O tym, że witaminy są niezmiernie ważne w zapobieganiu chorobom wszyscy wiemy. A czy mogą działać terapeutyczne? Czy witaminy zamiast leków to dobry pomysł?
Tym zajmuje się od kilkudziesięciu lat medycyna ortomolekularna – na dzień dzisiejszy dosyć skrzętnie spychana do kategorii „medycyny alternatywnej i komplementarnej”.
Leczenie witaminami zamiast farmaceutykami to fakt, a nie fikcja. Fakt udokumentowany obszerną literaturą medyczną.
Wiele osób jednak może zapytać: ale jeśli jest to tak dobre, to dlaczego mój lekarz o tym nie wie?
Ano nie wie z kilku powodów, a głównie dlatego bo się tego nie uczył. Wykształcenie współczesnego młodego lekarza polega bowiem w dużej mierze na tym, żeby go nauczyć jaki farmaceutyk ma przepisać na jaką dolegliwość.
Generalnie koncept odnośnie witamin jest zatem dzisiaj dopasowany odpowiednio do medycyny ortodoksyjnej operującej farmaceutykami i stworzonej na potrzeby przemysłu je produkującego, czyli taki, że witamina to coś co człowiek potrzebuje w znikomej ilości i „zbilansowana” dieta na co dzień mu tego dostarcza, a tak ogólnie to z małymi wyjątkami (np.zastrzyków z B12, które sobie zdobyły należne miejsce nawet w medycynie akademickiej) do niczego się „to coś” raczej nie nadaje i niczego nie leczy, a nawet może być wysoce szkodliwe przyjmowane w większej ilości niż „zalecana”.
O tym, że tak nie jest świadczą jednak prace wielu lekarzy opublikowane na przestrzeni ostatnich 80 lat, którzy sięgając po olbrzymie dawki witamin osiągali i nadal osiągają sukcesy w leczeniu swoich pacjentów: bez leków lub z bardzo małym ich udziałem.
Jak im się to udaje i co wiedzą, czego nie wie Twój lekarz?
Właśnie czytam książkę „Niacin – The Real Story” (w języku polskim nosi tytuł „Niacyna w leczeniu”) napisaną przez dra Abrama Hoffera i dra Andrew Saul’a. Autorzy podali tam zasady na których medycyna ortomolekularna się opiera.
W medycynie ortomolekularnej stosuje się w pierwszym rzędzie substancje występujące w organizmie w stanie naturalnym i to w takich ilościach, które odpowiadają jego aktualnemu zapotrzebowaniu.
Zobaczmy: czy nie tak chcielibyśmy by leczyli nas nasi lekarze? Czy nie tego powinni uczyć od małego w szkołach – jak powinniśmy sami dbać o nasz zdrowie?
10 ZASAD W MEDYCYNIE ORTOMOLEKULARNEJ:
1. Większość chorób związanych jest z niedożywieniem tkanek. Dotyczy to nie tylko stanów przewlekłych ale i ostrych infekcji (wirusowych lub bakteryjnych), które ulegają pogorszeniu w stanach nieodpowiedniego zaopatrzenia tkanek w substancje potrzebne do przemian biochemicznych. Ortodoksyjni lekarze potrzebni są w związku z tym głównie dla osób potrzebujących pomocy po wydarzeniach powodujących urazy.
2. Dawanie choremu ciału farmaceutyków by je wyleczyć to jak wsypanie trujących chemikaliów do jeziora by je oczyścić. Zabijanie mikroorganizmów lub maskowanie symptomów jest niczym więcej jak tymczasowym rozwiązaniem w najlepszym przypadku.
3. Przywracanie zdrowia naturalnie może odbyć się nie drogą farmakologiczną, lecz jedynie dostarczeniem składników odżywczych. Każda bowiem komórka ludzkiego ciała składa się wyłącznie z tego co jemy i pijemy. Nie mamy ani jednej komórki w ciele zbudowanej z farmaceutyków.
4. Terapia złożona ze składników odżywczych wspomaga naturalną odporność na choroby. Terapia oparta na farmaceutykach z reguły obniża odporność na choroby. Zdrowe rośliny, zdrowe zwierzęta i zdrowi ludzie nie zapadają na choroby. Lekarze nie lubią o tym mówić, ponieważ zdrowi ludzie nie chodzą do lekarza.
5. Ilość składnika odżywczego jaki musi być użyty do terapii wskazuje na stopień niedoboru u pacjenta. Mamy więc do czynienia nie tyle z „megadawkami” witamin, ile z mega niedoborami. Nie uzupełniony w porę niedobór przechodzi w stan zależności (vitamin depedency) od witaminy.
6. Najpoważniejszym objawem ubocznym przy witaminach jest nie przyjmowanie ich w odpowiadających aktualnym potrzebom systemu ilościach.
7. W terapiach witaminowych szybkość powrotu do zdrowia jest proporcjonalna do pobieranej dawki. Tak jak pewna określona ilość paliwa jest niezbędna by odpalić samolot lub statek kosmiczny – pewna bardzo duża ilość składnika odżywczego będzie potrzebna by uleczyć chorobę.
8. Powodem dla którego jeden składnik odżywczy może wyleczyć wiele chorób jest to, że niedobór tego jednego składnika może spowodować bardzo wiele chorób.
9. W wysokich dawkach składnik odżywczy może działać jak lek, ale żaden lek nigdy nie będzie działać jak składnik odżywczy.
10. Suplementacja witaminami w razie potrzeby nie jest problemem, to ich brak jest problemem. Witaminy są rozwiązaniem.
Podsumowując: terapia składnikami odżywczymi jest w porównaniu z farmaceutykami niedroga, efektywna w usuwaniu przyczyn (a nie jedynie skutków) schorzenia i – co najważniejsze – bezpieczna. Rocznie nie odnotowuje się nawet jednego przypadku śmierci z powodu witamin.
Jak to się ma do kosztów (pokrywanych bezpośrednio lub pośrednio, bo przecież na specyfiki „refundowane” czy „darmowe” my wszyscy, lud pracujący miast i wsi, płacimy podatki i składki), efektywności (jeden lek przestał działać, idziemy po następny) i bezpieczeństwa (szereg skutków ubocznych i przypadków kalectwa lub śmierci spowodowanych czynnikami jatrogennymi czyli wywołanymi przez lekarzy) z jakimi mamy do czynienia w przypadku farmaceutyków?
Czy lekarze ortomolekularni bronią się rękami i nogami przed używaniem leków? Nie, kiedy pacjent bardzo cierpi leki są czasami potrzebne aby np. zlikwidować na jakiś czas symptomy i ulżyć cierpieniom chorego.
I wtedy są owszem stosowane, ale JEDNOCZEŚNIE włączana jest terapia składnikami odżywczymi (witaminy, minerały, probiotyki, kwasy tłuszczowe, enzymy, proteiny itd.) w odpowiednio dopasowanych do sytuacji dużych dawkach, powodujących pozytywną odpowiedź kliniczną.
Pacjent zdrowieje ponieważ usunięta zostaje przyczyna symptomów, a organizm dostał to, co naturalnie w nim występuje, lecz czego mu brakowało aby prawidłowo funkcjonować czyli być zdrowym.
W momencie gdy nie sygnalizuje już symptomami, że coś jest nie tak, stosowanie lekarstw likwidujących symptomy staje się zbędne. Jak słusznie zauważa dr Hoffer – niektórzy pacjenci będą wymagać tylko środków konwencjonalnych, niektórzy doskonale poradzą sobie całkowicie bez nich, a inni będą wymagać umiejętnego połączenia obydwu.
Opracowane na początku ubiegłego wieku zalecenia odnośnie dawek witamin i minerałów mają według autorów trzy zasadnicze błędy:
1. Jedna dawka dobra dla każdego: niestety jak coś jest do wszystkiego to jest niczego! Określenie dawek minimalnych zalecanych czy też maksymalnych uznane jako „bezpieczne” nijak się mają do praktyki klinicznej: w zasadzie każdy z nas tak samo jak ma inne linie papilarne, inne skłonności genetyczne do takich czy innych chorób czy inne zapotrzebowanie kaloryczne – tak samo i ma inne, bardzo indywidualne zapotrzebowanie na składniki odżywcze.
Na przykład: ktoś kto nie ma umiejętności zarządzania stresem i do tego będzie pił hektolitrami kawę i colę będzie miał inne zapotrzebowanie na magnez, a więc i szybciej nabawi się niedoborów (z symptomami np. w postaci drgającej powieki) niż gdyby stresów nie miał (potrafił nad nimi panować), a zamiast kawy i coli pijał codziennie hektolitry zielonych koktajli.
Niestety dzisiaj niemal wszyscy należą do pierwszej grupy osób, a mało kto do drugiej. Kiedy prawie wiek temu ustalano „zalecane dawki” witamin i minerałów kawa była luksusem, cola była nowością, a cukier był stosunkowo drogi. Syropu fruktozowo-glukozowego nie było wcale.
Do żywności były stosowane nieliczne dodatki, a nie ponad 1500 jakich można uświadczyć dzisiaj. Owoców i warzyw nie zbierało się gdy były jeszcze niedojrzałe, a hodowane były na nawozach naturalnych w bogatszych niż dzisiaj w minerały glebach. Codzienność też była jakby mniej stresująca.
2. Dawka zalecana dzienna jest mylnie przedstawiona jako „100% zapotrzebowania dziennego” (np. na opakowaniach suplementów) co jest jedynie półprawdą: owe 100% ani nie dotyczy wszystkich ludzi ani ochrony przed wszystkimi chorobami. Dotyczy tylko ludzi (bardzo) zdrowych, żyjących w (dużo czystszym) środowisku jakie panowało niemal wiek temu oraz w odniesieniu jedynie do ochrony przed typowymi chorobami z deficytu (witamina C – szkorbut, witamina D – krzywica, witamina B1 – beri-beri, witamina B3 – pelagra itd.). W ten sposób logicznie przechodzimy do punktu trzeciego.
3. Jedna witamina przyporządkowana jest jednej chorobie. Na przykład: witamina C – szkorbut, witamina B1 – beri-beri, witamina B3 – pelagra, itd. Więc powszechnie się uważa, że jak nie mam szkorbutu, beri-beri, krzywicy czy pelagry to mam wystarczającą podaż odpowiedniej witaminy.
Nic bardziej błędnego: jest ona co prawda odpowiednia aby zapobiec symptomom wspomnianych chorób, jednak jest za mała aby zapobiec lub wyleczyć inne.
Ilość witaminy C znajdująca się na czubku główki szpilki (zalecane 80mg) wystarczy aby zapobiec szkorbutowi oraz uleczyć jego symptomy, jednak będzie za mała aby zapobiec lub uleczyć symptomy nowotworu.
Ilość niacyny mieszcząca się na czubku główki szpilki (zalecane 16 mg) będzie wystarczająca by zapobiec i cofnąć symptomy pelagry, jednak nie będzie wystarczająca aby zapobiec i cofnąć symptomy schizofrenii.
Niewielka dawka witaminy D wystarczy by zapobiec krzywicy, ale ta sama nie wystarczy aby zmniejszyć ryzyko chorób nowotworowych (pisałam o tym obszernie tutaj)
Przy witaminach jak słusznie zauważają autorzy obowiązuje zasada „nieco za dużo jest lepiej niż nieco za mało” podczas gdy przy farmaceutykach musimy trzymać się zasady dokładnie odwrotnej.
Optymalna ilość witamin i minerałów
Tymczasem popatrzmy jaka by była przybliżona optymalna ilość dobowa witamin i minerałów, dostosowana do współczesnych warunków w jakich żyjemy (stres, zanieczyszczenie środowiska, używki, chemia w żywności, kosmetykach itd.).
Nie minimalna aby ochronić się przed np. szkorbutem (a kto zresztą na typowy szkorbut w krajach rozwiniętych dzisiaj choruje?), ale optymalna – taka, która zapewni nam silny system immunologiczny i przedłuży nam życie (w zdrowiu na dodatek) i ochroni przed chorobami typu rak, cukrzyca, depresja, choroby serca – to są bowiem współcześnie gnębiące nas choroby, a nie szkorbut czy beri-beri, które w społeczeństwach cywilizowanych niemal nie występują w swojej postaci klinicznej.
Dr Hoffer wraz z innymi lekarzami proponuje następujące poziomy najważniejszych witamin i minerałów jako optymalne (dla ludzi dorosłych zdrowych, nie poddanych nadmiernym stresom, niepalących, niepijących alkoholu, kawy itd.):
– witamina B1(tiamina)- 25 mg (obecnie 1,1 mg)
– witamina B2 (ryboflawina) – 25 mg (obecnie 1,4 mg)
– witamina B3 (niacyna) – 300 mg (obecnie 16 mg)
– witamina B6 (pirydoksyna) – 26 mg (obecnie 1,4 mg)
– kwas foliowy – 2000 mcg (obecnie 100 mcg)
– kobalamina (witamina B12) – 500 mcg (obecnie 1,5 mcg)
– witamina C – 2000 mg (obecnie 80 mg)
– witamina D3 – 1500 j.m. (obecnie 200 j.m.)
– witamina E (jako naturalna mieszanka tokoferoli) – 200 j.m. (obecnie 15 j.m.)
– cynk – 25 mg (obecnie 10 mg)
– magnez – 600 mg (obecnie 375 mg)
– selen – 200 mcg (obecnie 50 mcg)
– chrom – 200 mcg (obecnie 40 mg)
Zwykła multiwitamina nie będzie przekraczała obecnie zalecanych dawek oraz będą one określone jako „100% dziennego zapotrzebowania” wraz z ostrzeżeniem, że „tylko 1 kapsułka dziennie, nie wolno przekraczać tej dawki”, co już jak wiemy jest mydleniem oczu.
Przypomnijmy sobie co mówił dr Saul jako piątą zasadę na zachowanie zdrowia: czerp zawsze składniki odżywcze z naturalnej i nieprzetworzonej diety, jednak jeśli z jakichkolwiek powodów nie masz aktualnie dostępu do dobrego jedzenia to przynajmniej bierz multiwitaminę (taką zwykłą) do każdego posiłku.
Oprócz aptecznych witamin posiadających skromniutkie RDA w składzie mamy jeszcze suplementy specjalistyczne, do których można uciec się w razie potrzeby (stres, choroba, wzmożony wysiłek fizyczny lub umysłowy itd.).
Preparat witaminowo-minerałowy posiadający dosyć zbliżone do proponowanych przez dra Hoffera dzienne ilości można znaleźć na przykład pod nazwą „dla sportowców” (np. Olimp Labs, ale tej marki akurat nie polecam z uwagi na obecność indygotyny).
Normalny człowiek nie mający ze sportem wiele wspólnego złapałaby się za głowę widząc przekroczoną ilość procent „dziennego zapotrzebowania” na opakowaniu i doszedłby do wniosku, że skoro nie trenuje wyczynowo, to taka ilość witamin i minerałów jak nic mogłaby go zabić lub co najmniej ostro mu zaszkodzić.
Otóż nie, nic bardziej mylnego, to jest właśnie ilość zbliżona do tych rekomendowanych przez medycynę ortomolekularną dla „normalnego” człowieka.
Dodajmy jeszcze: ilości te są nie tylko istotnie dalekie od megadawek używanych w terapiach ortomolekularnych, ale i bardzo mocno dalekie od dawek mogących mieć działanie toksyczne.
