Pamiętam jak w latach 90-tych wybuchła niesamowita euforia wśród kobiet: kremy z liposomami! To było coś! Pierwsze takie kremy kosztowały krocie i były reklamowane jako ileś tam razy bardziej skuteczne niż „zwykłe” kremy przeciwzmarszczkowe.
Cała magia polegała na tym, że substancje aktywne zostały zamknięte w otoczce lipidowej, dzięki czemu docierały znacznie głębiej niż tylko marna wierzchnia warstwa naskórka i dopiero tam uwalniały substancje aktywne.
Jako ówczesna (a teraz już na szczęście była) kosmetykomaniaczka, co to żadnej kosmetycznej nowince nigdy nie przepuści rzuciłam się wtedy natychmiast na ową kosmetyczną nowinkę. Oczywiście teraz już wiem, że żadne tam kremiki młodości nie przywracają, ponieważ cofnąć zegar biologiczny można jedynie umiejętnym potraktowaniem całego systemu od środka, a nie mazianiem go po wierzchu jakimś bajońsko drogim specyfikiem o tajemniczym składzie 🙂
Na podobnej zasadzie działa liposomalna witamina C wprowadzona na rynek w 2004 roku przez amerykańską firmę LivOn Labs: cząsteczki witaminy w otoczce lipidowej nie tylko nie drażnią żołądka, ale również stają się bardziej przyswajalne (więcej cząsteczek witaminy trafia do krwiobiegu), co stawia tą formę niemal na równi z dożylnym podawaniem witaminy C.
Gotowa witamina C w formie liposomalnej jest jednak bardzo droga i nie jest niestety dostępna na polskim rynku.
Czy i jak można zrobić lipsomalną postać witaminy C w domu?
Jest to możliwe, ponieważ jedną z przemysłowych metod produkcji liposomów jest sonikacja, zatem użyjemy ultradźwięków na dużo mniejszą skalę w domowym zaciszu, w postaci wanienki ultradźwiękowej, takiej do domowego użytku, przeznaczonej zazwyczaj do czyszczenia biżuterii.
Rzecz jasna jakość domowego specyfiku nie będzie tak idealna jak w przypadku produktu LivOn Labs i jemu podobnych. W warunkach domowych nie mamy bowiem maszyn pracujących pod ciśnieniem, kontrolowanych przez czułe komputery drobiazgowo sprawdzające parametry produktu końcowego. LivOnLabs produkuje jednak na sprzedaż, a my na swój własny użytek.
Cena 1 grama czyli 1000 mg liposomalnej witaminy C z LivOn labs to ok. 1 $ (ok. 3 zł + przesyłka z zagranicy), zaś zrobiona w domu kosztować nas będzie ułamek tej ceny.
Najważniejsze jest mimo wszystko to, że nawet domowa witamina liposomalna, wykonana rzemieślniczą metodą – tak samo się sprawdza: w przeciwieństwie do tradycyjnej postaci witaminy nie drażni żołądka i nie powoduje tak szybko rozwolnienia, bo więcej witaminy zamiast zostać w jelitach i wiązać wodę trafia do krwiobiegu. Jej wchłanialność jest porównywana z pozajelitowym podawaniem witaminy C.
Do czego służy liposomalna witamina C?
Liposomalna postać witaminy C jest idealna gdy potrzebne jest zwalczenie jakiejś dolegliwości megadawkami, a podawanie doustne powoduje problemy z uwagi na nieprawidłowość działania traktu jelitowego lub gdy należałoby ją podać pozajelitowo ale nie ma takiej technicznej możliwości.
Sprawdza się też w przypadku gdy chorują dzieci, które nie zawsze akceptują kwaskowaty smak witaminy C. Gdy nie mamy ochoty na wlewanie w siebie szklanek roztworu i wolimy bardziej skoncentrowaną formę (przyjmowaną w łyżeczkach lub łyżkach) to też jest to wyjście znakomite. Jest to raczej generalnie rzecz biorąc postać „na czas wojny” (gdy musimy zwalczyć jakąś dolegliwość), a nie „na czas pokoju” (gdy nic nam nie dolega i jesteśmy zdrowi, nie palimy, nie mamy stresów, nie uprawiamy intensywnego sportu, nie jesteśmy narażeni na działanie toksyn środowiskowych lub promieniowania).
W normalnej sytuacji (gdy jesteśmy zdrowi, nie palimy, nie mamy stresów itd.) to czerpiemy rzecz jasna witaminę C z pożywienia, czyli z najlepszego źródła (kiszonki, świeże warzywa i owoce, kiełki, soki świeżo wyciskane). Zimą można pokusić się dodatkowo o witaminizowanie wyciskanych w domu soków warzywno-owocowych i do tego celu krystaliczna witamina nadaje się znakomicie, w tak małych ilościach (np. łyżeczka na litr soku) nie spowoduje ani wyraźnej zmiany smaku ani też żadnej odpowiedzi jelitowej.
Kiedy jednak cokolwiek zaczyna nam dolegać lub gdy nasze zapotrzebowanie na witaminę C zwiększa się z takich lub innych powodów – musimy szybko dostarczyć do ustroju dużo większe dawki. Tym większe im bardziej stresująca nasz organizm jest sytuacja (pamiętajmy, że są rozmaite postacie stresu: fizyczny, chemiczny oraz emocjonalny).
Jest to całkiem zgodne z naturalnym biegiem rzeczy: zwierzęta (wszystkie oprócz świnek morskich, małp i niektórych nietoperzy) produkują witaminę C w swoim organizmie, a pod wpływem stresu, urazu lub choroby produkują jej wielokrotnie więcej niż normalnie.
My niestety nie mamy enzymu GLO (oksydaza L-gulonolaktonowa) niezbędnego do endogennej produkcji kwasu L-askorbinowego.
Co za pech i skaranie boskie! W trakcie ewolucji uległ uszkodzeniu gen odpowiedzialny za syntezę tego enzymu i dlatego jesteśmy zdani na zewnętrzne źródła kwasu L-askorbinowego (choć jak wskazują badania pewna jego część dostarczona do ustroju przez jakiś czas podlega „recyklingowi”, jednak nie ma możliwości aby działo się to w nieskończoność, niestety).
Zapotrzebowanie człowieka na witaminę C w różnych warunkach badał dokładnie (bo aż przez 22 lata) doktor Robert Fulton Cathcart III (ten sam, który wynalazł protezę stawu biodrowego nazwaną na jego cześć „protezą Cathcarta”), a wyniki swoich badań zamieścił w czasopiśmie Journal of Orthomolecular Medicine w roku 1994 (https://www.med-help.net/Vitamin-C.html a także https://orthomolecular.org/library/jom/1981/pdf/1981-v10n02-p125.pdf)
Generalnie przyjęto zasadę, że należy w terapiach witaminą C trzymać się trzech zasad: Quantity-Frequency- Duration. Czyli dużo, często i tak długo, aż ustąpią objawy.
W przeciwieństwie do medycyny akademickiej i tradycyjnych farmaceutyków, w terapiach ortomolekularnych nie kierujemy się bowiem sztywnymi dawkami (stąd niestety mamy fenomen badań z witaminą C, które „wykazały” że nie zapobiega ani nie leczy ona przeziębienia, a tak naprawdę badania te wykazały jedynie brak wiedzy badających lub ich krótkowzroczność), lecz obecnością i ostrością symptomów.
Im bliżej jesteśmy nasycenia witaminą C, tym bardziej opuszczają nas symptomy dolegliwości i zaczynamy się czuć lepiej, co następuje często (zwłaszcza przy niewielkich infekcjach typu katar lub początki przeziębienia) w ciągu zaledwie godzin.
Nasycenie w przypadku doustnego podawania tradycyjnej formy witaminy C (krystalicznej lub jej związków z minerałami) objawia się jak wiadomo oznakami jelitowymi takimi jak gazy i burczenie w brzuchu, a ostatecznie wizytą w toalecie, do której – jak podkreśla dr Cathcart – najlepiej starać się nie dopuścić.
Jeśli mimo wszystko do niej dojdzie, to należy zmniejszyć ilość przyjmowanej witaminy C do 80% dawki, która wywołała rozwolnienie i kontynuować dalej do ustąpienia objawów.
Dr Cathcart podkreśla, że nie ma czegoś takiego jak jedna ilość dobra dla każdego. Im mniej jesteśmy zdrowi a bardziej chorzy, tym więcej witaminy C nasz organizm jest w stanie przyjąć – bo tym więcej jej potrzebuje aby rozprawić się z chorobą. Podobnie jak gdy wybucha wielki pożar lasu, wodę do jego ugaszenia należy dostarczyć porządną strażacką pompą, a nie wiaderkiem jak przy gaszeniu ogniska na biwaku 😉
Tolerancja jelitowa na przyjmowane doustnie dużej dawki witaminy C zależy zawsze od aktualnego stanu zdrowia człowieka i czynników środowiskowych (np. zanieczyszczenie powietrza, kontakt z metalami ciężkimi i innymi toksynami, palenie czynne lub bierne, urazy itd.).
Możesz być też bardzo zdziwiony ile będziesz w stanie przyjąć witaminy C jeśli masz w zębach plomby amalgamatowe (te srebrne), choć zaliczasz siebie do zdrowych i pozornie niby nic Ci nie dolega.
Wbrew temu co mówią dentyści te zawierające rtęć wypełnienia wcale nie są „nieszkodliwe” ani „bezpieczne” (choć faktem jest, że są wściekle trwałe i wytrzymują nawet całe dziesięciolecia).
Jeśli jesteś dentystą pracującym przy amalgamatach to możesz być równie zdziwiony jak Twój pacjent. Witamina C wiąże metale ciężkie i bezpiecznie usuwa je z ustroju.
A co z typowymi infekcjami? Przykładowo jak podaje dr Cathcart:
1. Zdrowy ogólnie człowiek może do nasycenia (czyli stanu „prawie” rozwolnienia) przyjąć w ciągu doby 4-15 gramów witaminy C (4000-15000 miligramów) w 4-6 podzielonych dawkach. W warunkach stresu lub wzmożonej aktywności fizycznej zapotrzebowanie wzrasta jednak do 15-25 gramów.
2. Lekko przeziębiony będzie potrzebował przyjąć już 30-60 gramów w 6-10 dawkach aby zwalczyć chorobę, czyli taka ilość może być przyjęta do nasycenia (do wystąpienia stanu na pograniczu rozwolnienia), dla osoby z cięższym przeziębieniem będzie to co najmniej 100 gramów na dobę w 8-15 dawkach.
3. Przy grypie ilość witaminy C potrzebnej do nasycenia organizmu wzrasta do 150 gramów na dobę w 8-20 dawkach.
4. Dla chorego na wirusowe zapalenie płuc lub mononukleozę ilość ta wzrasta do 200 gramów i więcej na dobę lub więcej w 12-25 dawkach.
5. Infekcje bakteryjne potrzebują 30-200 i więcej gramów na dobę w 10-25 dawkach
To właśnie dr Cathart ukuł nazwę „100-gramowe przeziębienie” czyli takie którego symptomy zanikają po podaniu w ciągu doby 100 g (100.000 mg) kwasu L-askorbinowego. Chorzy na bardzo ciężkie zaburzenia (np. nowotwory lub AIDS) potrzebują czasem olbrzymich dawek dobowych (ponad 200 g na dobę), podawanych dożylnie lub domięśniowo, w warunkach szpitalnych, ponieważ tolerancja jelitowa staje się barierą dla większych dawek przyjmowanych doustnie (w przypadku zastrzyków czy kroplówek nie podaje się rzecz jasna czystego kwasu L-askorbinowego lecz jego związek, najczęściej askorbinian sodu)
Tolerancja jelitowa maleje też z wiekiem albo gdy występują zaburzenia traktu jelitowego uniemożliwiające prawidłowe wchłanianie (zawsze pamiętajmy, że jesteśmy nie tym co wsadzamy do ust, lecz tym co wchłaniamy!).
Wtedy wyjściem jest ominięcie drogi doustnej i podanie witaminy drogą pozajelitową. Chyba że… cząsteczki witaminy otulimy otoczką lipidową. I tu właśnie z pomocą przyjdzie nam liposomalna witamina C.
Dr Thomas Levy jest autorem poczytnej książki „Curing the Incurable: Vitamin C, Infectious Diseases, and Toxins” („Wyleczyć nieuleczalne: witamina C, choroby zakaźne i toksyny” – niestety niedostępna w jęz. polskim już dostępna w języku polskim: można zakupić ją tutaj [klik]).
W swojej książce oprócz przytoczenia wielu przypadków wyleczonych pacjentów z ponad 1200 prac dotyczących działania witaminy C na rozmaite dolegliwości – dr Levy podał również informację, iż liposomalna witamina C posiada przyswajalność rzędu ponad 90% czyli w zasadzie jest przyswajalna w porównywalnym stopniu jak podawana pozajelitowo.
Oczywiście miał on na myśli profesjonalnie wykonaną postać, a nie wykonaną w domu: nasza domowa będzie mieć nieco gorsze parametry (nie uda nam się każdziuteńkiej cząsteczki witaminy „zliposomować”), ale o tym za chwilę.
Jak nietrudno zauważyć w miarę jak dobowe zapotrzebowanie na witaminę C się zwiększa – dawki przyjmowane doustnie muszą zostać podzielone na tym więcej małych dawek, bo nie jesteśmy w stanie na jeden raz przyswoić jej zbyt dużo.
Taką samą sytuację mamy np. z wapniem albo z magnezem, o czym pisałam poprzednio: małe ilości ale często są przyswojone lepiej niż duże jednorazowe, które doustnie przedawkowane powodują rozwolnienie.
Tak samo z witaminą C. Im mniejsza jednorazowa dawka tym większa ilość zostanie przyswojona, im zaś więcej doustnie dostarczymy na jeden raz, tym mniej przyswoimy z uwagi na tolerancję jelitową.
W przypadku liposomalnej formy ponieważ cząsteczki witaminy znajdują się w fosfolipidowej otoczce (takiej samej jak błona komórkowa w komórkach naszego ciała) przyswajalność się zwiększa. To z kolei powoduje, że zwiększa się też tolerancja jelitowa (więcej witaminy wędruje do krwiobiegu, a mniej zostaje w jelitach wiążąc wodę).
A więc do dzieła.
Co będzie nam potrzebne?
1. Kwas L-askorbinowy w proszku 1 płaska łyżka (ok. 14 g), kupisz w kilogramowych opakowaniach co wychodzi najtaniej.
2. Woda demineralizowana dostępna na każdej stacji benzynowej (ew. zwykła filtrowana, choć na wodzie demineralizowanej dłużej można przechowywać w lodówce) – 240 ml + 120 ml.
3. Lecytyna (słonecznikowa lub sojowa, wolna od GMO) w proszku lub granulkach jako źródło fosfolipidów – 3 płaskie łyżki (ok. 24 g).
4. Plastikowa słomka lub drewniana łyżka do mieszania.
5. Waga kuchenna (najlepiej elektroniczna) do odmierzania składników.
6. Wanienka (myjka) ultradźwiękowa (taka do domowego czyszczenia biżuterii) o wydajności minimum 38 Khz (38.000 drgań na sekundę). Ja mam Silver Crest (46 Khz) i sprawdza się bardzo dobrze. Koszt takiej myjki (tak czy siak przydatnej w domu) to ok. 100 zł. Jej wnętrze powinno być wykonane ze stali nierdzewnej (stal jest stopem odpornym na działanie kwasów, a my będziemy pracowali z roztworem o kwasowym pH).
7. Blender lub szczelnie zamykany słoik szklany
Najpierw musimy zrobić dwa roztwory, najlepiej podgrzać leciutko wodę w garnuszku (nie w mikrofalówce!) aby była letnia (temperatura ciała), co ułatwi nam pracę.
1. Lecytynę rozpuszczamy w 240 ml ciepłej (ale nie gorącej) wody: po wsypaniu jej do wody zostawić ją na minimum 1/2 godziny, namoczona lepiej się rozpuszcza, po czym albo użyć blendera albo wlać do zakręcanego szczelnego słoika i mocno potrząsać przez kilka minut. Ostatecznie musimy uzyskać jednolitą ciecz, bez żadnych grudek.
2. Witaminę bardzo dokładnie rozpuszczamy w 120 ml letniej wody, musi się cała rozpuścić.
3. Obydwa roztwory wlewamy do wanienki ultradźwiękowej i mieszamy, a następnie włączamy urządzenie. Zależnie od typu urządzenia i wbudowanego timera będziemy musieli cykl powtórzyć (w moim urządzeniu maksymalnie jeden cykl może trwać 600 sekund czyli 10 minut), cały czas przy tym mieszając plastikową słomką naszą miksturę. Ostatecznie cała początkowa pianka na powierzchni zniknie, a mikstura będzie mieć jednolity kremowy wygląd. Może to zająć 20-30 minut (2-3 cykle).
Wylewamy miksturę z wanienki ultradźwiękowej do jakiejś miski, a stamtąd przez lejek do zakręcanej butelki (polecam butelki 0,7 po Frugo, mają bardzo szczelne zakrętki, ewentualnie gdy mamy mniejszą porcję to fajne są też buteleczki 250 ml po syropie klonowym) i chowamy do lodówki, w lodówce można przechowywać ok. tygodnia, poza lodówką w temperaturze pokojowej ok. 3-4 dni.
Początkowe pH naszej mieszaniny to ok. 3 czyli dosyć kwaśne, po zakończeniu procesu sonikacji większość cząsteczek witaminy otrzyma otoczkę z fosfolipidów, zatem mikstura straci nieco swoją kwasowość, jej pH wzrośnie i nieco bardziej zbliży się do neutralnego, ok. 5,5-6 (neutralne to 7), co można łatwo sprawdzić paskami lakmusowymi. Niestety nie mam dokładnego miernika pH w domu, jedynie paski wskaźnikowe, stąd wartości pH podaję przybliżone.
Jeśli chcemy sprawdzić ile cząsteczek witaminy pozostało w stanie wolnym (nie pokryło się lipidową otoczką) to należy sporządzić roztwór sody oczyszczonej (2 łyżki stołowe czyli ok. 30 ml wody i 1/4 łyżeczki sody), odlać 1/2 szklanki mikstury do jakiegoś naczynia (np. słoiczka) i powolutku mieszając wlać doń roztwór sody.
Zajdzie reakcja – niezwiązane lipidami cząsteczki witaminy utworzą askorbinian sodu, zaś uwalniający się dwutlenek węgla utworzy piankę (całość zacznie musować).
Podczas musowania ilość piany wskaże nam przybliżony stopień w jakim udało nam się podczas domowej sonikacji stworzyć liposomy: pianka o wysokości ok. 1 cm (lub mniejsza) jest dopuszczalna i oznacza, że ok. 70% (lub więcej) cząsteczek witaminy została „zliposomowana”.
To całkiem dobry wynik jak na domowe warunki. Przy większej piance warto powtórzyć proces sonikacji i sprawdzić raz jeszcze – z reguły parametry ulegają poprawie.
Mikstury kontrolnej zbuforowanej sodą nie wylewajmy do zlewu, lecz z powrotem wlejmy ją do butelki z preparatem. Askorbinian sodu to dobrze przyswajalna postać witaminy i nie drażniąca żołądka.
Można nawet (jeśli ktoś ma wybitne problemy z żołądkiem) zbuforować całość lub też po prostu zamiast kwasu L-askorbinowego jako surowca do wykonania preparatu użyć właśnie askorbinianu sodu przez co uzyskamy miksturę o jeszcze wyższym odczynie pH (7-7,5).
Jak smakuje liposomalna witamina C?
Nie będę owijać w bawełnę: podczas gdy popijanie mojego ulubionego witaminowego „sprajta” (szczególnie z dodatkiem miodu) to czysta frajda, picie liposomalnej witaminy C do przyjemności raczej nie należy. Smakuje jak żółtko jajka wymieszane z cytryną 😉 Ale… to nie ma smakować tylko działać! Po prostu trzeba łyknąć i szybko popić czymś (sokiem, wodą, herbatką zieloną lub miętową itp.), a „jajeczny” posmak szybko z ust zniknie.
Trochę obliczeń
Normalnie gdy przyjmujemy klasyczny roztwór („sprajta”), to wsypujemy na szklankę wody (ok. 240 ml) łyżeczkę witaminy (płaską = 3 g). Jest to dosyć kwaśne w smaku, ale po dodaniu odrobiny słodzidła (miód, ksylitol czy stewia) da się całkiem przyjemnie wypić.
Więcej witaminy na 1 szklankę wody niż ta 1 łyżeczka nie da rady wsypać, bo byłoby to jak przypuszczam kwaśne jak ocet siedmiu złodziei (nawet mocno słodząc), praktycznie nie do wypicia, a nawet gdyby jakimś cudem udało się nam tak silny roztwór jakoś wypić w ilości całej szklanki naraz, to skończyłoby się to dla większości osób rychłą wizytą w toalecie.
Biorąc pod uwagę, że szklanka ma 250 ml ale gdy nalewamy wodę do szklanki to nigdy nie po brzeg, lecz właśnie ok. 240 ml, na 1 szklankę wody w witaminie liposomalnej przypada ok. 9,33 g witaminy, czyli ok. 3 łyżeczki. Jest to więc bardzo silny roztwór, a do tego dużo lepiej przyswajalny niż tradycyjny. Dlatego witaminy liposomalnej nie ma potrzeby pijać szklankami, wystarczą dużo mniejsze objętości.
Jedna łyżka stołowa ma objętość 15 ml. Użyliśmy 24 łyżki stołowe wody (360 ml w sumie), w której znajduje się 14 g (14000 mg) witaminy C.
Przyjmijmy, iż średnio udało nam się w warunkach domowych uzyskać ok. 70% cząsteczek (9,8 grama, 9800 mg) pokrytych lipidową otoczką. W jednej łyżce mikstury znajdzie się ok. 583 mg witaminy, z czego przyswoimy 80% (jest to mniej niż produkt LivOn Labs) czyli ok. 466 mg. Aby więc przyswoić 1 gram (1000 mg) należy spożyć ok. 40 ml mikstury (nieco ponad 2 łyżki).
Przepis nr 2: wersja „Forte”
Jeszcze bardziej skoncentrowany preparat możemy uzyskać robiąc liposomalną witaminę C w postaci Forte. Jest to moja ulubiona forma liposomalnej, którą w razie potrzeby stosujemy u mnie w domu. Ma ona jakby nieco gęstszą konsystencję od przepisu pierwszego. Jedna łyżeczka od herbaty (5ml) zawiera ok. 1 gram witaminy, z czego przyswoimy ok. 800 mg. Jedna łyżka stołowa zawiera ok. 3 gramy witaminy, z czego przyswoimy ok. 2400 mg.
W przepisie zmieniają się nieco proporcje:
1. W 240 ml dobrze ciepłej (ale nie gorącej, ok. 70 stopni) wody wlanej do litrowego słoika wsypujemy 95 g lecytyny i namaczamy na ok. 1/2 godziny, po namoczeniu lecytyna uzyska konsystencję papkowatą i będzie się dobrze rozpuszczać.
2. W międzyczasie jak lecytyna się namacza podgrzewamy ostrożnie w garnuszku 220 ml wody do temperatury nie wyższej niż 45-50 stopni (najlepiej użyć termometru aby nie ryzykować utlenienia witaminy, co objawi się uwalnianiem bąbelków – taką możemy już tylko wylać do zlewu) i bardzo dokładnie rozpuszczamy 100 gramów witaminy C (kwas L-askorbinowy lub askorbinian sodu).
Rozpuszczalność witaminy C wynosi 333g/litr w temp. 24 stopni, dlatego nie próbujcie rozpuszczać takiej ilości w wodzie o temperaturze pokojowej, to się po prostu nie uda.
Jeśli pamiętacie z lekcji chemii wiadomości na temat roztworu nasyconego to przydadzą się teraz te informacje: rozpuszczalność substancji poprawiają takie czynniki jak zmiana temperatury czy mieszanie. Czyli musimy wodę podgrzać (ale nie za mocno aby nam się nie utleniła witamina!) i jednocześnie cierpliwie mieszać (plastikową słomką, drewnianym patyczkiem, szklaną pałeczką, byle nie metalem). W temperaturze 24 stopni bowiem udałoby się nam rozpuścić jedynie 73,26 grama w 220 ml wody, a my potrzebujemy rozpuścić jej 100 g.
3. Gdy lecytyna będzie miała temperaturę ciała (będzie letnia) wlewamy do niej roztwór z witaminą i energicznie wstrząsamy przez jakiś czas (minutę, dwie) słoikiem do uzyskania jednolitego płynu (bez grudek lecytyny).
4. Miksturę poddajemy procesowi sonikacji w myjce utradźwiękowej jak w przepisie pierwszym, na początku ciecz będzie pienista, potem pianka zniknie, a gotowa jest gdy jej powierzchnia jest gładka, bez bąbelków pianki, a postać kremowa.
5. Dalej postępujemy jak w przepisie pierwszym.
Ten skoncentrowany preparat jest bardziej kwaskowaty w smaku od tego z przepisu pierwszego (pH produktu końcowego to ok. 3,5-4), ale za to mniej czuć jajkowaty posmak lecytyny: picie go bezpośrednio łyżeczką nie jest zalecane, lepiej wmieszać go do niewielkiej ilości soku, koktajlu, jogurtu, rozgniecionej widelcem na papkę połówki banana, podduszonego w garnuszku na mus jabłka (lub innych dowolnych zmiksowanych czy utartych owoców). Jednym słowem jakiś podkładzik co by nam to jakoś całkiem znośnie smakowało. 🙂
W sumie sok z cytryny ma zbliżony, choć jeszcze bardziej kwaśny odczyn (ok. 3), co zmierzyłam z ciekawości uniwersalnymi paskami lakmusowymi – przepraszam za niespecjalną jakość zdjęcia, musicie uwierzyć mi na słowo lub zrobić pomiar samodzielnie. 😉
Jeśli ktoś chce może oczywiście zbuforować ten odczyn za pomocą wodorowęglanu sodu (sody oczyszczonej) tak jak w przypadku przepisu pierwszego lub użyć od razu zbuforowanej postaci witaminy czyli askorbinianu sodu jako surowca do wykonania preparatu. Oczywiście też każdy z przepisów można wykonać z połowy porcji, nie trzeba zaraz z całej. Wszystko zależy od bieżących potrzeb.
Witaminę liposomalną najlepiej przyjmować pomiędzy posiłkami albo pół godziny przed posiłkiem. Posiłek najlepiej aby zawierał świeże warzywa i owoce, siemię lniane świeżo mielone, zieloną lub ziołową herbatkę lub świeżo wyciśnięty sok – w ten sposób dostarczymy do organizmu bioflawonoidy, które wspomagają przyswajanie witaminy C.
W taki właśnie sposób podawał swoim pacjentom witaminę C podczas infekcji wirusowych (polio, odra, świnka) dr F. Klenner: witamina C doustnie lub pozajelitowo, a do tego koniecznie do picia soki np. owocowe. Za czasów Klennera (lata 40-ste, tuż po odkryciu witaminy C) postać liposomalna nie była znana, podawało się witaminę C tradycyjnie w roztworze doustnie lub pozajelitowo (dożylnie lub domięśniowo).
Jeśli więc na stronach sprzedających drogie suplementy przeczytacie informację, iż witamina C musi KONIECZNIE w jednym preparacie zawierać bioflawonoidy „bo inaczej nie działa” i dlatego MUSICIE kupić właśnie TEN JEDYNY choć kosztowny lecz jakże bardzo zdrowotnie opłacalny preparat mający dwa w jednym itd., to wiedzcie, iż jest to nieprawda, bowiem praktyka kliniczna wskazuje na zupełnie co innego.
Tak samo dobrze i równie skutecznie działa podanie witaminy C osobno i bioflawonoidów osobno (ich bogatym źródłem jest pożywienie będące jednocześnie źródłem witaminy C, a więc świeże warzywa i owoce lub wyciskane z nich na świeżo soki, ale też i herbatki ziołowe czy zielona).
Jak napisał dr Andrew Saul (a ja się z nim całkowicie zgadzam): pożywienie jest kiepskim źródłem witaminy C (w sensie gdy mówimy o jej stosowaniu terapeutycznym potrzebnym w megadawkach np. przy infekcjach), ale jest dobrym źródłem bioflawonoidów, podczas gdy witamina C w kapsułkach czy tabletkach jest kiepskim źródłem bioflawonoidów, ale dobrym źródłem C.
Dlatego najbardziej polecane (i opłacalne!) jest więc wybrać „zwykłą” witaminę ORAZ JEDNOCZEŚNIE prawidłowo się odżywiać (nawet i pić same soki gdy nie ma apetytu przy chorobie). W ten sposób mamy znakomity tandem korzyści i dla kieszeni i dla zdrowia.
Jeśli wzdragacie się na sam pomysł zakupu „zwykłej” witaminy bo przecież jest „sztuczna”, to należy zdać sobie sprawę, że… witamina C jest na tej planecie tylko jedna, w chemii nie istnieje bowiem pojęcie „lepszej” i „gorszej” substancji, więc czy pozyskamy substancję z naturalnego źródła czy uzyskamy ją na drodze przemian chemicznych to w efekcie otrzymujemy identyczną substancję i składa się ona nieodmiennie z sześciu atomów węgla, ośmiu atomów wodoru i sześciu atomów tlenu – wzór sumaryczny C6H8O6. Koniec, kropka.
Jednak wzór sumaryczny to jedno, a kwestia izomerii optycznej to drugie. Wiele wątpliwości wśród użytkowników w związku z tym rodzi kwestia „skrętności” witaminy. Nie ma tutaj jednak jakiejś wielkiej filozofii, jeśli wyjaśnimy sobie, że nazwa „lewoskrętna witamina C” nie jest nazwą naukową, jest nazwą jedynie popularną, która ma swoją genezę w przedrostku „L-” w nazwie (kwas L-askorbinowy to inna nazwa witaminy C), wskazującym na konfigurację względną Fischera (D i L), której nie należy mylić z konfiguracją bezwzględną czyli wzorem stereochemicznym (R i S lub inaczej +/-).
Witamina C jest raczej prostą substancją, pochodną glukozy. Biologicznie aktywna (czyli taka jaką znajdziemy w warzywach i owocach) substancja czyli witamina C jeśli chodzi o pełniejszą nazwę optycznie czynnego związku chemicznego to jej pełna nazwa brzmi kwas L(+) askorbinowy. Numer CAS 50-81-7. Ponieważ cząsteczka kwasu askorbinowego ma dwa asymetryczne atomy węgla (C4 i C5), więc oprócz kwasu L-askorbinowego możemy mieć do czynienia jeszcze tylko z trzema innymi izomerami tej substancji:
- D-askorbinowy (na obrazku poniżej 1b)
- D-izoaskorbinowy (na obrazku poniżej 2a)
- L-izoaskorbinowy (na obrazku poniżej 2b)
Te trzy jednak nie mają aktywności biologicznej kwasu L-askorbinowego, nie mogą być więc w ogóle nazywane „witaminami”, dlatego nazwa „witamina C” jest używana w stosunku jedynie do jednego izomeru optycznego: kwasu L-askorbinowego ponieważ tylko ten jeden izomer spełnia kryteria bycia „witaminą” czyli związkiem biologicznie czynnym. Na obrazku oznaczony jest on symbolem 1a.
(źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Ascorbic_acid_isomers.svg)
Każdy z izomerów ma ponadto swój numer CAS: D-askorbinowy ma 8924-69-6, D-izoaskorbinowy ma 89-65-6, a L-izoaskorbinowy 26094-91-7. O ile na lekach i suplementach nie ma obowiązku podawania numeru CAS (nie wiemy jaki stereoizomer został użyty) to na surowcach farmaceutycznych jest. Więc kupując suplement (czyli produkt przetworzony) tak naprawdę musimy polegać na zaufaniu, że firma na pudełku pisze prawdę o tym co sprzedaje, ale kupując surowiec farmaceutyczny nie musimy, bo tu mamy pewność – tutaj nie ma lipy i żaden producent surowca farmaceutycznego nie pozwoli sobie na sprzedaż czegoś innego niż opisane na etykiecie, bo od tego zależy ludzkie zdrowie i życie. Jak ważne są stereoizomery pokazała przecież choćby afera z Talidomidem sprzed kilkudziesięciu lat.
Dlatego przy zakupie witaminy krystalicznej w proszku (nie ma znaczenia czy kupujemy w sklepie internetowym czy na portalu aukcyjnym) zawsze zwracajmy uwagę na numer CAS, to jest bardzo ważne. Kwas L-askorbinowy ma numer CAS 50-81-7. Nie kupujmy produktu bez numeru CAS, oznaczonego bardzo ogólną nazwą jako „kwas askorbinowy”, ponieważ w rzeczy samej nie wiemy wtedy z którym izomerem kwasu askorbinowego mamy do czynienia. A musimy mieć pewność, że kupujemy ten biologicznie aktywny. Natomiast gdy na opakowaniu widnieje nazwa „witamina C” to z reguły będzie to właśnie tylko ten właściwy izomer (L-askorbinowy), jako że pozostałe trzy izomery kwasu askorbinowego nie mając aktywności biologicznej nie są nazywane/sprzedawane jako „witamina”.
Odnośnie zaś stworzonych przez sprzedawców „naturalnej” witaminy kolejnych mrożących krew w żyłach opowieści niezwykłej treści na temat produkowania chińskiej czy innej witaminy C z modyfikowanej genetycznie kukurydzy (czy innej rośliny) – wspomniany już ekspert od witamin, dr Andrew Saul, stwierdza: „you can’t genetically modify atoms!” czyli atomów nie można, nie da rady genetycznie zmodyfikować. I w sumie trudno nie przyznać mu racji. 😉
Warto wiedzieć, że Chiny są dzisiaj wiodącym światowym producentem witaminy C i nie tylko: większość surowców farmaceutycznych w preparatach jakie ludność dzisiaj łyka pod postacią wszelkiej maści aptecznych leków pochodzi właśnie stamtąd. Aby surowiec mógł być wprowadzony na rynek danego kraju i być w obrocie – musi jednak posiadać wymagane przepisami parametry, w tym zawartość głównego składnika, chlorki, siarczany, żelazo czy metale ciężkie, dla substancji wykorzystywanych w przemyśle spożywczym dodatkowo wymagana jest analiza mikrobiologiczna. W razie wątpliwości poproś sprzedawcę o przedstawienie świadectwa jakości kupowanej witaminy.
Mam też dla czytelników bloga tłumaczenie na język polski raportu Klennera, w którym opisał on swoje bogate doświadczenia w leczeniu pacjentów z chorób wirusowych (polio, odra, świnka, zapalenie płuc i inne) odpowiednio dobranymi i często podawanymi dawkami witaminy C.
Pobierz darmowy fragment mojej książki “10 Najpotężniejszych protokołów witaminowych”, rozdział 3 – protokół doustnego stosowania witaminy C, opracowany przez doktora R. Cathcarta 👇
1. https://racehorseherbal.com/Infections/LET/let.html
2. https://www.health-matrix.net/2013/06/17/heal-thyself-with-homemade-liposomal-vitamin-c/
4. https://www.drlam.com/articles/Liposomal_Encapsulation_Technology.asp
5. https://dearcf.com/main-forums/topic/liposomal-vit-c-tutorial/
Naturoterapeutka i pedagog, autorka książek, e-booków i szkoleń, założycielka Akademii Witalności, niestrudzona edukatorka, promotorka i pasjonatka zdrowego stylu życia. Autorka podcastu „Okiem Naturopaty”. Po informacje odnośnie konsultacji indywidualnych kliknij tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/naturoterapia-konsultacje/
Magda napisał(a):
Jestes WIELKA. Toz to praca naukowa! Kiedy TY to piszesz Kobieto?
