Nie ma dróg na skróty w osiąganiu zdrowia. Wypowiedź dra Andrew Saul’a na ten temat, z którą w pełni się zgadzam. Jeśli chcemy mieć epidemię zdrowia, to musimy stworzyć ją sobie sami – posiłek po posiłku!
P.S. Żałuję jedynie, iż żyjemy w czasach, w których żywność pryskana środkami ochrony roślin jest „normalna” (konwencjonalna), zaś jedzenie wolne od tego typu trucizn jest „organiczne”. Czyli jakby bardziej… luksusowe, również niestety cenowo (jeśli je kupujesz, a nie uprawiasz w swoim ogródku).
Nie dalej jak kilkadziesiąt lat temu każde jedzenie było „organiczne” i nie trzeba było płacić za nie fortuny (certyfikaty „organiczności” są kosztowne dla rolnika ekologicznego).
Na szczęście jest domowy sposób na usunięcie pozostałości pestycydów z powierzchni „normalnych” warzyw i owoców, o którym pisałam tutaj.
Czy działa? Pewnie tak – odzyskałam zdrowie i witalność nie mając przecież na początku dostępu do produktów organicznych i będąc niejako skazana na produkty konwencjonalne. Jak się okazało nie tylko się nimi nie zatrułam, ale wręcz… odtrułam.
Wniosek? Lepiej jeść warzywa i owoce nawet i konwencjonalnie uprawiane (byle dużo, świeże i możliwie najmniej przetworzone) niż żadne! 🙂
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Mama napisał(a):
Witam Marlenko! Dziś jako pierwsza piszę, powiedź mi jest gdzieś na twojej stronie artykuł jak ty powracałaś do zdrowia, szczegółowo. Interesuje mnie czy w tedy kiedy zdecydowałaś zmianę żywienia, była to natychmiastowa decyzja czy stopniowa, i czy np od razu zdecydowałaś się na Post Daniela czy może po jakimś czasie, (ja bardzo chciałabym go zrobić ale jestem jeszcze nie gotowa, musze dojrzeć do tego, przygotować się, najlepiej gdyby ktos ze mną go robił), czy ty swój pierwszy post robiłaś w domu czy może gdzieś na wyjeździe organizowanym do tego celu. Jak pewnie każdy z nas bo i ty niejednokrotnie wspominałaś, że sama dawno temu źle się odżywiałaś i do zmian czy nawróceń przymusiła taka czy inna choroba, dolegliwość, ja też znalazłam ciebie dopiero jak coś zaczęło się dziać niedobrego, więc chciałam poznać twoją historię jak ty postępowałaś na początku, zanim odzyskałaś zupełne zdrowie i po jakim czasie poczułaś, że jesteś odtruta, zdrowa i szczęśliwa.
Marlena napisał(a):
Swoją historię opisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/o-akademii/
Post Daniela robiłam w domu, zaopatrzona w książki pani doktor Dąbrowskiej. Odtruwanie trwało u mnie w sumie kilka dobrych miesięcy, pierwsze efekty zmian stylu życia odczułam już po pierwszych kilku tygodniach. Nie ma co się bać, odkładać na „święte nigdy” ani się nad czymś zastanawiać – będziesz się śmiać sama z siebie i żałować tylko jednego: że nie zrobiłaś tego wcześniej 🙂
Emka napisał(a):
Pani Marleno, odkąd koleżanka poleciła ma Pani blog nie mogę się oderwać. Pomału wprowadzam Pani zalecenia w życie. Może mogłaby Pani udzielić mi wskazówek:
1 – dotyczących córki – od wielu lat cierpi na zaparcia. Załatwia się raz na kilka dni z ogromnym bólem. Czy jest sposób, aby uporać się z tym problemem?
2 – dotyczących mamy – ma problem z gęstością krwi, bierze leki. Czy mogłaby poddać się kuracji witaminowej albo sokowej (czytałam o zbawiennej roli soku na rozrzedzenie krwi)? Lekarz stanowczo zabrania spożywania zielonych roślin. Bardzo proszę o opinię. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Jedna i druga zjada za mało świeżych warzyw i owoców. Powinny one być postawą talerza, a nie tylko małym dodatkiem. Można je przyjmować również w sympatycznej formie płynnej (soki świeżo wyciskane warzywa 80% + owoce 20%, w których jest błonnik rozpuszczalny albo blendowane w mikserze bezmleczne koktajle w których będą oba rodzaje błonnika, zarówno rozpuszczalny jak i nierozpuszczalny). Do koktajlu można dodać dodatkowy błonnik (np. zmielone siemię lniane) oprócz tego należy pić dużo czystej wody (inaczej błonnik „zatka” nas czyli doprowadzi do jeszcze większego zaparcia, zamiast działać jak szczotka w jelitach ułatwiając codziennie fizjologiczne wypróżnienia).
A lekarz przepisując lek rozrzedzający krew oczywiście że musi uczulić na spożywanie zielonych roślin, bo wit. K tam występująca nałożyłaby się na działanie leku, co by oznaczało podwójne rozrzedzanie. Więc albo bierzemy leki i sobie sztucznie naszą krew tym rozrzedzamy (i narażamy się na szereg skutków ubocznych, które wkrótce będą wymagać dodatkowych tabletek uśmierzających ich symptomy), albo też jemy lub pijemy w sokach zieleninę i sobie rozrzedzamy krew naturalnie naszym jedzonkiem (jedynym skutkiem ubocznym w tym wypadku może być zdrowie, witalność, odporność na choróbska i biologiczne odmłodzenie naszych cennych komórek).
Emka napisał(a):
Bardzo dziękuję za odpowiedź 🙂
Sylvik4 napisał(a):
witam
Czy soki swiezo wycisniete mozna dlugo przechowywac w lodowce po dodaniu witaminu c lewoskretnej ???czy traca wtedy one swoje wlasciwości???
Będę wdzięczna za odpowiedz.
Marlena napisał(a):
Dobę na pewno wytrzymają w lodówce, z tym że najlepiej pić je na świeżo.