Przypomnijmy: przy witaminach obowiązuje zasada „nieco za dużo jest lepiej niż nieco za mało”. Nawet taki „mocny” suplement „dla sportowców” w przypadku gdy nasz organizm narażony jest w określonych warunkach (choroba, stres itd.) na zwiększone zapotrzebowanie – nie będzie niczym co mogłoby nam zaszkodzić. To brak witamin szkodzi.
Pomyślmy przez chwilę: mamy powiedzmy jakiś tuzin witamin i z tym tuzinem organizm wykonuje miliony operacji biochemicznych na minutę, czy zatem dziwne jest, że niedobór którejś z nich może wywołać przy różnych poziomach niedoboru wiele różnych symptomów (zwanych chorobami), a nie tylko jeden?
Czy brak jakiegokolwiek farmaceutyku w organizmie wywołuje symptomy jakiejkolwiek choroby?
Gdy jednak dany farmaceutyk jest stosowany przy różnych chorobach to nazywa się go „lekiem o szerokim spektrum działania”, ale gdy jedna witamina (C, D, niacyna, E) stosowana jest z powodzeniem i bez skutków ubocznych przez wiele dziesięcioleci do leczenia różnych chorób nazywane jest to nadal „ciemnotą”, „zabobonem” lub w najlepszym razie „medycyną alternatywną” lub „komplementarną”.
Duma i uprzedzenie
Właśnie ze względu na tego typu uprzedzenia publikacje z prasy medycznej dotyczące terapeutycznego stosowania składników odżywczych bardzo ostrożnie i jedynie selektywnie wybierane są do publikacji na PubMedzie (angielskojęzyczna internetowa baza danych z której korzystają lekarze akademiccy, obejmująca artykuły z dziedziny medycyny i nauk biologicznych, pochodzące z czasopism medycznych).
Jak można łatwo się domyślać terapie witaminami, których nie można opatentować pozostają w konflikcie interesów z farmaceutykami na których patentowaniu się właśnie zarabia, a praktycznie każde czasopismo medyczne ma sponsorów w postaci reklamodawców (producentów lekarstw), których reklamy zawsze gęsto zapełniają strony każdego szanującego się medycznego czasopisma.
Z niejasnych powodów czasopismo medyczne „Journal of Orthomolecular Medicine” założone niemal pół wieku temu przez Abrama Hoffera jest jak się wydaje wpisane na jakąś czarną listę.
Jeśli artykuł ukazuje się jedynie w tym czasopiśmie to jest skazany na niebyt. Jeśli ukaże się równocześnie w „Journal of Orthomolecular Medicine” i jednocześnie gdzie indziej – ma szansę znaleźć się w bazie PubMed.
Na zapytania wydawców dlaczego prace publikowane są jedynie selektywnie PubMed nie odpowiada lub zbywa ogólnikami (typu „dziękujemy za wiadomość, odpiszemy w odpowiednim czasie”).
Nie sposób zauważyć, że jest to nic innego jak regularna cenzura.
Jest to tym dziwniejsze, że czasopismo to spełnia wszelkie kryteria i jest „peer-reviewed” (oceniane przez niezależnych i anonimowych recenzentów będących specjalistami w danym zakresie wiedzy).
Jedne prace są jednak na portalu dopuszczane do ogólnej wiadomości dla wszystkich lekarzy akademickich, a inne nie są. A lekarze akademiccy muszą trzymać się „Evidence Based Medicine” czyli medycyny opartej na faktach (na dowodach) i bazują głównie na tych publicznie dostępnych na tym rządowym portalu.
O tym jednak, że owe fakty podlegają cenzurze i rozróżnia się fakty lepsze (warte upublicznienia) i fakty gorsze (skazane na zignorowanie) – mało kto wie. Czy można się zatem dziwić, że przeciętny lekarz nie ma pojęcia o możliwości użycia witamin w terapii?
Jeśli nie ma zaindeksowanych w ogólnodostępnej bazie źródeł tej wiedzy, to skąd ma on to wiedzieć?
Natomiast może on znaleźć bez problemu zaindeksowane liczne artykuły deprecjonujące wartość witamin (najczęściej opisujące badania z użyciem za małych, niewystarczających do wywołania jakiegokolwiek efektu terapeutycznego dawek).
Dlatego jeśli ktokolwiek (pacjent lub lekarz) chce zapoznać się z całością literatury medycznej w temacie, to znajdzie ją na profesjonalnej witrynie osobno w tym celu stworzonej, archiwum zawierające wszystkie artykuły (na dzień dzisiejszy ponad 600) opublikowane od 1967 roku do dziś znajduje się pod adresem: https://orthomolecular.org/library/jom/
Możecie zapytać: wszystko fajnie, sam koncept mi się podoba i przemawia do mnie, literatura medyczna daje dowody, że leczenie witaminami działa i odpowiednio monitorowane nie jest toksyczne, ale problem w tym, że ja nie mam pod ręką lekarza ortomolekularnego ani żadnego lekarza naturoterapeuty, to co mam zrobić?
O tym napiszę w jednym z kolejnych artykułów: jak zrobić ze swojego lekarza naturoterapeutę i czy w ogóle się da? 😉
Pobierz darmowy fragment mojej książki “10 Najpotężniejszych protokołów witaminowych”, rozdział 3 – protokół doustnego stosowania witaminy C, opracowany przez doktora R. Cathcarta 👇
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Agusia napisał(a):
Trafiłam na tą stronkę przez przypadek szukania informacji o olejach, ale jak zaczełam czytać, to mój mózg musiał przejść ogromną metamorfozę. A ja myśłałam że jak gotuję jedzenie w domu i nie kupujemy „gotowizny” to już się dobrze odżywiamy. Co za rozczarowanie ;(
Mieszkam w Londynie i obecnie poleciłam już czytanie wszystkim moim znajomym. Nawet jeśli nie będą się stosować do tych zasad, to przynajmniej niech zwiększy się ich świadomość, bo tyle wiedzy w pigułce i tak przystęnym języku to chyba nigdzie nie ma. Tu mam wszystko czym jestem od jakiegoś czasu zainteresowana i praktycznie codziennie sprawdzam czy ukazał się nowy artykuł.
Dziękuję za te wyczerpujące artykuły i czekam na następne inspiracje do zmian 🙂
Pozdrawiam gorąco
Dorian napisał(a):
Na stronie akademiawitalności piszecie żeby wybierać warzywa, owoce, starać się nie jeść smażonego i masy innych rzeczy. Jestem ektomorfikiem, mam prawie 2m wzrostu i co z tego że na tej diecie czuje się super skoro schudłem już 10 kg i za niedługo będę wyglądać jakbym uciekł z Auschwitz. Nie da się dostarczyć organizmowi w ten sposób 3000 kcal. Moglibyście mi doradzić czy codzienna pierś z kurczaka (lub nawet dwie porcje) nie będą mi szkodzić jeżeli dodam do tego sporo warzyw?
Wiem że piszę nie na temat, ale chcę wprowadzić w życie porady na tej stronie, ale powoli śmieją się ze mnie na siłowni…
Marlena napisał(a):
Niech się śmieją: ten się śmieje, kto się śmieje ostatni 😉 Jeśli poszukujesz kalorii to znajdziesz je np. w roślinach strączkowych, awokado, kokosie, orzechach, nasionach, ziarnach i wyciskanych z nich na zimno olejach. Jeśli już ten kurczak Ci chodzi po głowie, to na pewno nie taki z przemysłowej hodowli, rozważ też czy nie lepiej byłoby zastąpić go rybą (byle nie hodowlaną).
Alchemia Kobiecości napisał(a):
To szokujące jak bardzo te nowe wyliczenia dziennego zapotrzebowania na witaminy i minerały są rozbieżne z tym co znamy. Oznacza to, że duża cześć naszej konwencjonalnej medycyny i – prawdopodobnie – dietetyka jest oparta na nieaktualnych danych sprzed kilkudziesięciu lat. I nikogo nie interesuje to, żeby te dane zaktualizować.
Lobby farmaceutyczne ma naprawdę potężny wpływ na selektywny przekaz bardzo podstawowych informacji dotyczących naszego zdrowia. Mam nadzieję, że medycyna ortomolekularna zyska na popularności, ludzie zaczną domagać się fachowej wiedzy od swoich lekarzy.
Paweł Szczerbiński napisał(a):
Pisząc o medycynie ortomolekularnej i pomijać dorobek naukowy Instytutu Naukowego Dr. Ratha, to jak pisać o żarówce i pominąć Thomasa A. Edisona. Przykre.
Marlena napisał(a):
Czyżby? Jeśli chcesz dowiedzieć się kto naprawdę zasłużył by się znaleźć w ortomolekularnej Alei Gwiazd to zajrzyj tutaj: https://orthomolecular.org/hof/index.shtml
Żadne z tych nazwisk jednak się nikomu nie kojarzy z marką drogich suplementów sprzedawanych w systemie MLM.
Monika napisał(a):
Marleno, a co robić w przypadku niedoboru ferrytyny? Żelazo we krwi jest na dolnej granicy normy, ale ferrytyna prawie zerowa. Same zielone warzywa nie dają rady, a mięsa do ust nie wezmę. Czy spotkałaś się gdzieś w literaturze z informacjami na temat takich niedoborów i właściwej suplementacji? Może ktoś z własnego doświadczenia coś polecić… ?
Marlena napisał(a):
Moniko, przy niedokrwistości z niedoboru żelaza znalazłam poradę, którą w swojej książce „How to Get Well: Handbook of Natural Healing” zawarł dr Paavo Airola. Doradza on dołączyć do menu:
– buraki (zarówno jako sałatka jak i sok wyciskany, świetnie smakuje wyciśnięty np. z jabłkiem i marchewką)
– ziarno sezamu (szczególnie czarny sezam ma dużo żelaza) i słonecznika
– melasy (trzcinowa, karobowa)
– daktyle i rodzynki
– granat i sok z granatów
– banany, morele, borówki, czarna porzeczka, czerwony grejfrut, śliwki
– pomidory świeże i sok pomidorowy
– pietruszka zielona
Produkty jak buraki, melasa i sezam/słonecznik muszą znaleźć się na talerzu obowiązkowo codziennie, uzupełnione o białka z roślin strączkowych i produktów pełnoziarnistych. Reszta rotacyjnie lub codziennie jak kto lubi.
I unikać blokowania przyswajania żelaza przez zawierające kofeinę kawę, herbatę i napoje gazowane typu cola oraz wykluczyć napoje wyskokowe (w tym piwo)
Witaminy i suplementy:
– suplement żelaza (tylko pod kontrolą lekarza)
– witamina C co najmniej 1500 mg (wzmaga przyswajanie żelaza z pożywienia)
– B- complex forte (high potency) lub:
– wit. B12 od 25-50 mcg
– wit. B6 od 50-100 mg
– kwas pantotenowy do 100 mcg
– kwas foliowy 0,5-1 mg
– PABA (witamina B10, kwas para-aminobenzoesowy) do 50 mg
Zioła:
mniszek lekarski, żywokost, czarna porzeczka, kozieradka pospolita, liść maliny, kelp (algi).
Monika napisał(a):
Bardzo Ci dziękuję za wyczerpującą wiedzę. To niesamowite, bo ciągle mnie ciągnie do buraków (chłodnik mogłabym jeść codziennie), sezamu i czarnych porzeczek, moreli… Warto wsłuchać się więc w organizm i po prostu dawać mu to o co sam prosi:) Dodam do tego witaminy i zioła, o których napisałaś i zobaczymy… Serdecznie pozdrawiam!
Robert napisał(a):
Witaminy firmy,, NOW” SPECIAL TWO
są to najlepsze witaminy na rynku przeznaczone dla sportowców ale właśnie dlatego bardzo dobre dla wegetarianin
Paweł Szczerbiński napisał(a):
Marlena, rozmawialiśmy już o tym wielokrotnie. To właśnie Dr Rath został poproszony przez Dr Linusa Paulinga w 1994 r. o kontynuowanie prac nad medycyną ortomolekularną. Swoją drogą Dr Rath był osobistym asystentem i najbliższym współpracownikiem Dr Paulinga.
Strona orthomolecular.org jest zarządzana przez Riordan Clinic od 1998 lub 1999r. Zresztą firma Riordan Clinic ma swoją własną markę jeszcze droższych suplementów podawanych nie w synergii, tak jak występuje to w naturze i w produktach Dr. Ratha, tylko w wysokich dawkach pojedynczych składników.
A czy produkty Dr Ratha są drogie ? Zależy do czego porównujesz. Pamiętaj, że z zysków muszą jednocześnie opłacić funkcjonowanie Instytutu Badawczego, programy edukacyjne (np. darmowy BodyXQ), czy pomoc w sfinansowaniu np. Hospicjum w Oświęcimiu.
Dzięki samofinansowaniu są całkowicie niezależną jednostką badawczą oraz fundacją non-profit i nie muszą opierać swoich prac na życzeniu sponsorów.
A system MLM czy raczej 4LM jest tańszy od reklam w TV, radio, prasie. Dzięki niemu osoby, które uratowały siebie lub swoich bliskich mogą mieć suplementację za darmo lub mogą poświęcić się pracy na rzecz Fundacji. Widzisz coś w tym złego?
Powracając do cen. Z jednej strony masz rację – terapia megawitaminowa nie jest refundowana przez NFZ, więc nie widzimy ceny po refundacji, tylko przed refundacją. Więc programy Dr. Ratha są z jednej strony drogie, ale z drugiej strony są np. średnio 2-3 krotnie tańsze od programu Maxa Gersona i ok. 10 razy tańsze od leczenia farmakologicznego (które jest objawowe!) podobnych zakresów problemów.
Wiadomo, że gramy do tej samej bramki i nasz cel jest jeden – pomoc naszym klientom/pacjentom/czytelnikom w cofnięciu chorób usuwając główną ich przyczynę – niedobór komórkowych składników odżywczych. Cały artykuł jest b. dobrze napisany i cieszę się, że wertujesz działy medycyny ortomolekularnej.
Marlena napisał(a):
Tak, tylko że Riordan Clinic (ani nikt wymieniony w Hall of Fame) nie ląduje na pierwszych stronach gazet, nie bawi się w politykę ani teorie spiskowe, nie awanturuje się z dziennikarzami, nie wciska Afryce swoich produktów na siłę, nie ciąga się notorycznie po sądach i nie rozgłasza wszem i wobec, że ma lekarstwo na raka czy na AIDS. Jeśli Rath w ten sposób „kontynuuje prace nad medycyną ortomolekularną” to robi to w dość mało eleganckim stylu, a z pewnością raczej nie w takim stylu, w jakim Pauling jak sądzę by sobie tego życzył. Gdyby istniał Hall of Infame to pewnie Rath ze swoimi metodami i agresywnym stylem działania pewnie by tam trafił, a Pauling byłby pierwszą osobą, która by za tym zagłosowała. Tymczasem pewnie przewraca się w grobie 😉
A co do suplementów to żadnych on tam cudów nie sprzedaje, bardzo podobne preparaty można dostać dużo taniej z innych firm, wyjdzie taniej nawet jak je kupimy osobno a nie połączone w jeden produkt. No tak, ale ktoś te fundacje i te procesy sądowe musi finansować…
Marta napisał(a):
Czy istnieje zatem hiperwitaminoza?
