Olejki eteryczne to wspaniały dar natury, który warto zawsze mieć w domu: mają one zastosowanie nie tylko jako naturalne substancje zapachowe (przydatne do sprzątania, prania, odświeżania pomieszczeń, odstraszania owadów itp.).
Każdy z nich mieć może również pewne działanie prozdrowotne, a nawet terapeutyczne.
Jakie olejki eteryczne najlepiej się sprawdzają i na co?
Oczywiście mam na myśli naturalne olejki eteryczne otrzymywane z roślin, a nie produkty o mylących nazwach (takich jak „olejek zapachowy” czy „kompozycja zapachowa”), które mogą mieć w składzie syntetyczne składniki (np. pochodne ropy naftowej) i różne niesprzyjające zdrowiu dodatki.
Takie „olejki zapachowe” kupowane po taniości w przygodnych sklepach, kwiaciarniach, na bazarach czy też stoiskach z pamiątkami lub artykułami egzotycznymi – z punktu widzenia aromaterapii są nieprzydatne, a nawet mogą być szkodliwe.
Aby mieć pewność, że mamy do czynienia z prawdziwym olejkiem eterycznym zawierającym tylko naturalne składniki bezpośrednio destylowane z roślin – musimy wczytać się w etykietę, na której powinna znaleźć się botaniczna nazwa rośliny po łacinie, określenie „naturalny olejek eteryczny”, skład INCI (jednoskładnikowy, czyli np. Mentha Piperita Oil, bez żadnych dodatków typu „Parfum” itp.).
Czasem pod składem INCI znajdziemy wymaganą prawem informację dla alergików (np. że dany olejek zawiera limonen i/lub linalool).
Na pudełeczku powinna znajdować się też informacja o posiadaniu atestu PZH i wpisie do Rejestru Kosmetyków.
Takiego produktu możemy używać zarówno do celów aromaterapii wziewnej (aromatyzacja pomieszczeń, sauna, kominek zapachowy, dyfuzor elektryczny) jak i w kontakcie ze skórą (jako dodatek do kąpieli, jako składnik olejku do masażu lub innego domowej roboty kosmetyku, do robienia okładów itp.).
Istnieją też dużo droższe olejki eteryczne jakości farmaceutycznej, tzw.”therapeutic grade”, albo „BP” (od British Pharmacopeia), które dopuszcza się również do stosowania wewnętrznego (dostępne w Polsce w ofercie zagranicznych firm opartych o MLM czyli marketing sieciowy, np. Doterra czy Young Living), aczkolwiek nie ma żadnej instytucji wydającej takie pozwolenia – są to wewnętrzne standardy danej firmy.
Z tego co mi wiadomo żadna z polskich firm nie ma tego typu olejków eterycznych w swojej ofercie, tzn. oficjalnie olejki eteryczne polskiej produkcji (konfekcjonowane w Polsce) mają zawsze na opakowaniu informację „Do użytku zewnętrznego”, nawet jeśli produkt byłby doskonałej jakości i czystością nie ustępowałby temu zagranicznemu, kosztującemu czasem kilka razy tyle (jakości jednak „na oko” nie stwierdzimy – potrzebne są do tego badania chromatograficzne).
Być może kontrowersje wokół tematu stosowania wewnętrznego wynikają stąd, że Polskie Towarzystwo Aromaterapeutyczne nie zaleca w ogóle stosowania wewnętrznego, zaś np. w USA jest to dosyć powszechnie stosowane.
Na witrynie FDA czyli rządowej Agencji Żywności i Leków [tutaj] podana jest nawet lista olejków mających status GRAS (skrót od Generally Recognised As Safe) czyli rozpoznanych jako ogólnie bezpieczne w roli dodatku spożywczego.
Jak widać – co kraj, to obyczaj! 😉
Nie ma chyba takiego olejku eterycznego, który nie miałby swoich unikalnych własności zdrowotnych, każdy z nich bowiem zasługuje na osobne zainteresowanie.
Co więcej – ich łączenie częstokroć charakteryzuje się niesamowitą synergią.
Ale lista 10 olejków eterycznych, które warto mieć zawsze w domu pod ręką mogłaby przedstawiać się moim zdaniem następująco:
1. Lawenda
Znana od wieków ze swoich własności relaksujących, kojących i ułatwiających zasypianie.
Współcześni badacze potwierdzają te własności: u osób cierpiących na niepokój, lęki czy napady paniki niemiecki preparat Silexan zawierający kapsułkowany olejek eteryczny z lawendy wykazał znaczące działanie anksjolityczne (przeciwlękowe) w porównaniu nie tylko z placebo ale nawet z psychotropowymi lekami przeciwlękowymi jak paroksetyna [klik] czy lorazepam [klik], a to wszystko bez działań ubocznych (typu otępienie itp.) ani powodowania uzależnienia.
Całkiem nieźle!
Oprócz tego lawenda ma działanie antyseptyczne i przeciwzapalne, toteż znakomicie przyspiesza gojenie się skóry: oparzeń, zadrapań, skaleczeń, ukąszeń owadów, wysypek, trądziku, pękających pięt itp.
Inhalacje z dodatkiem olejku lawendowego pomocne są przy stanach zapalnych zatok i układu oddechowego.
Dodanie zaś kilku kropel olejku lawendowego do prania zneutralizuje niemiłe zapachy i zadziała bakteriobójczo. Jeśli masz mieć w domu tylko jeden olejek eteryczny to niech będzie nim właśnie lawendowy!
2. Mięta
Mięta pieprzowa to znakomite remedium na dolegliwości przewodu pokarmowego, o czym wszyscy wiemy: od herbatki miętowej poprzez krople miętowe – mięta zawsze w każdym domu zawsze była pod ręką, tak na wszelki wypadek.
Mięta ma jednak dużo szersze zastosowanie – obecnie w bazie Pubmedu znajduje się ponad 1200 badań związanych z dobroczynnym działaniem olejku miętowego oraz jego najbardziej aktywnego składnika – mentolu.
Mentol znany jest powszechnie z tego, że ma działanie chłodzące i odświeżające. Ale to nie wszystko: w badaniach stwierdzono, iż mięta ma działanie antybakteryjne, antygrzybicze, antyświądowe, antyzapalne, rozkurczowe, wiatropędne, żółciopędne, mięta pieprzowa stymuluje też wydzielanie soków żołądkowych.
Choć trudno w to uwierzyć – skromna mięta ma potężne działanie: obok kory cynamonu i lawendy wykazała w badaniach doskonałe działanie nawet na te drobnoustroje, które uodporniły się na działanie antybiotyków.
Inhalacje z dodatkiem olejku miętowego (można mieszać dodatkowo z eukaliptusowym) pomocne są przy problemach z układem oddechowym, również przy alergiach, bólach głowy i astmie (jeśli nie mamy w domu inhalatora można olejki eteryczne wmieszać np. do oleju kokosowego i nasmarować klatkę piersiową i/lub szyję).
Z kolei wdychanie mieszanki olejku miętowego oraz cedrowego poprawiało sprawność intelektualną (pamięć, koncentracja) u dzieci podczas rozwiązywania testów.
Mięta jest bezcenna również dla urody włosów: w tym badaniu 3% roztwór olejku eterycznego z mięty (rozpuszczony w oleju z jojoba) aplikowany ogolonym na łyso myszom codziennie przez 4 tygodnie, wykazał lepsze działanie (i bez skutków ubocznych) na porost włosów niż nawet 3% minoxidil (zatwierdzony jako lek, w którego charakterystyce produktu można wyczytać iż „mechanizm działania minoksydylu jest nieznany”, co nie przeszkadza jednak by występował on jako składnik reklamowanych i kosztownych częstokroć szamponów na porost włosów typu Regeine, Loxon, Piloxidil itp., nie mówiąc o tym, że wcześniej minoxidil sprzedawano jako lek na nadciśnienie, po czym został wycofany gdy okazało się, że sprzyjał miażdżycy, więc… zaczęto go sprzedawać jako środek na porost włosów!).
