Nadeszła już jesień. Dostaję w tym czasie sporo zapytań od czytelników odnośnie witaminowej „szczepionki” na grypę. Na temat tego czym jest owa szczepionka z witaminy D i w jaki sposób się ją stosuje pisałam już w obszernym artykule o witaminie D.

Dzisiaj przedstawię te informacje w skondensowanej formie, jednocześnie odpowiadając na najczęściej zadawane pytania.

Na czym w ogóle polega szczepionka z witaminy D? Polega na doustnym przyjmowaniu  przez sześć kolejnych dni witaminy D w dużych dawkach (obliczonych według masy ciała).

W sumie to  nazwa „szczepionka” jest w tym wypadku jedynie symboliczną nazwą: do ustroju nie wprowadzamy żadnych obcych drobnoustrojów w celu wytworzenia przeciwciał. Jedyne co robimy, to przyjmujemy doustnie przez 6 dni zwiększone ilości witaminy D.

szczepionka z witaminy D

Po co w ogóle nam szczepionka?

Po to by podnieść swoją odporność.

Przy czym możemy podnieść swoją odporność w dwojaki sposób: naturalny albo sztuczny.

Konwencjonalne szczepionki to sposób na sztuczną immunizację, która jest w sumie taką trochę „ubogą krewną” tej naszej naturalnej immunizacji (będącej wynikiem dbania o dobrą kondycję układu odpornościowego: prawidłowe odżywianie, sen, słońce, nawodnienie, pogoda ducha, unikanie używek, leków i substancji szkodliwych, aktywność fizyczna itd.) .

W przypadku klasycznej szczepionki na grypę odporność na wirusy grypy (niestety nie na wszystkie, lecz tylko na wybrane szczepy) osiągana jest za pomocą podania osłabionych wirusów grypy, co powoduje odpowiedź immunologiczną i wytworzenie przeciwciał – ale tylko na te wybrane rodzaje.

Być może nie wszyscy są tego świadomi, ale poddając się szczepieniu na grypę nie mamy ochrony przed wszystkimi możliwymi wirusami grypy i zaszczepienie się kilkoma (najczęściej czterema) z nich nie gwarantuje nam pełnego bezpieczeństwa, o czym producent szczepionki lojalnie uprzedza na ulotce produktu.

Tym bardziej, że wirusy co rusz mutują, więc nigdy do końca nie wiadomo która tak naprawdę mutacja będzie aktywna w przyszłym sezonie. To jest trochę jak wróżenie z fusów. Naukowcy starają się określić jakie typy wirusa powinna zawierać szczepionka na grypę w kolejnym sezonie, a producenci na bazie tych przypuszczeń produkują tę szczepionkę.

Ponadto ze sztuczną immunizacją wiąże się sporo innych problemów, które nie są tematem niniejszego artykułu, więc je pominę. Wiążą się także czasem korzyści (dla niektórych grup ludzi), ale te również w niniejszym artykule pominę.

Powiem tylko tyle: trąby aniołów propagandy wypluwające z siebie treści wychwalające sztuczną immunizację wniebogłosy i oczywiście namawiające ludność do masowego poddawania się jej:

  • straszą potencjalnym ciężkim przebiegiem choroby przed którą szczepionka chroni „bezpiecznie i skutecznie” (np. polio przedstawia się w postaci osoby chodzącej o kulach lub wręcz unieruchomionej do końca życia w „żelaznych płucach”, podczas gdy z informacji widniejących na rządowej stronie Państwowego Zakładu Higieny wynika, że 95% osób przechodzi zakażenie wirusem polio w sposób całkowicie bezobjawowy, 4,5% w sposób poronny jako lekkie przeziębienie,  a zaledwie 0,5% zakażonych [zapewne osoby z bardzo niską odpornością], ma dalsze problemy wykraczające poza objawy przeziębieniowe – czyli całkiem jak nie przymierzając aktualny „piwny wirus”, wiadomo jaki);
  • roztaczają kuszące wizje jakoby uzyskanie odporności w wyniku szczepienia było znacznie bardziej bezpieczne niż w wyniku „naturalnego” zachorowania (co jest nieprawdą – tak jak w wyżej opisanym przypadku polio, zakażenie patogenem może wywołać u osoby posiadającej sprawny układ odpornościowy zachorowanie na postać poronną lub w ogóle bezobjawową, co tak czy inaczej skutkuje wytworzeniem przeciwciał po kontakcie z patogenem, nawet pomimo braku objawów, ponieważ do wytworzenia w ustroju przeciwciał wcale nie jest potrzebne przechorowanie pełnoobjawowej postaci choroby zakaźnej, co wie już z lekcji biologii nawet średnio rozgarnięty licealista, a przynajmniej powinien);
  • siejąc przerażenie i grozę ciągle upierają się przy legendzie nieuleczalności takich chorób jak polio, błonica, odra, różyczka, grypa, wirusowe zapalenie płuc i wiele innych infekcji bakteryjnych i wirusowych (podczas gdy wtajemniczeni wiedzą, że jeszcze przed wojną lekarze z powodzeniem stosowali na wszystkie te choroby skuteczne i tanie środki jak chlorek magnezu czy potem także witamina C podawane w odpowiednich ilościach oraz częstotliwości, dzięki czemu organizm rozprawiał się z chorobami zakaźnymi błyskawicznie – w ciągu kilkudziesięciu godzin. Ale przedwojenna sztuka medyczna służyła głównie interesom chorego w przeciwieństwie do teraźniejszego „biznesu medycznego”,  rozpowszechniającego ciągle powtarzane suche brednie o „nieuleczalności”, szczególnie gdy chodzi o wirusy).

Bełkot marketingowy wylewający się z oficjalnych witryn i mediów głównego nurtu promuje krótko mówiąc narrację mijającą się z prawdą, manipulującą opinią publiczną, ale za to należącą do tak zwanej poprawności politycznej (dawniej się mówiło „po linii i na bazie”).

Jeśli uważasz inaczej lub odważysz się w pewnych kręgach nieśmiało wyrazić choćby cień jakichkolwiek wątpliwości, to jesteś od razu stygmatyzowany epitetami takimi jak:

  • szur,
  • płaskoziemiec,
  • foliarz,
  • no i oczywiście antyszczepionkowiec (choć to już stało się raczej niemodne, teraz na topie mamy na to miejsce szurów, foliarzy i płaskoziemców).

No, to napisałam co mi na wątrobie w tej kwestii leżało, a  teraz pewnie politycznie poprawna wyszukiwarka na literę, za przeproszeniem, G – za karę już całkowicie mnie wyrzuci z wyników wyszukiwania.

Na szczęście mam grono wiernych czytelników i wieść o tym blogu rozchodzi się pocztą pantoflową, więc przejdźmy już do tej immunizacji prawdziwej, czyli do szczepionki z witaminy D.

Na pewno się komuś ta wiedza przyda.

Szczepionka z witaminy D

W przypadku witaminowej szczepionki możemy mówić o immunizacji naturalnej: za pomocą witaminy D podnosimy naszą naturalną odporność.

To właśnie dzięki naszej naturalnej odporności w kontakcie z jakimkolwiek wirusem (przeziębienia, grypy, polio, a nawet piwnego wirusa o brzydkiej nazwie na literę, za przeproszeniem, K) choroba nas nie rozłoży na łopatki, lecz przebiegnie bezobjawowo lub co najwyżej przyjmie postać poronną (pojawią się krótkotrwałe, słabe symptomy i nie wszystkie).

Jeśli mamy poziom witaminy D poniżej 30 ng/ml, to wpadliśmy w niedobór. Koniecznym jest jego wyrównanie co najmniej do niskiej normy (30 ng/ml, norma jest od 30-100 ng/ml).

Jest to bardzo ważne dla naszej odporności choćby z tego względu, że dopiero gdy mamy poziom witaminy we we krwi przynajmniej 30 ng/ml, to nasz organizm zaczyna fizjologicznie wytwarzać katelicydyny i defensyny – specjalne białka wykazujące aktywność przeciwko bakteriom, grzybom i wirusom. Można powiedzieć – takie nasze naturalne, wewnętrzne „antybiotyki”.

