo, ze regularnie uprawiam sport, chodze na fitness, nie mam kompletnie obecnie na to sily), bole glowy, ogromny spadek koncentracji, zle samopoczucie psychiczne, rozdranienie i wiele innych. Za tydzien zaczynam kuracje zastrzykami z zelazem-krople nie nadaja sie dla mnie do brania-mam ogromne problemy trawienne i farbuje bardzo zeby. W dodatku bardzo ostatnio przytylam i zle sie z tym wszystkim czuje. Dodam, iz stosowalam diete wedlug TCM Pieciu Elementow…
Marlena napisał(a):
Witaj, Momo! Spróbuj sięgnąć po świeżo wyciskane soki, zamiast słuchać się guru od „diet” – słuchaj własnego organizmu, w tym momencie dał on Tobie sygnał, że coś robisz nie tak. Z tego co czytam o wspomnianej „diecie” to cytuję „65% posiłku powinno składać się ze zbóż i roślin strączkowych, 20% z gotowanych warzywa, zaś pozostałą część stanowią surówki, kiełki, nasiona, pestki, orzechy, także białko zwierzęce, owoce, wodorosty i zioła”. Czyli na prawdziwe i w pełni żywe pożywienie mamy ledwie 15% 😀 a reszta przetworzona termicznie? Nie wiem kto takie coś wymyślił i dla kogo jest to zdrowe, ale widocznie Tobie to nie służy. Teraz mamy lato, sezon, skorzystaj z tego i jedz prawdziwe jedzenie tak jak je Bozia stworzyła lub wrzucone do blendera/wyciskarki. Zboża moim zdaniem nie są najzdrowsze dla nas (gluten, konieczność przetworzenia), powinny być tylko dodatkiem a nie podstawą. Strączkowe też wymagają przetworzenia (chyba, że kiełkujemy). Warzywa gotowane tracą część witamin. Do absorpcji żelaza konieczna jest m.in. wit. C, a w przetworzonym termicznym jedzeniu wiele jej nie znajdziesz, bo jest wrażliwa na temperaturę. Witamina C redukuje jony żelazowe do żelazawych, które są łatwiej wchłaniane z przewodu pokarmowego.
Barbara napisał(a):
Pani Marleno, na wstępie bardzo dziękuję za tą stronę. Kopalnia wiedzy – tej dobrej wiedzy, inspiracja do zmiany diety na lepszą. Jestem pewna, że ma Pani „na koncie” nie jedno „naprawione zdrowie”!!
Ze swojej strony mam pytanie – jak mierzyć proporcje 80/20? Wagowo, objętościowo? tj. np. na 100gr warzyw, 20% mięsa/nabiału?
Z góry dziękuję i pozdarwiam
Marlena napisał(a):
Barbaro, wagowo mierzymy i bez wpadania w panikę z wymierzaniem co do grama jeśli idzie o warzywa. Warzyw można jeść bezkarnie tyle ile zmieścimy 🙂
Sylwia napisał(a):
Dziękuję za powyższe informacje, które mogę wykorzystać w pracy z pacjentami borykającymi się z różnego typu zaburzeniami lękowymi. Będę polecać Pani stronę. Sama od dłuższego czasu jestem przekonana że wzmocnienie organizmu na poziomie komórkowym wpływa również mocno na psychikę.
Sylwia
Ania napisał(a):
Marlenko a co sądzisz o piciu drożdży? Podobno zawierają dużo witamin z grupy B, czytałam sporo pozytywnych komentarzy na ten temat, ale z drugiej strony są teorie, że zagrzybiają…hmmm Chodzi mi oczywiście o picie „zabitych” wrzątkiem drożdży
Marlena napisał(a):
Nie wiem jak to jest naprawdę, ale dr Dąbrowska mówiła na wykładzie, że pokarmy na drożdżach nie są zbyt zdrowe. Ja się od drożdży trzymam z daleka, moje ciało za nimi nie tęskni 😉
Janusz napisał(a):
Pisze Pani o mega dawkach niacyny. Zacząłem dawkować 3 x 0,5g po posiłkach. Okazało się, że co trzeci dzień miałem reakcję alergiczną w postaci zaczerwienienie, na plechach, łopatkach i klatce. Co dziwne po kilku miesiącach nadal to się utrzymywało, ba miałem nawet wrażenie, że występowało coraz częściej. Zastanawiam się można być uczulony na niacynę? Czy to może mi jakoś zaszkodzić? Pytam się bo mam jeszcze pewien zapas tej witaminy i nie wiem co z nią teraz zrobić 😉
Marlena napisał(a):
Januszu owszem, można być uczulonym na wszystko, lecz moim zdaniem gdybyś miał uczulenie to miałbyś je cały czas, a nie raz na jakiś czas. To co opisujesz to raczej tzw. flush, szerzej pisałam o tym w tym artykule: https://akademiawitalnosci.pl/depresja-nie-to-tylko-brak-witamin/ i nie jest on niczym „groźnym”, sygnalizuje jedynie chwilowe nasycenie ustroju witaminą. Twoje zapotrzebowanie na niacynę (i w ogóle jakąkolwiek inną ważną życiowo substancję, nawet jeśli to będzie woda) nie jest jednakowe każdego dnia. Sygnałem stanowiącym przesłankę do zmniejszenia dawek są jak podkreśla dr Hoffer – mdłości. Dawka nie powinna być nigdy tak wysoka aby je wywołać. Natomiast flush niczym groźnym nie jest. Codzienne przyjmowanie niacyny powoduje, że reakcja „flushowa” z czasem zanika, system się przyzwyczaja. Jeśli jednak bierzemy nieregularnie to pojawi się znowu. Jeśli jednorazowe przyjęcie danej dawki wywołuje flusha cały czas, to wtedy dr Hoffer zaleca rozbić dzienną dawkę na mniejsze ale częściej przyjmowane porcyjki. Zawsze po jedzeniu.