Tymczasem włosy u myszy poddanych miesięcznej kuracji mieszanką oleju jojoba i eterycznego olejku z mięty pieprzowej były wyraźnie dłuższe i grubsze niż u pozostałych osobników (nawet tych traktowanych minoxidilem), odnotowano też pożądane wydłużenie mieszków włosowych.
Co prawda badano w ten sposób na razie tylko myszy, ale ponieważ olejek miętowy ma zdecydowanie niższą toksyczność niż minoxidil – z pewnością warto najpierw wypróbować miętową kurację.
Ponadto zapachu mięty nie znoszą insekty (pająki, muchy, komary, mole, mrówki, kleszcze itp.). Zastosowanie olejku eterycznego z mięty (solo lub w połączeniu np. z olejkiem goździkowym lub cynamonowym) jest skutecznym domowym odstraszaczem insektów – powoduje, że uciekają one gdzie pieprz rośnie.
Przepis na mieszankę odstraszającą insekty podawałam tutaj: [klik].
A na dolegliwości żołądkowe i kiepskie trawienie? Od niepamiętnych czasów zaparzało się cierpiącemu herbatkę miętową.
Amerykańska szkoła aromaterapii (dopuszczająca stosowanie olejków eterycznych wewnętrznie) mówi jednak, że dodanie zaledwie jednej kropli miętowego olejku eterycznego do szklanki wody ma moc ponad dwudziestu szklanek naparu miętowej herbatki.
Jedynie przy chorobie refluksowej stosowanie mięty nie jest wskazane: mięta rozluźnia mięsień wpustu żołądka jednocześnie zwiększając produkcję kwasów żołądkowych, przez co może potęgować dolegliwości.
3. Cytryna
Cytryna ma nie tylko silne własności antyzapalne, antyseptyczne i bakteriobójcze, ale również (podobnie jak i wszelkie inne cytrusy) cudownie odświeżający i wprawiający w dobry nastrój zapach, stąd też cytrynowy olejek eteryczny należy do najchętniej wybieranych olejków.
Za własności olejku cytrynowego odpowiada głównie limonen (cytryna ma go najwięcej ze wszystkich owoców cytrusowych) oraz geraniol – substancja wykazująca właściwości antyoksydacyjne i antyzapalne.
Świeża cytrynowa woń pozwala pozbyć się mdłości (np. we wczesnym okresie ciąży). W wykonanym w 2014 roku randomizowanym badaniu z podwójnie ślepą próbą z użyciem placebo [klik] kobiety poddane aromaterapii wziewnej z eterycznym olejkiem cytrynowym miały zdecydowanie mniej mdłości oraz skłonności do wymiotów niż kobiety z grupy kontrolnej dostające placebo.
W podsumowaniu badacze stwierdzają, iż zapach cytryny może być skutecznym środkiem ograniczającym mdłości i wymioty u ciężarnych. To bardzo dobra wiadomość!
Ponad pół wieku po aferze z taratogennym talidomidem, ale lepiej późno niż wcale. Aromaterapeuci zalecają też wąchanie olejku cytrynowego w przypadku mdłości wywołanych np. chorobą lokomocyjną.
Olejek eteryczny cytrynowy jest znakomity do sprzątania, mycia i prania ponieważ limonen ma silne własności odtłuszczające, a oprócz tego roztacza przyjemny zapach.
Również dodanie kropelki olejku cytrynowego do porcji nakładanego przy myciu tłustych włosów szamponu nada włosom dodatkowego blasku i dokładnie je oczyści.
Olejek cytrynowy wmieszany do oleju nośnikowego przywróci utraconą świetność przedmiotom wykonanym z naturalnej skóry oraz srebra. Pomoże też w pozbyciu się plam z naklejek lub z żywicy.
Jako ciekawostka: amerykański aromaterapeuta dr Eric Zielinski (swojsko brzmiące nazwisko!) sugeruje, iż dodanie kilku kropelek olejku eterycznego cytrynowego (lub grejfrutowego) na szklankę wody jest pomocne przy odchudzaniu, ponieważ zawarte w olejku substancje aktywne przyspieszają metabolizm.
Jeśli będziemy jednak stosować cytrynowy olejek eteryczny do czegoś innego niż sprzątanie, to radzi on wybierać najlepiej olejek w wersji bio (z cytryn uprawianych ekologicznie), ponieważ wszystkie cytrusowe olejki eteryczne są tłoczone ze skórek owoców.
Należy ponadto zapamiętać, iż olejki eteryczne pochodzące z cytrusów (a więc cytrynowy, pomarańczowy, limetkowy, grejfrutowy, mandarynkowy) wykazują właściwości fotouczulające: po ich aplikacji na skórę (np. jako składnika domowego kosmetyku) aromaterapeuci zalecają przez najbliższe minimum 8-12 godzin wstrzymywać się od ekspozycji na światło słoneczne, co uchroni nas przed wystąpieniem plam na skórze.
4. Drzewo herbaciane
Olejek z drzewa herbacianego nie ma wbrew pozorom nic wspólnego z herbatą, czyli popularnym na całym świecie napojem, zatem określanie go mianem „olejku herbacianego” nie jest prawidłowe (a to bardzo częsty błąd!).
Przy okazji napomknę, iż destylacja olejku eterycznego z herbaty (np. zielonej czy jakiejkolwiek) nie jest technicznie możliwa, zatem nie istnieje coś takiego jak „olejek herbaciany”, a jeśli zobaczymy w sklepie coś takiego (np. „olejek z zielonej herbaty” lub „o zapachu zielonej herbaty”), to znaczy, iż jest to produkt syntetyczny.
Prawdziwie naturalny jest jedynie olejek z drzewa herbacianego i jest on pozyskiwany nie z rośliny herbaty (Camelia sinensis), lecz z drzewa o nazwie Melaleuca alternifolia rosnącego głównie w Australii i Nowej Zelandii.
Aborygeni używali tej rośliny w swej tradycji jako „leku na wszystko”, zaś współcześni badacze potwierdzają jej niezwykłe właściwości (przegląd publikacji tutaj).
Olejek z drzewa herbacianego ma szerokie spektrum właściwości: antybakteryjne, antyseptyczne, antygrzybicze, insektobójcze, przeciwzapalne i przeciwświądowe. Wrażliwe są nań nawet trudne już obecnie do leczenia antybiotykami drobnoustroje jak Staphylococcus aureus (gronkowiec złocisty), Pseudomonas aeruginosa (pałeczka ropy błękitnej) czy też Enterococcus faecium (wywołujący zapalenie dróg moczowych) jak również popularne mikroby typu E.Coli, Streptococcus pyogenes (wywołujący anginę ropną, różę, zapalenie ucha), Streptococcus mutans (wywołuje próchnicę zębów), Streptococcus pneumoniae (czyli pneumokoki), Propionibacterium acnes (odpowiedzialne za trądzik), Proteus mirabilis (zapalenie dróg moczowych), Klebsiella pneumoniae (pałeczka zapalenia płuc), Shigella sonnei (wywołująca czerwonkę) czy w końcu Trichomonas vaginalis (rzęsistek pochwowy).
Olejek z drzewa herbacianego nie oszczędza też organizmów grzybowych, takich jak m.in. Trichophyton (grzybica skóry, włosów, paznokci), Aspergillus (kropidlak, u osób o niskiej odporności może wywołać aspergilozę, często spotkany na basenach pływackich, w zagrzybionych budynkach itp.), Microsporum (grzybica owłosionych części ciała), Malassezia (łupież owłosionej skóry głowy) i niezwykle głośna ostatnio – Candida Albicans (wywołuje zarówno drożdżyce powierzchniowe jak i ogólnoustrojowe, zwane kandydozami).
Antyseptyczne właściwości olejku z drzewa herbacianego będą pomocne także przy sprzątaniu i praniu. Domowe roztocza (a nawet te powodujące świerzb) nie mają w starciu z olejkiem z drzewa herbacianego większych szans.
Olejku z drzewa herbacianego nie znoszą również mało sympatyczne insekty jak wszy, pchły, karaluchy czy też pluskwy.
5. Eukaliptus
Kolejny potężny olejek eteryczny z Australii!
Z drzewem eukaliptusowym nieodwołalnie kojarzą się każdemu z nas sympatyczne misie koala 🙂 Obok olejku z drzewa herbacianego olejek z eukaliptusa był drugim popularnym „lekiem na wszystko” stosowanym wśród Aborygenów od niepamiętnych czasów.
