Jak chronić się przed kleszczami? I co ma do tego wszechobecny smog elektroniczny? Pozornie nic, ale pojawiły się badania naukowe sugerujące, że powinniśmy się bliżej przyglądać temu co robimy.

Już w roku 2013, czyli 7 lat temu pisałam o tym, że toniemy w elektromagnetycznej zupie.

Co zmieniło się przez ostatnie 7 lat?

Zupa dzisiejsza jest jeszcze gęstsza niż 7 lat temu.

A zapowiada się jeszcze gęstsza, pomimo protestów świadomej części społeczeństwa.

Smog elektroniczny w przeciwieństwie do smogu powietrznego jest niewidzialny oraz nie śmierdzi, stąd też przez wielu jest traktowany pobłażliwie jako wymysł zielonych ekoświrów.

Czy słusznie?

Sztuczne źródła promieniowania elektromagnetycznego (PEM) człowiek wprowadził do środowiska w dużej ilości kilkanaście dekad temu – wraz z upowszechnieniem się elektryczności i radiofonii.

Intensywna elektryfikacja na Ziemi miała miejsce w pierwszych dwóch dekadach XX wieku: stawianie masztów radiowych, elektryfikacja dużych miast i linii kolejowych.

Kolejne źródła sztucznego PEM ludzkość dokładała sobie w dalszych dekadach: rozwój radaru w czasie drugiej wojny światowej, rozwój informatyki, internet, telewizja, telekomunikacja bezprzewodowa kolejnych generacji.

Technologie 2G (ok. 1990 r.), 3G (ok. 2004 r.), 4G (ok. 2010 r.) i kontrowersyjna technologia 5G, o której faktycznych efektach na środowisko wiemy wciąż bardzo niewiele, szczególnie w zakresie działania długoterminowego (co przyznają sami eksperci: szkodliwości niby tak do końca nie wykazano, ale bezpieczeństwa też niestety nie).

W sumie można ją określić jako podejmowanie ryzykownego eksperymentu biologicznego na żywym organizmie planety Ziemia, na wszystkich jej mieszkańcach reprezentujących zarówno florę jak i faunę.

A może ten eksperyment właśnie trwa i ma miejsce już teraz – gdy używamy technologii 2, 3 i 4 G?

Wiele wskazuje na to, że tak właśnie jest.

A co mają do tego kleszcze? Zaraz do tego przejdziemy.

Część osób odmawia przyjęcia do wiadomości, że sztuczne promieniowanie elektromagnetyczne (wygenerowane przez działalność człowieka, w jego owczym pędzie na hasła typu „rozwój”, „przyszłość”, „nowoczesność”) może mieć zauważalny negatywny wpływ zarówno na zdrowie ludzkie jak i na środowisko naturalne.

Z ust ekspertów i rządu płynie uspokajająca narracja, że ogólnie telefonia komórkowa „jest bezpieczna”, nie przyczynia się wcale do raka (no chyba, że niezmiernie rzadko i w zasadzie tylko troszeczkę), zaś masztów telefonii „nie powinniśmy się obawiać„, bo póki co „badania naukowe jednoznacznie nie udowodniły„, że sztuczne PEM jest szkodliwe w jakikolwiek sposób (wstydliwym milczeniem pomija się jednak fakt, że za owe badania w dużej mierze płacił odpowiedni przemysł).

Sposób rozumowania przeciętnego Kowalskiego jest taki: gdyby coś było niebezpieczne lub szkodliwe, to nie byłoby to dopuszczone do użytkowania lub do sprzedaży.

Jest przecież tyle instytucji i urzędników czuwających nad zdrowiem narodu, że wszystko co jest w sprzedaży musi być sprawdzone, zatwierdzone i jest z pewnością całkowicie bezpieczne: jedzenie zalegające sklepowe półki, kosmetyki, środki czystości, pigułki, szczepionki, środki ochrony roślin, materiały budowlane, meble, zabawki, tkaniny, plastiki i tak samo urządzenia emitujące PEM.

Wszystko jest sprawdzone i zgodne z odgórnie ustalonymi normami, a naszym zadaniem jest jedynie kupować, konsumować i o nic więcej się nie martwić, niczego nie kwestionować.

Wszak nad naszym dobrostanem i ogólną szczęśliwością czuwają całe sztaby ekspertów oraz odpowiednich instytucji!

