Jesteś tu pierwszy raz i nie wiesz od czego zacząć? Kliknij Tutaj

#35: Naturalne metody na zaparcia


Okiem Naturopaty
Okiem Naturopaty
#35: Naturalne metody na zaparcia
/

NOTATKI DO PODCASTU

O czym się dowiesz z tego odcinka: (więcej…)

Jedzenie z mikrofali to powolna śmierć


 

Na ostatnim webinarze związanym ze szkoleniem „Zdrowe Nerki” padło pytanie dotyczące użycia mikrofalówki do obróbki cieplnej. Czy woda lub jedzenie z mikrofali to powolna śmierć? A może jest całkowicie pozbawione ryzyka?

Oczywiście w mediach głównego nurtu ten sposób obróbki cieplnej jest przedstawiany jako całkowicie bezpieczny (pod warunkiem przestrzegania kilku zasad).

Tak również twierdzą dietetycy i lekarze.

A jak jest naprawdę?

Tak naprawdę to właśnie nasze pokolenie jest pokoleniem królików doświadczalnych, bowiem nasi przodkowie gotowali przez tysiące lat na ogniu, a nie na mikrofalach.

Ja swojej mikrofalówki pozbyłam się już dobre 10 lat temu i ani chwili mi jej nie brakuje.

Kolejne badania dostarczane przez naukowców utwierdzają mnie tylko w przekonaniu, że wyrzucenie z domu mikrofalówki to była bardzo dobra decyzja.

Za dużo technologii i ślepego dążenia do wygody może odbić się gorzką czkawką.

Weźmy takie routery Wi-fi.

Całkiem niedawno, bo w 2020 roku opublikowano wyniki badania przeprowadzonego na Uniwersytecie Islamskim w Gazie (Palestyna).

Nie były to co prawda badania na ludziach, lecz na roślinach (która też są organizmami żywymi). Fotografie roślin nie zostawiają żadnych złudzeń.

(więcej…)

Jak pobudzić kwasy żołądkowe?


Internet jest pełen „dobrych rad”, które najczęściej są złe lub nic nie warte. W kwestii kwasów żołądkowych na przykład. Jak pobudzić kwasy żołądkowe i od czego to tak naprawdę zależy? Oto chwila prawdy.

Zdradzę wam 3 szybkie i łatwe sposoby (naukowo udowodnione) na zwiększenie poziomu kwasów żołądkowych.

Ich zbyt niski poziom to już jakaś plaga, w mojej praktyce spotykam bardzo często osoby z obniżonym wydzielaniem kwasów żołądkowych. A bez tego trudno być zdrowym!

Bo np. przy szwankującym wydzielaniu soków żołądkowych nie wchłoniemy dobrze żelaza, wapnia czy cynku, będziemy źle trawić białka, pojawić się też mogą inne nieciekawe zaburzenia w układzie pokarmowym (począwszy od uszkodzenia barier jelitowych ze wszystkimi tego skutkami, aż po nowotwory i choroby autoimmunologiczne).

Układem kierowniczym w naszym ustroju jest układ nerwowy. Procesy trawienia, przyswajania i eliminacji zależą w dużym stopniu od pracy naszego układu nerwowego.

Potrzebujemy trzech najważniejszych rzeczy, aby procesy te przebiegały sprawnie i bez zakłóceń:

a) dobrego poziomu kwasów żołądkowych,

b) sprawnie działających gruczołów wspomagających czyli ślinianek, wątroby i trzustki oraz

c) bogatego ogrodu bakteryjnego w jelicie grubym, z przewagą bakterii dobrych, a nie złych.

Jeśli którykolwiek z elementów tej układanki nie pracuje prawidłowo, to odbija się to na wydajności całego układu. A wszystkie elementy zależne są z kolei od układu nerwowego. To on kieruje wszystkimi procesami, on jest tutaj szefem!

Sposób nr 1 na pobudzenie kwasów żołądkowych: jedz w spokoju

Mamy dwa stany w których możemy przebywać: stan współczulny (inaczej: sympatyczny) odpowiadający za reakcję stresową „walcz lub uciekaj” oraz stan przywspółczulny (inaczej parasympatyczny) odpowiadający za reakcję relaksacji, trawienia, regeneracji, uzdrawiania i rozmnażania.

Nie możemy być w obydwu jednocześnie. Albo jesteśmy w dominacji układu współczulnego, albo przywspółczulnego.

Jeśli jemy w nerwach i w pośpiechu, to włączony jest układ współczulny i zobaczmy co się wtedy dzieje.

