Wbrew temu jak chciałaby nas widzieć współczesna medycyna – nie jesteśmy zlepkiem organów, lecz tworzymy trójcę ciała, umysłu i ducha. W skrócie człowiek to CUD (C- ciało, U- umysł, D- duch). Każdy z nas jest takim CUDEM, i każdy innym, nie ma takiego drugiego jak ja ani takiego drugiego jak Ty. Jesteśmy absolutnie unikalni 🙂

Już wcześniej pisałam o tym jak bardzo ważne jest nie tylko zwracać uwagę nie tylko na to czym karmimy ciało ale i czym karmimy umysł. Ten artykuł znajdziesz tutaj. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że tak samo jak i ciało tak i umysł można zaśmiecić. Pojawiają się wtedy stres, nerwica, niepokój, lęki, depresja… cały świat jawi się nam jako miejsce wysoce nieprzyjazne, co psychiatra David R. Hawkins próbował przedstawić na „Mapie Świadomości”. Poleciłam wtedy jego znakomitą książkę „Siła czy Moc”.

Poleciłam też przy tej okazji książki Eckharta Tolle, współczesnego nauczyciela duchowego. Dla mnie pierwszą przeczytaną z zapartym tchem jego książką była „Potęga Teraźniejszości” po czym… nic już nie było takie samo 🙂

Są takie książki, które – jak to się mówi – otwierają oczy i serce. Pozwalają odetchnąć pełną piersią: oto wszystko tak naprawdę zależy od stanu mojej świadomości. Oto mogę nauczyć się w prawidłowy i użyteczny sposób korzystać z umysłu i karmić go właściwie – tak jak nauczyłam się prawidłowo używać, traktować i karmić właściwie moje ciało. Oto jestem też w stanie panować nad własnymi wytworami swojego umysłu czyli myślami, które mnie osaczały i w końcu sprawić, że to ja będę panią swoich myśli, a nie one będą panować nade mną, terroryzując mnie o czwartej nad ranem. 😉

Z przyjemnością zatem dzisiaj przedstawiam Wam transkrypt wykładu Eckharta Tolle jaki miał miejsce w 2007 r. w Hiszpanii. Cały wykład można w odcinkach zobaczyć tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=uM4H1vt002k – pominęłam pierwsze kilka minut (powitanie, wstęp). Wykład na język polski tłumaczył z hiszpańskiego  mercichaud – bardzo dziękuję!

Oddaję głos Eckhartowi.eckhart tolleJesteśmy tutaj, spotkaliśmy się nie po to by słuchać konferencji czy przemowy, ale po to by zgłębić coś, co już dzieje się w większości z was, co jest procesem…przebudzenia. Jesteśmy tutaj, by zgłębić ten proces. Nie jesteśmy tutaj po to żeby dodać umysłowi informacji.

Patrząc powierzchownie tutaj niewiele się dzieje. Jedna osoba siedzi tutaj, inne osoby siedzą tam… słuchając jakichś słów. Jest to patrzenie powierzchowne, ale w głębszym wymiarze to spotkanie tutaj ma wielką wagę. Kontekst, w którym to spotkanie ma miejsce to transformacja ludzkiej świadomości. Jest to coś nowego, w przeszłości przydarzyło się to tylko bardzo niewielu jednostkom. Teraz transformacja zachodzi na dużo większą skalę.

Umysł nie może zrozumieć tak naprawdę czym jest ta transformacja, o której mowa. Aby zrozumieć na czym polega transformacja świadomości musimy przynajmniej zajrzeć w głąb siebie – jest to początkiem transformacji. Świat, który jest odbiciem umysłu wciąż nie rozumie czym jest transformacja i myśli, że jest… (ta transformacja świadomości) myśli że są to nowe idee, nowe koncepcje… nowe interesujące rzeczy. Ach, jakie to interesujące!

Ale to nie ma nic wspólnego z nowymi ideami. Jedyną rolą idei czy koncepcji jest wskazanie transformacji- jak znak, jak strzałka… Tam… Tutaj… Koncepcje jako takie są mało warte. Tak samo mapa jest mało warta gdy nie używasz jej by dotrzeć tam, gdzie chcesz dotrzeć. Wtedy mapa jest po prostu mapą. Istnieją ludzie, którzy kolekcjonują mapy… także w życiu duchowym. I jeżeli niektórzy z was kolekcjonowali wiele map… duchowych… możliwe, że będzie wam trudno porzucić tę kolekcję map, która stała się przeszkodą.

Kolekcje map, które są koncepcjami umysłu (używam tu porównania do mapy), koncepcje umysłu są do pewnego stopnia w pewien sposób użyteczne, pomagają nam. A potem nadchodzi moment, w którym te koncepcje i słowa już nam nie służą… i ten moment właśnie nadszedł. I być może teraz ktoś myśli: „Więc dlaczego Pan mówi?”. Na naszym spotkaniu nie słowa są najważniejsze. Najważniejsze jest to, co dzieje się tutaj w każdym z was.

Mała sugestia zanim zaczniemy kontynuować ze słowami i znakami. Sprawdźmy czy każdy z was jest tu w pełni obecny. Co oznacza to „bycie tutaj w pełni obecnym”? Oznacza to bycie tu jako całość. Nie tylko głową i myślami, ale całością waszej istoty, która zawiera ciało wewnętrzne, jak je czasem nazywam. Siedzieć tutaj i w tym samym czasie odczuwać, że ciało wewnętrzne jest żywe.

Tu w środku tętni życie… i wewnątrz czuję, że życie przepełnia całe ciało… i czuję to wewnątrz, a na zewnątrz jestem świadomy tego co słyszę i widzę.

Tak więc jestem tu… w pełni obecny. Jest więc mniej prawdopodobne, że pojawią się myśli mówiące: „Która godzina?”, „Co będę robić dziś wieczorem?”… lub myśli analizujące jakiś problem, który mam… nie w tej chwili, w jakiejś wyobrażonej chwili w przyszłości.

Bardzo łatwo jest zagubić się w myślach. Jest to tak łatwe, ponieważ cały świat jest zagubiony w myślach, które nigdy nie przestają płynąć. Jest to niezdolność do zaprzestania myślenia.

Jest to jak obsesja na punkcie tożsamości. Działo się to przez wiele tysięcy lat, aż do momentu, w którym ludzkość ma obsesję na punkcie umysłu analitycznego, umysłu, który tworzy myśl za myślą. I utożsamianie się z tym myśleniem jest starą świadomością, której odbicie wciąż widzimy w tym świecie.

Szczególnie wtedy, gdy włączamy telewizję i oglądamy wiadomości. Jest to szaleństwo starej świadomości, która zdominowała historię ludzkości na tysiące, tysiące lat. Całkowite utożsamienie się z umysłem.