O naszą świetlaną przyszłość zadbają korporacje, już dziś tworząc ją specjalnie dla nas (i za nas, bo o zdanie nikt nas tutaj nie pyta) – jak na reklamie poniżej. 👇

Nie zapomnijmy jednak, że swego czasu równie gorliwie i z pełnym przekonaniem wmawiano nam całkowite bezpieczeństwo rozmaitych produktów korporacyjnych, które miały ludzkości zapewnić rozwój i szczęśliwą przyszłość jak np. DDT (a jeden pan to nawet w TV jadł to na wizji publicznie, by pokazać jakież to nieszkodliwe).

Za bezpieczne uważane były także przez kilka dobrych dekad szeroko reklamowane produkty zawierające promieniotwórczy rad (czekoladki, pasty do zębów, kremy na zmarszczki i ubranka dla dzieci), a palenie tytoniu polecali w reklamach lekarze przez dobre 5 dekad.

Wszystkie te rzeczy były uznane wszem i wobec za bezpieczne, dopóki nie wyszło na jaw, że od tego się szybciej i w większych cierpieniach umiera, choć w międzyczasie ktoś już na ludzkiej naiwności i wywołanych nią cierpieniach zarobił mnóstwo pieniędzy.

Ogłupić, uzależnić, sprawić cierpienie – na tym się doskonale zarabia.

Metody działania stosowane przez operatorów są już nam znane: doskonale je przećwiczył na ludziach przemysł tytoniowy.

Po czym kiedy szydło wyszło z worka, to papierosiarze wykupili koncerny spożywcze by działalność podtruwania ludzkości móc dalej uprawiać w białych rękawiczkach przez kolejnych kilka dekad.

Cóż, jak to ktoś celnie ujął: ludzie dzielą się dzisiaj na dwie kategorie: na tych, którzy myślą, że rządy i korporacje działają w interesie ich dobra, oraz na tych, którzy myślą.

Kleszcze w przeciwieństwie do ludzi nie myślą, ale tak jak wszystko, co żyje – podlegają prawom natury.

W przeciwieństwie do praw i norm stanowionych przez człowieka – prawa natury są niezmienne, nieprzekupne i bezlitosne dla nadętych pychą głupców.

Populacja kleszczy Ixodes ricinus zakażonych krętkami Borrelia burgdorferi od dwóch co najmniej dekad gwałtownie narasta, także w Polsce.

Są one też coraz bardziej agresywne i zaraźliwe.

Kleszcze żerują już nie tylko w lasach, ale i na łąkach, a nawet w miejskich parkach, czy na trawnikach.

Czy skażenie środowiska promieniowaniem elektromagnetycznym pochodzącym z coraz liczniejszych urządzeń mobilnych oraz stacji radiowych, telewizyjnych i telefonii komórkowej może mieć z tym cokolwiek wspólnego?

Takie pytanie zadała sobie polsko-słowacka grupa badaczy, a wyniki tych badań opublikowane zostały kilka tygodni temu (marzec 2020 r.) w artykule naukowym „Infected Ixodes ricinus ticks are attracted by electromagnetic radiation of 900 MHz” zamieszczonym w periodyku naukowym „Ticks and Tick-born Diseases”.

Badacze stwierdzają w nim, że – cytuję:

„Wiadomo, że pole elektromagnetyczne (EMF) wpływa na funkcje układu nerwowego, sercowo-naczyniowego i rozrodczego wielu zwierząt, w tym kleszczy. Celem tego badania było przetestowanie zachowania kleszczy w obecności pola elektromagnetycznego o częstotliwości radiowej. Do testowania użyto 160 dorosłych samców i 140 dorosłych nieswoistych kleszczy Ixodes ricinus.

Osoby były narażone na działanie pola elektromagnetycznego o częstotliwości 900 MHz w osłonie przed promieniowaniem (RST). Kleszcze były przyciągane do napromieniowanego obszaru. Efekt ten był znacznie silniejszy u kleszczy zakażonych Rickettsia spp., co sugeruje, że patogeny mogą zmieniać reakcję kleszczy na bodźce środowiskowe.

Wyniki te prowadzą do pytania, czy sztuczne pole elektromagnetyczne może mieć wpływ na aktywność kleszczy I. ricinus i jako takie może przyczyniać się do bieżących zmian w rozmieszczeniu kleszcza i jego patogenów obserwowanych obecnie w Europie i poza nią.”.