Janek napisał(a):
Droga Marleno 🙂
Czy można kupić /może mogłabyś polecić/ wyciskarkę do soków ale w cenie przystępnej dla emeryta? Znajomy, którego zaraziłem Twoim blogiem postanowił być zdrowy 🙂 – lepiej późno niż wcale – ale nie stać go na wyciskarki drogie /takie za 1 tys. i więcej/. Może jest coś, za 400-500 PLN? Albo niewiele droższe, co spełni swoją funkcję dobrego wyciskania?
Mam tez pytanie odnośnie mycia owoców i warzyw. Moczę wg Twojej instrukcji w kwasku (2 minuty) i w sodzie (bardziej warzywa – mniej owoce), a później płucze w wodzie z kranu. Czy to nie jest tak, że w wodzie z kranu są jakieś świństwa, które na nowo te warzywa i owoce zabrudzą? Czy może lepiej wypłukać po kwasku i sodzie w wodzie przefiltrowanej jakimś filtrem?
Pozdrawiam gorąco
J.
Marlena napisał(a):
Z kranu leci woda pitna, więc nadająca się do celów spożywczych jak sama nazwa wskazuje – nie może ona zawierać nic szkodliwego. Ja płuczę w kranówce, normalnie. Z tańszych wyciskarek można kupić choćby Kalorik lub Eldom. Wpisz w Google np. „wyciskarka cena”.
Janek napisał(a):
Dziękuję za odpowiedź. Co do wyciskarek – wiem ze można „wyguglować” sobie ceny 🙂 ale chodziło mi bardziej o rekomendację. Czy te za 350-450 PLN są po prostu dobre. Lepiej jak poleci ktoś, kto z takimi tanimi ma doświadczenie i np. używa (może ktoś z czytelników bloga) niż kupować w ciemno. Znalazłem np. taką:
GOTJE GSJ500E.
Pozdrawiam
J.
Marlena napisał(a):
Janku, tu pod artykułem wypowiadali się użytkownicy na temat swoich wyciskarek ( i tych tańszych i tych droższych): https://akademiawitalnosci.pl/jak-kupowac-wyciskarke-do-swiezych-sokow/
Mama napisał(a):
Marlenko jeszcze takie pytanie, czy znasz produkty, suplementy firmy Synergy WorldWide typu np Phytolife, Mistify, zupełnie przypadkowo nawet to nie znajomy wspomniał, że cos takiego istnieje, mówił że zamiast robienia codziennie soków istnieje coś takiego, oczywiście skwasiłam minę i odeszłam, ale czytam w internecie oprócz cen reszta mnie zainteresowała, może przez zimę dobrze by to było stosować, czy ty wypowiedziałabyś się coś na ten temat, znasz może taką firmę i ich produkty, na pewno twoje uwagi będą bardzo cenne. Czekam cierpliwie na odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Nie nie znam. Nie ma na tej planecie suplementu, który mógłby zastąpić żywy pokarm wyprodukowany przez Matkę Naturę. To są wszystko zbędne wynalazki dla frajerów 😉
Jeśli ktoś chce być naprawdę i przewlekle zdrowym to niech pije PRAWDZIWE soki z PRAWDZIWYCH warzyw, zamiast łykać ich wymyśloną przez człowieka sztuczną namiastkę.
MRP napisał(a):
Wszyscy byliby zdrowi, piękni… A co z pokarmem dla duszy?
Marlena napisał(a):
Pokarm dla duszy tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/category/pogoda-ducha/
Ewa napisał(a):
Witam serdecznie, mam pytanie dotyczące proszku zasadowego, o którym przypadkiem się dowiedziałam, czy to skuteczny sposób na wspomaganie organizmu? bo nawet przy zdrowym odżywianiu zdarza się zjeść owoce czy orzechy, które zakwaszają. pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Może być przydatny dla osób poważnie zakwaszonych, które dopiero rozpoczęły swoją drogę ku zdrowiu. Nie zastąpią jednak prawidłowego odżywiania się i generalnie zmiany stylu życia. To nie jest takie proste, że weźmiemy jeden proszek i już mamy z głowy 😉
Zjadaniem orzechów czy owoców bym się nie przejmowała, ponieważ nie jest konieczne jadać 100% zasadotwórczego jedzenia, w zupełności wystarczy 80 % zasadotwórczego i 20% kwasotwórczego, inni z kolei czują się świetnie przy proporcjach 70 i 30 lub nawet 60 i 40. Jest to kwestia indywidualna.
Mama napisał(a):
Marlenko ślicznie ci dziękuję za wszystkie odpowiedzi, wiedziałam, że będą konkretne i stanowcze, jesteś niesamowita. Kusi mnie ten post Daniela, niby wydaje mi się, że radykalnie zmieniłam sposób odżywiania, jem nasiona owoce, kiełki sama hoduję, piję te soki również zielony pych dzięki ci za przepis, i jakoś nie czuję tej energi, tego dobrego samopoczucia, brakuje mi sił i czasu na dom, bo to sobie zaplanuje tamto zaplanuje i przychodzi wieczór ja jestem taka padnięta, że muszę iść spać, a najbardziej rwą mnie nogi. Już tak jestem na sokach i ziołach i tak mi się wydaje dobrym odżywianiu od 3 miesięcy, słodycze to wyjątkowo gdzieś na urodzinach, a pieczywo staram się zawsze wybierać na pełnym zakwasie, piję olej lniany, na czczo z kompotem mielone siemię, na prawdę wydaje mi się, że potężne zmiany poczyniłam w porównaniu z tym co było pół roku temu, ale nie wiem czemu nie czuję się ani grama lepiej.
Marlena napisał(a):
Nie jedz zbyt dużo pieczywa, bo jak by nie było jest to produkt przetworzony – droga od kłosa po chleb była długa (ja potrafię go nie jeść całymi tygodniami i wcale mi go nie brakuje), odstaw cukier (kompot) i nie pij oleju, bo oleje nie służą do picia tylko do przyprawiania potraw (a i to nie za dużo). Ile jesz dziennie zieleniny? Ja pochłaniam dziennie równowartość minimum jednej dużej główki sałaty, a czasem i więcej (ale to są najczęściej różne zielonolistne: jarmuż, szpinak, rzymska, cykoria, rukola, roszponka itd.), spożywam zarówno w formie stałej (sałatki itp.) jak i płynnej (koktajle i soki). Twoje komórki są nieszczęśliwe ponieważ mogą być zakwaszone, niedotlenione, nienapojone, niedożywione, zatrute metabolitami złego stylu życia trwającego całe dekady itd. Efekty zaś naszych działań są zawsze proporcjonalne do poczynionych zmian. Słuchaj organizmu: on Ci powie czy poczyniłaś zmiany wystarczająco go uszczęśliwiające. Jeśli tak – da Ci znać na pewno. Zmiany nie mają być na tyle głębokie na ile się nam osobiście wydaje, lecz na tyle głębokie aby poczuć różnicę.