Marlena napisał(a):
Magdo, przestałam oglądać TV i zajmować się mnóstwem innych nie mających znaczenia spraw, które wcześniej kradły mi czas 😉
Adam napisał(a):
Witamina C żeby była liposomalną. To jej cząsteczkim muszą być otoczone liposomami. Pytam jak ultradźwieki bez liposomów robią ze zwykłego kwasu askorbinowego liposomalną witaminę??????
Według pary naukowców Hickeya i Robertsa powtarzane dozy i wykorzystanie specjalnej postaci witaminy C w liposomach stanowi klucz do skuteczności tej terapii. Zanim witamina stosowana w takiej postaci dostanie się do krwiobiegu, najpierw jest wchłaniana w jelitach a następnie [rozpoznana przez organizm jako pożądane lipidy i przez układ limfatyczny] transportowana jest do wątroby [gdzie następuje metabolizacja liposomów i uwolnienie witaminy C. Tym sposobem omija się żołądek i proces trawienia.] Kolejnym istotnym czynnikiem w terapii jest ograniczenie spożycia węglowodanów (oczyszczonego cukru), które pogarszają wchłanianie witaminy.
[Komentarz] Liposomy są to maleńkie kulki – pęcherzyki fosfolipidowe (tłuszczowe). Dzięki podobieństwie budowy chemicznej ich otoczki do budowy błon komórkowych mogą, nawet wybiórczo, łączyć się z błoną konkretnego typu komórek i uwalniać do nich swoją zawartość. Tak więc witamina C w liposomach, często nazywana (chyba błędnie) liposomalną witaminą C, to mikroskopijne porcje kwasu askorbinowego zamknięte w tłuszczowych kulkach. Zob. też liposomy w Wikipedii pl.
Marlena napisał(a):
Nie bardzo rozumiem Twój tok myślenia: odsyłasz do hasła w Wikipedii https://pl.wikipedia.org/wiki/Liposom i jednocześnie pytasz się w jaki sposób za pomocą ultradżwięków tworzą się liposomy, skoro właśnie pod tym linkiem jest wyjaśnione, że jedną z metod ich wytwarzania jest właśnie sonikacja. Aby zrobić jakąkolwiek substancję w wersji liposomalnej (czyli molekuły otoczone błoną lipidową) należy poddać sonikacji dwie rzeczy: tę substancję oraz lipidy (w przypadku witaminy C bierzemy kwas L-askorbinowy oraz lecytynę jako źródło lipidów).
Będę wdzięczna za wyjaśnienie jaki jest tak konkretnie Twój problem?
Tomasz napisał(a):
Pani Marleno,
o ile o skuteczności VIT C nie ma wątpliowści to ten artykuł zawiera błędy i wprowadza w błąd. Najprawdopodobniej osoba tłumacząca to tylko przetłumaczyła i nie dokonała sprawdzenia.
Proszę zwrócić uwagę jak dużo osób bezkrytycznie bierze za 100 % pewniak te artykuły. Jeśli są niesprawdzone to staje się niebezpieczne. Ewentualne musi gdzieś być wytłumaczone na tłusto, że jest to tylko tłumaczenie i nikt nie sprawdzał jakości danych oraz że każdy musi to zrobić na własną rękę.
Przede wszystkim proszę zwrócić uwagę, że obliczenia są wykonane z pominięciem składników. Jeśli próbuje Pani obliczyć Wi to bierze Pani pod uwagę wszystko a następnie znając tę wartość porównuje ją do mierzonego składnika.
Jeśli się mylę, to proszę mi przedstawić schemat wyliczenia.
Kwestia druga to, to że uważam, że podczas tego procesu nie powstają lizosomy albo proces jest bardzo niewydajny. Nie posiadamy sprzętu laboratoryjnego, który często ma inne parametry. Nie przeprowadzono wiarygodnych badań a dodawanie sody i ponowne wlewanie roztworu powoduje zafałszowanie wyniku. Nigdzie nie podano wartości reakcji kwasu l-askorbinowego z sodą i zużycia. Tym samym test należy uznać za całkowicie niewiarygodny jeśli dojdzie do wlania tej mieszaniny do reszty mieszaniny. Wystarczy przecież zrobić to kilka razy. Jaki będzie wynik ciągłego testowania ? Brak reakcji po wyczerpaniu substratów. Więc po co użycać ultradzwięków dalej ? Jeśli już to robić, to na miejszą skalę i absolutnie nie dodawać badanego roztworu do reszty mieszaniny, aż nie uzyskamy pożądanego wyniku. Na końcu można by zmieszać wszystko i dla pewności przeprowadzić dalszą sonifikację o ile jest skuteczna w wyniku użytych substratów i jej parametrów na co nie mam żadnych dowodów.
Ponadto znając przelicznik zużycia sody łatwo byłoby określić stopień bez używania takich ilości i czyniąc to bardziej wiarygodnym procesem.
Proces, który tu został opisany doprowadzi do powstania emulsji, która już z swoich właściwości tłuszczowych będzie chroniła przewód pokarmowy przed działaniem środowiska kwaśnego.
Natomiast co do wchłaniania – super jeśli powstaną jakieś lizosomy, reszta w formie tradycyjnej.
Porozmawiam ze zwoim znajomym czy była by możliwość wykonania badania pod mikroskopem w celu określenia co tak na serio powstaje. Chyba, że ktoś już to zrobił i są wyniki takiego badania ?
Myjka ultradzwiękowa wannowa może być niewystarczającym środkiem. Proszę zwrócić uwagę, że lisosomy mają różną wielkość. W tym przypadku powstaną najprawdopodobniej MLV, które dobrze radzą sobie z przenoszeniem związków lipofilnych. Natomiast VIT C jest lipifobowa, hydrofilowa i tym samym potrzebny byłby większy LUV, który niestety nie będzie tak korzystny dla zastosowania.
W laboratoriach stosuje się różne metody o różnej wydajności a następnie filtruje i kalibruje lizosomy do konkretnych zastosowań wg potrzeb. Dlatego proces laboratoryjny byłby raczej skuteczniejszy.
To, że w wikipedi jest napisane, że sonifikacja powoduje powstawanie lizosomów to prawda. Jednakże do wiedzy należy podchodzić w sposób krytyczny i doświadczalny. Zgłębić omawiany temat, sprawdzić właściwości substancji poddanych procesowi.
Nikt się nawet nie pokusił o uzasadnienie dlaczego należy użyć 24 gramy lub dlaczego 95 gram leucytyny.
Marlena napisał(a):
Masz absolutną rację co do tego, że nie powstają lizosomy, ponieważ te potrafi „robić” tylko Pan Bóg. A my tu mówimy o liposomach, a nie lizosomach. 🙂
W każdym razie jeśli komuś nie odpowiada domowa metoda, to zawsze może zakupić apteczną liposomalną, ja nie widzę problemu i wręcz podkreśliłam, że witamina wykonana w domu nie będzie nigdy IDENTYCZNA z tą kupną, z uwagi na to, że nie dysponujemy ani oryginalną recepturą ani też zaawansowanym sprzętem jaki ma do dyspozycji firma farmaceutyczna. I wyraźnie to podkreśliłam.
To co ja wiem mimo wszystko na podstawie własnych doświadczeń na temat domowej lipo to jest na pewno to, że:
1. Lepiej się wchłania niż zwykły roztwór witaminy C w soku lub wodzie – FAKT. Wystarczy mniejsza ilość C w postaci liposomalnej niż w postaci roztworu aby zrobiła tę samą robotę.
2. Wzrasta tolerancja jelitowa – FAKT: jeśli wypiciu X gram C w roztworze kogoś pogoni do WC, to po wypiciu tej samej ilości C w formie lipo – nie pogoni. Warstwa lipidowa zapobiega wiązaniu wody w jelitach i wywołaniu zbyt szybkiego efektu osmotycznego. Nie wiem czy tworzy się „tylko emulsja”, na mój chłopski rozum emulsja nie zmieniałaby swojego pH po sonikacji, tylko zostałoby ono takie samo. Dla mnie najważniejsze jest jak to działa, mniejsza o nazewnictwo i rozkminianie szczegółów. To jest domowy specyfik w końcu, a nie rzecz na sprzedaż, która musi spełniać określone fabryczne normy.
Podkreślam w każdym razie, że artykuł został napisany na bazie moich własnych doświadczeń, a w swoim życiu już zrobiłam co najmniej kilkadziesiąt litrów tej lipo, rozdając ją na prawo i lewo wśród potrzebujących członków rodziny i znajomych, ostatnio dla syna sąsiadki, który zapadł na koklusz (dziecię oczywiście szczepione przeciwko krztuścowi, ale…no comment, bo mi ręce opadają), czyli medycznie chorobę „nieuleczalną” i normalny roztwór C podawany przez kilka kolejnych dni działał „tak sobie”, zaś gdy malec dostał domową lipo, to duszący go (przerażający i prowadzący do wymiotów) piejący kaszel ustąpił tego samego dnia i dzieciak po raz pierwszy przespał normalnie całą noc bez ataków duszności. Więc coś w tym jest i nikt mi nie powie – można dorosłemu wmówić „efekt placebo”, ale nie małemu dziecku, OK?
Natomiast nie jest moim zamiarem tutaj dochodzenie „naukowe” dlaczego to działa i dlaczego powinno być tyle a nie inaczej. Nie jestem naukowcem i nie prowadzę portalu naukowego, lecz blog osobisty. Jeśli przepis na domową lipo nie wzbudza Twojego zaufania to idź i kup sobie taką zrobioną w fabryce, profesjonalną, apteczną, farmaceutyczną – nie wiem z czym masz problem 😉
Aksimet napisał(a):
Boże. Marleno. Jak Cię nie kochać?! Jesteś absolutnie wyjątkowa w tym jak hojnie dzielisz się swoimi odkryciami i jaki kaliber mają te odkrycia. Dzięki!
Marlena napisał(a):
Mam wyjątkowych czytelników, toteż tworzę wyjątkowe treści dla nich 🙂 Pozdrawiam z całego serca!
Krysia napisał(a):
Marlenko jesteś wspaniała ,dziękuje za cudowna wiedzę ,jaka nam serwujesz ,spełniasz moje marzenia.
Czy tego procesu z ta myjką ultradzwiekowa nie da sie przeprowadzić bez tej myjki ,prościej ?
Marlenko czy znasz może sposób , jak usunąć siarke z owoców suszonych siarkowanych?
Pozdrawiam cieplutko i z okazji Nowego Roku życzę wszystkiego co najlepsze.
Marlenko czy Twój blog będzie brał udział w konkursie na Blog Roku 2013?
Krysia
Marlena napisał(a):
Krysiu, nie da się bez myjki bo tutaj ultradźwięki potrzebne nam są do sonikacji, nic innego się nie sprawdzi. Samo np. potrząsanie czy blendowanie nie stworzy liposomów, jedynie zawiesinę, a to nie jest to samo. Związki siarkowe jakimi traktowane są suszone owoce są dobrze rozpuszczalne w wodzie. Wystarczy namoczyć, parę razy zmieniając wodę i pozbywamy się ich. Zgłoszenie bloga do konkursu na razie rozważam, pomyślę nad tym. 😉
Inka napisał(a):
Taka myjka ultradźwiękowa około 400 kosztuje a nie 100 jak napisałaś. Te do 100 to jakieś mało zaufane
Marlena napisał(a):
Ja moją Silver Crest kupiłam w Lidlu jakiś rok temu za 99.90 zł i techniczne parametry są wystarczające. Głównie należy zwracać przy zakupie uwagę na ilość drgań na sekundę, minimum to 38tys. (38 Khz).
Magmarjo napisał(a):
Szczere życzenia Szczęśliwego 2014 obyś nas jeszcze długo uświadamiała 🙂 pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Dziękuję, Magmarjo i wzajemnie życzę najcudowniejszego Nowego Roku! 🙂
Ania napisał(a):
Witaj Marleno! Po przeczytaniu artykułu szybciutko wskoczylam na allegro by zakupić wit c 🙂 a tu niespodzianka , dostępne sa dwie wersje : kwas L askorbinowy E300 99,9% i kwas L askorbinowy.Cz.D.A. ( czysty do analizy) rozumiem ze ten drugi jest najlepszy?:)) i moge go spokojnie kupic? Uwielbiam Cię kobieto, jesteś niesamowita. Trzymaj tak dalej bo przecież jak nie Ty to kto- uwierz mi nie masz konkurencji :)) pozdrawiam Cie serdecznie i życzę wspaniałego roku.
Marlena napisał(a):
Aniu i ten spożywczy i ten CZDA są dobre. Spożywczy jest produkowany na potrzeby przemysłu spożywczego, a CZDA farmaceutycznego. Ja osobiście zawsze kupuję CZDA. Dziękuję za słowa uznania, bardzo mnie mobilizują do dalszej pracy nad tworzeniem wartościowego bloga 🙂 Pozdrawiam gorąco i życzę najzdrowszego 2014 roku!
Katarzyna napisał(a):
Witaj Marleno! Juz od jakiegos czasu czytam informacje na twoim blogu, sa bardzo przydatne i precyzyjnie napisane. Dzieki za to! 🙂 Czy wiesz cos o wit. C w proszku, ktora moge nabyc w Polsce. Ja obecnie uzywam proszku z owocow acai, aby uzupelnic niedobor wit. C. W sieci znalazlam informacje o sproszkowanej witaminie, ale zastanawiam sie, czy mozna ja podawac malym dzieciom.
Marlena napisał(a):
Katarzyno dzieciom jak najbardziej, człowiek czy mały czy duży – żaden nie wytwarza witaminy C w swoim ustroju. Kwas L-askorbinowy w dużych kilogramowych opakowaniach można kupić w sklepach internetowych lub na portalu aukcyjnym Allegro.
Katarzyna napisał(a):
Dzieki Marleno! wybacz wczesniejsze bledy w tekscie, jest dosyc pozna pora 😉 zgodnie z tym co piszesz jedynie kwas L-askorbinowy spelnia wymagania witaminy, ale czy mozna go spozywac wylacznie rozcienczony z woda? Mieszkam zagranica i nie mam mozliwosci kupienia tu wanienki ultradzwiekowej o ktorej piszesz, w zwiazku z tym szukam innego sosobu przyjmowania wiekszych dawek witaminy C.
Marlena napisał(a):
Katarzyno, kwas L-askorbinowy można popijać jak lemoniadę (płaska łyżeczka witaminy na szklankę wody, można dosłodzić miodem lub ksylitolem czyli cukrem brzozowym, ale nie zwykłym, albo też zbuforować kwasotę dodatkiem niewielkiej ilości sody kuchennej), można też ją przyjmować w formie koncentratu liposomowego (wanienka ultradźwiękowa jednak jest niezbędna). Jeśli mieszkasz zagranicą to być może w aptece dostaniesz gotową liposomalną, bo w Polsce nie jest jeszcze na dzień dzisiejszy dostępna.
Kamila napisał(a):
Dzięki lekturze tego bloga już jakiś czas temu zaopatrzyłam się w chlorek magnezu, oraz tuż przed świętami w witaminę C, którą chętnie popijam w postaci lemoniadki z miodem 🙂 Teraz zainteresowałaś mnie tą postacią liposomalną i pewnie zacznę szukać takiej myjki. Do czego jeszcze może się ona przydać w domu? (biżuterii nie posiadam, więc nie przyda mi się wanienka do czyszczenia tejże).
Pozdrawiam i dziękuję że potężne źródło wiedzy i inspiracji 🙂
P.S. Pomysł z uczestnictwem w konkursie na blog roku 2013 bardzo trafiony. Masz mnóstwo oddanych czytelników, którzy nie zawahają się oddać swojego głosu właśnie na Twój blog. Robisz dobrą robotę, a ludzie to cenią 🙂
Marlena napisał(a):
Tu jest opis myjki jaką ja mam, oprócz biżuterii, okularów, płyt CD itd. używam jej do czyszczenia oraz dezynfekcji rozmaitych przedmiotów posiadających trudno dostępne zakamarki. Pozdrawiam wzajemnie, Kamilo!
Monika napisał(a):
Anioły są wśród nas 🙂 Pozdrawiam serdecznie Marleno i dziękuję za Twoją pracę
bestyj napisał(a):
Witam w nowym roku.
Mam pytanie o tzw pureway C – „Preparat jest mikrokapsułkowanym kompleksem kwasu L-askorbinowego i naturalnych wosków roślinnych (tłuszczowych metabolitów)”
Czy jest to liposomalna wit C czy tez jest to coś pomiędzy? Pytam z czystej ciekawości bo czubata łyżeczka wic C w porannym koktajlu mi w zupełności wystarcza, ale jeśli ten pure jest ok, to jest stosunkowo tani bo w przypadku olimpa mozna dostać 30tabs/13zł ( w porównaniu z proszkiem to duzo ale w porównaniu z tym specyfikiem z początku artykułu jest to śmiesznie tanio:)
Marlena napisał(a):
Myślę, że możesz zapytać producenta o te kwestie.
bestyj napisał(a):
Heh, no mogę:) Rozleniwiasz ludzi na tym blogu:P
Rafal napisał(a):
Marleno,
Dziękuję za ten artykuł – rozwiałaś wszelkie moje wątpliwości
odnośnie nieszkodliwości witaminy C w wersji syntetycznej 🙂
Podziwiam, że znajdujesz czas na to wszystko.
Wiem, że zalecasz podawanie wit C również dzieciom, jednak
chcę dopytać – taka wersja liposomalna nie zaszkodzi
kilkumiesięcznym dzieciom?
Marlena napisał(a):
Raczej nie widzę aby tu było coś szkodliwego. Lecytyna i witamina to jedyne dwa składniki preparatu, żadnych konserwantów, koadiuwantów i innych -antów tutaj nie ma.
Daria napisał(a):
Blogiem zachwycam się, w sobotę spędziłam tutaj 9 godzin i wciąż mi mało 🙂
Pytanie bardzo praktyczne: czy liposomalną witaminę C powinno się przyjmować na co dzień? Czyli – czy wskazania pozostają takie same, jak przy normalnej witaminie C, tylko postać tej jest lepsza – czy dobrze rozumiem?
Dziękuję Ci naprawdę bardzo!
Marlena napisał(a):
Postać jest lepsza w tym sensie, że jest lepiej wchłaniana, toteż sprawdza się szczególnie wtedy gdy jest potrzeba dużych dawek (takich, które podane tradycyjnie w roztworze mogłyby już związać wodę w jelitach wywołując rozwolnienie), np. podczas choroby. Jest to też postać o tyle praktyczna, że mamy gotowy skoncentrowany preparat, nie musimy za każdym razem robić roztworu.
Kasia napisał(a):
Ja bym chciala apropos dawkowania, wiec tak przy ciezkim przeziebieniu pisze pani ze :
„dla osoby z cięższym przeziębieniem będzie to co najmniej 100 gramów na dobę w 8-15 dawkach.”
co do dawkowania liposomalnej witaminy C w wersji forte
„Jedna łyżeczka od herbaty (5ml) zawiera ok. 1 gram witaminy, z czego przyswoimy ok. 800 mg. Jedna łyżka stołowa zawiera ok. 3 gramy witaminy, z czego przyswoimy ok. 2400 mg.”
czyli trzeba by na dobe wypic co najmniej 42 lyzki stolowe w 8-15 dawkach? co daje powiedzmy 4 lyzki stolowe 10 razy dziennie np co godzine.
Przepraszam moze glupie pytanie ale jakies zawile to dla mnie i mamematyka to nie moja mocna strona.
Marlena napisał(a):
Kasiu bez komplikowania sobie życia: witaminę bierzemy w ilości takiego która spowoduje przemijanie symptomów. Ile by to nie było. Zazwyczaj schemat jest taki: katar–>przeziębienie–>grypa–>zapalenie płuc. Mnie do pozbycia się pierwszych oznak kataru (częste kichanie) wystarczą 2-3 godziny, od razu sięgam po C (3-5 g co 15-20 minut) i wtedy na rozwinięcie się tego kataru w taki silny katar, zatykający nos, albo jeszcze gorsze oznaki przeziębienia, u mnie nie dochodzi. Dlatego ja już nie pamiętam co to katar! I teraz nie pytaj mnie ile C biorę przez te 2-3 godziny, bo nie ma jednej odpowiedzi. Za każdym razem bowiem jest trochę inaczej. Na dany moment, na dany dzień nasze zapasy C w ustroju są takie czy inne i stąd różnice. Dlatego nie pytaj mnie „to ile mam brać jak się przeziębię” bo tego nie wie NIKT oprócz samej Ciebie jak już się przeziębisz. Ponadto im bardziej pozwolisz na rozwinięcie tej infekcji tym więcej C będzie potrzebne w częstszych dawkach i dłuższy czas podawania aby symptomy mijały. Będzie potrzebne zdecydowanie mniej (i krócej) gdy zaczniesz brać C po pierwszym niewinnym kichnięciu, a zdecydowanie więcej (i dłużej) gdy wylądujesz z czymś cięższym np. grypą. Zasada jest taka: dużo, często i do ustąpienia objawów. Ile konkretnie to będzie (wagowo) to sam organizm Ci powie. Dlatego Cathcart podaje orientacyjne ilości, a nie jakieś konkretne.
Dr Andrew Saul opowiadał w jednym z wywiadów jak dopadło go zapalenie oskrzeli. Brał 2 g co 6 minut dopóki nie poszedł spać, czyli 20 g na godzinę, razem przeszło 100g wziął przez ten pierwszy dzień i dopiero po tej ilości zaczęły ustępować symptomy. W ciągu najbliższych godzin kaszel i gorączka ustąpiły (spać poszedł już bez gorączki), zaś po 2 dniach (dalej brał C ale już mniej i rzadziej) był całkowicie zdrowy.
Kasia napisał(a):
Bardzo dziekuje za odpowiedz, czyli jednak zle zrozumialam bo ja gotowa bylam poprostu jakdo antybiotykupodejsc, ta dawke na dobe podzielic na gramy i godziny a tu trzeba inaczej podejsc do tematu , intuicyjnie a nie matematycznie. dzisiaj juz zakupilam wszystko co potrzebne i mam nadzieje ze uda mi sie w koncu pozbyc przeziebienia ktore mnie meczy od 2 miesiecy.
Jeszcze raz bardzo dziekuje.
Marlena napisał(a):
Tak, staramy się utrzymać cały czas ten sam poziom C w plazmie czyli podajemy często i zwracamy uwagę na symptomy, zmniejszając ilość C gdy symptomy mijają. Przy stanach ostrych odpowiedź będzie szybciej i wyraźniej wyczuwalna niż przy przewlekłych. Czas leczenia jak pisze Klenner jest wprost proporcjonalny zarówno do zjadliwości drobnoustroju jak i czasu przez jaki już buszuje po naszym drogocennym organizmie. 😉
Piotr napisał(a):
Pani Marleno,jestem pod ogromnym wrażeniem Pani informacji i Bogu dzięki za takich ludzi na naszej planecie.
Mam pytanie,ile gramów witaminy C posiada przeciętnej wielkości w całości cytryna? (podobno w skórce jest więcej witaminy C,jak w samym soku z cytryny)
A zatem,jeśli blenderem zmiksuję całą cytrynę i z łyżką miodu będę popijał dziennie taki koktajl,to czy jest to dobra odpornościowa dawka,czy za duża,czy za mała?
Pięknie z góry dziękuję za odpowiedz.
Piotr
Marlena napisał(a):
Piotrze 100 g cytryn zawiera ok. 30 mg witaminy C, a więc stosunkowo niewiele, zapotrzebowania dobowego nie pokryje, potrzebne są w ciągu dnia inne źródła C (warzywa świeże i przede wszystkim kiszone, mające parę razy więcej C niż świeże oraz owoce, wszystko w stanie naturalnym, nie gotowane, bo C łatwo się utlenia). Skórka z tego co mi wiadomo zawiera więcej bioflawonoidów niż sok, ale czy więcej C to nie wiem. Inne popularne źródła C w pożywieniu to warzywa: 100 g kiszonej kapusty to 16 mg C, a 100 g natki pietruszki to aż 178 mg C, koperku 75mg. Ja sypię namiętnie posiekaną natkę, koperek i szczypiorek na wszystko i to garściami, do wyciskanych w domu soków zielonych też wkładam pęczek albo 2 natki (cytrynę oczywiście też dodaję, część ze skórką a część obranej).
Piotr napisał(a):
Czyli wynika z tego,że aby zaaplikować wystarczającą dawkę uodparniającą na wszelki wypadek na wiele chorób,potrzeba objadać się suszonymi owocami dzikiej róży,gdzie zawartość witaminy C w 100 g w stosunku do cytryny jest powalająca,prawda?
Czy może jednak sugeruje Pani własną „produkcję” za poleceniem w/g Pani artykułu.-„Liposomalna witamina C – jak zrobić w domu i do czego służy?”
A zatem,jak Pani radzi?
Nie ukrywam,że po przeczytaniu wielu informacji o witaminie C,zamierzam zbombardować swój organizm witamina C i innymi nowościami za poradą Pani praktycznej wiedzy. (-:
Piotr
Marlena napisał(a):
Nie, Piotrze, budowanie odporności nie polega na „zaaplikowaniu sobie dawki witaminy C”, jej stężenie w plazmie musi być jednakowo wysokie cały czas (na co wpływ mają te 3 rodzaje stresu), najpierw czerpmy naszą C z oryginalnego źródełka (pożywienie), a po dodatkową ilość C sięgajmy gdy jakikolwiek z tych 3-ch czynników stresu ma miejsce w naszym życiu i mamy podejrzenia, że poziom C w naszym ustroju mógł w związku z tym być niewystarczający. Tak to funkcjonuje u innych ssaków, które mają enzym GLO i produkują sobie same C w ustroju: gdy ich organizmy narażone są na jakikolwiek rodzaj stresu, to zaczynają same produkować więcej C. My tego mechanizmu nie mamy i nie produkujemy sami C, musimy dostarczać ją z zewnątrz w ilościach wystarczających na bieżące zapotrzebowanie dopasowane do bieżących warunków. W jakich ilościach? W takich, przy których czujemy się znowu znakomicie. 🙂
Piotr napisał(a):
hmm….to u mnie będzie to bardzo długa droga,ponieważ dwa z trzech stresów towarzyszą mi od dłuższego czasu i nic nie wskazuje na to,że ich się szybko pozbędę.
Cóż, będę śledził Pani publikacje..(-:
Ania napisał(a):
Marleno. Tak sie zastanawiam, przecież jak będziemy zdrowo żyć, oczyszczać postem organizm, jesc same zdrowe rzeczy nie przejadając sie, uprawiać sporty -to nasz organizm bedzie tak silny ze teoretycznie nie grozi nam żaden katar, przeziębienie nie mowiac juz o zapaleniu płuc czy oskrzeli. No to po co nam ta wit c ? Czy bez niej przy zdrowym „prowadzeniu sie ” ( takim naprawde zdrowym czyli wszystko eko i nie przetworzone) nie mamy szansy na zycie bez ww chorób. .? To mnie nurtuje 🙂
Marlena napisał(a):
Pewnie, że mamy. Ale jest jeszcze kwestia sytuacji nieprzewidzianych np. stresów, urazów itd. Witamina C może przydać się nie tylko do zwalczania atakujących ustrój drobnoustrojów. Oparzenia, urazy, udar słoneczny, ból, alergie, traumy pooperacyjne – to również leczy witamina C. A gdy jest potrzebna w megadawkach terapeutycznie to nie osiągniemy odpowiedniego jej stężenia w plazmie nawet gdybyśmy cały dzień żarli same cytrusy 😉 i wtedy trzeba wiedzieć jak ją stosować, jak nie dla nas to dla innego cierpiącego bliźniego. Po prostu warto to wiedzieć.
Sylwek napisał(a):
Nawet jeżeli bardzo będziemy uważać to i tak jesteśmy narażeni na związki trujące. Chociażby z powietrza czy też pożywienia które wcale nie musi być takie ekologiczne jak nam wmawia sprzedawca czy producent.
Marlena napisał(a):
A no i tutaj też się C przydaje, bo wypłukuje nam świetnie metale ciężkie z systemu: rtęć, ołów, kadm, nikiel – szacuje się, że codziennie przeciętny mieszkaniec miasta wdycha razem ze spalinami ok. 4 mcg metali ciężkich. Aby je związać i usunąć można użyć C, będzie nam wtedy potrzebne 2 g C na dobę. Tylko w celu usunięcia metali ciężkich. W celu ochrony zdrowia należy dołożyć dodatkowe gramy do codziennego menu. Polecam wykład dra Rusella Jaffe: https://akademiawitalnosci.pl/odtruwajace-dzialanie-witaminy-c/
Marcin napisał(a):
Wspaniale że pojawił się ten artykuł. Czy prawdą jest że witamina liposomalna w megadawkach leczy raka?
Marlena napisał(a):
Niekoniecznie liposomalna i nie sama C, Ewan Cameron i Linus Pauling napisali na ten temat książkę „Cancer and Vitamin C”: https://www.amazon.com/Cancer-Vitamin-Discussion-Prevention-Treatment/dp/094015921X
izabela napisał(a):
Pani Marleno,mam chorobę immunologiczną tarczycy,czy wit. pomoże dziekuję iza
Marlena napisał(a):
Izabelo, witamina C jest pomocna w chorobach autoimmunologicznych, jednak podstawowa sprawa to zmiana stylu życia, czyli usunięcie przyczyny (toksemia, niedobory i stres) dla której organizm sam zaczął atakować własne tkanki.
Magda napisał(a):
WItam p. Marleno mam pytanie odnośnie utleniania się wit c w myjce ultradźwiękowej. Myjka ma ścianki z metalu ( przypomnę, że mamy mieszać płyn drewnianą łyżką, żeby czasami nie metalową, która doprowadza do utleniania się wit c), więc jak to się ma do utlenialności wit c w tym urządzeniu? Pozdrawiam i czekam na odpowiedź 🙂
Marlena napisał(a):
Dobra myjka ma wnętrze z nierdzewki, tak samo łyżeczka jeśli jest ze stali nierdzewnej to OK, jeśli zwykła metalowa czy aluminiowa to nie nadaje się. Chodzi o to by był to materiał, który nie reaguje z kwasami jak uczyliśmy się na lekcjach chemii.
jaNINA napisał(a):
P.Marleno chciałam się dowiedzieć czy do wymieszania wit.C z pozostałymi składnikami wystarczy „Termomix” ma obroty turbo tak,że jest w stanie wymieszać składniki na lody. Może nie musiała bym kupować takiej myjki ?. Pozdrawiam i bardzo proszę o odpowiedż 🙂
Marlena napisał(a):
Janino, nie wystarczy. Płyn musi być poddany sonikacji czyli działaniu utradźwięków.
fila napisał(a):
Marleno, wspaniale wszystko wyłożyłaś. Gdyby tak wyglądały lekcje chemii, bylibyśmy zdrowsi i praktycznie przygotowani do życia 🙂
Już się nie mogę doczekać kiedy sobie postać liposomalną zmajstruję 🙂
Beata napisał(a):
Acha i czy w ciąży dawkować można tak samo?
Marlena napisał(a):
W ciąży zapotrzebowanie za wszystkie składniki jest większe, dotyczy to również witaminy C.
Mena napisał(a):
Marleno, czy tą lecytynę słonecznikową można używać jako suplement. Lecytyna pomaga na serce, wątrobę, woreczek żółciowy, kłopoty z koncentracją, stres, obniżone samopoczucie, problemy ze skórą i włosami, stanowi paliwo dla mózgu… a po zrobieniu liposomalnej witaminy C, pozostało mi bardzo dużo lecytyny słonecznikowej i nie wiem jak ją spożytkować? Pierwszy raz zabieram głos na Twojej stronie, więc od razu dziękuje Ci za tak dużo cennych informacji, w przystępny sposób podanych. Pozdrawiam i samych dobroci życzę 🙂
Marlena napisał(a):
Pewnie można, tak samo jak każdą inną lecytynę, np. dodać do jogurtu czy koktajlu itd. tylko nie wiem jaki ma smak w porównaniu z sojową, bo słonecznikowej raczej nie próbowałam nigdy, nie kojarzę. Ale pewnie podobny. Lecytyna to lecytyna 😉
Tomasz Trawienny napisał(a):
Witaminy C jest w kapuście tyle samo, co w pomarańczach i cytrynach, warto w swoim jadłospisie dołączyć bo korzyści jakie niesie są ogromne.
Adam napisał(a):
Drobna uwaga techniczna – jednostką częstotliwości nie jest Khz tylko Hz ( w tym wypadku kilo Hertz), K to Kelwin, a nie kilo! Poza tym zapis 38.000 w dalszym ciągu oznacza 38 Hz, a nie 38 kHz ponieważ kropki dziesiętnej nie używa się jako separatora (docelowo może doprowadzić do poważnych błędów obliczeniowych). Poprawny zapis to 38 kHz lub 38000 Hz (ewentualnie 38 000 Hz).
Proszę o poprawkę w treści bo razi po oczach 😉
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Adamie na pudełku mojego urządzenia widnieje informacja: 38 kHz (38.000 drgań na sekundę). Ja się na technicznych sprawach nie znam, podałam info w takiej formie w jakiej podał mi je producent urządzenia. Być może, że było napisane 38000 drgań a nie 38.000 (nie chce mi się teraz tego sprawdzać), ale skoro mówimy o KILO a nie o Hertzach, to chyba łatwo się połapać 😉
Adam napisał(a):
Oj, Wy humaniści… jakie to ma znaczenie co tam było napisane?
Idąc tym tropem mógłbym powiedzieć, że na opakowaniu mojego batonu jest napisane, że jest zdrowy więc zamieszczam taką informację…
Może ten argument trafi: Starasz się zarządzać swoją przestrzenią (blogiem) profesjonalnie i dzięki temu powstaje niezła kopalnia wiedzy – świetnie. Jest to dziedzina, w którą się zaangażowałaś i zależy Ci aby przedstawiane materiały miały pokrycie w rzeczywistości. Teraz odwróćmy kota ogonem i wyobraźmy sobie, że inni ludzie również chcą traktować swoje dziedziny życia/pracy profesjonalnie w związku z czym oczekiwali by tak samo jakiegoś tam szacunku do tego co robią.
Skoro więc nie czujesz się w danym temacie najlepiej to może warto jednak posłuchać kogoś kto się zna. Ja zwróciłem uwagę na te wpisy tylko dlatego, żeby tekst miał większą spójność merytoryczną. Poza tym ludzie czytają, są wzrokowcami, zakodują jak to jest napisane i będą później powielać (khz, KhZ, a może KHZ). Nie widzę sensowności w stwierdzeniu, że „łatwo się połapać”. To jest fizyka, nie wolno stosować zamiennie dużych i małych liter bo robi to diametralną różnicę i przy okazji bałagan.