 

Ludzie utracili połączenie z głębią swojego Istnienia. Utracili lub – możemy powiedzieć – nie wiedzą, że w ich wnętrzu istnieje wymiar dużo głębszy niż strumień myśli, z którym prawie wszyscy się utożsamiają. Co oznacza „utożsamiają się”? Oznacza, że oni są myślami. Nie są świadomi na tyle, by wiedzieć, że są to myśli.

Każda myśl mnie chwyta, więc jestem w niej, z moim poczuciem „JA”. To „JA” jednoczy się z myślą – tak powstaje tożsamość. Tak więc każda myśl, wszystkie myśli uwarunkowane są przeszłością. Myśli w tym kraju różnią się od tych, które mają ludzie z innej kultury, z innego kraju…

Ale utożsamienie się jest takie samo, całkowite utożsamienie się z każdą myślą. Tak więc ja – inaczej mówiąc – myślę o każdej rzeczy, która pojawia się w moim umyśle. Więc dla mnie jest to prawda… każdy osąd, każda interpretacja, która pojawia się w umyśle… Jestem tak utożsamiony z ruchem myśli, że dla mnie każda z nich jest absolutną prawdą i wierzę w nią.

Nie tylko to, ale i całe poczucie tego, kim JA jestem, połączone jest z myślami. Żyję w poczuciu, że to kim jestem zależy od myśli, które na podstawie przeszłości mówią mi kim jestem. Inaczej mówiąc każdy ma w głowie głos, który mówi: dialog wewnętrzny, myśli. Są ludzie którzy mają 1,2 3, lub 4 główne głosy.

Są też tacy, u których jeden głos walczy z drugim. Ale to wszystko jest myślami. Być może jeden głos mówi: „Nie nadajesz się do niczego!”, a inny: „Robię co mogę. Nie mogę zrobić więcej!”. „Tak, ale ty nigdy, nigdy nie robisz tego co powinieneś!”. „Tak, ale…” [śmiech z sali].

Tak właśnie wielu ludzi spędza swoje życie. Ich tożsamość zależy od ich myśli, które są przeszłością, odbiciem przeszłości. Ta fałszywa tożsamość, fałszywe poczucie „JA” jest uwarunkowane przeszłością. Tak więc wtedy nasza świadomość zależy od naszej osobistej historii.

Każdy człowiek, który stale całkowicie utożsamia się z myślami bierze swoją tożsamość ze swojej osobistej historii. Jakiejś historii: to co wycierpiałem… cierpienia, które zadali mi inni… lub które sam wyrządziłem. Rzeczy, które osiągnąłem, lub których nie osiągnąłem… Mój sukces, moja porażka… moje związki – niektóre także nieudane… Historia „JA”.

Ograniczyliśmy naszą tożsamość do historyjki. I to fałszywe, umysłowe „JA”, które możemy nazwać ego żyje w prawie ciągłym stanie niezadowolenia. Zawsze lub prawie zawsze brakuje mi czegoś w życiu. Czasami myślę, że wiem czego mi brak… A innym razem mam tylko ponure odczucie, że coś jest nie tak.

Jest to „normalny” sposób życia. To poczucie, że czegoś brakuje. Jestem niekompletny. Moja historia wciąż nie jest kompletna, nie skończyła się szczęśliwie. Moja historia jest… nie satysfakcjonuje mnie, nie czuję się spełniony. To „JA” jest tym „JA”, które nigdy nie jest zadowolone przez dłuższy czas. I rozgląda się… „Ok, gdzie mogę osiągnąć to, czego mi brakuje, żeby być kompletnym „JA”?

Wtedy pojawia się druga połowa fałszywego „JA”, która jest swoją absolutną koniecznością przyszłości.  Ponieważ patrzy w przyszłość, na kolejny moment, aby być kompletną, spełnić się. I jest to umysłowy uzurpator, bardzo głębokie uwarunkowanie. Niezdolność do życia w jedynym miejscu, gdzie istnieje życie tzn. w chwili obecnej i szukanie życia w kolejnym momencie.

Wszyscy ci, którzy utożsamiają się z umysłem nieświadomie żyją w ten sposób. Szukają zbawienia – możemy to tak ująć – szukają swojego zbawienia w następnym momencie lub jeszcze następnym, czy też dwóch, trzech następnych w przyszłości.

Gdybym osiągnął to czy tamto, lub spotkał osobę, która mnie dopełni, która sprawi, że będę szczęśliwy… albo gdyby przydarzyła mi się inna sytuacja życiowa, wtedy mógłbym być szczęśliwy… Gdybym wygrał loterię… 10 milionów w banku… No, wtedy to mógłbym być szczęśliwy.

Przeczytałem jedną czy dwie książki o ludziach, którzy wygrali na loteriach duże sumy i w 90% przypadków ich życie pogorszyło się. Byli bardziej nieszczęśliwi ze swoimi wygranymi niż przedtem. Wciąż działał ten sam uzurpator umysłowy, ale nieszczęście stawało się po prostu trochę większe.

 

Najpierw mogę czuć się nieszczęśliwy w swoim małym samochodziku, a potem będę nieszczęśliwy w Rolls-Roysie. Nieszczęśliwy w małym mieszkaniu lub nieszczęśliwy w wielkim domu z wieloma bardzo wygodnymi fotelami. Nie zależy to od tego co zawiera dana chwila, ale zależy od struktury umysłu.

Jest to poszukiwanie czegoś w przyszłości aby stać się kompletnym.

Nie mówię, że nie możemy robić rzeczy związanych z przyszłością. Prawie wszystko co robimy wymaga czasu – każda rzecz, którą wykonujemy. Potrzebujemy czasu, aby ukończyć pewne rzeczy w tym praktycznym świecie. Jedyną rzeczą, której przyszłość nie służy jest nasze poznanie siebie samych, stanie się kompletnymi.

Poznać życie… jak mówi Jezus – tłumaczę z angielskiego, z Biblii, a istnieją tu różne tłumaczenia – Jezus mówi: „Chcę abyście żyli w obfitości!” – to jedno tłumaczenie. Inne tłumaczenie mówi: „Chcę abyście żyli w pełni!” I o czym mówi Jezus, kiedy mówi „Chcę, abyście żyli…”? Czasami nazywa to „życiem wiecznym”.

Cały świat źle to interpretuje, myśląc, że jest to czas, który nigdy nie nadejdzie. „Wieczne” tego nie oznacza… oznacza „bezczas” – życie, które nie zależy, nie jest podporządkowane czasowi.

Innymi słowy kiedy Jezus mówi o obfitości, o  pełni życia, nie mówi o rzeczach. Bo my, nasza fałszywa świadomość, ego, poszukuje pełni życia w formach, nie zna niczego innego: „gdzie jest następna rzecz, która mnie dopełni?”.