Może właśnie potrzebny jest Ci „reset” czyli że tak powiem przywrócenie domyślnych parametrów fabrycznych? 😉
Asia napisał(a):
Marleno, dlaczego preparaty np. z jeżówki lub inne silnie działające na wirusy, bakterie i działające dobrze na układ immunologiczny nie są zalecane dla osób z chorobami autoimmunologiczymi lub z autoagresji? Przecież takie osoby maja właśnie problem z układem odpornościowym. Na mój chłopski rozum powinny być dla takich osób zbawienne ułatwiające organizmowi wyleczenie się z tych chorób a nie działające odwrotne. Mam Hashimoto i chciałabym właśnie wzmocnić swój układ takimi preparatami a nie pogorszyć stan choroby.
Marlena napisał(a):
Myślę, że jeśli ktoś jest chory albo w ciąży to rzeczy typu zioła powinien spożywać po konsultacji z lekarzem. Zapytaj czy możesz i jeśli da zielone światło to śmiało stosuj.
Kamila napisał(a):
Preparaty typu jeżówka służą do stymulacji układu immunologicznego. Choroby autoimmunologiczne oznaczają, że układ immunologiczny zwalcza swój własny organizm. Czyli kiepskim pomysłem jest jeszcze większe stymulowanie układu immunologicznego, który już teraz działa nieprawidłowo. Nie masz gwarancji, że jeżówka zachęci do zwalczania wirusów, ale na widok komórki własnego organizmu tym razem układ immunologiczny powie: LOVE AND PEACE ;)))
Konwencjonalne leczenie naprawdę agresywnie przebiegających chorób autoagresywnych polega na podawaniu leków, które wręcz WYCISZAJĄ układ immunologiczny (efekt uboczny: zwiększona podatność na infekcje – ponieważ nie ma tu wybiórczości).
AnnaMaria napisał(a):
Mam problem z niskim ciśnieniem oraz bardzo odczuwam zimno. Lekarz twierdzi ze taka moja natura bo wyniki mam w normie. Ale ja uważam że to nie jest norma i nie wiem co z tym dalej robić… Teraz pracuje z komputerem i dosłownie zasypiam….
Czy może pani coś zasugerować i ewentualnie podać linki? Dziękuje!!!
Marlena napisał(a):
Możesz mieć problemy z tarczycą, robiłaś badania w tym kierunku? Zimno i ospałość to główne symptomy spowolnionej pracy tarczycy.
Mama napisał(a):
Marlenko, dziękuję. Z tych zielonolistnych to mogę potwierdzić tylko dwa rodzaje zieleniny. A widzisz ciągle jestem do tyłu, a tak by się wydawało, że jem ok. A gdzie ty kupujesz te wszystkie rodzaje warzyw, spotkałam kiedyś mieszanki zafoliowane gotowe w Lidlu czy Biedronce ale domyślam się że ty takich przygotowanych nie tykasz.
Marlenko czy kompot nie słodzony też nie powinnam pić, ja nic nie słodzę, dzieci też nauczyły się pić nie słodzony, Czy proponowałabyś lepiej z korzyścią dla mnie np woda z cytryną jak ty stosujesz?
Wiesz ile musiałam się przekonywać aby połknąć olej lniany a ty mówisz aby nie pić, kurcze jestem zaskoczona myślałam ze to najpiękniejszy krok i blokada do pokonania w kierunku zdrowia połknąc ten olej a to na marne.
Jeszcze to mielone siemię lniane gdzie wyczytałam też u kogoś innego ze powinno się zalewać wrzątkiem bo inaczej rozbite nasionka siemienia portafią wydzielać truciznę w połączeniu z zimnym i letnim płynem, a ja się rozczulam przy mieleniu żeby nie przegrzać a oni zalewają wrzątkiem, zgłupiałam.
Marlena napisał(a):
Rzadko kiedy kupuję gotowe mieszanki, tylko wtedy gdy naprawdę nie mam czasu. Jarmuż, szpinak, rzymska sałata itd. są dostępne w torbach celofanowych już gotowe do spożycia (niektóre trzeba umyć, niektóre są już nawet umyte). Rukola i roszponka w plastikowych przezroczystych pudełkach – też jest dostępna cały rok. Pekinka, brokuły też cały rok można kupić. Więc nie ma wymówek 🙂
Woda z sokiem ze świeżo wyciśniętej cytryny będzie miała więcej np. witaminy C i enzymów niż ugotowany owocowy kompot (aczkolwiek bez cukru można od czasu do czasu wypić, lepiej przecież z owoców zrobić kompot gdy utracą swoją pierwszą świeżość niż wyrzucić je). Siemię mielone najlepiej spożywać ze źródłem siarki jak owoce, płatki owsiane czy jogurt naturalny – wtedy można je spożywać na zimno. Natomiast jeśli chcemy je spożywać samodzielnie w dużej ilości (bez źródeł siarki) to warto sparzyć. Dokładnie co i jak opisała p. Alicja na swoim blogu, który polecam: https://www.primanatura.pl/czy-siemie-lniane-jest-toksyczne/
Mama napisał(a):
Marlenko a podpowiesz w którym sklepie ta rukola, roszpunka, rzymska sałata jest, czy są one w Lidlu, Biedronce? Czy raczej w osiedlowym warzywniaku? Jarmuż kupuję od niedawna i robię z niego sok według twojego przepisu, przyznam, że pierwszy raz w życiu jadłam i widziałam jarmuż, cieszę się że jest w moim sklepie, być może reszta też jest tylko nawet nie wiem czego szukać, teraz będę pytać po prostu. A jak ty spożywasz tą całą zieleninę?
A czy ty z pekińskiej i brokuła też robisz sok.
