Pacjent u lekarza: Panie Doktorze, jakoś tak źle się czuję i sam nie wiem co to jest.
Lekarz: zapisuję medytację po 20 minut 2 razy dziennie, ćwiczenia minimum 30 minut dziennie, zakaz przetworzonego pożywienia, spożywanie naturalnych warzyw i owoców, spędzanie czasu na świeżym powietrzu a nie w domu, zaprzestanie martwienia się o sprawy na które nie ma Pan wpływu, 8 godzin snu na dobę i nieoglądanie TV. Proszę przyjść do kontroli za 3 tygodnie.
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
lenasan napisał(a):
… takich doktorków więcej! 😀
Axel Tulup napisał(a):
scenka żywcem wyjęta chyba z jakiegoś starego filmu Sci-Fiction :)…lekarze są tylko po to żeby leczyć, ale za żadne skarby nie WYLECZYĆ!
Marlena napisał(a):
I każdy z nich ma na pieczątce jasno napisane: lekarz. A nie WYlekarz 😉 Ludziska czytać nie umieją i potem się czepiają 😀
Axel Tulup napisał(a):
Dokładnie. Ale wszystko to wina systemu wynagradzania. Lekarzom powinno się płacić nie za leczenie, ale tylko i wyłącznie za wyleczenie, wtedy dopiero zostaliby zmuszeni do poszukiwania skutecznych terapii. Ale skoro płaci im się (i to całkiem dobrze) za coś zupełnie innego, to mamy to co mamy, czyli pandemię chorób, specjaliści nie nadążają już z diagnozowaniem nowych jednostek chorobowych…
Marlena napisał(a):
Myślę, że należałoby zacząć od systemu edukacji najpierw. Kształcenie medycznego narybku na lekarzy (nie wy-lekarzy) odbywające się według pewnej określonej doktryny, jest na rękę interesom całej branży, bowiem z leczenia ona głównie się utrzymuje (niekoniecznie z wyleczenia).