Pozdrawiam,
No offense – Techniczny ;P
ewa napisał(a):
Dzień dobry
Marleno, chciałam Ci bardzo podziękować za to, że jesteś, za Twoją dobroć dla ludzi, za Twoje spojrzenie na świat i dzielenie się nim z innymi, za odwagę życia inaczej niż obecne trendy, za zdrowy rozsądek, za wolę poszukiwań i mogłabym jeszcze długo wymieniać. W każdym razie to co robisz to kwał dobrej roboty, bardzo potrzebnej w obecnych czasach. Czytam Twój blog już jakiś czas ale jak do tej pory nigdy Ci za tą możliwość nie podziękowałam. Na codzień stosuję wiele Twoich rad i polecam je moim bliskim i znajomym. Np. od kilku miesięcy zamiast dezodorantu stosuję oliwkę magnezową, usuwam pestycydy z kupionych owoców i warzyw, na Święta piekłam pierniczki z przeciwzmarszczkową przyprawą (i od tamtej pory wiem jak smakuje i wygląda prawdziwa przyprawa piernikowa!), stosuję srebro nanokoloidalne, piling z soli epsom, stosuję wit. c tak jak polecasz i znowu mogłabym jeszcze długo wymieniać. I wszystko to naprawdę działa!! :-). Zawsze jest dokładnie tak jak piszesz.
Według Twojej recepty wczoraj zrobiłam liposomalną wit c forte. Na allegro kupiłam lecytynę słonecznikową dokładnie taką o jakiej pisze Sławek, na allegro kupiłam też myjkę za 70 zł – jest mała, na 0,5 l ale ma 40 khz https://allegro.pl/myjka-wanna-ultradzwiekowa-50w-baku-bk-9050-nowa-i3852545260.html. Ponieważ jest mała zrobiłam z połowy porcji. Wszystko wyszło idealnie. Lecytyna słonecznikowa bardzo szybko rozpuściła się w wodzie, właściwie prawie wcale nie wymagała namaczania. A smak? No cóż, smaczna ta liposomalna nie jest ale z lecytyną słonecznikową nie „trąci jajkiem” raczej ma nieco gorzkawy posmak (jak nierafinowany olej słonecznikowy).
Pozdrawiam serdecznie
ewa
Marlena napisał(a):
Bardzo dziękuję, Ewo, za komentarz. Mam zamiar wypróbować tę słonecznikową lecytynę. Pozdrawiam gorąco! 🙂
Krzysiek napisał(a):
Święta Prawda jeśli chodzi o witaminę C.
Chyba można ją nazwać królową wszystkich witamin.
Polecam wszystkim obejrzenie tego materiału.
Protect yourself from radiation PL
https://www.youtube.com/watch?v=6xn-6fupVmI
Ada napisał(a):
Ochroń się od skutków promieniowania – film PL:
https://www.youtube.com/watch?v=6xn-6fupVmI
„Udowodniono naukowo, że witamina C chroni ofiary Fukushimy przed efektami promieniowania”.
https://www.wakingtimes.com/2012/09/26/incredibly-effective-protection-from-fukushima-nuclear-radiation-effects/
Niewiarygodnie efektywna ochrona przed efektami promieniowania nuklearnego w Fukushimie
26 Września 2012 | Paul Fassa
Specjalne badanie przeprowadzone przez Dra. Atsuo Yanagisawa, M.D., Ph.D. z Japońskiego Collegu Terapii Dożylnej (Japanese College of Intravenous Therapy (JCIT)) objęło grupę mężczyzn pracujących w Fukushimie, połowie mężczyzn wchodzących do niebezpiecznej strefy podano zapobiegawczo 25,000 mg (miligramów) lub 25 gram witaminy C. Dowiedzieliśmy się dzięki temu, że może to być jeden z najlepszych środków ochronnych kiedy mamy do czynienia z efektami promieniowania nuklearnego.
Rozwiązanie dla efektów promieniowania nuklearnego Fukushimy
Po ich szkodliwej pracy dogłębne oceny medyczne stwierdziły, że byli oni wolni od uszkodzeń DNA i wskaźników przedrakowych które w innym wypadku musiałyby wystąpić w wyniku napromieniowania. Nieleczeni robotnicy wykazali uszkodzone DNA i wskaźniki przedrakowe ale otrzymali protokół leczenia po fakcie przez parę miesięcy i całkowicie odzyskali zdrowie. Praca i odkrycia Japońskiego Collegu zostały wyciszone ponieważ TEPCO, firma która posiada elektrownię Fukushima, japoński rząd i japońskie media, wszyscy zignorowali ich i ich oparte na nauce rady. (Ponieważ wtedy musieliby przyznać, że zagrożenie jest realne.)
https://www.orthomolecular.org/resources/omns/v08n17.shtml
Ich raport został opublikowany w Stanach przez ważne ortomolekularne centrum informacyjne (medycyny żywienia), Orhomolecular.org. Strona ta omawia badanie JCIT wraz z linkami do nagrań wideo JCIT. Bardzo niewiele instytucji medialnych wie o tym raporcie.
Mega-dawki witaminy C podawane metodą IV (dożylnie) dostarczają więcej witaminy C do krwioobiegu niż doustnie podawana witamina C. Niestety trudno jest znaleźć w USA kogoś chętnego kto wykona IV C, oczywiście dzięki naszej Medycznej Mafii. Jeśli możesz znaleźć kogoś nieopodal ciebie, takie leczenie może być nieco kosztowne. Ale istnieje też inne rozwiązanie dostępne dla każdego mniejszym kosztem i może być przyjmowane doustnie. Liposomalna witamina C w kapsułkach przewyższa nawet zdolności IV C do penetrowania twoich komórek, gdzie jest ostatecznie potrzebna. Potrzeba więc znacząco mniej liposomalnej witaminy C by wyrównać dawkę tysięcy miligramów IV C.
Historia Alana Smitha
Plakatowym bohaterem liposomalnej witaminy C w kapsułkach jest nowozelandzki farmer Alan Smith. Po tym jak szpital zagroził odłączeniem go od podtrzymywania życia gdy był w śpiączce z podwójnymi komplikacjami zapalenia płuc i białaczki z powodu wcześniejszej grypy rodzina Alana naciskała na mega dawki witaminy C podawane dożylnie.
Witamina C była podawana przez kilka dni ale doktorzy odmówili kontynuowania tego nawet po tym jak Alan wykazywał znaki poprawy (zapewne przerażał ich fakt prostej możliwości wyleczenia białaczki bez chemioterapii i innych drogich pseudoterapii, pacjent który rzeczywiście wyzdrowiał, w dodatku tanim i nie-akademickim kosztem to dla większości lekarzy najgorszy koszmar – przypis tłumacza). Po tym jak rodzina wmieszała w to prawnika szpital powrócił do tej terapii ale z o wiele mniejszymi dawkami schodząc z 50 do 2 gramów dziennie.
Po tym gdy to się wydarzyło rodzina Alana dowiedziała się o nowym produkcie witaminy C zwanym Lypo-Spheric.
Jest to przyjmowany doustnie żel w pakietach który może być zamówiony online.
Rodzina przyniosła pakiety do pokoju szpitalnego Alana po tym jak znów mógł zacząć jeść. Po sześciu dniach i tylko sześciu gramach witaminy C na dzień Alan wyszedł ze szpitala.
Historia Alana Smitha została zaprezentowana w nowozelandzkiej TV w lokalnej wersji programu 60 Minutes. W ostatnich paru minutach tej prezentacji, zobaczycie kadr Alana z tymi pakietami w pokoju szpitalnym. Ach tak, w rok później Alan nie miał śladów białaczki.
https://www.3news.co.nz/Living-Proof-Vitamin-C—Miracle-Cure/tabid/371/articleID/171328/Default.aspx
Jak działa Liposomalne C i jak możesz zrobić własne
Więc jak sześć gram doustnej witaminy C dokonuje pracy dziennej dawki 50 gram witaminy IV C (dożylnej)? Dr. Tom Levy, prominentny lekarz ortomolekularny z latami doświadczenia w dożylnym podawaniu witaminy C dożylnie był zszokowany odkrywając, że Lypo-Spheric uzyskiwało te same rezultaty kliniczne co mega dawki witaminy IV C. Dr. Levy zdał sobie sprawę, że połączenie
witaminy C z niezbędnymi fosfolipidami radykalnie polepszyło jej komórkową bio-przyswajalność.
Maleńkie cząstki witaminy C w osłonce z fosfolipidów tworzą witaminę C pokrytą substancją podobną do ścian komórkowych. W ten sposób te osłonięte molekuły witaminy C mogą łatwiej wśliznąć się do komórek. Kapsułkowanie pozwala również uniknąć progu rozwolnienia obecnego przy przyjmowaniu normalnej doustnej witaminy C.
Możesz nawet zrobić swoją własną witaminę C w osłonce liposomowej.
Ocenia się, że domowej produkcji witamina C daje około 60% przyswajalnej zawartości witaminy C komórkom twego ciała podczas gdy firmowa daje 90%, ale domowa jest bardziej ekonomiczna.
Są dwie podobne metody robienia swej własnej liposomowej witaminy C: Jedna tutaj i druga tutaj.
https://www.youtube.com/watch?v=SeU–wadrMY
https://www.pdazzler.com/archives/62
Nie mam powiązań finansowych z Lypo-Spheric.
(Dlatego autor artykułu podaje metody domowej produkcji.)
Artykuł ten oryginalnie pojawił się na NaturalSociety.com, wspaniałym źródle wiadomości i informacji o naturalnym zdrowiu.
https://www.orthomolecular.org/resources/omns/v08n17.shtml
Tłumaczenie Redimix dla davidicke.pl
https://davidicke.pl/forum/ochron-sie-od-skutkow-promieniowania-t13055.html
ania napisał(a):
Witam Pani Marleno! na poczatku chcialam Pani bardzo podziekowac za SUPER BLOGA 🙂 trafilam tu zupelnie przypadkiem gdy szukalam przepisu na zakwas na chleb i takim to sposobem zakwas uzywam juz od kilku miesiecy i od tego tez czasu codziennie odwiedzam `akademie`. Jestem mama dwoch wspanialych dziewczynek 4 letniej i 18 miesiecznej, wszystko ukladalo sie dobrze pod wzgledem zdrowotnym do momentu gdy starsza poszla do przedszkola (miieszkamy w Anglii) przez pierwsze pol roku bylo ok jakies drobne przeziebienia ktore udalo sie wyleczyc poprzez stawianie baniek. W zeszlym roku w sierpniu polecialysmy do Polski na letnie wakacje pod koniec pobytu zdiagnozowano u corki zapalenie pluc i tak sie zaczelo trzy tygodnie na antybiotykach do grudnia corka byla w sumie jakies 3 tygodnie w przedszkolu bo ciagle cos jej dolegalo przede wszystkim ten piekielny kaszel ktory nie dawal nam spac w nocy ani funkcjonowac normalnie w dzien, lekarze w Anglii stwierdzili astme bez badan, przed swietami Bozego Narodzenia lekarz stwierdzil kolejne zapalenie pluc i kolejny antybiotyk po swietach pojechalysmy do szpitala na badania okazalo sie ze obydwie corki maja przewlekle zapalenie pluc, a na dodatek starsza miala bakterie chlamydia pneumonia ktora owe zapalenie pluc wywolywala i tak w sumie bylo jakies 6 tygodni brania antybiotyku. Bylam zalamana kupilam ksiazke polecona przez pania dr joela fuhrmana, po powrocie do Anglii pozbylam sie wszelkiej chemii i slodyczy z szafek, zastosowalam sie do rad z ksiazki chociaz musze powiedziec ze srednio to moim dziecia smakuje ale modyfikuje je po swojemutak zeby im smakowaly tylko nie moge sie pozbyc miesa ale mam nadzieje ze to nie zaburza calej diety…wracajac do tematu dzisiaj minelo dwa tygodnie odkad moje corki przestaly brac antybiotyki starsza poszla trzy dni do przedszkola i znowu ten piekielny kaszel, dzisiaj maz pojechal z nia na pogotowie i wrocil z kolejna porcja antybiotyku, bo znowu jakies szmery na plucach slychac dodam ze astmy nie ma bo miala badania robione w polsce alergii tez nie, jestem zalamana staram sie myslec pozytywnie ale powoli brakuje mi sil, chcialabym Pania poprosic o rade, chce kupic liposomalna wit c tylko nie wiem jak dawkowac to u mojej corki, wiem ze to wszystko zalezy od jej organizmu ale chociaz tak `mniej wiecej` bo nie wiem czy to jedno opakowanie starczy LivOn Laboratories, Lypo-Spheric Vitamin C, 30 Packets, 0.2 fl oz (5.7 ml) Each, aha i jeszcze dwie sprawy czy moge wit c podawac w czasie kuracji antybiotykowe j( czy antybiotyk nie zaburzy pracy witaminy albo odwrotnie) i czy moge ja podac mojej 18 miesiecznej coreczce w tej chwili ma katar ale boje sie zeby sie nie zarazila od siostry? przepraszam ze sie tak rozpisalam mam nadziejeze to co napisalam ma sens 🙂 z gory dziekuje
Marlena napisał(a):
Aniu, gdy będziesz podawać liposomalną C to antybiotyk nie będzie potrzebny, ponieważ C podawana w odpowiednich dawkach i odpowiedniej częstotliwości ma działanie dokładnie jak antybiotyk: utłucze każdą bakterię i każdego wirusa. I to na śmierć utłucze 😉 Zrobi to szybko, skutecznie i bez efektów ubocznych, ponieważ działa selektywnie (w przeciwieństwie do antybiotyków, które niszczą na ślepo wszelkie bakterie jak leci, również te dobre w naszych jelitach, które są potrzebne dla prawidłowego funkcjonowania systemu immunologicznego i całego organizmu jako takiego). A dokładnie witamina C robi to w ten sposób, że wzmacnia nasze komórki układu odpornościowego – bez witaminy C te komórki są jak żołnierze bez karabinu. Dlatego gdy damy im do ręki broń – z chęcią przystąpią do swej roboty, czyli zatłuką wszystko to, co należy zatłuc.
Przy chorobie podawaj np. jedną saszetkę wciśniętą do soku co 2 godziny i obserwuj reakcje. Po którejś kolejnej dawce symptomy powinny znikać (w czasie pierwszej doby już powinny być różnice w samopoczuciu, nawet jak infekcja jest już rozwinięta), jeśli tak się nie dzieje skróć czas pomiędzy dawkami (np. co godzina), a w miarę ustępowania symptomów wydłużaj. Gdy symptomy miną można jak radził Klenner podawać C 2-3 razy dziennie podtrzymująco przez kolejnych kilka dni.
ania napisał(a):
Dziekuje bardzo za odpowiedz 🙂 Jutro kolejna wizyta u lekarza z moja corka ale nie trace nadzieji w koncu musi kiedys wyzdrowiec wiec postanowilam zmienic plany, witamine C LivOn zostawie sobie tak w razie `awarii` gdy polecimy na urlop i cos sie zacznie niedobrego dziac, juz kupilam wanienke ultradzwiekowa, lecytyne i chyba zly kwas l askorbinowy bo nie moge znalezc na opakowaniu numeru CAS no i jest napisane kwas ascorbinowy, a nie l ascorbinowy podsylam link moze pani oceni za co z gory dziekuje https://www.ebay.co.uk/itm/290814983377?var=590089156136&ssPageName=STRK:MEWNX:IT&_trksid=p3984.m1439.l2648
Mam jeszcze kilka pytan jezeli nie ma pani nic przeciw temu, czy wanienke trzeba wyparzyc przed pierwszym uzyciem, czy wystarczy tylko przetrzec np. woda z octem?
Czy dawkowanie wit. C ktore Pani wyzej podala jest takie same dla dzieci jak i dla doroslych (przypomne tylko ze chce C podac mojej 4 letniej corce ktora ma zapalenie pluc, i w razie potrzeby mlodszej 18- miesiecznej gdyby nie daj Boze sie zarazila)
Czy kiedy juz zrobie moja C to mam corce podawac po prostu samo na lyzeczce i dac popic sokiem czy raczej rozpuscic w soku?
Czy ten kwas l ascorbinowy w proszku, ktory uzywa Pani do zrobienia liposomalnej wit. C mozna wsypywac do sokow tak jak pani wyzej napisala?
I pytanie z innej beczki ostatnio kolezanka zauwazyla jak moja corka zajada sie orzechami nerkowca (ktore uwielbia jak i inne orzechy) i powiedziala mi ze czytala ze orzechow nerkowca nie mozna jesc w duzych ilosciach , bo moga byc trujace wiec szybko weszlam na internet i znalazlam informacje ze skorupka tak ale nie orzech, czy slyszala Pani cos na ten temat? i wreszcie ostatnie pytanie, czy suszone owoce glownie rodzynki, daktyle i morele (bo akurat te na ten moment mam w szafie oczywiscie niesiarkowane) moga moje dzieci jesc w nieograniczonych ilosciach?
Przepraszam za nawal tych pytan i z gory dziekuje za odpowiedz. Pozdrawiam i gratuluje tak ogromnej skarbnicy wiedzy jakim jest Pani blog
Marlena napisał(a):
Dobry kupiłaś, przecież pisze jak byk „Vitamin C”, więc jest to prawidłowy izomer – kwas L-askorbinowy. Wanienkę zlej wrzątkiem i po krzyku, masz zdezynfekowaną. Dawkowanie dla każdego jest następujące: dużo, często i ustąpienia symptomów. Na przykład 2-5 g co 1/2 godziny, co godzina lub co dwie. Obserwujemy symptomy, nie przejmujemy się ilościami. Nie wiemy ile ustrój wchłonie aby objawy ustąpiły. Nikt tego nie wie i nie udzieli odpowiedzi typu „tyle i tyle i ani pikograma więcej”. A jeśli ktoś tak mówi to znaczy, że nie ma bladego pojęcia o mechanizmach działania C. Już wielokrotnie pisałam na ten temat i odpowiadałam na podobne zapytania. Dzieciom najlepiej rozpuścić w soku czy letniej herbatce (można dodać miodu jak za kwaśne). Gdyby nerkowce były trujące to nie byłyby w sprzedaży „normalnie” tylko na przykład w aptece na receptę 😉 Jedz śmiało, tak samo jak suszone owoce.
ania napisał(a):
Dziekuje bardzo za odpowiedzi na wszystkie pytania, tak faktycznie jest napisane witamina C (chyba za duzy nawal informacji mialam wczoraj :)) no dobrze teraz nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekac na przesylke i do dziela, mam ogromna nadzieje, ze liposomalna C wreszcie pomoze mojej corce i cala nasza rodzina zacznie wreszcie cieszyc sie zyciem zamiast nieustannego zamartwiania sie ciaglymi chorobami, dziekuje za wszystko jeszcze raz, pozdrawiam !!!!!!!!!
Marlena napisał(a):
Pamiętajcie przy tym, że najpierw prewencja i ciągłe wzmacnianie systemu odpornościowego: dieta pełna świeżej żywności, witamin, enzymów, antyutleniaczy, probiotyków, prebiotyków i mikroelementów, dużo wody, dużo snu i odpoczynku, radości, ruchu na świeżym powietrzu, unikanie szkodliwych chemikaliów, przetworzonej przemysłowo karmy (rafinowany cukier, oczyszczona mąka itd.) oraz promieniowania. Po dodaniu tego co nam służy, a wywaleniu tego co nam NIE służy – nasz samoregulujący się system doskonale zaprojektowany przez naturę chodzi niezawodnie jak szwajcarski zegarek 😉
ania napisał(a):
Witam ponownie! Dzis dostarczono wszystkie skladniki do zrobienia liposomalnej c wiec zabralam sie do pracy, zrobilam tak jak w przepisie pierwszym, temp. wody nie mierzylam tylko sprawdzilam `na oko` byla letnia pozniej uzylam blendera do rozdrobnienia lecytyny, rozpuscilam wit.c wymieszalam wszystko i wlalam do wanienki stalam i stalam i mieszalam jakas godzine piana nie zniknela i nie wygladalo jakby jej bylo choc odrobine mniej konsystencja plynu tez byla wodnista jak na poczatku , wiec stracilam cierpliwosc i zebralam piane lyzka przelelam plyn do butelki, pojechalam na zakupy gdy wrocilam plyn wygladal jakby lecytyna oddzielila sie od wit. c…nie wiem co zrobilam zle, czy ten plyn nadaje sie do kosza, czy moze wlac go spowrotem do wanienki i mieszac na nowo, dodam tylko ze uzylam wody przegotowanej zamiast destylowanej, a maszynka ma 42,000 Hz wiec chyba wiec jest dobra ma trzy programy ja uzylam najwyzszego…
Marlena napisał(a):
Prawidłowo wykonana liposomalna nie rozwarstwia się, nawet po tygodniu w lodówce. A namoczyłaś lecytynę czy tak z marszu do blendera?
Sylwek napisał(a):
Woda przegotowana ma sobie bardzo dużo składników mineralnych itp. Dodatkowo taka woda (również niegotowana kranówka) jest przewodnikiem prądu. Natomiast destylowana ma mniej wapnia, magnezu itp i jest miększa i ma niższe ph. Może to w wodzie jest problem.
efka napisał(a):
Zgadza się, sprawdziłam doświadczalnie. U mnie tolerancja wynosi 2 kg mandarynek w jeden wieczór i rano jestem w formie. W związku z tendencją do zaparć jedno małe rozluźnienie – super sprawa.
ania napisał(a):
moczylam lecytyne w letniej wodzie przez 35 min z nastawionym minutnikiem w garnku ze stali nierdzewnej jak minutnik zadzwonil rozpuscilam wit c w letniej wodzie w szklanej miseczce, potem wymieszalam dwa plyny i do wanienki najpierw mieszalam slomka pozniej zmienilam na drewniana lyzke, kurcze moze z wanienka jest cos nie tak ale bylo slychac drgania juz sama nie wiem, chyba za mocno sie napalilam na liposomalna…sprobuje jutro jeszcze raz, bo dzis od rana mialam naprawde same wypadki poprzez rozlanie octu i potrzaskanie jajek do peknietej rury pod zlewem i zalanej calej szafki i podlogi, chyba dzis nie moj dzien 🙂 dziekuje za odpowiedz (a moze woda nie powinna byc przegotowana tylko przefiltrowana kranowa tak jak Pani pisala w przepisie) pozdrawiam
skurg napisał(a):
No cóż z przykrością muszę stwierdzić że to tak kolorowo nie wygląda jak autor pisze w tych artykułach na temat syntetycznej witaminy C. Po pierwsze TO JEST SZTUCZNA CHEMIA, co z tego że ma identyczny skład chemiczny, a co z układem molekularnym? Mały cyctat:
„Wykazali oni, iż syntetyczna witamina C, może przyczyniać się do powstawania niezwykle szkodliwych dla DNA substancji – tzw. genotoksyn.”
I cały artykuł: https://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_witaminy_syntetyczne.html
Sam kiedyś kupiłem kilo tych sztucznych chemikaliów ze stanlabu i zalega u mnie już ze dwa lata, chyba już się przeterminowało. Uważajcie na te rewelacje!
Marlena napisał(a):
A Ty lepiej uważaj czyje artykuły czytasz 😉 Ten akurat napisał ktoś, kto handluje „naturalnymi witaminkami” z Amwaya. Jeśli chcesz się dowiedzieć PRAWDY na temat tej strasznej sztucznej krystalicznej witaminy C, to poczytaj lepiej na orthomolecular.org prace lekarzy, którzy stosowali ją całe dziesięciolecia w swojej praktyce klinicznej na dziesiątkach tysięcy wyleczonych z sukcesem pacjentów, zamiast czytać artykuły pana z Amwaya, który w swoim życiu jeszcze nikogo nie wyleczył.
skurg napisał(a):
Może… dla mnie wystarczy żelazny argument: to nie jest natura, wszystko co nie pochodzi z natury jest dla naszego ciała trucizną. Zabawy z kopiowaniem natury…
skurg napisał(a):
Tak tylko przypadkiem tam trafiłem. Preferuję jednak ideę i witaminy dr ratha.
Marlena napisał(a):
A no to wszystko jasne… Ja jednak preferuję opierać się na sukcesach klinicznych wielu lekarzy. Preferuję też doniesienia tych, którzy są bezstronni, tzn. będąc lekarzami nie są jednocześnie producentami swoich, jedynie słusznych rzecz jasna preparatów, sprzedawanych po bajońskich cenach.
Adrianna napisał(a):
Dzień dobry! Udało mi się (tak sądzę) zrobić dziś domową C liposomalną w wersji Forte i mam pytanie, czy jest jakieś przeciwwskazanie (oprócz niedobrego smaku), żeby ją spożywać „na żywca”? Zrobiłam ją z myślą o podawaniu mojej córce i obawiam się, że jeśli nie podam jej tego wprost pipetą, żeby połknęła zanim się zdąży zorientować, jakie to wstrętne, to podawanie z jedzeniem, które wcale tego smaku specjalnie nie zabija, w ogóle mi się nie uda. Dodam, że córka ma rok.
Marlena napisał(a):
Adrianno, to jest naprawdę bardzo kwaśne jeśli jest zrobione z L-askorbinowego. Może chociaż zbuforuj to, aby straciło kwaśny smak (i kwasowe pH przy okazji). Mój syn zjada lipo forte z rozgniecionym bananem albo zmieszane z domową konfiturą malinową jaką robię na ksylitolu. I zaraz popija czymś i z głowy.
Sylwek napisał(a):
To mój pierwszy post przeczytany na tym blogu. I od razu szczęka opadła w dół. Nie omieszkam przeczytać innych wpisów. Blog dodałem do ulubionych.
Pewnie już gdzieś pisałaś o tym na blogu i pewnie trafię na tę informację ale jeżeli możesz podać ile tak mniej więcej powinno się Twoim zdaniem przyjmować na dobę witaminy C? Oczywiście to zależy czy będzie liposomalna czy też nie. Nic mi nie dolega , ważę jakieś 50kg a witaminę C biorę czysto profilaktycznie. Obecnie biorę jakiś 1 gram na dobę ale coś czuję że to niewiele.
Marlena napisał(a):
Nie ma jednej ilości C dobrej dla wszystkich. Skalibrujesz – organizm sam Ci powie na ile ma aktualne zapotrzebowanie.
lucy napisał(a):
Witaj Marleno, wczoraj wieczorem zrobilam liposomalna vit C, udalo sie! uzylam ciepla wode przefiltrowana, lecytyne sojowa (po 1/2h odstania) wstrzasnelam w sloiku, polaczylam z rozpuszczona vit c, wlalam do wanienki-tchibo 42kHz, niestety cykle 5min. i na dodatek producent zaleca 5min. przerwy miedzy cyklami, zignorowalam te przerwy i stale mieszalam(5 cykli), pozostala bardzo bardzo cieniutka pianka, ale byla jednolita plynna masa. Odlalam 1/2 szklanki i dodalam roztwor sody z woda i powstala 5-7mm pianka, wypilam 2 lyzki(smak znosny) bo mam angine i chce szybko pozbyc sie bialych czopow na gardle, wstawilam do lodowki na noc. Rano zauwazylam, ze 1cm od dna ma ciemnozolty kolor a reszta jasny, wstrzasnelam i znow jest jednolita masa, ale gdy stoi to ma tendencje do oddzielania sie. Co to oznacza?Czy zrobilam cos zle, czy tez jest to normalne?
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziekuje za wspanialy blog i cenne porady.
Marlena napisał(a):
Lucy, trudno powiedzieć, moja ma jednolitą barwę. Najgorzej gdy oddziela się woda, wtedy oznacza to, że zrobiliśmy zawiesinę, a nie lipo.
Marcin napisał(a):
Witam Marleno.Mam ten problem co Lucy. Zamiast lipo wychodzi mi zawiesina. Próbowałem kilka razy i efekt jest daleko od zamierzonego. Używam lecytyny sojowej (non GMO) w granulkach oraz myjki ultradźwiękowej o częstotliwości 42,000Hz. Z racji tej iż lecytyna jest w granulkach mieszam z ciepłą wodą i trzymam dłużej niż pół godziny. Do mieszania składników używałem wody przegotowanej, kranowej przefiltrowanej oraz butelkowanej.Nie próbowałem jeszcze wody demineralizowanej.Po wymoczeniu lecytyny wymieszałem ją zawsze w blenderze w celu uzyskania jednolitej konsystencji. Po umieszczeniu 2óch roztworów w myjce podczas jej pracy (4x480sec) oraz ciągłego mieszania ,nie znika piana. Nie przechodzi też testu z sodą oczyszczoną a po odstaniu w lodówce oddziela się woda.Czy może być tak, że myjka nie daje rady bądź koniecznie trzeba zastosować wodę demineralizowaną? A może powinienem uprzednio zmieszać 2 roztwory w blenderze zanim zacznę proces kapsułkowania w myjce.Z góry dziękuję za wszelkie sugestie.Pozdrawiam serdecznie!
Marlena napisał(a):
Marcinie woda to raczej nie. Robiłam już lipo i na wodzie kranowej i na demineralizowanej. Woda wpływu nie ma. Obstawiam na za krótką sonikację. Polecam też używać słoika wstrząsanego ręką zamiast blendera i zobaczyć czy jest różnica. Nie ma prawa oddzielać się woda, to musi być jednolita konsystencja nawet jak postoi.
Gosia napisał(a):
W sobotę wieczorem zrobiłam liposomalną wit c – wersja forte (pół porcji). Wszystko niby dobrze, tyle, że nie robiła się pianka. Pomimo to sumiennie mieszałam bo nie wiedziałam co sądzić o braku pianki. Pokazywały się pojedyncze malutkie bąbelki – ale nie pianka i nie było momentu kiedy miała ta pianka zniknąć, więc na wyczucie godzinę mieszałam. Jednak uzyskałam piekną kremową konsystencję i myślę, że jest 'OK. Mija druga doba i nie rozwarstwia mi się jak Lucy czy Marcinowi. Robiłam wszystko dokładnie w/g przepisu, użyłam wodę demineralizowaną. Namoczoną lecytynę z roztworem witaminy połączyłam przed wlaniem do wanienki, wymieszałam ręcznie plastikową szpatułką – nie blenderem. Dziś zadzwoniłam popytać o techniczne sprawy do polskiego producenta myjek profesjonalnych i miły pan powiedział mi, że lepiej używać szklanej „wanienki” czyli odpowiednio dopasowanej zlewki, krystalizatora czy innego szkła laboratoryjnego (za póllitrową zlewkę zapłaciłam dziś 7,50). Dużo lepiej szkło przewodzi ultradźwięki i proces będzie skuteczniejszy. Zaraz się zabieram – zobaczymy czy będzie pianka 🙂 Moje pytanie: Marleno – co z tą pianką? mam nadzieję, że to co mi wyszło naprawdę jest 'OK. Lucy i Marcinowi życzę sukcesu, może opis mojego poczynania Wam pomoże. Pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Pianka raz jest mniejsza a raz większa, to od lecytyny się tworzy chyba. Moim zdaniem nie to większego znaczenia. najważniejsze jest uzyskać kremową lipo, która się nie rozwarstwia.
ania napisał(a):
Po pierwszej nieudanej probie zrobienia liposomalnej tydzien temu zebralam sie w sobie i zrobilam forte na kranowie udala sie dawalam ja przez dwa dni mojej starszej corce po znow zaczela pokaslywac i eureka po raz pierwszy od wrzesnia caly tydzien chodzila do przedszkola hurraaa…i tak bylo dobrze do soboty rana powiedziala ze cos ja gardlo smyra wiec ja za sprzet i zrobilam C dawalam jej po lyzeczce co pol godziny przez kilka godz. w koncu zaczela marudzic ze brzuszek ja boli wiec sie przestraszylam i przestalam jej dawac, w nocy temp. wiec w niedziele kolejna dawka tym razem dawalam jej wedlug schematu ktory Pani podala tzn. 350mg na kilogram masy ciala jesli dobrze pamietam no i nic bez poprawy w nacy znow temp. i ten wstretny kaszel, dzisiaj znow podaje jej lyzeczke co pol godziny i ja poprawy nie widze nie wiem co robie zle troche boje jej sie podac wieksza dawke ze wzgledu na bol brzucha, chociaz dzisiaj nic nie wspominala o brzuszku, a juz od rana ja podaje …juz zadzwonilam do lekarza tak zeby sie tylko upewnic ze osluchowo jest czysta, juz nie wiem co robic mialam nadzieje ze znalazlam magiczny srodek…dodam jeszcze ze przez poprzednie dwa dni jeszcze jadla owoce i pila soki a dzisiaj to tylko sniadanko owsianka z rodzynkami miodem i seimieniem lnianym i teraz zjadla kawaleczek brownie Pani przepisu, pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Aniu, podobnie jak w przypadku antybiotyków przy których absolutnie nie wolno przerywać kuracji „bo się trochę polepszyło” tylko należy doprowadzić ją do końca, tak i tutaj w przypadku witaminy C jeśli chcesz mieć efekty nie przestajesz podawać C aż nie ustąpią wszystkie symptomy. I podobnie jak przy antybiotykach należy zachować regularne odstępy czasu pomiędzy dawkami, czyli jak trzeba to podajemy nawet w nocy. Chodzi o to by utrzymać cały czas ten sam poziom C w plazmie. Gdy ten poziom spadnie bo przestaniesz podawać, to drobnoustroje atakują ponownie, tak samo jak wtedy gdy przestaniesz podawać antybiotyk nie doprowadzając kuracji do końca. Gazy, wzdęcia, bulgotanie w brzuchu – to są absolutnie normalne objawy i nie stanowią przesłanki do przerwania podawania witaminy, często bywa tak, że dopiero jak junior wyląduje na nocniku (co oznacza iż ustrój na daną chwilę się nasycił witaminą), to robi mu się lepiej: mija gorączka itd. – w tym momencie zmniejszamy dawki i podajemy je rzadziej. To co uda Ci się zrobić taką nieprawidłowo prowadzoną „przerywaną” terapią jaką opisujesz, to w najlepszym razie ledwie złagodzenie przebiegu infekcji, ale nie pełen powrót do zdrowia w czasie krótszym niż dwie doby. Polecam w celu nauki dawkowania zaznajomienie się z artykułem: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
ania napisał(a):
wrocilysmy od lekarza osluchowo czysta, tylko lekko zaczerwienione gardlo i ucho, ale obylo sie bez antybiotyku na szczescie tak wiec odwoluje wszystko to co zle w poprzedniej wiadomosci napisalam, chyba C musiala pomoc bo do tej pory lekkie przeziebienie i zaraz pluca byly zainfekowane wiec musiala pomoc C mam taka nadzieje no i wierze w to ze zmiana naszej diety tez ma wplyw na jej zdrowie i na resztenaszej rodziny, chyba musze sie uzbroic w cierpliwosc bo diete wprowadzilam jakies 2 m-ce temu wiec nie moge od razu oczekiwac ze przestanie chorowac z dnia na dzien i na zawsze bedzie zdrowa bez jakichkolwiek przeziebien…tylko jedno mnie zastanawia mianowicie zaraz po wyslaniu pierwszej wiadomosci do Pani mala przyszla i znowu mowila, ze ja brzuch boli wiec przestalam na kilka godzin i jak wrocilysmy od lekarza dalam jej kolejna dawke C czy moge jej witamine podawac przez kilka dni nawet do tygodnia ja wiem, ze dawkowanie jest duzo czesto i do ustapienia objawow ale co z tym bolem brzucha, a nie jadla to co zawsze … pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Jak wspomina w swoich pracach dr Klenner osłonowa dawka C nawet po ustąpieniu symptomów zawsze dzieciom będącym pod jego opieką była podawana aby zapobiec ewentualnej wznowie. Witamina C nie jest w żaden sposób toksyczna, więc nie ma obaw.
roberto napisał(a):
Tak jak wiele osób tutaj skusiłem się na witaminkę c liposomalną. Obecnie jestem po trzech tygodniach stosowania. Po tym okresie ustaliłem inne proporcje lecytyny 110g na 160ml wody, 30gram witaminy c na 120ml wody. Takie proporcje powodują, że smak i konsystencja dla mnie są idealne. Stosuję lecytynę słonecznikową która idealnie się rozpuszcza. Teraz mam pytanie odnośnie stosowania lecytyny. Czy są jakieś ograniczenia w ilości stosowanej lecytyny sojowej/słonecznikowej? Taka ilość witaminy c wystarcza mi na tydzień więc codzienne spożycie lecytyny wynosi coś około 16 gram. Jest to dość sporo jeśli porównać to do zalecanego spożycia podawanego przez producentów suplementów. Z chęcią usłyszę Wasze zdanie na ten temat i doświadczenie związane z długoterminowym spożywaniem lecytyny sojowej/słonecznikowej.