(więcej…)

Olejki eteryczne na candidę


Olejki eteryczne na candidę to temat wzbudzający ostatnio spore zainteresowanie: czy są skuteczne i bezpieczne? W naszym ustroju mieszkają rozmaite mikroorganizmy: na skórze, śluzówkach, w jamie ustnej, w jelitach, w pochwie u kobiet.

W sumie więcej mamy drobnoustrojów niż komórek!

W organizmie człowieka zdrowego panuje zawsze równowaga mikrobiologiczna. Popularnie mówi się o równowadze dobrych i złych bakterii, ale nie tylko bakterie w nas mieszkają, bo są to również grzyby, pierwotniaki, wirusy.

Wielką karierę robi w ostatnich latach pewien oportunistyczny drożdżak o nazwie Candida albicans – praktycznie wszyscy mamy go w sobie i nie jest on groźny (a nawet wręcz przeciwnie – spełnia pożyteczne funkcje przy trawieniu pokarmów) dopóki trzymany jest w szachu przez dwa najważniejsze czynniki:

  • równowagę kwasowo-zasadową,
  • konkurencyjne drobnoustroje.

Warunki do swojego rozwoju drożdżaki znajdują głównie w jamie ustnej, jelitach oraz kanale rodnym kobiety, ale potrafią opanować również śluzówki (np. zatoki). Normalnie niegroźna candida – czeka tylko na okazję by rozwinąć skrzydła, stąd nazwa: mikrob oportunistyczny. Okazją może być obniżenie odporności, zawirowania hormonalne, wybicie konkurencyjnych drobnoustrojów antybiotykami, niedobór witamin i minerałów (szczególnie witamin z grupy B), przewlekły stres.

Typowe objawy przerostu drożdżaka widoczne na pierwszy rzut oka to pleśniawki (afty) w ustach, obłożony język, problemy trawienne (wzdęcia, zaparcia lub biegunki, także zachcianki pokarmowe, szczególnie na słodkie i mączne potrawy) oraz nietolerancje pokarmowe (szczególnie częste na zboża, mleko, jaja, kukurydzę), nieprzyjemny zapach ciała i jego wydzielin, a u kobiet dodatkowo nawracające infekcje intymne.

Nieco mniej typowe objawy zaburzeń flory bakteryjnej obejmować mogą szereg popularnych dolegliwości jak np.:

– problemy skórne (łuszcząca się skóra, trądzik i inne wykwity, świąd uszu, odbytu lub narządów płciowych, ciemieniucha, łojotok, łupież),

– zaburzenia nastroju (od huśtawek nastrojów do depresji włącznie),

– przewlekłe zmęczenie i/lub bezsenność,

– zaburzenia koncentracji („mgła mózgowa”),

– częste infekcje (zatoki, układ moczowo-płciowy),

– sezonowe alergie,

– zaburzenia hormonalne,

– bóle stawów i mięśni.

Jeśli masz przynajmniej jeden z tych symptomów, to jest duża szansa, iż doszło do naruszenia równowagi mikroflory, górę wzięły organizmy szkodliwe, czyli mówiąc popularnie – „jesteś zagrzybiony” lub „masz candidę” (choć powodem cierpień może być przerost różnych szczepów złych mikroorganizmów, nie tylko candida albicans). Pozostańmy jednak dla uproszczenia przy tej popularnej nazwie.

Jak więc nie mieć candidy? To proste, spełnij te dwa warunki: (więcej…)

Nieszczelne jelita: mit czy prawda?


Oficjalnie nie ma takiej jednostki chorobowej jak nieszczelne (przeciekające) jelita czy zespół nieszczelnych jelit. A jeśli nie ma takiej jednostki chorobowej, to oficjalnie nie ma czego leczyć.

Sytuacja jest nieco niezręczna, bowiem badacze potwierdzają istnienie zjawiska jakim jest zwiększona przepuszczalność barier jelitowych, istnieje też wiele badań sugerujących powiązanie tegoż zjawiska z występowaniem chorób autoimmunologicznych (prawdziwej plagi obecnych czasów!).

Jednocześnie dane są wciąż na tyle skąpe, iż jednostki chorobowej jako takiej nie ma: przeciętny lekarz na ten temat wiedzę ma raczej niewystarczającą, czasem może wręcz zaprzeczyć istnieniu „nieszczelnych jelit”.

A co jeśli po wiedzę udamy się do nieprzeciętnego lekarza, profesora medycyny mającego trzy specjalizacje (gastroenterologia, interna, nauki o żywieniu)? Ten chyba powinien coś więcej nam powiedzieć.

Sięgnęłam zatem po książkę, której autorem jest dr Anil Minocha: „Is it Leaky Gut or Leaky Gut Syndrome”. Czego się z niej dowiedziałam, czym chcę się z wami dzisiaj podzielić? (więcej…)

Co z tą pszenicą?