I to jest właśnie wyższość naturalnej immunizacji nad wybrakowaną sztuczną: naturalna ochroni nas przed praktycznie wszystkimi patogenami, bez względu na to czy będzie chciała do nas „przyczepić się” bakteria, wirus czy grzyb.

Teoria zarazków, którą tak chętnie wycierają sobie gębę środowiska głównego nurtu, jest co prawda poprawna politycznie, ale jest ona prawdziwa jedynie częściowo. Druga część prawdy to teren, milieu, środowisko: zarazki opanują teren tylko wtedy, gdy istnieje dla ich rozwoju przychylne środowisko.

Wysoki poziom witaminy D pomaga w stworzeniu środowiska nieprzychylnego namnażaniu się mikrobów. Nie jest to jedyny czynnik dobrej odporności, żeby była jasność, ale jeden z ważniejszych.

Wiele osób tymczasem nie osiąga minimalnego poziomu witaminy D niezbędnego do ochrony przed patogenami (30 ng/ml) nawet latem, ponieważ charakter pracy wymaga siedzenia w budynkach akurat w godzinach, w których kąt padania promieni słonecznych umożliwia skórną syntezę witaminy D.

A nawet jeśli spędziliśmy wspaniały urlop wylegując się na plaży, to musimy pamiętać, że nic nie trwa wiecznie. Jest mianowicie coś takiego jak okres półtrwania witaminy D czyli czas, po którym jej poziom spadnie w naszym ustroju o połowę.

W przypadku naturalnej witaminy D (wytworzonej drogą syntezy skórnej) ma to miejsce już ok. 5-6 tygodni po zaprzestaniu ekspozycji na słońce, a w przypadku witaminy D podanej doustnie dzieje się to jeszcze szybciej (ok. 4 tygodnie). Mierne ilości witaminy D pobierane wraz z dietą (tłuste ryby, jajka, nabiał) nie będą w stanie tego wyrównać.

Przy czym w naszej strefie klimatycznej synteza skórna witaminy D jest możliwa tylko w okresie od połowy kwietnia do połowy września. Dlatego „zaszczepienie się” dużą dawką witaminy D na początku sezonu jesiennego (i przypominająca dawka w środku sezonu) ma po prostu sens: chroni naszą naturalną odporność.

Szczepionka z witaminy D ma na celu szybko podnieść nam poziom witaminy (jak podaje lekarz leczący witaminą D, dr Von Helden w swojej książce „Zdrowie w 7 dni” – możemy liczyć na to, że każde 10 tys. IU podniesie nam poziom o 1 ng/ml).

Jest to ważne dla wszystkich, ale szczególnie dla osób starszych, które mają z wiekiem zmniejszoną wydolność syntezy skórnej. Jest to ponadto ważne dla osób z nadwagą i otyłością, u których witamina D „chowa się” w tkance tłuszczowej i nie jest wtedy dostępna dla receptorów VDR (Vitamin D Receptors, receptory witaminy D znajdujące się praktycznie w każdej komórce naszego ciała).

Szczepionka z witaminy D – instrukcja

„Szczepienie” witaminowe trwa 6 dni. Jest przeznaczone dla osób dorosłych oraz dzieci (z wyjątkiem  niemowląt w wieku 0-1).

Robimy je dwa razy w trakcie sezonu infekcyjnego:

  • na początku sezonu (koniec września, początek października),
  • w środku sezonu (koniec grudnia, początek stycznia).

Możemy użyć kropelek przyjmowanych pod język lub kapsułek żelowych przyjmowanych doustnie.

Można użyć samej witaminy D lub suplementu łączonego z witaminą K2. Rozsądnie jest dołączyć do tego magnez.

Rozpiska dawkowania witaminy D wygląda następująco:

Dzień pierwszy, drugi i trzeci: 2000 j.m. na każdy kilogram masy ciała.

Dzień czwarty, piąty i szósty: 1000 j.m. na każdy kilogram masy ciała.

Przykład: osoba dorosła, masa ciała 50 kg – przez pierwsze 3 dni podajemy po 100 tys. IU dziennie, przez kolejne 3 dni podajemy po 50 tys. IU dziennie.

