Grudniowe dni przynoszą miły powiew wyczekiwanych Świąt Bożego Narodzenia, lecz są niewiarygodnie krótkie, a także chmurne i chłodne.
Długie zimowe wieczory to czas w sam raz na raczenie się aromatyczną i rozgrzewającą herbatką poprawiającą nastrój. Herbatka zimowa to coś, co nam poprawi humor!
Rodzinne spotkania czy pogawędki z przyjaciółmi przy takiej herbatce to czysta przyjemność. Zimę też można pokochać! 🙂
Moja ulubiona zimowa herbatka pachnie i smakuje cytrusami (cytryna, pomarańcza i grejpfrut: te owoce znajdują się na liście najgęstszych odżywczo pokarmów), goździkami (spośród wszystkich przypraw to one mają największy potencjał antyoksydacyjny), imbirem (jest antyzapalny, świetnie rozgrzewa, pobudza układ odpornościowy, obniża stężenie cholesterolu we krwi, u panów dba o prawidłowy poziom testosteronu) oraz miodem (prebiotyk, dokarmia mikroflorę jelit, wzmacnia odporność).
Zazwyczaj zimową herbatkę robię na bazie gatunkowej czarnej herbaty, może być też Earl Grey lub nieco delikatniejsza Lady Grey. Herbata najlepiej gdyby była sypana, ta w torebkach to ostateczność. Musi być najlepszego gatunku!
Oczywiście jeżeli ktoś woli, to zamiast herbaty czarnej (która zresztą w obecności cytrusów i przypraw przestaje być napojem kwasotwórczym) może użyć dowolnej innej, np. zielonej (świetnie sprawdzi się sencha) czy roiboos.
Smakuje wybornie w każdej wersji! 🙂
Jeśli chcecie można dowolnie modyfikować przepis (coś ująć, coś dodać, coś zamienić). Oto kilka sugestii:
- Można dodać kilka dowolnych suszonych owoców będących miłym wspomnieniem minionego lata: suszonych malin, suszonych truskawek, suszonych wiśni, owocu bzu czarnego lub aronii.
- Można dorzucić szczyptę pachnącego cynamonu cejlońskiego, anyżku lub kardamonu.
- Opcjonalnie posłodzić (miodem, domowym syropem malinowym lub wiśniowym, melasą).
Cytrusy najlepiej kupować organiczne, ale jeśli nam się to nie uda – możemy je wykąpać w wodzie z sodą kuchenną (ok. łyżka sody na litr ciepłej wody). Ten rodzaj kąpieli usuwa pestycydy zarówno ze skórki jak i tuż pod nią.
Przy okazji cenna informacja (również dla malkontentów): badanie naukowe opublikowane całkiem niedawno (w październiku 2017 roku) w Journal of Agricultural and Food Chemistry potwierdza, że mycie owoców i warzyw w wodzie z dodatkiem sody oczyszczonej kuchennej faktycznie usuwa najlepiej pestycydy (w porównaniu z czystą wodą i roztworem wybielacza na bazie chloru, Cloroxu): https://pubs.acs.org/doi/abs/10.1021/acs.jafc.7b03118?source=cen
Niektórzy uważają, że sparzenie cytrusów wrzątkiem też może być pomocne, jednak badań na to nie znajduję: trudno powiedzieć ile w tym prawdy, a ile pobożnych życzeń i przekazywanych z pokolenia na pokolenie zwyczajów kuchennych.
Zimowa herbatka krok po kroku
Pierwszą czynnością do wykonania jest oczywiście zaparzenie ulubionej herbaty. 🙂
Oprócz tego należy przygotować:
– cytrynę
– grejpfruta,
– pomarańczę,
– goździki (całe),
– świeże kłącze imbiru,
– opcjonalnie miód lub coś innego do posłodzenia (byle nie zwykły cukier!).
1. Kroimy cytrusy w plastry (grubość ok. 0,5-1 cm), a następnie każdy plaster przekrawamy na pół. Na jednym z półplasterków pomarańczy i grejpfruta tuż przy skórce wbijamy rządek kilku goździków. Jedynie plasterki cytryny zostawiamy bez goździków.
2. Imbir można (ale nie trzeba) obrać ze skórki (najłatwiej zrobimy to po prostu delikatnie skrobiąc go łyżeczką) oraz kroimy w dość cienkie (ok. 2 mm) plasterki – średnio po 2-3 plasterki dla każdej osoby (można i więcej jeśli ktoś bardzo lubi imbir).
3. Do każdej szklanki (ewentualnie kubeczka lub słoiczka z uchem, takiego do smoothie) dodajemy przygotowane wcześniej plasterki imbiru oraz plasterki cytrusów naszpikowane goździkami.
4. Zalewamy całość ciepłą (lecz nie gorącą!) doskonale zaparzoną herbatą. Jeśli lubimy – można również w tym momencie wcisnąć trochę soku z cytryny lub pomarańczy.
5. Jeżeli chcemy osłodzić herbatkę miodem – nie dodawajmy go do zbyt gorącej herbaty: poczekajmy aż się trochę przestudzi, aby nie utracić cennych własności miodu.
Moja sugestia: herbaty warto zaparzyć zawsze więcej, ponieważ po wysączeniu jednej porcji można śmiało do pozostałych w kubeczku cytrusów robić sobie dolewki i ponownie delektować się aromatem i smakiem naszej zimowej herbatki.
Jeśli macie w domu twarde słomki i słoiczki z grubego szkła, takie z uchem do smoothie, to herbatkę można efektownie podać w owych szklanych słoiczkach, wraz ze słomką.
Herbata powinna być przyjemnie ciepła, ale nie gorąca. Wtedy picie jej przez słomkę to przyjemność – nie narazimy się na oparzenie jamy ustnej. 😉
Picie herbatki zimowej przez słomkę ochroni też nasze szkliwo przed działaniem kwasów organicznych zawartych w cytrusach. A poza tym – jakby to powiedzieć…. dziobanie podczas konsumpcji słomką w cytrusy i imbir sprawia, że nasza zimowa herbatka nabiera całkiem nowego smaku (o dolewce nie wspominając!). 😉
Na zakończenie herbacianej uczty można rzecz jasna również wyjeść zawartość naszego kubeczka (cytrusy i spółka).