Dla niektórych taką rzeczą jest coś materialnego, a dla innych ma formę myślową: „gdzie jest wyjaśnienie Wszechświata, gdzie jest nowa teoria, która mnie usatysfakcjonuje?”, „Gdzie jest nowy pogląd, z którym mógłbym się utożsamić?”. Formy myślowe także istnieją… w formach, przedmiotach szukamy siebie samych.

A jeśli Jezus miał na myśli przedmioty, to Królestwo Niebios już nadeszło i jest po drugiej stronie tej ulicy w centrum handlowym [śmiech z sali], gdzie znajduje się ogromna obfitość przedmiotów.

życie wieczne

Ale Jezus nie miał na myśli tego lecz to, że to nie ma nic wspólnego z gromadzeniem rzeczy. Ani rzeczy materialnych, ani myśli, ani emocji…

Są ludzie, którzy szukają silnych emocji, dzięki którym przez krótki czas czują, że żyją intensywniej… lub muszą iść do kina na film – wtedy to emocja „z drugiej ręki”.

Przez moment czuję się żywszy… a potem wracam do domu i powraca to uczucie braku czegoś… czegoś znowu brakuje.

Wtedy więc szukam pobudzającego związku seksualnego… i czuję się żywszy.

A potem zawsze, zawsze to dobiega końca i powraca to właściwe uczucie, które mówi: „Nic nie nadeszło… Gdzie jest… ?”

Nie mówię, że nie możemy kupować rzeczy lub mieć pięknych rzeczy… czy odczuwać emocji, być w związkach. Wszystko to ma miejsce na tym świecie, ale jeśli szukamy satysfakcji, szukamy… Oczekujemy, że odnajdziemy siebie samych przy pomocy form… rzeczy, myśli czy emocji… które są formami!

Dlatego też nazywam je rzeczami, coś co ma formę.

Ego mówi: „Wciąż mi nie wystarcza, muszę utożsamić się z większą ilością form”. Niektórzy dodają… szukają w ten sposób swoich partnerów. Takich, którzy mnie bardziej dopełnią. Tak więc bogaty mężczyzna wybiera kobietę, która pięknie wygląda. Wszyscy ludzie go wtedy podziwiają, bo ma on tak piękną kobietę – kolejna tożsamość… a może być też na odwrót.

Inaczej mówiąc ten świat form ma swoje miejsce, ale nigdy w nim siebie nie odnajdziemy. To wszystko jest… jest to świadomość form. I wszyscy ci, którzy identyfikują się z umysłem i myślami, są w pułapce tej świadomości form.

Ponieważ każda myśl jest formą umysłową… pojawia się, z potem znika. Kolejna pojawia się, znika… każda z nich mnie chwyta… To jest świadomość form – i dla ludzi starej świadomości nie istnieje nic innego. Sami siebie postrzegają jakby byli formami umysłowymi!

Jest to opisane w starożytnym greckim micie o Narcyzie, który był młodzieńcem jak mówi grecki mit… młodzieńcem, który… w tamtej epoce nie było luster… młodzieńcem, który po raz pierwszy zobaczył swoje odbicie w wodzie… w kałuży… nie wiem.

Zobaczył swoje odbicie w wodzie i mit mówi, że zakochał się w nim. I potem stało się coś złego… nie przypominam sobie dokładnie co mu się stało… [śmiech z sali] ale nie było to dobre. Potem stało mu się coś złego i ten mit pokazuje to, co przydarzyło się nam wszystkim.

To odbicie jest… nieświadomie stworzyliśmy sobie w umyśle obraz i mówimy: „To ja! To jestem ja!”. I jesteśmy w związku sami ze sobą. Rzecz bardzo dziwna… związek, jestem w związku ze sobą…samym. Narcyz… mit mówi, że zakochał się on sam w sobie… ale myślę, że właściwszym wyjaśnieniem byłoby… to był początek obsesji… na punkcie siebie samego.

 

Ego oznacza, że znalazłem sobie formę, która mówi: „To jestem ja”. Ta forma składa się z myśli: „Ja i moje życie”, „Ja i moja historia”… i emocji, które towarzyszą tym myślom: „JA”, temu „JA” umysłowemu… formie umysłowej, którą stworzyliśmy i myślimy, że to wszystko kim jesteśmy.

Utraciliśmy kontakt z głębokim wymiarem Istnienia – tego kim jesteśmy. Z wymiarem, w którym czas nie istnieje.

Poszukiwacze duchowi… niestety większość z nich nie zdaje sobie z tego sprawy… mają w swoich umysłach tego samego uzurpatora, który mówi: „Osiągniesz oświecenie w jakimś następnym momencie… w jakiejś przyszłości”.

A czym jest przyszłość? My… nie my, ale świat – stara świadomość… wierzy, że odnajdzie się w formach. Sama stała się formą… i twierdzi, że przyszłość jest ważniejsza niż teraźniejszość. Jest to przekonanie nieświadome. Teraz uświadamiamy to sobie, ale bardzo silnym nieświadomym przekonaniem jest to, że następna chwila jest ważniejsza niż ta.

Dlaczego? Ponieważ myślę, wierzę, że odnajdę lub dopełnię siebie w przyszłości. Dlatego też jest ona tak ważna.

Nawet ktoś, kto próbuje skończyć jakąś pracę i wyobraża sobie siebie przy końcu tej pracy… w umyśle…chciałby się tam znaleźć, ale teraz wykonuje pracę tutaj. Podczas gdy wykonuje pracę tutaj, wyświetla sobie przyszłość do której chce dotrzeć.

Dlatego też jest to początkiem stresu. Wszyscy ludzie cierpią z tego powodu.

Jest to cywilizacja która cierpi z powodu choroby umysłowej nazywanej stresem. To angielskie słowo stało się również słowem hiszpańskim (i również polskim – przyp. mój).

Ponieważ słowo to pojawiło się tak szybko, że nie było czasu stworzyć hiszpańskiego odpowiednika [śmiech z sali].

I stres… życie w stresie jest chorobą umysłową.

Nie wiemy, że jest to choroba umysłowa, ponieważ cały świat cierpi na tę samą chorobę [śmiech z sali].

Tak więc nie wiemy, że jest to choroba.

Jest to choroba naszej cywilizacji: „JA” sprawiło, że następny moment jest ważniejszy.

Dlaczego?

Ponieważ nieświadomie oczekuje, że odnajdzie siebie dzięki czemuś, co przydarzy się jej w następnej chwili.