Za jego własności oraz intensywnie orzeźwiający zapach odpowiada ciekawy terpen o nazwie eukaliptol (zwany też cyneolem), który występuje m.in. w rozmarynie, szałwii, liściu laurowym, imbirze, konopiach, bazylii, drzewie herbacianym, kamforowym czy piołunie, ale olejek eteryczny z eukaliptusa ma go w sobie najwięcej (min. 80%).
Cyneol jest dobrze zbadaną substancją i znajdziemy na jego temat wiele publikowanych prac.
W badaniach cyneol wykazuje własności antybakteryjne, antywirusowe, antygrzybicze, pierwotniakobójcze, insektobójcze, przeciwpasożytnicze, sekretolityczne (ułatwiają wydalanie śluzu i wydzielin z dróg oddechowych), żółciopędne, wzmagające wydzielanie soków trawiennych.
Czy może dziwić zatem status „leku na wszystko” wśród australijskich Aborygenów? 😉
Olejek eukaliptusowy to potężna broń na drobnoustroje – nawet na takie, z którymi nie radzą sobie antybiotyki.
W tym badaniu wykonanym w Indiach okazało się, że taki na przykład gronkowiec złocisty (bakteria, z którą współczesna medycyna radzi sobie często dosyć kiepsko) już po 15 minutach ekspozycji na olejek eukaliptusowy stracił wydolność.
Dodajmy, że gronkowiec złocisty to bakteria oportunistyczna, którą większość z nas może nosić w swojej nosogardzieli oraz na skórze (na stałe lub okresowo): czeka ona na osłabienie systemu odpornościowego gospodarza (choroba, chemioterapia, przerwanie ciągłości tkanek np. podczas operacji) i wtedy się uaktywnia i rozmnaża, co jest ułatwione szczególnie np. podczas pobytu w szpitalu gdy jesteśmy złożeni chorobą lub przeszliśmy operację, dlatego właśnie zakażenia gronkowcem są prawdziwą zmorą współczesnych szpitali.
Inhalacje z użyciem olejku eukaliptusowego (solo lub w połączeniu z miętą) pomocne są przy infekcjach układu oddechowego – przeziębieniu, anginie, grypie, zapaleniu zatok, oskrzeli itd.
Z uwagi na własności tego olejku jego zastosowanie będzie w wielu przypadkach bardzo podobne do olejku z drzewa herbacianego, np. w domowych pracach takich jak sprzątanie, pranie i ogólnie pozbywanie się niechcianych żyjątek uprzykrzających nam życie (roztocza, grzyby, bakterie, wirusy, pasożyty, insekty).
6. Goździk
Jak już wiemy goździki (nierozkwitłe, wysuszone pąki kwiatowe drzewa goździkowego) wygrywają w rankingu ziół i przypraw o największym potencjale antyoksydacyjnym. Jednak goździki to nie tylko pełna antyutleniaczy przyprawa i na tym ich rola bynajmniej się wcale nie kończy.
Otrzymywany z pączków drzewa goździkowego olejek eteryczny jest szczególnie bogaty w pewien terpen o potężnym działaniu – eugenol, posiadający właściwości antyseptyczne, odkażające i znieczulające, co swego czasu wykorzystywano przy boleściach zębów (do dziś używany jest w stomatologii).
W istocie gdy zaczniemy żuć pączek goździka, to wkrótce poczujemy w ustach pewien rodzaj „znieczulenia” – to właśnie eugenol tak działa.
Olejek goździkowy z uwagi na dużą zawartość eugenolu ma dwie strony medalu, ponieważ jak wskazują badacze substancja ta w małych dawkach ma działanie hepatoprotekcyjne: wspiera wątrobę działając antyzapalnie, lecz w dużych dawkach staje się hepatotoksyczna, czyli wątrobie szkodzi [klik].
Dlatego olejkiem goździkowym należy posługiwać się rozsądnie i z rozwagą.
Za dużo dobrej rzeczy też może być szkodliwe!
W stosunku do wszystkich zresztą olejków eterycznych ma zastosowanie zasada „mniej znaczy lepiej”, ale szczególnie właśnie dotyczy ona olejku goździkowego, który jest niezwykle potężny.
Używany z rozwagą, wiedzą i rozsądkiem olejek goździkowy może jednak przynieść spore korzyści.
Przypatrzmy się im bliżej: olejek goździkowy to skuteczna broń przeciwko mikrobom (bakteriom i drożdżakom), szczególnie wrażliwe nań są bakterie Escherichia coli (pałeczka okrężnicy), Staphylococcus aureus (gronkowiec złocisty) i Pseudomonas aeruginosa (pałeczka ropy błękitnej). Jeśli zaś chodzi o drożdżaki, to olejek goździkowy sieje pogrom wśród Candida Albicans, co potwierdziły zarówno badania in vitro jak i in vivo [klik], przy czym efekty były porównywalne do tych uzyskanych za pomocą nystatyny (lek antydrożdżycowy), co przypisano dwóm substancjom aktywnym (eugenol i karwakrol).
Użycie goździków jako czynnika znieczulającego jest skuteczne: w badaniach z użyciem placebo opublikowanych w „Journal of Dentistry” domowej roboty żel goździkowy okazał się równie skutecznym miejscowym znieczulaczem jak powszechnie używana przez dentystów benzokaina [klik].
W innym badaniu z kolei [klik] wykazano, że staromodny eteryczny olejek goździkowy oraz jego dwie substancje aktywne (eugenol i octan eugenylu) w porównaniu z nowoczesną terapią fluorkiem posiada równie pozytywne działanie na szkliwo zębów pomagając w jego remineralizacji i zapobiegając próchnicy.
Od siebie dodam, że goździki na wzmocnienie szkliwa zębów były przez wiele wieków bezpiecznie używane przez naszych przodków czyli są przez nich przetestowane na wielu pokoleniach (w przeciwieństwie do fluorków, które są nowym „cudownym wynalazkiem”, a ich długoterminowe bezpieczeństwo stosowania jest, delikatnie mówiąc, dyskusyjne).
O czym warto pamiętać? Olejek goździkowy jest jednym z tych olejków eterycznych o potężnym działaniu, który musi być zawsze i bezwzględnie rozcieńczony w jakimś oleju nośnikowym, nigdy nie wolno nakładać go bezpośrednio na skórę czy śluzówki.
7. Kadzidło (inne nazwy: frankincense, olibanum, boswelia)
Kadzidło jest żywicą otrzymywaną z drzewa bosweliowego.
Ma bardzo stare, liczone w tysiącach lat tradycje: już Trzej Królowie przynieśli małemu Jezusowi dary godne Mesjasza w postaci złota (niektórzy interpretują to jako kurkumę), kadzidła i mirry.
Kadzidło używane było od czasów biblijnych zarówno w celach sakralnych jak i leczniczych. Olejek eteryczny otrzymuje się drogą destylacji z żywicy.
Współcześnie badacze potwierdzają (choć badania wykonano do tej pory głównie in vitro oraz na zwierzętach, nieliczne również na ludziach), iż zawarte w żywicy kadzidłowca kwasy bosweliowe (niestety nie przechodzą one w procesie destylacji do olejku) oraz liczne inne substancje aktywne mają różnorakie oddziaływanie : antyzapalne, hepatoprotekcyjne, antyproliferacyjne wobec nowotworów (szczególnie Boswellia carteri), immunomodulujące (wzmacnianie odporności), uspokajające (przeciwlękowe), przeciwbólowe, antybakteryjne, antygrzybicze, wykrztuśne, wspomagają też proces apoptozy (zaprogramowanej śmierci komórki nowotworowej).
Jeszcze lepiej (antyzapalnie, antyrakowo itd.) działa kadzidło w połączeniu z… mirrą (czyżby Trzej Królowie coś już wiedzieli na ten temat?) [klik], zaś pacjentom chorym na raka mózgu terapia kadzidłowcem zmniejszyła o 75% (w badaniu z użyciem placebo) obrzęk mózgu, który wystąpił u nich po radioterapii [klik].