Eksperymentujcie, próbujcie różnych wersji i zanurzcie się całkowicie w błogości cudownie aromatycznej, pachnącej Świętami i domem zimowej herbatki pełnej antyutleniaczy!
Smacznego! 🙂
Potrzebujesz więcej zdrowych inspiracji kulinarnych?
Na prośbę czytelników – oto kolejny, poszerzony, znacznie obszerniejszy od pierwszego, zbiór moich ulubionych zdrowych przepisów, sprawdzonych przeze mnie i stosowanych w moim codziennym żywieniu (soki, szejki, sałatki, zupy, warzywne dania na ciepło, desery bez cukru, lody, sosy i dressingi itd.) wraz z małymi sekretami mojej kuchni.
Moje zdrowe przepisy nie zawierają białej mąki, białego cukru, nadmiaru soli i nadmiernej ilości dodanego tłuszczu i cukrów prostych tam gdzie to zbyteczne. Nie zawierają mleka krowiego ani pszenicy (tam gdzie to możliwe stosuję ziarna bezglutenowe lub niskoglutenowe).
Potrawy nadają się dla całej rodziny, w tym również dla dzieci w wieku szkolnym. Oparte są w dużej mierze na filozofii nutritariańskiej (czerpania maksimum korzyści zdrowotnych z każdej spożywanej kalorii).
Ponieważ sama jestem mamą pracującą i nie mam czasu na długie przebywanie w kuchni, wszystkie moje przepisy kulinarne są niezmiernie szybkie i łatwe do wykonania, czas wykonania (czasowego osobistego zaangażowania w kuchenne prace) większości z nich nie przekracza kwadransa.
Opracowanie „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej” w formie e-booka (książki elektronicznej) zawiera 99 przepisów podzielonych na 10 rozdziałów.
Oto co się w nich znajduje:
– Moja spiżarnia
– Śniadania
– Sałatki
– Zupy
– Dania na ciepło
– Sosy i dressingi
– Dodatki i przekąski
– Świeżo wyciskane soki
– Koktajle (smoothies)
– Desery i lody
Smacznego! 🙂
Cena opracowania to 37,00 zł.
Jak zapłacić za opracowanie? Można zrobić to na 4 sposoby:
1. Zamówienia na e-booka można składać klikając tutaj [klik] – po włożeniu produktu do koszyka dostępne formy płatności to przelew bankowy, PayPal lub płatność online (kartą, przelewem elektronicznym). Ważne! Jeśli masz adres e-mail w domenie yahoo, to podaj proszę adres do wysyłki pliku w jakiejkolwiek innej domenie, ponieważ yahoo nie dostarcza wiadomości z załącznikami i wracają one do mnie z powrotem jako niedostarczone!
2. NAJSZYBCIEJ: Zapłać szybko i bez wypełniania długich formularzy online poprzez bezpieczną platformę płatniczą Dotpay – szybkim przelewem elektronicznym lub kartą płatniczą klikając tutaj (wpisz proszę w okienku ID sprzedawcy 33105, wpisz kwotę 37,00 zł oraz opis transakcji „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej”, plik z materiałami zostanie wysłany na adres e-mail wpisany przez Ciebie podczas dokonywania płatności. Dostęp do pliku zostanie wysłany na Twój adres e-mail w ciągu 24 godzin po zaksięgowaniu wpłaty.
3. ALBO: Zapłać klasycznym przelewem na konto autorki: Marlena Bhandari
50102055581111151408300033 wpisując w tytule przelewu nazwę pliku „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej” oraz (koniecznie!) Twój adres mailowy na jaki mam Ci wysłać plik. Dostęp do pliku zostanie wysłany na Twój adres e-mail w ciągu 24 godzin po zaksięgowaniu wpłaty.
4. ALBO: Zapłać PayPalem, wysyłając należność ze swojego konta PayPal na adres mailowy kontakt[małpa]AkademiaWitalnosci.pl, kwota transakcji 37,00 zł, opis transakcji „99 przepisów Kuchni Szybkiej i Zdrowej”.
Opracowanie niniejsze w formie pliku elektronicznego (e-booka) w formacie PDF zostanie wysłane na Twój adres mailowy. Jeśli chcesz możesz wydrukować treść pliku na swojej drukarce – bowiem plik elektroniczny nie jest wysyłany w formie papierowej.
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Sprostowanie napisał(a):
Może warto zwrócić uwagę, że w cytowanym przez Ciebie badaniu owszem uzyskano niezłe efekty usuwania pestycydów z jabłek poprzez ich moczenie w roztworze sody oczyszczonej ale moczenie trwało znacznie dłużej (12-15 min) niż Ty to proponujesz tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/jak-usunac-pestycydy-z-warzyw-i-owocow/ (2-3 min).
Marlena napisał(a):
Sprostowanie (anonimowe, ukrywające się pod fałszywym adresem mailowym mail@poczta.pl), nic nie stoi na przeszkodzie, aby sobie w tej wodzie z sodą poleżały dłużej: teraz gdy wykonano badania przynajmniej wiemy, że im dłużej tym lepiej. 😉
Ponadto warto zwrócić uwagę na proporcje: w badaniu użyto słabszego roztworu.
Anna napisał(a):
A co z kofeiną/teiną z herbaty??? Czy nie powinniśmy jej w ogóle unikać???
Marlena napisał(a):
Jeśli powinnaś na zawsze bezwzględnie unikać kofeiny/teiny (czyli herbaty, kakao, kawy, yerby i czekolady), to nie ma problemu z użyciem np. roiboos w tym przepisie, równie zacnie smakuje.
Magda napisał(a):
Nie wiem tylko dlaczego wymieniona jest czarna herbata, choć jest ona zakwaszająca i niezbyt przez to korzystnie działa na nasz organizm. Lepsza jest zielona czy ziołowa.