Nawet osoba, która jest w trakcie pracy TUTAJ, a przy pomocy umysłu wyobraża sobie siebie TAM – robi to samo: szuka zbawienia w następnej chwili i mówi: „Ta chwila nie jest dobra. Używam jej tylko jako narzędzia do czegoś, co jest ważniejsze”.

Tak więc zawsze jestem w drodze do czegoś… i to „bycie w drodze do…” jest chorobą.

Nie zaprzeczam, że potrzebujemy czasu, by zakończyć zadania i rzeczy. Pewnie, w świecie praktycznym nie jest to żaden problem.

To, czego NIE możemy, to odnaleźć tej jedynej rzeczy, która ma prawdziwą wartość na tym świecie, tej jedynej rzeczy, która ma wartość absolutną i tej jedynej rzeczy nie możemy odnaleźć dzięki czasowi czy przyszłości, ponieważ kryje się dokładnie tam, gdzie umysłowe „JA” nigdy by jej nie szukało: TU I TERAZ – w tym momencie… kryje się to co najważniejsze.

 

Umysł mówi być może: „No więc powiedz nam czym to jest?” [śmiech z sali] Więc umysł mówi: „No więc czekamy, powiedz nam co to jest?”, „Nie mamy za dużo czasu!” [śmiech z sali] „Jaka jest odpowiedź?! Sekret życia?!”

Tak więc umysł dopomina się kolejnej formy myślowej… bo mówi „Daj mi tę rzecz!”.

A czym jest… znowu zacytuję Jezusa… Jezus powiedział „Królestwo Niebios…”,  to stary sposób mówienia… Królestwo…Dzisiaj powiedziałby „wymiar”.

Innym dziwnym słowem jest „niebo”… Bo kiedy mówimy „niebo” – pierwsze co robimy to patrzymy w tamtym kierunku. Ponieważ niebo jest TAM… tradycyjnie wielu religijnych patrzyło TAM szukając Boga na niebie.

A Jezus mówi: „Wymiar duchowy nie objawi się poprzez znaki, które możesz zaobserwować”. Nie będziesz mógł powiedzieć: „O, jest tam!” albo „O, jest tu!”.

Jest on pośród was i wewnątrz was.

Innymi słowy powiedział, że nie jest to forma umysłowa.

Nie jest czymś, o czym możemy powiedzieć „Jest tutaj!”. Świadomość form nigdy nie będzie mogła tego znaleźć. Zawsze będzie próbowała przekształcić to w formę. I to jest niestety ogromnym błędem religii.

Fundamentem każdej religii jest prawda, prawda podstawowa. Potem pojawia się ludzki umysł i przekształca tę prawdę w formę umysłową. Chwyta ją… Świadomość form szuka rzeczy… chce pochwycić jakąś ideę.

Tak więc głęboka prawda, która wskazuje nam wymiar tego kim jesteśmy, wskazuje nam to, co jest ponad światem form, myśli, emocji, wskazuje ten wymiar.

Ale ludzki umysł tego nie rozumie i przekształca to w ideologię, serię poglądów i mówi: „Wierzę w to, to, to i to. A ty?”.

Jeśli powiesz: „Ja także wierzę dokładnie w to samo, to, to to i to.”. „Dobrze, więc masz rację. Mamy rację. Poznaliśmy prawdę”.

A ktoś inny powie: „Ja też wierzę w to, to to i to, ale nie wierzę w to”. Ach….. wróg! [śmiech z sali]

Są to wyrażenia, manifestacje starej ludzkiej świadomości.

Tak więc robi ona sobie z drugiego człowieka wroga, ponieważ nie wierzy on w jedną rzecz, w którą ty wierzysz, tylko w pięć rzeczy w które ty wierzysz, ale w jedną nie… Zabić go! [śmiech z sali]

 

Zbiorowa choroba umysłowa. I to samo jest w ideologiach politycznych.

Inaczej mówiąc Królestwo Boga czy Królestwo Niebios uległo przekształceniu w formę, w wierzenie. „Ale czym jest – królestwo, ten wymiar…?” pyta umysł.

Ale ja nie będę wyjaśniać umysłowi czym to jest. Poznamy to inną drogą.

Dotychczas mówiłem o rzeczach, które moglibyśmy nazwać przeszkodami lub iluzją. Ważne jest byśmy postrzegali tę iluzję naszego życia.

W przeciwnym razie ciągle będziemy gubić się w tej iluzji – raz po raz, jeśli jej nie rozpoznamy. Można by powiedzieć, że do tego momentu mówiliśmy o złych wiadomościach, aspektach ludzkiego umysłu. Jest to ważne.

Musimy rozpoznać w iluzji umysłu iluzję. Musimy rozpoznać te rzeczy.

I to jest początek, od którego możemy iść głębiej.

Jak docieramy… jeśli iluzja jest utożsamieniem się z formami materialnymi, myślowymi, emocjonalnymi i tym wszystkim… świadomością form… jak docieramy głębiej do tego innego wymiaru, który nie ma nic wspólnego z przedmiotami i formami?

A odpowiedź to: punkt wyjścia jak już wspomnieliśmy wcześniej jest TUTAJ.

Punkt wyjścia znajduje się w chwili obecnej. I umysł nie wie dokładnie o czym mówimy… ponieważ istnieje zewnętrzny aspekt tego, co nazywamy teraźniejszością.

Jest to jedyna rzecz, którą umysł zna.

Dalej istnieje głębszy wymiar – który nazywamy chwilą obecną – o którym umysł nic nie wie… i nigdy nic nie może wiedzieć.

Zaczynamy więc… zbliżamy się do głębi chwili obecnej, przede wszystkim uświadamiając sobie formę chwili obecnej.

Umysł myśli, że każdy dzień ma ma wiele chwil, każda godzina ma wiele chwil.

Ale jeśli spojrzysz jaśniej, zdasz sobie sprawę, że nie ma wielu chwil, ponieważ moje życie to zawsze TERAZ, zawsze ta chwila.

Nigdy moje życie było nie TERAZ, nigdy nie będzie nie-TERAZ.

Moje życie i ta chwila są tym samym.

Chodzi o to, że forma danej chwili, jedynej chwili, która istnieje, stale się zmienia.

Jedyną rzeczą, która pozostaje jest coś, co nie ma formy.

I to coś nie jest „czymś”… jest „czymś” tylko wtedy gdy o tym rozmawiamy.

Nie ma formy i nie jest formą.

Wróćmy na chwilę na powierzchnię tej chwili. Czym jest ta chwila?

Jesteśmy tutaj… Czym jest… co zawiera ta chwila?

Tę salę, światło, osobę siedzącą tutaj, osoby siedzące tutaj na krzesłach. Mnie siedzącego, moje ciało… wagę mojego ciała na krześle…

Widzę, mówię do wszystkich, widzę to, co nas otacza… sufit, podłogę, głos tej osoby, która mówi… Czuję, że oddycham… czuję czego dotykają moje ręce… czuję to…

Być może jest jakaś myśl, która pojawia się w umyśle. Wszystko to zawiera się w tym momencie.