Marlena napisał(a):
Owszem, głównie w przypadku witamin rozpuszczalnych w tłuszczu, w wodzie raczej nie (nadmiary są usuwane z moczem), ale o hiperwitaminozę trzeba się długo i mocno starać aby jej dostać. Większość z nas ma awitaminozy.
Ania napisał(a):
Marleno, szukam i szukam i nie mogę wśród produktów Olimp znaleźć takiego, który by miał skład ilościowy taki, jak ten z Twojej tabelki. Wszystkie, które znajduję mają skład o połowę mniejszy. Mogłabyś napisać, który dokładnie preparat witaminowy Olimp ma taki skład?
Marlena napisał(a):
To jest Vita-min Multiple Sport, tak się nazywa. Ale nie polecam z uwagi na to, że zawiera niepotrzebną indygotynę w składzie (niebieski barwnik, to dlatego sika się po tych kapsułkach na zielono).
Marek Masalski napisał(a):
Czyli jednak śmiało mogę korzystać z suplementacji dla sportowców :). Prawdą jest, że wraz z potem wychodzą z organizmu minerały i należy dostarczać większą dawkę? Czy jest to spowodowane ogólnie zwiększonym wysiłkiem fizycznym?
Marlena napisał(a):
Tak, to prawda, pozbywamy się ich wraz z potem. Zwiększony wysiłek (fizyczny, umysłowy, stres, choroba) powodują, że ustrój wszystkiego „spala” więcej, a więc i zwiększa się szansa na powstanie niedoborów.
ewa napisał(a):
Chcialam spytac czy cos w tej kwesti wiadomo jesli chodzi o bielactwo nabyte ktore mam od ponad 15 lat i lekarstwa nie ma na nie podobno.
Marlena napisał(a):
Ewo, przeczytaj proszę ten artykuł: https://akademiawitalnosci.pl/witamina-d-brakujacy-kawalek-twojej-ukladanki-zdrowia/ wraz z komentarzami, w których podałam link do badań odpowiadając na podobne zapytanie od innej czytelniczki, której syn cierpi na vitiligo.
Ewcia napisał(a):
Marlenko, a czy słyszałaś o kryształkach japońskich? Co o nich myślisz?
Marlena napisał(a):
Słyszałam ale nie próbowałam.
Krysia napisał(a):
Marlenko niezwykle ciekawy artykuł ,jesteś niesamowita dostarczasz nam niezwykle cennej wiedzy , jestem zawsze pod dużym wrażeniem .Czy moze spotkałas sie na angielskich stronach jak pozbyć sie wzdęć , jak z nimi walczyć .Jem dużo surowizny , pije soki świeże i niestety mimo ,ze staram sie dobrze przezuwac i soki dobrze mieszać w ustach nim połknę to stałe mam problem wzdętego brzucha i złe sie z tym czuję .Wcześniej tez miałam z tym problem.Czy moze zetknęłas sie z wiedza na ten temat ? Proszę poradz .
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Pani doktor Dąbrowska na wykładzie wspomniała o kobiecie, która latami leczyła infekcje dróg rodnych i nie pomagały jej żadne leki, infekcje powracały. Pani zaczęła pić codziennie sok z kiszonych ogórków i infekcje pożegnała na zawsze. Teraz jest sezon ogórkowy – warto spróbować 🙂
aga napisał(a):
Krysiu, być może masz nietolerancję na wybrane pokarmy, zwróć na to uwagę. Miałam podobnie jak Ty, jestem cztery miesiące na diecie eliminacyjnej i jest dużo, dużo lepiej. Pozdrawiam 🙂
dddd napisał(a):
ooooooo , i teraz jak dostarczyc wszystkich witamin i minerałów w diecie codziennie ? trzeba by chyba obrócic 20 kg zielska (warzywi i owoców )i 10 kg dziczyzny ,orzechów itd chciałbym zeby kiedys pani napisala artykuł w którym wypisała by pani wszytkie produkty które powinnismy zjesc w ciagu dnia zeby zaspokoic zapotrzebowanie organizmu na nie biorac ta zasade „wiecej lepiej niz ciut mniej ” tak czy owak swietny artykuł ,patrzac na swoia diiete obecnie bez supli mialbym niedobory prawie wszystkiego glownie wit c .
Zdrowa żywność od producenta lokalnego napisał(a):
Stare powiedzenie mówi: Lepiej zapobiegać niż leczyć. Warto pamiętać o profilaktyce. Szklanka wody z miodem co rano działa jak szczepionka.
Patrycja napisał(a):
Droga Marleno,
Jestem również wielką fanką Twojej fantastycznej strony ale temat mega dawek witaminowych budzi moje wątpliwości. Przede wszystkim w jaki sposób zapewnić sobie ten optymalny poziom witamin? Czy wystarczy zdrowo się odżywiać tak jak proponujesz czy konieczna jest suplementacja syntetycznymi preparatami? Zetknęłam się z opiniami że syntetyczne witaminy zupełnie nie mają takiego działania jak witaminy występujące w naturalnym pożywieniu a na dodatek gotowe suplementy mają często szkodliwe dodatki.. np. w popularnej Bcomplex jest dodatek m.in. E124 czerwień koszenilowa.
Poza tym skupienie się na witaminach może jest zbytnim uproszczeniem i przydaniem im nadmiernego znaczenia? W naturalnych pokarmach, zwłaszcza roślinach, oprócz witamin są jeszcze setki innych rozpoznanych lub jeszcze nie związków ,które dopiero w synergicznym połączeniu mają optymalnie pozytywny wpływ na nasze zdrowie. Np. w badaniach naukowców z Tajwanu kurkumin stosowany samodzielnie jako wyizolowany związek w kapsułkach ,w terapii onkologicznej, był słabo wchłaniany przez układ trawienny. Dopiero połączenie kurkuminu razem z papryką , tak jak w tradycyjnej indyjskiej przyprawie curry , zwiększa wchłanianie ponad 2000 razy. Więc pojedynczna substancja miała znikome działanie terapeutyczne.
No i kolejna rzecz skoro każdy może mieć indywidualne, inne zapotrzebowanie na daną witaminę czy minerał jak ustalić tę optymalną dawkę dla siebie?
Pozdrawiam serdecznie
Patrycja
Marlena napisał(a):
Tak jak wspomniałam w artykule czerpmy potrzebne składniki z pożywienia (jak najwięcej naturalnego, nieprzetworzonego), a w razie potrzeby sięgajmy po suplement. Nie chodzi przecież o to by się faszerować nimi bezrozumnie. Są jednak sytuacje w których dodatkowa suplementacja może być wskazana. I wybierajmy wysokiej jakości produkty, bez dodatków, na rynku jest wiele produktów i jest z czego wybierać.
Większość ludzi zwróćmy uwagę jada pokarmy przetworzone, głównie pokarmy gotowane i bardzo niewiele w stanie oryginalnym. Króluje białe pieczywo, biały makaron, biały ryż i generalnie biała mąka we wszystkim, plus oczywiście niezbędny dla zdrowia cukier (tak, cukier też ma wyznaczone normy żywieniowe), kawusia, wszechobecne napoje gazowane i czasem alkohol. Surówka czy sałatka jest traktowana jako „przystawka”. To pytam się skąd ci ludzie mają czerpać witaminy i minerały? Pięć zalecanych porcji świeżych warzyw i owoców: kto je jada? Nic dziwnego, że po latach takiego żywienia przeciętny obywatel ma bardzo głębokie niedobory i pojawiają się kolejne dolegliwości, kolejne sygnały od organizmu, ale wszyscy myślą, że „to starość”, że „tak musi być” albo że teraz „trzeba nauczyć się z tym żyć”. Też kiedyś tak myślałam 😉
Marcin napisał(a):
Marleno, czy te dawki witamin(głównie chodzi mi o te z grupy B), o których pisze Dr Hoffer lub choćby te „mniejsze” z Olimpu, zdołaja sie przyswoic w organiźmie? Ja biorę od niedawna 1-2 tabletki”VITAMINUM B COMPOSITUM 50″ z TEVA. Sa to małe dawki, a zauważyłem że po ich spożyciu mocz zabarwia sie na wyrazisty żółty kolor, wygląda na to że nadmiar jest usuwany wraz z moczem. Wątpię żebym miał nadmiar wit.B w organizmie, a może organizm nie przyswaja? Czy możliwe że jedne preparaty z wit. B sa lepiej przyswajalne od innych?
Jak to więc jest, czy warto brać jeszcze wieksze dawki np. z Olimpu, czy ta ilość się przyswoi?
Na ile możemy „wierzyć” w skład suplementów? Słyszałem,że jest nad nimi dużo mniejsza kontrola(przynajmniej w Polsce) niż nad lekami,prawda?
Marlena napisał(a):
W przypadku witamin rozpuszczalnych w wodzie częste dawki mniejsze są przyswajane lepiej niż większe dawki podane rzadziej. Spróbuj i zobacz jaka będzie różnica.
Krzysztof napisał(a):
Witam,
czy mogłabyś poradzić co włączyć do diety w przypadku uszkodzenia łąkotki i więzadła? Jaką dietę prowadzić, by organizm jak najlepiej przygotować do artroskopii i co jeść już po, by szybko wrócić do pełnej sprawności? Pytam oczywiście o składniki diety, bo ćwiczenia fizyczne to inna bajka. Jakie składniki diety działają przeciwzakrzepowo i czy można nimi zastąpić leki przeciwzakrzepowe?
Marlena napisał(a):
Przeciwzakrzepowo działa doskonale witamina K i witamina E. Czyli dużo zielonych sałatek polanych dressingiem na bazie oleju z kiełków pszenicy 🙂
Jeśli chodzi o uszkodzenia to pewnie nie zaszkodzi dorzucić witaminę C.
Paulina napisał(a):
Ja bym też poradziła kiszonki i błonnik, gdzieś wyczytałam, że bakterie kwasu mlekowego produkują naszą naturalną glukozaminę (jeden z budulców tkanki łącznej). Lepiej w ten sposób, niż z supli 🙂
Krzysztof napisał(a):
Dziękuję za rady, ale wystarczy witamina C dostarczana z jedzeniem, czy należałoby przyjmować jej większe dawki chemiczne tak jak kiedyś opisywałaś to w jednym z artykułów?
Marlena napisał(a):
Jeśli organizm znajduje się w stanie stresu (fizycznego, psychicznego lub chemicznego) to suplementacja jest wskazana. Zwierzęta produkujące C w swoim ustroju automatycznie produkują jej w takich warunkach więcej. My takiej możliwości nie mamy.
Ola napisał(a):
Witam,
Czy mogłabyś polecić jakieś suplementy, których są tylko czyste witaminy i minerały bez zbędnych dodatków?
Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Nie wiem, Olu, po prostu czytaj etykiety, a w razie wątpliwości napisz do producenta.
boczniak napisał(a):
Moim zdaniem poza owocami warto zainteresować się także,,, grzybami, gdyż też posiadają pewne właściwości, o których coraz to głośno. Myśle, że warto je jeść:)
Marlena napisał(a):
W grzybach jest witamina D2. Pod warunkiem, że rosły na słonecznej polanie (albo były doświetlane promieniami UV u producenta).
Kami napisał(a):
No wlasnie to jak to jest z tymi witaminami syntetycznymi. Jak je stosowac i w jakich odstepach czasu? Ja na dzien dzisiejszy biore wit. D 10 000 ei dziennie , do tego magnez+wit.E 1×1 , wit. B complex 2×1 do tego amidniacyny 500 mg. 3×1 i na odbudowe flory jelitowej Dicoflor 30 3×1 ale czy to nie za duzo? I tak jak kolega wczesniej wspomnial mocz zabarwiony jest na kolor zolty i czuc go dosc mocno witaminami. Czyli nadmiar zostaje usuniety. A co z watroba przy takiej ilosci syntetycznej witaminy? A od dwoch dni porzadnie kreca mnie nogi i rece jak u sterej babci z reumatyzmem. Czy to moze nie jest objaw zbyt duzych dawek wit.D? Co pani o tym sadzi?
Marlena napisał(a):
Witamina D może powodować takie reakcje (opisywał to również Jeff w swojej książce), ale ciesz się – właśnie tkanki kości się naprawiają, bo nareszcie dostały długo wyczekiwane papu 🙂
fila napisał(a):
O, a ja mam ostatnio mrowienia w palcach rąk i zastanawiałam się skąd się biorą, może to wit. D, którą od miesiąca rozsądnie suplementuję… (To niesamowite, ale odkąd biorę wit D w większych ilościach, nawet mnie gardło nie zaczyna boleć, jak mnie zawieje spoconą na rowerze, a jestem niewyspana i zmęczona. W nie odczuwam zmęczenia popołudniami.)
topielec napisał(a):
Witam! Niedawno trafiłam na tę stronę i chciałabym zacząć odżywiać się zdrowo, podejrzewam u siebie wielkie niedobory witamin, ze względu na dotychczasowy tryb życia, jednak pewne zmiany trudno jest wprowadzić z dnia na dzień. Dlatego też chciałam zapytać czy stosowanie preparatu multiwitaminowego przynajmniej przez jakiś czas może pomóc mi uzupełnić poziom witamin? I czy zażywanie preparatu wyłącznie dla sportowców jest bezpieczne dla osoby, która nie uprawia sportu?
Marlena napisał(a):
Przeczytaj uważnie jeszcze raz artykuł.
To że ktoś nadał etykietkę „dla sportowców” nic tak naprawdę w związku z tym nie oznacza. Równie dobrze mogłaby tam być etykietka „dla górników, hutników i kolejarzy”. 😉
Aga napisał(a):
Witam!
Proszę o pomoc! Co jakiś czas drga mi powieka. Częściej prawa, ale od tygodnia lewa dokucza mi bardzo. Nie mogę pracować (pracuję w biurze czyli 8 godz. przed komputerem). Od jakiegoś czasu regularnie pdwiedzam Pani stronę i do zasad jakie pani tu przedstawia staram się wdrażać. Stosuję oliwkę magnezową. Ale niestety mam problem z drgającą powieką. Czy można coś na to poradzić? i co może być przyczyną?
Serdecznie pozdrawiam
Marlena napisał(a):
To może być jak najbardziej niedobór magnezu, jedz codziennie solidną porcję warzyw zielonolistnych (chlorofil ma molekułę jak ludzka hemoglobina, tylko zamiast jonu żelaza ma jon magnezu) i stosuj oprócz oliwki także kąpiele w związkach magnezu (całe ciało lub stopy). Zobacz czy te działania zrobią różnicę w samopoczuciu.
Aga napisał(a):
Dziękuję za dobrą radę. Jem codziennie zielenine, porcja na II śniadanie i czasem na kolację czy powinnam więcej?
Marlena napisał(a):
Dr Fuhrman radzi tak: do śniadania (np. owsianki czy jaglanki) owoce, zaś obiad i kolację zaczynajmy od porządnej porcji zielonej sałaty (lub innego zielonego warzywka) z dodatkami innych kolorowych warzyw jakie lubimy. A poza tym można jeść „wszystko” czyli także kasze, ryże, ziemniaki itp. (ale pod warunkiem, że najpierw zjadło się swoją porcję zielonego). 🙂
Aneta napisał(a):
Marleno, a jakies witaminy dla dzieci, w moim przypadku 3 latka? Dr Furhman w swojej ksiazce o odpornosci dla dzieci wspomina o preparatach witaminowych, tylko on wymienia te, ktore sa w USA.