Marlena napisał(a):
Napisałam w artykule dlaczego. Przeczytaj ponownie uważnie proszę. 🙂
Po dodaniu opisanych przypraw i owoców cały napój przestaje być kwasotwórczy, również sugerowałam, że można użyć zielonej czy roiboos, a nawet dowolnej innej i zachęcałam do eksperymentowania.
user1 napisał(a):
Jeśli chodzi o antyutleniacze, to ja tam wolę po prostu herbatę z czystka i czarnego bzu/aronii (aronia zawiera jeszcze więcej antocyjanów w przeliczeniu na 1 zł)+dodatki smakowe (ksylitol, aromat cytrynowy/pomarańczowy itd.). I starczy 🙂
Marlena napisał(a):
Owszem, ale gdy mam ochotę to parzę sobie taką „przyjemnościową” herbatkę jak w przepisie, która również do najgorszych nie należy jeśli chodzi o antyutleniacze. Tak jak napisałam w artykule – można użyć dowolnej herbaty jako bazy.
Sprostowanie napisał(a):
Cóż z tego że anonimowe skoro prawdziwe? I chyba nie powinnaś publikować maila skoro obiecujesz, że „Twój adres email nie zostanie opublikowany” … Nic dziwnego, że ludzie nie podają prawdziwych danych.
Marlena napisał(a):
Jeśli mail jest fałszywy to jego publikacja nie powinna nikomu przeszkadzać, ponieważ i tak jest fałszywy – to chyba logiczne. Adres mailowy nie jest widoczny na witrynie, widoczny jest tylko dla admina bloga. Jako admin bloga mogę w ten sposób komunikować się z czytelnikami w razie potrzeby. Nie prowadzę bloga anonimowo i to samo obowiązuje drugą stronę czyli uczestnika dyskusji. Zasady netykiety zobowiązują, aby przedstawiać się mailem prawdziwym, co wszyscy użytkownicy naszej witryny czynią. Maila fałszywego używają tylko hejterzy.
Mówiąc szczerze w ogóle nie powinnam publikować Twojej wypowiedzi, ponieważ jest niezgodna z netykietą. Opublikowałam ją jednak, choć stanowi przykład właśnie takiego hejterstwa. Wczytaj się zatem proszę jeszcze raz uważnie w zalinkowane badanie i sprawdź proporcje jakich użyli badacze, bo jak do tej pory nie ustosunkowałeś się do tego faktu. Jeśli coś budzi Twoje wątpliwości – zawsze możesz wyrazić swoje zdanie w cywilizowany sposób: nie musisz się uciekać do anonimowej napaści.
Polecam też ten artykuł, niedawno ukazał się na witrynie foodrevolution.org, którą prowadzi Ocean Robbins, tam jest nawet więcej na ten temat: https://foodrevolution.org/blog/how-to-wash-vegetables-fruits/
Anna napisał(a):
Niekiedy się zdarza, że nie mam sody oczyszczonej w domu, czy mogę się wtedy posiłkować paroma kroplami płynu do mycia naczyń. Bezpośrednio na owoc lub warzywo , umyć i pod wodę.
Marlena napisał(a):
Główną rolę gra tutaj jak się wydaje Ph roztworu (zasadowe), więc roztwór płynu do naczyń też przypuszczalnie mógłby być, ale głowy za to nie dam bowiem nie ma na to badań (są tylko badania odnoszące się do roztworu sody oczyszczonej).
konfitura napisał(a):
ja gdzieś czytałam (nie pamiętam gdzie), iż sodę można zastąpić mydłem lub płynem do mycia naczyń i dokładnie tak właśnie robię, szczególnie w miejscach w których nie mam dostępu do sody…na moją intuicję ten sposób działa
Marlena napisał(a):
Też mi się wydaje, że raczej przeszkód nie ma – w końcu chodzi tutaj o zasadowe pH.
Agnieszka napisał(a):
O użyciu płynu do naczyń w celu usunięcia pestycydów pisze Andrew Saul w swojej książce.
Ja też stosuję tą metodę z racji lenistwa, oczywiście płyn jest ekologiczny.
ewa jakubowska napisał(a):
Dziękuję Marleno za artykuł lubię herbatki teraz wiem że trzeba dłużej moczyć owoce w sodzie robiłam 3 min. a warzywa też moczyć dłużej? Pozdrawiam ewa
Monika napisał(a):
Dzień dobry Marleno, chciałabym zapytać, czy wiesz może, co jest powodem nieznacznie, ale permanentnie utrzymującej się zaniżonej glukozy we krwi, albo 65 labo 67 (norma: 70-99). Dodam, że jestem tym bardzo zdziwiona, bo od ok. 4 miesięcy nieustannie mam chęć na wielka ilość owoców, potrafię zjeść dziennie 3 banany, 3 jabłka, 10 suszonych daktyli, albo 4 banany, 10 suszonych śliwek, 4 kromki chleba czystoziarnistego własnej roboty z z dużą ilością miodu. Dodam, że w badaniu żywej kropli krwi nie wykazano pasożytów. W sumie nie mam innych dolegliwości, prócz wzdęć ale to chyba logiczne, jak zjem to wszystko naraz zaraz po obiedzie, albo co gorsza kolacji, bo właśnie wtedy – wieczorem, najczęściej mam łaknienie na dużą ilość owoców. Czy potrafisz stwierdzić, o co tu chodzi i dlaczego ta glukoza mino to jest lekko zaniżona?
Marlena napisał(a):
Jeśli nie służy Ci spożywanie owoców jako deser po posiłku, to ich nie jedz po lecz przed albo wręcz zamiast (np. duży i sycący koktajl) i zobacz różnicę. Jeżeli niepokoi Cię owa lekka hipoglikemia, to zapytaj lekarza, niech zleci odpowiednie badania i zobaczy czy coś jest faktycznie nie tak. To może nie być nic albo może być coś.