Marlena napisał(a):
Lecytyna to nieszkodliwe fosfolipidy, można jeść bez ograniczeń. Bardzo dobrze wpływa nie tylko na pracę mózgu (co wiedzą studenci) ale i na pracę wątroby (o czym mało kto wie). W celu na przykład pozbycia się problemów z wątrobą (kamica itd.) lub zbicia cholesterolu zaleca się terapeutyczne dawki 3-5 łyżek lecytyny dziennie. Polecam artykuł dra Andrew Saula, warto zwrócić uwagę na punkt 13 dotyczący lecytyny: https://www.doctoryourself.com/liver_15_ways.html
Włodek napisał(a):
Witam, czy może Pan podać, gdzie Pan kupuje lecytynę? Pytam dlatego, że mam problem z rozdzielaniem się już gotowego roztworu. A może trzeba zmienić proporcje? Więcej lecytyny?
Jola689 napisał(a):
Witam, bardzo zaciekawiła mnie Pani strona, zakupiłam już tą witaminę w celach głównie profilaktycznych dla całej rodziny. Jednak jedna rzecz mnie trapi. Posiadam dwójkę dzieci w wieku 6 lat i 1 rok. Chcę im codziennie podawać dawkę witC ze wzgledu na to, że bardzo często chorują. Jednak dla 1 rocznego dziecka 1000mg wydaje sie dosyc sporą dawką. Ostatnio tesciowa mowila, że kiedys jedząc codziennie cytryny przy częstych infekcjach nabawiła się refluksu. Czy podając ją dzieciom mogę je narazić na zniszczenie blony śluzowej żołądka? Bo taki maluch nie poskarży się na ból brzuszka. A ta forma liposomalna raczej na razie jest dla mnie nie osiągalna, nie chcę na razie kupowac takich urządzen ze wzgledow finansowych. Czy w tym wypadku jest ona konieczna? Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Witamina C nie ma takich niskiego pH jak sok z cytryny, nie niszczy też dobrych bakterii w jelitach. Natomiast 1 gram witaminy (to ilość jaką zalecał dr Klenner mający kilkadziesiąt lat doświadczeń w leczeniu pacjentów witaminą C) to 1/3 płaskiej łyżeczki od herbaty, którą można dodać np. do szklanki świeżo wyciśniętego soku marchewkowo-jabłkowego (nawet nie zmieni to zbytnio smaku) i zapewniam Cię, że junior po takiej ilości do toalety na pewno nie popędzi, co oznacza, iż jego ustrój przyjął witaminę z wdzięcznością, bo tego właśnie potrzebował.
Anna napisał(a):
Witaj Marleno!
Pytanie moje dotyczy stosowania megadawek witaminy C, przy jednoczesnym spożywaniu witaminy B17 (w postaci pestek moreli), gdyż słyszałam, że witaminy B17 nie powinno się spożywać z kwaśnymi produktami. Czy można zatem jednego dnia jeść np 20 pestek moreli i przyjmować liposomalną wit C, czy np naprzemiennie co drugi dzień??
Z góry serdecznie dziękuję i pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Wystarczy zbuforować kwas L-askorbinowy aby miał odczyn neutralny lub zasadowy.
Anna napisał(a):
a czy można łączyć witamine B17, albo pestki z moreli z ta gotową witaminą C, czyli Lypo-Spheric Vitamin C.
SERDECZNIE dziękuję!
Marlena napisał(a):
Nie wiem niestety. A po co chcesz to łączyć? Przecież można np. dodać pestki wrzucić sobie do porannej owsianki, a witaminę do wypitego w ciągu dnia soku warzywno-owocowego.
Anna napisał(a):
super! będę tak robić :)) po raz kolejny wielkie dziękuję!
bratek napisał(a):
Witam,
Zrobilam witaminke forte wedlug pani przepisu. Uzylam lecytyny slonecznikowej i przegotowanej wody. Maszynka 40KHz. Jedna mala modyfikacja to dluzsze sonifikowanie plynu. W sumie to tak okolo 45 minut.Pianki ani sladu podczas produkcji. Mikstura odstala 2 noce i nic sie nie rozwarstwia, wiec chyba udalo sie.
Po konsumpcji w malych dawkach przez caly dzien takze zadnych dolegliwosci nie bylo. Po kalibrowaniu czystym L-ascorbinowym (w dawce ogolnej okolo 18g) wystapilo przelewanie sie w brzuszku i lekka nadkwasota. Jednak po spozyciu w malych dawkach przez caly dzien okolo 50g (wzgledy medyczne) zadnego sladu nadkwasoty. Wiec chyba rzeczywiscie udalo sie wykonac prawidlowo.
Zycze powodzenia innym probujacym.
Kasia napisał(a):
Czy do kalibrowania należy używać zielonej herbaty, czy może czystej wody?
Marlena napisał(a):
W sumie dr Jaffe nie mówił nic na ten temat czy herbata zielona może być, w sumie słaby napar zielonej herbaty nie powinien mieć wpływu na kalibrację, ale chyba najlepiej jest użyć po prostu wody.
Justyna napisał(a):
Zrobiłam lipo 🙂 mam jednak pytanie, w jakiej temp należy przelać witaminę do lecytyny i czy należy ją rozpuszczać (witaminę) cały czas na ogniu, oczywiście pilnując temp 45-50 stopni? Aha, roztwór wyszedł jednolity, jednak pomimo długiej sonikacji do końca utrzymywała się pianka (niezbyt duża, ale jednak) i czy to stanowi jakiś problem?
Pozdrawiam 🙂
Marlena napisał(a):
Temperatura ciała będzie odpowiednia. Pianka to marginalna sprawa i nie przejmowałabym się nią jeśli konsystencja jest prawidłowa.
basia napisał(a):
Zrobiłam forte, wyszła idealna. Po „teście sodowym” pianki prawie nie było – co to oznacza? Że wchłanialność będzie lepsza niż te książkowe 80%? I mam jeszcze pytanie techniczne – w jaki sposób przelewacie roztwór z myjki do miski tak, żeby się nie porozlewał? Mi się nie udało – tzn udało, ale część wylądowała na stole 🙂 Pozdrawiam i przychylam się do wypowiedzi większości ludzi – świetny, wartościowy blog.
Marlena napisał(a):
Basiu, micha musi być wielka, wtedy nic się nie wylewa bokami. Dobry wynik testu z sodą przypuszczalnie oznacza większą ilość cząsteczek wit. C pokrytych lipidową otoczką.
basia napisał(a):
Dziękuję za odpowiedź.
Jestem świeżo po przetestowaniu działania liposomalnej postaci wit. C w wersji forte (na przeziębienie).
Tytułem wstępu powiem, że z reguły nie udzielam się na forach – ale jeżeli chodzi o wit. C to jestem zafascynowana jej działaniem i postanowiłam napisać tutaj. Pamiętam jak sama poszukiwałam w necie informacji o ludziach, u których NAPRAWDĘ zadziałały duże dawki C – bo co innego wiedzieć o Paulingu, a co innego usłyszeć świadectwo współczesnej osoby. Trafiłam wtedy na człowieka, który napisał mi (mailowa korespondencja), że on i jego żona wyleczyli nowotwory witaminą C – pili roztwór proszku z wodą, nie pamiętam jakie dawkowanie, ale to było około kilku (kilkanaście?) gramów dziennie. Kiedy mi o tym pisał był już od kilku lat osobą zdrową. W każdym razie – stwierdziłam, że warto nawet drobne „zwycięstwa” przy pomocy C opisywać, żeby ludzie nie bali się spróbować. Mam nadzieję, że kogoś zachęcę tym, co napiszę (skopiuję z własnych notatek, bo zachęcona jej działaniem – postanowiłam od dziś zapisywać swoje spostrzeżenia co do stosowania C).
Oto moje świadectwo 🙂
Zrobiłam liposomalną postać witaminy C – w wersji forte, z lecytyną słonecznikową.
Bolała mnie cały dzień głowa. Nie robiłam z tym nic, bo nigdy nie biorę tabletek. Następnego dnia to samo: od rana do wieczora ból głowy. Nie miałam żadnych dodatkowych oznak przeziębienia – jedynie 2 razy zdarzyło mi się zasnąć w ciągu dnia: raz na 3 godziny (!), które minęły migiem, a drugi raz – podczas karmienia mojej małej – „przysnęłam” na prawie godzinę (co mi się nie zdarza od czasu jak była noworodkiem). Ale żadnych dodatkowych oznak nie było, więc nawet nie przyszło mi do głowy żeby z tym „walczyć” (choć zmierzyłam sobie ciśnienie – bo to dosyć nietypowe było, że tak długo boli mnie głowa. Ciśnienie w normie 🙂 )
Prędzej pomyślałabym, że jako kobieta karmiąca mam „gorszy okres” niż, że się przeziębiłam – zwłaszcza, że typowych oznak brak.
Jednak jak trzeciego dnia znów obudziłam się z bólem głowy – postanowiłam (jako, że miałam już zrobioną C-forte) spróbować, czy pomoże na ból głowy (popijam wit. C już od dosyć dawna, w większych dawkach – parę gramów dziennie, nie codziennie, raczej sporadycznie – ale do tej pory tylko jako roztwór proszku w wodzie, pity przez słomkę. Nigdy nie próbowałam zwalczać nią przeziębienia tak, jak to zalecają – czyli uderzeniowa dawka co godzinę, aż do ustąpienia objawów – bo odkąd ją piję jakoś nie było okazji 🙂 ).
Liposomalną postać wit. C zrobiłam bardziej z ciekawości – jak wygląda, jak smakuje, itp. Ale AKURAT wystąpił ten ból głowy – więc była okazja do przetestowania w praktyce.
Trzeciego dnia, gdy ból głowy nadal był, wypiłam 1 łyżkę stołową C-forte (popołudniu), popiłam zieloną herbatą. Nie było zmiany, głowa nadal bolała. Po jakimś czasie (godzina, może dwie) – znów wypiłam łyżkę stołową (znów popiłam zieloną herbatą – od tej pory cały czas popijam zieloną – już nie będę tego pisać). Tym razem… ból minął!!!! Byłam w lekkim szoku (bo jakoś bez przekonania wypiłam tę drugą łyżkę). Ale następnego dnia rano… znów się pojawił..
Tym razem byłam pewna, że to przeziębienie, ponieważ rano pojawiła się – charakterystyczna dla mnie przy przeziębieniach – suchość ust (w taki sposób TYLKO przy przeziębieniu mi schną). Wzięłam 1 małą łyżeczkę C-forte. Ból głowy minął. Powtórzyłam to jeszcze 3 razy – z około godzinnymi przerwami. Ból głowy minął i już się nie pojawił, ale wieczorem (na wszelki wypadek) wzięłam jeszcze 5ty raz 1 łyżeczkę od herbaty C-forte.
Ból głowy i osłabienie minęło!!!!
Pojawiło się natomiast BARDZO DUŻE ożywienie – i tak już od 2 dni 🙂
Tak u mnie po raz pierwszy zadziałała liposomalna postać C.
Pozdrawiam wszystkich i zachęcam do spróbowania!
Marlena napisał(a):
Bardzo dziękuję, Basiu, za Twój komentarz. Pozdrawiam serdecznie!
basia napisał(a):
Proszę bardzo. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę mogła się podzielić dobrym działaniem C. Pozdrawiam również 🙂
schola_ama napisał(a):
Z wodą demineralizowaną nie radzę próbować stosowania doustnego, obawiałaby się nawet stosowania zewnętrznie. Dostałam po takiej wodzie – potwornego uczulenia Myślę że taka woda jest uzdatniana chemicznie. H2o destylowana uczciwie aparatem do destylacji w domu i H2o demineralizowana ze stacji paliw i ze sklepu – to chyba nie to samo
Marlena napisał(a):
Do produkcji kosmetyków jak i leków czy też w badaniach analitycznych stosuje się właśnie demineralizowaną wodę, czyli czystą H2O, pozbawioną jonów innych pierwiastków niż tlen i wodór. To nic innego jak woda wielokrotnie destylowana: https://pl.wikipedia.org/wiki/Woda_demineralizowana
Krzysiek napisał(a):
To mieszanie w trakcie pracy myjki jest konieczne?
Czytałem, że ultradźwięki mogą być szkodliwe dla skóry i kości i nie należy niczego wkładać czy wyjmować z myjki podczas jej pracy.
Drgania przechodzą przecież przez słomkę czy inne mieszadło.
Marlena napisał(a):
Nie wiem, nie próbowałam bez mieszania. Myślę jednak, że gdyby ultradźwięki były takie strasznie szkodliwe to np. badania USG byłyby zakazane, nie stosowano by ultradźwięków w kosmetyce czy też fizykoterapii (np. fonoforeza).
Krzysiek napisał(a):
W zasadzie masz rację.
W instrukcji do myjki Silver Crest piszą jedynie o nie dotykaniu wody rękoma podczas pracy urządzenia, zatem mieszanie wody/płynu jakimś przedmiotem nie powinno być szkodliwe. Ponadto może to być nadgorliwość producenta celem zabezpieczenia się przed ew. problemami ze strony użytkowników. Czy myjka tej firmy nadal działa bezproblemowo? Widziałem w sieci jakieś dwa różne wzory tej myjki.
W nazwie modeli są też różne końcówki „SUR 46 b1” lub „SUR 46 a1”
Sklep Lidl reklamuje na youtube ten pierwszy(bardziej kanciasta budowa w kolorze srebrno-białym, inne przyciski itd.. Parametry obu są chyba takie same. Który model posiadasz?
Marlena napisał(a):
Moja to jest symbol SUR 46A1, cokolwiek by to nie znaczyło 😉 I sprawuje się dobrze.
JAtoJA napisał(a):
Żółtko z cytryną nie powinno być takie złe. Żółtko samo w sobie jest smaczne i słodkawe. Z cytryną może więc smakować jak lemoniada 😉 Poza tym kwestia smaku to tylko kwestia przyzwyczajenia. Smaków się uczymy, do smaków się przyzwyczajamy. Zupełnie inaczej smakowała pierwsza kawa czy pierwsze piwo. Jest taka woda „Zuber” – 1szy raz jak się jej napiłem – to nie wierzyłem, że to można pić, mimo iż rozcieńczyłem ze zwykłą wodą 1:4 i schłodziłem. Wystarczy zamiast zaciskać oczy i popijać sokiem – poczuć smak, nauczyć się go … „It’s all in your head”
Genes napisał(a):
Świetny materiał, takiego szukałem i w końcu jest. Bardzo dobrze i kompleksowo napisane.
Małgoś napisał(a):
„Przypadkowo” trafiłam do tego bloga i z każdym akapitem Pani artykułu byłam coraz bardziej wzruszona, normalnie brak mi słów uznania (a jako polonistka mam ich zawsze nadmiar). Dzięki takim istotom, jak TY, świat staje się lepszy. PozdrawiaM cieplutko!!!
Marlena napisał(a):
Dziękuję, Małgoś i zdrówka przewlekłego życzę! 🙂
Małgoś napisał(a):
Droga Marlenko, mam problem ze znalezieniem właściwej lecytyny, na allegro znalazłam z dodatkami krzemu, pszenicy…[link] Czy taka może być?! Dziękuję:)
Marlena napisał(a):
Nie, musi być czysta lecytyna – bez mąki i antyzbrylaczy.
Małgoś napisał(a):
Próbujemy się leczyć z przeziębienia, ale już nas skręca od „octu siedmiu złodziei”: płaska łyżeczka na szklankę wody z miodem wywołuje u mego dziecka gęsią skórkę, no mnie też nie jest łatwo to wypić, a co dopiero kilka szklanek na dzień:) Dlatego szukam uparcie lecytyny,a na allegro oprócz tej w kapsułkach, wyskakują same preparaty do…powiększania penisa!? No zaczynam się bać, że mafia farmaceutyczna położyła już łapę na tym. Jestem świeżo po zapoznaniu się z historią leku na raka dr Burzyńskiego, toteż oglądam się podejrzliwie dokoła i będę bardzo wdzięczna za jakąkolwiek odpowiedż. PozdrawiaM
Marlena napisał(a):
Jeśli za kwaśne to po prostu dodaj więcej miodu lub zbuforuj kwasotę odrobiną sody kuchennej. Jest to doprawdy kwestia przyzwyczajenia kubków smakowych: tak jak niektórzy piją herbatę posłodzoną dwiema łyżeczkami i za chińskiego Boga nie przełkną gorzkiej, tak inni (ci, którzy niczego nie słodzą) po wypiciu łyka takiej herbaty osłodzonej dwiema łyżeczkami mają wrażenie, że wypili obrzydliwy ulepek. Przyzwyczajenie kubków smakowych do nowych smaków nie trwa dłużej jak 3 tygodnie. Lecytynę (w proszku lub granulkach) dostaniesz w sklepie ze zdrową żywnością.
Małgoś napisał(a):
Bardzo dziękuję, już zabraniam kubkom smakowym histeryzować:) Najważniejszy jest rozwój świadomości! Pozdrowionka
orientalka napisał(a):
Dzięki wielkie za te wspaniałe artykuły. Czas się przy nich kurczy!
Niesamowita wiedza!
Z tego co wiem to Lypo-spheric już w Polsce jest dostępny, tylko pod inną nazwą AltrientC. Znam sklep, ale nie chce robić reklamy. Prześlę im namiary na Twojego bloga.
Alek napisał(a):
Witam wszystkich,
Na wstępie chciałem podziękować za bardzo profesjonalną instrukcję 🙂
Z przyjemnością chciałem zakomunikować iż liposomalna witamina C w saszetkach, jest już dostępna na polskim rynku. Wszystkich zainteresowanych odsyłam na stronę https://vitallabs.pl/
Mam nadzieję że wielu ta wiadomość ucieszy.
Pozdrawiam!
Marlena napisał(a):
Wielu ucieszy, a wielu za równowartość 30 saszetek lub niewiele wyższą pewnie będzie wolało kupić osprzęt wraz z surowcem do produkcji własnej starczającej na ładnych parę miesięcy. No ale rozumiem, że to suplement importowany, jakościowo przewyższający domowy wyrób i tyle „musi” kosztować. 😉 Warto jednak zwrócić uwagę, że na amazon.com kupimy 30 saszetek za 30 dolców (92 zł), a dr Mercola sprzedaje u siebie 180 kapsułek liposomalnej za niecałe 40 dol. Ostatnią kwestią jest to, że ten polski dystrybutor (Vitallabs) nie jest wymieniony na stronie producenta (LivonLabs) jako upoważniony do sprzedaży ich produktów (może dlatego, że są „nowi”?).
Vitallabs napisał(a):
Witam,
Dziękuję za zainteresowanie 🙂 Istonie, nie ma nas jeszcze na stronie LiveOnLabs ze względu na reorganizację struktur dystrybucyjnych w Europie co właśnie ma miejsce. Jesteśmy związani kontraktem z Master Dystrybutorem na Europę, a produkt jest wprowadzony do rejestru w Głównym Inspektoracie Sanitarnym. Produkt jest oryginalny o czym mogli się już przekonać Klienci naszego sklepu. Osoby zainteresowane kwestiami rejestracyjnymi zapraszm do kontaktu.
Pozdrawiam 🙂 i życzę dużo zdrowia!
Katarzyna Grabowska
Vitallabs
goshio napisał(a):
Pani Marleno,
Na początku tak jak wielu innych czytelników chciałam Pani serdecznie podziękować za tego bloga 🙂 bo jest genialny!
Mam jedno pytanie odnośnie liposomalnej Witaminy C firmy LivOn Labs.
Czy mogę podawać ją mojemu niespełna cztero-letniemu synkowi? Wiem, że ta witamina zawiera śladowe ilości konserwantów i producent zastrzega, aby nie podawać jej dzieciom. Zastanawiam się czy to wynika tylko z przepisów i przyjętej „normy” witaminy C czy może rzeczywiście jest jakieś przeciwskazanie. Niestety średnio sobie radzę z róznymi eksperymentami w kuchni, więc tym bardziej obawiam się, że zakup wanienki ultradźwiękowej i robienie witaminy w domu może zakończyć się porażką, stąd moje pytanie.
Będę wdzięczna za odpowiedź i z góry dziękuję za pomoc:)
Pozdrawiam,
Małgosia
Marlena napisał(a):
Ten preparat zawiera też alkohol i chyba z tego względu nie nadaje się dla dzieci. Zrobienie liposomalnej w domu wydaje się trudne jedynie za pierwszym razem, potem to już rutyna jak zaparzenie szklanki herbaty 😉
goshio napisał(a):
W takim razie będę musiała zabrać się za poszukiwanie wanienki 😉 Jeszcze raz bardzo dziękuję za odpowiedź i za tego bloga. Pozdrawiam serdecznie!
roberto napisał(a):
Witam po dłuższej nieobecności. Po kilku miesiącach różnych eksperymentów z liposomalną witaminą c czas na krótką refleksję (może komuś się przyda). Na początku próbowałem różnych proporcji witaminy c, wody i lecytyny. Znalazłem lecytynę słonecznikową która wydawała się dobra. Z czasem dowiedziałem się, że w swoim składzie głownie zawiera mąkę. Firmy nie podaję, żeby nie robić antyreklamy. Niestety taki miks powodował, że prawdopodobnie tworzyło się porządne ciasto w jelitach no i trzeba było większej siły aby zrobić kupkę :). Stwierdziłem, że nie tędy droga i postanowiłem poszukać innej lecytyny słonecznikowej, a to co jeszcze mi zostało wyrzuciłem do śmieci. W końcu znalazłem prawdziwą lecytynę słonecznikową i po kilku eksperymentach ustaliłem nowe proporcje wody, witaminy c i lecytyny. Z tego co czytałem, w innych wypowiedziach, w niektórych przypadkach powstaje piana. Takich problemów nie miałem. Zawsze po 7 cyklach 3 minutowych w wanience (z lekkimi przerwami) jakiekolwiek ślady pany znikały (woda kranowa z filtra czterostopniowego). Taka witaminka liposomalna idealnie dla mnie smakuje a kwaskowatość jest mało odczuwalna co może świadczyć, że witamina c została dobrze zakapsułkowana w otoczce lecytynowej. Profilaktycznie łykam dodatkowo magnez i piję więcej płynów (to tak aby zapobiec tworzeniu się ewentualnym kamieniom nerkowym). Podsumowując, czy odczuwam pozytywne działanie witaminy c? Od wielu lat łykam witaminę c pod wieloma postaciami ale mogę napisać, że w tej liposomalnej coś jest. 🙂
Pozdrawiam
roberto
Przemo napisał(a):
@roberto
Robert podaj mi proszę namiary na twoją lecytynę. Ja próbowałem z lecytyną, w której nośnikiem jest maltodekstryna i roztwór się rozwarstwia. Po prostu cukier ten rozpuszcza się w wodzie i po temacie – mam wodę z cukrem i wit.C. Uzyskuję tylko ok 5-10% takiej mazi o którą chodzi. Czyli tyle pewnie mam lecytyny w lecytynie. Wygląda na to, że trzeba mieć dobrej jakości lecytynę. Obawiam się też, że ludzie mając lecytynę, w której nośnikiem jest mąka (o której producent nic nie wspomina) produkują „ciasto” i ładnie wychodzi odpowiednia maź bez rozwarstwiania się.
Spróbuję kiedyś z lecytyną w oleju ale w Polsce nie widziałem na razie. Trzeba będzie zamawiać z chin ;-).
Marlena napisał(a):
Przemo, lecytyna musi być czysta. To nie może być dodatek piekarski (lecytyna z mąką) ani nic takiego. Najlepiej idź do sklepu ze zdrową żywnością, tam dostaniesz na pewno tę właściwą „normalną”, czystą lecytynę.
Małgoś napisał(a):
Znalazłam lecytynę słonecznikową w płynie. Czy ktoś z Was miał z czymś takim do czynienia [link]
Pozdrawiam wszystkich liposomujących:) Mimo marnych rezultatów nie pddaję się:)
Przemo napisał(a):
@ Małgosia
Dzięki Małgosia, ja będę próbował z taką, muszę tylko ustalić ile jest lecytyny w tej lecytynie a ile oleju. Jeśli już kupiłaś to napisz namiary producenta. Spróbuję zapytać też w tym sklepie.
Ja od razu wyeliminowałem lecytyny z nośnikiem z mąki i robiąc z lecytyną na maltodekstrozie niestety nie wychodzi, rozwarstwia się ponad 90% roztworu.
asia s. napisał(a):
Witam serdecznie! Właśnie zrobiłam swoją pierwszą liposomalną witaminę C. Bardzo długo mieszałam lecytynę, ale i tak zostały niewielkie grudki. Piszesz że na początku sonikacji tworzy się pianka, a później konsystencja staje się kremowa. Ja nie widzialam zbytniej różnicy. Czy coś robię źle? Robiłam wersję forte. Aha, czy temperatura która wytwarza się w myjce nie jest zbyt wysoka? Zmierzyłam temperaturę płynu po przelaniu z myjki, niestety mój termometr pokazuje tylko do 43 st., ale przekroczyło limit. Czy ta reakcja nie zniszczy witaminy? Dziękuję za odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Lecytynę należy namoczyć, wtedy nie ma grudek. Witamina C utlenia się w temp. ok. 55-60 stopni (to dlatego gotowane pokarmy nie są tak wartościowe jak świeże), w myjce nie powstaje taka temperatura.
Paweł napisał(a):
Mam podobny problem z temperaturą,
w mojej myjce temperatura wzrasta z 26 do 38 po 12 minutach działania.
Przy dłuższym czasie wzrasta jeszcze bardziej.
Czemu ta temperatura tak rośnie?
(aktualnie eksperymentuję z 3 x 12 minut i chłodzenie pomiędzy, co jest uciążliwe i długotrwałe). Po trzecim cyklu już pianki nie ma.
Stosowałem wodę demineralizowaną i z kranu, lecytynę sojową i niestety półprodukt słonecznikowy (co odkryłem niedawno) nielubianej przeze mnie firmy, wersję forte i zwykłą – temperatura zawsze rośnie.
Moja myjka jest głośna – zamykam ją w osobnym pomieszczeniu na czas działania, o mieszaniu nie ma mowy.
rafal napisał(a):
Szanowna Pani Marleno,
nie chcę zanudzać a więc krótko: mam dużą wiedzę o Witaminie C i zarazem jestem „maratończykiem” (sport na poziomie wyczynu)… Moje pytanie bedzie krótkie:
Z dwóch możliwości:
1) tabletki witaminy C1000 Plus (firmy Calvita)
2) kwas L-askorbinowy (w kg), o zalecanym nr.CAS i WE oraz CZDA (ale uwaga: tak odmierzany miarką z calej zawartosci „na surowo!!,bez zabawy z tworzenie mikstury liposomalnej vit.C)
Co wybrać i spożywąć? co bedzie lepsze dla zachowania optymalnego zdrowia (ze zwroceniem uwagi na arterie krwionosne, serce i nerki!!)
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam an Pani Radę!
Pozdrawiam
rafal:-)
Marlena napisał(a):
Rafale na pewno krystaliczna witamina wyjdzie dużo taniej, zaś w połączeniu np. ze świeżo wyciskanymi sokami warzywno-owocowymi będzie równie skuteczna co gotowizna w tabletkach (witamina C z bioflawonoidami z róży).
rafal napisał(a):
Witam jeszcze raz, Marleno,
potwierdź moje zrozumienie Twych słów:
– zalecasz kwas l-askrobinowy i nie negujesz (??) sposobu uzycia: 3-5gramów „łychy” z pojemnika na surowo, „bez obróbki” wymieszany np w szklance wody osmotycznej.. (zdemineralizowanej) ?
– jesli juz tabletki to czy moj wybor (tabletki witaminy C1000 Plus (firmy Calvita)) tak, tej chemii z dzikiej róży jest optymalny…
czy dobrze to zrozumialem?? Potwierdz mozliwosc i taka samą skutecznosc spozywania l-askrobiny z pojemnika na surowo??
Pozdrawiam raz jeszcze?
rafal
Marlena napisał(a):
Wiesz, możesz spróbować wciągać nosem przez słomkę, ale nie radzę, to nie ten kwas 😉 A tak na poważnie: oczywiście, że jak witamina jest w postaci proszku to się ją sypie łyżeczką: płaska łyżeczka witaminy C to circa 3 gramy. Witamina nie jest farmaceutykiem, który musimy dozować z aptekarską dokładnością co do mikrograma (wszystkie witaminy mają zresztą bardzo szeroki margines bezpieczeństwa jeśli chodzi o ścisłość, w końcu nie są to leki czyli ksenobiotyczne substancje lecz składniki odżywcze). Odkrywca witaminy C, Albert Szent-Gyorgyi napisał swego czasu, że witamina C powinna być sprzedawana w spożywczaku jak mąka, soda, sól czy cukier i że w domu obok cukierniczki powinien stać drugi pojemnik z witaminą C, którą powinniśmy sypać równie hojnie jak szafujemy cukrem. Myślę, że ten naukowiec miał zdecydowanie rację, a jego wizja pojemnika z witaminą C w każdym domu pomału zaczyna się realizować. Jeszcze tylko musimy cierpliwie poczekać, aż znajdzie się w każdym spożywczaku tuż za rogiem, zamiast być jak leki pakowana w kapsułki czy tabletki i sprzedawana za bajońskie kwoty (w przeliczeniu na cenę za kilogram).
Jeśli chodzi o dozowanie to warto rozłożyć sobie witaminę C na cały dzień. Więc przykładowo zamiast 1 dawki 3 gramowej organizm więcej skorzysta jak dostanie 3 razy po gramie czy 6 razy po pół grama. To się zresztą tyczy wszystkich witamin i minerałów: podawane częściej w mniejszych porcjach – przyswojone zostaną efektywniej niż podawane rzadziej i w większych.
John napisał(a):
Cześć,
Umieściłem komentarz ale pod postem z góry.
Praktycznie wykonałem już domowym sposobem formę liposomalną zgodnie ze stroną: https://qualityliposomalc.com
używając do tego celu kwasy L – askorbinowego. W między czasie znalazłem informację, że ze względu na fakt, że witamina ta tak przyjmowana nie jest przez organizm naturalnie konwertowana do askorbianu sodu, kiedy dostanie się wprost do krwi istnieje ryzyko kwasicy (zakwaszenia organizmu), i że jest to bardzo niebezpieczne.
Zalecają używać tylko formy askorbianu sodu. Jak z tym jest? Czy jest Ci coś więcej wiadomo na ten temat?
Ile musiałbym przyjąć gr kwasu l – askorbinowego w formie liposomalnej, żeby się martwić o kwasicę?
Marlena napisał(a):
Jeśli chodzi o bezpośrednie dostarczanie witaminy C (np. w formie wlewów dożylnych lub zastrzyków) to stosuje się askorbinian. Jeśli chodzi zaś o liposomalną to można ją w domu zrobić z czystego kwasu lub z askorbinianu, zależy jakie pH końcowe chcesz uzyskać. Kwas L-askorbinowy generalnie jest słabym kwasem organicznym, więc byłyby potrzebne znaczne jego ilości dostarczone naraz aby wywołać acydozę metaboliczną, niektóre źródła mówią o ilościach rzędu 1 g na kg masy ciała, pod warunkiem, że wszystko zostałoby od razu przyswojone (co drogą doustną jest mało możliwe). Pamiętaj też, że możesz buforować swoją witaminę C jeśli z jakichkolwiek powodów wolisz mieć niekwasową jej formę.
rafal napisał(a):
p.Marleno,
jeszcze raz zapytam. Mam już kwas l-askorbinowy (kilogramowy, w opakowaniu o najwłaściwszym CAS, WE i CZDA). Nie chcę wytwarzać z niego wersji liposomalnej. Mam zamiar używać w ten sposób: nabieram płaską łyżeczkę surowej substancji, dziele ja na trzy porcje i x dziennie po 1/3 zawartości plaskiej lyzeczki rozpuszczam w szklance wody (lub polszklance…). Moje pytanie jest: czy tak przyjmowany material zastąpi w zupelnosci (i w skutecznosci) polykana witamine C firmy Colvita??? Przyznam, że wpis Johna troche mi zamieszal w glowie, ale poprzednio z Pani słów odczytałem że mogę swobodnie spozywac tak jak napisalem wyzej… Prosze o ustosunkowanie się … i dziekuje! 🙂
Marlena napisał(a):
Możesz rozpuścić w wodzie, ale o wiele lepiej będzie rozpuszczać w soku (lub np. zielonej lub ziołowej herbacie). W ten sposób masz C oraz bioflawonoidy razem. Tak czynił m.in. dr Klenner i to działa. Ilość jaka jest potrzebna w danym momencie Twojemu organizmowi pozwól wyznaczyć jemu: zrób kalibrację. Resztę wątpliwości może wyjaśnić ten artykuł: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/ oraz inne artykuły otagowane „witamina C” (lista tagów znajduje się po lewej stronie witryny).
rafal napisał(a):
Dzieki za Wyczerpującą Odpowiedz! 🙂
W przeszłości czytałem prace profesorów: Waltera Hartenbacha i Mathiasa Ratha… Zaopatruję w vit.C cała rodzinę tzn. rodziców (bo żona i dzieci mnie nie słuchaja..:-) a natomiadst ojciec miał pól roku temu lekki udar (skonczylo sie na opadnieciu powieki – wszystko zdaje sie wracac od normy, ale cisnienie mimo blockerow wciaz potrafi byc wysokie…). Wiem od profesorów, że vit C ale duze ilosci – sercowcy nawet do 4 gramow dziennie!! raz uelastycznia żyły a dwa zwieksza przeswity bo.. podobno vit. C „bezinwazyjnie” lagodzi i usuwa zlogi w naczyniach krwionośnych…(co o tym sądzisz?? napisz o swych doswiadczeniach nie patrzac na Hartenbacha czy Ratha?? 🙂 ). Ja sam jestem „maratończykiem” i sam mam dużo doswiadczen wykonanych na sobie…(podaj mail – bo nie chce zajmowac tutaj uwagi innych a Ty może wykorzystasz moje spostrzeżenia do swoich doświadczeń do czego zachęcam..:-) )
Magna napisał(a):
Postanowiłam podzielić się moim doświadczeniem. Od wczoraj zaczęło mnie brać jakieś przeziębienie. Akurat przedwczoraj zrobiłam sobie liposomalną wit. C w wersji forte (O dziwo udało się! Wystarczyło ok. 15 minut sonifikowania.) Pierwszego dnia podeszłam do sprawy z dużą nieśmiałością zażywając w sumie małe dawki czym pewnie dopuściłam do dalszego rozwoju przeziębienia. Dziś już podeszłam do sprawy bardziej konkretnie: postanowiłam zażywać większe dawki w regularnych odstępach (co 45-60 minut). W sumie wypiłam ok. 17g wit C i oto moje obserwacje:
– nie odczułam żadnych efektów ubocznych, jedynie lekkie zawroty głowy, ale to również może być spowodowane przeziębieniem,
– już po kilku dawkach całkowicie ustąpił katar i ból głowy, ból gardła jednak pozostał,
– ok. pół godz. po zażyciu kolejnych dawek ból gardła praktycznie całkiem zanikał i powracał jeśli zapomniałam o kolejnej dawce lub zrobiłam za długi odstęp między dawkami,
– pod koniec dnia po tych 17 g wit. C stwierdzam,że jednak wzięłam za mało, bo ból gardła i katar znowu powraca. Zresztą w innym miejscu na tej stronie doczytałam później,że przy lekkim przeziębieniu może być potrzebne na dobę ok. 30-60g wit. C…zatem nic dziwnego,że to moje 17 g nie wyeliminowało choroby…
I tu mam pytanie do Pani Marleny: czy przez noc też należy brać regularnie dawki, żeby podtrzymać efekt? Czy też wystarczy wziąć jedną większą dawkę przed snem?