Marlena napisał(a):
Aneto cokolwiek co nie zawiera cukru, syntetycznych barwników, dodatków smakowych itd. Po prostu trzeba uważnie czytać etykiety. Dla dzieci jest wiele preparatów w formie syropów (cukier, syntetyczne substancje słodzące, benzoesan sodu) czy żelków, tabletek, proszków w saszetkach itp. (barwniki, aromaty, stearynian magnezu, talk, dwutlenek tytanu itd.), takich najlepiej unikać.
Marcin napisał(a):
Marleno, czy dawka vita-min multiple sport nadaje się również dla kobiet czy jednak lepsza jest „ichniejsza wersja” właśnie dla kobiet pt. vita-min plus dla Kobiet? Dzięki serdeczne za wszystko.
Marlena napisał(a):
Marcinie nie wiem jakie ilości składników ma ten „dla kobiet” ale jak znam życie to pewnie niewiele odbiegający od żałosnego RDA.
marli napisał(a):
Marleno, a może zamiast różnych multi vitamin dobrze byłoby stosować pyłek kwiatowy, spirulinę czy chlorelllę? A może wszystkiego po trochu? zawsze to bardziej naturalne. Czy może jednak w przypadku osoby uprawiającej sport (nie wyczynowo, raczej rekreacyjnie, ale regularnie) taka witamina dla sportowców byłaby wskazana?
Pozdrawiam serdecznie, artykuł świetny jak zawsze 🙂
Monika napisał(a):
Marleno, a co powiesz na taki skład SpecialTwo, jak go oceniasz w porównaniu do Olimp Labs?
https://nowfoods.sklep.pl/special-two-180-tabletek-p-79.html
Marlena napisał(a):
Też jest to tzw. high potency preparat, wygląda przyzwoicie zarówno skład jak i cena (to jest duże opakowanie rodzinne, starczające na kilka miesięcy).
Ecocomfort napisał(a):
Świetne rady , ja zazwyczaj zwłaszcza latem korzystam z dużej ilości naturalnych witamin w postaci owoców. Natomiast na wiosnę kiedy organizm po zimie ma większe zapotrzebowania używam różnych suplementów diety , a zwłaszcza magnez który ciągle zostaje wypłukiwany no i witamina c.
Paulina napisał(a):
Czy te witaminy Olimpu mozna brac w ciazy? Kupilam je i chwile po tym okazalo sie ze jestem we wczesnej ciazy. Oczywislie na opakowaniu jest wzmianka zeby nie stosowac u kobiet w ciazy.
Marlena napisał(a):
Nie wiem ale…. Czy można brać pod uwagę możliwość, że kobieta przed ciążą ma określone zapotrzebowanie na witaminy i minerały, a gdy tylko zajdzie w ciążę to owo zapotrzebowanie ulega automatycznie zmniejszeniu?
Magda napisał(a):
Witam!
Mam ostatnio bardzo nasilone zawroty głowy, osłabienie, męczliwość, zaburzenia rytmu serca, niskie ciśnienie krwi, zaburzenia widzenia i garściami wychodzą mi włosy. Wyniki z morfologii w normie, magnez dolna granica, TSH w normie, zdjagnozowane od kilku lat zwyrdonienia i dyskopatia kręgosłupa szyjnego oraz nerwica z powodu chronicznych zawrotów głowy.
Na pewno mam jakieś niedobory. Kupiłam zestaw witamin dla kobiet z firmy Solgar. Drogie, ale cóż trudno. Niestety obawiam się ich zazywać, bo mają dość duże dawki witamin, głównie chodzi mi o te rozpuszczalne w tłuszczach (np. wit. E 89,3 mg, Betakaroten 1,8 mg). Nie wiem czy mi nie zaszkodzą. Boję się leków jakichkolwiek i nie zarzywam nawet przeciwbólowych.
Dodam jeszcze, że mało piję w ciągu dnia, bo bardzo nie lubię a poza tym jak wypiję trochę wody to zaraz po kilku minutach lecę do toalety. Wydalam tyle ile wypiłam. Czy to objaw jakiegoś schorzenia?
Bardzo proszę o poradę i jakieś sugestie oraz o opinię na temat produktu firmy Solgar- Female Multiple.
Z góry bardzo dziękuję i czekam niecierpliwie na odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Magdo, przede wszystkim witaminy i minerały to NIE są leki. To są niezbędne do prawidłowych przemian biochemicznych substancje. Witaminy podane w wystarczającej ilości (takiej na jakie aktualnie organizm ma zapotrzebowanie) mogą przywrócić zdrowie czyli działać jak lek, ale żaden lek nie będzie nigdy działał jak witamina.
Następna sprawa: co to znaczy „duże dawki”? Duże dla kogo i względem czego? Skąd wiesz, że dla Ciebie są za duże? Otóż nie wiesz tego, tylko tak sobie wymyślasz. Zgadza się? Bo patrzysz względem RDA (zalecana dawka dzienna), a nie względem zapotrzebowania TWOJEGO organizmu. Weź pod uwagę, że RDA to ilość MINIMALNA konieczna dla przeżycia ludzkiego organizmu. Nie oznacza ilości potrzebnej w konkretnym przypadku konkretnej osoby.
Odnośnie picia to taka jest prawidłowość: dużo pijesz – dużo sikasz. Pijesz mniej – sikasz mniej. Jeśli masz w domu sprawny kibelek, to nie ma przeszkód aby pić i sikać ile tylko masz ochotę. 🙂
A osobiście polecałabym zacząć pić świeżo wyciskane w domu soki: to najlepsza forma witamin i minerałów.
Magda napisał(a):
Bardzo dziękuję za odpowiedź! Rozumiem, że w tych wielkościach podanych przeze mnie ani wit. E ani Betakaroten nie są toksyczne 🙂
Zatem mogę spokojnie zażywać preparat Solgaru?
Wiem, że najlepsze są świeże warzywa i owoce, ale u nas trudno dostać dobre a te w marketach to ani jednej witaminy już chyba w sobie nie mają 😉
Sok jestem jeszcze w stanie przyswoić, ale duże ilości warzyw mi „nie wchodzą”.
A co do sikania to chodzi właśnie o to, że ja nie jestem w stanie dużo wypić. Już po wypiciu połowy szklanki wody ganiam ze dwa trzy razy do toalety. Martwię się, że przez to jeszcze bardziej pozbywam się potrzebnych witamin i mikroelementów.
A czy analizując moje objawy jest Pani w stanie na podstawie własnego doświadczenia zasugerować czego może mi brakować w organizmie? Sama podejrzewam, że magnezu i być może witamin z grupy B, ale może się mylę, a może czegoś jeszcze?
fila napisał(a):
Kolejny ciekawy artykuł, dziękuję!
Pamiętam, że dr Fuhrman radził uważać na kwas foliowy i witaminę A w suplementach. Istnieją pewne kontrowersje suplementacji kwasu foliowego w dalszych trymestrach ciąży i możliwych schorzeniach typu astma (ale nie pamiętam dokładnie o co chodziło). Więc foliany tak, kwas foliowy nie.
A witamina A- też w ciąży w nadmiarze szkodzi, w przeciwieństwie do karotenów. A i zdrowemu człowiekowi, też może nie służyć.
Ciekawi mnie też kwestia krzemu, bo nie jest dodawany do suplementów, chyba, że jako dwutlenek krzemu, jednak to chyba związek mineralny, a pożądany byłby organiczny. Wiem, że można moczyć krzemienie i są nawet różne suplementy. W każdym razie chętnie przeczytałabym Twoje rozważania o krzemie. Krzem- jako matryca ludzkiego organizmu, z takim porównaniem się spotkałam 🙂
irena napisał(a):
Witam. Marlenko ,dzięki. Po raz kolejny otworzyłaś mi oczy. Czytam Twoją fantastyczną stronę i zmieniłam dietę. Jem surówki ,piję soki i koktajle. Mam problem z łączeniem owoców i warzyw. Teraz sezon na ogórki.Czy można je łączyć z pomidorami,papryką,natką pietruszki?A z czym łączyć cukinię.bakłażany,dynię? Będę wdzięczna za odpowiedz . Serdecznie pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Można, ale należy pamiętać, iż ogórki zawierają enzym askorbinazę, która rozkłada witaminę C. Enzym ten poddaje się jednak działaniu kwasowego pH i wtedy przestaje być „groźny”. Dlatego gdy łączymy ogórki w sałatce z innymi warzywami, to nie zapomnijmy dodać soku z cytryny lub octu jabłkowego.
irena napisał(a):
Dzięki za odpowiedz.Jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy. Potwierdziła się zasada z książki Roberta Kroola ,,Rzeczy o których uczyłeś się w szkole przestały być aktualne. Niektóre nadają się tylko na śmietnik”
Jerzy napisał(a):
Brak rozróżnienia pomiędzy suplementami pochodzenia naturalnego a suplementami chemicznymi może prowadzić do kalectwa. I nie jest to żart.
Marlena napisał(a):
Niekoniecznie, nie w przypadku każdej witaminy. Ostrożność należy zachować w przypadku witamin rozpuszczalnych w tłuszczach (np. A czy E).
kowalus napisał(a):
witam,
każdy owoc i warzywo posiadające witamine c ( kwas (l)askrobinowy) zawiera askorbinaze. To, ze ogorek zabija wit c to mit zywieniowy, Marleno 🙂
Marlena napisał(a):
Nie wiem czy każde warzywo i owoc zawiera askorbinazę, ale wiem, że wszyscy pytają tylko o ogórki, których niby z powodu asorbinazy nie wolno łączyć z pomidorami 😉
Wiem też, że askorbinaza staje się niegroźna w kwasowym pH, dlatego to jest bardzo dobrze gdy ludzie używają do sałatek dressingu z udziałem octu lub cytryny.
EwaKa napisał(a):
Mam dwa pytania:
1. Czy byla byś w stanie podać przybliżone ilości wartości odżywczych, znajdujące sie w owocach, warzywach, kaszach i innych produktach, które uznajesz za godne uwagi. Tak abym mogla codziennie jesc zbilansowany posiłek bez konieczności suplementacji chemicznej.
2. Czy Twoim zdaniem warto przyjmowac spirulline.
z góry dzięki za odpowiedz.
PS Twoja książka o detoksie cukrowym zdziałała cuda. Dziekuje
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę 🙂 Wartości odżywcze znajdziesz pełno tabelek w internecie. Polecam szczególnie uwadze tabelkę ANDI dra Fuhrmana https://akademiawitalnosci.pl/wp-content/uploads/2013/11/ANDI.jpg.
Algi są jak najbardziej godne polecenia.
Kami napisał(a):
Pani Marleno moze troche nie na temat ale co Pani mysli o MMS (Cudowny Suplement Mineralny) czy słyszała Pani o czyms takim? Chodzi tu o minerał ; chloryn sodu NaCIO2. Cenie sobie Pani strone i rady dlatego jestem bardzo ciekawa co Pani na to? Pozdrawiam serdecznie.
Marlena napisał(a):
Nie wiem, nie używam – chloryn sodu to jest silny utleniacz. Dobry do uzdatniania wody i porządków w toalecie. Do środka mojego ciała wolę wkładać antyutleniacze. 🙂
Kami napisał(a):
Dziekuje za odp. Poszukalam troche na necie i sa bardzo podzielone zdania na temet tego specyfiku. Ma Pani racje lepiej wkladac zdrowe i zbadane rzeczy do swojego wnetrza:-) pozdrawaim
Marlena napisał(a):
Mamy w końcu przecież naszego wewnętrznego lekarza i ochroniarza: nasz układ odpornościowy. Gdy będziemy o niego dbać, dobrze go karmić, oczyszczać ze śmieci, wysypiać i traktować z miłością, to będzie nas bardzo skutecznie chronił od wszelkich drobnoustrojów, w związku z czym wszelkie cudowne mikstury antybakteryjne będzie można roztłuc o kant – do niczego nie będą nam przydatne. 😉
Automator napisał(a):
Nawet się nie spodziewałem że witaminy mogą aż tak pomagać w codziennym życiu i zdrowiu.
Sylwia napisał(a):
Droga Marleno! Jestem pod wielkim wrażeniem Twojej wiedzy, proszę podpowiedz mi jak wzmocnić organizm mojej 94 letniej babci. Chciałabym spędzić z nią jeszcze dużo wspaniałych chwil. Babcia dwa lata temu przeszła zawał,do tej pory czuła się całkiem dobrze, wykonywała nawet lekkie prace domowe, od kilku dni czuje duszności nawet po kilku krokach, pzy siedzeniu nie ma takich problemów.
Pozdrawiam Sylwia
Marlena napisał(a):
Czy babcia cierpi na miażdżycę (inaczej wieńcówka lub dusznica bolesna)?
Darek napisał(a):
Marleno, a co myślisz na temat poglądu, że aby mieć zdrowe stawy należy jeść dużo galaretki z kości, lub „chrząstek”? Wiele osób mi to mówi, że to jest podstawa. Mój tata jest po wymianie dwóch stawów biodrowych i chciałbym jakość zapobiec w przyszłości podobnemu schorzeniu u mnie.
Marlena napisał(a):
Czy są jakieś podstawy naukowe do takich twierdzeń?
Na pewno warto ograniczać mięso i tłuszcze zwierzęce ogólnie: zawarty tam kwas arachidonowy jest prekursorem prozapalnych prostaglandyn, jako metabolit tworzy się kwas moczowy itd. Zamiast tego warto dbać codziennie o dietę pełną witamin i minerałów (witamina C na przykład jest niezbędna do produkcji kolagenu), dbać o dobry poziom witaminy D we krwi oraz nie zapominać o regularnym spożywaniu kwasów tłuszczowych Omega-3 działających antyzapalnie.
Sylwia napisał(a):
Witam Marleno!
Babcia cierpi na miażdżycę w chwili obecnej znajduje się w szpitalu, ból w klatce piersiowej był dla niej nie do zniesienia, stan jest już stabilny. Obawiam się że po hospitalizacji, duszności powrócą i będziemy w punkcie wyjścia.Jaj jej pomóc?
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Naturopata w przypadku młodszej osoby pewnie zastosowałby post leczniczy, który poprzez procesy autofagii usunąłby („pożarłby”) blaszkę miażdżycową. Tylko że postu w przypadku osób zaawansowanych wiekowo nie stosuje się. Jedyne co mi przychodzi do głowy to pilnować aby starsza pani codziennie brała witaminę C (oraz dodatkowo jakiś preparat mutiwitaminowy dla osób starszych). Ludzie starsi nie wchłaniają już tak mikroskładników z pożywienia i są bardziej podatni na niedobory (tym więcej gdy spożywają cukier i jego przetwory).