A ilości owoców dziennie o jakich wspominasz nie są jakieś tam znowu strasznie wielkie, ja na samo tylko śniadanie zjadam jakieś pół kilo owoców (zarówno w całości jak i w postaci np. koktajlu), potem jeszcze w dalszej części dnia też coś tam wpadnie, a nie już liczę tych jakie wypijam (w postaci soku warzywno-owocowego).
Ania napisał(a):
Dzień dobry, mam pytanie odnośnie krzemienia, już niejednokrotnie Pani wspomiała o nim na blogu, jak długo stosuje Pani pojedynczą dawkę krzemienia? Ile litrów wody krzemowej Pani otrzymuje? Pozdrawiam i dziękuję Pani za wielką pracę 🙂
Marlena napisał(a):
Mam w domu szklany baniak 5 litrowy i tam leży sobie w wodzie 50 g krzemienia. Na tej wodzie gotuję posiłki i parzę herbatki. Co jakiś czas oczywiście kamienie płuczę, przelewam wrzątkiem dla dezynfekcji, ale tak poza tym nic nie robię. Czy to działa? Nie wiem, ale odkąd używam w domu tej wody, to moje paznokcie przestały się łamać, zrobiły się twarde jak kamień. 🙂
Monika napisał(a):
Dobry wieczór Marleno, chciałabym zapytać, co polecisz spożywać na kolację, ok. 18:00-19:00? Jakieś białka z warzywami w postaci roślin strączkowych, czy raczej węglowodany, czy najlepiej same warzywa, by nie przeciazac organizmu? Proszę o kilka wskazówek. Tak by zaspokoić głód, a jednocześnie dobrze spać. Czy mogłabyś podać przykład kilku dań?
Marlena napisał(a):
Kolacja ma być lekka, więc w moim przypadku jest to np. sałatka, zupa, warzywa na parze. Przykłady dziennych menu w zależności od poziomu na którym jesteś i od celu jaki chcesz osiągnąć znajdziesz w książce dra Fuhrmana „Trzy kroki do zdrowia”.
Studentka napisał(a):
Czy woda z miodem i cytryną wypita rano na czczo jest dobrym pomysłem? Czy to za dużo fruktozy zaraz po przebudzeniu i może przyczynić się do rozwoju pasożytów? Czy takie połączenie jest ok? Czy polecasz taką alternatywę?
Marlena napisał(a):
Nie wiem, ja piję z samą cytryną.
Monika napisał(a):
Marleno, czy możesz mi powiedzieć, co jest przyczyną nadmiernego apetytu na rośliny strączkowe? Jem obiad np. Kaszę jaglaną z ciecierzycą (3 łyżki ugotowanej) i warzywami, a potem nie mogę się opanować i zjadam jeszcze cały słoik 400 g ciecierzycy albo duży kubek soczewicy, albo słoik 350 g (bez zalewy) zielonego groszku. Po prostu kocham! A co tu chodzi? Organizm domaga się białka? A może chodzi o jakieś inne makro/ mikroelementy? Czy potrafisz mi odpowiedzieć?
Marlena napisał(a):
Widocznie czegoś się organizm domaga, raczej nie ma w tym nic złego, np. dzieci potrafią wołać każdego dnia o jakieś jedno jedzenie aż do znudzenia, potem przerzucają się na coś innego itd. – po prostu jedzą intuicyjnie.
Agnieszka napisał(a):
Witam, mam pytanie co do imbiru. Jak go Pani przygotowuje do spożycia ze skórką ? Czy wystarczy go po prostu umyć wodą czy należy użyć jeszcze innych zabiegów ?
Marlena napisał(a):
Płuczę go tak jak wszystkie inne warzywa i owoce w wodzie o zasadowym odczynie, bowiem nie udało mi się trafić na organiczny świeży jak do tej pory.
Kolendra napisał(a):
Kochana Marleno, proszę pomóż. Mimo zastosowania ” szczepionki ” z wit D dopadła mnie grypa 🙁 ( nie byłam jeszcze u lekarza ale mam gorączkę, jestem słaba i rozbita, chrypię strasznie a gardło i jama ustna jakby oparzone, katar…) W zeszłym roku lekarka przy identycznych objawach zdiagnozowala mi grypę i przepisala antybiotyk. Boję się że teraz skończy się na tym samym. Lekarka mówi że to po to, żeby nie było powikłań i żeby oczyścić gardło, krtan. Bardzo chciałabym uniknąć antybiotyku ale nie wiem czy się uda. Wczoraj stawalam na głowie – ssalam olej kokosowy ze 3 razy, plukalam gardło niemal co godzinę różnymi miksturami – wodą utleniona z jodyna, solą, szałwia z octem jablkowym,sodą, piłam lipę i czarny bez… No i brałam kwas askorbinowy między innymi z MSM cały dzień, nie wiem nawet ile ale pod wieczór to już były 2 gramy co pół godziny, w nocy obudziłam się 2 razy i też wzięłam po 2 g. Na pewno ponad 30 g wyszło. Wzięłam też 50 000 j. M. wit D3. Niestety nie jest lepiej 🙁 Będę musiała dzisiaj pójść do lekarza a ona… No wiadomo. Gdybym chociaż miała czas na leczenie ale idą święta, w sobotę czeka mnie podróż samolotem,muszę być w formie… Co radzisz jeszcze, Marleno? Dziś będę kontynuować z wit C aż do rozwolnienia ale w zeszłym roku niestety nawet tak intensywne wdrożenie metod naturalnych nie przyniosło rezultatu i dopiero antybiotyk załatwił szybko sprawę. Powtarzam, że bardzo chciałabym tego uniknąć ale w związku z czekajaca mnie podróżą nie mogę tego rozwlekac. Jeżeli skończy się na anty to jakie probiotyki polecasz i jak je brać? Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Służę pomocą:
1) https://akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-3-protokol-doustnego-stosowania-witaminy-c-dr-robert-cathart-iii/ – wzięłaś stanowczo za mało, 60-100g przy przeziębieniu, a przy grypie jeszcze więcej ustrój jest w stanie wchłonąć, a Ty chciałaś „zawalczyć” z marnymi trzydziestoma jak dobrze pójdzie gramami? Tabelkę Cathcarta warto powiesić np. gdzieś na lodówce i zawsze mieć ją na oku, inaczej będziemy dawkować „po uważaniu” czyli nieskutecznie.