Marlena napisał(a):
Witaj, Magna! Zawsze zażywaj witaminę C przy infekcji kierując się ustępowaniem symptomów i odpowiedzią jelitową. Nie bierz tyle ile Tobie się wydaje, że będzie OK, ale weź tyle aby szybko i sprawnie ustępowały symptomy, jakakolwiek ilość by to nie była. Dopóki jesteś na nogach bierz do nasycenia tkanek obserwując uważnie symptomy: jeśli nie ustępują zwiększ dawkę i/lub częstotliwość, a jeśli pojawia się odpowiedź jelitowa – zmniejsz dawkę i/lub wydłuż nieco odstępy pomiędzy nimi, chodzi o to by raczej nie dopuścić do wypróżnienia – witamina C tak jak to podkreślał dr Cathcart ma być w ustroju, nie mamy się jej pozbywać w toalecie 😉
Przeciętnie infekcja („stugramowe przeziębienie” – termin ukuty przez Cathcarta) powinna ustąpić w ciągu pierwszej doby (tzn. te najgorsze objawy jak gorączka, ostry ból itd.), zaś drugiego dnia (ewentualnie jeszcze trzeciego, co zależy od stanu systemu odpornościowego oraz zjadliwości intruza) dobijamy najeźdźcę jedynie już ostatecznie do końca (dawki rzadsze i/lub mniejsze) i mamy problem z głowy. W zasadzie to nie my dobijamy, robi to nasz system, w czym witamina C go z lubością wspiera, bo taka jej biochemiczna rola. Dlatego należy dbać o regularność, aby zapewnić jej stały poziom w plazmie. Dopiero gdy będzie zbliżał się stan nasycenia poczujemy odpowiedź jelitową (burczenie, przelewanie w kiszkach) i dopiero wtedy jest to znak, że należy zwolnić tempo albo zmniejszyć wielkość dawki. Nie wcześniej.
Magna napisał(a):
Dziękuję za odpowiedź:) W ogóle dziękuję za tego bloga – już tyle ciekawych rzeczy się nauczyłam i wdrożyłam w życie…
rafal napisał(a):
Witam Cie, Marleno,
to i ja się podzielę swymi „doswiadczeniami”. Biorę od przeszło miesiąca (wczesniej bralem C plus przez 3 miesiace) Twoją Vitamine (kwas l-askorbinowy zakupionu w Twoim Żródle). Tak jak razem ustaliliśmy nie bawię się w żadne liposomalne „uzdatnianie”vitaminy a poprostu rozpuszczam proszek w zielonej herbacie. Dziennie potrafię wziąść nawet do płaskiej małej lyżeczki…Nie mialem i nie mam infekcji ale jestem czynnym biegaczem – bez znaczenia pory roku robie w tygodniu od 30 do 40km..). Witaminę C biorę ze wzgledów „naczyniowo-sercowych” (szkoła Hartenbach’a i Rath’a). Co zauważyłem:
– wydaje mi się, że moja „żywotnosć” moja „wydolność” mocno wzrosła!! -jak codziennie robisz 5-8km to się czuje jak organizm pracuje..) – być może stan moich żył (przepustowość) poprawił sie, nie wiem, ale czuje sie znacznie lepiej..
– nie mam żadych dolegliwosci żołądkowych!!
– stolec: zawsze był „rzadki” bo od 10 lat uzywam tylko wody osmotycznej (herbata, zupy, jedzenie gotowane na niej) ale teraz jest jakby mniej rzadki bardziej „twardy” czy to nie wbrew logice??
(czasem nawet lekkie zaparcia.. ale to drobiazg tak tylko na marginesie zaznaczam);
– czesto czuje… bol to za duzo powiedziane, ale takie cos jakbys dlon na mej wątrobie połozyła…moze na wątrobie, woreczku.. (przed braniem C nie mialem czegos takiego..);
– czesto czuje podobne „sensacje” w prawym dolnym boku (slepa kiszka, jelito grube.. nerka). jeszcze raz powtarzam to nie ból, ale takie „ćmienie”. Ból znika po oddaniu stolca lub opróżnieniu pęcherza…
– od czasu brania C mocz w mym odczuciu schodzi jakby był o wiekszej gestosci…
– czy aby napewno C nie wyplywa na skamnienianie moich nerek…
Marleno, co Ty na to… Prosze wypowiedz sie..
(powtorze: fajnie reaguje moj uklad naczyniowo krwionosny- to sie czuje podczas wysilku a jako nalogowiec z latwoscia to wyczuwam.. ale… te inne niepokojace zjawiska napawaja mnie Strachem… )
Co Ty na to??
pozdr.
rafal
Marlena napisał(a):
Nie przypominam sobie żadnych z Tobą wspólnych ustaleń, Rafale. Na tej witrynie informuję, opisuję, dyskutuję, ale nie jestem niczyim osobistym terapeutą ani lekarzem i nie udzielam porad indywidualnych.
Jeśli masz psychiczny opór (strach) przed stosowaniem witaminy C w formie krystalicznej (takie mam wrażenie), to sięgnij np. po sproszkowane owoce róży czy aceroli, które jako suplement codzienny są wystarczające jeśli Twoje dobowe zapotrzebowanie na wit. C nie jest wielkie.
Odnośnie tworzenia się kamieni nerkowych pod wpływem witaminy C, to do tej pory nie ma ani jednego potwierdzonego przypadku, jak się wydaje. Wręcz przeciwnie – witamina C była z powodzeniem wykorzystywana do leczenia kamicy nerkowej. Witamina C nie jest też hepatotoksyczna, wręcz przeciwnie – jest wykorzystywana do leczenia chorej wątroby.
Więcej dowiesz się z artykułów na witrynie dra Saula:
https://www.doctoryourself.com/ortho_c.html
https://www.doctoryourself.com/kidney.html
https://www.doctoryourself.com/kidney2.html
https://www.doctoryourself.com/hepatitis.html
Jeśli jednak masz wątpliwości co do stanu swoich nerek lub innego organu, to zbadaj je proszę u odpowiedniego specjalisty. Warto też zadbać o bogatą w błonnik i laktobakterie dietę by uniknąć problemu z zaparciami, nawet lekkimi.
Przemo napisał(a):
@ rafal
Rafał, nie chcę być uszczypliwy ale dużo jeszcze przed tobą wiedzy do odkrycia o twoim zdrowiu. Na razie jeszcze jesteś na złej drodze w swoim odżywianiu, piciu tej wody o której napisałeś i sporcie.
Życzę szybkiej nauki zanim stracisz zdrowie.
Pozdr
Ania napisał(a):
Dzięki za genialny przepis!
Robert napisał(a):
Mam pytanie odnosnie myjki ultradzwiekowej
Czy taka o paramertrach 40 Khz jest wystarczajaca czy lepiej zainwestowac troche wiecej I kupic jakas o wiekszej czestotliwosci?
A tak przy okazji znalazlem ciekawy artykul odnosnie eboli I witaminy C
https://alexjones.pl/pl/aj/aj-technologia-i-nauka/aj-medycyna/item/38086-leczenie-eboli-wg-anonimowego-lekarza-pracującego-nad-tym-wirusem
Małgoś napisał(a):
Droga Marleno, odpowiedz proszę, co z ta pianką podczas sonifikacji. Po półgodzinie mieszania w myjce jakby zniknęła, ale za chwilę (gdy odstawiłam, by znaleźć naczynie do przelania, znów się pojawiła). Przygotowuję na czystej sproszkowanej sojowej, wcześniej na słonecznikowej nie miałam takich problemów, pianka znikała po 10 minutach mieszania i wynik buforowania był zadowalający. Gdy przy sojowej miksturze robię buforowanie, to aż kipi i piana przelewa się ze szklanki. Męczę się okrutnie, bo nieopacznie zakupiłam hurtowo lecytynę sojową u swego dotychczas sprawdzonego producenta, a rozpoczęliśmy w domu walkę z pewnym przewlekłym wirusem i „Twoja” liposomalna bardzo nam potrzebna. Bardzo Ci dziękuję!
Marlena napisał(a):
Trudno mi cokolwiek powiedzieć, u mnie pianka znikała pod koniec.
Przemo napisał(a):
@ Małgoś
Zmień lecytynę bo masz jakąś nietypową mieszankę nośników, które ci pienią.
pozdr
Robert napisał(a):
Marleno, a gdyby zastąpić zieloną herbatę herbatką z czystka? Czystek nie ma tych substancji psychoaktywnych co zielona herbata (teina, teofilina), a dodatkowo podobno wzmacnia działanie witaminy C?
pozdrowienia!
Marlena napisał(a):
Czystek moim zdaniem jak najbardziej, pisałam o tym przy okazji artykułu o czystku.
lukasz napisał(a):
Czy 6 miesięcznemu dziecku można podawać wit C. Jeśli tak to w jakich ilościach?
Marlena napisał(a):
W sumie niemowlę karmione piersią powinno pobierać C z mleka jedzącej sporą ilość świeżych warzyw i owoców matki. Ogólnie przelicznik dla dzieci jeśli je suplementujemy jest prosty: 100 mg na każdy miesiąc życia dziecka, 1 g na każdy rok życia dziecka.
lukasz napisał(a):
A czy można by tą liposomalną wit c wcierać w skórę?( czy w ten sposób otrzymałoby się podobną przyswajalnosc?)
Marlena napisał(a):
Nie mam pojęcia, nie próbowałam stosować w ten sposób.
Agnieszka napisał(a):
Zakupiłam witaminę c z laboratorium Stanlab z Lublina, czyli tą rekomendowaną przez P. Marlenę.Jednak mam duże wątpliwość co do jej stosowania , gdyż jest to witamina produkowana w Chinach z kukurydzy, więc skąd mam pewność ,że to nie jest kukurydza modyfikowana genetycznie.
Proszę o komentarz
Marlena napisał(a):
Tutaj pisałam na ten temat: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/ molekuły składają się z atomów a tych nie można „zmodyfikować genetycznie”, więc rodzaj surowca z jakiego pozyskuje się glukozę (prekursor witaminy C) nie ma żadnego znaczenia w związku z tym.
Marek napisał(a):
Witam !
Piszesz, że miksturę w myjce nie można mieszać metalowym mieszadełkiem a co z samą wanienką ? We wszystkich myjkach jakie widziałem jest ona metalowa ? Czy należy ją wyłożyć jakąś folią ?
Pozdrawiam !
Marlena napisał(a):
Ja nie mam metalowej i nie polecam metalowej. Wanienki są z reguły wykonane ze stali nierdzewnej, a stal z niczym nie reaguje. Przy zakupie należy zwrócić na to uwagę.
Marek napisał(a):
Piszą, że to stal szlachetna więc powinno być ok. Pytanie tylko czy szlachetna to to samo co kwasoodporna. Łyżeczki stalowe też są ze stali nierdzewnej a jednak w zmywarkach po jakimś czasie okazuje się że potrafią miejscowo rdzewieć.
Marlena napisał(a):
Najtrwalsza i najbardziej odporna jest stal chromowo-niklowa oznaczona 18/10 (używana w medycynie ale też i w dobrych garnkach i markowych sztućcach jak np. Gerlach), potem 18/8 (najbardziej popularna, nie tak dobra jak 18/10, ale wciąż niezła), a potem 18/0 (z tej są właśnie te tanie sztućce, ma szarawy niezbyt ładny odcień i nie jest tak trwała jak pozostałe). Oznaczenia te pokazują stosunek zawartości chromu do niklu w danych stopie. Tutaj doczytasz resztę: https://pl.wikipedia.org/wiki/Stal_nierdzewna
Li. napisał(a):
Pani Marleno
czy witamina C może uczulać? Dawać reakcję alergiczną typu swędząca wysypka na skórze? I czy może leczyć alergię?
Li.
Marlena napisał(a):
Nie, wręcz przeciwnie – wit. C jest antyhistaminikiem: zapobiega występowaniu alergii.
kass napisał(a):
Mam pytanie – czy witC może wytłuc krętki boreliozy? czy to może za daleko idące nadzieje… ?
ps. blog jest de beste !!!! Pozdrawiam:)
Marlena napisał(a):
Rozprawić się z krętkiem oraz innym dziadostwem (cokolwiek nie będzie miało chęci Tobie zagrozić) jest w stanie Twój prywatny ochroniarz: system immunologiczny. Ponieważ witamina C wspiera go niesłychanie, więc tak, będzie bardzo potrzebna (szczególnie gdy dieta jest w przeważającej mierze gotowana, a nie surowa). Robiąc wszystko co w Twojej mocy aby budować odporność idziesz w dobrym kierunku: gdy się skoncentrujemy na budowaniu zdrowia zamiast na walce z chorobą, to już nie będzie potrzeby walczyć z chorobą, bo tam gdzie jest zdrowie choroby po prostu nie ma, te dwa stany nie mogą istnieć równocześnie. Buduj zdrowie! 🙂
kass napisał(a):
…i tu jest problem, borelioza osłabia system immunologiczny, a w chwilach osłabienia – stresu, kłopotów, zwykłego przeziębienia – atakuje ze zdwojoną siłą, krętki ukrywają się w cystach, z których niełatwo je wypędzić i wytłuc. Przeszłam już kilkanascie różnorakich terapii i co?… NIC! kretki mają się świetnie a organizm coraz gorzej…
kass napisał(a):
Czytałam dużo o tym, że witC jest bardzo pomocna przed i po chemioterapii, wiem też , że lekarze nie chcą słyszeć o dożylnych wlewach tej witaminy (ponoć zmniejsza ból i ułatwia znieść to leczenie) , czy podanie domowego liposomalu przed takim leczeniem byłoby skuteczne? kiedy włączyć tą witaminę (mąż za chwilę zacznie chemioterapię – przerzuty do wątroby czerniaka skóry) i w jakich ilościach? z góry dziękuję za odpowiedź:)
Marlena napisał(a):
Na początek warto sobie zdać z jednej rzeczy: nie jesteśmy w stanie sobie tej witaminy wyprodukować endogennie w ustroju, choćbyśmy pękli. Nie odnotowano do tej pory żadnego przypadku nowotworu z powodu nadmiaru witamin, natomiast łączy się powstawanie tych chorób z głębokimi, wieloletnimi niedoborami witamin (w tym C, która odpowiada za stan tkanki łącznej). Nie odnotowano też żadnych przypadków tych chorób (czy w ogóle jakichkolwiek chorób) powiązanych ze zbyt dużym spożyciem warzyw i owoców (świeżych szczególnie), natomiast odnotowano jak najbardziej wśród osób, których dieta pozostawia w tym zakresie delikatnie mówiąc wiele do życzenia, warzywa i owoce traktując raczej jako dodatek (przystawkę), zamiast tego zaś obfituje głównie w pokarmy mączne, pokarmy mięsne i nabiałowe oraz słodycze i ciasta (nota bene: głównie to właśnie prezentujesz na swojej witrynie). Te pokarmy bowiem ani przed tymi chorobami nie chronią, ani nie potrafią powodować wzmocnienia zdrowia gdy już choroba jest w toku. A świeże warzywa tak (np. terapia Gersona i oparta na jej zasadach dieta jest doskonała zarówno profilaktycznie jak i terapeutycznie) – właśnie dlatego, że nie są pokarmami zwyrodniałymi, zatruwającymi organizm szkodliwymi metabolitami lub ograbiającymi nas z witalnych substancji, lecz z natury swej są niezwykle bogate w potrzebne ustrojowi do przeprowadzania jego prawidłowych operacji biochemicznych liczne substancje: witaminy, makro- i mikroelementy, błonnik i rozmaite fitozwiązki, które nie wszystkie zostały przez naukowców nawet jeszcze zidentyfikowane.
Niestety z pustego i Salomon nie naleje i to warto zrozumieć. Ciało nie dlatego choruje, że chce zrobić komuś na złość, lecz dlatego, że z powodu braku potrzebnych mu substancji załamały się już wszystkie mechanizmy obronne i regulujące równowagę jakie tylko miał do dyspozycji i włącza wtedy „tryb awaryjny”: żyjemy, ale chorzy. Czy dalsze niedostarczanie tego czego sam wytworzyć nie umie może działać na jego szkodę czy na jego dobro? To już samemu należy odpowiedzieć sobie na to pytanie, szczególnie gdy ma się w planach zalanie go oceanem niebezpiecznych substancji toksycznych, mających działanie działanie mutagenne, teratogenne oraz kancerogenne.
Przemo napisał(a):
@kass
Borelioza jako choroba jest uleczalna. Są tylko nieuleczalni pacjenci z tą chorobą.
Pozdr
kass napisał(a):
Dziękuję za obszerną odpowiedź. Masz rację, sama nie wiem co robić… ale spróbuję powalczyć. Dietę zmieniliśmy na warzywno-owocowa, powoli wprowadzamy Gersona, na ile uda nam się zdążyć – nie wiem, prawde mówiąc jestem załamana….
pozdrawiam:)
Marlena napisał(a):
Zastanów się nad tym artykułem https://leczenieraka.blogspot.com/2009/12/nowotwor-zosliwy-skuteczne-samoleczenie.html – jeśli będziesz myśleć „mam mało czasu” to będziesz mieć go mało. Ktoś kto Ci powie „mamy tylko x czasu” mówi to z JEGO punktu widzenia, ograniczonego pewną umową i statystykami, ponieważ niczego innego nie zna. Tylko że każdy z nas ma w sobie moc by nie być częścią statystyk, bo jak mówi stare powiedzenie „jeśli pacjent chce żyć to i medycyna jest bezsilna.”. Diagnoza nie jest wyrokiem. Polecam również inne artykuły na blogu Grzegorza. On też miał kiedyś bardzo dawno temu dane tylko x czasu.
kass napisał(a):
Dziękuję 🙂
lukasz napisał(a):
Jak wypije liposomalną wit c to mam straszne gazy. Czy mozna coś z tym zrobić?
Marlena napisał(a):
Tak, przeczytać ten oto artykuł: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
Przemo napisał(a):
@lukasz
Gdzieś czytałem, chyba u Huldy, że duże ilości gazów mogą być oznaką niesymbiotycznej flory bakteryjnej oraz grzybic w jelitach tj candida i innych.
Pozdr
Marlena napisał(a):
W przypadku witaminy C gazy wynikają z tego, że wiąże ona wodę w jelitach (nawet zdrowych, z prawidłową florą).
Regina Obrębska napisał(a):
Pani Marleno mam pytanie – dla czego musimy mieszać roztwór wit c i lecytyny
plastikową lub drewnianą łyżeczką skoro pojemnik w myjce w której wytwarzamy liposomalną wit c jest chyba metalowy -aluminiowy czy ze stali nierdzewnej / tak wyglądał na zdjęciach /.
Dziękuję za odpowiedź z góry.
Marlena napisał(a):
Już to wyjaśniałam: stal nierdzewna nie jest metalem, jest stopem metali. Chodzi o to by nie było to metal z gatunku tych, które reagują z kwasami. Jeśli aluminium to odpada, bo reaguje. Stal nierdzewna nie reaguje i dlatego jest OK. Plastik nie reaguje – jest OK. Itd. Zanim kupisz myjkę upewnij się czy ma wnętrze stalowe a nie aluminiowe (najczęściej mają stalowe, nie spotkałam się z aluminiowymi, ale na wszelki wypadek zawsze upewnij się u sprzedawcy).
Tomek napisał(a):
Pani Marleno, czy można zastosować lecytynę słonecznikową ale w płynie?? Podobno w płynie zawartość lecytyny jest dużo większa niż w proszku. i nie trzeba by namaczać:) Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Przypuszczam, że można.
Przemo napisał(a):
@Tomek
Tomek spróbowałeś już? Napisz proszę co Ci wyszło bo ja katuję lecytynę na maltodekstrozie i ni w ząb. Rozwarstwia się.
Pozdr.
renifer29 napisał(a):
Witam Marlenko,
chciałam zapytać, czy tym samym sposobem tzn. za pomocą myjki można zamknąć w liposomach np. kwas hialuronowy? A także inne cenne składniki, które w kosmetykach działają tylko powierzchniowo ?
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Nie wiem, nie próbowałam.
nova59 napisał(a):
Robiłam liposomalną wit. C już kilka razy. Za każdym razem rozwarstwia się. Nie wylewam tego płynu. Mimo, że w myjce ultradźwiękowej 42 kHz trzymam płyn 30 minut a potem po odstaniu i rozwarstwieniu jeszcze 10 minut (nadal rozwarstwia się) to dziwnym jest to, że po sprawdzeniu za pomocą sody i wody płyn nie spienia się zbytnio. Uznaję, że wartość tej mikstury jest nie zła. Za to winę przypisuję jakości lecytyny. Wypijam to i nie marudzę. Piję miksturę dwie łyżki stołowe co godzinę. Poza nocą, bo w nocy śpię i to 8 godzin. Popijam miksturę herbatą zieloną z odrobiną miodu. Kilka dni temu zachorowałam na półpasiec. Nie przyjmuję żadnych chemicznych leków, leczę się sama właśnie tą witaminą. Efekty są niesamowite. Moja mama truchleje ze strachu przed tymi eksperymentami, ale ja pełna optymizmy powoli pozbywam się zmartwienia. Napiszę do was jeszcze jak się wykuruję. cześć
pati napisał(a):
Witam Marleno! Dwa lata temu nastąpił u mnie po ponad 10 latach nawrót nerwicy lękowej. Przez rok byłam na lekach, które oczywiście robiły ze mnie półprzytomnego robota. Żyłam, bo musiałam (mam synka), chodziłam do pracy, bo musiałam, sprzątałam, bo wypadało itd., itp. W końcu leki odstawiłam pod okiem lekarza i całkiem nieźle funkcjonowałam. Niestety przy okazji jesieni lęki mnie dopadły ze zdwojoną siłą. Również w tym czasie zaszłam w ciążę (czego bardzo pragnęłam, bo latek już u mnie 37). To dopiero 5 tydz. Początki są szalenie ważne a mnie dręczą lęki, ataki paniki, kołatania serca i wiele, wiele innych dolegliwości. Zyję w lęku przed lękiem. Ciągły stres. Często nie do wytrzymania. Stąd moje pytanie. Ile wit. C (będąc w ciąży) mogę dziennie przyjmować, żeby sobie pomóc? Bardzo proszę o jakieś wskazówki. Naprawdę jestem już zmęczona. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Pati, to nie samej witaminy C Tobie brakuje, lecz wielu różnych witamin i minerałów. Stres (lęki itp.) bardzo nakręca taką oto spiralę: stresujemy się więc „spalamy” w błyskawicznym tempie większość zapasów naszych witamin i minerałów, w związku z czym przy powiększonych niedoborach lęki się pogłębiają, a my stresujemy się tym jeszcze bardziej, co nam z kolei dodatkowo wyżera jeszcze bardziej zapasy i tak w koło Macieju. Więc jedyna rozsądna metoda aby przerwać ten zaklęty krąg to zakasać rękawy i zrobić dwie rzeczy jednocześnie: solidnie uzupełniać niedobory i przestać w końcu się byle drobiazgiem stresować (w czym uzupełnienie niedoborów nam w naturalny sposób pomoże przywracając utracony spokój). Pamiętaj, że nie jesteś swoimi myślami – nie utożsamiaj się z nimi. Masz myśli (tak jak się ma np. dzieci, tylko że one się rodzą z naszego ciała, a nie z naszego umysłu), ale nie JESTEŚ nimi. Jesteś natomiast panią (i to panią absolutną, bo jedynowładczą) swoich myśli i to Ty ( i TYLKO TY!) decydujesz o ich być albo nie być. Nie pozwól aby to one rządziły Tobą jak chcą. To TY tutaj rządzisz, to jest TWÓJ teren, Twoje królestwo. 🙂
Jeśli chodzi o witaminę C w czasie ciąży, to na to pytanie odpowiedziałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
Warto też sprawdzić poziom witaminy D mającej wpływ na nasze psychiczne samopoczucie, o czym pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/witamina-d-brakujacy-kawalek-twojej-ukladanki-zdrowia/
stan napisał(a):
marleno poradz mi cos na refluks zoladkowy bo nie chce sie truc wiecej tym controlociem dzikei
Marlena napisał(a):
Przejrzyj proszę wszystkie artykuły otagowane „zdrowie żołądka i jelit” https://akademiawitalnosci.pl/tag/zdrowie-zoladka-i-jelit/
Mam nadzieję, że będą dla Ciebie pomocne.
Mateusz napisał(a):
Witam Marleno. Swietny artyku!
Mam pytanie. Z tego co widze to ten plyn jest strasznie kwasny (ok 5,5-6 ph ma wg tego co piszesz)…Czy po strawieniu to tez nasza krew zmienia na kwasna? Bo wiadomo ze np. cytryna po strawieniu jest zasadowa.
Moze przy uzyciu sody oczyszconej bedzie to troche bardziej zasadowe?
Pytam bo zalezy mi na wysokich dawkach vit c ale jednoczesnie nie chce sie zakwaszac. To wazne ze specyfiku sportu ktory uprawiam, potrzebne sa wysokie dawki witaminy c + zasadowy (lub neutralny[jak woda]) odczyn krwi.
z gory dziekuje za pomoc
Marlena napisał(a):
Nie, gdyby krew stała się kwaśna to byśmy już nie żyli. Ludzki organizm został zaprojektowany przez naturę bardzo inteligentnie w tym względzie: dysponuje niezbędnymi do utrzymania życia mechanizmami buforującymi. A czy witamina C zakwasza i w jakiej formie jej używać pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/witamina-c-czy-nie-zakwasza-i-jak-ja-dawkowac/
Matt napisał(a):
Witam, Pani Marleno wiadomym jest, że w kuracjach dożylnych powinien być stosowany tylko i wyłącznie askorbinian sodu, czy zatem w tak dobrze omówionej przez Panią witaminowej miksturze, nie lepiej byłoby zastosować właśnie w/w askorbinian sodu w proszku (E 301), zamiast kwasu L-askorbinowego ?
Marlena napisał(a):
Liposomalnej witaminy C nie stosuje się dożylnie. Tak jak napisałam w artykule – możesz użyć dowolnej formy witaminy C do jej stworzenia.
rafal napisał(a):
Witam Cie Marleno w Nowym Roku! i życzę wszelakiej w nim Pomyślności… Pochwalę Ci się, a może nie tyle pochwalę, co dam pewne świadectwo o sobie..
Od 4 miesięcy dzień w dzień „ładuję” w siebie 4-5 gramów „Twego” kwasu l-askorbinowego (bez procesu „lipo..” ot tak: surowy na łyżce w zielonej herbacie lub czystku rozpszczam.. Nie ma żadnych zgag, bólów brzucha czy innych dolegliwosci..) i teraz do rzeczy:
jak wiesz jestem „biegaczem”…
– gdy miałem 37 lat (dziesięć lat temu) mój „dystans testowy” 8.800 metrów, pokonywałem w czasie 46minut 20sekund (to mój rekord!! i to mocno się napinałem!!)
– po porzekroczeniu 43lat ogranizm starzejąc się słabnął – w wieku 45-47 lat mój wynik spadł do 52-55 minut…
– podczas ostatniego zapisanego tesu 12 miesięcy temu miałem czas: 51minut 40sekund (przy mocnym żyłowaniu się, maksymalnej napince z mej strony!!).
– wczoraj, w sylwestra, po 4 miesiącach „ładowania” kwasu l-askorbinowego” biegnąc na luzie, bez napinki zmieściłem się w czasie… 47minut 15 sekund… mając już dziś rocznikowo 48lat..
Nie biegasz więc nie masz rozeznania ale zbicie „w dół” prawie 4 minut na dystansie prawie 9km to prawie „wieczność” „kosmos”…
i tym zakończę moją mowę… nie chcę wyciagać żadnych wniosków, bo zbaraniałem i głupi jestem…
Osąd zostawiam Tobie i Czytelniokom…
(sam osobście podejrzewam nieśmiało jakieś olbrzymie zmiany w moim układzie krążenia, krwionośnym… Nie doszukuję się zwiększenia wydolnosci w płucach, bo tę miałem juz bardzo dawno a starzeje sie wiec ona pewnie maleje.. Szukam dziury w całym w mym układzie krwionośno -krążeniowym.. Zresztą nie wiem.. ale ciekaw jestem Twego komentarza..!!)
Pozdrawiam
rafał 🙂
Marlena napisał(a):
Dziękuję serdecznie za życzenia, Rafale 🙂 Wszystkiego dobrego wzajemnie w Nowym 2015 Roku życzę dla Ciebie i Twoich bliskich. Gratuluję „odmłodzenia” wyników w bieganiu: szczególnie „w naszym wieku” to sprawia szaloną satysfakcję. 😉
Życzę dalszych sukcesów i jeszcze raz wszystkiego dobrego 🙂
Mateusz napisał(a):
@Rałal
Mialbys jeszcze lepsze efekty (jak Ci sie nie chce robic liposomu) dodajac vit c do np. recznie wycisnietego soku z pomaranczy, cytryny…chodzi o to, ze jak dodajesz kwas l-askorb. do herbaty, to w wiekszosci zabijasz vit c…bo ma temp na pewno wieksza niz ~56 stopni…a w dodatku sa tam bioflawonoidy ktore sa potrzebne przy absorbowaniu vit c.
rafal napisał(a):
Dzieki Mateuszu za Życzliwą Radę!! 🙂 Pewnie skorzystam, człowiek uczy się całe życie ale powiem Ci, że gneralnie „proszek” sypę do mocno przechłodzonej herbaty … zielonej lub czystka – podobno właśnie chodzi o to że bioflawonoidy powinny być „w środowisku” w którym rozpuszczamy l-askorbinowy kwas… Sam nie wiem..(liczę, że do tego tematu włączy się Marlena..) Pozdrawiam Was! 🙂
Janusz napisał(a):
Witam, Pani Marleno jakim termometrem mierzy Pani temperaturę, na podczerwień, czy może tradycyjnym? Pytam ponieważ niedokładność termometrów na podczerwień – tych z dolnej półki (do 100 zł), bywa porażająca (wahania kilku stopni), a z kolei termometr tradycyjny ma metalową końcówkę. A pisze Pani o tym aby nie mieszać metalem.
Marlena napisał(a):
Ja mam z końcówką stalową. Stal nie jest metalem, jest stopem i nie reaguje z kwasami.
Małgorzata napisał(a):
Pani Marleno,
może ma Pani pomysł, co zrobić, jeśli wykonałam mieszaninę (w wersji forte) ale niestety maszyna, którą specjalnie do tego celu zakupiłam, przegrzała się i nie działa. 🙁
Oczywiście będę ją wysyłać do reklamacji, ale… póki co, czy tę mieszaninę można zbuforować sodą i czy ona będzie wtedy łatwiej przyswajalna dzięki temu? Niestety potrzeby zdrowotne w rodzinie są duże i liczy się czas, a reklamacja pewnie potrwa…
Marlena napisał(a):
Buforowanie nie wpływa na przyswajalność. Jeśli dodasz sody to zmieni się pH.
Tomasz napisał(a):
Witam Pani Marleno
Bardzo dziękuję za Pani stronę, poleciłem już wszystkim swoim znajomym. To takie nicodzienne, ze ktoś bezinteresownie dzieli się ze wszystkimi swoją wiedzą.
Od połowy grudnia przyjmuję wit. C w postaci czystej z wodą lub sokiem. Jednak kilka dni temu dopadło mnie przeziębienie. Musiałem pracować czwartek i piątek, a w sobotę poważnie mnie rozłożyła infekcja. Postanowiłem nie brać żadnych wynalazków i antybiotykow. Zacząłem przyjmować wit.c w postaci liposoidalnej forte. Dzisiaj już sie czuję w miarę dobrze i myślę że pojutrze juz wrócę do pracy. Co roku kiedy dopadała mnie grypa to byłem przykuty przez 3 tygodnie do łóżka i na antybiotykach, a teraz kiedy przyjmuję wit. c to praktycznie kilka dni i chyba będzie po sprawie.Mam tylko taki problem. Robię wszystko według przepisu, a miszanina sprawia wrazenie jakby się zważyła. W postaci forte jest to jeszcze wiekszy efekt. Za każdym razem katuję mieszankę w myjce ponad 30 min, ale to nie zmienia efektu rozwarstwienia.
serdecznie pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Od razu po zrobieniu nie powinna się rozwarstwiać, tylko mieć kremową konsystencję. Może zobacz czy czasami lecytyna nie jest z dodatkiem mąki. Musi to być lecytyna 100%, czysta i bez dodatków.
Agnieszka napisał(a):
Witam. Proszę o pomoc. Już trzeci raz robię liposomalną witaminę C, wszystko według instrukcji, a lecytyna zawsze oddziela się od wody z witaminą. Jesyem już załamana. Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Zobacz czy ta lecytyna nie ma w składzie mąki. Ma być czysta lecytyna 100%, wtedy mikstura ma postać kremową – jak na zdjęciach w artykule.
Amelka77 napisał(a):
Witam,
jak myślicie, jakie dawki liposomalnej wit C (zakupiłam tą oryginalną Livonlabs) należy spożywać przy nowotworze i jak dawkować? Czy branie 1 saszetki co 1h i obserwowanie, jak organizm reaguje jest ok? Jak potem najlepiej oczyścić organizm z toksyn? Czy mogę zastosować chlorellę z trawą z jęczmienia?
Marlena napisał(a):
Spróbuj i zobacz. Generalnie rekomenduje się aby tkanki były cały czas nasączone witaminą C, stąd należy podawać często, do osiągnięcia progu biegunkowego (ale bez wylądowania w toalecie, lecz takie uczucie prawie-biegunki). Nazywa się to C-flush. Czyli przepłukanie tkanek witaminą C jak gdyby. A ponieważ samo ładowanie w siebie choćby i najlepszych suplementów nie załatwia do końca sprawy, to polecić mogę blogi tych, którzy potraktowali nowotwór jako chorobę stylu życia i cały swój styl życia (jedzenia, bycia i myślenia o sobie samym i o świecie) w związku z tym radykalnie zmienili, dzięki czemu wrócili do zdrowia:
1. Chrisa, który 12 lat temu miał raka jelita grubego (ale już go nie ma): https://www.chrisbeatcancer.com
2. Grzegorza, który parę lat temu miał chłoniaka (ale już go nie ma): https://leczenieraka.blogspot.com/
Tam można dowiedzieć się „jak oni to zrobili”: jak zmienili dietę, jakie brali suplementy itd. Oczywiście są różnice (nikt z nas nie jest wierną kopią innej osoby, szczególnie biochemicznie), ale i jest bardzo wiele punktów stycznych i wniosków do wyciągnięcia.
Agnieszka napisał(a):
Kupiłam lecytynę 100%, bez dodatku mąki, dzisiaj będę robiła 4 raz, tylko wymieszam w blenderze.