I czy mogłabyś mi podać przepis na twoje poranne musli, jakie mleko, jakie płatki i dodatki dajesz?
Miłego weekendu Marlenko!
Marlena napisał(a):
Tak, można je dostać w Lidlu i Biedronce (aczkolwiek sałata rzymska nie zawsze jest dostępna, ale jak nie ma to biorę inne). Jadam na surowo w sałatkach, dodaję do koktajlu, sokuję, robię na parze, polewam niewielką ilością oliwy z przeszklonym czosnkiem i przyprawami, dodaję do zup, duszonek, nadzienia do wrapów itd.) Pekińska i brokuł w niewielkiej ilości nadaje się do sokowania (nie daję jednak za dużo z uwagi na intensywny smak). Podstawą soku powinien być np. ogórek bo jest soczysty i daje objętość, resztę dodajemy po uważaniu, ale te intensywne w smaku najmniej, żeby nie popsuć smaku całości. Do tego jabłko, cytryna i imbir dla podkręcenia smaku. I już. Pycha! 🙂
Musli tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/twoje-wlasne-platki-sniadaniowe-musli/ mleko daję migdałowe własnej roboty (szybko się robi w wyciskarce, robię zapas na 2 dni i trzymam w lodówce): https://akademiawitalnosci.pl/mleko-migdalowo-kokosowe-smaczne-i-zdrowe/ a jak nie mam czasu lub zapomnę namoczyć migdałów to robię szybkie mleko kokosowe (tylko wiórki, namaczam jakieś 5-10 minut i blenduję z wodą i dodatkami). Zimą chce mi się czegoś ciepłego na śniadanie, wtedy robię szybką owsiankę (nawet nie gotuję, robię ją na wodzie, jak Agnieszka Maciąg: https://agnieszkamaciag.pl/moje-sniadanie-jak-przygotowac-owsianke-by-byla-pyszna-i-zdrowa/) z podobnymi dodatkami jak robię musli czyli siemieniem, ostropestem, mnóstwem owoców (suszonych, mrożonych i świeżych jak banan lub jabłko), pestek, nasion, orzechów, nasionami konopnymi, jagodami goji, morwą białą lub czarną – co mi pod rękę wpadnie jednym słowem i żeby się nie znudziło. Uwielbiam ten mój „śmietnik poranny” – każdego dnia jest inny i nigdy mi się nie nudzi 🙂
AnnaMaria napisał(a):
Dziękuje za odpowiedż!
Moje wyniki TSH 2,250 (0,270 – 4,200 µIU/ml)
więc lekarz uważa że w normie i jest ok!
Jestem w okresie menopauzy (ale nie mam ani uderzeń gorąca ani depresji, zlikwidowałam po drastycznej zmianie diety) więc moze tu należy szukać przyczyny.. Juz sama nie wiem co myśleć…
Pije wiecej sokow wyciskanych teraz oraz koktajli zielonych. Jestem na diecie bezglutenowej (nie jem chleba,makaronow) ani innych słodkosci. Zadnych tłuszczy zwierzecych, odstawiłam tez nabiał. Na brak energii nie narzekam tylko to niskie ciśnienie jest naprawde uciążliwe. Mam lek na podwyższenie ciśnienia w razie koniecznosci ale nie używam.
Czy napisze pani coś o menopauzie w przyszłości?
Marlena napisał(a):
Jeśli chodzi o tarczycę to lekarze nie zajmują się symptomami, tylko interesują ich wyniki badań laboratoryjnych. Więc jakby „leczą wyniki”, a nie pacjenta. Co jest karygodne, ale tak niestety jest. Może zasięgnij opinii u innego lekarza? A jak u Ciebie z aktywnością fizyczną, stresem, snem itd.? Sprawdzałaś sobie poziom witaminy D?
AnnaMaria napisał(a):
Spię jak suseł,dom i ogród zapewniają sporo ruchu, poziom wit D 80.
Ale siedzący tryb pracy przy kompie to nie dla mnie i chyba zrezygnuje zanim zasne przy nim na dobre. Jednak wole ruch!! Dziękuje za odpowiedz!!
Klaudia napisał(a):
Witam regularnie czytam pani bloga – jest swietny! Dowiedzialam sie w nim duzo wiecej niz od lekarzy a dzieki pani moj stan zdrowia sie poprawil. Nie jestem jeszcze w pelni zdrowa ale poprawa jest widoczna nawet moj maz to zauwazyl. I chcialabym sie jeszcze dowiedziec jaka zywnosc dziala szkodliwie na uklad neurologiczny bardzo by mi to pomoglo. Jest pani wspaniala oby bylo wiecej takich ludzi jak pani☺
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę, Klaudio – tak trzymaj! 🙂
Na układ neurologiczny szkodliwie działa ta sama żywność co na inne układy: przetworzona, chemicznie ulepszana, konserwowana, barwiona, aromatyzowana, rafinowana, zawierająca pestycydy, pleśnie, szkodliwe metale (aluminium, rtęć, ołów itd.), używki (alkohol, cukier, kofeina, tytoń, środki odurzające).
Ewa napisał(a):
Muszę się pochwalić, że upiekłam dziś chlebek z Pani przepisu ale mąkę orkiszową zastąpiłam graham 1850, gdyż orkiszowa jest droga. Chlebek pycha 🙂 pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę i życzę smacznego! 🙂
Ewcia napisał(a):
MARLENKO! 1,5 ROKU TEMU DZIĘKI TOBIE ZMIENIŁAM SWÓJ SPOSÓB ODŻYWIANIA. MAM 29 LAT. ZACZĘŁAM JEŚĆ W 80% NA SUROWO. WEGANKĄ BYŁAM JUŻ OD 2 LAT. PÓŁ ROKU TEMU ZACZĘŁAM PIĆ ŚWIEŻE SOKI. OWOCOWO-MARCHWIOWO-BURACZKOWE, BEZ ZIELONEGO BO MOJA WYCISKARKA JAKOŚ SIĘ ZATYKA PRZY ZIELONYM. ALE CODZIENNIE ZJADAM ZIELONĄ SAŁATKĘ. JEM TEŻ DUŻO OWOCÓW. MOIM PROBLEMEM SĄ WŁOSY- RZADKIE, CIENKIE, WYPADAJĄ. KIEDYŚ MIAŁAM BURZĘ LOKÓW A JADŁAM WSZYSTKO! ZASTANAWIAM SIĘ NAD TABLETKAMI BIOTEBAL CO O NICH MYŚLISZ? NO I MOŻE WIT B COMPEX? CZY MOŻE BYĆ TAKA ZWYKŁA Z APTEKI? DODAM, ŻE ŻADNYCH SUPLEMENTÓW NIE ŁYKAM. 2 MIESIĄCE TEMU ZJADŁAM 2 OP. TABLETEK CHLORELLI, ALE JAKOŚ POPRAWY NIE ZAUWAŻYŁAM. PORADŻ MARLENKO!