2) https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/ – wzięłaś przypuszczalnie nie tylko za mało ale i za późno, pozwalając się rozwinąć infekcji, teraz za pomocą megawitamin jedynie można skrócić czas trwania choroby i intensywność objawów;
3) https://akademiawitalnosci.pl/witamina-d-brakujacy-kawalek-twojej-ukladanki-zdrowia/
Sama „szczepionka” z witaminy D to nie wszystko, bo aby układ odpornościowy dobrze pracował należy utrzymywać stale poziom we krwi ok. 50 ng/mL albo nawet trochę więcej (ale raczej nie więcej niż 100 ng/mL, bo ok. 90 to jest max. poziom jaki osiągają ludzie w normalnym kontakcie ze słońcem, np. żyjące w tropikach dzikie plemiona latające tylko w opasce na biodrach przez całe dnie).
Antybiotyk na wirusa grypy jak wiadomo nie działa, chyba że dopuścisz do takiego rozwoju wydarzeń, że powstały nadkażenia bakteryjne. Na bakterie – proszę bardzo, działa na pewno (niestety na wszystkie). Wyczyścić antybiotykiem możemy sobie na pewno jelita, lecz gardła przy grypie (spowodowanej jak wiemy wirusem) raczej nie sądzę, ale nie jestem lekarzem.
U człowieka przewlekle zdrowego grypa objawia się w ten sposób, że któregoś dnia pojawia się wrażenie, że „coś” nas łapie, możemy poczuć się bardziej senni i zmęczeni danego dnia, ale po potraktowaniu sprawy OD RAZU (to mega ważne: OD RAZU!) odpowiednio zwiększoną ilością witaminy C i D oraz idąc wcześniej spać – na drugi dzień nic się już nie rozwija, silny układ odpornościowy sam zwalczy dziadostwo co się do nas chciało przyczepić. Linus Pauling mówił: bierzcie C od razu jak tylko coś was zakręci w nosie, jak to się mówi przy pierwszym podejrzanym kichnięciu, zamiast czekać aż zacznie nam lecieć z nosa, pojawią się dalsze inne symptomy i drobnoustroje się rozpanoszą na dobre.
Masz więc może po prostu mało wydolny układ odpornościowy, skoro się przyczepiło, a tu klops. Należy o układ odpornościowy dbać wielokierunkowo przez cały rok, a nie z doskoku jak nam się przypomni:
1) https://akademiawitalnosci.pl/jak-przygotowac-organizm-do-sezonu-jesienno-zimowego/
2) https://akademiawitalnosci.pl/10-sposobow-na-wzmocnienie-odpornosci/
O probiotyk poproś lekarza: jeżeli przepisuje antybiotyk, to powinien równocześnie wiedzieć jaki probiotyk pacjentowi przepisać. Ja nie jestem lekarzem i od pewnego czasu dziękować Najwyższemu nie mam potrzeby korzystać z ich usług. Już wiem co robić aby nie musieć. 😉 Jedyny probiotyk jaki trzymam w domu to „Lacto Bifido” dra Jacobsa, ale to i tak bardziej w celach profilaktycznych.
Kolendra napisał(a):
Dziękuję za szybki odzew Marleno 🙂
Chyba to jednak nie była grypa albo szybko przeszła. W nd potraktowalam ją wit C do rozwolnienia, wyszło 22 g. Na następny dzień 15 g, samopoczucie nieporównywalnie lepsze. Poszłam do lekarki ale osluchala, stwierdziła że wszystko ok, temperatura 36,9 więc nie ma podstaw do wydania zwolnienia 🙂
Całkiem możliwe że zaczęłam za późno kurację, jak już się rozkrecilo na maksa chorobsko. Zaczęło się w sobotę ale cały dzień byłam poza domem więc dopiero wieczorem coś wzięłam jak już byłam bardzo chora… Wychodzi na to, że trzeba zawsze nosić w torebce pudełeczko z kwasem L askorbinowym i butelkę wody żeby uchwycić zarazę we właściwym momencie! Zwłaszcza jak się długo przebywa poza domem jak np ja.
Wit D miałam na przyzwoitym poziomie – 60 zanim wzięłam tą ” szczepionkę”, więc po niej poziom jeszcze pewnie się podniósł. Ogólnie raczej zdrowo się odżywiam , zero śmieci, biorezonans nie wykazał problemów.. Wciąż szukam przyczyny nienajlepszej odporności, obstawiam na stres… Pozdrawiam i życzę Wspaniałych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia!
Marlena napisał(a):
Na wyjazdy i tego typu okazje zawsze robię sobie kapsułki z witaminą C. Do pustej kapsułki w rozmiarze „00” wchodzi 1 gram witaminy C. Stres oczywiście ma wpływ na odporność.
Cudownych Świąt wzajemnie dla Ciebie i dla Twoich bliskich! 🙂
zdrowydzidzius napisał(a):
Bardzo dziękuje za pomysł na posiadówka z herbatka. Nie próbowałam z goździkami. Czy masz może gdzieś pomocne informacje jak walczyć z egzema u dziecka? Pod kolanami i w zgjeciach łokci.Piorę ciuchy w orzechach do prania. Nie jemy nabiału ani mięsa. Usunęłam tez masło orzechowe z diety. Posiłki robię domowe bez żadnych gotowców. I szukam źródła tej alergii. Masz jakiś pomysł? Lekarz tylko dał emolient i hydrokortizon bo na testy za mały. Ma 2lata.
Marlena napisał(a):
Pewna mama wyleczyła swoje dzieci stosując dietę 100% owocową, potem napisała o tym książkę, założyła grupę wsparcia na Facebooku i pomogła wielu innym osobom (w tym małym dzieciom) – tutaj jest jej blog i zdjęcia tych osób przed i po: https://dehappy5.com/blog/
zdrowydzidzius napisał(a):
Dziekuje. Ciekawa opcja z tymi owocami.