Chciałabym się zapytać o witaminę c – askorbinian sodu, tez jest w sprzedazy, ale nie wiem czym sie różni od kwasu L-askorbinowego, poza tym, że tylko dożylnie podajemy ten pierwszy.
Marlena napisał(a):
L-askorbinian sodu to buforowana postać witaminy C, jej związek z sodem – dzięki czemu witamina traci swój kwasowy odczyn. Jak ktoś ma problemy z kiszkami i nie może kwaśnego to niech bierze buforowaną (bezkwasową) postać, czyli sole kwasu askorbinowego zwane inaczej askorbinianami (askorbinian sodu, magnezu lub wapnia). Kwasu czystego dożylnie rzecz jasna nie podaje się, tylko askorbinian.
Agnieszka napisał(a):
Czy z askorbinianu sodu też możemy według w.w. przepisu robić liposomalną witaminę C ?
Marlena napisał(a):
Odpowiedź znajduje się w artykule. Czytać! 😀
Kasia napisał(a):
Witam, czy” zważoną” witaminkę również można pić? czy jednak nie ryzykować 🙂 dziękuje za odpowiedz. Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
No raczej powinna być kremowa. Trudno powiedzieć co się stanie po wypiciu zwarzonej, bo nigdy nie piłam 🙂
Ola napisał(a):
Pani Marleno,
borykam się z permanentnym (trzymiesięcznym przeziębieniem) i dostałam od lekarza lek na odporność neosine. Co Pani myśli o składniku: inozyny pranobeks?
Czy jest to inwazyjny lek czy w miarę „naturalny”?Z góry dziękuję za odp.
Marlena napisał(a):
Olu, nie mam pojęcia, nie używam takich wynalazków. Używam obfitych ilości witaminy C w razie pierwszych oznak infekcji oraz dbam o codzienną pielęgnację mojej odporności: https://akademiawitalnosci.pl/10-sposobow-na-wzmocnienie-odpornosci/
nitka napisał(a):
Mam pytanko… czy istnieje jakaś lecytyna nie słonecznikowy, nie sojowa i jeszcze bezglutenowa?
Marlena napisał(a):
Jest jeszcze lecytyna otrzymywana z rzepaku. Generalnie lecytyna występuje we wszystkich nasionach olejodajnych, żadna lecytyna nie zawiera z tego co mi wiadomo glutenu ponieważ jest wyizolowaną frakcją tłuszczową (a gluten to białko, a nie tłuszcz).
AAA napisał(a):
Nie wiem czy przeoczyłem , ale nie znalazłem – czy ten własnoręcznie wytworzony askorbinian sodu można używać do wlewów dożylnych? Bo czytałem, że jednak do tych celów muszą być rygory
wyższe zachowane.
Marlena napisał(a):
W żadnym wypadku – nie należy nigdy niczego podawać dożylnie co nie jest sterylne.
pola napisał(a):
Witam !
Zamierzam dziś robić liposomalną wit. C, ale przeraził mnie informacja na opakowaniu wody demineralizowanej, że nie nadaje się do spożycia (wyplukuje wszystkie minerały ). Drugi problem dotyczy temp. w myjce , ponieważ przy próbie urządzenia temp. wody wynosi 40 stopni (czas pracy 30 min ), czy nie wpłynie to niekorzystnie na otrzymany płyn ?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Marlena napisał(a):
Jeśli przeraża Cię woda destylowana to użyj zwykłej. Ja jak nie mam destylowanej to biorę jakąkolwiek i zawsze mi wychodzi.
pola napisał(a):
Jednak nie przeraziła mnie woda destylowana – użyłam jej .
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
Kasia napisał(a):
Witam, piszę ponieważ muszę się pochwalić. Po setkach prób udało mi się zrobić kremową wit.C. Jest idealna, konsystencja kremowa i co ważne nie „waży” się, a problem leżał po stronie „złej” lecytyny. Z ręką na sercu mogę polecić lecytynę granulowaną firmy Vemica non GMO. Nie polecam lecytyny w proszku o której była mowa na forum ( przetestowałam osobiście i okazało się że jest nieodpowiednia) nie pamiętam jakiej ta lecytyna była firmy ale 1kg lecytyny za 23zł to jednak nie może być w 100% czysta lecytyna ( jak się okazało). To tyle, dziękuje za przepis Pani Marleno 🙂
Katis napisał(a):
Właśnie przypadkiem poszukując oferty sprzedaży liposomalnej witaminy C natrafiłam na Pani artykuł … świetny, rzeczowy, merytoryczny materiał… szczególnie dziękuję za dokładne instrukcje jak domowym sposobem przygotować witaminę C w dobrze przyswajalnej liposomowej postaci
pozdrawiam
Krzysztof napisał(a):
Pani Marlenko-jestem pod wrażeniem Pani profesjonalnego, merytorycznego i
pełnego niesamowitych informacji bloga, który od tygodnia dzięki informacji
jednego z lekarzy studiuję codziennie i włos na głowie mi staje. Jestem farmaceutą z
30 letnim stażem i od 10 lat walcze z emocjami istresem. Pani blog jest dla mnie
skarbnicą informacji i strawą dla ducha i ciała. Serdecznie Pani dziekuję w imieniu swoim i moich klientów, bo wszystkie zamieszczone w nim informacje włącznie z adresem bloga udostępniam moim klientom. Źyczę pogody ducha i sił oraz cierpliwości do dzielenia sie zdobytą przez Panią wiedzą . Krzysztof
Marlena napisał(a):
Witaj, Krzysztofie! Dziękuję, że odwiedziłeś moją witrynę i zostawiłeś swój komentarz. Cieszę się, że moje artykuły są dla Ciebie użyteczne. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za życzenia! 🙂
Gen napisał(a):
Hey Marlenko
Czy mozesz przyblizyc mi kwestie dawkowania liposomalnej? Jak wyliczyc by te dawki 'przeziebieniowe ’ 20 000mg i inne ilosci wpasowac do ilosci liposomalnej -ile np 'normalnej’ vit ! jest w danej jej ilosc lipo [ml czy lyzki itp]-np 20 g normalnej to tyle i tyle lipo, oczywiscie to i tak bedzie to przyblizone bo domowym sposobem nie jestesmy w stanie dokladnie tego wyliczyc -jak 'silna’ jest nasz a lipo -ale choc dla orientacji-w koncu to nie trucizna i przedawkowanie nie grozi -mowie o wielkosci 5 g w te czy’ wefte ’ to przeciez zaden problem.Twoja strona jest impomujaca i NIEZWYKLE INFORMATYWNA, to compendium wiedzy o C !!bravo .Jestem -jak i wielu innych pod wrazeniem…w jakiej czesci Pl nagromadzilo sie tyle wiedzy ? jesli mozna spytac, ? niestety jestem poza i zostalo mi tylko zazdrosci Wam lekkiej zimy-u nas jest prawdziwa- z prawdziwym mrozem-.Zycze uroczej wiosny i wszystkiego najlepszego .Z radosci przyjme email od Ciebie.
Marlena napisał(a):
Napisałam w artykule jak wyliczyć – przeczytaj uważnie artykuł jeszcze raz!
Gen napisał(a):
Hey Marlenko
Zapomnialem wkleic 2 linki bys mogla ocenic wartosc tych video czy faktycznie sa one wg Twoich 'drog vitaminy c’
Zrobilem w/g 1-szego sposobu ,( prezentuje go pan ) ktory rozni sie od drugiego ( prezentacje przez pania ) w pewnych momentach znaczaco-bo mowi produkcji lipo po 1 min. a inny sposob mowi (pani ) o 'lezakowaniu’ lecytyny przez min 2 godz. Ktory zatem sposob jest lepszy ? Wdzieczny za ocene i email w tej sprawie. Proporcje tez sa rozne…
Pozdro…
Marlena napisał(a):
Gen, wybacz ale nie mam czasu tycch filmików ani oglądać ani rozkminiać co oni tam mówią i czym się różnią. Podałam przepis jak ja robię lipo i zrób jak uważasz.
Mriusz napisał(a):
Witam serdecznie, jestem w trakcie kompletowania składników i urządzeń do produkcji własnej witaminy liposomalnej. Mam tylko jedno pytanie bo na stronie [link] w przepisie jest dodany alkohol, czy rzeczywiście warto go dodawać, czy wchłanialność ustrojowa będzie lepsza, czy rozpuszczalność składników przy produkcji się zwiększy czy może to tylko konserwant.
Pozdrawiam serdecznie i chylę czoła za wiedzę i bezinteresowna pomoc:)
Marlena napisał(a):
Trudno mi powiedzieć jaką rolę pełni, bo C jest rozpuszczalna w wodzie, nie w etanolu. Livonlabs też ma etanol w składzie. Ja robię tak jak to opisałam, czyli bez alkoholu.
jedenaście napisał(a):
…uściślając… „niezsonifikowany poprawnie” kwas L-askorbinowy powinien wywołać dolegliwości żołądkowe już po zażyciu powiedzmy kilku pierwszych dawek z przepisu „forte” ? .. kwas kupiłem o czystości 99,88 % , myjkę 42HZ , jedynie co do lecytyny sojowej nie mam pewności…producent nie zamieścił żadnych szczegółów co do czystości lecytyny …podczas sonifikacji 30 minutowej pianka nie znika ….martwi mnie temperatura samej sonifikacji..nie chciałbym by witamina się utleniła ….koniecznie muszę zaopatrzyć się w termometr , który mierzy powyżej 43 stopni…jak narazie 3 dniowe wysycanie organizmu przebiega bez żadnych rewolucji żoładkowo-jelitowych …zażyłem około 50 g zsonifikowanego roztworu w wielu podzielonych dawkach i czuję się dobrze..pozdrawiam
jedenaście napisał(a):
małe sprostowanie nie 50 g roztworu tylko około 50 g kwasu L-askorbinowego w roztworze 🙂
Aisina napisał(a):
Czy witaminę C liposomalną mogą używać kobiety w ciąży i karmiące? Proszę o odpowiedz z góry dziękuję!
Marlena napisał(a):
Tak, pisałam o tym tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
Agnieszka napisał(a):
Marleno, czy mogłabyś proszę odnieść się do tego artykułu, w którym autor pisze:”Witamina C witaminie C nierówna. Na rynku są dostępne najróżniejsze formy witaminy C. Większość z nich to formy syntetyczne, które wchłaniają się w 20% – 30%, reszta jest wydalana przez nerki z moczem. Są też dostępne naturalne formy witaminy C, w mniejszych dawkach, ale za to wchłaniają się w co najmniej 98% i nie obciążają nerek.” Nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale czy to oznacza, że pomimo zażywania przez nas dużych dawek witC wchłania się tylko 20%, a reszta niepotrzebnie obciąża nerki? Będę wdzięczna za odpowiedź
Marlena napisał(a):
Zawsze i pod każdym względem najlepszym źródłem wszystkiego co nam jest do zdrowia i szczęścia potrzebne jest i powinno być nasze pożywienie – co do tego nie ma żadnych wątpliwości. To co pochodzi z pożywienia będzie zawsze lepsze, a wielu wypadkach lepiej przyswojone niż pochodzące z suplementu. Suplementy diety są jak sama nazwa wskazuje suplementami, a więc jest to coś, co może dietę uzupełnić ale nigdy jej nie zastąpi.
Natomiast są sytuacje w których potrzebujemy bardzo dużych dawek witamin, takich, których z jedzeniem nie bylibyśmy w stanie pobrać. Wtedy suplementy są już nie tyle wyborem ile koniecznością. Więcej na temat witaminy C znajduje się w tym artykule: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c/
pati napisał(a):
Witam serdecznie
Chciałam zrobić w domu liposomalną wit C ale mam problem z lecytyną. U mnie w mieście nigdzie jej nie dostaną. Na allegro znalazłam sojową ale lecytyny w niej 50% więc jej nie kupię. Znalazłam też słonecznikową (ponad 97% lecytyny), ale tu z kolei zaznaczono, że nie wolno podawać jej dzieciom a ja chciałam podawać wit C w tej postaci również swojemu czterolatkowi. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? i jeszcze jedno pytanie. Czy można u Ciebie kupić lecytynę? Szukałam, ale nie znalazłam. Może źle szukałam. Pozdrawiam i dziękuję Ci za bardzo cenne artykuły.
Marlena napisał(a):
Lecytynę granulowaną w słoiczku kupuję w sklepie ze zdrową żywnością. Nie, nie mam jej w ofercie jeszcze.
A co tam jest w tej słonecznikowej, że nie wolno jej dzieciom? Jakieś groźne konserwanty czy coś? Bo normalnie lecytyna nie ma ograniczeń dla dzieci z tego co mi wiadomo, zresztą występuje ona naturalnie w wielu pokarmach (warzywa, ziarna, orzechy, nasiona, jajka, masło itd.) więc gdyby była szkodliwa dla dzieci to należałoby też zabronić im spożywania kasz, warzyw, masła itd.
Agnes napisał(a):
Witaj Marleno, trafiłam na Twojego bloga przez szczepienia. Niedawno urodziłam drugą córkę, jutro kończy dwa miesiące. Zaszczepiona przeciw WZW B (po której oczywiście dostała żółtaczki jak i starsza 7 lat wcześniej) i gruźlicy w szpitalu i więcej nie dam szczepić. Starsza szczepiona NA WSZYSTKO co się dało do drugiego roku życia, a potem nic, bo mi chorowała i trafiłam do homeopaty. Leczyłam homeopatycznie i nawet była bardzo duża poprawa, bo ciągnęły jej się wcześniej katary i zatokowe sprawy, ale teraz męczymy się odkąd poszła do szkoły (od września) z wirusami a la szkarlatyna (to jest akurat paciorkowiec i pomimo, że lekarz twierdzi, że wirus to mam pewne podejrzenia, że nie; wymazu nie robiłam – nie mam się jak z Młodszą z domu ruszyć, bo w przychodni masakra – tłumy chorych na co tylko ludzi) i te zatoki ma już takie, że szkoda gadać, aż się krew z nosa puszcza. Mam zamiar kupić kwas askorbinowy spożywczy 1 kg i spróbować. Ja też mam zatoki przewlekłe i amalgamaty w zębach, ale karmię i tu moje obawy ile i jak mamy brać. Czy mogłabyś proszę doradzić? Na razie nie mogę sobie pozwolić na domowy wyrób liposomalnej vit. C, ale jak zwykła zadziała obiecuję, że będę szła w tym kierunku. Córa ma 7 lat, bardzo chuda (poniżej 20 kg), ale genetycznie po mężu, a ja przy karmieniu nie wiem na ile mogę sobie pozwolić będę próbowała w formie „sprajtów”. Z góry bardzo dziękuję za pomoc. Jutro zamawiam kwas i ksylitol/miód.
Marlena napisał(a):
Agnes, ten artykuł powinien być pomocny: https://akademiawitalnosci.pl/qa-001-najczestsze-pytania-na-temat-witaminy-c
oraz ten: https://akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-3-protokol-doustnego-stosowania-witaminy-c-dr-robert-cathart-iii/
patka napisał(a):
witam
przekonałam się na sobie, że nasycenie wit c kończy się w toalecie, ale mam pytanie. Czy mogą również wystąpić wymioty? Mój synek ma infekcję, bierze antybiotyk (po roku radzenia sobie bez niego) od 4 dni, bo gorączka była 40,2. Przez cały ten czas przyjmuje również wit c. Przez 3 dni biegunka 1 raz w ciągu dnia. Przez 2 dni gorączki nie było, po czym wczoraj cały dzień 37,3 oraz kaszel i katar, których wcześniej nie było. Zaczęłam podawać wit c co 10 min 1-2g. Kaszel i katar ustąpił po jakiś 6ciu godzinach. Stan podgorączkowy po 10h ale wystąpiła biegunka. W nocy znowu razem z wymiotami. Od tego czasu spokój ale odstawiłam antybiotyk bo podejrzewam, że to jest winowajca tych rewolucji żołądkowo jelitowych. Nie chce mi się wierzyć, że wit c mogła podziałać w ten sposób, bo nauczona doświadczeniem podawałam często i po troszeczku, jednak pewności nie mam. Dlatego właśnie proszę o krótką odpowiedż na temat tych wymiotów. CZy również mogą wystąpić przy nasyceniu organizmu?
Marlena napisał(a):
Patka, nasycenie witaminą C sygnalizuje się takimi oznakami jak gazy, burczenia w brzuchu, przelewania w jelitach itd. i ostatecznie luźny stolec. Mogą wystąpić też nudności i to one mogą być przyczyną wymiotów u wrażliwych osób. Wymioty mogły być w tym wypadku spowodowane też wirusem lub antybiotykiem. Należy dbać o dobre nawodnienie i utrzymanie przy antybiotykach prawidłowej flory jelit (probiotyki).
NAIMAD napisał(a):
Mam pytanie co do przepisu wersji Forte.
Mimo podgrzania mieszaniny do temperatury 49 stopni (z termometrem elektornicznym [ na pewno sprawny] ) nie udaje mi się bardzo dokładnie rozpuscic 100g kwasu w 220 ml wody mimo mieszania. Próbowałem albo wsypywać powoli albo od razu całość. Za każdym razem na dnie zostaje nie rozpuszczone około 20g kwasu na nie rozpuszczone, mimo to mieszanina poprawnie przechodzi próbę z sodą ( pianka do 1cm w szklance).
Co robię źle Marleno ?
Pozdrawiam Naimad
Marlena napisał(a):
Może po prostu za krótko mieszasz? Bo to trochę trwa, nawet przy podgrzewaniu i mieszaniu, trzeba być cierpliwym robiąc roztwór nasycony 😉
NAIMAD napisał(a):
Około 20 minut mieszam. Z tym że naczynie nie leży cały czas na gazie bo boję się aby nie przekroczyć temperatury. Najpierw podgrzewam ponad 50, potem czekam z termometrem aż spadnie poniżej 50. I zaczynam wsypywanie i mieszanie przez około 20 minut. Gdybym miał w międzyczasie to jeszcze podgrzewać to nie wiem czy przez przypadek nie przekroczyłbym temperatury. Może Ty napisałabyś jak to technicznie robisz?
Dziękuję z gory,
Pozdrawiam
Naimad
Marlena napisał(a):
No to jak tak mniej więcej jak Ty. Mieszam cierpliwie, podgrzewam i kontroluję temperaturę.
Felek napisał(a):
Witajcie internauci mili!
Żebym tak żonę farmaceutkę przekonał, że to prawda co piszecie.
Beata Suchodolska napisał(a):
Felek,
moze po prostu rob swoje?
A zona jak zechce, to sie dolaczy?
Z doswiadczenia wiem, ze trudno kogos przekonac. Mozna mu jedynie dostarczyc wiedzy/argumentow- ale tylko wtedy, gdy on sam bedzie na nie otwarty mozliwa jest jego zmiana i jego (samo)przekonanie.
Powodzenia!
Emilia napisał(a):
Bardzo dziękuję Pani za odpowiedź. Jestem pod wrażeniem tej strony i wiedzy jaką Pani posiada, oraz tego że potrafi Pani dotrzeć do tylu znakomitych prac naukowych oraz nam je tutaj przytaczać i tłumaczyć. Wyczytałam u Pani też że jakiś doktor podawał witaminę C dzieciom przy szczepionkach. Czy uważa Pani że po podaniu szczepionki mogę podać dziecku witaminę C profilaktycznie i nie będzie to z niczym kolidowało?
Marlena napisał(a):
To był dr A. Kalokerinos https://en.wikipedia.org/wiki/Archie_Kalokerinos
Podawał dzieciakom C przed szczepieniem oraz po, aby wzmocnić im odporność na toksyny wtłaczane im wraz ze szczepionką do krwiobiegu i uchronić przed NOP-ami i udało mu się to – praktycznie nie miał NOP-ów.
Niestety nie da się na chwilę obecną inaczej (czyli kompletnie nietoksycznie i w pełni bezpiecznie) wyprodukować szczepionki, która by była na tyle niewinna i nieszkodliwa, że żadnych nigdy nikomu NOP-ów by nie spowodowała – nauka jeszcze nie obmyśliła jak to zrobić, więc to co mamy teraz to produkt toporny, toksyczny i poniekąd barbarzyński, który produkuje NOP-y zecydowanie zbyt często, czasem okaleczając dzieci bezpardonowo na resztę życia. Choć „dowodów naukowych” na to co prawda nie ma, aczkolwiek w razie procesu producenci poczuwają się do winy i wypłacają odszkodowania (z tym, że nie w naszym kraju jeszcze) o ile rodzice zdążą się zorientować, bo czasem dziecko zwyczajnie dostaje np. raka i umiera, tak jak ten 2,5 letni malec Alexander Horwin, który dostał raka mózgu po szczepionce na polio zarażonej wirusem Simian40, a wirusa SV40 pochodzącego od małp (na małpich tkankach z nerek hoduje się wirusa polio przeznaczonego na szczepionki dla ludzi) odkryto w jego tkankach dopiero podczas sekcji zwłok: https://www.sv40foundation.org/alexander.html.
Dlatego uważam obserwacje i doświadczenia dra Kalokerinosa w tej kwestii za niezmiernie cenne – dla tych co szczepią, oczywiście.
rafal napisał(a):
Marleno!
a mam jeszcze inne pytanie… Doradziłaś mi z wodorowęglanem sodu czyli solą kuchenną…. Tak mi po głowie chodzi „buforowanie potasem”. Technikę buforowania kwasu l-askorbinowego już mi przekazałaś… Proszę teraz o zdecydowaną odpowiedz na pytanie: co będzie najlepszym składnikiem dla mego kwasu laskorbinowego… jaki wodorowęglan potasu czy inna zdrowa substancja, pod którą kryje się optymalny potas???
Pozdrawiam
rafal
Marlena napisał(a):
Dwie substancje sprawdzone jakie można w warunkach użyć do buforowania kwasu L-askorbinowego to:
– soda kuchenna czyli wodorowęglan sodu, NaHCO3
– kreda czyli węglan wapnia, CaCO3
W pierwszym przypadku tworzy się askorbinian sodu, w drugim askorbinian wapnia. Askorbinianu potasu nigdy nie robiłam w domu, więc nic Ci nie doradzę.
rafal napisał(a):
Witam Wszystkich,
parę słów od siebie:-)… Niepotrzebnie martwicie sie od razu procesem”lipo…”. Dlaczego? Kryształki bardzo fajnie rozpuszczają się w wodzie z… miodem, mandarynką czy cytryną!! (sprostowanie: kilka dni temu, po 6 miesiącach „ładowania w siebie kryształków wystrzeliłem tu z problemami jelita – prawy dolny brzuch… Prostuję: powód był inny: poprostu nasyciłem się babką płesznik (firmy makana!! skąd wiem: bo od 8 dni jak ostawiłem Makanę, mimo że wróciłem 4 dni temu do dużych dawek Kryształków l-askorbiny „prawy dolny brzuch” odpuścił całkowicie!!!
ale mam też smutną wiadomość: Mój kumpel przywiózł z delegacji w UK strasznego syfa (infekcję wirusową!!) – rozłożył nas 8 z najbliższego otoczenia biura.. Strasznie się to przechodzi.. Mnie zaczeło się w czwartek w nocy a dziś już jest poniedziałek i dalej czuję się jak pół dupy za krzaka.. i teraz najciekawsze.. od tych 4 dni biorę po 15-16 gram l-askorbinowego kwasu dziennie.. i praktycznie nic a nic to nie pomaga!!! Smutne, Marleno! Co??!!!?!:-)
rafal
P.S. nie neguję półrocznej kuracji i mojej „wydolności” sportowej po l-askorbinie – ośmielam się ufać, że chociaż moje żyły są czyste i elastyczne i mocne..:-) bo jeśli chodzi o „eliminator infekcji” to l-askorbina nic a nic nie pomogłą..
Liczę na Waszą Dyskusję! 🙂
Marlena napisał(a):
Smutne to jest to, że nie zapoznałeś się dokładnie z prawidłowym sposobem postępowania przy infekcjach. Nawet zwykłe przeziębienie może wymagać 100 g C na dobę, więc jak do tego się ma te marne 15-16 g, które miało w Twoim założeniu rozprawić się z wirusem? Zapamiętaj jedną zasadę: przy infekcjach nie bierzemy tyle ile nam się wydaje że będzie OK naszym zdaniem, tylko tyle bierzemy ile nasz ustrój w tych warunkach potrzebuje. A ile potrzebuje przy jakich chorobach? Z pomocą przyjdzie tabelka orientacyjna opracowana przez dra Cathcarta https://akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-3-protokol-doustnego-stosowania-witaminy-c-dr-robert-cathart-iii/
Mama Friday napisał(a):
Mi pomogło dziennie dopiero 36g kwasu L-askorbinowego wymieszanego z wodą. Nie był to mój limit w czasie wirusowej infekcji zatok, bo dalej jelita nie reagowały 🙂 Zwiększ dawkę. Pozdrawiam,
marcin napisał(a):
Pani Marleno proszę mi powiedziec, pisze pani ze nie wolno mieszać witaminy metalową łyżeczką a przecież myjka ultradzwiekowa ma metalowy pojemnik w którym witamina ma sie zmienic na liposomalną. To jak to w koncu z tym jest?
Marlena napisał(a):
Metal wchodzi w reakcję z kwasami więc opada. Uczyliśmy się o tym w szkole 😉
Natomiast może być stal. Stal NIE JEST metalem, jest stopem i to w dodatku kwasoodpornym (o czym też uczyliśmy się w szkole!).
Kaja napisał(a):
Witam,
Pani Marlenko, mam zamęt w głowie. Sprzedawca liposomalnej witaminy C zaleca mi ją w celu usunięcia pasożytów u dziecka (owsiki). Czy witamina C poradzi sobie z pasożytami? Poza tym z tego co się orientuję, to owsiki i glisty wyjadają nam z organizmów wit C, no więc czy zwiększona podaż witaminy C nie spowoduje dożywienia owsików i rozmnożenia się ich?
Marlena napisał(a):
Nie, to nie witamina C dokarmia pasożyty, lecz przetworzone zwyrodniałe pseudożarcie oraz cukier. Witamina C sama w sobie też nie usunie pasożytów, choć może z pewnością wzmocnić system odpornościowy i pomóc mu w walce z „obcym”. Jednak nie pomoże święty Boże gdy nadal ktoś będzie jadł nowoczesną sklepową „żywność”, puste węglowodany, słodycze, lody, słodkie napoje, przetworzony przemysłowo nabiał itd. To są śmieci, a pasożyty to śmieciarze. Dopóki nie oczyści się śmietnika znajdującego się w organizmie, to będą sobie na tym śmietniku żerować. Nawet jak raz się ich pozbędziemy ale nie oczyścimy śmietnika, to przy najbliższej okazji znowu do nas zawitają (jaja owsika są lekkie, niewidoczne gołym okiem i fruwają w powietrzu) ponieważ znajdują u danego osobnika doskonałe środowisko do życia i rozwoju. Więc aby się na dobre i raz na zawsze pozbyć pasożytów należy po prostu zapewnić im takie środowisko, w którym nie będzie dla nich możliwości przetrwania. Nie da się tego zrobić nie zmieniając dotychczasowego stylu życia i nawyków.
patka napisał(a):
Witam Marleno! muszę się pochwalić. Po 7-miu nieudanych próbach uzyskania lipo forte wreszcie się udało! Jest identyczna jak na Twoim zdjęciu a test pianki – 2mm. Poprzednio robiła mi się zawiesina z okropnymi (przepraszam za wyrażenie) glutami, ale i tak ją piliśmy z moim synusiem bo byliśmy przeziębieni i też pomagało :). Teraz wygląda pięknie, smakuje nieźle i NIE ROZWARSTWIA się. Zakupiłam lecytynę sojową granulowaną bez GMO Vitalline. To informacja dla tych, którzy jak ja dążą do uzyskania lipo. Dobra lecytyna i można? Można 🙂
Pozdrawiam
Adrian napisał(a):
Witam.
Znalazłem taka oto stronę, czy mogłaby się Pani do tego odnieść ?
https://www.pozdrowiedoglowy.pl/odslaniajac-prawde-o-liposomalnych-suplementach-diety/
P.S. Może w końcu tu uda mi się dowiedzieć (bardzo ogólnie) nt suplementacji C d3 k2 oraz innych suplementów w Refluksie oraz dieta.
Fajny byłby artykuł sczególnie dla „refluksowców” gdyż jest to problem zalewający świat..
Pozdrawiam Adrian
Marlena napisał(a):
https://pl.wikipedia.org/wiki/Emulgacja
https://pl.wikipedia.org/wiki/Liposom
Musisz sam rozkminić 🙂
Eliza napisał(a):
Witam serdecznie! Chętnie zastosuję proponowaną kurację z witaminą c, ale zastanawiam się jakie stosować proporcje w przypadku, gdy mam podrażniony żołądek od nadmiaru żółci (mam wycięty pęcherzyk żółciowy)? Pytam o proporcje w przypadku stosowania formy wit. c liposomalnej i kwasu L-askorbinowego w proszku, rozcieńczonego w wodzie?
Wandek napisał(a):
Marleno ..podziwiam Cię :). Jestem osobą chorą i dlatego nie jest mi specjalnie do śmiechu. Szukam wszelkich innych sposobów leczenia. Mnie interesuje jedno jak sprawdzasz poziom witaminy C we krwi…wiedząc o tzw. półokresach rozkładu witaminy C. Jak uzyskać stężenie 200mg/dl która byłaby toksyczna dla komórek nowotworowych ?
Marlena napisał(a):
Wandek, wysokie stężenia które mogą mieć wpływ na komórki nowotworowe można osiągnąć na pewno podawaniem C pozajelitową (parenteralną), normalne doustne podawanie natrafia bowiem na barierę jelitową i dostaje się biegunki, aczkolwiek niektórzy badacze są zdania, że podobne rezultaty jak podawanie pozajelitowe można osiągnąć drogą oralną pod warunkiem, że C jest „zapakowana” w liposomy. Czyli przyjmujemy ją w postaci liposomalnej. Przyjmowanie pozajelitowe tak czy inaczej zawsze uzupełnia się preparatami doustnymi przyjmowanymi pomiędzy wlewami. Niestety nie jestem lekarzem, więc nie podam szczegółów, każdy przypadek jest bowiem indywidualny i oprócz C podaje się także i inne składniki odżywcze.
Wandek napisał(a):
Proszę też …/jeżeli to możliwe/ o jakieś namiary na lekarzy którzy leczą wit C. Nie mogę znaleźć nikogo !
Marlena napisał(a):
Szukaj w Google takich haseł jak „onkolog integracyjny”, „witamina C zabiegi dożylne” itp. bo raczej „zwykły” lekarz nic nie będzie na ten temat wiedział. Wiem, że małżeństwo lekarzy Agrawal planuje pod Wrocławiem integracyjny szpital onkologiczny (prywatny), ale kiedy ma powstać to nie wiem: https://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,15832242,Prywatny_szpital_onkologiczny__jakiego_jeszcze_u_nas.html
Póki co praktykują medycynę integracyjną we Wrocławiu i mają w ofercie niektóre zabiegi (hipertermia, witaminoterapia itp.) Spróbuj skontaktować się z nimi https://www.imc.wroc.pl/ i dopytać o szczegóły.
Kaja napisał(a):
Pani Marleno,
zakupiłam na próbę pierwszą liposomalną wit C, dokładnie tą z obrazka czyli marki LivOn. Przeczytałam w domu jej skład i trochę zdębiałam, ponieważ zawiera ona EDTA, czyli związek niebezpieczny i potencjalnie kancerogenny, którego zawsze unikam w kosmetykach. Wiem, że EDTA używa się do chelatacji (prof. Ożarowski był zwolennikiem tek metody), ponieważ wiąże metale ciężkie. Czy zawartość EDTA w postaci liposomalnej witaminy C jest związana z uwalnianiem ewentualnej rtęci (wit C ją uwalnia, a EDTA wiąże i pomaga wydalić) czy występuje tam jako konserwant? Trochę dziwne, że LivOn używają teraz EDTA, na starych opakowaniach jakie znalazłam w internecie nie ma w składzie EDTA, dodali go niedawno. W witaminach liposomalnych Dr. Mercola też nie widziałam EDTA. Bać się czy nie bać:)?
Marlena napisał(a):
EDTA nie jest trujące, wręcz przeciwnie używane jest jako odtrutka na metale ciężkie. Nie sądzę aby do suplementu mającego w założeniu raka pomóc leczyć była dodana jakaś substancja w ilości mogącej tego raka wywoływać: w USA świadomość konsumenta i ochrona jego praw jest większa niż tutaj, za takie coś grozi proces i słone odszkodowanie, więc producent moim zdaniem by sobie na takie coś nie pozwolił.
Livida napisał(a):
Zrobilam w domu ta witamine w postaci liposomalnej. Jednak po przeliczeniu wychodzi mi koszt 500ml okolo 32 zł. (przy czym łyżeczka to 5ml= 1000mg wit c) To w cale nie jest taniej niz np. tabletki Swansona 100 szt z dzika roza za podobna kwote. Zastanawiam sie co oprocz dodatkow typu antyzbrylacza i żelatyny jako otoczki byloby zniechecajace do zakupienia tych tabletek niz siedzenia i mieszania pol godz witaminy z lecytyna… Jakie mozesz Marleno zaproponowac argumenty? Jak z przyswajalnoscia? Wiem ze liposomalna 1000mg wchlonie sie w ilosci 800mg. A przy padku tabletek? Czy cos ma na to wplyw?
A i mam pytanie, czy ta lecytyna w liposomalnej postaci wit c jest rowniez taka odzywcza?
Marlena napisał(a):
Różnica wchłanialności między zwykłą a lipo jest znaczna, pisałam o tym w artykule. Dziwi mnie skąd wyszedł Ci taki wysoki koszt, skoro potrzebne jest nam zaledwie parę łyżek witaminy i parę łyżek lecytyny. Kupowałaś surowce w aptece w kapsułkach?
Livida napisał(a):
Ok. Wina wysokiego kosztu lezala w cenie lecytyny. Udalo mi sie dostac tansza i koszt zedukowal sie o polowe. Tak wiec teraz 500ml lipo kosztuje mnie ok 16zl. Czyli polowa taniej nic tabletki plus dodatkowe korzysci.
Adrian napisał(a):
Marleno, z jaka postacią magnezu otrzymac askorbinian magnezu ?
czy jest to możliwe w domowych warunkach ze znaczaca skutecznoscia? dzieki!
Marlena napisał(a):
Nie robiłam, ale z tego co mi wiadomo należy zmieszać mleko magnezjowe (zawiesina wodorotlenku magnezu w wodzie) i witaminę C i wychodzi w tej reakcji askorbinian magnezu.
Darek napisał(a):
2. próba wyszła poprawnie. Tym razem użyłem lecytyny słonecznikowej (o dziwo tania, 27pln/1kg). Po 20 min. sonikacji piana prawie cała znikła. Kolor mikstury kremowy, wszystko wygląda jak według opisu. Wymieszałem 14g witaminy, poprzednio kiedy mi nie wyszło z lecytyną sojową robiłem tą mocniejszą wersje (ok. 100g witaminy).
Tak w ogóle zastanawia mnie jedno, na ile bezpiecznie można to pić. Gdyż mamy tutaj sporą dawkę lecytyny a tą (jak czytamy w różnych źródłach) nie powinno się przekraczać jeśli chodzi o pewne (małe) dzienne dawki.
Marlena napisał(a):
Nie, lecytyna nie jest toksyczna pod żadnym względem i dlatego nie ustalono jej dawki szkodliwej. Lecytyna zarówno podana doustnie jak i pozajelitowo uważana jest za substancję nietoksyczną.