Z kolei u pacjentów chorych na wrzodziejące zapalenie jelita grubego terapia kadzidłowcem spowodowała remisję choroby w przypadku 82% z nich, podczas gdy w grupie kontrolnej otrzymującej lek (sulfasalazynę) odnotowano remisję w przypadku jedynie 75% pacjentów [klik].
Olejek eteryczny frankincense (czyli z kadzidłowca) używany był (i nadal jest) tradycyjnie przy dolegliwościach układu oddechowego (astma, kaszel), układu pokarmowego (stany zapalne wątroby i jelit, choroba Crohna, zapalenie jelita grubego) czy też narządów ruchu (stany zapalne stawów, choroby reumatyczne, niedomagania chrząstki).
„Franek” jest jednym słowem doskonałym remedium wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z zapaleniem (ostrym lub przewlekłym) jak również z chorobą typu autoimmunologicznego.
Jak używać olejek frankincense?
Dr Zielinski radzi, aby stosować go w taki sposób jaki jest dla nas najwygodniejszy. Można dodać 2-3 kropelki olejku z kadzidła (warto dorzucić tyle samo olejku z mirry) do dyfuzora rozpylającego mgiełkę, jeśli zaś chcemy przyjmować wewnętrznie (przypomnę, że w Polsce jest to uważane za rzecz „nielegalną”, robimy to więc „nieoficjalnie” czyli na tzw. własną odpowiedzialność) – radzi stosować 1 kroplę zmieszaną z 1 łyżeczką oleju nośnikowego (np. kokosowego), w przypadku kłopotów gastrycznych można porcjować miksturę do pustych kapsułek i przyjmować w kapsułkach, co zmniejszy dyskomfort spowodowany przyjmowaniem olejku.
„Franek” działa podany również transdermalnie – w przypadku problemów o charakterze nowotworowym dr Zielinski radzi pomocniczo spróbować następującą miksturę: zmieszać 2 krople oleju nośnikowego z 1 kroplą olejku frankincense i nakładać na skórę, na miejsca gdzie jest nowotwór, dodatkowo smarując miksturą podeszwy stóp.
8. Rozmaryn
Rozmaryn lekarski jest dzisiaj kojarzony głównie z przyprawą, lecz jako lecznicze zioło był szanowany i używany już od czasów starożytnych (przez Greków, Rzymian, Egipcjan, Żydów) jako remedium na bóle, problemy żołądkowe, padaczkę czy też jako środek wzmagający jasność myślenia. Współcześni badacze odkryli w rozmarynie ponad 30 substancji aktywnych działających w idealnej synergii, niczym muzycy w orkiestrze.
Rozmaryn ma doskonałe działanie antyoksydacyjne (dr Axe pisze, iż ze swoim wskaźnikiem ORAC 3300 rozmaryn ma zdolność zwalczania wolnych rodników równą jagodom goji), antyseptyczne, antyzapalne, żółciopędne i hepatoprotekcyjne (chroni wątrobę i pęcherzyk żółciowy) jak również antynowotworowe.
Pobudza także wzrost włosów i zapobiega ich wypadaniu, jednocześnie wygaszając infekcję drobnoustrojami powodującymi łupież, stąd rozmaryn jest częstym składnikiem szamponów, lotionów i odżywek wzmacniających włosy oraz przeciwłupieżowych.
Własności antyseptyczne rozmarynu przydają się również przy problemach skórnych jak np. trądzik, olejek eteryczny rozmarynowy należy stosować rozpuszczając go uprzednio w oleju nośnikowym (jojoba, migdałowy, kokosowy).
Współczesne badania potwierdziły ponadto pozytywny wpływ rozmarynu na funkcje kognitywne u ludzi zdrowych, szczególnie pamięć (np. tutaj), mało tego: aromaterapia z użyciem rozmarynu potrafi polepszyć samopoczucie nawet u pacjentów, którzy zdrowi nie są, np. cierpiących na chorobę Alzheimera [klik].
Aromaterapia z użyciem olejku rozmarynowego powoduje też spadek poziomu kortyzolu, hormonu stresu. Japońscy badacze zmierzyli poziom kortyzolu w ślinie osób poddanych aromaterapii i był on niższy już po 5 minutach wąchania rozmarynu, podobne działanie wykazała znana ze swoich własności antystresowych lawenda [klik].
W stanach napięcia, stresu lub niepokoju wąchajmy zatem rozmaryn i lawendę!
9. Drzewo sandałowe
Olejek eteryczny sandałowy pozyskiwany jest w procesie destylacji z drzewa zwanego sandałowcem białym (Santalum album), które przed zbiorami musi rosnąć przez 40-80 lat, przy czym olejek pozyskiwany z drzew starszych jest cenniejszy niż pozyskiwany z drzew młodszych.
Uczeni odkryli, że za własności olejku eterycznego sandałowego odpowiedzialne są różne unikalne substancje wśród których główną rolę grają alfa- i beta-santalol (stanowi 80-90% składu olejku eterycznego).
Tradycyjnie olejek sandałowy uważany jest za doskonały zarówno dla umysłu (jako wyciszający, umożliwiający skupienie, jednocześnie relaksacyjny i podnoszący jasność umysłu) jak i dla ciała (z uwagi właściwości przeciwpasożytnicze, antybakteryjne, antywirusowe, przeciwzapalne, antygrzybicze i pierwotniakobójcze).
Wrażliwe nań są również popularne drobnoustroje jak drożdżak Candida Albicans czy wirus opryszczki (Herpes – podatny również na olejek tymiankowy jak wskazują badacze, przy czym co ciekawe – dotyczy to nawet szczepów odpornych na popularny lek przeciw opryszczce, Acyklovir/Zovirax), jak również domowe roztocza.
Olejek sandałowy odstrasza też szereg owadów i insektów oraz jest przydatny w przypadku ukąszeń i użądleń.
W badaniach wykonanych na liniach komórkowych oraz na zwierzętach olejek sandałowy wykazał ponadto własności antynowotworowe, powstrzymując rozwój komórek raka skóry czy prostaty, jak również doprowadzając do apoptozy tych komórek.
Z uwagi na działanie antyseptyczne i antyzapalne jest przydatny w pielęgnacji skóry z problemami (np. trądzikowej, łojotokowej, łuszczycowej), pomaga również pozbyć się łupieżu rozprawiając się z drobnoustrojami powodującymi go.
Poleca się go też przy skłonnościach do grzybic oraz profilaktycznie (np. podczas pobytu na basenie czy w hotelach).
Jeśli dodamy go do prania będzie miał działanie odwaniające – pozbędziemy się brzydkich zapachów z pranych rzeczy.
Jak podaje dr Różański – zaleca się stosować olejek przy infekcjach dróg moczowych i płciowych oraz chorobach pasożytniczych, ponadto przy nieżycie układu oddechowego, gruźlicy, ropniach płucnych i oskrzelowych.
Jak silne działanie na drobnoustroje ma olejek sandałowy?
Niech zilustruje to następujący przykład: jeszcze pod koniec XIX wieku (czyli przed erą antybiotyków) olejek eteryczny sandałowy był skutecznie podawany doustnie (w kapsułkach) pacjentom chorym na chorobę weneryczną – rzeżączkę.
Informacja ta zyskuje na znaczeniu po ponad stu latach, kiedy to mamy do czynienia z rozwojem szczepów bakterii rzeżączki odpornych na najsilniejsze nawet antybiotyki, co powoduje, iż lekarze rozkładają w tym momencie bezradnie ręce pozostając w przekonaniu, że nie mają już czym pacjenta z tej choroby leczyć.
Istnieją doniesienia o tym, że olejek sandałowy używany zbyt często może prowadzić do powstania nadwrażliwości, zatem zalecane jest ostrożne używanie tego olejku (i tak jak inne olejki musi on być zawsze rozcieńczony olejem nośnikowym, np. jojoba, awokado, migdałowym, kokosowym) – przedawkowanie nawet dobrej rzeczy nie jest dla nas bowiem nigdy dobre.
10. Cynamon
Cynamon to jedna z najstarszych i najbardziej lubianych przypraw towarzyszących człowiekowi.