Ismena napisał(a):
Witam!
A co z tworzacym się po polaczeniu herbaty z cytrusami cytrynianem glinu?
Marlena napisał(a):
Nic. Tutaj nie dodajemy cytryny do liści. Glin wytrąca się z liści, a nie z gotowego naparu pozbawionego liści.
O tutaj na przykład – chemik tłumaczy co i jak z tą herbatą i cytryną: https://biomist.pl/chemia/artykuly/czy-herbata-z-cytryna-jest-szkodliwa-czyli-jak-nam-robia-wode-z-mozgu/3612
Charlotte napisał(a):
Marleno, zawsze piłam herbatę z cytryną do czasu kiedy gdzieś przeczytałam (usłyszałam), że łączenie herbaty z cytryną jest niezdrowe bo to powoduje wytrącanie się cytrynianu glinu. Potem gdzieś słyszałam opinie , że dzieje się tak tylko wtedy jeśli sie doda cytrynę razem z fusami, jeśli się wyciągnie fusy i dopiero doda cytrynę to wtedy nie ma problemu. Mam ochotę ogromną na herbatkę oksydacyjną ale myśl o tym cytrynianie mnie zniechęca. Co Ty o tym sądzisz?
Marlena napisał(a):
Już komuś odpowiedziałam, bo też się pytał o to samo – spójrz proszę powyżej. Glin wytrąca się z liści. Nie wytrąci się z już gotowego naparu.
Lidia napisał(a):
Marleno, wszystkiego co najlepsze życzę Ci z okazji Świąt i Nowego Roku. Dziękuję, że dzielisz się swoją wiedzą z innymi.
Marlena napisał(a):
Lidio dziękuję i z całego serca wzajemnie życzę! <3
Feri napisał(a):
Dzień dobry i wesołych Świąt!
Przybywam, by zachęcić Panią do lektury „Morderczej gumowej kaczki” Ricka Smitha i Bruce’a Lourie’ego. Choć tytuł może przywieść na myśl słaby horror, w rzeczywistości jest to książka opisująca znajdujące się w naszym otoczeniu toksyny. Można się z niej np. dowiedzieć, że fabryki teflonu mogą wpływać na bezpłodność u niedźwiedzi polarnych mieszkających dużo dalej. Autorzy poddali też samych siebie eksperymentom, tj. poddawali się działaniu produktów bogatych w opisywane toksyny (np. kosmetyki, woda i pokarm z plastikowych pojemników) i sprawdzali, jak bardzo podniesie się poziom danej substancji w ich ustroju.
Pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Feri, wzajemnie życzenia przesyłam! Niestety nakład wspomnianej książki w tłumaczeniu na język polski jest wyczerpany. Dla chętnych – jest ona dostępna na Kindle jako e-book w księgarni Amazon – po angielsku, cena ok. 18-19 dolarów. https://www.amazon.com/Slow-Death-Rubber-Duck-Chemistry-ebook/dp/B003D34V38/ref=la_B002JVHBAA_1_2?s=books&ie=UTF8&qid=1514474701&sr=1-2
Maria12316 napisał(a):
A ja mam pytanie dotyczące imbiru. Od roku piję codziennie 2 łyżki napoju (imbir+cytryna+miód). I nie choruję. Wcześniej b.czesto miałam grypę. Nawet 3, 4 razy w roku. Moja siostra też ma przepis na ten napój tylko ona gotuje imbir. Marlenko, czy lepszy imbir gotowany czy surowy? Mnie się wydaje że surowy, ponieważ w czasie gotowania giną cenne witaminy i wtedy taki imbir nie ma dobrego działania. Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie.
Marlena napisał(a):
Też mi się wydaje, że raczej surowy.
Tubrzoza napisał(a):
Pani Marleno, zerkam tu do Pani i znajduję odpowiedzi na wiele pytań, za co jestem bardzo wdzięczna. W zeszłym tygodniu, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, rozpoznano u mnie insulinooporność. Oczywiście próbuję u Pani znaleźć jakieś informacje na ten temat, ale mi się nie udało. Czy Pisała Pani o tym kiedyś? Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Insulinooporność jest chorobą stylu życia – cały czas na witrynie o tym piszę. Wielu ludzi na to cierpi nie wiedząc o tym, u wielu rozwija się następnie cukrzyca typu drugiego i też o tym nie wiedzą.
Zbadaj sobie poziom witaminy D we krwi, przeanalizuj dietę (czy nie jest za tłusta, za słodka, zbyt kaloryczna, za bogata w napędzające insulinę pokarmy odzwierzęce i cukry proste, a uboga z kolei w ochronne mikroskładniki odżywcze zawarte w naturalnych pokarmach roślinnych), sen i wypoczynek oraz poziom umiejętności radzenia sobie ze stresem (przewlekle wysokie poziomy kortyzolu i adrenaliny to wzrost poziomu cukru we krwi), używki (palenie, picie, kofeina, leki itd.) i poziom aktywności fizycznej (zbyt siedzący tryb życia niezwykle sprzyja insulinooporności). Po prostu zobacz w którym miejscu robisz (nawet i nieświadomie) krzywdę swojemu ciału.
Nanib napisał(a):
Dzień dobry Marleno.
Przepraszam, że pisze z taką bzdurką:
„Zapisz się poniżej aby otrzymać darmowego e-booka.”
Zapisałem się, ale nie mogę znaleźć nigdzie tego e-booka. Czy mogłabyś mi przesłać go?
Pozdrawiam i dziękuję za to co robisz 🙂
Marlena napisał(a):
Na maila po zapisie system automatycznie wysyła linka do pobrania pliku. Czasem mail może wpadać do folderu spamu, warto sprawdzić.