Marlena napisał(a):
Ewciu, nie znam tego specyfiku, nie używam już tego typu preparatów, ponieważ moje problemy urodowe (z włosami, skórą lub paznokciami) skończyły się wraz ze zmianą stylu życia. Może dobrze by było zrobić sobie analizę pierwiastkową włosów i zobaczyć czego możesz mieć w organizmie za mało a czego za dużo?
Klaudia napisał(a):
Dziekuje za odpowiedz
Pani porady pomogly mi w leczeniu epilepsji i na cale szczescie obylo sie bez diety ketogenicznej malo sie o tym mowi ale po tym wysiada watroba nerki i serce w jednym z dokumentow przeczytalam ze moze prowadzic do smierci jesli wytworzy sie za duzo cial ketonowych
Marlena napisał(a):
Niezmiernie się cieszę, Klaudio!
Dieta ketogeniczna stosowana w celach medycznych (np. przy epilepsji) może być prowadzona pod nadzorem medycznym lecz nie na stałe ale krótkoterminowo, po jakimś czasie pacjenta się naprowadza znowu na „normalne tory” czyli spalanie glukozy, a nie ketonów. Ketony to nasze jakby „zapasowe paliwo”, które ciało tworzy np. podczas diety postnej, a także podczas diety wysokotłuszczowej niskowęglowodanowej (ketogennej). Jest to metoda dosyć kłopotliwa w stosowaniu, ponieważ węglowodany, tłuszcze i białka należy wyliczać niezwykle skrupulatnie i bardzo dokładnie odważać pokarmy z dokładnością co do grama. Owszem, jest skuteczna i do dzisiaj stosowana (głównie u dzieci), ale ten sam stan fizjologiczny można osiągnąć mniej kłopotliwie i jak sądzę z większą korzyścią dla całości funkcjonowania systemu np. stosując dietę dr Dąbrowskiej. Na swojej witrynie p. doktor właśnie wymienia liczne schorzenia neurologiczne (m.in. epilepsję) w których opracowane przez nią postępowanie dietetyczne (post Daniela przeplatany z następującym po nim etapem zdrowego odżywiania) przyniosło sukces: https://ewadabrowska.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2&Itemid=10
Mama napisał(a):
Witam Marlenko, dziękuję za podpowiedzi.
Mam jeszcze jedno pytanie, ja dużo gotuję zup, pomidorowa, kalafiorowa, koperkowa, zawsze zagęszczałam lanym ciastem bądź białym ryżem, czym ty zagęszczasz zupy poleć mi coś, bo wiem ze źle robię. Kupiłam raz brązowy ryż ale dzieci marudzą, że nie dobry, twardy, dziwnie smakuję, i co nie odpuszczać tego brązowego ryżu, ma to sens zdrowszy jest? Czym oprócz tego mogę zagęszczać?
Marlena napisał(a):
Brązowy ryż ponieważ posiada skorupkę na ziarenku, to należy gotować dużo dłużej niż taki biały oczyszczony ze skorupki. Oczywiście, że brązowy zdrowszy – w skorupce są wszelkie witaminy i minerały potrzebne nam do strawienia zawartości tego co jest pod skorupką. Biały ryż jest poddawany obróbce w celu usunięcia otrąb i zarodków, czyli zewnętrznej łupinki ziarna. Dzięki temu gotuje się szybciej niż ryż brązowy, ale niestety traci bardzo dużo wartości odżywczych w ten sposób.
Gotuj brązowy ryż długo, ok. 30-40 minut. I wtedy będzie mięciutki. Do zup można dodawać też rozmaite kasze (jaglana, gryczana niepalona, owsiana, orkiszowa, jęczmienna, a także pseudozboża bezglutenowe jak canihua czy quinoa), ostatecznie czasami można podać jakiś pełnoziarnisty makaron (ale jest to produkt bardziej przetworzony niż pełne ziarno w stanie oryginalnym jak kasza lub ryż).
Zamiast śmietany do zupy można zmiksować garść nerkowców z odrobiną wody (gęstość „śmietany” regulujemy ilością wody). Jeśli chcesz mieć gęstą zupę to dam jeszcze jeden trik: daj bardzo dużo warzyw do niej i zmiksuj (częściowo, aby nam się zupa-krem nie zrobiła z tego) takim zanurzanym blenderem-żyrafą (jak nie masz to kup, nie jest drogi a ułatwia życie).
Mama napisał(a):
Jeszcze Marlenko jedno pytanie, kusi mnie spróbować podawać dziecku kaszę mannę na mleku tzw. grysik, ja w dzieciństwie dużo tego jadłam, uwielbiałam, moje dziecko jeszcze nie miało okazji, z powodu gotowych kaszek typu BoboVita, Nestle kaszki ryżowe, zdaję sobie sprawę według twojej zasady, że to przetworzone nie odpowiednie dla dziecka i chciałabym to zmienić, czy lepiej zrobię jak zacznę mu gotować grysik na mleko, będzie to zdrowsze? Czym to słodzić jeśli ma to być smaczne, żeby mi zjadł. Pomyślałam o grysiku bo jeszcze jemy z butli więc musi to być w takiej konsystencji żeby to zjadł. Czy przychodzi ci cos jeszcze do głowy co można dziecko podać zamiast tych gotowych kaszek?