Bożenia napisał(a):
Witam. Marleno jak wielu moich poprzedników zaczytuję się w Pani blogu. Jest mega ciekawy. Szukałam na różnych stronach w internecie informacji jak ,,zadziałać” gdy w domu mamy młodzieńca obciążonego padaczką. Od wielu lat jestem wielką przeciwniczką antybiotyków, sztucznych witamin i innych wspomagaczy, ale to co widziałam, i czego doświadczył syn podczas ataku skłoniło mnie do uległości. Zwyczajnie, ze strachu. Zastosowane leki bardzo Go wyhamowują i niemiłosiernie jak wiemy obciążają żołądek, wątrobę, nerki
i więcej.. Ma kłopoty z porannym wybudzeniem się ze snu, a w ciągu dnia jest taki…tępy, a jego apetyt na jedzonko i słodycze jest ogromny. Bardzo proszę o podpowiedź jak mam wspomagać leczenie farmakologiczne by nie dopuścić do degradacji organizmu 23-latka, Wiem, trudny temat, ale dla Pani nie ma pytań z którymi sobie TAKA KOPALNIA WIEDZY nie poradzi. Z wyrazami szacunku. Bożena
Marlena napisał(a):
Bożeno, czy urodził się zdrowy, bez padaczki? Jeśli tak, to ma prawo być zdrowy do końca życia. Coś musiało się po drodze wydarzyć, że system stracił równowagę. Najpewniej niedobory witamin i minerałów (a przyjmowanie leków będzie je jeszcze tylko pogłębiać), zatem wydaje mi się, że niezbędne jest w przypadku niedoborów sięgnąć po suplementację. Czy badane były poziomy magnezu albo witaminy D? To są najczęściej występujące niedobory u osób z padaczką. Z reguły też mają one bardzo niskie poziomy witaminy E (można się wspomóc naturalnym olejem z kiełków pszenicy). Magnez doustnie (cytrynian, chlorek lub glicynian magnezu) w częstych małych dawkach (min. 800 mg/dobę plus kąpiele stóp lub całego ciała w chlorku magnezu aby wchłaniał się również transdermalnie).
Warto odstawić słodycze (cukier i wszystko co go zawiera) ponieważ wypłukują one witaminy i minerały z ustroju, odstawić pokarmy sztucznie barwione i aromatyzowane, z konserwantami, smażone, wędzone, puszkowane oraz napoje gazowane. Tylko naturalne jedzenie ma zdolności lecznicze. W przypadku osób z padaczką dobre efekty może przynieść dieta ketogeniczna (niskowęglowodanowa, wysokotłuszczowa), wskazują na to badania i wielu chorym przyniosła polepszenie samopoczucia.
Polecam artykuł dra Andrew Saul’a: https://www.doctoryourself.com/epilepsy.html
Sylwia napisał(a):
Droga Marleno!
Dziękuję za szybką odpowiedź, Twoje porady są bardzo cenne, mam problemy z połykaniem dużych kapsułek (pewnie jakaś bariera psychiczna) czy mogę zawartość kapsułek, konkretnie chodzi mi o multivitaminę , którą polecałaś stosować bez osłonki tzn. sam proszek?
Pozdrawim
Marlena napisał(a):
Pewnie tak, zazwyczaj można otworzyć kapsułkę i bez osłonki przyjąć, tylko samą zawartość.
Pszemek napisał(a):
Cześć,
Właśnie trafiłem na Twoją stronę i nie mogę oderwać się od Twoich artykułów. Już od jakiegoś czasu szukałem miejsca, gdzie ktoś pisałby o witaminach, popierając wszystko pracami naukowymi, a nie tylko przesłankami stąd, czy zowąd. Super sprawa, mam nadzieję, że zostanę tu na zawsze! 😀
Przy okazji mam do Ciebie pytanie: Jak wyjaśnisz to, że niektórzy zgłaszają u siebie zielony kolor moczu po dłuższym zażywaniu Vita-Min z Olimpu? W sensie, to chyba nie jest normalny kolor.
Marlena napisał(a):
Wydaje mi się, że to wściekle niebieski barwnik kapsułki (tej z minerałami) ma tutaj coś do czynienia. Samych witamin czy minerałów raczej nie podejrzewam. Te substancje nie są lekami, zatem mają bardzo szeroki zakres bezpieczeństwa, poza tym nie spotkałam się w literaturze z symptomem zmiany barwy moczu przy przedawkowaniu którejkolwiek z nich. Stawiam na barwnik kapsułki (E 132 czyli indygotyna). Można to sprawdzić przyjmując zawartość kapsułki bez osłonki zawierającej indygotynę i zobaczyć czy dalej mocz będzie miał zielonkawe zabarwienie.
Maria napisał(a):
Moja córka ma zapchany nos, tzn. nic nie smarka ale mówi przez nos. Czy coś może pomóc jej się tego pozbyć?
Marlena napisał(a):
A byłaś z nią u lekarza? Badał ją?
Maria napisał(a):
Badań specjalnych nie robił, zerknął i stwierdził, że to alergia i przepisał Zyrtec w kroplach – przez pierwsze 2-3 dni było widać różnicę a potem znów to samo mimo stosowania leku. Może da radę jakoś żywieniowo się tego pozbyć? Może też od razu podłączę pytanie o siebie – ja także mam zabity nos ale czuję jak mi spływa po gardle (córka tego nie ma) – da radę to jakoś „wyregulować” naturalnie? Mam to od jakiegoś czasu, w sumie nie wiem od czego ale nie chce przejść (raz jest to lżej odczuwalne, raz mocniej).
Marlena napisał(a):
Jeśli to alergia, to sprawdzają się odpowiednio wysokie i często podawane dawki witaminy C, która jest naturalnym antyhistaminikiem, należy ją brać do nasycenia (burczenia w brzuchu) i do ustąpienia symptomów. Sprawdź też wasze poziomy witaminy D we krwi. Przyczyniać się do zaśluzowania ustroju może też mleko i nabiał, szczególnie te pasteryzowane i homogenizowane lub UHT. Produkty te działają niezwykle śluzotwórczo. Wyłącz je np. na 2 tygodnie z menu i zobacz różnicę.
d. napisał(a):
Marleno,
mam pytanie o możliwość przedawkowania witaminy A – stosując maść Retimax (Skład: Petrolatum, Aqua, Lanolin, Mineral Oil, Paraffin, Beeswax, Magnesium Stearate, Retinyl Palmitate). Muszę intensywnie nawilżać skórę w niektórych miejscach i długookresowo stosuję maść np. na skórę nóg. Czy zjawisko przedawkowania jest w tym wypadku możliwe?
Maria napisał(a):
Marleno w poście prawie na samej górze przy niedokrwistości wymieniłaś witaminy B-complex – czy spotkałaś się może z podobnym składem w którymś z preparatów? Przeglądnęłam ich już trochę ale znacząco odbiegają od tego składu.
Marlena napisał(a):
Mario, nie używam suplementów, więc nie zwracam na to uwagi, przekazałam jedynie zalecenia dr Airoli, że albo B-complex high potency (z dużymi dawkami) albo osobno można brać.
Maria napisał(a):
Marleno a jak u Ciebie jest z witaminą B12? Jej też nie suplementujesz?
Marlena napisał(a):
Nie, czerpię z natury. Na pierwszym miejscu zawsze stawiam pokarm jako źródło wszystkiego co mi potrzebne, a suplementy jako ostateczność tzn. gdy innego wyjścia nie ma (np. D zimą wiadomo, że trzeba, bo pomimo szczerych chęci słońca zimą w naszej szerokości geograficznej niestety niet).
Margareta napisał(a):
Witam! temat zdrowego stylu życia nie jest mi obcy ,zdrowa żywność na ile to możliwe:) też. Od pewnego czasu stosuję suplementację niacyną vit c ,k 2,Vit D. Mam pytanie:co na meteopatię??. Jeżeli ktoś wie ile dni w życiu ta dolegliwość zatruwa w życiu. Czuję się wtedy jak ciężko chory człowiek. Następnie pogoda się zmienia i jest chwila spokoju oczywiście w naszym klimacie niedługa. Wszystko na mnie działa wiatr,śnieg, deszcz..o nowych frontach pogodowych wiem wcześniej jak prognozy pogody,to nie sugestia…Ratunku!! Marleno!
Marlena napisał(a):
Margareto, polecam książkę „Wrażliwość na pogodę” autor G. Leibold podpowiada jak się pozbyć tej przypadłości likwidując jej przyczyny, nakład tej książki jest wyczerpany, ale można za grosze kupić w antykwariacie albo na Allegro np. tu https://allegro.pl/gerhard-leibold-wrazliwosc-na-pogode-i4862251443.html
katka napisał(a):
Marleno, piszesz, że czerpiesz B12 z natury. A dokładnie?
Przeczytałam, że dla wegetarianina źródłem B12 są produkty fermentowane, glony i drożdże, a dodatkowo kiszone i marynowane warzywa oraz kiełki maksymalizują jej odkładanie i wchłanianie. Ale czy to wystarcza? Z drugiej strony wiem, że najwięcej B12 potrzebuje organizm 'mięsożercy’, bo jest zakwaszony.
Jak to u Ciebie wygląda? Regularnie badasz sobie poziom B12?
Marlena napisał(a):
Na temat mojego menu (co jadam i skąd to biorę) pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/jak-oszczedzac-na-jedzeniu-czyli-optymalizacja-eksploatacji/
Aneta napisał(a):
Pani Marleno, czy napisałaby Pani coś więcej na temat suplementacji wit. A? Ostatnio mocno oparłam się na teoriach pana Jerzego Zieby, którego zdaniem połączenie dużych dawek wit. C, D3 (MK 7), K2 ORAZ wit. A daje najlepsze rezultaty w uzupełnianiu niedoborów. Nie chcę przesadzić, ale już uświadomiłam sobie jakiś czas temu, że lepiej trochę więcej, niż za mało… To moja dzienna dawka [w okresie zimowym):
Wit. D3 10 000 UI
Wit. A 10 000 UI
Wit K2 100 mcg
Wit. C 5-8 g
Ja jestem zdrowa /przynajmniej tak mi się wydaje/, więc stosuję to na zasadzie profilaktyki, ale taką samą dawkę stosuje mój mąż, który choruje przewlekle na sarkoidozę i ma duże niedobory np. wit. D3 /zrobiliśmy analizę/. Jak Pani zdaniem wyglądają wielkości tych dawek? Szczególnie właśnie wit. A?
Marlena napisał(a):
Aneto, myślę, że to pytanie powinnaś skierować do autora tej teorii. Ja w literaturze ortomolekularnej się z takową teorią nie spotkałam tzn. żaden z lekarzy nie zalecał brać jedynie trzech wybranych witamin rozpuszczalnych w tłuszczach (A, D i K2) i jednej w wodzie (C). Więc nie wiem co mam Ci powiedzieć – zapytaj autora.
U osób dorosłych dawki większe niż 50 tys. j.m. dziennie pobierane przez wiele miesięcy mogą być toksyczne (a u dzieci większe niż 18.500 j.m. dziennie) jeśli chodzi o witaminę A. Zaleca się pobieranie A w postaci głównie prowitaminy A (beta-karoten i inne karotenoidy), wtedy ustrój sam produkuje docelowej witaminy A tyle ile mu potrzeba. Jeśli jadasz codziennie dużo pomarańczowych, zielonych i żółtych warzyw i owoców i pijesz wyciskane z nich soki (1-2 szklanki), to z dużą dozą prawdopodobieństwa nie potrzebujesz suplementacji witaminą A. Witamina A współpracuje w ustroju z witaminą E oraz witaminą D, a z witamin rozpuszczalnych w wodzie – z witaminami z grupy B. Zapobiega utlenianiu się witaminy C. Jeśli chodzi o minerały – współpracuje z cynkiem, wapniem i fosforem. Kobiety przyjmujące pigułki antykoncepcyjne mają zmniejszone zapotrzebowanie na witaminę A (informacje podałam w/g Earl Mindell „New Vitamin Bible” oraz dr Hoffer „Orthomolecular Medicine For Everyone: Megavitamin Therapeutics for Families and Physicians”).
A napisał(a):
Witamina B12 jest bardzo ważna, zwłaszcza przy diecie wegetariańskiej trzeba pamiętać o jej uzupełnianiu. Jej niedobory mogą się objawić nawet po wielu latach, w postaci zaniku mięśni, drętwienia oraz mrowienie palców u rąk i nóg, depresji, problemów z pamięcią, demencji.
Niestety bardzo słabo wchłania się z supelmentów, ponieważ najczęściej stosuje się ją w postaci cyjanokobalaminy- takie firmy jak Now, Swanson, w swoich zestawach mają właśnie taką postać witaminy B12. Dlatego nie warto kupować tych preparatów, jeśli naszym celem jest uzupełnienie niedoborów właśnie tej witaminy. Trzeba szukać preparatów zawierających witaminę B12 w postaci metylokobalaminy. Inaczej szkoda pieniędzy. Niestety tę wiedzę zdobyłam już po zakupie preparatu Super Stress Vitamin B-Complex with Vitamin C firmy Swanson, który kupiłam w celu uzupełnienia niedoborów B12. Dodatkowo w preparacie powinien być kwas foliowy i witamina B6, żeby witamina B 12 została przyswojona. Są firmy niemieckie, ale i polskie które sprzedają witaminę B12 w postaci metylokobalaminy. Także taką oto wiedzę zodbyłam i sprawdziłam;)
Marlena napisał(a):
To nie do końca jest tak, że cyjanokobalamina się „słabo wchłania”, tylko po prostu ta forma akurat wymaga przerobienia jej na metylokobalaminę przy współudziale wątroby. Generalnie każda forma B12 wchłania się tak sobie bo jej molekuła jest bardzo duża i do tego wymagająca 😉
Sposobem na ominięcie tego jest przyjmowanie B12 poprzez śluzówki, ale nawet nie jamy ustnej lecz nosa (spray do nosa jest jak się wydaje najlepszym sposobem https://www.doctoryourself.com/nasal.html)
Jaduarda napisał(a):
Marleno, optymalny zestaw najważniejszych witamin i minerałów wg Dr Hoffera jest bardzo pomocny do przygotowania własnej suplementacji. Bardzo mnie interesuje jak wygląda sytuacja w przypadku dzieci, a dokładniej 4-latka? Czy posiadasz takie informacje?
Tak przy okazji dziękuję za tyle cennych informacji.
Sin napisał(a):
Witam
Trafiłem tu przez zupełny przypadek, szukałem minerałów lecz zupełnie innych 🙂 . Jednak po przeczytaniu hym.. muszę się zastanowić nad swoją dietą, bo ja to raczej po fast foodach jadam 😉
GG napisał(a):
Dziekuję za artykuły na temat zdrowego żywienia – od kilku lat ciągle się uczymy cała rodziną jak zdrowo jeść! Moje pytanie do Pani: jak suplementować dziecko chore na zanik mięśni, które właczone ma na stałe sterydoterapię (ma spowalniać rozwój choroby!)??? Jako rodzice mamy wiele wątpliwości na ten temat 🙁 . Na dzień dzisiejszy podajemy cytrynian wapnia, ranigast, tran w kapsułach. Dieta jest wysokoresztkowa prawie bezglutenowa, na ciemnym pieczywie, ryby, kasze, warzywa, owoce (w sezonie). DZIEKUJE bardzo z gory za jakikolwiek krok ku lepszemu!
Marlena napisał(a):
A ten ranigast to w celu uzupełnienia którego składnika odżywczego?