Po publikacji artykułu na temat diety skrobiowej doktora McDougalla odezwały się zaniepokojone głosy niektórych czytelników, a zaniepokojenie to dotyczyło głównie pszenicy (i zbóż ogólnie), wskazanej jako jedno z dopuszczalnych źródeł skrobi w tej diecie (choć dieta oparta na skrobi opracowana przez dra McDougalla nie polega bynajmniej na jedzeniu tego co indywidualnie komuś nie służy, a spośród wielu źródeł skrobi można wybierać takie, które nam odpowiadają zarówno kulturowo jak i zdrowotnie).

Na antypszeniczne (czy mówiąc szerzej: antyzbożowe) nastawienie wielu ludzi mogła wpłynąć słynna książka dra W. Davisa „Dieta bez pszenicy”.

Na fali tej książki pojawiła się nagle ni stąd ni zowąd szeroko rozpowszechniana  demonizacja pszenicy oraz innych zbóż (nawet tych bezglutenowych) i ich postrzeganie jako „trucizny”.

Czy mamy zatem bać się pokarmów spożywanych przez naszych przodków? Wypada może w tym miejscu zacytować filozofa ks. prof. Józefa Tischnera: „Góralska teoria poznania mówi, że są trzy prawdy: święta prowda, tyż prowda i g*wno prowda.”.

Osobiście wolę jednak biblijną miarę prawdy, która nigdy nie zawodzi: poznacie ich po owocach. Owoce zaś naszego postępowania z tym darem natury jakim jest pszenica są mizerne: coraz więcej osób jedzących pszenicę czuje się podle lub nawet przewlekle choruje, a zdrowie odzyskuje dopiero gdy przestanie ją spożywać – choć nie jest celiakiem ani nie ma stwierdzonej alergii na pszenicę czy gluten.

Coraz więcej osób (czasem nawet nie mając o tym pojęcia) cierpi na nieceliakalną nadwrażliwość na gluten lub nietolerancję pszenicy i związane z tym rozmaite choroby (głównie autoimmunologiczne, które stały się plagą naszych czasów).

Tak się składa, że kilka dni temu miał swoją premierę film dokumentalny „What’s With Wheat?” („Co z tą pszenicą?”) i sporo nowych rzeczy dowiedziałam się wysłuchawszy wypowiedzi wielu ekspertów: naukowców, lekarzy, dietetyków,  farmerów oraz zwykłych ludzi, propagatorów zdrowia blogujących w sieci.

Dziś tą wiedzą podzielę się z czytelnikami. (więcej…)

Wyzdrowiej i schudnij jedząc ziemniaki, fasolę, chleb i ryż


Mile widziane stało się obecnie rozprawianie na temat szkodliwości margaryn czy tłuszczu trans oraz wypowiadanie w towarzystwie opinii typu „potrzebujemy dobrych tłuszczów”. Nie licz jednak na ożywioną konwersację wspominając to samo o węglowodanach. Kiedy powiesz: „potrzebujemy dobrych węglowodanów” większość osób może w ogóle nie mieć pojęcia o czym mówisz!

W umyśle niejednego przeciętnego człowieka węglowodany zostały wszystkie wrzucone do jednego worka jako „rzecz szkodliwa i tucząca” czyli taka, którą warto ograniczać (na rzecz białka i/lub tłuszczu, które  z kolei są postrzegane jako zdrowe i bardzo potrzebne).

Prawdziwą furorę robi za to dieta niskowęglowodanowa – zresztą to kolejny już raz w ciągu ostatnich kilku dekad (nic dziwnego – ma naprawdę hojnych oraz wpływowych sponsorów w postaci przemysłu związanego z przetwórstwem zwierząt, produkty odzwierzęce bowiem nie są źródłem węglowodanów, składają się jak wiadomo głównie z białka i tłuszczu).

Ostatnimi czasy stara dieta Atkinsa (niskowęglowodanowa) na której autor zbił fortunę w latach 70-tych (po czym godnie zszedł na zawał ważąc 117 kg przy wzroście 179 cm) została wyciągnięta z trumny, ubrana w nowe szatki oraz nową filozofię i teraz nazywa się na przykład „dieta Paleo” albo „dieta South Beach” albo „dieta Zone” lub jakkolwiek inaczej.

Po czym zatem poznać, że dieta jest typu low-carb (niskowęglowodanowa)? Głównie chodzi w niej o to, aby w ramach nowego sposobu na życie czerpać teraz swoje kalorie przede wszystkim z tłuszczu i/lub białka, a drastycznie zmniejszyć (lub w ogóle usunąć) z diety wszelkiego typu węglowodany: produkty skrobiowe, zbożowe, nasiona roślin strączkowych, a nawet owoce, bo te też są „podejrzane” o szkodliwość dla zdrowia.