Aga napisał(a):
Witam, chciałabym się dowiedzieć ile czasu ta dziewczyna brała te leki antydepresanty? To dla mnie dosyć istotna informacja, gdyż znam kogoś w podobnej sytuacji.
Marlena napisał(a):
Aga, kilka miesięcy, ale zamiast pomagać było jej coraz gorzej.
Ania napisał(a):
Marlenko a jaką niacynę ( w sensie konkretna nazwa, firma) i w jakich dawkach dobowych polecasz, praktycznie od zawsze walczę z nerwicą, a raczej z nią „żyję” ale mam jej dosyć, odżywiam się bardzo zdrowo i to już na obecnym etapie dużo pomogło, ale jednak do pełnego sukcesu jeszcze daleko
Marlena napisał(a):
Firma jest nieistotna. Ważne są inne rzeczy, pisałam o tym tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/depresja-nie-to-tylko-brak-witamin/
Sara napisał(a):
witam, od kiedy mialam 16lat choruje na dystymie teraz mam 23lata. czy sama niacyna mi pomoze? chcialabym zeby znowu bylo jak kiedys ale sama nie daje sobie rady. czy te same rady z artykulu mozna syosowac w dystymii? bardzo prosze o odpowiedz
Edyta napisał(a):
Pani Marleno,
Dzisiaj spędziłam kilka godzin na czytaniu artykułów na stronie akademii.
Z całego serca dziękuję za wszystkie informacje!!!!:-)
Mam jednak istotny problem, którego nie mogę pominąć i sama dieta tego nie zmieni i dlatego BARDZO PROSZĘ o poradę. Domyślam się, że otrzymuje Pani wiele zapytań, ale będę cierpliwie czekać.
Mam 28 lat, a od 16 roku cierpię na depresję. Przechodziłam też anoreksję jakoś przed 18tką.
Później było jeszcze bardzo źle przez długi czas z pewnymi przerwami.
W okresach głębokiej depresji, kiedy byłam na studiach bardzo źle się odżywiałam – same słodycze – przez pewnie jakieś dwa lata nawet, a potem dużo przetworzonej żywności (byłam fanką frytek).
Mam biegunki już od wielu, wielu lat.
Teraz dbam w miarę możliwości o odżywianie. Nie jadłam słodyczy przez jakieś pół roku, teraz nie jem ich też jakoś szczególnie dużo, choć zamierzam zupełnie odrzucić. Nie jem też mięsa.
Surowe owoce i warzywa w większości mi szkodzą. Wiele innych produktów także – ich spożywanie kończy się biegunkami.
Badania wykazały, że nie mam candida, nie mam też pasożytów.
Mam drobne rana żołądka, ale lekarz uznał, że prawdopodobnie jest to zespół jelita nadwrażliwego.
Dodam też, że teraz znowu mam problemy z silnymi lękami i depresją.
Czy w tej sytuacji post byłby dobrym rozwiązaniem na uleczenie?
Tak zrozumiałam z Pani odpowiedzi dla innej Pani, ale mam pewne wątpliwości (duża niedowaga – jakieś do 10 kg) i dlatego pytam.
Pozdrawiam serdecznie!
Edyta
Marlena napisał(a):
Post warzywno-owocowy (bo chyba taki masz na myśli) nie polega na jedzeniu tylko surówek. Jest skuteczny przy zniszczonych jelitach, mówiła o tym dr Dąbrowska na wykładzie: https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/
Ciężka depresja jest przeciwwskazaniem do postu: https://ewadabrowska.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2&Itemid=10&lang=pl
Najlepiej by było poradzić się lekarza moim zdaniem.
Lęki mogą być efektem wyczerpania się zapasów magnezu i witamin z grupy B w ustroju – słodycze „pożerają” je niezmiernie, podobnie jak stres wyżera nam zapasy magnezu. Prawdopodobnie brakuje Ci też wielu innych witamin i mikroelementów. Jeśli jelita są na tyle zniszczone, że nie umieją trawić naturalnego surowego jedzenia, to spróbuj wdrożyć świeżo wyciskane warzywne soki (jeśli kupne to te z napisem „jednodniowe”) – to są bomby minerałowo-witaminowe i do tego można się podeprzeć suplementacją. Sprawdź też poziom witaminy D – większość ludzi z problemami opisywanymi przez Ciebie (depresja, jelita) ma niedobory D, o czym pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/witamina-d-brakujacy-kawalek-twojej-ukladanki-zdrowia/
Gosia napisał(a):
Dzień dobry,
z ogromnym zaciekawieniem przeczytałam ten artykuł. Trafiłam na niego, ponieważ mam ostatnio stany depresyjne oraz ogromną zmienność nastrojów (najbliżsi wytykają mi, że mój humor jest nieprzewidywalny – w jednej minucie jestem radosna, w następnej płaczę z byle powodu i mam doła) i szukałam informacji jak sobie z tym radzić. Nie są to stany kwalifikujące się do leczenia psychiatrycznego (zresztą wolałabym takowego uniknąć), ale bardzo mi przeszkadzają w relacjach z innymi ludźmi. Mam Hashimoto, które wg wielu lekarzy jest bezobjawowe i na nic nie wpływa, jednak ostatnio naczytałam się, że to nieprawda. Mam też niedoczynność tarczycy, wynikającą z Hashimoto. Nie jestem otyła, nie mam większych problemów z trawieniem. Czy jest możliwe, że te stany depresyjne i zmienność nastrojów wynikają z połączenia złej diety z Hashimoto? Nie jadam fast-foodów, chipsów, nie piję napojów słodzonych, od miesiąca ograniczam spożycie cukru w słodyczach i herbatach/kawach. Czy jest szansa na pozbycie się tych nastrojów dzięki diecie? Przyznaję, że jestem bardzo załamana i zrezygnowana i bardzo liczę na to, że zmiana diety pomoże.