Stosowany był również w celach leczniczych i sakralnych.
Zaraz po goździkach wiedzie prym w rankingu ziół i przypraw o największej mocy antyoksydacyjnej.
Podobnie jak olej goździkowy także i cynamonowy jest olejkiem silnie działającym.
I podobnie jak wszystkie inne olejki wymaga rozcieńczania olejem nośnikowym w celu uniknięcia podrażnień.
Stosowany ostrożnie i z rozwagą (w dużym rozcieńczeniu) jest bezpieczny i nie doprowadza do nadwrażliwości.
Olejek eteryczny cynamonowy można pozyskać z liści lub kory – różnią się nieco własnościami, a łatwo je rozpoznać po kolorze: ten z liści jest żółtawy, ten z kory zaś rdzawy.
Olejek z liści ma więcej eugenolu i używa się go przeciwbólowo, antyzapalnie i antybakteryjnie, zaś ten z kory ma nieco mniej eugenolu, za to więcej kamfory i aldehydu cynamonowego czyli dobre działanie antyutleniające i przeciwcukrzycowe.
Na opakowaniu powinna znaleźć się informacja zarówno z jakiej odmiany cynamonu został pozyskany olejek (zeylanicum/verum czy cassia, ten drugi ma mniejsze własności lecznicze) oraz z jakiej części drzewa (liście czy kora).
Zewnętrznie cynamon działa rozgrzewająco i usprawnia krążenie, co może być pomocne w bólach reumatycznych czy w „zespole zimnych stóp”.
Olejek cynamonowy jest uważany za silnie antybakteryjny, w szczególności od dawien dawna stosowano go do higieny jamy ustnej (podobnie jak goździki), zaś współczesne badania potwierdzają, że składniki olejku cynamonowego mają ochronne działanie przeciwko koloniom bakteryjnym bytującym w jamie ustnej.
Z kolei w tym badaniu bakterie wywołujące różnego typu infekcje układu oddechowego poddały się w starciu z olejkiem cynamonowym (podobnie zresztą stało się w przypadku olejku tymiankowego i goździkowego).
Jak podaje dr Różański olejek cynamonowy hamuje rozwój pierwotniaków, bakterii i grzybów drożdżakowych (w tym candidy).
Cynamon może być pomocny dla diabetyków, ponieważ obniża stężenie cukru we krwi [klik].
Aldehyd cynamonowy posiada też obiecujące własności antynowotworowe, na ten temat obecnie znajdziemy ponad 90 prac badawczych i ich liczba cały czas rośnie.
Ogólne środki ostrożności
Nie jest wskazane stosowanie terapii olejkami eterycznymi przez kobiety ciężarne, ostrożność należy zachować też przy stosowaniu ich u dzieci oraz u alergików.
Zawsze należy rozcieńczać olejki eteryczne w oleju nośnikowym (jojoba, awokado, migdałowy, kokosowy lub inny) – bez względu na to czy stosujemy je zewnętrznie czy kapsułkujemy w celu użycia wewnętrznego (polska szkoła aromaterapii nie zaleca przyjmowania wewnętrznego, a już na pewno należy się od tego powstrzymać jeśli zabrania tego etykieta produktu).
Ogólna zasada stosowania olejków eterycznych brzmi: mniej znaczy lepiej.
Na koniec przepis na miksturę odpornościową od dra Zielinskiego, aromaterapeuty:
- 1 część olejku eterycznego cynamonowego
- 1 część olejku eterycznego goździkowego
- 1 część olejku eterycznego eukaliptusowego
- 1 część olejku eterycznego rozmarynowego
- 1 część olejku eterycznego cytrynowego
- 1 część olejku eterycznego pomarańczowego
Zmieszać dobrze. Ta mikstura nazywana była „mieszanką złodziei” – legenda głosi, że podczas wielkiej epidemii dżumy w średniowieczu złodzieje okradający zwłoki chronili się przed dżumą właśnie za pomocą takiej mieszanki.
Dr Zieliński zaleca w okresie grypowym 1-2 krople mikstury zmieszać z łyżeczką oleju kokosowego i łyżeczką miodu, można dodać do smaku odrobinę przyprawy korzennej do smaku (np. w/g mojej receptury, przepis tutaj [klik].
Z mikstury tej można też przygotować domowy płyn odkażający.
Na zakończenie taka jeszcze porada: jeśli zamierzać zakupić (lub już masz w domu) olejki eteryczne, to musisz wiedzieć, że olejki eteryczne tracą moc i nie działają kiedy są utlenione, dlatego należy je umiejętnie przechowywać i właściwie się z nimi obchodzić.
Koniecznie pobierz mój bezpłatny poradnik o trwałości olejków eterycznych oraz sztuce ich przechowywania. ?
Pomocne linki:
1. Baza olejków eterycznych aromaterapeuty dra Erica Zielinskiego: https://drericz.com/essential-oils/
2. Przewodnik po olejkach eterycznych dra Zielinskiego: https://drericz.com/daily-essential-oils-user-guide/
3. Dr Różański na temat kadzidła: https://rozanski.li/1240/boswellia-i-olibanum-w-medycynie-ajurwedyjskiej-i-europejskiej-boswellia-w-medycynie-sportowej/
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Aneta napisał(a):
Marleno zaponialas o tymianku (thyme linalol) 🙂 To jest dopiero potezna bron w walce z chorobami gornych i dolnych drog oddechowych. Inhalacje z o. tymiankowym w polaczeniu z lawenda drzewem herbacianym i eukaliptusem to u nas numer jeden przy przeziebieniach.
user1 napisał(a):
Z przeciwdrobnoustrojowym działaniem olejków eterycznych jest podobny problem, jak z antybiotykami syntetycznymi – zabijają też dobre bakterie (nie wiem, czy wszystkie, ale na pewno część z nich). Dlatego lepiej nie stosować ich w tym celu długotrwale, a jedynie w razie infekcji (aczkolwiek i tu w przypadku przeziębienia czy grypy zwykłe witaminy B, C, D, K powinny wystarczyć). Mimo wszystko są to jednak substancje wyizolowane z roślin. Bezpieczniejsze są pod tym względem produkty pszczele, np. przebadano silnie przeciwbakteryjny miód manuka i okazało się, że nie pogarsza on mikrobiomu w jelitach. dlatego można go stosować profilaktycznie przeciwko np. helicobacter pylori.
Kmicic napisał(a):
Dziękuję za wyczerpujące opracowanie tematu!
Zainteresowała mnie ta lawenda… Czy dodanie kilku kropel olejku lawendowego do popularnego podgrzewacza (i pozostawienie np. w sypialni) ma sens, jeśli chodzi o działanie sprzyjające redukcji niepokoju i poprawie snu?
35-letni zdrowy jak koń hipochondryk & nerwus i wiecznie zamartwiający się belfer będzie wdzięczny za odpowiedź!
Marlena napisał(a):
Możesz spróbować. Najlepiej jednak jak zalecają aromaterapeuci w celu inhalacji nie podgrzewać olejku bezpośrednio, lecz korzystać z dyfuzora ultradźwiękowego (kilka kropel lawendy na porcję wody). Dla pracujących przy komputerze lub spędzających większość dnia w samochodzie do nabycia są dyfuzory na USB.
Inną metodą jest wykonanie mieszanki oleju nośnikowego i lawendowego, umieszczenie jej w malutkiej 5-10 ml buteleczce z kulką (do nabycia w sklepach internetowych lub na Allegro) i trzymanie jej zawsze przy sobie w torebce czy kieszeni – w razie potrzeby można skorzystać wdychając woń lub nakładając mazgnięcie olejku np. na nadgarstek, który możemy zbliżać do nosa w dowolnym momencie. Na noc można włożyć wonności pod poszewkę poduszki lub skropić nimi poduszkę aby nurzać się w cudownym zapachu podczas zasypiania 😉
W dawnych czasach skrapiano wonnymi olejkami chusteczkę i umieszczano ją w jedwabnym lub lnianym woreczku wieszanym na szyi – w ten sposób można było się rozkoszować wonią praktycznie do woli przez cały czas. 🙂
Marta napisał(a):
Zapomniała Pani o Tymianku 🙂
Marlena napisał(a):
Tymianek też jest super i rzecz jasna też warto go mieć w domu (i jako przyprawę suszoną i jako olejek eteryczny). 🙂
Marta napisał(a):
Pani Marleno zdecydowałam się napisać w nadziei, że będzie mogła mi Pani coś poradzić, choć jest to zupełnie nie na temat.
