Zbyt mocno skupiamy się na karmieniu ciała, a co z umysłem? Co z duszą? Czy nie potrzebują one diety?
Dieta eliminacyjna dla umysłu i dla ducha jest niezbędnym elementem w procesie powrotu do zdrowia jak również utrzymania tego zdrowia długoterminowo.
Wyeliminuj zatem negatywizmy i przestań się nimi karmić.
Owszem, jest to trudniejsze niż samo tylko dbanie trzy razy dziennie o zawartość naszego talerza albo bieganie dla zdrowia.
Dlaczego jest to trudne?
Dlatego, że myśli mają to do siebie, że w naszej głowie płyną w zasadzie bez przerwy cały czas.
Co robić? Po prostu obserwuj je, bez oceniania.
Obserwacja powoduje, że je zauważasz, przez co masz większą nad nimi kontrolę i możesz świadomie je porzucić.
Szczególnie szkodliwe są te wynikające z lęku: gniew, żal, uraza, poczucie winy i zamartwianie się.
Kiedy z nich świadomie zrezygnujesz, to zobaczysz jak powrót do cielesnego zdrowia okaże się zdecydowanie łatwiejszy i wyraźnie szybszy.
Szybko też dojdziesz do wniosku, że masz „nietolerancję pokarmową” na negatywny pokarm dla duszy.
Wtedy już świadomie zaczniesz unikać miejsc, osób, sytuacji, które takim pokarmem się żywią: sprzeczki religijne, dysputy polityczne, wywołujące w sercu niepokój treści w TV i internecie itd.
Jest to ważne szczególnie w czasach, w jakich nam przyszło teraz żyć.
Jak powiedział Charles F. Glassman „Dieta eliminacyjna: zrezygnuj z gniewu, żalu, urazy, poczucia winy i zamartwiania się. Następnie obserwuj jak twoje zdrowie i życie rozkwita”!
Jakie rezultaty przynosi taka dieta eliminacyjna dla umysłu i ducha?
Ludzie pogodni duchem żyją zdrowie i dłużej! 🥰
To nie czary-mary ani żaden tam „nju ejdż”, lecz jest to zwyczajna fizjologia. Naukowo udowodnione fakty.
Gdy bowiem jesteśmy w takim negatywnym stanie umysłu, to uruchomiony jest nasz układ nerwowy sympatyczny (odpowiada on za reakcje stresowe, „walcz lub uciekaj”, więc nazwa jest nieco myląca, bo wcale nie jest on taki sympatyczny).
Dopiero uruchomienie parasympatycznego układu nerwowego (który odpowiada za reakcje odpoczynku, trawienia, rozmnażania) sprawia, że ciało może wejść w tryb samouzdrawiania, naprawy, regeneracji.
A wtedy zdrowie i życie rozkwita! ❤️
Pamiętajmy o tym za każdym razem, gdy ktoś będzie wciskał nam kolejne magiczne kuracje, ekstremalne „jedynie słuszne” diety albo drogie suplementy.
Nie składamy się tylko z układu pokarmowego! 🙂
P.S.
Polecam też przeczytanie tych artykułów:
Pokarm dla duszy: Eckhart Tolle na konferencji w Hiszpanii 2007 r.
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Bea napisał(a):
Madry post.Ja niestety ewidetnie mam problem z zamartwianiem sie i czarnowidztwem i nie umiem sobie z tym poradzic.
Nieraz az mam wizje na jawie dot niepomyslnych zdarzen lub sny katatroficzne.
Dbam o diete i ruch ale nie radze sobie z nadmiarem stresu..co powoduje rozne problemy ze zdrowiem..
Marlena napisał(a):
Bea, kursantko, przypomnij sobie proszę lekcje z kursu 7 Kluczy, bo tam o tym mówiłam, jak temu zaradzić. Gdy coś chcemy zmienić pracujemy nad wyrąbaniem nowych ścieżek neuronalnych, nie chodzimy starymi ścieżkami. 😉
Problem z wiecznym zamartwianiem się jest w gruncie rzeczy łatwy do rozwiązania (co wiem z własnego doświadczenia jako była nałogowa zamartwiaczka tudzież panikara). 🙂
Psychologowie nazywają to zewnętrznym umiejscowieniem kontroli: kontrolę nad biegiem spraw powierza się szeroko rozumianej sile wyższej, zatem świadomość, że to ona nas prowadzi jest jak balsam, który łagodzi wszelki niepokój (emocjonalny, duchowy, ekonomiczny) i pozwala cieszyć się spokojem i pewnością, że Ktoś/Coś nad nami (i w ogóle nad wszystkim) czuwa.