Pozdrawiam serdecznie
Marlena napisał(a):
Na pewno pomoże, bo to jemy ma wpływ na pracę mózgu i nasz nastrój: https://akademiawitalnosci.pl/depresja-nie-to-tylko-brak-witamin/ oraz https://akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-2-zywienie-a-sprawnosc-umyslowa-dzieci-dr-ruth-harrell/
Paulina napisał(a):
Marleno, czy wiesz gdzie obecnie można kupić niacynę w proszku, od wielu miesięcy czekam, aż pojawi się na allegro lecz nie ma, nie znalazłam także w jakimkolwiek sklepie internetowym?
Marlena napisał(a):
Niestety nie wiem, dostawca od którego kupiłam ją luzem już jej nie ma w ofercie. Są dostępne natomiast suplementy kapsułkowane, można je nabyć przez internet.
rena napisał(a):
Witam pani Marleno.Moj syn mial 2 razy objawy schizofreniczne. Bierze leki olanzapine. Znalazlam pani artykul o niacynie i od polowy marca syn bierze juz duze dawki, do tego magnez,omega3, b-komplex , wit C i D3. Jednak boimy sie odstawic lek. Poza tym syn mieszka za granica i nie moge go obserwowac. Mam pytanie- jak to jest z przyjmowniem niacyny z jednoczesnym braniem leku przeciw depresji. Czy ma pani jakies informacje na ten temat.Na pewno jego lekarz nic mu nie poradzi. On tylko przepisuje leki i nie ma wiecej nic do powiedzenia. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Dr Hoffer robił to w ten sposób: podnosił dawki niacyny jednocześnie obniżając dawki leków. W pewnym momencie leki stawały się zbędne, ponieważ całą robotę robiła już niacyna.
Dominika napisał(a):
Droga Pani Marleno, czy zna moze Pani lekarza który potrafiłby wyleczyć mnie z depresji wlasnie odpowiednią dietą? Porady przez Panią tu zamieszczone są bardzo cennymi dla mnie wskazówkami, jednak wychodzę z założenia ze każdy człowiek ma troche inny organizm i jeśli zechciałby się leczyć dietą ,to najlepiej pod okiem osoby, ktora bedzie wiedzieć co dla niej najlepsze. Chciałabym podjąć się terapi bez zażywania konwencjonalnych leków.
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Nie, nie znam, ale jeśli chcesz naprawdę odzyskać radość i witalność, to stań się najpierw swoim własnym lekarzem, bo ta cudowna maszyna do Ciebie należy, jest przy tym absolutnie unikalna (co intuicja znakomicie Ci podpowiedziała), posiadana w jednym niepowtarzalnym i niemożliwym do podrobienia egzemplarzu i jedynie TY masz nad nią całkowitą władzę i ponosisz za jej funkcjonowanie całkowitą odpowiedzialność. Pierwszą więc i najważniejszą osobą, która będzie wiedziała co jest dla niej najlepsze jesteś TY sama. Taka jest prawda.
Zacznij zatem od wyrzucenia z domu złodziei kradnących Ci z ustroju witalne substancje: przede wszystkim cukier i wszystko co go zawiera, syntetyczne słodziki, białą mąkę i wszystko co ją zawiera, alkohol, żywność puszkowaną, instant, dosmaczaną glutaminianem sodu, mrożoną, homogenizowaną, pasteryzowaną, UHT, paczkowaną, kolorowaną, napoje gazowane, wszelkie używki i rafinowane tłuszcze. Wkładaj do swojego wnętrza TYLKO prawdziwe jedzenie, które zrodziła ziemia, a nie marną podróbkę, którą wyprodukował człowiek. Jak to mówią – Pan Bóg stworzył jedzenie, a diabeł stworzył kucharzy 😉 Najzdrowsze jest jedzenie proste i naturalne, bez wydziwiania i kombinacji.
I zacznij koniecznie pić CODZIENNIE świeżo wyciskane warzywne soki (marchew, marchew z jabłkiem, jabłko z burakiem, zielone soki i koktajle, soki z młodych traw, soki z kiszonek domowych itd.), nawet jeśli kupne to tylko te z napisem „jednodniowe”, niepasteryzowane – to prawdziwe bomby witamin, aminokwasów, enzymów i minerałów. Tam jest wibrujące radością życie! Ludzie często nie mają pojęcia jaką różnicę mogą zrobić dwie-trzy szklanki dziennie świeżo wyciśniętego lub naturalnie fermentowanego warzywnego soku dla ich samopoczucia i odporności na stresy czy choróbska. I trochę suplementacji witaminą C, B-complex i D (bo większość z tych nieszczęśliwych ludzi ma niedobory właśnie tych witamin) oraz magnezu wypłukanego kawą, colą i redbulami. A także niejednokrotnie lekami.
Daj sobie kilka tygodni czasu i obserwuj co się będzie działo, kieruj się intuicją, zapisuj menu, wrażenia i doznania. A potem jeśli będziesz chciała i uważała to za stosowne, to poszukaj dietetyka lub lekarza. Ale zacznij coś robić najpierw sama. To Twoja maszyneria! Poczuj się jak właściciel, nie jak wasal 😉
Małgorzata napisał(a):
Witam,
Chciałam zapytać jak długo należy stosować kurację niacyną przy depresji? do uzyskania poprawy czy jest jakiś ściśle określony czas? Kiedy należy zaprzestać podwyższanie dawki? czy schodzić też należy stopniowo? i ostatnie pytanie 🙂 czy można stosować przy lekach antydepresyjnych czy lepiej po odstawieniu leków?
Pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Nie ma ściśle określonego czasu – to zależy jakie są u kogo niedobory substancji odżywczych (witaminy z grupy B, głównie niacyna), jeden będzie miał mniejsze a inny większe. Dr Hoffer robił zazwyczaj tak, że włączał terapię witaminową i jednocześnie wraz z uzyskiwaną poprawą stanu u danej osoby zmniejszał leki aż do ich całkowitego wyłączenia. A jeśli uznał, że leki należy odstawić natychmiast to robił to i włączał terapię witaminową. Każdy człowiek jest inny, jego stan jest inny, jego niedobory są inne i dlatego nie ma reguły tutaj na to.
Paweł napisał(a):
Witam Marlena.
Z szacunkiem dla Twojej pracy ale najcenniejszym zrodlem kwasó tluszczowych omega 3 są ryby!!!Poniewaz z lnu kwas omega 3 zbyt szybko oksyduje.Mało tego…nie kwas omega 3 sam w sobie jest wazny tylko balans pomiedzy kwasami omega3 i omega 6..Zadna dieta nie da człowiekowi balansPomiedzy tymi kwasami jaki człowiek ma genetycznie zapisany czyli 1; 1..Ani olej lniany ani spozywanie pozal sieBoze dzisiejszych pieknie i swierzo wygladajacych rybek…tylko własciwy tran bo wiadome jest ze w dzisiejszym pozywieniu mamy nadmiar kwasu omega 6 ktory zapycha nasze komorki i ogranicza dostep do komorki cennych skladnikow zeby sama ona sie oczyszczala a zeby saa sie oczyszczala musi byc elastyczna a jest tylko wtdey kiedy balans pomiedzy tymi kwasami jest conajmniej 1;3
Marlena napisał(a):
No to jak w końcu: najcenniejszym źródłem są ryby czy pożal się Boże ryby? – zdecyduj się 😉
Wyjaśnijmy sobie parę rzeczy. W nasionach lnu, lnianki, szałwi hiszpańskiej czy orzechach włoskich jest niezbędny kwas tłuszczowy Omega-3 ALA będący prekursorem EPA i DHA. Jeśli chodzi o oksydację Omega-3 to temperatura ludzkiego ciała jest za niska aby taka oksydacja mogła mieć miejsce. Gdyby Omega-3 się utleniały w naszym ustroju to terapia dr Budwig zwyczajnie byłaby szkodliwa, a chorzy na raka zamiast zdrowieć pogrążaliby się w chorobie. Jeśli ktoś natomiast obawia się utleniania kwasów tłuszczowych już w butelce, to zamiast oleju lnianego można wybrać olej z lnianki (Camelina sativa), który dzięki dużo wyższej zawartości przeciwutleniaczy (jak np. witamina E) jest bardziej stabilny i mniej podatny na szybkie utlenianie.
Len zawiera Omega-3 w postaci ALA. Gdy jemy len kolejne atomy wodoru są przez naszą genialną maszynerię dołączane do ALA i tworzą się bardziej skomplikowane formy Omega-3 czyli EPA i DHA (pod warunkiem, że mamy w ustroju odpowiedni enzym, delta-6-desaturazę, oraz wystarczającą ilość odpowiednich minerałów będących kofaktorami w tej przemianie biochemicznej). Mała jednak uwaga: ludzie maltretujący swoje organizmy przetworzoną nienaturalną żywnością tracą czasami ten enzym i nie mają też wystarczających zapasów minerałów aby pozwolić przemianom biochemicznym w ogóle zajść. Niektórzy zaś są enzymu pozbawieni genetycznie (rzadkie przypadki). To dlatego dietetycy „na wszelki wypadek” polecają nie siemię, algi, orzechy włoskie czy szałwię hiszpańską, lecz ryby jako źródło Omega-3: tam te kwasy są już „gotowe” czyli w postaci ostatecznego EPA/DHA, niczego nie musimy już przetwarzać sami, zrobiła to za nas ryba w swoim ustroju, a kwasy znajdują się w jej tkankach, które jemy. Co nie znaczy, że my nie jesteśmy w stanie sami wytwarzać sobie EPA i DHA (aczkolwiek proces ten nie jest jednakowo wydajny u wszystkich). Więc to nie do końca tak jest że MUSIMY pić tran czy jeść ryby. Popatrz proszę na taką np. Anette Larkins https://akademiawitalnosci.pl/anette-larkins-odgadnijcie-wiek-tej-pani/ – nie spożywa ani tranu, ani ryb, a zobacz jak wygląda 😉
Beti napisał(a):
Witama. Czy mozna przedawkowac chlorek magnezu szesciowodowy? Od jakiegos czasu mam nerwice lekowa i jestem bardzo spieta. Chcialabym sprobowac chlorku magnezu jaka jest optymalna dawka sziennie? I czy moge jednoczesnie brac go doustnie i robic sobie kapiele z chlorkie magnezu lub moczenie stop ? Dziekuje
Marlena napisał(a):
Doustnie magnez trudno przedawkować, ponieważ dostaje się biegunki, ponadto najlepszą formą jest cytrynian lub jabłczan, a nie chlorek. Natomiast przez skórę jak najbardziej chlorek i siarczan – nie ma ryzyka przedawkowania tą drogą.
JOANNA napisał(a):
Mam ogromną prośbę,czy zna pani sposób,aby się pozbyć piszczenia i syczenia w głowie.Jakich witamin mi brakuje ,bo czuję,że to oznaka jakiś braków.Proszę o odpowiedż.