Od ok. 4 miesięcy bardzo źle się czuję, mianowicie mam uporczywe, permanentne wzdęcia.
Po prostu pewnego dnia ” spuchłam ” i tak już zostało.
Leczę się na hashimoto więc miesiąc temu odstawiłam gluten i laktozę wierząc, że to pomoże. Nie pomogło, ale dietę trzymam nadal. Kolejno odrzuciłam kawę i mięso.
Tydzień temu zaczęłam kurację sokiem z białej kapusty, ale razem z sokiem pojawiła się swędząca wysypka głównie na klatce, plecach i ramionach. Czy to możliwe, że spowodował ją sok?
Jeśli to możliwe, proszę o jakąś radę i wskazówki, bo nie wiem co jeszcze mogę zrobić.
Nie popełniam żadnych błędów dietetycznych, uprawiam sport, a mimo to bardzo źle się czuję.
Dodam, że właściwie przestałam się samoistnie wypróżniać. Muszę pomagać sobie lewatywą.
Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Przyjrzeć się warto w tej sytuacji się swoim jelitom, w jakim stanie jest mikroflora jelitowa – jak bardzo jest zubożona i/lub niedożywiona, polecam książkę dr Robynne Chutkan „Dobre bakterie”, autorka jest lekarzem gastroenterologiem.
gajowy napisał(a):
Marta,
mi to wygląda na ostry detoks. Za dużo naraz zmieniłaś i organizm się oczyszcza albo próbuje się oczyścić (nie wykluczone że mało skutecznie). Masz naraz kilka klasycznych objawów: wysypka, zaburzenia flory/trawienia. Zaparcia to oznaka że się przecholowało z detoksem.
Wyluzuj czasowo z nowym reżimem. Wróć do picia słabej kawy, która wyhamowuje detoks a jednoczesnie stymuluje wypróżnianie. Koniecznie pij dużo wody i bierz magnez – też dobry na wypróźnianie.
Aby uczynić detoks skutecznym (to znaczy żeby toksyny nie recyrkulowały w organizmie) trzeba też brać czasami absorbenty dojelitowe, zwykle daleko od posiłków. Na przyklad węgiel, specjalna glinka albo chlorella. Ale to w drugiej kolejności. Najpierw musisz przywrócić wypróżnienia. Przy detoksie conajmniej dwa dziennie.
Carex napisał(a):
Witam wszystkich , tak olejki to także mój konik . Ale ja na pierwszym miejscu umieściłbym geranium . Jestem od niego uzależniona . Pranie pachnie zniewalająco – goście pytają w jakim płynie płucze pościel – a kąpiel z dodatkiem kilku kropel to rozkosz. Jeśli chodzi o inne olejki, to akurat czytam książkę” Biomlodosc ” autorka Roxy Dillon poleca wiele ciekawych receptur z ich użyciem . Zamierzam je sprawdzić . Jest tam rownież bardzo ciekawy rozdział dot. menopauzy . Jestem w takim wieku ze rozpoczęłam teoretyczne przygotowanie do tego etapu życia , a uwierzcie nie znalazłam profesjonalnie napisanej pozycji , która by traktowałyby temat naturalnie i nie ogólnikowo.
Janka napisał(a):
Marleno ratuj!! postrzyknęło mnie koło łopatki ….jak się leczyc natulanie??? do pasty z ksylitolem polecam miętowy a do oliwki magnezowej – lawendowy
Jacobi napisał(a):
Witam
A gdzie można kupic te naprawdę naturalne wspaniałe olejki
– jest mnóstwo podróbek z napisami – naturalny ?
Super wpis
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Osobiście używam najczęściej firmy Etja – znam osobiście właściciela, to pasjonat, nie sprzedawałby lipy. 😉
Ale pewnych olejków w ofercie nie mają (np. kadzidło, mirra, werbena, kocanka), jeśli potrzebuję to kupuję z firm zagranicznych.
eterycznie napisał(a):
Polecam olejki Dr Beta. 100% naturalne, jakość monitorowana na bieżąco. A co do ceny… polityka cenowa każdej firmy rządzi się swoimi prawami. Nie musi się odnosić do ceny zakupu.
Olejki obecne na polskim rynku najczęściej( w 90%) zarejestrowane są jako kosmetyk co oznacza, że nie mogą być rekomendowane do użytku wewnętrznego. Jeżeli robimy to, to na własna odpowiedzialność. Dlatego ważne jest np. czy dana firma ma zaplecze badawcze, w którym weryfikuje jakość olejków, czy polega tylko na dokumentach od dostawcy…Nie jestem przekonany czy olejki farmakopealne są konfekcjonowane, raczej występują na rynku B2B jako surowiec do produkcji leków. Jeżeli na rynku są olejki do użytku wewnętrznego, to powinny być oznaczone jako produkt spożywczy. Dużo informacji odnośnie jakości i wiarygodności można znaleźć na etykiecie tylko trzeba poświęcić temu trochę czasu i uwagi.
Pozdrawiam
P.S.: Świetny wpis i dziękuję za linki do badań.
Janka napisał(a):
Marleno zainteresował mnie olejek cynamonowy ..będzie w sklepie ? dziękuję i pozdrawiam 🙂
Marlena napisał(a):
Jest cynamonowy: https://sklep.akademiawitalnosci.pl/produkt/olejek-cynamonowy-10-ml-naturalny-olejek-eteryczny
karolinkas napisał(a):
Olejki Young living są godne uwagi.
To lider na rynku,nie ma lepszych.
Marlena napisał(a):
Wśród olejków z wyższej półki owszem są bardzo dobre, ale równie godne uwagi moim zdaniem są np. szwajcarskie olejki Farfalla. Doterra jeszcze ewentualnie, ale to już cena dużo wyższa (choć i jakość też oczywiście jest wysoka).
Tak naprawdę zależy do czego nam ten olejek potrzebny. Jeśli do sprzątania itp., to nie ma sensu wykosztowywać się na zagraniczną wyższą półkę. To tak jak nie poszłabym na wycieczkę w teren w bardzo drogich i eleganckich firmowych ubraniach, raczej ubrałabym jakieś tańsze odzienie na tę okoliczność 😉
Kolendra napisał(a):
Olejek oregano też podobno działa potężnie na wirusy, bakterie itd. Ale boję się go zażywać bo podobno wyjaśnia też jelita z dobrych bakterii. Zresztą ktoś już tu o tym wspomniał w kontekście innych bakteriobojczych olejków. Co sądzisz o tym, Marleno?
Marlena napisał(a):
Przy analizowaniu materiałów zawartych na stronie aromaterapeuty dra Erica Zielinskiego nie natknęłam się póki co na tego rodzaju informację aby olejki szkodziły mikroflorze ludzkiej. Nie wiem skąd ktoś takie informacje posiada i na jakiej podstawie. Raczej wręcz przeciwnie, olejki działają inteligentnie, tzn. potrafią rozpoznać agresorów od stałych mieszkańców mikrobiomu. Potrafią naprawić bałagan spowodowany np. uprzednim zażywaniem antybiotyków.
Dr Zielinski jest bardziej ku stronie „evidence based” czyli lubi powoływać się na badania. Myślę, że gdyby więc były badania o tym, że olejki szkodzą dobrym bakteriom to z pewnością on by o tym pisał. Póki co pisze coś wręcz przeciwnego: https://drericz.com/top-6-essential-oils-for-gut-health/
Zajrzałam też jeszcze na witrynę innego aromaterapeuty (R. Tisserand) i on również podkreśla, że pogłoski o tym jakoby olejki szkodziły mikroflorze to są spekulacje, a nie fakty: https://roberttisserand.com/2014/07/essential-oils-gut-flora/
Chętnie zapoznam się z badaniami (a nie pogłoskami) wskazującymi na szkodliwość olejków dla naszego mikrobiomu – ja przynajmniej takowych nie znam, znam tylko badania wykazujące dobroczynne działania.