Wszelkie badania jakie na ten temat robiono na zwierzętach oraz ludziach są tutaj: https://www.inchem.org/documents/jecfa/jecmono/v05je42.htm
Maga napisał(a):
Witam serdecznie Marleno. Mam małą wątpliwość w związku z myjką ultradźwiękową. Otóż kosz jest wykonany z metalu. Jak czytam w jednym z opisów: stali szlachetnej. Stal szlachetna to de facto cała grupa różnych stopów, z dodatkami chromu niklu i innych. Niby na powierzchni tworzy się pasywna (nie reaktywna) warstwa tlenków ale ja, mimo wszystko mam obawy czy witamina C – kwas, jakoś nie reaguje z metalem, zwłaszcza że te urządzenia nie są dedykowane do kontaktu z żywnością. Czy wiesz coś na temat bezpieczeństwa opisanej metody i ewentualnej zawartości jonów metali? Czy warto się tym martwić? Chcę przygotowywać witaminę dla osoby hcorej na raka, więc dodatkowo obciążonej
Marlena napisał(a):
Stal szlachetna to popularna nazwa nierdzewnej: https://pl.wikipedia.org/wiki/Stal_kwasoodporna
Kwas L-askorbinowy jest słabym kwasem organicznym, więc nie będzie reagował ze stopem stali szlachetnej. Należy jedynie wystrzegać się wanienek np. z aluminium.
Jeśli liposomalna ma być podawana w celach terapeutycznych osobom chorym na raka to raczej bym optowała za profesjonalnie wykonaną z Livon Labs, która ma badania kliniczne. Katar owszem moim domownikom przechodził za pomocą lipo-samodziełki, ale w leczeniu raka jej nie stosowałam ani nie znajduję doniesień aby ktoś z sukcesem to robił (lub nie), więc osobiście bym nie ryzykowała z domowym wyrobem, ponieważ tak jak napisałam w artykule nie będzie on takiej jakości jak ten wykonany profesjonalnie. Dlatego przy poważnych chorobach chyba jednak warto zdecydować się na wersję z Livon.
Anna napisał(a):
Doklanie pod tym samym katem zbieralam roznego rodzaju informacje. Wit c liposomalna to bardzo drogi koszt biorac pod uwage ilosc podawanej witaminy chorej na raka osobie. Szczerze mowiac wydawalo mi sie ze caly ten artykul mial sugerowac, ze skoro jestesmy w stanie otrzymac liposomalna witamine c w warunkach domowych (nawet jesli jest tylko w 70-80% tak wydajna jak jej laboraotryjny odpowienik), to jaki jest sens zaopatrywac sie w produkt gotowy.
Pani Marleno pisze pani na poczatku swojego artykulu:
Najważniejsze jest mimo wszystko to, że nawet domowa witamina liposomalna, wykonana rzemieślniczą metodą – tak samo się sprawdza: w przeciwieństwie do tradycyjnej postaci witaminy nie drażni żołądka i nie powoduje tak szybko rozwolnienia, bo więcej witaminy zamiast zostać w jelitach i wiązać wodę trafia do krwiobiegu. Jej wchłanialność jest porównywana z pozajelitowym podawaniem witaminy C.
Jezeli istnieje az tak duza roznica, to moze warto by bylo dopracowac ten artykul na tyle, aby wiadomo po co i w jakim celu ludzie mieliby sami sporzadzac ta wit w domu? Pani komentarz nijak sie ma do artykulu.
Marlena napisał(a):
Ja napisałam w jakim sensie się sprawdza domowa liposomalna, Anno. Przede wszystkim nie drażni żołądka i z pewnością nie wywołuje tak szybko biegunki (czyli lepiej się wchłania). Ale jednocześnie zaznaczyłam, że nasz domowy preparat NIE jest identyczny z tym wykonanym w warunkach profesjonalnych, bo nie uda nam się zliposomować wszystkich cząsteczek witaminy. Stąd też w tak poważnych chorobach jak rak będzie MOIM ZDANIEM rozsądniej wybrać ten drugi, zamiast polegać na domowej wersji, bo nie mogę nikomu polecać domowej lipo do leczenia akurat raka, skoro nie posiadam takich doświadczeń.
A ostatecznie jak ktoś zrobi to jego wybór.
Kaja napisał(a):
Pani Marleno, za dużo informacji na moją małą główkę:) Na opakowaniu witaminy liposomalnej LivOn dopatrzyłam się jeszcze składnika CITRIC ACID (for pH adjustment) czy to nie jest niebezpieczne? Z tego co pamiętam kwasek cytrynowy uzyskuje się z kropidlaka czarnego (pleśni), więc wpuszczenie tego do krwiobiegu jakoś mnie napawa strachem:/
Marlena napisał(a):
Kropidlak (Aspergillus) znajduje się powszechnie w wodach, glebach i powietrzu (to dlatego owoc czy chleb zostawiony długo na wolnym powietrzu dostaje pleśni). Raczej nie mamy możliwości od niego uciec. 😉
Kwas cytrynowy z kolei jest obecny we wszystkich praktycznie komórkach naszego ciała. Niekoniecznie musi być on pozyskiwany z użyciem fermentacji, może być też otrzymany drogą syntezy lub ekstrahowany z cytrusów. Jednak nawet ten pozyskany drogą fermentacji jest w procesie produkcyjnym oczyszczany, krystalizowany i na koniec badany pod kątem mikrobiologicznym zanim pójdzie do sprzedaży jako gatunek przeznaczony dla przemysłu farmaceutycznego lub spożywczego.
Marek napisał(a):
Sporo informacji, jeszcze więcej ogólnie w internecie, ale czy ktoś zna kogoś kto przyjmował np. dożylnie wit C ? A jeśli to gdzie można poddać się takiej terapii? W internecie jest, że w Warszawie , Wrocławiu i gdzieś tam jeszcze ale mam wielkie wątpliwości o profesjonalizm w Polsce ( raczej tylko chodzi o kase i naciąganie ludzi zgodnie z modą ) Poza tym ktoś się wypowiadał, że dawki które podają nie mają nic wspólnego ze słowami „duża dawka”. …
MałgośKa napisał(a):
Moja mama dostała kiedyś z powodu często powtarzających się zapaleń oskrzeli zastrzyki z wit C przepisane przez lekarza pierwszego kontaktu. Było to dobrych 10 chyba lat temu. Od tego czasu infekcji oskrelowych brak. Co do terapii jako takich wiedzy nie mam. ALe naciąganie to nie jest na pewno. Zależy w jakim celu chcesz się terapii poddać. Profilaktycznie czy leczniczo. Pozdrawiam
Edyta napisał(a):
Mam pytania odnośnie kalibracji. Nie znalazłam żadnego wątku na ten temat. Czy to oznacza, że nikt się nie kalibruje…. Ja dzisiaj podjęłam próbę. Coś mi jednak nie poszło.
W oczekiwaniu na „produkty i sprzęty do mojego laboratorium” (zamówiłam wszystko inspirowana mocno Twoim blogiem, fajnie, że jesteś Marleno i masz naturę badacza!!!) , łyknęłam tydzień temu 6 tabletek witaminy C 1000mg Calivita. Tak w ramach eksperymentu, nie doczytawszy o efekcie osmotycznym 😉 No i dopadło mnie rozwolnienie.
Dzisiaj dotarł do mnie kwas askorbinowy, więc w oczekiwaniu na lecytynę, postanowiłam się skalibrować. Założyłam naiwnie, ze plasuję się w pierwszej grupie (zdrowych) wymagających mniej niż 4 g wit. C. Trochę zmylił mnie mój wcześniejszy eksperyment.
Zgodnie z opisem dr Jaffe przyjmowałam po 1,5 g kwasu askorbinowego co 15 min. Rozpuszczałam go w ok 100 ml ciepłej H2O. Przyjęłam łącznie 11 dawek czyli 16,5 g w ciągu 2,5 godz. Dwie i pół godz. oczekiwania na rozwolnienie!!!! I nic. Odpuściłam – było mi kwaśno,
Teraz pytania:
1. Czy powinnam była kontynuować kalibrację zwiększając w 12 etapie dawkę do 3g Zachowując nadal odstępy 15 minutowe?
2. Ile czasu powinnam odczekać, aby podjąć kolejną próbę kalibracji? Czy przyjęte dzisiaj 16,5 g nie zniekształci wyniku, jeśli zrobię kalibrację jutro?
3. Czy to nie problem, że kalibrację przeprowadziłam z użyciem kwasu, a nie askorbinianu? Po każdej dawce płukałam zęby wodą z sodą. Taki buforek 🙂 Poza uczuciem, że zaraz pęknę- nic mi nie dolegało.
Pozdrawiam Cię Marlenko
Marlena napisał(a):
Możesz użyć witaminy w postaci czystej (kwasu L-askorbinowego) lub zbuforowanej (askorbinian). Zrób dzień czy dwa przerwy i ponów kalibrację z wyższą dawką. Jeśli używasz postaci czystej to warto posłużyć się słomką do picia.
Lilka napisał(a):
Marlenko, czy może być lecytyna słonecznikowa w płynie? W sklepie internetowym podają skład: lecytyna słonecznikowa. I jeszcze jedno pytanie, chcę zrobić liposomalną wit. C, żeby móc przyjmować i przyswajać duże dawki witaminy,. czy nadmiar lecytyny nie będzie szkodliwy?
Marlena napisał(a):
Ja z płynnej nie robiłam nigdy, ale można spróbować o ile jest to czysta lecytyna bez dodatków. Lecytyna nie jest toksyczna i nie ma limitu spożycia.
Mariusz napisał(a):
A czy ktoś z was spotkał się z tematem wlewów dożylnych witaminy C, oczywiście nie w kontekście szpitali ani w gabinetów medycyny niekonwencjonalnej gdzie za 7,5 g wit. c trzeba zapłacić od 120 do 180 zł. Wspominał o tym Jerzy Zięba w swojej książce „Ukryte terapie” ale w sumie nie wiadomo czy to jest możliwe do zrealizowania samemu w domu, czy przez wykwalifikowana pielęgniarkę, czy przez lekarza.
Pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
Nikt kto nie zna się na rzeczy NIGDY nie powinien wkłuwać sobie sam wenflonu, gdyż można przekłuć żyłę na wylot lub ją poszarpać co po jakimś czasie spowoduje zrosty w naczyniu. Ponadto, brak doświadczenia przy wkłuwaniu się w żyłę osoby, której żyły są wiotkie, cienkie albo słabo widoczne może zakończyć się niepowodzeniem. Tak więc tylko wykwalifikowany personel medyczny powinien wykonywać zabiegi dożylne.
Lukasz napisał(a):
Tutaj jest przepis na liposomalna wedlug patentu LivOn Labs.
https://qualityliposomalc.com/styled-3/index.html
Jedyne co moze zastanawiac to alkohol wsrod skladnikow.
Ciekaw jestem Pani zdania.
Gdzieniegdzie pisza o tym, ze w domowych warunkach powstaje raczej emulsja a nie liposomy.
Marlena napisał(a):
Gdyby powstała jedynie emulsja, to nie uległoby zmianie pH roztworu przed i po sonikacji, bo substancje zostałyby jedynie wymieszane. Ale to tylko moje zdanie, chemikiem nie jestem i laboratorium do sprawdzenia nie mam. W preparacie Livonu jest alkohol, niestety nie wiem w jakim celu.
Tomasz napisał(a):
Panie Łukaszu, Pani Marleno,
alkohol jest niezbędny w tych procesach. Z tego co czytałem stosuje się:
– etanol,
– eter,
– detergenty
w zależności od potrzeb i metody.
Co do emulsji także mam wątpliowści czy właśnie nie jest tak, że to ona powstaje.
Muszę wypytać jak to będzie z tym. Jak bym miał informację to dam znać. A jak będą linki to także wkleję.
Marlena napisał(a):
Nie wiem czy jest taki niezbędny, ja swoją robię bez i działa. Z alkoholem czy innymi substancjami nie próbowałam, skoro działa bez. 😉
Marcel napisał(a):
Witam, Pani Marleno , proszę o informację czy podczas podawania antybiotyków mogę przyjmować witaminę C, gdzieś przeczytałem że witamina C osłabia działanie antybiotyku, co by Pani doradzała . Prosze o Pani opinię na ten temat. Dziękuję
Marlena napisał(a):
Ja nie mam takiej informacji, iż przy antybiotyku nie można witaminy C, wręcz przeciwnie, z tego co mi wiadomo większość lekarzy zapisuje i witaminę C i antybiotyk + coś osłonowego (probiotyk). Możesz to zresztą skonsultować z lekarzem.
Iza napisał(a):
Marleno,
mój syn ma owsiki. Wyczytałam w internecie, że owsiki żywią się witaminą C. Wydaje mi się to absolutną bzdurą, ale wolę się upewnić, gdyż Mały często choruje i podaje mu właśnie witaminę C albo rozpuszczoną w wodzie albo liposomalną
Marlena napisał(a):
Jest w tym część prawdy w takim sensie, że pasożyty dzielą się z nami składnikami odżywczymi, a więc również witaminami. W takim układzie na potrzeby naszego ustroju zostaje mniej, bo część pożarły nam robale. Pozbądź się tego jak najszybciej (lekarz przepisze odpowiednie środki dla całej rodziny, bo kurację muszą przejść w domu wszyscy domownicy) i trzymaj dziecku (i całej reszcie rodziny też nie zaszkodzi) zdrową dietę (alkalizującą), aby następnym razem robale, wirusy i inne dziadostwo nie miały dobrego terenu do zadomowienia się. Inaczej to będzie walka z wiatrakami – raz wyleczysz i znowu powrócą: robale lubią zagrzybione i zakwaszone organizmy mające osłabiony układ odpornościowy. Zmian w diecie i stylu życia nie sposób zastąpić samymi tylko suplementami.
Iza napisał(a):
Marleno,
najpierw dostał naturalne leki (olej z kokosa, czosnek, oregano) – nie pomogło. Teraz dostał leki medycyny konwencjonalnej,gdzie po drugiej dawca miało być lepiej (po 10 dniach będzie trzecia ostatnia dawka,podobno tylko profilaktyczna). Niestety nie widać poprawy, a znowu zaczyna kichać i kaszleć i nie wiem czy podawać wita C czy wstrzymać się do podania ostatniej dawki leku? W ciągu ostatnich dwóch miesięcy już dwa razy chorował na zapalenie oskrzeli, gdzie wcześniej w ogóle nie chorował
Marlena napisał(a):
Nie wiem jak możesz się w ogóle zastanawiać czy podczas infekcji podawać witaminę C. Czyżbyś liczyła na to, że podczas infekcji organizm zacznie ją magicznie produkować sam? 😉
Zapoznaj się proszę z tabelką opracowaną przez dra Cathcarta: https://akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-3-protokol-doustnego-stosowania-witaminy-c-dr-robert-cathart-iii/ – zwróć proszę uwagę, że podczas infekcji każdy z nas potrzebuje wielokrotnie więcej witaminy C niż kiedy jesteśmy zdrowi.
Olej z kokosa, czosnek i oregano nie są lekami: to jest jedzenie, a nie cudowna pigułka że połkniesz i jesteś zdrów. Jeśli dziecko jest zarobaczone, zagrzybione, zakwaszone to nie oczekujmy cudów, bo to tak jakby znaleźć końską kupę na środku pokoju i zastosować odświeżacz powietrza w sprayu, a ja powiem tak: leć kobieto po wiadro, szczotę i szmatę i zrób najpierw porządek z tym, a potem możesz sobie jeśli chcesz sięgnąć na sam koniec po ten odświeżacz powietrza. W ten sposób najpierw usuniesz przyczynę, wszystko należy po kolei robić w życiu. Więc najpierw trzeba dziecko odrobaczyć, zmienić mu dietę, uzupełnić niedobory, wzmocnić system odpornościowy. Polecam książkę dra Joela Fuhrmana „Zdrowe dzieciaki. Jak odżywiać dzieci by były odporne na choroby” https://akademiawitalnosci.pl/dr-joel-fuhrman-zdrowe-dzieciaki-jak-odzywiac-dzieci-by-byly-odporne-na-choroby/
Iza napisał(a):
Marleno,
powiem szczerze, że nie wiem dlaczego go zaatakowały. Słodyczy od urodzenia nie je(je miód, daktyle, orzechy,rodzynki), pszenicy tyle co babcia dała, czyli naprawdę niewiele. Sporo kasz, prawie codziennie do picia kwas z buraków, brokuł, kalafior. Z rzeczy,które niestety to ziemniaki i mięso,ale nie mam na to wpływu. Męczy mnie jedna sprawa. Jakieś półtora roku temu zrobiłam jemu i sobie na śniadanie kaszę jaglaną z jabłkiem. Kasza miała dobry termin ważności i była świeżo otwarta.Opakowanie zostawiłam na wierzchu, po śniadaniu okazało się,że były w niej robaki. Ja miałam gorączkę po tym ponad 38, a syn prawie 40 stopni i drgawki, więc wylądowaliśmy w szpitalu. Spytałam się lekarza czy to po tych robakach z kaszy,powiedział,że nie. A ja się ciągle zastanawiam czy to nie one się tam przez cały czas gościły i goszczą nadal.
Robert napisał(a):
Pani Marleno mam pytanie odnosnie miazdzycy jak ja leczyc medycyna naturalna ? Moze pouszala Pani kiedys ten temat jesli tak to bardzo prosze o link do artykulu
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Polecam książkę dra Esselstyna „Chroń i lecz swoje serce. Naukowo udowodniona dieta, która wydłuży twoje życie” https://akademiawitalnosci.pl/dr-caldwell-b-esselstyn-chron-i-lecz-swoje-serce-naukowo-udowodniona-dieta-ktora-wydluzy-twoje-zycie/
Tak naprawdę wystarczy zmiana stylu życia (w tym diety rzecz jasna).
Basia napisał(a):
Pani Marleno,
Robiłam wczoraj pierwszy raz witaminę C w myjce i nie wiem czy wyszła jak powinna. Jak gotową już przelewałam do słoika to zauważyłam trochę piany a konsystencja jest bardziej płynna a niż kremowa. Czy wszystko w porządku?
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Konsystencja zawsze będzie płynna. Określenie „kremowa” nie oznacza, że płyn jest gęsty. Tyle tylko, że się nie rozwarstwia.
Kasiatek napisał(a):
Dzień dobry!
Jestem na początku drogi leczenia się kwasem askrobinowym, czy vit C – jak kto woli 🙂 ponieważ dużo wiedzy poszukuję, a wszystko co znajduję pożytecznego to są w zasadzie blogi i trochę nnie to przeraża, chciałabym bardzo ładnie prosić o informację na temat źródeł wiedzy fachowej jakie Pani wykorzystuje? Czy Pani jest może chemikiem / biologiem z wykształcenia? Bo lekarzem chyba nie? Chciałabym wierzyć iż mogę polegać na pani wiedzy :-))
Ze swej strony powiem tylko że po mononukleozie która nie wiem kiedy zaliczyłam poczułam się lepiej dopiero po wcinaniu vit C z lekkim strachem że przesadzę, ale to działa faktycznie i zamierzam kontynuować. Tylko nie chce robić z siebie wariata polecając metodę innym, po już zaczyna się gadanie że jestem dr. google.
Marlena napisał(a):
Witamina C nie ma prawa nie działać, chyba że weźmiemy jej zbyt mało aby odczuć, że działa. 🙂
Warto śledzić linki zawarte w artykule, tam znajdują się odniesienia do źródeł (literatura, badania naukowe itd). Generalnie blogi prowadzą różni ludzie i należy zwracać uwagę na to. Zdecydowanie nie polecam czerpać wiedzy zdrowotnej z blogów poświęconych np. teoriom spiskowym i tym podobnym tematom. Najlepsze blogi zdrowotne w sieci prowadzą lekarze (i/lub inni fachowcy związani profesjonalnie z dziedziną ochrony zdrowia czy dietetyki) oraz zwykli ludzie tacy jak ja – pasjonaci zdrowia którym udało się pozbyć przyczyn swoich dolegliwości stosując metody inne oprócz leków farmaceutycznych (te bowiem jak wiemy nie leczą z reguły niczego oprócz jedynie samych symptomów). Niestety w języku polskim blogują nieliczni profesjonaliści, zwykli ludzie-pasjonaci blogują nieco więcej, ale też niewystarczająco. Pozostają całe (bardzo bogate) zasoby w języku angielskim pochodzące z całego świata. Dobrze jest biegle opanować ten język. Jednak nieznajomość angielskiego też nie jest dzisiaj jakąś wielką przeszkodą. Całe szczęście jest usługa google translate czyli tłumacza treści i choć czasem śmiesznie tłumaczy (bo to automat), to da radę się z grubsza połapać o co chodzi. Nasze zadanie jako internauty polega jednak głównie na tym, abym umieć odróżnić witryny wiarygodne i użyteczne od śmieciowych. Wiedza to dzisiaj towar cenniejszy od złota, bo większość ludzi woli ignorancję od wiedzy, tak jest „bezpieczniej” i wygodniej: wiedza nie boli, ale ignoranci o tym nie wiedzą – taki paradoks 😉 A jej stosowanie (czyli doświadczanie) jest towarem jeszcze bardziej deficytowym – jak pisał Paolo Coelho w „Pielgrzymie”: „Wszystko, czego się dotąd nauczyłeś zatraci sens, jeśli nie potrafisz znaleźć zastosowania dla tej wiedzy.” Długie lata „wiedziałam”, że palenie mi szkodzi, jednak nie potrafiłam przestać palić. Dopiero gdy zaprzestałam nałogu, doświadczyłam tego jak cudowne, pełne wolności i zdrowia jest życie wolne od smrodu, kaszlu i zadyszki. Podobnie ze zmianą diety: „wiedziałam”, że zwiększenie spożycia ilości warzyw i owoców przynosi korzyści zdrowotne, ale nie stosowałam tego, lecz gdy tylko doświadczyłam potęgi działania prawdziwego świeżego i nieprzetworzonego jedzenia (uwolniwszy się przy tym niejako przy okazji od nałogu mięsno-nabiałowo-cukrowego), to zrozumiałam, że żyłam wcześniej życiem drugiej kategorii tak naprawdę. Z witaminą C jest nie inaczej: najgłębsza o niej wiedza nie zastąpi własnego doświadczania jej wpływu, co najbardziej wyraźnie widzimy podczas infekcji, którą nasz system odpornościowy (leukocyty konkretnie) wsparty witaminą C potrafi rozgonić niejednokrotnie tak szybko, że opada nam szczęka! 😉
Basia napisał(a):
Witam Pani Marleno,
Chciałam zapytać aby sprawdzić witaminę C liposomową forte to do jakiej proporcji wody z sodą i ile witaminy C się dodaje. Czy tak samo jak w 1 przepisie?
Podczas musowania soda utworzyła chyba 6 cm piany a po zakończeniu musowania mniej niż 1 cm.
Miałam teraz zrobioną gastroskopię i wykryto nadżerki w błonie śluzowej żołądka. Dostałam lek na zmniejszenie kwasu solnego. Ale jak czytam tutaj na stronie to teraz zastanawiam się czy go nie odstawić? Aby bardziej sobie nie zaszkodzić. Pytałam Panią dr o sok z kapusty słodkiej to niestety powiedziała, że w moim stanie może sok mi teraz zaszkodzić, dopiero później po jakim czasie można by ją pić. Dostałam jeszcze lek na lambrie. Nie jest to antybiotyk ale także ma skutki uboczne. Będę brać liposomową witaminę C zbuforowaną sodą. Mam nadzieję że będzie lepiej. Teraz słucham wykładu dr Dąbrowskiej i jest niezwykle ciekawy. Bardzo dziękuję za tą stronę. To skarbnica wiedzy.Także bym chciała przejść na post Daniela tylko ja nie mogę surowych rzeczy jeść. Pozdrawiam gorąco.
Marlena napisał(a):
Basiu, podczas postu Daniela jak ktoś nie może na początku surówek to dostaje warzywa gotowane, a dopiero potem surówki. Czasem też dr Dąbrowska stosuje u niektórych pacjentów kilka dni postu na soku z marchwi, a dopiero potem gdy się śluzówki odbudują – post na pokarmach stałych.
beti70s napisał(a):
Witam , Pani Marleno ,
szukając informacji o liposomach natknęłam się na stronę https://www.pozdrowiedoglowy.pl/odslaniajac-prawde-o-liposomalnych-suplementach-diety/ z przetłumaczonym artykułem z 11.04.2014 Autor:Dr. Thomas Levy. Opisuje on w jaki sposób zetknął się z liposomalną witaminą C i opisuje jej działanie i odpowiada na pytanie :
Czy liposomalna witamina C “domowej roboty” jest dobra?
Co Pani myśli o tym artykule .
Czy sprawdziłą Pani czy domową metodą tworzą się liposomy , a nie robi się tylko emulsja dzięki , której witamina C lepiej się wchłania do krwioobiegu ale nie przedostaje do wnętrza komórek co jest kluczowe dla zdrowia .
Chciałam już rozpocząć „produkcję ” 🙂 liposomalnej wit. C dla zdrowotności rodzinki ale teraz się zastanawiam czy to ma sens.
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Już się wypowiadałam na ten temat. Gdyby powstała jedynie emulsja, to nie uległoby zmianie pH roztworu przed i po sonikacji, bo substancje zostałyby jedynie wymieszane. Ale to tylko moje zdanie, chemikiem nie jestem i laboratorium do sprawdzenia nie mam. Dla mnie jest najważniejsze, że to co robię ma sens czyli DZIAŁA!
Wiktor M napisał(a):
sonifikowałem dwa razy po 30 minut. ale moja FORTE chyba jest ok, bo póki co nie rozwarstwia się. poza tym, jak ją robiłem, to sobie testowo podpijałem… jak obliczyłem, wypiłem 20-30 gram witaminy C w godzinę! trochę mi się w brzuchu przelewało, ale sądzę, że gdyby to nie była dobrze zliposomizowana witaminka, to bym miał problemy gastryczne poważniejsze 😉
Marlena napisał(a):
Zgadza się, przy normalnym roztworze wodnym już byś poleciał pewnie do kibelka 😉
Ziuta napisał(a):
Droga Marleno piszę bo naprawdę jestem Ci wdzięczna. Moja mama miała miesiąc temu zdiagnozowanego czerniaka oka Ponieważ od 3 lat jestem na diecie niskowęglowodanowej dr Jana Kwaśniewskiego o dobrodziejstwach eliminacji śmieciowego jedzenia wiem b. dużo o witaminie C dużo słyszałam i czytałam od Jerzego Zięby, natomiast jak tą wit C „wprowadzić w życie” to już jest Twoja zasługa. Krótko mówiąc przestawiłam mamę na moją dietę i zaordynowałam jej duże dawki Twojej forte no i po 4 tygodniach diety i 3 witaminy guzki uległy znacznemu zmniejszeniu. Uwielbiam Cię 🙂
Marlena napisał(a):
Bardzo się cieszę, aczkolwiek pamiętać należy, że brak guza nie oznacza zdrowia, oznacza tylko brak guza. Dieta ketogeniczna w sensie biochemicznym przypomina post, stąd może dawać objawy np. autofagii, jednak tak naprawdę postem nie jest, to jest trochę taki „udawany post”, jego podróbka jednym słowem. Za długoletnie korzystanie z podróbki natura każe sobie płacić jednak częstokroć wysoką cenę: jak się wydaje wzrasta prawdopodobieństwo rozwoju raka przewodu pokarmowego. Jest tajemnicą poliszynela, że przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Bractw Optymalnych, Adam Jany, po 17 latach na diecie Kwaśniewskiego zszedł na raka przewodu pokarmowego (rak żołądka) w wieku raptem 64 lat. Jego los podzielił inny lider optymalnego bractwa, Karol Braniek, dożywając raptem 68 lat (rak dwunastnicy). To nie jest wiek do umierania, tak jak nie jest to w moim przekonaniu naturalny sposób odżywiania się jaki natura dla nas zaplanowała. Czy ludzki przewód pokarmowy został zaprojektowany do trawienia głównie tłuszczu jako źródła energii?
Matka Ziemia nie rodzi tłuszczu (z niewielkimi wyjątkami jak oliwki, awokado, kokos, orzechy, nasiona). Gdyby natura chciała, abyśmy my, jej dzieci, żywiły się głównie tłuszczami gardząc węglowodanami, to wszystko co by dla nas w swej nieprzebranej obfitości produkowała – składałoby się przecież głównie z tłuszczu, jako „najlepszego paliwa”. Ale tak nie jest. Zatem kierunek nam został wyznaczony, wystarczy uważna obserwacja, bez oceniania, po prostu obserwacja tego co jest. Aby żywić się z kolei tłuszczami należącymi do zwierząt należy uczynić rzecz mało szlachetną czyli zabić lub ukraść (krówce mleko przeznaczone dla jej dziecka, albo kurce jej potencjalne dziecko czyli jajo).
Pomijając już badania naukowe – osobiście jestem przekonana, że istnieje oprócz tego pewien Porządek Świata, a zamiary tego, który go dla nas stworzył można odgadnąć obserwując uważnie naturę. Nie wynika z tych obserwacji moim zdaniem, aby człowiek, czyli jedyna wyposażona w duszę i intelekt najwyższa forma istnienia na planecie Ziemia, miała mieć tłuszcze za swoje „najlepsze paliwo”, a już na pewno nie te pochodzące z zabijania lub kradzieży popełnianych względem niższych istot. Jest to „paliwo rezerwowe”, ale nie to oryginalne i właściwe, które można zdobyć bez dokonywania czynów niegodnych dla najwyżej na tej planecie stojącej intelektualnie i duchowo istoty. To jest moja osobista opinia i zdaję sobie sprawę, że nie każdy będzie się z nią zgadzał. Dieta ketogeniczna to nie jest jednak jak się wydaje dla każdego z nas bezpieczny sposób na życie, takie oszukiwanie natury, obchodzenie jej praw. Jakiekolwiek problemy zdrowotne na tej diecie podobno (jak twierdzą zwolennicy diety Kwaśniewskiego) wynikają z uchybień w proporcjach B:T:W, ale z drugiej strony patrząc jest to czyste szaleństwo, bowiem nie zostaliśmy przecież stworzeni po to, by teraz siedzieć z kalkulatorem w jednej, a wagą kuchenną w drugiej ręce i obliczać każdy kęs wkładany do buzi przez całe życie (choć rzecz jasna tak się właśnie robi gdy trzeba dietę ketogeniczną zastosować krótkoterminowo w uzasadnionych medycznie przypadkach, np. przy lekoodpornej epilepsji u dzieci).
Rzeczywiście tego typu dieta może krótkoterminowo mieć (i niejednokrotnie ma) swoje medyczne wskazania, z uwagi na reakcje biochemiczne jakie zachodzą na niej. Natomiast czy jest to sposób na całe życie dla każdego? Tego bym nie była pewna, szczególnie obserwując tragiczne losy „optymalnych” liderów, bo choć jak utrzymują „rak nie żywi się tłuszczem”, to niektórzy lekarze leczący dietą mają inne zdanie, pisałam o tym tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-9-terapia-dra-maxa-gersona/. Tak jak wspomniałam na początku – zdrowie nie polega na samym braku guza. My mamy się cieszyć życiem, i to długim i zdrowym życiem, a nie tylko brakiem guza. Tymczasem jak się okazuje najdłużej cieszące się zdrowym życiem społeczności na naszej planecie bynajmniej nie są na diecie w najmniejszym stopniu zbliżonej do Kwaśniewskiego czy w ogóle jakiejkolwiek innej niskowęglowodanowej (polecam zgłębić temat Niebieskich Stref czyli regionów naszej pięknej planety zamieszkiwanych przez długowieczne społeczności).
Ziuta napisał(a):
Dziękuję Ci za obszerną odpowiedź i co do diety optymalnej napiszę jeśli pozwolisz u Ciebie ale w innym miejscu bo raz, że to inny temat, dwa że teraz jestem na wakacjach i poszę z telefonu a trudno na nim napisać obszerną ripostę. Za to chciałam napisać o specyfice żywienia komórki nowotworowej. Ta komórka potrafi odżywiać się wyłącznie glukozą (nie potrafi czerpać źródeł energi ani z tłuszczy ani z ketonów )Kwas askorbinowy ma b. podobną budowę do glukozy i wchodzi tym samym kanałem do komórki co glukoza. I teraz jeśli chcemy wprowadzić go do komórki nowotworowej musimy znacznie obniżyć mu dostęp do glukozy czyli przejść na dietę niskowęglowodanową inaczej glukoza będzie konkurowała i trudniej będzie osiągnąć właściwe nasycenie kwasem askorbinowym. Piszę to dlatego , że wiem , że wielu zrozpaczonych chorych lub ich krewnych tu zagląda a ta informacja jest niezbędna : bez znacznej eliminacji węglowodanów w diecie do 30-50 g na dobę kwas askorbinowy na komórki nowotworowe nie zadziała .
Marlena napisał(a):
Jeśli celem jest „zabicie guza” to nie jest wykluczone, że taka strategia może być przydatna, a jest też inna metoda czyli IPT (insulin-potentiation therapy): dać tyle glukozy ile trzeba, a wraz z nią podać malutką dawkę cytostatyku (10%-20% tego co normalnie się stosuje) i gadzina ginie raz-dwa. Jednak cały czas nie wychodzimy poza myślenie alopatyczne i traktujemy guza jako chorobę, po czym atakujemy jej symptom. Tymczasem zdrowie nie polega jedynie na braku symptomów, tak jak i podanie jednej witaminy go nie zbuduje. W dłuższej perspektywie warto o tym pamiętać.
Ziuta napisał(a):
Małe sprostowanie: powinno być jej a nie „mu”. Jej, czyli komórce nowotworowej.
franio napisał(a):
Spotkałam w ogłoszeniach,że jest dostępna postać witaminy c, jako ascorbinian sodu C6 H7 O6 NA, czy to jest także postać kwasu L- askorbinowego, czy to nadaje się do stosowania np. w takiej dawce jak kwas L askorbinowy i czy z ascorbinianem sodu można zrobić liposomalną wit,C. Będę wdzięczny za odp.
Marlena napisał(a):
Tak, askorbiniany to połączenie kwasu askorbinowego z minerałami (np. sód, wapń, magnez). Askorbinian sodu zatem to inaczej sól sodowa kwasu askorbinowego, można z niego zrobić liposomalną, ale będzie słonawa. Jeden gram askorbinianu sodu zawiera 889 mg kwasu L-askorbinowego (witamina C) i 111 mg sodu, dlatego należy pamiętać, że efektywność działania askorbinianu będzie od czystego kwasu L-askorbinowego nieco mniejsza przy takiej samej zastosowanej ilości.
FRANIO napisał(a):
Mam pilne pytanie i wielką prośbę – syn po wypadku komunikacyjnym przebywa w szpitalu , ma roztrzaskaną miednicę i liczne stłuczenia. Czy powinnam podać mu witaminę c , czy jeszcze jakieś inne suplementy i w jakiej ilości………..
Marlena napisał(a):
Witamina C jest niezbędnym kofaktorem przy produkcji kolagenu, więc na pewno. Co do reszty to dużo owoców i jarzyn – wiadomo jak karmią w szpitalach (góra białego chleba + parówka lub chemiczny pasztet) 😉
Mirwu napisał(a):
Niestety ten sposób jest do bani.Robiłem w ten sposób witaminę C liposomalną i nie byłem zadowolonym.Jest o wiele lepszy sposób i …ba witamina jest lepszej jakości niż kupna…Polak potrafi
Marlena napisał(a):
Mirwu, nie wiem czemu „do bani” – mi zawsze wychodzi i jestem zadowolona. Najważniejsze, że działa 🙂 Jeśli masz lepszy sposób to się nim podziel z bliźnimi bardzo proszę, zamiast się tu niepotrzebnie prężyć 😉
Ela napisał(a):
Pani Marleno czy myśli Pani że wit.C pomoże mi na łokieć tenisisty?