Marlena napisał(a):
Mleko nie jest produktem przeznaczonym do gotowania na nim (żadna matka nie gotuje swojego mleka z piersi przed podaniem go dziecku). Kasza manna to produkt mało wartościowy pod względem składników odżywczych: zawiera niewiele błonnika, minerałów i witamin, głównie zawiera dużą ilość skrobi. Ponadto zawiera gluten, nie zawsze wskazany dla maluchów (ryż nie zawiera glutenu). Tutaj zobacz może jaglana (też nie ma glutenu) https://kotlet.tv/zdrowsza-kaszka-dla-dzieci/
Mama napisał(a):
Marlenko jak zawsze super mi pomogłaś, to zostaję przy brązowym ryżu, moze się przyzwyczają, a faktycznie jest twardszy więc zdecydowanie za krótko go gotowałam. Jadam kaszę jaglaną ale tylko z tartym jabłkiem, w takim razie czy kaszę jaglaną, czy tą gryczaną niepaloną wrzucam do gotującej się zupy, czy osobno gotuję w wodzie i mieszam na talerzu. Przepraszam wiem ze to są podstawy jedzenia ale widzisz nikt tego nie uczy, rosół z makaronem każdy umie ugotować, bo w każdym domu jest co niedzielę, a nikt nie gotuje jarzynówki z jaglanką a ja chcę zacząć.
Marlenko znalazłam wczoraj roszpunkę i sałatę rzymską, z roszpunką nie bardzo wiem co zrobić ale za to sałata pycha taka chrupka jak ja mogłam jej wcześniej nie kupować, zawsze maślaną, która nigdy tak nie chrupie, coś pięknego od dzisiaj moja ulubiona sałata, dzięki tobie.
Marlenko jak u ciebie z ceną migdałów, u mnie kosztują 68zł kurcze zaporowa cena dla mnie, ubolewam bo sobie postanowiłam, że będę codziennie chrupać migdały a jakoś cena mnie odstrasza, w zamian kupuję nerkowca bo u mnie jest po 44 zł więc jest różnica, czy zawsze te migdały były takie drogie?
W sprawie grysiku dziękuję za odpowiedź, dobrze że mi wyjaśniłaś, wmuszałabym w dziecko a w cale takiej korzyści by nie miało. Natomiast kupuję mleko w mlekomacie, też na twoim blogu o tym się dowiedziałam, nie miałam pojęcie, ze coś takiego istnieje. Jeśli będę robic musli poranne z takim mlekiem z mlekomatu to muszę to mleko przegotować wcześniej czy lepsze korzyści są z niegotowanego? Troszkę mam opory czy to bezpieczne jest spożywać niegotowane z mlekomatu. Robię też mleczko kokosowe, pycha. Ostatnio tak się jakos składa, ze ja popołudniu z kuchni nie wychodzę, tyle roboty w tej kuchni, jak ty sobie radzisz Marlenko, z innymi obowiązkami domowymi, bo mnie wszystko inne leży 😉
Marlena napisał(a):
Ja najczęściej gotuję osobno i każdy sobie nakłada po uważaniu. Roszponkę można sokować lub wmieszać do sałatki wraz z innymi gatunkami sałat (rukola, rzymianka i co tam jest pod ręką). Ceny migdałów i orzechów zależą od kraju pochodzenia oraz od wersji (bio lub nie bio) i wielkości opakowania (mniejsze wychodzą drożej) lub nabycia ich luzem na wagę (wychodzi najtaniej bo odpada koszt opakowania). Wersji bio nie spotkałam nigdzie luzem. Mleka nie gotuję – tak jak napisałam mleko jest pokarmem przeznaczonym do spożywania na surowo. Na mlekomacie jest co prawda napis zalecający przegotowanie mleka, myślę, że może to wynikać z przepisów prawnych, inaczej w ogóle by im nie pozwolili sprzedawać tego mleka. Generalnie mleko krowie u mnie pojawia się niezwykle rzadko (mnie i młodemu wyszła na teście nietolerancja na mleko, tylko mężowi nie wyszła nietolerancja), używam roślinnych odmian mleka, które robię sama w domu (kiedyś w blenderze, teraz za pomocą wyciskarki). Czasowo na początku trochę ciężko się ogarnąć, bo wszystko jest dla nas nowe i zabiera dużo czasu, potem w miarę przyzwyczajenia wszystko idzie dużo szybciej, bo rzeczy robimy już niejako automatycznie. Poza tym to nie jest u mnie tak, że ja stoję godzinami w kuchni spocona nad garami, a reszta rodziny czeka na gotowe. My dużo rzeczy robimy w miarę możności wspólnie, wtedy idzie dużo szybciej gdy reszta rodziny też pomaga.
Ewa napisał(a):
Witam dobroczynna Pani Marleno! W związku z pewnymi postępami w dziedzinie zdrowego odżywiania (nareszcie mogę użyć tego słowa :)), mam kilka pytań do Pani jako niekwestionowanego eksperta w tej dziedzinie, a mianowicie:
1. Czy można pojemnika z wodą (w jednej ocet, w drugim soda) do usuwania pestycydów użyć np.2-3 razy (jabłka, potem marchew, potem buraki)? Czy każde warzywo/owoc wymaga zmiany zestawu?
2. Czy w czasie postu lub warzywno-owocowej diety można pić rano wodę z cytryną?
3. Czy do soków świeżo wyciskanych można dodawać zielony młody jęczmień w proszku (czy taka jego wersja jest dobra) plus siemię lniane świeżo mielone, czy nie wyklucza się taki zestaw z jakiegoś powodu?
4. Czy w czasie postu lub diety należy robić lewatywę, bo wyczytałam w książce dr Dąbrowskiej o takiej potrzebie, żeby pozbywać się toksyn z organizmu i jaki jest ewentualnie na to „domowy” nie chemiczny sposób?
5. Czy jedno avokado dziennie to przesada, bo podpasował mi ten rarytas ostatnio?
6. Bardzo dziękuję za czas poświęcony na odpowiedzi na moje pytania, pozdrawiam i jak setki,tysiące innych Pani „wielbicieli” bardzo doceniam dzieło Pani strony.
Marlena napisał(a):
Tak, tak, tak, niekoniecznie, niekoniecznie, dziękuję z całego serca 🙂
lukas napisał(a):
Witam Pani Marleno.
Chciałbym zapytać ile wystarczy wypić szklanek tej kiszonki z kapusty, żeby zaspokoić dzienną dawkę witaminy K2-Mk7 ?Proszę o odpowiedz.