Berta napisał(a):
Bardzo ciekawe o tym Silexan- ma 80 mg olejku i olej rzepakowy. Jedna kropla olejku, to ok. 20 mg. Wiec jedna kapsułka Silexanu to ok. 4 krople olejku. To wydaje się być sporą dawką.
Kolendra napisał(a):
No to ok, będę zażywać olejek oregano ze spokojną głową na moje ciągnące się w nieskończoność katary z prawej dziurki…
Janka napisał(a):
Marleno ja na tej stronie, którą wskazujesz olejku cynamonowego nie widzę..chyba że jestem ślepa 🙂
Marlena napisał(a):
Widocznie w międzyczasie się wyprzedał, jeszcze w tym tygodniu będzie nowa dostawa.
Daria napisał(a):
Droga pani Marleno czy do zrobienia oliwy magnezowej mogę dać wody mineralnej lub przegotowanej nie mam dostępu do destylowanej . Pozdrawiam i dziękuje za odpowiedz
Marlena napisał(a):
Tak, śmiało można.
Daria napisał(a):
I jesCZE jedno pytanie może głupie jak zrobić inhalacje z ww olejków? Czy muszę mieć specjalny inhalator ?
Marlena napisał(a):
Szukaj najlepiej urządzenia o nazwie „dyfuzor ultradźwiękowy”. Nie każdy inhalator/nawilżacz ma opcję dyfuzowania olejków.
klusk napisał(a):
Pani Marlenko to prawda że suszona żurawina jest niezdrowa? kupuję ekologiczną w cukrze trzcinowym dawałam ostatnio synkowi, mam nadzieję że nie zaszkodziłam, pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Nie to, że niezdrowa, ponieważ posiada ona wiele cennych fitozwiązków w sobie, ale dodatek cukru niestety obniża jej gęstość odżywczą.
klusk napisał(a):
rozumiem, dziękuję, pewnie Pani już o tym pisała ale nie wiem to zapytam czy cukier trzcinowy to wielkie zło? czasem posłodzę sobie herbate zieloną jak nie mam miodu albo dodam do sorbetu…
i jeszcze jedno pytanie bo włąśnie zamawiam pare związków chemicznych z Pani sklepu, czy one są wszytskie przez Panią sprawdzone i używane? mogę podawać jabłczan magnezu bezpiecznie 2 letniemu synowi? dziękuję za odpowiedź
Marlena napisał(a):
Najzdrowsze słodzidło to daktyle (w wersji płynnej syrop daktylowy), również listki stewii, syrop klonowy, melasy (trzcinowa, karobowa), cukier i syrop kokosowy, cukier rapadura (najmniej przetworzony produkt pozyskiwany z trzciny cukrowej). Im mniejszy stopień przetworzenia tym zdrowiej dla nas 🙂
W sklepie są tylko produkty osobiście sprawdzone – nie jest to przypadkowa oferta.
Jeśli dziecko ma niedobór magnezu to suplementować można na 2 sposoby: doustnie (jabłczan, cytrynian) lub przez skórę (dodać chlorek lub siarczan magnezu do kąpieli całego ciała lub tylko samych stóp, stosować oliwkę magnezową, w przypadku dzieci należy ją jednak nieco bardziej rozcieńczyć, bo maluchy mają delikatną skórę). Można też łączyć oba sposoby, co przyspieszy uzupełnienie niedoborów.
daria napisał(a):
Pani MArleno własnie gdzieś przecztałam że olejki w ciązy lepiej nie, a już lawendowy w pierwszym trymestrze to zbrodnia. jestem w 10 tygodniu zdrowej drugiej ciąży i dodaję sobie go do kąpieli i się trochę wystraszyłam…
Marlena napisał(a):
Stosowanie olejków eterycznych nie jest wskazane w pewnych sytuacjach (ciąża, alergie) – ewentualnie należy uzgodnić z lekarzem możliwość ich stosowania.
Jaga napisał(a):
Marleno, a co sądzisz o jakości olejków eterycznych Dr Beta?
Marlena napisał(a):
Jeszcze ich nie używałam, ale mam zamiar, bo opinie mają dobre.
Eliza napisał(a):
Bardzo polecam te olejki. Producentem jest Pollena Aroma – firma, która chyba jako jedyna ma własne laboratorium i jest w stanie sprawdzić jakość olejków.
Tomek napisał(a):
Dr Beta stale używam do inhalacji , z tych co próbowałem najlepsze, moim zdaniem lepsze od olejków Etja.
asiek napisał(a):
Zastanawiam się nad zakupem dyfuzora, ale mam wątpliwości: w czym takie urządzenie jest lepsze od zwykłego kominka zapachowego gdzie kilka kropli olejku plus woda podgrzewane są tea-lightem?
Marlena napisał(a):
Dyfuzor nie podgrzewa olejków. Wzrost temperatury mógłby mieć wpływ na zmiany molekularne, a co za tym idzie na własności terapeutyczne. Jeśli więc chcemy jedynie mieć w domu miły zapach to kominek jest ok, ale jeśli chcemy skorzystać z pełni mocy olejków eterycznych w zdrowiu i chorobie, to tylko dyfuzor.
Maria napisał(a):
W sklepiku zielarskim na moim osiedlu są olejki firmy Avicenna Oil. Czy zna je Pani i czy są dobrej jakości?
Marlena napisał(a):
Nie, nie miałam ich jeszcze.
annalice napisał(a):
Bardzo dziękuję za pokazanie mocy i właściwości olejków. Wcześniej znałam ich zastosowanie jedynie jako zapachu do prania i sprzątania.
Chciałabym zastosować inhalacje polecanymi przez Panią olejkami u moich dzieci (3 i 5 lat). I mam pytanie techniczne: czy mogę wlać kropelkę olejku miętowego albo eukaliptusowego do inhalatora / nebulizatora , dodając tę kropelkę do np. 3 ml soli fizjologicznej i tym inhalować dziecko? W opisie producenta inhalatora są takie informacje: „Inhalator jest inhalatorem pneumatycznym tłokowym (tzw. inhalator sprężarkowy) do terapii aerozolowej. Kompresor tłokowy umożliwia podanie każdego rodzaju leku.”
Czy też nie można wlać takiego olejku do zwykłego nebulizatora i niezbędny jest ten dyfuzor ultradźwiękowy?
Jeśli kupię taki dyfuzor ultradźwiękowy to inhalacja polega na nachylaniu i się i wdychaniu tego? Bo jak szukałam w internecie to takie dyfuzory ultradźwiękowe sprzedawane są raczej jako urządzenia zapachowe do domu/biura , a nie jako sprzęt do inhalacji..
Bardzo proszę o pomoc, jak technicznie zorganizować kwestię inhalowania olejkami dzieci?
Marlena napisał(a):
Nie wiem czy inhalatory mają funkcję dodania olejków, tzn. czy nie uszkodzimy w ten sposób urządzenia, to trzeba doczytać w instrukcji. Dyfuzory na pewno mają możliwość stosowania olejków, są to urządzenia właśnie do aromaterapii – po prostu pochylamy się nad nim i wdychamy mgiełkę, ew. dyfuzor sobie cały czas chodzi i przyjemnie nawania pomieszczenie w którym przebywamy (większość dyfuzorów ma pojemność 100 ml, co wystarcza do pracy przez ok. 4 godziny).
Aneta napisał(a):
Czy może ktoś mi wytłumaczy ?…różnicę w cenie dla olejku lawendowego firmy NU SKIN 15 ml – 160 zł a olejku lawendowego firmy ETJA 10 ml – 8 zł……
Marlena napisał(a):
Olejki droższe tak jak pisałam w artykule mają często jakość farmaceutyczną (można je spożywać wraz z olejem nośnikowym po zapakowaniu do pustej kapsułki). Aczkolwiek nie jest to regułą (należałoby zapytać sprzedawcy), bowiem jeśli dana firma jedynie rozlewa pod swoją marką olejki takie same (od tego samego dostawcy) jak większość innych firm (czyli nie mając własnych upraw i destylarni), to droższy olejek wcale nie będzie lepszy od tańszego.