Być może pojawiła się jakaś emocja, może pojawiło się w tej chwili także jakieś odczucie.

Być może pojawiło się też coś, jakaś myśl, która mówi: „O czym on do diabła mówi? Nic nie rozumiem!”

Dobrze! Nie ma potrzeby… odtąd nie ma potrzeby analizowania, nie trzeba także rozumieć.

Tak naprawdę…. im mniej się zagłębiamy, tym mniej da się rozumieć i myśleć.

Mówimy o zawartości tej chwili. Wewnętrznej, zewnętrznej… Jest jak jest.

I to oczywiście zmienia się… w ciągu dwóch godzin wszystko się zmieni. Zawartość chwili obecnej będzie inna dla każdej osoby. Inne rzeczy będą przedstawiać zawartość tej chwili.

Wszystko jest przejściowe… wszystkie formy, które się pojawiają TERAZ są przejściowe.

Forma pojawia się i znika… Ta sala pojawia się w przestrzeni, która jest tą chwilą.

Potem inna rzecz – mówię „potem” tylko z punktu widzenia rzeczy, inna rzecz pojawia się, inne formy… stała zmiana.

Jedynym co się NIE zmienia jest to, że moje życie jest zawsze w TERAZ.

 

Jest coś, w czym pojawiają się formy tej chwili. Możemy zauważyć to, jeśli pomiędzy naszymi myślami powstanie luka. I sugeruję, by wykorzystać tę okazję, w tym momencie, by pozwolić aby zaistniała luka między myślami, w tej chwili.

Mówię,

że

nie ma

potrzeby

myśleć

w tej

chwili.

Po co? Ja nie myślę…. słowa wypływają z przestrzeni. Formują się… i rozwiązują. Pozostaje przestrzeń… pozostaje wewnętrzna cisza.

Pozostaje stan czujności… bez zawartości. Stan bardzo prosty, w którym świadomość jest czujna i nie wypełnia się formami.

Tak… każde słowo, które wypływa z tej przestrzeni – tak, każde słowo jest formą, ale istnieją luki między tymi słowami. Ja jestem świadom tej luki.

Jestem świadom luki między dwiema myślami. Nie śpię… jestem przebudzony… Nie nazywam… nie oceniam tej chwili. Formy, które przedstawiają zewnętrzność chwili są tutaj. Ja jestem przestrzenią, która jest ponad formami.

Przestrzeni nie można poznać jako „coś”. „Coś” jest formą. I ta przestrzeń, której nie da się poznać jako formy, jest głębokim „Ja jestem”. Nie ma nic wspólnego z przeszłością czy przyszłością. „JA” pozbawione formy.

Moglibyśmy je nazwać samą świadomością. Jest to urzeczywistnianie głębokiego, wiecznego „JA”. Jest to świadomość przestrzeni. Cała reszta jest świadomością form.

Świat jest zagubiony, zatracony w świadomości form. Dlatego jest to świat nieszczęśliwy. Dlatego jest to świat pełen cierpienia. I nigdy nie uda ci się uciec od tego świata cierpienia jeśli nie odnajdziesz tego wymiaru, który nie ma nic wspólnego z formami umysłowymi.

Po prostu przestrzeń wewnętrzna… bezruch, który istnieje tu nie tylko wtedy, kiedy jesteśmy spokojni. Może istnieć, możemy być świadomi tego wymiaru nawet wtedy kiedy coś robimy.

Ważne jest by zdać sobie sprawę, że nie potrzeba ciągle nazywać rzeczy, które pojawiają się w świecie form. Nie potrzeba od razu oceniać każdej osoby, którą spotykasz… każdej sytuacji, najmniejszej rzeczy… w umyśle opatrywać etykietką wszystkiego co się dzieje.

Wtedy tracisz świadomość przestrzeni. Praktyką jest… rzeczy, które pojawiają się w chwili obecnej, formy zewnętrzne, wewnętrzne… ważne jest, by nie opierać się temu, co pojawia się w danej chwili. By nie żyć w stanie wewnętrznego oporu czy zaprzeczenia formy chwili obecnej.

Musimy pozwolić… to nazywałoby się wewnętrznym przymierzem z chwilą obecną, najważniejszą praktyką duchową, myślę, że tym słowem jest „przymierze wewnętrzne” z formą chwili obecnej. Ego to się nie podoba. Ponieważ fałszywe „JA”, jak wiemy – stawia ciągły opór chwili obecnej lub zaprzecza jej, szuka innego momentu, który nie jest niczym jak tylko myślą.

Przyszłość nie jest niczym więcej jak tylko formą umysłową. Jeśli przyszłość byłaby czymś więcej niż formą umysłową, jakaś osoba – poszukiwacz taki jak Kolumb, poznałby przyszłość. Ale dotychczas nie znalazł się nikt, kto mógłby powiedzieć: „Poznałem przyszłość!”.

Ponieważ kiedy poznajesz przyszłość staje się ona teraźniejszością – ponieważ nie istnieje! Istnieje tylko w umyśle, w którym jest myślą. Jest użyteczna ze względów praktycznych… z głębszego punktu widzenia nie ma żadnego sensu.

Kiedy mówimy o rzeczach „ważnych” – o tym kim jesteśmy, kim jest druga osoba – wszystko to nie ma żadnego sensu, żyło w przyszłości lub przeszłości, bo jest to tylko MYŚL, nic więcej.

Przeszłość nie istnieje – moje WSPOMNIENIE przeszłości jest czymś, co pojawia się w chwili obecnej jako forma.

Kiedy działo się to, co działo się w przeszłości, wtedy była to chwila obecna. Na zewnątrz chwila obecna ma formę, ale jej esencja formy nie ma. Jest przestrzenią…

I to samo, to co właśnie powiedziałem o chwili obecnej jest również prawdą dla każdego człowieka.

Forma i to co jest ponad formą „JA”, tymczasową formą „JA”, jest osoba. Koniec form osobowych… w ramach medytacji polecam wszystkim chodzenie od czasu do czasu na cmentarz po to by zobaczyć koniec formy osobowej. Ze wszystkimi jej życzeniami, jej obawami, dramatami, ambicjami…

Polecam chodzić na cmentarz raz w miesiącu. Inaczej jest kiedy kontemplujesz przejściowość form nie oceniając tego.

Jest to również sposób na poznanie w twoim wnętrzu tego, co nie ma formy, tego co NIE jest formą. Zwykła kontemplacja krótkotrwałości wszystkich form może stać się bramą, przez którą poznajemy to, co jest PONAD formą.