Spróbujcie lepiej świeżo wyciskane soki warzywne, nawet 1 szklaneczka dziennie soku z marchewki, marchewki i jabłka lub z zielonych części roślin potrafi po kilku tygodniach dać efekty w postaci polepszenia samopoczucia. To najlepszy suplement jaki znam i jaki jest od pokoleń sprawdzony in vivo 😉
Pabloni napisał(a):
Witaj Marleno,
żona jest w ciąży a jak wiadomo zapotrzebowanie na składniki odżywcze w tym pięknym czasie jest większe. To co przepisują lekarze to suplementy witaminowo-mineralne, które zbliżone są jedynie do marnego RDA. Czy według Twojej wiedzy oprócz względnie zdrowego odżywiania się, dobrym pomysłem będzie suplementacja np. takim oto suplementem – https://nowfoods.sklep.pl/special-two-180-tabletek-p-79.html
Ma on jako tako zbliżone wartości witamin i minerałów do tych, które podaje Dr Hoffer.
Będę niezwykle wdzięczny za odpowiedź.
Pozdrawiam serdecznie.
Robisz dobrą robotę!
Marlena napisał(a):
Special Two z Now Foods to bardzo dobra multiwitamina, aczkolwiek nie zachwyca ilością magnezu, dlatego dieta musi być bogata w magnez (codzienna porcja zielonego, migdały, pestki dyni itd.)
Marlena napisał(a):
Special Two jest dobrą multiwitaminą, aczkolwiek można się przyczepić do zbyt małej zawartości magnezu (w dodatku w postaci tlenku, czyli mało przyswajalnej), dlatego o dowóz magnezu należy zadbać wtedy osobno.
Pabloni napisał(a):
Dziękuję Tobie serdecznie za szybką podwójną odpowiedź 🙂
Sam stosuję ten suplement od ok. 2 miesięcy i czuję się po nim świetnie (przed nim – również), jednak co wyraźnie zauważyłem to to, że jestem jeszcze spokojniejszy wewnętrznie niż wcześniej. To pewnie moc witamin z grupy B – w niacynie siła!
Pytanie zadałem m.in., ponieważ suplement ten zawiera sporo dodatkowych składników (zielona żywność, ekstrakty z ziół) i czy nie jest to przeszkodą a może wręcz zaletą przyjmowania go w trakcie oczekiwania na potomstwo.
Pozdrawiam ciepło.
Monika napisał(a):
Czy w przypadku bielactwa które jest ,,niewyleczalne” też mogę coś zrobić? Mam kiepskie wyniki tarczycy. Jestem świerzo upieczoną mamą i nie chciałabym być pośmiewiskiem. Co mogę zrobić? Gdzie szukać pomocy? Miszkam koło Warszawy. Bardzo, bardzo proszę o radę.
Marlena napisał(a):
Możesz coś zrobić. Sprawdź proszę poziom swojej witaminy D we krwi. Badania wykazały, że osoby z bielactwem miały bardzo niskie poziomy tej witaminy, zaś intensywna suplementacja witaminą D u większości badanych spowodowała repigmentację zmian. Nie jest wykluczone, że mogłyby być przydatne różne antyutleniacze jak np. OPC zawarte w pestkach winogron. Pacjenci z bielactwem ponadto najczęściej mają niedobory witaminy C, B12 i kwasu foliowego. Jednym słowem unikanie słońca i uboga w substancje odżywcze (świeże warzywa i owoce!) dieta ułatwia wystąpienie objawów bielactwa. Jest zatem szansa by ten stan odwrócić skupiając się na uzupełnieniu niedoborów i zmianie diety na zapewniającą masowy dowóz substancji odżywczych: witamin, minerałów i antyutleniaczy. Polecam dietę typu nutritariańskiego czyli czerpanie maksimum korzyści z każdej spożywanej kalorii (niestety rzeczy typu cukier, słodycze, oleje i produkty z białej mąki wykluczone, bo to są głównie puste kalorie pozbawione drogocennych związków, równie mało odżywcze są nabiały i mięsa, najbardziej zaś odżywcze i pełne antyutleniaczy, błonnika, witamin i minerałow są owoce i warzywa, szczególnie warzywa zielonolistne).
gosia napisał(a):
W nawiązaniu do wypowiedzi Pabloni i Twojej odpowiedzi z 9. kwietnia 2015 – mam podobną sytuację, zdążyłam się zaopatrzyć w Special Two z Now Foods, a tu ciąża.. Odnotowałam niski poziom magnezu, podobnie z wapniem, uzupełnianie to nie problem, ale co z nadmiarem? Ginekolog zwróciła mi uwagę na poziom witaminy A, który w ciąży może być toksyczny… Masz wiedzę na ten temat? Czy dawka 800 mikrogram (1600 w zalecanych dwóch tabletkach) beta-karotenu może zaszkodzić dziecku? Mój lekarz nie jest lekarzem od przyczyn, nie znalazłam takiego który by się na medycynie ortomolekularnej szczególnie znał, „normalni” lekarze natomiast kręcą z niedowierzaniem głową jak zalecane dawki odbiegają znacząco od RDA (a te, muszę przyznać rację Pabloni, w suplementach dla kobiet w ciąży naprawdę są marne), więc proszę o wsparcie w temacie…
Marlena napisał(a):
Spożywanie beta-karotenu (szczególnie w formie naturalnej lub z pożywienia) jest uznawane za całkowicie bezpieczne. W przypadku karotenoidów nie zaobserwowano ich toksycznego wpływu na organizm człowieka. Beta-karoten nie jest bowiem witaminą A, lecz prowitaminą A, czyli surowcem, z którego nasz organizm sobie sam wytworzy witaminę A w ilości dokładnie takiej, jakiej potrzebuje i ani pikograma więcej, a ew. nadmiar wydali. Dlatego nie sposób się zatruć np. sokiem z marchewki, szpinakiem czy batatami. Można zatruć się tylko witaminą A wytworzoną przez inne organizmy żywe, zjadając codziennie w dużych ilościach ich wątroby (a także otrzymywany z niej tran) czy ich wydzieliny (mleko, jaja, masło, ale tutaj retinolu jest niewiele) lub też łykaniem megadawek suplementów zawierających witaminę A w formie retinolu (ale nie beta-karotenu).
gosia napisał(a):
Dziękuję Marlena, Twoja wiedza jest bezcenna!
Agniecha napisał(a):
Witaj Marleno!
Pisałam do Ciebie na stronie związanej z depresją. Dzięki Tobie walczę o moją córkę stosując soki, dietę, dosyć duże dawki witamin. Była poprawa, ale coś cały czas było nie tak. Witamina D wyszła Jej 87,10ng/ml. Coś mnie tknęło i zrobiłam badanie kału. Wyszły owsiki. Czy wobec tego przy podawaniu leków na pasożyty mam Jej odstawić witaminy?
Pozdrawiam Agnieszka
Marlena napisał(a):
Myślę, że niekoniecznie – jeśli bowiem dzielisz się substancjami odżywczymi z niechcianymi gośćmi, to będziesz ich raczej potrzebować dostarczać więcej, a nie mniej. Poziom D jest już w miarę OK, zresztą teraz od kwietnia już można pobierać D z naturalnego źródła (słońce).
kasiak napisał(a):
A ja sądziłam do tej pory ze Solgar Female Multiple lub V75 ma najlepsze dawki tu się okazuje ze nie , Faktycznie Olimp dla sport ma dobry skład , tylko zastanawiam się nad przyswajalnoscia, z tego co wiem Solgar ma wysoką potwierdzona badaniami , niska cena Olimpu jakoś mnie nie przekonuje czy to wogole działa , co sadzisz o tym Marleno?
Marlena napisał(a):
Przykład Olimpu podałam nie dlatego, że jest jakiś najlepszy (bo nie jest, np. witaminę E ma w sobie z tego co kojarzę kiepską – w formie DL zamiast D), ale po to by pokazać, że są owszem preparaty gdzie mamy do czynienia z o wiele większą ilością poszczególnych witamin czy minerałów niż „zalecane” RDA.
Alicja napisał(a):
Dzień dobry. Pani Marlena próbuje znaleźć coś o leczeniu nadciśnienia ale niestety nie potrafię. Czy mogłem prosić o kontakt e-mail ponieważ chciałabym aby Pani pomogła mi we właściwym podjeciu działań. Mama przyjmuje na stałe leki ale jest słaba i chciałabym jej pomoc. Bardzo proszę o pomoc bądź wskaznie osoby która mogłaby mi pomóc. Z góry dziękuję.
Marlena napisał(a):
Wiele cennych wskazówek dla nadciśnieniowców znajdziesz Alicjo w książce „Wylecz się sam”, autor dr Andrew Saul, szukaj na str. 263 i 507. W skrócie: zmiana diety na wysokowarzywną, regularne picie świeżo wyciskanych warzywnych soków oraz suplementacja (głównie lecytyna i witamina C).
Edyta napisał(a):
Witaj Marleno! Prześledziłam trochę bloga w poszukiwaniu informacji nt b12. Chciałabym spytać jaka jest Twoja opinia dziś po kilku latach zgłębiania ”zdrowotnej” wiedzy – jak dostarczasz wit. b12 do swojego organizmu?(jeśli suplement prosiłabym o nazwę) Jak często zjadasz ryby, które z tego co się doczytałam zawierają jej najwięcej. Bardzo cenię Twoje zdanie, ponieważ jesteś oczytana i masz naprawdę dużą wiedzę 🙂 Oraz czy robisz czasem badania jej poziomu -jeśli tak,to jak?
Pozdrawiam serdecznie!
Marlena napisał(a):
Nie jestem na diecie wegańskiej, nie biorę osobnego suplementu B12. Czasem (gdy mam bardzo stresujący dzień albo pogorszenie diety wskutek np. wyjazdu, podróży, przeprowadzki, wizyty u znajomych itp. losowych zdarzeń) wezmę B complex (typu B-50), tam jest B12 (50 mcg). Oprócz tego od czasu do czasu zjem rybę – trudno powiedzieć jak często, nie jadam ich jakoś regularnie, na pewno zjem podczas wigilii i jak jestem nad morzem (ale nigdy smażoną), czasem gdy dostanę dobrego dzikiego łososia sockeye to kupię trochę, czasem gdy jestem zaproszona do restauracji to skuszę się na rybę, owoce morza lub sushi. Nie wiem czy wyjdzie mi z tego średnia raz na miesiąc po podliczeniu całości? Nie liczyłam nigdy. Oprócz tego czasem wpadnie do menu jakieś jajko ze wsi, czasem też gdy dostanę dobry prawdziwy ser z surowego mleka (chętniej kozi lub owczy) to kupię kawałek. Tak normalnie nie kupuję w sklepie jajek (tych byle jakich), żółtych ani białych przetworzonych serów, śmietany ani masła tak normalnie też nie kupuję (tylko na święta, z uwagi na rodzinę, wtedy kupuję kostkę dobrego masła) ani byle jakiego nabiału nie uznaję. Czasem zagości też w mojej lodówce biały jogurt, ale tam nie ma zbyt wiele B12.
Poziom B12 bada się przy okazji pobrania krwi, mój ostatnio na jesieni badany poziom jest w „średniej normie”, nie mam powodów do niepokoju póki co 🙂
Paweł napisał(a):
Witam Panią!
Mam pytanie, czy dr. Saul pisząc na stronie 508 ” jeśli wydaje Ci się, że to wszystko mało, weź pod uwagę, że multiwitaminową mieszankę przyjmuję 3x dziennie”. Czy według Pani tyczy się to tylko preparatu multiwitaminowego czy również suplementów czyli wapń-magnez, wita E, tabletki enzymowe, niacyna?(strona 507)
Z tego tekstu nie mogę tego do końca zrozumieć.
Dziękuję i pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Nie mam w tej chwili książki przy sobie aby to przeanalizować, ale myślę, że miał na myśli multiwitaminę (zaleca brać ją po jednej do każdego posiłku).
Iza napisał(a):
Czy biala mąka to tylko mąka pszenna czy żytnia rownież szkodzi? Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Każda „biała” mąka równa się oczyszczona (rafinowana, przetworzona) i pozbawiona tego, co w niej było najwartościowsze – obojętnie z jakiego ziarna powstała.
Monika napisał(a):
Pani blog bardzo mi pomógł wrócić do zdrowia. Starając się uzupełnić niedobory witamin biorę witaminy, aktualnie jestem w ciąży. Kupuję zawsze witaminy film Solgar lub Swnason. Sprawdziłam dziś w których z moich witamin jest dwutlenek tytanu lub sterynian magnezu i okazało się, że prawie we wszystkich…… Co najgorsze nawet w prenatlanych witaminach. Jakie witaminy powinnam zatem brać??? Pozdrawiam.
Bartek napisał(a):
Witam, można zaznaczyć, Że branie wit. D bez k2 to prosta droga do miażdżycy.Ze względu na zwiększone wchłanianie wapnia do krwiobiegu , który bez k2 osadza się w tętnicach!
Marlena napisał(a):
O tym pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/witamina-d-brakujacy-kawalek-twojej-ukladanki-zdrowia/
Przydatny podczas suplementacji witaminy D bywa też często magnez – antagonista wapnia (szczególnie u osób, u których już na starcie suplementacji witaminą D status magnezu jest kiepskawy). Do prawidłowego metabolizmu przyjmowanej witaminy D magnez jest poza tym niezbędny.
Ania napisał(a):
Czytam tak Pani wypowiedzi i jestem pełna podziwu dla Pani wiedzy i zaangażowania!! Po krotce opisze moją historię i proszę o Pani uwagi. W styczniu 2014 urodziłam zdrowego synka, w ciąży miałam hemoglobine na poziomie ok 10,5, lykalam cały czas tardyferon, 9 miesięcy później zaszłam w kolejna ciążę…. byliśmy z mężem przeszczesliwi, w lipcu 2015 urodziłam zdrowa córeczkę. W październiku zaczęłam się słabo czuć, bóle brzucha były coraz bardziej męczące… w grudniu poszłam na badania… hemoglobina 8!! Zmiana tabletek w styczniu kontrola hemoglobiny 7!!! W lutym okazało się, że w jelicie grubym, w kątnicy mam nowotwór złośliwy 8CM, w marcu miałam operacje usunięcia tego świństwa, w histopatologii wyszło G2 bez przerzutów!!, od kwietnia do września 2016 brałam chemie, taka profilaktyczna, m.in że względu na wiek 38lat i 2 małych dzieci…. nie ukrywam, ten czas był dla mnie masakryczny, ale całe szczęście jestem pod opieką onkologa i jest wszystko ok!!. Zaczęłam szukać witamin, które pomogły mi odbudować swój układ immunologiczny i za namową mojej hematolog zaczęłam suplementowac witaminy z firmy aloes Forever, używam cały zestaw vital 5, nie wiem czy Pani coś to mówi, czy spotkała się Pani z tymi produktami??
Marlena napisał(a):
Aniu, żelazo jest zdradliwe, a nieumiejętna suplementacja powoduje wzrost ryzyka nowotworów, pisałam o tym tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/zdrowie-nie-takie-zelazne/ i tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/10-sposobow-na-obnizenie-zelaza/
Wspomnianych suplementów nie znam i nie jestem w stanie nic na ich temat powiedzieć. Sprawdź sobie poziom witaminy D.