W każdym razie przesłałam też mailem. 🙂
Sherlock napisał(a):
Pani Marleno, co by Pani zrobiła na moim miejscu? Od kilku lat odżywiam się wg zasad nutritarianizmu, oczywiście nie w 100%, ale staram się. W tym roku po 2 wigiliach, na których by nie urazić gospodarzy spróbowałam większości potraw, nie przejadając się, ale było to nietypowe jak na moje stosunkowo zdrowe odżywianie – dostałam trwającej dobę biegunki, a po niej zapalenia gardła. Musiałam w tym stanie chodzić do pracy, więc ciągnie mi się to aż dp dziś, z katarem, gorączką, itp. Nie leczyłam się farmaceutykami, ale nie będąc głodną, jadłam tylko kilka owoców dziennie i zupy z samych warzyw i ryżu – bardzo małe ilości, więc byłam na swoistym poście, ale nie całkowitym. Pojawiły się bolesne afty na języku i utrata smaku i brak głodu, więc zastanawiam się, czy powinnam cokolwiek jeść (zmuszać się, jeśli nie jestem głodna?), skoro organizm daje mi znak, że nic nie chce. A z drugiej strony całkowity post w trakcie przeziębienia to niedostarczanie witamin i minerałów. Więc nie wiem, co mam robić, tym bardziej, że tak długo chora (i to po miesiącu po poprzednim przeziębieniu) to ja byłam przed przejściem na zdrowe odżywianie wiele lat temu.
Marlena napisał(a):
Matka Natura głupia nie jest – sama nam wyłącza ośrodek głodu podczas chorób infekcyjnych, ponieważ system ma wtedy pilniejsze zadanie do wykonania niż trawienie jedzenia pochłaniające mnóstwo energii i enzymów. Tym zadaniem jest jak najpilniejsze pozbycie się intruza i doprowadzenie systemu do ponownej homeostazy.
Jedząc na siłę podczas gorączki tylko pogarszamy sprawę. Najlepszym wyjściem jest wtedy dieta płynna na świeżo wyciskanych sokach warzywno-owocowych, ew. smoothies. Na wszelkie infekcje ja osobiście stosuję megadawki witaminy C już przy pierwszych objawach gdy czuję, że prawdopodobnie „coś” mnie bierze. Wszelkie symptomy „czegoś” mijają w ciągu najbliższej doby. Przy zaniedbanej chorobie nie uda się już ten numer, ale zawsze możemy liczyć na zmniejszenie się objawów i skrócenie czasu choroby – tak czy inaczej bowiem witamina C działa jak „dopalacz” na nasze makrofagi. Sama nie „zabija” drobnoustrojów, robi to wzmocniony jej obecnością system odpornościowy.
Ponadto w celu prawidłowego działania systemu odpornościowego należy utrzymywać we krwi stały poziom witaminy D, najlepiej powyżej 50 ng/mL (ale nie więcej niż 100 ng/mL). Infekcje się przyplątują najczęściej porą jesienno-zimową (październik-marzec) gdy tracimy zapasy witaminy D (i to w tempie 20% miesięcznie). Niestety samo choćby nie wiem jak zdrowe odżywianie nie wystarczy, bowiem do życia potrzebne nam jest jeszcze słoneczko, 🙂 a gdy go zimą nie mamy, to należy suplementować witaminę D i monitorować jej poziom aby był przyzwoity.
Przy infekcjach można też sięgnąć po megadawki witaminy D3 (np. 50 tys. IU przez kolejne 3 dni), szczególnie wtedy gdy mamy na pewno niski jej poziom we krwi (bo jest okres X-III uniemożliwiający w naszej szerokości geograficznej syntezę drogą skórną, a my nie suplementujemy D3 albo robimy to niewystarczająco – rzędu śmiesznych kilkaset, tysiąc czy nawet dwa tys. IU dziennie, co może skutkować jedynie tym, że ewentualnego uzupełnienia naszych niedoborów witaminy D doczekamy się jak daj Boże gdzieś w okolicy przejścia na emeryturę). 😀
Wszystko na temat budowania odporności znajdziesz w tych artykułach: https://akademiawitalnosci.pl/tag/odpornosc-organizmu/
Jak widać nie składamy się jedynie z przewodu pokarmowego i budowanie odporności nie polega tylko i wyłącznie na pilnowaniu diety. Nawet najlepsza dieta nie zastąpi słońca, snu, nawodnienia, hartowania, kontaktu z naturą itd.
POWER napisał(a):
Hej 🙂 wiesz może czy szumy uszne to coś powżnego i skąd mogą się brać?
Marlena napisał(a):
Może być m.in. z braku witaminy D, magnezu lub obydwu. W swojej książce „Zdrowie w 7 dni. Sukces terapii witaminą D” niemiecki lekarz, dr Raimund von Helden, przytoczył przypadek swojej pacjentki, której minęły szumy uszne gdy tylko pan doktor zatankował w nią odpowiednią ilość witaminy D. Zbadaj sobie poziom, szczególnie z uwagi na aktualną porę roku.
jolka napisał(a):
Witam pani Marleno, trzy tygodnie temu zlapalam potworna grype , nigdy wczesniej takiej nie mialam , Bralam wit C po 5-6 gram co 15 min i moj organizm wrecz sie zbuntowal. za kazdym raze mialam odruch wymiotny robilam to na sile, nie pomoglo buforowanie soda, w koncu zaczelam lykac tabletki z wit C i to samo . Przeczytalam wszystkie posty o wit C i nikt nie pisze o takich reakcjach , Przelewanie w zaladku czulam juz po 30 g, a przeciez wedlug tabeli to zaledwie namiastka zalecanej porcji. Juz dochodze do zdrowia ale nie wiem dlaczego moj organizm tak zareagowal. Moze Pani cos doradzic ? Zawsze dodawalam lyzeczke do wyciskanego soku a teraz na sama mysl i tym robi mi sie niedobrze.
Marlena napisał(a):
Witamina C aby odniosła najlepszy efekt to tak jak radził profesor Linus Pauling: bierzemy już przy pierwszym podejrzanym kichnięciu, a nie wtedy gdy już rozwinęła się „potworna grypa”. Ponadto zbadaj sobie poziom witaminy D i postaraj się utrzymywać go w granicach 50-70 ng/ml.