Marlena napisał(a):
Na początek spróbuj uzupełnić magnez. Dobrze się wysypiaj, wychodź na słońce aby łapać witaminę D i jedz dużo świeżych warzyw i owoców oraz wyciskanych z nich soków (proporcje soku: 80% warzywa+20% owoców) – soki to bomby witaminowo-minerałowe.
zibi napisał(a):
b-komplex plus lecytyna-mi pomaga
DarekM napisał(a):
We wpisie powyżej nastąpiła chyba literówka nie wit. ,,C”, lecz ,,D”.
Jeszcze moment wcześniej była mowa o wpływie Delta-6-Desaturazy na przemiany ALA w DHA i EPA – ja zawsze przekonany byłem, że enzym ten odpowiedzialny jest za przekształcanie kw. linolowego w Gammalinolenowy (GLA)?
Czy spełnia on może oba te zadania?
pozdrawiam,
DarekM.
Marlena napisał(a):
Nie ma literówki: organizm dla przemiany tryptofanu w serotoninę (hormon szczęścia) potrzebuje witaminy C, witaminy B6 i magnezu. Niestety nie sposób być szczęśliwym bez świeżych warzyw i owoców 😉
Co do delta-6-desaturazy to tu masz artykuł wyjaśniający te kwestię: jest to enzym niezbędny przy przemianach zarówno w przypadku EPA jak i GLA, a upośledzenie jego pracy można sobie zafundować między innymi spożywając masowe ilości nasyconych tłuszczów zwierzęcych (mięso, nabiał) i stroniąc od pokarmów roślinnych zawierających magnez: https://zpz.naturalneleczenie.com.pl/epa_gla.html Nie ma zatem nic dziwnego, że większość współczesnych ludzi ma ten enzym upośledzony. Można to naprawić zmieniając dietę i spożywając olej z wiesiołka zawierający GLA (mówiła też o tym pani doktor E. Dąbrowska na swoim wykładzie).
dani napisał(a):
Marlenko pomoz. Mam stwierdzona depresje. Oczywiście przy okazji gdy chodziłam z innymi dolegliwościami jak:biegunka, bole brzucha, bardzo silne bole kregoslupa, rwa kulszowa,bol dosłownie wszystkiego każdej części ciala:ramiona, nogi cale, nadgarstki, oblozony jezyk, niesamowite osłabienie, bezsenność, wypadanie wlosow itd. Ostatnio biegunki się uspokoily. Lekarze nie mogli zanlezc przyczyny. Jeden stwierdził, ze może to być od wirusa EBV i cytomegalii, które to wychodzą w IgG ale przekraczają norme kilkaset razy. Wiekszosc oczywiście powiedziała ze przechorowałam i trzeba szukac innej przyczyny tylko jeden powiedział ze mogą te wirusy być przyczyna. Oczywiście nie ma na nie leku skutecznego i zapisal mi lek przeciwdepresyjny. Nie wzielam. Mam w swoim otoczeniu kilka koleżanek które tak samo się czuja jak ja. Jedna z nich zaczela brac od kilku tygodni wlasnie jakiś lek na depresje zdaje się Citabax. Mowi, ze wszelkie bole ustapily i czuje się dobrze, oczywiście oblozony jezyk dalej ma ale może za krotko go bierze.Zaczelam czytac o tym wszystkim i faktycznie doszłam do wniosku, ze jedno z drugim może mieć cos wspólnego. Zaczelam szukac naturalnych metod leczenia depresji. Znalazlam Wit. B3 niacynę. Trzy dni temu udało mi się w aptece bez recepty kupic Witaminum PP nicotinamidum 200mg. Przedwczoraj wzielam jedna dawke bol kregoslupa zmalal. Wczoraj wzielam druga tabletke i rwa kulszowa przeszla calkiem ale…w nocy nie mogłam usnąć, lekki bol serca (co wcześniej tez nieraz miałam) i nudności (nie wymiotowałam). Dzisiaj od rana bardzo duże wzdęcia, silne nudności, leciutki bol jakby zoladka. Czuje tez to swoje serducho. Czy to może być od tej wit.PP nicotinamidum ? Czy to co kupiłam rozni się czyms od innych wit b3 niacyny ? Napisz co o tym myslec i czy leczenie depresji niacyna w moim przypadku jest wskazane. Może powinnam kupic wit b3 ale pod inna postacia. Jeśli tak to jaka ? Napisz proszę bo czytałam wszystko ale nie ogarniam tego. Z tego co zrozumiałam to b3 jest w roznych formach itd. Marlenko czekam na odpowiedz.
Marlena napisał(a):
Nie jestem lekarzem, aby wskazywać komuś rodzaj terapii czy diagnozować go (jeszcze w dodatku przez internet). Moim zdaniem przyjrzyj się najpierw swojej diecie, temu co wkładasz do środka, a także temu czego nie wkładasz chociaż powinnaś. Jaki jest stan flory jelit (ma duży wpływ na depresję), czy masz odpowiedni poziom witaminy D (ma wpływ na depresję i na jelita), jak radzisz sobie ze stresem (jeśli masz niedobory składników pokarmowych to siłą rzeczy będziesz sobie radzić z nim gorzej niż mogłabyś), ile w diecie masz magnezu (odpowiada za ponad 300 reakcji biochemicznych w ustroju), jak często spożywasz węglowodany proste, używki, leki i tłuszcze trans, czy się wysypiasz, czy jesteś wystarczająco nawodniona (nie kawą, herbatą, napojami, tylko WODĄ!), ile masz w diecie kwasów Omega-3 itd. Jak ponaprawiasz to co zepsułaś, to nie będzie potrzeby maskować objawów lekami tak jak robi to koleżanka i narobić sobie większego bałaganu niż jest.