Ania napisał(a):
Ja poziomy żelaza też miałam na bardzo niskim poziomie, dopiero teraz wszystko wskoczyło mi na odpowiednie poziomy!!, nawet Wit d z którą walczyłam od praktycznie 6 lat, wtedy jak sobie sama wykrylam jej niedobór to miałam 5,92:-(!!, brałam duże dawki Wit d3 i tak pociągnęła siw tylko do max 30, cierpię też na hasimoto i niedoczynnosc tarczycy, więc niskiej d3 towarzyszył mi brak i ferrytyny i b12…. na szczęście teraz mam wszystko w normie, po wycięciu guza nawet d3 wskoczyła mi na środek normy!!, szkoda, że nie zna Pani tych specyfików ponoć są super!! Dlatego też nimi się ratuje i staram się odbudować moją odporność
Pozdrawiam
tamarapol napisał(a):
A jak patrzeć na suplementy multi np tego typu https://www.pbc24.pl/product-zul-3913-Vita-min-Multiple-Sport-Mega-Caps-60kaps.html ? Skład wygląda obiecująco i chyba wszystko tu jest. Ale czy to jest dobre? W takim sensie, że czy nie lepiej brać wielu tabletek zamiast tej jednej? Co jest lepsze?
Marlena napisał(a):
No taki sobie jest ten skład, np. witamina E nie jest naturalna (DL, racemat). Niestety tutaj dostajemy to, za co płacimy, od suplementu za 3 dychy nie wymagajmy cudów (aczkolwiek lepszy taki niż żaden). 😉
Ela napisał(a):
Witam, wiem że to jest ostateczność ale czy mogłabyś Marleno lub ktoś z tu obecnych polecić jakiś preparat witaminowo mineralny oparty na naturalnych składnikach z jak najmniejszą ilością chemicznych dodatków lub w ogóle bez nich – w tabletkach lub do picia? Chodzi mi żeby zawierał między innymi selen, niacynę, witaminę C i magnez
Marlena napisał(a):
Najlepsza i najbardziej naturalna multiwitamina to świeżo wyciskane soki warzywno-owocowe. Innej nie używam. 🙂
Ela napisał(a):
Dziękuje Marleno 🙂 oczywiście masz racje tylko wiesz jak to jest często nie ma czasu na wyciskanie świeżych soków, niestety
Marlena napisał(a):
Kto nie ma czasu na wyciskanie soków ten będzie musiał znaleźć czas na chorowanie. 😉
Paulina napisał(a):
Witam Droga Marleno
od dłuższego czasu jestem czytelnikiem Waszej strony i muszę poprosić o radę . Od lat zmagam się z b. silnymi objawami meteopatii, w przeszłości korzystałam z pomocy lekarzy, neurologów ale było coraz gorzej( wyniki badań mam dobre więc ponoć jestem zdrowa i wysyłano mnie do psychiatry). Wiosną zarzuciłam leczenie psychotropami i leczę się sama dietą, witaminami itp. na podstawie tego co wyczytałam m.in. na Waszej stronie. Niestety pogoda nadal ma nade mną władzę nie jestem w stanie pracować zawodowo ani w domu.Nie wiem co robić proszę o jakieś porady na potworne zmęczenie i senność.
Marlena napisał(a):
Paulino, a czy próbowałaś kiedykolwiek oczyszczania organizmu w jakiejkolwiek formie? Najlepszy moment aby to zrobić to wczesna wiosna i wczesna jesień. Zainteresuj się dietą warzywno-owocową dr Dąbrowskiej. Detoks zupowy, sokowy, a nawet jaglana monodieta też są godne uwagi. Nie jedz nabiału – bardzo zaśluzowuje organizm. Wypróbuj adaptogeny, które podwyższają u człowieka próg wrażliwości na zewnętrzne czynniki środowiskowe.
Ewa napisał(a):
Marleno, od kiedy czytam Twojego bloga, odżywiamy się i żyjemy zdrowo na ile to możliwe, jednak mamy duże nietolerancje pokarmowe i nie wszystkie składniki odżywcze jesteśmy w stanie czerpać z pożywienia. Czy w takim razie bezpiecznie jest podawać jedną tabletkę dziennie Special Two firmy Now Foods dzieciom w wieku 2 i 4 lat? Drugie pytanie: w składzie jest wymieniona wit. E – wiesz czy jest to naturalna forma czyli D-alfa-tokoferol?
Marlena napisał(a):
Ewo, ale to nie jest suplement dla dzieci, poszukaj takiego dla dzieci, Now też ma taki w ofercie. A co do witaminy E to jeśli jest na opakowaniu dl- to jest syntetyk, a jeśli d- to naturalna.
Ewa napisał(a):
Marleno, ale 1 tabletka Special Two zawiera mniej więcej takie ilości witamin jakie zaleca dr Saul w polecanej przez Ciebie książce „Choroby dzieci- leczenie megadawkami witamin”, w tabelce na str. 261; natomiast wszelkie multiwitaminy dla dzieci mają małe ilości (jak RDS). Tak jak wspomniałam, mamy duże nietolerancje pokarmowe i nie wszystkie składniki odżywcze jesteśmy w stanie czerpać z pożywienia. Dlaczego uważasz, że Special Two nie mogą stosować małe dzieci?
Marlena napisał(a):
To nie ja uważam, to producent zaleca ten preparat dla osób dorosłych. Oczywiście można go użyć inaczej, ale tak oficjalnie to na własną odpowiedzialność.
Zmierzcie sobie proszę poziom witaminy D, bowiem w pewnych badaniach wykazano, że przepuszczalność bariery jelitowej (z której nietolerancje pokarmowe się częstokroć biorą) zmniejsza się u ludzi gdy rośnie im we krwi poziom witaminy D. Konkretnie poddano eksperymentowi ludzi chorych na różne stany zapalne jelit i po suplementacji witaminą D stan ich jelit się polepszył, tzn. w testach laktuloza-mannitol (profesjonalny test na przepuszczalność barier jelitowych) odnotowano poprawę: jelita już nie były takie „dziurawe” jak przedtem, kiedy badani mieli niski poziom witaminy D we krwi. Nie odnotowano niczego pozytywnego w grupie biorącej placebo zamiast witaminy D.
Czyli wychodzi na to, że nasz „nietolerancje pokarmowe” to zjawisko stosunkowo nowe, nieznane naszym przodkom, którzy traktowali słońce jako coś zdrowego i normalnego, w przeciwieństwie do nas, żyjących zombie, zasłoniętych kremami z filtrem, ciemnymi okularami oraz odzieżą i spędzających lato w budynkach: jak nie w domu, to w pracy.
A jak przychodzi weekend to tak się składa, że nie ma słońca, bo dzień-dwa wcześniej latały te cholerne samoloty zostawiające za sobą nieznane mi z dzieciństwa dziwne „sztuczne chmury” (tak było również tego lata, w związku z czym warto brać suplement D nawet latem).
Ewa napisał(a):
Marleno, rok temu przeczytałam Twój artykuł o wit. D i od tamtej pory ją suplementujemy (dr Jacobs) razem z witaminą K2. Robiliśmy nawet już dwa razy „szczepionkę” z megadawki wit. D (co i tak nie przeszkadzało nam chorować…) W lecie codziennie rozbieraliśmy się prawie do rosołu i wystawialiśmy się w okolicach południa na słońce przez ok. 20 minut dziennie.
Ja wiem, że Special Two jest suplementem dla dorosłych, ale tak jak pisałam, jedna tabletka pokrywa mniej więcej ilości witamin zalecane przez dr Saul. Pytanie, czy może któryś z pozostałych składników jest niezalecany dla dzieci? Możesz rzucić okiem, proszę?
Beta karoten (jako pro – witamina A ) 10000IU 200%
Witamina C (askorbinianu wapnia) 500mg 833%
Witamina D 400IU 100%
Witamina E 200IU 667%
Witamina B-1 (thiamine) 50mg 3333%
Witamina B-2 (riboflavin) 50mg 2941%
Niacyna B-3 50mg 250%
Witamina B-6 (pirydoksyna HCI) 50mg 2500%
Kwas Foliowy 400mcg 100%
Witamina B-12 100mcg 1677%
Biotyna 100mg 33%
Kwas pantotenowy 50mg 500%
Wapń ( z aminokwasów) 100mg 10%
Żelazo ( z aminokwasów) 10mg 66%
Jod 150mcg 100%
Magnez 50mg 13%
Cynk ( z aminokwasów) 15mg 100%
Selen ( z aminokwasów) 50mcg 71%
Miedz ( z aminokwasów) 1mg 50%
Mangan ( z aminokwasów) 5mg 250%
Chrom 100mcg 83%
Molibden 50mcg 67%
Potas 50mg <1%
Alfalfa (liść lucerny) 4mg Nie określony
Cholina 50mg Nie określony
Inostiol 50mg Nie określony
PABA (kwas para-amino-benzoesowy) 30mg Nie określony
Kwas alfa liponowy 50mg Nie określony
Zielona herbata 50mg Nie określony
Ostropest plamisty 50mg Nie określony
Rutyna 25mg Nie określony
Spirulina Organiczna 400mg Nie określony
Chlorella Organiczna 50mg Nie określony
Owoc dzikiej róży (proszek) 25mg Nie określony
Alfalfa Juice Concentrate (lucerna) 50mg Nie określony
Luteina 250mcg Nie określony
Likopen (naturalny) 250mg Nie określony
Oktanosol 100mcg Nie określony
Bromelaina 48 GDU Nie określony
Pektyny 25mg Nie określony
Papain (z papai) 50000 usp Nie określony
Lipase 800 lu Nie określony
Amylaza 50 skb Nie określony
Chlorofil 9mg Nie określony
Marlena napisał(a):
Ewo, polecam książkę „Zdrowie w 7 dni. Sukces terapii witaminą D”, autor dr Raimund von Helden. Z niej dowiesz się, że ilości o jakich wspominasz mogą być jak kropla w morzu, tzn. nie uzupełni się nimi niedoboru (albo będzie to trwać latami), ponieważ dostarczanie witaminy D musi przeważać nad jej zużywaniem, tyko wtedy można podnieść jej poziom we krwi.
Moja rada jest taka: zrobić sobie na początek badania poziomu D we krwi i zabrać się na poważnie za podniesienie do zalecanych min. 50 ng/mL. Na początek potrzebne będą uderzeniowe dawki rzędu setek tysięcy IU dziennie, potem podtrzymujące już w granicach kilka tys. IU.
Tabelki i wyliczenia ile i jak brać przy jakim poziomie wyjściowym oraz masie ciała znajdziesz w książce. Napisał ją niemiecki lekarz praktykujący od 20 lat. Jedyne co bym dodała do tej książki to być może korelacja między D a K2 i magnezem (metabolizm dużych dawek D wymaga obecności obydwu), bo o tym pan doktor nie wspomina.
Witamina D w zasadzie nie jest stricte witaminą, lecz hormonem zawiadującym regulacją ok. dwóch tysięcy genów, w tym tych odpowiedzialnych za produkcję enzymów. Jeśli nie wszystkie receptory witaminy D (a mamy je w każdej komórce naszego ciała) zostały nakarmione właściwym dla nich papu, to kłopoty zdrowotne mamy niemal jak w banku. Nie ma innego sposobu leczenia jak tylko uzupełnienie poziomu witaminy D poprzez suplementy lub naświetlania UVB. Niektóre osoby potrzebują nawet jeszcze większego poziomu niż 50 ng/mL aby czuć się dobrze i nie mieć symptomów (tak się dzieje np. przy chorobach przewlekłych typu stwardnienie rozsiane, nowotwory, autyzm itp.), jednak większość z nas poczuje dużą różnicę już przy tych 50 ng/mL.
Oczywiście czasem bywa i tak, że nawet po uzupełnieniu poziomu witaminy D nadal zdrowie wymaga pracy, bo jeszcze coś innego oprócz D wymaga naprawy lub uzupełnienia. Zawsze jednak lepiej jest mieć poziom dobry witaminy D niż kiepski – tak czy inaczej nie zawadzi doprowadzić ten poziom do wartości zalecanych w książce i zobaczyć co się będzie działo. Bez tego będziemy nadal błądzić po omacku, skacząc z terapii na terapię podczas gdy powodem naszych cierpień może być po prostu niewystarczający poziom witaminy D.
Co do preparatu Special Two to skład wygląda przyzwoicie, aczkolwiek czy można dawać dzieciom tego po prostu nie wiem, może zapytaj sprzedawcę lub producenta?
Ewa napisał(a):
Zaintrygowałaś mnie tą książką, więc kupię i sprawdzimy ten poziom wit. D. A jaka ma być ta korelacja między D, K2 i magnezem? Obecnie suplementujemy magnez w postaci jabłczanu.
Na pewno oprócz wit. D mamy inne niedobory, zwłaszcza wit. E, bo ja mam coraz więcej pękniętych naczynek i żylaków na nogach. Natomiast 4-letnia córka, oprócz wysypek, już w tak młodym wieku ma pęknięte naczynka na policzkach, z czasem coraz większe i coraz więcej, co mnie przeraża, bo, pomijając kwestie estetyczne, podobno te naczynka też odzwierciedlają stan jelit…
Marlena napisał(a):
Korelacja jest taka jak napisałam: do prawidłowego metabolizmu i wykorzystania suplementacyjnej witaminy D potrzebujemy pewnych zapasów witaminy K2 oraz magnezu w ustroju.
T napisał(a):
Witam
Na tej stronie https://docer.pl/doc/5x0cn5 poniżej okienka z za dużym plikiem jest malutkimi literkami opcja pobrania dokumentu w pdf.
W 3 minuty gotowe do czytania.
(Zmieniłam Marleno podpis :)) )
Pozdrawiam
Ewa napisał(a):
Oprócz pytania o korelację między wit. D, K2 i magnezem ma drugie pytanie: w Amazonie wyczytałam, że w Special Two witamina D jest jako Ergocalciferol, zaś w wikipedii, że to wit. D2, a nie D3. Czy można to stosować zamiennie?
Marlena napisał(a):
Nie, nie można. Ogólnie nie zalecam traktować preparatów mutiwitaminowych jako poważnego źródła witaminy D! 😉
Ewa napisał(a):
A jeśli będziemy stosować Special Two i dodatkowo suplementować wit. D3, to jest w porządku? Czy mieszanie D2 i D3 może wpłynąć na nas niekorzystnie?
Marlena napisał(a):
Witamina D2 nie jest szkodliwa sama w sobie, lecz jest dużo słabsza niż D3, więc konieczne jest przyjmowanie suplementu D3 (cholekalcyferol). W szczególnych przypadkach lekarz może zadecydować o zaleceniu suplementu kalcytriolu (aktywna forma witaminy D3 powstająca przez hydroksylację witaminy D3 w naszej wątrobie) zamiast cholekalcyferolu.
Ewa napisał(a):
Czyli rozumiem, że możemy przyjmować Special Two zawierający tylko D2 i dodatkowo suplementować wit. D3 i mieszanie ich jest nieszkodliwe?
Marlena napisał(a):
Nic mi nie wiadomo aby było szkodliwe, ale jeśli masz wątpliwości zapytaj swojego lekarza czy możesz (ja nie jestem lekarzem).
Ewa napisał(a):
Marleno, gdybym ufała lekarzom, to nie poświęcałabym każdej wolnej chwili na czytanie Twojej witryny 😉
Ewa napisał(a):
Jeszcze chciałam dopytać: jaki poziom wit. K2 i magnezu powinien być, żeby rozpocząć kurację wit. D? I jak ten poziom zbadać? Zwykłe badanie z krwi jest wiarygodne?