Koniec cytatu.

Jednym słowem – pole elektromagnetyczne 900 MHz (długość promieniowania standardowo wykorzystywana w większości urządzeń mobilnych, także w smartfonach) działa na kleszcze w ten sposób, że przyciąga je niczym magnes, a przyciąganie to jest silniejsze u kleszczy będących nosicielami chorobotwórczych patogenów.

Zjawisko przyciągania samo w sobie może być związane z posiadaniem przez nie tzw. szóstego zmysłu, czyli powszechnego w świecie zwierząt zmysłu magnetycznego, który wykształcił się w drodze ewolucji w odpowiedzi na siły naturalnego ziemskiego pola magnetycznego.

Sztuczne źródła promieniowania elektromagnetycznego mogą ten zmysł zaburzać i powodować zwiększoną pobudliwość kleszczy.

Najbardziej jednak wartym uwagi elementem tego polsko-słowackiego badania jest ta oto sugestia: „patogeny mogą zmieniać reakcję kleszczy na bodźce środowiskowe.”.

Chodzi o patogeny dla których kleszcze są gospodarzami, są to patogeny dla samych kleszczy nieszkodliwe, ale za to wywołujące u ludzi boreliozę, riketsjozę czy odkleszczowe zapalenie mózgu.

Naukowcy wyjaśniają co następuje (cytat).

„Warto zauważyć, że kleszcze ko-ewoluują ze swoimi patogenami od tysięcy lat. Wiele patogenów kleszczy potrafi swoimi gospodarzami odpowiednio manipulować, zmieniając ich metabolizm, płodność, a nawet wpływać na preferencje środowiskowe. Najwidoczniej niektóre z nich wpływają na odpowiedź kleszczy na bodźce elektromagnetyczne – sprawiając, że kierują się do nich jeszcze chętniej, niż zazwyczaj”. – czytamy w tekście naukowców przesłanym do Polskiej Agencji Prasowej (PAP).

Czy promieniowanie elektromagnetyczne może też dawać ten sam efekt również u ludzi?

Tego nie wiemy, ale takiej hipotezy wykluczyć nie można – wszak my też należymy do królestwa zwierząt, my także mamy nasze patogeny (w dużej mierze oportunistyczne), z którymi ko-ewoluowaliśmy przez tysiące lat.

Jak wiadomo bardzo duża część materiału genetycznego z jakiego się składamy, to są nasze bakterie, wirusy i grzyby – nasz ekosystem.

Ingerencja człowieka w ekosystemy obejmuje zaś również wprowadzenie sztucznych pól magnetycznych, z czego częstokroć nie zdajemy sobie sprawy.

Czemu? Może z wygodnictwa, a może dlatego, że żyjemy w jakiejś obłąkanej gonitwie diabli wiedzą za czym i wciąż brakuje nam na wszystko czasu, więc zamiast poszukiwań własnych zadowalamy się usłyszanymi opiniami ekspertów (częstokroć opłaconych przez odpowiedni przemysł).

Czasu nam brakuje pomimo tego, że jesteśmy otaczani coraz liczniejszymi nowoczesnymi urządzeniami, dzięki którym mieliśmy niby ten czas zyskać.

A tu guzik.

Daliśmy się oszukać jak małe dzieci.

Przyssani do smartfonów

Telefony komórkowe stały się nowym elementem stylu życia wielu ludzi.

Rewolucja była szybka i bezbolesna, w ciągu zaledwie ostatnich trzech dekad wiele osób (szczególnie młodych) dało się wciągnąć w gadżeciarstwo i omamić wizjom szczęścia płynącego z nowoczesnych technologii – bo kolejnych nowinek ciągle mało.

Bardzo szybko w naszych kieszeniach zagościły już nie tylko tylko telefony, ale wieloczynnościowe kombajny czyli smartfony – bo dzisiaj wszystko musi być smart czyli sprytne.

Dla wielu są one nieodłączną częścią codziennego życia, czymś tak niezbędnym do „normalnego” funkcjonowania jak tlen czy woda.

Tak jak sto lat temu nie do pomyślenia było wyjść z domu bez nakrycia głowy, tak dzisiaj nie do pomyślenia jest wyjść z domu bez smartfona.