Informacje na temat niacyny znajdują się na blogu pod tagiem „niacyna” https://akademiawitalnosci.pl/tag/niacyna/, lista tagów znajduje się po lewej stronie witryny.
dani napisał(a):
Oczywiście zapomniałam napisac, ze jestem przebadana od stop do glowy. Nie mam grzybicy (badania robione na wszelkie możliwe sposoby) Odzywiam się zdrowo. Nie jem przenicy, cukru. Nigdy tez nie jadlam zadnego gotowego jedzenia (typu kostki rosołowe itd.) Biore od jakiegoś czasu Wit D3 2000, Wit B12 2×500, b1, b6 i b-complex po jednej tabl. Propolis i pije ziolka na oczyszczenie organizmu. Jeszcze jedno…jak zaczelam chorować tzn. od kilku już lat mam problemy z krążeniem, często mam opuchnięte zwłaszcza nogi w kostkach, jak jest goraco to bardziej. To byłoby chyba wszystko. Napisz proszę co myślisz o tym i co z ta wit b3 niacyna w moim przypadku.
Marlena napisał(a):
Zacznij pić świeżo wyciskane soki warzywne, a każdy posiłek zaczynać od sporej michy zielonolistnych warzyw. Daj znać za parę tygodni jak się czujesz. Każdy niby „zdrowo” się odżywia, ale dla każdego to „zdrowo” znaczy coś kompletnie innego.
dani napisał(a):
Marlenko, przepraszam ze zawracam glowe ale…wszystkie te sprawy o zdrowym odżywianiu wybacz ale przerabiałam. Dlatego napisałam, ze jestem chyba trudnym przypadkiem. Na dietach roznych również dr. Dabrowskiej bylam. Nadal jem ZDROWO. I to nie tak jak inni to rozumieją ale to o czym piszesz żeby zaczynać dzień od michy zielonych warzyw (ostatnio dolozylam już zolte i pomidory) jem na co dzien. Od swieta jem kawalek kury ze wsi lub innego drobiu ze wsi (kosztuje mnie to sporej wyprawy na wies) Czasami trochę miodu prawdziwego od wujka który ma swoja pasiekę. Pije wode, o napojach typu cola itd. już dawno zapomniałam. Wiec naprawdę to co pisze jest faktem o tym odżywianiu. No, kawe wypijam może raz na miesiąc. W tym co napisałam chodzi mi glownie o to czy Niacyna może powodować bole serca, bole brzucha (watroba ?)…bolesne wzdęcia i mdlosci. Jeśli tak to dlaczego ? Czy sa jakies roznice miedzy ta Niacyna ? Czy sa postaci które powodują takie dolegliwości czy sa takie które sa zupełnie bezpieczne jeśli chodzi o watrobe i serce ?
Marlena napisał(a):
Wszystkie odpowiedzi na swoje pytania znajdziesz w artykułach oznaczonych tagiem „niacyna”.
dani napisał(a):
Marlenko, widze ze masz mnie dość, a raczej moich pytan. Co o tym myslec hmmm…? Czytalam wiele artykolow o niacynie, również i ten TU na tej stronie. Niestety zwłaszcza tu nie znalazłam odpowiedzi na moje wątpliwości i dlatego jako eksperta w temacie niacyny spytałam się Ciebie. No coz, sadzac po Twojej odpowiedzi może cos jest na rzeczy z tymi dolegliwościami. Zwlaszcza, ze na innych forach ludzie pisali właśnie problemach z sercem i ogolnie z brzuchem. Być może Niacyna wcale nie jest dobra dla wszystkich…? Nie wiem, zrobie jeszcze jedno podejście, delikatniejsze. Zaczne od 100mg i zobaczę. Jeśli dolegliwości się powtorza to będę wiedziała na pewno, ze …mogą one wystapic po Niacynie. Tak czy inaczej…jest to dobry artykul…daje nadzieje a to dużo, żeby tylko na nadziei się nie skonczylo…przynajmniej u mnie. Może jeszcze się odezwe jak było po Niacynie Swansona (kwasie nikotynowym) 100mg.
Marlena napisał(a):
Dani, nie wkręcaj sobie, że mam Ciebie dość albo że „coś jest na rzeczy”. Po prostu przeczytaj dokładnie jakimi dawkami dr Hoffer leczył ludzi: gramowymi! Te marne 200 mg niacynamidu to jest bardzo mała ilość terapeutycznie. Dokładnie opisywałam jakie występują formy witaminy B3 i jakie są różnice w działaniu. Jeśli ktoś ma mdłości to znaczy, że z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjął za dużo jak na jego aktualne potrzeby. Kwas nikotynowy wywołuje mniejsze mdłości niż niacynamid, ale za to wywołuje uczucie ciepła (flush), z kolei niacynamid odwrotnie (aczkolwiek są przypadki ludzi, że reagują flushem nawet na niacynamid, wtedy Hoffer ordynował heksanikotynian). Sprawdź sobie witaminę D, bo może B3 jest całkiem OK, ale obniżony nastrój wynika z niedoboru D. Może ze spraw hormonalnych babskich wynikać też. To nie jest tak, że tylko B3 się liczy – ludzki ustrój to skomplikowana maszyneria i nie zadowala się jednym wyizolowanym składnikiem, lecz wszystko ze sobą jest powiązane i współdziała (synergistycznie lub antagonistycznie).