W większości kultur tą siłą wyższą będzie (tak czy inaczej rozumiany) Bóg (Wszechświat/ Kosmos/ Mana – nazwa nie gra roli), a z kolei np. Okinawczycy mają wierzenia bliskie animizmowi z elementami szamanizmu – tam ogromnym szacunkiem otaczają dusze przodków oddając im codziennie cześć.
Jeśli stanie się coś złego, znaczy to, że tak miało być (bo tak czy inaczej nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, np. stracimy pracę – potem znajdujemy lepszą), a jeśli wydarzy się coś dobrego, to dlatego, że przodkowie czuwają (lub Bóg – w zależności od kultury i wyznawanych wartości).
Taki sposób patrzenia na sprawy (zewnętrzne umiejscowienie kontroli) znosi stres, ponieważ zmartwienia przerzucone są na siłę wyższą – to ona się nimi zajmuje.
Czyli my robimy to, co do nas należy tutaj, na planie fizycznym (bo wiadomo, że Bóg czy duch przodka nie przyjdzie i np. nie zrobi za nas obiadu, zakupów czy dyplomu uczelni wyższej), a resztę ODPUSZCZAMY!
I zostawiamy w rękach dobrej, kochającej siły, która jest dużo większa i dużo mądrzejsza od nas: wszechmogąca, wszechwiedząca, bezwarunkowo kochająca nas i wybaczająca nam nasze błędy.
O tym odpuszczaniu Dr David R. Hawkins napisał też świetną książkę „Technika uwalniania”, opis znajduje się na witrynie wydawcy: https://virgobooks.pl/ksiazki/88-technika-uwalniania-david-hawkins.html
Ola napisał(a):
O tak, ja wlasnie od kilku dni stosuje, bo nie moge sie rozmnażać 🙁 trafem kilka godzin wczesniej dzis sluchalam konferencji dokladnie o tym samym. Przypadek? Nie sądze 🙂 moje dbanie o siebie, dieta, posty dabrowskiej nie dzialaja wiec teraz pracuje nad psychika. Prawdopodobnie to podswiadomy paniczny lęk przed posiadaniem dzieci powoduje u mnie probemy z moim układem rozrodczym. Marlenko jaką lekturę najbardziej polecasz? Dziekuje ci za twoje wszystkie cenne artykuły. Czytam twojego bloga juz kilka lat.
Marlena napisał(a):
Olu, na pewno tak jest jak piszesz: lęk to nasza zguba, nie urodziliśmy się po to by się czegoś bać i chodzić wiecznie zestresowanym.
Praktycy potwierdzają doniesienia badaczy: w stresie żadne uzdrowienie nie ma miejsca, choćby metoda była nie wiem jak wspaniała i wcześniej pozwoliła uzdrowić wielu.
Na przykład w swojej ostatniej książce dr Dąbrowska pisze o przypadku pewnej swojej pacjentki, która podczas diety doświadczała ogromnego stresu z powodu trwającego rozwodu – niestety brak było odpowiedzi ze strony organizmu, dieta nie przyniosła tej pacjentce żadnych korzyści.
Z lektur na pewno mogę polecić książkę o technice uwalniania doktora Hawkinsa, patrz moja odpowiedź na komentarz jaki zostawiła Bea – pierwszy komentarz pod tym artykułem.
Agnieszka napisał(a):
Może nie w temacie, ale postanowiłam napisać tutaj, bo już chyba przekonałam cały Internet i nie znalazłam odpowiedzi 🙁 Bardzo proszę o poradę, jak w sposób naturalny można się pozbyć torbieli na nerkach u 30-letniego mężczyzny, które powodują wysokie ciśnienia. Czy są jakieś konkretne zioła/mieszanki lub inne metody? Bardzo proszę o pomoc.
Marlena napisał(a):
Agnieszko, na maila napisałam.
Aga napisał(a):
Marleno, czy mozna dodawac do koktajli surowe liscie winogron i porzeczek czerwonych czy czarnych? Jak wykorzystac bogactwo zielonosci? Dziekuje,ze JESTES ☺👍
Marlena napisał(a):
Aga, ja póki co dodawałam do koktajli liście rzodkiewki, co do pozostałych to jeszcze nie próbowałam, ale teraz dałaś mi inspirację! 😍