Po sześciu dniach przerywamy podawanie megadawek.

Dalej możemy przyjmować dawki podtrzymujące (dziennie lub tygodniowo) przez cały sezon jesienno-zimowy lub nawet przez cały rok, o ile charakter naszej pracy wymaga całodziennego przebywania w budynkach i nie mamy zbyt wiele kontaktu ze słońcem nawet w lecie. Także jeżeli jesteśmy osobą 65+, gdyż z wiekiem, jak wspomniałam, zdolność syntezy skórnej witaminy D maleje.

Ponieważ witamina D jest witaminą rozpuszczalną w tłuszczach, nie trzeba brać jej codziennie – można wziąć swoją tygodniową skumulowaną dawkę podtrzymującą raz w tygodniu.

Garść dodatkowych porad

1. Ponieważ mamy do czynienia w tym przypadku z dużą ilością witaminy D wziętą na jeden raz, to dobrze jest wziąć witaminową szczepionkę w trakcie lub po posiłku. A to z tego względu, że witamina D występuje w postaci zawieszonej w oleju nośnikowym (zarówno gdy kupimy ją w kroplach jak i w kapsułkach żelowych), a przyjęcie większej ilości oleju na pusty żołądek nie jest wskazane.

 2. Należy zawsze pamiętać o bardzo ważnej zależności pomiędzy magnezem i witaminą D. Synteza skórna witaminy D jest procesem magnezozależnym. Tak samo proces  przekształcenia pobieranej z suplementu witaminy D3 (cholekalcyferolu) do postaci biologicznej aktywnej – również jest procesem magnezozależnym.

Bez magnezu ani rusz! 🙂

Nie wystarczy wychodzić na słońce lub łykać suplementy z witaminą D. Jeśli cierpimy na niedobór magnezu, to nasze działania nie przyniosą skutku w postaci podniesienia się poziomu witaminy D3.

Wręcz przeciwnie: niedobór magnezu spowoduje wystąpienie złego samopoczucia po ekspozycji na słońce lub po przyjęciu suplementu z witaminą D. Mogą pojawić się nudności, osłabienie, senność, otępienie umysłu (mgła mózgowa). Te objawy nie mają miejsca u osób dobrze zaopatrzonych w magnez.

W ocenie ewentualnego niedoboru magnezu nie kierujmy się badaniami krwi na poziom magnezu, ponieważ zawartość magnezu jak i innych biopierwiastków w osoczu jest prawie stała, ze względu na duże właściwości homeostatyczne krwi.

Po prostu asekuracyjnie razem z naszą witaminową szczepionką (a także kilka dni przed i kilka dni po) przyjmujmy jednocześnie magnez (chlorek, cytrynian, jabłczan, taurynian) w ilości minimalnego zapotrzebowania dobowego (dla osoby dorosłej jest to 350-400 mg na dobę, nieco mniej dla dzieci).

3. Czy warto zainwestować w suplement D3 wzbogacony dodatkiem witaminy K2? Jeśli masz budżet, to warto. Oczywiście sama witamina D3 też będzie skuteczna, ale znowu działamy tutaj asekuracyjnie, bowiem wiele osób ma niedobory K2 (podobnie jak magnezu), natomiast witamina K2  jest generalnie uważana za substancję, która może mieć udział w zapobieganiu kalcyfikacji tkanek miękkich. Jeśli masz kupioną osobno witaminę D i osobno K2, to można przyjąć 25 mcg K2 na każde 1000 j.m. witaminy D (w takich proporcjach witaminy te zazwyczaj występują w suplementach łączonych D3+K2)

4. Nie ma znaczenia czy witaminę D3 zakupimy jako lek czy też jako suplementy diety. Chętnie powtarzany przez media głównego nurtu mit o rzekomym braku badań w przypadku suplementów jest nieprawdziwy: suplementy również są badane. Wybierajmy marki, które są już długo na rynku i dbają o swoją reputację. Ja osobiście ufam marce dr Jacob’s jeśli chodzi o witaminę D3 (wybieram wersję Forte w formie kropli, gdzie 1 kropla zawiera 2000 j.m.).