Doskonale opisała to Klaudyna Hebda https://klaudynahebda.pl/aromaterapia-3/
Aneta napisał(a):
dzieki…….
AnnaMaria napisał(a):
Czy ta strona na fb to też twoja Marleno?
https://www.facebook.com/Akademia-Witalno%C5%9Bci-791589504316068/?fref=ts
Marlena napisał(a):
Nie, nasza strona na FB jest tutaj: https://www.facebook.com/AkademiaWitalnosci/
Ewa napisał(a):
A czy ksylitol jest też zdrowym zamiennikiem cukru?
Marlena napisał(a):
Najzdrowszym zamiennikiem cukru są daktyle. Ale ksylitol jest w miarę OK (choć to produkt przetworzony, jak by nie było).
Ewa napisał(a):
I czy wszystkie wymienione przez Ciebie, Marleno, zamienniki cukru i ksylitol można podawać 1,5-rocznemu dziecku?
Marlena napisał(a):
Dla małych dzieci bardziej wskazany jest erytrytol jeśli chodzi o poliole.
Aneta napisał(a):
Może ktoś, coś na temat urządzeń do ozonowania i jonizowania ? podobno można skutecznie wyczyścić nie tylko mieszkanie, ale warzywa i owoce z substancji trujących…..
Aneta napisał(a):
Ozonator z jonizatorem, czy to urządzenie może niszczyć pestycydy w owocach i warzywach?
Damian napisał(a):
Dla mnie najlepsza mięta i pokrzywa!
aldilusi napisał(a):
Witaj Marleno
Lubię Twojego bloga,często go czytam,bardzo mi pomógł w życiu,konkretnie zmienił je na lepsze .Mylisz się jednak co do stosowania wewnętrznego olejków w Polsce.W mojej i innych polskich aptekach od wielu lat są obecne dwa preparaty do stosowania mię dzy innymi wewnętrznego oparte na olejkach eterycznych:Amol i Aromatol.Kiedyś był też trzeci :Soma ,ale został wycofany z obrotu.Dobrze byłoby uzupełnić o tę istotną informację Twój świetny artykuł.
Pozdrawiam serdecznie
Aldi
Marlena napisał(a):
Owszem, ale mi nie chodziło o gotowe apteczne preparaty na bazie olejków eterycznych, lecz o samodzielne stosowanie doustne olejków w domu. Pod tym kątem zalecenia amerykańskich i polskich aromaterapeutów się różnią i o tym napisałam.
Aneta napisał(a):
ku przestrodze….ktoś tu polecał olejki firmy dr beta…zamówiłam i od 3 tygodni czekam….telefon milczy…po 10 mailach dzisiaj dostałam odpowiedź, że zamówienie kompletują…
Ania napisał(a):
Witam.
Mam 8,5 letnie dziecko z azs i gronkowcem MSSA wykrytym w nosogardle. Myślisz, że mogę zastosować „miksturę złodziei” na chore miejsca- pod kolanami, zgięcia stóp i kostki? (ma okropne rozdrapane, czerwone rany)
Ile jakie oleju nośnego muszę dodać do takiej mikstury?
Może zna ktoś zaglądający tutaj jakiej rozwiązania jak pozbyć się gronkowca???
Proszę o radę i z góry bardzo dziękuję.
Pozdrawiam.
Zofia napisał(a):
http://www.aniamaluje.com/2013/07/jak-naturalnie-wyleczyam-sie-z.html- polecam tą stronę do przeczytania. Ja zastosowałam, pomogło i na pewno nie zaszkodzi. Nie muszą to być gałązki koniecznie umoczone deszczem, moczyłam w płynącym obok strumyku lub w wiaderku z wodą na działce głównie chodzi o to aby wytwarzał się obficie dym. Życzę powodzenia.
Małgorzata napisał(a):
Marleno a ja mam inne pytanie, po jakimś pokarmie który jadłam (chyba chili) dostałam potwornej wysypki skórnej trwa to juz 4 tydzien tzn mam leki na bąble i pokrzywke chociaz to nawet nie bable tylko takie szramy podłuzne, a w tej chwili prawie wszystko co zjem je powoduje, organizm uczulac się zaczął prawie na każdy pokarm nawet taki który do tej pory jadłam bez problemu. Czy spotkałaś się z takim przypadkiem bo ja nie wiem juz co sie dzieje i co mam robic za chwile nie bede juz miala co jesc ;(
Marlena napisał(a):
Nie mam pojęcia, nigdy mnie to nie spotkało. W razie czego podpowiem, że witamina C przyjmowana w częstych i małych dawkach działa świetnie antyhistaminowo, może być pomocna przy wysypkach i uczuleniach.
Agawu napisał(a):
Dziękuję za bloga! Przeczytałam od deski do deski, chyba 😉
Marlena napisał(a):
Oby poszło na zdrowie – po przeczytaniu część druga to działanie. A więc do dzieła! Powodzenia! 🙂
Kasia napisał(a):
Przeczytałam Pani wpis. Dziękuję za podzielenie się Pani wiedzą. Będę częściej sięgała po olejki. Jeśli chodzi o pranie, to poszukuję dobrego sprawdzonego przepisu na proszek do prania. Czy znajdę coś na ten temat na Pani stronie? Pozdrawiam serdecznie!
Marlena napisał(a):
Kasiu, ja korzystałam ostatnio z tych przepisów: https://biokurier.pl/aktualnosci/3487-domowy-proszek-do-prania-dlaczego-warto-jak-go-zrobic
Ewa napisał(a):
Marlenko, jaki szampon i mydło polecasz dla małych dzieci?
Ewa napisał(a):
Marleno, wczoraj zrobiłam proszek do prania korzystając z przepisu nr 2 na podanej przez Ciebie stronie biokurier.pl, czyli: Proszek do prania ubrań mocno zabrudzonych: – szklanka naturalnych płatków mydlanych, – szklanka sody oczyszczonej, – szklanka boraksu, – pół szklanki kwasku cytrynowego.
Dzisiaj mieszanka jest zbita, grudkowata i jakby lekko wilgotna, ledwo ją rozmieszałam. Czy to normalne? Czy mieszanka ma dalej właściwości piorące? Co zareagowało? Może jeden ze składników wsypywać osobno do pralki?
Marlena napisał(a):
Ewo, mieszanka jest higroskopijna, chłonie wilgoć, najlepiej na zapas dużo nie robić, a jak już to bardzo szczelnie zamykać i trzymać tam gdzie sucho. Własności piorące są nadal, tylko wilgoć proszek wchłonął z otoczenia.
Ewa napisał(a):
Dziękuję za odpowiedź. Powiem Ci, że to samo miałam jak sobie zmieszałam wit. C z sodą oczyszczoną w proporcji 2:1. Osobno oba składniki są sypkie. Zmieszałam i trzymałam w szczelnie zakręconej plastikowej butelce, a na następny dzień zastałam jedną wielką, twardą grudę. Czy mimo wszystko ta mieszanka też zachowuje swoje właściwości? Skoro można kupić taką gotową mieszankę, to jak oni zapobiegają zgrudkowaceniu? Musi być jakiś dodatek, co?
Marlena napisał(a):
Soda jest higroskopijna i łatwo chłonie wilgoć z powietrza. Askorbinian sodu kupowany gotowy w proszku nie jest mieszanką dwóch proszków lecz osobną substancją – askorbinianem sodu.
Ewa napisał(a):
A czy jak zmieszam wit. C z sodą i powstaje gruda to nie zmienia to ich właściwości leczniczych?
Marlena napisał(a):
Trudno powiedzieć, ja najpierw robię roztwór witaminy C dokładnie ją rozpuszczając, a dopiero potem go neutralizuję dodatkiem sody. Tak jest moim zdaniem najlepiej, bo możemy dowolnie regulować smak.
Ewa napisał(a):
Rozumiem, to nie będę mieszać 🙂 Czy te proszki do prania z przepisu Biokuriera można używać w każdej temperaturze od 30 do 95 stopni?
Marlena napisał(a):
Ewo, nie wiem – ja pranie robię na 30-40 albo na 60. W tych temperaturach domowy proszek sprawdzałam w boju. A w 95 to nie wiem.