 

Tak więc praktyką jest poznanie nowego związku z życiem, które jest zawsze chwilą obecną. I ten nowy związek z życiem bardzo różni się od związku z życiem, które ma fałszywe „JA” – ego.

Fałszywe „JA” czy też ego, traktuje chwilę obecną jako przeszkodę lub wroga. Zawsze narzeka, próbuje dotrzeć do innego punktu… zawsze. Ponieważ fałszywemu „JA” chwila obecna nigdy nie wystarcza. „Nie podoba mi się ta chwila!”.

I żadna chwila mu się nie podoba. Nawet jeśli jest jakaś rzadka chwila, która mu się podoba – przemija bardzo szybko i wtedy ego znajduje się w tym samym stanie co przedtem.

To kategoryczne NIE skierowane przeciwko chwili obecnej i pochodzące od fałszywego „JA” (a fałszywe „JA” dzięki temu mówi „NIE” przeciwko życiu), jest oczywiście nieświadome. Sprawiamy, że to co nieświadome staje się świadome po to, by móc iść głębiej.

To fałszywe „JA”, to „NIE” przeciwko życiu pochodzące od ego… ego opiera się chwili obecnej w ten czy inny sposób –  i tak się żywi: jest to opór, którego fałszywe „JA” potrzebuje.

Skargi umysłu są tylko tego aspektem.

Jest wiele ego, które prawie ciągle narzekają. Czasami tylko myślą, czasami ich skargi wychodzą z ust. „Posłuchaj mnie, ona zrobiła, powiedziała to i to, jak śmie…” [śmiech z sali].

Narzekają na osoby, na sytuacje, na pogodę, na kraj, na wszystko! Jadą na wakacje i natychmiast znajdują coś, na co mogą ponarzekać. To nie jest dobre, tamto… nie podoba mi się to łóżko…

Zawsze coś znajdą… i jest to jeden ze sposobów w jaki ego się utrzymuje. Czuje się silniejsze kiedy opiera się temu, co jest.

Widzimy, że jest to jak obłąkanie.

Opór przed tym co JEST. Jest, jest… już JEST!

Ale ego opiera się temu. Innymi słowy stan normalny tzn. obłąkany – stan normalny jest opieraniem się fałszywego „JA” przed życiem.

I jeśli spojrzymy na to w ten sposób, widzimy jak szalone to jest. Opór przed życiem.

Ja przeciwko życiu – mówi ego. Tak postrzega siebie samo – ja przeciwko wszechświatowi.

Tutaj jestem ja – a tu reszta świata. I reszta świata mnie przeraża… ale także jej potrzebuję.

Innymi słowy jestem w konflikcie.

Potrzebuję rzeczy tego świata, ale w tym samym czasie mnie przerażają.

W ten sposób żyje ego.

ego

Chcę więcej tego, ale jestem przeciwko temu, ponieważ muszę dotrzeć tam, gdzie dostanę więcej. Obłąkanie umysłowe, „normalne”, które stworzyło historię ludzkości.

Polecam przeczytać książkę o historii XX wieku. Wystarczy to każdemu by zobaczył, że zbiorowy umysł ludzki cierpi z powodu ciężkiej choroby.

Przekształcamy to nieświadome NIE w świadome TAK.

Akceptujemy formę obecnej chwili taką jaką jest. Porzucamy opór, ponieważ rozpoznaliśmy, że opór przeciwko życiu jest obłąkaniem.

A gdzie jest życie? Tutaj, zawsze teraz, tutaj.

Nowy stosunek do teraźniejszości, otwarty i przyjazny dla formy tej chwili. Jest jak jest.

Jest to najbardziej efektywna praktyka duchowa jaka istnieje… i najprostsza. Stałe przymierze z formą chwili obecnej.

Tak – jest co jest. Zaakceptuj to co jest.

I jeśli potrzebne jest działanie – można się go podjąć.

Podstawą efektywnego działania jest pozostanie z życiem w przymierzu. Wtedy każde działanie jest dużo efektywniejsze niż to, którego podstawą jest negatywne NIE (tyczy się to również medycyny – przyp. mój).

Dla umysłu – który żąda bardziej skomplikowanej praktyki duchowej – jest to być może zbyt proste. „Daj mi bardziej skomplikowaną praktykę, bardziej specjalną i powiedz, ile czasu będzie trwała… ile lat potrzebuję aby ją skończyć”.

OK, daję ci tę praktykę, składa się z 50 kroków. Każdy krok to pół roku. Dotrzesz na metę za 25 lat. „Ach, świetnie, dziękuję!”. „Teraz przez następne 25 lat mogę praktykować to, jak znaleźć się w przyszłości”[śmiech z sali].

Fałszywemu „JA” się to podoba. Daje mu coś do jedzenia – jakie dobre. Daje mu czas… ponieważ „JA” mówi: „Daj mi czasu, by dotrzeć”.

A tutaj ta praktyka nie wymaga czasu.

Zaakceptuj ten moment tak, jakbyś to ty go wybrał. Ta praktyka nie wymaga czasu!

Nie potrzebuję dnia, roku czy 2 minut na tę praktykę – potrzebuję tylko tę chwilę.

Akceptowanie każdej chwili… nazywamy to każdą chwilą, ale tak naprawdę jest to ta sama chwila pod różnymi postaciami… akceptowanie każdej chwili tak, jakbyśmy to my ją wybrali.

Ponieważ to cały wszechświat stworzył formę tej chwili.

Nie może ona być czymś innym, bo już jest. Nie można walczyć z tym, co JEST.

To szaleństwo walczyć z tym co JEST. To co jest, już jest.

Niemożliwe jest walczyć. Każda walka jest obłąkaniem.

Natura nie walczy z tym, co jest.

Drzewo, kwiat, zwierzę… zawsze żyją z tym w przymierzu, ale nieświadomym.

 

My zagubiliśmy to przymierze z życiem i teraz odnajdujemy je ponownie. Jest to o wiele głębsze niż kiedyś, gdy było dla nas stanem normalnym w tak zwanym mitologicznym „raju”.

I jeśli zaakceptujemy formę – a praktyka jest tylko każdą chwilą, tylko tą chwilą… jeśli zaakceptujemy formę, wtedy wewnątrz powstanie przestrzeń.

Jesteśmy wtedy przestrzenią dla tego, co się pojawia.

Jesteśmy przestrzenią dla każdej sytuacji. Jesteśmy przestrzenią dla każdego cierpienia i bardzo szybko zauważamy, że kiedy wynosimy ten wymiar na świat – ten wymiar przestrzeni, który nie osądza, który pozwala na to by ta chwila była taka jaka jest, jeśli nie osądzamy tego, co jest – wtedy ten brak osądu jest także brakiem myśli, z którymi narzucamy się światu.