Z góry dziękuję.
Marlena napisał(a):
Nie mam pojęcia. Po prostu jadam praktycznie codziennie kiszonki nie zawracając sobie głowy szczegółami czy wyliczeniami. Sięgam po dodatkowy suplement K2 gdy biorę witaminę D.
lukas napisał(a):
Dziękuję za odpowiedz Pani Marleno.
A jaką dawkę Pani stosuję tej witaminy K2-MK7 podczas suplementacji witaminy D3?, bo są różne informację.
I jeszcze jedno pytanie jakiej firmy pani proponuje zakupić witaminę K2-MK7?
Będę wdzięczny za informację. Czytam od kilku miesięcy Pani bloga i powoli zaczynam stosować zalecane przez Panią rzeczy.
Dziękuję
Marlena napisał(a):
Nie ma dotychczas z tego co wiem ściśle ustalonych norm odnoszących się do optymalnego stosunku witaminy D do witaminy K. Wspomniany przeze mnie w artykule https://akademiawitalnosci.pl/witamina-d-brakujacy-kawalek-twojej-ukladanki-zdrowia Jeff T. Bowles który brał dziesiątki j.m. D dziennie, jednocześnie brał na każde 10 tys. j.m. D – 1 kapsułkę preparatu K2, gdzie było 1000 mcg K1 i 1200 K2 (mix MK-4 i MK-7).
Ewa napisał(a):
Pani Marleno, kuzynka zachwalała ostatnio zabieg (czy jak to się zwie nie pamiętam) z użyciem kwasu migdałowego u kosmetyczki, z ciekawości zapytam -czy takie kwasy na skórę to nie przegięcie? Znam Pani opinię nt. skóry jako największego organu,więc czy to nie jest niebezpieczne dostarczać jakichś kwasów tą drogą? Wdzięczna wielbicielka jak zwykle z góry dziękuje:)
Rozazviterbo napisał(a):
Pani Marleno – co sądzi Pani o tzw. metodzie dra Ashkara? Czy badała Pani ten temat? Pozdrawiam i dziękuję za bloga:)
Marlena napisał(a):
Poprzez generowanie miejscowego stanu zapalnego pobudza układ odpornościowy. Nie jest przyjemna w stosowaniu z tego co można się zorientować po opisie (osobiście nie mam doświadczeń, ponieważ nie mam potrzeby sięgania po tego typu wynalazki). Nie można też uznać tego typu postępowania jako „leku na raka”. Możemy sobie wkładać nawet kilo ciecierzycy do ciała, ale jeśli niczego nie zmieni się w stylu życia, który do raka doprowadził, to rak będzie dalej delikwenta zżerał i zeżre prędzej czy później. Ashkar oprócz tego jak sobie wsadzać cieciorkę nie uczy raczej niczego innego. Może dlatego nie posiada wiedzy ponieważ jest fizykiem, a nie medykiem. Jego zdaniem „kancerogeny gromadzą się w limfie” i stąd pomysł na jego metodę (podobno stosowaną od czasów starożytnych).
Mama napisał(a):
Marlenko powiedź mi jeszcze co może byc powodem, bolącego języka, po zjedzeniu dużej ilości owoców czy jarzyny, najbardziej zauważyłam np po pomidorach robią mi się takie plamy, odczyny czy krosty na języku, boli i szczypie przez jakiś czas, póżniej samo znika, ale przy nadmiarze właśnie pomidorów za każdym razem uszkadza język że nawet muszę przerwać jedzenie bo ciężko wytrzymać z tym szczypaniem. To samo jest z szyjkami zębów przy dziąsłach w lecie gdzie zjada się mnóstwo owoców straszne mam problemy z szyjkami aż nie jeden raz nie jestem w stanie umyć zębów, kto miał ten problem wie o czym mówię, nie do wytrzymania. Czy to możliwe że źle reaguję np na pomidory czy raczej się tym nie przejmować, co sądzisz?
Marlena napisał(a):
Najprawdopodobniej brakuje Ci witamin z grupy B oraz witaminy C.
Moki napisał(a):
Mam przypadek nowotworu złośliwego u kobiety w rodzinie, w dobrej kondycji ale choroba już troche zaawansowana. Prawdopodobnie chodzi o dół. Jak można wesprzeć leczenie tradycyjne?
Marlena napisał(a):
Może przestać robić to, co się robiło do tej pory, a co doprowadziło do obecnej sytuacji? Na przykład odstawić przetworzone jedzenie, cukier, rafinowane węglowodany, produkty odzwierzęce itd. Zacząć jeść masywne ilości świeżych warzyw i owoców, pić świeżo wyciskane soki warzywne lub warzywno-owocowe (warzywa 80%+owoce 20%), sprawdzić sobie poziom witaminy D itd.
Mama napisał(a):
Dzieki Marlenko, popatrz na wszystko jest jedna odpowiedź witaminy, za pewne brakuje witamin z grupy B bo nawet te kąciki pękające to też z braku tych witamin podobno, chociaż chyba od dwóch tygodni nie pęknął ani jeden, sukces. Cieszę się, bo może te moje wysyłki nie idą na marne.
Marlenko powiedź mi czy ty za każdym razem jak używasz wyciskarki rozbierasz to i myjesz, szorujesz sito itd, ja robię tak za każdym razem i przyznam się zniechęca mnie to coraz bardziej, strasznie mnie schodzi z tym myciem, czy ty tak codziennie wytrwale szorujesz tą wyciskarkę, czy może przygotowujesz więcej soku i przechowujesz?
Proszę cię powiedz mi jeszcze co może być przyczyną strasznie wykrościło mi czoło, ale to miejsce w miejsce takimi drobniutkimi krostami, czasami i białymi, czy to efekt oczyszczania się organizmu czy raczej zabrudzenia. Nie miałam z cerą raczej do tej pory problemów, można to czymś przemywać, czyścić żeby się tego pozbyć. Dlaczego mi takie czoło się zrobiło?