Hanula napisał(a):
Pyszności! Uwielbiam takie zimowe herbatki 🙂 Do swojej dodaję również domowy sok z czarnego bzu i maliny – niebo w gębie 🙂
POWER napisał(a):
A jaką ilość wziąć tej witaminy D? W aptece kupie dobrą wit D?
Marlena napisał(a):
To zależy jaki poziom witaminy D masz obecnie w ustroju, odpowiednio dobiera się wtedy dawki. Każda witamina D się nada byle to była D3, bo D2 jest za słaba. Krople pod język wchłaniają się najszybciej, kapsułki też są OK.
Elżbieta napisał(a):
Pani Marlenko mam 2 pytania:
1. Soki warzywno-owocowe wyciskane w wyciskarce wolnoobrotowej są uznawane za bomby witaminowe, a olej wyciskany na zimno z pierwszego tłoczenia np. z siemienia lnianego uznawany jest za produkt przetworzony i nie koniecznie najzdrowszy, dlaczego? Zawsze myślałam że jeśli warzywa, owoce czy nasiona są wyciskane to mamy po prostu sok lub olej bez błonnika ale z całym kompletem witamin i minerałów. Dlaczego sok jest super a olej już nie?
2. Czy warto zrobić biorezonans? Myśle o zrobieniu go sobie i córce żeby wykryć ewentualne nietolerancje pokarmowe i robale.
Proszę o odpowiedź.
W NOWYM ROKU życzę Pani przede wszystkim szczęścia, dużo szczęścia!!!
Pozdrawiam,
Elżbieta
Marlena napisał(a):
Różnica jest znacząca: w przypadku soku odrzucamy jedynie jeden element i to taki utrudniający wchłanianie całej reszty, a tym elementem jest błonnik nierozpuszczalny (błonnik rozpuszczalny zaś, ten dokarmiający naszą mikroflorę, przechodzi do soku). Natomiast w przypadku oleju odrzucamy całe bogactwo tego co Bozia nam dała w postaci nasiona aby sobie wyizolować jeden wybrany składnik czyli kwasy tłuszczowe, a resztę dobroci wyrzucamy albo idzie na paszę dla zwierząt.
Jeśli chodzi o biorezonans, to nie mam osobistych z tym doświadczeń, nie jestem w stanie nic doradzić czy warto czy nie warto.
Wzajemnie wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla Ciebie i Twoich bliskich, Elżbieto! 🙂
Małgorzata napisał(a):
Pani Marleno
Gdzie mozna nabyc krzemien?
Marlena napisał(a):
Małgorzato, ja swój nabyłam drogą kupna na Allegro. Taki bez wapnienia.
paula napisał(a):
Marlenko jak to jest z tym płukanie owoców i warzyw bo dotychczas robilam wg twojego przepisu 3 min w wodzie z kwaskiem cytrynowym i 3 min w sodce. Czy wystarczy więc tylko w sodce tylko dluzej?
Marlena napisał(a):
Roztwór kwasowy jest na bakterie, zasadowy na pestycydy, więc warto stosować obydwa, chyba że mamy produkty organiczne (np. ze swojego ogródka), wtedy zasadową kąpiel na pestycydy można sobie darować.
paula napisał(a):
Dziękuję Marlenko jak zwykle odpowiedz szybka i precyzyjna dziękuję i życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku ☺
Marlena napisał(a):
Wszystkiego cudownego wzajemnie w Nowym Roku! 🙂
POWER napisał(a):
Ta strona i Pani osoba dużo mi w życiu pomogła. Myśle, że moim bliskim również.
Dziękuje za to.
Czy można Pani jakoś finansowo podziękować?
Marlena napisał(a):
Dziękuję również Tobie, POWER, za ten komentarz – takie komentarze mobilizują mnie do dalszej pracy na rzecz czytelników i cieszę się z całego serca z tego, że to co tutaj robię komuś pomogło, nie ma bowiem w naszym życiu nic wspanialszego niż doświadczanie dobrego zdrowia, czego życzę Tobie i Twoim bliskim!
A co do odwdzięczenia się, to w ramach wspomożenia tego bloga można zrobić zakupy w naszym sklepiku Akademii oraz polecać bloga innym, będzie mi bardzo miło. 🙂
Monika napisał(a):
Dzień dobry.
Marleno a jaką czarną herbatę pijasz? O markę mi chodzi. Byle nie Greye, tych nie cierpię.
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Bardzo rzadko pijam czarną, mam jedną ulubioną markę, czerwony Twinnings (marka dostarcza na dwór królowej Elźbiety II).
basia napisał(a):
ŚWIETNY BLOG, NIE MOŻNA PRZESTAĆ CZYTAĆ !! OGROM WIEDZY-DZIĘKUJĘ. NA PEWNO POLECĘ GO SWOIM ZNAJOMYM.
Herbatka czarna z cytryną grozi Alzhaimerem. Tak słyszałam. Jak to jest Marlenko? Dziękuje.
Marlena napisał(a):
Odpowiadałam już na to pytanie. Tylko wtedy gdy cytrynę zostawimy razem z herbatą w jednej szklance możemy bać się glinu z herbaty, tutaj chemik tłumaczy dlaczego: https://biomist.pl/chemia/artykuly/czy-herbata-z-cytryna-jest-szkodliwa-czyli-jak-nam-robia-wode-z-mozgu/3612
JustyNa napisał(a):
Super przepis! Postapilam wedlug twoich wskazowek tylko z ta roznica, ze imbir troche podgotowalam, bo wtedy jest mocniejszy w smaku no i po zagotowaniu wydobywa sie z niego samo dobro i dopiero wtedy wymieszalam te herbate imbirowa z herbata czarna. Pycha. Pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Na pewno pycha, uwielbiam imbir! Pozdrawiam cieplutko wzajemnie. 🙂
basia napisał(a):
Świetny artykuł Marlenko o herbacie z cytryna. Jeszcze raz serdecznie dziękuję. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Cieszę się, Basiu, że się przydało. Pozdrawiam cieplutko wzajemnie! 🙂