Jednak rząd i korporacje zamiast wpychać na siłę obywatelom miraże niesłychanej szczęśliwości jaka czeka ich pod egidą najnowszej technologii 5G, powinni najpierw zadbać o to, aby w szkołach uczono młodych ludzi jak właściwie i w rozumny sposób korzystać z dobrodziejstw już istniejących technologii 2-4 G.

Z badań wykonanych kilka miesięcy temu przez Mobiem Polska wynika bowiem, że prawie 82% badanych użytkowników w wieku 15-35 lat idąc spać kładzie swojego smartfona tuż obok siebie, najczęściej na poduszce.

Pierwszą rzeczą na jaką pada zatem wzrok wielu ludzi tuż po przebudzeniu oraz ostatnią jaką oglądają tuż przed zaśnięciem jest nowy przyjaciel i zbawiciel ludzkości: smartfon.

Ludzie z nim śpią, z nim spożywają swoje posiłki, chodzą z nim nawet do kibla, a gdy umówią się ze znajomymi w kawiarni czy restauracji, to i tak każdy wgapia się w ekranik swojego smartfona w oczekiwaniu na kelnera.

Ponad 70 proc. badanych osób wraca po swój telefon, gdy zapomni go z domu, nawet kosztem spóźnienia się do pracy lub szkoły.

Tak, smartfon jest faktycznie bardzo smart – to mega sprytne urządzenie, do którego wielu ludzi stało się hipnotycznie przyssanych przez większość dnia, w błogim odseparowaniu od otaczającej rzeczywistości – tej prawdziwej, nie tej wirtualnej.

W nieco humorystyczny, ale i dający sporo do myślenia sposób przedstawili tą społeczną patologię artyści fotograficy tacy jak Antoine Geiger (projekt SUR-FAKE) czy Max Cavallari (projekt LONELINESS).

Kilka wymownych prac poniżej (poszukiwacze biblijnego „znamienia bestii” znajdą tu zapewne coś dla siebie):

Co zrobić by chronić się przed kleszczami?

Cóż, unikać technologii, postępu czy rozwoju jest trudno (nawet współczesnym Amiszom) i nie zawsze jest to praktyczne – tu nie chodzi o „powrót do średniowiecza”.

Lecz tak jak do wszystkiego – tak i do tego należy podchodzić z odpowiednim dystansem, używając nie tylko rozumu, ale i swojej własnej intuicji.

Bo tymi dwoma cechami różnimy się od zwierząt!

Nieodpowiedzialnym podejściem do technologii możemy (świadomie lub nie) robić krzywdę nie tylko sobie i swoim dzieciom, ale i całemu otaczającemu nas światu fauny i flory.

Nie żyjemy sami na tej planecie.

I nie zapominajmy, że przyroda poradzi sobie bez nas, podczas gdy my bez niej nie.

Lgnące do smartfonów kleszcze zarażone patogenami to kolejny przykład na to, że czynniki rujnujące nasze zdrowie nie zawsze są oczywiste i jasne jak słońce, lecz mogą wchodzić do naszego życia także „tylnymi drzwiami”.

Tak jak np. w przypadku stosunkowo mało toksycznego glifosatu, którego szkodliwość nie polega na wysokiej toksyczności samej w sobie, ale na tym, że substancja ta kradnie nam podstępnie minerały i niszczy nasz mikrobiom, o czym pisałam tutaj.

Szkodliwość smartfonów również może nie wynikać bezpośrednio z tego, że (używane rozsądnie oraz z poszanowaniem nie tylko siebie ale i innych mieszkańców planety) są dla nas szkodliwe same w sobie, lecz z tego, że bezrozumne ich używanie oznaczać może ingerencję w ekosystem również innych stworzeń na tej planecie, co mści się na nas prędzej czy później, bowiem w przyrodzie wszystko jest ze wszystkim powiązane.

W Polsce odnotowano w 2019 roku ponad 20 tysięcy przypadków boreliozy, podczas gdy 10 lat wcześniej tylko ok. 4 tysiące, a jeszcze wcześniej, w roku 2000 jedynie 2 tysiące.

A co z pszczołami, tak na marginesie?

Kiedy przetrzebione zostaną ich populacje, to głód może szybko zajrzeć nam w oczy, bowiem okazuje się, że już aktualne zanieczyszczenie środowiska falami elektromagnetycznymi może powodować, że pszczoły słabną, nie wiedzą jak wrócić do ula, a płodność królowej jest wyraźnie zmniejszona.