Marlena napisał(a):
Nie zaszkodzi spróbować jako że witamina C uczestniczy w produkcji kolagenu.
Basia napisał(a):
Marlenko,
Chciałabym użyć do zrobienia lipo witaminy C askorbinu sodu. Tylko jak go zrobić? Nie mogę tego doczytać. Biorę wodę, sodę, witaminę ale jakie proporcje?
Marlena napisał(a):
Askorbinian można kupić gotowy lub samemu zrobić roztwór: 1/2 miarki sody na każdą miarkę witaminy.
Silvio napisał(a):
Nie jestem chemikiem ale technicznie rzecz biorąc wydaje mi sie ze mieszanie roztworu kwasu plastikową rurką to kiepski pomysł, obawiam sie ze plastik z rurki moze reagowac z kwasem ?
Zrodła podaja ze askorbinian sodu wykonuje sie w przyblizonych proporcjach 0.2g sody na 1g kwasu, dlaczego sugerujesz 0.5 na 1 ?
Jaki sens jest stosowac w tej metodzie askorbinian sodu skoro ideą stosowania askorbinianu sodu jest podwyzszenie ph (ochrona przed podrażnieniem żołądka) i zwiekszenie bariery wchłanialnosci w jelitach – i soro ten mechanizm wydaje sie ze jest zastepowany przez witamine w formie liposomalnej to soda wydaje sie zbedna ?
Marlena napisał(a):
Tworzywa sztuczne są stosunkowo odporne na działanie kwasów, zasad i soli: https://pl.wikipedia.org/wiki/Korozja_materia%C5%82%C3%B3w_niemetalicznych Witamina C jest ponadto słabym kwasem, podczas gdy tworzywa sztuczne reagują (niektóre) jedynie na silne kwasy. Jeśli jednak masz wątpliwości i strasznie Cię to męczy, to możesz użyć szklanej pałeczki do mieszania, nie widzę przeszkód.
Stosowanie askorbinianu jest opcjonalne, nie jest przymusowe. Komu pasuje niech sobie zrobi z askorbinianem. A czy da się zrobić buforując 0,2 g sody na 1 g witaminy? Oczywiście, ale buforowanie odbędzie się częściowo, co możesz sprawdzić empirycznie posiadając w domu witaminę i sodę, a jeśli masz pod ręką licealistę-szóstkowicza z chemii, to poproś go aby rozwiązał zadanie i wyliczył ile molekuł wodorowęglanu sodu jest potrzebne na ile molekuł kwasu L-askorbinowego aby zaszła reakcja całkowita 😉
Anna napisał(a):
Witam serdecznie,
czy wit. C mozna podac 14 miesiecznemu dziecku z podejrzeniem krztusca?I ile?
Dysponuje kwasem L-askorbinowym, i troche ciezko mi sie go podaje (mala nie chce pic bo kwasne)
Czy sa jakies lepsze sposoby?
Marlena napisał(a):
Tak, witamina C działa na wszystkie rodzaje drobnoustrojów, jej mechanizm działania jest taki, że to w sumie nie ona sama „zabija” je (tak jak to czynią np. antybiotyki), ale daje kopa naszym białym krwinkom, a te się rozprawiają z gadziną, bo do tego zostały właśnie stworzone. Odnośnie zapotrzebowania to może być ono różne – nie ma jednej dawki dobrej dla każdego. Tutaj masz dobry i bardzo pomocny artykuł napisany przez dr Susanne Huphries (po ang., ale można użyć tłumacza Google aby się połapać): https://www.vaccinationcouncil.org/2012/09/07/vitamin-c-for-whooping-cough-updated-edition-suzanne-humphries-md/
Najważniejsze to zacząć podawać C jak najwcześniej, aby straty w wyściółce oskrzeli były jak najmniejsze (koklusz je atakuje i stąd kaszel). Nie musi to być czysty kwas askorbinowy, może to być również askorbinian sodu. Można go również zrobić domowym sposobem jeśli nie mamy gotowego: na każdą miarkę rozpuszczonej w szklance witaminy dajemy ok. pół miarki sody kuchennej i czekamy aż się „wybuzuje” – otrzymany płyn nie jest kwaśny, jest leciutko słonawy. Skuteczna będzie też liposomalna forma witaminy C, aczkolwiek ta kupna jest dosyć kosztowna.
ROBSON napisał(a):
WITAM, ROBIE WITAMINE OD KILKU DNI W MAŁEJ MYJCE 600ML ALE JEST TO MAŁO WIĘC KUPIŁEM MYJKE DUŻĄ TAKĄ 2,5L I MAM PYTANIE-CZY MOGE NA RAZ ZROBIĆ 1,5L I JAK DŁUGO TO SONIKOWAĆ?
I DRUGIE PYTANIE- TA DUŻA MYJKA MA 35 000 Hz- czy to wystarczy?
Będe bardzo wdzięczny za odpowiedż i pozdrawiam
Mayan napisał(a):
Bardzo ciekawe są formy liposomalne i widać ,że muszą być dużo bardziej 'skuteczne’ w docieraniu tam gdzie powinny.
C ,R-ALA ,Glutation ….ale ostatnie dni zaprowadziły mnie do produktu w którym w liposomalną otoczkę zapakowano kurkuminę ,kwercetynę ,selen i kilka innych dobrodziejstw… taki immuno booster dosyć ciekawy…. …a ja ciekaw jestem czy ten sposób domowy z wit C dało by radę przenieść na inne substancje… jak myślisz Marlena ?
a ten 'produkt’ to LifeOne https://www.lifeone.org/L1Form.html
Marlena napisał(a):
Nie mam pojęcia, nigdy nie próbowałam.
Ryszard napisał(a):
Witam Pani Marleno,
wit.C liposomalna jest OK.
Czy przy pomocy wanienki zamiast wit. C można by zastosować koenzym Q10 w proszku by spowodować zwiększenie jego wchłanialności?
W przeciwieństwie do wit. C dobrej jakości koenzym Q10 jest bardzo drogi i nie na każdego kieszeń.
Jeśli, jak piszą producenci tego lepszego, ten gorszy wchłania się w wysokości ok. 1% to wychodzi na to, ze ten tańszy de facto jest najdroższy a efekt jego spożywania praktycznie żaden.
Serdecznie pozdrawiam Pani Marleno
Marlena napisał(a):
Nie wiem, nigdy nie próbowałam. Nie ma lepszego i gorszego koenzymu Q10 jest to wymysł producentów suplementów. Tu poczytaj na przykład: https://www.q10qh.com/pl/
ROBSON napisał(a):
Pani Marleno , zrobiłem witamine według pani przepisu i po teście z sodą strasznie się pieni aż piana wylewa się ze szklanki, robiłem witamine już z 10 razy i zawsze jest duża piana po dodaniu wody z sodą. witamina wychodzi kremowa i ta pianka podczas sonikowania znika, sonikuje około 30 minut w myjce 42 000
Lecytyne daje słonecznikową czystą bez gmo, więc jak jest z tą pianą po zmieszaniu z wodą z dodatkiem sody? czy to wiarygodny test?
wydaje mi się że wystarczy z 5 minut dobrze wymieszać w blenderze i będzie to samo, więc po co sonikować jak to chyba nic nie daje.
Pani marleno , prosze o link do artykułu o sonikacji witaminy i ile myjka musi mieć Hz?
Mam dużą myjke 2,5L która ma 35 000 Hz i w niej też robiłem i to samo wychodzi , tzn też kremowe ładnie zmieszane, nie rozwarstwia się, więc mam pytanie – czy wystarczy 35 000 Hz?
Dziekuje z góry za informacje i pozdrawiam.
Marlena napisał(a):
To jest test domowy, domowym sposobem nie uda się nam uzyskać tego co robią profesjonaliści, zawsze jakaś część witaminy pozostanie w stanie wolnym. Po zwykłym zmieszaniu w blenderze lub słoiku mikstura ma bardziej kwasowy odczyn, po sonikacji zbliża się bardziej do neutralnego, opisałam to w artykule, możesz to sprawdzić sam dysponując papierkami lakmusowymi. Zatem „coś” się dzieje podczas tej sonikacji i nie rezygnowałabym z niej.
Nie wiem czy myjka Twoja jest dobra czy nie, ja opisałam pracę na swojej – nigdy nie robiłam na myjce o wskazanych przez Ciebie parametrach, więc nie wiem.
M napisał(a):
Pani Marlenko,a co pani na to,bo już nie wiem co myśleć na temat metod wytwarzania wit.C w domowych warunkach:
https://martabrzoza.pl/porady-zdrowotne/czy-mozna-zrobic-witamine-c-w-domu/
Marlena napisał(a):
Ja w artykule wyraziłam swoją opinię na temat domowej witaminy C liposomalnej, proszę jeszcze raz uważnie przeczytać artykuł. U mnie ta forma się sprawdza i jak tak robię swoją jak opisałam. Jeśli komuś pomogłam – super, jak nie – można skorzystać z profesjonalnie wykonanej kupnej (a czasem nawet jest wskazane przy ciężkich dolegliwościach, bo wtedy mamy zapewnioną jakość).
Dorota C napisał(a):
Bardzo dziękuję za uspokojenie. Jestem pod wrażeniem pani bloga.
Piotr Mądry napisał(a):
Ponieważ sam odkryłem, że dodanie do roztworu* wit. C szczypty soli eliminuje przykre „drapanie w gardle”, mam pytanie…
Czy ta drobinka soli zaszkodziła działaniu wit. C, czy jedynie złagodziła to „drapanie”?
____________________________
*) łyżeczka LwC na szklankę wody.
Marlena napisał(a):
Pojęcia nie mam, nigdy nie soliłam roztworu, jak już to raczej nieco sody kuchennej dodam dla neutralizacji kwasowego pH.
Aneta napisał(a):
Gdyby wybierać pomiędzy suplementacją witaminą C w formie proszku (kwasu l-askorbinowego) a preparatami z aceroli, to jaka forma jest bardziej przyswajalna? Nie mogę nigdzie znaleźć opisu produkcji….np. czy acerola w wysokich temperaturach suszona nie traci swojej witaminy? Przy okazji dziękuję za przepisy „kuchnia szybka i zdrowa” – bardzo pomocne!
Joanna napisał(a):
Witam, u mnie również pianka nie zanikła, nawet nie zgęstniało. Skąd wiemy, że mamy zaliczona sonifikację a nie tylko zawiesinę? Nie wiem, czy wylać czy pić…
Pozdrawiam
Marlena napisał(a):
Nigdzie nie napisałam, że cokolwiek ma tutaj „gęstnieć”, a pianka jak nie znikła do końca to trudno, to nie jest żaden problem (czemu się tak wszyscy czepiają tej pianki? 😀 ). Napisałam w artykule co zachodzi po sonikacji i jak zmieniają się właściwości roztworu, cytuję: „Początkowe pH naszej mieszaniny to ok. 3 czyli dosyć kwaśne, po zakończeniu procesu sonikacji większość cząsteczek witaminy otrzyma otoczkę z fosfolipidów, zatem mikstura straci nieco swoją kwasowość, jej pH wzrośnie i nieco bardziej zbliży się do neutralnego, ok. 5,5-6 (neutralne to 7), co można łatwo sprawdzić paskami lakmusowymi.”. Jeśli nie masz pasków pH to jakieś przybliżone pojęcie może nam dać test z sodą.
Joanna napisał(a):
Witam powtórnie, Pani Marleno, po 3 godzinach stania w lodówce mikstura nieco sie rozwarstwiła. Mniej – więcej jedna piąta od góry słoika jest ciemniejsza od reszty. Co dalej?
Z góry dziekuję.
Marlena napisał(a):
Nie wiem co doradzić, ponieważ mnie się jeszcze nigdy nie rozwarstwiła.
Joanna napisał(a):
Przepraszam, nie zauważyłam odpowiedzi 🙂 Pasków nie mam a sody za mało. Poczytałam trochę na blogu o usuwaniu ołowiu i o „sprajcie”. Stwierdziłam, że jeśli nie wszystkie cząsteczki się otoczyły lecytyną to i tak wypiję lewoskretna witaminę c. Już to zrobiłam. Nawet nie było bardzo kwaśne. Pozdrawiam
pawel.p napisał(a):
Dzień dobry.
Jeśli Pani pozwoli, mam trzy pytania dotyczące wersji „forte”.
1. Czy test z sodą na „poziom zlipidyzowania” vit. C robimy w tych samych proporcjach co dla wersji zwykłej ? I czy sprawdzamy tak samo ?
Czyli piana do 1 cm – ok., Powyżej 1 cm – gorsze kung fu ?
Test w moim przypadku (wersja „forte” + tester z 1/4 łyżeczki sody + 30 ml wody pokazał pianę ok. 1,5 cm (może ok. 2 cm), która w zasadzie zaraz zniknęła. jednak tu odczyn jest o wiele kwaśniejszy niż zwykłej – stąd pytanie.
2. Czy liposomalna vitamina c „forte” w lodówce gęstnieje i czy po ok. 1-2 dniach pojawia się intensywniejszy zapach lecytyny ? (to zauważyłem u siebie)
3. Czy powinna być ona trzymana w szczelnie zamkniętym pojemniku (butelka/słoik), czy z uchylonym wieczkiem/zakrętką. Chodzi o unikniecie ew. fermentacji.
Z góry dziękuję za odpowiedź
pozdr.
Paweł P.
ps Strona wielce ciekawa
Marlena napisał(a):
Myślę, że wyszła Ci całkiem dobra ta forte 😉 Tak, może nieco zgęstnieć pod wpływem zimna w lodówce. Ja trzymam swoją w butelce zamkniętej (zakręconej). Nic mi nigdy nie sfermentowało (tam jest dużo lipidów, a sama C nie fermentuje).
pawel.p napisał(a):
I jeszcze jedno pytanie.
Trwałość zlipidowanej Vit. – to ok. tydzień (pod warunkiem uzycia wody zdemineralizowanej i przetrzymywania w lodówce).
Czy po prostu odmierzamy czas, czy są jakieś oznaki utraty jej wartości: smak/zapach/etc.?
pozdr.
Paweł p.
Marlena napisał(a):
Powiem tak: raz zrobiłam litrową butlę lipo i dałam komuś będącemu w potrzebie, a ten ktoś trochę zużył i potem stała mu chyba ze 2 miesiące w lodówce, poczym znowu nieborak zauważył oznaki przeziębienia i jedyną C jaką wtedy w domu miał to była ta lipo w lodówce, więc zaryzykował i golnął sobie tego co miał: smakowo lipo była bez zmian. Przeziębienie przeszło i się nie rozwinęło, więc działać też chyba nadal działała. Ja ze swojej strony zawsze na bieżąco robię dla siebie, więc nie miałam okazji zaobserwować efektów tak długiego trzymania w lodówce.
marta napisał(a):
może komuś się przyda ta informacja, że w tym tygodniu w marketach aldi i lidl dostępne będą myjki ultradźwiękowe za 99 zł
Mat napisał(a):
Witam,
Bardzo dziekuje za wspanialy artykul i przepisy! 🙂
Mialbym 2 pytania:
1.Czy po wlaniu obu mieszanek do wanienki ultradzwiekowej calosc musi byc koniecznie caly czas bez przerwy mieszana? Jesli caly proces ma trwac ok.20-30 min,to jest to dosyc uciazliwe moim zdaniem……
2.Jesli chcialbym ten liposomalny roztwor zbuforowac soda,to kiedy dokladnie sie to robi? Na samym koncu,czy tez bufurujemy zaraz na poczatku po dodaniu wit.C do wody? I jaka ilosc sody nalezaloby uzyc?
Ja tez chcialbym zaczac stosowac ta liposomalna forme wit.C ,a dotychczas pilem zbuforowany wlasnie kwas askorbinowy i to w proporcjach 2:1 (kwas askorbinowy : soda).
Marlena napisał(a):
Mat, ja buforuję przed wlaniem do wanienki, aby finalny produkt był mniej kwaśny w smaku (ale za to robi się słonawy, bo tworzymy sól buforując). No i z tym mieszaniem to różnie, ale najczęściej mieszam jak nie cały czas to większość czasu.
Mat napisał(a):
Dziekuje,Marlena 🙂
A ile sody stosujesz do tego buforowania? (do przepisu 1 i do forte)
Marlena napisał(a):
Na oko to robię i po prostu próbuję czy odpowiada mi smak czy jeszcze dodać trochę sody jak za kwaśne.
Frozen napisał(a):
Niestety z takiej mikstury nie powstanie żadna liposomalna witamina C. Szkoda, bo sam byłem entuzjastycznie nastawiony do zrobienia jej według opisu Pani opisu. Po więcej szczegółów zapraszam na kanał Pana Tomasza Mroza na youtube. Wielka szkoda:(
Marlena napisał(a):
Frozen, ja napisałam w artykule gdzie znaleźć stricte liposomalną: produkuje go LivonLabs. Masz wtedy 100% pewności, że tam są liposomy. W wersji domowej nie osiągniemy tej samej jakości i nigdy nie napisałam, że jest inaczej. Najważniejsze, że DZIAŁA (nawet ta domowa) przy infekcjach i to szybciej i skuteczniej niż roztwór. Na poważniejsze schorzenia typu nowotwory zalecam trzymać się fabrycznie wytworzonej, z certyfikatem jakości. Przy zwykłych infekcjach wystarczy z powodzeniem ta domowa.
Frozen napisał(a):
Nie chodzi mi o porównywanie do LivonLabs, bo to już najwyższa liga, ale o to że z tej „mikstury” nie powstają żadne liposomy i nie można pisać w tytule artykułu „Liposomalna witamina C – jak zrobić w domu i do czego służy?”. Wielu ludzi się na to nacina w tym ja też tak uważałem. Radziłbym zmianę tematu na: „Przepis na miksturę zwiększającą przyswajanie witaminy C w organizmie?”
Marlena napisał(a):
Pozwolę sobie jednak mój tytuł w świętym spokoju zostawić 🙂 Ta witamina pomogła zbyt wielu użytkownikom.
Kto chce niech robi, a kto nie chce niech nie robi.
ziuta napisał(a):
Internet to z jednej strony skarbnica informacji, a z drugiej strony skarbnica sprzecznych informacji. I można w tym wszystkim się pogubić.
Dlatego postanowiłam się po raz drugi odezwać. Ja korzystając z przepisu p. Marleny oraz wykładów p. Zięby, zastosowałam kurację witaminą c w leczeniu czerniaka oka u mojej mamy, i odniosłam sukces, znaczna poprawa nastąpiła już po 3 tygodniach spożywania 20-30 g. witaminy dziennie. Pisałam już o tym powyżej. Jakkolwiek ta metoda ma zapewne niedostatki w porównaniu z produkcją przemysłową to nie można powiedzieć, że sonikacja nic nie zmienia – ponieważ ja robiłam duże porcje naraz i roztwór czekał w kolejce na sonikacje, to wyraźnie było widać różnicę – to co stało w kolejce wkrótce się rozwarstwiało a to co przeszło sonikację stawało się trwale jednolitą substancją. Pani Marleno, jeszcze raz wielkie dzięki.
Marlena napisał(a):
Gratuluję poprawy i dalszego zdrowia życzę! Tak jak wspomniałam wcześniej – zmienia się nie tylko konsystencja, ale nawet odczyn pH naszego płynu przed i po sonikacji, więc nie wiem czy powstają „prawdziwe liposomy” czy nie, ale wygląda na to, że nie jest to jedynie uzyskanie „takiej zwykłej mieszaniny” czy też emulsji, jak powiedziała w wywiadzie pani z LivonLabs (że niby w domu to tylko co najwyżej mieszaninę lub emulsję możemy zrobić). Nie wiem – być może. Ale najważniejsze jest, że to działa.
Frozen napisał(a):
Podtrzymuję swoje zdanie odnośnie tej mikstury, ale właśnie przed chwilą znalazłem w internecie w jakimś sklepie 500ml Liposomalnej witaminy C za 55zł i zastanawiam się czy ktoś już może miał okazję ją przetestować? Zastanawiam się czy to nie jakaś ściema i produkt nie jest właśnie robiony jak ten wyżej. Zainteresowani powinni bezproblemowo odszukać ten produkt w takiej cenie i pojemności.
Marlena napisał(a):
Może po prostu zamiast się domyślać to zapytaj sprzedawcy, poproś o certyfikaty itd.
gosia napisał(a):
Znalazłam w końcu lekarza w Warszawie, który leczy raka onkotermią i wlewami z wit. C, przy okazji też ma swoje pomysły, oferowane przez klinikę, w której przyjmuje (kamizelka ECCT na przykład, selen w formie specyfiku o nazwie selol). Chciałabym oszczędzić choremu na raka nerki tacie wkłuć i wywnioskowałam z powyższego artykułu, że liposomalna wit. C będzie dobrym rozwiązaniem. Ale lekarz twierdzi jednak, że doustna witamina w żadnej postaci nie zastąpi dożylnej, stad moje pytanie Pani Marleno: czy w takim porównaniu chodzi o coś więcej niż stopień wchłanialności? (bo pod względem stopnia wchłanialności, jeśli dobrze rozumiem artykuł, można liposomalną zastąpić wlewy?). A jeśli jednak sądzi Pani, że można liposomalną wit.C zastąpić tą dożylną (załóżmy że LivOn Labs, czyli najlepszej możliwej jakości na tą chwilę), to czy można przyjąć że zalecenie 25g dożylnio = 25g doustnie?
Marlena napisał(a):
Ja nie jestem lekarzem specjalistą, więc trudno mi konkretnie odpowiedzieć na takie pytanie. Doustną witaminę C zresztą tak czy inaczej przyjmuje się pomiędzy wlewami – tak przynajmniej przewiduje protokół dra H. Riordana. O tym, że liposomalna ma działanie zbliżone do dożylnej informował dr T. Levy, autor książki „Curing the Incurable: Vitamin C, Infectious Diseases, and Toxins” (można ją dostać online w księgarni Amazon). Stwierdził, że stosowana doustnie liposomalna witamina LivOn Labs ma wchłanialność tylko nieznacznie mniejszą od podawania dożylnego. Czyli jest w stanie osiągnąć w osoczu podobny poziom. Witryna dra Levy jest tutaj: https://www.peakenergy.com/ możliwe, że tam znajdują się jakieś bliższe informacje.
Doustną witaminę C zresztą tak czy inaczej przyjmuje się pomiędzy wlewami – tak przynajmniej przewiduje protokół dra H. Riordana.
Ola napisał(a):
Witam.Czy może Pani podać jakis namiar na lekarza?Potrzebuje dla osoby chorującej na miastenie.(olkax@o2.pl) .Ola
Ewa napisał(a):
Kochana pani Marlenko oraz czytelnicy bloga, bardzo proszę o jakąkolwiek informacje, czy w sytuacji, kiedy moja mama ma cukrzycę, niewydolne nerki oraz szpiczaka mnogiego, mogłaby stosować większe dawki witaminy c, ewentualnie d? Kogo ewentualnie moznaby zapytać we Wrocławiu lub koninie? Pozdrawiam i gratuluje wiedzy, która z chęcią sie nią Pani dzieli.
Frozen napisał(a):
Witam. Co do witaminy C dawki nie powinny stanowić problemu, ale już przy witaminie D3 już tak. Jeśli nie zadbamy o odpowiedni poziom witaminy A, K oraz Wapnia w stosunku do witaminy D to może stać się toksyczna. To samo tyczy się witaminy A i najlepiej brać w formie betakarotenu niż wyizolowanej formy np. wątroby ryb.
Marlena napisał(a):
Nie tylko wapnia ale i magnezu, ponieważ wapń tak czy inaczej pod wpływem podaży witaminy D znacznie lepiej wchłania się z przewodu pokarmowego. Z tego powodu bywa, że suplementując witaminę D podnosi nam się poziom wapnia i może wystąpić niedobór magnezu, jego antagonisty. Dr Zaidi zaleca co 3 miesiące badać zarówno poziom witaminy D jak i wapnia i w razie gdyby nastąpił wzrost poziomu wapnia zaleca zmniejszyć dietetyczne źródła wapnia, a zwiększyć dowóz magnezu.
Atomka napisał(a):
Witam,
Pani Marleno vitc forte w końcu się udała. Szkoda, ze nikt wczesniej nie uprzedzil ze to smakuje jak plyn do przeczyszczania jelit przed kolanoskopia… Nie wiem jak to mozna popijac, ja lyknelam 15 ml i potrzebowalam kubka herbaty, zeby pozbyć sie tego okropnego posmaku. Może Pani ma jakis patent na wyplukanie tego z jamy ustnej?
Pozdrawiam wraz z moim chronicznym juz przeziebieniem…
Marlena napisał(a):
Tak jak napisałam w artykule: „picie go bezpośrednio łyżeczką nie jest zalecane, lepiej wmieszać go do niewielkiej ilości soku, koktajlu, jogurtu, rozgniecionej widelcem na papkę połówki banana, podduszonego w garnuszku na mus jabłka (lub innych dowolnych zmiksowanych czy utartych owoców). Jednym słowem jakiś podkładzik co by nam to jakoś całkiem znośnie smakowało „ 🙂
Paweł napisał(a):
W przypadku terapii antynowotworowej średnio przyjmuje się 1g witaminy dożylnej na 1kg wagi ciała. Czy w przypadku witaminy liposomalnej będzie podobnie ? W jaki sposób można dokonać kalibracji dla witaminy liposomalnej ?
Marlena napisał(a):
Nie jestem specjalistą od leczenia nowotworów witaminą C, więc nie odpowiem Ci na Twoje pytania. Jednak podpowiem, że specjaliści nie stosują samej witaminy C, lecz podają kompleksowo rozmaite substancje, których pacjentowi aktualnie brakuje, dobierając je indywidualnie jeśli idzie o ilość i częstotliwość. Nie każdy rak jest taki sam i nie każdy pacjent jest taki sam – każdy przypadek jest inny i terapia dobierana jest indywidualnie do każdego pacjenta (do tego dobre kliniki dbają o takie szczegóły jak zmiana diety, oczyszczenie organizmu czy nauka radzenia sobie ze stresem, czyli podejście holistyczne jeśli ma to mieć ręce i nogi, bo nie chodzi o to aby podać pacjentowi witaminę C czy D czy inną substancję i puścić „ogólnie zdrowego” do domu gdzie będzie nadal żył, jadł i myślał tak toksycznie jak do tej pory, co mu wybitnie zwiększy szanse na rychłą kolejną wznowę choroby).
Więcej na ten temat pisałam tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-8-protokol-dozylnej-witaminy-c-dr-e-cameron-i-h-riordan/ oraz tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/10-najpotezniejszych-protokolow-witaminowych-cz-9-terapia-dra-maxa-gersona/
Wioletta napisał(a):
Witam P.Marleno,
Ostatnio na fun club p.Tombaka na Facebooku ukazał się artykuł o szkodliwym działaniu kwasu l askorbinowego.Bardzo proszę o zapoznanie się z tym artykułem i napisanie co Pani o tym teraz sądzi.Powiem szczerze ze jestem w szoku a jednocześnie zaniepokojona gdyż osobiście w rodzinie używamy te postać i również liposomalną postać.I teraz zastanawiam się czy oby profil na fb p.tombak fun club otrzymał wynagrodzenie aby umieścić ten artykuł atakując przy okazji innego znanego lekarza.Bardzo proszę o zapoznanie się z artykułem i czekam na rzetelną odp.Serdecznie pozdrawiam w Nowym Roku
Marlena napisał(a):
Pan Jerzy Zięba nie jest lekarzem podobnie jak nie jest nim pan Michaił Tombak. Myślę, że ten komentarz jest nerwową reakcją p. Tombaka na film, który miał premierę 1 stycznia „That Vitamin Movie” pokazujący całą prawdę na temat witamin.
O filmie „That Vitamin Movie” pisałam wczoraj tutaj: https://akademiawitalnosci.pl/dobre-wiadomosci-na-temat-witamin/
Dodam, że „That Vitamin Movie” jest filmem dokumentalnym opartym o wywiady z lekarzami z całego świata: lekarzom leczącym witaminami (tak, również syntetycznymi) nie „coś tam się wydaje”, tylko oni po prostu wiedzą doskonale co robią i wiedzę tę czerpią nie tylko z teorii, ale i przede wszystkim ze swojej praktyki klinicznej (po owocach ich poznacie!). Pan Tombak nie będąc lekarzem takowej nie ma, więc nie powinien w ogóle zajmować stanowiska w tej sprawie. Czyżby się bał, że ludzie gdy zaczną brać witaminy to poczują się na tyle dobrze, że przestaną kupować jego „zdrowotne” książki i/lub korzystać z jego usług? Bo po co się wypowiada (i to w dodatku niefachowo, niekompetentnie i nieprofesjonalnie) w sprawach, w których nie posiada najmniejszego doświadczenia? 😉
Iwona napisał(a):
Witam serdecznie,
pisała Pani w pewnym komentarzu, że wit. C uleczy się WZW B. Mój mąż ma niestety tego wirusa, zaczął właśnie od dzisiaj pić wit. C i po 7 szkl. pognało go do ubikacji; mówi, że dawał czubatą łyżeczkę na szklankę, czyli jego tolerancja to ok. 30g. Taka dawka może być wystarczająca przy lekkim przeziębieniu, jak Pani pisała, ale na WZW B to raczej kiepska dawka, dlatego myślę o zakupie myjki. Jeśli robilibyśmy liposomalną, to ile mój mąż powinien jej przyjmować (nie wiem, jak to określić)? Czy są jakieś dane orientacyjne, jak długo może potrwać taka kuracja? I ostatnie pytanie (właściwie mojego męża): czy wit C, jaką teraz pije, czyli nie-liposomalną może wyleczyć żółtaczkę, oczywiście w dłuższym okresie czasu (osobiście wydaje mi się, że taka dawka byłaby za mała, a nawet gdyby – to musiałby to pić latami, żeby żółtaczka się wyniosła)?
Przyłączam się do podziękowań za Pani wkład i chęć do rozpropagowywania tej wiedzy, chcę wszystko przeczytać, a lektura jest bardzo wciągająca 🙂
Pozdrawiam ciepło
Marlena napisał(a):
Może ten artykuł będzie dla Ciebie pomocny: https://www.doctoryourself.com/hepatitis.html
Przyjmować witaminę C należy do osiągnięcia progu biegunkowego (tuż przed pójściem do toalety, ale nie dopuszczając do biegunki), dla każdego człowieka ten próg jest inny. Liposomalnej będzie trzeba zapewne nieco mniej, ale ile to będzie wiedział tylko organizm danego człowieka: kiedy dostanie za dużo skieruje właściciela do toalety. Dlatego nie ma sensu brać ani za dużo (wyleci z nas w toalecie) ani za mało (nie odczujemy efektu). Trzeba samemu wyczuć ile organizm jest w stanie danego dnia przyjąć.
Marek M napisał(a):
Szanowna Pani C
Bardzo sobie cenie Pani odpowiedzi na temat wit.C liposomalnej a szczególnie jej produkcji we własnym zakresie. Potrzeba mi Pani opinii na następujący sposób produkcji wit.C. Mam pod dostatkiem suszonych owoców róży nie dzikiej ale z plantacji /taka róża zawiera w zależności od gatunku 2-3 razy więcej wit.C
a jeden gatunek nawet 5-6 razy czyli z porównywalną ilość z acerolą/. Jak dotychczas zażywaliśmy spore ilości sproszkowanej róży /kilka łyżeczek czyli jak orientacyjnie wyliczyłem możliwe ,że 1000 mg/ ale gdy dowiedzieliśmy się, że nie jest to zbyt duża dawka /nawet jako naturalna/ i po lekturze różnych artykułów wzmocniliśmy dawkę w postaci askorbinianu sodu na początek 30 g do momentu tolerancji. Dawkę zmniejszyliśmy do 15-20 g. Następnie dodawaliśmy różę w proszku aby ta mieszanka stała się bardziej przyswajalna. Obecnie z tego artykułu dowiedzieliśmy się, że istnieje forma liposomalna ,prawdopodobnie przyswajalna na poziomie z proszku różanego. Postanowiliśmy w uzupełnieniu róży dodawać taką formę liposomalną ale wcześniej trzeba ja wyprodukować ? Tutaj chcemy zaproponować specyficzny sposób produkcji mieszanki „witamin C”.
Produkcja polegałaby na tym, że roztwarzam askorbinian sodu w wodzie i albo spryskuję/rozpylam suszone owoce albo moczę róże w roztworze a następnie wysuszę jak dawniej. A potem wysuszoną już zmielę w młynku i będę zażywać z płynem. Pytanie czy taka forma dorówna formie liposomalnej a może ją „przerasta” ?
Proszę o krytyczną odpowiedz na moją wiedzę i niewiedzę.
Marek
Marlena napisał(a):
Witamina C liposomalna nie jest przyswajalna na poziomie proszku różanego lecz porównuje się jej przyswajalność do podania dożylnego witaminy C. Spryskując owoce róży roztworem askorbinianu nie uzyskasz niestety liposomalnej witaminy C.
Beata napisał(a):
Witam -naczytałam się naczytałam i mam ogromny mętlik -witaminę C [Kwas L-askorbinowy] chciałabym na razie zażywać profilaktycznie ,czyli ok 4g [lub 1łyżeczka na litr wody -popijać po trochu cały dzień] lub w postaci” sprajta”-czyli 1 szkl wody +1 łyż. kwasu +2-3 łyż. Ksylitolu lub miodu- co daje już mocniejsze stężenie ?i można to wypić jednorazowo? , czy tez sobie dzielić na porcje?-mówie o profilaktyce.
Odnośnie tej liposomalnej formy to ile mam tego roztworu wypijać dziennie ? a ile jak zrobię tą wersje forte??
I jeszcze jedno pytanie -jestem kobietą po 50-siątce .Czy powinnam stosować większe dawki tej witaminy ?[chodzi mi o zanikający kolagen]
Proszę o wyrozumiałość -pytam z pozycji zupełnego laika ,a jestem pod ogromnym wrażeniem tego bloga .,[tylko za mało czasu na czytanie …]
Marlena napisał(a):
Wszystko jedno w jakiej formie będziesz brać witaminę C – wybierz taką, która Tobie odpowiada. Jeśli chodzi o ilości to są one indywidualne dla każdego z nas i mogą być zmienne w zależności od warunków danego dnia.
Kolagen nie wytworzy się bez odpowiedniego nasycenia organizmu witaminą C.
Witamina C dostarczana częściej w mniejszych porcjach wchłania się lepiej niż dostarczana w większych rzadziej.
gosia napisał(a):
Pani Marleno
W mojej myjce (też Silver Crest) po 40 minutach pracy temperatura osiągnęła 50st. Rozumiem że witamina C to zniesie, ale znalazłam gdzieś w internecie informację, że liposomy rozpadają się poniżej 40st. Czy ma Pani jakąś wiedzę na ten temat?
Marlena napisał(a):
Nie wiem, tak jak napisałam w artykule ja robię 2-3 cykle po 10 minut, więc nigdy mi się nic nie nagrzało do jakiejś zbyt wysokiej temperatury. Jeśli nagrzewanie Cię martwi możesz robić przerwy pomiędzy cyklami.