Marlena napisał(a):
Czy aby wyjść na słońce musisz cokolwiek najpierw badać? Zbadaj sobie poziom witaminy D i wystarczy. Jeśli jest niski bierz D3, a pozostałe czynniki współpracujące jak magnez czy witamina K2 można dorzucić w trakcie.
Ewa napisał(a):
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku 🙂 Mój syn jest non stop na nebulizacji Nebbudem, bo 10 miesięcy w roku ma zapalenie oskrzeli jedno za drugim. Gdzieś czytałam, że sterydy niszczą wit. D, jak więc przeprowadzić mu tą terapię wit. D? Jak mu odstawię Nebbud to zaraz dostanie antybiotyk.
Marlena napisał(a):
Ewo, wszystkiego dobrego w Nowym Roku wzajemnie dla Ciebie i dla Twoich bliskich! 🙂
Jeśli chodzi o nieustający kaszel: na temat związku astmy (i różnych stanów chorobowych dotyczących układu oddechowego) z niedoborem witaminy D jest obecnie bardzo wiele badań, wiadomo też, że biorąc sterydy potrzebujemy dużo więcej witaminy D. Badania te najważniejsze są do przejrzenia tutaj: https://www.vitamindwiki.com/Overview+Asthma+and+Vitamin+D
Dobry lekarz zapisując sterydy powinien brać pod uwagę fakt, że „pożerają” one zapasy witaminy D i jednocześnie zlecić badanie poziomu witaminy D i monitorować ten poziom by był zadowalający. Zadowalający poziom to taki, przy którym symptomy u pacjenta mijają (lub w przypadku chorób przewlekłych są na tyle zmniejszone, że stają się znośne).
Najpierw zbadaj mu poziom witaminy D, przypuszczalnie jest bardzo niski. Można bardzo szybko doprowadzić do tego, że sterydy ani też antybiotyki nie będą już dłużej potrzebne (jak wiadomo zdrowi ich nie potrzebują) – podając duże uderzeniowe dawki witaminy D, a następnie mniejsze podtrzymujące. Taką terapię opisuje dr Raimund von Helden we wspomnianej już wcześniej książce „Zdrowie w 7 dni.”. Jest tam tabelka jak wyliczyć te dawki stosownie do naszej masy ciała i aktualnego poziomu D we krwi. Lekarz ten od 20 lat skutecznie przywrócił zdrowie wielu pacjentom cierpiącym na rozmaite zaburzenia z powodu niedoboru słońca i witaminy D.
Małe dzieci mogą mieć problemy zdrowotne również wtedy, gdy matka przed ciążą i w czasie ciąży miała sama niski poziom witaminy D: niestety kobiety często zapominają, że zanim zajdzie się w ciążę warto zatankować w siebie sporo zapasów substancji odżywczych, w tym witaminy D i pilnować się potem podczas samej ciąży oraz karmiąc (eksperci od witaminy D zalecają, że aby dziecko z mlekiem matki otrzymało porównywalne z mlekiem w proszku tzw. początkowym ilości witaminy D, to kobieta karmiąca musiałaby codziennie przyjmować 4000-6400 j.m. wit. D).
Pomocna może być również witamina C podawana do nasycenia (do progu biegunkowego, ale bez wywoływania samej biegunki).
Ewa napisał(a):
Marleno, dziękuję za obszerny komentarz. Przeczytałam tę książkę i najważniejsze co tam wyczytałam, to: „U pacjentów z uszkodzoną śluzówką jelita wchłanianie preparatu może być znacznie lub zupełnie blokowane. Niski poziom może być wtedy skutkiem tego schorzenia, a terapia może być prowadzona przy użyciu promieniowania UVB”.
Jeśli mamy te nietolerancje pokarmowe, to rozumiem, że mamy właśnie uszkodzoną śluzówkę jelita i nie mam sensu nam robić terapii preparatami, zgadza się? Czy uważasz, że dobrym pomysłem jest najpierw zrobić terapię sokiem z kapusty, żeby odnowić śluzówkę i zaraz po tym zastosować wit. D? Czy dzieci 2,5 i 4,5 roku mogą przejść taką terapię sokiem z kapusty- czy oprócz soku można spożywać posiłki?
Marlena napisał(a):
Bez witaminy D kosmki jelitowe są osłabione i się przez to bardziej „rozjedżają”, co powoduje przenikanie obcych białek przez barierę jelitową. Najlepiej zatankować witaminę D i wtedy zobaczyć – jeśli faktycznie jest aż tak źle, że nie wchłaniamy D, to wtedy naświetlania.
Dzieciom nie robimy postów sokowych chyba, że gorączkują przy infekcji – wtedy naturalnie tracą apetyt i można (a nawet trzeba) je trzymać na diecie płynnej.
Ewa napisał(a):
Marleno, czy wit. D3 Dr Jacob’s nadaje się do tej terapii? I czy te krople działają, jeśli się je od razu połknie? Pytam, bo moje dzieci je od razu połykają, Jeśli trzeba je trzymać jak najdłużej w jamie ustnej, to najlepiej podawać im po 1 kropli co chwilę i nie w trakcie jedzenia, dobrze myślę?
Marlena napisał(a):
Nadaje się jak najbardziej. Można nawet i od razu połknąć, nic się nie stanie.
Ewa napisał(a):
Marleno, udało się nam w końcu zrobić to badanie na wit. D3 i wapń (na czczo). W tamtym roku, po przeczytaniu Twojego artykułu zbadaliśmy się i mieliśmy wszyscy ok. 20 ng/ml i od tamtej pory suplementujemy się wit. D3 i K2 Dr Jacob’s, w międzyczasie dwa razy robiąc „szczepionkę” na grypę z wit. D. Teraz, po roku ja i mąż mamy D3 po ok. 80 ng/ml i wapń po ok. 9,6 ml/dl. A dzieci D3 po ok. 60 ng/ml i wapń po ok. 10 mg/dl. Kontrolnie mąż na następny dzień zbadał się w innym laboratorium i wynik był prawie identyczny, więc chyba badania są wiarygodne. Wyniki zbiły mnie z tropu, bo z jednej strony wychodzi, że jednak nasze jelita coś wchłaniają (i że połykanie kropli też działa 😉 ), a z drugiej strony dlaczego tak chorujemy i mamy dużo nietolerancji pokarmowych? Zwłaszcza dziwi mnie wynik syna, skoro jest na Nebbudzie to powinien mieć niski poziom wit. D, a skoro ma wysoki, to dlaczego wciąż ma te zapalenia oskrzeli? Dzisiaj wyliczyłam nam i zastosowałam dawki uderzeniowe, żeby nam wszystkim dobić poziom D3 do 100 ng/ml i potem będziemy brać dawki podtrzymujące. Suplementujemy też wit. E, B-50, omegę, spirulinę, chlorellę, wit. C buforowaną sodą (ale tylko 3 porcje dziennie, bo pisałaś, że nadmiar sodu w organizmie też nie jest dobry na dłuższą metę, więc boję się dawać megadawki). Od 10 miesięcy jesteśmy na diecie antyhistaminowej i staramy się unikać pokarmów, po których mamy wysypki lub na które nam wyszły nietolerancje w Test Food Detective (ale wszystkiego nie możemy unikać, bo umarlibyśmy z głodu i braku urozmaicenia). Kiszonek nam nie wolno- to jaki probiotyk jest wiarygodny, żeby mieć dobre bakterie w jelitach?- podobno większość aptecznych to oszustwo. Ja przez tą dietę ważę 49kg na 169cm wzrostu, wyglądam jak szkielet i jestem słaba, więc nie mogę zrobić postu Daniela. Marleno, podpowiedz proszę, co jeszcze możemy zrobić, żeby poprawić stan naszych jelit, utrzymać grzyba w ryzach, zmniejszyć nietolerancje pokarmowe i jeść w końcu bardziej urozmaicone pożywienie?
Marlena napisał(a):
Ewo, dr von Helden napisał w swojej książce „7 dni do zdrowia”, że witamina D nie może być postrzegana jako „remedium na wszystko”. Owszem, jest bardzo ważna i lepiej jest mieć jej przyzwoity poziom niż deficyt – to oczywiste. Jednak ja nie wiem co powinnaś obecnie robić, po pierwsze nie znam was, nie jestem waszym lekarzem ani nie mieszkam z wami w domu by znać wszystkie szczegóły waszego stylu życia, zawartość waszej lodówki, warunki w jakich mieszkacie i pracujecie itd.
Jeśli chodzi o probiotykoterapię to najlepiej gdyby była celowana, tak jak się robi antybiotykoterapię. Zajmuje się tym z tego co wiem np. Vitaimmun, centrum medyczne w Poznaniu (tam przyjmuje dr Patrycja Szachta, specjalista mikrobioty i nadwrażliwości pokarmowej). Czyli badamy jakich szczepów nam brakuje i te właśnie dostarczamy.
Iga napisał(a):
@Ewa
poczytaj sobie może bloga Alicji (ona zwyciężyła candida i dużo przeszła), a może coś dobrego dla was odnajdziesz!!!
Autorka mówi, że to nowe podejście do leczenia Candidy stworzone przez praktyka, nie teoretyka.
hhlifedot.wordpress.com
Ewa napisał(a):
Marleno, po pierwsze mieszkamy 650km od Poznania, po drugie sprawdziłam ich cennik i dla nas to finansowo nierealne. Podejrzewam, że brakuje nam wszystkich dobrych bakterii, więc bardziej chodziło mi o to, czy znasz jakiś probiotyk, który jest sprawdzony i wiarygodny. Ostatnio w programie TV sprawdzali rożne probiotyki i wyszło, że w większości nie ma tego co obiecują, więc przestałam kupować.
Marlena napisał(a):
Ja osobiście używam w razie potrzeby probiotyku od dra Jacobsa. A z tym twierdzeniem, że apteczne nie są dobre, to jest chyba trochę przesada. Brałam niedawno udział w szkoleniu gdzie dr Szachta mówiła na temat probiotykoterapii i padały takie nazwy jak np. Vivomixx, Sanprobi Super Formuła czy Dicoflor. Skoro z sukcesem używa ich w terapiach profesjonalna osoba lecząca ludzi, to raczej oszukane nie są.
Ewa napisał(a):
Dziękuję za podpowiedź, to te probiotyki będę stosować 🙂 A można brać większe ilości probiotyku, niż są zalecane na opakowaniu?
Marleno, wyszła mi mała zagwozdka: dawałam nam tę dawkę uderzeniową wit. D Dr Jacob’s – ilość kropli podzieliłam każdemu na dwa dni, córce wyszło po 65 kropli dziennie. Podawałam jej po 4 krople co ok. 1 minutę, żeby trochę się wchłaniało w jamie ustnej. W drugi dzień zaraz po podaniu ostatnich kropli, czyli po ok. 15 minutach córka zwymiotowała. Czy umiesz ocenić ile z tych 65 kropli mogło się wchłonąć w jamie ustnej przez 15 minut- np. połowa? Bo teraz nie wiem, czy jak wydobrzeje, to powtórzyć jej np. połowę, czyli ok. 30 kropli?
@Iga- Tobie również dziękuję za namiary 🙂
Marlena napisał(a):
Bodajże dr von Helden w swojej książce pisał, że oparte na olejach suplementy witaminy D mogą mdlić i powodować dolegliwości żołądkowe (a nawet wymioty), jeśli zostaną podane na jeden raz w dużej dawce. Po prostu wtedy trzeba rozbić tę dawkę na 2-3 mniejsze w ciągu dnia aby tego efektu uniknąć.
Ewa napisał(a):
Nic takiego u niego nie wyczytałam, ale u nas to chyba bardziej grypa żołądkowa spowodowała. A propos: do tej pory przy jelitówkach unikałam surowizny- podawałam raczej chudy rosołek, ryż brązowy (wyrzuciłam biały za Twoją radą 😉 ) , wafle ryżowe, jabłko gotowane i trochę chleba żytniego pełnoziarnistego. Ale ostatnio pisałaś, że przy chorobach przebiegających z gorączką i brakiem apetytu należy utrzymywać dietę płynną- soki warzywne. A przy grypach ŻOŁĄDKOWYCH (nie zawsze z gorączką) też podawać surowe soki warzywne czy zostać przy tym co dawałam do tej pory?
Marlena napisał(a):
Dieta płynna jest najlepsza z tego powodu, że wtedy cała energia ciała skupia się nie na trawieniu pokarmu, lecz na naprawie szkód spowodowanych przez choróbsko. Obojętnie czy mikrob zaatakował gardło, jelita czy inny organ.
Ewa napisał(a):
Acha, i czy przy grypie żołądkowej można też podawać witaminę C buforowaną sodą? Mam wrażenie, że wypicie jej zawsze prowokowało u dzieci szybsze wymioty.
Anna napisał(a):
Witam,
Trafiłam na tę stronę przypadkiem. Jest super i zgadzam się absolutnie z tym co jest napisane w artykule. Lekarze leczą przede wszystkim lekami, a jak powiedziałam pediatrze, że daję 14-letniej córce wit. D w ilości 2000j to wyraziła wątpliwość, czy nie przesadzam ! Od kilku miesięcy leczę przeziębienia megadawkami wit. C i jestem zachwycona. Od lekarki do tej pory słyszałam głównie o profilaktyce ….szczepień i ciągłym zakazie czytania w internecie „bo tam bzdury piszą”. Teraz leczę żylaki wit. E i po pół roku widzę pierwsze efekty. Pozdrawiam i życzę Wszystkim zdrowia!
Marlena napisał(a):
Anno, bardzo się cieszę i gratuluję! 🙂
A co do „przeciętnych” lekarzy, to nie ma co ich winić za brak wiedzy, po prostu tak są nauczeni mówić i tak mówią. Na szczęście coraz więcej jest takich „nieprzeciętnych”, którzy sami się przekonali (na sobie i swoich rodzinach) o dobroczynnym wpływie prawidłowej diety oraz suplementacji i teraz sugerują również swoim pacjentom zmianę diety (więcej warzyw i owoców!) oraz suplementację.
W końcu trudno sobie zaszkodzić wartościowym, pełnym witamin i minerałów naturalnym jedzeniem. Suplementami zresztą też – jeśli stosowane są umiejętnie i zgodnie z tym, co od kilku dekad już o nich wiadomo.
Ewa napisał(a):
Rozumiem, że dieta płynna jest dobra na wirusa żołądkowego, ale szczerze mówiąc czekam Marleno, aż potwierdzisz, że chodzi też o SUROWE soki warzywne.
Marlena napisał(a):
Tak, takie na świeżo wyciskane w domu.
Berna napisał(a):
Dzień dobry… Pani Marleno, czy Vita-Min Multiple Sport można stosować po tabletce do każdego posiłku?
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Nie brałabym tego do każdego posiłku. Ten produkt zawiera dawki wyższe niż zwykłe apteczne multiwitaminy, jednak jednocześnie zostały tutaj użyte kontrowersyjne barwniki w kapsułkach: biel tytanowa (zaburza działanie mikrobiomu) oraz niebieska indygotyna (kancerogenna, może wpływać na nadpobudliwość, problemy z sercem i wywoływać alergie). Witamina E jest syntetyczna, w postaci mało przyswajalnego racematu DL. Jednym słowem – tani produkt, ale dostajemy to, za co płacimy.