dani napisał(a):
Dzieki Marlenko, jeśli chodzi o wit. D to sprawdzałam. Niby w normie ale tez tak jak pisałam i ja tez biore. Tarczyca i inne przebadane. Zostaje wiec tylko ew. sprawa wirusow EBV i cytomegalii, które to mogly cos tam uszkodzić i wywolac depresje. Moglo być tez odwrotnie, ze najpierw depresja, która na tyle oslabila organizm, ze z wirusami organizm nie może sobie poradzić. Kurcze skomplikowane to wszystko. Tak jak pisałam zrobie jeszcze jedno podejście do tej B3 tyle, ze kwas nikotynowy. Zaczne od 100mg a nawet może podzielę jeszcze tabl. na pol i będę brala po 50mg. Jeśli będzie dobrze to powolutku będę zwiekszala, jeśli znowu sytuacja się powtorzy z brzuchem, mdłościami i sercem to odpuszczę sobie ta B3. Tylko co dalej ? Nie wiem. Tak czy inaczej dziekuje za porady. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Depresja może też być spowodowana pasożytami jak twierdzi dr Ozimek: https://kobieta.onet.pl/zdrowie/profilaktyka/pasozyty-zyja-w-nas-czyli-dlaczego-warto-sie-odrobaczac/fh6e6 – może warto poobserwować samopoczucie w okolicach pełni księżyca (wtedy większość pasożytów odbywa swoje gody), zrobić badania itd. bo nigdy nie wiadomo czy czasami tutaj nie leży przyczyna.
dani napisał(a):
Marlenko, robiłam kilkakrotnie badania na pasożyty. Nic nie wychodzilo. Tak czy inaczej odrobaczalam się już kilkakrotnie, pod okiem zresztą dr. Ozimka, który to zaseosowal leczenie w ciemno. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Może spróbuj popijać wodę zdrojową „Zuber”, zawiera lit, który odpędza deprechy 🙂 Jak nie pomoże to na pewno nie zaszkodzi.
dani napisał(a):
Marlenko, lit powoduje przyrost masy ciala. Przyznam ze nie jestem gruba ale może przez depresje mam problemy z tyciem i musze się caly czas z tym pilnować. Niacyny nie mogę przyjmować bo mam wszystkie możliwe działania jak pieczenie, zaczerwienienie i puchniecie skory i bol zoladka, mdlosci, bol serca. Umowilam się na wiyte do psychiatry. Wiadomo jak to się skończy, ze dostane leki przeciwdepresyjne. W tej chwili nie mam już raczej wyjścia i musze sprobowac wrocic do w miare normalnego zycia. Może mi się uda. Probowalam przez tyle lat w różny sposób i roznymi metodami. Nie udało mi się i zaczynam już wierzyc, ze wszystkie te cudowne metody sa dla zdrowych. No nic probowalam. Teraz zobaczę co będzie. Jak nie będzie lepiej to poszukam lekarza TMC. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Zależy jaki związek litu, np. orotan litu nie powoduje tycia i ogólnie ma dużo mniej skutków ubocznych od stosowanego oficjalnie węglanu litu. Orotan litu można dostać jako suplement diety np. Swanson.
dani napisał(a):
Dziekuje, poczytam o tym Orotanie litu i jak znajde to kupie. Pozdrawiam.
zibi napisał(a):
Witam Ciebie Marlenko !z zapartym tchem czytam wszystko,co piszesz,i jakby tchnelo we mnie nadzieje.Bylem szczesliwym czlowiekiem ,do czasu ,kiedy zaczalem chorowac jakies 2 lata temu.Zaczelo sie od spadkow odpornosci,gryp i zapalenia pluc,,ogolnie zapadalem na wszystko,,tak slaby organizm juz mialem,,jak sie okazuje teraz.Prowadzilem straszny tryb zycia,mam mala firme budowlana,a wiec stres,,do tego ojciec na raka zachorowal,pojawily sie tluszczaki na moim ciele,ktore rosnac bolaly,do tego zona wciazy z blizniakami-Stress zrzeral mnie codziennie,ale dawalem rade.Odzywialem sie tragicznie,,,,Zero warzyw ,Jakis tam owoc przez pomylke czasami,,alkochol,fastwoody i inne smieci,,do tego zeby zabic stress i nie myslec,,wciagnalem sie w granie w gre komputerowa Counter-stricke,,gralem niemal przez non-stop w wolnym czasie,,,zapominalem wtedy o problemach.Wtym roku zachorowalem w lutym jak pamietam na grype kolejny raz,,przerwalem wykonywanie prac ,i wzialem antybiotyki na oskrzela.Te tabletki wpedzily mnie w bezsennnosc,,tygodniowa,,bessennosc wpedzila mnie w nerwice a ta w depresje.Bylo to tak straszne,ze myslalem,ze nie dam rade.Jest to straszna choroba,,ujawnily sie przy niej wszystkie leki,ktore opisywalem,,czarne mysli i inne.Przy zyciu trzymaly mnie tylko dzieci,ktore sie urodzily w trakcie choroby.Bez antydepresanta sie nie obylo -dioksepin tea,,ale pomogl,co Prawda otepia troche,ale pomogl.Zmienilem troche zycie,,jeszcze przed depresantami leczylem sie magnezem,pomagalo,,ale nalog komputerowy dal znac i zagralem,,,poszlo na nerwy,,,i znowu nie spalem.skonczylem z tym.Po paru miesiacach antydepresanty zaczely mi szkodzic,,,zawroty,serce ,oddech.Odrzucilem tabletki ,kupilem wyciskarke