To mimowolne, ciągłe nazywanie rzeczy zanika, kiedy mówię TAK chwili obecnej i CZUJĘ to „tak” (nie jest to tylko coś umysłowego).

Otwieram się na życie.

Wtedy wewnątrz odczuwam to, co nie ma formy. To ponadczasowe „JA”.

„JA”, które nie ma nic wspólnego z moją osobistą historią.

Czuję je jako wewnętrzną obecność, przestrzeń w chwili obecnej… słowa… to co widoczne na zewnątrz… A w głębi czuję swoją własną obecność.

Nie jest moją własną, ale teraz ją tak nazwijmy. Moja własna obecność – lecz jest ona dużo głębsza niż małe „JA”.

Poprzez tę obecność, która jest po prostu stanem czujności pełnym przestrzeni, jest po prostu tylko tym.

Kiedy ludzie prosili Mistrza Zen:  „Mistrzu, wyjaśnij mi proszę znaczenie Zen”. Mistrz tylko podniósł palec i nie powiedział nic. Przestrzeń… czujność, przestrzeń. To jest Zen. Ludzie spędzają 30 lat w klasztorze i tego nie łapią. [śmiech z sali] Jest to tak łatwe.

Oni szukają formy!

Dzieje się coś bardzo rewolucyjnego. Stan w którym dominuje myśl, przekształca się w plan, w którym myśl schodzi na drugi plan i nie jest już tym, co najważniejsze w moim życiu.

Jest po prostu rzeczą praktyczną. Traci swoją ważność. I pojawia się coś, co zastępuje myśl i jest nieuwarunkowaną świadomością.

Nie ma nic wspólnego z czasem. Jest samą inteligencją.

Każda istota ludzka, która jest twórcą, artystą… nawet naukowcy wiedzą, że każdy twór – jeśli jest prawdziwym tworem – pochodzi z przestrzeni.

Kiedy myśli milkną.

lepie-nie-myśleć

Miłość, której ego nie rozumie, bo mówi „Kocham cię, a jeśli mnie opuścisz to cię znienawidzę” – to nie jest miłość. Prawdziwa miłość wkracza w twoje życie poprzez tę wewnętrzną przestrzeń. Nie poprzez myśli.

Nie jest emocją… jest dużo głębsza niż emocje.

Rewolucyjną zmianą jest to, że myśl nie jest już tak ważna w twoim życiu jak dawniej. Myśl nie służy już po to by powiedzieć ci kim jesteś. Jakie uwolnienie! Jesteś zniewolony przez historyjkę, którą opowiadasz sobie w głowie lub opowiadasz innym.

Ulubiona rozrywka ego: „Opowiem ci moją historię, posłuchaj…”, „Dużo wycierpiałem… Życie obeszło się ze mną bardzo źle…” – na przykład.

Może być to też historia wielkich sukcesów. „Poczekaj kilka lat, a to się zmieni!”  [śmiech z sali] „Moje sukcesy!” Ostatnio odwiedziłeś cmentarz? [śmiech z sali]

I w nas wszystkich ten nowy wymiar pojawia się i zastępuje ciągłe myślenie. Zaczynamy zdawać sobie z tego sprawę gdy idziemy ulicą lub jesteśmy  w domu, robiąc to czy tamto…

Wtedy pojawiają się luki podczas których nie myślimy, lecz zaczynamy być świadomi i nie oceniamy chwili obecnej. Jest jak jest, a my jesteśmy przestrzenią dla tego co się dzieje.

Jesteśmy przestrzenią dla tego, co postrzegamy na zewnątrz. Jedyną rzeczą której nauczam jest w zasadzie uwolnienie się od myślenia.

Nie muszę oferować niczego innego. To jest właśnie nowa świadomość.

Możemy używać umysłu bardzo efektywnie, tak – jeśli tego potrzebujemy. Ale w tej nauce chodzi o to, że ty jesteś w stanie wznieść się ponad myślenie.

Z punktu widzenia myśli wchodzisz wtedy na niebezpieczne terytorium. Ponieważ myśl mówi: „Nie będziesz już wiedział co się dzieje”, „Jeśli przestaniesz oceniać każdą osobę, jeśli przestaniesz oceniać wszystko co się dzieje, nie będziesz już wiedział co się dzieje”.

Jest to prawda z punktu widzenia fałszywego „JA”.

Koncepcje przestają być już ważne. Używasz ich kiedy są ci potrzebne. Pojawia się wiedza dużo głębsza niż ta, którą zdobywa się przy pomocy koncepcji umysłowych.

Wiedza, która pochodzi ze stanu, w którym nie mam myśli, ze stanu bezruchu, czujności.

Jest to nieuwarunkowana inteligencja – stan czujności wznoszący się ponad myśl, którego nigdy nie da się „złapać” – „Aa, tu jest!”. Ponieważ jest on esencją wszystkiego.

Nigdy nie jest formą.

W tej sytuacji można powiedzieć, że nigdy nie uda mi się poznać samego siebie. Mogę być sobą w jedności z Istnieniem, które jest większe ode mnie lub które jest wszechistnieniem – czasami nazywane Bogiem.

Mogę uświadomić sobie siebie jako część tego Istnienia, lecz w tym stanie nie mogę powiedzieć czy jestem tym czy tamtym.

Już nie wiem kim jestem, ponieważ nie mam już ani jednej myśli, która mówi mi kim jestem.

Nie interesują mnie definicje tego kim jestem. Po co definiować nieskończoność, która jest esencją?

Definicja stworzona przez myśli jest straszną chorobą. Stale powtarzam sobie kim jestem. Wszystko jest bardzo ograniczone.

Definicje… jesteś tym i tym, jesteś zmęczony, poniosłeś porażkę… ciągłe definicje.

Robimy to też z innymi osobami. Tworzymy definicje i za pomocą osądów pomniejszamy pewne osoby do koncepcji umysłowych.

To ma na myśli Jezus, mówiąc by nie osądzać. Ponieważ osądzając innych osądzasz samego siebie.

Jeśli mentalnie naciskasz na innych, naciskasz także na samego siebie. Brak osądów – jakaż to wolność! Widzieć świat oczami dziecka, mając wiedzę, której dziecko jeszcze nie posiada. Wszyscy ludzie… Wiemy, że jak patrzymy w oczy rocznego dziecka nie ma w nich jeszcze żadnych osądów.

Dlatego też wielu ludzi od razu czuje się żywszymi, kiedy widzą roczne dziecko i patrzą w jego oczy. I te oczy wolne są od osądów, myśli, są po prostu światłem.

I każda osoba podświadomie wie, że to dziecko jej nie osądza.