Nasilone propagowanie diet niskowęglowodanowych spowodowało, że stare, dobre węglowodany (jak np. ziemniaki, czy chleb) pod wpływem licznych oskarżeń o rozmaite bezeceństwa jakby „wyszły z mody”, a ich sprzedaż w ciągu ostatnich kilkunastu lat gwałtownie zaczęła spadać, podczas gdy ludzie zaczęli objadać się białkiem i/lub tłuszczem uważając wszelkiego typu węglowodany za zło wcielone i przyczynę wszelakich nieszczęść.

Czy słusznie jednak jest obawiać się węglowodanów? Czy za twierdzeniami, iż są niebezpieczne, szkodliwe i tuczące stoi nauka, czy też raczej jest to kolejny… mit żywieniowy? (więcej…)

Zdrowie drzemie w krzemie!


Obecnie uważa się, iż spośród poznanych do tej pory kilkudziesięciu składników odżywczych ok. 40 to takie, których nasz organizm nie potrafi sam produkować, dlatego określone zostały jako tzw. niezbędne.

Wśród nich prym wiodą składniki mineralne: nasz organizm nie jest w stanie wyprodukować sobie żadnego pierwiastka, wszystkie muszą zostać dostarczone z zewnątrz.

Choć podobno każdy z nas nosi w sobie bodajże całą tablicę Mendelejewa, za składniki mineralne niezbędne człowiekowi uważa się obecnie 22 pierwiastki, z czego 7 to makroelementy (wapń, potas, sód, magnez, chlor, siarka, fosfor – potrzebny dowóz ponad 100 mg na dobę) i 15 to mikroelementy (w kolejności alfabetycznej: bor, chrom, cynk, cyna, fluor, jod, kobalt, krzem, miedź, mangan, molibden, nikiel, selen, wanad, żelazo – potrzebny dowóz poniżej 100 mg na dobę).

Krzem należy do mikroelementów: ocenia się, że minimalne zapotrzebowanie dobowe zapewniające prawidłowy przebieg procesów metabolicznych wynosi 20-40 mg.

Odżywiając się tradycyjną zachodnią dietą opartą na żywności przetworzonej, głównie odzwierzęcej – niezwykle trudnym zadaniem staje się dostarczenie sobie takiej ilości krzemu.

Dla porównania w krajach takich jak Indie czy Chiny gdzie dieta jest oparta w dużej mierze na nieprzetworzonych produktach roślinnych, dobowe spożycie krzemu ocenia się na 140–200 mg na dobę.

Większość populacji w krajach rozwiniętych (w tym w Polsce) cierpi na niedobory krzemu i związane z tym konsekwencje zdrowotne.

(więcej…)

Dobre bakterie: jak pielęgnować swój mikrobiom jelitowy? cz. 2


Jak dbać o mikrobiom jelitowy? Dr Chutkan  zdradza w swojej książce „Dobre bakterie” aż 10 sekretów powodzenia gwarantujących wyhodowanie obfitej dobroczynnej flory jelitowej. I utrzymanie jej w dobrej kondycji!

Nie tylko bowiem musimy bakterie dostarczyć (sekret: rób w domu kiszonki – jest to super łatwe i szybkie, pisałam o tym tutaj), ale potem jeszcze należy o nasze małe prywatne zoo odpowiednio dbać, aby nam się nasze żyjątka intensywnie rozmnażały, przyczyniając się tym samym do naszego dobrostanu i szczęśliwości zdrowotnej.

Trzeba wiedzieć co nasze kochane mikroby lubią aby umieć je prawidłowo karmić (kilka kolejnych sekretów pani doktor to: pożegnaj się z cukrem i żywnością Frankensteina, panuj nad spożyciem mięsa, zjadaj więcej roślin, stosuj regułę 1-2-3 czyli jedna jarzyna na śniadanie, dwie na obiad i trzy na kolację).

W przypadku osób będących na diecie tzw. tradycyjnej to oznacza rewolucję kulinarną i całkowitą zmianę dotychczasowych przyzwyczajeń (kolejny sekret: naucz się trenować swoje kubki smakowe, skupiając się przy tym na dodawaniu, a nie na odejmowaniu czegoś z menu).

Efektem dokonania takich zmian jest obfity, różnorodny i dobrze dokarmiony mikrobiom – co przekłada się na wysoką odporność na wszelkie choroby, doskonałą witalność i radość z życia oraz bilet do długowieczności.

Czym żywić nasze dobre bakterie? (więcej…)