5. Gdy kupujemy krople z witaminą D3 patrzmy na zawartość jednostek w jednej kropli. Niektóre tańsze suplementy mają mylące oznaczenia typu „Witamina D3 2000 IU”, a potem się okazuje, że w ramach dawki 2000 IU należy wziąć aż 5 kropli, bo w jednej jest jedynie 400 IU.

6. Wybierajmy raczej takie suplementy, w których witamina D3 stanowi zawiesinę w tłuszczu (w oleju) czyli suplementy w formie kropli lub żelowych kapsułek, unikajmy form suchych czyli tabletek. Nie kupujmy też suplementów zawierających witaminę D2 (słabsze działanie, krótszy okres półtrwania).

7. Niektóre osoby mogą mieć przeciwwskazania do podawania witaminy D3 doustnie (np. przy niewydolności nerek, wapniowej kamicy w nerkach, niektórych nowotworach). Inne osoby z kolei mogą przyjmować witaminę D jedynie w postaci aktywnego metabolitu czyli kalcyfediolu (na receptę). Należy najpierw upewnić się czy nie należymy do grupy osób, co do których istnieją przeciwwskazania.

Jak wyzdrowieć w jeden dzień

Jako informację praktyczną warto dodać, że ekspert od witaminy D, dr John Canell (będący nota bene szefem amerykańskiej Rady d/s Witaminy D czyli Vitamin D Council) zaleca przy pierwszych oznakach przeziębienia lub grypy wziąć uderzeniową dawkę 50.000 j.m. witaminy D dziennie – mija jak ręką odjął.

Witaminę w tej dawce (obliczonej dla osoby dorosłej o wadze 70 kg) należy zażywać przez kolejne 3 dni aby zapobiec rozwojowi infekcji, nie dopuścić do ponownego wzmożenia się symptomów i wzmocnić system immunologiczny, który sam sobie poradzi z najeźdźcą.

Gdy zatem mamy podejrzenia, że „coś” się do nas mogło przyczepić (czujemy lekkie osłabienie, może nadchodzący katar, zwiększoną senność, drapanie w gardle itp.), to natychmiast, nie czekając na pogłębienie się symptomów sięgnijmy po witaminę D.

Jeszcze skuteczniejsze będzie połączyć ją z witaminą C oraz oczywiście magnezem.

Gramowe dawki witaminy C bierzemy co godzina do tolerancji jelitowej, natomiast jeśli chodzi o magnez, to stosujemy roztwór 2,5% chlorku magnezu (25 g chlorku magnezu rozpuszczamy w litrze wody, pół szklanki takiego roztworu  wymieszanego ze sokiem pijemy co 8 godzin, a gdy symptomy mijają, to wtedy co 12 godzin – dokładne dawkowanie dla dorosłych i dla dzieci, wszelkie wskazania i przeciwwskazania opisałam w moim opracowaniu „Chlorek Magnezu – Instrukcja Obsługi”).

Taka trójca (czyli uderzeniowa dawka witaminy D, witamina C do tolerancji jelitowej oraz chlorek magnezu) jest po prostu nie do pobicia – pozwala wyzdrowieć zazwyczaj w jeden dzień.

Aby tak się stało wykorzystywane są  trzy naturalne mechanizmy (fizjologiczne) jednocześnie:

  • stymulujemy produkcję ochronnych defensyn i katelicydyn,
  • obniżamy stres oksydacyjny wywołany atakiem patogenów,
  • nie dopuszczamy do wtargnięcia jonów wapnia do wnętrza komórek.

Oczywiście im szybciej zaczniemy kurację, tym krócej potrwa przywracanie równowagi zdrowotnej, bardzo ważne jest nie dopuścić do rozwoju patogenów (dlatego musimy działać najszybciej jak to możliwe).

Przeczytaj też inne moje artykuły na temat witaminy D:

Witamina D: brakujący kawałek Twojej układanki zdrowia

Jak wzmocnić organizm przed nadejściem chłodów?

Q&A 003: najczęstsze pytania na temat witaminy D

Przedawkować witaminę D jest trudniej niż myślisz!