do sokow angel 8500,kosztowalo mnie to nie malo,ale uwierzylem,,opinie w internecie itd.Jem te smieci jeszcze co zwykle,,ale pije soki do tego i efekty za zastraszajace——tluszczaki przestaly bolec i rosnac prawdopodobnie,,a jem jak jadlem,tylko soki dodalem,kregoslup o polowe mniej boli,,czuje sie lepiej jakos,,o grypie zapomnialem,niewiarygodne,,,zona pije soki razem ze mna.Problem mam jeszcze z natlokiem mysli,ale daje sobie rade jakos,,,spie bez tabletek !!!!!!! co Prawda budze sie w nocy ale spie!!!!!! DODALEM TYLKO SOKI Z WYCISKARKI I TYLE TEGO WSZYSTKIEGO !!!!!! burak,marchew,natka pietruszki,pomarancza grejfrut jablko i pije codziennie !!!!!!maszyna kosztowala ponad 5 tys zl ale mam to gdzies !!!!! lecze sie sam i zyje !!!!!!!od lekarza dostalem tylko pomoc na skutek,,nie na przyczyne !!!! To dziala !!!!! A DODalem tylko swieze soki ,,a jem normalnie jak jadlem !!!!! Za twoja namowa kupilem b-complex i bede leczyl moje natloki mysli jeszcze ,,moze pomoze,,po nowym roku dieta ,,ta warzywno-owocowa—-wierze w to !!!!! lekarze zapisali mi apozolpin na sen,,,odejscie od tego to cos strasznego !!!!! a teraz spie bez niczego !!!!!nie tak dobrze jak kiedys ale spie !!!!! biore na nerwy jeszcze ale wszystko na ziolach,,walcze,,nie poddam sie,,natura mi pomaga jak i modlitwa troszke ,,,niacyne ztez pod uwage biore,,Boze ,,czym oni nas truja ,,ze tak zachorowalem !!!!! Dziekuje Ci Marleno !!!!! Mam nadzieje ,ze pomozesz wielu,najlepiej wszystkim,,,ja walcze i bede dalej walczyl—dla moich dzieci,dla siebie,dla rodziny,,,jak pisalem zona tez zaczela pic soczki,,pomaga ,cala rodzine nastawie na zdrowe odzywianie,,,najpierw sam sie wylecze,,takie czasy ze zarabiac trzeba,,bez kasy ani rusz.Jak mam sie leczyc dalej????? dieta ?? soczki ??? witamina b-complex ??? niacyna???? Pozdrawiam i uwierzcie jej ludzie bo to dziala,,a tylko swieze soczki dodalem !!!!!niewiarygodne
Marlena napisał(a):
Zibi, zgadza się, ludzie często nie chcą mi wierzyć gdy mówię im, że nawet dodanie skromnej szklaneczki codziennego marchwiowego soku do diety (nawet nie całkiem idealnej) po jakimś czasie zrobi dla nas olbrzymią zdrowotną różnicę. Soki świeżo wyciskane mają POTĘŻNĄ moc (byle nie same czysto owocowe, rzecz jasna)! Takiej mocy nie ma żaden ludzką ręką wyprodukowany suplement w kapsułkach, proszku czy tabletkach. 🙂
zibi napisał(a):
Napisze wam cos jeszcze.Napisze wam ,jakie reakcje Maja ludzie ,kiedy im opowiadam o zbawiennym dzialaniu sokow;;Duze oczy,usmiechy,zmiana tematu,-to Ci skromniejsi,inni juz mi obrobili du..e.Ludzie za chiny nie wierza w to,co tu piszesz———–dzien bez hamburgera ?????ty chyba nienormalny jestes !!!!! ile za wyciskarke ???? zabija witaminy zwykla sokowirowka ???co Ty pierd……..!!! Ci sami ludzie wiecej siedza u lekarza niz gdzies indziej Marlenko,,mam znajomego,ktorego zona 2 dni w tygodniu poswieca na szpitale,lekarzy i inne Taki.Tysiace zl w piach ,,kilka chorob na raz ,,3 dzieci tez ciagle chorujacych :lecz nie robia nic z zyciem bo on w to nie wierzy!!!w diety,soczki i inne bzdety!! polecilem mu wyciskarke green star jako najtansza alternatywe (2500 zl),a on ze tyle kasy na sokowirowke,,lecz nie liczy tych tysiecy na lekarzy ,paliwo nerwy ,zdrowie itd.Jakim trzeba byc ………….,zeby chocby nie sprobowac..szczegolnie,ze do „biednych „nie nalezy ten moj znajomy !!!Jego zona jest za tym,ale on NIE !!! jezdza po tych lekarzach juz od lat,nic sie nie poprawia,a nawet pogarsza a oni dalej swoje,nierozumiem !!! to tak na marginesie—–mam jeszcze pytanka odnosnie niacyny,czy tez b-complex—–bralem Jakis tam komplex b-witaminy i nic ,wiec zmienilem na Lecithin 2000 plus b-Vitamine firmy Abtei i jest duzo lepiej,,dodalem orzechy nerkowca jako doladowanie niacyny —-pomaga niesamowicie,,ale towarzyszy temu dziwne uczucie lekkiego dretwienia glowy i uczucie jakby leciutko cos „sciskalo” glowe w srodku,,glowa nie boli a zarazem kiedy nia poruszam czuje lekki jakby bol glowy,níewiem,,byc moze przesadzilem z nerkowcem troszke,b-complex 1 raz dziennie,,,,—aha jeszcze pytanie mojego brata——czy od soczkow nie nabawie sie awitaminozy czy jak to tam sie nazywa???? czyli nadmiaru witamin ????? co myslisz o tym ????? pozdrawiam serdecznie i bede sie dzielil w szczegolach,jak idzie mi leczenie moich chorobsk 😉
Marlena napisał(a):
Nie, nie sposób od soków nabawić się hiperwitaminozy czyli nadmiaru witamin. Nabawienie się jej suplementacją też nie należy zresztą wcale do najłatwiejszych zadań. 😉