Marlena napisał(a):
Nie, ja przepłukuję zgodnie z instrukcją wyciskarkę i zostawiam do następnego wyciskania, a rozbieram i myję ją dopiero na wieczór. Wypryski na skórze mogą być objawem oczyszczania, owszem. Mogą być też oznaką nietolerancji pokarmowej. Ustrój pozbywa się toksyn czterema drogami: nerki (mocz), jelita (stolec), płuca (oddech) i skóra właśnie (pot, wypryski). Mnie wyskakuje coś zawsze gdy zjem krowi nabiał (wypryski na twarzy) lub pszenicę (drobne krostki na rękach), na obydwa pokarmy moje ciało produkuje przeciwciała, o czym poinformował mnie test na nietolerancje pokarmowe Food Detective i teraz już wiem od czego to mam. Uważna obserwacja własnego ciała potwierdza mi to, co wykrył test.
Janek napisał(a):
Witaj Marleno – Guru zdrowych i tych co chcą być zdrowi 🙂
Piszesz o sałatach nie wymieniając lodowej. A to ta, którą uwielbiam – szczególnie jak postoi w lodówce i „skruszeje”. Jest krucha i lekko słodkawa. Dodatkowo – dostępna przez cały rok. Dlaczego jej nie wymieniasz?
Pozdrawiam
J.
Marlena napisał(a):
Bo wolę rzymską albo jarmuż. Sałata lodowa jest mało wartościowa odżywczo. https://akademiawitalnosci.pl/zielona-salata-ktora-najkorzystniej-jadac/
Maja napisał(a):
Marlenko jak robisz mleko w wyciskarce? Z góry bardzo ci dziekuje za odpowiedź 🙂
Marlena napisał(a):
Surowiec wraz z wodą wrzucam do wyciskarki i wyciska się samo, z drugiej strony tylko suche wiórki wychodzą. Resztę rzeczy jak wanilia czy słodzidło dodaję już później do gotowego płynu.
Aldona napisał(a):
Marlenko, kiedys pisałaś o menopauzie–jak sobie z tym radzic ( zmiany nastrojów, brak energii życiowej, dołek psychiczny, stany lękowe )–jem dużo zieleniny, piję od długiego czasu koktajle, soki z sokowirówki, unikam mięsa ( prawie go nie jadam), nie piję mleka krowiego ( czasami zjem plasterek żółtego sera), jadam siemię lniane, pestki dyni, sezam, jarmuż, dynię, pietruszkę, orzechy–co jeszcze powinnam?
Dodaję też czasem spirulinę i chlorellę. Czy stosujesz hormonalną terapię zastępczą, moje koleżanki sobie chwalą, a ja nie wiem co z tym fantem zrobic. Jutro wybieram się na wizytę kontrolną do ginekologa i będę z nim o tym równiez rozmawiać. Dziękuję za wszystkie podpowiedzi i pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Broń mnie Panie Boże od jakichkolwiek „terapii”. Ja żadnych terapii sztucznych i grzebania przy moich hormonach nie potrzebuję. Długo nie, a potem wcale 😀
Oprócz dobrego paliwa potrzebne jest nam słońce, spokój ducha (umiejętność radzenia sobie ze stresem i życie w TERAZ, zamiast babrania się w przeszłości lub przyszłości), słońce, sen, wypoczynek, nawodnienie, dużo śmiechu, miłości od i dla bliskich i zwyczajnie radości życia. Nie samym chlebem człowiek żyje 😉
adrian napisał(a):
Dzień dobry! Czy mogłaby mi doradzić w kwestii mleka, które podawne jest w wielu posiłkach w przedszkolu.Co Pani sądzi o podawaniu czteroletniemu dziecku mleka sojowego zamiast krowiego?
Marlena napisał(a):
Mleko krowie generalnie jest przez naturę przeznaczone dla dziecka krowy, a nie ludzkiego. Zdania co do tego czy jest nam ono faktycznie potrzebne do życia są mocno podzielone. Roślinny odpowiednik może być nie tylko sojowy – mleko roślinne można wykonać z różnych innych surowców (kokos, migdały, różne orzechy, ryż, owies itd.) Najlepiej zrobić je w domu, a nie stosować „napój” sklepowy, gdzie jest dodany cukier i inne świństwa.
MartaSamanta napisał(a):
Hej, masz świetną stronkę 🙂 Opublikowałabyś ten link do filmu o mleku? Polecam naprawdę bardzo, jestem dietetykiem.
https://www.youtube.com/watch?v=gwlZq9aixJE
Ludzie 'Cię czytają’ niech zatem pogłębia się ich świadomość 😉
MartaSamanta napisał(a):
O jaki zbieg okoliczności… akurat nad moim komentarzem, ktoś pytał się Ciebie o mleko… To długi wykład, ale ciekawy i oparty na faktach medycznych i badaniach naukowych. Warto obejrzeć choćby partiami, a nawet jeśli ktoś wymięknie po 30 minutach to i tak już dużo się dowie 😉
Beata Suchodolska napisał(a):
Ja pod jego wplywem 2 lata temu odstawilam nabial krowi. Efektem bylo kilka kilo mniej na wadze- pozniejsza moja samodiagnoza byla taka, ze jak przeprowadzilam sie tu, gdzie mieszkam, zaczelam jesc wiecej nabialu ze wsi, przytylam jakies 10 kg w 1,5 roku i moje ubrania musialy urosnac 😉
Wyklad jest rzeczywiscie genialny, w prosty sposob pokazuje, czym od dziecka nas sie nieswiadomie najczesciej katuje…
Teraz raz na jakis czas kupie ser lub smietane, ze wsi albo zjem dobry ser u przyjaciolki na sniadanie. Ale to od swieta.
Pij mleko, bedziesz kaleka…niestety to prawda…
Wiec…pij wode o soki warzywno owocowe 🙂 bedziesz zdrowo dlugowieczny 🙂
biopsja mammotomiczna napisał(a):
Pani Beato. Wielu współczesnych specjalistów w kwestiach żywienia jak np. Kuba Mauricz, Ewa Chodakowska czy Anna Lewandowska zaleca całkowite odstawienie produktów mlecznych. Podobno zmiany w samopoczuciu, cerze są zauważalne już po kilku tygodniach więc coś w tym jest 🙂 Też ubolewam nad tym, że w dzisiejszych czasach nawet warzywa mają taki smak jakby były „produkowane”. Wszystko wydaję się sztuczne i bez smaku.