W badaniu użyto ekspozycji na fale ze smartfona, 900 MHz przez 10 minut dziennie, przez okres 10 dni.

Pszczoły zapylają ponad 100 gatunków jadalnych roślin.

Jeśli chcemy sięgać gwiazd za pomocą technologii coraz to nowszych generacji, to najpierw musimy być świadomi tego, że  technologią nie napełnimy żołądków.

Jak słusznie zauważa dr Małgorzata Rochalska w swojej pracy Wpływ pól elektromagnetycznych na florę i faunę”:

„Naturalne i sztuczne PEM stały się nieodłączną składową środowiska. Ich działanie na organizmy żywe — rośliny i zwierzęta — chociaż różne w zależności od natury pól i rodzaju obiektu, na który wpływają jest coraz intensywniejsze i daje czasami zaskakujące i trudne do przewidzenia skutki”.

Odpowiedź na pytanie jak chronić się przed kleszczami jest zatem w tym kontekście raczej prosta: kierując się zasadą ostrożności telefon zostawiajmy w domu wybierając się na spacer do parku lub do lasu.

Dodatkowo pisałam też już o tym jak używać olejki eteryczne na kleszcze.

Czy inne patogeny też są wrażliwe na PEM?

Do przemyślenia pozostawiam czytelnikom  oficjalne dane ze strony PZH dotyczące zachorowań na grypę w Polsce w latach 1975-2018 (dodam, że szczepionki na wirusa grypy pojawiły się w Polsce dopiero od 1994 roku).

Jak widać  na załączonym obrazku od prawie dekady słupki zachorowań w zasadzie idą już tylko cały czas rok do roku w górę, sięgając tak wysoko jak nigdy dotąd.

Przeszukując internet można znaleźć podobnie wyglądające wykresy odnoszących się do statystyk w innych krajach.

Czy mający miejsce po 2010 roku nie dający się ukryć ciągły wzrost zachorowalności  na chorobę pochodzenia wirusowego (grypę) może mieć związek również ze wzrastającą ilością sztucznego PEM w naszym środowisku?

Ponieważ  era smartfonów i towarzyszące temu wprowadzenie technologii 4G pewnym zbiegiem okoliczności nastąpiło w okolicach 2010 roku – takiego scenariusza nie można pochopnie wykluczać.

Tak w przypadku rosnących słupków grypy jak i boreliozy korelacja widoczna jest dla laika gołym okiem, natomiast zadaniem naukowców (niezależnych od korporacji – z oczywistych względów) byłoby sprawdzić czy istnieje też przyczynowość.

Dopóki jednak naukowcy nie podejmą próby wyjaśnienia tego stanu rzeczy, to pozostają nam jedynie domysły oraz stosowanie zasady najwyższej ostrożności: dbanie o odporność organizmu i unikanie sztucznego PEM tak bardzo, jak tylko to możliwe.

Pomocne linki:

1. Frątczak M., Vargová B., Tryjanowski P., Majláth I., Jerzak L.,Kurimský J., Cimbala R., Jankowiak Ł., Conka Z., Majláthová V. (2020) Infected Ixodes ricinus ticks are attracted by electromagnetic radiation of 900 MH. Ticks and Tick-borne Diseases, https://doi.org/10.1016/j.ttbdis.2020.101416

2. Małgorzata Rochalska „Wpływ pól elektromagnetycznych na florę i faunę”. Medycyna Pracy 2009;60(1):43 – 50.

3. Apel ponad 180 naukowców z 36 krajów o moratorium na wdrożenie technologii 5G w celu dokładniejszego zbadania efektów tej technologii na zdrowie oraz środowisko naturalne: https://www.jrseco.com/european-union-5g-appeal-scientists-warn-of-potential-serious-health-effects-of-5g/

4. Arthur Firstenberg „The Invisible Rainbow: A History of Electricity and Life” (Kindle Edition), Chelsea Green Publishing 2020.

5. „Shock and Awe: The Story of Electricity” serial dokumentalny BBC (https://www.youtube.com/watch?v=Gtp51eZkwoI)

6. Alarmujące dane. Młodzi Polacy są przyssani do telefonów na amen, eksperci mówią o patologii: https://innpoland.pl/157679,wiekszosc-mlodych-polakow-nie-wyobraza-sobie-zycia-bez-smartfonow