 

Dlatego też odnajduję tę wolność kiedy spotykam jakąś formę istnienia, która mnie nie osądza. Sam zaczynam odczuwać w sobie ten wymiar, który nie ma formy jeśli ktoś mnie nie ocenia.

To jest to błogosławieństwo. Jeśli praktykujesz ten sposób bycia, niesiesz błogosławieństwo każdemu kogo spotykasz. Nie osądzasz ich… następuje uwolnienie.

Koty i psy także cię nie oceniają. Dlatego też niektórym ludziom udaje się doświadczyć połączenia z istnieniem jedynie wtedy, kiedy przebywają ze zwierzętami.

Kiedy przebywają z ludźmi jest wśród nich tyle mentalnego hałasu, że tego połączenia z istnieniem już nie odczuwają. Tylko ze zwierzęciem odczuwają jeszcze to głębokie połączenie.

Dlatego zwierzęta stały się na świecie tak ważne. Dla wielu ludzi są jedynym zbawieniem. Jedynym, co zapewnia im kontakt z istnieniem.

Pies mnie nie osądza. Z tyłu jakiegoś samochodu widziałem małą rzecz… nie wiem jak się to nazywa… Napis mówił: „Boże, spraw proszę abym był takim, jakim mój pies myśli, że jestem”. [śmiech z sali]

To cudownie mieć ten kontakt ze zwierzętami, ale musimy zagłębić się w sobie bardziej. Nie tylko poprzez kontakt ze zwierzętami czy z małymi dziećmi. To istnieje wewnątrz nas.

Praktyką jest praktyka chwili obecnej. Nic więcej… Formom mówimy TAK. Takie są… Wtedy pojawia się przestrzeń dla wszystkich form. Jest to uwolnienie się od rzeczy.

Uwolnienie się od myśli, które także są formami. Uwolnienie się od świata…

Wtedy życie nabiera równowagi i w tym samym czasie żyjesz w dwóch wymiarach. W wymiarze świata, jeszcze od czasu do czasu w wymiarze myśli…

Niektóre z nich są pożyteczne, niektóre nie są już tak ważne… Myśli nie sprawiają już, że cierpisz kiedy istnieje ten drugi wymiar.

Ponieważ największe cierpienia nie są spowodowane sytuacjami, lecz twoimi myślami o tych sytuacjach. To myśli oceniają sytuacje i to powoduje cierpienie.

Tak więc myśli nie mają już wtedy tej mocy uczynienia ciebie nieszczęśliwym. Istnieją… płyną sobie jak chmury po niebie… w porządku.

Ten wymiar form pozostaje, a ty w codziennym życiu robisz co możesz… I jeśli kolejna chwila nie napotyka oporu, w głębi pojawia się przestrzeń pełna czujności.

W głębi istnienia czujesz tę przestrzeń, która jest esencją Istnienia.

Każda sytuacja ma dwa wymiary. Ty działasz… czasem na tym świecie trzeba coś zrobić, reagujesz…ale zawsze ta głębia… oznacza to, że spokój jest we wszystkim co robisz i mówisz.

Ten spokój nie pochodzi z tego świata. Nie jest z tego świata, ponieważ ten świat jest formą.

A ten spokój jest tym, co formy nie ma.

Celem twojego życia… na zewnątrz każdy ma swój własny cel, robi inne rzeczy w świecie form. Ale z wewnętrznego punktu widzenia życiowym celem każdego człowieka jest to samo.

Tym celem jest życie w dwóch wymiarach i bycie jak brama dla tego wymiaru, który nie posiada formy. Wtedy płynie… pojawia się w świecie form i ten świat przemienia w coś, co nie jest już nieprzyjazne…

Świat staje się życzliwy. Świat nie jest już przerażający czy nieprzyjazny.

Tylko kiedy walczysz przeciwko jestestwu chwili obecnej, doświadczasz świata jako czegoś nieprzyjaznego – tak, jak doświadcza go jeszcze wciąż jeszcze większość ludzi.

 

I to się zmienia. Ponieważ świat jest odbiciem twojego stanu świadomości. Jeśli stan świadomości się zmienia, wtedy twoje zetknięcie się ze światem jest… wtedy twarz jaką pokazujesz światu jest – można by powiedzieć – przyjazna.

Wtedy świat jest tego odbiciem. Jeśli nie jesteś nastawiony do świata nieprzyjaźnie… świat zawsze ogranicza się do formy chwili obecnej – to jedyne miejsce, w którym możesz go doświadczyć.

Jeśli nie jesteś nastawiony do świata nieprzyjaźnie, świat również nie będzie wtedy odbiciem tej nieprzyjaźni. Nie może…

Jest to transformacja świata zachodząca poprzez transformację ludzkiej świadomości. Inaczej mówiąc nie musimy zastanawiać się: „Jak mogę zmienić świat? To niemożliwe…”.

Możemy powołać tu komitet, rozmawiać przez 100 lat na temat tego, co zmienić… tyle złego się dzieje.. gdzie zacząć? Dobra wiadomość jest taka, że nie potrzeba…

Najważniejsza jest nowa świadomość.

Wtedy nowa świadomość przemienia świat poprzez ciebie – tę tymczasową, przejściową formę. Wtedy rozpoznasz jak działać.

Przemieniasz świat w sposób niewidzialny, a także przy pomocy słów, które się pojawiają… nagle same się znajdują… jak i przy pomocy działań, które podejmujesz w pewnych sytuacjach na świecie.

Działania te pochodzą z głębi istoty i niosą ze sobą tę energię spokoju.

Nie są to działania negatywne, ponieważ nie możesz zmienić świata i sprawić by był lepszy, jeśli twoje działania są negatywne.

Wtedy takie działanie powoduje powstawanie karmy, cierpienia. Nowy świat jest odbiciem tej wewnętrznej zmiany.

Jest to nasze przeznaczenie… głębsze niż te małe przeznaczenia, które ma każdy z nas. Rzeczy, które robisz, to, gdzie żyjesz… są to rzeczy osobiste.

Lecz głębiej każdy ma ten sam cel i jest to ten wymiar.

 

Ponowne połączenie się z tym bardzo dawno zagubionym wymiarem. Ponowne połączenie się z tym, co nie posiada formy, co jest samą przestrzenią świadomości.

Zaprzestanie ciągłego myślenia… Cała reszta pojawi się sama poprzez formę.

To wszystko czego nam potrzeba.

Dziękuję.

—————————————-

Witryna Eckharta Tolle: https://www.eckharttolle.com/

Strona na facebooku: https://www.facebook.com/Eckharttolle

Informacja encyklopedyczna: https://pl.wikipedia.org/wiki/Eckhart_Tolle

Eckhart Tolle nie jest związany z żadną konkretną religią ani tradycją.